Go down
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Czw Wrz 19, 2019 3:35 pm
Żaden z nich nie udzielił mu odpowiedzi. Jeden natomiast wstał i otoczył się białą aurą. Zamierzał walczyć? Wyglądał praktycznie jak Saiyanin lub chociaż Ziemianin, a żaden zwyczajny przedstawiciel obu tych ras nie był w stanie mu nic zrobić. Mimo to Guts nie chciał z nim walczyć. Nie miał zamiaru tracić czasu nawet na chociażby głupie odepchnięcie jakiegoś idioty pakującego się w objęcia śmierci. Ruszył przed siebie, czując jak płytki pękają pod naporem jego aury. Chaotyczna ta energia. Nie był przyzwyczajony do takiej mocy, przynajmniej jeszcze nie. Nie było okazji do nauczenia się jej i poznania tak bardzo, jak tylko się da. Nie miał pojęcia ile jeszcze ta forma się utrzyma, dlatego wolał wykorzystać ten czas, gdy jeszcze była aktywna.
Nagle jednak coś się stało i Saiyanin się zatrzymał. Już gdzieś widział te włosy i słyszał ten dziwny sposób wymowy. On? Tutaj? Był przeciwnikiem? Nie... Nie zapowiadało się na to, żeby miał zamiar zaatakować. Cóż, to był niespodziewany zwrot akcji, przynajmniej dla Gutsa. Nie zamierzał się jednak nad tym długo zastanawiać. Skoro go znał, to może Kenzuran mu pomoże.
-Gdzie jest Piccolo Daimao?-
Prawie że warknął, coraz bardziej się irytując. Zabierali mu czas... Zabierali mu czas...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Czw Wrz 19, 2019 7:46 pm
MG

Broly nawet nie drgnął, ciągle utrzymując swoją aurę. Jego włosy się lekko najeżyły, a oczy nieco zdziczały, niemniej jednak, tego nie dostrzegł nikt. Słowa Kenzurana nie miały dla niego najmniejszego znaczenia. Nie miał z nim żadnej umowy. Został odrzucony przez swoich "rodaków", więc argument, że powinni trzymać się razem był mocno przestrzelony.
Blade River widząc Gutsa postanowił do niego zagadać, ale ten oszołomiony żalem i złością zignorował starania starego znajomego, pytając kolejny raz o Piccolo Daimao.

Drum, Cymbal i Tamburyn wskoczyli między Gutsa a Broly'ego. Stanęli w pozycji do walki, chcąc obronić swojego pana. Nie odezwali się, trzymając jedynie gardę. Guts już wiedział, że nie są dla niego żadnymi przeciwnikami. Prawdziwą przeszkodą był stojący za nimi Saiyanin, którego obecna moc porównywalna była z tą Gutsa.
Pytanie brzmiało, czy to była jego maksymalna siła? Co, jeśli potrafi przemienić się w Super Saiyanina?
Cymbal i Drum, pomimo poziomowej przepaści, ruszyli na Gutsa, chcąc zasypać go gradem ciosów z dwóch stron. Stojący w tyle Tamburyn skierował swoje spojrzenie na Kenzurana.
- Ej, ty! Po czyjej jesteś stronie? Uwolniłeś Wielkiego Daimao... jesteś z nami? - zapytał, stając twarzą do Blade'a. 
- Tch...! - splunął w bok, rzucając się zaraz do pomocy swoim braciom. Dwa fronty ataków zwiększyły swoją liczbę do trzech.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Czw Wrz 19, 2019 11:33 pm
Kenzuran widząc jak jego towarzysz wreszcie ląduje na białych płytkach, szedł powolnym krokiem. Złotowłosy dostrzegł, że miał podobne wyładowania elektryczne jak tamten Saiyanin z "M" na czole. Niebieskooki mógł się spodziewać, że jego towarzysz chyba rozbił swoją skorupę, czyli przebił się przez swoje limity, tak mu się bynajmniej wydawało. Mężczyzna z utraconym ogonem tylko nie mógł teraz zrobić, był słaby i doskonale sobie zdawał z tego sprawę, nawet nie miał scoutera by sprawdzić swój aktualny poziom mocy. Zaciskając pięści w wielkim gniewie, usłyszał jak wreszcie jego rodak zapytał się gdzie znajduje się Daimao. Wojownik nie wiedział co zamierza zrobić jego druh, dlatego też tylko odpowiedział mu, przełykając ślinę:
-Siedzi w pałacu z Shinjinem, Guts... - odwrócił się kiedy ten go wyminął, aż tu nagle ekipa Daimao wskoczyła do akcji, blokując przy tym jego towarzysza oraz ochroniarza zamaskowanego rogacza. Nie wiedział o co chodzi, dlatego też szybko przybrał pozycję do walki i wyczekiwał na dalszą akcję. Za chwilę usłyszał słowa ze strony jednego ze skrzydlatych sługusów, który zapytał po której stronie jest i...oskarżył go o uwolnienie Daimao.

Jak on śmiał, przecież to nie przez niego był wolny. Syn Kellana wkurzony przez te słowa i przez zlekceważenie  go, teraz nie musiał się powstrzymywać, ponieważ do nowego Wszechmogącego miał po części szacunek, wreszcie pomógł im zniszczyć Czerwonę Armię. Brat Klen wyruszył za Tamburynem, chwytając go za jego skrzydła i rozkręcając go wysoko, wyrzucił do góry wykrzykując dane słowa:
-TO NIE JA UWOLNIŁEM DAIMAO I NIE JESTEM PO ŻADNEJ STRONIE, A TERAZ GIŃ! FINAL SPIRIT CANNON, HYAAAAA!! - zebrana przedtem energia na dłoni Młodego Saiyanin wreszcie powstała oraz została rzucona w stronę wyrzuconego ku górze skrzydlatego zielonka. Miał zamiar wykończyć jednego ze sługów Kamicollo swoją techniką, a potem złapać chwilę oddechu i pomóc w walce z dwoma innymi sługusami. Aktywując aurę wokół własnej osoby, wyruszył na pomoc Gutsowi, by ten na pewno sobie poradził, ponieważ jeden na jednego to będzie odpowiednia walka. Kenzuran krzycząc wniebogłosy i wybijając się z białych płytek, obrał sobie za cel Druma ponieważ ten był grubszy i na pewno mniej zwinniejszy. Złotowłosy mając na celu łapiąc go także za skrzydła, miał zamiar wyrzucić go w stronę Pałacu oraz zmasakrować gradem pięści, który będzie miał na celu go wykończyć. Jeśli to się powiedzie Niebieskookiemu, to będzie miał zamiar trafić w splot słoneczny grubego zielonego sługę, a potem znowu zbierając Ki w swojej jednej z dłoni, miał zamiar zniszczyć trochę pałac Daimao. Nie obchodziło go to więcej, został przez niego oszukany a na dodatek ten jeszcze na niego "napluł", olewając go całkowicie i nie pomagając mu się wzmocnić.

Tym razem jeśli Wojownikowi się uda, złapię Druma za jego kostkę i wyrzucając go przez dach Pałacu, ma zamiar go wykończyć tak samo jak poprzedniego sługę nowego Wszechmosia.
-OSTATNI RAZ MÓWIĘ, TO PILAF I JEGO EKIPA UWOLNIŁA DAIMAO, NIE JA! ZAPAMIĘTAJCIE TO SOBIE NĘDZNE ROBAKi, FINAL SPIRIT CANNON, GHYAAAAAAA!! - kolejna wirująca niebiesko-biała kula pofrunęła, jeszcze bardziej uszkadzając dach Pałacu i tym razem miała zniszczyć Druma raz na zawsze. Łapiąc chwile oddechu, Wojownik szybko uskoczył i skierował się na zewnątrz, by niechcący budynek mu się nie zawalił na głowę, nie miał zamiaru być przykryty pod jakimiś gruzami. Teraz był ciekaw czy jego towarzysz sobie poradzi z tym jednym zielonym sługą Daimao czy nie.

OOC
-400 KI za 2 Final Spirit Cannon
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sob Wrz 21, 2019 12:46 am
Wędrówka poprzez góry i lasy przebiegała bez żadnych przeszkód. Rozmowa jednak nie była zbyt owocna, większość sprowadzała się do pomniejszych pytań, lecz jedno z nich szczególnie wymaga uwagi. - Czy są inne Androidy Tobie podobnie, posiadające własną wolą? - Ranzoku był tym zainteresowany, być może mogliby wspólnie stworzyć wesołą gromadkę, z którą chodziliby na kręgle lub graliby w chińczyka. Oczywiście są to żmudne nadzieje, a poza tym, nie wiadomo czy ktokolwiek znałby zasady. W każdym razie, tylko te pytanie wymagałoby odpowiedzi, o ile zdoła na nie odpowiedzieć. Androidy w międzyczasie rozglądali się dookoła czy byłoby coś wartego ich uwagi, ale priorytetem jednak jest odnalezienie Mr. Popo. Pytanie tylko brzmi, dlaczego akurat Ranzoku miał udać się właśnie do Niego? Być może posiada wiedzę, która pozwoliłaby przywrócić Kamiego do normalności, ale też równie dobrze kilkanaście innych możliwości. Dalsze rozmyślenia raczej nie zaprowadzą ich do celu, więc wypadałoby przyspieszyć tempo. Pod sobą mogli dostrzec wioskę, gdzie poznał Fabu, z którym spędził dość dużo czasu, ale nie widział go odkąd wyszli z komnaty. Jednakże, gdy przedarli się przez przestworza, w miejscu gdzie stała wieża Korina, nie ostało się nic. Chłopak lekko zdziwiony mógł mieć jedynie złe przeczucia. Czyżby Daimao zaczął działać? Dość szybko, ale nie do końca może być tego pewien. W czym miałoby mu to pomóc? Nie wiadomo. Z pewnością warto by było rozeznać się w tej sytuacji, lecz chłopak musiał podążać dalej ku pałacowi Wszechmogącego, gdzie rezydował również Mr. Popo. - Zbliżamy się na miejsce. - Rzekł w stronę Szesnastki. W tle było słychać odgłosy walki, co tylko wzmacniało ich ostrożność. - Szukamy czarnoskórego osobnika w białym turbanie, więc jeżeli zdołasz go ujrzeć to daj Mi znać. - Zawczasu poinformował kumpla o ich prawdziwym celu. Obaj chcieliby przez to przejść bez walki. Ranzoku jednak był gotów do potencjalnego starcia, jak również do spełnienia obietnicy wobec rudego osiłka. Ich oczom ukazała się platforma pokryta białymi kafelkami, a na miejscu ujrzał sporą grupę radosnych istot, choć to tylko czcze rozważania, bowiem każdy z nich był w gotowości do walki, a jeden z nich właśnie wysadza posiadłość Kamiego. Nie spodziewał się tutaj takiego rozgardiaszu, w końcu to tutaj sprawował władzę Wszechmogący. Chłopak może jedynie przypuszczać, że cała ta miejscówka jest teraz pod kuratelą Daimao. Na miejscu zobaczył trzy dziwne zielone istoty, dwóch zwyczajnych ludzi oraz tego nieszczęsnego Bladego... wojującego Saiyajina, którego wcześniej już widział i miał z nim styczność. Walczył z dwójką tych dziwnych istot, kątem oka zerknął na jednego ludzio-pobodnego osobnika ze złotymi włosami. " Czyżby kolejny Saiyajin? " Zachował jednak tę uwagę tylko dla siebie. Chłopak wraz z kumplem patrzeli z góry na ten bałagan, unosząc się w powietrzu. - Dobra. O ile dobrze pamiętam to według Kamiego, nie mogą nas wyczuć, więc zrób zwiad od góry, nie zwracając na siebie uwagi. Pamiętaj kogo szukamy. - Rzucił propozycję swojemu przyjacielowi. W końcu rozdzielając się mogli szybciej odnaleźć ich cel.  - Ja w tym czasie przyjrzę się bliżej tej sytuacji. Być może zdołam popytać tych tutaj, gdzie może być Popo. - Jednakże pośród tego chaosu trudno byłoby o rozmowę. Wiedział jednak, że Szesnasty nie zaatakuje pierwszy, więc może Mu w tej kwestii zaufać. Gdy obaj się rozdzielą, Ranzoku zamierza powoli wylądować na podłożu usłanym białymi płytami. Nie zamierzał atakować, lecz chciał się swobodnie rozejrzeć czy w pobliżu nie ma czarnoskórego grubaska. Chłopak był przygotowany na potencjalny atak w każdej chwili. Jednak, gdy rozjuszony Saiyajin zaczął niszczyć pałac, Ranzoku jedynie przeklął w myślach. " Co za kretyn! " blondas nie chciał dłużej zwlekać, więc podleciał bliżej Bladego, starając się jednak utrzymać dystans, na wypadek ciosu rykoszetem. Krzyknął zatem w Jego stronę. - Odbiło Ci?! Gdzie jest Mister Popo?! - Zapytał, choć nie spodziewał się odpowiedzi, bo ten za bardzo był pochłonięty walką. Jednak uczynił to kolejny raz dopiero jak Blady zakończy swoje natarcie. Być może wtedy będą mogli dojść do jakiegoś dialogu. - Cholera. Ile to potrwa?! - Zapytał samego siebie, nawet nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź. W momencie, gdy Szesnasty odnajdzie Popo i da o tym znać Ranzoku, natychmiastowo wyruszy w Jego kierunku. Nie chciał znaleźć się pośrodku tego konfliktu, toteż starał się trzymać z boku. Gdy ten nie doczeka się odpowiedzi, będzie musiał dołączyć do Szesnastki, bo tutaj nic już nie zwojuje.

KONIEC TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sob Wrz 21, 2019 10:42 am
Nie dało się uniknąć walki. Nie ma opcji. Wyczuł zwiększenie mocy pochodzące od tego najwyższego osobnika. Jednak był Saiyaninem i miał zamiar wskoczyć na większy poziom? Nie, to nie to... Coś tutaj nie grało. Zdecydowanie. Wielkolud zbliżył się w sile do Gutsa, co nie zwiastowało niczego dobrego. Zdecydowanie nie. To jednak przestało być ważne, gdy Kenzuran sprzedał informacje o Daimao. Świetnie! Pierwsza rzecz, która poszła tak łatwo. Musiał tylko ominąć tę czwórkę. Nie liczył Saiyanina, którego znał. Zwyczajnie nie sprawiał wrażenia, jakby miał zamiar zaatakować. Po raz kolejny ruszył przed siebie, tym razem jednak nie miał zamiaru atakować, a raczej wyminąć ludzi przed sobą. Cóż, a przynajmniej chwilę temu miał taki zamiar. Wszystko zmieniło się, gdy usłyszał, co powiedział jeden z tych zielonych ludków. Zmienił kurs lotu na tego, który to wszystko zaczął. Na tego, przez którego Guts nie mógł wrócić do domu. Na Kenzurana.
Nie liczyło się prawie nic. Nawet Piccolo Daimao stracił na znaczeniu. Teraz miał nowy cel. Jeśli tamta dwójka zielonych ludków mimo wszystko skoczyła na niego, to spróbuje złapać jednego za najbliższą kończynę i użyć go jak maczugi, by uderzyć drugiego. Jeśli trzeci również do niego doleci, to uderzy go prawym prostym w twarz. Wtedy już nic nie powinno stać między nim a Saiyaninem.
Najpierw spróbuje kopnąć go wysuniętym kolanem w brzuch, a potem zaleje go gradem ciosów. Ciągle napierał, starając się cofać przeciwnika coraz bardziej. Najpierw on, potem Daimao. Potem? Potem się zobaczy... Teraz jednak liczyło się tylko to, by jak najszybciej wyeliminować tego gościa, przez którego cała nadzieja Gutsa na odzyskanie przyjaciół i domu prysnęła jak bańka mydlana. Zacisnął zęby, wspominając chwile spędzone z kumplami na Vegecie i wpadał w coraz większy szał, gdy przypominał sobie ile czasu zmarnował na szukanie czegokolwiek, co by ich przywróciło. Wszystko zniszczone... Przez niego!
Wciąż nie wiedział, co miał zamiar zrobić wielkolud. Nie wyczuwał też energii dwóch przybyszy, którzy się pojawili. Cóż!...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Nie Wrz 22, 2019 8:43 pm
MG

Ranzoku razem z Szesnastym pojawili się na miejscu. Ten pierwszy wskoczył w wir walki, starając się unikać rykoszetów, zaś ten drugi patrolował z loku ptaka okolicę, szukając Pana Popo. Powinien gdzieś tu być! Może warto sprawdzić za drzewami?
Tamburyn wzięty z zaskoczenia, nie miał wiele do powiedzenia. Krzyczał żałośnie z bólu na sekundę przed eksplozją. Kenzuran nie zdążył wykonać drugiego ataku. Drum i Cymbal zostali rozbici jak kręgle, które wyleciały do góry. Padli gdzieś na białe płytki, zostając póki co bez ruchu... lub... bez życia. Które jest prawdą?
Guts, wcześniej robiący za kulę do kręgli, skierował swój gniew na Kenzurana. Nie obchodziła go przeszłość, jaką razem dzielili. W tej chwili nie była ważna.
Rozpędzony wleciał w Blade'a, używając swojej szybkości i siły. Zaraz po tym obrzucił go pięściami. Kenzuran niczego się nie spodziewał, nie miał szans na obronę. Chyba, że zdarzyć miał się cud.
Broly stał z boku, patrząc na nagły zwrot akcji. Był przekonany, że Guts zaatakuje właśnie jego, ponieważ początkowo kierował się w jego stronę. Ciągle spowity aurą, lekko zdezorientowany, spojrzał najpierw na powalonych Druma i Cymbala, a potem na Gutsa, który szarżował na Rivera. Saiyanin zerknął jeszcze za siebie, sprawdzając, czy czasem Nihilius nie wyszedł z pałacowych ciemności. Broly nie wiedział co robić, biorąc pod uwagę, że jemu samemu, w tej właśnie chwili, dosłownie nic nie groziło. Pozostało mu tylko bycie w gotowości.
Szesnasty ciągle patrolował platformę z góry, co jakiś czas sprawdzając, czy z jego towarzyszem, Ranzoku, wszystko w porządku. Nagle dostrzegł, jak ktoś w białej czapce chowa się za jedną z choinek. Czy to był Mister Popo? Czym prędzej skierował się w jego stronę.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Nie Wrz 22, 2019 9:25 pm
Kenzuran pozbywając się jednego zielonego problemu, chciał pomóc swojemu towarzyszowi z pozbyciem się jeszcze jednego chwasta. Niestety nie spodziewał się takiej sytuacji jak ta w której jego własny kompan sam się pozbywa dwóch innych sługów Daimao, a potem atakuje JEGO? Złotowłosy nie spodziewał się natarcia z jego strony, a potem otrzymywał solidne ciosy od swojego kolegi Gutsa. Niebieskooki nie rozumiał co powodowało tą złość i czemu tak właśnie postąpił, czy właśnie w ten sposób pokazywał że służy Belialowi. Mężczyzna z utraconym ogonem łapiąc chwilę oddechu, stojąc w oddali od swojego towarzysza w płaszczu, usłyszał słowa Ranczaku. Młody Saiyanin spojrzał na blondyna i odpowiedział do niego:
-Miło cie widzieć Ranczo....Niestety mamy problem, mój towarzysz Guts pewnie oszalał przez Beliala. Czyli jednak moje przemyślenia były trafne, jego umysł jest kontrolowany przez Beliala, ponieważ przedtem on, taka jedna Rudowłosa i inny nasz Rodak po prostu zniknęli stąd, zapewne to była pośmiertna magia tego cholernego Demona! - napinając wszystkie swoje mięśnie, uwolnił swoje pokłady energii Ki.

-I nie, nie odbiło mi. Nie wiem gdzie jest Popo, teraz jedynym problemem jest Guts z wypranym mózgiem, musimy go powstrzymać, HYAAAAAAAAAAA!! - głośno krzycząc dosłownie w bębenki Rankaczu, mięśnie Wojownika przybrały nagle na wadze oraz wielkości. Przybrał pozycję do walki i zanim wyruszył w stronę Gutsa, rzekł jeszcze do Ranzaku:
-Jeśli nie chcesz nie pomagaj mi, jeśli dasz radę to skołuj mi jakieś senzu, nie wiem czy dam radę przetrzymać tą walką, ale jeśli nie, cieszę się że razem z tobą mogłem pozbyć się problemu jakim była Armia Czerwonej Wstęgi... - mówiąc to, wybił się z białych płytek i wyruszył w stronę Gutsa. Miał zamiar zadać mu solidny cios w nos, oczywiście starał się go złamać by jego dawny kompan zalał się krwią, następnie wbić swój łokieć w splot słoneczny swojego rodaka, a potem pojawiając się nad nim, łącząc razem dłonie robiąc z nich młot i wbić go w podłoże tej platformy.
-WIEDZIAŁEM ŻE TO NIE BYŁO NORMALNIE ZNIKNIĘCIE GUTS! BELIAL WYPRAŁ CI MÓZG, DLATEGO ZNIKNĄŁEŚ Z NASZYM RODAKIEM I TĄ RUDOWŁOSĄ, Nie mam zamiaru dłużej na to patrzeć, MUSZĘ CIE POWSTRZYMAĆ! - okrzyki bojowe bardziej podnosiły Syna Kellana na duchu. Nie miał zamiaru tego przegrać, musiał odzyskać swojego towarzysza, który został razem z nim uratowany przez Rutagę. Za dużo przeszli by to się tak miało skończyć, Sakianiański demon musiał przestać wreszcie z kontrolowaniem innych i zapamiętać że już dawno przegrał tą walkę.

Kenzuran mając nadzieję, że Guts jeszcze nie przetrawił ciosu w splot, miał teraz zamiar wbić się w niego kolanem, a konkretniej w jego plecy i jeśli ten atak się uda, polecieć w górę i wykonując specyficzne gesty rękoma, wymierzyć w swojego kompana i wykrzyknąć następująco:
-PRZEPADNIJ RAZ NA ZAWSZE KLĄTWO BELIALA, BURNING ATTACK! - złota kula pomknęła mając nadzieję jeszcze w klęczącego rodaka w płaszczu. Złotowłosy miał nadzieję, że zakończy to raz na zawsze, jeśli jego pobratymiec chcę zakończyć ich znajomość właśnie w ten sposób.

OOC:
-ASSJ ODPALONY
-500 Ki za Burning Attack[/color]
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Wto Wrz 24, 2019 2:47 pm
Obserwował przebieg zdarzeń z bezpiecznej pozycji, na tyle bezpiecznej, by za daleko nie odbiegać od umiejscowienia Saiyajina, a przecież zadał mu pytanie. Widział jak osobnik w białym płaszczu pozbywa się właśnie dwóch zielonych problemów. Następnie jednak w mgnieniu oka zniknął z pola widzenia Ranzoku. Nagle Blady hucznie obrywa znienacka zaczynając wbrew woli przesuwać się w tył. To najwyraźniej za sprawą tego drugiego Saiyajina? - Hayai!* - Widział jak jest obijany, toteż nasz bohater nie otrzyma zadowalającej odpowiedzi. Denerwuje się, gdy ktoś przerywa znacząco ważną odpowiedź, a nawet Ranzoku ma swoje granice. Wiedział jakby zareagował w tym momencie Szesnasty, a to właśnie on zrobił potężne wrażenie na naszym blondynie, ot co. - Chikusho!* - Krzyknął. Z pełnej petardy ruszył w kierunku walczących, Jego zamiarem jest znalezienie się za plecami Kenzurana, by powstrzymać chociaż minimalnie jego ruchy pod naporem ataków. Postanawia go pochwycić pod rękoma, ładując w międzyczasie Power Blitz w drugiej dłoni, aby wyrzucić serię pocisków z ręki (max. 6), starając się wybić z rytmu napierającego, którego trudno było dostrzec. Celował naprzeciwko Kenzurana, na wysokości Jego klatki piersiowej. Nie wiedział, czy któryś z pocisków w ogóle trafi, w końcu nie było to łatwym zadaniem, więc postawił na najszybszą technikę jaką zna. Dopóki widzi Bladego, mniej więcej potrafi określić miejsce, z którego przychodzą ciosy, raz za razem. Kiedy to się powiedzie i jakiś pocisk trafi, Ranzoku nie zwleka dłużej i musiałby jakiś rozsądny plan wcielić w życie, a wymyślony powinien być naprawdę... szybko, bo czasu coraz mniej. Wszakże, próbował przerzucić natychmiastowo do tyłu obitego Saiyajina, któremu kazał stanąć za Nim. Być może odegra rolę wabika, jeśli ich konflikt nie jest zwykłą bójką. Starając się wówczas, by nie odejść zbyt daleko od Niego. Lecimy z napinką!
- Jama wo suru na!* - Skierował te słowa zbulwersowany do Saiyajina w płaszczu, nie ubolewając nad tym, iż go zignoruje bądź nie usłyszy. Nie podoba mu się, iż przeszkadza cywilizowanym ludziom w rozmowie, chociaż ciężko, jak na Bladego przystało, nazywać Go w ten sposób. Taki tam wyjątek od reguły. Walka z Kenzuranem blisko, może być nieco uciążliwa, ale może zdoła się podnieść jakoś i zebrać siły lub włączyć potencjalny wyższy stopień. O ile takowymi dysponuje. Widział tylko tę Jego złotą formę podczas walki z RR, być może podobnie jest z Nim, jak z samymi androidami. Ciężko rzec. Myślenie o tym w trakcie walki jest zbyt problematyczne i zbędne, należy bowiem skupić się na tym co się tutaj wyrabia. Blokując, rzecz jasna... o ile otrzyma taką możliwość, kierował swoje dłonie wewnętrzną stroną do oponenta. Jeżeli jednak w dalszym ciągu będzie skupiał swój gniew na Bladym, Ranzoku będzie szedł za ciosem ostrzeliwując Gutsa, pojedynczymi pociskami Power Blitz i minimalnie skracając odległość pomiędzy nimi. Jeśli, któryś z tych pocisków uszkodzi Kenzurana to trudno, ale przynajmniej da mu chwilę, by kontynuował walkę, jeżeli sam oponent będzie unikał ich, tym razem mając nadzieję, że zacznie doceniać oponenta. Ewentualnie ułatwi zabicie Bladego. Cóż poradzić?
Ciekawe co tam u Szesnastki? Miejmy nadzieję, iż ponownie spotkają się po całym tym zajściu. Może u Niego sytuacja przebiega bardziej pomyślnie, aniżeli teraz, kiedy Ranzoku mierzy się ze swoim zachowaniem i stawia naszego blondyna w niekorzystnej sytuacji. Czy Szesnastka byłby zadowolony, jak Złotowłosy pójdzie przykładem rudego Cyborga i postawi na szali swoje życie. W końcu wyruszył w świat, nie tylko, aby zabić Kurojina, ale również odnaleźć siebie. Czy warto podążać ścieżką dobra pomagając innym, czy należy jednak unicestwić wszystko co zagraża naszemu protagoniście? Wszystkiego miał się dowiedzieć w trakcie swojej przygody. Jak odnajdą Popo, to obaj będą chcieli przenieść go w bezpieczniejsze miejsce, o ile zdołają przetrwać te ciężkie chwile. Ciekawe jednak, czym będzie mógł się podzielić z Nimi pomocnik Kamiego - Mr. Popo. Mogą to być wówczas dość istotne informacje, ale najpierw wypadałoby znaleźć czarnoskórego mężczyznę oraz uciec z potencjalnego uścisku śmierci, prawda?

*Szybko/i!
*Cholera!
*Nie przeszkadzaj Mi!
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Wto Wrz 24, 2019 4:32 pm
Szybciej. Mocniej. Agresywniej. Poły płaszcza wiły się na boki w odpowiedzi na podmuchy powietrza wywoływane przez szarpnięcia rąk i delikatne fale uderzeniowe wywołane przez trafienia. Wraz z nimi na wietrze tańczył pojedynczy kosmyk włosów delikatnie uniesiony nad czołem. Kenzuran nie próbował się nawet bronić. Ciosy były dla niego zbyt szybkie? Dostawał zbyt mocno?  Obie opcje? Być może. Nie wiadomo. Zresztą, to nie ma teraz znaczenia. Przeciwnik obrywał i tylko to się liczyło. Guts nie miał zamiaru go zostawić półżywego lub nieprzytomnego. Chciał się go pozbyć na dobre. I tak nie był do niego jakoś przywiązany, ani nie odczuwał wobec niego żadnej innej emocji, poza jedną - nienawiścią. To wszystko jego wina!
Cała ta potyczka, jeśli można to tak nazwać, szybko by się skończyła, gdyby nie interwencja... Kogoś. Podleciał za Kenzurana, by spróbować go zatrzymać albo chociaż spowolnić cofanie się Saiyanina. Ogoniasty w płaszczu by napierał dalej, gdyby ten "ktoś" nie wysunął dłoń zza pleców atakowanego. Najpierw na jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia, a potem zasłonił się rękoma i zaczął się cofać, próbując unikać kontrataku. Warknął, gdy ostrzał się skończył, a następnie wystrzelił przed siebie, by po raz kolejny zaatakować Kenzurana. Jeśli go jednak na swojej drodze nie spotka Saiyanina, a tego przybysza, który mu pomagał, to postanowi zaatakować najpierw blondyna. Nie miał do niego nic, lecz jeśli postanowił bronić przeciwnika Gutsa, to musi liczyć się z konsekwencjami. Najpierw wyrzucił przed siebie prawą pięść, którą wycelował w okolice głowy mężczyzny w płaszczu, a następnie, tak jak i wcześniej Kenzurana, tak i tego tutaj zalał falą szybkich ciosów, które zamierzał wycelować w luki w obronie blondyna. Brakowało w tym finezji i gracji, lecz to temat na inną okazję. Teraz skupmy się na tym, że Guts spróbował zakończyć swoją falę na małej liczbie 1000 ciosów, a następnie... Cóż, zobaczymy! Szczerze wątpię, żeby dokładnie 1000 ciosów trafiło w przybysza, ale kto wie? Jeśli jednak Kenzuran ciągle stał na swoim miejscu i pomiędzy Saiyaninami nikogo nie było, to Guts zaatakował go tak samo, jak wcześniej opisanego przybysza. Czyli najpierw wyrzuci przed siebie prawą pięść, która dzięki nabraniu impetu zada większe obrażenia niż zwykle, a następnie zaleje go falą tysiąca ciosów szukając luk w obronie. Miał nadzieję, że uda mu się przynajmniej znokautować Saiyanina. Dlaczego? Cóż... Zamierzał go oszpecić, by na zawsze zapamiętał tę walkę i swoją przegraną.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sro Wrz 25, 2019 8:41 pm
MG

Guts ciągle napierał na Kenzurana, nie pozwalając mu zupełnie na nic. Żadne słowo nie opuściło jego ust. Wyjątkiem były jęki spowodowane bólem, jaki powodowały uderzenia. Cios za ciosem, za ciosem cios! Podłoga pod dwójką wojowników pękała, a wiatr spowodowany uderzeniami pięści o ciało demolował drzewa, wyrywając je z korzeni i obnażając z liści. Za jednym z nich, skulony siedział Mister Popo. Szesnasty, widząc go chwilę wcześniej, w odpowiedniej chwili doleciał do niego i złapał go za kurtkę, kierując się od razu wysoko ku górze.
Saiyanin był totalnie na łasce swojego byłego towarzysza. Prawdopodobnie zginąłby, gdyby nie interwencja Ranzoku, który wskoczył w wir walki i wyciągnął Kenzurana spod "ostrzału", rzucając go gdzieś w bok.
Android wystrzelił sześć pocisków, które pomknęły prosto na rozjuszonego Super Saiyanina. Ten jednak nic sobie z nich nie zrobił, wymijając je tak, jakby poruszały się dla niego w zwolnionym tempie. Żaden z nich nie dosięgnął celu!
Ranzoku krzyknął, by mu nie przeszkadzać, jednakże Guts olał jego wezwanie, napierając z natychmiastowym kontratakiem. Warczał jak zwierze, które było gotowe rozszarpać wszystko to, co stanie na jego drodze. 
Saiyanin wyprowadził cios prawą ręką, ale gdy ta dotknąć miała ciała Androida, nastąpiła eksplozja, która odrzuciła go do tyłu. Jak się okazało, Blade River, leżący w bliskiej odległości od Ranzoku, oberwał rykoszetem. Wybity w powietrze, wylądował kilkanaście metrów dalej, przeturlał się po powierzchni i zatrzymał się na samym krańcu platformy, z ręką wystającą poza nią. 
Jakby tego było mało, obaj Saiyanie zostali chwilowo sparaliżowani techniką Androida. Ten z kolei, nie tracąc czasu, doskoczył do Gutsa i położył na nim swoje łapska, chcąc wyssać jego energię. Poczuł, jak w jego dłoniach się coś kumuluje, ale gdy udało mu się ukraść odrobinę energii, diody w jego dłoniach uległy przegrzaniu! Dex zawalił sprawę! Nie odszyfrował do końca notatek doktora Gero.
Paraliż przestawał działać. Czucie wracało obu kosmicznym wojownikom.
Nikt nie mógł przewidzieć tego, co zaraz miało się wydarzyć. Z ciała Gutsa wyłoniła się maź, która uformowała się w humanoidalną postać. To był Kido! 
- Nigero! - krzyknął Szesnasty, ciągle trzymając w swojej ręce Mistera Popo.
Tsufulianin, z szerokim uśmiechem na twarzy, przyfasolił blondynowi prosto w twarz, posyłając go w stronę Kenzurana. Stanął obok Gutsa i sunąc palcem pod nosem, pyszałkowato skomentował poczynania kolegi. Wyglądał zupełnie inaczej. Nie przypominał już nastolatka.
- To wszystko? Myślałem, że stać cię na więcej. - uśmiechnął się zadziornie.

Spoiler:

Daimao skinął głową na zgodę i uśmiechnął się zadziornie, znikając zaraz w czeluściach pałacu. Udał się do Komnaty Ducha i Czasu, zostawiając Nihiliusa samego. Ten opuścił pałac Wszechmogącego, obserwując wszystko z bezpiecznej odległości. Użył dalekowidoczności dopiero wtedy, kiedy nastąpiła eksplozja odrzucająca Gutsa do tyłu.
Broly patrzył na walkę, ale nie interweniował. Było po nim widać, że się palił do walki, albo raczej to, że był zniecierpliwiony. Czym? Niewiedzą. Nie chciał nikogo atakować, dopóki nikt nie zaatakuje jego. Zaciskał pięści i zęby, nie wiedząc do końca, co zrobić. Wcześniej Paragus wydawał mu rozkazy, a od niedawna miał własną wolę. Zasłaniał kawałek twarzy dłonią, coraz bardziej się irytując. Był zagubiony.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sro Wrz 25, 2019 10:36 pm
Kenzuran przyjmując ciosy, nie zdążył niestety nic odpowiedzieć do swojego towarzysza, który przybył i zapytał się gdzie znajduję się Pan Popo. Otrzymując kolejne ciosy, nawet nie miał jak się obronić, chyba musiał to być na jego łasce, jego własny Rodak ze zniszczonym mózgiem przez cholernego demona. Złotowłosy nie mógł tego wytrzymać, chciał zrobić cokolwiek, żeby to wszystko skończyć, niestety nie mógł. Nie spodziewał się jednak, że do akcji wkroczy jego drugi towarzysz blondynek, który stając za nim, wystrzelił ze swoich dłoni jakieś zielone kule energii w stronę jego saiyańskiego kumpla. Za chwilę Niebieskooki został gdzieś wyrzucony do tyłu, padając na jeden ze swoich boków, ale nie mając tym razem zamiaru czekać, wstał i był gotowy do akcji. Widział że Ranczo teraz dostawał porządny wpierdziel, dlatego też nie czekając ani chwili dłużej, napiął wszystkie swoje mięśnie i zaryczał głośno, niczym małpa Oozaru. Jego muskularne ciało powiększyło się nieznacznie i teraz przeszedł na swoją ulepszoną formę Super Saiyanina, nie mógł dać Gutsowi pozwolić wygrać. Niestety widząc jak pocisk leci w tym kierunku, Wojownik otrzymał nim w swoją klatkę piersiową i nastała eksplozja. Nie przejmując się nią, nie mógł przecież stać i tak nic nie robić. Wreszcie jego blondynek wylądował obok niego, a z saiyańskie koleżki wyłoniło się coś szarego i dziwnego, czyżby to było co zostawił po sobie Belial, jakiegoś gluta.

Syn Kellana był wściekły i wybuchając aurą energii, był gotowy stawić czoła temu co powodowało te zmiany.
-Ran, uciekaj stąd, to właśnie chyba jest ta poczwara która została po Belialu, dlatego Guts się tak zachowywał, nie daruje mu! - powiększając coraz bardziej swoją aurę i wbijając na swoje pełne sto procent mocy, chciał teraz zaatakować gluta. Nie obchodził go jego saiyański rodak, wreszcie całe zło wyszło z jego ciała i to coś było od Beliala, nie wyobrażał sobie tego aż tak ohydnie.
-ZAPŁACISZ ZA TO CO ZROBIŁEŚ GUTSOWI, POCZWARO BELIALA, HYAAAAAA!! - wybijając się z pięty, miał zamiar zadać cios w szczękę Tsuluowi. Następnie obracając się szybko nogami w górę i podpierając się dłońmi o białe płytki pałacu, miał zamiar zrobić podwójny wykop swoimi butami w klatkę piersiową szarego. Tym sposobem, Brat Klen wybił nowego wroga w powietrze i potem szarżując na niego, posyłając mu grad ciosów na wszystkie słabe punkty oraz żebra nerki i tym podobne organy i kości, chciał się go pozbyć się raz na zawsze.
-ZAPŁACISZ ZA TO ROBAKU BELIALA, GHAAAAAAAAAA!! - nie zamierzał przestać na niego napierać, ponieważ chciał go wykończyć raz na zawsze. Wreszcie nadziewając przeciwnika na swoje własne kolano, Kenzuran zostawił go w powietrzu by ten sobie na spokojnie opadał, a potem odchylając się porządnie, ułożył dłoń na dłoni i otoczył się fioletową aurą. Młody Saiyanin tym razem nie darował temu ścierwu, które ciągle mieszało w głowie jego saiyańskiego rodaka, ale teraz wiedział że specjalnie się pokazał na światło dzienne, że to on za tym stał. Wreszcie zbierając wystarczająco energii i widząc jak szare nie wiadomo co, prawie dotyka białych płytek, Wojownik wypchnął dłonie przed siebie, wykrzykując:
-ŻRYJ TO I RAZ NA ZAWSZE PRZEPADNIJ TY NISZCZCYIELU MÓZGOW, GALICK GUN!!!! - Fioletowy promień miał za zadanie zniszczyć całkowicie to coś co zostawił po sobie Belial. Złotowłosy nie miał zamiaru teraz stracić drugi raz swojego kompana, ponieważ on znał go najdłużej, zawsze Ranzu był od pocieszenia, ale musiał teraz odzyskać rodaka, taki był plan. Jeśli ten już będzie tak zniszczony i będzie chciał tylko walczyć, to nie będzie miał innego wyboru jak walka do śmierci, jego albo Gutsa.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Czw Wrz 26, 2019 7:10 pm
Udało się. Pociski wystrzelone przez przybysza były zbyt wolne. Guts wyminął je z łatwością, a następnie od razu rzucił się do kontrataku. Niestety, coś poszło zdecydowanie nie tak. Poczuł, jak jego pięść dotyka przeciwnika, a następnie stało się... Coś. Ogoniasty nie mógł dokładnie opisać co to było. Pamiętał tylko wybuch i to, że nie mógł się podnieść. Tak właściwie, to w ogóle nie mógł się ruszyć. Dostał poważnych obrażeń, które uszkodziły mu kręgosłup? Został sparaliżowany jakąś technikę? Na tę chwilę tego nie wiedział. Próbował się wyrywać i rzucać na boki, gdy blondyn do niego doskoczył i zaczął coś robić. Początkowo Guts myślał, że zamierza go wykończyć z bliska jakąś techniką, lecz to nie było to. Dopiero po chwili się zorientował, że został delikatnie osłabiony! Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy paraliż zniknął, a Guts spróbował zaatakować przeciwnika. Nim to jednak nastąpiło, to "Coś" wyszło z jego ciała w równie bolesny sposób, jak to robiło wiele innych razy, a następnie uderzyło oponenta. Tym czymś był Tsufulianin, który siedział w Ogoniastym od czasów pobytu na tamtej grzybowej planecie. I jak się okazało, to był Kido! Nie wyglądał jak on, lecz ten głos, sposób mówienia... Nawet kolor skóry! Jak? Jakim cudem przeżył wybuch? I dlaczego wyglądał teraz tak? Guts wstał i potrząsnął głową. Nie mógł sobie teraz zaprzątać myśli takimi rzeczami. Musiał się pozbyć ludzi, którzy byli odpowiedzialni za zniszczenie Smoczych Kul. Jego zemsta musiała się dopełnić. Jednakże, to wydarzenie go trochę uspokoiło. Miło, że nie wszyscy zginęli i nie musi sam toczyć swoich walk.
Kenzuran postanowił zaszarżować na Tsufula i Saiyanina. Postradał zmysły? Guts już wcześniej wiedział, że było z nim coś nie tak, ale taki atak? Przecież to samobójstwo! Jego poziom mocy był dużo mniejszy od dwójki, z którą zamierzał walczyć. Chciał się poświęcić? Cóż, lepiej dla Ogoniastego w takim razie. W prawej dłoni zaczął ładować Ki Blasta, a następnie wystrzelił ze swojego miejsca prosto na Saiyanina i kolejny raz spróbował go kopnąć w brzuch, by wybić go z rytmu i zwiększyć odległość między nim, a jego blond przyjacielem w płaszczu. Następnie, gdy Kenzuran wciąż był nabity na kolano, to chłopak uderzył go lewą pięścią w twarz, a następnie złapał go tą samą ręką za szyję i wcisnął mu wcześniej naładowany pocisk w twarz, zmuszając go również do wbicia się w płytki platformy. W międzyczasie zmienił pozycję, by usiąść na klatce piersiowej przeciwnika i zaczął okładać go pięściami, gdy już uderzyli o podłogę. Kolejny raz wypróbował taktykę 1000 ciosów, lecz nie miał pewności czy ktoś lub coś mu nie przeszkodzi w tym. Był całkowicie odsłonięty na ataki, lecz miał nadzieję, że Kido w razie czego mu pomoże. Musiał się pozbyć tego Saiyanina, a skoro miał sojusznika, to mógł trochę opuścić gardę... Nie?
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pią Wrz 27, 2019 1:36 am
Plan wymyślony naprędce był całkiem skuteczny, ale niestety dość ryzykownym przedsięwzięciem, bowiem Jego celem był tylko Guts, lecz Bladego też pokarało. Niestety nie dało się tego uniknąć, bo jeśliby Ranzoku pozostał obojętny to Kenzuran mógłby skończyć tragicznie. Nawet śmiercią. Nie miał pojęcia jak zneutralizować szybkość oponenta, więc prawdę mówiąc postawił wszystko na swoją technikę, która równie dobrze mogłaby zakończyć się fiaskiem. Dużo ryzykował, ale opłaciło się to, w końcu paraliż objął dwójkę, która była w pobliżu, z czego jeden nie był celowo trafiony. Przypadek. Gdy Ranzoku chciał wypróbować wynalazek Dexa, ten jednak zawiódł już od początku, bowiem zaczął się ulatniać z niego dym, a to raczej nie tak miało zadziałać! Będzie musiał ochrzanić później doktora za błędnie skonstruowanie ów mechanizmu. Chociaż poczuł, że nieco energii zabrał, ale miał nadzieję, iż tym samym będzie mógł zakończyć walkę na dobre. Jednakże nasz bohater mocno się pomylił, gdyby do tego doszło, bo był świadkiem jak coś lub ktoś wylazło z ciała Gutsa i przywaliło w gębę protagoniście. "Co? Jak? " głowił się podczas gdy poleciał dobre kilka metrów do tyłu. Poczuł ten cios! To nie jest zwykła istota. Wyglądała wówczas jak papka gliny, mocnej gliny najwidoczniej. Wylądował tuż obok Bladego. Spojrzał kątem oka na Szesnastkę, który najwyraźniej znalazł już Mr. Popo. Nic więcej ich tu nie trzymało. Najłatwiej byłoby opuścić to miejsce, póki mają taką możliwość. Teraz bezpieczeństwo Popo jest ważniejsze i należy się oddelegować, bo tutaj jest niebezpiecznie albo zaraz się zrobi dopiero gorąco. Miał nadzieję, że Kenzuran posłucha swojego rozsądku i też daruje sobie dalsze starcie, ale upartemu nie ma jak przemówić! Przecież ten właśnie bez zastanowienia rusza na dwójkę oponentów. Chłopak próbował go powstrzymać, lecz bezskutecznie. - Co za kretyn! - Ranzoku krzyknął chociaż nie spodziewał się dalszych reakcji. Spojrzał wtem na Szesnastkę i Jego minę. Złotowłosy Android nie chciał wiecznie niańczyć Bladego, powinien mieć swój rozum, ale Jego nadgorliwość jest utrapieniem. - Juu roku gō, Ikuzo. - Zasugerował, aby opuścić to miejsce i wraz z Popo udać się na bezpieczną odległość. Miał wówczas nadzieję, że Szesnasty zrozumie sytuację oraz nie pozwoli wplątać się w wir walki, w końcu ich celem było odnalezienie czarnoskórego mężczyzny z turbanem na głowie. Kenzuran był właśnie w trakcie nacierania, Guts też nie pozostał dłużny, więc ponownie ich pięści się spotkają. Ranzoku musiał się przygotować na odmowę ze strony Szesnastki, toteż w takim momencie, gdy do tego dojdzie, będą musieli jednak zareagować. Co nie byłoby dobrym pomysłem, bo narażaliby Mistera Popo i siebie na śmierć. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Blady jednak nie szarżował. Nie miał też w interesie go ponownie ratować, lecz nie chciał zawieść oczekiwań Szesnastki. Wiecznie dylemat! Niezła kaszana się zrobiła, ale trzeba jakoś to rozsądnie poprowadzić. Gdyby jednak Rudzielec nie chciał posłuchać prośby, Ranzoku starać się będzie go przekonać, że to nie ich walka. Przede wszystkim, Saiyajin również zasugerował odwrót blondynowi, ale chyba już pogodził się ze śmiercią skoro wyskoczył przed szereg. Gdyby zależało to od Ranzoku to pozwoliłby im się pozabijać nawzajem. Z drugiej strony obiecał również, że będzie chronił Szesnastkę za cenę własnego życia, toteż nie chciał go w tej chwili zostawiać samego. Nie tutaj, gdzie jest mnóstwo podejrzanych osób. Chociaż jeden z nich nadal nie reagował w żaden sposób odkąd zaczęły się walki. Nie wiedział czego się po Nim spodziewać. Pora przejść do konkretów. Usłyszawszy definitywną odmowę Szesnastki, chłopak uśmiechnął się lekko. " Tak myślałem. " Pomyślał, a gdy usłyszał pierwsze odgłosy uderzeń, chłopak wyskoczył szybciutko w górę, krzycząc do naszego Rudego osiłka - Osłaniaj mnie! - Szykując w prawej dłoni Power Blitz, a dokładniej to cztery takie pociski. Celował od góry w Gutsa, starając się nie trafić wówczas Kenzurana. Szesnastka musiałby zapewnić ochronę zarówno Ranzoku oraz Popo przed potencjalnymi napastnikami, a najbardziej przed tym szarym kosmitą. Chłopak ufał Szesnastce, toteż wiedział, że nie zawiedzie. Wystrzeliwując pociski, zaczął pikować w kierunku walczących, zważając na ich własne techniki, starał się wpaść nad dwójkę ścierających się ze sobą Saiyajinów, unosząc się w powietrzu na niewielkiej odległości. Nie chciał interweniować, ale nie mógł zostawić Szesnastki samego, który pewnie sam pomógłby nieszczęsnemu Saiyajinowi. Nie lądował. Wykorzystał fakt, że nie da się Go wyczuć, więc Guts nie mógł określić skąd nadszedłby kolejny atak nie spuszczając wzroku z Saiyajina. Odwrócenie uwagi? To tylko próba, a wszystko wyjdzie w praniu. Gdy znajdzie chwilę czasu, wypuści jeden promień Accel Shot celując go na tors Gutsa. Krzyknął w stronę Kenzurana, jakim to jest tumanem, który bez zastanowienia wbiegł na dwóch przeciwników. Do tego Ranzoku, nie chciał stać biernie, ale było to przecież irytujące! Ten gość był pozbawiony instynktu samozachowawczego! Dość już czasu zmarnowali na walkę, która nie dotyczyła bezpośrednio naszego bohatera i Szesnastki. W każdym razie, jest takie założenie, że to ostatnia próba pomocy ze strony Ranzoku, ale rzecz jasna, na pewno takową nie będzie, ale chyba warto uczynić to co miał zamiar robić po dłuższym czasu, poznając trochę świat i jego pojedyncze czynniki jakimi byli ludzie. Ci bez odwagi oraz Ci wierni swoim ideom.
Jeżeli wszystko pójdzie z założenia po myśli Ranzoku, to On wraz z Szesnastką opuszczą to miejsce w celu przepytania Popo o coś co blondynowi spokoju nie chce dawać. Cóż to będzie? Dowiemy się tego tylko, gdy będą mogli normalnie nawiązać rozmowę bez czynników zagrażających ich życiu. Czy pójdzie również za głosem serca tudzież charakteru Szesnastki, którego notabene podziwiał Ranzoku? Trudne pytanie, na które znają odpowiedź wyłącznie androidy. Jeżeli dojdzie do dłuższego starcia to czy nasz bohater pożałuje tej decyzji? Przekonajmy się! Wszystko w rękach MG!

[Ewentualne z/t]
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pią Wrz 27, 2019 11:43 am
Czarnowłosy się ucieszył, że Daimao zgodził się zarówno na współpracę jak i na nauczenie go techniki. Oczywiście mógł go zawsze wykiwać, ale to już inna historia. Imperius doskonale o tym wiedział, ale również nie zamierzał ryzykować śmiercią, oraz tym, że gość Nameczanina może się okazać przez to Jego wrogiem. Cała ta sytuacja jest niestety ciężka i czuje się jakby chodził cały czas po linie. Po zgodzie i uściśnięcie ręki, Jego rozmówca zniknął w mroku udając się w stronę sali ducha i czasu oraz Swojego gościa. Uznał, że nie ma co tutaj dłużej być i się znalazł na zewnątrz pałacu dosyć daleko. Na tyle daleko, że bez dalekowidzenia, nic nie było widać, a On z góry, widział dużo. Przy okazji wydał wszelkie polecenia i rozkazy, oraz obserwował teren. Warto dodać, że widział, że jego podwładny ledwo się powstrzymywał i wręcz palił się do bitki. Wyglądał też z twarzy na osobę, która nie wiedziała co ma robić. Lekko zagubiony? Możliwe. W sumie dla Niego to i lepiej. Łatwiej go kontrolować. Z resztą niedługo wyda mu rozkaz. Miał tylko nadzieję, że Jego podwładny nie oszaleje. Taka też była niestety dosyć spora możliwość, a wtedy będzie ciężko go uspokoić. By wiedzieć jak najwięcej to użył Swojej dalekowzroczności i chociaż nad nią jeszcze nie panował to było w miarę, a dodatkowo starał się wykryć ki walcząc. Gdy akurat patrzył w stronę pałacu to doszło do eksplozji. Siła trochę przeszkodziła obu walczącym i uznał, że to będzie idealna okazja, by się im przyjrzeć. Niestety akurat z ciała złotowłosego, zapewne tego całego kompana, albo dawnego kompana Kenzurana wydobywała szara maź. Teraz był zaskoczony, bo z ciała tego gościa wyszła jakaś szara istota przypominająca mu gluta, majina. Jednakże co go o wiele bardziej zdziwiło, było to, że nie miał pojęcia co to za istota. Za to od razu jak się pojawił to przywalił pobliskiemu chłopakowi w twarz. Z wyglądu może i przypominała tego całego majina ta dziwna maź, ale to On wyszedł z ciała kogoś, a nie tę osobę wchłonął. Strzelał, że działał zupełnie na odwrót. On. Bóg. Nie miał bladego pojęcia czym jest te stworzenie! A zważywszy na to, że wiedzieli o istotach poczętych naturalnie, to oznaczało to tylko jedno. Nie został stworzony naturalnie. Musiał zostać stworzony sztucznie! To by wyjaśniało, czemu nie wiedział czym ta osoba jest. Ale kto go stworzył. Jakim sposobem, a co ważniejsze, jakie ta istota ma zdolności czy umiejętności? Mimo to, drogą dedukcji mógł dojść do pewnego wniosku. Skoro wyszedł z ciała to czy wcześniej kontrolował tego małpiastego? Jest to całkiem możliwe. Musi uważać i jeszcze bardziej przemyśleć całą tą sytuację. Teraz wysłanie tam jego podwładnego, było ryzykowne. Oczywiście to tylko była teoria. Bazował ją na tym, że ten szary wyszedł z ciała ogoniastego, więc musiał wcześniej w nim przebywać i zapewne nawet go kontrolować. W działaniu było to podobnego do majina, lecz ten absorbował ciało, a ten tutaj najwidoczniej je przejmował. Istniała szansa, że tak nie było i jest to błędne rozumowanie, ale wciąż mógł się znajdować w czyimś ciele, a jak obca istota jest w Twoim ciele, to raczej nie jest to zbyt bezpieczne. Wciąż pamiętał to, że Cumber się nie posłuchał i nie był dostatecznie uważny, przez co źle skończył. Tak samo, może być i w tym przypadku. Korzystając z chwili rozejrzał się i dzięki wykrywaniu dowiedział się paru ciekawych rzeczy. Wiedział na jakich poziomach byli walczący Saiyanie oraz ten cały szary glut, chyba że ukrywał Swoją energię, co było możliwe. Kenzuran gdzieś leżał i chyba ledwo się trzymał, i pomógł mu jakiś blondyn. To chyba był ten cały Ranczo. Nie wykrywał ki blondyna, rudego, czarnego. Albo te całe androidy nie miały w Sobie ki, albo po prostu towarzysz Kenzurana ją ukrywał. Nie miał żadnych informacji na temat rudego. Też android? A może również ukrywał ki. Tego też nie wiedział, ale trzymał osobę, do której miał parę pytań. Przemyślał całą tą sytuację i w głowie uformowało mu się parę planów. Cała ta sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Postarał się zadziałać jako pierwszy i dał sygnał legendarnemu.
- Postaraj się uratować Kenzurana i pomóc blondynowi jak i rudemu. Złap tego złotowłosego za łeb i wywal go z pałacu jak najdalej możesz. Nie zbliżaj się do tego gluta, bo jak sam widziałeś, wyszedł z ciała tego gościa, a to oznacza, że zapewne go kontrolował, lub w nim przebywał. Miej w gotowości Swoją barierę, i jak będzie chciał się do Ciebie zbliżyć za blisko to jej użyj. Jeśli masz możliwość wyrzucenia go z pałacu za pomocą techniki, czy innym sposobem, to zrób to. Najlepiej załatw ich obu na odległość i gdy ich wyrzucisz z okolic pałacu to użyj Swojej techniki i się ich pozbądź. Wejdź na wyższą transformację jeśli potrzebujesz. Ale na razie poczekaj na Mój sygnał zanim to  zrobisz.
Opisał mu Swój plan, by jego Brolly nie był zbyt zagubiony i wiedział co ma robić, a przy okazji ostrzegł go o możliwościach gluta. Oczywiście nie miał pojęcia co ten osobnik robi, dlatego lepiej dmuchać na zimne i nie ryzykować. Wyszedł z ciała? Wyszedł. Może kontrolować? Kto wie, nie zamierzał tracić kolejnego podwładnego, dlatego jeśli Brolly się posłucha i ich zmiecie techniką, to tak będzie najlepiej. Specjalnie dodał, by wyrzucił ich jak najdalej może i dopiero wtedy użył techniki. Nie chciał, by przypadkiem pałac został unicestwiony, a bezpieczeństwa nigdy za wiele. Na razie nie kazał mu jeszcze atakować, ale opisał co ma zrobić, gdy dostanie sygnał. Jak zwykle był na tyle arogancki, że nie wierzył, by to wszystko się znalazło poza jego kontrolą, ale i tak miał wiele planów w zanadrzu. Może Ci śmiertelnicy, są potężniejsi od Niego, ale co z tego? I tak to On zatryumfuje. Nie było innej opcji. Uśmiechnął się, chociaż wciąż miał założoną maskę i saiyańska zbroję. Warto dodać, że dowiedział się poprzez scouter, o bardzo ważnej informacji. W sumie dwóch. Pierwsza dotyczyła tego, że podobno wieża Chocolaya znajdowała się na jednej z wysp na oceanie. Niestety wiele mu to nie dawało, bo nie miał pojęcia, gdzie to jest, ale zawsze coś. Za to druga, była znacznie bardziej istotniejsza i nawet go zaciekawiła. Shade otrzymał od Korina podobno jakąś magiczną fasolkę zwaną Senzu, która mogła wyleczyć go jeśli będzie w stanie krytycznym.W tym samym momencie niestety bez ogoniasty saiya-jin podniósł się i zaszarżował na Swoich przeciwników. Nie było to zbyt mądre posunięcie. Mimo to, wiedział za to, że musi się pozbyć tego gluta, albo go zbadać, chociaż to drugie będzie ryzykowne. Niestety Jego znajomy, nie wykazał się zbyt wysokim ilorazem inteligencji i rzucił się na znacznie silniejszych od Siebie. Masochista? Samobójca? Zapewne tak. Gość z blizną starał się atakować, i chyba użyć techniki, ale tego nie był pewien. Warto dodać, że w tym samym momencie rzucił się na niego jego były przyjaciel. Był tak szybki, że niestety Imperius nawet nie dostrzegał jego ruchów i po chwili ujeżdżał, czy też może siedział na brawurowym, lecz głupim wojowniku i zaczął go okładać pięściami, i chyba gotował się na coś jeszcze gorszego. Uznał, że to doskonała okazja na jego atak, ale niestety była spora szansa, że glut go i tak o tym wszystkim powiadomi. Mimo to postanowił, że trzeba ratować tego gościa i mieć u niego dług wdzięczności, ale co ciekawe blondynek również postanowił chyba wspomóc Swojego kumpla razem z tym rudzielcem. Sam Imperius nie był silny i mógł tylko knuć, więc zrezygnował z dosyć ryzykownego ataku i postanowił się ujawnić inaczej.

Za to, gdy oni wszyscy byli zajęci walką i byli dostatecznie daleko, to użył kai kai i przeniósł się do Popo i stanął obok niego jakby obserwując całą tą walkę i odezwał się do Niego niczym Jego kumpel, a przy tym położył mu rękę na ramieniu.
- Witaj Panie Popo. Mam do Ciebie parę bardzo ważnych pytań i mam nadzieję, że Mi na nie odpowiesz.
Powiedział starając się, być przy tym w miarę miłym. Dżin w końcu chciał ich obu ostrzec, więc uznał, że nie będzie wrednym dupkiem. Oczywiście mówił to szeptem, i miał nadzieję, że reszta go nie usłyszy. A, że nie mogli wyczuć jego Ki, to tym lepiej dla Niego. Jeśli mimo wszystko został zauważony to odezwał się do tamtej dwójki.
- Znamy się. Niedługo tutaj wrócimy.
Ale to też była gra na czas, bowiem zarówno rudy go usłyszał jak i ten cały Ranczo. Specjalnie powiadomił ich, że ma tylko do Niego parę pytań i niedługo go odda, by tamci dwaj przypadkowo nie zaczęli go szukać i się nie rzucili. Miał nadzieję, że nie będą kretynami jak tamten i zrozumieją co miał im do przekazania. Oby. Inaczej będzie zmuszony przekazać legendarnemu, by się nimi zajął.
Warto dodać, że zrobił to też tylko wtedy, gdy Popo został sam i był pewien, że reszta się oddaliła dostatecznie daleko. Jeśli tak się nie stało to powiedział Brollemu, by najpierw wyrzucił blondyna i rudzielca z sali, a dopiero potem resztę. Więc najlepiej dla nich, by było to, jeśli jednak będą daleko od czarnego dżina. Dopiero, gdy był gotowy do przeniesienia się i wiedział, że tamci go nie zaatakują to dał znak Swojemu głównemu podwładnemu.
- Yare, Burori!*
Wydał rozkaz do ataku. Rozkaz, na który już czekał od pewnego czasu. W zależności od tego jak zareagowała tamta dwójka to dodał, by zaatakował najpierw ich, a dopiero potem tamtą dwójkę. Wszystko zależało od tego, czy go zauważyli i zmierzali w jego kierunku, czy też nie. Kai Kai też było dosyć szybkie i nie powinno mu to zabrać więcej niż jedną setną sekundy.

Od razu po wydaniu rozkazu zniknął, bowiem w tym samym czasie, gdy to mówił, to nie tracił nawet sekundy i znów użył kai kai. Dlatego to zapewne było dosyć szybkie i nie powinni nawet zareagować. Musieli mieć nadzieję, że Nihilius nie kłamał. A nie zamierzał kłamać, i robić Sobie niepotrzebnie wrogów. Gdy tylko znaleźli się bardzo daleko od tego całego miejsca, że znów nie było widać pałacu, chociaż sam Bóg wszystko obserwował i widział doskonale na tyle na ile pozwalała mu jego percepcja. Miał też zamiar zadać Mu parę pytań, ale tylko wtedy, jeśli jego plan się powiedzie. Na razie bserwował walkę i widział, że chyba android się przygotowywał do użycia paru technik. Sam legendarny saiya-jin powinien też znaleźć się dosyć szybko przy reszcie, w końcu polecenie wydał znacznie wcześniej. Miał nadzieję, że glut mu nic nie zrobi, wiec wcześniej go ostrzegł, a teraz tą całą dziwną maź miał na oku. Oczywiście do tych pytań i rozmowy doszło tylko wtedy, gdy udało mu się pożyczyć Popo. Jeśli Ranczo i rudy nie pomogli małpiastemu to Brolly najpierw miał ich wyrzucić i to w stronę Gutsa i gluta, i dopiero wtedy, by się przeteleportował. Jeśli jednak pomogli to jego podwładny pomógł też im, a On Sobie w spokoju zadawał pytania i obserwował walkę. Najlepsze jest to, że nie wiedzieli o nim i nie mogli wyczuć jego Ki, więc powinno mu się to wszystko udać. Pytanie tylko jaka była ich reakcja i co zrobiłby dzięki temu jego podwładny. Nawet jeśli się nie uda i nie zada tych pytań to trudno. Będzie inna okazja. Na razie uznawał tamtą dwójkę za tymczasowych sojuszników, więc miał nadzieję, że będą współpracować przez ten krótki okres czasu. Jak przepyta dżina to dopiero wtedy go odda, tak jak obiecał. Jeśli nie, to cóż. Brolly dostanie dodatkowych przeciwników. Uparł się i zamierzał zadać te pytania Panu Popo, za wszelką cenę, nawet jeśli legendarny wojownik, będzie zmuszony zaatakować najpierw rudego i blondyna i złapać ich za łby, oraz rzucić w stronę Gutsa i szarego osobnika, a dopiero potem zaatakować tamtą dwójkę i wyrzucić ich z pałacu. Jak nic się nie powiedzie to po prostu zatrzymuje ich pokazując, że nie ma złych zamiarów i chce zadać parę pytań po czym je zadaje, ale przy tym i tak będzie uważny i gotowy do ucieczki, a jeśli go zaatakują to zmienia cel i wtedy każe legendarnemu się ich pozbyć, więc oby go nie zaatakowali i dali mu zadać dżinowi parę pytań. Co się stanie? To się niedługo okaże. Tak czy inaczej miał naprawdę wiele pytań i miał nadzieję, że jego rozmówca mu odpowie na przynajmniej część z nich.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Wto Paź 08, 2019 4:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pon Wrz 30, 2019 6:36 pm
MG

Guts i Kido patrzyli na siebie. Jeden jak i drugi był zadowolony na widok starego kompana. To dopiero była niespodzianka! 
Kenzuran i Ranzoku znajdowali się na krańcu platformy. Szesnasty lewitował nad pałacem, ciągle trzymając Mistera Popo blisko przy sobie. Obiecał go uratować, więc nie pozwoli mu odejść na krok, dopóki on, Ranzoku i sam Szesnasty nie znajdą się w bezpiecznym miejscu.
Broly starał się uspokoić, ale całe to zamieszanie nie pomagało. Czuł się jak piąte koło u wozu, dosłownie. To nie była jego walka, co więcej, nawet Nihilius nie brał w niej udziału.
Słowa kierowanie do niego poprzez scouter nie trafiały w stu procentach. Co drugie słowo uciekało gdzieś w eter, nie mogąc się przebić przez zagmatwane myśli Saiyanina, a pewne rzeczy mógł źle zrozumieć.

W końcu, rozpoczęła się druga runda!

Kenzuran transformował się w wyższy stopień Super Saiyanina, rzucając się na Gutsa i Kido. To było... nieprzemyślane posunięcie. Był zdeklasowany już na starcie, a teraz dochodziły jeszcze obrażenia, które zmniejszały wydajność ciała, spowalniając je i osłabiając.
Na cel obrał sobie Tsufulianina, który nawet nie musiał się bronić. Guts wystrzelił pierwszy, wymijając swojego szarego przyjaciela. W dłoni skumulował energię, formując pocisk Ki. Doleciał do Kenzurana zanim ten zdołał się zorientować, co jest grane. Pięść Kenzurana mająca zamiar uderzyć Kido w twarz, natrafiła na twarde kolano Gutsa.

Szesnasty spojrzał na Ranzoku, a Ranzoku spojrzał na Szesnastego. Blondyn chciał się wycofać i zabrać stąd Mistera Popo, niemniej jednak gotowy był na atak. Rudzielec spojrzał jeszcze na pole bitwy, na którym Guts detonował pocisk ki na twarzy Kenzurana. Spojrzał na Kido, który stał tuż obok, obserwując niewzruszenie masakrę. Następnie ujrzał Broly'ego, który zdawał się wpadać w coraz większą psychozę. Szesnasty kątem oka popatrzył na Mistera Popo, który z przerażeniem rejestrował to, co się dzieje na pałacowej platformie. Czarnoskóry dżin wyszeptał wtedy cicho, zamykając mocno swe powieki.
- Kami-sama... - i ucichł, łącząc swoje dłonie do modlitwy. Bóg, niestety, nie mógł odpowiedzieć.
To wszystko działo się zaledwie w ułamku sekundy. Wszystko to, czym prawdziwie gardził Android. Bezmyślna przemoc, która prowadziła donikąd... 
Zacisnął swoją pięść, po czym ruszył prędko do Ranzoku, zanim ten zdołał wyskoczyć do góry, by przeprowadzić atak. Stojąc obok niego, przed nim właściwie, rzucił w jego ramiona Mistera Popo. Uśmiechnął się delikatnie i wystawił otwarte dłonie w stronę trzymającej się dwójki. Spojrzał blondynowi w oczy i skinął głową.
- Genkidena, tomodachi.* - i wystrzelił ze swoich dłoni Kiai, które miało odepchnąć dwójkę do tyłu. Nagły podmuch wiatru sprawił, że Ranzoku i Popo stracili równowagę i opuścili platformę pałacu, spadając w szybkim tempie w dół, prosto do lasu Korina. Nie mógł sobie pozwolić, by cokolwiek się im stało. Los tamtej dwójki był ze sobą dziwacznie powiązany. Szesnasty to rozumiał. Obiecał chronić Ranzoku, a to z kolei zobowiązywało go do ochrony Popo. Ktoś musiał zostać w tyle, żeby innym udało się uciec.
Następnie, odwrócił się na pięcie i ruszył na Gutsa. Kido zauważył jego atak kątem oka, ale nie zdążył zareagować. Oberwał nadlatującą pięścią, którą Szesnasty wystrzelił tuż po rozpoczęciu szarży. Niespodziewający się ataku Tsufulianin pofrunął na drugi koniec platformy. Wojował pięścią i od pięści poległ.
Jednoręki wojownik władował się na pełnej prędkości w Gutsa, zrzucając go z obijanego Kenzurana. 
W tej samej chwili uaktywnił się Broly, wyrzucając z siebie całą nagromadzoną frustrację. Otrzymawszy rozkaz od Nihiliusa, rzucił się do ataku. 
- GRRRHHAAAAA!!!! - zawył głośno, prawie zdzierając sobie gardło. Jego nagły wzrost energii zmiótł górną część pałacu i wieże stojące obok. Dolna część "bączka", a także jego wnętrze, nie zostało poszkodowane. Jeszcze.
Odbił się od podłoża, niszcząc je zupełnie. Zostawił po sobie ogromny krater, w którym wylądował wypchnięty przez Szesnastego Guts.
Broly zamachnął się i zaatakował Androida, który zablokował jego cios przedramieniem, ale impet prędkości Saiyanina popchnął ich dalej. Walka wyglądała tak, jakby Broly spychał do tyłu Szesnastego, górując nad nim i zdobywając z każdą sekundą jeszcze większą przewagę. Rudemu było ciężko się bronić. Sprawną miał tylko jedną rękę.
Kenzuran leżał w mniejszym kraterze, który powstał od uderzeń Gutsa. Oberwał najbardziej ze wszystkich. Był ledwo przytomny. Czy jeszcze się podniesie?

Kido otrząsnąwszy się po uderzeniu, podleciał do Gutsa i przykucnął przy nim.
- Ufasz mi? - zapytał, patrząc prosto w oczy swojemu przyjacielowi. Wyciągnął do niego dłoń. Czyżby miał plan?

Gdzie, do cholery, był Piccolo Daimao!?
_____
*Trzymaj się, przyjacielu.
Ranzoku, Mister Popo z/t
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pon Wrz 30, 2019 8:25 pm
Nihilius, wciąż czekał na odpowiednią okazję, Brolly ledwo Siebie kontrolował i chyba nawet nie ogarniał co się właściwie tutaj dzieje. Kenzuran chyba ponownie się transformował. Czyżby saiyanie mieli więcej transformacji? Najwidoczniej. Chociaż jego poziom energii nie wzrósł o niewiadomo jaką liczbę. W każdym razie miał ważniejsze sprawy na głowie. Bezogoniasty poleciał na Swoich przeciwników, po czym dostał taki łomot, że chyba się po tym nie pozbiera. Na domiar złego ten cały Guts użył ki blasta na jego twarzy. Ciekawe, czy zostanie po tym szrama.  Na Swoje nieszczęście, Popo, wciąż był pod ochroną i nie mógł go uprowadzić, więc do żadnych pytań nawet nie doszło. Powoli się irytował tym wszystkim i zastanawiał się, czy nie powinien ich jakoś sprowokować do działania. Przynajmniej dokładniej widział tego gluta, saiyana, blondyna i rudego. Powiedzmy, bo ten złotowłosy, był stanowczo zbyt szybki. Irytowało go to, że tyle osób jest silniejszych od niego, i nie miał zamiaru się z tym pogodzić. Był jeszcze bardziej zdeterminowany, by zyskać jak najwięcej. Skoro nie może złapać Popo, to uratuje tego idiotę i zyska u niego dług wdzięczności, a przy tym może i nowego podwładnego. Tylko musi dobrze to rozkminić. Ogarniał wszystkich Swoim czujnym wzrokiem i z tego co zaobserwował, to reszta też niezbyt wiedziała co robić, a Brolly powoli świrował. Postanowił, że nie ma co czekać i użyje małpiastego pomocnika do pozbycia się tamtej dwójki obok dżina. Niestety, akurat jak się przeniósł to w dokładnie tym samym momencie rudzielec poleciał do Ranczo i rzucił mu w objęcia damę zwaną Popo, a następnie użył kiai, i wyrzucił ich z pałacu, żegnając się z nimi. Był zirytowany, bo przez to, nie zadał pewnych pytań. Nawet się zastanawiał czy warto udać się za tamtą dwójką i się dogadać, ale zrezygnował. Miał zamiar to zrobić to później. Może kiedyś. Tamta dwójka szybko opuściła pałac, a raczej została do tego zmuszona i spadła gdzieś w dół.
"-Jednego mniej."
Pomyślał Sobie w duchu. Z jednej strony dobrze, bo o jedno zagrożenie mniej, z drugiej strony trochę przeszkadzał tamtemu saiyanowi i teraz niestety został z rudzielcem, na wpół martwym Kenzuranem, Swoim podwładnym i tamtej dwójce, a Daimao nigdzie nie było. Co ciekawe zanim Imperius zareagował lepiej, to rudzielec wykorzystał okazję i wystrzelił pięść prosto w mordę szarego gluta. Dostał mentalną okejkę od Boga. Może uda się z nim dogadać. Uznał, że to prawie idealna pora. Gdy tylko walnął Gutsa w twarz, to Nihilius od razu wydał rozkaz do ataku i użył kai kai, by znaleźć się przy nieprzytomnym wojowniku. Od razu też zabrał go dalej, w pobliże pałacu, a przynajmniej taki był cel. Zrobił to dokładnie tej chwili, gdy Guts został trafiony ciosem nieznanego osobnika, i odleciał od leżącej małpy. Przynajmniej taki był zamysł, a że teleportacja w zasięgu wzroku trwa znacznie krócej to od razu jej użył, by z Nim uciec. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to zanim nawet przeciwnik tego typka zareaguje i przestanie lecieć w niekontrolowanym tempie, to Bóg, będzie z Kenzuranem daleko przy Legendarnym wojowniku, a wtedy, życzy im powodzenia.
Niestety Nie wszystko jest takie jakie się tego chce. Jego podwładny uwolnił tak wielką moc, że aż rozwaliło górną część pałacu razem z wieżami i rzucił się na najbliższego gościa. Na domiar złego, zaatakował zły cel. Oberwało się biednemu rudzielcowi, zamiast glutowi i jego kumplowi. Nie czekając ani chwili miał zamiar pomóc temu gościowi, bo jest mu potrzebny. On wie dokąd tamten pewnie zabierze Popo, więc może uda im się dogadać. Musiał jakoś przeszkodzić im w walce, tym bardziej, ze robot używał tylko jedną dłoń, bo poprzednią wystrzelił. Tak. Teraz wiedział, że to nie jest człowiek. Najwidoczniej nie jest możliwe, wykrywanie ki robotów czy cyborgów. Warto wiedzieć. Nawet Bóg, może się czegoś nowego nauczyć. Android nawet Sobie nieźle radził, bo zablokował cios, ale był spychany. Musiał go ogarnąć i miał nadzieję, że się uda. Tylko raczej jak mu powie, by go zostawił to tego nie zrobi. Musi zrobić coś, że nawet ten cały robot, będzie miał u niego dług wdzięczności. To mu się przyda, jak będzie chciał pogadać z czarnym. Przeszkodzenie mu i uspokojenie nic nie da. Wtem wpadł mu do głowy pewien pomysł. Zanim tamta dwójka się pozbiera to postara się uratować dwie osoby. Oczywiście nie robi tego z dobroci serca, tylko ma w tym swój własny cel, ale tego nikt nie musi wiedzieć prawda?
- Brolly! Zrzuć tego robota z platformy, a następnie zaatakuj szarego i złotowłosego!
Wykrzyczał na cały głos. Musiał przyznać nawet sam przed Sobą, że to powinno być genialne posunięcie. Nieważne, czy Legendarny był w amoku czy też nie, powinien skumać te słowa, a nawet jak skuma tylko część, to tyle starczy. Nieważne czy zrozumie tylko pierwszą część czy drugą, bo i tak wyjdzie na to samo. Nie uspokoił go, bo wiedział, że to nic nie da. Dlatego kazał mu zrzucić robota z platformy. Robot przeżyje i powinien być wdzięczny Imperiusowi, a przy tym Brolly zmieni Swój cel na znacznie ważniejszy i istotniejszy. Widział, że tamten glucik przykucnął przy leżącym saiyanie. Nie tracił dłużej czasu i starał się zrobić kai kai na Namek. Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem to Brolly dostanie nowy rozkaz, a On ocali Blade'a i zabierze go w bezpieczne miejsce. Co prawda zrobił przez to dwa skoki. Pierwszy skok zabrał idiotę, w pobliże pałacu i goryla, akurat wtedy, gdy został wydany rozkaz do zaatakowania, a rudy android, przywalił małpiastemu w ryj. Specjalnie wykorzystał okazję, ze ten nie może się ruszać, i teraz wykorzystał drugą. Specjalnie go zasłonił przed możliwym atakiem, a jeśli przyjdzie co do czego to skontruje Swoim, doprowadzając do eksplozji. Kto wie, może jak dobrze pójdzie to jego wojownik się rzuci widząc możliwe zagrożenie. Cała ta akcja, była przeprowadzana, akurat gdy ten nie powinien być zagrożeniem. Jeśli i tak nie da się uratować przygłupiego saiyana, to niestety. Miał wielkiego pecha, bowiem krwistooki wykorzystał każdą możliwą okazję, jak tylko najlepiej mógł.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pon Wrz 30, 2019 10:50 pm
Kenzuran szarżując na szarego gluta, który pewnie został pozostawiony przez Beliala, już miał go nagle trafić ale nagle wszystko się odwróciło. Jego towarzysz Guts, mimo iż szarak z niego wylazł, to pewnie nadal był pod wpływem jego jakiejś magii czy czegoś innego, zaatakował go. Złotowłosy poczuł jak trafia ciosem w nogę swojego dawnego kompana, a ten po chamsku traktuje go energią z dłoni, wprost na jego piękną i boską saiyańską twarz modela. Niebieskooki otrzymując porządny wybuch na swoją twarzyczkę, został odrzucony a potem jeszcze dostawał po twarzy i innych częściach ciała od swojego rodaka. Nie rozumiał czemu tak jest, nie mógł się praktycznie wysłowić w jego stronę, gdyż dostawał cios za ciosem. Mężczyzna z utraconym ogonem chciał się jakoś obronić, ale najpewniej ta cholerna moc demona dała mu tą niesamowitą moc, tak samo najwyraźniej było z Saiyaninem który posiadał "M" na czole. Ledwo patrząc na światło dziennie, Wojownik usłyszał świst i zauważył a raczej dostrzegł dość znaną mu już muskularną dużą budowę tej osoby, która chyba najwyraźniej zrzuciła jego dawnego kompana z niego. Syn Kellana delikatnie i powoli otworzył drugie oko, które bolało jak cholera i wiedział, że to jest Android 16. Znowu go uratował, już po raz drugi będzie mu wdzięczny za ten ratunek, mimo iż to jest tylko i wyłącznie kupa złomu.

Brat Klen wypluwając gdzieś na bok trochę krwi wymieszaną ze śliną, rozejrzał się i czuł się tak jakby nie mógł się w ogóle podnieść. Dostrzegł też swoimi ślepiami, że płytki pod nim są zniszczone i tak naprawdę znajduję się w jakimś niewielki kraterze. Młody Saiyanin tylko troszeczkę pojękiwał z bólu i chciał cokolwiek zrobić, wspomóc jakoś Ranacza i C16, skoro ci jednak mu pomogli, a nie mógł im podziękować. Za chwilę w tle usłyszał jakiś niesamowity krzyk, to zapewne ten towarzysz tego całego Shinjina. Kenzuran nie wiedział co ma dalej robić, starał się podnieść ale po prostu nie potrafił, nie miał siły. Starał się wykorzystać całą swoją siłę woli by przezwyciężyć ten ból i osłabienie, by stawić swojemu przeciwnikowi się do końca, do śmierci. Niestety Złotowłosemu to nie wychodziło i poddany dalej leżał, zamykając oczy i starając się chociaż odpocząć.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Wto Paź 01, 2019 4:50 pm
Zmrużył oczy i zacisnął usta, gdy wbił Kenzurana w podłoże i docisnął swoją dłoń z Ki Blastem do twarzy. To powinno zostawić bliznę. Trwały ślad, pamiątkę, dzięki której Saiyanin nie zapomni tego pojedynku. Szkoda tylko, że nie potrafił zrozumieć powodu, dla którego Guts go zaatakował. Tego nie był świadom i nie zanosiło się na to, by zrozumiał. On w swojej głowie wykreował sobie jakieś bzdury. Pośmiertna magia Beliala? Idiotyzm. Ale co poradzić? Mężczyzna bez ogona już i tak był skazany na śmierć odkąd tylko ta walka się zaczęła. Guts nie miał zamiaru odpuścić ani jemu, ani Daimao, który siedział wewnątrz Pałacu... Albo już ten budynek opuścił. Ogoniasty, gdy już zszedł z niego gniew, jaki wyładował na swoim przeciwniku i został dodatkowo uspokojony niespodziewanym pojawieniem się Tsufulianina, wziął pod uwagę to, że jego główny przeciwnik mógł wykorzystać zamieszanie i uciec. Guts od początku nie wyczuwał jego energii, więc taka opcja zawsze istniała. Zawsze mó-BACH!
Dostał jakimś niezidentyfikowanym, całkiem silnym obiektem, który odrzucił go całkiem daleko od obijanego. Super Wojownik wylądował w kraterze, który powstał przy pomocy kolejnej nieznanej siły. A może był tutaj wcześniej? Guts tego nie wiedział, a to i tak nie było zbyt ważne. Ważniejsze było pytanie: czym dostał? Był zbyt zajęty zastanawianiem się nad Daimao i czerpaniem satysfakcji z uderzania Kenzurana, by wyczuć atak? Nie wiedział skąd nadszedł, bo nie wyczuwał właściciela. Piccolo zaatakował? Ten dziwny wielkolud z ogromną mocą? Nie, to nie to. Poczułby, gdyby tak wielka moc się do niego zbliżała. Przynajmniej miał Kido, a ofiara w postaci Saiyanina bez ogona została praktycznie wykończona. Flaczek wyczuwał jego słabnącą Ki, co oznaczało tylko jedno - umierał. Albo tracił przytomność. Nie mógł teraz go dobić dla pewności, więc postanowił, że zrobi to przy najbliższej okazji.
Spróbował wstać, lecz nim do tego doszło, to Kido do niego doleciał i przy nim przykucnął. Zadał dość trudne pytanie. Czy mu ufał? Znali się dłuższy czas, a Tsufulianin miał wiele okazji do zdradzenia Gutsa. Żadnej z nich nie wykorzystał. Ba, pozwolił mu się wzmocnić i zyskać potężną zdolność! Podał mu dłoń bez wahania.
-Ufam.-
Jeśli Kido postanowił pomóc Saiyaninowi we wstaniu, to ten skorzysta z tej pomocy, a następnie rozejrzy się po Pałacu. Zmruży oczy i cicho warknie, gdy zorientuje się, że nie może wykryć mocy Rudzielca. Wiedział jednak, że to nie jego walka. Zamiast tego miał inny plan, który właśnie zamierzał wykorzystać. Wyjdzie z krateru i wyceluje otwartą dłonią w Kenzurana, a następnie wystrzeli dwa Ki Blasty. To jednak całkiem przydatna zdolność, nie ma co. Przydałoby mu się jednak coś lepszego. Szybszego i o większej mocy. Odwrócił się w stronę Tsufula.
-Idziesz ze mną? Ci dwaj są wystarczająco zajęci, a Daimao jest podobno wewnątrz budynku.-
Jak na kogoś, kto dosłownie kilka chwil temu szalał ze złości, to potrafił się dość szybko opanować, gdy sytuacja jednak nie okazała się tak beznadziejna jak początkowo myślał. Skoro jeszcze ktoś go wspierał i skoro on miał w jeszcze kimś oparcie, to nie miał zamiaru narażać swojego życia bardziej niż to konieczne. A zemsta za straconą możliwość przywrócenia wszystkiego na czym mu zależało, to właśnie ta górna granica konieczności i nie mógł tak łatwo odpuścić. Kolejna taka okazja może się nie powtórzyć.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sro Paź 02, 2019 9:50 pm
MG

Broly atakował Szesnastego. Ten drugi starał się bronić, ale im dłużej walka trwała, tym Saiyanin zdobywał przewagę. czyżby rozwijał się podczas walki? Czy może bawił się i stopniowo rozkręcał? Ciężko było powiedzieć. Na ciele Szesnastego pojawiały się wgniecenia od pięści Broly'ego, który nie przestawał i ciągle napierał.
- N-nie musimy walczyć! Nie jesteś wrogaaaghhh! - Android starał się przemówić Saiyaninowi do rozsądku, ale urwał w połowie słowa, gdy Broly uderzył go, wzmocnioną energią ki, pięścią prosto w twarz, co odrzuciło robota na sam koniec platformy. 
- Rrrraaargh! - kolejny gardłowy ryk, który sprawił, że ciało Saiyanina spowiło się zieloną aurą. Pałac się zatrząsł, a podłoga między jego nogami popękała. Ruszył z kolejnym atakiem.
Szesnasty leżał na glebie, ale zdołał się podnieść na jedno kolano. Kawałek jego głowy odpadł, ujawniając znajdujący się w środku komputer. Co jakiś czas pojawiały się wyładowania elektryczne. Był wyraźnie uszkodzony. Uniósł otwartą dłoń w stronę lecącego Broly'ego, a ten o dziwo zatrzymał się, chcąc uniknąć ewentualnego ataku energią ki.
- T-to nie nasza walka... Nie jesteśmy wrogami. C-chciałem tylko... Uratować wszystkich. - powiedział Szesnasty, a jego głowa delikatnie się zatrzęsła. Wyładowania elektryczne zaszalały nad jego włosami, zadając mu dyskomfort.
Broly chciał zadać kolejny atak, ale zawahał się, widząc że Szesnasty odmawia walki. Pięść Saiyanina się trzęsła, podobnie jak całe jego ciało. Patrzył w szoku na Androida, aż w końcu przypomniał coś sobie. To była Cheelai, która podobnie jak Szesnasty, nie chciała zrobić mu krzywdy. Na jej wspomnienie nieco się uspokoił.
W tej samej chwili usłyszał słowa Nihiliusa. Odwrócił głowę do tyłu, jakby chciał sprawdzić, czy Imperius gdzieś tam jest. Ponownie spojrzał na klęczącego Szesnastego i chcąc, nie chcąc, wyciągnął w jego stronę otwartą dłoń.
- Brol... Ja... P-przepraszam... Ha! - krzyknął przez zaciśnięte zęby, wyraźnie smutniejąc, po czym wystrzelił mocne Kiai. Rudowłosy przyjął cios na klatę. Runął w dół, a razem z nim szczątki jego ciała, które zostały oderwane przez atak energii. Zginął?


Broly odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku Gutsa i Kido, tak jak mu powiedziano. Guts wystrzelił dwa Ki Blasty, które skierowane zostały w stronę Kenzurana, ale ubiegł go Nihilius, który teleportował siebie do Saiyanina i zabrał go w nieznane nikomu miejsce. Blasty uderzyły w ziemię, a po chwili z powstałego kurzu wyłonił się Broly.
- Imada! - krzyknął Kido, używając swoich oczu. Jasny, bolesny błysk wypełnił cały pałac. Broly zasłonił swoje oczy rękami, wyjąc z bólu.
- Daimao nie ucieknie. - Kido chwycił Gutsa za ramię i ponownie wszedł w jego ciało, tym razem przejmując nad nim pełną kontrolę. Ciało Gutsa na moment spowite zostało czarnymi wyładowaniami elektrycznymi, a jego włosy przybrały białą barwę. Czerwone linie pojawiły sie na jego czole i podbródku, a oczy zakreśliły się czarną obwolutą.
Kido, będąc w ciele Gutsa, ruszył na oślepionego Broly'ego, zadając mu potężny cios prosto w brzuch, a gdy ten się schylił, plując krwią na biały rękaw Saiyanina, Kido zaatakował znów. Unosząc ręce do góry i łącząc dłonie, uderzył Broly'ego w kark, wbijając go, niczym młotem, proto w glebę. Kolejny krater się utworzył, a następne kawałki zniszczonej platformy runęły ku ziemi.

Spoiler:

Kolejna runda! Kido Guts vs Broly!
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sro Paź 02, 2019 10:40 pm
Zanim wszystko Mu się udało to obserwował kątem oka walkę i widział, że robot dostawał niezły oklep i ledwo dawał radę. Mówił, że nie muszą walczyć, bo nie są wrogami. To była prawda, ale jego podwładny nie dawał Się przekonać.  Krzyczał i jego ciała spowijała zielona aura. Chyba denerwował się jeszcze bardziej. Widział jak android upada na kolano. Tak jak się spodziewał, to był robot. Widział, że część jego głowy odpadła, a ich oczom ukazał się komputer. Brolly się zatrzymał. Jego przeciwnik mówił, że to nie ich walka i chciał tylko wszystkich uratować. Imperius się zdziwił. Był zaskoczone. Nie spodziewał się, że robot może tak uważać. Czy był tak zaprogramowany? Całkiem możliwe. Osobiście, uważał taką postawę za strasznie naiwną i niepraktyczną, ale szanował. Szanował jako Bóg i Władca, ale i tak wykorzysta każdy błąd przeciwnika. W tym wypadku to też był błąd. Ale nie chciał go unicestwić. W końcu pomógł Kenzuranowi, a dzięki temu i Mu. Powiedzmy. Po za tym może go zaprowadzić do tamtego blondyna i czarnego. Goryl się zawahał przed uderzeniem. Słowa imperiusa dotarły do niego i powiedział, że przeprasza i użył kiai po czym zrzucił go w częściach z platformy. Cóż. Lepsze coś takiego, niż jakby miał go Nameczanin, albo jeden z tamtych dobić. A widząc zachowanie Brollego postanowił go uspokoić. Widział tylko przy okazji spadające części.
- Nie martw się. Jakbyś go nie zrzucił z platformy, to może ktoś od nich, by go dobił, albo zrobiłby to Daimao. Można rzec, że ocaliłeś go. Jest robotem. Powinien to przetrwać, może zostanie odbudowany.
Niestety nie miał pojęcia, czy zostanie zrozumiany czy nie, i czy tamten rudzielec będzie wiedział, że tak naprawdę dzięki Imperiusowi i Brollemu przetrwał. Co prawda, głownie dlatego, że był potrzebny, ale to inna sprawa. Nawet zastanawiał się, czy nie zebrać jego części, ale uznał, że lepiej nie ryzykować. Najwyżej postara się to zrobić potem, a jak się nie uda to trudno. Może go odnajdzie jego kompan? Kto wie. Nie wierzył, by został unicestwiony. Oj nie. Postanowił po wszystkim zrealizować część Swojego planu.

Nihiliusowi udało się w ostatniej chwili zabrać ledwo przytomnego Kenzurana, zanim ki blasty wystrzelone przed saiya-jina, zakończyły jego żywot. Na twarzy widział wielką bliznę i nawet zastanawiał się czy ją wyleczyć. Na razie miał jednak ważniejsze sprawy na głowie. Jego podwładny ponownie się rzucił i zaatakował. Niestety stało się coś nieoczekiwanego. Usłyszał krzyk szaraczka, i został oślepiony, a Brolly zawył z bólu. Wtem jego oczom ukazało się coś dziwnego i teraz był mocno zaskoczony. Nie wiedział wiele co się dzieje, ale widział tyle, że Brolly mocno oberwał i plunął krwią, a następnie został wbity w glebę. Prawie krzyknął, bowiem zauważył, że Saiya-jin miał białe włosy, krwiste oczy i jakieś czerwone linie. Tego raczej saiyanie nie potrafili. Przynajmniej o niczym takim nie słyszał. Szary za to zniknął. Czyżby faktycznie działał niczym Majin, tylko w tym wypadku nie absorbował a przejmował ciało? Stwierdził to po tym, że wcześniej wyszedł z jego ciała, a teraz, gdy się zatrzymał na chwilę, to widział pewną zmianę i skok w sile. Raczej to nie był Saiya-jin kolejnego poziomu. Jakieś połączenie? Symbioza? Był Sobą, czy może tamten glut przejął nad nim kontrolę? Wydedukował, że działał niczym pasożyt, to by wyjaśniało czemu wyszedł z ciała żywiciela, który miał problem. To by wiele wyjaśniało. Tak samo tę zmianę. A z tego co widział wcześniej, przed użyciem kai kai to tamten pomógł mu wstać. Najwidoczniej znali Siebie i współpracowali. Symbioza? Możliwe. Niestety miał zbyt mało danych, a było tutaj coraz bardziej niebezpiecznie. Jego mózg pracował na najwyższych obrotach i bardzo szybko myślał, ale niestety, dalej nie miał pojęcia co ta istota potrafi, co może zrobić, i czy jego domysły były jakkolwiek trafione czy też nie. Może nie działał jak pasożyt, tylko jak coś jeszcze innego. Może to była jakaś jego część. Istota magiczna? Zbyt dużo domysłów, za mało poszlak i danych.
- Uważaj na Siebie. Zabiorę tego Saiyana, i postaram się Tobie pomagać poprzez Scouter. Skoro Oni współpracują, to My również będziemy współpracować! Na razie postaraj się wywalić go z z tego miejsca i za wszelką cenę, nie daj im się dostać do pałacu. Przejdź na wyższą transformację, jeśli to będzie koniecznie. Nie ma co ryzykować. Razem damy radę. Zaufaj Mi!
Powiedział przez scouter, po czym od razu zniknął. Czas go naglił i nie miał innego wyboru. Jeśli chcą wygrać, to muszą działać szybko, dlatego po wydaniu rozkazów i słów otuchy, że nie jest sam, zniknął.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Czw Paź 03, 2019 6:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Czw Paź 03, 2019 6:26 pm
Zanim się przeniósł to jeszcze wysłuchał uprzednio, tego co miał mu do powiedzenia saiya-jin. Żarcie mu zasmakowało, ale widać, że miał charakter osoby, która za nic nie dziękuję. Nie lubił tego, ale postanowił to olać. I tak nie zrobił to dlatego, bo oczekiwał podziękować. Jego cel był znacznie inny. Potrafił się posługiwać scouterem, tyle dobrego. Teraz podobno, było ciężko je zdobyć, bo ich planetę trafił szlak. Ciekawe, że była ich masa u gadów. No nic. Miał nadzieję, że go nie zniszczy. Nie zostało mu ich zbyt wiele. Jeszcze potem gadał, że Daimao złączony z Kamim go okłamał, bo nie stał się silniejszy i miał nadzieję, że Imperius go nie okłamał. Prychnął. To śmieszne, że ten typek tak uważał, skoro prawda była zupełnie inna. Gdy dodał, że jak ktoś go sprowokuje to nie będzie się powstrzymywał, bo nie jest głupcem to popatrzył się na niego poważnie, ale nic nie powiedział, tylko prychnął ponownie, a następnie użył kai kai, by znaleźć się na Ziemi.

Pojawił się ponownie, lecz tym razem był w innym miejscu. Z tego co widział walka jeszcze trwała i nic się nie zmieniło. I tak nic nie widział, więc musiał mieć nadzieję, że Burori Sobie poradzi. Jeśli nie, to pomyśli jak go ocalić. Chyba, że przejdzie na wyższą transformację. Obiecał, że mu pomoże i tak też zrobi. Na razie się zastanawiał co może zrobić. Miał nawet parę pomysłów, dlatego obserwował teren. Może też Brolly sam zapyta co ma zrobić, dlatego tutaj był. Miał też nadzieję, że bez ogoniasty niczego nie odwali. Sam też był strasznie zaciekawiony zarówno rudym robotem, a raczej tym co z niego zostało jak i szarym glutem. Jeśli udałoby się go jakoś pojmać i złapać to byłoby fajnie. Ale niestety jest to niemożliwe. Dlatego nie zamierzał brać ich żywcem. Specjalnie Brollemu mówił, by nie dał im się dostać do pałacu. Nie chciał zniszczenia sali, oraz śmierci Daimao. Ten stary Nameczanin może, mu się jeszcze przydać. Dlatego obserwował teren i szukał jakiejś luki oraz czegoś co może wykorzystać. Może jakaś jego technika, byłaby użyteczna. Albo zaklęcie. Szkoda, że miał ich tak mało. Gdy będzie po wszystkim, to nauczy się ich więcej. Ale to Swoją drogą. Postanowił, że podleci do miejsca, gdzie spadł rudzielec. Oczywiście, był ciągle w górze, ale używał dalekowidzenia, mając nadzieję, że coś zobaczy. Jeśli niczego, by nie widział to leciał na sam dół, by przeszukać miejsce, gdzie powinny się znajdować pozostałości po robocie. Kto wie. Może da radę je odnaleźć. Jeśli niczego nie znajdzie to trudno. Uda się tutaj ponownie, i dalej będzie knuć. Na razie chociaż jego plan nie poszedł całkowicie po jego myśli, to jednak po części się udało. Zawsze coś. Jakby jeszcze tego robota mógł przeprogramować, albo chociaż wymienić za możliwość pogadania z Popo, to byłoby świetnie. Pytanie tylko czy go znajdzie. Czy znajdzie cokolwiek.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pią Paź 04, 2019 5:50 pm
MG

Nihilius dostrzegł Androida #16, który rozbił się na ziemi, tuż obok wioski plemienia Karinga. Kilka metrów od miejsca upadku, stał Ranzoku, Mister Popo i biały kocur.
Szesnasty miał rozwaloną połowę głowy, a na całym ciele wgniecenia, które spowodowane były uderzeniami Broly'ego. Wioska była opustoszała. Wszyscy Indianie udali się na cmentarz, by pochować Upę, który zginął śmiercią bohaterską, ratując członkinię plemienia przed śmiercią pod gruzem.
Broly usłyszał słowa Nihiliusa, ale nie odpowiedział na nie. Zajęty był walką z zainfekowanym Gutsem, który kierowany był teraz przez tsufuliańskiego mutanta, Kido.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Sob Paź 05, 2019 6:03 pm
Rozejrzał się wokół. Walka trwała, ale tak naprawdę nic się nie wydarzyło, gdy go przez chwilę nie było. Nic się nie działo nawet również. Po prostu się nawalali równo. Burori, był zbyt zajęty, by odpowiedzieć. Daimao nie było widać, ale to akurat mało istotne. A On tracił czas. Czas, który mógłby znacznie lepiej wykorzystać niż na walce z jakąś małpą i jego szarym kochankiem. Widać było, że Kenzuran był zazdrosny. Nie zamierzał brać udziału w kłótni w związku. Miał zamiar pozbyć się ich z pałacu, a potem się zobaczy. Tracił coraz więcej energii, ale wciąż miał jej wystarczająco tyle, by nie czuć zmęczenia, a przy okazji miał jej tyle, że wystarczy na jeszcze sporo skoków. Gdy doleciał do miejsca, gdzie spadł robot, to użył Swojego czujnego wzroku. Niestety miał pecha. Ten cały Numer Szesnaście spadł obok jakiejś wioski. To nie byłby żaden problem, gdyby nie to, że dojrzał tam jego kumpla blondyna, czarnego dżina jak i białego kota. Korin, widział go już wcześniej, ale nie mógł z tym nic zrobić. Może teraz dałby radę? Mógłby starać się go kontrolować, albo się z nim dogadać. Niestety blondynek, byłby problemem, ale powątpiewał, że będzie tam ciągle. Miał zamiar czekać i obserwować zarówno ich, jak i walczącego Gutsa i Brollego. Widział, że jacyś ludzie udali się na coś w rodzaju cmentarzu. Chowali kogoś? Pewnie, gdy wieża się zawaliła to do tego doszło. Pamiętajmy, że ten biały kot, dał Shade'owi ostatnie senzu. Miał zarówno parę pytań do Kota jak i Popo, ale niestety na razie, nic z tym nie zrobi. Nie szkodzi. Ma czas. Jeśli tylko Ranczo, czy tam Ranczaku, się oddali zabierając zapewne zniszczonego kumpla i potem zdecyduje co robić. Może będzie ich śledził, albo zajmie się kotem. Niestety w tej walce, gdzie uczestniczył Burori, nie mógł nic zrobić. Tak było teoretycznie, ale w praktyce jest w stanie mu pomóc. Tylko musisz czekać na odpowiednią okazję.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Nie Paź 06, 2019 12:54 pm
Zniknął! Kenzuran, ten który spowodował to wszystko, zniknął! Jakim cudem? Guts chciał spróbować znaleźć energię Saiyanina, lecz nim do tego doszło, to z powstałej po wybuchu Blastów chmury dymu wyłonił się kolejny przeciwnik, który wcześniej walczył z tamtym Rudym. Był mniej więcej na poziomie Ogoniastego, więc nie powinien stanowić większego problemu. A przynajmniej tak wydawało się Gutsowi, który chciał spróbować uniknąć ataku i wyprowadzić kontrę w plecy wielkoluda. Niestety, albo stety, Kido go ubiegł i oślepił mężczyznę zanim ten doleciał do naszej dwójki. Kolejne wydarzenia już były cięższe do opisania. Tsuful kolejny raz wszedł w ciało bruneta, a następnie zaczął je kontrolować. Już wcześniej korzystał z tej techniki przy walce z tamtym Białowłosym. Użył wtedy bariery i pocisków, które Guts mu podebrał dzięki temu. Nie był jednak w stanie skopiować tej potężniejszej techniki polegającej na wystrzeleniu fali energetycznej. Jednak ta sytuacja była inna. Nim jakikolwiek cios dotknął mięśniaka, to Ogoniasty poczuł, jak jego ciało się zmienia. Nie był w stanie tego dokładnie opisać. Zwyczajnie czuł się, jakby stawał się lżejszy, szybszy. Silniejszy. Odczuł siłę pierwszego wyprowadzonego ciosu. Nigdy nie myślał, że jego ciało będzie w stanie posiadać taką moc. Następnie ten młot wbijający bruneta w podłoże... Nie on wprowadzał ciosy i nie on dał mu taką moc. Lecz teraz on miał nim sterować, kiedy Kido wycofał się w swój kąt. Później będzie się zachwycał tą potęgą. Teraz musi pozbyć się problemu!
Postanowił zwiększyć dystans pomiędzy sobą, a wielkoludem. Nie znał jego dokładnej siły, ani słabych stron, a miał parę sztuczek, dzięki którym mógłby trzymać go na dystans, póki czegoś nie wymyśli. Dlatego właśnie wycelował do niego dłońmi i zaczął strzelać pociskami Ki. Wystrzelił ich 10, po 5 na dłoń, podczas gdy ciągle leciał w górę i za siebie. Przygotował się do ewentualnych uników, gdyby dryblas postanowił zaszarżować na niego albo zacząłby strzelać. Guts teraz był szybszy. Dużo szybszy niż wcześniej. Wierzył, że nie ma takiej siły, która by go dogoniła w tym momencie, a co dopiero trafiła. Czy to okaże się prawdą? Cóż, zobaczymy...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Pon Paź 07, 2019 2:45 pm
MG


Broly został wgnieciony w podłogę, a Kido Guts odskoczył do tyłu, oddalając się na bezpieczną odległość.
Kido Guts wystawił przed siebie obie dłonie, i kiedy tak się cofał, strzelał pociskami energetycznymi. Dziesięć pocisków pomknęło w stronę małego krateru, w którym leżał Broly. Nie każdy trafił w jego ciało, ale Saiyanin z pewnością oberwał!
Eksplozje i wybuchy! Mnóstwo dymu. Podłoga drżała, a płytki pękały. Drzewa leżały wyrwane, niektóre spadły już na dół, na ziemię. Pozostałości po pałacu walały się po całej platformie.
Kido Guts znajdował się na krańcu "bączka", czekając na kontratak Broly'ego. Ten, póki co, nie wyłaniał się z krateru. Nastała niepokojąca cisza, która przerywana była była tylko przez dźwięk spadających kamyczków i głośnego wiatru.
- To by było na ty-... - zaczął Kido, ale urwał w chwili, gdy podłoga znów zaczęła drżeć.
- RRRRRRAAAAGH!!! - przeraźliwy, gardłowy krzyk dotarł do uszu obserwatorów. Nawet Nihilius go słyszał.
Nagle z krateru ku niebu wystrzelona została zielona łuna energii! Kurz i chmury dymu znowu się podniosły. Guts poczuł, jak energia Broly'ego wystrzeliła do góry, ponownie równając się z jego własną! Nie, wróć... połączona moc Saiyanina i Tsufulianina wciąż miała przewagę, niemniej jednak... Broly rozwijał się w trakcie walki. Myśl o tym, do jakich rozmiarów mogła wzrosnąć jego moc, była przerażająca! Walka musi zostać zakończona szybko, zanim będzie za późno.

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 GO-BURORI-GO-GO

Broly wyłaniał się powoli z krateru. Spowity był aurą, której kolory mieszały w sobie odcienie złota i zieleni. Jego włosy przybrały żółty kolor, zaś oczy błyszczały na czerwono, sygnalizując szaleństwo i gniew, którym kierował się w tej chwili.
Niebo przyciemniało, dodając tym samym nutę grozy.
Super Wojownik wzbił się do góry, od razu otaczając się zieloną barierą. Ni stąd, ni zowąd, z energetycznej bańki wystrzeliły dziesiątki promieni, kierujących się we wszystkie strony.

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 GO-BURORI-GO-GO-2

Czy Guts zdoła uniknąć nalotu? Czy jego szybkość okaże się wystarczająca? Broly był bestią, która dosłownie została spuszczona z łańcucha. Co o tym wszystkim myślał Nihilius?
- Jego ki ciągle rośnie! - krzyknął Kido, zamieniając się co chwilę miejscami z Gutsem.
Sponsored content

Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma - Page 4 Empty Re: Szczyt Boskiego Pałacu - okrągła, biała platforma

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach