Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Rzeka      Empty Rzeka

Wto Cze 21, 2016 1:53 pm
Rzeka przepływająca przez niezbadane ziemie planety. Jest ona także wodopojem dla zwierząt, jakie zamieszkują te tereny, a także domem dla podwodnych istot.

Rzeka      Planetano79


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Nie Sie 14, 2022 10:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Gru 23, 2016 8:26 pm
Jirri wzleciał ponad główną bazę. Przed chwilą właśnie opuścił koszary po misji z Honoberuto. Zdecydowanie mu owa misja posłużyła. Czuł, że to doświadczenie go wzmocniło. Nie tylko miał większą wiedzę - dowiedział się choćby o tym, że mimo faktu bycia changelingiem nie jest wcale taki znowu silny. Owszem, jest potężny, ale są dalej jednostki we wszechświecie, które go przewyższają. To tej pory uważał, że najsilniejszymi istotami we wszechświecie są Coora-sama i oczywiścia Frieza-sama. A co jeśli jednak nie? Co jeśli są jednak osoby, które przewyższają swą potęga nawet tę dwójkę. Jirri zmarszczył łuki brwiowe i przełknął ślinę. Cholera jasna. To niemożliwe. Przecież changelingowie są najznakomitszą rasą we wszechświecie, więc dwaj najpotężniejsi przedstawiciele muszą być najpotężniejsi ogółem. Jednocześnie w jego sercu dalej była pewna doza niepewności. Było to związane z tą dziwną niebieskoskórą kobietą. Towa, tak? Ponownie przełknął ślinę, gdy przypomniał sobie scenę, która rozegrała się wtedy, w domu dyktatora Imecki. Przypomniał sobie, jak tego całego kata otoczyła fioletowa aura, a jego oczy rozbłysły. Jak kula Ki w jego dłoni zniknęła pod wpływem jakiegoś dziwnego zaklęcia. Jak Don Kee zaczął się nagle ni z tego ni z owego dusić, pomimo że nikt go nawet nie dotykał. Przypomniał sobie słowa tej kobiety. Siła jaszczurki chilli i Honoberuto mogła się przydać... Do czego? O co może jej chodzić? Przypomniał sobie bezczelność w jej głosie, gdy podał jej rękę. Nazwała go robakiem. ROBAKIEM! Nazwała tak changelinga, kompletnie nie miała do niego szacunku... O czym to może świadczyć? To oczywiste - jest od niego znacznie potężniejsza, albo po prostu czuła się pewnie, gdy miała przy sobie tego kata, w końcu kontrolowała jego umysł. Jirri przełknął ślinę po raz trzeci, gdy przypomniał sobie jego oczy. Błyszczące na fioletowo gały. Wyglądał niesamowicie groźnie i mrocznie, nawet Jirri był wtedy zaniepokojony, żeby nie powiedzieć przerażony. Gdyby miał z nim wtedy walczyć, na pewno by przegrał, zwłaszcza, że Honoberuto nie zamierzał mu pomóc, tylko od razu się poddał. Jirri poczuł przez chwilę gniew na swego towarzysza, ale zaraz się otrząsnął. Nie ma co tego teraz roztrząsać. Co ma być, to będzie, ale trzeba się na to przygotować. Na to jest tylko jedna recepta. Solidny trening. Wokół jaszczura pojawiła się fioletowa aura, gdy wystartował i poleciał w głąb dzikiej planety.

Rzeka. Idealne miejsce na wzmocnienie swych umiejętności, kondcji, szybkości i ogólnej zajebistości. Jirri opuścił trochę swój lot i wylądował na skale, tuż koło jednego z zakol rwącego strumienia. Rozejrzał się wokół. Wszędzie mogły się znajdować jakieś niebezpieczne stworzenia, które mogłyby go zaatakować znienacka. Nie miał wątpliwości, że da sobie radę. Nawet jeśli ich nie pokona, to ucieknie i tylko go widzieli. Gorzej by było, gdyby go jakiś skurczybyk wziął z zaskoczenia. Wtedy mógłby mieć spory problem, bo przebicie jakimś olbrzymim kolcem na pewno ograniczyłoby jego mobilność. Widząc, że jest obecnie bezpieczny, zaczął się rozgrzewać. Zaczął od rozgrzewania barków. Kręcił najpierw lewym, potem prawym barkiem, później obydwoma naraz. Jego kości strzelały, dając znać, że nadal pamiętają o poprzednim treningu, który to odbywał się w kosmosie. Wyścig z Kaprem skutecznie nadwerężył mięśnie changelinga. Kości też, więc zaraz przypomniały o sobie z niemałym wyrzutem. Musiały jednak trochę pocierpieć, bo Jirri zdecydowanie nie zamierzał przestawać. Kręcił barkami dalej, co chwila słysząc trzaski, jakby jego kości się skarżyły i przeklinały jego gorliwość. Jirri zaśmiał się w duchu. Był usatysfakcjonowany, w końcu im więcej bólu, tym bardziej trening jest efektywny, w myśl zasady "im więcej potu na treningu, tym mniej krwi w walce". Przestał kręcić barkami, zaczął za to rozgrzewać kark. Ten strzelił tylko dwa razy, za to mięśnie napięły się mocno, ukazując przy tym wszystkie żyły. Przechylił głowę w lewo, w prawo, potem w przód i w tył, zatoczył okrąg i zrobił chwilę przerwy, by go rozmasować. Kark też bardzo bolał. Jirri zacisnął powieki, gdy masował kark, kręcąc lekko głową. To był jeden z tych przyjemnych rodzajów bólu, które to działają niczym akupunktura i rozluźniają ciało, jednocześnie też na swój pomysł kształtują mięśnie. Otworzył oczy i zeskoczył ze skały, po czym rozpoczął małą sesję joggingu. Biegł wzdłuż rzeki, ręce trzymał blisko ciała, przy bokach, nogi na przemian uginał mocno w kolanach i uderzał piętami o pośladki, machał ogonem na prawo i lewo, by jego także rozgrzać, a także rozglądał się wokół. Machał przy tym głową dość gwałtownie, więc mięśnie karku nadal pracowały, a dodatkowo monitorował przy tym otoczenie. Odbierał co jakiś czas jakiś sygnał, jak szelest liści, czy trzęsący się krzak. Jego mięśnie wówczas mocno się spinały, ale nie przestawał biec. Jednocześnie nie biegł cały czas równym tempem. Cały czas zmieniał szybkość, raz przyspieszając, innym razem truchtając. Po pewnym czasie zmęczył się i zaczął maszerować. Jednocześnie zawrócił i zaczął iść w stronę, z której przyszedł. W czasie marszu masował swoje uda, krzywiąc się. Zaczął czuć zakwasy w nogach, co zdecydowanie nie jest tym przyjemnym rodzajem bólu. Wręcz przeciwnie - jest to beznadziejne uczucie. Po jakichś piętnastu minutach stanął pod jakimś drzewem i rozejrzał się. Póki co był bezpieczny. Nie musiał się w tej chwili martwić żadnymi zagrożeniami i mógł w pełni oddać się treningowi. Nie zamierzał dłużej męczyć nóg. Przerzucił się na ramiona. Skoczył w górę i chwycił oburącz za gałąź. Zaczał się podciągać. Najpierw dziesięć razy podciągnął się oburącz, potem zaczał ćwiczyć jedną ręką, zmieniając ją co dziesięć podciągnięć. Krzywił się z wysiłku i tępego bólu w ramionach. Na jego czole pojawiły się krople potu, które zaraz jakby się rozmnożyły i zaczęły spływać strumieniem. Na jego barkach i ogonie zaraz pojawiły się kałuże, o przestrzeniach pod pachami nawet nie ma co mówić. Puścił gałąź i chwycił ją ogonem. Podciągał się teraz wisząc głową w dół, co było dość problematyczne. Krew spływająca do mózgu powodowała silne zawroty głowy. Ciężko mu było skupić siłę w ogonie i coraz bardziej drętwiał. Udało mu się podciągnąć tym sposobem tylko dziesięć razy, po czym spadł. Udało mu się osłonić rękami i jakimś dziwnym sposobem usiąść. Podniósł się i przeszedł do zwyczajnych ćwiczeń. Najpierw do upadłego wykonywał przysiady, potem brzuszki, na koniec przerzucił się na pompki. Ból w ramionach wtedy dał się we znaki najbardziej. Drżał na całym ciele. Nie był w stanie powstrzymać drgawek, a na ziemi pojawiła się kałuża potu, który to spływał tłustymi kroplami z jego nosa. W końcu padł na ziemię. Miał już dość treningu siłowego. Nie miał już dość siły, by trenować fizycznie. Wstał. Czas przerzucić się na trening mentalny. Wzniósł się w powietrze, nad rzekę. Usiadł w powietrzu po turecku i zaczął medytować. Nie zamknął oczu, tylko wpatrywał się w rzekę. Uspokajało go to i pomagało wyciszyć umysł. Mimo śpiewu ptaków nie słyszał absolutnie nic, tylko szum rzeki. W jego oczach malował się całkowity spokój, kompletnie niezgodny z jego charakterem. Wyobraził sobie, że jego Ki jest właśnie rzeką, taką jak ta. Widział oczyma wyobraźni, jak przepływa przez jego ciało. Napędza każdy proces w jego organizmie. Dzięki jego energii płynęła w nim krew i funkcjonował mózg. Energia płynęła teraz dokładnie tak, jak tego chciał. Wokół jaszczura pojawiła się jego fioletowa aura. Nie była teraz poszarpana, tylko spokojna, całkiem gładka. Scouter, którego nie oddał do magazynu wskazał jego poziom mocy. Jirri zamknął oczy i chwilę jeszcze pomedytował, po czym opuścił się do wody i zaczął płynąć. Płynał każdym stylem, jaki tylko znał. Najpierw uderzał mocno w wodę kraulem, potem rozpychał ją żabką, potem działał nimi jak koparką, stylem motylkowym. Nie musiał brać wdechów, w końcu oddycha beztlenowo. Wokół niego pływały różne ryby. Niektóre miały ostre zębiska, które mogłyby z łatwością przebuić skórę changelinga. Musiał się przed nimi bronić, co jednak nie było szczególnym problemem. Jednym ciosem przebijał je na wylot. Dawał soboe z nimi radę bez żadnych problemów, nie stanowiły dla niego zagrożenia. Po pewnym czasie nauczyły się go bać. Odwrócił się wówczas na plecy i zaczął patrzeć w niebo. Ten trening był jak najbardziej owocny. Czuł, że każdy jego mięsień pracował w jego trakcie z pełną siłą. Czuł, że jego mięśnie się rozrosły. Czuł, że w pełni wykorzystał ten czas. Odetchnął i wzbił się w powietrze. Nic tu już po nim. Poleciał z pełną prędkością w stronę bazy. To też jest jako taki trening, nie? Tak czy siak, gdy tylko wrócił, uwalił się na łóżko w swoim domu i zasnął.

Trening statystyk
z/t
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Wto Sty 10, 2017 11:02 am
Generalnie rzecz biorąc, Ronos zawsze trenował statystyki, może był to powód dla którego nigdy nie osiągnął poprzedniego efektu, który dał mu bardzo wiele, sprawił, że stał się silniejszy (mowa o treningu za 4pkt). Teraz postanowił się trochę poprawić, chciał skupić się głównie na tym jednym aspekcie. Przyszła pora by wreszcie się ogarnąć, wziąć w garść i strzelić solidny trening dotyczący jego energii. Ronos tłukł się z tymi myślami podczas gdy na tym rzecznym odludziu tłukł pięściami w jakiś pień drzewa od paru minut. *Fajnie było by kontrolować swoją energię KI tak jak chce, ale słyszałem, że tylko elita może coś takiego osiągnąć... Pewnie jestem za słaby... Spróbuję jednak nadrobić moje braki...* Pomyślał z nadzieją, wprawdzie to wcale a wcale nie mogło być łatwym zadaniem, dwóch żołnierzy, Avo i Cado których spotkał byli znacznie silniejsi od niego a zapewne umieli kontrolować swoją energię, więc czy on miał szansę na polepszenie swoich zdolności? Zobaczymy... Ronos uniósł się w powietrze za pomocą energii KI a w powietrzu usiadł i zamknął oczy, medytował w spokoju. Gromadził swoją energię w jednym punkcie, chciał nim zawładnąć, opanować. Medytował, siedział i zaznajamiał się ze swoją energią, jak gdyby chciał z nią dojść do jakiegoś porozumienia. Nagle w ciemności jego umysłu zaczęło świecić światełko, rozbłysk i... Ronos otworzył oczy, był przepełniony energią, niebieska ki sama tworzyła się w jego rękach, rzucił dwa ki blasty w rzekę. Następnie jedną większą kulę energii. Moc jego ataków zdawała się wcale nie zmieniać. Dlatego Bio napiął wszystkie mięśnie, całą energię z ciała zgromadził w jednej dłoni, którą wystawił przed siebie, żyły na jego ciele wyszły niesamowicie, dookoła niego pojawiła się energetyczna aura tworząca coś na wzór stożka, była lekko niebieska. W dłoni natomiast uformował dużą kulę energii, była niebieska a dookoła niej wyładowania energetyczne. Zamachnął się, wydarł i rzucił w kierunku wody, ta przyjęła ów kulę jak gdyby nigdy nic, lecz po chwili nastąpił wybuch, duże ilości wody dosięgły także jego, mocząc go. Jednak z przerażeniem w oczach musiał stwierdzić, że moc jego ataków się wcale nie zmieniła, kula stała się większa, on sam włożył w ten atak mnóstwo siły a i tak energia zebrana w jednym punkcie ulotniła się tylko na tyle na ile pozwalało jego, jeszcze słabe ciało. Dyszał troszkę, lecz na szczęście nie stracił energii. To było coś na wzór kanału, który przepuści tylko określoną ilość wody, nie więcej, nie mniej. Tak i w jego ciele, energia nie opuściła ciała na więcej na ile to ciało pozwoliło, mimo starań Bio androida. Jego koncentracja nieco się zachwiała, upadł na dół mocno przybity i podłamany na duchu.
*Dlaczego? Chciałem tylko być lepszy? Czemu mi się to nie udaje?!* - Trzasnął pięścią w ziemie. Zdenerwowany wstał i rozejrzał się. Wszedł do rzeki, twarzą w przeciwnym kierunku niż ona płynęła. Nurt był dość solny, musiał cofnąć jedną nogę do tyłu i mocno się zaprzeć. Woda sięgała mu w najgłębszym miejscu do obojczyków. Zaczął wyprowadzać przed siebie ciosy, pod nurt a z każdym uderzeniem woda rozbryzgała się na boki chlapiąc mu twarz. Uderzenia pod wodą miały pozwolić mu polepszyć jeszcze szybkość swoich ciosów, spędził w tej wodzie kilkadziesiąt minut, następnie nogami wyprowadzał ciosy, co było bardzo trudne z powodu nurtu, nie mógł się utrzymać. Uderzenia nogami były boczne, tak jakby chciał uderzać w piszczel przeciwnika. Gdy wyszedł z wody usiadł pod lekko uszkodzonym już drzewem. Westchnął i stwierdził, że sam nie ma pomysłów na to jak trenować. Wykorzystał na prawdę sporo pomysłów. Wstał i zaczął biec na pełnej szybkości przed siebie, mało tego! Biegł przez nurt rzeki! Podczas tego właściwie truchtu, rozgrzał swoje kończyny górne, rękoma kręcił do przodu i do tyłu po kilkanaście razy, potem karkiem raz w lewo raz w prawo, następnie co jakiś czas robił przysiad oraz pompkę na zmianę, cały zanurzając się w wodzie. Kiedy na swoim koncie miał po 100 pompek i 100 przysiadów postanowił wrócić, ale już nie wodą. Biegł przed siebie lecz tym razem zmieniał prędkość, raz biegł gwałtownie i szybko a raz wolno, ale tylko na chwilą. Tak dotarł do miejsca startu. Od razu wskoczył rękoma na gałąź drzewa i rozpoczął podciąganie się, zrobił to 200 razy, potem 50 razy jedną ręką i 50 razy ręką drugą. Następnie wskoczył na tą gałąź nogami, tak by mieć ją pod kolanami. Zaczął wykonywać brzuszki głową w dół z rękoma pod głową. Wykonał ich około 300. Zeskoczył, wylądował na jednej ręce i wykonał 300 pompek, następnie tyle samo ręką drugą a potem po 100 na jednym paluszku jednej oraz drugiej ręki. Na dzisiejszy dzień było dosyć trenowania, jeszcze tylko wrócił do domu wykorzystując swoją zdolność lotu. Przyśpieszał i zwalniał, wykonywał różne figury latając np. beczkę, obrót o 360 stopni, korkociąg, przelatywał przez jakieś szczeliny ledwo się mieszcząc i tak dalej.

z/t -> Dom Ronosa.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Nie Sty 29, 2017 8:31 pm
MG Mode

Ronos znajdując się na skraju rzeki postanowiła zająć się treningiem. Na fioletowym niebie planety no.79 słońce zbliżało się do swej szczytowej pozycji, kiedy to nasz "sztuczny" wojownik, który miał być połączeniem najlepszych cech różnych ras, jednak jak każdy w tym świecie wciąż musiał się rozwijać, aby nie zostać za resztą żołnierzy znajdujących się na planecie. Bio-android jednak tym razem nie podjął się wzmacniania swej fizyczności, a zajął się poprawą kontroli swej energii. Po wykonaniu wielu trudnych akrobacji powietrznych android wylądował. Scouter wojownika zapikał
~~~~~~~~~~~~~~
-Wojowniku Ronos, zgłoszono nam pojawienie się nietypowego statku kosmicznego kształtem przypominającego kulę. Nie wiemy co mogło przybyć tym statkiem, jednak podejrzewamy, iż może być to jakiś wojownik lub szpieg pochodzący z innej rasy. Raporty które dostawaliśmy odnoszą się do terenów znajdujących się w okolicy kanionu. Twoim zadaniem jest sprawdzenie tego terenu w celu odnalezienia ewentualnych szpiegów i dostarczeniu go najlepiej w stanie żywym do dowództwa w celu przeszukania. Chwała imperium. Bez odbioru.
~~~~~~~~~~~~~~~
Wypowiedź jednego z dowódców zakończyła się, pozostawiając Ronos z zadaniem. Co prawda mogło okazać się ono o wiele niebezpieczniejsze niż te dotychczas, gdyż moc istoty nie była znana, jednak czy Ronos spróbuje podważyć rozkazy i idąc za głosem rozsądku poprosi o wsparcie? Czy może wyruszy sam, aby wykonać powierzone mu zadanie? To już była jego decyzja.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Nie Sty 29, 2017 10:11 pm
Ronos dotknął przycisku rozmowy na scouterze i zwyczajnie odebrał wiadomość. Posłuchał jej i od razu odpowiedział.
- Przyjąłem, udaje się od razu w kierunku Kanionu. Jeśli istnieje szansa o wsparcie to je poproszę. Nie znam ilości przeciwników. Bez odbioru. - Powiedział po czym strzelił swoim karkiem w lewo i prawo, następnie rozgrzał nadgarstki i wypuścił powietrze z płuc. Po chwili znowu je nabrał.
Dobra, w końcu można się obudzić z tego otaczającego świata nudy. Może czeka mnie jakaś ciekawsza walka? - pomyślał od razu gdy zdjął palec z guzika scoutera.
Spojrzał w kierunku kanionu i nacisnął drugi przycisk. Włączył scouter a właściwie jego system wyszukiwania obcych form życia. Strzałeczka na scouterze wirowałą we wszystkie strony, głowa biosa się obracałą aż w końcu strzałka zatrzymała się i wskazała dokładnie punkt obcej formy życia oraz jej poziom bojowy. Jeśli był mniejszy to Ronos się uśmiechnął, jeśli natomiast był większy od razu pomyślał, by to wsparcie lepiej dotarło nad kanion. Skupił niewielką ilość energii w stopach i wzniósł się leniwie w powietrze, jakby jeszcze nie był gotowy. Po uniesieniu się mniej więcej pięć metrów w górę z całą prędkością wyruszył przed siebie z rękami ułożonymi wzdłuż swojego ciała, uśmiechem na twarzy i nadzieją, że czeka go jakaś walka, której nie przypłaci życiem. Wszak może i posiadał waleczność saiyan, ale i mądrość Bogów.

z/t kanion
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Nie Lut 05, 2017 8:16 pm
Jaszczur ze skauterem opuścił bazę i zaczął lecieć gdzieś w nieznane, prosto przed siebie. Spoglądał co jakiś czas w dół patrząc, czy nie ma pod nim czasem jakiegoś dobrze wyglądającego terenu. Za którymś razem widząc teren pod nim zatrzymał się. Szybko się namyślił i zdecydował się wylądować. To też zrobił stając na skraju rzeki. Gdzieś w pobliżu zapewne stały drzewa którymi wiatr szumiał. W wodzie zaś zapewne pływały sobie jakieś ryby i inne stworzonka, na co wskazywało pluskanie oraz widoczny ruch jakichś ciemnych kształtów. Całkiem miła okolica, a najlepsze że nietknięta przez imperialną urbanizację. Jeszcze raz pomyślał o imperatorze i od razu skojarzyło mu się jedno: Transformacja. Ciekawy sposób na zwiększenie swojej siły poprzez przystosowanie swego ciała do przyjęcia jej. Raz w życiu widział transformację na żywo, ale na niej wzorować się na niej nie powinien. Tamten gość pewnie był w tej dziedzinie mistrzowsko obcykany, tymczasem on ani razu jeszcze tego nie zrobił. Ale miał pewien pomysł, który zapewne podpowiedziała mu intuicja i własny umysł. I nic dziwnego, w końcu transformację mogła przejść pewna część członków jego rasy, a więc informacja o tym jak ją zdobyć musiała przyjść naturalnie. Przez kilka minut wpatrywał się w rzekę układając sobie w myślach po kolei co musi zrobić, a następnie postanowił zabrać do roboty. Miał nadzieję że jest na to gotowy. Słyszał kiedyś historię o kimś, kto się przeliczył i postanowił się transformować, ale kości mu się zdeformowały i pozostał kaleką do końca życia, który całkiem niedługo potem sam sobie zafundował. Ciarki go przechodziły gdy sobie o tym przypominał. Ale teraz żaden stres nie był wskazany, dlatego też rozłożył ręce szeroko i zaczął się powoli wyciszać. I nie było to wcale takie trudne, to miejsce mogłoby ukoić największego nerwusa. Gdy już uznał się za w pełni wyciszonego, gwałtownie pobrał energię z otoczenia. W tym samym momencie poczuł dziwne uczucie, jakby coś przebijało się przez jego skórę i wchodziło do środka wypełniając go całego. Zaraz potem ogromna fala energii, która zalała całe jego wnętrze. Miał poczucie że teraz już nie ma w nim krwi, a żyły wypełnia gorąca siła o konsystencji ognia. Poczuł parzenie we wszystkich miejscach swego ciała nawet w tych, w których nawet nie powinien mieć żadnych nerwów. A więc każdy jeden jego narządzik odniósł wrażenie, że okrutnie płonie. Sam kapelusznik nie wydał nawet z siebie jęku, poczuł że traci wszystkie zmysły i wszystkie funkcje niezbędne do podtrzymania życia zanikły. A więc tutaj żadnego bólu nie czuł, ani niczego innego. Ucichł szum rzeki i zamilkły pluskające ryby. Ogrom przeróżnych zapachów również przestał do niego docierać. Przestał widzieć cokolwiek, także to że jego ciało nagle nadęło się jak balon na skraju pęknięcia, lecz zaraz „powietrze” z niego uszło. Co do funkcji życiowych, to jego serce jakby na chwilę się zatrzymało, a wraz z nim cały puls. Drogi powietrzne także zostały nagle zatkane. Przestał oddychać. A chwilę potem potencjalny obserwator mógłby odnieść wrażenie, że Hono zatlił się ogniem! Lecz to nie był ogień, to była energia którą próbował pobrać z otoczenia, a teraz jakby oburzona tak słabym stanem jego ciała wyszła wszystkimi dostępnymi otworami i uciekła. Ale za to wróciły mu nagle wszystkie zmysły i funkcje życiowe. Tyle że wszystkie naraz, co poskutkowało czymś w rodzaju szoku. Upadł na kolana, a następnie na twarz.  Taki upadek na ziemię poskutkował wznieceniem tumanów kurzu. A on miał wrażenie, jakby nie mógł się ruszyć, jakby ogarnął go paraliż. Inna sprawa że w rzeczywistości był całkiem ruchliwy i rzucał się po brzegu rzeki jak ktoś z atakiem padaczki. Ale nie tylko ciało zachowywało się nietypowe, także myśli teraz zapełnione były ogromem jednakowych komunikatów o treści: „ORGANIZM W NIEBEZPIECZEŃSTWIE”. To dziwne wrażenie jednak ustało po kilkunastu minutach, gdy zaczął normalnie funkcjonować. I już te dziwne, niezrozumiałe i ogromnie przerażające dźwięki na powrót stały się szumem rzek, pluskiem pływających w niej ryb, szelestem wiatru i odgłosami ćwierkających sobie gdzieś bardzo daleko ptaków. Okropnie niepokojące uczucie jakby jego zatoki miało zaraz rozsadzić znów się stało różnymi zapachami natury. Świetliste łuny drażniące jego oczy także stały się znajomym widokiem rzeczki. Jeszcze trochę się trzęsąc i nie do końca nad sobą panując wstał z takim trudem, jakby przeleżał ze trzy miesiące pod stertą głazów. Przełknął ślinę i spojrzał na swoje ręce. Następnie na nogi i ogon. Z niezadowoleniem stwierdził, że nie ma żadnych zmian. Westchnął i zauważył tylko liczne pęknięcia na zbroi. Powstały zapewne gdy napełnił się mocą jak flak kiełbasą. Pancerz już nie nadawał się do użytku. Dlatego też zdjął go i bez sentymentów wrzucił do rzeki. Zobaczył jak jego kawałki roztrzaskują się o skały i spadają do wody, a następnie wraz z jej prądem prędko płyną gdzieś w nieznane. Potrząsnął głową. Uprzednio zdjętą pelerynę położył gdzieś na trawie. Następnie zaczął łazić w  tą i z powrotem. Zastanawiał się w jaki sposób ma się transformować, skoro ten pierwszy sposób skończył się tylko dziwnymi, niebezpiecznymi objawami. Nie wydawało mu się żeby to było coś normalnego w przypadku transformacji. Stwierdził w końcu, że wtedy po prostu próbował przyjąć energię z otoczenia, tak jakby próbował wykonać jakąś technikę. A widocznie nie tędy droga. Zatarł ręce i postanowił spróbować jeszcze raz. Ponownie się wyciszył. Gdy już każda część jego ciała pracowała w harmonii zresztą wszechświata, postanowił znów spróbować tym razem nie będąc tak biernym i bardziej się angażując w przeistoczenie swego ciała. Po pierwsze: Napiął mięśnie ramion, nóg oraz brzucha. Po drugie: Rozprowadził całą posiadaną przez siebie energię na całą objętość wewnątrz ciała. Po trzecie: Zaczął pozyskiwać energię z otoczenia czyniąc ją swoją własną. Ale tym razem robił to POWOLI. Cały czas rozprowadzał moc równo na całej objętości organizmu, przez co na początku zwiększała mu się tylko jej gęstość wewnątrz ciała. Już teraz było mu trudno cały czas trzymać ramiona, nogi i brzuch napięte. Aż żyły było mu widać, zaczął też napinać mięśnie swej głowy. Było widać jak spływa po nim pot. Od pewnego momentu zaczęło się jednak robić jeszcze trudniej. Stężenie energii w jego organizmie było już maksymalne i teraz zaczęła się zwiększać objętość jego ciała. Mięśnie były w tym momencie twarde jak skała. Cały czas się powiększały. Powolutku, nawet bardzo powolutku, ale zawsze. Utrzymanie teraz napięcia mięśni było nie lada wyzwaniem, ale nie mógł przerwać. Zamknął oczy i zaczął skupiać się tylko na tym oraz na stałym pobieraniu Ki. To uczucie było teraz zgoła inne. Jakby malutkie kropelki jakiejś ciepłej substancji wsiąkały przez skórę do wewnątrz i zastępowały wszelkie substancje. Głównie zwiększały swą objętość jego ramiona. Nagle jednak jakby natrafił na pewną granicę. Granicę, w której nie mógł już niczego kontrolować. Wszystko od tego momentu działo się samo. Energia zaczęła napływać do jego ciała nierównomiernie i bez kontroli, zaczął nagle robić się coraz szerszy. Bólu spowodowanego przez napinanie mięśni nie mógł już powstrzymać i wcześniejsze syknięcia i klnięcia w jednej chwili stały się przeraźliwym krzykiem rozpaczy:
-Aaaaaaaaaach!!!
Przerażone, przykryte szkłami oczy wpatrywały się w mięśnie ramienia. Teraz rosły w zatrważającym tempie i nie zapowiadało się na to, żeby miały przestać. Cały się trząsł ponownie jakby tracąc świadomość. Olbrzymi ból dotykał wszystkich jego mięśni, które w pewnej chwili zaczęły jeszcze szybciej rosnąć. Nie minęła minuta, a on nabierał kształtów takich jak ludzik Michelin. Energii w nim było tak dużo, że niektóre miejsca wręcz się świeciły na pomarańczowo, można było odnieść wrażenie że zaraz wybuchnie! Oddechem wyrzucał z siebie obłoki w kolorze ognia. A krzykom nadal nie było końca. Cały czas się rozszerzał i przekraczał kolejne granice, gdy nagle można było usłyszeć coś jakby syk pary wodnej. A ułamek sekundy później rozległ się dźwięk słyszalny chyba z paru kilometrów:
HYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA CHOLERAAAAA JASNAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
W tym samym momencie rozległo się coś jakby grzmot. Zerwał się też porywisty, przeraźliwy wiatr. Niekontrolowana już przez niego energia uniosła go na pół metrów w górę oraz sprawiła, że się wyprostował. Gigantyczne mięśnie zaczęły maleć, a energia jakby zaczęła powiększać jego ciało w inny sposób. Jego tors nadął się do takich rozmiarów, że był większy od całej reszty ciała. Na karku uwidoczniły mu się żyły. Fioletowe elementy na zetknięciu barków z ramionami zaczęły wyrastać jeden na drugim tworząc coś w rodzaju segmentowanego naramiennika. Zaraz potem zabrzmiał kolejny grzmot. Poczuł się jakby coś oderwało mu ręce od reszty ciała. W rzeczywistości one także niewyobrażalnie urosły. Ponownie można było ujrzeć na nich żyły i tętnice. Dłonie przeraźliwie mu się wykrzywiły podczas rośnięcia. Zaczęły rosnąć także paznokcie, przez co odczuł jeszcze większe cierpienie. Przestał krzyczeć i zacisnął zęby tak mocno, że mogłyby przegryźć najtwardszy metal. Do cieknącego po nim potu dołączyły łzy. Część wpłynęła mu do buzi. Poczuł słony smak. Znów zagrzmiało. Tym razem poczuł jak rozszerzają się biodra i rosną nogi. Och, jakże to bolało! Najbardziej kolana, tam było prawdziwe piekło. Znów zaczął się drzeć. Wszystko go bolało. Poczuł jak ta niesamowita siła przenosi się z kończyn w kierunku głowy. I coś mu mówiło, że najgorsze przed nim. Intuicja go nie zawiodła. Najpierw szyja. W jednej chwili mu się straszliwie wydłużyła i zgrubiała. Zaparło mu dech w piersiach. Okropny wrzask najpierw stał się świńskim kwikiem, a następnie charczenio-rzężeniem. Potem sama jego głowa zaczęła nagle rosnąć, a twarz zaczęła się zmieniać. Szczęka drżała. Czuł się tak jakby przecinano mu skórę tysiącem noży. Energia nagromadziła się wewnątrz czaszki tak bardzo, że nawet jego przykryte ciemnymi szkłami oczy się rozjaśniły i zaczęły świecić. Fala ki zaczęła przetaczać się ku górze. Czuł się, jakby mózg mu zaczął skakać. W końcu cała siła zebrała się u czubka jego głowy. Otoczyła dokładnie rogi i zaczęła zwiększać również ich objętość i długość. Ból inicjowany przez ten proces przetaczał się przez całe jego ciało i był odczuwalny nawet w końcówkach palców u stóp. Wrzasnął jeszcze raz, tym razem jeszcze głośniej. Jego poprzednie okrzyki to był pikuś. A ten do tego ciągle narastał. Odruchowo złapał się za głowę przy okazji naciągając swoją czapkę, tak jakby miało mu to jakoś ulżyć. Ale jedyne co mu to dało, to sprawiło że kapelusz pozostał na swoim miejscu, podczas gdy rogi przebijały się przez w gruncie rzeczy cholernie wytrzymały materiał. Gdy już rogi były „skończone”, nagle poczuł jak coś go ciągnie w dół. Spadł na ziemię. Wylądował na brzuchu. Nie przestał czuć bólu, wręcz przeciwnie. Teraz jego ogon zaczął przeżywać katusze. Czuł się tak, jakby mu ktoś chciał go oderwać. Jęczał i krzyczał jeszcze bardziej. Ogon rósł mu kilka sekund, w końcu wszystkie resztki energii zebrały się na jego  końcu i przez niego wydostały się na zewnątrz. Zamachał ogonem, co w połączeniu z ogromną energią wywołało najprawdziwsze w świecie tornado, w którego on był centrum. Zdawało się że wraz z podmuchem wykrzesuje z siebie ogień, wręcz istny pożar. Wytworzony przez niego wiatr wpłynął także na porzuconą gdzieś pelerynę, która wyleciała w powietrze i zaraz opadła na jego plecy. Zaczepiła się o segmentowane, naturalne naramienniki. I w tym samym momencie tornado znikło, w kilka chwil później to samo stało się z iluzorycznym ogniem. Nastała  cisza, było słychać tylko jego ciężkie dyszenie. Z trudem się trzęsąc powstał. Zaczął rozglądać się po okolicy, jakby chcąc się upewnić, że nie znalazł się w zaświatach. Powoli zaczął się uspokajać, chociaż czuł kłucie w klatce piersiowej i pulsowanie w głowie.
I NAGLE wszystko w jednej chwili powróciło. Aż go zgięło w pół. Suma całego wcześniej odczuwanego bólu skumulowała się. Ponownie zaczął się świecić na pomarańczowo, ale nie wrzeszczał. Mimo bólu, mimo powrotu do nieprzyjemnych odczuć, mimo łez i mimo ogólnie złego samopoczucia fizycznego. Przetrzymał to z wielkim wysiłkiem. Musiał się opanować. Dyszał ciężko tak długo, aż wszystko co nieprzyjemne znikło. Wyprostował się. Zamknął oczy i policzył głośno do dziesięciu. Po tym czasie otworzył oczy. Czuł się tak, jak przed transformacją. Powolnym krokiem podszedł bliżej brzegu rzeki, który znów był spokojny, podobnie jak cała okolica. Przejrzał się w pofalowanej tafli wody. Rozpoznał siebie. Ale zmiany nie umknęły jego uwadze.
Spoiler:
Widząc swe nowe oblicze zachichotał z rozbawienia. Następnie parsknął. A potem już nie powstrzymywał się i zaśmiał się paskudnie. Dzięki świadomości olbrzymiej mocy czuł się bardzo dobrze, jeśli chodzi o samopoczucie psychiczne.  Jakie szczęście miał, że jego skauter nie wykrył żadnej zmiany w jego poziomie mocy. Kto wie, może okazałoby się że granica została przekroczona i doszłoby o eksplozji? Jakie to było świetne tak się wzmocnić. Oooch, najlepiej by się czuł jakby tak nadarzyła się okazja na zrobienie czegoś, co uwielbia najbardziej w świecie. Do pełni szczęścia nie potrzebowałby już niczego.


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Wto Sie 01, 2017 8:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Nie Lut 05, 2017 8:21 pm
Nadal tak stał i się śmiał jak głupi do sera ciesząc się ze swojego osiągnięcia. W końcu opadł z sił i usiadł na trawie ciesząc się z dogrzewających mu promieni słonecznych. Nagle coś sobie przypomniał. Spojrzał na swoją pelerynę. Dziwne, ale dziwnie się dobrze utrzymywała. I była do tego jakaś... Dłuższa? No, ale co on się będzie tym przejmował! Nie miał jeszcze ochoty na powrót do bazy, a co go obchodzi tamten świat! W nosie miał w tym momencie te całe rozmyślania o polityce. Po prostu sobie leżał, pozwalał by ogrzewało go słońce i pogrążał się w swoim pragnieniu zabijania. Oj, dawno już tego nie robił, a bardzo by chciał. Cóż, ta transformacja go przybliżyła w pewnym sensie do kolejnej śmierci z jego rąk. Stał się silniejszy. Co za tym idzie - łatwiej mógł pokonywać wrogów. Przypomniał sobie o skauterze. Delikatnie go zdjął uważając, aby się czasem nie włączył. Teraz był dla niego trochę za mały, ale później go sobie wymieni. Znów założył detektor na oko i powrócił do myślenia o morderstwach, a szczególnie przypominania sobie swojego pierwszego razu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Lut 06, 2017 10:54 am
MG

Dziwne rzeczy mogą spotkać nas w najmniej oczekiwanym momencie. Honoberuto leżał na trawie, wygrzewając swoje rozrośnięte cielsko nad rzeką, kiedy z drugiego brzegu zawołała go pewna osoba. Był to Changeling, jednak... Nie tak do końca. Rogi i specyficzna budowa ciała wskazywały na to, że to rzeczywiście jest przedstawiciel rasy Arconian*. Coś jednak nie pasowało, ponieważ ten osobnik był szczuplejszej sylwetki, jakby bardziej kobiecej. W dodatku na klatce piersiowej uformowane był dwa bąble, które oczywiście schowane były pod pancerzem. Zgrabne nogi i jędrny tyłek to były rzeczy, którymi także mogła się ta osoba pochwalić. Delikatne rysy twarzy, wąskie oczy z pomalowanymi rzęsami i delikatne, małe usta, które formowały się w lekkim uśmiechu. Rogi wyrastające z głowy były jak u barana, bardzo zawinięte. Karnacja zaś wpadała w jasny róż. Prawdopodobnie, podobnie jak Honoberuto, była ona w swojej drugiej formie.
- Honoberuto-sama~! - zawołała melodyjnie, machając do niego ręką, w której trzymała białą chustkę. Kręciła zalotnie ogonem, to w prawo, to w lewo.
_____
*Arconianie - tak nazwani zostali przedstawiciele rasy Freezera w jednym z amerykańskich dubbingów. Taka ciekawostka.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Lut 06, 2017 5:04 pm
Tak sobie leżał spokojnie, gdy nagle jego spokój został zakłócony. Usłyszał swoje imię wypowiedziane w dość nieoczekiwany dla niego sposób. Zaskoczony prędko powstał i przyjął pozycję bojową, jakby miał zaatakowali go wszyscy Łamacze Czasu naraz, ale widząc osobnika swej rasy natychmiast się uspokoił. Niewiele myśląc wzniósł się parę centymetrów nad ziemię i zaczął lecieć na drugi brzeg. Gdy już na nim wylądował, przyjrzał się bliżej swemu rodakowi. I niemało się zdumiał. Budowa ciała sugerowała, że jest to kobieta? Cóż, prawdopodobnie przedstawicielka innej, acz nieco podobnej do Changelingów rasy. A może to naprawdę był Chang, ale po prostu inaczej wyglądający? W sumie to niezbyt duże miało to znaczenie. Uśmiechała się słodko i kręciła ogonem. Kapelusznik pomyślał, że pewnie zlecają mu jakąś misję, a skauter stracił zasięg.
-O co chodzi? - spytał twardo.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Lut 06, 2017 10:25 pm
MG

Dziewczę uśmiechnęło się zalotnie, kręcąc swoim ogonkiem na boki, po czym owinęła go wokół nogi Honoberuto. Uśmiechała się do niego zalotnie, delikatnie palcem wskazującym jeżdżąc po jego klatce piersiowej.
Gdyby mieli włosy, to w tej chwili wiatr majestatycznie kołysałby je na boki, współgrając jedną symfonię z szumem wody, jaki wytwarzała płynąca tuż obok nich rzeka.
- Honoberuto-san... - w tym ptaki zaczęła ćwierkać jakąś melodię, która dobierała się do bębenków usznych obu Changelingów.
- Honoberuto-san... - powtórzyło dziewczę, trzepocząc swoimi gęstymi, czarnymi rzęsami. Jej czerwone jak krew usta nachyliły się do ucha kapelusznika, po czym z nutką erotyzmu w głosie, wyszeptała.
- Nadszedł okres godowy~ - po czym położyła otwartą dłoń na jego klacie. Zaczęła delikatnie muskać ustami jego skórę na szyi, aż w końcu zaczęła go namiętnie po niej lizać. Językiem dotykała już po chwili jego policzków, aż w końcu... Zaszczekała prosto w jego usta!
Honoberuto otworzył szeroko swoje oczy. Leżał w tym samym miejscu, co jeszcze przed chwilą, a jego oczom nie ukazała się kobieta a żółtawe, niewielkie zwierzątko psopodobne, które merdało ogonkiem i wesoło spoglądało na zdezorientowaną twarz kapelusznika. Najwidoczniej całe to zajście z innym Changelingiem po prostu mu się przyśniło.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Lut 06, 2017 11:01 pm
Och, chyba jednak ta kobieta nie pochodziła z jego rasy. Zaczęła się do niego zbliżać i okazywać swoje wdzięki. Chyba jakoś tak się to nazywało u dwupłciowych. Następnie coś powiedziała o godach i zaczęła go oblizywać. To było jakieś nieporozumienie. Ale Hono nie zamierzał próżnować, skoro nie przyszła by przekazać mu informację o misji. Lewą ręką złapał ją za biodro, a prawą wyciągnął za jej plecy. Następnie po cichu wytworzył na niej energetyczne ostrze. Tak wspaniałe ciepło płomiennego miecza otuliło ponownie jego dłoń. Bliskość tej dziwnej osoby była zapowiedzią czegoś niesamowitego. Obudziła się w nim dzikość. Zaczął powoli zbliżać ostrze do jej ciała. Hormony w nim buzowały, oddychał głośno. Gdy ujrzał jak iskry już muskają jej delikatną szyję, pobudził się niesamowicie. Zaczął wbijać energetyczny miecz coraz głębiej i głębiej. Może powinien czuć wstyd, w końcu ona o niczym nie mogła wiedzieć, nawet się nie domyślała... Ale teraz na to nie zważał i porzucając jakąkolwiek moralność kontynuował powolny akt dekapitacji. Czuł teraz wyłącznie zmysłową rozkosz. Jakże słodki był smak tego zakazanego owocu! W końcu dziewczę w ostatnim tchnieniu zetknęło swe usta z jego ustami. Wydało z siebie pewien odgłos, tyle że wcale nie był to bolesny jęk, a... Szczeknięcie!
Nagle kobieta znikła, znikł jego miecz energetyczny, jego pozycja oraz umiejscowienie powróciły do wcześniejszego stanu. Jedyne, co mogło zastanowić, to pojawienie się żółtego zwierza, jakby psa. Wręcz zrozumiał że wcześniejsze zdarzenie było wytworem jego wyobraźni. Zamknął oczy, położył dłoń na skroni i zaczął się zastanawiać, czy to nie czasem skutki uboczne transformacji. Ale długo się nie zastanawiał, bo uwagę od tego tematu odwrócił ów pies, który merdał ogonem obijającym się o jego nogę. Jaszczur powoli wstał i zaczął gapić się na psinę. Cóż, pewnie piesio się zaciekawił i postanowił sprawdzić co to za cielsko na brzegu rzeki. Hono schylił się nieco i pogłaskał go, mając nadzieję że nie zostanie ugryziony. Zabawne stworzonko.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Wto Lut 07, 2017 11:17 am
MG

Zwierzątko dało się pogłaskać, merdając przy tym wesoło swoim długim ogonem. Chwilkę tak stał, wbijając swoje ślepka w twarz ogromnego rogacza. Nie bał się go ani trochę, a powinien, chociażby przez sam jego wygląd. Gdy Changeling go głaskał, ten zabawnie szczeknął, próbując złapać jego palec do pyska, zaczepnie i żartobliwie.
Po chwili pies raz jeszcze zaszczekał, po czym odbiegł kilka metrów od Honoberuto. Zatrzymał się przed nim tyłem, wykręcając swoją głowę do góry, przez co widział Changelinga do góry nogami. Nagle skoczył radośnie, znów stając przodem do kapelusznika. Zaszczekał wesoło, po czym zaczął biegać dookoła jaszczura. Widać, że chciał się pobawić. Przebiegał między jego nogami, próbował na niego wskoczyć, lizał go po łydkach i tak dalej. Szalał sobie radośnie z wywalonym jęzorkiem. Jak wiele nie trzeba mu było, by być zupełnie szczęśliwym.

Po drugiej stronie rzeki, tam gdzie wcześniej znajdowała się przyjaciółka Honoberuto, pojawił się żołnierz Imperium. Na widok Changelinga trząsł się lekko, ale jednak wypełnić musiał swoje zadanie.
- H-honoberuto! Dostaliście rozkaz, a że nie odebraliście wiadomości Scouterem, przysłano mnie osobiście! - wykrzyczał, machając ręką zza wody.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Wto Lut 07, 2017 5:54 pm
Honoberuto chyba spodobał się pieskowi, bo ten zaczął koło niego biegać i szczekać. Chyba dobrze się przy nim bawił. Jaszczura aż rozczuliło to urocze zachowanie. Ukucnął zapominając na chwilę o swych morderczych rządach. Z zaciekawieniem przyglądał się beztroskiemu zwierzątku. Zaczął się zastanawiać, skąd też ten mały się tu wziął. Dziki? A może komuś zwiał? Tak rozmyślając w międzyczasie wziął szczenię na ręce, gdy nagle usłyszał wołanie z drugiego brzegu. Ech, to już mu się chyba nie śniło. Nadal trzymając zwierzątko na rękach, zebrał siłę w nogach i jednym, sprawnym susem przeskoczył aż na drugi brzeg stając tuż przed posłańcem. Ich twarze znajdowały się od siebie w odległości kilku centymetrów. Kapelusznik postawił pieska na ziemi, a następnie położył dłonie na swych biodrach. Spojrzał żołnierzowi prosto w oczy. Uśmiechnął się nieco wrednie szczerząc zęby i zapytał spokojnym i cichym, acz nieco podejrzanie brzmiącym głosem:
-Gody są, co ty na to?
Naprawdę rozbawiło go to, choć wiedział że posłaniec będzie prawdopodobnie nieco zdezorientowany i nie będzie ani trochę rozumiał o co chodzi, ale jemu to nie przeszkadzało. A nuż ujrzy sobie jakąś ciekawą minę!
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Sro Lut 08, 2017 10:43 pm
MG

Piesek wesoło zaszczekał, kiedy Changeling wziął go na ręce. Równie wesoło zamerdał ogonkiem, kiedy ten go w końcu postawił na ziemi. Jedna jak i druga sytuacja była dla niego równie szczęśliwa!
Czując pod swoimi nogami trawkę, podbiegł do przybyłego żołnierza, którego obiegł kilka razy dookoła, zatrzymując się przy nodze Honoberuto.
Posłaniec słysząc słowa jaszczura otworzył szeroko swoje usta ze zdziwienia. Oczy prawie wypadły mu z gałek ocznych, za po chwili zaczął oblewać go pot.
- C-c-c-c- takiego...? - zapytał, stawiając krok w tył. Po chwili zarumienił się, wyciągając przed siebie dłonie i kręcąc nimi na boki.
- M-muszę odmówić. Przynoszę rozmazy. Przyjemności po p-pracy, sir... - spojrzał lekko przestraszony na twarz rosłego wojownika. Po rumieńcach można było poznać, że propozycja, o ile była to propozycja, wywarła na wojaku mieszane uczucia.
Zwierzaczek znów zamerdał ogonkiem, warcząc słodko i obiegając dookoła dwóch mężczyzn.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Sro Lut 08, 2017 11:03 pm
Piesio szalał, a żołnierz był spięty i jakby czegoś się bał. Do tego chyba potraktował nieco zbyt poważnie słowa jaszczura. Cóż, on się na tym temacie nie znał ani trochę więc nie zamierzał nawet się w to dłużej zagłębiać. Zamiast tego jeszcze raz zerknął na pieska. Latał sobie dokoła ciesząc się. Niby głupi zwierz, a jednak czegoś mu można było zazdrościć - konkretnie tego, że szczęścia mu przybywało, zdawałoby się, z każdą sekundą. Patrząc na to uśmiechnął się, a następnie przypomniał sobie o żołnierzu który miał mu przynieść rozkazy. Westchnął głośno i spojrzał mu prosto w oczy. Następnie pstryknął mu palcami w czoło mrucząc przy tym jakieś niezrozumiałe słowa. Potem zaczął wpatrywać się w dłoń jakby się nad czymś zastanawiając. Po kilku sekundach spojrzał jeszcze raz na niego i powiedział:
-Cóż, moja moc czytania z myśli chyba nie działa. No co ja teraz zrobię, jak się dowiem jakie otrzymałem rozkazy, no jak? Ach, gdyby ktoś mi powiedział, to bym wiedział i mógłbym je wykonać, no ale teraz... Oj, biedny ja...
Tutaj nastała krótka, dramatyczna więc pauza. Po niej rozległ się ponownie jego głos. Jego niewinny ton tak wspaniale kontrastował z treścią wypowiedzi!
-Ty będziesz bardziej biedny, jeśli będę musiał się dłużej zastanawiać nad tym dylematem.
Zarzucił opadające mu teraz na ramiona wstążeczki do tyłu. Miał nadzieję, że wojak zrozumie o co mu chodzi. Jeśli nie, to zaraz może go coś mocno zaboleć.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Czw Lut 09, 2017 11:04 pm
MG

Żołnierz uśmiechał się nerwowo, trzęsąc się lekko. Gdy w końcu opanował się trochę, wyjął z rękawicy zgięty na kilka razy kawałek papieru. Wręczył go Changelingowi, po czym zasalutował szybko i odwrócił się na pięcie.
- To ja już pójdę, panie Honoberuto! - po czym machnął do niego ręką nerwowo i odbił się od powierzchni ziemi, czym prędzej uciekając od napalonego na gody kapelusznika. Tak czy siak, co niby miałoby wyjść z tych godów? O ile w ogóle był ich okres, czy może tylko sen namieszał w głowie jaszczura.
Pies zaszczekał kilka razy, merdając szybko ogonem na boki. Zaciekawiło go kartka, w stronę której wyciągał swój pyszczek, niuchając nosem energicznie.
Gdy Honoberuto otworzył pomiętą kartkę, odczytał z niej, co następuje:

Żołnierzu Honoberuto! Jako, że wasz scouter jest wyłączony lub zepsuty i jako że we dupie macie cały sztab, poniesiecie karę! Jednakże, najpierw wykonać musicie rozkaz, jaki został wam wydany! Musicie odnaleźć podziemne tereny, które znajdują się gdzieś pod zniszczonym miastem! Jeśli podejmiecie jakiś trop, odezwijcie się przez scouter. Wykonać!

Podpis był nieczytelny, zaś sam papier śmierdział tanim alkoholem.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Lut 10, 2017 8:05 pm
Na szczęście żołnierz już dłużej go nie drażnił swoim dziwnym zachowaniem i sobie poleciał. Zostawił mu tylko zmiętą kartkę. Śmierdzącą i nieprzyjemną w dotyku. Skrzywił się i ją otworzył. Przeczytał komunikat i cisnął nią o ziemię. Niech piesek ją sobie zje, o ile nie zrezygnuje z tego przez smród. Nosz cholera jasna, jaką karę? Czy on sobie kogoś lekceważy? Po prostu sobie wyleciał i wyłączył skauter, żeby mu nie przeszkadzał. No cóż, tak to już było w tym żołnierskim państwie. Wszystko regulaminowo, wszystko wedle przepisów i wszystko sztywno poukładane. A z tych samych źródeł z których pochodzi ta strukturalna pedantyczność, o ironio, pochodzą również chaos, buractwo i niedbałość. Dobra, ale z konsekwencjami nie bycia stuprocentowo posłusznym pachołkiem który nawet się nie odleje bez pozwolenia policzy się później. Teraz nadszedł czas na wykonanie zadania. Podziemne tereny pod zniszczonym miastem? Ciekawe. Jak je wykryli? No cóż, on się na takich sprawach nie znał, może mieli jakieś radary czy fale które odnalazły jakąś anomalię. I tu wkraczał on. Chyba nie było nad czym się zastanawiać, pozostało mu tylko działać. Już miał sobie odlecieć, gdy zwrócił na siebie uwagę pies. Popatrzał na niego przez chwilkę, a potem złapał go, wziął na ręce i rzekł:
-Przygotuj się, mały.
Kilka sekund później byli już tylko malutkim punkcikiem.

z/t
Zniszczone miasto
Ruiny
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Kwi 10, 2017 7:39 pm
I gdzież może się udać zmęczony żołnierz po wykonaniu stresującego zadania? Tak jak inni, do baru "na jednego"? Czy tam wypocznie? Czy tam się zrelaksuje? Nie. Bary służą do innych celów. Spotkać się z innymi, napić się czegoś, zapomnieć o wszystkim - jasne. Ale do rozmyślania, spokoju i wyciszenia - a tego w tym momencie potrzebował Honoberuto - służą takie miejsca jak to. Szum wody, śpiew ptaków, w oddali szelest liści na wietrze. Czyż to nie koi duszy? Czyż to nie napawa filozoficzną weną? Każdy potrzebuje raz na jakiś czas chwili samotności, wręcz wyobcowania na łonie natury. I do tego miejsca Hono się udał zaraz po zakończeniu swej misji i odebraniu żołdu. Uznał że czas zwolnić i znaleźć czas na chwilę odmiany od codzienności. Leżał niedaleko brzegu rzeki co jakiś czas machinalnie rzucając za siebie patykiem, który ochoczo przynosił po chwili wesolutki pies. I przy tym rozmyślał o wszystkim co mu do głowy przychodziło, będąc usadzonym na granicy snu i jawy. O swojej rodzinie myślał i o życiu w nim. To, że ojciec wyleci niedługo na misję, było pewnikiem. Ale coś czuł w kościach, że i brat go opuści, w końcu także ma zamiar pracować jako pilot. On sam zostanie na planecie i pozostanie jedynym stałym mieszkańcem swego domu. Rzecz jasna nie licząc Funkego. O nim także sobie myślał. W sumie to nie konkretnie o nim, a o całym ogóle wszelkich zwierząt. Iluż one rzeczy nie są świadome, jak niewiele myślą. Lecz przy tym - jakież one szczęśliwe! Nie potrzebują zabijać, nie muszą się bogacić, nie mają potrzeby by nad innymi władać. Ale i one nie były jedynym nad czym changeling myślał. Jego praca i państwo na rzecz którego ją wykonywał. Gdyby nie Chilled, changelingowie byliby marną rasą jakich wiele we wszechświecie, nawet nie marzyliby o potędze jakiej teraz zaznają. Twórca Imperium zdecydowanie zasługiwał na szacunek. Ale co z jego synem? Szczerze mówiąc, nie było powodów aby jakoś wielce go nienawidzić. Kontynuował dzieło swego ojca. Tylko w jaki sposób? Stawianie baz wojskowych na każdej spotkanej planecie. Przez to zaspokajał rządzę władzy i na tym głównie się skupiał. A gdzie czas dla ludu? Cóż, lud to nic więcej jak jego pracownicy. Cała struktura państwa opierała się na czysto biznesowym, interesownym kapitalizmie. O innych rzeczach myślał raczej krótko, bez zbędnego zastanowienia. Oczywiście był wyjątek. Jego ulubione zajęcie, o którym rozmyślania przeplatały się z innymi wewnętrznymi rozważaniami. Najprzyjemniejsze jest rzecz jasna zabijanie tak zwanych dupków. Akurat niedawno dwóm odebrał życie, takim którzy chcieli otruć mu psa. Ilekroć sobie przypominał ich śmierć, tyle razy chichotał i powracała do niego rozkosz. Oto co się działo w mózgu kapelusznika.
Un
Un
Liczba postów : 26

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Kwi 10, 2017 8:53 pm
Czytać myśli innych nie potrafiła, lecz Un wiedziała, że musiał istnieć powód, dla którego Honoberuto odłączył się od grupy powołanej przez Chronoę. Czy chodziło o swoje dobro, przybytek dla najbliższych, czy coś znacznie bardziej górnolotnego - chciała znaleźć złoty środek na pogodzenie indywidualnej istoty Changelinga a misją dla całego Wszechświata. Długo zastanawiała się, co mogłoby nakłonić Kapelusznika do powrotu z raz pokazanej ścieżki, z której zszedł z jakiegoś powodu. To wcale nie oznaczało, że musiał go natychmiast ogarnąć mrok czy zło.
Kiedy zbliżyła się na około sto metrów od miejsca relaksacji poszukiwanego osobnika, do jej szpiczastych uszu dobiegał nie tylko szum rzeczki czy szelest liści targanych przez delikatne podmuchy wiatru. Co jakiś czas słyszała wesołe szczekanie pieska, który towarzyszył bardzo wiernie rosłemu wojownikowi. Jeśli chodzi o Honoberuto, już oglądając dzieje z retrospekcji dotyczących pierwszego zebrania wojowników u Kaioshinki Czasu zauważyła nietypowy ubiór na głowie Rogacza i jego przyciemniane soczewki na oczach, ale przede wszystkim jego charakter. Będąc wojownikiem nie zapomniał o odrobinie kultury przy przywitaniu się z resztą uczestników spotkania. Zachowywał się rozsądnie i z głową na karku nie prowokując burdy z różnymi innymi przedstawicielami ze Wszechświata. Co prawda widziała w nim ciekawość do świata i chęć ocenienia towarzyszy, skoro sięgnął po scouter i namierzył kilku osobników. Lekki grymas zaskoczenia, który Un widziała po wielokrotnym odtworzeniu sytuacji w celach edukacyjnych, widniał na twarzy Honoberuto, gdy przekierowując na Shinjinów urządzonko nic nie wskazało. Lubił panować nad sytuacją, bo gdy jego koledze, Jirremu, urządzenie wybuchło, chciał dowiedzieć się kto był źródłem usterki scoutera. Dominowała go również inna cecha - małomówność. Tu Un doskonale rozumiała powody Changelinga, wolał ów czas przeznaczony na mowę poświęcić na przemyślenia. W ów krytycznym więc momencie, gdy wtargnęli Time Breakersi, wybrał mądrze. Nie ujął się za przestępcami, tylko za Bogami. Ewidentnie swą prostą, zdecydowaną odpowiedzią dał do zrozumienia, że jest wartym zaufania. Tylko ten jego pechowy kolega Jirri... dlaczego nie pomógł mu, nie licząc nieco dziwnej kołysanki?
Dosyć skrótów z przemyśleń Różowowłosej, która nie powinna sobie pomagać uzyskaną wiedzą w nawiązaniu kontaktu z Honoberuto. Przynajmniej wiedziała, jakich rzeczy unikać, albo tak jej się wydawało.
W każdym razie kiedy patyk poleciał w jej stronę, a Funko pobiegł za zabawką, psiak przystanął przed Shinjinką. Nie szczekał, ale i nie merdał przyjaźnie ogonem. Najwyraźniej czuł aurę dziewczyny, która koiła zwierzęce zmysły. Ostrożnie nachyliła się nad pieskiem i powiedziała cicho, acz bardzo spokojnie:
- Cześć Malutki. Zaprowadzisz mnie do Twojego Pana?
Wariant 1:
Jeśli zwierzak pozwoli, to podąży za nim, a w ręce trzymałaby patyk, którym rzucał Honoberuto i mu oddała przy zbliżeniu się na odpowiednią odległość.
Wariant 2:
Jeśli pies zaszczeka, nie zrobi ani jednego kroku, tylko z daleka uniesie ręce do góry w geście, że nic nie chce zrobić złego Funko.
Jaki by nie padł wariant, Un utkwi złote tęczówki w Changelingu i odezwie się tak:
- Witaj. Przesyłam pozdrowienia od Kaioshinki Czasu. Miałby Pan czas i ochotę wysłuchać, co chciałabym Panu przekazać?
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pon Kwi 10, 2017 9:51 pm
Z tego całego zamyślenia wyrwało go pojawienie się nieznajomej mu postaci, której przybycie usłyszał. Obrócił się i powstał. Przyjrzał się jej uważnie. Od razu rzuciły mu się w oczy kształty kobiece. W sumie dobrze że te całe kobiety się wyróżniają, wiadomo w jaki sposób się do nich zwracać. Co prawda, przybyszka nie była odziana w zbroję, ale pomyślał że pewnie baza kogoś do niego wysłała. W końcu nie każdemu uśmiechało się noszenie pancerza, on był żywym tego przykładem. Jakże się zdziwił gdy złotookie dziewczę powiedziało po co przybyło! Kaioshinka Czasu, no ładnie! Kompletnie zapomniał o tym całym patrolu. A teraz miał czegoś wysłuchać. W sumie, co ma do roboty?
-Mów.
Następnie przybliżył się o krok bliżej niej. Różnica wzrostu między nimi była teraz widoczna doskonale. Był ciekaw co mu ta Chronoa chce przekazać. Chyba nie zleca żadnego zadania? Nie miał na to najmniejszej ochoty. Oparł ramiona na biodrach i zamachał ogonem wzbijając kurz.
Un
Un
Liczba postów : 26

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Czw Kwi 13, 2017 9:12 pm
No no, konkretny typ. Nie tylko gabarytowo, lecz dążący do sedna sprawy. Tak jak w przeszłości, tak i teraz ujawnia się z tym. W sumie bardzo dobrze, Bogince też nie zależy na owijaniu w bawełnę. Rzecz jasna powiedzieć wprost nie może, co ją sprowadza do Changelinga. A przynajmniej nie na tym etapie spotkania.
- Chronoa szuka chętnej osoby, która miałaby czas na podszkolenie jej uczennicy. Czyli mnie. Ma największe zaufanie do wojowników, którzy zadeklarowali wspierać dobro Wszechświata, do członków Time Patrolu. Kaioshinka ma ręce pełne roboty, dlatego zleciła, abym sama wybrała komu pierwszemu przekazałabym tą informację.
Starała się mówić rzeczowo, aczkolwiek trochę trema ją jadła. Nawet nie trochę. Nigdy nie była twarzą w twarz przed prawdziwym wojownikiem, który mógłby rękoma złamać jej kręgosłup. Albo nabić rogiem na szaszłyk. I to, że stroniła od istot nie działało na jej korzyść. Musiała jeszcze w jakiś sposób zachęcić towarzysza do podjęcia zadania, a jak nie, to chociaż na wydobycie informacji, dlaczego nie byłby w stanie tego uczynić.
- Nazywam się Un. Zdecydowałam się rozpocząć nauczanie od Pana, Honoberuto-san, ponieważ nie podjął Pan lekcji u żadnego Mistrza Sztuk, a to może sugerować, że jest Pan doświadczonym wojownikiem. Ze swojej strony mogę oświadczyć, że będę solidnie przykładać się do powierzonych zadań, z wyłączeniem wzmożonych interakcji społecznych z przyczyn osobistych.
Końcówkę trochę, kolokwialnie mówiąc, zrypała. Była zbyt formalna, gorzej od formaliny. Swoje nieobycie się w śmiertelnym świecie wyszło szybko na jaw. Cóż, teraz będzie mieć lepszą okazję na przyjrzenie się sprawom żyjących istot we Wszechświecie, nie mniej miała wciąż jeden i ten sam priorytet.
- Może Pan odmówić, nie poniesie Pan żadnych negatywnych konsekwencji.
Ale o pozytywne będzie też coraz trudniej, wszystko zależy od powodów, jakie wyjawi Changeling. O ile zechce to zrobić.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Kwi 14, 2017 3:12 pm
Trochę się stresując i trochę się pocąc kobieta prędko powiedziała o co chodzi. No i bardzo dobrze, wiedział na czym stoi. Oto stała przed nim młoda bogini Un, która szukała dla siebie mentora. W pierwszej kolejności przyszła do niego. Ciekawe było to, co powiedziała o naukach u mistrzów sztuk walk. Twierdziła że on takowej lekcji nie odbył. Myliła się, a on postanowił to jej uświadomić. Przecież nie pozwoli jej tkwić w błędzie. Wyciągnął ku niej rękę i otoczył ją świecącą powłoką. Usłyszeli charakterystyczne "Wziuuum!" Oto zademonstrował Ki-sworda, którego przecież nie wymyślił sobie ot tak.
-Czegoś się jednak nauczyłem. Wyobraź sobie, że nie tylko ta cała Ziemia ma silnych mistrzów.
Tu zachichotał cicho i nieco figlarnym wyrazem twarzy zaczął machać energetycznym ostrzem tuż przed jej małym, delikatnym nosem. Ciekawe jak na to zareaguje. Gdy już trochę ją postraszył, "schował" niebezpieczne narzędzie. Następnie skrzyżował ręce na piersi. Odwrócił się w kierunku rzeki i zamknął oczy. W tym momencie musiał przemyśleć złożoną propozycję. Szkolenie innej osoby z pewnością będzie ciekawym doświadczeniem. Obiecywała, że będzie wywiązywać się z powierzonych zadań, nie licząc "wzmożonych interakcji społecznych". Nawet nie chciał rozmyślać nad tym co to może oznaczać. Zawsze warto mieć przy sobie kogoś, kto zrobi co się mu każe. Rzecz jasna jeśli nie będzie się przesadzać. Podjął decyzję, ale musiał też opowiedzieć dziewczynie o tym, co będzie się wiązać z tą całą nauką. Otworzył oczy. Spojrzał na nią poważnie i powiedział:
-Jeśli o mnie chodzi, to byłbym skłonny cię uczyć, jeśli naprawdę tego chcesz. Ale sama moja chęć nie wystarcza. Jestem żołnierzem. Nawet fakt opuszczenia przeze mnie bazy został odnotowany w stosownym rejestrze. Takie regularne wypady na spotkania z tobą będą wzbudzać podejrzenia. Konsekwencje byłyby takie, że miałbym z tego powodu niemałe kłopoty, byłbym podejrzany o zdradę stanu. Musiałabyś zamieszkać w bazie, wtedy nie byłoby problemu. Nawet sam mógłbym cię wziąć do swojego mieszkania. Ale to wiązałoby się również ze służbą żołnierską. Rutynowe misje, rozumiesz. Jeśli jesteś na to wszystko gotowa - możesz zostać moją podopieczną.
Miał spore wątpliwości czy Un zaakceptuje te warunki. Wyglądała na przedstawicielkę Shinjinów, rasy o boskim rodowodzie. Mogłaby unieść się dumą i wzgardzić śmiertelniczym życiem. Czy tak rzeczywiście się stanie?
Un
Un
Liczba postów : 26

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Kwi 14, 2017 4:54 pm
Może nie sprecyzowała swojej mowy co do szkolenia Changelinga, ale dzięki temu miała okazję poznać prawdę w czystej postaci. Najwyraźniej przez omyłkę "nadepnęła na odcisk" Rogatego i ten pragnął naprostować wiadomości uzyskane przez Różowowłosą.
- Nie przeczę.
Odpowiedziała Un bez cienia emocji w głosie. Zaraz jednak uniosła lekko brwi ze zdziwienia, kiedy Honoberuto zademonstrował przed jej ślicznym, szczupłym noskiem umiejętność, która tworzyła wokół ręki wiązkę Ki przecinającą powietrze. Ale nie odsunęła się nawet na krok w tył, gdy brakowało dosłownie milimetra, aby Changeling odciął jej końcówkę noska. Prawdopodobnie dlatego, że ostrzegł ją uśmiech towarzysza, więc zdołała się przygotować. W takich starciach miała zimną krew, niestety ze zwykłą rozmową było o wiele gorzej. I nie, nie unosiła się dumą, po prostu - mimo że technika jej zaimponowała - nie okazywała po sobie zachwytu. Nie chciała robić sobie złudnych nadziei, zwłaszcza po wyjaśnieniach doświadczonego żołnierza planety No.79.
- Rozumiem...
Po intonacji głosu dziewczyny dało się odczytać, iż nie tak to sobie wyobrażała. Nie uważała też, że porzuci dotychczasowe obowiązki i życie, by stać się dezerterem i lecieć na złamanie karku, aby pomóc niewieście. Jego uzasadnienia były trafne.
- Niestety mnie też obowiązują pewne zasady. O ile współpracować z Panem, dla podniesienia moich kwalifikacji i Pańskiego doświadczenia, byłoby w porządku, to wcielenie do wojska oznaczałoby poparcie konkretnie Pańskiej rasy we Wszechświecie. Bogowie są neutralni wobec polityki dotyczącej poszczególnych planet, działają dla dobra ogółu. Nie będę więc narażać Pana na nieprzyjemności związane ze zbyt częstym opuszczaniem bazy i wzbudzaniem podejrzeń. Chyba, że uda się znaleźć kompromis...
Zrobiła nieco zmartwioną minę i usiadła po turecku zerkając kątem oka na Funko. Eh życie zwierząt jest o wiele prostsze i uboższe o niepewność jutra. Zamyśliła się szukając alternatywy, ale szczerze wolała usłyszeć, co kompan mógł poradzić.
avatar
Gość
Gość

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Kwi 14, 2017 5:57 pm
Po jej minie i tonie głosu już można było wywnioskować, że wizja zamieszkania na planecie i służby w wojsku Colda niezbyt jej pasuje. Zaraz jej słowa potwierdziły te przypuszczenia. I nie było to żadne zaskoczenie. Jaszczur doskonale ją rozumiał, sam także nie miałby ochoty żeby przeprowadzić się do zupełnie obcej osoby i rozpocząć nowe życie. Jednak interesujące była propozycja kompromisu. Sama jeszcze nie wpadła na żaden konkretny pomysł. On rzecz jasna także. I dlatego musieli nad tym chwilę pomyśleć. Podczas gdy Un usiadła po turecku, on znów odwrócił się w stronę falującej wody. Milczał kilka minut, aż w końcu przyszła mu do głowy pewna myśl. Podszedł do siedzącej na ziemi dziewczyny i patrząc na nią z góry, rzekł:
-Jedyne co przychodzi mi do głowy, to twoje wizyty w moim domu. Już kilka razy widziałem jak się teleportowaliście, parę razy sam tego doświadczyłem. Gdyby istniała możliwość teleportacji do mojego mieszkania, moglibyśmy trenować bez przeszkód. Do mieszkania nikt nie będzie zaglądał. A nawet jeśli ktoś by się dowiedział, to ja już zadbam o to aby wszystko pozostało w tajemnicy.
Jak jej przypadnie do gustu ta propozycja? Czy takie teleportacje byłyby możliwe? A może istnieją jakieś ograniczenia?
Un
Un
Liczba postów : 26

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Pią Kwi 14, 2017 8:27 pm
Oho, burza myśli. Najważniejsze, że nie zniechęcił się wojownik do podjęcia wyzwania, i szukali wspólnie ugody, pewnych odstępów od narzuconych im zasad. Na pomysł, w skrócie genialny w prostocie, wpadł Rogaty. Właśnie na to czekała, ponieważ chciała sprawdzić jego kreatywny umysł na nawet najprostsze komplikacje. Radził sobie wzorowo, szybko, celnie. Zapewne był skutecznym żołnierzem również na placu boju.
- Jeśli rzeczywiście jest możliwość zachowania anonimowości, to jestem jak najbardziej za tym rozwiązaniem.
Skinęła Boginka głową i słuchała dalej zadzierając nosek ku rozmówcy. No cóż, dzięki spostrzegawczości albo po prostu obyciu z innymi Shinjinami, zanotował sobie technikę Kai-Kai. Na twarzy niewiasty pojawił się lekki uśmiech. Wreszcie to Un będzie mogła się wykazać, chociaż nie miała za wiele atutów. Dlatego pragnęła się rozwijać, pamiętając o priorytetach.
- Jest pewne ograniczenie, ale da się je pokonać. Chodzi o to, że przy teleportacji trzeba znać miejsce, chociażby z krótkiego widzenia, do którego chce się dostać. Tak byłam w stanie pojawić się na tej planecie.
Dostała od Chronoi bardzo przydatny przedmiot, który był dla Un bardzo ważny, stąd bardzo ostrożnie przywołała z nicości kulę o średnicy dwudziestu centymetrów przed swoimi dłońmi. Powoli wstała z obiektem z siadu tureckiego i utkwiwszy złote spojrzenie w Honoberuto, odezwała się w ten sposób:
- Proszę przywołać w myślach Pańskie mieszkanie, a Kula wskaże jej położenie. Dzięki temu teleportacja będzie możliwa.
Skoro Changeling zadeklarował pomoc, Różowowłosa mogła uchylić rąbka tajemnicy co do sztuki teleportacji. Poszerzy zasób wiedzy, który na pewno miał ogromny. Nie wydawało jej się, że jak już Rogaty wiedział o tej zdolności Bogów to musiała milczeć na ten temat.
Jak Honoberuto pomyślał o miejscu, które nazywał swoim mieszkaniem, to obraz pojawił się w Magicznej Kuli, a Shinjinka uważnie przyjrzała się lokalizacji. Łatwiej jej będzie wywołać z pamięci ujęty widok niż ponownie sięgać po przedmiot.
- O jakiej porze dnia lub nocy zechciałby Pan udzielać korepetycji?
Dodała do dopełnienia formalności. Nie miała żadnego urządzenia czy przedmiotu, z którym mogłaby prościej umawiać się na wizyty. W duchu kobieta była zadowolona, ponieważ dzięki propozycji o nauczanie i akceptację, będzie w stanie przyjrzeć się wojownikowi w mniej oficjalnych okolicznościach. Póki co plusował, nie mniej także od niej będzie zależeć, jak daleko zgodzi się Changeling na współpracę. Cóż, nie kłamała - potrzebowała nauczyciela do walk. A że sprawa jest bardziej skomplikowana... na razie nie będzie obarczać tym Honoberuto.
Sponsored content

Rzeka      Empty Re: Rzeka

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach