Go down
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Lut 03, 2019 1:34 pm
MG

Fabu i Upa opuścili namiot, by zająć się walką. Jeśli smok będzie w stanie pokonać Indianina, lub ten uzna, że jest godny, Fabu będzie w stanie wspiąć się po słupie. Jeśli przegra, wspinaczka będzie musiała być odłożona.
- Nie martw się. To tylko zadrapania. Jestem zdrowy i pełny sił! - powiedział Upa, unosząc w górę zaciśniętą dłoń, na znak, że uderzy z pełną mocą. Uśmiechnął się do smoka, skinął głową, po czym ugiął lekko kolana i odbił się stopami od powierzchni ziemi. Nagłe uwolnienie energii ścięło kilkadziesiąt źdźbeł trawy, które pofrunęły do góry.
Zbliżał się w stronę Fabu, lecąc zygzakiem, by go zmylić. W chwili gdy już dzieliło ich zaledwie pół metra, kiedy chciał zadać pierwszy cios, coś nagle przerwało ich walkę. Po drugiej stronie namiotu, w którym jeszcze przed chwilą byli, coś wylądowało, robiąc zamieszanie. Upa zatrzymał swoją pięść w ostatniej chwili, tuż przed pyszczkiem Fabu. Patrzył na niego zdziwiony. Pozostali Indianie opuścili swoje tipi. Spojrzeli na Upę, on na nich, później wszyscy na Fabu, aż w końcu na stojący za nim namiot.

- Halo? Jest tu ktoś?

Zapytał nieznajomy głos, a po chwili wyszedł zza tipi. Był to blondyn o włosach zawiązanych w warkocz, posiadający mechaniczne ramię, odziany w granatowe spodnie i czarną koszulę, na którą zarzucony był czerwony płaszcz.
Trzymał ręce uniesione w górę, pokazując swoje pokojowe zamiary. Indianie mimo to, musieli zachować czujność. Kilka dzid z zaostrzonymi grotami na końcu skierowane były w stronę Ranzoku. Upa wyszedł przed szereg, nakazując ręką opuszczenie broni.
- Kim jesteś? - zapytał, przyglądając mu się uważnie. Dopiero teraz zauważył kanji na koszuli przybysza. Oznaczało ono "bóg".

Spoiler:

- Nie może być... - wyszeptał Upa, zasłaniając usta dłonią.
- Czyżbyś miał powiązania z Wszechmogącym? - zapytał, a gdy reszta to usłyszała, podniosły się głosy i padały zdania typu "co?", "to niemożliwe!", "to chyba pomyłka".
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Lut 03, 2019 4:00 pm
-Na to liczę, przyjacielu.- Odwzajemniłem uśmiech na chwilę do niego, po czym wróciłem do poważnej miny. Chciałem być całkowicie skupiony, zobaczyć wszystko co umie indianin. Bardzo miło byłem zaskoczony tą energią, która wydobyła się z mojego towarzysza. To oznaczało tylko jedno, że jednak są szanse, że nie jest dla niego za silny, a najważniejsze było w tym jedna najważniejsza rzecz. Rodzaj ludzki może jednak nie jest taki słaby jak uważałem. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Wszystkie moje obawy, wszystko co mnie dręczyło powoli znika, albo raczej traci już na tej przerażającej dla mnie wartości. Wyleciał do mnie bardzo szybko, ale na całe szczęście widziałem go bardzo dobrze. Nic nie robiłem. Czekałem na jego uderzenie, chciałem poczuć siłę, którą on dysponuje. Już miało dojść do kontaktu, ale coś przerwało naszą walkę. Ręką została zatrzymana przed moją twarzą. Odwzajemniłem jego zdziwienie, a potem spojrzałem na resztę Indian, która wyszła ze swoich tipi. Na pewno wszyscy razem mieliśmy jedno pytanie "Co się dzieje?".
Po usłyszeniu głosu nieznajomego zrobiłem dwa kroki do przodu i się zatrzymałem. Zobaczyłem wyłaniającego się za tipi blondyna w warkoczu oraz metalowej ręce. Najgorsze było to, że wyszedł właśnie za namiotu gdzie przed chwilą rozmawialiśmy. Odrazu przyszła mi do głowy myśl, że nas podsłuchiwano. Zmrużyłem oczy, wyprostowałem się i naprężyłem mięśnie. Może miał ręce podniesione do góry, ale są teraz takie czasy, taka sytuacja, gdzie wszystkiego można się spodziewać po nowych przybyszach. Przykładem mogą być ci mili na początku rybo-ludzie.
Dzidy zostały wymierzone w blondyna, ale kiedy Szef wyszedł z szeregu to zostały opuszczone. Ja odrazu podszedłem do niego, tak by być przy jego prawicy, by go wspomóc jakby coś się miało stać, ale nie odzywałem się na tą chwilę, dałem głos komuś kto jest w tym plemieniu wyżej odemnie.
Kiedy tylko usłyszałem "Wszechmogący" to odrazu przypomniało mi się to co usłyszałem w tipi niedawno. Spojrzałem na Indianina i rzuciłem do niego cicho.
-Mam rozumieć, że ten człowiek jest powiązany z Bogiem jak Mistrz Korin? Dlaczego teraz?- Spojrzałem na przybysza, złożyłem ręce na piersi i kontynuowałem swoja wypowiedź trochę głośniej.
-Nie ma pewności że może być od niego. Jest to trochę dziwne, że pojawił się ktoś nieznany z tym znakiem właśnie TERAZ, po naszych ustaleniach i rozmowie. Nie uważasz Upa?- Spróbowałem złapać z Upa kontakt wzrokowy, a następnie ruszyć wzrokiem na moją torbę, tak by mu przekazać dyskretnie, że pojawienie się tego człowieka może być związane z tym co mam w środku. No takie mam podejrzenia przez ten dziwny zbieg okoliczności. Następnie zwróciłem się do przybysza.
-Człowiek stojący obok mnie to Upa. Ja nazywam się Fabu. Witamy w Wiosce Plemienia Karinga. Podaj powód swojej wizyty, natychmiast!- Miałem wielką nadzieje, że się myliłem z moimi podejrzeniami. Chciałem z całego serca żeby to była dobra osoba, która nawet jest od tego Wszechmogącego i nie jest tutaj po to co mam przy sobie. Tylko teraz narodzi się kolejne pytanie. Dlaczego akurat teraz? Czy to jest znak?
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Lut 03, 2019 6:24 pm
Odkąd znalazł się w tym tajemniczym lesie nie zdołał zauważyć nikogo, więc musiał użyć swego sprytu, by pociągnąć dalej fabułę. Nie zważając na to, że mógł znajdować się pośród wrogów, którzy będą chcieli zjeść Ranzoku na kolację postanowił wywołać wiki z lasu, to znaczy kilkoro rdzennych amerykanów wyłaniających się z wnętrza namiotów, chłopak pomimo swoich pokojowych zamiarów i tak zwrócił na siebie uwagę ich włóczni wymierzonych w androida. Widać, iż nie należą do ufnych ludzi, być może przez ostatnie wydarzenia na tej planecie. Nie można ich za to winić, co nie zmienia faktów, że nie podoba się to blondynowi. Opuścił ręce i schował je do kieszeni stojąc i patrząc na nich oraz ich dalsze akcje. Wtem z tłumu ludzi wybiegł charyzmatyczny młodzieniec, który poprosił o opuszczenie broni. - Jestem Ranzoku. -Taka wyczerpująca wręcz odpowiedź wypłynęła z ust chłopaka, po pytaniu jednego z mieszkańców tej krainy. Nie potrzebują więcej szczegółów odnośnie osoby chłopaka. Większą uwagę chłopaka przykuł wielki osobnik z łuskowatą skórą. Mocno różnił się od wszystkich tu zebranych. Dziwne, że znajdował On miejsce pośród tych ludzi. Ujrzawszy go, chłopak przyjął pozycję bojową na wszelki wypadek. Może to rozsierdzić mieszkańców tych ziem, ale nie traktowano Go jak wroga, co zaintrygowało młodziaka. - Spadłem z wysokości i nie wiem gdzie jestem. - Odparł, uważnie obserwując ruchy grupy tubylców i osiłka, który wzrostem wybiegał poza standardy ludzkie. Następnie usłyszał głosy niedowierzania i wspomnienie o tajemniczym Wszechmogącym, o którym zaczęto mówić. Reakcje tutaj zebranych mocno dziwiły naszego bohatera. Kim ta naprawdę jest ta osoba? Nie słyszał nic, a nic od momentu swego istnienia o Nim. Wygląda na to, że darzą Jego osobę szacunkiem. To może mieć związek z tym białym totemem, który niedawno widział. Brzmi ciekawie, warto chyba poruszyć ten temat.- Nie wiem kim jest Wszechmogący. Wypadłem z jakiejś platformy usłanej białymi płytami. Tylko tyle zdążyłem zauważyć. Widziałem również jakieś ramię w zielonej barwie z pazurami. - Powiedział to co zdołał zauważyć przez jeden moment. Ranzoku nie miał pojęcia co zmieniło nagle nastawienie przez tutejszą ludność. Nie zwracał uwagi na takie szczegóły, więc chłopak ma prawo nie wiedzieć skąd takie wnioski wysnuto. - Możecie mi pokrótce wyjaśnić co to za miejsce i kim jest ten Wszechmogący? - Zapytał niepewnie patrząc na osobę, która przedstawia się jak Fabu i Upę mający chyba jakąś ważniejszą funkcję tutaj, kiedy to po Jego ruchu wszystkie włócznie opadły. Czekając na odpowiedź zaczął rozmyślać nad aktualną sytuacją. Miejmy nadzieję, że będą w stanie pomóc z przypadkiem androida.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Lut 04, 2019 5:35 pm
MG

Tubylcy nie spuszczali oczu z Ranzoku. Upa i Fabu zaczęli zadawać pytania. Wszystko łączyło się z ich rozmową w dziwny sposób. Czyżby to był plan Wszechmogącego, by spotkali na swojej drodze Ranzoku?
Blondyn od razu zaczął się tłumaczyć, że właściwie to sam nie wie, skąd się tu wziął. Wspomniał coś o zielonej dłoni i o platformie, znajdującej się wysoko nad ziemią. Wtedy Upa doznał lekkiego szoku. Uniósł głowę lekko do góry, patrząc w niebo. Wiedział o kogo chodzi? Przecież nigdy nie spotkał ziemskiego boga... Może o nim słyszał od ojca, skoro ten wiedział tak wiele na temat Smoczych Kul?
- To wioska plemienia Karinga, a Wszechmogący to Bóg Ziemi. Nie mogłeś od tak tutaj spaść. To musiała być jego sprawka! - powiedział głośniej Upa, ekscytując się i jednocześnie starając się to w sobie stłumić. Spojrzał na Fabu, który zachowywał się dość nieufnie. Było to zrozumiałe, w końcu Ranzoku był obcą osobą, która na pierwszy rzut oka przypominała androidy Armii Czerwonej Wstęgi.
- Powiedz, czy mówił zagadkami i sprawdzał twoją siłę...? - zapytał Upa, mrużąc swoje oczy. Zaraz wskazał na znak na koszuli chłopaka, kontynuując.
- Ten znak to na pewno wiadomość dla nas. Możliwe, że chce sprawdzić, czy jesteś godny, by wypić Świętą Wodę! - rzekł dumnie, czując się tak, jakby rozgryzł największą zagadkę na świecie. Szturchnął Fabu, by ten poparł jego teorię. Nie ważne, czy wiedział o co chodzi, czy też nie.
- Niemniej jednak... Nie mogę cię przepuścić od tak. Co nie, Fabu? - zapytał stojącego obok niego smoka, po czym uśmiechnął się zadziornie.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Lut 04, 2019 6:15 pm
Blondyn z metalowym ramieniem nazywa się Ranzoku. Pierwszy raz słyszałem to imię, wiec nie znam go, nie słyszałem o nim, jest to mi kompletnie nieznana osoba, która pojawiła się dziwnym trafem z znakiem, którego ja oraz reszta wioski się nie spodziewała. Dziwne. Chociaż dalsze jego wytłumaczenie było coraz to dziwniejsze. Spadł z wysoka tutaj, pewnie za tipi w którym niedawno byłem, co nie? Dobrze, że nie trafił dosłownie w ten namiot kiedy tam byliśmy. Kiedy tylko usłyszałem o zielonej ręce i platformie, to jak Upa spojrzałem w Niebo. Chciałem dojrzeć właśnie tą platformę, a widziałem tylko dalej słup, który ciągnął się nieskończenie w górę. Odrazu po tym popatrzyłem na Indianina obok mnie, który był lekko zszokowany. On wiedział odemnie dużo więcej, więc będę musiał się go słuchać i wierzyć we wszystko co mi powie. Żeby nie było, zawsze mu wierze w to co mówi, tylko tutaj jest najbardziej obeznany, więc nie będę podważać prawdziwości nawet słów tego blondyna, gdzie nawet mój przyjaciel chyba wie że to prawda.
Założyłem ręce na piersi i słuchałem wszystkiego. Nie dowiedziałem się niczego nowego prawie, dopóki nie usłyszałem o świętej wodzie. Kątem oka znowu zawędrowałem na człowieka z pytającym wzrokiem, bo to kolejna rzecz o której nie wiem i chyba ktoś zapomniał o tym wspomnieć.
Nagle zostałem szturchnięty. Odwróciłem sie do Upy, spojrzałem na niego zdziwiony i po chwili zrozumiałem oco mu chodzi.
-Ah... Tak! Sprawdzić czy jesteś godny!- Nawet podniosłem pięść do góry, tak by zobrazować to że wiem oco chodzi. Po chwili zacząłem się zastanawiać, dlaczego zgadzam się z nim, jak nawet nie mam pojęcia co mówi. Jestem tak samo zielony jak ten przybysz tutaj, czy nawet ta jego zielona ręka z opowieści.
Kiedy tylko zaczęto mówić, że nie może przepuścić go od tak, to zacząłem wreszcie rozumieć oco chodzi. Przed chwilą ja też miałem przejśc próbę, by móc wspiąc się na wieże Mistrza Korina. Uśmiechnąłem się szeroko do Upy, wiedziałem co chce zrobić, no mam taką nadzieję.
-Drogi Ranzoku, zostałeś wybrany przez Wszechmogącego, dlatego musisz zmierzyć się ze mną i Upą. Po twojej wygranej pozwolimy ci wspiąć się w górę wieży do Mistrza Korina.- Pokazałem na biały filar, który ciągnie się do góry gdzie nawet końca nie widać.
I znowu spojrzałem na Indianina, chcąc zobaczyć czy dobrze zrozumiałem jego uśmiech oraz intencję. Jeżeli to będzie walka, to wspaniale, może to być kolejny test tego, że są na świecie silniejsze jednostki odemnie, a dzięki temu mogę się wiele nauczyć i może zmienić moje podejście, które mnie po trochu niszczy. Co do mojej próby. Ten przybysz z znakiem Boga ma pierwszeństwo, mogę trochę później przejść próbę dostania się na szczyt i próbować znaleźć pomoc w moim zadaniu.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Lut 05, 2019 12:51 am
Ranzoku czekał na kilka odpowiedzi i je otrzymał, może zapisać na swoim dysku posiadane dane na temat Boga i wioski plemienia Karinga. Zawsze to jakaś dodatkowa informacja. Bóg Ziemi? To dopiero nowość, więc jednak ludzie mają swojego duchowego "Wodza". Na razie nijak mógł to wykorzystać, toteż skupił się na dalszej wypowiedzi młodego awanturnika. W sumie to jakiś tajemniczy staruszek chciał sprawdzić siłę androida, ale chyba nie o Nim mowa, prawda? Przecież nie mógł odpowiedzieć twierdząco na te pytanie. - Ktoś sprawdzał moją siłę, ale nie przypominał z wyglądu tej osoby, którą widziałem ostatnio. - Skwitował. Mógł przypuszczać, że to jakaś magia, ale niestety... tylko przypuszczać. Wtem chłopak zauważył tajemnicze Kanji na koszuli, po tym jak Upa wspomniał, że coś takiego posiada. Dziwne, że tego wcześniej nie zauważył. Święta woda? Co to takiego? Jak taka malutka wioska posiada takie informacje, które mocno zaskakują blondyna? Każda wypowiedź wnosi coś nowego. O jak wielu rzeczach nasz bohater jeszcze nie wie? Być może ta lista jest cholernie długa. W sumie chłopak mógłby rozpoznać niektóre z nazw, ale przecież nie pamięta nic sprzed zmiany w cyborga. Nie może przecież liczyć na to, że nagle sobie przypomni. Przeszył wzrokiem obie postacie, które stoją przed obliczem Ranzoku. Wsłuchał się w dalszą część wypowiedzi młodego przywódcy i zachichotał dyskretnie. Chyba wie do czego to właśnie zmierza. Fabu również dodał swoje trzy grosze, wyglądają na dobrych znajomych. Ciekawym jak długo potrwa ich przyjaźń. Jednakże sprawa ta nie dotyczy już złotookiego chłopaka. Warto przejść do konkretów i skupić się na zaistniałej sytuacji. Ranzoku rzucił uśmiech jakby przyjmował wyzwanie od dwójki przyjaciół przygotowując swoją pozycję bojową. Androida spowiła purpurowa poświata po napięciu mięśni przez Niego.

Wszystko na razie sprowadza się do walki, więc warto przygotować się na solidne mordobicie. - Dobrze więc. Pokaż co potrafisz, Smoku. - Zerknął najpierw na Fabu, potem patrzał czy Upa dołączy się do walki. Z dwoma może nie być łatwo, nawet dla Ranzoku. Bądź co bądź nie zna ich siły i wolałby nie dmuchać na zimne. Android utworzył gardę i prowokacyjne pokazał gest, oznajmiając że czeka na Ich/Jego ruch. Na koniec zapytał się obu panów: - Jeżeli wygram podzielicie się ze mną wiedzą na temat tego Boga oraz tej Świętej wody? - Chłopaka w końcu zaintrygowały te sprawy. Chłopak nie sądzi, że mógłby jakoś to wykorzystać do zniszczenia życia na Ziemi, ale mają prawo tak myśleć. Ich nieufność może być uzasadniona, stąd też takie reakcje ze strony mieszkańców wioski. Czy podzielą się tą wiedzą w taki właśnie sposób? Przekonajmy się. Natenczas Ranzoku przygotował swoją gardę i czekał na atak, by zblokować potencjalne ciosy. To też okazja na jakiś trening, chociaż wynik walki może okazać się jednostronny. Pytanie tylko dla kogo?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Lut 06, 2019 7:00 pm
MG

Upa przytaknał przyjacielowi, kiedy ten spojrzał na niego. Indianin pokiwał kilka razy głową, potwierdzając tym samym słowa wypowiedziane przez Fabu.
- Dokładnie tak. Jeśli nie jesteś godzien, będziesz mógł zapomnieć o Świętej Wodzie. Istnieje też szansa, że stracisz życie. - uśmiech z twarzy Upy zniknął, a na jego miejscu pojawiło się zmartwienie. Chłopak był dobrym człowiekiem, nie życzącym nikomu źle, więc nawet krzywda nieznajomej mu osoby, rozbudzała w nim współczucie.
- Jeśli wygrasz... - tu na moment przerwał, uśmiechając się szeroko. Kątem oka spojrzał na Fabu.
- ... to wtedy odpowiemy na wszystkie pytania. - skinął głową, uderzając zaciśniętą pięścią w otwartą dłoń. Poklepał zaraz po ramieniu swojego smoczego towarzysza.
- Wiesz... Myślę, że ty powinieneś z nim walczyć. Przy okazji sprawdzimy, czy też jesteś godzien spotkania Mistrza Korina. - po czym popchnął go lekko, by wyszedł przed szereg. Indianie odsunęli się, robiąc więcej miejsca dla walczącej dwójki. Upa stał najbliżej, przybierając rolę sędziego.
- Walczcie uczciwie. - powiedział, unosząc rękę do góry. Zaraz szybko ją opuścił, dając znak do walki.
- Fight! - krzyknął i odskoczył do tyłu, by nie wejść w drogę wojownikom. Nastała cisza, a wszyscy zebrani obserwowali całe zajście z ogromnym zainteresowaniem.
_____
Kolejność wedle waszego uznania.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Lut 06, 2019 8:43 pm
Nadszedł ten moment w życiu każdego wojownika, w którym kładzie na szali swoje życie. Od tego właśnie zaczęła się próba naszego bohatera. Na swoje poprzednie pytanie otrzymał satysfakcjonującą odpowiedź i uśmiechnął się zadziornie. Będzie walka jeden na jednego. Fabu, bo tak zowie się Jego przeciwnik postanowił rzucić wyzwanie, albo raczej ktoś postanowił to zrobić za niego. Ranzoku nie widział żadnych sprzeciwów ze strony oponenta, więc mógł z czystym sumieniem podjąć się walki. Chłopak jednak poczuł się olany, bowiem na prowokacyjny gest nikt nie odpowiedział. Trochę to smutne. Android przygotował swoją pozycję bojową, by zacząć bieg w kierunku Smokołaka. Nie chciał zaczynać z grubej rury, na razie łagodnie mając na uwadze użytą technikę na sobie. Na początek chciał zacząć od solidnego prawego prostego celując w brzuch oponenta, przygotowując w międzyczasie lewy sierpowy w Jego ryjek. Chciał działać z bliska ze swoim przeciwnikiem. Na każdy unik starał się reagować doskokiem, by nie zostawić mu czasu na myślenie, chociaż jest szansa, że posiada swój instynkt bojowy, toteż warto się o tym przekonać. Kiedy nadejdzie moment, w którym nie zdąży odskoczyć, chłopak zaczyna aktywować swoją technikę nałożoną na siebie. Gdy to nastąpi, chłopak próbuje wystrzelić cztery pociski Accel Shot. Jeżeli dystans pomiędzy nimi będzie większy to strzela dwoma dodatkowymi po krótkiej przerwie. Następnie doskakuje z przygotowanym kolankiem na głowę, albo raczej markując go i wzbijając się nad głowę Fabu. Znajdując się w powietrzu używa Flash Bomber, celując pięcioma promieniami w okolice nóg. Po tym wszystkim ląduje na ziemi czekając na odpowiedź przeciwnika. I tak, to jest ten łagodny wstęp do walki. Nie wie czego spodziewać się po oponencie, ale jest to właśnie domena walk. Przedstawienie czas zacząć. Ranzoku przygotowuje pozycje obronną i czego na dalszy przebieg bitki.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Lut 07, 2019 9:16 am
Ten blondyn. Zrobił coś czego nigdy nie widziałem, a myślałem że juz nic mnie nie zdziwi. Taka kolejna niespodzianka na dzisiejszy dzień, ciekawe co będzie dalej? Kot wojownik? No nic. Ranzoku otuliła jakby purpurowa aura. Pierwszy raz coś takiego widziałem, przez co nie wiedziałem jak na to dokładnie zareagować, ponieważ nie wiem co to robi. Na pewno będę musiał na to uważać, to może być zwiastun czegoś nieprzyjemnego dla mnie.
A teraz się zdziwiłem na jedną rzecz. Byłem pewien że będę walczył ramie w ramię z moim towarzyszem, ponieważ jesteśmy razem w tej wiosce, tutaj mamy jakiegoś przybysza który jest od Wszechmogącego, wiec trzeba porządnie go sprawdzić, a tutaj taka niespodzianka.
-N-no dobrze, spróbuje.- Rzuciłem do Upy na pierwszy rzut oka trochę nie pewnie, ale z jednej strony byłem zadowolony że wierzy we mnie aż w takim stopniu. Przypomniała mi się scena kiedy wybierał ochotnika by mu towarzyszył w pierwszym kontakcie z tymi ryboludzmi. Wtedy go opuściłem, zawiodłem. Teraz to się zmieni, będę walczył do końca, dam z siebie wszystko, spróbuje wygrać.
Miałem małą chwilkę na szybkie przemyślenie tego wszystkiego. Mój przeciwnik nie wyglądał na kogoś słabego. To wszystko za sprawą tego metalowego ramienia, które raczej nie jest ozdobą. Do tego był od kogoś z góry, jak już wcześniej wspomniałem. Dlatego nie będę się powstrzymywał. Chociaż miałem obawy co do tej dziwnej aury, która go otacza. Na początku powinienem ją zbadać, ale nie wiem jak mój przeciwnik walczy. Będę musiał postawić wszystko na moje ciało, że jak przyjdzie co do czego to wytrzymam to wszystko.
"Fight!"
Kiedy tylko usłyszałem hasło do rozpoczęcia walki postanowiłem wykonać pierwszy test. Jak najszybciej wyciągnąłem dłoń w stronę blondyna i wystrzeliłem Ki Blasta. Miało to zbadać co robi aura, jak sprawny jest nasz przeciwnik oraz nie dać prostej linii drogi w moją stronę.
-Dam z siebie wszystko Ranzoku! Więc nie powstrzymuj się!- Ryknąłem odrazu po wystrzeleniu.
Ruszyłem do ataku. Nie spodziewałem się że trafię moim pierwszym ruchem, dlatego ruszyłem do szarży. Byłem nastawiony najbardziej na walkę w zwarciu, wiec powinienem to wykorzystać. Przy okazji zbadam jego siłę oraz szybkość. Dlatego kiedy będę już przy nim próbuje wyprowadzić kopnięcia, czy uderzenia moimi pięściami. Nie chce dawać mu żadnej przestrzeni na ten moment. Po prostu próbuje za nim podążać, ciągle go atakować i wierzyć w swoją wytrzymałość na ten moment. Nawet jak będę dostawał solidne bęcki to próbuje utrzymać się na nogach, a najlepiej przy nim, blokować oraz wyprowadzać inne ataki. Ta krótka chwila to jest test moich jak i mojego przeciwnika możliwości bojowych.
-40ki Ki Blast
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Lut 08, 2019 3:10 pm
MG

Ranzoku z aktywowaną aurą ruszył na Fabu. Ten zaraz po okrzyku Upy wystrzelił energię z ręki w postaci Ki Blasta. Pofrunąwszy prosto na Ranzoku, eksplodował na nim, ale nie zatrzymał jego szarży. Aura musiała mu pomagać.
W końcu, ich pięści skrzyżowały się. Jedne zbijały się wzajemnie, broniąc przed otrzymaniem obrażeń, inne natomiast trafiały tam, gdzie zamierzał uderzyć atakujący.
Fabu oberwał lewym sierpowym w twarz, ale mimo bólu nie ustępował, ciągle napierając. Ku zaskoczeniu Ranzoku, smok dobrze sobie radził, wymijając pozostałem nadchodzące ataki. Czy to znaczyło, że mógł być równie szybki lub nawet szybszy?
Android odskoczył nagle do tyłu, zwiększając tym samym odległość pomiędzy nim a Fabu. Ten drugi nie ustępował i nie zatrzymał się. Nie zwlekając dłużej, blondyn wyciągnął przed siebie ręce i złączył je w nadgarstkach. Zaraz po tym wystrzelił cztery promienie, które ugodziły smoka prosto w brzuch. Odrzuciły go do tyłu, a zatrzymał się dopiero na jednym z namiotów.
______
Ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ Fabu nie napisał reakcji na wszystkie ruchy Ranzoku. Uznałem to za zwykłe nieporozumienie, więc musiałem to jakoś ogarnąć, stąd taki, a nie inny wynik pierwszej tury. Fabu rozpoczyna następną.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Lut 08, 2019 3:59 pm
Mój pocisk energii nie był aż tak zaskakująco silny jak się spodziewałem. Mój przeciwnik przyjął to na klatę i czuł się bardzo dobrze, a nawet dalej szarżował, ale to możliwe że przez tą jego aure. Dzięki temu miałem już pewien zarys co to może robić. No nic, doszło dalej do walki, gdzie nawet nawet dawałem sobie radę, tak jak mój przeciwnik. Nasze ataki się blokowały nawzajem, przez co jeszcze nikt nie dostał zamierzonych obrażeń. Trwało to kilka chwil aż nagle dostałem lewego sierpowego w pysk. Bolało, ale to było bardzo miłe zaskoczenie. Wreszcie był ktoś mi równy, nie czułem się tym za silny, tym który może jednym ruchem zakończyć kogoś życie, a nawet tego nie chciałem. Byłem szczęśliwy z tego powodu. Napierałem dalej oraz unikałem ataków Ranzoku, wychodziło na to, że byłem w miarę szybki, albo mój przeciwnik się powstrzymywał. Chociaż to mnie nie zastanawiało. Jarało mnie to, że jednak się myliłem co do siebie.  I przez to moje szczęście dałem lukę do ataku mojemu przeciwnikowi, który odskoczył, złączył dłonie i posłał w moją stronę cztery promienie.
Odleciałem i dopiero zatrzymałem się na jednym z namiotów. Nie spodziewałem się tego, ale no można było się tego spodziewać, że zacząłem walkę właśnie pociskiem ki, zwrócił mi czterokrotnie to co ja wysłałem w jego stronę. Złapałem się za brzuch, podniosłem się i spojrzałem w miejsce, które dostałem. Nie było źle, oberwałem ale mogłem dalej walczyć i pewnie przyjąć jeszcze parę razy takich pocisków, więc się tym nie przejmowałem. Miałem co innego na głowie.
--Wspaniale! Myliłem się co do siebie! Jednak jest nadzieja dla mnie...- Rozłożyłem dłonie na boki zadowolony wpatrując się w blondyna.
-Dziękuje ci! To jest to czego potrzebowałem, ta walka wszystko zmieni! Nie muszę się powstrzymywać, więc weźmy z niej jak najwięcej tylko możemy!.- Nie czekałem, szybko ułożyłem ręce przy mojej głowie.
-Taiyōken!- Krzyknąłem, zamknąłem oczy i próbuje oślepić mojego przeciwnika. Liczyłem na to że mi się uda, jeżeli nie to cóż i tak trzeba dalej atakować, nie mogę pozwolić na kolejne ataki ki.
Wzniosłem się w powietrze i zacząłem lecieć od góry jak najszybciej w stronę mojego przeciwnika. Oślepiony czy nie, postanowiłem ruszyć górą z dwóch powodów. Większe pole do unikania, a jak przeciwnik znowu będzie strzelał to nie w namioty. Nie chce zniszczyć domów moich przyjaciół przez moją nierozważną walkę.
Kiedy tylko podleciałem do niego to złączyłem moje dłonie i spróbowałem uderzyć nimi od góry w jego głowę. Można to porównać do tego jakbym chciał toporkiem rozłupać kawałek drewna. Z kolejnym ruchem nie czekałem, postanowiłem wykonać kopniaka z pół obrotu, celowałem oczywiście w jego brzuch, chciałem mu oddać za wcześniejszy atak, który posłał mnie na jedno tipi.
-Kto cię nauczył walczyć?- Zadałem pytanie podczas kolejnej próby ataku. Teraz miałem zamiar wykonać proste uderzenie w twarz, a następnie złapać go za nogę, pokręcić nim chwilę i uderzyć o ziemię. Oczywiście muszę być uważny, bo zawsze może mnie zablokować, wyprowadzić kontrę, albo znowu wystrzelić coś z swoich dłoni, dlatego muszę być uważny i spróbować uniknąć kolejnych ataków.

-100ki Taiyōken
Bukujutsu
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Lut 08, 2019 11:21 pm
Używając swojej techniki, Ranzoku był w stanie zminimalizować obrażenie do minimum, które otrzymał za sprawą pocisku ze strony Smokołaka. Coś tam jednak potrafi nasza przeciwnik, więc nie będzie to krótka walka. Z jednej strony to fajnie, że ktoś nie oddaje wygranej tak łatwo, z drugiej zaś nasz bohater niepotrzebnie traci czas tutaj, gdyż Jego cel nadal żyje i pozostaje na wolności. Trochę to denerwuje, ale może od tego Wszechmogącego zdobędzie jakieś informacje, dlatego też poświęci się dla dobra ogółu i zajmie się wyzwaniem rzuconym przez mieszkańców wioski bądź Jej gości. Nie do końca wiedział jaką rolę miał tutaj jegomość o imieniu Fabu. Nie warto teraz nad tym dumać, kiedy znajdujemy się w ferworze walki. Ogólnie zamysł chłopaka był zgoła odmienny od rzeczywistości, ale widocznie mocno się przeliczył nasz blondasek. Przeciwnik poleciał dobre kilka metrów w tył co świadczyło o tym, że jednak coś tam poszło zgrabnie. Nie ma co narzekać. Chłopak po natarciu Fabu planował kolejną szarżę, lecz w tym momencie cały pomysł szlak wziął, kiedy to został oślepiony tajemniczą techniką przez oponenta. " Cholera, ale jasno! " Przeklął w myślach. Android nie wiedział jak zareagować na słowa przeciwnika, więc pozostawił to bez komentarza. " Ciekawe, o czym On mówi? " Zachował to jednak dla siebie. Nie lubił dzielić się myślami z innymi. Jednakże zachowajmy te ckliwe monologi na później, pora przejść do sedna sprawy. Wiecie jaka rolę pełni kobieta w życiu faceta? Spokojnie, ja też nie wiem. Istnieje jednak taka anegdota odnośnie relacji damsko - męskich, o której musicie sami poczytać gdzieś w internetach. Wracając... Chłopakowi pozostaje tylko jakoś przymrużyć oczy, by światło aż tak go nie raziło, mógł pomyśleć o okularach przeciwsłonecznych, ale kto by przypuszczał, iż dojdzie do takiego starcia? Nie miał pojęcia, z której strony będzie atakować, musiałby zaufać instynktowi, ale niejednokrotnie go zawodził. Starał się dostrzec przeciwnika spoglądając kątem oka wokół terenu. Znowu używa swej techniki, by zwiększyć szanse na odparcie ataku. Mógł tylko polegać na gardzie dopóty, dopóki światło nie przestanie rażąco świecić. Stanął wtem bokiem do miejsca, w którym poprzednio wylądował Fabu trzymając gardę i odparowując potencjalne ataki. Jeżeli będzie to możliwe, chłopak stara się blokować nadchodzące ciosy, o ile takie będą. Miał nadzieję zobaczyć jakieś zarysy ciała przeciwnika i Jego ruchy pośród słonecznego blasku. Szukał jakichkolwiek oznak przemieszczania się z nadzieją, że chwyci, w którymś momencie, oponenta udaremniając mu ataki z zaskoczenie. Gdy całe to światło zniknie, chłopak wyłącza technikę i przechodzi do ofensywy. - To instynkt. - Skwitował krótko odpowiedź na pytanie Smokołaka. Nie zważając na sytuację chłopak odskakuje lekko w tył szykując w dłoni Photon Flasha, by wypuścić go w kierunku przeciwnika. Oczywiście, jeśli będzie to możliwe do zrealizowania. W dalszym ciągu chłopak szuka odpowiedniego momentu, by doskoczyć do oponenta chcąc dotrzymać mu kroku atakując na przemian lewym i prawym sierpowym na twarz, po trzecim razie szykuje serię pięciu Power Blitz, gdzie po każdym pocisku Ranzoku odskakuje w tył o metr przygotowując się do dalszej części walki.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Lut 11, 2019 11:26 am
MG

- Taiyōken!

Rozległ się krzyk Fabu, a zaraz jego energia przybrała postać oślepiającego blasku. Raziło tak mocno, że Ranzoku nie mógł patrzeć w stronę przeciwnika. Oczy go piekły, ból był niesamowity. Nie widział nic. Dosłownie nic! Nawet gdy już zamknął oczy, nie mógł od tak ich otworzyć.
Wykorzystując okazję, Fabu ruszył do góry, a zaraz niczym wystrzelona z luku strzała, poszybował w stronę Ranzoku. Połączone dłonie smoka ugodziły Androida prosto w głowę. Kolejny atak z wykorzystaniem półobrotu, wylądował prosto na brzuchu blondyna. Czyżby był całkowicie na jego łasce? Jakaż to szkoda, że nie potrafi wyczuwać energii!
Cios na twarz i krótka karuzela z mocnym zapoznaniem gleby - tak skończyła się ta tura. Oślepiony Ranzoku nie był w stanie przeciwdziałać działaniom Fabu. To było jego pięć minut - wejście smoka.

Indianie obserwowali wszystko z boku. Oni również zostali oślepieni, ale nie w takim stopniu, jak Ranzoku. On przyjął na siebie światło bezpośrednio, pozostali mieli więcej szczęścia.
Upa, próbujący otworzyć swoje oczy, dopingował jednego i drugiego wojownika. Był zadowolony z tej walki. Póki co, była dość wyrównana, z niewielką przewagę Fabu w tej kolejce.
_____
W następnym poście Ranzoku już widzi.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Lut 11, 2019 3:42 pm
No tutaj to była kompletna masakracja, zdominowałem mojego przeciwnika. Tak potężny jestem! No ale to za sprawą mojej świecącej techniki, która ratuje mnie ciągle z opałów. Nie żadne pociski KI, a oślepienie to klucz do sukcesu. Jakbym miał pisać książkę to tylko na temat tej techniki i jej pozytywów.
Mój przeciwnik został rzucony na ziemie. To był mój czas, moja chwila prawdy. Jeżeli bym dalej z niej nie korzystał to bym był kompletnym idiotą. Jak to się powiada? Kuj żelazo póki gorące. Dlatego miałem zamiar dalej dominować i wykuć z niego moją drogę do zwycięstwa.
-Wybacz.- Rzuciłem kiedy zacząłem jak najszybciej wznosić się do góry.
-Ale tak jak ty muszę dostać się na wieże. Tam dowiem się wszystkiego co potrzebuje by pokonać czerwoną armię!- Zatrzymałem się w powietrzu, ale nie na chwilę, odrazu po tym zacząłem lecieć w dół w stronę Ranzoku, który leży bądź już nawet wstał, kto wie. Chciałem po prostu znowu zaatakować z góry, ale tym razem wyprowadzić uderzenie z mojej prawej ręki i do tego włożyć jak najwięcej siły. Chciałem tak zakończyć walkę, chociaż nie byłem pewien czy na pewno to zakończę. Mój przeciwnik był tak samo silny i szybki jak ja, za to miał przewagę w pociskach ki, więc na to muszę uważać. Podczas szarży z nieba powinienem uniknąć pocisków mojego przeciwnika. Kluczowym słowem było właśnie "powinienem", więc nie byłem do końca pewien czy podczas mojego atak uniknę jego promieni ki, ale postanowiłem próbować jeżeli zajdzie taka potrzeba.
-Wszystko dla lepszego jutra!- Ryknąłem podczas atak, jeżeli udało mi się do niego dostać.
Teraz tylko jeżeli uda mi się go trafić to myślę, że to będzie koniec walki. Wtedy wycofam się i dam mu się pozbierać. Jeżeli nie udało mi się wyprowadzić ataku i to zakończyć. To tutaj pełna szarża na niego, wyprowadzenie paru uderzeń z jak największą mocą, by przebić jego obronę. Jeszcze do tego zostanie mi też próba wykonania uników przed jego atakami, a w najgorszych przypadkach wykonanie bloku. Bo jestem pewien, że tak łatwo się nie podda.
A teraz chwila prawdy nadchodzi. Czy to już będzie koniec walki albo może to dopiero początek?

Bukujutsu
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Lut 12, 2019 4:41 pm
Porządnie Mu się oberwało, pomimo wszelakich prób, żadne z nich się nie zakończyło pomyślnie. Nadmiar światła działał na niekorzyść androida, który nijak mógł wyczuć ciosy. Pewnie powiodłoby się gdyby wyuczył się jakiejś tajemniczej umiejętności, dzięki której mógł zareagować na nadchodzące ciosy. Kokos na banię i mocny cios na boskie ciało Ranzoku. Upadł po raz pierwszy. Ciekawe czy skończy jak taki brodaty Pan w książce napisanej na Jego cześć. Przydałaby się jakaś niewiasta, która by przemyła twarz naszego bohatera. Chociaż widok płaczących kobiet nie byłby zbyt przyjemny dla oka. Dość już o tym. Ujrzał glebę z lekkim niedowierzaniem, natychmiastowo się podniósł, by nie dawać dalszej przewagi przeciwnikowi. Miejmy nadzieję, że to był jednorazowy przypadek. Jego reakcja była natychmiastowa, więc stara się uniknąć ciosu z góry odskakując na bok - Photon... - Spojrzał gniewnie w stronę zbliżającego się smoka kumulując w dłoni Ki. - Flash. - Wystrzeliwszy falę mocy. W dalszym ciągu kiedy energia zostanie w pełni uwolniona chłopak przygotowuje zaciśniętą pięść i zamierza powitać lewym sierpowym nadlatującego oponenta. Zapewne zdoła uniknąć ataku Ki, więc pora wejść w bezpośrednią walkę. Nie zamierza teraz dać czasu na kolejne próby oślepiającego blasku, więc nacierać będzie bez ustanku. Cios pięścią miał powędrować na ryło przeciwnika. Wtem zamierza kontynuować atak prawym podbródkowym, następnie wykonuje kopniaka z podskoku celując stopą w brzuch, by sprowadzić go na ziemię, jeżeli to nie przejdzie, chłopak podlatuje do Niego i używa ciosu z rozpędu szybując w powietrzu używając do tego łokcia prawej wity i wykonać kolejną próbę uderzenia w żołądek. Jeżeli do tego dojdzie chłopak chwyta nogę/ogon (co będzie bliżej) i rzuca nim o ziemię. Nie zamierza na razie używać technik Ki, dopóki ten nie będzie podatny na taki atak, właśnie w tym momencie kiedy będzie zmierzać ku podłożu chłopak używa pięciu pocisków z Flash Bomber. Jeżeli nie będzie w stanie sprowadzić go na ziemię, to wykonuje serię ciosów sierpowych, walcząc nawet w powietrzu przy użyciu techniki fruwania na łepek. Ranzoku uważa, że tak łatwo nie będzie tak jak przypuszczał z początku. Wszystko w tej chwili sprowadza się do najzwyczajniejszej w świecie walki jak na galach KSW/MMA. Kolejna próba oślepienia sprowadziłaby klęskę na androida, a obiecał sobie, że już nie chce przegrywać. Z pewnością to tylko czcze pobudki, bowiem nic tak łatwo nie przychodzi. Na wszelkie próby użycia techniki oślepienia, chłopak reaguje szybkim Power Blitz'em, by dać sobie czas na dotarcie do przeciwnika. Po serii ciosów przy użyciu rąk, android pierdyknie High Kicka na twarz i przy pełnym obrocie używa łokietka na krtań stworzenia, powtarzając tę czynność lecz tym razem na brzuch. Po całej gamie ciosów pełnej furii, Ranzoku nie ustępuje na krok trzymając gardę tuż przed obliczem stworzenia, reagując blokiem na potencjalne ataki. Jeśli walka przeniesie się na ziemię, android podcina nogą oponenta celując w staw kolanowy i ugodziwszy go na koniec mocnym ciosem sierpowym od góry na twarz smokołaka. Co teraz? Nie będzie niespodzianką to, że walka na tym się  nie poprzestanie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Lut 13, 2019 5:10 pm
MG

Fabu jeszcze raz zanurkował w dół, kierując się szybko w stronę Ranzoku. Czyżby szykowała się powtórka z rozrywki? Android widział jego szarżę, patrzył prosto na niego. Ten zbliżał się zastraszająco szybko. Blondyn rozpoczął kumulowanie energii w dłoni, będąc gotowym za chwilę na mocny strzał energią Ki. 
I doszło do kontaktu! Fabu zamachnął się, tym razem nie atakując czubka głowy Ranzoku, a jego policzek. Liczyły się sekundy. Obaj wojownicy w pewnej chwili widzieli się tak, jakby czas spowolnił. Ich spojrzenia zetknęły się, nie zrywając ze sobą kontaktu.
Ranzoku chciał odskoczyć w bok i wystrzelić Photon Flasha, ale Fabu był nieco szybszy. Android oberwał mocno w twarz, kiedy był w trakcie wymijania ciosu, co nim kilkukrotnie zakręciło (piruet), a smok pofrunął dalej, nie mając żadnych hamulców. Energia zebrana w dłoni blondyna gotowa była do wystrzału, więc to niewielkie wybicie z rytmu sprawiło, że samowolnie uciekła i pomknęła za czerwonym jaszczurem. Ranzoku upadł na glebę, Fabu oberwał prosto w plecy i na koniec wylądował na słupie wiodącym do nieba.
Indianie widząc ten bliski kontakt z totemem, zmrużyli oczy, zakrywając dłońmi oczy młodszym członkom plemienia. Upa jako jedyny był zachwycony, cały czas nawołując do walki.
- Juuuhuuu! Jazda! Jazda! - dopingował, wymachując energicznie rękoma. Dopiero po chwili dał sobie spokój, bijąc brawo jednemu i drugiemu wojownikowi.
- Myślę, że tyle wystarczy... - powiedział, zerkając po publiczności, która porozumiewawczo kiwała głowami.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Lut 14, 2019 3:43 pm
Wiecie jak to jest dostać w plecy promieniem ki? Nie wiecie? No bardzo nie przyjemne to jest i to ja musiałem to poczuć na własnej łusce. No ale udało mi się sprzedać porządną bułę blondynowi, że aż zaczął kręcić się po niej. Szkoda, że nie poleciał, nie upadł na ziemie oraz strzelił tym w ziemię, a nie we mnie. No nic, dostałem, ale nie mogłem się zatrzymać. Jedyną rzeczą jaka mnie zatrzymała to jest ten nasz największy słup na świecie. Przydzwoniłem w niego bardzo porządnie. Mimowolnie przytuliłem się do niej i zacząłem jechać powoli na dół, aż wreszcie odczepiłem się od niej i padłem na moje plecy. To było nieprzyjemne spotkanie z słupem na który miałem nie tak dawno się wspinać. Czyżby to był znak, że jak zacznę po nim wchodzić to spotka mnie ból?
-Aua...- Spojrzałem w niebo, nie chciało mi się wstawać po takim przydzwonieniu w rzecz martwą. Już ten słup zrobił mi więcej krzywdy niż mój przeciwnik.
I usłyszałem Upe, który stwierdził że to koniec walki. Odrazu wstałem, spojrzałem na niego zdziwiony i rzuciłem jak dziecko.
-Ale ja jeszcze mogę waaaalczyć. Dopiero zacząłem się rozkręcać....- Westchnąłem ciężko. Wiedziałem że moje gadanie nic tutaj nie da. To on jest tutaj sędzią, to on zadecyduje kto jest godny i może dostąpić zaszczytu wejścia na górę. Podszedłem do Indianina i odebrałem moją torbę z zawartością, oczywiście mimowolnie sprawdziłem czy to tam jeszcze jest otwierając na chwilę torbę i patrząc do niej.
Spojrzałem na mojego przeciwnika. Podszedłem do niego ciągle się w niego wpatrując, ale byłem zadowolony. Ta walka mnie wiele nauczyła, zmieniła mnie, nie będę już się bał walczyć, nie jestem najsilniejszy na świecie, moje uderzenia nie są śmiercionośne, więc dzieki temu będę mógł dalej czerpać szczęście z tego co pokochałem. Do tego Upa zmienił moje podejście wcześniej. Czuje, że wejście na górę będzie moją ostatnią zmianą i będę mógł żyć normalnie.
-To była dobra walka, dziękuje Ranzoku.- Podałem mu dłoń, a jeżeli nadal leżał to pomogłem mu wstać.
-No to co Upa, jak nam poszło? Opowiedz wszystko co było dobrze, źle, co można poprawić w naszej walce i jak z wynikiem tego wszystkiego.- Zwróciłem się do niego oczekując serio jakiś wskazówek co do walki. Chce być coraz lepszy, wiec warto się o takie rzeczy zapytać.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Lut 14, 2019 4:40 pm
Specyficzna sytuacja nastała, kiedy to Smokołak grał pierwsze skrzypce w tej walce. Ranzoku został trochę zniesmaczony wynikiem pojedynku, który został zakończony nagle. Czuł niedosyt. Wiedział, że losy potoczyłyby się lepiej w kolejnych krokach, o których myślał nasz android. No niestety pozostała ta gorycz porażki. Z nerwów uderzył kilkakrotnie w ziemię pięścią, dalej zawodzi pomimo swych starań. Przedtem jednak został sprowadzony do parteru i mógł lepiej się przyjrzeć zieleni na tutejszym terenie. Zawiódł swoje własne oczekiwania. Miał ochotę kontynuować walkę, ale została ona przerwana przez jednego młodzieńca z klanu tutejszych ludzi. Pomimo, że przeciwnik przytulił wieżę, to i tak miał wrażenie, iż zdołałby wygrać, lecz póki co pozostał niesmak po tym starciu. Spojrzał kątem oka na przeciwnika, widział jak się zachowuje, też mógł dalej kontynuować walkę. Ranzoku lekko się uśmiechnął, widział potencjał w tym wojowniku. Oponent podał mu dłoń i po krótkim zastanowieniu wspomógł się dzięki niej, by stanąć na nogi. Czym jest to uczucie? Uczucie rywalizacji. Pierwszy raz tego doświadczył i żył w przeświadczeniu, iż będą mogli kiedyś skrzyżować pięści kolejny raz. Tymczasem nie chciał się dalej zastanawiać nad tym, co się może wydarzyć lub też nie. Otrzepał się z kurzu kiedy wstał na nogi po tej walce. Nie wiedział co powiedzieć w takiej sytuacji. Jedynie co zrobił to chwycił się za głowę. - Ehh, cóż za porażka. - Wedle umowy to dzięki zwycięstwu mógł się dowiedzieć czegoś więcej, lecz niestety ani remis, ani porażka nie usatysfakcjonowały chłopaka i wszystko pozostanie bez zmian. Zdawał sobie sprawę, że nie dotrzymał umowy, więc pozostanie bez informacji o tychże ciekawych sprawach. Być może zmieniłyby się przemyślenia naszego bohatera. Jak już wspomniano, niesmak pozostaje. - Co teraz? - Zapytał niepewnie Upę, choć spodziewał się odpowiedzi, że nie pokazał, iż jest... człowiekiem godnym. Bywa i tak. Chłopak miał ochotę odejść, ale postanowił pozostać przez chwilę, być może coś ciekawego się wydarzy odnośnie walki, która miała miejsce nie tak dawno. Stał z założonymi rękoma w krzyż na wysokości klatki piersiowej. Ciekawe czy doczeka się odpowiedzi?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Lut 14, 2019 9:49 pm
MG

Upa klasnął kilka razy w dłonie, by pogratulować wojownikom. Ta potyczka podobała mu się. Chyba bardziej, niż powinna. Wyszedł przed szereg, stając nogami tam, gdzie jeszcze przed chwilą było oficjalne pole walki. Spojrzał na jednego, to na drugiego. Uśmiechał się wesoło. Zapytany, co sądzi o walce, bez zawahania odpowiedział:
- Za bardzo polegacie na oczach. - skinął głową, wyraźnie sugerując coś, czego jeszcze żaden z nich nie potrafił, czyli wykrywanie energii KI. Wtedy nawet bez sprawnych oczu, można walczyć na równi.
- Musicie poczuć walkę. Wiecie o co mi chodzi? - zapytał, znów spoglądając to na jednego, to na drugiego. Zanim jednak którykolwiek z nich zdążył zapytać, Upa natychmiast zmienił temat. Odwrócił się przodem do słupa i spojrzał w niebo, doszukując się końca totemu. Oczy przysłonił dłonią, by uniemożliwić promieniom słonecznym oślepienie.
- Myślę, że Mistrz Korin będzie bardziej wylewny, niż ja. - rzucił, odwracając się przodem do Ranzoku i Fabu. Zarówno on, jak i Indianie, uśmiechali się serdecznie. Wyczuwali dobro w ich wnętrzach, bez znaczenia, czy byli ludźmi, jaszczurami, czy robotami. 
Najpierw zwrócił się do Fabu, ponieważ uważał go za swojego przyjaciela.
- Fabu... samo to, że chcesz zebrać Smocze Kule, by wskrzesić poległe osoby, czyni Cię z miejsca szlachetną osobą. Przed Tobą jeszcze długa droga, ale... nie ma tragedii. - skinął głową i poklepał go po ramieniu. Przyszła kolej Ranzoku.
- Nie znam Cię, Ranzoku, ale to nie może być przypadek, że spadłeś z nieba akurat tutaj, w dodatku nosząc na piersi znak Wszechmogącego. Poza tym, nieźle walczysz. - puścił do niego oczko i odsunął się, odsłaniając drogę do słupa.
Skinął głową, dając do zrozumienia wszystkim tutaj zebranym, że obaj przeszli test i mogą udać się do Korina.
- Tylko żadnego latania! - powiedział głośniej, kiwając palcem.
_____
Odpiszcie w temacie słupa jeśli macie zamiar wybrać się do Korina.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 11, 2019 5:10 pm
Occ: Wymuszone przenosiny z wieży koteła

Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Nagle ten obcy mu Sayanin zaczął odpierdalać jakieś cuda, wzrost jego mocy był wyczuwalny... i wtedy jebło!. Padł na cztery litery wskutek fali uderzeniowej i zgodnie z sugestią białego kota już miał spie*alać w podskokach gdy mędrzec postanowił go wyręczyć i osobiście go wyrzucić. Przeklęty wyhamował w powietrzu i odwrócił się na tyle szybko, że dostrzegł swojego ,,wybawiciela który uchwycił się... Jakieś latającej chmurki ku*wa?. Tymczasem wieża zaczęła dosłownie rozlatywać się i zmieniać w gruz po poważnej akcji wyburzeniowej. Zniżył się do poziomu ziemi i rozejrzał się po okolicy. Budowla runęła wprost na wioskę jakichś ludzi którym wypadało pomóc. Cholera, ale woda tu może być, jeszcze do ocalenia mnie i mojego życia... kurde, te wybory, takie ciężkie... Dobra uj, ludzie ważniejsi, GOD DAMMIT Jak pomyślał tak zrobił, dlatego podjął się następujących czynności: Sprawdzeniu czy ktoś nie został także zasypany za pomocą wykrywania energii, ale także z upewnieniem własnych rąk i oczu, w ostateczności przeszukaniu terenu w poszukiwaniu czegoś cennego co cudem ocalało, ale tylko gdy sytuacja zostanie zażegnana. Potem zaczął odgarniać gruz spod którego wydobywała się energia tego Cholernego Cymbała który puścił tak wspaniałą siedzibę w p*zdu. Gdyby bardziej mu na niej zależało, pewnie ostro by go poczęstował wiązanku w stylu: ,, O żesz ty ścierwojadzie je*any'' i tego typu teksty. Skoro woda prawdopodobnie nie ocalała, trzeba sobie poradzić bez niej. Czyli zostaję Czokoko, czarny koteł, może on, albo ten tu Karrin wpadną na inny pomysł. Warto zapytać, tymczasem dokopał się w końcu do sprawcy całego zamieszania, wyciągnął do niego rękę i pomógł mu wyleźć z tego bajzlu. Potem spokojnie odleciał z powrotem do Karrina i zapytał go-Co teraz planuje pan zrobić?-


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Wto Wrz 17, 2019 8:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 11, 2019 6:18 pm
Mocne uderzenie pięściami o podłoże w desperackiej próbie wyrzucenia z siebie całej złości. Następnie lot. Nie... Nie lot. Spadanie. Gdzie? Leniwie otworzył oczy, rozglądając się po zniszczeniach wokół. Wieża, niedawno cała, teraz została zniszczona. Kto? On? Bez znaczenia. Nic już go nie ma. Kule przepadły na zawsze. Vegeta przepadła na zawsze. Rodzina przepadła na zawsze. Wszystko... Zamknął oczy, Co teraz? Nie wiedział. Nic mu nie przychodziło do głowy. Zostawanie tutaj nic nie zmieni. Odejście stąd też. Miał statek. Mógł go użyć. Co to da? Vegeta przestała istnieć. Myśli pojawiały się i znikały w głowie Saiyanina w zatrważającym tempie, aż wreszcie... BACH! Uderzył ciałem o glebę i gruz pozostały z dawnej wieży. Otworzył oczy, tylko po to by zobaczyć większe odłamki nadciągające wprost na niego. Czy zrobią mu cokolwiek? Oby.
Leżał pośród gruzu, przygnieciony większymi kamieniami. Przeżył. Nie wyglądał jednak na szczęśliwego. Patrzył w otaczającą go ciemność pustym wzrokiem, nie myśląc o niczym konkretnym. I tak nic nie musiało zajmować jego myśli. Wszyscy zginęli. Poświęcili się. Albo to raczej on ich poświęcił. Wszystkich. Kule stały się bezużytecznymi kamieniami. Nie było już nadziei na szczęśliwe zakończenie. Nic już nie było.
Po chwili pojawiło się światło. Najpierw mały promień wydobywający się z małej szparki, a następnie jeden z większych kamieni został podniesiony i wyrzucony, co oświetliło całego Saiyanina. Zmrużył oczy i zobaczył kontur dłoni, która sięgała do niego. Ktoś chciał mu pomóc? Po czymś... Takim? Cóż... I tak nie miał innego wyjścia, więc złapał za wyciągniętą rękę i podciągnął się z jej pomocą. Następnie odszedł nieznaczny kawałek od miejsca, w którym wylądował by obejrzeć skalę zniszczeń. To było raczej... Niespodziewane. Nagle coś w niego uderzyło.Nerwowo spojrzał szybko w górę, a następnie rozejrzał się wokół siebie. Nic. Nikogo tu nie było. Ta moc... Należała do niego?! Spojrzał na swoje dłonie w niedowierzaniu. Stał się dużo silniejszy od Anticala. Czuł to. Od kiedy posiadał tę moc? Zawsze taki był?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Wrz 12, 2019 11:48 am
MG

Shade pomógł wyjść spod gruzu Gutsowi. Ten drugi, gdy już otrząsnął, ujrzał skalę zniszczeń, które spowodowała jego złość.
Ludzie z plemienia Karinga zaczęli się wyłaniać zza drzew. Patrzyli na te wszystkie gruzy z przerażaniem. Zaraz sprawdzali po sobie, czy wszystkim udało się uciec. Brakowało dwóch osób. Upy i pewnej dziewczyny...
Przerażenie na twarzy Indian namalowało się w jednej sekundzie. Zaczęli nawoływać imiona zaginionych osób.
- Inka! Upa! - krzyczeli, chodząc dookoła zniszczonej wieży. Nie obchodził ich fakt, że stał przed nimi Super Saiyanin. Ważniejsze dla nich było życie ich bliskich.
Nagle, z pobliskich krzaków wyczołgała się dziewczyna. Była cała obdarta, ale wyglądało na to, że była w jednym kawałku. Jej wygląd wskazywał na to, że była zahartowana i gotowa na wszystko.

Spoiler:

- Tu jestem... nic mi nie jest, ale... Upa... - wyglądała na przejętą, wskazując zaraz palcem na stertę kamieni. Jej dłoń się trzęsła.
Korin powoli kierował się ku ziemi, ciągle wisząc na swojej żółciutkiej chmurce. Shade podleciał do niego, pytając co dalej. Ten tylko spojrzał na niego i pokręcił głową na boki. To nie był na to czas.
Gdy obaj wylądowali, kocur stanął przodem do całego bajzlu, jaki narobił Guts. Posmutniał nagle, po czym upadł na kolana.
- Zapomniałem o niej... Zapomniałem... - wyszeptał, chowając pyszczek w łapach.
Gdy członkowie plemienia Karinga i Shade zaczęli poszukiwania, odgruzowując kamienie i rzucając je na bok, natknęli się na ciało młodej dziewczyny. Była zmasakrowana. To była Erica, która w czasie szału Super Saiyanina, wciąż znajdowała się w jednym z pomieszczeń wieży.
- Jest! Jest Upa! - krzyknął ktoś nagle, wyciągając ciało Indianina. Był martwy, ale zanim zginął, wykazał się bohaterskim czynem. Odepchnął Inkę w ostatniej chwili, ratując jej życie.
Indianie zaczęli opłakiwać stratę. Nastała cisza...

Korin, otrząsnąwszy się z własnego błędu, wstał i skierował się do Gutsa. Stanął przed nim i patrzył prosto w jego oczy. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Jesteś z siebie zadowolony? - zapytał, nie spuszczając wzroku z Super Wojownika.
- Chciałem ci powiedzieć wcześniej, że mimo braku Smoczych Kul, ciągle jest nadzieja i zawsze należy się jej trzymać, ale ty... ty... - chciał powiedzieć coś więcej, ale urwał zdanie, po czym przetarł łapką swoje ślepia i odwrócił się na pięcie. Stanął nad gruzowiskiem, spuszczając głowę w dół.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Wrz 14, 2019 3:59 pm
Cóż... Ch*j ku*wa pi*da, sytuacja się zdrowo zjebała. Shade zaangażował się całym sercem w pomocy tubylcom. Kiedy dziewczynka się znalazła, został tylko ten cały upa. Szukali i szukali aż w końcu znaleźli, doskoczył do osoby która go wykopała i pomógł mu wyciągnąć, niestety martwego wielkoluda. Atmosfera z bardzo smutnej zmieniła się w luj smutną. Wszyscy stali w milczeniu i po prostu wpatrywali się w pobojowisko i tragedie. Przy okazji zauważył co dostrzegł co też ten cały czas wyprawiał ten typ którego nie znał. Gość cały czas stał w jednym miejscu jak ostatni debil i patrzał się na swoje łapy. No ku*wa, przywiązywał do nich taką uwagę, jakby macał nimi cycki wszystkich najpiękniejszych bogiń świata i nie został za to ukarany. Tymczasem Korrin coś tam powiedział do niego, że mimo smoczych kul nadal była nadzieja! ale... chyba się właśnie skończyła. Smocze kule były też na ziemii ? a to ciekawe, wiedział, że na Namek też są, ale żeby tutaj też istniały? Chyba temu gościowi na nich zależało. ALE NIE, nie zamierzał mu o nich mówić, bo, po pierwsze go nie znał, po drugie ch*j go obchodził taki cymbał, a po trzecie był wrednym skurwolem, dziękuję. W każdym razie podszedł do białego koteła. Wiesz może, czy jest jakiś sposób na odkręcenie tego wszystkiego, lub chociaż zmniejszenia tej tragedii? Nieważne jak niebezpieczne i trudne to jest... Zrobię to, AAA, właśnie, pozwól, że cię o coś zapytam. Słyszałem, że istnieje jakaś święta woda która potrafi wyleczyć kogoś z klątwy/przekleństw i innych chorób. Tak się składa, że potrzebuje jej aby nie-umrzeć. Wiesz coś o niej ?-
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 15, 2019 1:54 pm
Zacisnął dłonie w pięści i schował je do kieszeni. Ta siła... Ta siła była ogromna. Czuł swoją moc przepływającą przez całe swoje ciało. Była ogromna... Ale po co mu ta moc, skoro i tak nie miał celu. Do niczego nie dążył, nic już nie mógł zrobić. Nic a nic... Zerknął na ludzi chodzących wokół gruzowisk. Co robili? Szukali rannych? Najprawdopodobniej tak. Co teraz powinien zrobić Saiyanin? Wszyscy... Wszyscy są straceni. Ziemianie go nie obchodzą, więc nie miał zamiaru pomagać tym ludziom. On sam przeżywał żałobę, która wyniszczała go psychicznie odkąd tylko tutaj wylądował. Cóż, to się nazywa mieć pecha. Ten drugi Ogoniasty starał się pomóc tym ludziom, co było zaskakujące. Nie wyglądał na kogoś, kto pomógłby od tak. Może znał się z nimi? Na szczycie wieży pytał, gdzie się znalazł, więc ta opcja odpada. Cóż, to i tak bez znaczenia.
W końcu znaleźli dwie martwe osoby. Mogło być gorzej. Powinni się cieszyć, że tylko tyle osób zginęło. Lepiej stracić dwójkę osób, niż całą rasę, nie? W ogóle, to co Guts tutaj jeszcze robił? Dlaczego sobie nie poszedł, tylko patrzył na efekty swoich działań? Tego nie wiedział nawet on sam. Może to wina tego, że nie miał gdzie pójść? Może...
W końcu Korin się odezwał w jego stronę i nie brzmi na zadowolonego. Guts miał nadzieję przez ten cały czas. Od samego początku wierzył, że uda mu się odzyskać dom, przyjaciół, wszystko. Mimo to dostawał same kopniaki i stopniowo wszystkie opcje znikały. Smocze Kule byłby w stanie naprawić to wszystko, lecz... Lecz zniknęły razem z nadzieją. Saiyanin nie mógł zrobić absolutnie nic. Był skazany na ciągłe przeżywanie swojego upadku. I to wszystko dlatego, bo ten cały Wszechmogący się poświęcił... Właśnie...
-Jak się poświęcił Wszechmogący? Gdzie to zrobił? Co się z nim stało?-
Ruszył w stronę kociego mistrza ciągle trzymając dłonie w kieszeni. Przekrwione, zmrużone oczy i napięte mięśnie sprawiały wrażenie, jakby ciągle buzował w nim gniew z wcześniej. Cóż...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 16, 2019 5:43 pm
MG

Korin przycupnął sobie na jednym z kamieni, a dokładniej mówiąc - pozostałości z jego wieży. Zarzucany pytaniami przez Shade'a, miał powoli dość i chciał odpocząć. Niemniej jednak, przez swoją pozycję, nie mógł sobie pozwolić na ignorancję.
- Odkręcenie? Wieżę można odbudować, to nie problem. Życie wrócić mogą tylko Smocze Kule, których nie ma. - przejechał łapą po swoim czole, wycierając z niego pot. Jego białe futerko było mocno przykurzone, ale nie było to nic dziwnego, zwłaszcza po tym, co się stało.
- Święta Woda? Coś takiego nie istnieje. Już nie istnieje. Ostatnie jej krople przepadły razem z tą wieżą. - wzruszył ramionami, przerzucając swoje spojrzenie na zbliżającego się Gutsa. Wyglądał jak śmierć. Korin patrzył przez chwilę na niego, nie mogąc się zdecydować, czy w ogóle mu odpowiedzieć, czy zignorować jego pytanie. Dochodząc jednak do wniosku, że nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, wskazał swoją laską na błękitne niebo, gdzie znajdował się Pałac Boga.
- Kiedyś, bardzo dawno temu, Wszechmogący był tylko uczniem. Trenował i pobierał nauki w Niebiańskim Pałacu, by przejąć stanowisko Opiekuna Ziemi od poprzedniego Wszechmogącego. Niestety, musiał wyzbyć się z siebie całej złości i nienawiści. Po ciężkim treningu, udało mu się podzielić na dobrą i złą osobę. Tą dobrą był Wszechmogący, zaś tą złą, Piccolo Daimao. Został przegnany z niebiańskiego pałacu, ale od tamtej pory terroryzował Ziemię. Nie tak dawno temu, zmuszeni byli połączyć się na nowo, by pozbyć się Armii Czerwonej Wstęgi. Niestety, Wszechmogący przepadł, a dominującą osobowością pozostał Daimao. Smocze Kule przepadły razem z Opiekunem Ziemi. - westchnął i pokręcił głową na boki, zrezygnowany.
- Teraz w Pałacu Wszechmogącego zasiada Piccolo Daimao. Jeśli ci życie nie miłe, śmiało, złóż mu wizytę. - machnął ręką, odwracając głowę w bok. Nie miał ochoty na dalszą konwersację. Miał wiele rzeczy do przemyślenia.
Sponsored content

Wioska Plemienia Karinga - Page 5 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach