Go down
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Pon Mar 18, 2019 2:37 am
Chłopak nie bardzo przejmował się sprawą lasu. Niestety nie miało to najmniejszego sensu, gdyż Ranzoku nie interesował się czymś co Jego nie dotyczy bezpośrednio, więc nie próbował tego komentować, żeby nie urazić jakoś Fabu. W każdym razie otrzymał dość dziwną odpowiedź. Placówka Boga znajduje się wyżej niż sama wieża? Wygląda na to, że powyżej szczytu już nie można się dostać poprzez wspinanie, więc chyba trzeba będzie normalnie polecieć, chociaż może być trudno. - Rozumiem. - Nie była to zadowalająca odpowiedź jaką chciał otrzymać Android, więc nie mógł inaczej zareagować. - Tak więc, nie dostanę się tam tak łatwo? Chyba, że są jakieś tajne sposoby na to? - Zapytał, choć nie oczekiwał konkretnej odpowiedzi. Prawdopodobnie będzie musiał samemu się tam udać i o tym przekonać. Jednakże jeśli jest jakaś możliwość, to się o niej dowiedzą. Może warto zaczekać? Pytanie tylko brzmi jak daleko miejscówka Wszechmogącego i czy w ogóle jest możliwe udanie się tam. To jest niestety zagwozdka, z którą musi się mierzyć Ranzoku. Jednak cel Fabu jest istotnie interesujący... może nie interesujący tylko szlachetny. Aczkolwiek sprawa z tymi przybyszami jest akurat ciekawa, chłopak miał styczność z przedstawicielem tej rasy, stoczyli bowiem walkę, która zakończyła się pomyślnie dla mieszkańców Ziemi, ale czy odnieśli oni ogólne zwycięstwo, jak nie to mogą w każdej chwili to się pojawić. Ta sprawa akurat ciekawiła naszego bohatera, toteż będzie działał dalej po otrzymaniu odpowiedzi, o ile takową otrzyma.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Sro Mar 20, 2019 6:30 pm
MG

- Belial został pokonany. Swoimi występkami zasłużył na miejsce w piekle. - powiedział Karin, kiwając głową porozumiewawczo.
- Latać umiecie. Może kosmos, może jeszcze dalej... W każdym razie, wyżej. - odpowiedział tajemniczo na kolejne pytanie, które dotyczyło miejsca pobytu Wszechmogącego.

Nagle rozległ się dziwny dźwięk, podobny do tego, który Ranzoku i Fabu już kiedyś słyszeli. Był to łoskot silnika, który z każdą chwilą robił się coraz głośniejszy.
Karin podszedł wolno do barierki i spojrzał w dół. Patrzył przez chwilę, jak niewielki obiekt coraz bardziej się zwiększa, tak jakby zbliżał się do szczytu wieży. Ciekawski kot po chwili natychmiastowo spadł, krzycząc ze strachu i zaskoczenia. Ogon mu się jeżył. Z tego wszystkiego wyrzucił gdzieś swoją laskę, którą się podpierał.
Dziwny samolot mignął dosłownie na sekundę, lecąc do góry, wysoko hen, hen nad Wieżę Karina.
Zdezorientowany kocur podniósł się, łapiąc łapczywie powietrze w płuca.
- O nie... Piccolo Daimao się przebudził...! To niemożliwe! Nie w takiej chwili... - stojąc już o własnych siłach, wskoczył na barierkę i spojrzał do góry.
- Nie możecie udać się do Wszechmogącego... Nie teraz! - powiedział głośno i stanowczo. Po jego spojrzeniu i minie widać było, jak ważnym wydarzeniem był powrót Piccolo Daimao.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Sob Mar 23, 2019 3:23 pm
Bielial, więc to tak nazywał się ten ich przywódca. Zapamiętam to imię, trzeba znać imię tego skurwiela co zniszczył tyle lasu, zniszczył życie i sprowadził trudności na moją rodzinę. Jakbym mógł to bym chętnie mu spuścił łomot za to co zrobił. No ale nie ma co się denerwować. Były ważniejsze sprawy na głowie niż ktoś martwy, ale jedno mnie ciekawiło. Ktoś tak silny padł, ale przez kogo? Może przeż Ryu? Warto by było to zbadać przy okazji. Chce poznać tych wojowników którzy położyli kres jednemu złu.
-A kto go pokonał?- Oparłem się o barierkę jak gdyby nigdy nic. Teraz był jak widać chwila przerwy, pytań.
Co do mojego pytania o wszechmogącego. To jak odpowiedział mój Mistrz było bardzo tajemnicze. On wie oco w tym wszystkim chodzi i odpowiedział tak, że mam dość dziwne przeczucie, że serio jak polecimy do góry to znajdziemy naszego boga. Sam przecież powiedział, że umiemy latać. Myślę, że daje chyba jakieś wskazówki.
Nagle warkot silnika. Na początku miałem takie. Kto włączył traktor? Ale jesteśmy zbyt wysoko by można było jeździć takimi pojazdami.
Zacząłem się rozglądać. Byłem przy barierce, wiec to ułatwił mi zadanie. Karin także do niej podszedł, ale kiedy zobaczył tak jak ja samolot, który leci z dołu do nas wystraszył. Zaczał krzyczeć.
-Co? Co się dzieje? Mistrzu? To tylko samolot!- Pochylałem się nad nim w panice nie wiedząc co robić. Czy to jest atak serca? Co mu do cholery jest? Bo wystraszyć się samolotu nie da... chyba że da?
Spojrzalem za barierkę, samolot ominął nas i leciał dalej do góry. Czyli to nie do nas, ciekawe, ale po co do góry jak tam dalej jest kosmos, a to nie jest rakieta kosmiczna? Nie rozumiałem na ten moment oco tutaj chodzi. Spojrzałem na białego kocura, który zaczął zbierać się z ziemi, po czym łapać oddech.
Zostało nam powiedziane, że Piccolo Daimao się przebudził. Nic mi to imię nie mówiło, ale sądząc po reakcji Korina to nie był to ktoś mile widziany i lubiany przez niego. Następnie rzucił, że ja i blondyn nie możemy w tej chwili ruszyć do Wszechmogącego. Odrazu kiedy to usłyszałem zrozumiałem. On mieszka nad wieżą. Możliwe, że tak wysoko że jej nie widzimy, a tak nisko że jeszcze nie jest w kosmosie. Wszystko jasne! Dlaczego pojawił się pod wieżą Ranzoku i ta tajemnicza odpowiedz Kota przed chwilą na temat gdzie znajdziemy tego boga. On jest ciągle wyżej i można dostać się poprzez latanie. Tylko dlaczego nie możemy teraz tam ruszać? Czyżby ten Piccolo Daimao był aż tak silny?
-Zaraz. Kim jest Piccolo Daimao? I dlaczego nie możemy przez niego polecieć do Wszechmogącego? Za dużo nie wiadomych.-
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Wto Mar 26, 2019 8:46 pm
Normalnie chłopak już przygotowywałby się do wylotu ku niebiosom, lecz postanowił się z tym wstrzymać na jakiś czas. Na chwilę zwrócił się ku Karinowi patrząc na jego niespokojne ruchy. Prawdopodobnie wycieczka Ranzoku będzie musiała poczekać. Niespodziewanie chłopak też usłyszał dziwny odgłos dochodzący z dołu, nie przypuszczałby niczego konkretnego, mógł być to zwykły przypadek, jednakowoż kotek wypadł z barierki kiedy przed oczyma śmignął im jakiś rodzaj pojazdu, który zmierzał ku górze. Okazać się może, że oni również zmierzają do Wszechmogącego tylko dlaczego? A może to zwykły zbieg okoliczności? Nie wiadomo. Wszystko zapowiadało się dobrze, dopóki nie okazało się, iż jakiś Daimao się zjawił tudzież przebudził. W jaki sposób? Czy to jest wróg? Zaczęło to naszego bohatera intrygować, tak samo jak towarzysza Fabu. - Przebudził się? Jak? O co chodzi? - Zapytał po przedmówcy, który zadał również istotne pytanie... kim jest Piccolo Daimao. Z pewnością chłopak zapytałby o to samo, ale został uprzedzony. Podbiegł do barierki i spojrzał w górę, lecz już nie zdołał ujrzeć nic, po za kropką nad wieżą, gdyż przemieszczał się zbyt szybko i zniknął z widoku. "Mam złe przeczucia." Nie wiadomo czy były one trafione, ale należy to potwierdzić. - Jeżeli to wróg, to mamy tu tak stać? - Zapytał patrząc w stronę Karina. Jeżeli faktycznie przeczucia okażą się celne, to nie dojdzie do niczego dobrego, pomimo że sam Ranzoku może się tylko domyślać, co pójdzie źle. Zastanawiał się tylko, dlaczego w tym momencie, gdy miał zamiar osobiście odwiedzić Boga, choć w dalszym ciągu to tylko przypuszczenia. Czego może się spodziewać? Czyżby jest to ten moment, w którym dalszy rozwój zostanie mocno utrudniony? Może. Wszystko stanie się jasne po odpowiedzi kotka, który uchyli rąbka tajemnicy dwóm wojownikom z Ziemi.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Kwi 07, 2019 12:20 pm
MG

Karin opierał się o swoją drewnianą laskę. Jego łapy lekko się trzęsły. Był przerażony, ale starał się to w sobie tłumić i zachować zimną krew. Wziął kilka głębszych oddechów i uspokoił się nieco. Westchnął ciężko, po czym spojrzał na Ranzoku i zaraz na Fabu.
- Piccolo Daimao... to zły "brat" Wszechmogącego. - mówiąc słowo "brat" palcami w powietrzu pokazywał cydzysłów.
- Jeśli Wszechmogący jest bogiem, wcieleniem dobra, tak Daimao jest całkowitą przeciwnością. To diabeł, czyste zło! - podniósł na moment głos.
- Kiedyś próbował przejąć panowanie nad światem i o mały włos nie zniszczył wszystkiego, co było piękne i dobre, ale Mutaito i jego uczniowie pokrzyżowali mu plany, zamykając go w więzieniu, z którego nie mógł sam uciec. Ktoś musiał mu pomóc i go uwolnić... - kocur podszedł do barierki i wystawił głowę poza nią, patrząc zaraz w górę, na niknący, rozpływający się na błękitnym niebie biały ślad samolotu.
- Jest stary i osłabiony, ale to wciąż przerażająco mocny przeciwnik. Wiem, że mnie nie posłuchacie, dlatego... - tu przerwał na moment, udając się prędko na dół, do swojej komnaty. Gdy wrócił, w dłoni trzymał niewielki woreczek. Rzucił go w stronę Ranzoku, ponieważ ten jako jedyny miał ubranie, w którym mógł go gdzieś schować.
- To magiczne fasolki. Nazywam je Senzu. Jedna potrafi wyleczyć wszystkie wasze rany. Używajcie jej z głową i nie pozwólcie by wpadły w ręce Daimao lub jego podwładnych. - skinął głową, będąc śmiertelnie poważnym.
- Gdy już się tam znajdziecie, słuchajcie poleceń Wszechmogącego. Poznacie go bez problemu, odziany jest w białą szatę z napisem "bóg". Bądźcie ostrożni... - ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, wciąż starając się zachować zimną krew.
_____
W woreczku jest 6 fasolek Senzu.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Sro Kwi 10, 2019 7:51 pm
Bardzo dużo informacji do mnie dotarło. Wychodzi, że ten Daimao jest bratem wszechmogącego. Czyli bóg może mieć brata, teraz tylko pytanie czy może mieć siostrę, mamę, tatę czy nawet dziadków. Ale takie dygresje można zostawić sobie na później.
-Czyli brat Wszechmogącego. Nie wiem dlaczego ale mam dziwne przeczucia co do tej osoby.- Spojrzałem na jedną z moich rąk. Nie wiedząc czemu ale nie jestem pewien tego imienia. Czyżby mnie przerażało? Nie wiem. Byłbym głupcem gdyby niczego się nie bał.
-Jeżeli został uwolniony to pewnie znowu będzie chciał podbić świat. Jeszcze tego brakowało. Czerwona armia robi takie rzeczy, a teraz jeszcze jakieś stare zło zostało wypuszczone na ziemie. Trzeba coś z tym zrobić.- Postanowiłem zakamuflować moje zwątpienie czy nawet strach, którego nie jestem pewien. Nie mogę przecież być sparaliżowany przez te moje przeczucia, co nie?
Kiedy biłem się ze swoimi myślami Korin postanowił pójść na dół do swoich komnat? Chyba chciał nam coś dać, bo wiedział że i tak tam polecimy. Po zniknięciu kocura spojrzałem na Ranzoku. Kiwnąłem do niego głową porozumiewawczo i powiedziałem.
-Lecimy na górę i jeżeli można skopiemy dupe temu staremu złemu Piccolo? Co nie?- I wystawiłem w jego kierunku pieść. Miałem nadzieje że załapie aluzję żeby mi przybił żółwika.
Mistrz wrócił z jakiś woreczkiem, które odrazu rzucił do Blondyna tłumacząc co to jest. Po wyjaśnieniu spojrzałem na nie dość zaciekawiony, nie wiedziałem jakim cudem może takie coś działać. Jedna mała fasolka może przywrócić kogoś do zdrowia. Jakie dziwy! Ale nie mam co sie dziwić, jak jakaś woda dała mi więcej siły niż miałem przed jej wypiciem.
-No nic. Nie ma co się martwić. Nawet jeżeli nie będę mógł użyć fasolki to i tak mogę to przeżyć. Mogę w mgnieniu oka zregenerować swoje kończyny, wiec to nie problem dla mnie.- Uśmiechnąłem chwaląc się moimi super umiejętnościami. Ale po chwili spoważniałem. To nie był czas na taką sielankę. Na górze czeka na nas nowy wróg. Nie ma na co czekać.
-No to lecimy! Jak będzie po wszystkim to dam ci znać Mistrzu! Uważaj na siebie!- Ruszyłem biegiem w stronę barierki, wskoczyłem po chwili na nią i się wybiłem do przodu. Zleciałem tak kawałek w dół po czym użyłem techniki latania by wzbić się do góry i jak najszybciej popędzić tam gdzie ostatnim razem widziałem ten samolot oraz oczywiście tam gdzie się kierował, czyli w samą górę! Mam nadzieje że Ranzoku ze mną poleci.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Pią Kwi 12, 2019 8:42 pm
Mogło się zdawać, że wszystko idzie w dobrym kierunku, lecz chłopak mocno się zdziwił, gdy sprowadziło się to do dość niepokojącej sytuacji. Kto przypuszczałby, że potoczy się to w taki sposób? Najpierw dziwny starzec o imponującej sile, wypadnięcie z platformy ku ziemi, spotkanie mieszkańców wioski w pobliżu, starcie ze Smokołakiem, tajemnicza woda ze specjalną mocą i gadający kot, na dziwnym środku transportu i lotu ku górze kończąc. Takie rzeczy tylko w erze... to znaczy tutaj, na forum. Przynajmniej jest to jakaś tam odmiana po kilku treningach, które w głównej mierze stosował nasz bohater. Nie zmienia to faktu, że po tych przygodach, android poczuł moc i chyba jest w stanie sprostać kolejnym wyzwaniom, a może nawet lepszej modyfikacji ciała. Ranzoku pochwycił worek z tajemniczymi fasolkami, które rzekomo mogą "ożywić" ciało. Zaprawdę, kocur potrafi zaskakiwać. Kiedy normalny człowiek po zwykłej wodzie może zaspokoić jedynie pragnienie, a fasolką rzucać w innych, bo tym nijak się najesz. Cała ta sprawa z Daimao nie brzmi dobrze, faktycznie może źle to się zakończyć, jeżeli pozostanie bez jakiegokolwiek odzewu. Zarówno dla mieszkańców planety, jak i samego androida. Co prawda, jest to jedno i to samo, lecz chłopak nie może się postawić na ich pozycji, jest zbyt "inny". - Więc postanowione! Musimy tam lecieć! - Android schował mieszek z fasolkami w kieszeni od płaszcza, być może okażą się tam zbawienne, jeśli dojdzie do rękoczynów, co może poskutkować tragicznie. Chłopak już nie jest jest tak pewien swych umiejętności jak wcześniej, ale czy to krok w tył, a może pokora? Trudno powiedzieć. Ranzoku już nie chciał dłużej zwlekać  i zaczął podążać w kierunku bariery, by opuścić szczyt wieży, a po słowach Fabu, android ruszył głową oznajmiając tym samym, że pora na nich, zgodnie z Jego słowami. Smokołak z kolei wystawił pieść, wyglądało to tak jakby rzucał wyzwanie chłopakowi, Ranzoku nie miał pojęcia jak zareagować. Nie zna tutejszych zwyczajów. Zwyczajnie przytaknął i przekraczając barierkę uniósł się w powietrzu, by wzbić się ku przestworzom, czekając na dalszą przygodę. Chłopak zdołał tyle wywnioskować ze słów "kolegi", że ciało Fabu ma jakieś specjalne właściwości regeneracyjne, więc senzu mogą być przeznaczone tylko dla Ranzoku, jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli, lecz wszystko może zależeć od sytuacji. Pomyślał patrząc jak łuskowaty towarzysz zmierza w kierunku prowadzącym ich do całkowitego sedna całej tej intrygi.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Kwi 14, 2019 12:32 pm
MG

Karin podszedł do barierki i wychylił się, spoglądając w górę na dwójkę znikających wojowników. Odczuwał niepokój, ale gdzieś tam tlił się płomyk nadziei, że być może, przy odrobinie szczęścia, uda się pokonać Daimao lub przynajmniej spowolnić jego plany.
Uniósł łapę do góry i pomachał swoim uczniom na pożegnanie.
- Wszystko w waszych rękach... - wyszeptał, znikając zaraz wewnątrz swojej wieży.

z/t -> Pałac Wszechmogącego
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Sro Wrz 04, 2019 7:45 pm
Lot zajął rzeczywiście długo, jak na szybkość z jaką poruszał się ogoniasty. Ludzie, którzy zbudowali to miejsce, musieli być bardzo pracowici, skoro nie odechciało im się tego budować. Ten słup był strasznie, strasznie długi! Na szczęście miał koniec, a to oznaczało tylko jedno - Guts trafił do swojego celu. A przynajmniej tak myślał. Jak to się ostatecznie okaże? Cóż! Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie! Wszystko zależy od tego całego Korina i jego wiedzy na temat Smoczych Kul, ich twórcy i tego, jak je naprawić.
Ogoniasty wylądował na otwartej... Nawet nie wiedział co to takiego. Balkon na dachu? Na to wyglądało, nie zagłębiajmy się w szczegóły. W każdym razie! Wylądował i rozejrzał się wokół.
-Korinie! Jestem z Patrolu i przychodzę w sprawie Smoczych Kul!-
Jednocześnie spróbował zeskanować okolicę w poszukiwaniu źródeł Ki. Ktoś tutaj w ogóle żył? Ciekawe, jak silny jest... I może to on stworzył Kule? W końcu mieszkał w tym... Lesie... Na szczycie tego czegoś. Musiał być kimś znaczącym, nie?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Sro Wrz 04, 2019 9:06 pm
MG


Saiyanina zastała pustka i cisza. Jedynie wiatr szumiał w jego uszach. Widok, jaki zastał był dość prosty.
Filary wbudowane na skraju okręgu podtrzymują sufit. Na samym środku platformy znajduje się fontanna. Nie jest to jednak zwykła fontanna, gdyż wcale z niej nie wydobywają się strumienie wody. Nad nią unosi się kulisty obiekt, przypominający bańkę mydlaną. Na jej wierzchu (fontanny) wyrzeźbione są zwierzęta, dokładniej mówiąc słonie. Podtrzymują one niewielką, ręcznie zdobioną buteleczkę.
Dopiero po okrzyku Gutsa zaczęły dochodzić jakieś szmery z niższego poziomu. Coś jak szuranie nogami o podłogę, brzdęk jeden rzeczy o drugą, aż w końcu mocne skrzypienie, najprawdopodobniej drzwi.
- Ojejojejojej... Znowu ktoś tarabani od samego rana... Czy to południe? A może wieczór? Ojejojejojej... - po schodkach leniwie wchodził biały kot, podpierający się drewnianą laską i ubrany w szlafrok, papucie i czapkę do spania. Na wąsach miał białe krople mleka. Musiał się napić przed wyjściem z pokoju. Zmrużonymi oczami zmierzył Gutsa, przez chwilę patrzył na niego w niezręcznej ciszy, napięcie rosło jak podczas potyczek na Dzikim Zachodzie. Korin w końcu się odezwał.
- Coś za jeden? - zapytał kocur, przecierając swoje zaspane ślepia.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Czw Wrz 05, 2019 6:23 pm
Krzyk jednak zadziałał! Guts usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z dołu, lecz nie był w stanie sprecyzować co dokładnie mógł robić owy Korin. Jeśli nim oczywiście był. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy jakiś bandyta wpadnie do twojego domu i wymorduje ciebie wraz z twoją rodziną. Odgłosy, jakie Saiyanin słyszał, to równie dobrze mogło być ciągnięcie zwłok po ziemi czy rozbijanie przedmiotów w poszukiwaniu prowizorycznej broni. Napiął mięśnie na wypadek, gdyby miał zostać zaatakowany, i przygotował się do uniku. Drzwi się otworzyły, a następnie pojawił się głos, który... Zbił wojownika z tropu. A potem pojawił się ten... Ktoś? Ciężko było stwierdzić czy to nawet człowiek. Wyglądał raczej jak... Kot. Zgadza się. Jak trochę zbyt duży i ludzki kot. Cóż, a więc stąd wzięła się nazwa "Koci mistrz". Nie ma co, Guts był trochę zawiedziony, ale skoro ten kot był jedyną opcją na naprawę Smoczych Kul, to chyba nie ma innego wyjścia.
-Ja... Ekhm. Nazywam się Guts, jestem z Patrolu Czasu. Smocze Kule...- Zastanowił się przez moment nad doborem odpowiedniego słowa. -...Się zepsuły. Zostałem tutaj odesłany, by odnaleźć przyczynę i jak najszybciej ją zlikwidować.-
Kłamał. Cóż, przynajmniej w połowie. Racja, był z Patrolu i został tutaj odesłany, lecz nikt mu nie kazał tego naprawić. Sam sobie wymyślił takie zadanie. Z wiadomych przyczyn.


Ostatnio zmieniony przez Guts dnia Nie Wrz 08, 2019 4:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Wrz 08, 2019 1:55 pm
MG

Kocur spojrzał na Gutsa, przecierając zaraz łapą swoje zaspane ślepia. Ziewnął i przeciągnął się, chcąc się szybciej dobudzić.
- Smocze Kule, mówisz? - zapytał, drapiąc się po podbródku. Patrzył przez chwilę na Gutsa, po czym wyminął go z wolna i podszedł do barierki. Wskoczył na nią, utrzymując świetny balans, nawet pomimo niewyspania. Patrzył gdzieś w dal, na błękitne niebo po którym leniwie przemieszczały się obłoki.
- Dlaczego przyleciałeś do mnie, skoro to nie ja stworzyłem Smocze Kule? - zapytał, odwracając się mordką do Saiyanina. Na jego włochatej twarzy namalował się delikatny, aczkolwiek nieco podejrzany uśmiech.
- Poza tym, słowo klucz, to "przyleciałeś". - skinął głową, ciągle uśmiechając się zadziornie. Zeskoczył z barierki i stanął przed obliczem Gutsa.
- To, co spotkało Smocze Kule jest... Nieodwracalne. Przynajmniej dopóki nie wróci Wszechmogący, a na to się nie zanosi. Oj, nie... - westchnął cicho, po czym bezradnie wzruszył ramionami. Brak Wszechmogącego był największym problemem. Ziemia, co prawda, miała swoich obrońców rozsianych po całej planecie, ale brak tak ważnej osoby, może odbić się czkawką w przyszłości.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Wrz 08, 2019 3:19 pm
Shade dzielnie wspinał się coraz wyżej i wyżej po tym dziwnym słupie nie-komunikacyjnym. Co poradzić, taki wybrał sposób... Mógłby być leniwy i po prostu sobie wlecieć, ale uznał, że to byłby dyshonor i brak szacunku dla tych którzy musieli dać z siebie wszystko aby jakoś sobie z tym poradzić bez możliwości fruwania w powietrzu, co jak co, ale kulturka musi być. Po chwili postanowił sobie przystanąć i odpalił Scouter. BEEEEEEEEEEP! BEEEEEEEEEP! połączył się z nihiliusem i rzucił krótko -Natrafiłem na wieże... ale bez chmur, to nie Chocolaya, chyba. Przeprowadzam śledztwo, bez odbioru- sprzedał liderowi jakieś info, czy tam ochłapa i zaczął lecieć dalej. W końcu był już naprawdę blisko... poczuł dwie energię. Obie były silne [no co za zaskoczenie]. Płynnym ruchem wskoczył do środka, ukłonił się i powiedział. -Emmm............. Dzień dobry panom, przepraszam, ale gdzie ja trafiłem?- kulturalnie zapytał o swoje aktualne położenie przebywających w środku.

Occ:
Informuje Nihila o wieży, ale nie mówię gdzie jest, zdjęcia nie dostał hihihihi Very Happy
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Wrz 08, 2019 4:32 pm
Skinął głową, potwierdzając to pytanie retoryczne. Wodził wzrokiem za kotem cały czas. Nie wiedział o nim kompletnie nic. Nawet nie wyobrażał sobie, że taka rasa może zamieszkiwać Ziemię. Ale jakby na to dokładniej spojrzeć, to wiedział o istnieniu tej planety dopiero jakiś czas. To tłumaczy jego braki w wiedzy na temat ras. Cóż... Na pytanie o to, dlaczego tutaj przyleciał miał już przygotowaną odpowiedź. Mógł powiedzieć zgodnie z prawdą, wyszedłby na tym lepiej niźli kłamiąc bez pojęcia o tym, co mówi.
-Jedna z członkiń Patrolu mnie tutaj nakierowała. Słabo znam okolicę i nie wiedziałem do kogo innego się zwrócić.-
Nie rozumiał jednego. Co było złego w przyleceniu tutaj? Kocur oczekiwał od niego, że przyjedzie jakimś pojazdem albo przyjdzie pieszo? Przecież latając zaoszczędził sobie sporo czasu, dzięki czemu mógł się spotkać z Koriniem szybciej.
Koci mistrz wypowiedział pewne zdanie, które zamurowało Gutsa. Patrzył na gospodarza jednocześnie zaskoczonym i przerażonym wzrokiem, otwierając usta w niedowierzaniu. Przecież... Niemożliwe... Jak to nieodwracalne?! Mała błyskawica pojawiła się na moment przy prawej nodze chłopaka. Zacisnął zęby. Czyli... Wszystko stracone? Na zawsze? Miał dwa kamienie... Dwa, bezużyteczne kamienie... Stracił wszystko. Spuścił głowę. Musiał być jakiś sposób. Przecież to niemożliwe, żeby nie było żadnego wyjścia. Kim był ten Wszechmogący? Czy on był w stanie naprawić Kule? Cóż, kto pyta nie błądzi. Saiyanin uniósł głowę i spojrzał na Korina.
-Gdzie teraz jest ten cały Wszechmogący? Dlaczego nie może wrócić?-
Kot wyglądał na inteligentnego i obeznanego w tym i owym, więc musiał coś wiedzieć. Jeśli uda się sprowadzić tego gościa z powrotem, to Kule wrócą do dawnego stanu, a wtedy pozostanie je tylko zebrać...
Obca energia. Ogoniasty odwrócił się w stronę, z której wyskoczył ubrany w czarno-czerwone Gi... Kolejny ogoniasty?! Nie ma mowy o pomyłce, ogon jasno świadczył o tym, że ten ktoś był... No, ogoniastym. I to tyle. Jego oczy były co najmniej dziwne. To nie był naturalny kolor. Czerwone pasemka na czarnych włosach sprawiały wrażenie, że ten ktoś lubił takie cięższe klimaty. To sztuczne? Nawet jeśli, to ta Ki... To nie była normalna energia. Była słaba, racja, lecz... Coś z nią było nie tak. Przypominał mu Anticala, lecz to nie to samo. Ta była... Inna. Guts milczał, mierząc przybysza wzrokiem. Pozostawił szansę na odpowiedź Korinowi.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Wrz 08, 2019 5:59 pm
MG

Reakcja Saiyanina była jak najbardziej zrozumiała. Wyładowanie elektryczne, które pojawiło się u jego boku, sprawiło, że Karin mało się nie przewrócił z zaskoczenia. Podrapał się po głowie, odpowiadając zaraz na pytanie Gutsa. Jednakże, ta odpowiedź nie była prosta. Była pokręcona i dwuznaczna.
- Wszechmogący oddał swe życie, by ratować Ziemię. Nie zginął, ale nie ma go z nami. To... skomplikowane. - uśmiechnął się półgębkiem, a zaraz spojrzał w bok, wyczuwszy nieznajomą energię.
Na platformie pojawił się kolejny Saiyanin. Shade, który zgodnie z poleceniem Nihiliusa, poszukiwał wieży Chocolaya.
- Dzień dobry. - odpowiedział kocur, odwracając się przodem do Shade. Kątem oka zerknął na Gutsa.
- To twój kolega? - zapytał, ponownie wracając spojrzeniem na czerwonowłosego wojownika. Stał przez chwilę w ciszy, mocniej zaciskając dłoń na swojej lasce. To nie była ciekawa sytuacja. Miał tu dwóch Saiyan, których nie znał, a którzy mogli nawarzyć sporo bigosu.
Kocur cofnął się kilka kroków do tyłu, zwiększając dystans między sobą, Gutsem i Shadem. Utworzony został trójkąt, którego członkowie uważnie patrzyli sobie na ręce.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Pon Wrz 09, 2019 4:43 pm
Shade natychmiast zarejestrował wszystko co znajdowało się w okolicy. Najwidoczniej wtrącił się w rozmowę między dwiema kompletnie mu obcymi osobami. Pierwszą z nich był inny Sayanin, był tego pewien, ponieważ ten osobnik aktualnie znajdował się w stanie Super Sayanina [chyba, Gats coś na czacie wspominał, że cały czas lata na MSSJ czy coś]. Drugim z kolei typem był... uroczy, antropormoficzny kiciałek, prawdopodobnie właściciel tej wieży. Bez trudu zrozumiał, że jego pojawienie się wywołało u koteła lekkie poczucie niebezpieczeństwa, ponieważ odsunął się on pozostałych i uważnie ich obserwował. Kiedy go przywitał i zapytał tego drugiego czy są kolegami. Złożył ręce w geście szacunku [jedna dłoń ułożona w pięść dotyka drugiej otwartej] i rozpoczął wyjaśnienie. -Nie, pierwszy raz się widzimy... Nazywam się Shade, przybyłem tutaj właściwie przez przypadek gdyż nie znam tej okolicy. Szukam pewnej osoby posiadającej przedmiot, który byłby w stanie pomóc mi z moją... nieciekawą przypadłością. Proszę się nie obawiać, nie stanowię zagrożenia- Zapewnił o swoich przyjaznych intencjach i pomyślał o paru sprawach. Słup? jest, Wieża? jest, kocur? jest. Hmmm... Jeśli dobrze pamiętam, ten cały Chokolay miał zdobyć od kogoś tą wodę... Czyżby to był ten koleś? w zasadzie wskazuje na to kilka elementów. Pierwszy to oczywiście fakt, że obaj są kotami... drugi, że wybudowali swoją siedzibę tak samą [mniej więcej]. Zatem, czy mógłbym tutaj otrzymać tą wodę bez dalszego szukania tego czoko koko? Przy okazji, po raz kolejny upewnił się, że ma istnego farta w trafianiu na znacznie silniejsze osoby od niego... to raczej niezbyt dobrze.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Wto Wrz 10, 2019 6:48 pm
TRANSFORMACJA W SUPER SAIYANINA 2

Oddał życie, lecz nie zginął? Nie ma go z nimi, lecz żyje? Nie ma co, pokręcone to. Nawet bardzo pokręcone. Ale brzmiało to tak, jakby... Jakby ten cały Wszechmogący rzeczywiście już miał nie wrócić. Guts zacisnął pięści i zęby po raz kolejny w ciągu dosłownie parunastu minut. Ten dzień rzeczywiście nie zapowiadał się na szczęśliwy dla Ogoniastego. Znów spuścił wzrok, ignorując pasemkowatego przybysza. Nie miał do niego żadnej sprawy, ani nie był tym tajemniczym Wszechmogącym, więc był bezużyteczny dla Saiyanina. Co teraz? Note nie dała mu dalszych instrukcji, Korin nie dał mu dalszych instrukcji, nikt nie mógł mu pomóc. Kolejny raz stracił okazję na odzyskanie wszystkiego, co posiadał... Życie uwielbiało go kopać w tyłek. Co teraz? Skoro stracił wszystkie możliwe opcje, to co mu pozostawało? Nie mógł nawet wrócić do domu. Nie miał go. Może... Może powinien poszukać Kenzurana? Albo... Albo spróbować zamieszkać tutaj? Uczynić tych ludźmi swoimi braćmi i siostrami, tak jak na Vegecie? Nie, to nie to samo... Twarze dawnych przyjaciół, którzy zmarli na rodzimej planecie chłopaka zaczynały go dręczyć. Każda z nich była zawiedziona, zła za to, że Guts ich porzucił. Że nie stanął w ich obronie tak jak powinien. Oni mu zaufali, a on ich zostawił na pewną śmierć. Nawet nie pomyślał o nich, gdy sam uciekał z planety jak tchórz. Nawet później, gdy starał się ich odzyskać za pomocą magicznych artefaktów spełniających życzenia, to i tak nie dawał z siebie wszystkiego. Gdyby dał, to by nie doszedł tutaj, do momentu, w którym wszystko zostało stracone. Wszyscy, którzy mu zaufali zginęli. Każdy jeden... Padł na kolana i zamknął oczy zaciskając mocno powieki. Oparł ramiona na podłodze, a dłońmi złapał się za głowę. Małe, pojedyncze wyładowania pojawiały się raz na kilka sekund, podczas gdy on trwał w tej pozycji, coraz bardziej pogrążając się w żałobie i wspominając dawne chwile spędzone z martwymi przyjaciółmi. Kolejny raz kolejna osoba mówi mu, że wszystko co do tej pory robił, by przywrócić swoje dawne życie nic nie znaczyło. Życie po raz kolejny kopało go do nieprzytomności, lecz wcześniej próbował się powstrzymywać. Chciał zachować trzeźwość umysłu, by móc wymyślić co dalej zrobić. Zawsze było jakieś wyjście. Musiało być. Lecz teraz... Teraz... Korin i Wszechmogący byli jego jedynymi opcjami. Złota aura zaczęła otaczać Gutsa, a wyładowania przybrały na wielkości i częstotliwości. Skoro to wszystko straciło sens, to po co dalej się starać? Po co działać? Nic mu już nie pozostało. Powinien zginąć na Vegecie razem z Magu, Kaną i Tokiem. Wtedy ich głosy, ich twarze by go nie prześladowały. Wtedy nie czułby się winny. Zginąłby razem z nimi i razem z nimi spędziłby całą resztę swojego nieżycia w Piekle. Zemsty, próby, jakiekolwiek działanie czy staranie się o to, by naprawić błędy przeszłości... Nic z tego nie miało znaczenia. Wszystko sprowadzało się do porażki od samego początku. Przepraszał ich już tyle razy... Tyle razy miał nadzieję, że mu wybaczyli, gdziekolwiek teraz są. Miał też nadzieję na to, że przeżyli... Ale jednak... Zginęli. Nic i nikt nie potrafi ich już przywrócić. Nie ma sensu się dłużej powstrzymywać. Nie ma sensu dłużej walczyć. I tak wszystko zawiedzie, tak jak to robiło do tej pory. Dalsza walka wywoła tylko więcej cierpienia. Miał tyle szans na śmierć, lecz za każdym razem udawało mu się przeżyć. Dlaczego? Bo poświęcał tych, którzy mu zaufali. Nawet ten cholerny Rutaga poświęcił się, żeby jakiś Niskoklasowiec mógł przetrwać! To Guts powinien wtedy się rzucić na pewną śmierć, nie on. Nie oni... Zacisnął pięści na włosach, a następnie je puścił, by wznieść ręce do góry i uderzyć o podłogę z całej siły. Czuł wzbierającą w nim złość ze względu na swoją niemoc. Zawsze jednak starał się uspokoić, bo zawsze widział jakieś wyjście. Lecz teraz, gdy najważniejszy element został zniszczony, a on nie widział zamiennika, to po co mu to było? Mógł dać się pochłonąć złości. Mógł wyładować gniew, który coraz częściej dawał o sobie znać. Prawie przez niego uderzył Note, która chciała mu pomóc... Teraz nic mu nie broni uwolnić tego, co w nim siedzi odkąd zostawił Vegetę i swoją rodzinę na śmierć. Odkąd pozwolił umrzeć wszystkim, na których mu zależało.
Kosmyki chłopaka po raz kolejny zaczęły falować, a wyładowania wokół aury stawały się coraz częstsze. Postawione do góry włosy jakby się zaostrzały, delikatnie się wydłużając, a poły płaszcza uniosły się delikatnie nad ziemią, falując na powietrzu. Zza powiek Saiyanina zaczęły wypływać łzy, gdy przypominał sobie wszystkie chwile, jakie spędził z przyjaciółmi i które już nie wrócą. Stracił wszystko... Nawet nadzieję.
Aura otaczająca Gutsa stawała się coraz silniejsza, lecz on sam tego nie dostrzegał. Był zamknięty we własnym umyśle, a ludzie wokół niego go nie obchodzili. Nie dbał o to czy coś im się stanie albo czy jemu się coś stanie. Chciał teraz dać upust tej całej złości. Sam nie wiedział, kiedy zaczął krzyczeć. Nie wiedział też z jakiego powodu i jakiego rodzaju to był krzyk. Zwyczajnie wyrzucił go mimowolnie z siebie, kolejny raz uderzając pięściami o podłogę wieży. Nie obchodziło go czy ją zniszczy i coś sobie zrobi. Nic go już nie obchodziło. Chciał tylko przywrócić przyjaciół... Swoją rodzinę... Lecz los cały czas mu to uniemożliwiał, ciągle zabierając szanse na szczęśliwe zakończenie. Wreszcie ostatecznie uśmiercił jego nadzieję. Nic już się nie liczyło. Nic, a nic. Pozostało mu tylko cierpieć, dopóki ktoś go nie dobije albo dopóki sam tego nie zrobi. Jednak czy był na tyle odważny? Albo tchórzliwy? Od początku nie brakowało mu tego drugiego...
Miał dość tego wszystkiego. Dlaczego wszystko się na niego uwzięło? Dlaczego nic nie mogło chociaż raz pójść dobrze... Dlaczego? Dlaczego Magu, Kana i Tok musieli zginąć? Dlaczego Kido musiał się poświęcić? Dlaczego Wszechmogący zniknął? Uniósł pięści po raz trzeci nad głowę, a razem z nimi zaczął prostować swoje ciało. Aura wokół jego ciała przybrała na sile, a wyładowania elektryczne pojawiały się raz po raz. Włosy były teraz bardziej zaostrzone niż wcześniej, a jeden z kosmyków uniósł się, by dołączyć do zaczesanej strony.
-...Dlaczego!?-
Następnie z głośnym krzykiem użył całej swojej siły, by uderzyć podłoże na jakim się znajdował. Nie przejmował się ewentualnymi zniszczeniami, zdenerwowaniem gospodarza czy przypadkowym uśmierceniem przybysza. Nie obchodziło go nawet własne życie. Stracił cel, stracił nadzieję, stracił rodzinę... Stracił wszystko. Nie miał niczego i nikogo. Nie pozostało mu nic innego, niż tylko płakać. I to właśnie robił.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Wto Wrz 10, 2019 9:40 pm
MG

AKCEPTACJA


Shade starał się zrobić dobre, przyjazne wrażenie. Niestety, jego starania poszły na marne, ponieważ Guts ogarnięty żalem, smutkiem i buzującą złością, odciął się od świata zewnętrznego. Jego energia zaczęła się wydzielać coraz bardziej i bardziej. Karin, na początku nie mający pojęcia, co się dzieje, nagle ocknął się, jakby wybudził się ze snu.
- Co jest...!? Czy to... Super Saiyanin Drugie-... - uderzenie pięściami Gutsa w podłoże zatrzęsło całym pałacem. Kocur przewrócił się na tyłek, Shade również. Podłoga popękała, ale spękania prowadzące od miejsca uderzenia rozeszły się we wszystkich kierunkach, wliczając w to filary i sufit.
Korin chciał wspomnieć o kolejnym poziomie Super Wojownika, który pierwszy raz ujrzał na własne oczy, a raczej wyczuł na... własne wyczuwanie ki, podczas batalii z generałem Sakianian.
Wyładowania elektryczne w towarzystwie szalejącej aury spowijały ciało Saiyanina. Był zupełnie odcięty i szykował się do kolejnego uderzenia.
- Szybko! Wyskocz za barierkę! - krzyknął do Shade'a, podnosząc się zgrabnie. Jednym susem doskoczył do czerwonowłosego, wyrzucając go za barierę. Nie tracąc ani chwili, sam uczynił to samo. Wylądował na jednym ze swoich magicznych obłoków Kintoun. Zahaczył o niego laską i wisiał w przestworzach.

TRRRRAAAAACH~

Pięści Gutsa uderzyły o podłogę. Wykorzystanie całej nabytej siły sprawiło, że kamienne płytki rozpadły się na kawałeczki. Obszar pod Saiyaninem zawalił się. Słupy podtrzymujące sufit nie miały się na czym oprzeć, co poskutkowało zawaleniem dachu. Ten z kolei runął na ciało Saiyanina, grzebiąc go żywcem.
Gruzy wieży spadały w dół, do lasu, zahaczając po drodze o słup i zabierając jego część ze sobą.
Pozostałości wieży gruchnęły z hukiem o ziemię. Podniosła się ogromna chmura dymu, która zasłoniła całe pobojowisko.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Sty 15, 2023 8:14 pm
Szczyt Wieży Karina - Page 8 Miszczgry


Wieża Karina, nowiuśka, świeżuśka, odbudowana i identyczna jak kiedyś. Wróciła do "życia" już kawał czas temu, a przy odbudowie pomagali tubylcy mieszkający u jej stóp.
Lecąc z daleka, Aymi ujrzała w końcu szczyt wieży. Gdy podleciała bliżej, oczom jej ukazał się Karin, który nie wiedząc dlaczego, był teraz cały niebieski. Obok niego stał Żarłomir, bezdomny wieśniak, który wpieprzył się do wieży na krzywy ryj. Trzymał w dłoni pędzel z farbą, z którego kapały niebieskie, gęste krople farby. Część sufitu i niektóre filary były już pomalowane, ale musiał się tu wydarzyć jakiś nietypowy wypadek. Puste, przewrócone wiadro po farbie i krzesło z połamanymi nogami mówiły tylko jedno...
- Ty skończony debilu! - krzyknął kocur, wymachując swoją drewnianą laską.
- No przeca mówie, że żem nie chcioł. Ni mojo wina, że te taborety to takie dziadostwo, kurde balans. A mówił żem wczora? Coby zawołoć tych latających dziwaków? Ano, mówił żem! - bronił się Żarłomir, nerwowo machając pędzlem. Kłótnia miała się w najlepsze. Żaden z nich nie zauważył, że w odwiedziny przyleciała Aymi...
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Pią Lut 10, 2023 3:14 pm

Droga z Żółwiej Wyspy na tereny Lasu Karin była długa, a raczej wydawała się taka przeciętnemu człowiekowi. Dla Aymi było to zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt minut lotu zamiast kilku do kilkunastu godzin podróży morsko-lądowej. Posiadanie takich umiejętności miało naprawdę wiele plusów i temu nikt nie zaprzeczy. I choć mogłaby przyspieszyć do maksimum i w kilka chwil być na miejscu, nie robiła tego. Przeczucie utwierdzało ją w przekonaniu, że po wieży kocurka następnym przystankiem jej niewydarzonego mężulka był pałac, a tam nie chciała się wybierać.
Rozkoszowała się zatem lotem, chłonąc wiatr i zapachy, wpierw morza, później lasu, aż w którymś momencie dostrzegła gdzieś na horyzoncie charakterystyczny cienki słup sunący coraz wyżej i wyżej. Skorygowała kierunek i wysokość, aż wreszcie znalazła się na tyle blisko, by dostrzec znany sobie szczyt, choć z pewnością nie był to ten sam bączkowy dom co przed laty. Gdzieś we wspomnieniach mignęła jej wizja rozpadającej się wieży, teraz jednak stała przed nią całkiem nowa, choć identyczna.
Zbliżyła się jeszcze trochę, a potem wręcz stanęła w locie. Korin farbuje futerko na niebiesko? Tego drugiego gościa nie znała, ale pewnie będzie miała zaraz okazję poznać. Podfrunęła w obręb wieży, nie lądowała jednak jeszcze, wisząc po prostu gdzieś przy suficie i obserwując całe zajście. Kocur był wkurzony, co do tego nie było wątpliwości, ciekawiło ją jednak, jak ta sytuacja się rozwinie.
- Kogo nazywasz latającymi dziwakami? - spytała nagle, wciąż lewitując przy suficie z rękoma skrzyżowanymi na piersi, i uniosła lekko brew w pytającym geście. Oczywiście, że znała odpowiedź, ale pozwoliła gościowi połączyć kropki, spodziewając się jakiejś ciekawej reakcji. - Ci latający dziwacy ratują tę planetę przed zagrożeniami, ale co ja tam mogę wiedzieć, prawda? Równie dobrze mogą się nadawać tylko do malowania czyichś ścian jak darmozjady.
Obniżyła lot, ostatecznie stawiając stopy na posadzce. Zlustrowała niskiego jegomościa od góry do dołu i dopiero potem przeniosła spojrzenie na Korina. Na jej twarzy od razu pojawił się delikatny uśmiech.
- Hej, kocurku, dawno mnie tu nie było. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w remoncie - rzuciła lekko, robiąc kilka kroków do przodu. - Ponoć Shade miał się do ciebie wybrać w sprawie treningu. Nie widziałeś go przypadkiem? Wszędzie go szukam i póki co nie mogę znaleźć.
Oby tylko nie zahaczył o wieżę, lecąc do pałacu... Oby nie...
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Nie Lut 19, 2023 1:37 pm
Szczyt Wieży Karina - Page 8 Miszczgry


- Okurła! - krzyknął Żarłomir, kiedy usłyszał głos Aymi dochodzący z góry. Przewrócił się i upuścił pędzel, który upadł mu na głowę. Gdy uderzył pośladkami o podłoże słyszalny był dźwięk potężnego bąka. Mężczyzna podniósł się powoli, drapiąc się po tyłku i ściągając pędzel z głowy, który zdążył już przemalować kilka kosmyków włosów na niebiesko.
- Chyba żem się osroł... - pociągnął nosem kilka razy, nie mając pewności. Czując zagrożenie pod postacią Aymi, natychmiast zmienił swoje podejście. Uśmiechał się szeroko i wesoło.
- Na myśli żem mioł tych gierojów właśnie, tych odważniaków, co ratujo świat! - kiwał głową nerwowo, ciągle się uśmiechając, a po jego skroni spływała duża kropla potu.
Karin westchnął ciężko i pokręcił głową na boki, chowając twarz w swojej łapce.
- Shade? A, był tutaj. Zgarnął kilka magicznych fasolek i poleciał dalej. No, i wcześniej mnie objadł. Razem z tym tłuściochem! - podniósł głos, wskazując swoją laską na Żarłomira, który próbował pozbyć się farby z głowy. Nieudolnie, rzecz jasna.
- Sam żeś mje częstowoł, judaszu wąsaty! - odpowiedział Żarłomir, machając zaciśniętą pięścią w powietrzu, jakby chciał się odgrozić kocurowi.
- Judaszu? Judaszu?! Jak ci zaraz kota pogonie, to zobaczysz, grubasie! - mało brakowało i zaczęłaby się bitka, ale Karin się uspokoił, zwracając się po chwili do Aymi.
- Myślę, że poleciał do pałacu Wszechmogącego. Wspominał coś, że chce poznać naszego nowego opiekuna, Dendego. - Karin przeczesał swoje wąsiska, spoglądając w górę.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Pią Mar 10, 2023 12:59 pm

To było piękne. Gdzieś w środeczku poczuła się nawet usatysfakcjonowana. Właśnie utarła nosa jakiemuś darmozjadowi, który za wysoko zadzierał nos. Kącik jej ust delikatnie uniósł się w uśmiechu, gdy pędzel wylądował na czarnych, przetłuszczonych kłakach grubaska. Szybko jednak wróciła do poprzedniego wyrazu twarzy. Wylądowała gładko na posadzce, racząc tłuściocha już tylko przeciągłym spojrzeniem zimnych oczu, nie skomentowała jednak jego słów. Skupiła się bardziej na kocurze, dopytując, czy nie widział ostatnio Shade'a.
- Zgarnął fasolki, nażarł się i poleciał? - dopytała, unosząc lekko brew. Jakby w domu nie było nic do jedzenia... Faceci, saiyanie zwłaszcza, weź ich zrozum...
Obserwowała tę małą wymianę wątpliwej jakości uprzejmości, zastanawiając się, co tym razem wpadło mężulkowi do łba. I naprawdę, naprawdę zaczynała żałować, że związała się z tym pacanem. Cóż, może wcześniej była zbyt głupia i niedojrzała, by od razu załapać, jak to wszystko się skończy? Być może... Do rękoczynów jednakowoż nie doszło, ale gdy Korin wspomniał o Wszechmogącym, twarz Aymi wykrzywiła się wyraźnie. Dopiero po chwili zarejestrowała ciąg dalszy wypowiedzi.
- Nowego opiekuna? - zdziwiła się wyraźnie. - Stary zzieleniały pryk wreszcie wykitował, czy ktoś go wykopał ze stołka?
Wcale nie kryła się z niechęcią wobec Kamiego. Wcale a wcale. Ona wręcz całą swoją postawą krzyczała: "Nie cierpię kutafona!", czemu nie zamierzała zaprzeczać. Niezależnie od tego, czy nazywał siebie Wszechmogącym, Daimao, czy jeszcze jakimś innym wymyślnym imieniem, nikt jej nie wmówi, że jest kimś innym niż jest.
- Dobra, dawno tam poleciał? Muszę sobie przekalkulować, czy w ogóle opłaca mi się latać za tym pacanem, czy mieć go w poważaniu - wydawała się już trochę zmęczona "pogonią" za małżonkiem i było to po niej widać. Wolała być w innym miejscu. I innym czasie zapewne też. - Jak tak dalej pójdzie to przy najbliższym spotkaniu wręczę tej pomazanej małpie bez ogona papiery rozwodowe. Same z nim problemy i zero pożytku publicznego... Aa, masz jeszcze trochę senzu? Coś wisi w powietrzu, przydałoby się więc mieć jakieś zabezpieczenie. Tak na wszelki wypadek.
Nie chciała martwić Korina, wiedziała też, że ma swoje sposoby na dowiadywanie się o różnych rzeczach. Ona miała z tyłu głowy świadomość, że za Miraiem przybędzie tu jej alternatywna i morderczo zafiksowana wersja. Niby według oceny brata była od niej silniejsza, wiedziała jednak, jak łatwo zaciera się granica mocy, gdy przychodzi co do czego...
Sponsored content

Szczyt Wieży Karina - Page 8 Empty Re: Szczyt Wieży Karina

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach