Go down
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pią Lip 21, 2017 6:58 pm
Słuchał co staruszek ma do powiedzenia. Był aż tak osamotniony, że zaprzyjaźnił się z żółwiem? Temu chyba serio brakuje towarzystwa. Mówił o nim, jakby był jego dobrym przyjacielem równie starym jak on. Saiyanin tego nie rozumiał do końca, nie słyszał, jak wcześniej starzec rozmawia z gadającym żółwiem. Zaczepił się potem na punkcie ogonu. Pochwalił również rasę saiyan za walecznych.
- Nie mam ogona, nie urósł mi. Ogon u saiyan jest słabym punktem, dlatego nawet jakby mi wyrósł, to bym go oderwał. Poza tym nie chcę przypominać małpy. - Powiedział uciekając wzrokiem na bok drapiąc się po głowie. Popatrzył się tylko dziwnie na starca, kiedy ten zaczął napinać swoje przychude rączki.

Uważnie słuchał, kiedy starzec opowiadał o obecnej sytuacji na Ziemi. Bardzo go to zainteresowało. Nie można znaleźć nigdzie spokoju nawet po przebudzeniu, bo jakaś armia robi sobie samowolkę. Świetnie. Wtedy dowiedział się też, że rozmawia z mistrzem sztuk walki.
- Jest Pan mistrzem, tak? - Zapytał retorycznie odwracając swój wzrok na bok wpatrując się w morskie fale. Zaczął zastanawiać się. Jako saiyanin nie mógł zmarnować takiej okazji oraz czuł jakoś tak w sobie, że powinien pomóc w przywróceniu pokoju. Postanowił, że chce przynajmniej spróbować, ale i tak jednak wiedział za mało. Przynajmniej starał się obrać sobie jakiś cel, aby nie zastanawiać się nad tym, po co go stworzono. Odwrócił się w stronę starca, złożył ręce jak do modlitwy i lekko schylił się do przodu w oznace szacunku.
- Proszę, zostań moim mistrzem. Spraw, abym stał się silniejszy, a ja odpłacę się za to ratując tę planetę i walcząc za wolność, aby ludzie mogli ponownie żyć w spokoju.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lip 22, 2017 8:26 pm
MG MODE

- Mistrzem? No ba~ Jestem najlepszy..! A może raczej byłem, widzisz, minęły lata świetności, w treningi się już nie bawię i w moim wieku nawet trucht może źle się skończyć, hehe. - chrząknął staruszek, przeciągając się, aż coś soczyście chrupnęło w jego kościach. Zaczął się rozciągać, widocznie by pokazać co umie, bądź umiał, ale coś z mniej zachęcającym trzaskiem strzeliło mu w biodrze. Złapał się za nie, klnąc i mamrocząc pod nosem, po czym doszedł do leżaka umiejscowionego pod kolorowym parasolem i klapnął na siedzisko, rozmasowując staw.
- Kolejny, heh..? - łypnął na Saiyanina, gdy ten skłonił mu się. - No, skoro tak ładnie prosisz młody... Musisz jednak wiedzieć, że nie jesteś wystarczająco silny, by stawić czoło Armii. Musisz mi obiecać, że będziesz trzymał się od niej z daleka - są zbyt potężni, do tego bardzo okrutni. Jeśli noga Ci się powinie w potyczce z nimi, możesz nie dożyć rewanżu. - westchnął Kame Sennin, po czym wstał i ostrożnie podreptał do wnętrza chaty. Wyszedł z niej po kwadransie, trzymając w dłoniach pomarańczowe gi z naszywką ze znakiem swojej szkoły. - Trzymaj młody. A teraz pokaż mi, co potrafisz.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lip 22, 2017 11:22 pm
Saiyaninowi normalnie zaświeciły się paczadełka gdy usłyszał, że Kamesenin był kiedyś najlepszym. Czuł, że trafił w dobre ręce i nie zamierzał zmarnować swojej szansy. Sądził, że pomimo starszego wieku nadal wiele potrafi, oraz że nauczy go czegoś więcej, niż sam potrafi. Lekko wystraszył się, gdy staruszek prawie że poskładał się, gdy próbował się rozciągnąć i chciał mu pomóc, ale poradził sobie bez niego i usiadł sobie. Ucieszył się, gdy Kamesenin zgodził się trenować go. Jednak lekko zasmucił go fakt, że jest zbyt słaby, aby walczyć z armią, jednakże również zdeterminowało go to do trenowania, aby stać się silniejszym.
- Tak zrobię mistrzu. - Zgodził się nie wchodzić w konflikty z armią. Postanowił, że zacznie walczyć, gdy Kamesenin uzna, że jest już gotowy do walki. Jednak nie był do końca pewien, czy da radę powstrzymać się od walki w momencie, kiedy nadarzy się okazja. Saiyańska natura mogłaby mu na to nie pozwolić. Popatrzył się, jak żółwi mistrz wchodzi do domku. Postanowił, że poczeka na niego na zewnątrz. Trochę go nie było, tak więc wzniósł się wysoko w powietrze nad wyspą, a następnie zaczął rozglądać się wokół, aby zapamiętać położenie wyspy. Gdy już zrobił rozeznanie terenu wrócił na dół i usiadł po turecku na plaży. Czekał dalej bawiąc się piaskiem przesypując z jednej dłoni do drugiej. W końcu mistrz zjawił się ponownie. Wstał i otrzepał się z piasku. Trochę się zdziwił, gdy dostał nowe ubranie od niego. Nie rozumiał do końca tego gestu, ale nie zamierzał pytać. Domyślił się, że w ten sposób ziemiańscy nauczyciele okazują przyjęcie do swojego grona. Dłużej nie czekał i zaczął zakładać nowe dogi. Był zadowolony, bo nawet podobało mu się nowe ubranie. W dodatku posiadało ono kanji Kame, znak żółwia, które zaczęło mieć dla niego symboliczne znaczenie. Od razu sprawdził, jak wygodne jest te dogi i wykonał kilka uderzeń w powietrze oraz kopnięć, aby dowiedzieć się, że nie krępuje ruchów.
- Dziękuję mistrzu. Będę dbać o nie. - Oznajmił z uśmieszkiem na twarzy. Nie był do końca pewien, czy jest jeszcze gotów na sparing. Trochę się wahał, gdyż to będzie jego pierwsza walka, a on dalej nie zna potencjału swojego ciała.
- Pozwól mistrzu, że zrobię najpierw szybką rozgrzewkę. Sam nie jestem jeszcze do końca pewien na co mnie stać i jak sobie radzę w walce. Trochę się waham...- Oznajmił swojego mistrza, po czym odszedł na plażę i stanął w gotowości. Może podczas tego szybkiego treningu pod okiem mistrza załapie coś nowego.

Start treningu.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Nie Lip 23, 2017 11:41 pm
Po dłuższej chwili skończył swoją rozgrzewkę, którą można było nazwać również treningiem, gdyż taka rozgrzewka na jego poziomie mocy mogłaby lekko wycieńczyć takiego wojownika, jakim jest młody saiyanin. Lekko wzdychnął, po czym odwrócił się w stronę Kamesenina.
- Jestem już gotowy mistrzu, a Ty? - Zapytał dla pewności. Nie chciał totalnie zaskoczyć mistrza, gdyż nie chciał staruszkowi wyrządzić krzywdy niespodziewanym atakiem. Stanął do ataku i zaczął patrzeć na przeciwnika. Jego ciało lekko drżało, ale nie było to spowodowane strachem, a raczej podnieceniem walką. Czuł się już gotowy i nie było nawet mowy o odwrocie. Bardzo pragnął już walki przez jego saiyański instynkt, który był w dodatku bardziej wyostrzony przez eksperymenty.
- Gotowy? Nadciągam! - Oderwał się energicznie od ziemi i zaczął lecieć w jego stronę. Wydawałoby się z początku, że chciał zadać uderzenie pięścią od przodu, ale to były tylko pozory. Gdy znalazł się już przed twarzą mistrza nagle zniknął starając się szybko zmienić swoje położenie. Szybko przemieścił się za plecy Kamesenina i wykonał kopnięcie. Gdy jedna z jego nóg dotknęła ziemi, od razu rzucił się w jego stronę atakując serią energicznych uderzeń. Starał się odepchnąć starca do defensywy nieprzerywalnym atakiem seriami, które zaraz połączył jeszcze z kopnięciami. Wtedy odbił się od niego do tyłu, a potem jeszcze raz odskoczył wskakując na jedną z palm. Wtedy od razu wyskoczył z niej atakując od góry kolanem. Chciał twardo wejść w niego brutalną siłą, więc nawet, jeśli zdołał zrobić unik, to Kurisu wbił się kolanem w piaszczyste podłoże. Jeszcze na koniec stworzył w dłoniach dwa ki blasty, po czym jednego wypuścił w stronę mistrza, a następnie zaczął równą prędkością zmierzać w jego stronę. Gdy pojawił się już przed nim cisnął drugim ki blastem wpychając go w brzuch. Wykonał ponownie serię ciosów, po czym przeszedł do szybkich kopnięć. Kończącym kopnięciem zmierzył w górną część ciała, po czym odbił się od swojego przeciwnika do góry i robiąc kilka salt w powietrzu efektownie opadł na ziemię kawałek od niego. Wtedy już opuścił gardę i stanął prosto z małym uśmieszkiem na twarzy.
- I jak? Co powiesz mistrzu o mojej technice walki?

Koniec treningu.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pon Lip 24, 2017 1:29 pm
MG MODE

- Haha, spokojnie, mam takich kilka. Prędzej czy później zostaną z tego stroju strzępy, jeśli, a raczej gdy na pewno, będziesz z kimś walczył. Tak już jest, ja sam zniszczyłem chyba ze sto takich zestawów, gdy byłem młody i walczyłem na turniejach... - zadumał się staruszek i kiwnął głową, gdy Kurisu zaczął ćwiczyć.
Po chwili znalazł się na swojej leżance, oglądając z wielkim zainteresowaniem kolorowe pisemko z panią w negliżu na okładce. Wlepiał oczy w obrazki dopóki Saiyanin nie oświadczył, że skończył rozgrzewki. Z niejakim żalem odłożył gazetkę, przeciągnął się i podszedł do chłopaka, wspomagając się swoją laską.
- Ale chyba dasz, hihi, staremu Miszczowi fory? - zaśmiał się staruszek, widząc jak Kurisu rwie się do walki. Odłożył laskę i splótł ramiona za plecami, w oczekiwaniu na ruch ucznia.
Nie poruszył się, gdy chłopak skoczył na niego, nawet nie drgnął, gdy pięść śmignęła mu koło twarzy. Zamiast tego odwrócił się bokiem i zablokował przedramieniem kopnięcie, które miało trafić go w plecy. Blokował dłońmi serię ataków, niemniej siła naporu sprawiła, że zrobił dwa kroki do tyłu. Następne ataki zostały również przez niego uniknięte, a ki blasty trafiły w laskę, którą porwał z piasku, nim Saiyanin zdążył zauważyć. Odsunął się przed finalnym kopniakiem, który rozerwał koszulkę w kwiaty. Kame Sennin spojrzał na Kurisu, gładząc się po brodzie.
- Hm... - wymruczał, po czym nagle chłopak mógł poczuć uderzenie w głowę. To laska trafiła go w czaszkę - nie było to mocne uderzenie, bardzie wychowawcze - Dopóki nie masz pewności, że wygrałeś, nie opuszczaj gardy! Co do reszty... Jesteś nieustępliwy w walce i starasz się zaskoczyć przeciwnika. To dobrze, ale pamiętaj, by nigdy nie odsłaniać od razu wszystkich swoich kart. Hm... - skubnął koniec brody - Eh, wszystko mnie boli, za stary na to jestem... Dobrze sobie poradziłeś młody, znasz sztuki walki, ale powinieneś je szlifować do połysku. Ćwicz i trenuj, jeśli będziesz miał z czymś problem, daj mi znać, ale pamiętaj - Szkoła Żółwia to tylko szkoła, by być znamienitym wojownikiem, musisz wypracować swój własny styl.
Uniósł dłoń do góry, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle znów coś chrupnęło mu w karku. Klnąc staruszek rozmasował szyję i bark.
- Ja sobie poleżę, muszę przejrzeć moje... Hihihi, materiały. W domu możesz wziąć prysznic, lodówka też jest pełna. - rzucił Kame, siedząc już na leżaczku i wlepiając oczy w pisemko.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pon Lip 24, 2017 5:25 pm
Stał spokojnie, kiedy nagle oberwał w głowę laską mistrza. Złapał się za głowę lekko garbiąc ją w dół i rzucił skwaszoną miną w stronę mistrza.
- A to za co? - Podrapał się po głowie, ale nie bolało go to aż tak bardzo. Zrozumiał, że przeciwnik może wykorzystać podczas walki nieuwagę, dlatego wziął poradę mistrza do siebie.
- Rozumiem mistrzu. Dziękuję za radę, postaram się o niej pamiętać podczas walki. - Wiedział w tym momencie, że trafił w odpowiednie ręce i że nauczy się jeszcze niejednego. Droga przed nim jeszcze daleka, ale wiedział, że pod okiem mistrza wyrośnie z niego silny wojownik. Z przyjemnością słuchał pochwały Kamesenina, ale doskonale wiedział, że to dla niego jeszcze zbyt mało i że może robić to jeszcze efektywniej. Podczas sparingu poczuł siłę swojego mistrza, która znacznie przewyższała jego poziom pomimo faktu, że żółwi pustelnik jest już stary.
- Nic ci się nie stało mistrzu? - Zapytał się z troską gdy zobaczył, że staruszek jest już wyczerpany. Postanowił odpocząć, powinno mu to wyjść na dobre. Mówiąc o lodówce akurat wykrakał to, gdyż nagle wokół zaczął rozchodzić się dosyć głośny dźwięk burczenia w brzuchu. Saiyanin złapał się za swój brzuch ze smutkiem na twarzy. Poczuł, jak nagle opadły mu siły.
- Dziękuję za wszystko mistrzu. Z wielką chęcią skorzystam z twojej gościny. - Oznajmił, a następnie zaczął iść w stronę różowego domu. Cały ten obrót akcji narobił mu sporego apetytu.

Zt do domku żółwia.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Wto Lip 25, 2017 2:23 pm
Biała smuga przecinała błękitne niebo, zbliżając się z ogromną prędkością w stronę wyspy, na której stał dom z napisem "Kame House". To był Haricotto, który zostawiwszy Ryu by zajął się tajemniczą dziewczyną, postanowił udać się na trening do Boskiego Miszcza.
Z lotu ptaka widział, jak ktoś tam trenuje. Ktoś, kogo nigdy wcześniej nie widział. To musiał być uczeń Żółwia, ponieważ nosił identyczne dogi z tym, które wcześniej posiadał Haricotto. Tajemnicza osoba udała się do środka, a Saiyanin zapikował w dół, kierując się prosto na wyspę. Po chwili wylądował, stawiając pierwsze kroki na piasku. Rozglądnął się na boki i oczom jego ukazał się stary mistrze, leżący na leżaku i przeglądający podejrzane pisemko.
- Yo! - krzyknął do niego, kierując się w jego stronę. Uniósł rękę ku górze, w geście powitalnym.
- Wróciłem! Przyleciałem na trening, dziadku. - powiedział, po czym uśmiechnął się delikatnie. Uśmiech jednak po chwili zniknął. Czuł się dziwnie... Tak lekko. Jakby żadna złość w nim nie siedziała. Czuł się tak, jakby nabrał nowego celu w życiu. Jakby od tej pory wszystko zaczynało wracać do normy. Jakakolwiek ta norma by nie była, ma się rozumieć.
Ciągle w głowie siedziała mu ta tajemnicza osoba, która zniknęła za drzwiami domu. Oczywiście, Haricotto domyślał się, że to nowy uczeń, ale ciekawość go zżerała. Nic nie mógł poradzić na to, że był ciekawską personą. Będzie musiał poznać tożsamość tego jegomościa, jednakże na razie ważniejszy dla niego jest trening z Żółwiem.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Wto Lip 25, 2017 4:25 pm
MG MODE

Roshi zerknął znad pisemka na nadlatującego wojownika i poprawił okulary.
- O, Haricotto! Coś ciekawego się działo, hihi? - przerzucił stronę gazetki. - Mamy nowego ucznia, najwyraźniej też jest Saiyaninem, choć brak mu ogona. Hm... Jak tak patrzę to z twarzy nawet jesteście do siebie podobni... - podumał chwilę. - Wiesz, przed chwilą z nim ćwiczyłem, muszę dać kościom odpoczynek, bo wy młodzi wpędzicie mnie do grobu. Poćwiczcie może razem, ja tu chwilę poleżę... Hihihi... - pociągnął nosem, z którego wyleciała kropka krwi i schował się za stosem gazetek, które piętrzyły się obok leżaka.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Wto Lip 25, 2017 9:18 pm
Curry'su wyszedł z domku Kamesenina i zrobił kilka kroków w stronę saiyanina, zanim się zatrzymał. Spoglądał się na niego poważną miną. Nie mógł spodziewać się jego reakcji, dlatego się jej obawiał.
- A więc... to ty. Masz na imię Hari-kotto, prawda? - Zadał pytanie i zaczął po woli iść w jego stronę patrząc się na bok w stronę oceanu.
- Ty mnie nie znasz, ale ja wiem o tobie kilka rzeczy. Jesteśmy ze sobą spokrewnieni bardziej, niż może ci się wydawać. A tak w ogóle to mam na imię Kurisu. Miło mi cię poznać. - Zastanawiał się, czy dobrze zrobił, że otwarcie wyjawił przed Harym sekret. Stale trzymał powagę na swojej twarzy, gdyż nie mógł wiedzieć, jak zareaguje. Możliwe też było, że on sam już wiedział o nim. Skoro tutaj dotarł, to są dwie możliwe opcje. Pierwsza jest taka, że dowiedział się o mnie i przybył tutaj, aby dokończyć zniszczeń i zabić mnie, aby operacja saiyanina idealnego nie powiodła się, albo po prostu też jest uczniem Kamesenina. Chociaż nie mógł być tego do końca pewien, gdyż nie posiadał szkolnego dogi.
- Zapewne chciałbyś dowiedzieć się o co chodzi, ale pewnie i tak nie uwierzyłbyś w moją historię. Jest ona dosyć skomplikowana i mało prawdopodobna. Mówię ci to, ponieważ mamy ze sobą wspólne więzi, które nie pozwalają mi utrzymać tego w sekrecie przed tobą. - Podrapał się po głowie ze skwaszoną miną. Jadaczka mu się nie zamykała i nie potrafił się zamknąć. I tak powiedział już zbyt wiele, z czego nie był zadowolony z siebie. Po chwili podszedł do mistrza.
- Jestem już gotowy mistrzu. Czym się teraz zajmiemy?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sro Lip 26, 2017 7:30 pm
W końcu! Staruszek wreszcie zwrócił na niego uwagę. Przyjął go o dziwo miło, zupełnie w innym stylu, niż ostatnim razem. Haricotto dopowiedział sobie, że wtedy musiał mieć gorszy dzień. Nie było sensu, by wypytywać o coś, co zostało mało znaczącą przeszłością.
- Jesteśmy do siebie podobni? - zapytał, ale to było pytanie z dziedziny retorycznych. Nie oczekiwał nań żadnej odpowiedzi.
Słysząc, jak Żółw go spławia zwykły "jestem zmęczony", Saiyanin uniósł jedną brew ku górze, lustrując dziadka przenikliwym spojrzeniem. Machnął po chwili ręką, w geście obojętności i wtedy...
Pojawił się tajemniczy wojownik. Ubrany był w pomarańczowe gi ze znakiem szkoły Żółwia. Fasolce od razu przypomniały się chwile, kiedy sam nosił takie ubranie. Co prawda, miał na sobie krótką chwilę, ale pamiętał, że było wyjątkowo wygodne. Zastanawiał się, czy nie przyodziać znów takiego ubrania. To obecne, które miał na sobie, przeszło już wiele. Było podarte, przetarte, obdarte i w dodatku brudne. To był dobry czas na odświeżenie swojej garderoby. Zdecydowanie bardziej wolał biegać w koszulce bez rękawów, niż męczyć się w upalne dnie z obecnymi, długimi rękawami. Odwrócił się na chwilę w stronę leżącego na leżaku mistrza, po czym powiedział wyraźnie:
- Dziadku, będę potrzebował nowego dogi. Wezmę se później z domu, okej? Dzięki! - nie raczył nawet poczekać na reakcję i odpowiedź starca. Uważał, że sprawa była zamknięta.
Nie zdziwił się, że Kurisu prosto z mostu powiedział mu po imieniu. W końcu Kame przed chwilą sam je wspomniał na głos. Co go jednak zdziwiło, to to, co następne powiedział młodzieniec. To, plus słowa Boskiego Miszcza, że są do siebie podobni. Czyżby byli braćmi? To nie mogła być prawda. Daleki krewny? To już jest większe prawdopodobieństwo.
Haricotto patrzył tak na Kurisu i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że gdzieś go już widział. Wyczuwał od niego przyjazną aurę, a skoro trenował pod okiem Kame Sennina, to nie mógł być zatruty złem.
- Dobra, panie Kurisu. Wystarczy tych formalności. Proszę przejść do konkretów. Nie bardzo kumam, co chcesz mi powiedzieć, więc wytłumacz mi to jak dziecku. Od początku. - uśmiechnął się delikatnie, po czym klepnął Kurisu w ramię. Mocno i pewnie, jak facet, a nie jakaś popierdółka. Chłopak zwrócił jego uwagę, a co za tym idzie, jego zainteresowanie. Haricotto nie mógł pozbyć się wrażenia, że skądś go zna. Być może widział go już kiedyś? Spotkali się spojrzeniami lub po prostu bywali w tych samych miejscach? Tyle pytań, a odpowiedzi brak.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sro Lip 26, 2017 8:15 pm
Stres z niego zszedł, gdy już było po wszystkim, a Haricotto zareagował na niego łagodnie. Spodziewał się czegoś gorszego od strony saiyan, a tym bardziej od niego. Z tego jakie informacje posiadał mówiły mu, że Haricotto jest nieco mniej przyjaznym osobnikiem. Saiyanin musiał mieć już przestarzałe informacje, co mówił sam fakt, że przebywa teraz na Ziemi, a nie Vegecie. A może celowo został naprowadzony na błędny tor, aby unikał spotkania z nim? To również było prawdopodobne. Curry'su lekko parsknął pod nosem, gdy saiyanin zwrócił się do niego na per Pan.
- Heh. Nie mów do mnie na ''Pan'', proszę. Rozumiem, że to zwrot grzecznościowy, ale poczułem się teraz staro. - Przerwał saiyaninowi zaraz po tym, a następnie pozwolił dalej mówić. Było widać po jego wzroku, że zainteresował go dosyć szczególnie. Postanowił, że mu wytłumaczy. Nie wyczuwa w nim zła i postanowił, że mu zaufa. Nie zrozumiał tylko pewnego gestu. Stanął do pozycji defensywnej, kiedy Haricotto klepnął go w ramię. Po chwili zaczął opuszczać ręce w dół.
- Ahh. Myślałem, że chcesz mnie uderzyć. Rozumiem, że to taki przyjacielski gest? - Podrapał się po głowie. Czuł się nieco nieswojo i głupio przez swoją reakcję. Podszedł w stronę plaży, bliżej wody, zastanawiając się jak zacząć mu tą opowieść, którą sam do końca nie rozumiał. Depnął w miękki piasek obok małego kamyka, który zaraz podniósł i zaczął go delikatnie podrzucać wpatrując się w horyzont. Wtedy spojrzał się na swojego, nowego kolegę poważną miną.
- Więc... nigdy nie słyszałeś o ''saiyaninie idealnym''? Lub o ''saiyaninie z próbówki''? - Poczekał na reakcję swojego towarzysza. Byłoby dosyć dziwne, gdyby nic o tym nie słyszał. Podobno informacja ta rozeszła się hukiem po Vegecie, a przynajmniej takie miał informacje zanotowane w mózgu. Informacje zakodowane w genie podwyższały jego dumę, poczucie wyższości nad innymi gatunkami oraz zmuszało go to do prezentacji, ale to był kolejny efekt uboczny niedoprowadzonych do końca badań. Zakodowali cechy, ale zapomnieli, że osobowość i tak powstanie całkowicie inna, nowa. Nie przewidzieli, że saiyanin sam będzie chciał decydować o sobie i będzie ignorować zakodowane polecenia. Spojrzał się ponownie w dal i podrzucając co pewien czas kamyk kontynuował spokojnie opowieść.
- Saiyanie szykują się do wojny. Możliwe, że znowu z changelingami. Przewidzieli zapewne zagrożenie ze strony wroga, które chcieli wyrównać. Po to stworzono mnie. Miałem zostać saiyaninem idealnym. Miałem być tajną bronią, zabaweczką do zabijania wysyłana w sytuacjach, gdy inni nie mieliby dostatecznie dużo sił. Oczywiście... nie każdy podzielał ten pomysł. Rasa saiyan składa się z osobników zadufanych w sobie, zbyt dumnych, aby przyjąć pomoc od kogoś innego... ode mnie. Jesteś jednym z trojga saiyan, od których zostały pobrane komórki do stworzenia mnie za pomocą zaawansowanej technologii w sposób genetycznie zmodyfikowany. Posiadam zachowane niektóre wspomnienia, wizje, które aktualnie nie mówią mi zbyt wiele. Potrzebuję czasu, aby to wszystko przyswoić. Stąd wiem o tobie te kilka rzeczy. Wracając... nie każdy popierał ten pomysł. Chcieli mnie zabić, ale nie udało im się. Moi stwórcy schowali mnie w bezpiecznym miejscu zbyt szybko odłączając mnie od komputera głównego. Nie zdążyłem rozwinąć się dostatecznie, dlatego jestem teraz taki słaby. Dlatego nienawidzę tych saiyan... to znaczy nie dlatego, że jestem przez nich słabszy. Bawili się życiem, a potem chcieli odrzucić mnie jak nieudany projekt. Zabawili się w boga, a nawet nie zapytali mnie o zdanie... - Patrzył się zdenerwowany w horyzont zaciskając pięści.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lip 27, 2017 11:46 am
MG MODE

- Huh? - Kame Sennin od kilku dobrych minut mruczał do siebie coś pod nosem, przerzucając kartki książeczek. Jego brwi uniosły się w górę, gdy trzecia z kolei próba odczytania teksu opisującego zgrabne ciałko kobiety, zakończyła się niepowodzeniem. Zerknął znad pisma na Saiyan, prowadzących bardzo ożywioną rozmowę.
- Nie, żebym chciał wam przeszkadzać, ale wy przeszkadzacie mnie. - machnął ręką, wskazując drugą część wyspy. - Lepiej byście potrenowali, zamiast mi tu ględzić. Jestem bardzo zajętym człowiekiem!
To mówiąc wrócił do lektury i podziwiania kobiecego piękna.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lip 27, 2017 4:59 pm
- Nie. Nigdy nie słysząłem o "saiyanie idealnym". - skwitował krótko, wcinając się między słowa Kurisu, tak jak on zrobił to wcześniej. To była zwyczajna gierka, niewinna zabawa i zaczepka. Haricotto uśmiechnął się zadziornie, unosząc brew ku górze. Gdy Kurisu kontynuował, Fasolka słuchał tego, co mówił. Wydawało mu się to bardzo interesujące. W końcu nie codziennie spotyka się kogoś, kto mówi o "idealnym saiyanine z probówki".
Wszystko co mówił brzmiało okropnie. Niemniej jednak, to było bardzo w stylu Saiyan, którzy mimo wszystko chcieli odmienić losy wojny raz na zawsze. Haricotto uznał, że to nie jest jego wojna. Już nie. Zdradzili go i chcieli go zabić, więc nie miał wyjścia jak uciec na inną planetę, by wieść w miarę normalne życie. Jak skończyła się ucieczka, wiadomo. Nie ma potrzeby by do tego wracać. 
To, co zainteresowało Haricotto najbardziej, to dwie rzeczy. Pierwszą oczywiście było to, że w ich żyłach płynęła ta sama krew, że ich dna, mimo że różne, to jednak takie same. Nie obyło się bez szoku. Gdy to wyszło na jaw, Haricotto był skołowany, nie rozumiejąc jeszcze do końca, jak to w ogóle możliwe. Jednakże, przypomniał sobie, że widział już rzeczy, które wychodzą poza rozumowanie przeciętnego człowieka. Nie miał powodu, by to nie wierzyć. Przyzwyczajenie się jednak do tego faktu nie będzie łatwe. Drugą rzeczą był oczywiście fakt, że obaj zostali skazani na śmierć przez swoich rodaków. 
- Cholerni Saiyanie... - wyszeptał pod nosem, marszcząc swoje brwi i zaciskając swoją pięść. Kurisu tego nie widział, stał przodem do oceanu.
Wtedy coś pękło w Haricotto. Dotarło do niego, że znów traci nad sobą panowanie. Że ogarnia go złość. Spojrzał na swoją zaciśniętą pięść i patrząc chwilę na nią, w końcu ją otworzył. Pokręcił głową na boki, zamykając na moment swoje oczy.
- Nigdy więcej nie pozwolę, by złość i gniew przyćmiły mi rozum. W głębi duszy nie jestem taki, wiem to! - przekonywał siebie w myślach, chcąc raz na zawsze odrzucić swoją ciemną stronę. 
Uniósł po chwili głowę i spojrzał na plecy swojego... klona. Podszedł do niego, widząc zaraz zdenerwowanie na jego twarzy i zaciśnięte pięści. Wyrównał się z nim, po czym klepnął go w ramię i zostawił tak swoją dłoń. Patrzył w dal na horyzont. 
- Życie nie jest takie złe, wiesz? Nie możesz pozwolić, żeby gniew przyćmił Ci rozum. Wiem co mówię. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Już chyba nigdy nie będę sobą, ale wiesz co? Mam ludzi dla których jestem ważny. Oni są ważni dla mnie. Zrobię dla nich wszystko. To moja... rodzina. Rodzina jest najważniejsza. - powiedział dumnie, uśmiechając się szczerze. Na myśli miał Aymi i Ryu. Myślał także o swoim mistrzu, a także o przyjaciółce, która udzieliła mu pomocy, gdy tego najbardziej potrzebował. Oboje byli martwi, ale Haricotto ciągle czuł ich obecność. Jakby obserwowali go i nad nim czuwali. 
- Skup się na pozytywach. Na dobrych rzeczach. Swoją postawą i działaniami musisz pokazać, że ci, którzy chcieli się Ciebie pozbyć byli w błędzie i że to tak naprawdę oni są bezwartościowi. Miej trochę wiary. - znów się uśmiechnął, zerkając kątem oka na twarz Kurisu. Klepnął go po ramieniu ponownie, by dodać mu otuchy. 
Po chwili wtrącił się Kame Sennin, nakazując im by poszli trenować i wreszcie dali mu spokój. Nie pozostało nic innego, jak po prostu zacząć trening. W końcu to właśnie po to przyleciał tutaj Haricotto.
- Dobra, czas na rozgrzewkę! - powiedział głośno, po czym zdjął swoją koszulę i rzucił ją na Żółwia. Odbił się od powierzchni i wykonał kilka salt w powietrzu. Wylądował niczym superbohater, po czym wybił się ponownie do góry, wysoko ponad Kame House i zaczął ciąć rękami i nogami powietrze.

[Start Treningu - 27.07.2017 - 17:00]
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lip 27, 2017 7:33 pm
Spojrzał się na niego na chwilę, gdy położył rękę na jego ramieniu, a następnie dalej patrzył w dal. Słuchał go do niego mówi i starał się zrozumieć coś z tego.
- Ja... nie mam rodziny. Nikogo przy mnie nie było, kiedy się obudziłem, nie mam nikogo. Może... mój mistrz kiedyś mnie zaakceptuje na tyle, abym mógł znaczyć coś więcej. Jak myślisz - czy ziemianie mnie zaakceptują? - Zapytał patrząc się na leżącego mistrza, a później na Harego. Zastanawiał się nad tymi całymi wartościami, których do końca nie rozumiał, ponieważ nie miał z nimi jeszcze styczności. Spojrzał się na niego pełen nadziei.
- Masz rację Hary. Pokażę im, że popełnili błąd zadzierając ze mną. Zapłacą za to, że zabawili się moim kosztem. Jeszcze pokażę, na co stać saiyanina z próbówki. - Powiedział, po czym rzucił kamykiem daleko przed siebie. Kamyk poodbijał się od tafli robiąc z ponad około pięćdziesiąt kaczek. Zrobił małą rozgrzewkę i spojrzał wtedy na Harego, który energicznie wybił się od ziemi i zaczął swój trening. Saiyanin popatrzył się na niego z zainteresowaniem, a po chwili sam ruszył na trening. Postanowił, że zrobi parkour po wyspie w połączeniu ze sztukami walki. Kiedy już nieco potrenował wtedy ponownie skupił swój wzrok na Harym. Bardzo zastanawiała go jego siła, tak więc nie mógł się oprzeć i rzucił się ku górze w jego stronę. Zaczął wymierzać w jego stronę serie ciosów oraz kopnięć. Był tak ciekaw jego siły, że nie mógł ustać w miejscu a jego ciało same rwało się do walki.

Start treningu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pią Lip 28, 2017 11:43 pm
Kiedy Haricotto się rozgrzewał, dołączył do niego Kurisu. Od razu zaczął go atakować. Fasolka zachowywał jasność umysłu, więc starał się omijać każdego ciosu wyprowadzonego przez przeciwnika. Po chwili jednak postanowił odskoczyć do tyłu i wylądować na piasku. Uniósł rękę ku górze i pomachał do swojegp brata.
- Wybacz Kurisu. Ten trening muszę przejść sam od początku do końca, ale obiecuję Ci, kiedy skończymy, z chęcią posparuję się z Tobą! - uśmiechnął się zadziornie, po czym raz jeszcze odbił się od powierzchni ziemi. Zaczął poruszać się z maksymalną prędkością, licząc na to, że Kurisu go nie zauważy. W najgorszym wypadku widziałby tylko smugę, która żywiołowo poruszałaby się po wysepce.
W ten sposób mijał czas, a trening powoli dobiegał końca. Haircotto zatrzymał się, dysząc jak lokomotywa. Po jego czole spływała kropla potu, którą natychmiastowo wytarł. Już miał zwracać się do Żółwia, żeby ofiarował mu nowe ubranie, ponieważ obecne było powycierane i mocno przepocone. Przypomniał sobie jednak, że ten chciał zaznać spokoju. Nie chcąc mu przerywać, Haricotto rozebrał się do naga i cisnął swoje stare łachy gdzieś w bok. Odwrócił się przodem do oceanu, zamknął oczy, odchylił głowę i rozstawił ramiona, pozwalając by wiatr łagodził i ochładzał jego zmęczone ciało. Zaraz jedak otworzył swoje oczy, przykucnął i wybił się ku górze, robiąc kilka salt w powietrzu. Po chwili można było usłyszeć głośne "chlups", kiedy jego ciało zderzyło się z powierzchnią wody i zanurkowało w dół.
Gdy był już czyściutki i pachnący morską wodą, wyszedł na brzeg. Zlokalizował Kurisu, pomachał mu ręką i uśmiechnął się delikatnie.
- Ej, Kurisu! Nie ma to jak orzeźwiająca kąpiel! Polecam! - powiedział głośno, po czym udał się do Kame House. Gdy wyszedł, miał na sobie pomarańczowe gi z logiem szkoły Żółwia.
- Jak dobrze jest wrócić... - uśmiechnął się, mówiąc do siebie pod nosem. Nie miał na myśli powrotu na wyspę. Chodziło mu o powrót do zmysłów i do swojego dawnego "ja", mimo że nie będzie taki jak kiedyś już nigdy. Czuł się świetnie. Jak nowo narodzony.
Teren przed domem - Page 7 7ApBsfi
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lip 29, 2017 12:25 am
Chciał walczyć, a Hari nie dał mu okazji, ponieważ zaraz przerwał uciekając z przestrzeni na dół. Kurisu popatrzył się z góry na niego wkurzoną miną. Nie była to złość, czy nienawiść. Zareagował jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę. Postanowił, że w takim razie nie będzie mu przeszkadzać w treningu.
- W porządku. - Zaczął opadać na dół. Zrobił ponownie małą rozgrzewkę i zaczął swój trening dalej. Trenował skacząc po wyspie oraz robiąc salta i inne, magiczne piruety. Połączył to razem ze sztukami walki, co wyglądało, jakby właśnie walczył z kilkoma przeciwnikami na raz. Robił to tak długo, aż w końcu się zmęczył i zatrzymał się. Zaczął dyszeć i spoglądać na swoje dłonie, które samoistnie zaczęły mu drżeć. Próbował to zatrzymać, ale nie potrafił. Zaczęło przepełniać go dziwne uczucie, którego nie rozumiał ani nie znał, gdyż miał z nim pierwszy raz do czynienia. Aż sam się zdziwił, gdy nagle jego uwagę przykuł goły Hari wskakujący do wody. Od razu o tym zapomniał i spojrzał się na niego śmiejąc się.
- Haha, golas! Poczekaj na mnie! - Szybko rozebrał się również do naga rzucając ubranie na plażę. Następnie stanął do pozy olimpijczyka, który zaraz miał wystartować w biegu. Ruszył, a kiedy woda zaczęła zatapiać jego nogi już po kolana wyskoczył wysoko.
- Uwaga! BOMBA! - Krzyknął, a następnie przy pomocy techniki latania cisnął zwiniętym sobą w kulkę o taflę wody. Nastąpiła wielka fala w stronę wyspy, która zakryła całą plażę wraz z genialnym żółwiem. Po chwili wynurzył z wody swoją głowę i skupiając się na pozycji Haricotto zaczął pluskać w niego wodą. Bawił się niczym niewinne dziecko i sprawiało mu to wielką radość. Zapomniał już całkowicie o wcześniejszym uczuciu. Najzwyczajniej w świecie bawił się korzystając z chwili zabawy. Po chwili już postanowił, że da wyjść Haremu z wody i przestał pluskać. Zaczął sam się myć kończąc myciem twarzy rękoma. Umyty poczuł się orzeźwiony. Popatrzył wtedy na Harego wychodzącego z domku żółwia w nowym dogi - dogi żółwia.
- Hej, pasuje ci te wdzianko lepiej, niż tamto poprzednie. - Powiedział z uśmiechem na twarzy. Postanowił, że i dla niego już przyszła pora na wyjście z wody. Tak więc wyszedł i chciał się już ubrać, kiedy zauważył, że jego ubranko w wyniku fali wody zostało całe mokre. Ubrał na razie tylko spodnie i zawiązał pas, żeby nie biegać na golasa. W sumie kiedy teraz o tym pomyślał, że zrobiło mu się głupio. Powiesił swoje wdzianko, żeby wyschło, a później usiadł na większym z głazów i rozłożył się nieco na nim, żeby do końca wyschnął a przy okazji odpoczął chwilę. Z uśmiechem wpatrywał się w niebo oraz chmury.

Koniec treningu.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lip 29, 2017 8:20 pm
MG MODE

- Jest już spokojnie..? - koło głowy Kurisu zabrzmiał dziwnie niski i monotonny głos. Gdy wzniósł głowę, zobaczyłby, że na pobliski kamień wpełzł wielki żółw. Żółw, jak żółw, ciemna skorupa w kolorach brązu i zieleni i wielkie oczy, wpatrujące się w chłopaka ze spokojem kogoś, kto przeżył wiele lat. - Roshi już nie strzela tym diabelstwem..? Może i swoje przeżyłem i uszu nawet nie mam, ale nie cierpię tego dźwięku. - zwiesił głowę.
Tym czasem staruszek oddawał się swojemu ulubionemu zajęciu, nie odwracając wzroku na ogoniastego ucznia, dając też nieme przyzwolenie na zmianę stroju oraz trening. Chwilę skrobał się po głowie, oglądając strony, po czym nagle podniósł palec do góry, jakby doznał olśnienia.
- O! Zapomniałem! Haricotto, wczoraj był sztorm w okolicy i zatopiło jakiś statek Armii. Z tyłu domu wywaliło kilka skrzynek, w jednej były fajerwerki, w drugiej jakieś blachy a tej trzeciej, najmniejszej, nie mogę otworzyć. Możesz sprawdzić co to jest?
W istocie, za domem leżała skrzynka wielkości grubej książki, wykonana całkowicie z metalu i zespawana z każdej strony. Nie było jak jej otworzyć, ani tu dziury na klucz ani ki licho wie co to... Coś przy potrząśnięciu szmerało w środku podejrzanie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lip 29, 2017 9:38 pm
Haircotto uniósł głowę i spojrzał w stronę Kurisu, który pochwalił jej wygląd. Skinął do niego głową w geście podziękowania i uśmiechnął się delikatnie. Żeby przyzwyczaić się do nowego ubrania, zrobił w nim kilka salt i kombinacji ruchów bitewnych.
Z jego zajęcia wyrwał go głos Kame Sennina, który mówił coś o wywalonych skrzynkach z zatopionego wraku.
- Nie mogłeś tego otworzyć? Przecież nie jesteś zwyczajnym człowiekiem... No dobrze, zobaczmy co to takiego. - pokazał okejkę i odwrócił się na pięcie, ruszając od razu na tyły domu. Rozglądał się za skrzynką, aż w końcu dostrzegł coś, co mogło nią być. Było wielkości grubej książki. Fasolka przykucnął przy niej i ostrożnie dotknął ją palcem. Następnie popukał w nią kilka razy, tak jak zwykle puka się do drzwi, po czym wziął ją do rąk. Obejrzał ją z każdej strony, lecz nie zobaczył nigdzie dziurki na klucz. Postanowił nią potrząsnąć. Nagle w jej wnętrzu coś zaszemrało. To zwiększyło jego ciekawość. Zabrał ją ze sobą i wrócił na przody domu. Przez cały czas kiedy szedł na drugą stronę wysepki, starał się ją otworzyć. Stanął w rozkroku, zapierając się mocno nogami. Złapał z dwóch stron skrzynkę, kciukami napierając na miejsce spawania. Chciał wbić swoje kciuki tak mocno, by spawka puściła. Napiął swoje mięśnie tak jak tylko się dało, chcąc otworzyć cholerne pudełko. Zaciskał swoje zęby, jakby to miało mu w czymś pomóc i wydawał z siebie ciche pomruki, jakby stęknięcia.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Nie Lip 30, 2017 2:25 pm
Kurisu leżał sobie wygodnie schnąc, kiedy nagle usłyszał nowy głos, którego wcześniej jeszcze nie słyszał. Podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął rozglądać się na boki, kiedy po chwili zobaczył wielkiego żółwia. Domyślił się, że to on.
- Gadający żółw! - Skomentował z uśmiechem, po czym zbliżył się do niego zainteresowany tym słodkim stworzeniem i wolnym ruchem wyciągnął rękę w jego stronę, po czym położył ją na głowie żółwia i zaczął go głaskać.
- Jak się czujesz kolego? Tutaj jest już bezpiecznie. - Odpowiedział na pytanie żółwia. Głaskał go dalej, następnie jego ręka zjechała na skorupę żółwia głaszcząc go dalej. Wtedy zdał sobie sprawę z tego, jak twardą skorupę ma te stworzenie. Oglądał go dokładniej przekręcając głowę na boki, a następnie wstał łapiąc go w ręce i z uśmiechem patrzył się na niego.
- Ale fajne stworzonko. - Sprawił żółwiowi komplement, po czym ostrożnie odłożył go na miejsce. Podsłuchał wtedy rozmowę Kamesenina z Harym i on również zainteresował się tajemniczą skrzynką. Kiedy Hary poszedł po przedmiot, Kurisu poszedł po swoje ubranie, które już z lekka wyschło i założył je na siebie. Hary już wracał z tajemniczą skrzynką, a Kuris podszedł bliżej zainteresowany i patrzył się przekręcając głowę na boki. Jego również zainteresował ten przedmiot. Zastanawiał się tylko dlaczego przedmiot został tak solidnie zamknięty? Może ktoś nie chciał, żeby zostało to otwarte? Coś mu tutaj nie grało i miał dziwne przeczucie, którego nie potrafił wytłumaczyć. Jednak jego ciekawość wzięła nad nim górę i postanowił pozwolić otworzyć ów przedmiot.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pon Lip 31, 2017 4:23 pm
MG MODE

Żółw chyba zdziwił się tym obrotem spraw, ale nie oponował, gdy został głaskany po mokrej, skórzastej głowie. Przymknął na moment oczy i westchnął, na wpół zdziwiony i mile zaskoczony.
- Tak, to mi przypomina jak osiemset lat temu głaskała mnie mama... - zamyślił się wyraźnie, po czym rozłożył płasko na kamieniu, grzejąc również w słońcu. Jego ciemna skorupa przyciągała światło słoneczne, więc mógł grzać się do woli w promieniach. Nie zwrócił uwagi gdy Kurisu odszedł na bok, zainteresowany sprawą pudełeczka. Istotnie, był to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Metal nie przypominał czegoś co się spotyka na Ziemi, był jakoś twardszy i jaśniejszy, do tego na powierzchni brak było znaku Armii Czerwonej Wstęgi - może tajemniczy obiekt nie był ich wytworem? Haricotto musiał wytężyć wszystkie siły, by po dłuższej chwili metal na bokach odgiął się. Odpakowanie musiało zająć trochę czasu, po czym z pudełka wyleciały... Trociny, pył i schludnie złożone pasma materiału, które opadając na piach, rozwinęły się w dwie niebieskie wstęgi. Zaskakująco rozczarowujące znalezisko... Do momentu, gdy materiał został podniesiony. Ciążył w dłoniach jakby miał kilka ton, choć jeszcze przed chwilą pudełko w rękach Haricotto nie ważyło więcej niż masa metalu. To ci zagadka.
- No i jak? Otworzyliście? - z drugiej strony domu zawołał Pustelnik.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Pon Lip 31, 2017 9:08 pm
W końcu! Spawki puściły, a Haricotto mógł całkowicie otworzyć metalową skrzynkę. Był święcie przekonany, że w środku znajdować się będzie coś bardzo wartościowego. Pomylił się bardzo, ponieważ to co się tam znajdowało, nie wyglądało na nich więcej jak na zwykłe wstążki. W dodatku nie były czerwone, więc nie mogły należące do Armii Czerwonej Wstęgi. Czy to rozumowanie było dobre, czy też nie, to nie miało najmniejszego sensu.
- Wstążki? - zapytał sam siebie i pochylił się, wyciągając rękę, by podnieść jedną z dwóch rozwiniętych. Ku jego zdziwieniu... Nie mógł jej podnieść ot tak!
- Co jest...? - pociągnął raz jeszcze, ale nic. Zaparł się więc nogami i mocno obiema rękami chwycił materiał. Dopiero teraz, przy użyciu większej ilości siły, nie małej trzeba dodać, był w stanie unieść materiał. Podniósł go niczym sztangę i uniósł nad swoją głową. Po chwili usłyszał głos Kame Sennina.
- Oi, to jakieś dziwne wstążki są. Ciężkie jak cholera! - powiedział głośniej, utrzymując masę, która na pierwszy rzut oka wyglądał na niewielką, zaś w rzeczywistości mogła mieć nawet kilka ton.
Haricotto zerknął na Kurisu, po czym uśmiechnął się delikatnie. Obniżył wstążkę na wysokość swojej klatki piersiowej i zaczął ją unosić i opuszczać, jakby przy pomocy gryfu wykonywał ćwiczenia na bicepsy.
- To się może przydać do treningu. - skinął do niego głową, po czym spojrzał wymownie na drugą część materiału, dając bratu do zrozumienia, by przekonał się na własnej skórze.

[Start treningu - 31.07.2017 - 21:08]
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Wto Sie 01, 2017 12:18 am
Patrzył się jaki trud zadaje sobie Hari próbując z całych sił otworzyć szkatułkę. Z założonymi rękoma przyglądał się niecierpliwie i z zainteresowaniem, aż w końcu udało mu się. Kurisu przyjrzał się uważniej zawartości pudełka, ale mocno zawiódł się. Spodziewał się czegoś wielkiego, a tu okazało się, że ktoś narobił sobie tyle trudu, aby zamknąć w środku jakąś wstążkę. Miał już sobie odejść, kiedy nagle stało się coś innego. Hary próbował z całych sił podnieść wstążkę i wyglądał, jakby sprawiało mu to wielki problem. Siłował się z jakąś wstążką. Kurisu popatrzył się na niego z zażenowaniem. Uznał to za wygłupy. W dodatku był trochę zły, że w środku nie było nic fajnego.
- Co ty wyprawiasz? Wstążka nie może być taka ciężka. - Spróbował wziąć ją sam w rękę aby pokazać mu, że wcale nie jest taka ciężka. Przekonał się na własnej skórze i ku jego zdziwieniu wstążka była tak ciężka, że od razu upadł na dół a jego pięść wbiła się w ziemię. Złapał drugą ręką za nadgarstek i próbując odepchnąć się nogami od podłoża próbował ją podnieść.
- Co to jest? - Zadał sobie pytanie. To przecież nie mogło być prawdą, że ta wstążka jest tak ciężka. Z trudem udało mu się ją podnieść i próbował się z nią siłować próbując sobie wmówić na siłę, że to nie może być prawda.

Start treningu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sro Sie 02, 2017 12:13 am
Wstążka służyła jako gryf i obciążenie jednocześnie. Zabawa z nią była naprawdę ciekawym doświadczeniem i z pewnością była treningiem, jakiego nigdy wcześniej Haricotto nie miał okazji wykonać.
Fasolka uśmiechnął się lekko, widząc kątem oka, jak Kurisu dał się nabrać na wygląd materiału. Jednak Haricotto sobie tego nie wymyślił! Fajnie było sobie razem tak trenować, a ćwiczenie z kimś jest zawsze przyjemniejsze niż samotny, monotonny i nudny trening.

Czas tak mijał i mijał. Haricotto w końcu cisnął wstążką i o dziwo, nie upadła jak głaz, a powolutku, opierając się przed upadkiem, niczym zgubione przez ptaka pióro. Na twarzy chłopaka pojawiło się zdziwienie, ale zaraz jednak pokręcił głową, myśląc sobie "no przecież!", jest zaczarowana!
Rzucił jeszcze kątem oka na Kurisu i pokazał mu okejkę, po czym ruszył do Kame. Chciał się pożegnać, ponieważ miał zamiar wrócić do domu i odpocząć. Jego trening na wyspie nie przeszedł tak, jak powinien, jednakże było to zawsze coś, co wzmacniało go jeszcze bardziej. Zanim jednak odszedł, zatrzymał się, odwracając głowę do Kurisu. Uśmiechał się delikatnie, jakby chciał w ten sposób dać mu odrobinę nadziei na lepsze jutro.
- Kurisu, muszę wyskoczyć w jedno miejsce. Pamiętaj, że nie jesteś sam. - skinął do niego głową i momentalnie się odwrócił, unosząc rękę do góry i machając mu, jednakże nie odwrócił się ani na chwilę, ciągle prąc do przodu.
upewniwszy się, że Żółw go widzi, machnął do niego ręką, salutując jakby od niechcenia. Posłał mu pewny uśmiech, po czym natychmiastowo odbił się od powierzchni ziemi, zostawiając za sobą białą smugę, która tradycyjnie stopniowo zanikał. Po chwili nie było go już widać na horyzoncie.

[Koniec treningu - 02.08.2017 - 00:12]

z/t
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sro Sie 02, 2017 12:58 am
Młody saiyanin szarpał się z ciężką wstążką przy ostatkach sił. Puścił ją przed siebie, gdy nie miał już sił i oparł się zmęczony rękoma o kolana ciężko sapiąc. Nie mógł w to uwierzyć, że ta szarfa jest tak ciężka. Chwilę odpoczął, po czym ruszył w stronę plaży i zabrał trochę wody w ręce, po czym zmoczył swoją twarzy i przy okazji wypijając wodę. Po chwili wkurzony wystawił język na wierzch i zaczął go przecierać. Woda w oceanie okazała się być słona, czego nie spodziewał się.

Czas mijał spokojnie i przyjemnie, ale przyszedł już czas rozstać się z nowym przyjacielem-bratem. Już stąd idzie? - Zadał sobie pytanie w myślach. Nie wiedział co powiedzieć, gdyż był lekko zdezorientowany tym, że Hari niespodziewanie zachciał opuścić wyspę.
- Hari! - Zawołał go biegnąc w jego stronę, ale nie zdążył, gdyż ogoniasty wzbił się w powietrze i odleciał. Popatrzył się chwilę w białą, oddalająca się smugę na niebie.
- ODWIEDŹ MNIE KIEDYŚ! - Krzyknął z całej siły, choć zdawał sobie sprawę z tego, że Hari mógł go już nie słyszeć. Zrobiło mu się ciepło na sercu, a zarazem smutno, gdy powiedział mu, że nie jest sam. Cieszył się z tego, że spotkał go na swojej drodze i że miło spędzili razem czas, ale zasmuciło go, że musiał się z nim tak szybko rozstać. Popatrzył się jeszcze przez chwilę, po czym klepnął tyłkiem na piasek i patrząc się ze smutkiem drapał się po głowie.
- I co ja teraz będę robić? - Zadał sobie sam pytanie. Z głębi serca chciał bardzo trenować oraz walczyć, ale staruszek wyglądał, jakby miał dosyć na pewien czas. Nie chciał też opuszczać jeszcze tego miejsca. Podobało mu się tutaj oraz bał się trochę nowości. Nie wiedział ani nie mógł się spodziewać, co może go jeszcze czekać. Po chwili wstał i zrobił minę, jakby właśnie o czymś zapomniał. Miał zadać Haremu pytanie o ogon, ale tak świetnie się z nim bawił, że kompletnie o tym zapomniał i nie zdążył tego zrobić. Postanowił więc, że zrobi to podczas następnego spotkania. W tym czasie podszedł do mistrza przysłaniając go cieniem przed słońcem i patrzył się zainteresowany na niego. A raczej na to, na czym ciągle się tak bardzo skupia.
- Mistrzu? Co to takiego? - Zadał pytanie, po czym wziął sobie jeden z jego magazynów i zaczął go przeglądać zainteresowany.

Koniec treningu.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Sro Sie 02, 2017 8:50 pm
MG MODE

Roshi wyraźnie ucieszył się z zainteresowania, jakie jego uczeń okazał ukochanym pisemkom mistrza... Może nauczy go mistrzowskiego sposobu podrywania kobiet? No no no... Z obleśnym uśmiechem usiadł na leżaku, wyciągając w niego stronę kolorowy magazyn i pokazując zdjęcie roznegliżowanej kobiety, leżącej w wyzywającej pozie na łóżku. Jakby tego było mało, wskazał na materiały obok leżanki, dając znać, że jak chce, może brać i się edukować.
- No, czy to nie są śliczne kobietki... Hihihihi - zarumienił się i wytarł nos, z którego ciekła krew, a oczy za okularami przybrały rozmarzony wyraz - Ah, wiele dałbym za taką żywą tutaj, co by się domem zajmowała, hihihi~ - wyraźnie puścił wodze fantazji, wsadzając twarz w strony z perwersyjnym chichocikiem.
Sponsored content

Teren przed domem - Page 7 Empty Re: Teren przed domem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach