Go down
avatar
Gość
Gość

Daruma in progress. Empty Daruma in progress.

Pią Lut 24, 2017 3:17 pm
Imię: Daruma
Wiek: 27
Rasa: Bio-Android (Tsufulianin + Shinjin)

- Pasożytowanie/składanie jaj - tylko mutanci - w czasie przebywania w obcym ciele, postać może "złożyć jajo" wewnątrz niego i gdy się "wykluje", ofiara zostaje "sługą" Tsufulianina.
- Kai Kai - dodatkowa technika, którą otrzymują na start gracze grający bogami. Pozwala to na natychmiastowe przemieszczenie się do miejsc, bez potrzeby wykrywania obcej energii KI. Oczywiście, teleportacja ta działa tylko w przypadku miejsc, które już kiedyś zostały odwiedzone lub są w zasięgu wzroku (np. zerkanie na daną planetę przez Magiczną Kulę)

Wygląd: Daruma jest wysoką i żylastą istotą o wyraźnie zarysowanych mięśniach, doskonale widocznych przez bardzo cienką, jedwabistą w dotyku, szarą skórę. Jego plecy i ramiona pokrywają twarde, szpiczaste, sterczące ku górze, kostne narośla. Stosunek długości jego kończyn względem tułowia nieco odbiega od ludzkich standardów. Jego ręce i nogi są nieznacznie dłuższe niż byłyby gdyby był człowiekiem co tylko potęguje wrażenie nienaturalności jego sylwetki. Ponadto ma długie i smukłe "palce pianisty" zakończone ostrymi i szpiczastymi pazurami. Twarz istoty jest bardzo koścista. Właściwie nie można dostrzec na niej mięśni przez co sprawia wrażenie jak gdyby skóra nawleczona została bezpośrednio na czaszkę. Nie ma brwi ani powiek a jego oczy pozbawione są również źrenic stanowiąc jednolicie czarne, wąskie szpary. Jego nos wygląda tak, jak wyglądał by ludzki gdyby odciąć go przy samej twarzy. Na głowie darumy wyrastają kolejne, przypominające nieco włosy narośla tego samego typu jak te, zdobiące mu plecy i ramiona. Istota nie ma właściwie żadnego owłosienia, sutków ani narządów rozrodczych. Na ich miejscach znaleźć można jedynie gładką skórę.

Daruma:

Głos trzynastki również nie przypomina ludzkiego. Brzmi jak drzewo. (Groot)

Głos:

Obecnym ubraniem Darumy jest beżowy mundur RR bez czapki. Przez niestandardową budowę ciała szyto go na miarę z dorobionymi otworami na narośla ale ucierpiał nieco w związku z pewnym pożarem. Po prawej stronie zamiast rękawa ma nadpaloną tkaninę na wysokości barku.

Charakter: Daruma wielbi koncept istoty idealnej. Całe jego życie sprowadza się do samodoskonalenia i poszukiwania perfekcji w sobie oraz w świecie. Za takową uważa między innymi równowagę pomiędzy siłami dobra i zła. Samo "dobro" oraz "zło" rozróżnia głównie na podstawie własnych definicji. Nie są to dla niego wartości jako takie ale dwie potężne i niezrozumiałe siły, które wzajemnie się uzupełniają. Przez tę prostą zależność najbliższe perfekcji stają się gdy trwają w stabilnej równowadze. Ciekawie przedstawia się u niego również kwestia uczuć, znanych w przeważającej większości z opisów i opowieści bardziej niż z osobistego odczuwania. Jest kilka takich, które zna w praktyce. Ciekawość. Pożądanie. Ból. Satysfakcja. Większość jednak pozostaje czymś nie naturalnym dla jego... gatunku. Zna koncept etyki ale dążenie do perfekcji uważa za wartość nadrzędną dla której pominięcie pozostałych, uniwersalnych (a zatem cudzych) wartości jest uzasadnione. Nie jest dobry ani zły chociaż kiedy znajdzie się w sytuacji, w której dobro lub zło ma znaczącą przewagę będzie dążył do zachowania równowagi przyjmując postawy charakterystyczne dla "przegrywającej" strony. Istnieją jednak pewne odstępstwa. Istota jest inteligentna i rozumie, że jej śmierć przerwała by drogę do ideału więc ceni własne życie. Ceni również życia istot, które uzna za równie doskonałe lub nawet doskonalsze. Dlatego nie będzie ryzykować takich żyć w imię równowagi wierząc, że tą zdoła osiągnąć gdy stanie się "lepszy".

Historia: Nie aż tak dawno temu, chociaż niewątpliwie daleko żyło sobie pewne mądre, dobre i szlachetne bóstwo. Istota ta dzierżyła niezwykłą moc i potęgę a zarazem ciążyła na niej ogromna odpowiedzialność. Owy Kaiōshin, gdyż taki nosił tytuł odpowiedzialny był za czwartą część świata śmiertelników i będąc na swoich włościach stale obserwował podległe mu tereny. Był on osobą czystą i naturalnie dobrą dlatego widok nieustającej, brutalnej i bezwzględnej wojny na jednej z planet wielce go smucił. Pewnego dnia nie mogąc zdzierżyć już zła, jakie poprzez wojnę opanowało Plant postanowił wysłać tam jednego ze swych Shinjinskich uczniów w charakterze rozjemcy i proroka.

...

- Trochę go szkoda... - mruknął pod nosem naukowiec podziwiając szkło pojemnika zawieszone w półprzezroczystej cieczy ciało "świętego". Facet faktycznie posiadał niezwykłe umiejętności i nadal znalazła by się pewnie grupa szaleńców, która wiedząc co się z nim dzieje zapewne za szturmowała by placówkę. Na nieszczęście Pana Proroka pole bitwy nie okazało się szczególnie doborowym miejscem na prawienie kazań o pokoju i braterstwie. Naukowca oczywiście obecny obrót spraw cieszył bo wciąż "żywe" szczątki, jakie dostarczono do jego laboratorium okazały się idealnym obiektem badań oraz budulcem dla tak wielkiego projektu. Właśnieee... Zamyślony wzrok szalonego geniusza powoli przeniósł się na sąsiedni kontener w którym spokojnie i bezpiecznie spało rozwijające się dziecko. Po raz już chyba tysięczny na jego twarzy zagościła euforia. Przez dość długo podziwiał swoje dzieło aż wreszcie wrócił za biurko, chwycił za pióro i zaczął skrobać w swoim dzienniku.

...

Nareszcie! Tych dwanaście przygnębiających porażek nie okazało się stratą czasu! Dwadzieścia lat! Dwadzieścia lat mojego życia poświęconych na badania, testy oraz hodowanie tych paskudnych kreatur bez żadnych wyników dla tego właśnie, przełomowego momentu w którym obiekt trzynasty opuszcza komorę inkubacyjną żywy, stabilny i absolutnie doskonały! Siedzę teraz notując dla przyszłych pokoleń i zalewam się łzami obserwując wciąż dziecięcą a jednak już perfekcyjną sylwetkę mojego arcydzieła. Nadal ciężko mi uwierzyć, że zdołałem tego dokonać i to na ostatnią chwilę. Według moich odczytów i pomimo wszelkich starań zawieszony w podtrzymującej życie mazi kosmita nie wytrzyma nawet roku dłużej. Ale to już nie ważne. Już nie. Udało mi się w końcu połączyć zmutowane geny Tsufulian z potężną, obcą rasą!

Ahhh moje cudo. Efekt wieloletnich starań rozwija się i rośnie a wyniki przeprowadzanych na nim testów przechodzą moje najśmielsze przypuszczenia. Trzynastka wykazuje się niebywałą wręcz, wrodzoną wiedzą i chyba powoli zaczyna podzielać moje zamiłowanie do perfekcji. Kiedy obiekt osiągnął zdolność mowy dla wygody komunikacji jego nazywałem 13 a do mnie nakazałem zwracać się "Stwórco". Takie nazewnictwo funkcjonuje już od pewnego czasu jednak żołnierze i inni naukowcy marudzą coś o etyce i zmuszają mnie do nadania mu imienia. Irytujące.

Ha, cóż. Problem rozwiązany. Zniecierpliwione dowództwo postanowiło wyręczyć mnie w kwestii nazwy trzynastki oficjalnie przydzielając mu imię "Daruma". Co prawda obiekt nie wykazuje się żadną płciowością ale wszyscy określają go jako "on". Ja też powoli zaczynam przyzwyczajać się do tego nazewnictwa.

Jak na razie dzieło mojego życia ma się doskonale. Niedawno zacząłem uczyć go podstaw mechaniki i biologii aby w przyszłości mógł kontynuować moje dzieło. Daruma bierze również udział w szkoleniach wojowników. Mam wrażenie, że dowództwo planuje zrobić z niego broń ale na chwilę obecną ich usilne dążenia do rozwinięcia fizycznego potencjału trzynastki pokrywają się z moimi. Mam tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy jakiś durny pomysł.

... chyba wykrakałem. Nie minęły przecież nawet dwa miesiące od poprzedniego wpisu a żołnierze już zaczynają na mnie naciskać. Czy oni wszyscy oszaleli? Stworzyłem rasę! RASĘ! Stworzyłem coś, co może w przyszłości osiągnąć najwyższe stadium perfekcji a oni chcą zaryzykować zmarnowaniem tego wszystkiego wystawiając Darumę do walki? Przecież to jeszcze dziecko! Nawet jeżeli jest znacznie silniejszy niż zwyczajny wojownik to wciąż nie aż tak, aby nie mogli bez niego wygrać.

Sytuacja staje się... raczej dramatyczna. Nasza baza została odkryta i musieliśmy uciekać. Przeklęci Sajanie. Przeklęte dowództwo. Przez tę ich całą wojnę musiałem zniszczyć swoje laboratorium a w pośpiechu nie zdołałem zabezpieczyć wszystkich wyników swoich badań. Na szczęście dziennik i powiązane z nim dane Darumy przetrwały. Niestety bez odpowiedniego sprzętu i czasu nie mogę swobodnie usprawniać trzynastki. Zresztą przy całym tym zamieszaniu odebrano mi nadzór nad moim własnym dziełem. Wojownicy twierdzą, że Daruma jedynie pomaga przy pracach fizycznych i drobnych naprawach ale przecież jestem geniuszem. Tak łatwo mnie nie oszukają.

Cholera! Cholera, cholera, cholera! Tylko pomaga? Drobne naprawy? Jakie drobne naprawy mogły doprowadzić do tego, że Darume przywieźli mi na stół operacyjny bez ręki i połowy twarzy? Banda idiotów. Gdyby stało mu się coś poważniejszego już bym go nie odtworzył. Wegetujące ciało obcego poszło z dymem wraz z moim pierwszym laboratorium. Wytrzymało znacznie dłużej, niż z początku zakładałem. Na szczęście poza sporadycznymi incydentami ostatnio jest raczej spokojnie. Walki przeniosły się chyba na jakiś inny kraniec tej przeklętej planety i nareszcie będę mógł zmontować sobie nową placówkę. Przynajmniej leczenie Darumy przebiega sprawnie. Jego zdolności regeneracyjne zgadzają się z założeniami i wstępnymi testami ale nie zamierzam informować o tym dowództwa. Przetrzymam go u siebie tak długo jak tylko zdołam.

Rozkazałem Darumie trzymać się z dala od walki i wnioskując po tym, że nadal żyje chyba posłuchał. Nie jestem pewny co robi ani nawet jak dokładnie przebiega wojna. wiem tylko, że ostatnio tonę w zamówieniach i rozkazach. Wszyscy się zbroją i wszystkiego brakuje do tego stopnia, że nawet czołowi naukowcy musza przerywać badania i masowo produkować broń. Niepokojące. Korzystając ze swoich kontaktów oraz nieco zawyżając listy zapotrzebowania gromadzę materiały niezbędne do budowy statku kosmicznego. Ta ogarnięta wojną planeta zazwyczaj stanowiła raj dla kogoś rządnego wiedzy jak ja. Jeszcze niedawno miałem niemal nieograniczone surowce i wsparcie dla badań, jeżeli tylko tyczyły się w jakiś sposób broni ale teraz to już przeszłość. Chyba przegrywamy i to dosyć mocno. Muszę jakoś znaleźć Darumę i sprowadzić go tutaj. To moje arcydzieło. Moja własność. Trzynastka jest moją przyszłością i zabieram go ze sobą!

Ziemia. Tutejsza ludność nie okazała się zbyt gościnna. Oddziały tubylców oraz roboty otoczyły rakietę zaraz po wylądowaniu. Teraz chyba jestem więźniem. Na pewno byłem nim przez dość długi czas. Trzymali mnie w klatce i przeprowadzali na mnie eksperymenty. Sądzę, że podobny los spotkał darumę chociaż nie wydawał się być uszkodzony, kiedy już go odzyskałem. Na szczęście ludzie okazali się wystarczająco rozumnym gatunkiem aby posługiwać się normalnym językiem i być w stanie dostrzec mój geniusz. Oficjalnie zostałem jednym z naukowców Armii Czerwonej Wstęgi. Nie wiem czy pozostali naukowcy też są uziemieni w swoich laboratoriach ale mnie ten stan rzeczy nijak nie przeszkadza. Znowu mam dostęp do potrzebnych mi materiałów i tym razem nikt nie próbuje zabrać mi mojej 13.

...

Stwórca umarł. To zaskakujące jak mały wpływ miało na mnie to wydarzenie. Zgodnie z zaczerpniętą z książek i filmów wiedzą powinienem być teraz poruszony i smutny. Cóż. To chyba nie było aż tak ważne. Nie sądzę aby dane mi było kiedyś w pełni zrozumieć inne gatunki i ich emocje. Ja odczuwam jedynie naglący i nieustanny pęd do doskonałości. Potrzebę do usprawniania się i rozwijania ale przy tym również jakąś niezrozumiałą konieczność poszukiwania równowagi między złem a dobrem. Być może ma to związek z którymś z moich czynników składowych? Tak czy inaczej wiem, że obecnie ta planeta znajduje się w stanie dalekim od równowagi. Swoją drogą ciekawe, kiedy moi obecni właściciele postanowią się mnie pozbyć? Bez Stwórcy obecnie nie stanowię dla nich zbyt wielkiej wartości.

Stoję na pogorzelisku. Wychodzi na to, że ktoś na ziemi wciąż walczy z Czerwoną Wstęgą chociaż patrząc na ich metody, ogień i otaczającą mnie masakrę nie jestem pewny czy reprezentują sobą dobro. Niestety nie czas na rozmyślania. Nie wiem jak przeżyłem ale z jakiegoś powodu odczuwam silną niechęć względem umierania. Muszę jak najszybciej opuścić to miejsce i ukryć się jakoś. Przy moim wyglądzie raczej nie będzie to łatwe.

Tułając się po planecie trafiłem na całkiem interesującą scenę. Jakaś młoda kobieta znęcała się właśnie na plaży nad Czerwonymi. Przyglądałem się jej uważnie czując jak wypełnia mnie jakieś obce uczucie. Byłem zafascynowany. Nie rozumiejąc dlaczego wyczuwałem, że ta kobieta może zapewnić mi bezpieczeństwo i równocześnie będzie stanowić wspaniały obiekt doświadczalny. Kryjąc się przed jej wzrokiem ruszyłem za nią. Będę musiał obmyślić jakiś sposób na zbliżenie się do niej nie wywołując wrogiej reakcji...

Spoiler:

Techniki:
-Flight
-Ki Blast

Planeta/Miejsce zamieszkania: Ziemia.


Ostatnio zmieniony przez Daruma dnia Nie Lut 26, 2017 7:41 pm, w całości zmieniany 11 razy
avatar
Gość
Gość

Daruma in progress. Empty Re: Daruma in progress.

Pią Lut 24, 2017 6:37 pm
Akcept
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach