Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Nie Maj 07, 2017 10:37 pm
Opodal lasu stoi, otoczony drewnianym płotem z wiecznie otwartą furtką, przytulny domek ze spadzistym dachem. Jest to prowadzony przez przesympatyczną babcię przytułek armii Czerwonej Wstęgi. Ale dlaczegóż tyran miałby przygarniać pod swoje skrzydła porzucone dzieci? A dlatego na przykład, że wychowywane zostają później na wiernych żołnierzy państwa, przekonanych, iż walczą po właściwej stronie barykady.
Przedpokój prowadzi do czterech pokojów: niewielkiej kuchni, w której babunia własnoręcznie przygotowuje domowe posiłki dla całej mieszkającej tu młodzieży; jadalni z przytulnym kominkiem oraz specjalnego pokoju z boksami. Umieszcza się w nich tymczasowo zwierzęta, za które biedne sieroty miały jedynych przyjaciół. No i obowiązkowej toalety. Przy końcu budynku ciągną się schody. W dół prowadzą do piwnicy z pokojami przydzielonymi dla kilku wychowanych tu żołnierzy, a także niewielkiej zbrojowni. Na piętrze zaś ciągnie się korytarz z sypialniami z łazienkami, po kilka mieszkańców na każdą, oraz tą jedną przeznaczoną wyłącznie dla kobiety odpowiedzialnej za całą placówkę.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Nie Maj 07, 2017 10:54 pm
MG
Aymi ocknęła się w łóżku, przykryta starannie kocem. Przez okno wpadało jasne światło, co sugerowało, iż nastał już nowy ranek. Na jej brzuchu leżał ukochany Shiro, czekając aż jego pani się obudzi. Gdyby dziewczyna podniosła się, spostrzegłaby jeszcze kilka łóżek. Wszystkie pościelone, wszystkie puste. Drzwi na korytarz były otwarte, okno również. Nic nie przeszkadzało młódce w ucieczce, choć wypadałoby tu kiedyś wrócić. Choćby z wdzięczności za przygarnięcie jej, a może i by zostać tu na dłużej?

* Jeśli Aymi zdecyduje się zejść na dół, staruszka krząta się w kuchni, nikogo innego nie zastała.

Koniec przygody.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Wto Maj 09, 2017 8:47 pm
Aymi powoli wracała do siebie. Jej powieki na krótki moment się uniosły, by zaraz znów opaść, zdążyła jeszcze dostrzec drewniane belki sufitu. Umysł dopiero po chwili zarejestrował ten fakt, łącząc go z innym – znajdowała się wewnątrz jakiegoś budynku. Gdy do niej to dotarło, otworzyła gwałtownie oczy, podrywając się do pozycji siedzącej, i rozejrzała z przestrachem dookoła. Shiro uniósł łeb zdziwiony, ale nie wydawał się zaniepokojony ich obecnością tu, więc i ona odetchnęła. Była sama w jakimś pomieszczeniu wypełnionym łóżkami, leżała nawet na jednym z nich, mając u boku swego kociego przyjaciela. Właściwie miała wolną drogę do ucieczki, wszak zarówno drzwi jak i okno stały otworem. Z drugiej jednak strony jakieś nikłe wspomnienie podsuwało jej obraz domostwa, w którym już raz się obudziła.
Wygrzebała się spod koca, zauważając, że nadal ma na sobie własne ciuchy. Przemoknięte od deszczu i brudne, teraz już prawie całkiem wysuszone, ale jednak własne, nie cudze. Opuściła nogi na podłogę, one również świadczyły o jej wędrówce przez grząskie trawy lasu, pokryte były bowiem warstewką błota. Cóż, taki urok nienoszenia butów. Przydałaby się jej kąpiel, ale wątpiła, by w pobliżu była jakaś rzeka. Trzeba będzie poszukać alternatywy. Może gdzieś tutaj? Mimo że normalnie bała się domów, wiedziała też, że są one funkcjonalne, więc może coś się znajdzie.
Podeszła powoli do okna, wyglądając na zewnątrz, wokół widziała jednak te same drzewa, a poza tym tylko niewielki ogródek otoczony niskim ogrodzeniem i uchyloną furtkę. Poza drzwiami prowadzącymi na korytarz były też drugie, do których zaraz podeszła i które ostrożnie uchyliła. Za nimi znalazła sterylnie czyste pomieszczenie pełne płytek na ścianach i podłodze. Łazienka – podpowiedziało jej wspomnienie z wczesnego dzieciństwa. A pokój, w którym się znajdowała, to sypialnia. Weszła do małego pomieszczenia, rozglądając się po wnętrzu. Zaglądała do szafek i szuflad, sprawdzając ich zawartość. Tu jakieś pojemniczki i tubki, tam jakieś rzeczy starannie poskładane na osobnych półkach, na wieszakach też znalazła bardziej puchate odzienia. Było nawet lustro, a odbicie, które w nim widziała, nie należało do najpiękniejszych. Umorusana twarz, posklejane i brudne włosy… Zdecydowanie trzeba to zmienić.
W samej łazience najbardziej jednak zainteresowała ją oszklona kabina z prysznicem. Miała uchylone przejście, więc wejście do środka nie stanowiło problemu. Przyjrzała się uważnie kurkom oznaczonym kolorem niebieskim i czerwonym. Chwyciła za ten drugi i ostrożnie przekręciła w prawo, potem nieco bardziej. Pisnęła, gdy nagle z góry oblał ją strumień ciepłej wody, i zaraz wyskoczyła z kabiny. Przyglądała się przez chwilę całemu mechanizmowi, po chwili znów wchodząc do środka. Ciecz spłynęła po jej głowie i ciele, wsiąkając w ubranie, jednak stała tak, chłonąc ciepło. Dopiero po chwili zdjęła brudne ciuchy, rzucając je w kąt kabiny, a potem przekręciła niebieski kurek. Woda stała się nieco chłodniejsza, co znaczyło, że niebieski odpowiadał zimnej a czerwony ciepłej. Pomajstrowała trochę, ustawiając odpowiednią dla siebie temperaturę, później dopiero zabierając się za oczyszczanie ciała z brudu. Wypłukała włosy z błota bardzo starannie, obmywając następnie skórę włącznie ze wszystkimi zakamarkami. Gdy była już dostatecznie czysta, sięgnęła po ubrania, by je także oczyścić. Będzie je musiała też jakoś wysuszyć, ale tym zajmie się później. Kiedy skończyła, zakręciła oba kurki i potrząsnęła głową, strzepując krople cieczy z okolic oczu. Przetarła dłonią twarz, wychodząc z kabiny, i sięgnęła po przewieszony nieopodal ręcznik, wycierając się dokładnie. Tym razem uśmiechnęła się lekko, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Opatuliła się w puchaty szlafrok, nieco przyduży, ale to nie miało teraz znaczenia, zgarnęła wilgotną odzież i wyszła do głównego pomieszczenia. Przewiesiła pranie przez stojące w pobliżu krzesła, sama zaś zajrzała do komody pod ścianą. Znalazła tam kilka półek z ubraniami, świeżutkimi, pachnącymi i poskładanymi w kosteczkę. Wyjęła coś, co wyglądało na szorty, i od razu wsunęła na tyłek. Znalazła też trochę za dużą jak na nią koszulkę, którą również założyła, odkładając szlafrok na bok. Chyba nikt się nie obrazi, że sobie coś pożyczyła, prawda? W mokrych jeszcze ciuchach raczej nie czułaby się zbyt komfortowo.
Shiro cały czas jej się przyglądał wygodnie rozłożony na łóżku, gdy jednak podeszła do okna, stawiając na parapecie jedną ze stóp, momentalnie się zerwał i już był przy niej. Wyszła na dach, stawiając z uwagą każdy kolejny krok. Czuła się trochę jakby wymykała się z rodzinnego domu, by pobawić się ze swoim Kocurkiem wśród gałęzi. Sytuacja różniła się o tyle, że oboje z Shiro byli o wiele więksi niż w tamtym czasie, a dziewczyna nie miała już rodzinnego domu - gdyż ten spłonął pamiętnego dnia - ani też rodziny, której jedynego właściwie członka straciła tego samego dnia.
Przeszła na skraj domostwa i wskoczyła zwinnie na rosnące nieopodal drzewo. Czarny cień podążał jej śladem. Gdy znalazła się znów na ziemi, rozejrzała się szybko, sprawdzając, czy nikogo nie ma w pobliżu. Dopiero potem się wyprostowała i przeszła ukradkiem w stronę otwartego okna na parterze. Zajrzała do środka, zauważając w głębi krzątającą się po kuchni babcię. Na parapecie znajdował się półmisek z owocami, z którego zgarnęła dwa jabłka, zaraz się chowając. Nie mogła ot tak wyzbyć się hodowanych przez lata nawyków. Przemknęła się na tył domu, uważnie sprawdzając teren. Jak na razie nikt nie zakłócał swoją obecnością jej spokoju. To dobrze, mogła zająć się sobą. A w planach miała jedno – stać się silniejszą.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Sro Maj 10, 2017 1:54 pm
Rozciągnęła się niczym kotka, wyciągając splecione w palcach dłonie ku górze. Nie należało zaczynać treningu bez porządnego przygotowania. Postanowiła najpierw wykonać kilka podstawowych ćwiczeń rozgrzewająco-rozciągających. Stanęła w rozkroku i zrobiła skłon, dotykając otwartą dłonią podłoża, zaraz potem znów się wyciągnęła, przechylając tułów do tyłu. Kolejny skłon i odchył, a po nich kilka następnych, w sumie około dwudziestu powtórzeń, chociaż niespecjalnie liczyła. Przeszła do skrętów tułowia, raz w prawo, raz w lewo, znowu w prawo i znów lewo. Kolejna seria kilkunastu ruchów z rzędu. Wreszcie stanęła w większym rozkroku, rozprostowując jedną nogę, drugą zaś zaczęła zginać w kolanie, schodząc coraz niżej. Stopy cały czas trzymała przylegające do podłoża, by efektywniej rozciągnąć mięśnie. Uniosła ciało, przenosząc jego ciężar na drugą nogę, i znów opadła ku ziemi, pozostawiając jedno kolano zgięte i drugie wyprostowane. Po chwili wykonywała już płynne przejścia z jednej strony na drugą, kontynuując rozgrzewkę. Tym razem powtórzyła tę czynność ponad pięćdziesiąt razy, tak dla pewności.
Wyprostowała się, podskoczyła kilka razy, a następnie zaczęła powoli truchtać w miejscu, z każdą chwilą przyspieszając i coraz wyżej podnosząc kolana. Musiała się solidnie rozruszać, jeśli chciała, by główna część treningu przyniosła pożądane skutki.
Po kilku minutach szybkiego wysokiego truchtu przystanęła i odetchnęła głębiej. Zaraz potem odchyliła się gwałtownie do tyłu, aż sięgnęła dłońmi miękkiej trawy, i odbijając się delikatnie stopami od podłoża, przeniosła ciężar ciała na ręce. Chwilę łapała równowagę, a gdy poczuła się pewniej w tej pozycji, zaczęła bardzo powoli obniżać się w stronę ziemi, uginając przy tym ręce w łokciach. Zatrzymała się z twarzą tuż nad zielonymi po deszczu źdźbłami trawy, zatrzymując się w tej pozycji kilka sekund, i zaraz zaczęła się unosić, prostując łokcie. Kolejne zejście w dół, kilka sekund w bezruchu i w górę, a potem znów w dół i powtórka.
Wykonując kolejne serie ćwiczenia, zastanawiała się, czy gdyby była silniejsza na przykład wczoraj, to udałoby się jej powstrzymać Tensę przed wystrzeleniem tamtego pocisku. Albo czy byłaby w stanie zapobiec śmierci tym ludziom w ciężarówce. Na wspomnienie tego ostatniego poczuła drżenie mięśni. Pamiętała dobrze krew lejącą się z wnętrza pojazdu. Potrząsnęła głową, odtrącając złe myśli, a kilka kropel potu skapnęło na trawę. Koniecznie musiała się wzmocnić. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Tensa mówiła jej przecież, że nie zawsze każdą sytuację da się rozwiązać bez krzywdy własnej czy innych. Musiała brać to pod uwagę.
Po raz setny wyprostowała ręce w łokciach, zaraz opuszczając nogi i lądując w przyklęku. Mięśnie ramion drżały jej wyraźnie, mimo wszystko była w miarę zadowolona. Splotła palce ze sobą, zakładając dłonie za głową, i zaczęła wykonywać szybkie przysiady. Skoro ćwiczyła ręce, to i nogi powinna, prawda? Jej myśli dalej błądziły gdzieś daleko. Wiedziała, że prędzej czy później znów spotka się z halfką, która formalnie z woli Haricotta robiła jej za opiekuna. Nie, żeby jakoś wyśmienicie jej ta rola wychodziła, wystarczy zauważyć, że za każdym razem Ay wpadała w jakieś dziwne sytuacje. Mimo wszystko Tensa była pośrednikiem do ponownego spotkania taty, a to już zmuszało do myślenia. Chociaż pewnie jakby udała się na wyspę Kame, to w którymś momencie brunet też by się tam zjawił. Podobnie jak tamten jaszczur, który przyprawiał ją o ciarki, i ten chłopak zwany Smokiem. Wychodziło na to, że stanowią oni jakąś drużynę, paczkę, jakkolwiek to zwać. Po prostu grupę przyjaciół. Problem w tym, że ufała tylko Hariemu, no, po części też brunetce (aktualnie jasnowłosej, ale wiadomo, o kogo chodzi). Do smoczego młodzieńca podchodziła z dystansem, Jirriego zaś… po prostu się bała. Był inny, może dlatego. A może podświadomie wyczuwała płynące z jego strony zagrożenie? Nie znała przecież jego rasy, a na człowieka raczej nie wyglądał, to pewne.
Kolejna setka powtórzeń minęła właściwie nie wiedzieć kiedy. Dziewczyna wyprostowała się, rozluźniła ciało, podskoczyła raz, potem drugi. Stanęła w lekkim rozkroku, prawą nogę przesuwając nieco w tył, i przyjęła gardę, jaką ostatnio widziała u blondynki, gdy ta uczyła ją podstawowych ruchów stosowanych w walce. Mówiła, żeby ćwiczyć je jak najczęściej, a wejdą w krew. Aymi nie wiedziała, jak ruchy miałyby wejść jej do żył, mimo to zdawała sobie sprawę, że powtarzanie tych ruchów sprawi, że będą bardziej naturalne, swobodniejsze, a ona nie będzie musiała się na nich tak skupiać.
Uderzyła lewą pięścią w powietrze, potem prawą i znowu lewą. Zamachnęła się nogą, wykonując kopnięcie, zrobiła obrót i znów kopnęła, zaraz potem wykonując zamach łokciem. Wyobraziła sobie niebieskooką atakującą ją kopniakiem na wysokości głowy i szybko zablokowała niewidzialny cios, samej się schylając i wyprowadzając kopnięcie na żebra. Kolejne uderzenia pięściami, zmiany pozycji ciała, płynnie stawiane kroki, precyzyjne kopnięcia. Czuła, że idzie jej coraz lepiej. Całą swoją uwagę poświęcała na wyimaginowanym przeciwniku, z którym obecnie walczyła.
- Hej, mała! – głos za jej plecami skutkował nagłym odskokiem, obrotem i postawieniem gardy. – Spokojnie, nic ci nie zrobię, ale… masz chyba na sobie moją koszulkę… prawda?
W odległości jakichś dziesięciu metrów od niej stał wysoki chłopak z bujną czupryną miodowych włosów rozwiewanych przez wiatr. Aymi spojrzała na niego uważnie, zerknęła na koszulkę z wielką czerwoną gwiazdą na przedzie, którą pożyczyła, a potem znów przeniosła spojrzenie na młodzieńca.
- Pożyczyłam – mruknęła tylko, opuszczając nieco ręce. – Moje ubranie jest mokre.
- W porządku, w porządku – młodzian uśmiechnął się pogodnie, robiąc dwa kroki w jej stronę. Ona jednak się cofnęła. Uniósł ramiona w obronnym geście. – Ej, spokojnie. Nic ci nie zrobię, mówiłem przecież. Jestem Kazuo, a ty? Nasza babcia chyba cię polubiła. No i… fajnego masz kota.
Tu wskazał na stojącego w tyle z opuszczoną głową Shiro. Zwierz obserwował przybysza równie uważnie co jego właścicielka, nie widział w nim jednak zagrożenia, więc nie atakował. Czerwonowłosa zerknęła w jego stronę i opuściła pięści, nadal jednak pozostawała skupiona.
- Jestem Aymi, a to jest Shiro – wskazała podbródkiem panterę. – Mieszkasz tu, tak?
- Taa… - podrapał się za głową nieco zmieszany. – Ty chyba też z nami zamieszkasz, co? Nami by się ucieszyła z koleżanki. Raczej mało u nas dziewczyn. Hm… ćwiczysz, tak? Przeszkadzam? Może pomogę?
Stalowooka przekrzywiła lekko głowę. Ten chłopak był trochę dziwny. Dużo mówił, ale też sprawiał wrażenie… przyjaznego. Co dziwne, dziewczyna czuła wobec niego pewnego rodzaju sympatię. Może to przez ten jego uśmiech? Spojrzenie? Był typem, którego dało się lubić, po prostu.
- Umiesz walczyć? – spytała tylko, zupełnie pomijając pozostałe pytania. – Potrzebuję… przeciwnika.
- Sparingpartnera? – uśmiechnął się wesoło, zaciskając pięści i wykonując kilka nieporadnych uderzeń w powietrze. – Nie jestem w tym za dobry, ale chyba damy radę, nie sądzisz, Aymi-chan? Mogę tak do ciebie mówić?
Młoda uśmiechnęła się delikatnie, widząc jego próby. Zrobiła kilka kroków naprzód, stając tuż przed nim i chwytając za jego nadgarstki. Ustawiła jego pięści w pozycji gardy.
- Ręce trzymaj tak, ciosy wyprowadzaj wraz z ruchem biodra – wytłumaczyła tak, jak opisywała jej to Tensa, a potem sama stanęła obok i przyjęła odpowiednią pozycję, wykonując kilka wolnych ruchów w celu prezentacji. – O, w ten sposób. Dasz radę?
- Jasne, to chyba proste, nie? – zaśmiał się, wypróbowując kilka ataków. Halfka przytaknęła z aprobatą, stając mu naprzeciw w odpowiedniej pozycji. Gdy tylko jej nowy przeciwnik był gotów, wznowiła trening. W sumie z partnerem szło jej o wiele lepiej niż samemu. Może pokusi się o wspólne ćwiczenia z Kazuo w przyszłości? Kto wie?

_____
Trening statystyki
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Czw Maj 11, 2017 11:07 pm
Sparing trwał w najlepsze. Zablokowała kopnięcie Kazuo, potem uchyliła się przed sierpowym, samej wyprowadzając cios w stronę podbródka. Coraz łatwiej przychodziło jej naturalne wyprowadzanie ataków, a w końcu o to właśnie chodziło.
Szatyn przeprowadził kolejne natarcie, uderzając na wysokości klatki piersiowej, Ay szybko go jednak zablokowała, szykując już kontrę w postaci prawego sierpowego. Cios jednak nie doszedł do skutku, gdyż po jej podbrzuszu rozszedł się nagły impuls bólu, od którego mimowolnie się zgięła. Pięść chłopaka trafiła ją między oczy. Zamroczyło ją na chwilę i padła na plecy z cichym jękiem, lekko zamroczona. Ułamek sekundy później Shiro był już obok, warcząc groźnie na młodzieńca.
- Przepraszam! Myślałem, że to zablokujesz! - zawołał z przestrachem, cofając się kilka kroków. Aymi znów jęknęła, opatulając brzuch ramionami i podkulając nogi. - Wszystko w porządku?
"Nie jest w porządku!" - chciała krzyknąć, ale z jej gardła wyrwał się tylko kolejny przytłumiony jęk. Znowu się zaczynało. Za każdym razem przychodziło nagle i dosłownie ścinało ją z nóg. Nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje, ale ten stan stawiał ją na granicy, odbierając siły na cokolwiek, nawet życie.
Kocur zerknął w stronę czerwonowłosej i zaraz przestał warczeć. Wiedział, że jego pani wpadła w ten dziwny dla niego stan, kiedy każdy ruch sprawiał jej ból. Trącił nosem jej policzek w geście pocieszenia i solidarności, po chwili zaś ułożył się przy niej i miauknął bezradnie.
Kazuo chyba się połapał, że coś jest z nią nie tak, bo rzucił szybkie spojrzenie na dom, a potem podszedł powoli do leżącej w boleści dziewczyny. Przykucnął obok, wyciągając w jej stronę rękę, zawahał się jednak.
- Chyba lepiej zawołam babcię - stwierdził po chwili namysłu i wstał. - Zaczekaj tu, zaraz wrócę. Znaczy... sprowadzę pomoc.
To powiedziawszy, pobiegł w stronę domu, nawołując starszą kobietę. Aymi tylko bardziej się skuliła. Dlaczego to musi tak boleć..?

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Dyniokula
Spoiler:
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Nie Maj 14, 2017 7:46 pm
MG
Aymi, leżąc na ziemi, dostrzec babcię rozmawiającą z młodym Kazuo. Przez chwilę zdawała się go wypytywać, jakby zmartwiona. Następnie, gdy dała mu dojść do słowa, zmartwiła się jeszcze bardziej i podreptała przed mieszkanko. Sama.
- Ojejku - pędziła doń na swych malutkich, pulchnych nóżkach. - A cóżże ci się stało? Biedna... Ale mogłaś powiedzieć, że wychodzisz. Poczekaj, zaraz przyjdzie tu Gatsuo i zabierzemy cię opatrzyć. - pogłaskała młódkę.
Nagle do ich uszu zaczął dochodzić coś jakby warkot silnika. Na horyzoncie pojawił się zielony minivan z Anaru za kierownicą. Tylko tyle udało się jak dotąd dostrzec.
- O, no proszę, nasza kompania już wraca! -uśmiechnęła się nieco, unosząc głowę. - Chodź, w domku opowiesz mi co ci się stało, Kazuo strasznie się w słowach plątał.
W drzwiach pojawił się wspomniany chłopiec z mniej groźnie już wyglądającym mundurowym. Ciemne włosy miał obcięte na zapałkę, jednak w głównej mierze skrywał je wojskowy beret. Twarz jego zdobił śmiesznie garbaty nos. Nie miał przy sobie żadnej broni. Wraz z młodziakiem szedł w stronę rudowłosej.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Nie Maj 14, 2017 10:42 pm
Ból rozchodził się po podbrzuszu z coraz większą natarczywością. Ay kuliła się coraz bardziej, pragnąc tylko, by te męki wreszcie się skończyły i nigdy nie wracały. Zduszała w sobie wydobywające się z gardła jęki, widząc szatyna rozmawiającego z babcią. Kobieta po chwili podbiegła do niej, wyrażając całą sobą zmartwienie.
- B-Boli... - tylko tyle zdołała wyjęczeć dziewczyna, coraz ciaśniej obejmując własny brzuch. W jej oczach powoli tworzyły się łzy, ale nie zwracała na nie uwagi. Chciała tylko, by ból odszedł, by nie musiała każdego miesiąca przeżywać tego samego.
Nie zwróciła uwagi na warkot silnika. Dopiero słowa staruszki uświadomiły ją, że do domku zbliża się jakiś furgon. I że Kazuo jest kiepski w przekazywaniu informacji, skoro plątał się w słowach, jak to określiła starowinka. Spróbowała się podnieść na prośbę kobiety, ale wtedy przeszyła ją kolejna fala agonii, a z jej gardła wyrwał się cichy okrzyk. Nie mogła się ruszać. Każde, nawet najmniejsze poruszenie powodowało rwący ból mięśni gładkich brzucha promieniujący również na kręgosłup. Zacisnęła powieki. W tej chwili nie przeszkadzałoby jej, gdyby ktoś czyhał na jej życie. Wręcz przeciwnie, ucieszyłaby się nawet, gdyż skończyłoby to tak nieznośne cierpienie, na jakie była obecnie skazana.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Pon Maj 15, 2017 11:48 pm
MG
Żołnierz, przyszedł wraz z ciągle coś mu gadającym pod nosem Kazuo do Aymi i pochylił się nad nią. Zabrał ją do domu. Po kilku chwilach babcia wiedziała, co jest na rzeczy.
*efekt time-skipowego przewijacza ziuuum*
Rudowłosa po kilku bolesnych minutach siedziała na łóżku swej sypialni naprzeciw właścicielki przytułku. Staruszka trzymała w ręku dziwny, biały liść.
- Kotku, muszę ci o czymś powiedzieć - rozpoczęła stanowczo. - Dziewczynki w twoim wieku około raz na miesiąc miewają... swoje dni. Wszystko je wtedy boli, a z dziurki niestety zaczyna krwawić. Na ból niestety nic ci nie poradzę, ale na to drugie wynaleziono sposób - podała niewiaście dziwny przedmiot. - To jest podpaska. Wkładasz to pomiędzy nogi i dzięki temu więcej sobie spodni nie ufajdasz. No, idźże do toalety to włożyć, a potem wracamy już na dół.

Aymi, nienawidzę cię, że musiałem to przez ciebie zrobić. ;-;
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Sro Maj 17, 2017 10:15 pm
Jęknęła cicho, gdy żołnierz podniósł ją z ziemi, zanosząc następnie do domu. Owinęła ciaśniej ogon wokół talii, chcąc chociaż w pewnym stopniu ograniczyć ruch własnych mięśni. Nadal odczuwała silny ból w podbrzuszu, ale perspektywa pomocy ze strony babci dodawała jej otuchy.
Została odstawiona do łóżka, w którym niedawno się obudziła, a po kilku minutach staruszka już chyba wszystko wiedziała. Usiadła koło dziewczyny z dziwnym przedmiotem w ręku i zaczęła jej coś tłumaczyć. Aymi starała się słuchać uważnie i jak najwięcej zrozumieć. Pierwsze szło dobrze, z tym drugim zaś miała pewien problem. Jej głowa szalała pod natłokiem myśli. Starowinka niestety nie mogła wiedzieć, że młoda straciła matkę na bardzo wczesnym etapie życia, a później trzymała się z dala od społeczeństwa, o ile było to możliwe. Nikt zatem nie przygotował jej na okres zwany dojrzewaniem, nie miał jej kto wyjaśnić, na czym to wszystko polega i że nie trzeba się tym przejmować.
Dostawszy do ręki przedmiot, który miał rozwiązać problem krwawienia, przyglądała mu się z przestrachem. Babcia kazała jej iść do toalety, więc wstała posłusznie, choć skrzywiła się z bólu, i poczłapała bez słowa do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Zrobiła kilka kroków, a potem padła na kolana, szlochając cicho. Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Staruszka mówiła, co jej jest i z czym to się wiąże, ale Ay zupełnie tego nie pojmowała. To było dla niej coś zupełnie niezrozumiałego, a jednocześnie zatrważającego. Czyli tak będzie co miesiąc? Już zawsze? Będzie czuła ten rozrywający wnętrzności ból i wylewała z siebie hektolitry krwi? I nie ma sposobu, żeby temu zapobiec? Złagodzić obiawy? Nie ma lekarstwa na tę chorobę?
Czerwonowłosa wstała powoli, by następnie wejść do kabiny prysznicowej, odkręcić zimną wodę i usiąść pod jej strumieniem, opatulając się ramionami. Skoro nikt nie jest w stanie jej pomóc, zrobi to, co robiła zazwyczaj - pozwoli wodzie odgonić ból. Ściskała w dłoni podpaskę, zastanawiając się, jak właściwie się tego używa. Babcia mówiła, że po prostu wkłada się to między nogi, ale więcej szczegółów nie zdradziła. Może gdyby była tu Tensa, to wyjaśniłaby jej, co ma zrobić.
- Tensa... - szepnęła, pociągając nosem. Mimo że Aymi uciekła od niej, bo ta zabiła żołnierza w samochodzie, odczuwała względem koleżanki swego rodzaju przywiązanie i tęsknotę. Rozumiała też, że śmierć tamtego człowieka była skutkiem obrony jej osoby, bo przecież stalowooka była pod jej opieką, a obie zostały poniekąd porwane. Podobnie też ona zabiła tamtych ludzi w ciężarówce, chcąc bronić babcię i dzieciaki w przytułku. Siedząc tak pod strumieniem zimnej wody, zapragnęła, by blondynka (a może jednak brunetka) była tu z nią.
Po kilku chwilach ciszy przerywanej tylko szumem wody Aymi postanowiła coś zrobić, zdała sobie bowiem sprawę z faktu, że Tensa jej nie znajdzie, nawet jeśli będzie jej szukać. Siedząc tu, nie ułatwi jej poszukiwań. Sama musiała znaleźć starszą halfkę, a potem wrócić do taty. Powinna też odwiedzić Korina, bo może się on o nią martwić. W końcu przygarnął ją i dał schronienie, dom, a ona nie wróciła. W dodatku gdzieś zgubiła Kinto. Chociaż kocurek mówił, że zawsze może zawołać chmurkę, więc... Mówił też, że latać na obłoku mogą tylko osoby mające czyste serce. Czy jej własne nadal takowe było? Czy przyczynienie się do czyjejś śmierci mogło je skazić? Będzie musiała sama się przekonać.
Wstała powoli, wychodząc spod strumienia, nie przekręciła jednak kurka. Stanęła cała przesiąknięta wodą i zaczęła rozglądać się dookoła w poszukiwaniu wyjścia innego niż drzwi. Znalazła nieduże okienko i szybko przekalkulowała opcje. Uniosła się nad posadzkę, otwierając następnie okno, i zaczęła się powoli prześlizgiwać na zewnątrz. Przyświecał jej teraz jeden cel - znaleźć Tensę.
- Kinto! - zawołała, gdy tylko udało jej się przecisnąć na zewnątrz. Nadal unosiła się w powietrzu, ale sama nie dałaby rady, nie z nawracającym właśnie bólem. Kilka sekund później obłok był już przy niej. Zacisnęła powieki, wskakując na jego puchatą powierzchnię. Chwila prawdy. Nie spadła. Czyli nadal była sobą.
- Leć, szybko... na polanę... - szepnęła, zwijając się na chmurce, a kinto wystartował z furkotem. Aymi i tak będzie musiała tu wrócić. By oddać Kazuo jego rzeczy, zabrać własne i... po Shiro oczywiście.

[z/t] - o ile nic nie stanie na przeszkodzie
Sponsored content

Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi Empty Re: Przytułek - Armia Czerwonej Wstęgi

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach