Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Góry       Empty Góry

Wto Lis 24, 2015 4:59 pm
Nie są to do końca góry, a z pewnością nie są one takie, jak te, które występują na Ziemi. Są dużo mniejsze, ale nazwać ich pagórkami nie można.
Jest to mocno górzysty teren. Skała na skale, a gdzieniegdzie tylko niebieska trawa wystawia swoją bujną grzywkę i daję o sobie znać. Jest to teren ciężki do zamieszkania, dlatego nikt tutaj się nie wprowadził. Oczywiście, jak się bardzo chce, to i tutaj można wieść godne życie. Ale czy warto?
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Sob Lut 04, 2017 8:08 pm
Wojownik przemieszczał się po przestworzach zielonej planety długo. Bardzo długo. Na znalezienie lasu nie było najmniejszych szans, cały glob był jednym wielkim oceanem, posypanym wyspami z ewentualną, niewielką ilością drzew. Po kilku godzinach lotu dotarł na teren mniej zlany wodą, jednak i tak pełen rzek. Wzniesienia były tu znacznie większe, pokusić się można by było o nazwanie ich górami. W końcu stanął na jednym ze wzgórz. Wiatr wiał lekko, przez co jego włosy i pojedyncze kępki trawy delikatnie falowały w tę samą stronę. Spojrzał na swoją złamaną rękę, wiszącą na szarfie. Przydałoby się z nią później coś zrobić. Może by tak poszukać mieszkańców tej planety? A nuż znają się na medycynie. A skoro o mieszkańcach mowa, dobrze by było się czegoś o nich dowiedzieć, nie pamiętał przecież dosłownie wszystkiego, czego nauczył się na rodzimej planecie. Pstryknął palcami prawej dłoni i natychmiast pojawiła się w niej książka, którą... zresztą, każdy kto dostał, wie. Przycupnął pod większym kamieniem i otworzył encyklopedię jedną ręką. Wyszukał alfabetycznie słowo klucz "Namek" i rozpoczął lekturę. Jednak był tak zmęczony, to walką, to przymusem egzystencji z innymi ludźmi, że nim dowiedział się czegoś ciekawego, zasnął.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Nie Lut 05, 2017 7:11 pm
MG

Kiedy Shinjin smacznie sobie spał, niedaleko niego pojawił się pewien niski mężczyzna. Był to oczywiście Nameczanin. Ubrany był w biały szal, który zakrywał dokładnie i szczelnie jego szyję, czerwoną kamizelkę, która rozpięta sięgała mu prawie do kolan oraz białe spodnie, które przypominały dresowe spodnie. Niósł od na plecach worek, który był czymś wypełniony. Wyglądał na dość ciężki, ale mężczyzna nie był słaby. Mimo swojego wieku i niespecjalnego wzrostu, jego mięśnie były w całkiem dobrej formie.

Spoiler:

Widząc śpiącego Shiro, podszedł do niego powoli. Nie wiedział, że to Shinjin, że to osoba boska, którą należy szanować. Właściwie, skąd mógł wiedzieć? Poza tym, na szacunek trzeba sobie zasłużyć.
Nameczanin postawił worek na niebieskiej trawie, po czym lekko nogą kopnął stopę Shiro, sprawdzając czy śpi, czy może jest martwy.
- Halo, chłopcze... Obudź się. - powiedział, lekko szturchając go teraz w ramię.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Nie Lut 05, 2017 10:21 pm
Cięcie skośne od prawej. Następnie półpiruet i szybkie pchnięcie w brzuch. Oponent po raz kolejny kaszle krwią. Wynik tego pojedynku jest już przesądzony. Właśnie dzieją się losy całego wszechświata. Oto on, czystej krwi bóg Shiro toczy bój na śmierć i życie z samym Bogiem Zniszczenia! W wyniku drgań, jakie wywołuje każde uderzenie, destrukcji ulegają kolejne planety. Wróg nie ma już szans. Nie blokuje nawet ciosów. Jedna jego ręka nie jest sprawna, drugiej już nie posiada. Czeka na swój koniec. Jednak tej przyjemności nie zamierza mu sprawić. Delektuje się swoim zwycięstwem. Kopie go z całej siły w twarz, ten z niesamowitą prędkością odlatuje na kolejne dziesiątki metrów. Ale to nie jest jeszcze pełnia jego mocy, białowłosy by zadać wrogowi ostateczny cios wywołuje białą aurę wokół swoich pleców. Ładuje swoją energię. Wokół niego pojawiają się najróżniejszych kolorów wyładowania. Zgina łokcie, kumuluje dwie ogniste kule w swych mocarnych dłoniach.
- Jakiś pomysł na historyczne ostatnie słowa? - uśmiecha się zadziornie.
- Mam... jeden... - z trudem charczy ostatnie bóstwo destrukcji.
- Chłopcze... Obudź się.
Poczuł ból w ręce (jeśli szturchnął go w tę złamaną, nie napisałeś tego) Otworzył oczy. Właśnie miał przypieczętować swój tryumf nad całym uniwersum, kiedy ktoś perfidnie uświadomił mu, że to tylko projekcja jego umysłu. A było tak uroczo... Choć sumie, nie ma tego złego, wyspał się naprawdę dobrze. Potrzebował tej drzemki jak mało kto. Teraz jeszcze tylko coś zjeść i zająć się treningiem. A, i przy okazji sprawdzić, kto go obudził. Wsparł się na prawej ręce, gdyż lewa nie była sprawna. Spojrzał w stronę, z której usłyszał głos i poczuł szturchnięcie. Zielony, czułki, część mięśni na wierzchu. Rodowity nameczanin. Bóg pośpiesznie wstał, otrzepał się prawą ręką, poprawił miecz spoczywający przy boku oraz złamaną kończynę wiszącą na szarfie. Spojrzał jeszcze raz na miejsce, na którym właśnie spał. Spostrzegł, że wciąż leżała tam jego encyklopedia! Nieznacznym ruchem dłoni, sprawił, że ta zniknęła. Z tego co przeczytał, większość mieszkańców miała łagodne usposobienie, lecz i tak trzeba było być czujnym. Wiedza dotycząca całego wszechświata nie mogła wpaść w niepowołane ręce. Zerknął jeszcze ras na jegomościa. Coś ze sobą miał. Wór, coś w tym stylu. Na oko dość ciężki. Młodzieńcowi do odkupienia grzechów się za bardzo nie spieszyło, lecz każda okazja jest dobra. Zwłaszcza, że może się nie powtórzyć.
- Mogę panu w czymś pomóc? - rzekł, zerkając na bojtel u boku kosmity. Był wypełniony po brzegi. Ciekawe, co też mogło się się w nim znajdować?


Ostatnio zmieniony przez Shiro dnia Pon Lut 06, 2017 12:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Pon Lut 06, 2017 11:49 am
MG

Nameczanin widząc, jak młody mężczyzna się budzi, uśmiechnął się. Kamień spadł mu z serca, ponieważ jeszcze sekundę temu myślał, że tajemniczy jegomość jest martwy. Znikająca encyklopedia nie zrobiła wrażenia na zielonym mężczyźnie. Prawdopodobnie sam potrafił to i owo. To jednak dało mu trochę do myślenia. Wyglądał znajomo, ale nigdy wcześniej go nie spotkał. To na pewno. Potrafił używać magii, czyli nie był zwyczajnym wojownikiem. To też brzmiało całkiem znajomo. W dodatku, mimo znajomości wykrywania Ki, nie mógł jej wyczuć. W tym przypadku istniały tylko dwie opcje...
- Pytanie raczej brzmi, czy ja mogę pomóc Tobie? - uśmiechnął się, klepiąc Shiro lekko po ramieniu. Worek, który niósł stał tuż obok jego stopy.
- Nie jesteś stąd. Co Cię tu więc sprowadza? - zapytał, kładąc obie ręce na pasie. Patrzył do góry, gdyż jak wiadomo, był niższy od Shinjina.
- W ogóle, jestem Moori. - uśmiechnął się, wyciągając otwartą dłoń w stronę Shiro. To mogły być tylko pozory, tak na prawdę starzec mógł tylko testować młodzieńca. Jaka jednakże była prawda?
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Pon Lut 06, 2017 2:17 pm
Napotkany zielonek wyraźnie był jednym z tych przyjaznych. Świadczył o tym fakt, że nie próbował go zabić na samym początku, ale też ogólne wrażenie, jakie sprawiał. Uśmiechnięty staruszek, skory do pomocy i udzielania rad mniej doświadczonym od niego. Sam zresztą zapytany o pomoc, sam ją zaproponował. Być może wiedział o wygnaniu? Albo po prostu dwumetrowy elf leżący gdzieś na odludziu w górach wyglądał po prostu dziwnie? Raczej ta druga opcja. Utwierdziło go w tym przekonaniu późniejsze pytanie napotkanego tubylca.Domyślił się, że raczej nie mieszka tu od dawien dawna, zresztą strasznie rzucał się pewnie w oczy. Wszyscy mieszkańcy tego globu mieli zieloną skórę i czułki, także cudzoziemca można było rozpoznać już na pierwszy rzut oka. Problem był jednak z odpowiedzią na pytanie... Raczej prawda powiedziana dosłownie nie byłaby zbyt wiarygodna. Nie mógł palnąć tekstem w stylu "no hej, jestem sobie bogiem i kazano mi wypędzić głupich skurczybyków z planety, ale ich wyrżnąłem w pień, więc teraz siedzę tu za karę". I czemu miałby mówić swoją historię losowo napotkanej osobie, nawet jeśli wydaje się być miła? Łgać też nie było sensu, oszustwem się brzydził, a poza tym ci ważniejsi z Nameków potrafili odczytywać myśli, tak jak niektórzy Kaioshini. Nie wiedział czy ten akurat jest jednym z nich, lecz istniało takowe prawdopodobieństwo. Po chwili zastanowienia, odpowiedział:
- Cóż... Gdybym wyznał całą prawdę, i tak by mi pan nie uwierzył, więc powiem tylko, że zostałem wygnany z rodzimej planety - i od razu żałował swych słów. Z byle jakiego powodu się nie zostaje skazanym na banicję, toteż pewnie już wyrobił sobie złe zdanie w oczach mieszkańca zielonego globu. Z drugiej jednak strony, tłumaczenie się tylko pogorszyłoby obecną sytuację.
Mężczyzna kontynuował dialog. Coś czuł, że był duszą towarzystwa, wyciągnął w przyjaznym geście otwartą dłoń, przedstawiając się. Na imię mu było Moori. Shiro zdawało się, że już to imię skądś słyszał. Musiała być o nim wzmianka w księdze, lecz nie przypominał sobie, jaka. Nie doczytał o nim najpewniej, zasypiając przy kamieniu. Fakt, iż o nim wspomniano świadczył, że nie był to zwykły rolnik. Jeżeli mu się nie zdawało i nowo poznany faktycznie był kimś ważnym, to faktycznie był jego szczęśliwy dzień. Nie dość, że zyskał miecz i wolność, to jeszcze nadrobi część pokuty, bo czemu by nie. Blady wojownik uścisnął mu dłoń, jednak spinając Ki w nogach, na wszelki wypadek ataku z zaskoczenia. Mimo wszystko, nie mógł być jeszcze zbyt ufny, a przy powitaniu czujność ofiary była najbardziej uśpiona.
- Shiro - odpowiedział mu, starając się nie brzmieć zbyt nieprzyjemnie. Jego głos raczej nie brzmiał jak kogoś przyjaznego, co dodawał jeszcze wyraz twarzy. Musiał pomyśleć w niedalekiej przyszłości nad transformacją. Podobno ci dobrzy bogowie mieli nabierać po niej bardziej łagodnego wyglądu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Pon Lut 06, 2017 10:47 pm
MG

Nameczanin ani na chwilę nie zgubił swojego uśmiechu, nawet wtedy kiedy usłyszał o banicji i wygnaniu z ojczyzny. Chciał już coś powiedzieć, jakby pocieszyć posępnego młodzieńca, ale ten w tym samym czasie chwycił za jego rękę i skwitował krótko, przedstawiając się.
- Miło Cię poznać, Shiro. - odpowiedział Moori, ściskając dłoń Shinjina i potrząsając nią kilka razy na znak przywitania. W tym samym momencie, wyciągnął drugą dłoń, którą położył na zewnętrznej części ręki młodzieńca i poklepał ją delikatnie.
- Ciężki jest ten worek. Pomożesz mi go zanieść do wioski? W między czasie, chciałbym usłyszeć Twoją historię. Jestem zdolny uwierzyć w wiele. W końcu żyjemy w świecie, gdzie ludzie posiadają fenomenalne zdolności, prawda? - zapytał, uśmiechając się szeroko, po czym ręką wskazał na biały worek, który był czymś wypełniony.
- Niedaleko znajduje się wioska, w której mieszkam razem z innymi Nameczanami. To w tamtą stronę... - pokazał ręką kierunek, w którym wcześniej zmierzał.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Wto Lut 07, 2017 10:09 pm
Okazało się, że Moori nie ma w najmniejszym stopniu złych zamiarów. Był też bardzo, ale to bardzo ufny. Nie zamierzał go przetestować, czy coś tym stylu. Skory do rozmowy, wiecznie uśmiechnięty ponadto. Miły wyraz nie zniknął z jego facjaty nawet, gdy usłyszał o karze wygnania. Być może był to pewien rodzaj próby zdobycia zaufania, by później wykorzystać go do swoich celów. Ale raczej nie był.
Większość przedstawicieli tego klanu znana była z gościnności i przyjaznego nastawienia do wszystkiego. Po obowiązkowych czynnościach zapoznawczych, bez których jakoś nikt nie mógł się obejść, Nameczanin w końcu przeszedł do sedna sprawy. Jak można było się domyśleć, był nim ten wór. Wyglądał na ciężki i taszczenie go ze sobą długimi kilometrami musiało być co najmniej niewygodne. Zwłaszcza, że przedstawiciele tej rasy siłaczami nie byli. Nie widział żadnych przeciwwskazań w wyświadczeniu mu przysługi. Przecież to tylko dźwiganie, na codzień robił to godzinami, by wzmocnić swoje ciało. Przy okazji, mógł też ulżyć staruszkowi. Nawet nie dla pokuty, właściwie co go obchodzą bogowie, którzy są w stanie tylko osłabiać swoje szeregi, to pozwalając żołnierzom umierać, to wyrzucając ich na zbity pysk. Chciał mu po prostu pomóc, bo wypada pomagać. No i przydałoby się wyleczyć złamaną rękę.
Shiro nie znał wagi bojtla. Mógł być wypchany po brzegi czymś ciężkim, bądź też nie. Pociągnął lekko w górę za jego końcówkę. Jeśli był na tyle ciężki, że do podniesienia wymagane było użycie większej siły, ukucnął przed nim i wciąż go trzymając, odwrócił się plecami do niego. Następnie wstał, by podciągnąć ciężar z nóg. Wzniósł się lekko używając umiejętności latania i wyruszył razem z Moorim we wskazanym kierunku.
Przez chwilę lecieli w absolutnej ciszy. Wysoki bóg nie przepadał za gadaniem, zdecydowanie wolał mowę pięści. Musiał jednak coś powiedzieć, wygadanemu starcowi nie wystarczyło samo "zostałem wygnany". Uznał, że na świecie są dziwy, o których nie śniło się naszym filozofom, i że z pewnością uwierzy w jego historię. Był miły, ale straszliwie natrętny. Mógł poprzestać na obecnych informacjach, ewentualnie później dowiadując się czegoś więcej. Na początku też tak chciał go zostawić, ale jednak czegoś od niego potrzebował. Zastanowił się, co może mu powiedzieć, a czego nie. Po dłuższym czasie obojętnie rzekł:
- Coż... Jestem bogiem, który zawiódł. Zostałem tu porzucony, by pokutować swoją winę.
Było mu obojętne, jak odbierze to mężczyzna. Prawda brzmiała jak najgłupsze kłamstwo, więc mógł w pewnym sensie czuć się bezpiecznie. Jeśli uznałby go za wariata, nic na tym nie straci. Dalej już leciał w stronę wioseczki, nie odzywając się ani słowem.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Sro Lut 08, 2017 10:29 pm
MG

Moori przysłuchiwał się temu, co do powiedzenia miał Shiro. Wiele jednak nie powiedział, więc i słuchać nie było czego. Uśmiechnął się jedynie, będąc lekko zażenowanym i nieco poirytowanym. Nie tak opowiada się o swoim żywocie.
- Brzmi to całkiem nudno. - po czym skinął głową, cicho śmiejąc się pod swoim przygarbionym nosem. Nie miał nic złego na myśli, to oczywiste.
- Tak właśnie myślałem, że pochodzisz z rasy bogów. Spotkałem kiedyś jednego... Wtedy był zwyczajnym uczniem, podobnie jak Ty, o ile się teraz nie mylę. - spojrzał na Shiro, po czym gdzieś przed siebie. Obaj lecieli w stronę wioski, która już malowała się powoli na horyzoncie. Dostrzegli z daleka małe, białe domki, pomiędzy którymi znajdowały się pola uprawne. Na razie, wyglądało to biednie, ale jak wiadomo, na takie rzeczy potrzeba czasu. Mnóstwo czasu.
_____
Shiro z/t
Napisz następny post w Wiosce Moori.
Cheri
Cheri
Liczba postów : 111

Góry       Empty Re: Góry

Pią Kwi 14, 2017 2:29 pm
Tak więc nasz bohater zakończył pracę na dzień dzisiejszy. Co prawda lubił rolnictwo, jednak dużo bardziej lubił pterodaktyle. Udał się w góry, aby spotkać ze swoim dawnym przyjacielem. I tak jak zwykle stanął na szczycie góry i zaskrzeczał niczym jego "rodzice". Po chwili z ukrycia wyleciał wielki fioletowy pterodaktyl. Jak co dzień po wypełnieniu obowiązków miał ochotę na trening. Tym razem miał on przyjąć dość standardową formę, (nie) zwykłego sparingu. Trump uniósł się w powietrze, spojrzał na swojego sparing partnera z góry, jak bombowiec przed zniszczeniem miasta. Napiął mięśnie które twardością przypominały mur mający powstrzymać wąsatych imigrantów. -Kitaru!- krzyknął i ruszył na swojego przeciwnika. Nie zamierzał się cackać wiedział, że nie musi się ograniczać. Uderzył z rozpędu wprost w brzuch bestii, spadł na niego niczym bomba na Hiroshime, siejąc spustoszenie pośród jego wnętrzności. No może nie, aż tak w końcu car bombie jeszcze mocą nie dorównał. Bestia skuliła się i chciała prawym sierpowym "chlasnąć" naszego bohatera w twarz. Jednak nasz bohater nie nazywał się Kennedy i zdołał wykonać uniku, nie dając spenetrować swojej czaszki. Trump zanurkował pod przeciwnikiem jakby chciał zniszczyć U-boota i przelatując za niego złapał go za ogon. Z silnym zamachem jakby chciał zburzyć dwie wierze wyrzucił pterodaktyla w powietrze. Jaki w tym sens skoro on lata? No niby żaden, chwilowe oszołomienie jednak wystarczyło. Kiedy przeciwnik wzlatywał w powietrze ostrzelał go niczym III Rzesza, desantujących plaże Omaha. Trump spojrzał na wybuchy na ciele jego przeciwnika, ten jednak szybko się otrząsnął. -Dawaj!- krzyknął do istoty. A ta jakby go zrozumiała. Otrzepała się i ruszyła szarżą. Trump czekał spokojnie, wyglądał na podnieconego, jakby mógł gdzieś wprowadzić demokrację. Kiedy potwór już miał wpaść w niego swoim cielskiem taranując go w celu wbicia w ziemię. Nasz bohater niczym słupki poparcia opadł nieco, a jego przeciwnik po prostu przeleciał nad nim. Wojownik spojrzał na swojego "oponenta". -Nie mów, że aż tak się opuściłeś?- rzucił. Odpowiedział mu głośny skrzek. Bestia znów ruszyła. Tym razem jednak i nameczanin ruszył szarżą. Nie zamierzał on wykonywać uniku. Pięści wojowników zderzyły się powodując huk niczym przebijający barierę dźwięku odrzutowiec. Dalej z pełną prędkością oboje uderzali w tors przeciwnika. Tym razem doszło do walki na wyniszczenie. Kto wytrzyma więcej? Ciosy raz za razem uderzały w korpusy przez dobre kilka minut. Po chwili oboje oddychali ciężko, a uderzenia stały się słabsze. -Nie tak  źle.- rzucił. Uciszył go cios w szczękę. Wojownik, aż wykonał obrót pod wpływem ciosu. No może nie do końca, gdyż było to po prostu kopnięcie obrotowe, które uderzyło w głowę bestii ogłuszając ją i odrzucając na kilka metrów. -Miało nie być w głowę!- krzyknął poirytowany. -Wrócę jutro.- powiedział i odleciał. Jego towarzysz zapomniał o ustalonych zasadach. Nie lubił gdy tak robił. Wylądował pod górą i postanowił wyrzucić z siebie swój gniew. Z całej pozostałej siły uderzał w kamienną ścianę. Co prawda nie robiło to na masywie żadnego wrażenia. Jednak z każdym ciosem gniew ulatniał się. Po kilkunastu minutach odleciał od gór. Aby zabić nudę postanowił sobie pobiegać. Przez 20 minut biegał górskimi ścieżkami. Sam nie wiedział po co. Zmęczony treningiem postanowił nieco się rozluźnić. Wzleciał w powietrze i zaczął machać rękami. Z jego ust wydobywał się skrzek. Latał jak wariat, przez niemal godzinę, aż nie poczuł, iż jest już z nim w porządku. Postanowił wrócić do wioski.

[z/t]
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Pią Kwi 14, 2017 8:04 pm
Laptor wyczuł dwie niewielkie energie oscylujące w granicach 1000 PL gdzieś w tym miejscu, błyskawicznie przetransportował swoje smukłe, szare ciało w to miejsce by od razu dojrzeć dwóch nameczaninów trenujących wzajemnie między sobą... Oczywiście jak na nameczaninów przystało został wykryty od razu, od razu przyjęli pozycją obronną i wykrzyczeli, że nie umrą bez walki. Nie trwało to długo, Grey zwyczajnie przeteleportował się przed ich twarze i wyprowadził jedno uderzenie w brzuchy, które było dość silne by odbić się na plecach, po czym obydwoje utracili nogi zwykłym wyrwaniem ich. Byli nawet zbyt zmęczeni jednym uderzeniem by mogli użyć regeneracji... Laptor zamknął oczy, wystawił rękę w kierunku pojedynczego osobnika. Wewnątrz siebie zbierał energię, jednak zwyczajnie nie trwało to długo i niebieska siła wystrzeliła w nameczanina, obejmując go w poświacie. Nie stało się nic. Laptor nie poddawał się, zamknął oczy, wystawił rękę i skumulował energią, lecz nie w postaci kuli energii a zwyczajnie w postaci otoczki ręki przez energię. Dodatkowo wyobraził sobie nameczanina we krwi leżącego nieopodal a na nim jakiegoś cukierka, dokładniej cukrową laskę. Energia wystrzeliła trafiając ponownie nameczanina i niby coś zaczęło się dział, namek jakby wbrew woli zaczął układać swoje ciało... i znowu nic. Musiał coś robić nie tak, chociaż niezwykle wyraźnie czuł, że to coś co może zrobić, nie wiedział czemu, ale to samo przeczucie jak przy innych technikach towarzyszyło mu teraz tutaj. Zapewne wewnętrzny instynkt Majina podpowiadał mu zwyczajnie o nowych możliwościach wraz z każdym wzmocnieniem jego ciała. Laptor usiadł przed ciałami namków pozbawionych nóg, skupił się w głowię i zwyczajnie powtórnie odnalazł swoje wewnętrzne JA. Nie obyło się bez ganianiny ze sobą, pod postacią kuli energii. Oczywiście im bardziej Laptor zwiększał swoją szybkość tym szybsza była ta energia i trzeba było zwyczajnie wykazać się sprytem by tą energię złapać... Strzelał promieniami energii, kulami energii, jednak nie mógł się trafić, leciał za kulą dobre 20 minut by w końcu zmienić kierunek lotu i całkiem przypadkowo przewidzieć gdzie kula się pojawi. Bam! Złapał ją w ręce, ta go wypełniła i otworzył szybko oczy. W myślach jak i w świecie realnym. Wiedział już co robi nie tak, a mianowicie jego czułka była niezwykle magiczna, i to przez nią ów technika powinna przepływać. Od tego była, od typowo magicznych rzeczy jakimi techniki nie są. Uśmiechnął się lekko i zwyczajnie założył rękę na rękę na torsie, zamknął oczy ponieważ skupienie energii w innej części ciała niż było mu dane się przyzwyczaić wymagało pewnej siły. Więc teraz zrobił to samo co wcześniej. Wyobraził sobie obydwu nameczaninów, którzy znajdowali się przed nim, jego metrowa czułka powiewała na lekkim wietrze. Pora była najwyższa by skupić w niej odrobinę swojej energii. Energia zaczęła wypełniać ogonek i wydobywać się lekko na zewnątrz pod postacią niebieskiej otoczki całej czułki. Dodatkowo ta podniosła się zza głowy i wykierowała w kierunku dwóch przeciwników. Po chwili już wystrzelił niebieski promień otaczający obydwu namków, ci zaczęli zaciskać zęby, naprężać ciała, jednak nie mogli się oprzeć sile magicznej. Ich ciała mimowolnie ułożyły się jak szprychy, ręce wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane, szyje do góry. Potem nastąpił błysk światła, lekki dymek a na trawie leżały dwie cukrowe laski w kolorze niebiesko-zielonym... Laptor podszedł, chwycił je w dłoń i włożył do buzi od razu gryząc.
- Pyyycha! Hahaha! - Wykrzyknął uradowany.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Nie Kwi 16, 2017 10:43 am
Laptorek był wielce zadowolony, jednakże to uczucie nie pojawiało się na jego wyrazie twarzy. Jego mina nadal była chłodna, nieporuszona i normalna, nie można było odczytać kompletnie żadnego uczucia jej towarzyszącego... Teraz po zjedzeniu cukierka, jeszcze kończył gryźć by po chwili zerknąć na energię, które są na ten planecie. Żadna się nie wyróżniała, chociaż jedne były lekko wyższe, inne zwyczajnie nędzne. W tym całym burdelu w ilości energii, Laptor postanowił, że tymi słabymi nawet nie będzie się zajmował bo to nie ma sensu. Wyszukiwał tylko tych najwyższych energii, ale nie tych co już czuł, u których już był... Miał nadzieję, że top lista energii, którą sobie teraz stworzył (pomijając energię postaci, z którymi już się spotkał) sprawdzi się w ten sposób, że to najsilniejsi z kolei są strażnikami smoczych kul, tak powinna wprawdzie być. Wzniósł się w górę, rozejrzał i wybrał kierunek...
W jego głowie ułożyła się pomału pewna myśl. Wie wszystko co powinien wiedzieć dzięki Narace, więc doskonale wiedział, że jedno życzenie poświęci na stworzenie swojego wymarzonego Candy Landu, jednakże jak miałby podróżować? Otóż drugie życzenie spożytkuje w ten sposób, że zwyczajnie poprosi kule o nadanie nameczanom odpowiedniej wiedzy do budowania najlepszych technologii... O tak Smile
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Sro Kwi 19, 2017 11:50 pm
MG

Na niebie pojawił się niewielki obiekt. W miejscu w którym wszedł z atmosferę planety rozbłysło jasne światło, które zmieszało się z kolorem czerwonym. Barwa czerwieni po chwili jednak zniknęła, a obiekt zbliżał się coraz bardziej. Widoczne były jego elementy. Miał osiem odnóży, nogi w sumie, które służyć miały za podstawkę kiedy stał bezpiecznie zaparkowany na twardym lądzie. Reszta była okrągła, przypominająca coś na wzór mechanicznej ośmiornicy. Mimo, że pojazd znajdował się daleko, dźwięk jego silnika był bardzo dobrze słyszalny. Nie kierował się w stronę gór. Patrząc po kierunku jaki obrał i posługując się logicznym myśleniem, prawdopodobnie wyląduje na polanie.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Czw Kwi 20, 2017 12:06 am
Kiedy rozmyślania Laptora o tym co zrobi ze smoczymi kulami kiedy tylko je zbierze, skończyły się, gdzieś wysoko na niebie zabłysnęło czerwone światło, które okazało się być otoczką jakiegoś kosmicznego statku. Kiedy wleciał w atmosferę a potem wleciał poniżej chmur, okazało się, że statek ten ma odnogi, zapewne służące do bezpiecznego lądowania... Okrągły kształt kierował się prawdopodobnie do znanego mu miejsca jakim była spora polana. To było to... Statek kosmiczny, dzięki któremu Laptor mógł opuścić przestrzeń planety szybciej niż za sprawą drugiego życzenia. Jednakże i tak priorytetem niewątpliwie było odnalezienie smoczych kul, jednak postanowił poświęcić kilka minut na to by ogarnąć kim są ci, którzy przybili na planetę. Oczywiście nie zamierzał jakoś specjalnie się ukrywać, prawdopodobnie był dostatecznie silny by mierzyć się z każdym we wszechświecie. Tak właśnie myślał, tak uważał. Czym prędzej wyruszył w kierunku polany, która znajdowała się prawie o rzut beretem...

z/t Polana (odpisałbym też tam, ale na 10 linijek nie opiszę czekania na statek)
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Wto Maj 09, 2017 5:45 pm
Laptor leciał sobie i leciał i leciał i leciał i leciał i leciał... W końcu dotarł na miejsce, na które dolecieć miał, właściwie to szybko to zrobił dzięki wiedzy Naraki o Namek no i dzięki swojej prędkości, która pozwalała szybko szybować po niebie. Chociaż i tak nie użył jej pełnej, wszak musiał targać za sobą małego Laptora Juniora, który do najwolniejszych, jednak nie należał. Podróż upłynęła więc dość szybko i w kompletnej ciszy, oboje mieli taki sam pogląd na wszystko, oboje nie lubili działania z kimś, ale to było coś innego. Junior wiedział, że nie może się sprzeciwić Laptorowi, po prostu nie może, więc zwyczajnie się tolerowali, a Laptorowi cichy kompan nie przeszkadzał, bo to on sam w mniejszej formie po prostu. Dotarli do gór, to tutaj miała znajdować się czwarta smocza kula, wtedy miałby więcej niż połowę. Dlaczego ktoś wymyślił ich aż 7? To było ciekawe, czemu nie dwie, trzy? A czemu nie 20? Chociaż z drugiej strony... 7 to dość dużo, musi teraz stracić czas na tej obrzydłej już planecie, chciał skończyć to jak najszybciej. Rozejrzał się za potencjalną kryjówką kuli, przecież to musiało być gdzieś tutaj.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Góry       Empty Re: Góry

Wto Maj 09, 2017 7:17 pm
Mistrz Gry


Gumiak i pół dolecieli w końcu do wyznaczonego przez radar miejsca. Znaleźli się na dość dużej wysokości. W sumie idealne miejsce na ukrycie kuli. Szczyt przed nimi był poszarpany, i ziało w nim wiele dziur tudzież grot. Kula mogła być w każdej z nich. Jedna była malutka, wielkości klona Laptora, i pewnie nie za głęboko wbita w góre, inna znowu była strasznie wąska, tak że trzeba by wciągnąć nieźle brzuch, aby się przecisnąć, jednak we wnętrzu dało się dopatrzeć jakąś większą jamę. Ciekawa natomiast była wielgachna jama z której dobiegało chrapanie jakiegoś ogromnego stwora. Hmm. Skarb którego pilnuje bestia? Brzmi jak niezły trop. Ale to od Laptora zależy, gdzie zacznie szukać.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Wto Maj 09, 2017 7:42 pm
Sytuacja było niezwykle prosta, ponieważ to był teren górzysty, kula musiała znajdować się na górze, lub wewnątrz góry. To tak na prawdę bardzo dobra kryjówka, ale miejsc jest tyle, że gdyby nie radar, zapewne majin musiałby zmusić jakiegoś nameczanina by zaprowadził go do tej kryjówki, sam nie chciałby się w tym paprać, bo czasu zajęło by to od cholery. Zerknął na swojego Juniora, ten chyba wiedział o co chodziło po przytaknął głową. Rozejrzeli się jeszcze raz dookoła, zauważyli kilkanaście dziur, różnych, jedne zapewne są płytkie, i po prostu cień zasłania widok na ich dno, inne były głębokie, wąskie. Całość wyglądała nieco nieschludnie jak na górę, jak gdyby coś po niej chodziło, dużego z pazurami i nieco ją uszkodziło... W każdym razie...
- Leć oglądnąć te mniejsze szczeliny. - Wydał krótkie polecenie, a klon zwyczajnie zrobił to co miał zrobić, miał inteligencje Laptora, więc wierzył, że w razie potrzeby zwyczajnie użyje wydłużania rąk i poinformuje go, gdy znajdzie kulę. Sam natomiast miał inny plan, zajrzał oczywiście do dużej groty skąd wydobywało się chrapanie. Wystrzelił kulę energii by ewentualnie wystraszyć to dziadostwo oraz zaświecić sobie i przyświecić drogę. Dopiero potem (jeśli nic nadal nie zauważył, i jeśli ki blast niczego nie sprowokowało) wszedł do środka trzymając w ręce ki blasta drugiego.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Góry       Empty Re: Góry

Sro Maj 10, 2017 6:29 pm
Mistrz Gry

Laptor bardzo rozsądnie rozdzielił się ze swoim klonem w celu poszukiwania kuli. Jednak niezbyt rozsądnym było strzelanie do dziury, o czym miał przekonać się już z chwilę. Gdy tylko jego kiko wparowało do groty, cała góra zatrzęsła się w potwornym ryku. Roztrzaskała się na małe i wielkie kawałki, ukazując potworny obraz. Ta góra była... Smokiem! Wielkim, zielonołuskim smokiem, którego przez lata letargu pokrył piach, ziemia, błoto i wszelkie inne osady brudu, które następnie zaschły, tworząc wielką, nieregularną górę. Klon Laptora został przywalony pod gruzem, ale pewnie za chwilę się wydostanie. Ale... Gdzie w takim razie kula? Skoro miała być w górze, to może znaczyć tylko jedno, prawda? No to teraz Laptor musi zabić smoka i grzebać mu w bebechach, a konkurencja w zbieraniu kul jest tuż-tuż.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Sro Maj 10, 2017 6:43 pm
Strzał ki blastem w kierunku ciemności było przemyślaną opcją, tak czy siak chciał wykurzyć coś co było wewnątrz, to, że okazało się, że cała góra to ogromne stworzenie ze skrzydłami i wydłużonym pyskiem to nawet ułatwiało poniekąd sprawę. Ogromny cel, jednakże szybko Laptor zorientował się, że w sumie kula jest w środku, a to nie było już fajne, bo będzie musiał grzebać w jego ogromnych wnętrznościach, a kula może być po prostu wszędzie, to znaczy "WSZĘDZIE", tak na dobrą sprawę mogła być jedynie w paszczy, płucach, żołądku. Mały Laptorek był najbliżej, więc został przygnieciony gruzem, jednak szybko wydobył z siebie pokłady energii, które odrzucił cały gruz na wszystkie strony. Sam klon poleciał potworowi przed oczy w celu skupienia uwagi, a Laptor wystrzelił Chocolate Beam by zamienić potwora w cukierka, nie takiego małego na dłoń, trochę większego, może mniej więcej takiego jak smocza kula. Jeśli to się udało, rozłupuje delikatnie cukierka i wyjmuje kulę. Jeśli to się nie udaje, klon wraca, a Laptor na pełnej szybkości wlatuje potworowi w środek głowy i wylatuje drugą stroną.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Góry       Empty Re: Góry

Czw Maj 11, 2017 5:59 pm
Mistrz Gry

Nie wiadomo czy smok był jakiś nie tego po tak długim letargu, czy może to szybkość Majina onieśmielała, ale Chocolate Beam trafił w samą dziesiątkę. No i tu w sumie koniec strasznie dobrych wiadomości, bo okazało się że jak przemieniasz coś tej wielkości, to trwa to w cholerę dużo czasu. Albo to po prostu nikła zawartość magiczna stwora popsuła końcowy efekt techniki? Niech wystarczy nam tyle, że Laptor musiał czekać bite pół godziny, zanim smok w 100 procentach zmieni się w czekoladę, a następnie mógł zaobserwować jak jego ukochana kula stała się za duża dla czekoladki i wyleciała z jej wnętrza, rozwalając smoka na pół. Stracił dużo cennego czasu... I to nawet za dużo. W tej chwili wielki statek wlatywał gdzieś po drugiej stronie w atmosferę Namek, a gdy wylądował, nawet Laptor poczuł nikłe trzęsienie ziemi. Jak zakończy się ta przygoda?
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Czw Maj 11, 2017 6:50 pm
Jakimś pierdolonym cudem przemienienia cholernego potwora, który przypominał smoka, ale nie dla Laptora, dla niego był to po prostu jakiś stwór ze skrzydłami, trwało tyle, że mógłby się zesrać trzy razy, nie wiadomo jakim cudem pieprzone Chocolate Beam, które przemienia kompletnie wszystko na swojej drodze w słodkości, w zależności od chcicy użytkownika, tym razem przemieniało to chore gówno bite trzydzieści minut. Laptor siedział sobie z klonem i siedział i siedział a potem siedział. Obserwował jak jego magia zmienia gnoja w cukierka. Okrągłego, zwykłego truskawkowego cukierka. Najpierw jego pysk się skurczył, skrzydła się złożyły, kończyny wyprostowały, chociaż to wbrew wszystkiemu co wiemy o smokach, a następnie cała jego sylwetka zaczęła się skurczać i zaokrąglać, pewnie w tym czasie jego wnętrzności i kości zniknęły dając miejsce na słodkie truskawkowe wnętrzności... W końcu po prostu wziął zdobytą smoczą kulę i poleciał w kierunku swojego schowka. Doskonale wiedział, że coś na Namek przybyło, w końcu miał wykrywanie energii, był czujny. Czuł energię, nawet trzęsienie ziemi zdało się leciutko odczuć. Wiedział doskonale co musi zrobić. Leciał do kryjówki z klonem, któremu rzucił kulę. Następnie wszystkie kule będzie trzymał klon, obojętnie jak, czy to zrobi większe ręce by móc całość trzymać, czy co innego wymyśli, było mu to obojętne. Jeśli ktokolwiek czyhał na jego smocze kulę to musiał je pilnować. Wcześniej na nieznanym statku widział rada i widział jak dwie kule są w jednym miejscu, w tym, w którym Laptor ukrył kule. Więc logiczne, że bezpieczne tam po prostu nie są.

z/t Niewielkie wysepki
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Góry       Empty Re: Góry

Czw Maj 11, 2017 7:06 pm
Mistrz Gry


No więc Majin jak postanowił, tak zrobił. Wziął smoczą kulę, rzucił klonowi i wyruszył w obawie o swój wielki skarb. Nie była to obawa bez pokrycia, szczególnie w momencie kiedy na planecie wylądował postrach nie jednej planety- Syn Króla Colda, Lord Cooler!
Kekke
Kekke
Liczba postów : 57

Góry       Empty Re: Góry

Sro Cze 27, 2018 6:28 pm
Stał na tle dwóch słońc. Wiatr sam zrzucił mu kaptur z głowy. W tle widać było grotę, którą przydzieliło mu dowództwo. Obrócił się i powoli pomaszerował w jej kierunku. Nie spoglądał zbytnio do jej wnętrza. Nic i tak się nie zmieniło przez te kilka chwil. Koc, poduszka i świeża woda w wiaderku. Tak naprawdę tylko woda była mu potrzebna. Dwa pozostałe przedmioty, to nadmiar wygody. Zrzucił z siebie swój lekki płaszcz i niedbale położył go na kocu. Następnie powolnym, spokojnym krokiem udał się do wyjścia.
- To już kilka dni wolnego. Dowództwo nie daje mi znaków życia... ...Czy stało się coś złego? - Pomyślał, ale po chwili rozwiał złe mary. - Nie powinienem tak się tym przejmować. Cały poprzedni tydzień spędziłem na obrzeżach okopów. Męczy mnie już samo zwiad. Mógłbym pójść na front. Przecież jestem gotowy...
- ...Chyba? - Dokończył na głos.
Spojrzał na spadające z urwiska kamyki. Skupił swoją Ki, nagle podniósł swój poziom mocy do maksimum możliwości. Ustawił się do nich przodem i wystawił lewą nogę przed siebie. Drugą przekrzywił do boku, a ręce podniósł do gardy. Czas zwolnił, a on obserwował swój cel. Jeden po drugim. Dynamicznie na zmianę prostował ręce, wysyłając w kierunku skalnych elementów swoje pociski energetyczne. Ten trening wymagał przede wszystkim koncentracji i cierpliwości. Pracował w zwiadzie. Musiał umieć zachowywać się jak powietrze. Eliminował skały jedną, po drugiej. W chwili, gdy  ''tarcze'' się skończyły, natychmiastowo wykonał przewrót do boku. Z ziemi gwałtownie powstał i rozglądając się we wszystkie strony, pofrunął, robiąc akrobację w powietrzu. Wspomagał się odbijaniem od różnych głazów i obracaniem wokół większych drzew. Oczywisty trening taktyki ''atakuj i wiej''. Podstawowa technika każdej samoobrony. Tak wiele powietrznych wygibasów, zawsze wymaga dużo energii. Kekke jedynie przeciągnął się i strzelił szyją. Przymknął delikatnie oczy i podreptał energicznie w miejscu. Otworzył prawe oko, by dostrzec dokładną pozycję jednego z drzew. Obróciwszy się o odpowiedni kąt, ruszył na nie z całym impetem. Wymieniał na pniu ciosy proste i kopnięcia. Starał się to robić różnorodnie, wymieniał kolejność. Nie chciał być monotonnym. Każdemu uderzeniu, prócz stu procent siły, towarzyszyły odpowiednie odgłosy.
- Hadja, dja, dja, dja! Dja, hadja dja, hadja, hadja! - Krzyczał coraz to bardziej zmęczony.

TECHNIKI:

- Ki Blast [Kiko]
- Flight [Bukujutsu]

Początek treningu.
Kekke
Kekke
Liczba postów : 57

Góry       Empty Re: Góry

Czw Cze 28, 2018 6:22 pm
Pył z obitego drzewa unosił się na wysokości trzech metrów. Kekke dysząc, oglądał ogryzek jako został z kłody. Odwrócił się i powoli przeszedł do swojej groty. Idąc spokojnym krokiem uspokoił oddech i przetarł kostki obu dłoni. Chciał zrobić sobie chwilę przerwy. Przynajmniej po to, by się ochłodzić. Wchodząc do samotni, zrzucił z prawego ramienia przepaskę i odsłonił tors. Wiadro, które było niemal pełne wody, wylał w połowie na twarz, a resztę niżej. Zarzucił ramionami do tyłu i wziął głębszy wdech.
- Przede mną wciąż daleka droga. Czuje jak moja moc rośnie. To znacznie większy wzrost, niż jeszcze rok temu. Czyżbym zbliżał się do poziomu wojownika? Wciąż wiele mnie dzieli. Jestem blisko cztery razy słabszy, niż taki przeciętny. A co dopiero reszta?  Już i tak jestem silniejszy, niż większość tych mięczaków. Przynajmniej nie boję się zabijać. Marnie widzę przyszłość naszej armii, jeśli nie zaczniemy nabierać doświadczenia w walce. - Rozmyślał, przeciągając się w grocie.
Wyszedł z niej, z odsłoniętą klatą. Wrócił na lekko wzniesiony teren i zaczął napinać całe swoje ciało. Wszystkie żyły zaczęły być dosadnie widoczne. Pragnął, by jego energia znowu osiągnęła maksimum możliwości. Wszystko skupiał w dłoniach. Wąskie stróżki energii, niczym błyskawice kołysały po całych ramionach. Kierowały się coraz niżej, a od linii nadgarstków, stawały się części jasnej, migocącej aury.
- Brarghhhhh! - Drżał i sapał.
Był to dla niego nie lada wysiłek, który też wymagał ogromnego zaangażowania. Zarówno koncentracji jak i czasu. Stojąc tak nieruchomo, na polu bitwy można byłoby go postrzelić z pięć razy, jeśli od razu nie zabić. Wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Rozłożył ręce do boku i spojrzał na szczyty skalne, oddalone o setki metrów. Najpierw wziął zamach prawą ręką. Cisnął pociskiem z całych sił. Tak samo było z drugą ręką. Również nie hamował się. Stał potem już zgarbiony, spoglądając jak jego pociski zbliżają się do celu, by ostatecznie go trafić. Uznał, że czas przerwać trening. Przynajmniej na jakiś czas. Nie mógł robić zbyt dużo hałasu w jednym miejscu. Z czasem na pewno zwróciłby na siebie uwagę innych zwiadowców. Wrócił się do groty i zabrał wszystko swoje rzeczy, pakując je w koc. Ten przewijając na pierwszym lepszym kiju sprawił, że wyglądał jak bagaż włóczęgi. Zarzucił kaptur na głowę i nie oglądając się, ruszył gdzieś w dal.

Koniec treningu.

z/t
Sauzer
Sauzer
Liczba postów : 40

Góry       Empty Re: Góry

Nie Lip 29, 2018 11:57 pm
Start treningu


Sauzer stęknął i otworzył oczy, przyzwyczajając się do jaskrawych barw. Jeszcze nigdy w życiu nie wylądował w tak dziwnym miejscu. Krótka podróż zakończyła się błyskawicznie, małomówny Mira dosłownie wypchnął białowłosego na pomniejszą skałę i momentalnie znikł. Dwudziestolatek westchnął. Prawdopodobnie mieli tutaj środek dnia, gdyż pierwsze co zobaczył to wielkie słońce. Zmrużył oczy rozglądając się. Nie widział żadnych śladów życia, chyba nie było co liczyć na łatwy start. Z drugiej strony... w ten sposób miał czas na aklimatyzację. Mógł trochę odpocząć, coś przekąsić i na spokojnie się zapoznać z okolicą...
Na jego twarzy pojawił się grymas zadowolenia. Co prawda nie miał pojęcia co go tutaj czeka, jednak mimo wszystko... dostał szansę! Czy nie o to mu właśnie chodziło? Przetarł czoło i westchnął.
Musiał się postarać. Nie mógł specjalnie mitrężyć, matka błyskawicznie straciłaby nim zainteresowanie, jeśli jego postępy byłyby za wolne. Czyli spokojna aklimatyzacja niestety odpadała... Wciąż jednak rozsądnym było zorganizować sobie krótką rozgrzewkę i rozprostować kości. Musiał sprawdzić w jakim znajduje się stanie, poza tym nie mógł lekceważyć tubylców. Zawsze był słabeuszem i musiał nadrabiać w każdy inny sposób.
Zamknął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech. Pachniało to zupełnie inaczej niż w jego ojczyźnie. Było... przyjemnie! Pokręcił głową, odrzucając te myśli. Teraz musiał koncentrować się na czymś innym.
Podskoczył kilka razy na próbę. Wszystko wskazywało na to, iż grawitacja była dość... standardowa. I w sumie bardzo dobrze, gdyby przyciągnie było silniejsze, miałby znacznie większe powody do niepokoju. Przeciągnął się po czym opadł na ziemię, by zacząć pierwszą setkę pompek, na dobry początek
Sponsored content

Góry       Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach