Go down
avatar
Gość
Gość

Gaj Gaan Empty Gaj Gaan

Czw Cze 01, 2017 11:18 pm
Piękny, jasno zielony las zaopatrzony w mnóstwo zwierzyny leśnej, przyjaznej mieszkańcom. Wielu z nich zamieszkało na łonie natury wybierając właśnie ten las. Drzewa są tutaj rzadziej postawione, dlatego las ten jest jasny i prześwitujący.

Gaj Gaan Konatsplanet
Akiyo
Akiyo
Liczba postów : 6

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Nie Paź 25, 2020 12:39 pm
Kosmiczna kapsuła przebiła się już przez orbitę planety zmierzając wprost na stały grunt planety. Podróż trwała wiele czasu, więc w tym czasie bohaterka zdążyła wykonać rysunek przedstawiający dwie osoby przytulające się do siebie. Rysunek ten przywoływał smutne myśli i miał dosyć ponury klimat, więc po skończeniu go schowała swoją pracę do kieszeni. Kilka minut później nastąpiło twarde i dosyć głośne lądowanie kapsuły, która utworzyła w środku lasu krater. Drzwi kapsuły kosmicznej otworzyły się, wypuszczając z wewnątrz parę, która chwilowo zakryła całkowicie posturę postaci i wnętrze statku kosmicznego. Z gęstej mgły, która po chwili rozpuściła się w powietrzu, wyjawiła się kobieca postać. Dziewczyna wyszła na zewnątrz zamykając za sobą wejście do kapsuły. Zabezpieczyła hasłem swój statek na wszelki wypadek, aby jakikolwiek delikwent nie wkradł się do środka. Odwróciła się w drugą stronę i zaczęła iść pod górkę wolnym krokiem, aby wydostać się z krateru pozostawionego po statku. Gdy była już wyżej, zaczęła się rozglądać wokół siebie. Znajdowała się aktualnie w jakimś lesie. Drzewa były tutaj trochę większej odległości od siebie, dzięki czemu do tego lasu padało więcej światła. Nie było tu żadnej żywej istoty. Prawdopodobnie spłoszyła wszystkie zwierzęta głośnym lądowaniem. Była pewna, że jest tutaj sama. Zaczęła się rozciągać i ziewać.
Przydało by się trochę rozprostować kości. Mały trening nie zaszkodzi. - pomyślała. Tak też postanowiła zrobić. Rozciągnęła swoje ręce, nogi i plecy, następnie była już gotowa, aby rozpocząć swój trening.

Edit:
Zaczęła swój krótki trening od wykonania kilku ciosów pięściami, następnie przeszła do kopnięć. Wszystkie te ataki były kierowane w pustą przestrzeń powietrza, więc nie wyrządziła tym żadnych szkód. Następnie podeszła do drzewa, miała zamiar sprawdzić swoją siłę. Stanęła bokiem do drzewa i wykonała zamach prawą ręką, po którym wykonała atak pięścią w pień drzewa z całej swojej siły.
- Haaa! - Krzyknęła. W wyniku uderzenia, pień drzewa został uszkodzony, atak pozostawił po sobie dużą dziurę prawie do połowy pnia, ale drzewo się nie zawaliło ani nie pękło w pół. Dziewczyna spojrzała na swoją pięść.
To jest nadal zbyt mało. Jeśli mam dokonać zemsty,  muszę szybko stać się silniejsza. Na obecnym poziomie nie mam z nimi żadnych szans. Tylko nie mam pojęcia, w jaki sposób szybko zdobyć większą moc... - pomyślała. Ruszyła krokiem do przodu obok drzewa i zaczęła iść przed siebie. Przemierzając dziki las, oglądała się wokół siebie. W pobliżu spotkała większy głaz, przy którym się zatrzymała. Popatrzyła się na niego chwilę i po krótkim czasie wpadła na pewien pomysł.
Na Vegecie używaliśmy ciężarków do treningu. Może powinnam użyć do tego prowizorycznie tego głazu? - powiedziała w myślach. Stanęła bliżej i przykucnęła, aby wsunąć swoje dłonie pod głaz, a następnie postanowiła go podnieść. Z wielkim trudem, ale udało jej się. Stała prosto i na wyprostowanych rękach ku górze trzymała nad głową skamielinę. Była dosyć ciężka, ale dawała radę. Zaczęła robić powtórzenia podnosząc rękoma w dół i górę, tym samym podnosząc ciężar. Po kilku powtórzeniach jej ręce się już zmęczyły i obsunęły się, przez co głaz upadł na jej plecy. Zdążyła go złapać, aby nie spadł całkowicie na ziemię i tak trzymając ręce za plecami, podtrzymywała kamień. Pomyślała w tamtym momencie, że to dobry moment na przysiady, tak więc zaczęła robić kolejne powtórzenia. Tym razem nogami. Kiedy już się zmęczyła i skończyła, skamielina zsunęła jej się po plecach i upadła na ziemię. Dziewczyna również upadła na pupę, opierając się plecami o obiekt, który przed chwilą podnosiła.

Start treningu.
Akiyo
Akiyo
Liczba postów : 6

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Wto Paź 27, 2020 2:06 pm
Postanowiła na razie zakończyć swój trening i odpocząć. Siedząc na ziemi i opierając się plecami o głaz, próbowała uspokoić swój oddech. Ogonkiem podrapała się po skroni, przecierając z niej pot i gwałtownym ruchem w drugą stronę strzepała go z sierści. Ze smutkiem spoglądała na swój naszyjnik, który zaczęła macać palcami, trzymając go w lewej ręce. Zaczynała coraz bardziej doskwierać jej samotność. Brakowało jej towarzystwa, któremu mogłaby zaufać. Zaczęła też wspominać wszystkie chwile spędzone razem z rodzicami i bratem. To natchnęło ją do rysowania, więc zaraz wyciągnęła kartki i rysik, po czym zaczęła bazgrać. Musiało minąć nieco więcej czasu, zanim skończyła, dlatego trwało to dłużej nieokreślony czas. Na kartce można było zobaczyć rysunek lasu narysowanego w fantazyjny, magiczny sposób i dwie osoby, które poruszały się po nim w taki sposób, jakby były w nim zagubione. Chwilę popatrzała na swoją pracę, po czym schowała ją do kieszeni używając swojego ogona. Wstała na równe nogi, wyprostowując zaraz po tym swoje plecy. Miała zacząć się zastanawiać nad tym, co ma dalej robić, kiedy nagle zaburczało jej w brzuchu. Złapała za swój brzuch i westchnęła. Przez ten trening zgłodniała. Zaczęła się rozglądać wokół i zobaczyła w oddali jakieś owocowe drzewa. Zaczęła iść w ich kierunku wolnym krokiem. Kiedy znalazła się już pod gałęziami tychże drzew, uniosła się w powietrzu dzięki technice Bukujutsu. Uniosła się na wysokość gałęzi i zerwała jeden owoc, wzięła mały kęs na spróbowanie. W smaku było nieco gorzkie i nieprzyjemne w gryzieniu, ale nie było aż całkiem takie złe.
Chyba nie jest trujące. - powiedziała w myślach. Usiadła pupą na gałęzi, owijając wokół niej swój ogon i zaczęła po kolei wyjadać wszystkie owoce z drzew.

Koniec treningu.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Sty 11, 2021 1:23 am
Bohater nasz wraz ze swym mentorem udali się do lasu, jak to mieli w zwyczaju. Był on miejscem, które wybierali zawsze, gdy odbyć trzeba było trening. W samym lasku jednak nie mieli stałej miejscówki. Konatsianin nie uważał tego za konieczność. Potrzebowali tylko dużo otwartej przestrzeni, której tu nie brakowało.
- No dobra, zostańmy tutaj. To miejsce będzie w porządku.
Zaczęli od rozgrzewki. Była ona niezwykle ważna, mogła zapobiec ewentualnej kontuzji. Wykonali ćwiczenia, które miały odpowiednio rozgrzać ich mięśnie, przygotowując do wysiłku.
W momencie, w którym ich rozgrzewka już minęła mogli przejść do właściwego treningu. Trening – przynajmniej w swej pierwszej fazie – polegać miał na najzwyklejszych w świecie sparingach.

Trening Sztuk Walki(I stopień)

Wojownicy stanęli w odległości około dwóch metrów od siebie. Mężczyzna przyjął już swą pozycję bojową, czekając na swego ucznia. Ten początkowo stojąc na równych nogach, wyciągnął swą lewą nóżkę do przodu. Nie znajdowała się ona w dalekiej odległości od drugiej, nie mogła jednak znajdować się też zbyt blisko. Tak naprawdę wystarczyło wykonać najzwyklejszy krok w przód, aby noga ta znalazła się w odpowiedniej odległości, miejscu.  Ważnym było także stanie w rozkroku, aby nogi mogły znajdować się na dwóch różnych ‘’torach’’. To zapewniało mobilność, równowagę podczas przebywania w tejże pozycji. W dodatku dzięki takiemu ustawieniu tors ustawiał się pod pewnym kątem, co powodowało wycofanie pewnej części ciała do tyłu. To z kolei miało utrudnić przeciwnikowi atakowanie poszczególnych obszarów torsu. Kolejną kwestią było ugięcie kolan. Było to  niemniej ważne niż samo ustawienie nóg. Czemu należało pamiętać o tych kolanach? Kolejny raz chodziło o odpowiednią mobilność, która była tak naprawdę kluczowa podczas wykonywania kopnięć, uderzeń czy choćby przemieszczania się.
No dobra, teraz przyszła kolei na ręce. Prawą rękę na samym początku należało ugiąć. Następnie zaś trzymać ją przy szczęce, blisko ciała. Lewą rękę należało ulokować na tej samej wysokości, lecz przenieść ją nieco do przodu. Ona także miała być ugięta. W jakim celu? Pozwalało to na trzymanie przeciwnika na pewien dystans, punktowaniu go. Co z dłońmi? Pozostawały otwarte, nie zaciśnięte w pięści. Dzięki takiemu zabiegowi można było od razu podczas pojedynku złapać, zbić rękę, nogę atakującego. Dłonie dopiero w trakcie uderzenie miały zostać zaciśnięte w pięści. W kwestii przybrania odpowiedniej pozycji to byłoby w zasadzie na tyle. Nie było tu już tak naprawdę nic więcej do zrobienia. Teraz powinniśmy przejść do części obejmującej prawidłowe wykonywanie uderzeń, kopnięć. W tym celu zaś możemy cofnąć się nieco w czasie. Przenieśmy się do dnia, w którym Gregar dopiero poznawał tajniki sztuk walki.

Był piękny, bezchmurny, słoneczny dzień. Słońce utrzymywało się wysoko na niebie, grzejąc powierzchnię planety. Drzewa, kamienie, żywe istoty – no nie tylko one -rzucały cień pojawiający się na ziemi. Brunet w tym samym momencie przebywał w lasku wraz ze swym mistrzem.
- No dobrze, teraz Ci wyjaśnię jak odpowiednio uderzać i kopać. Musisz wiedzieć, że podczas złego wyprowadzenia ciosu można samemu wyrządzić sobie krzywdę. Tak więc usiądź i skup się.
Bohater nasz wykonał polecenie Gooka, siadając na ziemi, krzyżując nogi. Słuchał i obserwował bardzo uważnie mężczyznę, aby jak najlepiej móc powtórzyć wszystko potem. Przyjrzyjmy się najpierw uderzeniom. W momencie, w którym wojownik przebywał już w pozycji bojowej, wyprowadzając cios prawą ręką powinien starać się wykorzystywać biodro. Potrafiło ono zmaksymalizować siłę uderzenia. Dzięki biodru można było wykorzystać masę całego ciała. Kolejną ważną rzeczą był fakt, iż podczas zaciskania pięści, kciuk powinien znajdować się na palcu wskazującym oraz środkowym. Tylko wtedy można było być pewnym odpowiednio zaciśniętej pięści. Nie mogła być ona luźna podczas zadawania ciosu. Skupmy się teraz na nadgarstku. Powinien być on sztywny. Jeśli taki nie będzie to podczas uderzenia dłoń będzie mogła najzwyczajniej w świecie wygiąć się, a co za tym idzie nadgarstek mógł zostać złamany. Dłoń powinna razem z przedramieniem stanowić prostą linię. Dłoń nie mogła być ani wyżej ani niżej. Musiała być ustawiona prosto. Tylko takie ustawienie zapewniało bezpieczeństwo podczas uderzenia. Należało uderzać przy pomocy drugiej oraz trzeciej kości u dłoni.
Czas na kopnięcia. W celu wykonania najbardziej podstawowego kopnięcia należy pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze, warto wykorzystać barki. Barki pomagają nabrać pędu nodze. Dzięki temu można zmaksymalizować siłę kopnięcia. W chwili wykonywania kopnięcia należało pamiętać o tym, aby cała noga była napięta. W tym celu należało ściągnąć palce stopy. Aby móc poprawnie wykonać kopnięcie należało zawsze przekręcać na zewnątrz stopę nogi podporowej. Pozwalało to uwolnić biodra podczas kopnięcia, co przekładało się na zasięg nogi.
- No dobrze, pokaż mi teraz ile udało Ci się zapamiętać.
Gregar starał się wykonywać uderzenia oraz kopnięcia jak najlepiej tylko mógł. To jednak było zbyt mało. Wiele było wad, niedociągnięć w jego technice. Cóż, nie było to niczym zaskakującym, w końcu dopiero zaczynał. Mimo wszystko teraz posiadał większą wiedzę na ten temat niż na początku.

Początkowo Gook miał być stroną atakującą, aby brunet mógł polepszać swą obronę. Potem nastąpiła zmiana, to nasz bohater atakował.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Sty 11, 2021 3:21 pm
- Teraz potrenujemy w powietrzu. Musimy także nad tym pracować, bo sam doskonale wiesz, że niektórzy przeciwnicy mogliby chcieć przeprowadzić atak z góry.
- Jestem gotów!
Konatsianin słysząc te słowa wzleciał w górę, znajdując się na wysokości około dziesięciu metrów nad ziemią. Teraz tylko musiał poczekać, aż chłopak także wzniesie się i dołączy do niego.

Trening Latania

Brunet stanął prosto, spoglądając jednak w ziemię. Rozpoczął od gromadzenia energii. Energię tę zamierzał skumulować w obu swych nogach. Nim spostrzegł już unosił się nad ziemią. Teraz mógł już wznieść się na wysokość, która go interesowała. Bacząc na fakt, iż udało mu się to zrobić z niebywałą łatwością można stwierdzić, iż jest to wielki postęp. Przecież nie zawsze tak było.  Nie potrafił tak świetnie sobie z tym radzić od samego początku. Początki miał ciężkie.

- Dzisiaj pokażę Ci coś nowego. Myślę, że Ci się spodoba, Gregarze.
- Co takiego?
Mężczyzna nie odpowiedział za pomocą mowy, a za pomocą czynu. W przeciągu kilku sekund Gook lewitował w powietrzu. Na twarzy naszego bohatera zagościło zdumienie. Dzisiaj więc miał nauczyć się czegoś takiego? Toż to coś niesamowitego! Będzie mógł latać tak jak ptak! Od zawsze zastanawiał się jak to mogłoby być, gdyby był ptakiem i latał tak jak one. Dzisiaj mógł mieć okazję się przekonać na własnej skórze! Z twarzy chłopca dało się wyczytać ekscytację.
- Ale super! Też tak chcę!
Mężczyzna sekundę później wylądował na ziemi, z uśmiechem na ustach.
- Cieszę się, że Ci się podoba. –w tym momencie spoważniał, kontynuując –Nie jest to jednak takie proste, jak może Ci się wydawać. Najważniejsze jest skupienie.
Brunet słuchając poleceń swego mentora rozpoczął pierwszą próbę uniesienia się nad ziemię. Zaczął od  stanięcia sobie prosto, wpatrując się w ziemię. Teraz musiał skupić się nad swą ki. Musiał ją zgromadzić w jednym, konkretnym punkcie. Tym punktem miał być brzuch.
- Najpierw zgromadź energię w brzuchu. Potem musisz ją przesłać do swych stóp. W przyszłości, kiedy już nabierzesz większej wprawy będziesz mógł próbować od razu gromadzić energię w stopach.
Gregar rozluźnił się, nie mógł być on spięty. Zamknął oczy, skupiając się na energii, która przepływała przez jego ciało. Czuł jak przepływała w jego wnętrzu. Zaczął stopniowo gromadzić ją. Czuł jak z różnych zakątków ciała dopływała ona właśnie tam, gdzie sobie on tego życzył.
Wydawało mu się, iż uzbierał jej już wystarczająco wiele. W jego mniemaniu posiadał bardzo wiele ki ulokowanej w brzuchu. Teraz mógł już przejść do kolejnego etapu. Etapu przesłania energii do stóp. Nie przesyłał jednak energii do obu stóp w tym samym czasie. Zaczął tylko od jednej, lewej. Jego energia powoli przepływała przez nogę, kierując się ku stopie.  Brunet nie mógł jednak całej swej energii przesłać do stóp, musiał zachować pewną część na drugą nogę. Najlepiej byłoby, gdyby rozdzielił energię w miarę równo na obie stopy, lecz nie miał takiej wprawy. Musiał jednak starać się zachować pewną równowagę. W momencie, w którym jego ki wypełniła stopę, mógł przejść do drugiej. Tutaj powtórzył po prostu cały schemat. Rozpoczął przesłanie energii przez nogę, aż do stopy. W momencie, w którym czuł, iż prawa stopa również została wypełniona jego ki, mógł przejść do – zdawać by się mogło – ostatniego, finałowego etapu.
Zaczął sobie on wyobrażać, iż zaczyna unosić się. Bardzo intensywnie wyobrażał sobie ptaka, który dzięki swym skrzydłom startuje w powietrze. Nawet zaczął sobie samego siebie wyobrażać z takimi skrzydłami, który przemierza nieboskłon. To wszystko miało na celu pomóc naszemu bohaterowi w wykonaniu tego zadania. Niestety, mijały minuty, a nie działo się zupełnie nic.  Gook zaczął zastanawiać się nad tą sprawą.
- Na pewno skumulowałeś energię?
- T-tak.
- Spróbuj jeszcze raz. Możliwe, że zbyt mało jej zebrałeś.
Gregar powtórzył wszystkie kroki raz jeszcze. Tym razem jednak poczekał nieco dłużej, aż znacznie większa część energii zostanie skumulowane w jego brzuchu. Kiedy już zebrał energię, przesłał ją do prawej, następnie zaś do lewej stopy, starając się energię tę równomiernie rozesłać. To był więc moment, aby ponownie spróbować się unieść. W głowie bruneta ponownie pojawiały się obrazy przedstawiające ptaki, jego samego unoszącego się dzięki skrzydłom. Wtem, chłopiec zdał sobie sprawę, iż nie dotyka nogami już podłoża. On się unosił! On naprawdę tego dokonał! Może nie było to wysoko, bo zaledwie kilka centymetrów, ale to zawsze coś!
- Tak! Udało mi się!
Niestety, przez swą ekscytację nasz bohater przestał się skupiać na tejże czynności przez co ponownie wylądował na ziemi.
-  Skup się! Musisz być skupiony. Nie możesz się tak ekscytować, ponieważ wtedy przestajesz koncentrować się nad tym, aby unieść się.
Chłopiec próbował jeszcze kilkanaście razy unieść się nad ziemię. Na początku nie był w stanie wznieść się nad ziemię niż te kilka centymetrów. W zasadzie była to tak mała odległość, że z daleka wyglądało to tak, jakby nasz bohater nawet nie unosił się, a wciąż stał na ziemi. Po jakimś czasie jednak, udało mu się wznieć na wysokość około dwudziestu centymetrów. Niemniej jednak, wciąż było to zbyt mało. Gregar wciąż musiał poświęcić na trening bardzo wiele czasu, aby móc latać, tak jak ptak.

Podczas swego wzlatywania był skupiony. Nie chciał przecież nagle stracić koncentracji i spaść. Wznosił się powoli, spoglądając ku górze. Niedługo potem znajdował się już na tej samej wysokości, co konatsianin. Rozpoczęli oni swój, kolejny już sparing.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Sty 11, 2021 10:36 pm
Brunet postanowił powrócić do lasu, ponieważ, gdy przebywał w domku zaczął odczuwać nudę. Jako, iż nie miał nic lepszego do roboty to doszedł do wniosku, iż uda się na spacer. Może nawet spotka go tam coś ciekawego? Nigdy nie wiadomo. Poinformował on swych rodziców, gdzie się udaje, aby po prostu mieli tę świadomość. Nie zabronili oni naszemu bohaterowi udać się tam, lecz nakazali mu uważać na siebie.
Chłopak wyszedł z domu, kierując swe kroki w stronę lasu. Zaczął rozmyślać nad przyszłością. Zastanawiał się czy kiedyś mógłby stać się na tyle silnym, aby móc przewyższyć swego mistrza. Póki co był od niego słabszy. Być może jeśli nasz bohater będzie ciężko trenował, doskonaląc swe ciało, umiejętności, to któregoś dnia stanie się silniejszy? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Mógł tylko brnąć do przodu. Nie mógł się poddać, musiał cały czas rosnąć w siłę.

Po jakimś czasie jego oczom zaczęły ukazywać się drzewa. Wysokie, pełne liści. Był już całkiem niedaleko, biorąc pod uwagę, gdzie przebywał na samym początku. Teraz już był bliżej niż na samym początku. Zdawał sobie sprawę, iż podróż pieszo mogła trwać pewien dłuższy czas. Gdyby wykorzystał lot mógłby być pewnie trochę szybciej. On jednak wolał przemieszczać się na nogach. Czy był jakiś konkretny powód? Cóż, w zasadzie to nie. Po prostu miał ochotę pokonać ten dystans w taki właśnie sposób.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Wto Sty 12, 2021 12:51 pm
MG

Gregar trafił do lasu, gdzie drzewa ścielały się gęsto. Nie był to jeden typ lasu, było tu mnóstwo różnych drzew i krzewów. Promyki słońca przebijały się przez korony drzew, docierając tu i ówdzie do ziemi, którą ochoczo oświetlały swoim blaskiem. Ptaszki ćwierkały, wiewiórki wspinały się po korze, a odgłosy dzięcioła budującego swój domek, rozchodziły się po całym lesie.
Nagle, do uszu Gregara dotarł dziwny dźwięk. Nie potrafił go opisać, było to coś, jakby jakiś przedmiot leciał w jego kierunku i przecinając powietrze... huczał? I nagle sruuuuuu, tuż przed oczami młodzieńca mignęła jakaś postać. Rozbiła się o drzewo, skosiła je swoim ciałem i zatrzymała się dopiero na kolejnym, choć to i mocno spękało.
- Ajajajaj... - jęki boleści rozbrzmiały. Gdy Gregar zbliżył się do tajemniczej osoby, która bezczelnie skosiła pomnik natury, ujrzał młodego chłopca. W dłoni trzymał miecz i masował swoją głowę. Charakterystyczny irokez od razu rzucił się w oczy...

Spoiler:
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Sro Sty 13, 2021 6:58 am
Udało się mu już trafić do lasu. Oczyma swymi mógł obserwować wiele gatunków drzew. Nie mogło również zabraknąć krzewów, których również mnóstwo tu było. Ćwierkanie ptaszków, wraz z odgłosami dzięcioła na czole, akompaniowało słońcu, którego promyki przebijały się  przez drzewa, uderzając w ziemię. Była to w zasadzie typowa sytuacja, z reguły właśnie takie zjawiska można było zastać w tym miejscu. Nie było w tym nic dziwnego, był to w końcu las. Takie rzeczy były tutaj na porządku dziennym. Przynajmniej chłopak zawsze trafiał na taki właśnie obrazek.

Nagle i jeszcze bardziej niespodziewanie do obojga uszu naszego bohatera dotarł tajemniczy dźwięk. Dźwięk, którego on sam nie był w stanie przyrównać do czegokolwiek innego. Nie był w stanie przypomnieć sobie, aby coś podobnego słyszał wcześniej. Brunet zatrzymał się, chcąc nasłuchiwać ów dźwięk. Jednakże, w momencie, w którym wojownik zatrzymał się przed jego oczyma mignęła jakaś postać. Nie był w stanie dostrzec jak konkretnie wyglądała. Był jedynie świadom, iż właśnie ktoś przemknął tuż obok niego z ogromną prędkością.  Gregar dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, iż w jego pobliżu zostało usunięte drzewo. Któż mógł dokonać czegoś takiego? Przecież to nie lada sztuka pozbyć się drzewa w taki sposób. Kiedy spojrzał on nieco dalej, ujrzał jakąś postać. Czyżby ona była odpowiedzialna za tamten czyn? Będąc pod dużym wrażeniem tegoż zajścia, brunet postanowił podejść i wyrazić swe uznanie dla tej sztuki temu osobnikowi. W momencie, w  którym nasz bohater zbliżył się do tajemniczej postaci, jego oczom ukazał się młody – na oko był w wieku bruneta – chłopak. W oczy od razu rzucił się wojownikowi różowy irokez, który gościł na głowie nieznajomego. Posiadał szpiczaste uszy. Był ubrany w ubranko, które przypominało zbroję W jednej ze swych dłoni trzymał miecz, drugą zaś masował się po głowie. Wcześniej można było usłyszeć jęki, które najprawdopodobniej wydobywały się z gardła tegoż mieczownika. Najwidoczniej musiał w coś uderzyć. Zdawać by się mogło, iż z osobnikiem tym wszystko było w porządku, choć wojownik postanowił się upewnić, tak na wszelki wypadek.
- Przepraszam, nic Ci nie jest?
Kiedy już otrzymał swą odpowiedź – bądź nie – przeszedł do tematu, który go tu właściwie sprowadził. Przecież to właśnie z tego powodu Gregar postanowił zacząć rozmowę.
- To Ty uderzyłeś w to drzewo?
Chłopak poczekał na potwierdzenie słowami, a sekundę później na twarzy jego można było dostrzec ekscytację.
- To było takie SUPER! Przeleciałeś przede mną tak szybko, że nawet Cię nie widziałem! Dopiero potem zobaczyłem to drzewo leżące obok!
Brunet dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że gdzieś już wcześniej widział tego nieznajomego. Gdzieś wcześniej przyszło już mu ujrzeć jego sylwetkę. No tak. Przecież to był młodszy brat Tapiona. Tego Tapiona! Największego obrońcy Konats, absolutnego numeru jeden! Chłopak nigdy nie miał okazji spotkać się osobiście z panem Tapionem, choć bardzo by tego chciał. Tak bardzo chciałby porozmawiać z nim. Już sama rozmowa z nim byłaby czymś niesamowitym. Może i ten chłopak nie był panem Tapionem, jednakże był równie super, co on!


Ostatnio zmieniony przez Gregar dnia Czw Sty 14, 2021 12:17 am, w całości zmieniany 1 raz
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Sro Sty 13, 2021 2:52 pm
MG

Młodzieniec masował się po głowie, dokładnie w miejscu, w którym uderzył głową o twardą korę drzewa. Tego drugiego, oczywiście, bo pierwsze ściął swoim bezwładnie lecącym ciałem.
- Ajajaj... - cichutko pojękiwał, łapiąc z każdą chwilą coraz ostrzejszy obraz. Momentalnie się zerwał, słysząc nieznajomy głos. Podskoczył do góry i stanął pewnie na nogach. A dopiero ledwo siedział! Otworzył jedno oko szerzej, celując mieczem w stronę Gregara. Odruch bezwarunkowy? Widząc go, odetchnął z ulgą i wypuścił miecz z dłoni. Ten spadł na ziemię, wbijając się w nią do pewnego stopnia. Musiał być ciężki, skoro zrobił takie wgniecenie samym upadkiem.
- Nie, n-nic mi nie jest... - odpowiedział cicho, delikatnie się uśmiechając. Po krótkiej chwili stał już normalnie, a przyćmienie spowodowane uderzeniem rozpłynęło się w powietrzu.
- Tak, to ja, ale... Nie zrobiłem tego specjalnie. To wypadek przy treningu, haha! - zaśmiał się, drapiąc się z tyłu głowy.
- Wybacz, musiałem Cię przestraszyć... - skinął głową i schylił się, podnosząc swój miecz. Od razu wykonał nim półkolisty ruch i schował go do pochwy, która przymocowana była do jego pleców. Upewniwszy się, że miecz jest pewnie schowany, odetchnął z ulgą.
- Jestem Minoshia! - powiedział wesoło i wyciągnął do Gregara dłoń. Miał wesołe, przyjazne podejście. Czy była to naiwność? Być może. Nieznajomym nie powinno się ufać, zwłaszcza w takim miejscu, jak to. Niemniej jednak, czasami zdarzają się wyjątki!
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Czw Sty 14, 2021 1:14 am
W momencie, w którym brunet przemówił, mieczownik wręcz natychmiast podniósł się, celując mieczem w stronę naszego bohatera. Otworzył on jedno ze swych oczu nieco szerzej, by po chwili wypuścić swój miecz z dłoni. Ten wbił się w ziemię. Możliwe, iż był ciężki bacząc na wgniecenie, które stworzył. Gdyby tak faktycznie było to jego właściciel musiał być silny.
Wyglądało na to, że chłopak czuł się dobrze o czym zapewniał naszego bohatera. Jego uśmiech mógł służyć za potwierdzenie tych słów. Okazało się, że nieznajomy pozbył się tamtego drzewa przypadkiem, określając to wypadkiem przy treningu. Wyglądało więc na to, iż musiał właśnie trenować. Cóż, dla Gregara wciąż było to czymś niesamowitym. Konatsjanin schylił się w celu podniesienia broni, a kiedy ponownie trzymał ją, zdecydował się schować ją do pochwy znajdującej się na jego plecach. Wykonał przy tym półkolisty ruch. Przedtem jednak martwił się, iż mógł przestraszyć on wojownika swoim nagłym wejściem. Cóż, nie da się ukryć, iż bohater nasz został całkowicie zaskoczony tym. Absolutnie nie spodziewał się, iż ktoś nagle przeleci przed nim. Nie miał jednak za złe mu tego.
- W porządku, nic takiego się nie stało.
Obcy chwilę później wyciągnął do bruneta dłoń na powitanie, przedstawiając się jako Minoshia. Bohater nasz postanowił także wyciągnąć dłoń, witając się ze swym nowym znajomym. Na twarzy chłopak zagościł uśmiech.
- Miło mi Cię poznać Minoshia. Mam na imię Gregar.
Po chwili Gregar wycofał rękę, mogąc zacząć nowy temat w aktualnej rozmowie z mieczownikiem. Wojownik doszedł do wniosku, że skoro już doszło do ich spotkania to może on zapytać o pana Tapiona.
- Jesteś bratem pana Tapiona, prawda?
Zawsze mógł się pomylić, tak więc postanowił na początku zapytać czy ma on w ogóle do czynienia z właściwą osobą. Kiedy będzie już miał stuprocentową pewność będzie mógł zadawać kolejne pytania.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Czw Sty 14, 2021 11:37 am
MG

Młodzieńcy zapoznali się, ściskając sobie dłonie. Minoshia skinął głową do Gregara, uśmiechając się serdecznie. Na wspominkę o Tapionie, jego uśmiech jakby przygasł, ale dalej się tlił, bo kąciki ust wykrzywione były nieznacznie ku górze.
- Tak, Tapion to mój brat... - zaczął niepewnie, jakby nie chciał o tym rozmawiać, ale zaraz się rozweselił.
- To właśnie z nim trenowałem. - dodał po chwili, a potem pokręcił głową na boki, wzdychając.
- Niestety, nie dorastam mu do pięt... Ale kiedyś stanę się tak silny, jak on! I zostanę obrońcą naszego ludu! - powiedział głośniej, jego głos zmienił ton, stał się podniosły. Minoshia zacisnął pięść, a ta lekko zadrżała. Jego marzenie było oddalone o lata, ale nie poddawał się. Należy gonić za tym, czego się pragnie, prawda?
Nagle, gdzieś z oddali dało się słyszeć wolanie. Z początku ciche, ale z każdą chwilą coraz głośniejsze.
- Minoshia! Minoshia, gdzie jesteś? - nawoływanie narastało. Minoshia słysząc znajomy głos, spojrzał na Gregara i szturchnął go łokciem w bok, by spojrzał we wskazanym przez mieczownika kierunku. 
- Oooooi! Tutaj! - krzyknął chłopiec, a po chwili z zarośli wyłoniła się kolejna osoba. To był mężczyzna, wysoki i o sportowej sylwetce. Przypominał Minoshię, tylko jakby starszego o jakieś dziesięć lat.
- Ach, tutaj jesteś! - powiedział nieznajomy, uśmiechając się i wyraźnie ciesząc się na widok młodego wojownika.

Spoiler:
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pią Sty 15, 2021 1:31 am
Minoshia nagle posmutniał, w momencie, w którym brunet zapytał go o pana Tapiona. Nie było wiadomym, co konkretnie wywołało uczucie smutku u mieczownika, jedno było jednak pewne. To coś miało ścisły związek z bohaterem Konats. Chłopak potwierdził, iż jest on bratem konatsjanina, choć zdawać by się mogło, iż nie chciał o tym rozmawiać. Możliwe, iż był to dla niego temat, który nie wzbudzał w nim pozytywnych emocji? Może jego bratu coś się stało? Nie, to przecież nie byłoby możliwe. Pan Tapion był zbyt silny, aby mogło mu coś lub ktoś zagrozić. Nie zostałby tak łatwo pokonany. Musiało chodzić więc o coś innego. Tylko o co? Naprawdę ciężko było odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, ponieważ teorii mogło być mnóstwo.
Okazało się, iż obaj braci odbywali właśnie trening. W tym momencie okazało się, co było przyczyną smutku chłopaka. Zdawał sobie sprawę on z tego, iż między nim a jego bratem istniała spora różnica w sile, co musiało powodować u niego dużą frustrację. Niemniej jednak nie zamierzał się on poddawać, cały czas trenując, aby stać się tak silnym jak jego braciak. Dla naszego bohatera była to całkiem miła niespodzianka. Spotkał osobę, która miała w zasadzie taki sam cel jak on. Doścignąć swego mentora. Dla Gregara był to jego mistrz Gook, a dla Minoshi bohater Konats. Jednakże, brunet planował nie tylko doścignąć swego nauczyciela, ale również przewyższyć go. W obydwu przypadkach potrzebna była olbrzymia determinacja oraz cierpliwość w dążeniu do celu. Pomimo tego, iż ich aktualny stan nie pozwalał im na równanie się z ich celami to nie zamierzali się poddawać. Obaj planowali stopniowo stawać się coraz lepszymi. Wojownik słysząc słowa mieczownika uśmiechnął się.
Powróćmy jednak do wcześniejszych słów konatsjanina. Poinformował on naszego bohatera, iż wraz ze swym bratem ćwiczyli tu. To by oznaczało, iż pan Tapion również gdzieś tu przebywał. Może nawet całkiem niedaleko? Czy to byłoby jednak tak proste? Czy nasz bohater miałby właśnie okazję spotkać bohatera Konats? Nie, to nie mogło być, aż tak proste. Wtem do uszu chłopaka dotarł głos, wołanie. Z każdą chwilą stawało się ono coraz głośniejsze. Wyglądało na to, iż ktoś się tu właśnie zbliżał. Na sto procent musiał być to mężczyzna, ponieważ ów głos nie pasowałby do kobiety. Postać ta poszukiwała Minoshii. Nie wiedzieć czemu, lecz Gregar przeczuwał, iż za chwilę zza krzaków wyskoczy brat mieczownika. Brunet bardzo chciał się z nim spotkać, więc może dlatego miał nadzieję na takowe spotkanie? Nagle i jeszcze bardziej niespodziewanie wojownik poczuł szturchnięcie w swój bok. Był to nowy znajomy naszego bohatera, który chciał, aby spojrzał w tym samym kierunku, co on. Po kilku sekundach pojawiła się kolejna, tym razem nieco większa postać. Był to konatsjański mężczyzna. Na jego głowie znajdował się pomarańczowy irokez, a uszy miał szpiczaste. Ubrany był podobnie jak Minoshia. Bohater nasz doskonale wiedział kim była ów postać. Był absolutnie świadom tego jaka persona zjawiła się i nie mógł uwierzyć. Czy to się działo naprawdę? A może to był sen? Nie wierzył w to, co się działo. Nie był w stanie zawierzyć temu co właśnie rejestrowały jego oczy. Musiał się uszczypnąć. Musiał sprawdzić czy przypadkiem nie śni. Uszczypał się w prawe przedramię, a z jego gardła sekundę później wydobyło się jęknięcie. W porządku, czyli to była prawda.
- Przecież to… ON!
To było czymś niesamowitym! Przecież to był pan Tapion we własnej osobie! Pan Tapion! Gregarowi szczęka opadła tak bardzo, że mógłby nią uderzyć o ziemię, a oczy mogłyby mu wyskoczyć z oczodołów. Trwał w tym stanie przez kilka sekund, próbując zrozumieć co właśnie miało tu miejsce. Po chwili złapał się za głowę obiema dłońmi, a z jego gardła wydobył się pisk ekscytacji. Zaczął mknąć jak burza w stronę bohatera Konats, machając do niego na powitanie prawą ręką uniesioną wysoko ku górze.
- PANIE TAPIONIE!
Po chwili zatrzymał się przed konatsjaninem, a z twarzy naszego bohatera nie znikał uśmiech ekscytacji.
- Dzień dobry, nazywam się Gregar, jestem pana fanem! Miło mi pana poznać, panie Tapionie! Jest pan taki SUUPER! Zawsze chciałem się z panem spotkać!
Przez podniecenie, ekscytację, której właśnie doświadczał chłopak mówił on szybciej niż zwykle. Na tyle szybko, iż mógł zostać niezrozumiany. Jednakże, jak mógł zachować spokój w takiej sytuacji? Przecież to nie był byle kto, a sam pan Tapion! Największy kozak na tej planecie!
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pią Sty 15, 2021 8:16 pm
MG

Minoshia pomachał do przybyłego mężczyzny, uśmiechając się szeroko. Tajemniczym jegomościem okazał się być Tapion, bohater ludu Konats i starszy brat Minoshii. Skinął głową lekko na powitanie, a nim się zorientował, nim zdołał zapytać kim jest kolega Minoshii, Gregar znalazł się tuż przed nim. Szczerzył swe zęby mocno, cieszył się i nie mógł powstrzymać emocji. Spotkał bohatera, który był dla niego (i zapewne dla wielu młodych ludzi) wzorem do naśladowania. 
Rozczochrane irokez, legendarny miecz na plecach i ta sławna okaryna przy boku... To nie mógł nikt inny!
- Hehe... Spokojnie, młodzieńcze. - zwrócił się łagodnie do Gregara, by nieco ostudzić jego rozgrzane emocje. Wyciągnął dłoń w stronę chłopaka i położył ją na jego głowie. Poczochrał mu włosy i roześmiał się wesoło.
- Masz sporo energii! Byłbyś idealnym partnerem treningowym dla Minoshii. - Tapion rzucił okiem na swojego brata i puścił do niego oczko.
- Co tu robisz, chłopaku? Ten las może być niebezpieczny dla kogoś tak młodego, jak Ty. - spoważniał na chwilę, okazując zmartwienie. Gregar miał szczęście, że natrafił najpierw na Minoshię.
- Z więzienia zbiegł pewien niebezpieczny czarnoksiężnik. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek trafił w jego ręce. Uważaj na siebie. - skinął głową do Gregara i zabrał swoją dłoń, po chwili uśmiechając się do niego delikatnie.
- Ale wpadł na nas! Jesteś tutaj, więc nic nam nie grozi! - wtrącił swoje trzy grosze Minoshia.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Sob Sty 16, 2021 12:17 am
Bohater nasz nigdy by się nie spodziewał, iż właśnie tego dnia, właśnie o tej godzinie będzie dane mu spotkać bohatera Konats w tym miejscu. Zdawać by się mogło, iż właśnie tego los chciał. Brunet tak bardzo cieszył się z tego spotkania. W zasadzie to nie byłby on w stanie wyrazić słowami tego jak wielka radość go przepełniała w tej chwili. Było to czymś, czego nie dało się po prostu ująć w słowach, to trzeba było najzwyczajniej w świecie poczuć.
Konatsjanin starał się nieco zapanować nad chłopakiem, jego słowa jednak niewiele zmieniły. No dobra, nie zmieniły kompletnie nic. Jednakże, czynność, którą mężczyzna wykonał chwilę później już bardzo wiele zmieniła. Braciak mieczownika wyciągnął jedną ze swych dłoni w kierunku Gregara, ostatecznie kładąc ją na jego głowie. W tym momencie bohater nasz zamarł. Nie ruszał się, nie wydawał z siebie żadnych odgłosów. Po prostu stał, przyglądając się bohaterowi Konats. Chłopakowi ponownie szczęka opadła. Próbował zrozumieć on to, co się stało. Czy on, aby na pewno nie śnił? Czy to wszystko działo się naprawdę? To wszystko zdawało się być tak bardzo nierealnej, iż ciężko było mu uwierzyć, że to się mogło rzeczywiście dziać. Niemniej jednak czuł on dotyk konatsjanina. Czuł go tak mocno, intensywnie. Musiało się to wszystko dziać zatem w świecie realnym. Dopiero po pytaniu zadanym przez mężczyznę brunet otrząsnął się z letargu. Był on zainteresowany powodem, przez który pojawił się tutaj nasz bohater. Bohater Konats przestrzegł przy okazji swego fana przed tajemniczym czarnoksiężnikiem. Według słów mężczyzny był on kimś niebezpiecznym od kogo było lepiej trzymać się z daleka. Parę sekund później pan Tapion zabrał swą dłoń z głowy naszego bohatera, on zaś zdecydował się odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie mężczyzny. Brunet poczekał, aż Minoshia skończy mówić, po czym on sam zabrał głos.
- Nie miałem co robić w domu, więc przyszedłem tutaj na spacer.
Zdecydował, iż dowie się czegoś więcej na temat tego nieznanego mu czarnoksiężnika. Chciał dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Byłoby lepiej, gdyby posiadał bardzo dużo informacji na temat jego oraz jego mocy.
- Panie Tapionie, kim jest ten czarnoksiężnik? Czemu jest on niebezpieczny? Jak wygląda?
Jeśli kiedykolwiek chłopak spotkałby go to te wszystkie informacje mogłyby okazać się niezwykle przydatne. Może nawet mogłyby uratować mu życie?
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Nie Sty 17, 2021 4:33 pm
MG


Tapion uśmiechnął się do brata, ale nie był przekonany do jego słów. Nie wspomniał jednak o tym. Gregara zaciekawił tajemniczy czarnoksiężnik, o którym wcześniej wspomniał Tapion. Bohater spojrzał na Gregara, a później na Minoshię. Ten skinął głową, jakby dając wsparcie swemu starszemu bratu. Tapion westchnął ciężko, bo z niełatwo było mu o tym mówić. Niemniej jednak, zaczął.
- Na pewno kojarzysz niejakiego Hoia, który niejednokrotnie knuł przeciwko nam. Jest przedstawicielem rasy Kashvar, podobnie jak ten czarnoksiężnik, który zbiegł. Przed laty współpracowali ze sobą, ale fakt istnienia kolejnego Kashvara na Konats był skrzętnie skrywany przed Hoiem. Niestety, jeden ze strażników się wygadał. Młody chłopak, nowy w pracy. Niestety, nie wytrzymał presji. - urwał na moment, skubiąc się palcem po podbródku. Sam jeden Hoi był kłopotliwy. Teraz, kiedy okazać się miało, że jest ich dwóch, sytuacja ulegnąć miała pogorszeniu.
- Poprosiłem mieszkańców, by nie opuszczali swoich domów bez powodu. Stąd moje wcześniejsze pytanie, skąd się tu wziąłeś. - skinął głową, a zaraz poklepał młodzieńca po ramieniu.
- Nie powinien był Ci tego mówić, ale mam przeczucie, że jesteś dobrym człowiekiem. Jak to się mówi, przezorny zawsze ubezpieczony? - zapytał retorycznie i klepnął raz jeszcze po ramieniu Gregara.
- Dlatego też zacząłem mocniej przyciskać Minoshię. Musi szybko stać się silniejszy. - dodał po chwili, uśmiechając się zadziornie do swojego młodszego brata, który wyglądał na takiego, co to ma dość wrażeń na jeden dzień.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Sty 18, 2021 12:09 am
Zdawać by się mogło, iż bohater Konats nie był zbyt chętny do dzielenia się informacjami odnośnie zbiega. Czyżby one były, aż tak ważne, przez co nie można było pozwolić, aby niepożądane osoby dowiedziały się o konkretach tej sprawy? Czemu miałyby one być tak strzeżone przed innymi, niegodnymi ich personami? Może mężczyzna obawiał się, iż jeżeli osoba mająca złe zamiary dowie się tego wszystkiego to może będzie chciała wykorzystać tę  wiedzę na swą korzyść, aby w jakiś sposób zagrozić mieszkańcom planety? Cóż, tak mogło być, choć to były jedynie domysły.
Okazało się, iż uciekinier był przedstawicielem tej samej rasy, co Hoi. Brunet już nieraz słyszał o tej postaci. Czarnoksiężnik ten wielokrotnie próbował zagrozić konatsjanom, lecz na całe szczęście zawsze był powstrzymywany przez pana Tapiona. Co ciekawe, Hoi oraz ten drugi czarnoksiężnik niegdyś współpracowali ze sobą, lecz ten drugi został złapany oraz zamknięty w więzieniu. Wyglądało na to, że Hoi po dowiedzeniu się, iż jego stary druh przebywa w pace postanowił pomóc mu, uwalniając go. To mogło zdecydowanie zwiastować kłopoty. Razem mogli stanowić poważne zagrożenie, jeśli zamierzali ponownie połączyć swe siły.
Ku zdziwieniu chłopaka mężczyzna już wcześniej ostrzegał mieszkańców, aby nie opuszczali oni swych domów, jeśli nie mieli dostatecznie dobrego powodu. Czemu go to tak dziwiło? Konatsjanin nigdy nie pojawił się w domu naszego bohatera.
- Nie wiedziałem, że uciekł z więzienia jakiś czarnoksiężnik.
Mama ani tata bruneta nigdy mu nie wspominali, aby bohater Konats pojawił się u nich. Możliwe więc, iż braciak Minoshii nie odwiedził rodziny Gregara, ponieważ mieszkała ona kilka kilometrów od najbliższej wioski, przez co mogła ona zostać zwyczajnie pominięta. W zasadzie to nie mieli oni żadnych sąsiadów, ich dom był jedynym w okolicy.
- Mieszkam kilka kilometrów od najbliższej wioski. Nie ma tam żadnego innego domu. Pewnie pan nawet o tym nie wiedział i dlatego się u mnie nie pojawił, żeby powiedzieć o tym mi i moim rodzicom.
Postanowił wyjaśnić powód swej niewiedzy tuż po zostaniu klepniętym w ramię. Jako, iż konatsjanin nigdy się tam nie zjawił to normalną rzeczą było to, iż brunet był zwyczajnie niedoinformowany. Miał szczęście, iż trafił on na dwójkę braci. Gdyby chłopak spotkał tego czarnoksiężnika nieco wcześniej to nawet nie wiedziałby, iż stanowić może on śmiertelne zagrożenie dla naszego bohatera. Ich ewentualne spotkanie mogłoby się skończyć bardzo źle dla Gregara.
- Najpewniej Hoi będzie chciał za niedługo znowu zaatakować.
To było bardziej niż pewne. Z całą pewnością teraz czuł się niezwykle pewny siebie. Przy boku miał swego dawnego przyjaciela, więc ich połączona moc będzie większa niż, gdyby przypuścili atak osobno. Z tego właśnie powodu pan Tapion zdecydował, iż jego brat musi szybko się wzmocnić. Musiał się on wzmocnić, aby być odpowiednio przygotowanym do starcia, które tak naprawdę nieuchronnie się zbliżało.
- Czy jest… Czy jest coś, co ja także mógłbym zrobić?
Chłopak nie mógł pozwolić, aby niewinni byli w niebezpieczeństwie. Nie mógł tak po prostu siedzieć w domu myśląc, że tam gdzieś szaleje dwójka złowieszczych czarnoksiężników i mogą ginąć ludzie. Bohater Konats mu zaufał, więc chciał pokazać, iż to nie był błąd. Chciał pokazać, iż nie wykorzysta on tych informacji przeciw ludziom. Niemniej jednak nasz bohater bał się. Bardzo głęboko w samym środku swego ducha drżał z przerażenia. Jednakże, nie było ono jeszcze gigantyczne, aczkolwiek już zaczynał je odczuwać. Czuł jak ziarno strachu zostało w nim zasiane z myślą, iż on także mógłby brać udział w tej walce. Tak bardzo nie chciał walczyć. Wcale mu się nie podobał pomysł z uczestniczeniem w walce. Nie chciał jednak tak po prostu stać i się przyglądać. Może dało się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji? Może mógł on pomóc w jakiś inny sposób?
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Sro Sty 20, 2021 8:04 pm
MG

Tapion skinął głową, przytakując na słowa Gregara o pominięciu domu. Poskubał się palcem po podbródku i dodał, że to faktycznie mógł być powód. Przeprosił od razu, ponieważ czuł się z tym źle, a gdyby coś się złego stało, byłaby to jego wina.
- Myślę, że miałbym dla Ciebie zadanie. Ale najpierw, musisz nauczyć się walczyć. Umiejętności bitewne mogą się przydać. Nigdy nie wiesz, kiedy mogą się przydać. - urwał, obchodząc dookoła Gregara. Sprawdzał jego ciało i dumał do czego najlepiej by się nadawał. Zatrzymał się w końcu przez chłopakiem, w tym miejscu, z którego zaczął go okrążać i uśmiechnął się. Wyjął prędko z pochwy swój miecz i trzymają go, wyciągnął rękę w stronę Gregara, by ten spróbował go podnieść.
- No, nie wstydź się. - skinął głową, ciągle goszcząc na swej twarzy delikatny, przyjacielski uśmiech. Minoshia nie mógł w to uwierzyć. Obserwował uważnie całe zajście. Tapion daje komuś swój miecz? To niebywałe!
W zelażności od tego, czy młodzieniec wziął miecz, czy też nie (Tapion po prostu wbił go w glebę), bohaterski wojownik odskoczył do tyłu i przystawił okarynę do swoich ust. Zaczął na niej grać, a piękna melodia trafiała do uszu Gregara i Minoshi.


Wokół Tapiona pojawiła się delikatna, biała aura. Z okaryny zaczął wydobywać się dym, który po chwili przeobraził się w ogromnego lwa. Nie był prawdziwy, ale robił piorunujące wrażenie. Minoshia uśmiechał się szeroko, od razu szykując swój miecz i gotując się do walki.
Ryk złośliwy i szalony wypełnił okolicę. Ptaki uciekły z drzew, a zwierzęta czym prędzej pobiegły głęboko do lasu.

Spoiler:
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Czw Sty 21, 2021 12:50 pm
Bohater Konats zdał sobie sprawę, iż mógł on faktycznie pominąć domostwo naszego bohatera, za co przeprosił. Brunet miał nadzieję, iż następnym razem nie dojdzie do sytuacji, w której nie będzie posiadał on tak istotnych informacji. Na całe szczęście nie przyszło mu do tej spory spotkać żadnego czarnoksiężnika. Znaczy się, chyba. Nie wiedział przecież dotychczas jak ów osobnik wyglądał, jednakże nie spotkał on w ostatnim czasie nikogo, kto mógłby wyglądać jak kashvar. Chłopak mógł więc założyć, iż do tej pory nie miał kontaktu z nim.
Konatsjanin stwierdził, iż Gregar mógłby wykonać pewne zadanie, lecz musiał on spełnić jeden, bardzo ważny warunek. Musiał on nauczyć się walczyć, wówczas wtedy będzie mógł on przystąpić do wykonania go. Zdawać by się mogło, iż bohater nasz mógł przystąpić na luzaku do tegoż zadania, ponieważ od paru lat trenował on sztuki walki. Wiedział on więc jak się bronić.
- W zasadzie to znam jakieś podstawy. Mój mistrz uczy mnie sztuk walki.
Rzekł w stronę braciaka Minoshii, który właśnie krążył wokół naszego bohatera, przyglądając mu się, tak jakby chciał ocenić jego możliwości, szanse. Brunet po prostu stał, przyglądał się panu Tapionowi, czekając, aż ten zakończy swą aktualną czynność.
W momencie, w którym konatsjanin zatrzymał się ponownie przed chłopakiem, z uśmiechem na ustach wyciągnął miecz z pochwy. Wyciągnął on swą rękę do przodu, wbijając broń w glebę. Chciał on, aby Gregar go najzwyczajniej w świecie podniósł. Co takiego!? Chłopak miałby podnieść TEN miecz!? Brunet w swych najskrytszych marzeniach nigdy nawet nie marzył o czymś takim. Nigdy nie przypuszczałby, iż mógłby on dostąpić takiego zaszczytu. CO TU SIĘ DZIEJE!? Jak to możliwe, że ktoś taki jak on miał w tym momencie szansę, aby dzierżyć broń największego wojownika tej planety? To było czymś nieprawdopodobnym. Czy mężczyzna, aby na pewno mówił poważnie? Może właśnie sobie żartował? Twarz bohatera Konats zdawała się jednak mówić coś całkiem odwrotnego. Bohater nasz postanowił podejść do broni. Kiedy już się przed nią znalazł, wyciągnął swą prawą rękę w jej stronę, zaciskając dłoń na rękojeści. Nie mógł w to uwierzyć. On naprawdę dotykał tego miecza! Nie był w stanie opisać uczucia, które mu towarzyszyło w tej chwili. Czuł ogromną ekscytację tym wydarzeniem. To wszystko było dla niego czymś niesamowitym. Jednego dnia spotkało go tyle wspaniałych rzeczy: spotkanie pana Tapiona, rozmowa z panem Tapionem, a teraz jeszcze TO! Czuł tak ogromną radość, iż nie był w stanie powstrzymać napływających do jego oczu łez.
- To najlepszy dzień w moim życiu…
Chłopak wyszeptał i po chwili przetarł twarz lewym rękawem bluzy, skupiając się na zadaniu, które miał właśnie wykonać. Mógł on podejrzewać, iż miecz ten był ciężki. Ten, który dzierżył Minoshia zdawał się być takowym, tak więc broń jego braciaka z całą pewnością też taka była. Gregar mógł więc założyć, iż będzie musiał włożyć sporo siły w próbę wyciągnięcia tego miecza. Zbliżył się bardziej do broni, zaciskając również i lewą dłoń na rękojeści, tuż pod prawą. Ugiął nogi, napiął całe swe ciało, zacisnął zęby, spiął poślady. No i zaczął ciągnąć broń ku górze, starając się mieć proste plecy. Wkładał w to całą swą siłę jaką posiadał.
- No dalej!
Wykrzyczał, oczekując, iż krzyk ten miałby dodać mu siły. Siły, która miałaby tak nagle spłynąć na niego, umożliwiając mu podniesienie tej broni. Niezależnie jednak od tego czy chłopakowi udało się czy nie to cała jego twarz przybrała czerwoną barwę, zaś on sam próbował złapać oddech.
W momencie, w którym brunet uspokoił oddech, jego wzrok powędrował na bohatera Konats, który właśnie grał na swej okarynie pewną melodię. Wtem mleczna aura otoczyła konatsjanina, a z samego instrumentu zaczął wydobywać się dym. Ów dym przeobraził się w lwa! Ogromnego, gigantycznego lwa! Posiadał ciemne, wręcz granatowe futro, grzywę w kolorze żółtym. Na czole można było dostrzec ulokowany kryształ. Na łapach jego znajdowały się pierścienie. Zwierz wydał z siebie przeraźliwy ryk. Gregar wręcz natychmiast odskoczył do tyłu. Chciał trzymać się jak najdalej od tej krwiożerczej bestii. Nie chciał wchodzić z nią w interakcję. Czuł, iż to nie byłby dobry pomysł. Czuł narastający w sobie strach. Miał jednak świadomość, iż był to tylko i wyłącznie trening. Skoro więc miał być to trening to zwierzę to z całą pewnością nie wyrządziłoby mu dużej krzywdy. Skoro zostało przyzwane przez pana Tapiona to z całą pewnością był w stanie on nad nim panować. Brunet posiadając tę świadomość poczuł się nieco pewniej, jednakże wciąż nie był w stanie pozbyć się swego strachu. Te kły i pazury były takie przerażające. Mimo wszystko chłopak postanowił wziąć udział w treningu.

Jeśli Gregar podniósł miecz:
Bohater nasz w pierwszej kolejności postanowił wykonać potężny zamach w celu rzucenia mieczem w stronę bestii. Starał się celować w kryształ znajdujący się na czole zwierzęcia. Mógł być to jakiś słaby punkt lwa. Były to jednakże tylko przypuszczenia chłopaka. Mógł się mylić.
Kiedy już wyrzucił broń ponownie wykonał skok do tyłu, wyciągając obie ręce do przodu. Wystrzelił ze swych dłoni dwa pociski energetyczne.
Brunet starał się jak na razie trzymać zwierzę na dystans. Przy każdej próbie ataku bestii chłopak zamierzał odskakiwać do tyłu bądź w lewy bok.
Jeśli lew spróbuje zaatakować jakimś promieniem/kulą ki to chłopak zamierzał rzucić się w prawy bok, starając się uniknąć zagrożenia.

Jeśli Gregar nie podniósł miecza:
Bohater nasz wykonał skok do tyłu, wyciągając obie ręce do przodu. Wystrzelił ze swych dłoni dwa pociski energetyczne.
Brunet starał się jak na razie trzymać zwierzę na dystans. Przy każdej próbie ataku bestii chłopak zamierzał odskakiwać do tyłu bądź w lewy bok.
Jeśli lew spróbuje zaatakować jakimś promieniem/kulą ki to chłopak zamierzał się rzucić w prawy bok, starając się uniknąć zagrożenia.
(Tak, są to te same akcje, jednakże pominąłem tutaj atak mieczem z wiadomych powodów)
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Nie Sty 24, 2021 3:55 pm
MG

Tapion nie przestawał grać, melodia cały czas brzmiała w uszach Gregara i Minoshi. To był specjalny dzień dla tego pierwszego. Spotkał dwóch legendarnych wojowników, rozmawiał z nimi i w dodatku mógł użyć miecza samego Tapiona! Był ciężki i wyglądał na taki, ale jednak Gregar poradził sobie z podniesieniem go. Nie trzymał go jednak pewnie, bo jego przeszkolenie w tej dziedzinie nie było duże. Właściwie, można powiedzieć, że zerowe.
Lew zaryczał tak głośno, że ziemia zadrżała. Czy to na pewno była tylko iluzja? Ruszył do ataku! Przy każdym zetknięciu łap z glebą, ta lekko drżała. Po każdym kroku w ziemi odciśnięty był wielki ślad.
- RRRRRRRAAAAA!! - wył bez przerwy, szczerząc po każdym ryku swoje ostre jak szable zębiska. Był coraz bliżej Gregara, coraz bliżej i bliżej, aż... Młodzieniec cisnął mieczem! Ostrze wirowało dookoła własnej osi, kierując się na kryształ na czole bestii. Co więcej, trafił! Nie zniszczył jednak celu, ale widać było, że popękał. Kolejna próba? Miecz leżał pod lwem, więc odebranie go nie będzie proste.
Dwa Ki Blasty wystrzelone przez Gregara zostały zjedzone! Ogromna paszcza złapała je, a potwór je połknął, żywiąc się nimi? Lew połasił się na więcej. Wolnym krokiem zmierzał ku młodzieńcowi...
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Sty 25, 2021 11:46 am
Brunetowi udało się wyciągnąć miecz z gleby, jednakże musiał najpierw odsapnąć chwilę. Dopiero wtedy mógł się skupić na innych rzeczach. Zamierzał uspokoić swój oddech. Nie zapominajmy, że cała jego twarz pokryła się czerwienią.
- Udało… mi się.
Wyszeptał. Naprawdę mu się powiodło. Był w stanie wyciągnąć broń z ziemi, pomimo jej ciężaru. Była ciężka, lecz podołał on temu wyzwaniu. Nie można zapominać, iż był to miecz samego bohatera Konats, co tylko potęgowało radość chłopaka. Był on z siebie bardzo zadowolony. Na jego buzi zagościł szeroki uśmiech ukazujący jego uzębienie, który jednak po chwili zniknął. Musiał się on teraz skoncentrować na kolejnym, nowym już zadaniu. Podniósł miecz, wyciągając jego ostrze do góry. W następnej kolejności wyciągnął ręce wraz z bronią przed siebie. Nie wiedział jednak czy prawidłowo trzymał  ją. Nie miał pojęcia jak prawidłowo należało się nią posługiwać. Nigdy wcześniej nie trzymał w dłoniach prawdziwego miecza, tak więc nic dziwnego, iż jego wiedza na ten temat była w zasadzie zerowa.
Ziemia zadrżała, co było spowodowane rykiem zwierzęcia. Wtedy właśnie bestia ruszyła przed siebie. Dało się wyczuć delikatne drgania podłoża podczas jej natarcia. Z jej paszczy nieustannie wydobywał się ten sam przeraźliwy ryk. Wątpliwości naszego bohatera wciąż narastały. Nie chciał on wchodzić z tym lwem w bliższą interakcję. Jednakże, Gregar wcale nie musiał tego robić. Mógł działać w inny sposób, co zamierzał wykorzystać.
Wyrzucił on miecz, który podczas lotu wirował wokół własnej osi, ostatecznie trafiając w swój cel. Udało się! Co prawda kryształ nie został zniszczony, jednakże broń go uszkodziła. Gdyby powtórzyć tę akcję to być może udałoby się zniszczyć go? Niemniej jednak, na razie brunet musiał sobie darować. Dlaczego? Miecz znajdował się w zasięgu ataku zwierzęcia, więc chłopak musiałby się zbliżyć, aby podnieść broń. No, a przecież on nie chciał się zbliżać do tej bestii. Musiał ponownie zrobić coś innego. Musiał wymyślić jakiś inny sposób na zadanie obrażeń, szczególnie, iż jego akcja, którą wykonał tuż po swym rzucie mieczem nie przyniosła żadnego skutku. Czemu? Okazało się, że zwierzę potrafiło najzwyczajniej w świecie pochłonąć dzięki swej paszczy ataki energetyczne. Oba pociski zostały przez nią pożarte. Oznaczało to, iż atak od przodu energią ki musiał zostać wykluczony. Nasz bohater nie był zadowolony z faktu, iż jego pociski nic nie zrobiły. Wyglądało to trochę tak, jakby stworzył je na marne. Choć czy tak do końca? Dzięki nim teraz już wiedział, iż lew mógł pochłaniać energię, więc teraz chłopak będzie mógł stworzyć jakąś strategię opartą na tej wiedzy. Musiał on jednak działać szybko, ponieważ zwierzę zbliżało się do niego.

Gregar wykonał pięć stosunkowo dalekich skoków do tyłu. W momencie, w którym wylądował na ziemi ruszył do przodu tylko po to, aby wybić się z ziemi, wykonując skok w przód. W momencie, w którym wciąż znajdował się w powietrzu wytworzył pocisk energetyczny w prawej dłoni. Ów blast został przez niego wystrzelony do przodu w ziemię. Planował za pomocą eksplozji wytworzonej przez tegoż blasta stworzyć chmurę dymu, która miałaby działać jako swoista zasłona dymna.
Dzięki umiejętności lotu planował wylądować tuż przed dymem, wbiegając w niego, tworząc w lewej dłoni kolejnego blasta. W chwili znalezienia się w środku planował wystrzelić swoją kulę w lewą stronę, trzymając dłoń opuszczoną, tak aby kula chwilę później uderzyła w ziemię. Poczekał on, aż pocisk opuści chmurę, po czym on sam, wybijając się, wyleciał z prawej strony dymu, przygotowując już w prawej dłoni kolejnego blasta. Planował on wylądować obok zwierzęcia, zachowując jednak dystans około czterech metrów. Zatrzymałby się, a następnie posłałby ki blasta w bestię, mając nadzieję, iż ta nie zdąży pochłonąć swą paszczą go.
Natychmiast po wykonaniu tej czynności zamierzał wybić się do góry, zatrzymując się jakieś cztery metry nad zwierzęciem. W prawej dłoni zamierzał przygotować kolejnego, ostatniego już blasta, którego planował posłać w grzbiet bestii.
Podczas przebywania w powietrzu chłopak starał się wypatrzeć jakiś przedmiot leżący na ziemi, który mógłby wykorzystać przeciwko zwierzęciu. Mógłby to być na przykład jakiś nieco większy kamień.

Przy każdej próbie ataku bestii chłopak zamierzał odskakiwać do tyłu bądź w lewy bok.
Jeśli lew spróbuje zaatakować jakimś promieniem/kulą ki to chłopak zamierzał się rzucić w prawy bok, starając się uniknąć zagrożenia.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Sro Sty 27, 2021 9:25 pm
MG

Ogromna chmura dymu powstała po eksplozji zakryła większość terenu. Bestia, Tapion i Minoshia nie byli widoczni. Gregar z góry patrzył i wyczekiwał momentu, w którym chmura opadnie. Ta śpieszyła się, robiąc swoje bardzo, ale to bardzo powoli.
Nagle, ze środa chmury rozbłysło się jasne światło. W tym samym momencie wystrzelone ku górze, ku Gregarowi, zostały Ki Blasty. Wyglądały tak samo, jak te, którymi strzelał młodzieniec. Czyżby bestia ich nie jadła, a jedynie przechowywała, by w odpowiedniej chwili je oddać? 
Chłopak gotów był na wyminięcie jednego z nich, ale niestety, drugi leciał pod takim kątem, że nie dało się go uniknąć. Gregar oberwał własnym atakiem, tyle że opóźnionym i "zwróconym". Poczuł ból lewym barku, bo właśnie tam oberwał. Runął szybko ku glebie.
W tej samej chwili, Minoshia wkroczył do akcji i złapał w locie spadającego Gregara. Przeturlali się razem po ziemi i już po chwili znaleźli się w gąszczu. Minoshia zasłoniła usta Gregara swoją dłonią i przystawiając palec do swych ust, nakazał by był cicho.
- Shhh... musimy obmyślić jakiś plan. We dwójkę. Tapion męczy mnie tym stworem od dawna. - zaczął, uśmiechając się delikatnie. Kropla potu spłynęła po jego skroni, więc był nieco zestresowany.
- Ciekawe czy jeśli skruszymy do końca ten kryształ, to potwór zniknie? - zapytał retorycznie, wychylając się z krzaków, by zobaczyć, gdzie był lew. Póki co, byli bezpieczni.
_____
Możesz opisać wspólny atak, możesz w kolejnym poście pokierować ruchami Minoshi, by wykonać kombinację.
Odejmij sobie w scouterze równowartość HP z własnego DMG Ki Blasta.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pią Sty 29, 2021 3:21 pm
Wszystkie akcje, które planował wykonać brunet powiodły się, z czego ten był zadowolony. Czuł on jednak już znaczny ubytek swej energii. Wiedział, iż nie będzie mógł już sobie pozwolić na ponowną kombinację z wykorzystaniem takiej ilości ki. Musiał teraz wykorzystywać ją w nieco rozsądniejszy sposób. Zmuszony był on do stworzenia nowego planu ataku, który nie wymagałby tak ogromnych pokładów energii. Postanowił więc rozglądnąć się za jakimś przedmiotem, który mógłby wykorzystać przeciw bestii. Jednakże, starał się także przez cały ten czas obserwować pole walki, aby nie zostać zaskoczonym przez zwierzę. Nagle i niespodziewanie z chmury dymu,  znajdującej się pod naszym bohaterem, wyleciały dwa pociski energetyczne. Chłopakowi udało się zgrabnie uniknąć jednego z nich, lecz ta sama sztuka nie wyszła mu ponownie w przypadku drugiej kulki. Poczuł on ból dobiegający z jego lewego barku. Spowodowany był on właśnie tym blastem, którym na swe nieszczęście oberwał. Ból może i nie był szczególnie silny, okropny, przeszywający całe jego ciało, lecz wystarczający, aby strącić Gregara i posłać go w kierunku ziemi. Nim jednak doznał on zderzenia z podłożem został złapany przez Minoshię. Obaj wojownicy przeturlali się po ziemi, ostatecznie lądując w jakichś krzakach. Nim bohater nasz w zasadzie ogarnął się jak i samą tę sytuację, poczuł dotyk na twarzy. Zobaczył on dłoń konatsjanina, która zakrywała usta jego. Brunet spojrzał na swego nowego znajomego, a ten przyłożył palec do swych własnych ust, co miało sugerować, aby nasz bohater zachował w tym momencie ciszę. A przynajmniej obniżył ton swego głosu. Brunet podniósł się, klękając na lewe kolano, mieczownik zaś zaproponował ułożenie wspólnego planu. Był to w zasadzie dobry pomysł, ponieważ razem mieli znacznie większe szanse na odniesienie zwycięstwa.
- Może wiedzieć dużo na jego temat.
Pomyślał, słysząc słowa Minoshii. Okazało się, iż bohater Konats od dłuższego czasu wykorzystywał tegoż właśnie lwa w celu szkolenia swego młodszego brata. Zdawać by się więc mogło, iż mieczownik znał już wszystkie słabe strony, specjalne umiejętności bestii. Jednakże, pytanie zadane przez mieczownika wywołało falę wątpliwości względem tej kwestii. Chwila, czyli on nie miał pojęcia czy skruszenie klejnotu spowoduje zniknięcie zwierzęcia? Wyglądało na to, że tak. Pytanie zatem brzmiało: jak wiele on wiedział na temat tego lwa?
- Jeżeli mamy obmyślić jakiś plan to musisz mi powiedzieć, jak wiele wiesz na temat tego lwa. Ma jakiś słaby punkt albo specjalne umiejętności?
Bohater nasz starał się być stosunkowo cicho. Nie zamierzał podnosić głosu, przez ten cały czas planował mówić szeptem, aby ta bestia ich nie usłyszała i nie zlokalizowała ich aktualnej pozycji.
- Niestety nic mi na ten temat nie wiadomo…
Gregar słysząc odpowiedź swego nowego znajomego westchnął, będąc rozczarowanym. Miał nadzieję, iż dowie się on czegoś nowego. Liczył na zdobycie informacji, które mogłyby pomóc im w pokonaniu zwierzęcia. Wydawało mu się, iż wojownik będzie posiadał bardzo wiele informacji skoro już od dłuższego czasu trenował wraz z nim. Bohater nasz zmuszony był więc stworzyć plan w oparciu o informacje, które on sam posiadał.
- Wiem tylko tyle, ile Ty sam mogłeś dowiedzieć się podczas walki. Nie wiem nic na jego temat poza tym, że jest bardzo mocny i potrafi przejmować cudze techniki energetyczne i oddać je, jeśli je pożre.
- ‘’Oddać je’’?
- Tak. Nie zauważyłeś, że tamte kule były bardzo podobne do tych, które sam stworzyłeś? Najpewniej były to te same.
Prawda była taka, iż Gregar był za bardzo skupiony na wykonywaniu uników niż na przyglądaniu się jak konkretnie tamte blasty wyglądały. Nie miał on czasu, aby pozwolić sobie na takie rzeczy, musiał działać szybko.
- N-nie, nie zauważyłem…
To by jednak znaczyło, iż zwierzę nie potrafiło w zasadzie wykorzystywać ki, aby je przeobrazić w jakiś kształt, formę. Zdawać by się mogło, iż było ono w stanie tylko przejmować cudze techniki oraz je wykorzystać przeciwko ich twórcy. Jednakże, wciąż należało uważać. Mogło być przecież też tak, iż zwierzę potrafiło przekształcać energię w różnego rodzaju kule, bądź promienie, lecz jeszcze nie pokazało ono tego. Wojownicy nie wiedzieli w zasadzie wiele na temat bestii, musieli więc zachować ostrożność. Najrozsądniejszą opcją byłoby nie zbliżać się do lwa, a trzymać go na dystans.
- No dobra… masz jakiś pomysł?
Mieczownik spojrzał na bruneta, czekając na odpowiedź. Niestety, nic nie przychodziło naszemu bohaterowi aktualnie do głowy. Nie był w stanie jak na razie obmyślić żadnego planu działania. Musiał więc zdać się on na swego znajomego.
- Nie, nic mi nie przychodzi do głowy.
Konatsjanin złapał się prawą dłonią za podbródek, spoglądając w ziemię. Wyglądało na to, iż starał się on znaleźć jakieś rozwiązanie. Brunet postanowił w międzyczasie wyjrzeć zza krzaków, aby sprawdzić jak wyglądała sytuacja. Musieli oni wiedzieć gdzie dokładnie przebywał lew. Nie mogli przecież zostać przez niego zaskoczeni. Po kilku chwilach Gregar powrócił wzrokiem na Minoshię, czekając na jego odpowiedź.
- Moglibyśmy się rozdzielić… - spojrzał na bruneta, kontynuując – Ty musiałbyś zakraść się do tego potwora od tyłu, a potem zwrócić jakoś na siebie jego uwagę i spróbować odciągnąć go od miecza mojego brata. Wtedy ja mógłbym zaatakować go od tyłu. To powinno zwrócić jego uwagę na mnie. Ty będziesz musiał w tym samym czasie dostać się do miecza. Kiedy już będziesz miał go w rękach, rzucisz go znowu w kryształ. Możliwe, że jeśli zostanie zniszczony to potwór zniknie.
- Co z Tobą? Przecież nie będę mógł rzucić go, kiedy będziesz znajdował się przed lwem.
- Spokojnie, ucieknę stamtąd, kiedy tylko rzucisz miecz. Zrób to, gdy schowam swój miecz do pochwy. Zrozumiałeś?
Gregar potrząsnął głową twierdząco. Nim jednak mógł rozpocząć tę operację musiał ponownie sprawdzić, gdzie bestia znajdowała się. W tym celu wyjrzał zza krzaków.

Bohater nasz po chwili ruszył przez te wszystkie zarośla. Co kilka metrów sprawdzał czy lew zmienił swą aktualną pozycję. Chłopak zamierzał chodzić tak długo, aż dotarłby za plecy bestii. Starał się zachować ciszę, dlatego kroki stawiał powoli. Zamierzał także rozglądać się za jakimś kamieniem lub innym przedmiotem, który mógłby wykorzystać, aby rzucić w zwierzę.
W momencie, w którym brunet znalazłby się już na tyłach, mógłby wyrzucić znaleziony przedmiot celując w zwierzę. Miał nadzieję, iż bestia ruszy w kierunku, z którego została trafiona. Chłopak wypatrywał także mieczownika, aby być gotowym do ruszenia po miecz, kiedy tylko zjawi się konatsjanin. Nie można było także zapomnieć o mieczu pana Tapiona. Bohater nasz postanowił go wypatrzeć swym wzrokiem, aby wiedzieć, gdzie on się znajduje.
W momencie, w którym zwierzę znajdowało się już w odległości około pięciu metrów od broni pana Tapiona, Minoshia wybiegł z krzaczorów, pędząc na pełnej prędkości w stronę bestii. Kiedy wojownik znalazł się za bestią, chwycił za rękojeść miecza obiema dłońmi i w momencie wyciągnięcia broni z pochwy wykonał cięcie, które trafić miało w cielsko lwa.
W chwili pojawienia się konatsjanina, bohater nasz zaczął biec na pełnej prędkości przez zarośla. Po przebiegnięciu jakichś czterech metrów wybiegł na pole bitwy, wybijając się z lewej nogi w powietrze. Przy pomocy swej umiejętności lotu wylądował tuż obok miecza, podnosząc go. Pozostało mu już tylko czekać na sygnał, który miał mu zostać dany przez jego znajomego.
Mieczownik wykonał trzy kroki do tyłu, czekając aż lew obróci się. Tylko wtedy konatsjanin mógł schować swój miecz. Tylko, kiedy lew będzie odwrócony, prezentując swój kryształ, Minoshia będzie mógł działać. Wojownik zamierzał zachować dystans około trzech metrów, podczas czekania. Kiedy już bestia odwróciłaby się, mieczownik zamierzał schować swój miecz do pochwy, odskakując potem w lewy bok.
W tym samym momencie Gregar widząc, iż jego znajomy chowa miecz, wykonałby ten sam zamach, co z początku starcia. Celowałby on oczywiście w kryształ na czole zwierzęcia.

Przy każdej próbie ataku bestii chłopak zamierzał odskakiwać do tyłu bądź w lewy bok.
Jeśli lew spróbuje zaatakować jakimś promieniem/kulą ki to chłopak zamierzał się rzucić w prawy bok, starając się uniknąć zagrożenia. To samo tyczy się rzecz jasna Minoshii.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pon Lut 01, 2021 7:33 pm
MG

Plan młodzieńców nie był skomplikowany, ale w pewnych przypadkach najlepiej działają te rzeczy, których natura jest tak prosta, jak to tylko możliwe.
Lew z początku opierał się Minoshii, ale w końcu uległ i dał się prowadzić jak po nitce, od początku planu do jego zakończenia. Była to zasługa wyłącznie ich, czy Tapion dawał fory? Tego, niestety, nie dowiedzą się nigdy.
Minoshia schował miecz do pochwy, Gregar cisnął ostrzem, a kryształ lwa roztrzaskał się na kawałki. Bestia zawyła mocno, jakby nic sobie z tego nie robią, ale po Tapionie było widać, że się nieco skrzywił, jakby go to zabolało.
Plan się powiódł, bo pomimo ciągle granej muzyki, potwór zaczął znikać. Rozpływał się w powietrzu, zamieniał się w dym i wracał do dziurek okaryny, którą trzymał przy ustach Tapion. Muzyka ustała, a legendarny wojownik opuścił ręce wraz z okaryną. Otworzył oczy i spojrzał na Gregara i Minoshię. Uśmiechnął się.
- Dobra robota. Współpraca to podstawa, pamiętajcie o tym. - skinął głową, chwaląc młodych wojowników. Czy właśnie tego chciał ich nauczyć? Że czasami warto walczyć razem, ramię w ramię, a nie tylko ścigać się w wyścigu szczurów o największą moc?
Minioshia szczerzył swoje zęby i wystawiał rękę do góry, by Gregar zbił z nim "piątkę".
______
Koniec przygody. Zrób treningi, jeśli masz taką ochotę i będziemy kontynuować dalej.
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Czw Maj 13, 2021 9:05 pm
Wszystko się udało. Plan powiódł się. Być może nie był on jakoś bardzo skomplikowany, jednakże był skuteczny, a to właśnie się liczyło. Mimo, iż z początku wydawać się mogło, że zwierze opierało się konatsjaninowi to ostatecznie uległo ono silniejszym argumentom mieczownika, pozwalając chłopcom na pomyślne poprowadzenie ofensywy. W każdym razie, w momencie, w którym miecz pana Tapiona uderzył w kryształ, ten rozstrzaskał się na liczne, mniejsze części. Z gardła lwa wydobył się głośny ryk, choć nie wyglądało na to, aby sytuacja miała się zmienić. Jednakże, kilka chwil później bestia zaczęła rozpływać się w powietrzu, zamieniając się w dym i powracając do okaryny. Kiedy już dym zniknął muzyka ustała, a na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech. Pochwalił on młodzieńców za dobrze wykonane zadanie, pouczając ich, iż współpraca jest najważniejsza podczas wspólnych działań. Bohater nasz nie był w stanie uwierzyć w te słowa. Został pochwalony? I to przez samego pana Tapiona?! Inni mogli mu tylko zazdrościć. Jego ekscytacja była jeszcze większa. Zdawać by się mogło, iż zaraz dostanie zawału z tych wszystkich emocji. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech, który odkrył jego uzębienie. Wzrok jego powędrował na różowowłosego, który chciał przybić "piątkę" z Gregarem.  Brunet postanowił przybić z nim ją.
- Tak! Udało nam się!
Gregar
Gregar
Liczba postów : 41

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Pią Maj 14, 2021 10:00 pm
Start treningu: 14.05.2021, 22:00

Tapion doszedł do wniosku, iż Gregar powinien przejść trening nim będzie mógł udać się na misję, którą konatsjanin miałby zlecić brunetowi. Najważniejsze było odpowiednie przygotowanie się do danego zadania. W tym przypadku nie było lepszej możliwości niż przeprowadzenie po prostu treningu. Minoshia także mógł zyskać na tym. Dzięki temu mógł się i on stać silniejszy. Wojownik podszedł do swojego miecza, chowając go do swej pochwy.
- Myślę, że powinieneś przejść jeszcze trening nim będę mógł pozwolić Ci wziąć się za to zadanie, Gregarze.
Młodzieniec zastanawiał się przez chwilę nad słowami wypowiedzianymi przez braciaka Minoshii. Czy pan Tapion miał na myśli trening prowadzony właśnie przez niego? Jasny gwint, czyżby tak miało być?
- To także tyczy się Ciebie Minoshia. Ty też musisz stawać się silniejszy.
Różowowłosy nie mówił nic, po prostu przytaknął głową twierdząco. Bohater Konats kilka chwil później znalazł się obok młodzieńców podlatując do nich.
- No dobrze, nie ma chwili do stracenia. Zacznijmy od rozgrzewki.
A więc pan Tapion zamierzał przeprowadzić wspólny trening dla obojga chłopców. Niesamowite, Gregar będzie miał okazję trenować pod okiem samego bohatera Konats! Ale on ma dzisiaj szczęście!
Sponsored content

Gaj Gaan Empty Re: Gaj Gaan

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach