Go down
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sie 30, 2019 9:46 pm
Ruszył tylko oczami w kierunku Nihiliusa, który zaproponował leczenie. Po prostu nie wierzył w tą "przyjaźń", którą zdawał się oferować mrocznie ubrany jegomość z jeszcze mroczniejszym towarzyszem, którego tylko przeleciał wzrokiem i wyrobił sobie taką samą opinię jak o Nihiliusie. Z tą różnicą, że ten, który przybył miał... psychopatyczny wzrok. Pełen mroku. Trzeciego przybysza nie skomentował nawet w głowie. Na pierwszy rzut oka wydał się zagubiony i to wszystko. Sether nie miał nawet logicznych powodów by tak myśleć. Po prostu było "cyk" i już. Nameczanin obserwował Nihiliusa, który poleciał w kierunku jego Przywódcy. A potem odprowadził go wzrokiem. Ruszył głową jedynie gdy Guru poprosił o wyjście. Pochylił się w geście szacunku, a potem poczekał aż każdy wyjdzie, a On sam udał się do wyjścia na końcu. Był w końcu nameczaninem, więc miał... większe prawa do przebywania tutaj... zresztą chciał mieć pewność, że Saichoro zostanie faktycznie sam i nic mu się nie stanie. To wszystko przyszło Setherowi od tak. Nie musiał się zastanawiać nad tym, zrobił to odruchowo. Gdy wyszedł, ujrzał kolejną nieznaną osobę. Był po prostu zbulwersowany. Coraz więcej głupio lub mrocznie wyglądających przybyszy. Miał tego dość. Nie odezwał się, tylko dlatego, że byli to goście Saichoro. Trudno. Usłyszał o Ziemi, wodzie... i to tyle. Ziemia to musiała być jakaś planeta, natomiast woda? Może chodziło o ten płyn na Namek, może ten Shade, który to by nie był jegomość, jej potrzebował...? Nie wiadomo. Po tych zamyśleniach dostał wiadomość od Saichoro, że ma pilnować przybyszy. Tylko jak? Czemu nie powiedział tego tam? Teraz ma się odezwać i stwierdzić "pilnuje was"? Może i tak, wszystko jedno.
- Jestem Sether. Wielki Saichoro nakazał mi być towarzyszem waszych poczynań. - Wtrącił się.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sie 30, 2019 10:26 pm
Krwistooki dostał pozwolenie i odnowił energię ki Guru. Zrobił to w sumie, bo tak. Taką miał po prostu chęć i uznał, że zawsze to jakieś odwdzięczenie się. Po za tym skoro byli prawie sojusznikami, to też powinien coś mieć z tego. Główny powód oczywiście był taki, że nie chciał śmierci Najwyższego. Brolly powiedział, że poczuł się lekko silniejszy. Nic dziwnego. Gdy Guru powiedział, że chciał zostać sam, to Imperius zrobił dżentelmeński ukłon.
- Do następnego razu Najwyższy.
Gdy to powiedział, to odwrócił się i zmierzał w kierunku wyjścia.
- Chodźmy.
Powiedział krótko do Swoich podwładnych. Teraz nawet Legendarny nie powinien mu mieć wiecznie za złe, tym bardziej, że dostał to co małpy kochają, z Guru nie dałby mu tego z dobroci serca. Zawdzięczał to Nihiliusowi i lepiej, by o tym pamiętał.
Gdy tylko wyszedł to dojrzał stojącego okularnika. Wcale go to nie dziwiło, że tutaj jest. Gdy zapytał, czy pamiętali, że wspomniał o Ziemi to kiwnął głową. Fu dodał, że doszło tam do rewolucji. Go tylko obchodziło, jak mogą to wykorzystać do Swoich celów.
- Jaka rewolucja?
Potrzebował znacznie więcej informacji niż to co posiadał. Dodał też coś na temat tego, że chciał, by mu odblokować potencjał, ale się obejdzie.
- Pewnie nie chciałeś, by czytał Ci w myślach. Uwolnienie potencjału też ma wpływ na umysł. Kto wie, może w drugiej grupie Ci się uda.
Dodał, by go lekko zachęcić. Mimo wszystko dzięki niemu przyśpieszył Swój rozwój, więc chciał się jakoś odwdzięczyć. Co do Ziemi. Została wyzwolona z rąk oprawców. To szkoda. Pewnie mógłby to wykorzystać. Podobno też miał dwie wiadomości. Dobrą jak i złą.
- Zależy dla kogo dobrą i dla kogo złą. Jakie to wiadomości?
Dodał z uśmieszkiem. Ciekawe co kombinował. Po Jego uśmiechu, sądził, że to nic dobrego. Mimo wszystko współpracują razem, więc obaj muszą się starać. Dopóki mu to nie szkodzi, to nie miał nic przeciwko, by mu również pomóc. Ale nie da się wykorzystać i zlikwidować jakby nie był potrzebny. Przy okazji usłyszał mu już znajomy głos. Sether. Spojrzał się na Niego. Wtrącił się ot tak, i jeszcze powiedział, że podobno mu Saichoro nakazał być ich towarzyszem podróży. To ciekawe. Bo nic w umowie o tym nie było, a i sam Guru się na ten temat nie odezwał. Nie ufał mu. Był paranoikiem, więc praktycznie nie ufał w całości nikomu. Chyba, że miał niesamowitą pewność, że ktoś go nie zdradzi i mu nie wbije noża w plecy, ale to rzadkość i ta pewność musi się na czymś opierać. Sether nawet nie należał do Jego grupki, więc nie wierzył Jego słowom.
- Nihilius Imperius.
Również się przedstawił, patrząc rozmówcy w oczy.
- Najwyższy nic o tym nie wspominał. Potrzebuję Jego potwierdzenia.
Dał mu do zrozumienia, że mu nie ufał. Nie zaskarbił Sobie Jego zaufania, ani nie należał do Jego frakcji. Nic do Niego nie miał, dlatego wolał zachować neutralne stosunki. Nie potrzebuje robić Sobie z Niego wroga, ale jeśli myśli, że może się ot tak wtrącić i powiedzieć co chce, a On się na to zgodzi to się mylił. Tak samo Guru. Jeśli otrzymał takie telepatyczne potwierdzenie to tylko się uśmiechnął, nawet jak nie otrzymał to i tak słowa były te same.
- Nawet jak Najwyższy dał Ci takie polecenie, czego nie było w umowie, to i tak możesz obserwować Nas na Namek. To Wasza planeta i macie do tego pełne prawo. Ale jeśli chodzi o planety inne niż Wasza to odpada. Bowiem jakim prawem, mam być pilnowany wszędzie? Niedługo opuścimy tymczasowo Namek, więc nie będziesz miał czego i kogo obserwować.
W skrócie, nie przeszkadzało Mu bycie obserwowanym na ich własnej planecie. Ale jeśli Saichoro myślał, że zgodzi się na to, by był obserwowany na innych planetach, gdzie nie mają żadnego interesu, ani co ważniejsze, żadnego prawa go obserwować, to był w poważnym błędzie i nie zamierzał się zgadzać. Niech Sobie lepiej wybiją to z głowy. Obserwacja na Namek, czemu nie. Nic nie miał do ukrycia. Prawie nic. Ale obserwacja na innych planetach? Jakim prawem? Guru musi mu coś niezłego zaproponować, jeśli Imperius miałby zabrać tego osobnika, ze sobą, a szczerze wątpił, by było coś co go interesuje. Obaj się wywiązują z umowy, ale jakby dodał do umowy, że będzie obserwowany na innych planetach, gdzie nie mają żadnych praw go obserwować na innej planecie niż ich ojczysta planeta, to z całą pewnością, by odmówił. Ciekawi go to co zaproponuje mu w takim razie Najwyższy. Oczywiście mogło chodzić tylko o ich własną planetę. Dlatego postawił sprawę jasno. Namek tak. Inne planety, nie.
- Jest też inna możliwość. Możesz dołączyć do Mnie tak jak część Twoich braci. Wtedy możesz z Nami podróżować.
Dodał. Innej opcji nie ma, ale lepiej niech się poważnie nad tym zastanowi. Z resztą i tak wiedział, że pewnie będzie to odmowa. Ale dał Im po prostu możliwość rozwiązania tego. Chyba, że Przywódca Nameczan zaproponuje Mu nową umowę. Wtedy jest gotowy to rozważyć.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sie 30, 2019 10:40 pm
Shade przez cały czas od chwili uwolnienia potencjału siedział cicho, zupełnie jakby nie potrafił mówić. Po prostu, jak się nie ma czegoś do powiedzenia, to po co strzępić język po próżnicy. Kiedy Guru poprosił ich o wyjście, a szef zarekomendował odjazd z wewnątrz domiszcza starego, pomachał mu w przyjacielskim geście i odszedł jako drugi, mając przed sobą bożka, a za sobą Brokułka. Tymczasem ich oczom ukazał się nie kto inny jak Okularnik pedofil Fuu, który sprzedał im trochę informacji o ziemi. Jakaś rewolucja tam się stanęła, ciekawe, ale nie aż tak, jak mogłoby się wydawać, przynajmniej dla niego. Wtedy odezwał się ten nowy ogóras, który wyszedł za nimi i zachowywał się, jakby przybyli tu, aby wychędożyć wszystkie kobiety i nasrać im na stoły... Ale nie było tu ani jednego, ani drugiego, pech, można by powiedzieć. W każdym razie przedstawił się i powiedział, że Guru kazał mu ich śledzić, innymi słowy na polecenie dziadka, będzie teraz warował u boku frakcji jak dobre psisko ? HO HO. Na jego nieszczęście, nie dowie się, że nazywa się Shade, ponieważ nie ma zamiaru mu się przedstawiać, no bo po co? Dlatego siedział cicho i ignorował tego całego Sethera. Czas pokaże kim jest wewnątrz i czy trzeba go zgasić jak peta.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Wrz 01, 2019 8:13 pm
MG

- Nie, dzięki. - pomachał ręką, zbywając szybko pomysł odblokowania potencjału. Nie potrzebował go.
- Dobra wiadomość jest taka, że nie będziemy musieli się ukrywać, bo okupanci przegrali. Hurra! Wolna planeta, wolna! - uniósł ręce do góry, uśmiechając się zadziornie.
- Zła natomiast jest taka, że na Ziemi mieszkają wojownicy silniejsi od ciebie, twoich żołnierzy i kto wie... ha, może nawet ode mnie? - zapytał, pochylając się do przodu. Z jego twarzy nie znikał ten szczwany wyraz twarzy. Klasnął w dłonie i odwrócił się na pięcie.
- No cóż, nie musimy tam lecieć. - westchnął, wzruszając ramionami. Kątem oka obserwował reakcję wszystkich zebranych.

Gdy Sether zagadał do Nihiliusa, że Saichoro mu powierzył pewną misję, ten drugi natychmiast go zbył. Shade nie odzezwał się słowem, kalkulując wszystko w swojej głowie. Fu, widząc odmowę ze strony Imperiusa, podszedł do Sethera. Klepnął go w ramię i oznajmił wszem i wobec, że:
- Nie martw się! Skoro Najstarszy ma taką wolę, kim my, maluczcy, jesteśmy by mu odmówić? - spojrzał prosto w oczy Nihiliusa, jakby chciał go sprowokować. Och, jaką on teraz czerpał satysfakcję z tego wszystkiego.
- Zostaniesz moim gościem specjalnym, panie Sether. - i zachichotał jak mała dziewczynka, która nie może powstrzymać swojej ekscytacji.
- Jakieś sprzeciwy? Obiecuję, że wezmę je pod uwagę. No, przynajmniej do tej pory, w której postanowię je odrzucić. - uniósł głowę wyżej, patrząc na każdego po kolei. Zatrzymał swoje spojrzenie na Shadzie i uśmiechnął się tajemniczo.
- Co tak zamilkłeś, Shade? Boisz się konfrontacji z wodą? Ratuje życie, ale podobno można też od niej umrzeć. Nie ma na to reguły. - przechylił swoją głowę w bok, a jego uśmiech zniknął. W jego miejsce wskoczył obojętny wyraz twarzy.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Wrz 01, 2019 9:02 pm
Zarówno Shade jak i Sether siedzieli cicho. To Fu się odpalił niczym katarynka i zaczął nawijać. Brakowało tylko, by zaczął rapować. Najwidoczniej zaraził się od Nihiliusa. Shade był pierwszą ofiarą, a Fu drugą. Biedni. Z resztą to nie jest takie istotne. Na razie słuchał tego co miał mu do powiedzenia okularnik. Tak po prawdzie Im, ale to bez znaczenia. Odmówił odnośnie odblokowania potencjału. Bardzo dziwne i coś mu tutaj śmierdziało. Ale trudno. Jego sprawa. Co do dobrej wiadomości to nie jest to prawdą. I tak będzie musiał się ukrywać. Co z tego, że tyrani zostali pokonani, jak są jeszcze normalni ludzie, co będą się bać wyglądu Imperiusa. A co do złej wiadomości, to był na to gotowy i go tutaj nic nie zaskoczyło. W końcu Nameczanie też są od niego silniejsi. Na razie. A gdy dodał, że nie muszą tam lecieć to się roześmiał.
- Nie musimy lecieć. Bo się tam przeniesiemy za pomocą portali, albo Kai Kai.
Puścił do Niego oczko, obracając to w żart.
- Co do tych dwóch wiadomości. Pewnie ja będę musiał się ukrywać patrząc na mój wygląd. Pomylą mnie z niewiadomo kim i zaatakują. Wole to uniknąć. A co do złej, to nie jestem zaskoczony. Tutaj też wielu jest silniejszych od Nas.
Odpowiedział. Gdy widział jak okularnik podszedł do Sethera, klepnął go, i powiedział, że skoro jest taka wola Guru to kimże są, by się z tym nie zgodzić i tego nie zrobić. Prychnął. Specjalnie patrzył mu w oczy, i pewnie się dobrze przy tym wszystkim bawił. Dodał, też że zostanie jego gościem specjalnym, i zachichotał piskliwie. Zapytał jeszcze o sprzeciwy, dodając, że weźmie je pod uwagę, jeśli nie postanowi ich odrzucić. Co było wiadomym żarcikiem z jego strony. Oraz odezwał się do przeklętego ponownie żartując. Imperius popatrzył się na trójkę.
- Guru nie jest Moim zwierzchnikiem. Współpracujemy i mamy umowę. Nie obchodzi Mnie to co On chce jeśli nie ma tego w umowie. Jeśli chce, by Sether mnie obserwował, to czekam na jego propozycję.
Liczyły się dla niego zyski i nie zamierzał się narażać, nie mając nic w zamian. Najwyższy nie był jego liderem. Byli Sobie równi. Więc jak mu nie zaproponuje czegoś dobrego to jego sprawka. Najwyżej będzie podróżować sam. Wszystko jest w rękach Guru i nie ważne co okularnik doda, On to ma gdzieś. Popatrzył się na Sethera.
- Bez urazy. Nic do Ciebie nie mam, ale nie zamierzam przyjmować rozkazów. Jeśli Guru chce mieć ze mną umowę odnośnie Ciebie to jestem otwarty na propozycje. W innym wypadku, możesz nas obserwować tylko na Namek. Jakim prawem mam być inwigilowany na innych planetach.
Prychnął uważając ten temat za zakończony, dopóki nie odezwie się do niego sam przywódca Nameczan. Zawsze może sam się udać na Ziemie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Popatrzył się teraz na Brollego.
- Pewnie zgłodnieliście. To dla Was. Dla Twoich towarzyszy również.
A następnie z niczego używając Swojej mocy zaczął tworzyć jedzenie. Najróżniejsze. Miał sporą wiedzę na temat różnych normalnych przysmaków, może nie lokalnych, ale normalne jedzenie jest w stanie zrobić. Tak samo z piciem. Powinno starczyć dla obu Saiyan, Fu, tamtej dwójki kosmitów oraz Sethera i Nameczan. Oni w końcu głównie piją wodę.
- Czekam, aż Guru się do Mnie telepatycznie odezwie. Tymczasem idę trenować. Nie przeszkadzać Mi. Gdy skończę to się tutaj zjawię.
Tutaj popatrzył się na resztę i głównie Sethera, dając mu do zrozumienia, że w tym wypadku nie może być obserwowany. Woli nie ujawniać Swoich sztuczek. Następnie użył kai kai i zniknął im z pola widzenia. Tylko Ci co wyczuwają ki, wiedzą gdzie się znalazł, ale to nie istotne. Postanowił przygotować się do treningu, dopóki ma czas.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Wrz 01, 2019 9:23 pm


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Sty 10, 2020 7:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Wrz 02, 2019 10:33 am
Obejrzał się w kierunku idącego do niego Fu, a potem uśmiechnął się wyraźnie, gdy ten poklepał go po ramieniu i honorował go na wyjątkowego gościa. Co prawda Nihilius nie wypowiedział się zbyt... Pozytywnie o tym pomyśle. Sether odniósł wrażenie, że ma dziwne poczucie wartości. Zawsze pragnął czegoś w zamian. A to oznaczało, że raczej udaje miłego. Skoro nie chciał być śledzony, miał coś na sumieniu. Tak to działało. W każdym razie, podziękował fioletowemu jegomościowi. Poczekał chwilę na rozwój sytuacji, w tym wypadku rozmowy między fioletowym i tym demonem. Sether zdziwił się gdy ten drugi wspomniał o przeniesieniu za pomocą portalu lub jakiegoś kai kai. To było z pewnością ciekawe i nie mógł doczekać się, aby tego nie zobaczyć. Znał siłę nameczan i znał dwóch najsilniejszych... Nihilius wspomniał, że tutaj jest kilka silniejszych od nich... ciekawe co to oznaczało? Nie byli tak silni jak się wydawało? Lecz teraz... Teraz Nihilius stawiał warunki i nie zamierzał akceptować Sethera. Wiedział, że Saichoro zależy na tym, aby Sether uczestniczył w "życiu" Nihila i go pilnował, śledził... Nie chciał też pozwolić na więcej kompromisów ze strony Saichoro w stosunku do Nihiliusa, po prostu obawiał się jego podstępu. Usiadł po turecku na ziemi, ręce położył na kolanach i uniósł się z ziemi na wysokość około 20 centymetrów. Przez zamknięte oczy, odezwał się do odchodzącego na bok Nihiliusa.
- Dobrze więc. Dołączę do ciebie i twojej grupy. Masz moją obietnicę na to, że będę ci lojalny, Nihiliusie. - Niestety, nie był nastawiony pozytywnie do tego co myślał, uważał i robił Nihilius. Z pewnością był dwulicowy, myślał tylko o sobie i sposobem chce osiągnąć to co sobie wymarzył, ale nie chciał dać kolejnych powodów Saichoro, aby ugadywał się z tym demonem. Chciał dbać o dobro Guru i planety Namek. Im mniej rozmów między nimi, tym lepiej. Już teraz miał wrażenie, że Guru musiał poświęcić zbyt dużo w tej umowie.

Zgromadzeni mogli być lekko zdziwieni, bowiem ich oczom ukazał się nieco inny młodzieniec.
Teren przed budynkiem - Page 5 AbZ19Ct
Sam Sether czuł się inny, był w innym ciele... Nie słyszał, aby nameczanie osiągali swój kolejny stopień rozwinięcia inaczej niż poprzez asymilację z innym przedstawicielem. Do tego te wspomnienia. W myślach miał bałagan, chciał odpowiedzi. W głowie pytał o to kim jest, licząc na to, że Saichoro go usłyszy.


Ostatnio zmieniony przez Sether dnia Pon Wrz 02, 2019 3:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Wrz 02, 2019 2:35 pm
Shade jedynie odezwał się do dwóch osób, najpierw do Fuu na temat jego komentarza -Nie musisz się o mnie martwić, jakoś sobie poradzę z przeżyciem wypicia tej wody- Wzruszył ramionami, rozmowa posunęła się naprzód a ich szef stworzył każdemu jedzenie. Co ciekawe przeklęty dostał w swoje łapki parę butelek Coli i schabowe, najsik... Mrugnął do Brollaska i odszedł jakiś tam kawałek od wszystkich grup. Usiadł na ziemi, rozłożył przed sobą posiłek i rozpoczął trening. Pierwszą rzeczą jaką chciał opracować, to zabezpieczenie na wypadek ataków dystansowych lub energetycznych. Bariera z Ki w sam raz się nada, ten etap treningu raczej nie będzie zbyt interesujący. Przybrał pozę do medytacji, czyli podczas siedzenia po turecku złożył ręce w jakiś tam bliżej nieokreślony kształt i zaczął wyrzucać z głowy wszystkie niepotrzebne myśli. Po prostu kierował swoje wysiłki na wyczuciu energii krążącej w jego ciele, która notabene wzrosła w porównaniu do jeszcze z sytuacją parę minut temu. Chwytając zapasy ,,many'' w władanie, zaczął ją rzeźbić wokół siebie. Lekko się wzniósł nad ziemią dla lepszej wygody, następnie zaczął za pomocą wyobraźni wyobrażać sobie wygląd techniki, która pomogłaby mu się obronić przed dajmy na to, tą nauczoną przez Brokułka. Na początku nie szło to zbyt dobrze, ,,ściana'' prześwitywała i rozpadała się po paru sekundach, ale w miarę upływu minut stawała się coraz pewniejsza i stabilniejsza. W końcu, po prawdopodobnie godzinie, lub półtora, wytworzył w pełni zdatną, użyteczną zdolność do tworzenia ochrony samego siebie przed wieloma niechcianymi wydarzeniami. Zrobił sobie krótką przerwę po upewnieniu się, że absolutnie opanował Barierę.

Occ:
Nauka Bariery KI
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Wrz 02, 2019 9:29 pm


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Sty 10, 2020 7:08 pm, w całości zmieniany 2 razy
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Wrz 02, 2019 9:50 pm
Sether początkowo nie ogarniał niczego co działo się w tym momencie... Siedział tak ukradkiem, właściwie... patrząc tępo w eter. Wyrwały go słowa Nihiliusa, które jako jedyne z wypowiedzi zostały usłyszane "Teraz obaj wiemy, że nie  jesteś Nameczaninem". Jak to nie był nameczaninem? A kim był? Przecież tutaj się urodził, przecież miał ojca, przecież Saichoro by mu coś powiedział... Był taki sam jak jego bracia, płynęła w nim identyczna krew. Tylko co to było podczas medytacji? Dlaczego widział przebłyski czegoś, czego nie rozumiał i nie pamiętał? Jeśli byłyby prawdziwe, ktoś by wiedział.
- Nie jestem... Jestem Nameczaninem Nihiliusie. Jeżeli nie... to kim? - Zapytał nie patrząc na niego. Wstał z ziemi, lecz głowę miał spuszczoną. Był nameczaninem, i koniec.

Posłuchał rady Nihiliusa. Zamknął oczy, spróbował się wyciszyć. Uspokoił swoją energię. Wyciszył bicie serca. Przywrócił swojemu ciału swój naturalny stan. Krew nie wrzała już w jego żyłach, serce nie pulsowało jak szalone, a on sam nie trząsł się już. Trwało to chwilę, zanim w ogóle mógł coś takiego zrobić. Wykrywanie ki, chociaż nie znał nazwy, spodziewał się tego, czym jest. Już wcześniej miał wrażenie, że Saichoro wyczuwa aury każdego nameczanina. Wyobraził sobie materialną postać, skupił się na niej. Był to Shade, gdyż znajdował się najbliżej. Spojrzał na niego, a potem zamknął oczy. Wyobraził sobie jego postać i jego energię wokół niego. W myślach nakreślił sobie dokładny wygląd Shadea. Dość długie, zadarte ku górze włosy w barwie czarnej z czerwonymi frędzlami zwisającymi w dół po prawej strony ucha, oczy mroczne i... psychopatyczne, blizna na prawym oku w ogóle nie upiększała tej postaci. Jego czoło zdobiła czarna (bo jakby inaczej) opaska. Ubrany był w luźne, chyba treningowe dogi czerwono-czarnego lub ciemno szarego. Tak to widział. Jego dłonie były przyozdobione w opaski zbierające pot a nogi w luźniejsze buty nieznanego pochodzenia. Z pewnością nie były tak wygodne, jak te nameczańskie. Był to młody mężczyzna z ogonem. Z ogonem?! Faktycznie, posiadał brązowy, długi ogon...
Najpierw wyobraził sobie, że jego oczy posiadają umiejętność przenikania przez obiekty (oczywiście chodzi o wzrok) i zamiast całej postaci wymazał jej "wnętrza" prócz konturów, w których umieścił przepływ energii, energia ta była czerwona, bo jakoś tak mu pasowała do ogólnej charakterystyki, do jego prywatnego wyobrażenia. Następnie Sether w myślach wypełnił kolorem energię postaci, właśnie czerwonym. Kolejnym etapem było to, że postanowił wymazać ze swojej głowy również kontury obrysu Shadea. Spowodował, że postać sama w sobie zniknęła, lecz pozostał po niej ślad ki, który teraz kształtował kontury Shadea, energia oczywiście była czerwona i wyglądało tak, jakby postać nie miała ubrania, włosów, nosa czy ust. Wszystko to formowała energia.Teraz, jak się okazało, najtrudniejszy, końcowy etap wyuczenia się tejże umiejętności. Spróbował wysłać ze swojego ciała, właściwie z głowy, coś w rodzaju sygnału ki jak i w ten sposób określić położenie saiyanina. Miał o tyle łatwiej, że Shade stał niedaleko niego. To miało pomóc. Miał nadzieję, że to mu się uda. Zamknięte oczy, a w umyślę ciemność, tylko rozchodzące się fale zielonej energii przerywały tą ciemność. On, jako nameczanin, żyjący po prostu na zielonej planecie Namek, stwierdził, że najodpowiedniejszym kolorem będzie właśnie zielony. Teraz szukał "odbicia" sygnału, miał nadzieję, że właśnie to tak działa. Wyglądało to tak, że Sether stał na środku, a wokół niego tworzyły się okręgi, swego rodzaju tworzące sferę, która rozprzestrzeniała się dookoła jego ciała. Rozchodziła się początkowo naprawdę niedaleko. Liczył, że jego energia poinformuje go o "przeszkodzie" którą miał być organizm żywy, a nawet planeta, jak to powiedział mu Shinjin, z większą ilością PL od tych zwierząt na planecie, ale również same zwierzęta. Był pewny, że posiadały w sobie życiową energię, która da się wyczuć, jednak im większą ktoś posiadał moc, tym raczej łatwiej było go znaleźć, w tym wypadku... wyczuć. Za każdym razem zielony sygnał fali energii stawał się większy i silniejszy. Sięgał dalej, docierał szybciej do swego celu, który tak naprawdę nie miał być wyznaczony, ale to w przyszłości. Aż w końcu to dojrzał. W swoim umyśle, dojrzał przeróżne kształty, nie tylko Shadea, ale również innych żywych organizmów. Innych obecnych tutaj... istot. Czuł energię planety... Czy to było to? Zajęło mu sporo czasu, aby osiągnąć ten rodzaj "skupienia"... Oby się udało. Jednak z całą pewnością musiał poświęcić temu dużą część swojej uwagi, by móc wykryć czyjąś, pojedynczą nawet energię. Wprawa czyni mistrza.
Gdy otworzył oczy, nie było już Nihiliusa.
- Dziękuje. - Powiedział w kierunku, wyglądającego na mrocznego, chłopaka.

Nauka wykrywania ki.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Wrz 03, 2019 12:34 am


Tak czy inaczej z czasem postanowił, wrócić do reszty, bez Swojego nowego zwierzaka. Pamiętał też słowa Sethera, odnośnie tego, że jest Nameczaninem. Nie chciało mu się na ten temat dyskutować. Sam wiedział, jak naprawdę jest, nawet jak próbował Siebie okłamać. Poczekał, aż każdy skończy trening, ale podszedł do Fu i wbijał mu lekko łokieć w bok.
- Widzisz. Nie musiałeś robić z Niego gościa specjalnego. Dołączył z własnej woli. Ma się tę charyzmę co? Więcej wiary we Mnie!
Zaśmiał się i obrócił to w żart. W sumie nie wiadomo czy faktycznie żartował czy nie. Podszedł też do Brollego i reszty. Jak ten legendarny saiyan dalej nie czuje żadnej wdzięczności to uzna po prostu, że jego charakter jest tragiczny, i nie wie nic o odwdzięczaniu się. Ale wierzył, że jego działania przyniosą owoce. Uratował go od przeznaczenia, w którym był zamieniony w kamień,   nakarmił go, uratował go z planety, a przy okazji dał mu większą moc. Czyż nie był idealnym liderem. Popatrzył się na kosmitów.
- Opuszczamy Namek i kierujemy się na Ziemie. Daję Wam takie możliwości. Możecie zostać tutaj, wybrać inną planetę, mogę Was przenieść na Sadalę planetę gdzie znalazłem Brollego i go uratowałem, oraz możecie się udać z nami na Ziemie. Wybór jest Wasz.
Następnie popatrzył się na legendarnego wojownika.
-Mam nadzieję Brolly, że skończysz mieć mi wreszcie za złe, to że cie przeteleportowałem na inną planetę, kiedy prawie zniszczyłeś inną planetę. Pamiętaj, że Cie uratowałem, nakarmiłem i dałem prezent. Ale jeśli uważasz, że to nic i dalej jestem tym złym to faktycznie możesz zapomnieć.
Prychnął. Był tym wszystkim podirytowany. Ale czuł, że nawet Brolly wreszcie doceni to, że Nihilius coś dla niego robił. Oby. Bo jak nie to chyba straci do Niego resztę szacunku, a kto wie, z czasem może zrobić Sobie wroga. Niczego bardziej nienawidzi jak zdrajców i tych co nie czują nawet krzty wdzięczności. Tak czy inaczej i tak był gotowy uciec w razie potrzeby, przy okazji byli niedaleko Sethera jak i Shade'a, więc mogli w każdej chwili dołączyć do Nich.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Czw Lut 27, 2020 6:39 pm, w całości zmieniany 5 razy
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Wrz 03, 2019 5:24 pm
Shade mając w nosie wszystko co się dzieje wokół niego, możliwe, że spowodowało to frustracje co poniektórych, kontynuował swój trening osobisty. Uwolnienie potencjału przez Guru tak jakby go oświeciło, czuł, że jest już prawie blisko kolejnego przełomu w sztukach walki. Powrócił raz jeszcze do wyciszonej medytacji, mającej przynieść mu spokój i ukojenie w poszukiwaniu odpowiedzi. Zgłębiał bardzo rozległy temat jakim były sztuki walki w międzyczasie zastanawiając się nad paroma rzeczami. Stylów walki zapewne było tyle, ile gwiazd na niebie, część, a może nawet większość przepadły na wskutek wyginięcia rasy która ją opracowała lub innego typu przypadku. Na szczęście kolejne wspomnienia bojowe powróciły, dzięki czemu jego wachlarz zagrywek podczas walki w zwarciu powiększył się. Delikatnie powstał i pewnie stanął na gruncie planety zwanej Namek. Lekko rozszerzył stopy, ręce przyłożył do bioder i zaczął wyprowadzać tak ciosy w powietrze przed siebie. Długo, miarowo, szybko, dopiero kiedy uznał, że wystarczy, czyli naprawdę po wielu takich uderzeniach zwrócił uwagę na to co się dzieje wokół niego. Dzięki swoim zdolnościom wykrywania Energii, zrozumiał, że ten koleś zwany Suterem, czy jakoś tak osiągną jakąś nową formę, albo ewoluował, whatever. W każdym razie dostał Powera. Nihil za to też wrócił i poinformował wszystkich, że zwijają się na ziemię, a reszta ma postanowić gdzie iść, czy zostać tu, wrócić na Sadalę, albo iść na ziemię. Shade jedynie założył ręce na piersi i czekał. W jego przypadku był tylko jeden możliwy kierunek.

Occ:
Trening umiejki
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Wrz 03, 2019 5:59 pm
Ochłonął i był już... normalny. Usłyszał Nihiliusa "Dołączył z własnej woli. Ma się tę charyzmę co? Więcej wiary we Mnie!". Właściwie to nie do końca tak było. Nie miał zamiaru poróżniać tych istot. Nie był takim typem. Wolał by każdy był w zgodzie. Zresztą, chciał zyskać pełną lojalność tej grupy, bo Guru nakazał mu podążać za nimi, cokolwiek to znaczy. Podążał. Chociaż niosło się z tym ryzyko. Lojalność, którą obiecał była... pewna.
- A więc Ziemia. - mruknął do Nihiliusa. Nie znał tej planety. Ale miał zamiar być przy nim. Był też ciekawy tego dryblasa, do którego Nihilius zagadał na końcu. Ciekawe było to, że wychodziło na to, że nie do końca jest między nimi zgoda a Nihilius próbuje go do siebie przekonać. Ciekawe, czy mógł w tym pomóc, lecz musiał poczekać na nieco więcej informacji, może trzeba było poczekać na jakiś dialog między nimi. Póki co, jeżeli Nihilius grał to grał dobrze. Nadal miał uczucie, że ten demon po prostu udaje. Jego wypowiedzi, jak sądził, były dość sarkastyczne. A On sam traktował niektóre sprawy jak zabawę, nawet zaśmiał się rozmawiając z tym fioletowym... Był dość podejrzany, dziwny... Nie do końca wiedział jak go określić. A to, że otaczał się takimi samymi dziwnymi postaciami... Biorąc nawet na uwagę tego mrocznego, czarno-czerwonego wojownika. Nie reagował zbytnio na nic... W ogóle mało mówił. Może nie lubił. Ale nawet nie odpowiedział na pytanie Nihiliusa o to, co decydują, a może od początku to było jasne? Może to zdanie było skierowane tylko do Sethera, gdyż Nihilius wiedział, że jego ekipa po prostu za nim podąży? To by oznaczało, że Shade jest przywiązany i oddany. A to z kolei mogło oznaczać, że źle ich oceniał, po wyglądzie. Musiał nadal zebrać więcej informacji, mało wiedział. Zbyt mało. Podszedł możliwie blisko Nihiliusa.
- Kim są właściwie ci dwaj z ogonami? Ciekawa rasa. - Szeptnął możliwie cicho. W rzeczywistości, rasa z puszystymi, długimi ogonami z pewnością zainteresowała Sethera. Był nią po prostu zaciekawiony do tego stopnia, że zapomniał o położeniu w jakim jest, w którym właściwie... nie powinien się odzywać. Mógł tę sytuację również źle odbierać.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Wrz 04, 2019 12:00 am
MG

Fu jedynie uśmiechnął się delikatnie, pozostawiając sytuację bez słowa. Wszystko i tak toczyło się zgodnie z jego planem.
- Tak sobie wmawiaj. - dodał kąśliwie, mrużąc swoje oczka i utrzymując radosny, aczkolwiek tajemniczy, uśmiech.

W głowie Sethera zabrzmiał głos Najstarszego. Pytania dotyczące jego samego, jego poczęcia i narodzin, nie zostały rozwikłane wprost. Jak zwykle, życie zasłaniało się zagadkami, których rozwiązanie dopiero później miało się ujawnić.
- Sether, moje dziecko. Przyszedłeś na świat jako Nameczanin. Jest zbyt wcześnie na to, byś poznał prawdę. Najpierw musisz odnaleźć siebie. Stawić czoła własnym lękom. Gdy będziesz gotowy, wszystkie pytania zamienią się w odpowiedzi. Zaufaj mi. - i wiadomość się urwała, pozostawiając tyle samo, jeśli nie więcej, zagadkowych pytań.

Kosmici odpowiedzieli, że chcieliby zostać na Namek do czasu powrotu reszty drużyny. Nie wspominając już o tym, że wyprawa na Ziemię powinna zostać niezauważona, dlatego jak najmniej osób powinno brać w niej udział.
Broly nie odpowiedział na słowa Nihiliusa. Zwyczajnie nie zdążył, ponieważ pełen niecierpliwości i irytacji Imperius, odwrócił się na pięcie i zostawił go w spokoju. Saiyanin spojrzał jedynie na Cheelai i Lemo, po czym wzruszył ramionami, jakby nie wiedział, o czym tak naprawdę była ta "rozmowa".

Fu pstryknął palcami i tuż za jego plecami pojawił się błękinty portal. Po drugiej stronie pokazane były góry i niebieskie, pozbawiony chmur niebo.
- Kto nie skacze, ten z Galaktycznego Patrolu! Hop! Hop! Hop! - wyszczerzył swoje zęby i pochylił się do tyłu, na samym końcu delikatnie odbijając się nogami od podłoża i tym samym przelatując w pięknym stylu na drugą stronę przejścia.
_____
z/t - Góry
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Paź 02, 2019 11:07 pm
Po krótkim czasie, przeniósł się w dobrze mu znane tereny. Nie tracił czasu na rozmowę z resztą i od razu starał się ocucić Kenzurana. Dlatego też stworzył wodę i wylał na twarz małpiastego. Jeszcze bardziej było widać jego bliznę. Sam zdjął na chwilę maskę, by widział Jego Twarz. Miało to na celu pokazanie mu lekkiej dozy zaufania. Może coś takiego zdziała. A nawet jak komuś rozpowie to i tak niewiele go to obchodziło. Gdy otworzył oczy to się odezwał.
- Witaj ponownie. Musiałem Cie tym sposobem obudzić, bo czas nagli.
Tutaj wskazał na Swoją twarz, by gość zrozumiał, jego dalsze słowa. Tak naprawdę, nie miał takiego problemu z czasem, bo Burori Sobie poradzi, w końcu nie pokazał wszystkiego na co go stać, a doskonale pamiętał jego prawdziwą moc.
- Twój kompan tak bardzo Cie lubi, że zrobił Ci pamiątkę po Waszym spotkaniu. Masz ją na twarzy. Widziałem, że współpracuje z szarym glutkiem i zachowywali się jak przyjaciele. Blondyn Cie zostawił i tylko rudy starał Ci się pomóc. Wylądował w częściach, ale przeżył. Jak to robot. Przeżył dzięki Mnie i Mojemu podwładnemu inaczej zostałby dobity przez jednego z Nich, dlatego został zrzucony.
Mówił te słowa szybko, ale wyraźnie, głośno i zrozumiale, by nawet On skumał. Nie kłamał. Zrzucili go z platformy, bo kto wie, czy tamten rudy nie zostałby dobity.
- Niezłych masz towarzyszy, że Ciebie olali i zostałeś ocalony przez robota, oraz Mnie. Chociaż została Ci pamiątka, lecz jestem w stanie się jej pozbyć.
Odpowiedział z uśmiechem. Wiedział, że Brolly tam walczy, dlatego korzystał tutaj z wolnej chwili i tego, że mógł Sobie odsapnąć. Legendarny Saiya-jin tak łatwo nie zginie. Oj nie. Dlatego zbierał myśli. Zastanawiał się nad planem i odpoczywał, a przy okazji starał się pozyskać nowego podwładnego do Swojej frakcji. Kenzuran mu teraz zawdzięczał życie. Ciekawe co postanowi.
- Proponuję Ci dołączenie do Mnie. Jak widzisz, jestem dobrym liderem i jak trzeba to potrafię ocalić tych kogo chcę ocalić. Znam też sposób, byś stał się silniejszy, i mam porozumienie z innym liderem, ale tylko członkowie mojej frakcji mają od Niego zezwolenie.
Nie kłamał. Faktycznie tak było. I łatwo to było sprawdzić.
- Kenzuranie. Dołącz do Mnie.
Wyciągnął do Niego rękę.
- Ja i Moja frakcja jesteśmy znacznie lepsi od Twoich niby towarzyszy Co cie zostawili. W końcu ocaliłem zarówno Ciebie jak i rudego robota. Ktoś słaby, nie dałby rady tego dokonać prawda? Tutaj znajdziesz prawdziwych towarzyszy. Tylko ja mogę sprawić, że staniesz się silniejszy. Dowodem jest Mój podwładny. Oprócz Ciebie, będzie pare innych osób, więc nie będziesz sam. W tym Twoi rodacy, saiyanie.
Użył karty rodaka. Najwidoczniej to był jakiś jego słaby punkt.
- Skoro Twoi rodacy do Mnie dołączyli to raczej coś w tym jest prawda? Oprócz tego przeniosę Cię, kiedyś na ojczystą planete saiyan. Uczynię silniejszym, nawet uratuję Ci tyłek jak teraz jeśli będzie taka potrzeba. I kto wie. Może nawet uda się odtworzyć planetę saiyan i Twoich rodaków. Jestem w końcu Bogiem.
Patrzył się na niego poważnym wzrokiem i wciąż miał wyciągniętą dłoń.
- Jaka jest Twoja decyzja?
Zapytał. Jeśli się nie zgodzi to trudno. Znaczy to, że się pomylił, ale w sumie może tego nie zrobi. W końcu jego rodacy mu też służą, i obiecał uczynić go silniejszym, a jego ochroniarz, był idealnym przykładem, że ma silnych podwładnych. Niezależnie od jego decyzji, zabierze się stąd wkrótce.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Paź 02, 2019 11:47 pm
Kenzuran widział, że walka nadal się toczy. Nie wiedział co się stało z jego towarzyszem, gdyż powstał za chwilę jakiś potężny blask. Czarnowłosy przymknął oczy i niestety przez dłuższy czas tak miał, ponieważ ledwo co widział po tej masywnej dawce blasku. Czarnooki starając się otworzyć oczy, poczuł niemiłe mokre uczucie na swojej twarzy. Zapewne to była jakaś substancja albo najzwyczajniejsza woda, która miała go ocucić. Za chwilę usłyszał ten już mu dobrze znajomy głos, tylko tego mu brakowało. Mężczyzna z utraconym ogonem za chwilę przybrał pozycję w siadzie prostym i po raz pierwszy w życiu, zobaczył twarz Rogacza. Była ona blada, jak martwe osoby które kiedyś widział, albo jak tamten biały android który został zabity przez wielkiego rudzielca. Teraz Shinjin zaczął znowu wygadywać jakieś głupoty, a młodemu Saiyaninowi brakowało tylko tego by znowu z nim przeprowadzać jakąkolwiek rozmowę. Wojownik usłyszawszy dane słowa, dotknął dłonią swoją twarz i naprawdę, nie było to miłe uczucie. Odczuwał tam intensywny ból, gdyż cała adrenalina już dawno z niego zeszła, walka się zakończyła. Nie pamiętał z niej dużo, wiedział że ten ochroniarz Nihiliusa tylko wdał się bójkę z Androidem oraz z jego kompanem Gutsem i tą dziwną magią Beliala, czyli Glutem. Dowiedział się też, że Robot przeżył i szarak podobno pomaga jego rodakowi.

Syn Kellana kiwnął głową i odpowiedział:
-Bożku czy jak ci tam było, przestań gadać, jestem cały obolały a ty pierdzielisz....Wiem co się tam po części stało przecież... - miał nadzieję, że w ten sposób go jakoś uciszy, bo nie miał zamiaru słuchać jego gadki i był zmęczony tym wszystkim. Brat Klen za chwilę delikatnie zmienił pozycję i już był w pozycji klęczącej, a za chwilę wstał delikatnie się chwiejąc i trzymając za swoje prawe ramię. Za chwile kolejne słowa doszły do uszu Kenzurana, na które też odpowiedział:
-Nie spodziewałem się, że M-magia Beliala może działać po jego śmierci, ten glut za to wszystko odpowiada... - powiedział i za chwilę puszczając swoje ramię, zacisnął swoją jedną pięść. Był wściekły że nie mógł nic na to poradzić, byli po prostu od niego silniejsi, jeszcze musiał być przez kogoś uratowany, a tym kimś był właśnie Imperius. Pierwszy raz zdarzyła mu się taka sytuacja, że ktoś musiał go wyswobodzić z dość sporych opałów, ale nie spodziewał się że Guts będzie w stanie go zaatakować, nawet nie wiedział za co. Czarnowłosy znowu słuchał słów kogoś kto faktycznie przypominał demona, który zasugerował przystanie do jego frakcji, gdyż posiada w niej jego rodaków. To była ciekawa propozycja, ale za chwilę postanowił że mu od razu na to odpowie:
-Hmm, twoja propozycja jest dość interesujące, ale jak na razie chcę ją przemyśleć. Doceniam to, ale mogę ci tylko powiedzieć, że mogę na ten czas ci towarzyszyć, nie zamierzam nikomu służyć...chcę po prostu przetrwać i na pewno znaleźć sposób na wyleczenie mojego rodaka, Belial musi zostać wymazany raz na zawsze! - wypowiadając to, otoczył się błękitną aurą i zrobił delikatny podmuch, obok którego stał Nihilius.

Niestety Rogacz był uparty i ciągle mu wmawiał, że jego towarzysze nie chcieli mu pomóc i tak naprawdę nie byli jego towarzyszami. Teraz dopiero w tej chwili, dowiedział się że to On był tym, który ocalił Wojownika, to by wszystko wyjaśniało. Za chwilę, mimo iż Młody Saiyanin dalej słuchał to co pierdzielił Shinjin, rozglądał się. Nie pamiętał by w Saiyańskiej Akademii uczyli ich o tej planecie, Zielona woda, niebieskie drzewa i dwa słońca? Syn Kellana najwyraźniej już nie znajdował się na błękitnej planecie, gdzie żyli tak zwani Ziemianie. Masując swoją obolałą twarz, spojrzał znów na bożka i odpowiedział mu:
-C16 przynajmniej mi pomógł, to fakt. Nie wiedziałem że Guts zostanie opętany, ale mimo to, uważam go nadal za towarzysza oraz rodaka. z Ranczakiem nie wiem jak było, mimo to pomógł mi w opałach, ale najwyraźniej miał inny priorytet, dlatego nie miał czasu mi pomóc.Teraz tylko i wyłącznie muszę się stać silniejszy, mogę przystać na taką rzecz. Jeśli naprawdę udowodnisz to, że dzięki tobie stanę się silniejszy, przystąpię do ciebie, ale na tą chwile mogę ci i wyłącznie towarzyszyć gdyż....Nie znam tej planety, nawet nie wiem gdzie miałbym się udać i co ze sobą zrobić... - odpowiedział i odtrącając dłoń Imperiusa, poklepał go po ramieniu. Niestety przez dużo straconych sił witalnych, Wojownik postanowił sobie usiąść na niebieskiej trawie i wzdychając, zastanawiał się co ma dalej robić. Teraz ostatnią rzeczą jaką usłyszał, to jaka była jego decyzja. Brat Klen skierował wzrok w stronę Rogacza i odpowiedział:
-Tak jak mówiłem, jeśli mi udowodnisz że możesz mnie wzmocnić, to będę z tobą pracować, ale teraz będę na tą chwilę kompanem podróży....masz może coś do jedzenia, bo umieram z głodu...? - mówiąc to, przełożył dłoń z trawy na swój muskularny tors i pomasował się po swoim brzuszku. Był wreszcie bardzo zmęczony i głodny, no i jakieś ciuszki by mu się przydały, z obdartymi spodniami, no i bez górnej części ubrań nie będzie ciągle paradować. Kenzuran teraz się zastanawiał jakie będą dalsze jego losy, kto wie?
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Paź 03, 2019 6:06 pm
Obserwował małpiastego, ale był gotowy zareagować w każdej chwili. Starał się go uciszyć, ale nie dał się. Jeśli, by mu wszystkiego nie powiedział to gość z blizną niczego, by nie kumał, a potem kto wie, co by odwalił. Z resztą krwistookiemu też się śpieszyło. Mimo wszystko pokazał pewną dozę zaufania, pokazując twarz, ale raczej tego nie skuma. Powątpiewał, że widział co się tam stało. Przy okazji usłyszał ze scoutera Shade'a coś dziwnego. Kogoś spotkał? Myślał, czy go zapytać, ale postanowił, że nie będzie zdradzał tego, bo może jest tam osoba nie godna zaufania, a tak zawsze mogą go zaskoczyć. Widział, że Kenzuran ledwo się trzymał po łomocie. Był lekko rozbawiony tym, że ciągle zrzucał winę na jakiegoś demona. Najwidoczniej nie pozwalał, by dotarło do Niego to, że jego kompan go prawie zabił z własnej woli. Nie był kontrolowany. Dopiero teraz zapewne, był kontrolowany. Widać, że gość bez ogona był wściekły. Nie dziwił się. Cała ta sytuacja, Nihiliusa irytowała. Dlatego zamierzał się specjalnie odegrać na tym całym Gutsie. A skoro się połączyli, kto wie czy na stałe, to tez typek dalej będzie uważał, że wcześniej był kontrolowany. Na naiwność nie ma rady. Niestety powiedział, że chce to przemyśleć. Zawsze coś. On ma czas, ale nie będzie mu wiecznie tyłka ratować i za darmo również mu nie pomoże. Nie ufa innym. Ledwo ufa Swojej frakcji, przynajmniej w części. Taki niestety już jego charakter. Zaczął gadać, że chce stać się silniejszy i Belial musi zostać wymazany. Znowu jego temat. Ta małpa nie potrafiła skumać, że zapewne to nie jest wina tego gościa. Najwidoczniej wie lepiej. No trudno. Skoro prawie pierwsza śmierć nie wybudziła go z naiwności to zapewne druga również nie da rady. Otoczył się białą aurą i zrobił podmuch. Jednakże gość spadł ze Swojej transformacji i był wykończony, więc Imperius nawet nie drgnął. Gdyby był wypoczęty to co innego. Rozglądał się. Najwidoczniej niezbyt go obchodziło to co mówił. Szkoda. Bo miał dosyć ciekawe informacje. Skoro ich nie chce to jego sprawa. Powiedział coś o C16 który mu przynajmniej pomógł. Strzelał, że to nie imię tego robota. Raczej numer. Tylko czemu akurat taki. Był szesnastym? Czyli było ich minimum szesnaście? Co prawda większość została pewnie zniszczona, ale mimo wszystko trochę ich było. Coś tam gada, że ten Guts został opętany, ale dalej go uważa za rodaka. Śmieszne. Ale nie będzie go wyprowadzał z tego marzenia sennego. Usłyszał imię Ranczak. Który mu pomógł wcześniej. A to ciekawe. Tylko kim był ten cały Ranczak. Ranczo? Ale, w takim razie, jak w końcu się nazywał? Nie ogarniał tego typa. Ale inne priorytety? Hah. Jasne. Co prawda uprowadził dżina, ale to tyle. Ciekawe gdzie. Może On wie? Gadał, że musi się stać silniejszy i jeśli udowodni to, że dzięki Niemu stanie się silniejszy, to przystanie do Niego. A teraz nie zna planety i nie wie co ma ze Sobą zrobić, przy czym odtrącił jego dłoń, i poklepał go po ramieniu. On sam się otrzepał, gdy ten usiadł. Podobno jeśli udowodni, że może go wzmocnić to będzie współpracować, a teraz potrzebuje coś do żarcia, bo umiera z głodu. Popatrzył się na Niego.
- Nie.
Odpowiedział krótko, ale po chwili pstryknął palcami, i przed saiyanem pojawiła się woda, jak i masa różnych rodzajów mięsa.
- Jestem Bogiem. Mogę je stworzyć, kiedy tylko zechcę.
Zaśmiał się arogancko. Pewnie małpka się zdziwiła, że z niczego pojawiło się żarcie już przyrządzone i dobrze pachnące. Powinno mu starczyć. Wpadł mu do głowy pewien pomysł.
- Najpierw jednakże zajmijmy się sprawą blizny.
Powiedział i podszedł pewnym krokiem do małpy i skierował Swoją dłoń na twarz Kenzurana. Z jego dłoni wydobywała się czarna ki. Saiya-jin mógł czuć zarówno ciepło jak i zimno i po chwili blizna zniknęła, a On sam czuł się bardziej na siłach. Część jego ran została wyleczona, a energia przywrócona. Zrobił to z paru powodów. Głównie dlatego, że Guts mu przeszkadzał w Jego planach i umowie. Jakże będzie jego zdziwienie jak zobaczy, że na twarzy jego przeciwnika nie ma tamtej blizny. Zaśmiał się w duchu. Z Bogiem się nie zadziera. Nawet jeśli nie jest dostatecznie silny, to zrobi wszystko, by uprzykrzyć życie Swoim przeciwnikom. To była jedna z tych rzeczy.
- Bym cie wyleczył całkowicie, ale muszę oszczędzać energię. Ale blizną trzeba było się zająć teraz, inaczej potem, by Ci została na zawsze.
Odpowiedział krótko. Można rzec, ze ponownie ten gość mu zawdzięczał coraz więcej. To też był jego plan.
- To jest Namek. Mieszkańcy to Nameczanie. Spotkasz tu też jakieś przerośnięte gady i je możesz upolować. Nie atakuj zielonych takich jak tamci.
Wskazał na dwójkę strażników.
- Mam z nimi układ. Pewnie sparing, byłby w porządku, ale żadnego nie możemy zabić. Dlatego postaraj się nie sprawiać problemów.
Powiedział, zdradzając mu trochę informacji na ten temat.
- Warto wspomnieć, że Twój kompan połączył się z glutem i stał się znacznie silniejszy. Ty, Niestety jesteś za słaby, dlatego zostań tutaj i wypocznij. Trenuj. Nie oddalaj się za daleko. Wiesz też jak korzystać ze scouterów?
Powiedział po czym jeden mu dał. Zwyczajny scouter, głównie do komunikacji. Jeśli ich nie ogarniał to wytłumaczył mu najważniejsze rzeczy odnośnie tego urządzenia.
- Gdy wypoczniesz i uznasz, że będziesz gotowy, to udaj się do strażników i poproś o rozmowę z Guru. Powiedz Mu jak i Im, że jesteś od niego i chciałbyś, by Ci uwolnił potencjał. To właśnie On, uwalnia potencjał mojej armii. Normalnie, by tego dla Ciebie nie zrobił nawet jakbyś wykonał dla Nich misję, ale teraz jest taka możliwość.
Wreszcie mu dał to czego tak bardzo chciał. Możliwość stania się silniejszym. Jeśli nie kłamał to po tej sprawie, dołączy do jego wesołej kompanii.
- Tak jak Ci obiecałem. Daję Ci okazję stania się silniejszym. Beze Mnie nigdy byś nie spotkał Guru, i raczej, by Ci nie dał takiej możliwości. Mam nadzieję, że nie rzucasz słów na wiatr i dotrzymasz tej obietnicy. Jeśli się nie zgodzi, nawet jak zaproponujesz, że coś dla Nich zrobisz. To prędzej czy później Ja z Nim porozmawiam. Wyjdzie na to samo. Chociaż teraz może być bez sił, więc jest  możliwość, że będziesz musiał zaczekać.
Kiwnął głową i zaczął powoli odchodzić.
- Idę się zająć Moim podwładnym. Potrzebuje Mojej pomocy. W razie potrzeby, kontaktuj się ze Mną poprzez scouter. Po rozwiązaniu tamtej sprawy zabiorę Ciebie na Ziemie, albo ojczyznę Saiyan. Jeśli spotkasz po drodzę Saiyan, to powiedz, że jesteś ode Mnie. Jak jakiś Nameczanin się Ciebie spyta kim jesteś, to też powiedz, że jesteś ode Mnie. Nie zrób niczego głupiego.
Po tych słowach założył maskę, zniknął i ponownie przeteleportował się na Ziemię.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Paź 03, 2019 11:01 pm
Kenzuran znowu siedząc na swoim tyłku, na dziwnej niebieskiej trawie która faktycznie była trawą, wytłumaczył wszystko Shinjowi. Miał nadzieję, że ten cały Boże to zrozumie i dopiero bardziej się trochę otrząsając, zobaczył że Nihilius posiadał pod maską przy swoim uchu, scouter. Czarnowłosy za chwilę usłyszał, że niestety Rogacz nie posiada żarcia, po czym pstryknął swoimi palcami i jakieś napoje oraz potrawy pojawiły się na specjalnym białym dywaniku albo blacie. Czarnooki słysząc dalsze wypowiedzenia słowa przez Imperiusa, że może wszystko, a potem jeszcze dodał że trzeba się zająć jego blizną. Mężczyzna z utraconym ogonem chwycił czym prędzej dzban wody i trochę jej wypił, dopuszczając do siebie Nihiliusa. Zagryzając kolejny kawałek mięsa, za chwilę dostrzegł kątem oka jakaś dziwną energię, która tak jakby robiła dziwny impakt na jego osobie, była na pewno czymś innym niż ta jego. Wojownik odczuwając na spalonym kawałku skóry na twarzy zimno, a za chwilę ciepło, chyba bożek się musiał zdecydować czy lubi dawać cieplutko czy chłodniarko. Nie wiedząc czemu, Młody Saiyanin czuł się o niebo lepiej, nie wiedząc czemu, dlatego też przełykając jakiś większy kawał karkówki, odezwał się w stronę stojącego Bożka:
-Hmmm, bardzo pyszne jedzenie, czyli jednak potrafisz stworzyć coś takiego, przydatna moc...rozumiem że dzięki wyleczeniu blizny, zregenerowałeś mnie, chyba....ale na pewno ci nie podziękuje! - odpowiedział i dalej zaczął się zajadać i niestety musiał wysłuchiwać słów rogacza.

Dowiedział się On o tym, że znajdował się na Namek i mieszkańcy zwali się Nameczanami, bo jak inaczej ludzio-ślimakami? Brat Klen usłyszał też, że Blada twarz ma z nimi sztamę, dlatego nie może ich od tak pozabijać albo wykończyć przy sparingu, co pewnie by też tak niechcący albo chcący zrobił, dlatego też tylko kiwnął głową, rozumiejąc to i dalej sza-mając to całe żarełko. Za chwile, wycierając dłonie w serwetki, które też znajdowały się na białym blacie, otrzymał on scouter taki jak był wykorzystywany na Vegecie, ale to był chyba jakiś starszy model. Dobrze, że miał nauki u swojego Mistrza Xandera jak się nim posługiwać, dlatego też przełykając schabowego, odpowiedział:
-Hmmm, scouter. Teraz ciężko jakiekolwiek zdobyć, ponieważ naszą planetę szlak trafił...Tak, umiem się nimi posługiwać, w dzieciństwie miałem trening dzięki Przyjacielowi Rodziny... - mówiąc to, założył doczepiając go sobie po lewej stronie. Dokańczając wszystko to co się znajdywało na białym dywaniku, beknął sobie solidnie i usłyszał słowa że gdy wypocznie i będzie gotowy, ma się udać właśnie do strażników i powiedzieć im by go wpuścili do jakiegoś Guru i ten mu uwolni potencjał. Powstając na swoje nogi, gdyż odczuwał że czuję się o wiele lepiej, wytarł chustą swoją upierdzieloną twarz, a potem rzucając to na Ziemie, słuchał dalej rogacza i był ciekaw co jeszcze powie. Teraz uświadamiał go, że podobno dzięki Guru stanie się silniejszy, ale na to jeszcze będzie miał okazję, dlatego też wszystko rozumiejąc, odpowiedział mu:
-No dobra, zobaczymy czy na pewno stanę się silniejszy, Daimao który złączył się z Kamim mnie już raz okłamał, mam nadzieję że nie będziesz kolejną osobą... - spoważniał i dostrzegł, że Imperius zaczął powoli odchodzić.

Ostatnie zdania ze strony Nihiliusa odnosiły się do tego, że ma mówić że jest od niego i by nie zrobił niczego głupiego. Czarnowłosy napinając swoje mięśnie, przemienił się z powrotem na swoją złocistą formę i odpowiedział:
-Jeśli ktoś mnie będzie prowokować, na pewno nie będę się powstrzymywać, nie jestem głupcem! - odpowiedział mu, a potem widział jak tylko blada twarz zakłada maskę i od tak sobie znika. Czyżby Shinjin miał to samo co Belial, technika przenoszenia, Niebieskookiemu ciężko było to wszystko zrozumieć. Jego towarzysz był opętany przez jakąś maź Beliala, Ranzaku i Szesnastka byli teraz na Ziemi, miał nadzieję że sobie poradzę. Złotowłosy nie czekając ani chwili dłużej, ustawił się w pozycji pompek, po czym za chwile zaczął je wykonywać. Nie chciał na razie iść do Guru, musiał sam stać się silniejszy, bo wiedział że nigdy tego nie osiągnie dzięki komuś. Teraz Mężczyzna bez ogona musiał być bardziej ostrożniejszy niż przedtem, wiedział że Daimao mógł go okłamać i Sala tak naprawdę nic mu nie dała, dlatego też na pewno będzie chciał z nim wyrównać rachunki, teraz przynajmniej dzięki scouterowi będzie wiedział jaką ma moc. Czas upływały, coraz więcej pompeczek było wykonanych, a pot z czoła Wojownika skapywał na niebieską trawę. Nie przejmując się nawet tymi strażnikami przy wielku domku, Młody Saiyanin hardo trenował. Syn Kellana wreszcie łapiąc oddech, wybił się palcami u nóg ku górze i robił pompeczki na samych dłoniach, utrzymując nogi ku górze. Napinając się bardziej, nie mógł sobie pozwolić na nierówny kont oraz wywalenie się na plecy, mimo iż nie był w pełni zregenerowany. Wykonując po upływie dwóch godzin, ponad pięciuset pompek, Brat Klen wybił się dłońmi w górę i wycierając ramionem pot z czółka, wylądował na trawiastym podłożu. Zamknął na chwilę swój wzrok gdyż czuł się wystarczająco rozgrzany na walkę z widmem....który będzie niestety Guts.

TRENING START
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Paź 05, 2019 12:04 am
Kenzuran wyruszył na Gutsa, który jakimś sposobem stał się silniejszą osobą niż znał przedtem. Zawsze jego towarzysz uciekał od walk, ponieważ tak jakby jakiś instynkt podpowiadał mu, że to czysta głupota i lepiej nie ryzykować. Złotowłosego nie obchodziło to czy przeciwnik jest silniejszy czy nawet jest ich kilku, zawsze to było wyzwanie dla niego i przezwyciężenia jego limitów. Niebieskooki próbując trafić nieprawdziwego Gutsika, niestety nie wychodziło mu to łatwo. Jeszcze na dodatek była ta szara maź, która została pamiątką po Demonicznym Belialku. Wojownik nie mógł tego wytrzymać, jego mięśnie delikatnie się napięły i chciał stać się silniejszy, gdyby był na pewno mocniejszy, nic by się takiego nie wydarzyło. Jego rodak nie musiałby zostać omamiony przez nie wiadomo jaką magię i wszystko mogłoby się skończyć dobrze, a teraz był jego wrogiem, najgorsze rzecz jaka mogła mu się przytrafić. Młody Saiyanin starając się blokować ciosy widma, co nie było prostym zadaniem, starał się skoncentrować na sekwencji wszystkich ruchów swojego oponenta. Syn Kellana po prostu praktycznie nie dostrzegał tych ruchów, były wykonane z gracją i szybką precyzją, można było powiedzieć że nawet od wyimaginowanej osoby dostaje ładne baty. Musiał znaleźć swoje błędy, swój problem tylko i wyłącznie we wnętrzu swojego ciała, czegoś co mu bardzo brakowało i co musi wykrzesać z siebie.

Brat Klen wreszcie uchylił się tym razem delikatniej szybciej, lecz zaraz poczuł jak pięść wroga ląduje na jego splocie, gdzie po kąciku ust zaczęła spływać ciurkiem krew. Mężczyzna z utraconym ogonem nie miał zamiaru się poddawać, dlatego też głośno ryknął, pewnie strasząc tych strażników przy wielkiej budowli albo i nie i znów zaczął atakować powietrze. Zapewne dla Nameczan wyglądała to jak walka z nieistniejącym przeciwnikiem, a w podświadomości Kenzurana było inaczej, widział tego wroga, mógł go odczuć bo pozwalał mózgowi na takie czynności. Złotowłosy mimo tego, ciągle dostawał solidne tęgi, nie wiedział jak wyjść z nieciekawej sytuacji. Za chwilę dostając solidnego kopniaka w twarz, Niebieskooki zatrzymał się i masując swoją szczękę, zobaczył jak z Gutsa wyszedł ten cały szary Glut. Zło demona, który już dawno umarł i jeszcze nie został zapomniany, gdyż jego nasienie nadal szalało, pozostawione po nim. Wojownik pokazując swoje kły, ruszył na szare widmo które po prostu go od tak pstryknęło i odrzuciło bardzo do tyłu, czego się w ogóle nie spodziewał. Wreszcie jego dawny kompan oraz Szarak rzucili się w tym samym tempie na Młodego Saiyanina, który dopiero teraz miał problem jeśli chodziło o obronę. Syn Kellana starał się bronić ze wszystkich sił, ale gdy odczuwał ciosy na nerkach, w okolicy żeber i na swoim splocie, składał się z bólu niemiłosiernie. Niestety za chwilę został posłany na wysoką górkę, gdzie stał wysoki dom, lecz w ostatniej chwili zatrzymał się przed nią, by niechcący jej nie zawalić. Łapiąc chwilę oddechu, Brat Klen spojrzał na dwa widma, jego dawnego saiyańskiego rodaka oraz spuścizny Beliala, które zniknęły bo walka zakończyła się porażką. Kenzuran nie mógł się z tym pogodzić, dlatego też wylądował na niebieskiej trawie i siadając przy nieposprzątanym dywanie i jednak jego myśli się zmieniły. Złotowłosy podpierając głowię pod obydwie dłonie, postanowił się położyć na długi czas, musiał zregenerować swoje siły na kolejny trening.

KONIEC TRENINGU
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Paź 08, 2019 12:36 am
Kenzuran, budząc się na niebieskim trawiastym podłożu, przetarł swoje oczy. Widząc że budynek nadal stał, a On leżał i nie widział nadal ani śladu tego dziwnego Rogacza, nie miał na co czekać. Złotowłosy myślał, że jak skończy swój trening i się obudzi, spotka tego całego Shinjina, jednak tak nie było. Nie miał na co czekać, musiał sam udać się do tego całego Guru, który podobno ma mu pomóc w uwolnieniu jego potencjału? Niebieskooki nie wiedział za bardzo o co chodzi, ale teraz miał scouter ze sobą. Mógł odczytać wreszcie swój poziom mocy, ale został przestrzeżony przez Imperiusa, że gdy będzie to robił to musi zejść do swojej podstawowej formy. Postanowił jednak poczekać i zrobić sobie niespodziankę, więc poprawiając urządzenie na swoich uchu, powstał z niebieskiej trawy i się porządnie rozciągnął. Mężczyzna z utraconym ogonem zebrał trochę powietrza przez nozdrza i podziwiał jakie tu były piękne i spokojnie widoki, nie spodziewał się by na innej planecie też się roiły jakieś jednostki RR albo słudzy Beliala, Sakanianie.Wojownik wzdychając, podszedł do wielkiego budynku i widząc dwóch Nameczaninów, bo zostało mu wytłumaczone kim byli, zobaczył że jest to samo podobieństwo co do Kamiego oraz Daimao.

Młody Saiyanin zrozumiał, że nie byli żadnymi bogami czy też demonami, byli po prostu Nameczanami którzy uciekli zapewne na Ziemie, albo jakimś dziwnym sposobem się też na niej znaleźli. Syn Kellana podszedł do tego po lewej, który posiadał kamizelkę i wyglądał lepiej niż jego towarzysz i rzekł w jego stronę:
-Witajcie Nameczanie. Przysyła mnie sam Nihilius Imperius, powiedział mi że mam się zgłosić do Guru....by mi uwolnił potencjał? Nie wiem czy to o to chodziło, ale raczej nie jest zajętą osobą, prawda?? - zapytał się, po czym skrzyżował swoje ramiona na wysokości klatki piersiowej. Nie wiedział czego się może spodziewać, ale będąc wypoczętym, przeczuwa że na pewno może dać im radę, jeśli będą chcieli walczyć.

OOC:
-Zregenerowane HP i KI na maxa
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Paź 10, 2019 4:16 pm
MG

Blade River stanął twarzą w twarz z dwójką strażników. Nameczanie spojrzeli na siebie, po czym odezwał się jeden z nich, ten, do którego Kenzuran kierował swoje słowa.
- Najstarszy w tej chwili nie przyjmuje interesantów. Jest zmęczony i odpoczywa. - odparł, a jego towarzysz skinął głową, potwierdzając te słowa. Tym samym, Saiyanin został odprawiony od głównego wejścia. Owszem, mógł wszcząć burdę, jak to miał w zwyczaju, ale byłoby to nieroztropnym posunięciem, przekreślającym jakiekolwiek szanse na spokojne życie między tutejszym społeczeństwem.

W pewnej chwili, wszyscy usłyszeli wołanie dochodzące spod góry. Gdy strażnicy stanęli na krawędzi i spojrzeli w dół, ujrzeli znajomego Saiyanina. Był sam. W dodatku cały poobdzierany i poraniony.
- Pomo... cy... - wyszeptał i upadł na trawę, tracąc przytomność. Nameczanie go znali, to był Shalotto, jeden z towarzyszów Fu i Nihiliusa.

Spoiler:
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Paź 10, 2019 10:34 pm
Kenzuran ze skrzyżowanymi ramionami na wysokości torsu wyczekiwał na odpowiedź, aż wreszcie ją otrzymał. Nameczanin z ładną kamizelką odpowiedział, że ich "Najstarszy" sobie odpoczywa i najwyraźniej nie przyjmuje żadnych gości. Złotowłosy westchnął pod nosem i tylko negatywnie pokręcił głową, odpowiadając:
-No dobrze...mam nadzieję, że to długo nie potrwa... - powiedział i odszedł kilka kroków z dala od Zielonych ogórków, podziwiając dalej te widoki. Niestety Niebieskooki nie ma innego wyboru jak zaczekać na tego całego rogacza i powiedzieć, że jednak ich układ nie pyknie, ten cały Guru miał spowodować że stanie się silniejszy, a tutaj niespodzianka, po prostu mu się nie chce. Za chwile Wojownik jak i dwójka pozostałych tutejszych zielonków usłyszało jakoś wołanie z pod góry, która nie była taka niska, ktoś naprawdę musiał wysilać swoje struny głosowe by do nich jego słowa dotarły. Młody Saiyanin patrząc w dół, dostrzegł osobę o czarnych włosach, jakiejś dziwnej zbroi i mnóstwo ran na jego ciele. Syn Kellana widział, że dwójka raczej się stąd szybko nie ruszy, dlatego też znowu westchnął i powiedział:
-Widzę po waszych minach, że chyba go znacie, przyprowadzę go do was... - mówiąc to, opuścił dłonie i wzbijając się ku górze, zaczął szybować na dół.

Za chwileczkę, będąc niżej tuż pod wysoką górską wieżą, gdzie na szczycie stał olbrzymi budynek, Brat Klen wylądował i przypatrzył się dokładniej osobie. Nie wiedząc czemu, ten dziwny pancerz mu się skądś kojarzył, ale nie pamiętał by widział takie na swojej rodowej planecie. Kenzuran chwytając pod ramię nieprzytomnego jegomościa, zobaczył że z jego tyła wystaje ogon, to był czarny ogon. Złotowłosy przez dłuższy czas się zastanawiał, ale to nie mógł być Half, z drugiej strony mógł to być jednak mieszaniec. Niebieskooki potem będzie musiał sprawdzić jego oczy, jeśli będą czarny, to naprawdę będzie miał dużo do myślenia. Wojownik wzbijając się z rannym najprawdopodobniej rodakiem ku górze, za chwilę doleciał na miejsce i lądując przy dwóch Nameczaninach, zapytał się ich:
-Niestety nie mam żadnych senzu przy sobie, potraficie w takim razie go jakieś wyleczyć, macie tutaj jakąś apteczkę albo coś innego?? - uniósł jedną brew ku górze i nadal przy nim klękał. Delikatnie położył jego głowę na niebieskiej trawiastej glebie, a za chwilę podniósł się i mógł pozostawić rannego tym zielonym ślimakom. Był także ciekaw gdzie podziewa się ten cały Shinjin, wreszcie musi mu się poskarżyć że nie został wpuszczony do tego całego Guru.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Paź 13, 2019 7:53 pm
MG

Kenzuran ruszył z misją ratunkową. Przyniósł rannego Shalotto'a na górę, gdzie ułożył go wyjątkowo delikatnie na trawie. Nameczanie, zapytani o jakiś sposób na lekarstwo, spojrzeli na siebie jeden po drugim. Aktualnie, nie było przy nich kogoś, kto parał się technikami leczenia. Najstarszy, obserwując wszystko "oczami innych" wezwał telepatycznie jednego z Nameczan. 
- Pomoc jest już w drodze, musi trochę wytrzymać. - powiedział jeden ze strażników, sprawdzając puls poobijanego Saiyanina.

Nie minęło dużo czasu, raptem 20 minut, kiedy na miejscu pojawił się mały chłopiec. Wyglądał jak wersja mini strażników i innych Nameczan.
- S-saichoro mnie wzywał, więc j-jestem! N-na imię mi Dende! - zająknął się, stresując się okropnie. Kropla potu spłynęła po jego skroni, a dłonie mu się trzęsły. Uśmiechał się, ale był nieśmiały.

Spoiler:

Chłopiec podszedł do leżącego Shalotto'a i przykucnął przy nim. Położył obie dłonie na jego klatce piersiowej i rozpoczął proces leczenia. Ciała dwójki pokryły się dziwaczną poświatą. Po krótkiej chwili, Saiyanin otworzył oczy. Czując się już lepiej, zerwał się z pozycji leżącej do siedzącej. 
- Muszę porozmawiać z Nihiliusem! Natychmiast! - krzyknął, rozglądając się dookoła.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Paź 13, 2019 8:03 pm
Kenzuran czekając na odpowiedź z ich strony, zauważył że jeden Nameczanin sprawdzał najwyraźniej stan rannego bojownika. Złotowłosy nie wiedział za bardzo o co chodzi, ale za chwilę dostał odpowiedź, że niedługo przybędzie tutaj ktoś kto będzie mógł im pomóc. Niebieskooki tylko wyszczerzył swoje kły i odpowiedział temu Namekowi, który powiedział że ten na ziemi musi trochę wytrzymać:
-Raczej wytrzyma, wreszcie wywodzi się z rasy Saiyan-jinów! - uśmiechnął się poważnie i ponownie krzyżując ramiona na wysokości torsu, czekał na dalsze wydarzenia. Po upływie kilkunastu minut, faktycznie jego scouter namierzył jakiś słaby poziom mocy, który leciał w ich kierunku i gdy doleciał, był to jakiś mały Nameczanin. Mężczyzna z utraconym ogonem spotkał się pierwszy raz z takim rodzajem nameczanina, wreszcie znał tylko Kamiego i Daimao, nie spodziewał się że ci mogą mieć dzieci. Dziwił się, że nigdzie nie widział rodzaju żeńskiego, może po prostu oni inaczej się rozmnażali, będzie musiał potem o tym porozmyślać. Wojownik spoglądał jak mały zielonek przykucnął przy rannym rodaku i we dwóch zaczęli się dziwnie świecić, to było coś naprawdę dziwnie wyglądającego, najwyraźniej Nameczanie nie posiadali senzu. Za chwilę ranna małpa bardzo szybko się podniosła, była jak nowo narodzona i zakrzyknęła, że chcę pogadać z tym całym Shinjinem.

Syn Kellana tylko westchnął i odpowiedział mu:
-Aktualnie chyba przeniósł się z powrotem na planetę Ziemie z której mnie wyswobodził, mój rodak mnie zdradził, ponieważ został opętany przez spuściznę Beliala....Pewnie udał się po swojego ochroniarza, tego wielkiego Wojownika który przybył z nim. - tutaj zrobił pauzę i wypuszczając powietrze, zaczął dalej mówić:
-Hmmm, pierwszy raz się spotykam z Czarnym Ogonem, czy coś ci się stało podczas dzieciństwa że masz taki ogon, bo wyglądasz jakbyś był Czystym Saiyaninem i to mnie ciekawi. Nasza rasa zawsze miała brązowe ogony, ja niestety straciłem swój podczas walki... - powiedział i wyczekiwał na odpowiedź ze strony rodaka, jeśli ten w ogóle nim był, bo posiadał czarny odcień tylnej kończyny.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Paź 16, 2019 8:21 pm
MG

Shalotto dobrze usłyszał Kenzurana, nie zwracał większej uwagi na jego słowa. Trzymał się za głowę, ponieważ wciąż odczuwał lekki ból. Dende widząc, że jego leczenie poskutkowało, uśmiechnął się szeroko i odetchnął z ulgą.
- J-jak się czujesz? - zapytał mały Nameczanin, kucając przy ozdrowionym Saiyaninie. Ten spojrzał na niego kątem oka i bez żadnej emocji, tak, jakby był z nich całkowicie wyprany, odpowiedział.
- Bywało lepiej. - przejechał dłonią z tyłu głowy, a Dende trochę posmutniał. Nie brał tego jednak do siebie, przywracając uśmiech na swe lico. Saichoro, wzywając go do siebie, przekazał mu najważniejsze informacje na temat saiyańskiej rasy.
Saiyanin wstał i otrzepał swoje ubranie. Było mocno zniszczone, ale ciągle się jakoś trzymało. Nie miało to dla niego większego znaczenia. Zerknął na swoją dłoń i zacisnął ją kilka razy, patrząc ze zdziwieniem.
- Ciekawe działanie... Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. - powiedział do siebie pod nosem, a po chwili rozejrzał się po okolicy.
Faktycznie, Nihiliusa tu nie było. Jeżdżąc spojrzeniem po najbliższym otoczeniu, w końcu natknął się na Kenzurana. Zatrzymał na nim swój wzrok i odpowiedział krótko, nawiązując do wcześniejszych pytań Rivera.
- Od zawsze mam taki ogon. - po czym machnął nim w górę i w dół, aż w końcu zawiązał go dookoła pasa.
- Nie kojarzę cię. Coś za jeden? - zapytał Kenzurana.
Sponsored content

Teren przed budynkiem - Page 5 Empty Re: Teren przed budynkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach