Go down
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 15, 2019 7:53 pm
MG

Lemo zdziwił się odpowiedzią Nihiliusa. Przecież powiedział, że do nich dołączają. Nie chcąc dalej mącić, by sobie przypadkiem nie przeskrobać, westchnął cicho pod nosem i poszedł do Cheelai i Broly'ego. Ten drugi na myśl o Sadali skrzywił się. Za dużo przykrych wspomnień wiązało się z tamtym miejscem.
Shade doznał olśnienia i zaczął sprawdzać moc zebranych wokół osób. Po chwili już wiedział, kto był silny, a komu było do siły daleko.

Nihilius podszedł do strażników, na co jeden odpowiedział na jego zapytanie.
- Właśnie odprawiłeś jednego z nich. - i uśmiechnął się wesoło, wskazując w kierunku, w którym udała się jedna grupka Nameczan.
- To Sulg, ten co się laską podpiera. Bawił się kiedyś w uprawianie czarów. Raz sobie czułki oparzył, ale jak widać, zagoiły się. Musisz poczekać aż wróci. Albo zawróć go jakoś, nie wiem. - powiedział ten drugi, po czym ziewnął, zasłaniając usta dłonią. Praca strażnika musiała być bardzo nudna. Ciekawe ile godzin trwała jedna zmiana? Biedactwo.

Shade ponownie odezwał się do Broly'ego. Ten na początku nie wiedział co powiedzieć, wpadając w krótką zadumę.
- Umiesz strzelać ustami? - zapytał, uderzając zaciśniętą pięścią w otwartą dłoń. Uśmiechnął się delikatnie. Miał coś konkretnego na myśli, ale jeszcze nie zdradził, co to takiego.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 15, 2019 8:26 pm
Imperius wcześniej olał to jak zareagował Lemo. Myślał, że wymijająca odpowiedź, że niby dołączają się mu spodoba, ale nawet nie traktował go jak lidera. Mimo to nie przejmował się tamtą grupką. Nie ufał im z wiadomych przyczyn, ale dopóki go nie zdradzą to jest w porządku. Gdy tak słuchał tych strażników to nieźle się zdziwił, aż prawie walnął się dłonią w głowę. To się nazywa nie fart! W sumie teraz ma sens. Znaczy wiedział, że w jego oddziale są Ci co potrafią leczyć, ale specjalnie ich wysłał w drogę. Spodziewał się, że ktoś tutaj również jest. Najwidoczniej nie. Co za ogórki. Sulg. Ten co dostał łomot od Shade'a wcześniej. Uprawianie czarów co? Był magikiem. Ciekawe. Warto o tym pamiętać. Wreszcie miał jakiegoś maga w drużynie. I paru medyków. Znakomicie. Pokiwał głową i pogładził się po brodzie.
- Dzięki. To za fatygę.
i Zrobił im trochę wody. W sumie była dokładnie taka sama jak to co mieli na Namek. Niech mają coś za pomoc. Byli nieźle rozbawieni tą sytuacją. Wcale go to nie zdziwiło. Dosyć szybko zniknął im z pola widzenia i skontaktował się z Anglaisem. Następnie naprowadził ich ta tereny, które dobrze znal, po czym tam się przeteleportował.
- Mam sprawę do Sulga, w tym czasie możecie Sobie zrobić małą przerwę i poćwiczyć techniki, które Wam pokazałem.
Zatrzymał ich chwilowo. Nie powinno to zająć zbyt wiele czasu. Popatrzył się na młokosa, który chciał wcześniej głowę Shade'a.
- Słyszałem, że parasz się magią. To zupełnie tak jak Ja. Mam coś dla Ciebie w takim razie. Patrz uważnie.
Następnie pokazał to samo co wcześniej, tylko tym razem zamiast bariery energetycznej, była bariera magiczna.
- Jak sam dostrzegasz, jest to mana nie ki. Sądzę, że Ci się przyda. Tym bardziej jak będziesz chciał się ponownie zmierzyć na Shade'a.
Uśmiechnął się do Niego.
- Znasz technikę leczącą za pomocą Ki? Nie chodzi Mi o zaklęcie.Jeśli ją znasz to Mi ją pokaż i wytłumacz. Jak nie to kto to potrafi?  Po za tym, może kiedyś to ja Was wyleczę i ocalę Wam życia. Tak jak uratowałem Shade'a.
Uśmiechnął się do młodego członka klanu smoka. Najpierw pokazał mu zaklęcie i nie wymagał niczego w zamian. Przypomniał o jego rywalu, by dodać mu motywacji, a teraz powiedział, że uratował wcześniej przeklętego. Co oznaczało, że jako lider faktycznie się przejmował Swoimi podwładnymi, a to już coś prawda? W końcu chciał też znać leczenie. Raczej nie będzie z niej korzystał tylko na Sobie, bo to byłoby bezsensu. Jak wszystko pójdzie dobrze, to mu wytłumaczy i powie. Jeśli tak będzie to mówi Im, że mogą ruszać dalej, a On będzie ćwiczył. Gorzej jak się okaże, że Sulg zna tylko zaklęcie leczące. Wtedy będzie lekki problem i będzie musiał sprawdzić inną grupkę. Ale i tak czar mu dał ot tak. Nie chciał w końcu stracić Swojego jedynego maga, więc w tym wypadku też nie zrobił tego, by go przekupić. W końcu logicznym jest to, że chce zapewnić mu jakąś ochronę, by nie zginął głupim sposobem. Z resztą pokazał, że również jest magiem. Zupełnie jak Sulg, który pewnie mało znał magów w Swoim życiu. To też jakiś plus i zwiększenie jego lojalności.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Czw Wrz 12, 2019 7:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 15, 2019 8:39 pm
Shade sobie posprawdzał co i jak z jego grupą, odczyty jakie zdołał uzyskać były... ciekawe. Przemyślał je sobie głęboko i wtedy zauważył, że Brokuł stara się zwrócić jego uwagę. Zapytał się czy umie strzelać ustami i wskazał piąchą swoje usta. Sprawiał wrażenie, że ma coś zaplanowane, przeklęty chwile się zastanawiał nad tym, ale nic ciekawego nie miał w zanadrzu w związku z tą techniką. Spokojnie odpowiedział. -Nie, nie przypominam sobie abym kiedykolwiek wystrzeliwał coś z buzi... A co?- Podejrzewał co chodzi Brollyemu po głowie, ale dał mu spokojnie dokończyć. W każdym razie trochę miał na początku problem z przejściem paru kroków, ponieważ jego nowy znajomy był w luuuuuuuuuuj silny, a nawet się nie przemienił... a Sayanin z innego świata był zupełnie pewien, że potrafi to robić. Ajaj, co by było gdyby wpadł w szał i zaczął zabijać...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 19, 2019 5:16 pm
MG

Shade odpowiedział, że nie potrafi strzelać energią ki z ust. Broly uśmiechnął się lekko, po czym wskazał rękę na wystającą skałę. Była to pojedyncza góra, która wyłaniała się wysoko ponad taflę wody. Nikogo nie powinno tam być, więc szkody będą minimalne.
- Nie użyję całej mocy. - powiedział Saiyanin, po czym wyszedł przed szereg i stanął twarzą w stronę nieszczęsnej skały.
- To tak jak zbieranie energii w dłoni, ale skupiasz się na ustach. - odwrócił głowę przez ramię, by poinstruować ostatni raz Shade'a, po czym znów skupił swoją uwagę na górze. Zaparł się mocno, stając w rozkroku. Chcąc się kontrolować, musiał wykonywać pewne gesty, które mu to umożliwiały.
- Ghhhh... - zaczął warczeć jak dzikie zwierze. Ziemia zaczęła drżeć, a włosy Broly'ego delikatnie falować. W końcu, otworzył szybko swoje usta, a po chwili skumulowała się w nich zielona energia, która wystąpiła pod postacią kuli.
- ...ggghhhAAaAAGHH!! - warknął znów, uwalniając swoją ki. Śmiercionośny promień pomknął w stronę góry, dotykając niemal tafli wody, która rozpryskiwała się na boki.

Nastąpił ogromny wybuch, który zatrząsł powierzchnią planety. Ogromna chmura dymu zasłoniła niebo i okoliczne wysepki. Z góry spadały kamienie, większe i mniejsze, które kończyły swój żywot na dnie morza.
Gdy kurz opadł, a ziemia się uspokoiła, w miejscu skały znajdował się ogromny krater, do którego wpadała rozszalała woda.
- Brol-... Chyba trochę przesadziłem. - wyszeptał, po czym ze skruchą odwrócił się do zebranych osób. Cheelai i Lemo przytulali się do siebie ze strachu. Nameczanie opierali się o dom Saichoro, próbując utrzymać równowagę.

Teren przed budynkiem - Page 4 Mouth-Wave

_____

Okazało się, ze drużyna, w której znajdował się Sulg, nie oddaliła się wcale tak daleko. Gdy Broly pokazywał swoją technikę, skutki jej wybuchu były tu mocno odczuwane.
Dopiero po uspokojeniu atmosfery, przyszedł czas na rozmowę.
- No, można tak powiedzieć. - odparł Sulg, kręcąc w dłoni swoją magiczną dzidą. Gdy Nihilius pokazał mu barierę energetyczną, ten tylko uśmiechnął się grzecznie i pokręcił ręką.
- Nie trzeba. Doskonale znam obie te bariery. - zadziorny uśmieszek wkradł się na jego twarz. Przekręcił kolejny raz swoją dzidą, a dookoła niego powstała zielonkawa bariera energii. Magiczna, ma się rozumieć. Energia emanująca z bariery wprawiała ubrania zebranych w ruch. Biło od niej ciepło, niestety, zaraz ostała wyłączona.
- Leczenie... Próbowałem kiedyś, ale przy silniejszych wojownikach, za dużo mnie to wysiłku kosztuje. Chętnie podzieliłbym się tą wiedzą, ale sama jego wysokość widzi, nie mamy tu nikogo potrzebującego pomocy. - westchnął cicho, wskazując ręką na resztę.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 19, 2019 6:00 pm
Shade dostrzegł mały uśmieszek na twarzy wielkoluda gdy ten wskazywał mu jakąś samotną górę. Uważnie przyglądał się poczynaniom Brokułka i  słuchał jego słów. Zamysł wydawał się dość prosty, ponieważ zamiast kumulować energię w dłoniach jak choćby przy KI-blastach, robi się to wewnątrz swojej buzi. Gdy jego kolega wspomniał, że nie użyję całej siły, Przeklęty i tak zapobiegawczo lekko się odsunął od swojego nauczyciela i ustawił się za nim. Ten powarczał przez chwilę jak rasowy wilk na ofiarę i po chwili... Potężna fala energii pognała galopem w stronę wzniesienia, które w iście malowniczy sposób zostało Rozpie**olone w drobny mak. Wszędzie był dym, kamienie spadały, innymi słowy nasz kochany syn Szparagusa mógłby robić za prowizoryczny materiał wybuchowy jak znalazł. Nawet powierzchnia planety się zatrzęsła, ale Małpiasty zachował równowagę, kątem oka zauważył, że nowi rekruci pochodzenia nie-Sayańskiego obsrali się ze strachu, a zieloni co pilnowali wejścia do chałupki Saicho próbowali się utrzymać na nogach. Kiedy Brolly zaczął się martwić o to, że przesadził, zaśmiał się, podszedł do niego i klepnął go znowu po ramieniu. -Nie martw się, tutaj jest tyle gór, że popsucie jednej nie zmienia praktycznie nic, można wręcz powiedzieć, że przyozdobiłeś ich okolicę lejkiem wody. Dobra, teraz ja spróbuję- Czysto-krwisty stanął lekko z przodu, przyjął pozycję, zamknął oczy i zaczął się skupiać. Niczym zawodowy hydraulik, rozstawiał nowy kran Ki w swoim ciele skierowany na jamę gębową. Czynność ta zajęła mu bliżej nieokreślone parę minut, wtedy zaczął zbierać Ki. Czuł jak coś rośnie wewnątrz , pomiędzy jęzorem a podniebieniem, przystępował do pokazania co potrafi i WTEDY -A-A-APPPPSIKKKKKK- Tak... Kichnął w chwili gdy ,,mana'' wydostawała się z niego, a że niefortunnie pochylił się w stronę ziemii podczas wydechu, przez co jedyne co mu się udało osiągnąć... To legendarne FUS RO DAH czyli odrzucił sam siebie. Teoretycznie i praktycznie mógłby kontrolować się i nie spaść, no bo w końcu potrafił latać, ale mu się nie chciało. Przewrócił się na plecy, zapewne ku akompaniamencie śmiechu. Chwilkę tak poleżał, pokontemplował piękny nieboskłon i w końcu ruszył dupę na poprzednie miejsce. Przeszedł przez cały proces od początku, starannie, ale i jednocześnie skracając zbędne elementy czy tego typu utrudnienia, przygotował się i... Czy tym razem mu się uda? Czy opanuje technikę Legendarnego Sayanina imieniem warzywa? Tego przekonamy się w kolejnym epizodzie serialu pod tytułem: ,, Banda Impiriusa i Plantacja Ogórków''.

Occ: Jeśli mi się udało, idę do naszego kochanego Bożka Nihiliusa


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Pon Sie 19, 2019 6:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 19, 2019 6:08 pm
Zanim udało mu się coś powiedzieć to poczuł najpierw małe trzęsienie, po czym dosyć szybko stało się to jeszcze bardziej silniejsze. Te trzęsienie Namek w tym wypadku, było tak odczuwalne, że nawet Nameczanie ledwo utrzymywali równowagę, a Imperius wbił Swój ogon w powierzchnię, by dzięki temu móc lepiej przetrzymać skutki tego dziwnego wydarzenia.
"-Dziwne. Namek nie miewa trzęsień takich jak te które, by były naturalne. Wygląda na to, że ktoś bardzo silny je spowodował."
Pomyślał czarnowłosy. Strzelał, że albo to był ktoś kogo zna czyli Legendarny Saiyan Brolly, albo jakaś nieznajoma równie potężna osobistość. Oby to było to pierwsze. Tym bardziej, że sam Nihilius znał potęgę legendarnego, bo był przy tym najbliżej i o mało co nie trafił do zaświatów, a to przeszkodziłoby mu w jego planach. Musiałby się wskrzesić, a to nie jest takie proste. Z resztą druga śmierć to jest całkowite unicestwienie, jeśli się nie wskrzesiłeś wcześniej. Jak dobrze pamiętał, Shade był przy Brollym i mieli razem trenować. Najwidoczniej gigant mu pokazywał nową technikę. Przeklęty będzie miał coś więcej. Dobrze dla całej frakcji. Po jakimś czasie trzęsienia ustały, a On się otrzepał z kurzu. Normalnie mógł lewitować, i wtedy powinien łatwiej przetrzymać coś takiego, ale po co. W każdym razie teraz nadeszła kolej na rozmowy. Trochę był zaskoczony, tym, że znał magiczną barierę. Zobaczył też, że On stworzył ją zupełnie inaczej. Przy użyciu laski. Myślał, że była złamana po starciu z jego podwładnym. Najwidoczniej nie. Słuchał też uważnie to co mówił odnośnie leczenia. Kosztuje dużo wysiłku. Nie ma nikogo kto, by potrzebował leczenia. Czyżby? Uśmiechnął się w duchu.
- Ile wynosi Twój Poziom Magiczny? Jakie znasz techniki, zaklęcia, umiejętności? Jesteś naszym kolejnym magiem, więc będzie przywiązana do Ciebie większa waga.
Spodobało mu się też to, że nazwał go "Jego Wysokością", to pokazało, że zna się na rzeczy, dlatego nawet głos Imperiusa był milszy. W końcu nie każdy okazuje mu taki szacunek, tym bardziej nie używając przy tym ironii. Ale mimo wszystko musi wiedzieć jak najwięcej o Swoim nowym nabytku. Już teraz wie, że Sulg, będzie bardzo ważny dla jego planów. Nawet wpadł mu do głowy pewien pomysł.
"- Jakbym zagadał odpowiednio z Guru, to może byłby w stanie nauczyć Go uwalniania potencjału? Wtedy nie musiałby uwalniać potencjału całej mojej armii."
Pogładził się po brodzie. To byłby dosyć dobry układ dla obojga. Na razie wysłuchiwał dodatkowych informacji, które otrzymywał. Tak czy inaczej, gdy zakończył zdawać mu raport to używając prawego ramienia utworzył czarny ki sword i bez słowa przyłożył do lewej ręki miecz i przejechał po nim tworząc pionowo biegnącą ranę. Nawet się nie zająknął, i nie wydobył z Siebie żadnego głosu. Tak jakby to było nic. Pewnie dlatego, że to było nic, co prawda rana była wystarczająca, ale specjalnie ciął tak, by Sobie czegoś nie pogorszyć. Nie był też idiotą i Sobie nie chciał jej przypadkowo odciąć, dlatego po prostu przyłożył ki sworda i nim przejechał po ręce. Jego boska czarna krew kapała na powierzchnię Namek, po czym jakby wyparowywała. Imperius sam to robił, tak na wszelki wypadek, by nie zostawiać nigdzie Swojego kodu genetycznego. A, że teraz miał również magię to dochodziły kolejne możliwości.
- Teraz mamy.
Powiedział krótko i się uśmiechnął, pokazując ostre kły. Co ciekawe nie musiał tego robić na Sobie. Mógł komuś rozkazać się sparingować i przy okazji byłyby rany tak czy inaczej. Nawet nie musiał komuś rozkazywać, by sami Siebie ranili. Wystarczył sparing. Ale po co? Jak czegoś chce to sam też jest w stanie po to sięgnąć, co udowodnił, gdy zranił sam Siebie, bez mrugnięcia okiem. Z resztą to ma Swój plus. Jego ciało również doświadczy mistyczności tej techniki, więc będzie wiedział co się czuje, gdy jest się leczonym. To mu pomoże zapewne w nauce leczenia. Tym bardziej, że Imperius prędzej wyglądał na kogoś kto zraniłby innych niż Siebie. Mógł też szukać jakiegoś gada i mu wklepać, ale uznał, że nie ma takiej potrzeby, a jak jego własne ciało pozna jak to jest będąc leczonym, to będzie miało zapewne pozytywne skutki. Przynajmniej tak mu się wydawało. Nie był masochistą i nie czuł przyjemności z zadawania Sobie bólu, ale dla większej mocy i lepszych możliwości, jest w stanie wytrzymać wiele. Silna wola jest w końcu również jego mocną stroną. A co do leczenia. Na razie nie był super silnym wojownikiem, bo poszedł też zarówno w bycie naukowcem jak i magie, więc pewnie Sulg, nie będzie miał takich kłopotów.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 22, 2019 5:08 pm
MG

Shade starał się powtórzyć technikę Broly'go. Na początku mu nie wychodziło, ale z każdą kolejną próbą zaczynał coraz bardziej łapać. 
W końcu, udało mu się wykonać technikę, ale nie była nawet w połowie tak mocna, jak ta zaprezentowana przez Broly'ego. Z wiadomych powodów, ma się rozumieć. Promień poleciał gdzieś daleko, kończąc swój żywot w chwili rozbicia się o taflę wody. Broly podszedł do Shade'a i uśmiechnął się delikatnie. Cheelai i Lemo pogratulowali Saiyaninowi, a Nameczanie patrzyli na siebie, starając się zrozumieć, co tu się do cholery dzieje.
- Hej, może pokażecie nam swoją moc? - zapytał Lemo, wskazując na Shade'a i Broly'ego. Broly popatrzył na Shade'a, po czym na Lemo i odpowiedział.
- To znaczy?

Sulg zastanowił się przez chwilę, po czym odpowiedział krótko, że nie wie co było przyczyną eksplozji, ale wyczuł ki Saiyanina. Były tylko dwie opcje: Shade i Broly, ale biorąc pod uwagę, że Broly był tym niebezpiecznym, Shade został od razu odrzucony. Stwierdzono, że to był Broly. Tyle. Koniec. Finito.
- Poziom Magiczny? Nie bardzo rozumiem. Nie mierzymy tu czegoś takiego. Znam kilka sztuczek, z chęcią nauczę inn... - urwał, gdy Nihilius przeciął sobie rękę za pomocą ostrza energetycznego. Sulg przekręcił głowę w bok, jakby był troszkę zniesmaczony zastałą sytuacją, po czym westchnął cicho, dochodząc do wniosku, że to nie on robi sobie krzywdę.
- Niech będzie. - wyciągnął otwarta dłoń i przyłożył ją do rany Nihiliusa. Po chwili z dłoni zaczęła wydobywać się ciepła energia. Z jednej ręki na drugą zaczęła przechodzić małe jasne kropki, przypominające nocne świetliki. Rozchodziła się także pomarańczowa fala, która rozpływała się po chwili. Nie trzeba było długo czekać, a powstała rana zasklepiła się całkowicie, nie zostawiając po sobie blizny.
_____
Shade, jeśli zgodzisz się na walkę, to od razu zacznij atak.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 22, 2019 8:32 pm
Imperius nieźle się zdziwił, kiedy ogórek zaczął opowiadać, że nie wie co było przyczyną tego wybuchu, i że pewnie był to Brolly. Zabawne. Nawet nie zadał takiego pytania, tylko się otrzepał. Czyżby Sulg się przesłyszał? A może chciał pokazać wiedzę, albo po prostu otworzyć usta do kogoś kto jest w miarę inteligentny i zna się na rzeczy. Tego nie wie. Ważne było to, że sam chłopak nie pytał, ani o przyczynę, ani o osobę. Zapytał o poziom jego energii magicznej oraz jakie ma techniki i zaklęcia, i na to już nie odpowiedział, a za to mówił na temat czegoś na co miał kompletnie wywalone. Bardzo dziwne. Westchnął w myślach. W dzisiejszych czasach trudno o odpowiednich podwładnych. Mimo wszystko uznał, że to była gadatliwość maga, na tematy zupełnie ze sobą nie powiązane i takie, które nikogo nie obchodzą, gdzie Imperius był gadatliwy jeśli trzeba. Co z tego, że prawie zawsze taki musiał być. Nieistotne. Tak czy inaczej, widział to jak się skrzywił, ale co z tego. Przynajmniej ich nie ranił, albo nie kazał im się ranić, a nie będzie specjalnie czekać, aż ktoś będzie potrzebował pomocy, nie ma tyle czasu. Jest bardzo zajętym Shinjinem. Niby ma całą wieczność o ile coś go nie zabije, ale jednak to za mało. Dlatego chce nieśmiertelności absolutnej. Dlatego na razie nie może Sobie pozwolić na marnowanie czasu. I tak jej sporo zmarnował. Tym bardziej, że ma amnezje. W końcu Nameczanin wziął się za jego ranę. Uważnie obserwował to co robił, jak robił. Przy okazji wczuwał się w te uczucie, które towarzyszyło temu, że był leczony, by wiedzieć mniejwięcej na czym to polega. Uważał, że to dosyć dobra droga.
- Wytłumacz Mi dokładnie co robisz i jak robisz.
Dodał, gdy ogórek go leczył. Musi wiedzieć o technice jak najwięcej. W końcu też przyda mu się trochę więcej informacji.Te uczucie, gdy był leczony było dosyć przyjemne i ciepłe. Trwało to tylko chwilowo, ale mimo wszystko wiedział jakie to uczucie, być leczonym. Krew płynęła szybciej oraz krzepła, skóra i mięso się łączyły w przerwanych miejscach, aż w końcu cała rana się zasklepiła. Nie sprawdzał jak działa to na złamaniach i nawet zastanawiał się czy powinien to zrobić. Uznał, że na razie nie jest to konieczne. Po ranie nawet blizna nie została. Wkrótce potem znowu się zranił i starał się wyleczyć Samego Siebie. Nigdy nie widział, by ktoś próbował wyleczyć Siebie samego, więc się zastanawiał, czy jest to w ogóle możliwe.
Nie ważne, czy je dostał czy nie. Po prostu robił Swoje i starał się postępować dokładnie tak samo jak Sulg. Wyciągnął dłoń przed Siebie. Pojawiła się czarna Ki i energia była raz ciepła, raz zimna. Zamiast świetlików to były czarne kropki, a zamiast pomarańczowej fali, była to czarna fala. Pytanie tylko czy wszystko robił dobrze. Mimo wszystko i tak pewnie miał większe szanse niż inni. Mało kto ranił Siebie, by sprawdzić jak działa leczenie na własnej skórze, a tym bardziej mało kto pewnie leczył Siebie samego. Jeśli mu się to powiedzie to oznacza, że ma kolejnego asa w rękawie, jeśli nie to rozkazał Dwóch nameczanom, by urządzili Sobie mały sparing, i wtedy zaczął leczyć nich, ale tylko jeśli nie mógłby leczyć Siebie samego. Lepiej mieć zawsze plan awaryjny. Z resztą taki sparing i tak dobrze im zrobi, więc na jedno wyjdzie.
- To jakie znasz techniki i zaklęcia?
Zapytał ponownie. Musi wiedzieć w końcu jak dobrze go wykorzystać. Jeśli zna sporo defensywnych, albo leczących to będzie robił inne rzeczy niż jakby miał same ofensywne, albo inne wspierające. Oczywiście w tym czasie nie przestawał leczyć.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Sie 22, 2019 9:16 pm
Shade z wszystkich sił dopracowywał technikę jaką przekazał mu jego nowy ziomal o fajnie brzmiącym imieniu przypominającym kapustę wyglądającą jak grzyb po wybuchu bomby nuklearnej. W końcu mu się to udało, atak choć cholernie mało imponujący w porównaniu do oryginału, nie był taki zły, potrzeba czasu aby dorównać tej potędze. Bądźcie pewni moi drodzy, przeklęty nie zamierzał się poddawać, aż osiągnie ten cel. W każdym razie Brolly podszedł do niego i uśmiechnął się lekko. Domyślił się, że wielkolud w ten sposób chciał mu pogratulować, więc odwdzięczył się tym samym. Wprawdzie znali się bardzo krótko, jednak Sayanin z innego świata poczuł sympatię do wielkiego Brokułka, byli teraz towarzyszami, czy coś w ten deseń. Wtedy jeden z nowo-przybyłych, bodajże Plemo, nie... Lemur? AAAA Leno Paleno... nie, chyba Lemo, że może by tak pokazali im swoją moc, po pytaniu małpy przypominającej małej góry, odezwał się Cień. -W takim razie może mały sparing Brolly ? Z racji tego, że skasowałbyś mnie kichnięciem, proponuje abym to ja atakował, a ty się bronił? Tylko mnie zbytnio nie uszkodź przez przypadek druhu. Uśmiechnął się na koniec lekko i odsunął się jakiś kawałek od swojego sparing-partnera. Nie miał żadnych wątpliwości, szanse, że go jakoś poważnie uszkodzi wynoszą -100% więc nie musiał się oto martwić, raczej na odwrót, ale będzie co będzie. Kiedy druga strona ustawiła się na pozycji, westchnął i ruszył. Zadawanie ciosów czy kopnięć jest bez sensu, nawet nie zamierzał tego próbować, wpadł mu do głowy nagły pomysł, jak potraktować swojego ziomala. Zbliżał się sprintem coraz bliżej, już był prawie, wtedy zrobił wślizg pod nogami oponenta, szybko znalazł się tuż za nim, jedną ręką chwycił go pomiędzy nogami[ bez podtekstów] a drugą na barku i skręcając tułowiem z całej siły go podniósł i cisnął nim pionowo prosto w ziemię tuż za nim. Jeśli wszystko się uda, głowa Brollyego odwiedzi ziemną dziurę.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 4:40 pm
MG

- Musisz się skupić na tym, co chcesz osiągnąć. Wyobraź sobie ciepło, które chcesz komuś przekazać. Kiedy energia przyjmie taką barwę, jak moja, wtedy będzie wiadomo, że się udało. Jakieś 80% zależy od tego. - wskazał palcem na głowę, nawiązując do "tego". Głowa i ogólne nastawienie jest kluczem do wielu rzeczy. Uśmiechnął się delikatnie i skinął głową, potwierdzając swoje słowa, jakby to miało jakieś znaczenie. Póki co, próby Nihiliusa kończyły się fiaskiem.
- Hmmm, co potrafię? Hmmm... - wziął głęboki wdech, a zaraz wydech. Zaczął drapać się po swojej łysinie, zastanawiając się nad magicznymi zdolnościami. Pozostała część grupy złapała się za głowę, chcąc czym prędzej wrócić do wykonywania misji.
- To będzie... Dalekowidzenie, bariera, Jiang Shi, Hajyu i param się jeszcze wróżbiarstwem. - skończył, wymieniając wszystkie ważniejsze zdolności na palcach.

_____

Broly uśmiechnął się do Shade'a, gdy ten wspomniał o sparingu. Skinął do niego głową, po czym odsunął się od pozostałych osób, by nie oberwali nieszczęsnym rykoszetem. Przyjął pozycję do walki, uginając lekko kolana i unosząc ręce do góry, tworząc gardę.
Shade ruszył! Wykonując wślizg i kombinację rąk, złapał Broly'ego i nim rzucił. Saiyanin jednak zdołał podeprzeć się rękami, unikając kontaktu na linii twarz-ziemia. Odbijając się ręką od powierzchni, wybił się w górę, wykonał salto i wylądował, stając ponownie twarzą w stronę Shade'a. Uśmiechał się, co oznaczało, że czerpał przyjemność z potyczki.
- Moja kolej! - powiedział głośno, odbijając się stopami od podłoża. Poleciał prosto na przeciwnika. Jako, że styl walki Broly'ego był nijaki, zaatakował frontalnie, celując pięścią w twarz przeklętego. Ograniczał się, więc nie było powodu do obaw. Jego jedynym atutem była siła, więc dobra technika walki może sprawić mu niemały problem.
Czy Shade uniknie ataku? Uchyli się? Sam zaatakuje? W końcu to tylko zabawa.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 4:54 pm
No cóż, wszyscy byli zadowoleni a sam sparing rozpoczął się plan. Plan działania Shade raczej był dobry, troszkę gorzej z wykonaniem gdyż Brokułek zdołał za pomocą rąk zamortyzować upadek zapobiegając wbiciu w glebę i wrócił do pozycji wyjściowej. Uśmiechnął się do niego i zapowiedział, że teraz jego tura na atak, skinął mu głową i lekko się uśmiechnął. Dla nich dwóch była to dobra zabawa pomagająca w jakimś stopniu pogłębić ich więzi koleżeńskie. W każdym razie Brokułek ograniczając się rzucił się frontalnym atakiem z pięścią wycelowaną w głowę Sayanina z innego świata. Miał on już plan, nie miał wątpliwości, że jego sparing partner nie był wyspecjalizowanym typem wojownika, czy jak to można nazwać inaczej, technicznym typem. Inny Sayanin prawdopodobnie mógłby po prostu użyć własnej pięści do zderzenia z oponentem, ale nie on. Cień był bardzo rzadkim typem małpy, praktycznie na wymarciu, można by rzec. Był zimnokrwisty,  tzn, zawsze na chłodno analizował sytuacje i niezbyt dawał się nabrać na emocje, ale to nie znaczy, że był bez serca, wręcz przeciwnie. W każdym razie dłoń Brollyego była już dość bliska, wtedy wykonał ruch. Szybkom ruchem ruszył ku niemu, prosto na jego atak, nagle pochylił się i, jakby robiąc przewrót, wpadł całym ciężarem na jedną z nóg przeciwnika gdy druga była w powietrzu w celu wykonania następnego kroku. Dlaczego to zrobił? otóż, nasz kochany Warzywek był bardzo duży i ciężki, a to znaczy, że zapewne nie był zbyt zwrotny i zwinny, innymi słowy można go powalić celując w nogi i inne słabsze punkty. Jeśli się nie pomylił, ta zagrywka powinna spowodować, że jego przeciwnik rozbije się o podłoże.


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Sob Sie 24, 2019 5:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 5:08 pm
Słuchał tego co miał mu do powiedzenia Sulg. Widać znał trochę ciekawych sztuczek. Paru z nich nie znał na ten czas.
- Hajyu? Jiang Shi? Jakie jest ich działanie?
Zapytał z ciekawości, nie znając tych dwóch magicznych zdolności. Co do reszty to będzie musiał się zastanowić jak to wykorzystać. Za to też wie, co będzie mógł go nauczyć z czasem, albo się od Niego nauczyć. Najbardziej go interesowało wróżbiarstwo.
- W takim razie daje Ci zadanie, by od czasu do czasu używać wróżbiarstwa. Może się to nam przydać, więc jeśli będziesz miał okazję to jej użyj. I z ciekawości. Czy wywróżyłeś coś na Mój temat, gdy się pojawiłem lub gdy dopiero, miałem pojawić?
Dodał również z ciekawości, bo wyglądało to tak, jakby szybko się o nich dowiedzieli. Z resztą jak Sulg będzie co jakiś czas wróżyć, to może będą mogli dokonać znacznie więcej. Też słuchał rad na temat leczenia. Podobno większość zależy od tego jakie ma nastawienie podczas leczenia. Sensowne. To było coś, czego nie da się zrozumieć z widzenia. Trzeba samemu na to wpaść, albo ktoś musi Ci o tym powiedzieć. Zamierzał korzystać z rady i starał się mieć podczas tej czynności pozytywne myślenie, związane z wyleczeniem zranionej części ciała. Co ciekawe zastanawiał się odnośnie tej ciepłej i zimnej energii. Mając dużą wiedzę na temat ras, doszedł do wniosku, że na zimnokrwiste rasy powinna działać zimna energia, a na ciepłokrwiste, ciepła energia. Stwierdził, że to też zależy od ciepłoty ciała. Dlatego też myślał o cieplejszej energii tak, by zwiększyła się na tyle, by dorównywała temperaturze, Jego własnego Ciała. Wpadł na ten pomysł głównie dzięki boskiej wiedzy, i było to całkiem logiczne, a że jego rasa ma magiczne predyspozycje, to z czasem powinno mu to wyjść. W końcu czuł ciepłą energię i wydawało mu się, jakby faktycznie jego rany się zasklepiały, ale mogło to być złudne wrażenie. Widział zniecierpliwienie Nameczan, ale niewiele go to obchodziło. Misja nie zając, nie ucieknie. Kolor energii również się zmienił, ale stał się bardziej czarny, niż wcześniej. Wtedy był bardziej taki wyblakły. Najwidoczniej zmienił kolor na taki o jakim wspominał zielony. Inna sprawa, że jego energia Ki ma właśnie kolor czarny, więc teraz kolor powinien być w porządku. Tym razem dzięki pozytywnemu nastawieniu oraz używaniu mózgu i wiedzy, powinno mu to iść lepiej. Zastanawiał się, czy jakby miał negatywne nastawienie związane z bólem i cierpieniem, to czy będzie w stanie kogoś tym ranić, zamiast leczyć, ale nie przestawał myśleć pozytywnie, bo jednak nie chciał tego sprawdzać na Sobie. Może kiedyś sprawdzi na wrogu. Kto wie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 9:23 pm
MG

Shade ominął atak Broly'ego. Jak można było się spodziewać, Broly nie potrafił walczyć technicznie. To była jego największa bolączka. Niemniej jednak, był specjalną jednostką, więc nauka w biegu nie jest wykluczona.
Plan czerwonowłosego wojownika się udał. Broly został powalony na glebę. Przy okazji mocno o nią huknął, do tego stopnia, że cicho zawył. Szybko się jednak podniósł i odskoczył w bok. Otrzepał swoje ubranie z kurzu i trawy i wyprostował się. Na jego twarzy jawił się uśmiech. Mimo tego, że technicznie był gorszy od Shade'a, ta walka sprawiała mu wiele radości.
- Broly... To znaczy, ja... Cieszę się. - skinął głową i odbił się ponownie od podłoża. Zrobił dokładnie to samo, co wcześniej, z tą tylko różnica, że gdy był blisko przeciwnika, nie wykonał ataku, a rozpłynął się w powietrzu! Shade musiał być zaskoczony nagłym zniknięciem Broly'ego. Poczuł cios padający na jego kark. Nie był mocny, ale wystarczający by powalić czerwonowłosego na glebę.
- Ach, przepraszam! Chyba przesadziłem z mocą! - krzyknął Broly, schylając się do powalonego Shade'a.
- Nic ci nie jest? - zapytał, pomagając mu wstać.

_____

Sulg próbował w myślach obrać odpowiednie słowa. Gdy już je miał, zaczął je recytować jak wiersz.
- Jiang Shi to umiejętność magiczna polegająca na opętaniu danej osoby. Należy stworzyć specjalną papierową pieczęć, która musi zostać naklejona na czoło ofiary. Więź między ofiarą a oprawcą nie jest trwała - wystarczy zerwać papierową pieczęć lub pokonać oprawcę. - przerwał na moment, próbując przypomnieć sobie dobry opis Hajyu. Pstryknął palcami i uśmiechnął się szeroko, gdy sobie przypomniał.
- Hajyu natomiast, to śluz, który w kontakcie z ciałem ofiary, razi ją prądem powodując chwilowy paraliż. - skinął głową i zakręcił swoją laską, pokazując zaraz "okejkę". Pozostali widząc to, próbowali powstrzymać się ze śmiechu.
- Niczego nie wykryłem. Prawda jest taka, że to mi średnio wychodzi i dopiero się w to wdrażam. Moje wizje są bardzo często rozmazane i niejasne. Przykro mi. - spoważniał na chwilę, lekko spuszczając głowę w dół. 
Nihilius w międzyczasie dalej próbował załapać technikę leczenia. Wychodziło mu to coraz lepiej, ale wciąż powstałe ciepło było zbyt... chłodne. Złapał podstawy, więc teoretycznie wiedział, co należy robić.
_____
Akceptacja
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 10:11 pm
Plan się powiódł w stu procentach. Biedny brokuł dał się zrobić jak dzieciak, z wdziękiem i hukiem spotkał się z gruntem. Aż lekko zaskomlał, czyli coś tam mu robił, dobrze wiedzieć. Potem wrócił do pozycji wyjściowej i ciesząc się, poinformował Cienia o tym fakcie, na co ten po prostu kiwnął głową. Nadeszła kolej wielkiego na atak, już był przygotowany, nagle jego oponent zniknął tuż przed jego nosem, zaskoczyło to Przeklętego, który nie zdołał się obronić. Padł jak długi w ziemię po ciosie w kark od brokułka, który się zaniepokoiło, zaczął przepraszać i pomagać mu wstać. Shade pozwalając się podciągnąć na nogi, nagle się ruszył, podparł nogami mocno w ziemię, usztywnił ramiona i obracając... Znowu posłał Brollyego na ziemię z zaskoczenia silnym rzutem judo style!
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sie 24, 2019 10:33 pm
Pomysł był dosyć dobry. Przynajmniej na to wyglądało, bowiem udało mu się wyleczyć samego Siebie. Uczucie było miłe i przyjemne, ale nie będzie specjalnie Siebie ranił. Rana się zasklepiła bez żadnych problemów, a krew wyparowała. Po ranie nie było żadnego śladu. Najwidoczniej wszystko działało sprawnie. Co prawda chociaż energia była przez chwile ciepła, to jednak nie była idealnie ciepła. Potrzebuje więcej ofiar, znaczy pacjentów na których mógłby szlifować Swoje zdolności leczenia. Przyda mu się na drogę, zważywszy na to, że na Ziemi nie będzie miał dostępu do osób którzy potrafią leczyć. Jak zwykle patrzył w przyszłość, co nie raz mu uratowało tyłek. Z Nameczanami miał pozytywne stosunki, ale wciąż wątpił, że złapał wszystkich. Pilocco też nie złożył mu przysięgi wierności, więc musiał mieć na niego oko. Na wszelki wypadek dał znać Castanetowi, by miał oko na Niego. Tak profilaktycznie. Wolał nie ryzykować. Strzelał, że jeszcze paru się ostało, ale jeśli wszystko dobrze pójdzie to również do niego dołączą, a jeśli nie to odda ich Guru. Z resztą każdy z tych zielonych wie, że to jest dosyć dobra umowa. Jak nie Imperius to i tak ktoś inny, by tutaj przyszedł, a tak będą mieli jego ochronę. Aktualnie ta ochrona nic, by nie znaczyła, ale z czasem to kto wie. Słuchał też tego co miał mu do powiedzenia jego mag. Musiał przyznać, że znał całkiem ciekawe sztuczki. Będzie trzeba je wykorzystać. Śluz to jedno, ale kontrola brzmi spoko, chociaż ma sporo minusów, to jak się to dobrze wykorzysta to czemu nie. Już teraz wiedział co ma zrobić, by tak łatwo nie zdjęli talizmanu z twarzy. Uśmiechnął się na tę myśl. Jeszcze Wszechświat o nim usłyszy. Ale nie czas na to. Na razie musi rządzić z Cienia. Im mniej osób wie o nim, tym lepiej. Śluz może być przydatny, ale na krótką metę. Za to opętanie. Tak. Z czasem się tego nauczy. Pokiwał głową, że rozumie. Jak zrobił ten znak okej, gdy się zastanawiał wcześniej to nawet On się uśmiechnął delikatnie. Gdy usłyszał to odnośnie wróżenia, to westchnął w duchu. Wielka szkoda, ale nic to. Gdy widział też jak spoważniał i spuścił głowę w dół to wkrótce Nameczanin mógl poczuć na Swoim ramieniu, dłoń Imperiusa. Krwistooki spojrzał się na niego i uśmiechnął się, by dodać mu otuchy niczym dobry lider.
- Nie martw się. Trening czyni mistrza. Prędzej czy później Ci się uda. Wierzę w to.
Sądził, że powinien być dosyć dobry w psychologii istot żywych, tym bardziej, że Sulg przysiągł mu wierność i technika na niego oddziaływała. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to Sulg jeszcze bardziej uwierzy, że Imperius jest istotą, której warto służyć.
- Służcie Mi wiernie, a tak jak obiecałem. Osiągniecie wiele. Nie zatrzymuję Was Panowie, możecie kontynuować Swoją misję.
Powiedział do Nameczan i zaczął się powoli zbierać. Ponownie popatrzył się na Sulga.
- Mam co do Ciebie wielkie plany, ufam, że mnie nie zawiedziesz. Ciężko trenuj, a kto wie, może zostaniesz wielką osobistością w Moim przyszłym Imperium. To samo się tyczy Wszystkich innych.
Zaśmiał się dodając ponownie otuchy i zapewnienie dla Swoich podwładnych. Był dumny i arogancki i nie przyjmował nawet do Swoich myśli tego, że mogłoby mu się nie udać. Pokiwał głową na pożegnanie reszcie ogórków i używając kai kai przeteleportował się w pobliże domostwa, ale nie przed oczy Nameczan, by się nie wystraszyli zbytnio.
- Shade, gdy skończysz trenować to dołącz do Mnie u Guru.
Poinformował go poprzez scouter i podszedł do strażników.
- Chciałbym porozmawiać z Guru. Sprawa dotyczy Naszej umowy.
Powiedział do dwóch zielonych gości. Raczej powinni go przepuścić, tym bardziej, że dawno nie był u Najwyższego. Jeśli nie mógł się z nim spotkać to najwyżej zrobi coś innego, jeśli go przepuszczą i pewnie znów się uda z jakimś strażnikiem, to normalnie Sobie poszedł przed jego oblicze. Z szacunku do tego mędrca, nie przeteleportował się Mu przed twarz, a to już coś. Gdy tylko jego oczom się ukazał wielki zielony, to najpierw przywitał się.
- Witaj Najwyższy ponownie. Jak zapewne doskonale wiesz, złapałem trzy grupy Nameczan i zgodzili się do Mnie dołączyć. Reszta wybrała się, by rekrutować innych co służyli Narace wcześniej, bądź Tych co chcą dołączyć z własnej woli.
Specjalnie dodał własnej woli, by nie było, że planuje coś złego, bo nawet nie planował.
- Czy wiesz ilu Nameczan jeszcze służy, bądź służyło Narace? Pewnie dziewięciu to za mało jak na taki bunt. Oraz mam parę ważnych spraw.
Najpierw poczekał na pierwszą odpowiedź po czym kontynuował.
- Pierwsza Sprawa. Co z kulami. Czy jeśli dopełnię mojej części umowy to będę mógł ich użyć. To, że część jest u Naraki to inna sprawa. Liczy się zezwolenie.
Musiał mieć to czarno na białym mimo wszystko.
- Druga sprawa. Zapewne znasz młodego Sulga. Proponuję Ci lekką zmianę w umowie. Zważywszy na Twoje zdrowie, a liczbę mojej armii, nie będziesz musiał uwalniać im wszystkim potencjału, tylko tym najważniejszym, w zamian czy nauczyłbyś Sulga, czegoś podobnego? Sądzę, że obaj byśmy na tym skorzystali, a specjalnie dałem go jako kandydata, bo Mu zapewne będziesz bardziej ufał.
W końcu jest członkiem Jego Rasy, nawet jak dołączył do Naraki to i tak jest to jego dziecko. Z tego co mu było wiadomo.
- Trzecia sprawa. Czy mógłbyś uwolnić Mi oraz paru osobom Potencjał wcześniej? Niedługo opuszczam Namek na pewien czas, i udam się na Ziemie. Zważywszy, że jest tam pewnie niebezpiecznie to potrzebuję wszystkiego co może Mi oraz moim podwładnym co się ze mną udają, dać jakieś możliwości przeżycia. Sama umowa jest wypełniona w części, i przyjdziemy po resztę, bo jest Mi to na rękę. Jeśli Mi nie ufasz to możesz sprawdzić Moje myśli.
I tym samym zakończył to co miał do powiedzenia. Było jeszcze wiele spraw, ale sporo z nich będzie wykonywana w trakcie. Jak odnalezienie zaginionych saiyan. Potrzebował tego uwolnienia potencjału, chociaż zastanawiał się, czy to jedyne wyjście. Z resztą Guru nie ma powodów, by odmówić. W końcu mu raczej też zależy na tym, by Imperius i reszta przeżyli, a i tak zrobili dużo. Jakaś część nagrody się Im należy.
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 26, 2019 6:55 pm
Sether czekał dosłownie chwilę, aż Saxo przeanalizuje jego prośbę. Patrzył na niego, póki wyda z siebie jakiś dźwięk, lub po prostu wykona gest mówiący "zostań". Cokolwiek. Nic takiego się, na szczęście, nie stało. Co więcej, Saxo wyraził aprobatę, to znaczy poparł słowa Sethera w których zakomunikował, że jest naprawdę słaby, poniżej przeciętnej i jego obecność w miejscu w którym się niedawno znajdował była nieprzydatna. Tak jak zaplanował, miał polecieć do Naila, który musiał przylecieć Saxowi na pomoc. Tylko... czy opuści Saichoro? Był jego strażnikiem. Przynajmniej tak słyszał. Jak najszybciej udał się tutaj, do terenu znajdującego się tuż przed domem, w którym wielki nameczanin się znajdował.
Z powietrza, od razu wylądował tuż przed wejściem, między dwoma strażnikami, którzy stali również w roli strażników. Jeżeli Sether ich zastał w miejscu, w którym są zazwyczaj zakomunikował:
- Muszę mówić z Nailem, przybyli kolejni poszukiwacze Smoczych kul, niezbyt przyjaźni. - To chyba było wystarczające jako argument... Zresztą, mógł równie dobrze poczekać tutaj. Jeżeli tylko będą chcieli pójść bo zielonego brata, to Setherowi to również odpowiada, może nawet bardziej niż konieczność wejścia do góry? W końcu Guru był w ciężkim zdrowiu od jakiegoś czasu, dlaczego On, szaraczek miał zakłócać jego spokój, który z całą pewnością mu się należy.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 26, 2019 7:09 pm
MG

Shade przewrócił Broly'ego na podłogę. Gdy już leżał, uśmiechnął się kącikiem ust i podniósł się. Otrzepał znów swoje ubranie i skinął głową.
- Chyba wystarczy. - uśmiechnął się delikatnie, po czym spojrzał na Cheelai i Lemo, którzy z zainteresowanie obserwowali potyczkę dwóch Saiyan.
_____

Nihilius stanął przed obliczem Saichoro. Ten spojrzał na niego swoimi zmęczonymi oczami. Wysłuchał go, po czym odpowiedział.
- Poplecznicy Naraki... możliwe, że mogą chować się w wioskach lub udali się na drugi koniec planety. Po tym, co się wydarzyło, niektórzy zaczęli powątpiewać w jego ideały. O Smoczych Kulach porozmawiamy po dopięciu pierwszej umowy. Umiejętności Sulga doskonale znam i chętnie mu pomogę, ale sytuacja wygląda tak samo, jak w przypadku Smoczych Kul. - urwał na chwilę, skubiąc się dłonią po podbródku. Zastanawiał się przez chwilę.
- Wyjąć na wierzch ukryty potencjał kilku osób... To mogę zrobić. Powinniście się wtedy uwinąć szybciej i szybciej opuścić planetę Namek. - odpowiedział, poprawiając się na fotelu.
_____

Strażnicy nie zatarasowali drogi Setherowi. Widząc jego naglą potrzebę rozmawiania z Nailem, przepuścili go od razu do Saichoro. Gdy wszedł do środka budynku, ujrzał przywódcę Nameczan i rozmawiającego z nim Nihiliusa.
- Naila obecnie nie ma. - zaczął Najstarszy, słysząc Sethera jeszcze w wejściu, gdy rozmawiał ze strażnikami.
- Powiadomiłem go telepatycznie, powinien zjawić się tu lada moment. - dodał, lekko się uśmiechając.
- Opowiedz mi o tych poszukiwaczach Smoczych Kul. Stojący tu obok, Nihilius, również pragnie je otrzymać. - wskazał dłonią na skrzydlatego jegomościa.
_____
Czy Shade usłyszał całą rozmowę z Guru, zależy tylko i wyłącznie od tego, co postanowił zawrzeć w swoim poście.
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 26, 2019 7:36 pm
Gdy Sether wylądował, tuż przed obliczem strażników, usłyszał przez zamknięte drzwi rozmowę Saichoro z kimś, kto tam był. Nail? Nie, odblokowanie potencjału... ciekawe czym to było. W każdym razie na pewno nie chciał podsłuchiwać, ale pewnych pasywnych umiejętności swojego ciała nie potrafił zablokować, tak jak nadzwyczajnego słuchu nameczańskiego. Strażniki spojrzeli na Sethera, słysząc jego wypowiedź, po prostu go wpuścili, a On wszedł do środka, na ruchomy podest, który zaniósł go do góry. Tam właśnie, na górnym piętrze znajdował się Czcigodny Saichoro. Wjechał dość szybko, i ujrzał go... Robił takie samo wrażenie za każdym razem. Był dużym, starszym nameczaninem, ojcem i krewnym wszystkich Nameczan. Stworzycielem. Nie wiedział czy zdziwił się tym, że Saichoro wiedział po co przybył... może początkowo, ale skoro on słyszał co działo się tutaj, to przecież działało to w obie strony. Gdy Saichoro powiedział, że powiadomił Naila, Sether ukłonił się i podziękował. Na zadane pytanie, oczywiście zamierzał odpowiedzieć. Spojrzał na rzekomego Nihiliusa, który wyglądał na skrzydlatego demona, od stóp, do głowy. Nie tylko jego wygląd, ale również to jak był ubrany, w co był ubrany i jaką kolorystyką się nosił... było przesiąknięte złem.
- Wielki Saichoro, ci przybysze to dwóch rosłych mężczyzn w towarzystwie kapryśnego, złowrogo nastawionego dziecka, który pod pretekstem szukania przyjaciół przybył na naszą planetę w poszukiwaniu Smoczych kul. - Spojrzał raz jeszcze na Nihiliusa, a potem na Saichoro i kontynuował:
- Czym prędzej poleciałem po Saxo a potem tutaj, po Naila, gdyż taki pomysł wydał się odpowiedni silniejszemu, bardziej doświadczonemu i inteligentniejszemu bratu. Niestety nic nie mogłem zrobić, nie posiadam odpowiedniej siły, aby móc chociaż pomóc jednym z nas. Jeżeli cię zawiodłem, to przepraszam. Gdybym mógł ochronić naszą planetę, przed wszystkimi natrętnymi przybyszami, chcącymi posiąść Smocze kule, dla własnych pobudek, wmawiając nam, że jest inaczej... Tak jak to było z Szarym... - Tu urwał, bo zorientował się, że jego emocje dały o sobie zbyt mocno znać. Szybko zorientował się, że jego słowa były wypowiadane przed jego podświadomość, która po prostu chciała, by nieznajomy wiedział jakie stanowisko ma Sether o jego przybyciu po smocze kule. Uważał, że każdy kto ich szuka, nie ma dobrych zamiarów... A przynajmniej póki co tak się nie zdarzyło.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 26, 2019 8:47 pm
Słuchał w spokoju najstarszego. Szanował go za jego mądrość i nie chciał mieć w nim wroga, dlatego miał nadzieję, ze uda im się dogadać. Tym bardziej, że Guru, był dosyć ugodowy, jeśli się ja jak z nim rozmawiać i się ma coś co będzie dobre dla Namek i rasy Nameczan. Imperius idealnie trafił na okazję, by pokazać, że jego pomoc może być nawet użyteczna. Ba Najwyższy chciał, by nikogo nie zabili. I tak też się stało. Pojmali żywcem. Dotrzymał danego słowa, chociaż nie było łatwo. Także sądził, że wywiązał się z dużej części umowy. Z reszty nie mógł bowiem, nie było to do końca możliwe. Naraka się ukrywał tak samo jak reszta jego wojsk. Czyli jednak tak jak się spodziewał. Reszta się ukrywa. Niedobrze. Czyli to dopiero początek ich roboty na tej planecie. Westchnął w duchu. Zapowiada się długa robota. Ale za to ma to Swoje plusy! Może ogarnąć więcej żołnierzy dla Swojego przyszłego Imperium. Coś za coś. Będzie więcej walk i przeciwników, większe niebezpieczeństwo, ale dzięki temu ryzyku będą największe zyski. A o to przecież chodzi. Sulga zna i chętnie mu pomoże, ale to też po kulach. Smutne, ale zawsze coś. Nie była to zła umowa dla nich mimo wszystko. Sulg się stanie takim przenośnym Guru. Uśmiechnął się i był trochę szczęśliwszy, gdy jego rozmówca zgodził się uwolnić potencjał paru osobom. Oczywiście wszystko po to, by przeżyli, szybciej się uporali z problemami i przez to szybciej opuścili Namek. Strasznie gościnny nasz Gospodarz. Z resztą nieważne, Imperius skontaktował się z Shadem przez scouter.
- Weź ze sobą Brollego i powiedz, że całkiem możliwe, że mam dla Was prezent. Chociaż to się okaże na miejscu. Fu też ogarnij jeśli się gdzieś kręci w pobliżu.
I tyle. Specjalnie tak powiedział, by Shade przekazał Brollaskowi, że może otrzyma pewien prezent. To powinno sprawdzić, że Legendarny bardziej ich polubi i stanie się lojalniejszy, a przy okazji będzie czuł co ważniejsze, przynależność do ich grupki, a to bardzo ważne. Przeklęty powinien też to ogarnąć. Jest inteligentny, więc jak dobrze zagada do giganta, to ten tym bardziej będzie uważał, że Krwistooki jest dobrym liderem, a Saiyan w tym wypadku przyjacielem, czyż nie? Każdy coś zyska! Odezwał się potem do Guru.
- Idealnie. Na razie to będą cztery osoby łącznie ze Mną. Pozostałe niestety zaginęły o czym zapewne wiesz, a reszta jest na misjach. Co do popleczników Naraki. Wiesz może ilu jeszcze ich zostało i jak silni są? Dziewięciu udało nam się już przekonać.
Zapytał i tym samym czekał na Shade'a, Brollego i może Fu. Specjalnie nie wołał tamtych kosmitów. Na razie nie byli przydatni, a Imperius nie rozdaje prezentów za darmo jeśli nie ma w tym jakiegoś celu. Trzeba na to zasłużyć. Przypadek Legendarnego jest inny. Pewnie nie ma wiele osób, które by mu coś dało więc, Shinjin jak i Guru będą pierwszymi. Jak teraz dalej Gigant będzie coś do Niego miał to uzna, że jest to najgorszy przypadek i poważnie będzie myślał co z tym zrobić. Co do samych kul to westchnął. Taki był początkowy pomysł, ale jednak nie będzie to takie łatwe. Spodziewał się tego. Z zamyślenia wyrwał go nowy gość. Odwrócił się i spojrzał się na Niego i wyglądał na Nameczanina. Z resztą na Namek ciężko o kogoś innego. A teraz tak mu się wydaje, jakby go kiedyś widział. Deja Vu? Dziwne uczucie. Ale pewnie mu się zdaje. Z resztą nieważne. Była mowa o Nailu, co go nie obchodziło, ale gdy dowiedział się o kolejnych poszukiwaczach kul to się lekko zaniepokoił i zdenerwował. Ktoś starał się, przeszkodzić Mu w Jego działaniach? Proszą się o śmierć. Ale na razie nic nie robił i się nie odzywał. Nieznany mu z imienia Nameczanin również patrzył na Niego. Mógł się tylko domyślać co Sobie myślał o kimś kto wyglądał tak jak On. Ale cóż. Mógł się też mylić i ten osobnik był istotą, która nie ocenia książek po okładce. Niestety nie potrafi czytać w myślach niczym Guru, więc nie ma bladego pojęcia. Kulturalnie i z ciekawością słuchał tego co miał do powiedzenia. Dwóch rosłych i dzieciak. Ciekawe jak silni są. Tak czy inaczej szukają tego co On, więc są wrogami. A dla wrogów ma tylko jedną opcję. I nie jest ona miła. Przynajmniej nie dla nich. Potem było o jakimś Saxo i Nailu, strzelał, że to silniejsi wojownicy, a nie jakieś losowe ogórki. Potem dodał, że nie jest wystarczająco silny i przeprasza jak zawiódł. Co też pokazuje jaki ma charakter i osobowość. Gdy dodał za to końcówkę to prawie się zaśmiał. Tym bardziej, że chyba też mówił o nich, gdy się dowiedział, że też poszukują kul. Ale powinien ogarnąć, że skoro rozmawia z Guru i jest traktowany dobrze, to znaczy, że się ugadali i nie jest taki zły. Nie jak tamci. Ale kto wie. Może tego nie ogarnie.Mimo wszystko nie zamierzał wmawiać, że to nie jest dla jego własnych pobudek, bo prawda jest jaka jest. Gdy dodał coś o Szarym to chyba wiedział o kogo chodzi. Moc tego Szarego Majina była nieziemska. Tym bardziej powinna być większa, po wchłonięciu Jego Cumbera. Pewnie staną się prędzej czy później wrogami. Taka niestety kolej rzeczy. Gdy zakończył mówić to uznał, że musi Coś dodać na ten temat. Ale to zaraz. Najpierw skinął głową na przywitanie do tego co niedawno przybył. Kultura musi być.
- Dobrze, że przynajmniej mówię wprost, że potrzebuje kul dla własnych pobudek. Też chcę odnowić planetę, by była zdatna do życia, ale to dodatkowy szczegół. No i odnośnie klątwy Mojego podwładnego. Jeśli kule zdejmą klątwę to będzie znakomicie.
Szybko zdradził informacje na temat tego co planował. Ale i tak nie miało to znaczenia. Najwyższy czytając jego myśli się o tym dowie, a tak się okaże, że Imperius jest szczery i nie ma nic do ukrycia. Bo taka też była prawda. Nie kłamał. A to, że jakiś Namek to wie, to co z tego.
- Świetnie, że mamy umowę. Prawda, Najwyższy?
Uśmiechnął się do Niego.
- Potrzebujecie pomocy z tymi przybyszami?
Zapytał, z zamiarem podania pomocnej ręki. Skoro razem współpracują to jako sojusznik również musi pomóc, gdy jego pomoc jest wskazana prawda? Imperius nie był taki zły, na jakiego może wyglądać. Nie dla Swoich.
- Pamiętaj, że i tak zależy Mi na tym, aby Namek jak i Nameczanie dołączyli do Mnie. Część już dołączyła i są traktowani dobrze. Twoje zdrowie się pogarsza, a ta planeta jest wciąż najeżdżana przez osoby ze złymi zamiarami. Szary Majin, jak i teraz Ci trzej. Jako nieliczni Ja i moja frakcja przybyliśmy z pokojowymi zamiarami.
Specjalnie dodał końcówkę. By pokazać, że jest inny od tych co przybyli wcześniej.
- Mam nadzieję, że poważnie to przemyślisz. Może aktualnie nie jestem super silny, tak samo moja frakcja i Imperium, ale z czasem kto wie. Przydaliby się w moim Imperium, Nameczanie. Oczywiście ze Swojej strony będę mógł zaproponować ochronę oraz dobre traktowanie i inne takie. Z resztą, to jak traktuje niedawnych wrogów, a teraz moich Nameczańskich podwładnych jest idealnym przykładem.
Najwyższy nie był głupi. Doskonale wiedział, że shinjin mówi prawdę.
- Nieskromnie uważam, że jestem dobrym Bogiem i Władcą dla Swoich. Pewnie dlatego podwładni Naraki do mnie postanowili dołączyć. Gorzej mają wrogowie lub Ci co zagrażają moim poddanym i wyznawcom.
Dodał na koniec. Co Sobie będą uważali wszyscy tutaj zebrani zieloni, to inna sprawa. Chełpił się? Tak. Kłamał? Nie. A to jest najważniejsze. Nameczanom jest potrzebny ktoś taki jak Nihilius Imperius!
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sie 26, 2019 9:08 pm
Shade po raz kolejny był górą w sparingu z zapewne znacznie ograniczającym się kompanem, ale przynajmniej obaj mieli zabawę w spędzaniu razem czasu na typowo Sayiańskiej rozrywce. Kiedy wielkolud zaczął się zbierać z podłogi po finalnym starciu, uznał, że wystarczy. Mniejszy z nich dwóch pomógł mu stanąć na nogi i powiedział lekko się śmiejąc-Wygląda na to, że wygrałem nasz mały pojedynek druhu- Brolly odwrócił się do swoich znajomków z którymi przybył, a tymczasem Scouter zapikał informując naszego kochanego czystokrwistego, który wcale nie wyglądał jak taki okaz, że ma się stawić u Guru. Od razu się udał przed wejście, wtedy usłyszał co tam gadają w środku, dostał kolejną wiadomość przez Scouter, a po chwili minął go jakiś totalnie nieznany mu ogórek z poważną i zaniepokojoną miną na swojej facjacie. Nowy rozkaz brzmiał: Zgarnij mi Brokułka i Fuu, mam pryzynty, ayay sir. Oczywiście zabrał się do tego gdy rozmowa wewnątrz zatrzymała się, najpierw postanowił rozejrzeć się za jego ziomalem okularnikiem o fioletowo-podobnej skórze. Jeśli go znajdzie, poinformuje go, że Nihilius woła go do Guru, a jak nie znajdzie to wzruszy ramionami i wróci się do Brokułka. -Chciałbyś pójść na chwilę ze mną brachu? Pan Bóg od świętej boleści poinformował mnie, że ma dla nas prezent, a z tego co wiem, prezenty zazwyczaj są świetną rzeczą. Idziemy? na koniec i nagle, jakby niechcący skierował wzrok na Cheelai powiedział-Nie martw się, twój chłopak wróci cały i jeszcze zdrowszy niż wcześniej-
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sie 28, 2019 8:43 pm
MG

Saichoro wysłuchał słów Sethera. Znów ktoś czyhał na Smocze Kule. wieść o ich istnieniu zbyt szybko rozeszła się po kosmosie. Ciągle ktoś miał na nie chrapkę. Przez głowę Najstarszego pierwszy raz w życiu przeszła myśl o zniszczeniu kul. Szybko ją jednak odgonił, bo pomimo tego, że są celem różnych ludzi, dobrych i złych, czynią głównie dobro dla mieszkańców planety Namek.
- Rozumiem. Ciemne chmury wojny rozprzestrzeniają się nad Namek. Nail już tu zmierza. Myślę, że będzie w stanie temu zaradzić, jednakże... Hmm... - uniósł dłoń i poskrobał się po podbródku. Na moment zamilkł, szukając rozwiązania. Skinął głową, patrząc na Sethera. Coś postanowił?
Zaraz jednak do rozmowy wtrącił się Nihilius, oferując swoją pomoc. Guru zamruczał pod nosem, marszcząc swoje brwi.
- Nie mam pojęcia ilu popleczników jest teraz. Najlepiej skonfrontować wioski i po prostu zapytać, skoro nie macie złych zamiarów. Po zawahaniach ki, rozpoznam odpowiednie osoby. Co do pomocy z nowymi... Gośćmi... Pozwólmy się toczyć wydarzeniom własnym torem. Gdy nie będziemy sobie dawać rady, wtedy poprosimy was o pomoc. - posłał poważne spojrzenie Nihiliusowi. To nie było zbywanie go, nic z tych rzeczy. To było zwyczajne branie rzeczy w własne ręce i przyjęcie odpowiedzialności za dokonane czyny.

Cheelai zarumieniła się, kiedy Shade powiedział o Brolym jako jej chłopaku. Pokręciła zaraz głową i nerwowo odpowiedziała.
- G-głupi! To nie mój chłopak! - odwróciła się na pięcie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Lemo roześmiał się wesoło, ale zaraz się uciszył, gdy Cheelai poczęstowała go "strzałem ostrzegawczym" w tył głowy. Aż mu czapka spadła!
Broly jeno skinął głową, podążając za Shadem. Po krótkiej chwili, obaj znaleźli się przed obliczem Saichoro.
Po Fu nie było śladu. Znowu gdzieś wyparował, zostawiając wszystkich za sobą.

Najstarszy wyciągnął swoją rękę w kierunku Sethera i skinął do niego palcami, by ten podszedł bliżej. Położył dłoń na jego łysej głowie, zamknął w skupieniu swoje zmęczone powieki i... wyciągnął na wierzch jego ukryty potencjał. Nie-do-końca Nameczanin poczuł się tak, jakby jego organy poruszały się wewnątrz ciała niezależnie od siebie. Uczucie podobne do jazdy windą. Ciało wybrańca zostało spowite jasną, leniwie ruszająca się aurą.
Gdy Guru skończył, Sether poczuł się mocniejszy.
To samo stało się z Nihiliusem, Shadem i oczywiście Brolym. Przy tym ostatnim, Saichoro namęczył się najbardziej. Jego potencjał określać można nieograniczonym, głównie przez to, że jest Saiyaninem, w dodatku okrzykniętym legendarnym mianem. Ze względu na pewne blokady jego ciała, wyciągnięta na wierzch mogła zostać tylko garstka potencjału.
Po wszystkim, Saichoro musiał odpocząć. Był to spory wysiłek nie tylko dla jego ciała, ale również dla jego energii ki. Mocno się spocił i głośno oddychał, próbując łapać jak największe hausty powietrza w płuca.
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sie 28, 2019 8:56 pm
Nihilius, jegomość, który wyglądał na czystego demona, przesiąkniętego złem, wypowiedział się w sposób zaprzeczający domysłom Sethera. Jakoby nie miał wcale złych zamiarów. Z jednej strony Sether uważał, że przed Guru nic się nie ukryje, potrafi przecież wyczuć każdego, kto miał złe zamiaru, potrafił wyczuć energię, z pewnością oddzielić ją na dobrą i złą. Wnikał do głów... Więc, jeżeli Nihilius byłby faktycznie zły, czy wtedy Saichoro kontynuował by z nim rozmowy i plany? A może wybierał mniejsze zło? Tak! to musiało być to. Planeta Namek nie słynie przecież z wojowników, tylko ze swojego piękna. A Smocze kule wykorzystywane były do spełniania dobrych uczynków Nameczan. Wydawało się im, że nie mogą bez tego żyć, jednak... Czy nie tworzyły więcej złego? Co prawda po życzeniach Szarego nie stało się nic złego, ale te kilka miesięcy były krwawe dla jego ludu. To mu się nie podobało. Nie ufał Nihiliusowi. Nie znał go, a tylko słowami? Mógł udawać i grać.
Podszedł czym prędzej do Saichoro, gdy skinął na niego palcami. Poczuł silną, ciężką dłoń na swojej głowie a po chwili... niesamowite uczucie lekkości, siły i... błogości. Uśmiechał się, mimowolnie. Spojrzał w milczeniu radosnymi oczami na Saichoro i odsunął się na bok. Chciał zapytać o swoje wcześniejsze wątpliwości, pytał o to swojego brata "Czy czułeś się kiedyś tak, jakbyś nie do końca był sobą?", ale nie uzyskał odpowiedzi. Może najmądrzejszy z nich posiadał taką wiedze... ale póki co wyglądał na zmęczonego. To musiało poczekać. Nie odezwał się.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sie 28, 2019 9:39 pm
Guru coś mówił o rozprzestrzeniających się czarnych chmurach wojny. Pewnie jest to alegoria odnośnie tego co się dzieje na tej zielonej planecie. Imperius również miał w tym swój udział. Tak naprawdę interesowało go tylko jedno i była to absolutna nieśmiertelność, nie uważał się ani za złego ani za dobrego. Robił to co jest najlepsze dla niego i jego podwładnych, oraz to co chciał, nieważne czy to co robi jest złe czy dobre. Uważał to w końcu za wymysł śmiertelników, a On jako Bóg jest ponad podziałem na dobro i zło. Przynajmniej tak Sobie i innym tłumaczy. W skrócie robi to co chce i to gdzie najwięcej może zyskać przy jak najmniejszych kosztach. Niestety Guru nie wiedział ilu Naraka ma jeszcze popleczników, a co do skonfrontowania wiosek i zadawania pytań, to właśnie to jego podwładni będą robić. Najwidoczniej pomyśleli o tym samym. Dodał też, że nie potrzebują pomocy z nowymi gośćmi, a jak coś się zmieni to zostanie o tym poinformowany. Chciał wziąć sprawy w Swoje ręce bo w końcu to ich planeta. Nihilius tylko kiwnął głową, bo to była tylko wyciągnięta dłoń, nic wielkiego. Dalej zielony nic nie mówił też na temat tego co Imperius powiedział o ich możliwym dołączeniu. Pewnie się nad tym mocno zastanawiał. Jego sprawa. Na razie Namek się trzyma, ale jak będzie dalej to się dopiero okaże. Również się poważnie na Niego patrzył, ale się nie odzywał. W końcu przyszedł Shade i Brolly. Fu nie było, więc walić go. Dał mu okazję, a że tego nie wykorzystał to Jego sprawa. Popatrzył się na Brollego. Miał nadzieję, że będzie pamiętał komu zawdzięcza większą moc. Jak dalej będzie miał mu za złe, to cóż. Tak czy inaczej i tak był lekko szalony, ze mu na to pozwolił, ale to nic. Będzie zabawnie. Najpierw podszedł ten cały Nameczanin i został mu uwolniony potencjał jako pierwszemu. Wcale go to nie dziwiło, bo w końcu należał do ich rasy. I wreszcie nadeszła kolej Nihiliusa. Dumnym krokiem podszedł do Najwyższego. Poczuł na Swojej głowie jego wielką zieloną dłoń, i chociaż był paranoikiem to jednak nic nie robił odnośnie tego. Trzeba przyznać. Krwistooki był mocno zaskoczony tą całą sytuacją. Nie zgodą na uwolnienie potencjału, lecz tym, że Przywódca Nameczan nie czytał jego myśli. Czarnowłosy nie lubi jak mu ktoś grzebie w głowie, ale nie miał wyboru i był gotowy się na to zgodzić. Dlatego nieźle się zdziwił, jak tak się nie stało. Ufał mu? Z szacunku tego nie robił? Nie chciał go urazić bo jednak potrzebował Shinjina i wierzył w moc ich umowy i tego, że nie odwali nic głupiego? Możliwe. Ale że uwierzył jego słowom, albo przynajmniej sam się oszukiwał i dlatego mu nie czytał myśli, to już nie mógł w to uwierzyć. A jednak. Dzięki temu szacunek do tej mądrej istoty wzrósł u niego wielokrotnie. Spodziewał się mocnej nieufności, ze względu na jego cele, wygląd, podwładnych, rasę i inne rzeczy, a tu proszę. Coś takiego. Ta cała myśl, niby długa, trwała tylko chwilowo. Podczas tego dziwnego czegoś czuł się strasznie lekko. Tak jakby unosił się bez pomocy skrzydeł czy ki, a jego organy same wibrowały dziwną energią. Jego całe ciało było otulone czarną aurą ki. To wszystko trwało ledwie chwile. Odsunął się bo chciał nacieszyć się tym uczuciem, a przy okazji może kiedyś je zduplikować. Nie mógł w to uwierzyć, że osiągnął wreszcie część Swojego planu. Idealnie. Teraz ma znacznie większe szanse na przeżycie. Z przeklętym poszło szybko, ale przy Brollym to już musiał się natrudzić, a przy tym był strasznie zmęczony i ledwo łapał powietrze. Nie mógł mu pozwolić na to, by przypadkiem zginął. Był mu potrzebny i mimo wszystko miał jakiś do niego szacunek, a przy okazji jak może mu pomóc i nic przy tym nie straci to czemu nie. Popatrzył się na Guru i podszedł trochę bliżej, ale nie za blisko i powiedział do Niego robiąc przy tym lekki, dżentelmeński ukłon.
- Dziękuję Najwyższy. Widzę, że Ciebie to strasznie wymęczyło. Tak jak się spodziewałem. Niedawno nauczyłem się Waszej techniki leczącej, i choć nie jestem w tym mistrzem to powinno być dobrze. Pozwól Mi się odwdzięczyć i Ci lekko ulżyć oraz pomóc.
Zaproponował i był ciekaw czy się zgodzi. Nie miał żadnych złych intencji bo i po co. Nikomu nie byłoby na rękę to, że Guru by umarł, więc Imperius nie chcąc ryzykować jego przedwczesnej śmierci, chciał mu pomóc i w miarę możliwości temu zapobiec. Jeśli nie dostał pozwolenia to się oddalił i nic nie robił, ale jeśli dostał to zbliżył się do wielkiego ciała Najwyższego i starał się go wyleczyć i przywrócić mu Ki w miarę Swoich możliwości. Dzięki uwolnionemu potencjałowi czuł się znacznie potężniejszy, i miał większe pokłady many czy energii. Powinno raczej starczyć. Pomoże Zielonemu i przy okazji zyska trochę w ich oczach pokazując, że nie jest wcale taki zły dla każdego, a co ważniejsze zapobiegnie możliwej przedwczesnej śmierci z wyczerpania. Podczas leczenia czarna, ale zarazem ciepła ki leczyła i odnawiała energię ogromnego zielonego ciała. Oczywiście jeśli dostał takie pozwolenie. Wolał nie ryzykować łomotem od strażników. Z resztą to tylko była chęć odwdzięczenia się i wyciągnięcia pomocnej dłoni. Skoro mają razem współpracować to powinien coś zrobić. Jeśli tego nie przyjmą to trudno. Ich sprawa. Ważne, że próbował i w ogóle chciał się odwdzięczyć. Nie musiał tego robił. To była tylko i wyłącznie jego dobra wola. Dobrze traktował tych co mu pomagali i źle tych co stali na jego drodze. Guru był tym którego nawet darzył szacunkiem. Tym bardziej, za to, że nie czytał jego myśli. Przynajmniej może zrobić tyle i starać się chociaż trochę ulżyć w jego cierpieniach. Na ile się to uda, tego nie wie. O ile się uda i o ile mu na to pozwolą. Nie będzie się prosić jeśli nie będzie takiej możliwości. Niczego też nie chciał w zamian. Ważne, że będą pamiętać. To samo w Sobie wiele będzie znaczyć i zmieni się ich nastawienie co do skrzydlatego, a to będzie dosyć wielki sukces. Każdy na tym zyska!
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sie 28, 2019 10:25 pm
Tak jak przypuszczał, okazało się, że Cheelai jest totalnie zabujana w jego ziomalu brokułku, ciekawe czy z wzajemnością. Pewnie na razie nie, gdyż pan wielki jeszcze nie ogarnia tego typu spraw, ale kto wie? tymczasem obaj, gdyż okularnik pedofil gdzieś polazł zawitali do środka. Był tam jeszcze jakiś namek którego wcześniej tu nie widział ale olał go, w końcu co go on obchodzi. W końcu wyszło na to, że Guru coś tam pogmera i ma być elegancko. Najpierw był zielony ogóras, potem pan Bożek, następny w kolejce był Shade. Ustawił się Saichoro pod ręką i czekał, co też ten planuje. Nagle otoczyła go jakaś dziwna biała aura, która go lekko oświetliła. Nagle czuł jak wnętrzności robią mu hopsa la hopsa la wokół własnej osi, a samo ciało przez moment zmieniło się jakby z żelaza w kupę piór. Po chwili, wspaniałe uczucie zniknęło i wrócił do normy, ale nie taki jak wcześniej. Od razu poczuł, że jego cielsko zmieniło się, stało się silniejsze, twardsze, ponadto ilość Ki jaka płynęła powiększyła się także o znaczną ilość. Nie ma co, ten Guru ma parę asów w rękawie. Kiedy ustępował miejsce Brollyemu, wykonał Salut w stronę siedzącego na tronie. Przy tym ostatnim się dziadek namęczył, nie ma co. Dobrze, że mu się nie zmarło z wysiłku, potem Nihil zagadał o czymś tam w związku z sztuką leczenia, a Przeklęty oparł się plecami o ścianę, z rękoma za głowę i czekał na to, co będzie dalej. Przy okazji zagadał do Brollaska -Jak się czujesz Druhu?-
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sie 30, 2019 4:38 pm
MG

Saichoro skinął głową, że zgadza się na pomoc Nihiliusa. Leczenie nie trwało długo, ale mimo podeszłego wieku, poza odnowieniem ki, nie przyniosło wielkich skutków. Najstarszy był po prostu stary, za stary. To czeka każdego. Skinął jeno głową w podziękowaniu, poprawiając się zaraz na tronie.
Broly patrzył na swoje dłonie zamyślony. Dopiero Shade wybudził go z głebokiej zadumy.
- Czuję się... Troszeczkę silniejszy. - spojrzał na Shade'a, po czym zerknął kątem oka na wielkiego Nameczanina okupującego największy fotel w pomieszczeniu.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, chciałbym zostać sam. - machnął ręką, stabilizując swój oddech. Powoli wdychał powietrze przez nos i wypuszczał ustami, aż w końcu wszystko się unormowało.

Gdy wszyscy opuścili budynek, na zewnątrz czekał Fu, który opierał się plecami o ścianę. Krzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i uśmiechał się tajemniczo. Słońce odbijało się od jego okularów.
- No, ładnie się bawicie. Pamiętacie, jak wspominałem o Ziemi? Miała miejsce mała rewolucja. - wyszczerzył swoje zęby i wyprostował się. Zanim jednak kontynuował, uniósł rękę do góry i wtrącił kilka słów, patrząc na Nihiliusa.
- Podobno chciałeś mi odblokować potencjał? To słodkie, ale obejdzie się. Nie potrzebuję takich sztuczek, choć przyznam, że są interesujące. - pokiwał głową twierdząco.
- Wracając do meritum. Ukochana planeta Shade'a, bo tam jest woda, której potrzebuje, została wyzwolona z rąk oprawców. Ta da! Mam dobrą i złą wiadomość. - pochylił głowę do przodu i poprawił swoje okulary, wsuwająć je wyżej na nos. Na jego twarzy kolejny raz namalował się ten cwany, podstępny i tajemniczy uśmiech.

Do głowy Sethera dotarła telepatyczna wiadomość od Saichoro, który prosił go o to, by miał oko na poczynania Nihiliusa i jego znajomych. Najstarszy miał w interesie dobro Nameczan, było priorytetem. Nie ufał do końca Nihiliusowi i nie było w tym nic dziwnego. Ktoś nazywający siebie bogiem i chełpiący się tym, od razu uaktywnia "radar" wykrywający podstęp. Umowa, umową, ale ostrożności nigdy za wiele.
Sponsored content

Teren przed budynkiem - Page 4 Empty Re: Teren przed budynkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach