Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Góry       Empty Góry

Wto Gru 08, 2015 11:57 am
Jest to mocno górzysty teren. Skała na skale, a gdzieniegdzie tylko zielona trawa wystawia swoją bujną grzywkę i daję o sobie znać. Ziemie ciężkie do zamieszkania, dlatego nikt tutaj się nie wprowadził. Oczywiście, jak się bardzo chce, to i tutaj można wieść godne życie. Ale czy warto?

Góry       Image


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Nie Sie 14, 2022 3:01 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Sro Lip 20, 2016 3:47 am
Krwistooki podążał, a raczej biegł za Tavegą bez przerwy i był cóż troszeczkę zmęczony, ale też bez przesady. Mimo wszystko podczas walki nie powinien być, ani trochę zmeczony. Ba. Ten cały bieg to była wręcz idealna rozgrzewka dla niego. Znając życie Tavega nieźle się zdziwi tym, że chłopak nie latał za nim lecz biegł. No cóż, wyjaśnienie jest całkiem proste, ale jeszcze mu tego nie powie. Dopiero, gdy dotrą na miejsce to mu wszystko wyjaśni. Początkowo nie było tak źle. Biegł sobie przez miasto, wręcz skacząc po niektórych budynkach, by nie zgubić go z oczu. Ot proste skoki, ale musiało to ciekawie wyglądać dla innych ogoniastych. Co prawda Drake'a to niezbyt obchodziła bo sam nie miał wielkiego wyboru. Inaczej, by zgubił swojego opiekuna i by tyle z tego było. Dlatego musiał robić to co właśnie robił i skakał niczym ludzcy zabójcy po dachach domów. Potem było z górki, bo byli na otwartej przestrzeni i nie było jak zgubić tego młodocianego wojownika. Przynajmniej tak sądził.

Lecz po tej całej pustyni, przyszła kolej na teren górzysty. Tak. Nawet Vegeta posiadała nie tylko pustynię, ale także i góry, a były one ogromne i bardzo, ale to bardzo niebezpieczne. Nie dziwił się, że bestia ma tutaj swoje leże. Ale jest to też dla niego plus. Może wykorzystać teren do walki. Co prawda stwór będzie w tym lepszy, bo zna to pewnie od urodzenia, ale Drake, może nie będzie wcale gorszy w tym. Przy okazji, gdy podążał za wojownikiem, używając scoutera postanowił sprawdzić z ciekawości jak silny był. Oczywiście zawsze istniała szansa, że było wiele słabszy od Altaira, ale za to o wiele bardziej doświadczony. Albo był głupi i słaby, ale miał wpływowych rodziców czy znajomych. Różnie bywa, ale sam Drake po prostu był tego ciekaw. Tym bardziej tego czy o ile będzie w zagrożeniu to czy będzie mógł na niego liczyć, czy może zostanie w tym wszystkim sam.

Tak czy owak, wreszcie udało mu się dogonić Tavege, o ile ten wylądował, a raczej w końcu musiał wylądować, to podbiegł do niego i zasalutował.
- Proszę o wybaczenie Sir, ale zapomniałem wspomnieć o jednej malutkiej rzeczy. Twój bezużyteczny podopieczny, nie został nauczony, ani latania ani pocisków ki. Oczywiście wiem, że jest to łatwe niczym oddychanie, i bym się tego nauczył wcześniej, gdyby nie to, że wezwanie do wojska przybyło o wiele wcześniej, aniżeli miało być ono w planach, a niestety moi rodzice wpajali mi zupełnie co innego.

Popatrzył się na saiyana wręcz widząc w niczym swojego lidera i nauczyciela zarazem, a przynajmniej tak mogło się zdawać jego rozmówcy.
- Tavega-dono nie chciałem Pana mimo wszystko spowalniać, dlatego robiłem co w mojej mocy, by pana dogonić. Mam nadzieję, że moja niezdolność do lotu, nie będzie ogromnym problemem i nie przeszkodzi nam w misji.
To dodał z ogromnym smutkiem, oczywiście udawanym. Tak naprawdę nie miał zbytniego wyboru, ale musiał się wciąż uczyć prawda? Z resztą nie zagrażał tym nikomu. Oby tylko nie zagroził sobie, bo sam nie wie co zrobi w tym wojsku.
- Oczywiście Sir! Od razu gdy będę miał wolną chwilę, nauczę się tego niezwłocznie tak, by w kolejnych zadaniach o ile je otrzymam i będzie mi dane pracować z tak wielkim i potężnym saiyanem jak Pan, to powinienem mimo wszystko już to umieć. Oczywiście jeśli jak wspomniałem, będę miał wolny czas na trening. Ale jestem pewien, że dam radę!
To dodał już z wielkim entuzjazmem, tak jakby samo patrzenie na niego i rozmowa z nim pobudziły jego ducha do treningu i walki.


- A właśnie Sir. W ogóle zapomniałem zapytać. Co to za stwór? Co o nim wiemy? Miejsce jego leża, czy ma młode, czy pracuje solo czy w grupie słabszych stworów, gdzie poluje, jak, jak walczy. Wszelkie podstawowe informacje. Będę ogromnie za nie wdzięczny.
Zakończył swoje słowa cierpliwie czekając, wręcz będąc zainteresowany i ciekawy tym co ma do powiedzenia na ten temat jego opiekun.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Wto Lip 26, 2016 11:15 pm
MG MODE

Taveg nie był zadowolony z faktu, że jego nowy podopieczny jest totalnym nowicjuszem i nie potrafi nawet latać. Nie skomentował tego, jedynie dostosowywał swoje tempo do tempa Altaira. Wylądowawszy, machnął jedynie ręką na tłumaczenia młodego Saiyanina, po czym dopowiedział cicho.
- No problemo, Altair-kun, każdy od czego zaczynał. - machnął raz jeszcze ręką. Mógł dowalić młodemu, ale ze względu na ryzyko związane z tą misją, wolał nie dodawać mu powodów do obniżenia swojej samooceny.
- Co za karakan! Do wojska przyszedł, a nawet latać nie potrafi! Mam nadzieję, że przynajmniej potrafi używać pięści, hmpf! - powiedział do siebie w myślach, po czym splunął w bok, przecierając zaraz butem swoją gęstą ślinę. Coś jednak ruszyło go w środku, gdy Drake tak pięknie się podlizywał. Dlatego na chwilę położył dłoń na jego ramieniu i patrząc mu prosto w oczy swoimi wielkimi, maślanymi i rozmarzonymi oczkami, mocno go po nim poklepał.
- Ganbare, Altair-kuuuun~! Założę się, że będziesz świetnym wojownikiem! Oczywiście nie lepszym ode mnie, bo jestem zbyt suuugoooi! - przedłużył śpiewem ostatnie słowo, po czym jeszcze w tym samym momencie przybrał poważną postawę.
Resztę jego słów ignorował, nie obchodziło go to, czy weźmie się za trening, czy też oleje to wszystko i zacznie wykopywać kapustę z pól. Zareagował dopiero wtedy, gdy usłyszał pytanie odnośnie bestii, na którą mieli zapolować. Odwrócił się przodem do swojego młodszego towarzysza i wyjął zza pancerza kartkę, na której wypisane były wszystkie informacje odnośnie owego stworzenia.
- Ekhehehehem! Słuchaj, bo powtarzać nie będę! Napisane jest tutaj, że ten potwór lubi śpiew i jest to bodajże najlepszy sposób, by go wywabić na otwarty teren. Nie poluje, ale podobno uwidział sobie nasze zbroje jako trofea. Widocznie mu się podobają te cudeńka, co zrobisz, nic nie zrobisz, hmmm. O! I działa głównie sam, ale potrafi wytwarzać swoje mniejsze kopie... Hm, ciekawe. - zwinął dokumenty w rulonik, po czym schował je z powrotem za pancerz swoiej zbroi.
- Na co czekasz? - spojrzał tępym wzrokiem na Altaira, po czym dodał - No śpiewaj, chłopaku! Niech świat usłyszy Twój rock n' rollowy głos, bejbe! - znów przybrał dziwną pozę, w której wyglądał tak, jakby trzymał gitarę i właśnie miał skończyć swoją solówkę.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Sro Lip 27, 2016 10:33 am
Chłopak nie był głupi i mimo wszystko potrafił rozpoznać to, gdy ktoś był z nim nieszczery, przynajmniej po części a u Tavegi było widać wszystko jak na otwartej dłoni. Że tak to ujmując można było czytać z tego wojownika jak z otwartej książki. Cóżże się dziwić. Rzadko który saiyan potrafi ukrywać swoje prawdziwe intencje, a ten gość nawet tego nie próbował. Żaden problem ta jasne, a jego oczy i mina wyglądały tak jakby ktoś kazał mu zjeść własną zbroję.
"- Tylko poczekaj małpi móżdżku. Pokażę Ci czemu nie potrafię latać. Gdyby Ciebie nikt nie nauczył tego, albo nie miałbyś czasu to wątpię byś sam dał radę ogarnąć coś takiego. Z resztą nie potrzebuje latania, wystarczy mi spryt. Oczywiście umiejętność lotu mi się przyda, ale nie oznacza to, że bez niej będę bezużyteczny."

Ale co ciekawe Tavedze mimo wszystko dalej podobało się to jak mu słodził, bo ten położył dłoń na jego ramieniu i poklepał go mówiąc, by się postarał i że będzie świetnym wojownikiem. Oczywiście nie lepszym od niego. Ha! Jasne. Jest taki wspaniały, ale nie potrafi używać mózgu, a w walce to jest przydatne. Nie będzie lepszy? Heh. Jeszcze się zdziwi, gdy ten osiągnie coś wielkiego. Może nawet tutaj się wykaże.
- Oczywiście Tavega-dono! Jestem pewien, że nawet sam Król wie jak jest Pan wspaniałym wojownikiem i dlatego też wysłano Pana na tę misję, z kimś tak niedoświadczonym jak Ja! Z resztą nic dziwnego, że to dostrzegli skoro nawet ktoś taki jak Ja, zauważył to od razu. Wystarczy poczekać, aż cała planeta a z czasem i nie tylko ona to zobaczą!
Mówiąc to zakończył ten cały monolog z ogromnym uśmiechem na twarzy, jak dzieciak rozmawiający ze swoim idolem.

Tym razem był nawet jeszcze bardziej naturalny, i nie przesadzał zbytnio. Bał się przekroczyć pewnej linii. W każdym bądź razie, jego słowa, które nie dotyczyły samego saiyana, był ignorowane. No spoko. Mu to na rękę. Gdy dostał raport na temat potwora to oczywiście wszystko słuchał, co prawda pewnie Tavega mógł sporo ważnych rzeczy ominąć i on sam wolałby to przeczytać, ale co zrobić. Porąbany potwór. Może ma mu zacząć tutaj jodłować? Nie żeby Drake, nie potrafił śpiewać. Ba. Miał bardzo charyzmatyczny głos, ale bez słów nie spodziewał się zbyt wiele. Lubi śpiew, kocha zbroje jako trofea, potrafi wytwarzać swoje mniejsze kopie. To może być problem. Z tymi kopiami. Nie raz pewnie uprzykrzą mu życie. Miał śpiewać. Cóż na to przyjdzie jeszcze czas. Nie ma co się śpieszyć. Może uda mu się przekonać tego gościa do pewnego małego tricku, który dowództwo może doceni.

- Szkoda, że nie mamy czegoś zapasowego, tak to moglibyśmy użyć tego, by zastawić pułapkę na głupią bestię...bo pewnie nic nie mamy takiego co by się spodobało bestii prawda Sir? Bowiem jestem pewien, że gdybyśmy załatwili tego stwora korzystając z takiego planu, to niech Pan pomyśli jak dobrze, by to wyglądało w raporcie. Od razu, by wiedzieli, że nauczyłeś mnie takiej przydatnej rzeczy i dzięki Panu Sir, udało mi się wywabić stwora. Jestem pewien, że bardzo, by to docenili i jeszcze więcej osób, by z dowództwa, by wiedziało jakim znakomitym jest Sir nauczycielem. No trudno szkoda. Chociaż może...nie...Tavega-dono na pewno by sie na to nie zgodził...
Odpowiedział ze smutkiem. Można by pomyśleć, że Drake'owi nawet zależałoby na to, by zobaczyli jaki wspaniały jest Tavega. A przynajmniej on sam, by tak mógł uważać. Kto wie, może się okaże, że pójdzie za jego planem i dzięki temu również wywabią bestię. O ile ogoniasty zacząłby się dopytywać Altaira, o co mu chodzi to wyglądałoby tak jakby nie był, aż tak skory do tego, ale w końcu, by został "przekonany" przez naszego dzielnego wujaszka. A nawet jeśli nie, to sam, by w końcu to kontynuował.

- Chodzi o to Sir, że o ile Pan by nie walczył to można by użyć Pana zbroi jako czegoś co, by wywabiło stwora. Tym bardziej, że widząc pana piękną, wspaniałą, lśniącą zbroję, bestia będzie za wszelką cenę chciała ją dostać. Jestem pewien, że dowództwo, by bardzo doceniło to poświęcenie, a co ważniejsze Pański Plan! Coś takiego na pewno, by sprawiło, że nawet zastanawialiby się nad awansem Pana Sir, widząc jaki jest pan pomysłowy, będąc skorym nauczyć zielonego mnie, takiego niesamowitego planu. Oboje byśmy na tym skorzystali, a najbardziej Sir. Bo wymyślić plan jedno. Ale nauczyć nowicjusza czegoś takiego, że sam, by wpadł na coś podobnego, jest już zupełnie niemożliwe. A Pan tego dokonał!
Ostatnie powiedział z entuzjazmem.

Co do śpiewania...saiyan też miał ciekawy plan.
- Co prawda nie mam tak wspaniałego głosu jak Pan Sir i jestem pewien, że gdyby bestia usłyszała pański głos, od razu by się w nim zakochała, wybiegłaby nam na przeciw, a następnie, by była posłuszna niczym baranek. Z resztą nie tylko ona Sir! Widząc Pana i słysząc pański głos jestem pewien, że jest Pan urodzonym piosenkarzem i tylko pański głos, powinien być usłyszany przez tę bestię. Dzięki temu jestem pewien, że nam się powiedzie! Nie jestem w końcu, aż tak wspaniały jak Pan i istnieje szansa, że mój śpiew jej się nie spodoba, ale jestem za to pewny, że gdy usłyszy pański głos, to nie będzie mogła się powstrzymać i misja zostanie zakończona powodzeniem! Jak zwykle dzięki pańskiej wielkości, którą dzięki pańskiemu głosowi Sir i śpiewowi, nawet ta głupia bestia, by to zobaczyła. Ja za to mogę pana wspomóc grając ja trawie, bo trochę jej tu rośnie, i do tego udając perkusje. O ile oczywiście Pan chcę pokazać tej bestii jaki to z pana nie tylko wspaniały wojownik, ale i urodzony śpiewak! Poza tym tylko Pana głos Sir, wywabi tę bestię i tylko pański głos w ogóle powinien mieć możliwość śpiewu, a nie jakiegoś tam nowicjusza co nie potrafi nawet latać i rzucać ki blastów. Jestem pewien, że da Pan radę Sir! Nie to złe określenie...Jestem pewien, że to będzie wspaniała pieśń! Nawet mam pomysł odnośnie czego mogłaby ona być. Sam bym ją zaśpiewał, by cały świat się o tym dowiedział, ale sądzę, ze nie jestem tego wart, i tylko Pański głos będzie wart, bowiem byłaby to wspaniała pieśń o wielkości i potędze saiyana Tavegi!
Nie był pewien, czy to zadziała, ale warto było spróbować. Sam, by zaśpiewał, ale nie miał w ogóle pomysłów na słowa. Ciekawiło go jeszcze to, czy wojsko jakoś ich obserwuje i wie co oni robią.


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Pią Sie 12, 2016 11:00 am, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Czw Lip 28, 2016 12:59 pm
MG MODE

Taveg wysłuchiwał jego słów i schlebiało mu to, jak bardzo podlizywał się Altair. Czy było to szczerze czy nie, nie miało to żadnego znaczenia. Wił się i rumienił jak nastolatka, która dostała pochwałę od swojego idola, który niespodziewanie zwrócił na nią uwagę. Nie mógł jednak poddać się temu i zlustrował tylko młodego towarzysza i uniósł swoją rękę do góry, zaciskając mocno swoją pięść. Widać było, że trochę się zdenerwował. Od wysłuchiwania pochlebstw w swoją stronę wolał tylko jedną rzecz - by się go słuchano.
- Nie kombinuj, nie kombinuj. To nie ja mam się wykazać, tylko Ty. Wykonać rozkaz! - wrzasnął głośno, aż jego gardło zaskrzeczało. Odkaszlnął kilka razy, po czym udał się na pobliski kamień, który schowany był za większą skalną półką, przez co zobaczyć go można było tylko z jednej strony. Patrząc w stronę Drake'a, machnał ręką, jakby chciał go pospieszyć, po czym dodał jeszcze trzy grosze.
- Masz nowiutki model zbroi i jakiś plan wymyśliłeś. Możesz to wykorzystać, ale śpiewu nie obejdziemy. Jak bestia usłyszy śpiew, a później zobaczy zbroję, na pewno się na Ciebie rzuci. O to możesz być pewien.
Rozsiadł się wygodnie na głazie, po czym skrzyżował swoje ręce, lustrując spojrzeniem młodego elewa w ciszy.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Czw Lip 28, 2016 5:21 pm
Krwistooki nie mógł uwierzyć w tego nadętego bufona. Nie potrafi nawet myśleć, ani korzystać z planów które mu ktoś podsuwa na srebrnej tacy. Boże co za idiota. Z kimże to musi pracować. Czemu mu nie mogą dać kogoś normalnego i inteligentnego do współpracy, tylko gościa któremu nic się nie chce robić. Tak najprościej wydać rozkaz i walnąć swój ciężki tyłek na ziemi i czekać. Spoko to zrozumiałe, Drake sam, by robił podobnie...no dobra nie podobnie, ale coś w tym stylu. Tylko, że jakby dostał oryginalny, kreatywny i ciekawy pomysł to przynajmniej, by starał się coś z tym zrobić, albo wyrazić zgodę. Cholerny Tavega. Niech tylko dostanie możliwość i będzie silniejszy to pokaże mu na co go stać i zmaże mu ten głupi uśmieszek. Oj tak da mu nauczkę, ale to kiedyś. Szkoda, że gość nawet nie wiedział co mówi. Tym bardziej, że wrzasnął tak głośno, że prawie mu bębenki padły.
- Nie tak głośno, bo inaczej nawet śpiew nie będzie potrzebny. W ogóle co to za głupie stworzenie które lubi śpiew członków innych ras. Chore. Po za tym...Właśnie o to chodzi! Skoro mam się wykazać, Ja, to dlatego kombinuje! Zresztą nieważne. Tak jest Sir!
Powiedział salutując a następnie westchnął.

- Daj mi tylko chwilę na przemyślenie wszystkiego. "Rozkaz" zaraz zostanie wykonany.
Powiedział tak na wszelki wypadek i znalazł się na lekko otwartej przestrzeni i rozejrzał się w okół. Normalnie wykopałby dół i sprawiłby, że bestia by w niego wpadła zapewne, ale ciekawe czym to zrobi. Tak czy owak postarał się znaleźć okolice, gdzie mógłby wykorzystać teren. Drzewa, skały, cokolwiek, byleby nie za wielkie. Miały być na tyle małe, by stwór nie miał żadnej przewagi z tego powodu. Nawet nie wiedział jakiej jest wielkości. Na dodatek, starał się być sam w takim miejscu, gdzie o ile będzie trzeba to nagle te miejsce zmieni.

Nagle wpadł na pewien pomysł! Znalazł w pobliżu coś co by nadawało się na stworzenie czegoś w stylu stracha na wróble, o ile była taka możliwość, czy jakikolwiek badyl, a jak nie to użyje skały i tyle. Gdy musiał to nawet przerobił niewielką skałę w humanoidalną postać i włożył nań swoją zbroję uprzednio z siebie ją zdejmując, a sam schował się za pobliską skałą, tak by nie było go widać, ani z jednej, ani z drugiej strony i by obserwował własną zbroję, tak by ta bestia nie mogła jej nawet mu odebrać. Gdyby nadeszła z drugiej strony to cóż, po prostu schowałby się za drugą skała. Tak czy owak zaczął po tym wszystkim śpiewać.

Śpiewał o Tavedze, jego wielkości i sile wręcz wychwalając go jaki to nie jest wspaniały i potężny, a następnie o tym jaki marny koniec czeka bestie. Zważywszy, że jego głos jest strasznie charyzmatyczne, i bardzo dobrze się go słucha, to byłby nawet dobrym piosenkarzem. No ale cóż, postanowił zostać wojownikiem. Takie życie. Śpiewał na tyle głośno, by było go słychać, ale na tyle cicho, by echo tak się rozchodziło, by wyglądało to jakby głos wydobywał się z tego "manekina". I tym samym czekał na bestie, by wyskoczyć i zaatakować z zaskoczenia, gdyby ta znalazła się w jego zasięgu. Gdyby uznał, że jest za szybko to najpierw ocaliłby swoją zbroję, ale to w ostateczności, mimo wszystko ma zamiar zaatakować z zaskoczenia stwora, i wtedy ponownie założyć na Siebie swoją zbroję.


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Pią Sie 12, 2016 11:01 am, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Pon Sie 01, 2016 3:26 pm
MG MODE

Śpiew Saiyanina na początku nie działał. Dopiero po dłuższej chwili ziemia zaczęła się trząść, a dookoła było słychać ciężkie kroki, stawiane powoli ale pewnie. Akompaniowało temu charakterystyczne chrząkanie i częste ryczenie. Nie trzeba być znawcą dzikich zwierząt, by wiedzieć iż nadchodząca bestia jest albo zdenerwowana albo zwyczajnie podniecona. W końcu śpiew to coś, co stworzenia tego typu lubią najbardziej.
Altair dalej śpiewał, a wstrząsy ciągle rosły. W końcu zza pobliskiej skały, tej najbardziej oddalonej, wyjawiła się ogromna postać, której wzrost spokojnie przebijał 10 metrów. Wstrząsy ustały, chrząkanie także, a stworzenie tylko stało i tępo patrzyło się na zbroję, która posłużyła jako przynęta. Nie widziała ani Drake'a ani tym bardziej Tavegi, który i tak miał to wszystko w rzyci.
Potwór zaczął robić coś, czego nie przewidział żaden z wojowników - zaczął się skradać na palcach, co komicznie wyglądało. Kierował się w stronę zbroi, nieświadomy lub całkowicie obojętny faktu, że jest obserwowany przez saiyańskich żołnierzy.
Im bliżej był, tym wyraźniejszy robił się jego wygląd. To była po prostu przerośnięta, czarna świnia, która zamiast racic miała humanoidalne kończyny.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Pon Sie 01, 2016 10:14 pm
Krwistooki już się martwił, że jednak coś źle robi, bo informacji miał tyle, że normalnie więcej się nie da. To nie tak, że nawet nie wiedział jak ta cholerna bestia wygląda. Zawsze może sobie ją wyobrazić. Można i tak. Mimo wszystko nie wiedział ile będzie tak miał czekać. Na szczęście był cierpliwy. A że cierpliwość popłaca to już wkrótce dane mu byłe usłyszeć ciężkie kroki. Powolne, i to bardzo powolne. Gdy usłyszał chrząkanie to już był prawie pewien z czym ma do czynienia. A mianowicie z świnią. Warto dodać, że ogromną świnią, słysząc po krokach. Cholera wie, czy ta bestia jest zdenerwowana czy nie. Ale coś czuł, że podobał się jej, ten śpiew. A przynajmniej tak sądził bo mimo wszystko się zjawiła. Jednakże dalej kontynuował swój śpiew. Tak na wszelki wypadek, by świnia nie zmieniła zdania. W końcu udało mu się dojrzeć ogromną humanoidalną bestię. W sumie przypominało to skrzyżowanie świni czy też raczej dzika z człowiekiem. Coś w stylu minotaurusa. Można tę bestię nazwać...Minoaper! A tak serio, i tak go to nie obchodzi. Ta bestia zostanie przerobiona na szaszłyk i tyle. Mimo wszystko była spora. Nagle się zatrzymała. Tak samo przestała wydawać swoje dziwne odgłosy. Tylko tępo się patrzyła na zbroje. Dobra przynęta nie ma co. Widać potwór ich nie zauważył tyle dobrego. Lecz... Stało się coś zupełnie niespodziewanego. Ten humanoidalny stwór, zaczął się skradać na palcach. Nie wiedział czy się śmiać czy płakać, gdy to zaobserwował. No cóż trzeba było działać.

Zanim jednakże zrobił cokolwiek to postanowił użyć swojego scoutera i sprawdził tym samym poziom mocy tego stworka, ale spodziewał się, że bestia jest marginalnie silniejsza od niego. Po sprawdzeniu, i upewnieniu się, że da rade sam był gotowy. Na razie poczekał, aż bestia zbliży się bliżej do zbroi, wręcz w okolice jego zasięgu, ale nie za blisko zbroi. Nie chce jej stracić. Poczekał, aż on sam znajdzie się w martwym punkcie stwora. Oj tak. Każda istota, a raczej każda istota miała tak zwany martwy punkt, w którym nawet ogromnego statku kosmicznego, by nie zauważyła. Także poczekał, by nagle, gdy był pewien, że bestia go nie zauważy, bo znalazł się w jej martwym punkcie, to odbił się od swojej skały i skoczył na kark bestii, a następnie korzystając z chwili nieuwagi, tym bardziej, że dzik i tak pewnie był zajęty skradaniem się do pancerza, dlatego nie powinna go przyuważyć, to użył swoich pięści i uderzył bestię w oczy, aby ją tym samym oślepić.
- Witam.
Przywitał się z uśmiechem, gdy się na niej znalazł.

Oczywiście nie tylko to starał się zrobić i miał nadzieję, że oprócz tego uda mu się coś jeszcze. A mianowicie chciał z niej zeskoczyć i ponownie się odbił lecz tym razem od ziemi i niczym karate mistrz poleciał z nogą wysuniętą do przodu w kierunku klatki piersiowej stwora, z zamiarem wyrzucenia go jak najdalej od Siebie. Skorzystałby wtedy z okazji i podbiegłby do swojej zbroi, i wtedy by ją na siebie założył, a następnie o ile by tego wymagała chwila to uniknąłby kontrataku bestii, a przynajmniej postarałby się. Oczywiście wszystko wyglądało pięknie w jego główce, ale czy będzie tak samo w realnym świecie? Zaraz się przekonamy.

OOC:
Nie wiem w końcu jak to jest z tymi atakami, bo kiedyś był atak z zaskoczenia, a teraz nie ma. I nie ogarniam już tego, więc uznajmy, że o ile atak wyszedł to był to atak krytyczny, skoro zostałby oślepiony itd. O ile tak by było oczywiście.

Atak Krytyczny = 60 DMG
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Czw Sie 04, 2016 5:15 pm
MG MODE

Bestia nie przewidziała ataku w oczy, a raczej miała to gdzieś, bo zafascynowana była nową zbroją, przez co została oślepiona. Własna głupota nie boli, ale jak wiadomo, nawet najbardziej ostrożna istota na świecie zdjąć musi gardę raz na jakiś czas. Czy to specjalnie, czy to przez przypadek. Potwór ryknął przeraźliwie. Tak głośno, że zatrzęsła się ziemia pod nogami Altaira i jego kolejny atak się nie udał. Owszem, trafił w bestię, ale nie na tyle, by zadać jej jakiekolwiek obrażenia. Po prostu stracił równowagę i jego atak został przez to zniwelowany, a sam upadł na cztery litery.
Bestyjka wpadła w szał i zaczęła machać rękami na oślep, uaktywniając przy okazji szarżę. Zaczęła biec przed siebie, aż w końcu natrafiła na coś pięścią. Uderzyła w stracha na wróble w zbroi wysyłając go kilkanaście metrów dalej, co sprawiło że przywdzianie pancerza w tym momencie było imposibru. Zniszczenia były znikome, gdyż samo uderzenie w sobie nie było mocne, a raczej podyktowane desperacją i nie zrozumieniem sytuacji przez świnię.
Jej szał trwał dalej, a twarde jak skały pięści uderzały o podłoże, niszcząc je i tworząc pęknięcia rozchodzące od miejsca uderzenia. Od skradającej się, głupiutkiej i naiwnej świni, bestia zamieniła się w szalejącą burzę.
Altair zaczął tracić grunt pod nogami, który w zastraszającym tempie pękał i kruszył się.
_____
Zadane DMG = 60
HP potwora = 140
PL potwora = 400
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Wto Sie 09, 2016 8:24 pm
Krwistooki miał szczęście w nieszczęście. Jego atak się udał i bestia została oślepiona i najwidoczniej przyjęła przez to wszystko całkiem niezłe obrażenia, że tak łatwo z tego nie wyjdzie nawet jeśli ucieknie będzie miała problemy. Ba. Powinna mieć problemy z ucieczką. Oczywiście nie był pewien, czy całkowicie straciła wzrok i musiała posługiwać się węchem i słuchem, ale zaraz to zamierzał sprawdzić. A raczej miał taki zamiar bowiem, jego dalsze obrażenia nie wiele jej zrobiły, na szczęście bestia nie zadała mu prawie żadnych obrażeń. Wszystko pewnie przez ten atak z zaskoczenia który sporo jej musiał zrobić. Od razu zrobił unik, bowiem bestia zaszarżowała przed siebie, sama nie wiedząc pewnie co robi. W ogóle przez to miał pewien pomysł, chociaż nie wiedział czy uda mu się to zrealizować. I niestety, gdy świnia zaszarżowała to pięścią trafiła w strach na wróble który odleciał na dość sporą odległość. Tym samym na razie nie miał jak jej na siebie założył, a gdyby stracił zbroję z powodu genialnego pomysłu, to nie świadczyłoby to o nim dobrze. Stwór się nie potrafił uspokoić i bił pięściami o ziemię, a ta zaczęła pękać. Altair przestraszył się nie na żarty, bo nie potrafił latać, a nagle przecież skrzydeł nie dostanie prawda? Chociaż w sumie był również pewien, że Tavega go ocali w ostateczności, ale wolał dać radę sam. Dlatego, gdy tylko zobaczył, że grunt pęka to pochwycił kamień i rzucił go w odwrotną stronę od stracha, by bestia kierując się słuchem tam zmierzała, a on sam w tym samym momencie pobiegłby w stronę zbroi, by ją na siebie założyć. Gdyby jednakże to się nie powiodła i świnia, nie zamierzałaby przestać to mimo wszystko Drake najpierw postanowiłby coś z tym zrobić, a mianowicie wybił się z obu nóg, gdy ta ledwo co podnosiła ręce po ostatnim uderzeniu i leciałby wprost na nią. Oczywiście to była zmyłka, bo jej dłonie mogłyby go trafić, także postarałby się nade wszystko uniknąć i odskoczyć w bok, a następnie z całej siły o ile miał czas kopnął ją w kolano, dzięki czemu powinna stracić chociaż na chwile równowagę. Gdyby jednakże pech chciał, że nie dałby rady zrobić czegokolwiek, to zamierzał i tak spadać razem z bestią, a następnie wykorzystać jej ślepotę i odbić się od jej łba, aby odskoczyć na inny teren i znów pobiec w stronę zbroi. Jednym słowem starał się zadać jakiekolwiek obrażenia, by nagle nie runąć w dół razem z nim i odzyskać swoją zbroję. Był sprytny, więc kto wie może coś mu się uda?

OOC:
Zwykły Atak = 20 DMG
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Sro Sie 10, 2016 10:00 pm
MG MODE

Bestia ciągle opanowana była przez szał, który z sekundy na sekundę narastał. Sam fakt, że nie mogła nic zobaczyć, wprawiał ją w coraz większą frustrację. Uderzenia o ziemię ciągle miały w sobie pazur i niekiedy ciężko było utrzymać równowagę.
Potwór robił tak ogromny hałas, jak nie uderzeniami to bezustannym rykiem, że zwykły kamyczek rzucony przez Saiyanina nie zwrócił jego uwagi. Zbroja w dalszym ciągu była poza zasięgiem Altaira i poza zasięgiem w ogóle, nawet dla ogromnej, szalejącej świni.
Nie pilnowała się i uderzenie w kolano ścięło ją, przez co straciła równowagę. W dodatku poczuła przeszywający ból, a dała o tym znać rozpaczliwym krzykiem. Skonfundowana, w akcie desperacji machała rozpaczliwie rękami, przez co jedna z nich przez przypadek trafiła Drake'a, który chciał się wycwanić i szybko oddalić skokiem w bezpieczne miejsce. Cios padł w najgorszym możliwym momencie, bo chwilę po tym, jak udało mu się szczęśliwie (ta, akurat) odbić. Tym samym po uderzeniu upadł kilka metrów dalej, zaś sama poczwara upadła tuż obok niego, wgniatając swoje ciężkie cielsko w twardą glebę, jeszcze bardziej ją niszcząc.
_____
Zadane DMG = 20
Otrzymane DMG = 20
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Pią Sie 12, 2016 11:00 am
Chłopakowi nawet nie szło tak źle tylko, że ten stwór stawał się jeszcze większym zagrożeniem, a raczej to co on robił, bowiem próba zniszczenia podłoża sprawi, że oboje spadną w przepaść. Jakby saiya-jin potrafił latać, to by nic takiego się nie stało, ale jego kochana rodzinka uznała, że będzie miał czas na naukę. Raczej nie spodziewali się tego co się stanie z nimi. Któż jednakże mógłby się tego spodziewać? No właśnie. I dlatego stało się tak jak się stało, a Altair nie potrafił używać ki blastów, ani latania. Co prawda miał jako taką ogólną wiedzę, i sam się tego nauczy bez problemu z czasem, ale teraz ciężko było z czasem na naukę bowiem od razu musiał dołączyć do armii, a także od razu został wysłany na misję i niewiele mógł z tym zrobić. Niestety ta planeta to jedne wielkie koszary, więc nie wiadomo co by robił i tak musiałby dołączyć do wojska, inaczej zostałby uznany za dezertera i stracony, a tego wolałby uniknąć. A uciec z planety byłoby ciężko. Jest to możliwe oczywiście, ale na razie bardzo trudne dla niego. I dlatego też byłoby jak było, a Drake nie potrafił latać i teraz w tym zadaniu, tej walce miał "malutki" problem. Oczywiście nie zamierzał przestawać myśleć co z tym może zrobić, ale nie ważne na co inteligentnego i sprytnego wpadł to mu się to nie udało. Dajmy na ten przykład rzut kamieniem. Głupia bestia tak głośno waliła w ziemię, że nawet nie usłyszała tego odgłosu. Tym bardziej, że była tak mocno opanowana przez szał, że ni cholery nie mógł tego wykorzystać, aż tak dobrze jakby chciał. Gdyby nie to, że ta bestia była jak but i niszczyła ziemię pod sobą, to byłoby znośnie, ale oczywiście musiał trafić na imbecyla, który sam siebie chciał zabić.

"- Głupia świnia."
Skwitował to wszystko w myślach. Co prawda nie było, aż tak źle jak mogłoby się wydawać. Młodzieńcowi udało się wykorzystać nieuwagę dzikiego dzika i pewnym kopnięciem w ścięgno sprowadził wielkie cielsko bestii na ziemię. Ten jej krzyk brzmiał jakby zarzynali ją żywcem, a przecież wojownik nie był rzeźnikiem. Na dodatek ta przeklęta zbroja, była poza jego zasięgiem. Na całe szczęście poza zasięgiem stwora również, i była w takim miejscu, że cała góra musiałaby się zawalić, aby ta również spadła, a to było już niemożliwe. Przynajmniej taką miał nadzieję. I tak był dumny ze swojego pomysłu. Zaskoczył bestie? No właśnie. Na jego nieszczęście on sam oberwał ręką bestii i został odrzucony parę metrów dalej. Ciekawe. Był tak silny jak ta bestia! Jednak saiya-jin to saiya-jin, i siła dorównują takim dziwnym stworom, a sam Drake wiedział, że nie był wcale silny. Sprytny tak, ale silny nie. Od razu, gdy upadł na ziemię to przeturlał się w bok, i dobrze zrobił bowiem świniak upadł zaraz koło niego, a ziemia zatrzęsła się jeszcze bardziej. Nie wiedział ile ten stwór będzie leżał, ale postanowił, że od razu to wykorzysta i zanim stwór się podniósł, i oczywiście nasz ogoniasty, uważał, że jest poza zasięgiem jego łap do skoczył wprost na jego dolną część brzucha i wbił się w nią kolanem, a następnie postanowił od razu się wycofać na bezpieczną odległość, chociaż znając życie wkurzona bestia od razu mu odda. No nic. Przynajmniej miał nadzieję, że zada jakiekolwiek obrażenia bestii, a sam przeżyje. Tym bardziej, dzik nie miał takich długich ramion i dlatego miał zamiar właśnie "zaatakować" jego dolną część brzucha, gdy ta jeszcze leżała i nie ogarniała co się stało, a ból nie pozwoliłby jej działać. Był gotowy na przyjęcie jakichkolwiek obrażeń, bo na dłuższą metę, gdy będą oboje się tak bić, to mimo wszystko on na tym bardziej skorzysta.

OOC:
Zwykły Atak = 20 DMG
Pozostałe HP = 140 HP
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Sob Sie 13, 2016 8:06 pm
MG MODE

Ogromna bestia nie spodziewała się ataku w swój brzuch. W sumie, prawdę mówiąc, to była ona zbyt głupia, by przewidzieć jakikolwiek następny ruch przeciwnika. To była po prostu bardzo duża świnia, która od czasu do czasu potrafiła zabłysnąć, ale nie na tyle, by nazwać ją inteligentnym zwierzęciem. 
Zawyła jeszcze głośniej, gdy Drake zatopił swoje kolano w jej brzuch. Z jej pyska pociekło trochę krwi wymieszanej ze śliną. Altair odskoczył na bok, ale zupełnie niepotrzebnie, gdyż żadna z kończyn potwora nie byłaby wstanie go dosięgnąć. 
Ryki ustały i nastała kojąca cisza, która przerywana była tylko przez gwizd szalejącego wiatru. Po chwili dopiero rozległ się dziwny, dudniący dźwięk. Po przysłuchaniu się, można było dodać jeden do jednego i domyślić się, że ten dźwięk to głośno bijące serce nieprzytomnego potwora. Organizm prawdopodobnie nie wytrzymał ogromnego stresu i adrenaliny i po prostu się zresetował.
_____
Zadane DMG = 20
HP Bestii = 100
HP Altaira = 140
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Nie Sie 14, 2016 7:24 pm
Mimo wszystko walka pewnie byłaby zawzięta, gdyby nie to, że Altair w przeciwieństwie do większości myślał i korzystał ze swojego mózgu, a nie jak reszta miał małpi rozumek i po prostu bił, żeby bić, nic z większym pomyślunkiem. Bestia nie mogła się ogarnąć po tym oślepieniu i w sumie się nie dziwił, bo to był atak z zaskoczenia i całkiem mocno trafił w oczy świni, może nawet z taką siłą, że całkowicie oślepła. W sumie tak powinno być i raczej nie powinno być możliwe, dla niej odzyskanie wzroku chyba, że ma niezwykłą regenerację. Na to się nie zapowiadało na jego szczęście. Bestia dalej była ślepa niczym kret patrzący w gwiazdę, a na jej nieszczęście to miał wkrótce być jej koniec. Nie miała szans uniknąć ataku Altaira, ba, nawet nie dała rady mu cokolwiek zrobić, sam Drake nie musiał nawet bawić się w unik bowiem stwór nie miał z nim żadnych szans po oślepieniu. Jeden atak z zaskoczenia, zadecydował o przebiegu całej walki. O to jest to czego może dokonać spryt, a nie zwykłe mordobicie. Można by rzec, że gdyby nie ten jeden smutny atak, to saiya-jin nie zostałby nawet zraniony i obyłoby się bez większych obrażeń, lecz on sam nie spodziewał się, że zostanie trafiony przypadkowo. No nic i tak uznał to, za wielkie swoje zwycięstwo. Oczywiście nie tracił gardy, bo może wszystko się zdarzyć. Lecz w końcu ryki stwora ucichły. Nic się nie działo, sam potwór się nawet nie poruszył. Słyszał tylko jedno. Bicie serca swojego niedoszłego przeciwnika. Czyżby pojedynek się zakończył? A może świnia udaje martwą? Najwidoczniej cały ten stres mógł sprawić, że ta straciła przytomność.

A może...hmm. Zamiast ją tak po prostu zabić...tak...to jest dobry pomysł. Postanowił znaleźć jakieś bardzo wytrzymałe liany, materiał, cokolwiek, by związać bestie tak, by nawet palcem nie mogła ruszyć, a następnie ruszył po swoją zbroję, by ją na Siebie założyć. Skoro była nieprzytomna to nie powinna odzyskać od razu przytomności, a jak odzyska to zaraz znajdzie się przy niej i ją dobiję, ale wolał tego uniknąć ponieważ jej zdolność może się okazać przydatna.
- Tavega-dono. Melduje, że bestia została związana, a misja prawie, że wykonana. Lecz mam pewne pytanie, a raczej pomysł. Skoro bestia ta ma możliwość tworzenia mniejszych kopii siebie, to może mogłaby zostać zbadana przez naszych naukowców i moglibyśmy wykorzystać to w walce z Tsufulami. Co sądzisz o tym Sir? Sądzę, że to lepsze od zwykłego zabicia jej, a oni sami mogli się nie spodziewać, że bestia zostanie pochwycona. Bo mam nadzieję, że to z czym walczyłem to nie jest jej mniejsza kopia bo się wkurzę...
Trochę zastanawiał się i uznał to za bardzo dobry pomysł i Tavega ogólnie niby ma się nim opiekować więc nie powinien mieć nic przeciwko, jakby miał za to...mógłby naskarżyć na niego dowództwu, że nie pozwolił saiyanom na zdobycie przewagi przeciwko ich wrogom, a tego nawet ten idiota wolałby uniknąć.
- Jakże to wspaniale będzie wyglądać, gdy pojawimy się z bestią i się okaże, że z Twoimi radami, Twój podopieczny zdołał pochwycić ją żywą. Oprócz tego, można by iść po jej śladach do jej kryjówki i odzyskać odebrane zbroje, plus dowiedzieć się po cholere jej one, a może oprócz tego znajdziemy coś jeszcze. Jak myślisz Sir?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Czw Sie 18, 2016 9:21 pm
MG MODE

Tavega wstał i przyklasnął, kiedy bestia została pokonana, poniekąd. Na jego twarzy widniał lekki uśmiech, ani wredny, ani radosny, po prostu jego kąciki ust lekko unosiły się do góry. Podszedł on do Altaira i poklepał go po ramieniu, po czym dorzucił swoje trzy grosze, wyprowadzając kopniaka prosto w żebra nieprzytomnej potwory.
- Powiedzmy, że sobie poradziłeś. Twoje pomysły są nie głupie, ale nie bardzo wiem, jak chcesz zaciągnąć tę bestię do bazy, skoro latać nie umiesz. Masz zamiar ją za sobą wlec? Ja do tego ręki nie przyłożę, to nie moje zadanie. - wzruszył ramionami, odchodząc chwiejnym krokiem i stając plecami do Drake'a. Przechylił głowę na bok, czemu towarzyszyło głośne strzelenie w jego karku. Zaraz przechylił ją raz jeszcze, w drugą stronę, co poskutkowało jeszcze głośniejszym efektem.
- To Twoja misja. Masz dwie opcje... Ciągniesz to bydle do bazy, albo je tutaj dobijasz. Możesz jeszcze pójść po skradzione zbroje, jak dla mnie to strata czasu, bo to są starsze modele, w których wstyd byłoby chodzić. Ja jestem bezstronny, bo i tak nie mnie awansują za Twoje zasługi. Chamidła jedne, żeby mnie, Wielkiego Tavegę, wciąż trzymać na tej poniżającej pozycji, stfu! - splunął, pokazują środkowy palec w stronę mokrej plamy, po czym odrobinę się ogarnął.
- Twój wybór, żołnierzu. - westchnął i raz jeszcze wzruszył ramionami.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Pią Sie 19, 2016 10:34 pm
Na szczęście Drake'a bestia nie udawała, i to chyba nie był jej klon. O cholera, ale to byłoby słabe, gdyby się okazało, ze ciągnie ze sobą do bazy tą niby mniejszą wersję. Ale to pewnie mało możliwe prawda? Oby. Nie no, na sto procent była to główna bestia. Nie wiedział jak działają te mniejsze wersje, ale raczej znikają, a stwór ni cholery nie wyglądał na klona kogokolwiek. Westchnął. Nie ma co dobijać stwora. No tak, wykona misję, ale cóż. Nie jest jak reszta, co po prostu, by potwora się pozbyli i tyle. Jest kimś więcej, no i lepiej oraz inaczej będą na niego patrzeć. Przynajmniej tak sądził. Bo jak się okaże, że ciągnie to truchło na darmo to się strasznie wkurzy. W sumie to nie jest truchło, jeszcze bo świniak żyje. Przynajmniej na razie, chyba, że Altair postanowi, że jednak nie ma zamiaru go brać ze sobą. A może pozbycie się go byłoby dla tej świni lepsze? W sumie i tak go to nie obchodzi. Niech przynajmniej to coś się przyda. Może dzięki niemu powstanie nowa technologia? A kto wie! Może dostanie jakiś bonusik za to, że się tak starał dla państwa? W sumie i tak zamierza stać się kimś wielkim u saiya-jinów. Tak czy owak postanowił jednak, że tego dzika weźmie ze sobą. Jakoś da radę choć pewnie będzie ciężko. Jest saiyanem! Kosmicznym wojownikiem! A nie jakimś słabiutkim Tsuful-jinem który nawet, by przenieść większy kamień potrzebowałby maszyn! Właśnie.

Popatrzył się w stronę Tavegi. Przyklasnął mu? Ahh ten gość. Co ciekawe na jego twarzy znajdował się mały uśmiech. I nie był to ani wredny, ani cyniczny uśmiech! Po prostu, normalny. Może mu się podobało to, że jego podkomendny poradził sobie ze stworem z taką łatwością? Nie licząc lekkich obrażeń które otrzymał przypadkiem, to gdyby nie ten jeden cios to zakończyłby walkę, bez jakichkolwiek nawet ran! Tak blisko, a jednak tak daleko. No nic i tak był dumny ze swojej walki. Ciekawe ile osób może się poszczycić tym, że pokonało zapewne potężniejszego od siebie przeciwnika nie ponosząc przy tym prawie żadnych ran. Pewnie niewielu, bo nie każdy potrafi używać mózgu. Tym bardziej u ogoniastych wojowników, rzadko kto to potrafi. Oczywiście jego "wujek" postanowił przy okazji dać kopa świniakowi. Jak odważnie! Że też nie bał się tego, że mu odda. No, no, no. Oczywiście musiał dodać coś od Siebie. Jego pomysły nie są głupie? No niemożliwe! A podobno, za bardzo kombinował. I co ma piernik do wiatraka. Koniecznie potrzebuje latania, by dostarczyć to coś do bazy? No i oczywiście nie potrzebował jego pomocy więc tym lepiej, że zrobi to sam. Potem poszedł sobie strzelać karkiem. Altair mu tylko w tym czasie odpowiedział.

- Zapominasz chyba, o tym Sir, że jestem Saiyanem. Czy naprawdę bez umiejętności latania nie dam rady? Jakoś walcząc z tym stworem mi się udało. I latanie nie jest trudne, tylko, że niestety byłem zajęty i nie dałem rady się wszystkiego nauczyć no i cóż miałem inne problemy na głowie i nie tylko...z resztą nieważne. Dam radę, należę do rasy kosmicznych wojowników, a nie tych małych kurdupli Tsufulów, co nie dadzą rady przenieść większości rzeczy bez pomocy technologii!

Skrzyżował ręce i dumnie patrzył przed siebie. Tavega go nie doceniał, a to go może kiedyś zgubić. Zresztą nie tylko go. Ale mu się to nawet podobało. Im bardziej go nie doceniają, tym większa szansa, że z łatwością takich pokona. Zresztą aktualnie to nie istotne. Czyli jednak niezbyt opłacało się iść po te skradzione zbroje... W sumie czemu nie? Po misji i tak może się tam wybrać. Co mu szkodzi prawda? Może odkryje coś ciekawego. Ale nie teraz, nie teraz. Ha, ale nie był taki zły. Tavega nie chciał sobie przypisywać jego zasług. No, to mu się w nim troszkę spodobało. Popatrzył się w jego stronę, a w jego oczach pojawiły się niemal ogniki, jakby patrzył na swojego idola.

- Wiedziałem, że Tavega-dono nie jest taką osobą jak reszta i nigdy, by nie przypisał sobie nie swoich zasług! Dlatego jestem pewien, że w końcu zobaczą Pana wielkość Sir, i będzie pan miał o wiele większą pozycje...chyba, że...A może Sir, oni trzymają Pana na takiej pozycji bo reszta się nie nadaje? Pomyślał Sir o tym? Niby wydaje się być to niską pozycją, ale to tylko tak może się wydawać postronnym. Tak naprawdę odpowiada Pan, za osoby które dopiero się uczą, doradza pan i ochrania przed niebezpieczeństwem o ile byłoby to potrzebne. A może nie każdy dałby radę robić to co Pan, i dowództwo to widzi, i doskonale wie, że nie każdy może się z panem równać pod tym względem. Ba! Jestem pewien, że jest Pan najlepszy na tej pozycji. Proszę Sir nie uważać tego, za coś niskiego, tylko raczej za pozycję na której tylko Pan jest odpowiedni, a nie mogą znaleźć innej osoby na Pańskie miejsce! To jest logiczne i ma sens prawda? Z resztą proszę sobie pomyśleć, że może być Pan odpowiedzialny, za osoby które kiedyś zostaną kimś potężnym i może bardzo szanowanym? Wiadomo przecież nie od dziś, że za każdą wielką osobą stoi jeszcze większa! Niech pan pomyśli, że może z czasem wiele wielkich i potężnych osób, służyło kiedyś pod Panem, i gdyby nie pańska ochrona, rady, i dobre słowo, to nie dokonaliby tego czego dokonali. Zobaczy Pan Sir, że tak będzie i wspomni jeszcze moje słowa. Mam nadzieję, że nie zapomni Sir o tak młodym i słabym saiyanem, który mimo wszystko ma silną wolę i chce stać się z czasem kimś wielkim! Nawet jeśli nie potrafił latać.

W końcu zakończył swoją mowę. Miała ona na celu dwie rzeczy. Podnieść samoocenę Tavegi jeszcze bardziej, chociaż wcale tego nie potrzebował, ale był ciekawy jak na te słowa zareaguje, no i by Tavega go zapamiętał, a może z czasem mu w czymś pomoże? Kto wie. Był dobrym aktorem. Ba, nie potrzebował nawet grać. Bowiem mówił prawdę. Bo to właśnie on, Altair Drake stanie się kimś kto będzie znany w całym wszechświecie! Dlatego nic, a nic nie skłamał jak widać. W końcu postanowił złapać bestię i wręcz uniósł ją nad Siebie obiema dłońmi i trzymał go prawie na swoich barkach. O zgrozo ten świniak trochę ważył, ale bez przesady, da radę. Był pewien, że nawet lekki bieg z nim czy jakieś skoki powinny dać radę. W końcu biegł tutaj całkiem długo prawda? Więc kondycję miał! Gdyby nie to, to pewnie nie szło by mu teraz tak dobrze z tym dzikiem. Oczywiście było troszkę ciężko, ale był pewien, że z pewnym niemałym wysiłkiem, uda mu się doprowadzić stwora do bazy. Gdy trzymał stwora i popatrzył na swojego dowódcę, to on sam w jego oczach mógłby dostrzec wręcz ducha walki. Saiyan już wybrał, i był gotowy doprowadzić to do końca.

- Jestem gotowy Sir. Dam radę! Dobicie go, byłoby za łatwe. Sądzę, że więcej skorzystamy, gdy go doprowadzę żywego. Mam taką nadzieję. A jak nie to przynajmniej będzie z niego dobra wieprzowinka. Tak czy siak będziemy na plusie. Jestem gotowy w każdym razie do drogi Sir.

OOC:
Regeneracja Punktów Życia = 10% Maksymalnego HP = 16 HP
Pozostałe Punkty Życia = 156 HP


Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Nie Sie 21, 2016 8:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Nie Sie 21, 2016 8:13 pm
MG MODE

Tavega nie przerywał i nie wcinał się w słowa swojego podopiecznego, bo to byłoby niegrzeczne. A poza tym, nie miał nic ciekawego do dodania. Dlatego kiedy Altair skończył, Tavega jedynie westchnął i wzruszył ramionami. Widać było, że nie został do końca przekonany do słów młodszego Saiyanina. Moooże trochę, w duchu, poczuł się lepiej, ale nie na tyle, by od razu wrócić do swojego radosnego sposobu bycia. Machnął ręką i wymamrotał cicho słowo "odmaszerować", po czym wrócił na kamień, na którym wcześniej siedział i obserwował walkę.

Skoro Drake gotowy był do wymarszu, to był to najwyższy czas, by ruszać. Tutaj nie ma już nic do roboty, ani tym bardziej nikogo tu nie ma. Poza Tavegą, oczywiście, ale on w tej chwili wolał zostać sam i poużalać się nad sobą. Podał jedynie komunikat przez scouter, że bestia została schwytana i w niedługim czasie powinna zostać dostarczona do odpowiednich rąk.
_____
Żeby nie było zbyt łatwo, zrobimy ci mały tor przeszkód, dlatego po opuszczeniu tematu, odezwij się tutaj -> https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t87-pustynia#87
Btw. zmienione też zostało odnawianie zdrowia, więc popraw to sobie.
avatar
Gość
Gość

Góry       Empty Re: Góry

Nie Sie 21, 2016 8:36 pm
Krwistookiemu niezbyt udało się poprawić humor Tavedze. No niestety. Wiele i tak się po tym nie spodziewał, bo wiedział, że niezbyt mu odpowiada tak niska posada, tym bardziej tak dumnej i aroganckiej osobie jakim był wspomniany wyżej saiyan.Ale co się dziwić. Nie był za silny. Nie żeby Altair był silny, ale o ile Tavega nie potrafił ukrywać swojej mocy i scouter nie kłamał to był słabiutki jak na saiyańskie standardy. O ile nie przestanie trenować to może się to zmieni, ale wątpił coś, żeby podwładny mówił swojemu dowódcy, by ten nie przestawał trenować, a wiele osiągnie. Raczej powinno być na odwrót prawda? Dlatego "wujaszek" sam musi to ogarnąć, wziąć się w garść i trenować, bo mózgiem i sprytem który teraz posiada to niewiele zdziała, z tego co zdążył zaobserwować. A to nie wróżyło mu dobrze. Zabawne, że nie miał on żadnych docinek. Naprawdę strasznie się tym przejmował. On sam miał nadzieję, że nie skończy tak jak on, ale coś czuł, że w jego przypadku powinno być właśnie na odwrót. Czy Tavega pomyślał, by pojmać bestię? Niezbyt. Nie żeby Drake od razu tak postanowił, bo po prostu starał się przeżyć, a skoro los mu dał taką okazję...żal nie skorzystać, prawda?

Gdy tamten machnął dłonią po westchnięciu i wymamrotaniu "rozkazu", to Altair ustawił się na baczność i zasalutował.
- Odmeldowuje się. Życzę Sir bezpiecznej drogi.
Spodziewał się, że jego niby opiekun wykona swoją robotę dobrze i chociaż nie będzie mu pomagał ze stworem to postara się by tamten dotarł w jednym kawałku. A co jeśli zostanie napadnięty przez oddział Tsufuli? Albo się zgubi i skończy w żołądku potwora? Albo co gorsza...trafi na pustynię i tam się zgubi, umrze z pragnienia, albo skończy w trzewiach czerwia. Jak zwykle zero myślenia. Na samą myśl, że skończy jako czyiś obiad, to głośno przełknął ślinę. No nic niewiele może zrobić wiec złapał mocniej i pewniej swój towar i ruszył przed Siebie. Miał na sobie zbroję i scouter, więc nic nie stracił. Tyle dobrego. Najgorsze jest to, że zapomniał w którą stronę się idzie. Poprzednio biegł za Tavegą, aby go nie zgubić, a teraz...był sam. Odwrócił się i zamierzał zapytać o drogę, ale jego opiekuna już nie było. Westchnął. Zapowiadało się świetnie. Ruszył, przed siebie w stronę skąd niby przybył, a przynajmniej tak mu się wydawało. Oby trafił do bazy w jednym kawałku.

OOC:
Góry -> Pustynia
Hiryu Tanaka
Hiryu Tanaka
Liczba postów : 39

Góry       Empty Re: Góry

Nie Sty 29, 2017 8:41 pm
Po powrocie do domu z wczorajszego treningu miał niezłe zakwasy. Nic dziwnego, że następnym razem postanowił zaplanować krótszą trasę biegu. Jak zwykle jego dzień zaczął się od budzika. Następnie przyszedł czas na poranną toaletę i zjedzenie śniadania. Dopiero wtedy przyszłą pora na rozgrzewkę. Na nią składało się kilka serii pompek: na dwóch rękach na pięściach, na samej lewej ręce, na samej prawej ręce każda licząca po 200 powtórzeń. Potem przyszłą pora na przysiadły też skończyło się na kilku seriach po 200 razy. Potem były skrętoskłony, polegało to na tym, że lewa ręka dotykała przy skłonie ziemi przy prawej nodze, a prawa ręka przy lewej nodze. Dopiero po takim przygotowaniu przyszedł czas na bieganie. W tym wypadku trasa liczyła 30 km. Standardowo podczas tego ćwiczenia udawał, że zadaje ciosy pięściami wyimaginowanemu przeciwnikowi. Dodatkowo w międzyczasie machał na przemian rękoma, prawa górę lewa w dół, lewa w górę prawa w dół. Prócz tego machał obiema rękoma naraz do przodu, a po chwili do tyłu na przemiennie. Także jego ogon intensywnie pracował wykonując obroty to w prawą, to w lewą stronę. W końcu udało mu się dotrzeć na miejsce. Tym razem jego celem były pobliskie góry. Przed rozpoczęciem właściwego treningu założył na ręce i nogi wcześniej przygotowane specjalne obciążenie. Rozpoczął od żabki, tzn. kucnął i wyprostował plecy. Potem założył ręce na szyję i zaczął skakać do przodu jak żaba. W ten sposób przemierzył dystans 60 metrów by zawrócić i ponownie wrócić na miejsce startu w ten sam sposób w jaki dotarł na metę. Wykonał to jakieś 10 razy. Potem wykonywał skoki w dal i w górę jak najwyżej. Oddał gdzieś tak po 50 skoków w dal i w górę za każdym razem przed kolejnym tego typu ćwiczeniem zwiększając nieco obciążenie na rękach i nogach. Nie zabrakło też sprintu na setkę przy pełnej prędkości w tę i z powrotem. Tego też wykonał jakieś 50 powtórzeń. Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie utrudnił sobie zadania. Bieg ten odbywał ciągnąc za sobą przywiązany liną do tułowia sporych rozmiarów głaz. Nie zabrakło też standardowych ćwiczeń mięśni rąk czy ogona. Wziął w obie ręce ciężkie kamienie podnosił je nad głowę dopóki nie znalazły się w pozycji wyprostowanej. Wykonał w ten sposób kilka serii po 200 razy. Trening ogona wyglądał podobnie. Owinął nim kamień i zaczął go podnosić dopóki dotknął swych pleców, a następnie opuszczał go dopóki nie dotknął podłoża. W tym przypadku też wykonał kilka serii, a trwała ona dotąd dopóki nie odczuwał bólu w ogonie. Wtedy przerywał na kilak minut, po czym po krótkim odpoczynku wznawiał trening. Starał się, aby każda następna seria miała więcej powtórzeń niż ta poprzedzająca ją. Nie zapomniał też o lataniu. W dzisiejszych planach przewidział do przećwiczenia. Trenował szybkość lotu, nagłe zawracanie, nagłe zwroty i zmiany kierunków, beczki oraz wszystkie inne akrobacje lotnicze jakie tylko przyszły mu na myśl. Po zakończeniu tego mógł wreszcie zabrać się za to, co zaplanował na dziś. Zaczął od pracy nad cierpliwością i koncentracją. Ćwiczenie to polegało na tym, że klęczał on na sypkich kamieniach gołymi kolanami z rękami uniesionym nad głowę i ciężkim kamieniem na nich. Trwał w takiej pozycji dopóki nie poczuł drżenia rąk. Wtedy to robił sobie krótką przerwę. Powtórzył to kilka razy. Tak przygotowany mógł zabrać się za poprawę panowania i kontroli KI. Strzelał przy pomocy Ki Blasta w oddalone o 200 metrów skały. Wykonał to kilkanaście razy pracując w ten sposób nad precyzją i szybkością ataków. Jednak to było tylko mała rozgrzewka przed właściwymi poczynaniami. Po ukończeniu tego nadal pracował nad atakami energetycznymi. Tym razem strzelał do kamieni wyrzucanych przez siebie w górę, ponownie pracując nad celnością i szybkością ataków. Wykonywał ich dotąd dopóki nie zużył prawie całej energii. Na sam koniec dla relaksu poćwiczył ciosy zadawane rękoma i nogami poprzez rozłupywanie kamieni i skał. Teraz pozostała mu tylko 30 kilometrowa przebieżka z powrotem do domu. Kiedy już tam dotarł dzień zakończył kolejną rozgrzewką, aby następnego dnia nie mieć zakwasów. Ponownie poszły w ruch przysiady, pompki oraz skłony kilka serii po 200 powtórzeń. Dodatkowo wykonał kilka serii brzuszków. Jednak nie były to te standardowo spotykane. On wykonywał je wisząc za ogon głową w dół. Robił je dotąd dopóki nie czuł bólu. Wykonał w ten sposób kilak serii starając się, aby każda następna liczyła więcej brzuszków niż poprzednia. Usatysfakcjonowany w pełni wykonanym planem mógł z czystym sumieniem zjeść kolację i udać się na zasłużony odpoczynek.

[zt] Dom
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Pią Kwi 28, 2017 10:46 pm
Po przylocie na wojowniczą planetę, pustelnik spotkał się z zawodem. I to sporym. Myślał, że znajdzie tu setki silnych gości, tylko czekających na porządny sparing. I to nie takich przeciętnych. A tu, jeden rzut na ziemię i nokaut. Na dodatek od razu zjawiło się coś w rodzaju tutejszej policji. Dobrze wiedział, iż ta rasa rodziła największych śmiertelnych mistrzów sztuk walki w dziejach, zaraz poza Changelingami rzecz jasna. Na własne oczy ujrzał Trunksa, który zwykłą aurą był wstanie zniszczyć scouter, nawet gdy ten nie był ustawiony na mierzenie poziomu mocy. Może tego typu siłacze byli tylko ewenementami na tle wcale nie tak przepotężnej rasy? Ale w końcu te plotki o ich podbojach planet musiały mieć garstkę prawdy. Dużo od siebie dodawała też ta cała zwiększona grawitacja Vegety czy ich przemiana. Chyba po prostu przez przypadek pechowo trafił na jednego ze słabszych przedstawicieli małpiego rodu.
Shiro leciał sobie i leciał. Po pewnym czasie krajobraz zaczął się dość mocno zmieniać. Nieczęsta roślinność przerzedziła się jeszcze bardziej, wysokość terenu stała się bardziej zróżnicowana. W końcu pojawiły się wzgórza, aż w końcu finalnie ostre góry, sięgające chmur i jeszcze wyżej. Ziemskie szczyty z tymi tutaj przypominały marne babki ulepione na plaży przez jakowego bachora. Ach, idealne miejsce na porządny trening. Dziesięciokrotnie mocniejsze przyciąganie, parna temperatura powietrza i ciężkie, górskie warunki. Czego chcieć więcej?
Wojownik stanął na łagodniejszym zboczu jednej ze skał. Było niemalże poziome, toteż można było spokojnie nań przysiąść. Rozejrzał się dookoła. Nie widział tu żywej duszy. Poza punktem na niebie, zbliżającym się z niemałą prędkością. Wzniósł się, by mu mniej więcej dorównać wysokością. Gdy ta kropeczka powiększyła się, okazała się być tą kobietą, która stała obok alter-ego Son Goku. Wiedział, że nie dadzą mu spokoju. Zwyczajne wskazanie winowajcy oczywiście nie starczyło. Wojownik wyciągnął miecz z pochwy, zamłynkował nim kilka razy w powietrzu i wskazał głownią na koleżankę Saiyanina.
- A więc jednak cię za mną wysłał. Zatem, miejmy to już za sobą - liczył, iż niewiasta okaże się większym wyzwaniem, niż jego poprzedni przeciwnik.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Pon Maj 01, 2017 10:27 pm
MG

Góry. To właśnie tutaj uciekł ten, który brał bezpośredni udział w konflikcie pomiędzy Anticalem o ojcem dziecka, którego zielonooki pragnął zabić. 
Selipa leciała wolno, nie spiesząc się. Nie zamierzała się chować i szczerze powiedziawszy nie zamierzała do końca wykonać rozkazu jaki wydał jej Bardock. Co nie znaczyło, że jej scouter był wyłączony... Gdy w końcu nastąpiła konfrontacja z tym, który uciekał, z Shiro ma się rozumieć, kobieta zatrzymała się w powietrzu i wymownie spojrzała na wyciągnięty w jej stronę miecz.
- Widzę, że Twoje ostrze już jest w gotowości. Aż tak bardzo cieszysz się na mój widok? - zapytała, śmiejąc się cicho pod nosem i uśmiechając się wrednie. Umieściła swoje ręce na swoich biodrach, przechylając głowę w bok i lustrując spojrzeniem Shinjina. Uniosła po chwili otwartą dłoń ku górze, na wysokość swojej klatki piersiowej, po czym pomachała nią na boki.
- Nie chcę od razu wchodzić w konflikt. Ciekawi mnie kim jesteś. Nie wyglądasz nawet na mieszańca. - uśmiechnęła się delikatnie, ale jej zmarszczone brwi i ziemista cera skutecznie odciągały jej wizerunek od nazwania go "słodkim".
- Jeśli chcesz mnie zabić, to przynajmniej zdradź mi kim jesteś. Chociaż tyle jesteś winien za ten cały bałagan, którego współtwórcą jesteś. - opuściła swoje ręce z bioder, będąc gotową na jakikolwiek atak. Nie przybrała jednak pozycji do walki. Czyżby jej nie potrzebowała?
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Wto Maj 02, 2017 4:34 pm
Shiro oczekiwał po bardziej liczącym się przedstawicielu tej rasy - w końcu niewiasta pełniła tu funkcję kogoś w deseń stróża prawa - natychmiastowej próby zabójstwa, czy chociaż rozpoczęcia starcia. Zwłaszcza, że to ona zasugerowała tutejszemu Goku, by od razu spuścić zastanym jegomościom łomot, zamiast dojść rozmową do pierwotnego sprawcy bałaganu. Ta jednak, ku zaskoczeniu upadłego boga, zdecydowała się nawiązać dialog, jakby zaintrygowana nieznanym przybyszem. Ów zamłynkował raz orężem, by płynniejszym ruchem go schować i, podtrzymując drugą ręką pochwę, elegancko weń wsunął.
Kobieta spytała się, skąd cudzoziemiec pochodzi, jakby zwykł szastać tą informacją na lewo i prawo. Cóż, gdyby odpowiadał za każdym razem, faktycznie by tak było. Na Namek, na Ziemi a nawet na znającej kosmos jak własną kieszeń - tudzież zdobycz - Vegecie wszyscy chcieli wiedzieć, skąd bierze się wysoki mężczyzna w ciemnym płaszczu. Dlaczego wszystkich to tak bardzo interesowało? Chyba żadna ze stron nie uzyska odpowiedzi na nurtujące ją pytanie.
Pustelnik po schowaniu miecza nie stanął w tak luźnej pozycji, jak zastana wojowniczka. Lewicę, którą podtrzymywał pokrowiec miecza, wciąż trzymał przy biodrze, w gotowości do zamachu, prawicę zaś delikatnie wysunął do przodu, w razie potrzeby odparcia ataku. I przemówił.
- Cóż, po przedstawicielce waszej rasy spodziewałem się natychmiastowej konfrontacji, zamiast pustej rozmowy. Najwyraźniej różnimy się nieco bardziej niż myślałem.
Nie miał zamiaru zdradzać swojej tożsamości. Nie był nawet pewien czy zawalczy z nią do śmierci, jak owa dama sądziła. Jednak wiedział na sto procent, iż nie poda jej o sobie żadnych dokładnych informacji. Rasa ta była bardzo zaawansowana technologicznie. Skąd mógł wiedzieć, że członkowie jej armii nie noszą przy sobie jakichś podsłuchów?
Przechylił głowę raz w jedną stronę, raz w drugą, pozwalając karkowi przyjemnie strzyknąć. Ustawił się już naprawdę w pozycji bojowej, a nie jej zalążku.
Wystrzelił w jej stronę z lewą ręką przy boku dla lepszego zamachu, prawą zaś mierzącą cel przedramieniem. Zdawałoby się że uderzy zza biodra, jednak gdy znalazł się tuż przy niej, uderzył ją po łuku kantem prawej dłoni. Nie zamierzał się ograniczać, w końcu walczył z Saiyanką. Chciał od razu pójść na całość, toteż na każdą reakcję się przygotował:
*Gdyby ta zblokowała cios, wbiłby jej lewe kolano w brzuch, a następnie wywaliłby ją do góry obszernym uderzeniem (nie cięciem) miecza, który natychmiast by wyciągnął.
*W przypadku skontrowania szarży uderzeniem bądź kopnięciem, miał zamiar złapać kończynę oponentki, by wyrzucić ją w stronę skał. Następnie wyprzedzić jeszcze przed upadkiem, wbić od dołu w plecy kolano jednej nogi, a na koniec wybić do góry drugą nogą kopnięciem z salta.
*Jeśli niewiasta zdecydowałaby się uskoczyć do tyłu, zostałaby potraktowana długim kopnięciem frontalnym w korpus z prawej nogi, z której się wybił. Potem białowłosy, dogoniłby i wybił nią w powietrze uderzeniem z łokcia od dołu.
*Gdyby kobieta uskoczyła w swoją lewą stronę, zostałaby potraktowana ciosem z lewej ręki, którą włóczykij cały czas trzymał w gotowości przy boku, a następnie ciężkim uppercutem.
*Jakby zdecydowała się uniknąć w swoje prawo, oberwałaby łokciem lewej ręki, a następnie takim samym shoryukenem, jak z przypadku powyżej.
*W przypadku zniżenia lotu, oberwałaby w głowę kopnięciem, jakby była piłką, następnie zostałaby dogoniona, złapana za ramiona i po kilku obrotach wyrzucona w powietrze.
*A gdyby wyskoczyła do góry, wojownik również wyskoczy i potraktuje ją podbródkowym, jeszcze bardziej wybijającym ją wzwyż.
*Jeśli nic nie uda się jej zrobić, dostanie zwyczajnie lewym uppercutem.
Każda z sytuacji kończyła się wybiciem przeciwniczki do góry. Dzięki temu, niezależnie od reakcji mógł w ten sam sposób kontynuować serię. W planach miał dogonić Saiyankę i zalać ją serią szybkich ciosów oraz kopnięć w różne części korpusu od barków do bioder. Zakończył ją mocniejszym od pozostałych bocznym kopem, mającym za zadanie wbić ją w ziemię.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Wto Maj 02, 2017 5:55 pm
MG

Jak można było się domyśleć, Seripa nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie. Brzydko! Wracając jednak do meritum... Shiro nie zamierzał ucinać sobie pogawędki, co więcej, początkowo schował swój miecz, tylko po to, by zaraz i tak wystrzelić jak z procy w stronę Saiyanki. Scouter nie zareagował na nagłe wyzwolenie energii, co bardzo zdziwiło kobietę. Zanim się zorientowała, białowłosy wojownik znalazł się tuż przy niej. Co się później okazało, zostało wyrzucona w powietrze jak zwykła lakla, której ktoś postanowił się pozbyć w spektakularny sposób. Widziała jego ruchy, ale jednak nie zdążyła nic zrobić. Była zdeklasowana, powiedzmy, w kategorii prędkości.
Po chwili, jej ciało przyjęło na siebie kolejne uderzenia, z którymi tak jak wcześniej, nie mogła nic zrobić. Chwilę później znalazła się na glebie, dość poobijana. Zdążyła jeno unieść głowę ku górze, by spojrzeć na wiszącego w powietrzu Shinjina i wystękała.
- A mówią, że to my nie gramy czysto... - splunęła zaraz w bok śliną wymieszaną z krwią. Co dalej?
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Góry       Empty Re: Góry

Sro Maj 03, 2017 12:36 am
Cały misterny plan w pizdu. No, może nie do końca w pizdu, ale po zmyślnie przewidzianej kombinacji, biorącą pod uwagę każdą możliwą reakcję przeciwniczki, ta zwyczajnie dała się pobić, przez co jakakolwiek taktyka okazała się zbyteczna. Brunetka wszystkie ciosy przyjęła na klatę - przepraszam, biust - po czym wpadła w kupę gruzu. Uznała jego zachowanie za... nieuczciwe. Tak, przedstawicielka rasy znanej z licznych podbojów, mordów, grabieży, ludobójstwa, gwałtów oraz innych uczynków uznawanych za średnio etyczne stwierdziła, iż Shiro nie grał czysto. Sam pustelnik nie widział w tym nic złego. Dał znać, że zamiast gadać woli walczyć. Przyjął również pozycję bojową. A w walce użył wyłącznie swych rąk i nóg, żadnych podstępnych sztuczek, ba - nawet nie wyciągnął miecza.
Uznał, że teraz odeprze atak, w końcu chciał się trochę zabawić. Wyglądało na to, że w końcu trafił na przeciwnika, który wytrzyma więcej niż kilka ciosów. Ustawił się w pozycji bojowej, jednak prostopadle do podłoża. Tak, jakby stojąca między kamulcami niewiasta, stała naprzeciw niego.
- W takim razie... Może ty mi pokażesz, jak się gra czysto? - zachęcił do ataku.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       Empty Re: Góry

Czw Maj 04, 2017 2:58 pm
MG

Seripa podniosła się. Pierwsze co zrobiła, to otrzepała swoje ubranie. Nie kryło wątpliwości to, że była poobijana. Po tych ciosach, jakie otrzymała, wiedziała doskonale, że ich siła różni się od siebie. Niemniej jednak, postanowiła zagrać jedyną kartą jaką miała. Zanim jednak z niej skorzystała, rzuciła spojrzenie Shirowi, po czym splunęła krwią zmieszaną ze śliną w bok. Przetarła swoje czoło z potu i odbiła się od powierzchni ziemi, prując prosto w stronę Shinjina. Zamachnęła się ręką i wyprowadziła uderzenie prosto w czoło przeciwnika. Uderzyła mocno, aż ziemia zadrżała. Jaki jednak był tego efekt?

Shiro nie poczuł uderzenia Seripy! To znaczy, poczuł, ale nie zabolało go! Czyżby aż tak duża była przepaść pomiędzy nimi!?
_____
Zależności statystyk nie kłamią.
Sponsored content

Góry       Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach