Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pią Sie 02, 2019 2:19 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Gattsu nie mógł właściwie nic zrobić. Z jednej strony Keito sam był sobie winien, z drugiej jednak saiyanin miał przykazane, by go chronić, z czego się nie wywiązał. Mimo wszystko śmierć mężczyzny spowodowała reakcję ciężarnej, która z krzykiem i płaczem pchała się do przodu powstrzymywana tylko przez Note. Samemu siwowłosemu sytuacja chyba nawet się podobała, bo wredny uśmiech niemal nie schodził z jego twarzy.
Na co blondynowi techniki umożliwiające walkę na dystans? Przecież im szybszy się stanie, tym trudniej będzie go trafić innym, a skoro nie zostanie trafiony, to i nie potrzebuje niczego na dystans, prawda? W sumie w tej chwili myślał właściwie tylko o sobie i własnej przyszłości, a przecież nie zawsze będzie sam. Chciał z pomocą smoczych kul odbudować Vegetę i przywrócić przyjaciół do życia, prawda? Znów należeć do drużytny Magu, prawda? A czy drużyna nie powinna się wzajemnie wspierać, ochraniać w razie konieczności? Co z tego, że prześcignie niemal wszystko, jeśli nie będzie w stanie chronić tego, na czym mu zależy, gdy już to odzyska?
Szary glutek przejął kontrolę nad ciałem saiyanina w momencie, gdy wróg przypuścił atak. Bariera z ki osłoniła cywilów, przyjmując na siebie impet kolejnych uderzeń, za to Gattsu miał czas, by zorientować się w sytuacji. Miał już przypuszczenia co do siedzącego w nim tsufula, wciąż jednak wolał podchodzić do niego z dystansem w razie sytuacji, gdyby jednak się pomylił. Cóż, rozsądnie.
Jak trafnie zauważył nasz wojownik, Note musiała mieć w sobie saiyańskie geny, skoro potrafiła się zmieniać w super saiyanina. Biorąc jednak pod uwagę, że jej babcia pochodziła z Ziemi, należała raczej do mieszańców. Ogona też zdawała się nie mieć, bądź specjalnie go ukrywała, w każdym razie z pewnością nie był widoczny. To jednak były tylko szczegóły, ważny był sam fakt, że potrafiła tak jak Flaczek oblondzieć, czyli musiała być dość silna, prawda? Cóż, trudno to zweryfikować, gdy patrolerka siedzi w miejscu jakby w szoku, powtarzając pod nosem jedno i to samo zdanie: "Co zrobiłby Trunks?". Ewidentnie sytuacja zdawała się ją w pewnym stopniu przerastać, choć wcześniej była całkiem zdeterminowana. Może miało to jakiś związek z tożsamością tych ludzi? Kto wie...
- Z-Zabrać kulę? - powtórzyła zaskoczona, odwracając się w stronę Gattsa. - A-Ale ja...
Widać było po niej niepewność, ta jednak po chwili ustąpiła, a dziewczyna przytaknęła. Wsunęła wciąż lamentującą kobietę w ramiona syna, sama zaś sięgnęła do kieszeni siwego płaszcza, słuchając kolejnych słów kompana.
- Zebrać kule i przywrócić wszystko i wszystkich pośrednio i bezpośrednio zabitych przez Beliala, jasne - znów przytaknęła, tym razem energiczniej, trzymając po chwili w ręku okrągły kamień, który jeszcze do niedawna był smoczą kulą z trzema gwiazdkami. Tego ostatniego saiyanin jednak już nie zauważył bo wystrzelił do przodu, atakując przeciwnika.
Ani ogoniasty nie znał dokładnego położenia wojaka, ani ten nie spodziewał się ataku po swojej salwie. Jednakże dym po tak licznych eksplozjach stanowił całkiem dobrą zasłonę, pozwalając saiyaninowi kierować się zaledwie słuchem. Ciągły śmiech siwowłosego urwał się w momencie, gdy jego przeciwnik wyleciał z dymu, a jego kolano przemknęło niebezpiecznie blisko, ostatecznie zderzając się z lewym ramieniem żołnierza. To jednak był tylko początek starcia, Flaczek ruszył z natarciem, zalewając przeciwnika gradem ciosów. Trzynasty uśmiechnął się szerzej, blokując każdy atak. Był wyraźnie zadowolony ze starcia, które różniło się znacznie od poprzedniego spotkania tej dwójki. Impet kolejnych uderzeń rozwiał powstałą wcześniej zasłonę, odsłaniając w dole zrujnowane ognisko i zmasakrowane zwłoki uprzednio zabitego człowieka, po Note i reszcie cywilów nie było jednak śladu.
- Hah, czyżby tym razem przyjaciele zostawili cię na śmierć? - zaśmiał się Trzynasty, zbijając kolejny cios oponenta ręką, z której moment później wystrzeliła wiązka srebrzystej ki. Energia uderzyła prosto w klatkę piersiową saiyanina, osmalając nieco jego płaszcz, i choć nie wyrządziła mu większej szkody (odczuwał tylko delikatne pieczenie), odrzuciła go na kilka metrów w tył. Kolejna porcja ki zawitała w dłoniach wojaka, tym razem jednak przybrała bardziej różową barwę. Wyglądało na to, że oponent wolał utrzymać choć minimalny dystans, strzelając w Gattsa pociskami z rąk jak z blastera. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do tej powszechnej na Vegecie broni atak mężczyzny był znacznie silniejszy...
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sob Sie 10, 2019 5:27 pm
Huh. No, to lecimy! Note zniknęła z Kulą, tamci Ziemianie byli względnie bezpieczni. Guts został sam na sam z przeciwnikiem i tym razem nie miał zamiaru uciekać. Teraz chciał się go pozbyć, by w spokoju móc dalej dążyć do naprawienia szkód wyrządzonych przez Beliala. Wystrzelił ze swojego miejsca, by zaatakować oponenta. Pierwsze trafienie się połowicznie udało. Drasnął go w ramię, co nie zadało tak wielkich obrażeń, jakie chciał, ale to zawsze coś, nie? Kolejne już nie były tak udane. Największy atut Saiyanina - szybkość - został wręcz opluty przez przeciwnika, który nie miał żadnego problemu w parowaniu ciosów tak, jakby to było nic. Guts był za wolny, by przebić się przez jego obronę. Za wolny, by móc dotknąć jego ciała, nim pojawi się dłoń z zamiarem parowania. Te wszystkie treningi go teraz zawodziły... Spodziewał się dużo lepszego efektu podczas walki po osiągnięciu poziomu Super Saiyanina, a tymczasem okazał się nie być żadnym przeciwnikiem dla tego tutaj mężczyzny. To... To uwłaczające. Tyle pracy... I kogo on chciał chronić posiadając taką siłę? Przyjaciół? Planetę Vegetę? Teraz nawet nie potrafił ochronić samego siebie...
Warknął na swoją niemoc. Następnie warknął głośniej i wyprowadził cios używając całej swojej siły. Dlaczego? Może dlatego, że Białowłosy znów trafił na czuły punkt. Niestety, ten mocniejszy cios nawet nie został zbity. Guts się zamachnął, lecz w połowie tego jego ciało poczuło lekkie pieczenie, a on sam został odrzucony. Stop! Zastanówmy się... Przeciwnik właśnie ładował jakąś podejrzaną kulkę, która prawdopodobnie zada Saiyaninowi spore obrażenia. Pierwsze, co zrobił, to spróbował wykryć energię tej kulki i jeśli ją znajdzie, to jak najszybciej zbliży palce do czoła i przeteleportuje się obok przeciwnika, by zamachnąć się i zadać mu cios w twarz, a następnie wznowić serię szybkich ataków. Jeśli jednak nie zdąży zbliżyć palców lub nie znajdzie energii, to spróbuje uniknąć postrzału, a następnie... No właśnie? Co następnie? Walka w zwarciu nie ma sensu, walka na dystans nie istnieje... Pozostawało tylko unikać i czekać na okazję. Właśnie to zamierzał zrobić w przypadku, gdy nie zbliżenie za pomocą teleportacji nie zadziała.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sro Sie 14, 2019 12:05 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Czym są atuty, gdy w starciu zdają się być miernymi umiejętnościami? Czy rzeczywiście samą szybkością jesteś w stanie chronić cokolwiek? Myślałeś, że jeśli przeciwnik nie będzie w stanie cię dogonić, to osiągniesz wszystko. Nie brałeś jednak pod uwagę, że wróg może być równie szybki, o ile nie szybszy, prawda?
Siwowłosy zbijał każdy cios saiyanina, nawet się przy tym nie męcząc. Krótki strzał blastem w klatę z przyłożenia tylko zwiększył dystans między nimi, mimo wszystko żołnierz wydawał się nader zadowolony, już szykując kolejną, zdecydowanie silniejszą technikę. Gattsu próbował wyczuć energię różowej kuli, napotkał jednak pustkę.
To nic nie da, coś blokuje wykrycie jego ki - rozległ się w głowie blondyna znajomy głosz Szarego. - A po wystrzeleniu wiązki będziesz miał za mało czasu, by się do niego przeteleportować. Tu by się przydała twoja kulka.
I jakby na zawołanie chłopak poczuł znajome mrowienie ki kierującej się do jego prawej dłoni. Ki powoli nabierała kształtu, ogoniasty jednak wciąż miał pełną władzę nad mobilnością własnego ciała. Przeciwnik zaczął strzelać różowymi wiązkami, na tyle szybkimi, że rzeczywiście trudno byłoby w odpowiednim czasie przenieść się w pobliże wroga. Nie pozostało mu chwilowo nic innego niż unikanie pocisków. W tym czasie mała kulka w dłoni Flaczka wreszcie się uformowała, wystarczyło nią rzucić i się do niej w odpowiednim momencie przenieść z pomocą teleportacji. W końcu energię własnego blasta czuł cały czas, prawda?
________
stworzona technika: ki blast [kiko]
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Czw Sie 15, 2019 6:40 pm
Za wolno, za słabo, niezgrabnie, bez polotu. Każdy cios był zbijany od tak. Jakby to było nic. Jakby... Jakby to było piórko. Od tak, po prostu. Irytujące. Bardzo. A później jeszcze ten postrzał! Guts zacisnął zęby. Był bezsilny. Nie mógł nic zrobić. Dosłownie nic. Nie mógł również wyczuć energii pocisku, jaki chciał wystrzelić ten facet. Nie było sensu się do niego zbliżać, skoro bez żadnego elementu zaskoczenia nie był w stanie go trafić. Cholera! Cóż, pozostawało tylko uniknąć tego ataku jak i następnych, nie? Okazja sama się pojawi. Musi.
Głos w głowie odezwał się kolejny raz, a wraz z nim uczucie mrowienia przechodzące do dłoni i tym razem tworzącego coś innego niż barierę. To była zwykła kulka stworzona za pomocą energii Ki. Zwyczajny Ki blast. Rzucenie tym czymś w przeciwnika nie wywoła odpowiednio dużych obrażeń, ale! Saiyanin czuł energię bijącą z tej kulki. Wiedział do czego ten pocisk mu się przyda, lecz w obecnej formie był za mały. Tymczasem kolejna salwa znów się zaczęła, a wraz z nią taniec Gutsa wśród fioletowych pocisków. Chwała nadludzkiej szybkości! Gdyby nie ona, to pewnie nie byłby w stanie uniknąć tego ataku i byłby zmuszony do blokowania, a wtedy na pewno by oberwał. Cóż, chociaż tyle, nie? Hm... A gdyby tak poczekać, aż ten gość się powystrzela z Ki i wtedy go zaatakować? Nah, to potrwa zbyt długo. Zdecydowanie zbyt długo! Wreszcie, gdy kulka Ki osiągnęła odpowiedni rozmiar, to Guts rzucił nią tak, aby poleciała za Białowłosego, a następnie dotknął palcami czoła, wyszukał źródło energii, a następnie teleportował się do swojej kulki. Jeśli się udało, to zaczął okładać przeciwnika w kark, plecy i pod żebrami najszybciej, jak tylko potrafił. A jeśli nie, to cóż... Zobaczymy!
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sro Sie 21, 2019 1:16 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Nie zawsze los sprzyja w każdym momencie twojego istnienia, czasem wręcz życie daje w kość, rzucając pod nogi kolejne kłody. Ale nawet w trudnych sytuacjach istnieje szansa, że fortuna się odwróci. Gattsu miał problem - nie mógł wyczuć ani energii samego przeciwnika, ani też jego techniki. To trochę komplikowało jego plany na szybkie wykończenie przeciwnika, mimo wszystko nie pozostało mu zbyt wiele opcji. Przynajmniej do czasu, gdy nie odezwał się szaraczek w jego głowie, a w dłoni saiyanina nie zaczął tworzyć się najzwyklejszy blast. Blast, którego energia była jego własną, ale co ważniejsze - wyraźnie ją czuł.
I zobacz! Okazja sama się nasunęła! Teraz tylko wyczekać na odpowiedni moment i wcielić plan w życie. Najpierw jednak trzeba uniknąć salwy pocisków energetycznych oponenta, prawda? To jednak nie stanowiło problemu dla kogoś z taką szybkością. Promienie były dla niego stanowczo zbyt wolne, by nie mógł ich ominąć.
Czekanie, aż przeciwnik wypstryka się z ki, było kiepskim pomysłem. Sam blondyn nie wiedział, jakimi zasobami energii włada wojak, ani ile wyciągają z niego poszczególne techniki, nie miałoby więc sensu czekanie. Co więc zrobił nasz Flaczek? Poczekał, aż blaścik nabierze odpowiedniego rozmiaru, a następnie rzucił nim za przeciwnika. Kulka frunęła przez chwilę, ostatecznie mijając głowę mężczyzny o dobre dwa metry, jak nie więcej.
- Hah, pudło - zaśmiał się siwowłosy, już szykując kolejną salwę, kiedy... blondyn zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu, wyparował. - Co do...
Żołnierz nie miał pojęcia, że jego przeciwnik teleportował się za niego, do uprzednio wystrzelonego blasta. Przez tę krótką chwilę nawet błądził wzrokiem w poszukiwaniu ogoniastego, moment później zaś dosięgł go grad ciosów od tyłu. Zupełnie się tego nie spodziewał, więc salwa szybkich uderzeń wręcz go zalała. Nie był w stanie nijak zareagować, nawet się obrócić. Leciał coraz niżej, wciąż zalewany kolejnymi uderzeniami. Tylko czy można tak atakować wiecznie?
Gattsu wyraźnie czuł przy każdym ciosie twardość mięśni i kości na własnych pięściach. Ciężko było stwierdzić, z czego był zrobiony ten gość, mimo wszystko musiało to być coś naprawdę mocnego, wytrzymałego. Jak wielką szkodę zatem można wyrządzić komuś takiemu samym okładaniem? Cóż, kwestia sporna.
________
Przepraszam za słabą jakość posta, ale chyba mnie coś bierze i ciężko się skupić... ;-;
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sro Sie 21, 2019 9:05 pm
Działadziaładziała! Ha! Trafił! Ba, wciąż trafiał! Zadowolony grymas wykrzywił jego twarz. Spodziewał się, że koniec walki zaraz nadejdzie. Przecież to niemożliwe, żeby ktoś długo wytrzymał taką salwę ciosów, prawda? Prawda! A przynajmniej tak myślał Ogoniasty. Cóż, czy miał rację? To się dopiero okaże! Ten Tsufulianin w jego głowie okazywał się coraz bardziej przydatny. Był bardzo, bardzo podobny do Kido... Ale czy to był Kido? Nawet jeśli, to jakim cudem znalazł się w kieszeni Note? No właśnie. To nie mógł być ten sam i jedyny Tsufulianin. To... Guts nie wiedział kto to. Był tylko pewien, że nie może mu zaufać... Przynajmniej nie do końca. Cóż!
Nie odczuwał tego, jak wytrzymałe było ciało tego mężczyzny. Adrenalina skutecznie wyeliminowała odczuwanie tak małych bodźców. Potrzebował czegoś mocniejszego, żeby to poczuć. Knykcie też miał całe, przynajmniej na razie, więc... No właśnie, rozumiecie chyba!
Kontynuował swoje natarcie nie przerywając nawet na moment. Musiał pozbyć się tej przeszkody, a potem poleci poszukać Note. Nie powinna być daleko, do tego umówili się na danie znaku, także powinno być łatwo ją tutaj znowu sprowadzić. Tylko jak odzyskać te Kule? Jedną dziewczyna powinna mu oddać od tak, w końcu należała do niego. A co z drugą? Hmmm... Dobra, pomyśli się o tym kiedy indziej!
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Nie Sie 25, 2019 9:50 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Zastosowana taktyka okazała się skuteczna, to zaś sprawiło, że samopoczucie a także samoocena naszego wojownika podskoczyły o kilka punktów. Już sam fakt, że jego ciosy dosięgły przeciwnika, był wysoce budujący, a tu jeszcze nie było szansy na kontrę. Gattsu nacierał nieprzerwanie, zdawał sobie jednak sprawę, że mimo wszystko nie może tego ciągnąć w nieskończoność. Nie miał pojęcia, jak wytrzymały jest siwowłosy, liczył jednak na szybkie zakończenie starcia. Czy jednak zwykłym okładaniem oponenta będzie w stanie ot tak go pokonać? Niekoniecznie.
Nagle szósty zmysł saiyanina wykrył pojawienie się czyjejś osoby nad polem walki. Po krótkiej chwili rozpoznał on energię należącą do Note, a gdyby choć zerknął w jej stronę, zauważyłby kumulowaną nad głową złocistą kulę ki. Skoro zaś czuł on energię patrolerki, a co za tym idzie - jej moc, która oscylowała mniej więcej na poziomie jego własnej - mógł się domyślić, iż zdjęła, bądź też wyłączyła tłumiącą bransoletkę. Dlaczego? Ogoniasty już wcześniej napomknął przecież, że potrafi wyczuwać ki, mogła zatem w ten sposób sygnalizować o swojej obecności i chęci pomocy. Cóż, jeśli miało to przyspieszyć wykończenie żołnierza, to czemu nie skorzystać, hm?
Wystaw go! - usłyszał zaraz ponaglający głos tsufula, który również zdawał się czuć obecność i zamiary blondynki.
Jeśli saiyanin zignorował "prośbę" glutka, tym samym ignorując obecność towarzyszki i jej chęć pomocy, ta nie miała wyjścia jak tylko czekać na odpowiedni moment. Nie mogła w końcu zaatakować, nie narażając przy tym partnera. W tym przypadku Gattsu po prostu będzie dalej okładał przeciwnika, licząc, że to wystarczy do zakończenia walki.
Jeśli jednak zdecydował się on przystać na pomoc, w jakikolwiek sposób zwiększając dystans między sobą a wrogiem, Note od razu wystrzeliła swoją technikę, a złoty promień sekundę później uderzył w niczego niespodziewającego się żołdaka, posyłając go w kierunku ziemi. W następnej chwili zaś Gattsu poczułby, jak jego ramiona rozchodzą się na boki, a w dłoniach kumuluje ki, z tym że nie jego własna, lecz obca, choć znajoma. Energia tsufula tworzy dwie różowe kulki pełne wyładowań, wtedy zaś dłonie chłopaka złączą się przed nim, a z nich wystrzeli potężna wiązka niszczącej fali, która z impetem wbije się we wroga. Gdy zaś kurz i dym po eksplozji opadną, w dole zostanie tylko wielki krater, nic poza tym.
Czy to już koniec starcia? Jeszcze się okaże!
________
Określ, którą opcję wybrałeś.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Nie Sie 25, 2019 10:31 pm
Z bitewnego skupienia wytrąciła go obca energia, która nagle pojawiła się w okolicy, a dokładniej nad naszym bohaterem. Dopiero, gdy lekko uniósł głowę, by móc zobaczyć, kim jest ten "obcy" to zorientował się, że ta Ki należy do Note! Hmph. Czyli jednak postanowiła walczyć. Świetnie. Może jednak nie była aż tak bezużyteczna.
Z tego, co widział, to zamierzała wystrzelić w Białowłosego i Ogoniastego jakiś pocisk, ale póki co się wstrzymywała. Prawdopodobnie czekała na odpowiednią okazję, dzięki której tylko jeden z nich oberwie i tym kimś będzie Ziemianin. Cóż! Skoro zamierzała pomóc, to czemu miałby to zignorować? Sam chciał skończyć jak najszybciej, by wrócić do szukania Smoczych Kul, które przywrócą Vegetę i całą resztę. Właśnie dlatego przerwał natarcie i odleciał do tyłu, by zrobić Note miejsce na pocisk. Zachował nawet większą odległość, niż powinien. Wiecie, tak dla pewności. W końcu nie wiadomo jak wielki atak szykowała dziewczyna. Jego "odskok" zgrał się z ponaglającym Tsufulianinem.
Zagwizdał cicho, gdy promień dziewczyny uderzył w mężczyznę i wbił go w ziemię. Nieźle! Nie spodziewał się jednak, że jego własne ciało zacznie się po raz kolejny ruszać wbrew jego woli. Ręce Ogoniastego rozeszły się na boki, a następnie chłopak poczuł, jak energia powoli zbiera się w wewnętrznej części dłoni. Patrzył zdezorientowanym wzrokiem na cały proces, pomimo faktu, że dobrze wiedział, co się dzieje. Tsuful znów postanowił nim posterować, by postrzelać technikami.
Gdy jego dłonie się złączyły, to wystrzeliła z nich różowa fala. Wyglądała na potężną, a fakt ten potwierdzała energia, jaką wyczuwał Saiyanin. W końcu atak ustał, a po przeciwniku nie było ani śladu. Jakimś cudem uciekł? A może jednak jest martwy? Cóż, teraz nigdzie go nie widział, a Guts wątpił, żeby postanowił walczyć przeciwko dwóm Super Saiyanom.
-Nie śpieszyło ci się. Kula jest bezpieczna? Gdzie są tamci ludzie?-
Rzucił, gdy podleciał do dziewczyny. Cóż, oby reszta tego zadania poszła gładko.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Nie Sie 25, 2019 11:38 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Gattsu nie zamierzał rezygnować z chęci pomocy. Chciał w końcu szybko zakończyć starcie i wrócić do poszukiwania smoczych kul, dzięki którym przywróci istnienie rodzimej planety i swoich bliskich. Widząc więc, że dziewczyna szuka okazji do strzału, dostosował się i zaprzestał własnego ataku na rzecz zrobienia miejsca pociskowi parolerki. Nagłe przerwanie natarcia spowodowało, że siwowłosy zdążył się odwrócić, obrzucając saiyanina zaiste wściekłym spojrzeniem.
- Ty...
Tylko tyle zdołało wydobyć się warkliwie z jego ust, w następnej sekundzie bowiem przywitała go żółta fala energii. I jakby tego było mało, dobiła go technika wychodząca z rąk samego ogoniastego. Cóż, może i saiyanin nie spodziewał się kolejnego przejęcia jego własnego ciała, musiał jednak przyznać, że efekt był nawet całkiem niezły.
- Wybacz, były małe komplikacje - wydukała Note trochę niezręcznie. - Kilka minut temu urodziła się moja babcia. Są niedaleko, ale w bezpiecznej odległości. Co do kuli... chyba tak.
Po ostatniej kwestii, wypowiedzianej zresztą z pewną dozą wahania, znów aktywowała bransoletkę, wyciszając własną energię. Chwilę później też jej włosy wróciły do naturalnej czerni, a ona sama rozejrzała się dookoła.
- Wygląda na to, że już po nim - stwierdziła, oceniając skalę zniszczeń. - Moje Masenko przytwierdziło go do ziemi, ale twojej techniki nie miał prawa uniknąć. Co to właściwie było? Nigdy nie widziałam czegoś takiego.
I więcej nie zobaczysz... - mrukliwy ton glutka wskazywał, że nie miał on zamiaru powtarzać swojego wyczynu. Przynajmniej nie w obecności osób trzecich, które później mogłyby to komentować. Czyżby nie przepadał za dziewczyną? Być może.
- Chodź, muszę się upewnić, że z babcią wszystko dobrze - rzuciła brunetka i zaraz skręciła między drzewa, lecąc w sobie znanym kierunku.
Po kilku chwilach wylądowała na niewielkiej polance, gdzie wcześniej spotkany chłopiec, jeden z cywili, pilnował ogniska. Nieco dalej, przy jednym z pni siedziała znajoma kobieta, trzymając w ramionach płaczące maleństwo, u jej boku zaś siedział wcześniej pozbawiony przytomności mężczyzna. Warto dodać, że głowę miał owiniętą bandażem, a ramieniem otaczał świeżo upieczoną matkę. Note bez słowa podeszła do pary, sprawdzając stan noworodka.
- Uratowaliście nas - odezwał się mężczyzna, którego wcześniej określono mianem Yoichi. - Zaskoczył mnie, nawet nie wiem, skąd się tam wziął... Sanji powiedział mi, jak stanęliście w naszej obronie. Dziękuję w imieniu własnym, jak i żony i syna. Żałuję, że nie dało się uratować mojego brata...
- Niestety, atak był zbyt nagły, by zadziałać - brunetka starała się jakoś to wszystko wyjaśnić, choć widać było, że również czuje się winna śmierci Keito.
- Mimo wszystko dziękuję - odparł mężczyzna. - Jak mogę się wam odwdzięczyć?
Tu spojrzał na Gattsa, czując, że to jemu w głównej mierze zawdzięcza życie własne i rodziny. A co na to nasz bohater?
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pon Sie 26, 2019 12:55 am
Guts spojrzał zdezorientowanym wzrokiem na dziewczynę. Co ona powiedziała? Że właśnie urodziła jej się babcia? To była prawdopodobnie najdziwniejsza rzecz, jaką usłyszał chłopak w swoim całym życiu. Cóż, podróże w czasie takie są. Ani się obejrzysz, a przez twoje działania wybucha połowa Wszechświata! Przynajmniej Kula była bezpieczna.
Obejrzał zniszczenia razem z dziewczyną i przytaknął kilka razy głową. Rzeczywiście nie miał prawa uniknąć... Cóż, pozbyli się go na dobre, najwidoczniej. Spojrzał na nią, gdy spytała go o użytą technikę. Uśmiechnął się, gdy usłyszał odpowiedź Tsufula w sobie. Szaraczek był wstydliwy?
-Nie mam pojęcia.-
Znów skinął głową, gdy Note postanowiła go zaprowadzić do ludzi, których uratowali, a następnie za nią podążył. Nie minęło długo, gdy wreszcie dotarli do kolejnej polany, na której znaleźli wyżej wymienionych cywili i kogoś nowego. Tym kimś była domniemana babcia Note w swojej noworodkowej formie. Cóż... To było co najmniej dziwne. Trzeba się do tego przyzwyczaić prędzej czy później.
Guts wylądował zaraz obok chłopca pilnującego ognisko, a następnie przykucnął przy nim. Przy ognisku, nie chłopaku! Miłe ciepło przypominało mu o Vegecie. Jego rodzima planeta miała dużo bardziej ostrzejszy klimat, była dużo mniej wilgotna... Nie ma się co oszukiwać, chłopak tęsknił za domem i zamierzał go odzyskać za wszelką cenę. Choćby nawet miałby pozabijać obecnie towarzyszących mu ludzi. Saiyanin nie widział twarzy mówiących osób, lecz słuchał rozmowę. Gdy usłyszał pytanie, to oczy zabłyszczały mu niebezpiecznym blaskiem, a on sam wręcz poderwał się do góry. Odwrócił się do mężczyzny, którego wcześniej nazwano Yoichi. Pamiętał, że tamten Białowłosy mówił o dwóch takich energiach, jakie emanują Smocze Kule. Jakimś cudem je wykrywał, lecz teraz za późno na pytanie "Jak?" było za późno.
-Szukam Smoczych Kul. To... Hm... Note, podaj mi moją sztukę.-
Wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny, oczekując oddania artefaktu. Następnie dłoń z Kulą przesunąłby przed twarz mężczyzny, by mógł ją sobie dokładnie obejrzeć.
-Szukam tego. Jest ich 7 i są mi bardzo potrzebne.-
Szybko... Oddawać Kulę!
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pon Sie 26, 2019 8:56 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

I koniec walki! Przeciwnik nie miał szans uniknąć ostatniej techniki, co zresztą potwierdziła sama Note. Wieść o narodzinach babci nieco zbiła saiyanina z tropu, ale czy dziewczyna wcześniej nie wspominała, że w tych czasach owa babcia powinna mieć jakieś trzy lata? Cóż, jedna zmiana na drugiej, jak widać...
Krótki komentarz Szarego wywołał uśmiech na twarzy Gattsa, ale czy rzeczywiście chodziło o wstydliwość? Jeśli nie będą mieli okazji na spokojnie sobie porozmawiać z glutkiem, to raczej się tego nie dowie.
Tak czy inaczej polecieli do reszty, zatrzymując się na polance, blondyn zaś wylądował przy ognisku. Patrolerka konwersowała z cywilami, a on tylko słuchał, gdy jednak padło to pytanie o "odwdzięczenie się", reakcja była niemal natychmiastowa. Ogoniasty od razu zdradził, czego poszukuje, a gdy nakazał kompance przekazanie kuli, którą wcześniej mu oddała, brunetka nagle zdrętwiała i zaczęła się jąkać.
- Etto... Smocza kula... tak... - bąknęła, ale zamiast przekazać artefakt w ręce właściciela, zaczęła go opisywać. - Taka kryształowa kulka z pomarańczowymi gwiazdkami w środku w ilości od jednej do siedmiu, takiej wielkości.
Tu zatoczyła dłońmi przed sobą, obrazując dokładnie zarys kuli i jej rozmiar. Dlaczego jednak zdecydowała się na opis, a nie wizualizację?
- Hm, chodzi o taką jakby szklaną kulkę? Jak ta, którą znalazłem jakiś miesiąc temu nad rzeką? - dopytywał młody Sanji i od razu zaczął przetrzepywać zawartość swojego plecaka. - Gdzieś tu miałem taką...
Tymczasem Note klepnęła lekko ogoniastego po ramieniu, sygnalizując, by odeszli kawałek dalej, na ubocze.
- Chyba jest mały, taki tyci problem z kulami... - zaczęła, w tej jednak chwili chłopiec wreszcie znalazł to, czego szukał.
- Dziwne, wcześniej była szklana i miała jedną gwiazdkę, a teraz wygląda jak kamień - stwierdził, oglądając kulę z każdej strony. - Tego pan szuka?
- Etto... - znów zająknęła się patrolerka. - To jest właśnie ten problem...
Wyciągnęła z kieszeni drugą, również kamienną kulę. Cóż, chciałeś artefakty, zostały ci dwa okrągłe kamyki, bratku~~
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pon Sie 26, 2019 10:39 pm
Zmrużył oczy, gdy Note zaczęła zwlekać z oddaniem Kuli. Chciała ją zgarnąć dla siebie? To byłoby całkiem niespodziewane i na pewno skończyłoby się tylko jednym - walką. Guts nie miał zamiaru oddać od tak czegoś tak cennego. Te Kule... Dzięki nim mógł odzyskać wszystko, na czym kiedykolwiek mu zależało! Opuścił rękę, gdy dziewczyna zaczęła wymachiwać rękoma, a następnie podszedł bliżej dziewczyny. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, to dzieciak przy ognisku się odezwał i zaczął grzebać w poszukiwaniu Kuli. Guts odwrócił głowę w jego stronę, by móc oglądać cały proces, lecz nie minęło długo, nim Note postanowiła zwrócić na siebie jego uwagę i odciągnęła go od Ziemian.
Saiyanin niechętnie ruszył za dziewczyną. Był zirytowany, bo cały proces się przedłużał, a to ostatnie czego chciał doświadczyć. Wolał mieć to wszystko za sobą, bo miał dużo ważniejsze rzeczy do roboty. Jak na przykład odbudowanie całej rasy. Cóż... Znów nie zdążył się odezwać, bo dzieciak wciął mu się nim jakiekolwiek słowo wyszło z jego ust. Zdanie, jakie wypowiedział było... Cóż, na tyle intrygujące, że Guts natychmiast odwrócił się w jego stronę, by zobaczyć to na własne oczy... Nie... Chłopak musiał się pomylić i przypadkiem zabrał jakiś kamień, a nie Kulę. Pewnie... Pewnie trzyma ją w innej kieszeni... Po chwili Note wyciągnęła sztukę, należącą do Gutsa. Ten znów się odwrócił, by obejrzeć znalezisko i z otwartymi ustami wziął Smoczę Kulę z rąk Note. Zbliżył ją do twarzy, a następnie obejrzał. Wydawała się... Cięższa. W dotyku też przypominała kamień... Najzwyklejszy na świecie głaz... Ale... Dlaczego?
Puścił kamień, by swobodnie upadł na ziemię. Nie interesował go. Interesowały go Smocze Kule. Zacisnął zęby i zrobił krok w stronę dziewczyny. Na pewno gdzieś ukrywała sztukę Saiyanina. Złapał dziewczynę za kołnierzyk lewą ręką i podniósł tak, że jej głowa znajdowała się teraz nad nim. Napiął wszystkie mięśnie, a złocista aura zaczęła spowijać jego ciało. Kosmyki, do tej pory swobodnie opadające na czoło, teraz lekko się unosiły i delikatnie falowały. To samo robiło całe ubranie chłopaka. Cóż, był zły. Właśnie stracił jedyną szansę na uratowanie swojej rodziny. Rodziny, której nawet nie miał okazji przeprosić za opuszczenie ich. Dlaczego? Czyja to była wina? Pomógł tej dziewczynie... A ona... A oni... Cofnął prawą rękę i zacisnął dłoń w pięść. Uścisk na kołnierzyku nie słabł. Ba, nawet zacieśnił się jeszcze bardziej. Chciał... Chciał tylko odzyskać najbliższych, których stracił w wyniku megalomanii jakiegoś dupka z kosmosu. Wszystko szło źle. Najpierw Vegeta, później Kido, teraz to... Wszystko szło źle, nie tak jak powinno. Note miała proste zadanie... Miała bronić Kuli... Jednakże, czy to była jej wina? Nie wydawała się... Zła. Może stało się coś, czego nikt z nich nie przewidział. Może...
-Argh!-
Rzucił dziewczyną. Nie jakoś mocno. Zwyczajnie na tyle, żeby poleciała ten metr, dwa do tyłu i najwyżej obiła sobie tyłek. Później padł na kolana i uderzył złączonymi pięściami w ziemię zostawiając po nich małe kratery. Pochylił się na tyle, że dotykał ziemię czołem, a potem zamknął oczy, zacisnął zęby i zarył palcami w ziemi. Próbował się uspokoić. Wyładowywanie złości na osobach, które nic mu nie zrobiły, a nawet chciały pomóc, nic mu nie da. Musiał... Musiał znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy. Dlaczego tak się stało? Kto za tym stał? Zbyt dużo pytań, za mało odpowiedzi.
W końcu jego mięśnie się rozluźniły, aura zniknęła, a kropelki potu skapnęły na ziemię. Leżał tak w zupełnej ciszy przez kilka sekund, nim wreszcie się odezwał.
-...Dlaczego?-
Do nikogo konkretnie nie skierował tego pytania. Sam nawet nie wiedział, o co pyta. Być może o wszystko, być może o nic. Musiał się wziąć w garść i zacząć szukać sposobu na naprawienie Smoczych Kul. Podniósł głowę, a następnie podparł się rękoma. Potem wybił się z nich i usiadł na piętach. Zrezygnowanym wzrokiem spojrzał na Note, a następnie na Ziemian. W końcu wrócił wzrokiem do członkini Patrolu
-Przepraszam.-
Spuścił głowę i uwolnił obie nogi spod tyłka, a następnie wstał. Poklepał się po płaszczu pozbywając się ziemi z niego, a następnie podniósł Kulę, którą wcześniej upuścił. Potem podszedł do dzieciaka, który trzymał Kulę-kamień w plecaku i wyciągnął dłoń, by mu ją oddał. Albo odda z wdzięczności, albo ze strachu. Jeden pies, teraz to nie ma znaczenia. Gdy już zdobył obie Kule, to skinął Ziemianom na pożegnanie, a następnie skierował się w stronę Note.
-Wiesz... Wiesz dlaczego one są kamieniami? Da się to odwrócić?-
Cóż... Miejmy nadzieję, że dziewczyna nie będzie miała za złe Gutsowi ten wybuch!
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Wto Sie 27, 2019 9:12 pm
Eien no MG Modo
~Kłopoty?~

Fakt, że Note zamiast oddać Gattsowi kulę zaczęła coś kręcić, był co najmniej dziwny. Czy jednak mogła chcieć zagarnąć ją dla siebie? Cóż, wcześniej nie sprawiała wrażenia, jakby w jakikolwiek sposób zależało jej na tych artefaktach, musiało zatem chodzić o coś innego. Sanji zaczął szukać kryształowej kuli w swoim plecaku, patrolerka zaś starała się na uboczu przekazać saiyaninowi, że coś jest nie tak. Niestety ubiegł ją młodzik, wyciągając ze swoich rzeczy okrąglutki kamień, który ponoć miał być smoczą kulą. Brunetka również wyciągnęła tę należącą do ogoniastego - równie skamieniałą i bezużyteczną. Co dalej?
Oględziny nie wykazały nic ponad to, że Gattsu miał w ręku zwykły głazik o idealnym kształcie kuli. Na co mu jednak jakiś kamulec, skoro szukał artefaktów zdolnych przywrócić Vegetę i wszystkich jego bliskich do życia? No właśnie. Note przyglądała się uważnie jego reakcji, gdy jednak chwycił ją za kołnierz i pociągnął w górę, pisnęła krótko.
- T-To nie moja wina! - zawołała, chwytając za trzymające ją ramię. - Była już taka, gdy kazałeś ją zabrać!
Szalejąca wokół saiyanina aura raczej nie poprawiała całokształtu. Młodziak przy ognisku odruchowo wtulił się w matkę, Yoichi osłonił własnym ciałem rodzinę, noworodek wręcz rozwył się niczym syrena alarmowa tak, że nawet próby uspokojenia maleńkiej babci nie przynosiły skutku. Wybawca właśnie stawał się kolejnym zagrożeniem, obracając się przeciwko swej kompance. Brunetka upadła na swoje cztery litery, patrząc na jego wyładowywanie nagromadzonej złości i frustracji. Dobrze wiedziała, jak musi się teraz czuć, w końcu chyba nawet coś wspominał o przywróceniu z pomocą Shenlonga jego ojczystej planety. Teraz to było już niemożliwe, normalnym więc był podobny wybuch. Na szczęście sytuacja ta nie trwała zbyt długo i już po chwili ogoniasty zaczął się uspokajać, a następnie przeprosił. Zaraz potem zabrał się za ogarnianie, w tym podniesienie kamiennej kuli z ziemi. Gdy jednak zbliżył się do chłopca, wyciągając w jego stronę dłoń, ten skulił się jeszcze bardziej niż wcześniej, odrzucając od siebie artefakt. Tak czy inaczej, obie kule trafiły w ręce saiyanina.
- Nie wiem, nigdy nie słyszałam o przypadku, by kule zmieniły się w kamień przed zebraniem wszystkich siedmiu i wypowiedzeniem życzenia - stwierdziła cicho brunetka. - Normalnie to Shenlong najpierw spełnia życzenie, a dopiero potem kule zamieniają się na rok w kamienie i rozpraszają po świecie.
Zastanowiła się chwilę. W sumie istniała też opcja, że kule się wypaliły, albo coś w tym stylu. W końcu jako kamienie nie miały już swojej mocy, prawda? Chociaż...
- Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że może coś się stało z twórcą kul i dlatego straciły moc - dodała jeszcze po chwili. - Ale to trzeba by sprawdzić w pałacu Kamiego, a ja tam iść nie mogę. Już i tak działam na granicy prawa Patrolu, ingerując z twoją pomocą. Ale jako że mi pomogłeś, mogę chociaż wskazać ci drogę.
Wróciła jeszcze na moment do pozostałych, wymieniając z nimi kilka zdań, zaraz potem zaś znów dołączyła do Gattsa. Uniosła się nad ziemię, sprawdzając kierunek na swoim panelu, a gdy ustawiła się w odpowiedniej pozycji, wyciągnęła przed siebie rękę.
- Jeśli polecisz w tamtą stronę, dotrzesz do wąskiego słupa, na szczycie którego swoją siedzibę ma koci mistrz, Korin - wyjaśniła zwięźle. - Ma on kontakt z Wszechmogącym, twórcą kul. Będzie wiedział, jeśli coś się stało. Możesz wspomnieć, że jesteś z Patrolu. To niewiele, ale tylko tak mogę się odwdzięczyć za pomoc. Teraz muszę odstawić babcię i jej rodziców do najbliższej placówki medycznej i upewnić się, że będą bezpieczni. Tutaj zatem nasze drogi się rozchodzą, Gattsu. Bransoletkę możesz zachować, ale nie mów nikomu, od kogo ją masz.
Uśmiechnęła się nieco pogodniej, wyciągając w stronę saiyanina swą dłoń. Wystarczyło ją uścisnąć i tyle, koniec pożegnań. Po wszystkim Note wróci do reszty i ich stąd zabierze, a co zrobisz ty - zależy już tylko od ciebie.
________
END
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sro Sie 28, 2019 8:10 pm
Zmrużył oczy na odpowiedź dziewczyny. Czyli Kule zmienione w kamień to normalna rzecz, która dzieje się po wypowiedzeniu życzenia. Warto to zanotować, może kiedyś się przyda. Podrapał się po tyle głowy, a następnie wyjął Smoczą Kulę z kieszeni i dokładnie ją obejrzał. Hmph... Twórca Kul, co? Czyli Kule dało się zniszczyć albo sprawić, by stały się bezużyteczne. Kto mógłby zrobić coś takiego? Przecież... One mogą spełniać życzenia! Kto byłby na tyle głupi, żeby zniszczyć jedyną rzecz, która może spełnić jego każde życzenie? A skoro te artefakty były połączone z ich twórcą, to jeśli on by zginął, to możliwość wskrzeszenia wszystkich zniknęłaby razem z nim. Guts pokręcił szybko głową, by pozbyć się tej myśli. Lepiej nie zakładać najgorszego. Nie mógł zakładać najgorszego. Przecież nikt nie byłby na tyle głupi... Nie? Schował przedmiot do kieszeni i spojrzał na dziewczynę, która zaproponowała podanie kierunku, w którym powinien iść. Najpierw jednak postanowiła porozmawiać z Ziemianami. Ogoniasty tymczasem zastanawiał się nad tym kim jest ten twórca Kul i co mu się stało. Jeśli Guts się pospieszy, to może będzie w stanie mu pomóc.
Rozmowa Note zajęła krótką chwilę, a po niej od razu przystąpiła do wzlecenia i sprawdzenia swojej mapki. Brunet podleciał do dziewczyny, by na pewno dobrze zinterpretować gdzie, co i jak. Kiwał szybko głową, zapamiętując informacje. Wąski słup, koci mistrz, twórca Kul. Jasne! Uścisnął jej dłoń i spróbował się miło uśmiechnąć, ale fakt, że dosłownie przed chwilą tryskał agresją skutecznie mu to uniemożliwił.
-Dzięki. Uważaj na siebie.-
Cóż, Note postanowiła odejść, Antical powrócił do Zaświatów, Kenzuran... Kenzuran gdzieś był. Ogoniasty znowu został sam. Odwrócił się w stronę, którą wskazała mu dziewczyna i wystrzelił. Kocie, nadchodzę!

START TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Czw Sie 29, 2019 8:11 pm
Hmm... Czy jest sens się spieszyć? Może warto poprzestawiać priorytety? Kiedy ostatni raz trenował? Kiedy ostatni raz dawał z siebie naprawdę wszystko? Po przylocie na Ziemię? Trzeba zmienić ten stan rzeczy. Wylądował na małej polance,  a następnie głęboko się zastanowił nad tym, co dalej zrobić. Chyba powinien zacząć od rozgrzewki, żeby jego ciało się przyzwyczaiło do wysiłku, a dopiero po niej mógłby przystąpić do właściwego celu tego zatrzymania się. Cóż, czas zaczynać! Im szybciej skończy, tym szybciej zwiększy swoją moc i zbierze wszystkie Smocze Kule, naprawi je, a następnie spełni swoje życzenia. A jakie ono było, to wiedzieli wszyscy ci, którzy wiedzieć mieli. Miał zamiar odzyskać planetę Vegetę, swoich przyjaciół i dawne życie, które zostało mu tak brutalnie odebrane. Trzymał się tego zadania jak niczego innego i miał zamiar doprowadzić je do końca. Nawet, jeśli wymagałoby zdrad, przelewania krwi braci i tym podobnych. Nawet gdyby chciał, to i tak nie mógłby odpuścić. Poczucie winy i twarze Magu, Kany i Toka krążyłyby w jego myślach przez cały czas, ciągle przypominając mu to, do czego doprowadził. A przynajmniej sądził, że doprowadził. Nie widział innej opcji. Zwyczajnie... Zdradził tych, na których najbardziej mu zależało. Cała reszta się nie liczyła. Byli tylko kolejnymi stopami na planszy, która kończyła się jego zwycięstwem. Musiała się kończyć zwycięstwem.

KONIEC TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Czw Sie 29, 2019 8:11 pm
A co jeśli jednak nie? Co jeśli czekała go tylko kolejna porażka, przez którą będzie musiał przejść tak czy inaczej? Już i tak doświadczył ich tak wiele... Walka na Vegecie? Uciekł, ale poświęcił całe swoje życie. Walka z Belialem? Wygrali, ale Kido stracił swoje życie... Albo i nie. To wszystko już nie miało sensu. Tsuful w jego ciele był tak podobny do Kido... Ale czy aby na pewno nim był? Co jeśli tylko czeka, aż czujność Saiyanina opadnie? Albo aż będzie na tyle wykończony, że nie pozostanie nic innego, niż wskoczenie za stery? Cóż... Wszystkie te opcje są prawdopodobne. Guts i tak nie wiedział, jak się pozbyć pasożyta ze swojego ciała, więc musiał się pogodzić z tym, że będzie musiał dzielić ciało z tym mózgiem. Cóż, póki co ten "drugi" okazywał się nad wyraz przydatny i nauczył Ogoniastego paru sztuczek. Ciekawe, co jeszcze ma w zanadrzu i będzie w stanie przekazać to wędrującemu brunetowi. Saiyanin miał nadzieję na jakieś bardziej przydatne zdolności niż strzelanie energią z dłoni. Wolał coś w rodzaju, powiedzmy... Z większą mocą niszczącą. Ale mimo wszystko i tak wojownik opierał się na swojej własnej sile, a nie na marnych sztuczkach z energią. Ale to nadal było za mało... Potrzebował więcej mocy. Więcej szybkości. Musiał być wytrzymalszy. Silniejszy. Potrzebował prawdziwej potęgi. Potęgi takiej, jaką dysponował Antical. Szalejąca, potężna Ki... Tego mu było trzeba. Albo nawet czegoś dziesięć razy mocniejszego.

START TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pią Sie 30, 2019 8:34 pm
Lecz by stać się tak przerażająco silny, to musiał trenować. Dużo, bardzo dużo trenować. Właśnie dlatego spróbował wyciszyć myśli, a następnie zaczął się rozgrzewać. Krótkie i szybkie rozciąganie, a następnie parę pompek. Tutaj przyciągnie było zdecydowanie mniejsze, więc odpychanie się od ziemi za łatwością przychodziło Saiyaninowi. Dlatego musiał podwoić albo i nawet potroić to wszystko, by nadrobić zwykły trening na Vegecie. To problematyczne, bo czas trenowania się wydłużał, a nie mógł sobie pozwolić na coś takiego. Musiał się spieszyć!... Albo i nie. W sumie, to sam nie wiedział, co chciał zrobić. Zwyczajnie stwierdził, że potrzebuje większej mocy. Ta walka to pokazała. Był za słaby, żeby móc pokonać przeciwnika pojedynczo i musiał polegać na Note i Tsufulu.... A może jednak nie był za słaby? Może tak naprawdę był bardzo, ale to bardzo silny i wygrana zbliżała się wielkimi krokami? Nie da się tego stwierdzić.
Poza tym, to musiał jeszcze pozbierać Smocze Kule. Tak, zgadza się. Nie dość, że musiał je odmienić, to jeszcze musiał je pozbierać, a ta planeta wcale nie była taka mała. O nie! Była wręcz ogromna! Przeczesanie jej może trochę zająć. Chociaż... Tamci ludzie mieli pozbierać Kule, więc może już coś mają? To kolejny pretekst, by stać się jeszcze silniejszym. Dokładnie tak! Jeszcze więcej trenowania! Jeszcze więcej mocy! Buahahahahahaha!

KONIEC TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pią Sie 30, 2019 8:43 pm
A co zrobi po osiągnięciu odpowiedniej mocy? Co stanie się, gdy odmieni Kule? Co zrobi, gdy odzyska przyjaciół? Nie wiadomo. Nikt nie wiedział, nawet sam Guts. On chciał... On chciał tylko wrócić do dawnego życia. Lecz czy aby na pewno mu się uda? Te wydarzenia są dla niego traumatyczne. Może już obudził w sobie jakieś zalążki PTSD? Wyobrażacie to sobie? Saiyanin! Ba, Super Saiyanin! Super Saiyanin z PTSD! To przeczy samemu sobie! Ale jego zachowanie mogło na to wskazywać... Nieufność, agresja, mrukliwość... Wszystko wskazuje na to, że te traumatyczne, przerażające wydarzenia złączyły się i narodziły najstraszniejszego wojownika wszechczasów. Gutsa z PTSD! Może gdy już wszystko wróci do jakieś tam normy, to chłopak zacznie się zamykać w domu i płakać w poduszkę? A ostatecznie podetnie sobie ogon w toalecie i się wykrwawi? Wszystko jest możliwe w obecnym stanie. To byłaby całkiem... Tragiczna historia, nie uważacie? Tak się starać... Tak walczyć... Ciągle żyć z kłodami rzucanymi przez los pod nogi... Wszystko po to, by po udanej misji popełnić samobójstwo, bo nie wytrzymał psychicznie. Gdzie trafiłby po śmierci? Przynajmniej wiedział, że coś po niej jest, skoro Antical wrócił do Zaświatów. Ciekawe, jak wyglądało to miejsce. Nigdy nie słyszał żadnych opowieści ani nic takiego związanego z opisem Zaświatów. Ale skoro Antical dostał jakąś przepustkę, to może to miejsce nie było takie złe? Cóż, oby!

START TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sob Sie 31, 2019 8:56 pm
Hmm... Dobra, koniec tego dobrego! Czas na to, co racuszki uwielbiają najbardziej - walkę z cieniem! Guts wstał, poprawił płaszcz i ustawił się w pozycji bojowej - prawa ręka cofnięta, lewa ręka przed twarzą. Dawało mu to szansę na sparowanie ciosu i natychmiastowy kontratak po pierwszym ciosie. Niestety, przez tę pozycję miał odsłonięty dół, ale hej! W końcu był strasznie szybki. Nie powinien mieć problemu z uniknięciem paru ciosów tu czy tam, nie? Jasne, że nie! W każdym razie! Powinniśmy już przejść do odpowiedniego opisu, racja? Gdzie Guts wyobraża sobie swojego przeciwnika, który nie jest nikim konkretnym i próbuje go zaatakować, by następnie spotkać się z odpowiedzią zazwyczaj w formie kontrataku? Cóż, ten opis zostawię na następny post, żeby mieć co opisywać, a w tym skupmy się na tym... Nie wiem jeszcze na czym, ale na pewno na coś wpadnę. Może... Skupmy się na opisie wyglądu cienia! Nie posiadał żadnych kolorów. Był cały czarny bez ani jednego elementu, który miałby jakiś inny kolor. Sylwetką przypominał Gutsa, nawet miał ten sam lub podobny płaszcz i postawione włosy. Ta walka nie miała żadnego symbolizmu, Guts chciał zwyczajnie poćwiczyć, więc nie doszukujcie się tutaj tego, czego tu nie ma.

KONIEC TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Nie Wrz 01, 2019 9:12 pm
A teraz dochodzimy do tego, na co wszyscy czekali. Do opisu walki pomiędzy Gutsem i cieniem-klonem Gutsa! Obydwaj stali w takich samych pozycjach, jeden patrzył na drugiego i czekał tylko, aż przeciwnik wystartuje. Bum! Obaj poderwali się z ziemi w tym samym czasie i ruszyli na siebie. W tym samym czasie ich pięści się cofnęły, aby następnie wystrzelić przed siebie prosto na pięść przeciwnika. Zderzyli się, a powstała fala uderzeniowa... Wróć! Nie było żadnej fali, w końcu to wszystko działo się w głowie chłopaka. Dla kogoś stojącego z boku to mogło wydawać się co najmniej dziwne, jak jakiś gość patrzy groźnie na drzewa, a następnie szarżuje w ich stronę, tylko po to, by zatrzymać się gdzieś w połowie i wyrzucić pięść w pustą przestrzeń przed sobą. Cóż! Wróćmy do akcji, bo wciąż mam za mało linijek na wyznaczony przeze mnie minimum, który chciałbym osiągnąć, lecz powoli się do niego zbliżam pisząc takie zdania, więc jest dobrze. Ogoniasty następnie wypchnął przed siebie swoje kolano, by uderzyć cień w brzuch, lecz ten sparował ten ruch swoją nogą. Cóż, nic dziwnego, w końcu byli jednym, a to wszystko działo się w głowie Saiyanina. Mam tylko nadzieję, że nie oszalał i ciągle jest sprawny psychicznie.

START TRENINGU
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pon Wrz 02, 2019 10:13 pm
Wymiana ciosów, gdyby była prawdziwa, to wznieciłaby prawdziwy huragan. No, może trochę przesadzam... Może trochę bardzo... W każdym razie! Guts całkowicie wyłączył swoje myślenie. Skupił się tylko na tym, by pokonać wyimaginowanego przeciwnika, pomimo tego, że wiedział, iż to niemożliwe. Mimo wszystko jednak próbował i nie miał zamiaru się poddawać, przynajmniej dopóki nie padnie ze zmęczenia, co wcale nie miało nastąpić aż tak dawno. Już teraz jego ciosy były wolniejsze, słabsze. Za jakiś czas w ogóle wymierzanie ich będzie mu sprawiało trudność, a to zaowocuje tylko tym, że na spotkaniu z Korinem będzie bezbronny... Chyba, że trochę odpocznie, co oczywiście zaplanował. Nie przesadzajmy, nie będzie trenował do upadłego. Racja, potrzebuje ogromnej ilości mocy, lecz musiał też uważać na swoje zdrowie. Przepracowywanie może się okazać zgubne, gdy kolejny obcy postanowi go zaatakować dla Smoczych Kul. Cóż, tak działał ten świat. Każdy chciałby mieć w swoich dłoniach to, co Ogoniasty trzymał w kieszeni. Każdy. Bez wyjątku. A przynajmniej tak uważał Saiyanin. Bo kto normalny odrzuciłby swoje marzenia?

KONIEC TRENINGU


Ostatnio zmieniony przez Guts dnia Czw Wrz 05, 2019 6:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Pon Wrz 02, 2019 10:14 pm
A skoro już przy tym jesteśmy, to co sądzicie o ubranku wojownika? Stylowe, prawda? Pięknie falowało na wietrze w akompaniamencie szybkich, słyszalnych podmuchów powietrza, które wywoływał Saiyanin swoim treningiem z cieniem. Starał się dać z siebie wszystko, lecz ten sposób był beznadziejny. Potrzebował kogoś, z kim mógłby się zmierzyć. Kogoś, dzięki któremu znajdzie błędy w swojej technice i będzie mógł je poprawić. On sam nie był w stanie tego zrobić. A właśnie tym był ten cały "cień". Tylko zwykłym wyobrażeniem przeciwnika, który robił dokładnie to, co Guts chciał i to bez gadania. Cóż, niestety, ale to póki co wszystko, z czego mógł skorzystać. Gdy już odzyska przyjaciół, to sobie z nimi potrenuje... Jeśli odzyska. Nie ma pewności... Pomachał głową na boki, rozwiewając złe myśli. Skup się na treningu! To jest teraz ważne! Nie złe wyobrażenia albo wspominanie! Trening! Walka! Warknął, uderzając pięścią w ziemię. Usiadł na ziemi, a następnie zastanowił się, co robić dalej. Korin na pewno będzie w stanie mu pomóc? Wiedział, jak naprawić Smocze Kule? Jeśli nie... To co mu pozostało? Nic?... Cóż...
START TRENINGU


Ostatnio zmieniony przez Guts dnia Czw Wrz 05, 2019 5:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Wto Wrz 03, 2019 11:59 pm
No dobra, to chyba trzeba to skończyć, nie? Wiecie, dotrwać do końca tych treningów i tak dalej. Byleby dostać punkty! Wiem, wiem. Niefajnie i w ogóle, ale nie wiem co robić, a pisanie na telefonie to udręka, zaufajcie mi. Spróbuję cokolwiek napisać sensownego pod koniec tego dziełka. Albo i nie. Może spróbuję napisać teraz!
Guts wytarł pot z czoła i wypuścił powietrze z ust, po chwili je nabierając. Był zmęczony, to jasne. Trenował długi, bardzo długi czas, co zdecydowanie przełożyło się na jego moc. To dobrze. Ba, nawet bardzo dobrze! Urósł w siłę, czuł to. Nie był już aż tak słaby jak wcześniej. Nie znaczy to jednak, że był silny. Wbrew przeciwnie! Wciąż był zbyt słaby, by móc się obronić. Westchnął. Dobra, czas się stąd zabierać. Jest zbyt zmęczony na dalszy trening. Wzleciał i ruszył w kierunku wskazanym przez Note. Korinie, koci mistrzu, obyś miał potrzebną wiedzę.

KONIEC TRENINGU
Z/t
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Sob Wrz 07, 2019 9:08 pm
Shade po opuszczeniu swojej drużyny po prostu leciał przed siebie, na dłuższą metę coś z tego wyniknie. Poruszał się w powietrzu, swobodnie jak ptak, ale w pełni skupiony. Nie byłoby fajnie jakby ktoś nagle na niego wyleciał i zaczął rozpierduchę, toż to byłby brak kulturki! Po jakimś bliżej nieokreślonym czasie wylądował na podłożu i zaczął iść leśnym duktem przed siebie. Z oddali jego oczom ukazał się jakiś... Słup? był on naprawdę długi, sięgał nawet powyżej chmur!. Noo, architekt który to robił musiał nieźle dać w palnik, albo mieć takie marzenie. Koszta czegoś takiego to peweks jakieś parę milionów dolanów, czy tam innej waluty. W każdym razie zainteresowało go to miejsce, postanowił zostać w tej okolicy i się rozejrzeć. Skanując nieustannie teren w poszukiwaniu osób wydzielających Ki, coraz bardziej zbliżał się do tego dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugaśnego. Jego mimika twarzy jak zwykle była zimna i obojętna, ale oczy wydzielały śladowe ilości przyjacielskich zamiarów.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Nie Wrz 08, 2019 3:09 pm
Shade wzniósł się jak ptak w powietrze i wystartował w kierunku tego tajemniczego słupa, wyglądał podejrzanie! musiał to zbadać, no po prostu musiał. Bez opierdzielania się coraz lepiej widział tą dziwną i niestandardową budowlę. Teren okoliczny był lesisty i bardzo naturalny, nie da się ukryć, że było to piękne miejsce, którego ludzka ręka nie sprofanowała swoimi autostradami, wieżowcami i innymi tego typu budowlami. W każdym razie znalazł się już pod samą wieżą... zadarł głowę w górę i nie mógł dostrzec szczytu. Postanowił uhonorować poprzedników bez możliwości latania i zamiast wlecenia tam, zaczął się wspinać do góry ! Przeklęty był w pewnym stopniu honorowym, uczciwym Sayaninem, raczej nie spotykanym w normalnych okolicznościach, można wręcz by powiedzieć, że był ,,czarną'' owcą w Sayańskim rodzie.

Occ:
Z/t szczyt wieży Korrina
Sponsored content

Las Karin - Page 4 Empty Re: Las Karin

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach