Go down
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Sie 01, 2017 3:18 pm
Zaraz po jego kpinie odezwał się ten niski gość. Wszystko wskazywało na to że  to on był Babidim. Zaczął mu grozić że go zniewoli, a on sam będzie go przepraszał na kolanach. Dla Honoberutona były to jakieś bzdury które plótł stary dziad. Zaraz potem okazało się, że owego dziada ktoś jednak poważał. Był to Pui Pui, który teraz z przestrachem błagał swego szefa o wybaczenie. Ten zaś wyciągał ku niemu rękę. Nagle zabłysły jego oczy, zaś wielka, biała głowa zaczęła zmieniać swój kształt. To puchła, to nagle się kurczyła, to nadymała. Jaszczur zrobił krok do tyłu. Z szeroko otwartymi oczami obserwował to, co się działo. Coś go ścisnęło w gardle, a po plecach przebiegł mu dreszcz. Jednak nie mógł odwrócić wzroku. W  jednym momencie ujrzał jak czaszka dumnego wojownika pęka i dzieli się na kilka kawałków, a wraz z nią na wszystkie strony rozbryzgł się jego mózg i inne fragmenty głowy. O posokach krwi już nie wspominając. Po chwili zdekapitowane ciało osunęło się na ziemię. Gad chyba nie powinien reagować na takie widoki jękiem wyrażającym obrzydzenie, przerażenie, ale najbardziej - współczucie. Był przecież żołnierzem, a zabijanie było dla niego przyjemnością. No tak, ale on nigdy nie doprowadził do tego że komuś eksplodowała głowa. Ten widok zrobił na nim niemałe wrażenie. Zamknął otwarte przed jakąś chwilą usta, a także oczy. Usłyszał jak Babidi mówi coś do diabła, którego imię brzmiało Dabura. Coś o jakimś saiyaninie, który przebywał teraz na lodowej pustynii. Gdy zaczęli się śmiać, otworzył oczy. Posłał im poważne spojrzenie. Nie tracąc srogiej miny, powiedział:
-Nie chcę mieć z wami nic wspólnego.
A potem wzniósł się do góry i zaczął lecieć w tył. Stracił ochotę na przebywanie w tym miejscu.

prawdopodobnie z/t na Szpilkową Górę
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Sie 02, 2017 1:00 am
MG

Honoberuto był zszokowany i zniesmaczony poczynaniami Babidiego i jego sługi Dabury. Oznajmił wszeb i wobec, że nie ma zamiaru mieć z nimi nic wspólnego. Obaj wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, zerkając na siebie. Gdy Changeling oderwał się nogami od podłoża i postanowił ich zostawić i odlecieć, Dabura od razu wyciągnął otwartą dłoń w jego stronę, mieżąc w plecy kapelusznika. W dłoni jego pojawiła się purpurowa kula energii, jednakże w momencie gdy miała zostać uwolniona, Babidi rozkazał, by Król Demonów tego nie robił. Ten spojrzał na niego wymownie i opuścił rękę, marszcząc swoje brwi w grymasie niezadowolenia.
- Nie zapominaj, mój drogi Daburo, że to przyszły członek naszej armii. - upomniał go czarnoksiężnik, na co demon odpowiedział jeno spojrzeniem i skinięciem porozumiewawczym głowy.
Obaj odprowadzili Changelinga spojrzeniami, po czym zniknęli przy pomocy teleportacji. Zaczynało się robić ciekawie. Najpierw napadnięty został Antical, później Honoberuto. Jaki dokładnie był plan Czarnoksiężnika Babidiego...?
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Sie 08, 2017 10:26 pm
Po timeskipie...

~Soundtrack~

Ławeczka przy krwawej fontannie. Znów wielki i silny Hono siedział na niej i nucił pod nosem jakąś smętną melodię. Cały długi rok spędzony w nowym miejscu zmienił go. Jego charakter co prawda nie przeistoczył się jakoś diametralnie, jednakże z pewnością można powiedzieć że stał się osobą o wiele bardziej stateczną i opanowaną. Bardziej skłonną do przemyśleń, a także do… rozpaczy. O tak, rozpaczy. Nie czuł się komfortowo w tym całym piekle. Nie raz i nie dwa przesiadując w swojej jurcie zalewał się łzami rozpaczając nad swym losem. Ale nie pojawiło się w nim to, co wśród mieszkańców piekła z założenia powinno się pojawiać. Mowa tu o skrusze. Zamiast niej czuł teraz nienawiść i złość. Nie wiedział do końca na kogo. Prawdopodobnie po części na strażników tego miejsca, po części na uciążliwych jego mieszkańców… Ale najbardziej na tych, którzy stworzyli to miejsce by wymierzyć sprawiedliwość i podzielić wsze stworzenie na część dobrą i złą. Nie raz i nie dwa zaciskał zęby i przeklinał bogów w myślach. Żal, cierpienie, wściekłość, żałoba po samym sobie. Oto, czym teraz był...
Jednakże nikt o tym nie wiedział, nikt tego nie widział. Dla innych na ławce siedział potężny wojownik, który nikogo się nie bał i wszystkich traktował z góry. Nie byle kto, a dumny changelinga, przedstawiciel rasy potężnych zdobywców wielu planet kosmosu. Ręce miał rozłożone na górnej krawędzi ławki, nogi wyciągnięte przed siebie, a twarz skierowaną nieco w górę. Milczał. Widać było jak co jakiś czas obserwuje otoczenie i wszystkich truposzy. Jednak nikt nie wiedział czy właśnie na niego w danym momencie patrzy. Wszystko przez te jego ciemne szkła, nie było przez nie widać oczu. To nadawało postaci trochę tajemniczości.
Słychać było odgłosy fontanny i delikatnego wiatru, który co jakiś czas przywiewał piasek, kurz i pył z różnych stron. Było dość chłodno, ale za to duszno, jak to często w piekle bywało. Atmosfera dość gęsta i nieprzyjemna. Zupełnie jak w innych miejscach w których często bywają typy spod ciemnej gwiazdy, nawet gdy żadnego nie widać, a ową nieprzyjemną atmosferę tworzą spojrzenia przesycone podejrzliwością i wrogością. Ale w piekle chyba już wszyscy się do tego przyzwyczaili. Także Honoberuto, który teraz odbywał coś w rodzaju wypoczynku.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Sie 08, 2017 10:49 pm
MG


Ogromna moc Honoberuto nie uszła uwadze silniejszym wojownikom, którzy w piekle spędzali swój czas. Changeling musiał czuć, że emanuje od niego ciągle maksimum energii, jakby nie mógł tego opanować, każdy jego krok wgniatał podłoże, każdy szybszy ruch powodował lewitację drobinek ziemi, głazów czy mniejszych kamieni, a co jakiś czas można było zauważyć wyładowania energii, spowijające jego ciało.
Nagle usłyszał jakiś nieznajomy, poważny i ciężki głos, którego właściciela nie sposób było dostrzec:
- Changelingu, jestem w stanie wyciągnąć cię z piekła i zapewnić twój dawny żywot. Nie chciałbyś?
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Sie 09, 2017 11:25 am
Względny spokój został zakłócony. Jaszczur usłyszał głos, którego nie znał. Nie widział jego właściciela, dlatego też wstał prędko i obrócił się spoglądając za ławkę na której przed chwilą siedział. Tam też go nie było. Spojrzał również w górę. Bezskutecznie. Cóż, być może ta osoba pojawi się gdy odpowie. Został zapytany o to, czy chciałby wydostać się z piekła i powrócić do życia. Ha, oczywiście że by chciał! Ale wątpił w to czy to aby na pewno takie proste. Gdyby od razu się na wszystko zgodził, byłby głupcem. Najpierw chciał dowiedzieć się z kim rozmawia i o co chodzi. Potem oceni czy warto nadal zwracać na tego osobnika uwagę. Usiadł więc ponownie na ławce, skrzyżował ramiona i powiedział głośno, acz spokojnie:
-Kim jesteś? Pokaż się, to pogadamy.
Założył nogę na nogę i czekał aż tajemniczy rozmówca się do niego odezwie.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Sie 09, 2017 11:08 pm
MG


Changeling dostrzegł w swojej głowie jedynie czarny obrys jakiejś postaci, ale nie miał pojęcia kim on jest, nie widział ani twarzy ani ubrania. Widział jakąś sylwetkę, jakby stała gdzieś w bardzo ciemnym pokoju a zza niej leciutka świeciłby księżyc przez zakratowane okno.
- Hahaha, nie spotkamy się changelingu. Zadałem proste pytanie. Jeśli chciałoby mi się po ciebie zejść to bym to zrobił.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Sie 10, 2017 10:12 am
Jaszczur nie ujrzał tajemniczego rozmówcy. Tylko przemknął mu przez umysł niewyraźny obraz ciemnej sylwetki stojącej w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Coś jakby... Telepatia? A zaraz potem znów usłyszał ten tajemniczy głos. Wyglądało na to, że tajemniczy jegomość wcale go nie poważa i nie będzie mu wcale żal, gdy odmówi. Jednakże pokusa uwolnienia się z tego miejsca była duża. Zamyślił się. Głupotą byłoby po prostu odmówić. Ale równie wielkim błędem byłoby zgadzanie się na wszystko i absolutne zaufanie tej osobie. Taka propozycja była strasznie podejrzana, ale istniał przecież jakiś ułamek szansy, że właśnie stanęła przed nim niebywała okazja. Po minucie rozmyślań w milczeniu, nadal siedząc na ławce, powiedział cicho:
-Co możesz mi zaproponować?
Wytężył teraz słuch. Nie może mu umknąć żadna informacja. Musi dokonać dogłębnej analizy. Jeśli skryty rozmówca nie będzie chciał gadać, prawdopodobnie jest oszustem. Jaszczur dałby wiele za możliwość powrócenia do życia, ale nie chciał się pakować w kłopoty nie zyskując nic w zamian. Rozsądek przede wszystkim.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Sie 10, 2017 8:45 pm
MG


- Idiota. - Usłyszał na swoje pytanie Honoberuto.
- Zdaje się, że nic nie rozumiesz. Nie masz nic do powiedzenia, nie możesz postawić żadnych warunków. Jesteś jedną z najpotężniejszych istot w piekle. Zwyczajnie cię wykorzystam do tego co będę uważał za słuszne, a ty grzecznie wykonasz moje polecenia. W zamian dostaniesz wolność na swoją pierwotną, żałosną planetę changelingów. Tak czy siak osiągnę to co chce, kwestia tylko czy to będzie twoja wola, czy lekko ci pomogę ją naprowadzić na właściwy tor. Zaraz padnie idiotyczne pytanie, czemu sam tego nie zrobię, nie mam zamiaru ujawniać się przed bandą idiotów, nie rozumiejących zasada panujących we wszechświecie i mających spaczone spojrzenie na to co się dzieję. - Głos jegomościa brzmiał dosyć poważnie, na pewno nie była to istota młoda i głupia.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Sie 10, 2017 9:25 pm
Tak, a więc ich współpraca miała polegać na zasadzie "przysługa za przysługę". Tyle że tajemniczy jegomość nie miał zamiaru powiedzieć w tym momencie, czego będzie chciał od Honoberutona. A więc w sumie mógłby to być jakiś szwindel. Tamten gość pewnie nie będzie chciał podpisać z nim żadnej umowy, a w przypadku jej złamania Hono i tak zostałby sam, zapewne z masą kłopotów na głowie. A kto wie czy ten gość nie nagada czegoś strażnikom gdy jaszczur przestanie być mu potężny. Co prawda brzmiał na kogoś kto ma w głowie jakiś plan ze stuprocentową szansą na powodzenie. Tyle że ten plan mógł w rzeczywistości zakładać wykorzystanie wielkogłowego do prywatnych celów nie dając mu nic w zamian. Ten gość za bardzo cenił sobie anonimowość i był zbyt tajemniczy. Coś wyraźnie kręcił. Kapelusznik nie był gotów mu zaufać, a więc powiedział do niego:
-Tak, oczywiście, zrobię dla ciebie wszystko. Wszystko byle wydostać się z tego miejsca. Warto zaryzykować, prawda? Przepraszam że zachowuję się jak idiota, już nie będę, naprawdę - do tego momentu mówił głosem niewiniątka, choć drwina w jego głosie była doskonale słyszalna. Teraz jednak spoważniał i następne słowa wymówił twardo. - A tak na serio to spadaj na szczaw liście pompować, dziadu.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pią Sie 11, 2017 11:36 pm
MG


Słowa popłynęły w eter, zdanie zostało wyrażone a kontakt telepatyczny urwany, Hobo przestał słyszeć głos tajemniczego jegomościa, jego obraz został rozmyty w nicości aż zniknął. Niebo zrobiło się jasno żółte, chmury przybrały kształt tornada, które opadało tuż przed Honoberuto. Po chwili na ziemię spadła jakaś świecąca się osoba z maską na twarzy.
Krwawa Fontanna - Page 3 WY2kZ3j
- Tak czy siak, twój los został przypieczętowany. - rzekł jegomość, jednakże jego głos zupełnie odbiegał od tego, który jaszczur słyszał przed chwilą.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Sie 12, 2017 10:59 am
Gdy jaszczur odrzucił propozycję dziwnego dziada, przestał widzieć jego niewyraźną sylwetkę. Również jego głos ucichł. Honoberuto pomyślał w pierwszej chwili, że widocznie postawił mu dać spokój. Odetchnął więc z ulgą. Ale zaraz usłyszał że zrywa się wiatr. Spojrzał więc w górę i spostrzegł, że niebo przybrało jasnożółtą barwę. Porywista wichura porozrywała obłoki i uformowała je w tornado. Gad powstał z ławki, zacisnął zęby i przybrał pozycję bojową. Po jego ciele przebiegło kilka małych błyskawic, które zdawały się przygotowywać na uderzanie we wrogów właściciela energii owe błyskawice formującej. Wtem z nieba zstąpiła postać w blasku i światłości, która od niej emanowała. Rzec by można: Anioł, który zstąpił z niebios! Lecz kto przyjrzałby się bliżej, odwołałby te słowa. Osobnik ten miał bowiem założoną na sobie bojową zbroję, która wraz z tajemniczą maską na twarzy dodawała mu wojowniczego charakteru. Był to chyba prędzej anioł śmierci, wojny i bólu, niźli dobra i jasności. Stwierdził, że los wielkogłowego został już przypieczętowany. On zaś, mimo że żadne wyzwanie nie zostało mu rzucone, już wiedział, że przyjdzie mu zawalczyć z zamaskowanym osobnikiem.
Nie czekał ani chwili i najprędzej jak mógł, zaczął lecieć ku oponentowi wężykiem. Jakichkolwiek pocisków czy czegokolwiek innego co mogło lecieć w jego stronę starał się unikać, dlatego właśnie cały czas spoglądał na wroga by zorientować się gdy ten zacznie coś kombinować. Gdy był już przy nim, wyprowadził lewym ramieniem cios sierpowy prędki cios sierpowy. Celował w twarz. Potem miał zamiar uderzyć swoim kolanem w jego brzuch, a następnie wyprowadzić prawą ręką cios od dołu wycelowany w szczękę. Zaraz potem odskoczyłby od niego i wylądowawszy kilkanaście metrów dalej, wystrzelił trzy ki blasty. Każdy standardowy, bez wkładania w nich dodatkowej mocy, a jedynie tej jaką im nadawała jego umiejętność kontrolowania swej energii. Był też gotów na to, aby z któregoś z zaplanowanych dwóch ciosów i jednego uderzenia kolanem zrezygnować, aby obronić się lub uchylić przed ewentualnym atakiem wroga.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Sie 12, 2017 3:17 pm
MG


Przeciwnik Honoberuta zdawał się nawet nie ruszać głową za jego zmienianiem pozycji, tylko niebieskawe oczy śledziły dokładnie ruch jaszczura, miał zamiar wykonać skomplikowaną kombinacje ciosów, jednakże walka skończyła się szybciej niż się zaczęła, w momencie pierwszego ciosu. Bowiem, gdy Honoberuto skakał wężykiem zbliżając się w ogromnej szybkości do Breakersa Bardocka i wyprowadził cios ręką, Bardock chwycił ją, od razu zgiął w efekcie czego changeling stracił równowagę a jakby tego było mało, drugą ręką przeciwnika został chwycony za gardło.
- Twoje predyspozycje bojowe ułożyły się zbyt równomiernie, dlatego nie masz swojej mocnej strony, czyż nie? - Zagaił Bardock, patrząc mu prosto w oczy.
- Mój Pan Demigra pragnie zrobić sobie z ciebie swojego lojalnego sługę. Twój los przypieczętowano. Sprawę załatwimy szybko, bo moim przybyciem na pewno się zainteresują. - Rzekł puszczając twoje ciało i odchodząc o krok. Prawdopodobnie miał nadzieję, że Honoberuto zwyczajnie zmieni swoje zdanie.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Sie 12, 2017 3:56 pm
Spośród serii zaplanowanych ataków, nie udał się niestety ani jeden. Gdy Honoberuto już planował zadać przeciwnikowi cios ręką, ten go za nią złapał i zgiął ją. Stracił równowagę i przed upadkiem uchronił go sam zamaskowany osobnik łapiąc go za gardło. Jaszczur wysłuchał jego słów, z których nic nie rozumiał, a potem odzyskał możliwość ruchu. Również zrobił krok w tył. Złapał się za obolałą po bolesnym chwycie rękę. Delikatnie ją masując syknął z bólu. Patrząc na nieznajomego, powiedział do niego tonem pełnym pretensji i wyrzutów:
-Czego wy ode mnie chcecie?! Dajcie mi spokój, nie znam was i nie mam zamiaru wchodzić wam w drogę!
Był naprawdę zdezorientowany i nie wiedział o co chodzi. Przestał masować się po ramieniu i znów przybrał pozycję bojową. Musiał być gotowy na ewentualny atak, ne wiedział czego się spodziewać po tym dziwaku w masce. Cały drżał. Był pełen strachu i niepewności. Czy to był tylko przypadek że wróg zdołał powstrzymać jego natarcie? A może był po prostu od niego silniejszy? Nadal zaciskał zęby, a po czole spływał mu pot.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Sie 12, 2017 4:08 pm
MG


Bardock pod maską aż zapiszczał ze śmiechu, gdy twardy i pyskujący Honoberuto teraz prosił by go zostawić i nikomu nic nie zawinił, to na pewno było dość komiczne, jakby ktoś spojrzał z boku. Głowa przeciwnika uniosła się ku górze:
- To mazgaja a nie wojownik, musi sam nam pomóc, inaczej nie zdołamy go przejąć i wzmocnić w nim zła, którego tam prawie nie ma. Panie, pozwól mi go zmusić by zgodził się na twój plan a jeśli nie, to wymarzę jego istnienie. - Po 2 sekundach głowę opuścił na Honoberuto, zapewne otrzymał odpowiedź.
- Jesteś najgłupszym stworzeniem jakie spotkałem, wyjście z tego syfu w zamian za pomoc... Zakradnij się do więzienia, zabij strażników i wypuść więźnia numer 48. To wszystko jest proste a w zamian wrócisz na swoją planetę. Twoja odpowiedź będzie ostateczna. - Rzekł i strzelił karkiem.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Sie 12, 2017 5:54 pm
Honoberuto nie miał wątpliwości. Postawiono mu ultimatum. Albo zgodzi się na wykonanie powierzonego mu zadania, albo zostanie wymazany z istnienia. Ta druga opcja niezbyt mu podchodziła, a pierwsza zdawała się być zadaniem niewykonalnym. Sam był przecież w tamtym więzieniu i wiedział jak wielka panuje tam dbałość o bezpieczeństwo. Ochrony było sporo, a wielka brama dzieląca więzienie od reszty świata wyglądała na bardzo wytrzymałą. Oczywiście że się zgodzi. A o resztę pomartwi się za chwilę. Wiedział że czas na wykonania nie będzie ograniczony i nie wchodzi w grę rezygnacja z jego wykonania. Nadal patrząc na pana w masce przełknął ślinę. Następnie powiedział lekko drżącym głosem:
-Dobrze. Zrobię co rozkażecie.
Czuł się upokorzony. Jego godność i duma została zdeptana przez jakichś tajemniczych gości o których właściwie nic nie wiedział. Szantażowali go, a on wiedział że jeśli nic z tym nie może zrobić.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Sie 13, 2017 10:06 pm
MG


Bardock znalazł się zaraz przy Honoberuto, który ledwo mógł dostrzec jego wyskok w swoim kierunku, gdy był przy nim, znowu jasnożółte światło ich otoczyło a chmury zebrały się nad ich głowami, by w postaci tornada zstąpił na podłoże piekła. Gdy dotarło, Honoberuto poczuł jak jego stopy odrywają się od ziemi i wędruje ku górze by następnie nagle przyśpieszyć z ogromną prędkością i znaleźć się kompletnie gdzie indziej...

z/t https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t193-sala-tronowa
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Kwi 21, 2019 10:10 pm
MG

Krajobraz zmieniał się co chwilę. To było dowodem na to, że Piekło skonstruowane było jak gra planszowa, posklejana z kilku różnych od siebie lokacji.
W dole pojawiła się fontanna, która wypełniona była po brzegi czerwoną substancją. Brocco uśmiechnął się półgębkiem, spojrzał na Aymi i palcem wskazał na dół, dając znać, że to tutaj.
Dał nura w dół i wylądował obok fontanny. Oparł jedną nogę o jej murek i zaczął się rozglądać.
- Chyba nikogo nie ma... - powiedział pod nosem, po czym przystawił dłonie do ust, robiąc z nich coś na wzór megafonu.
- Halo. Halo. Jestem bardzo złym Saiyaninem i zaraz popsuję wam tę niewinną fontannę. Uwaga. Krew się wyleje a murek zostanie skruszooonyyy. - niby krzyczał, ale robił to od niechcenia. Jego gra aktorska była tak sztywna, jak aktorów grający w paradokumentalnych serialach.
- Szybko, bo jestem baaaardzo złyyyy. - po tej kwestii przestał, opierając ręce na biodrach.
Nie trzeba było długo czekać, bo już po chwili z pobliskich zarośli wyskoczył Oni.
- Stop! Nie wolno! To zabytek! - krzyknął głośno, wymachując maczugą. Ubrany był w biały podkoszulek z napisem "HELL". Jego karnacja była niebiska i był dobrze zbudowany. Do tego miał wąsy, a na głowie rogi.
Brocco uśmiechnął się, po czym szturchnął Aymi w bok.
- Spokojnie. Tylko żartowałem. Szkoda mojego czasu na niszczenia takiego syfu. Młoda ma parę pytań. - i znów ją szturchnął, kładąc zaraz dłoń na jej ramieniu. Po co? Być może myślał, że to doda jej otuchy.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Kwi 21, 2019 11:30 pm

Umowa. Dziadek zobowiązuje się do odnalezienia ojca dziewczyny, ona zaś do zostawienia go w spokoju po wszystkim. Niby rzecz prosta, choć można by się nad nią głębiej zastanowić. Mimo wszystko układ został zawarty i przypieczętowany uściskiem dłoni, należało zatem przejść do konkretów.
- Czyli też chcesz dostać tę... przepustkę, tak? - dopytała luźno, gdy Brocco wspomniał o "nie zostawaniu" w tym miejscu przez wieczność. Nadal nie wiedziała, czym właściwie jest ta przepustka, mimo wszystko dawała ona perspektywę powrotu.
Dziadek znał podobno kogoś, kto może znać miejsce pobytu jej ojca, przytaknęła zatem i moment później również uniosła się w powietrze. W locie dodała do swojego małego słowniczka nowe słówko: Oni - diabeł pilnujący porządku. Podziękowała za informację krótkim skinieniem i dalej leciała już w ciszy.

Krajobraz powoli ulegał zmianie, co znaczyło, że przemierzali kolejne nieznane jej tereny należące do tego miejsca. Ay rozglądała się uważnie, szukając jakichś punktów orientacyjnych, by w przyszłości choć odrobinę zorientować się w otoczeniu, aż wreszcie przyszła pora na lądowanie. Zatrzymali się przy dziwnej niby budowli tryskającej czerwoną wodą. Płomiennowłosa nie miała pojęcia, czym to jest i do czego służy, to chyba nie było w tej chwili istotne. Brocco zaczął nawoływać, że jest złym saiyaninem i zaraz zepsuje fontannę. Kolejne słowo do skatalogowania, to chyba właśnie była nazwa tej niby budowli.
Dziadek ze znudzeniem odgrywał swoją rolę, kiedy z okolicznych krzaków wyleciał... rogacz z jakimś kolczastym kijem. Dziewczyna nieco się zdziwiła (przy okazji rejestrując słowo "zabytek"), spojrzała jednak na przybysza z ukosa. Wtedy dostała z łokcia w bok, lekko ale zawsze. Brocco wyjaśnił diabłowi, że nie zamierza niszczyć fontanny (nazwanej tu "syfem") i że to Aymi ma sprawę, a raczej pytania. No i znów została szturchnięta. Spojrzała niepewnie na dziadka, potem na Oni, aż wreszcie przełknęła ślinę i się odezwała.
- Ja... szukam mojego taty - wyjaśniła pokrótce, wskazując od razu Brocco. - Wygląda jak dziadek, ale nie ma tych blizn. Jak widziałam go ostatnio, to miał na sobie pomarańczowe dogi z takim białym znaczkiem na piersi. Nie wie pan przypadkiem, gdzie mogłabym go znaleźć?
Nie była pewna czy taki opis wystarczy. Może lepiej wspomnieć, że tata został wybuchnięty przez jednego z generałów demona Beiala? Cóż, może za chwilę...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Kwi 22, 2019 10:18 pm
MG

- To macie szczęście, hultaje! Już myślałem, że będę musiał was potraktować moją kochaną Lucille! - powiedział głośno, całując swój kij. Brocco patrzył na niego tak, jakby sama jego obecność go mocno irytowała. I prawdopodobnie tak było, ale zobowiązał się do pomocy, więc musiał przezwyciężyć wszystkie niedogodności.
Aymi, będąc szturchniętą przez swojego dziadka, w końcu zwróciła się do przybyłego Oni. Ten spojrzał na nią z góry, przykucnął zaraz przed nią, by ich głowy się zrównały i patrzył na nią, słuchając jej słów. Wyglądał tak, jakby nie rozumiał zbyt wiele, ale rzeczywistość była inna. Po prostu został obdarowany takim wyrazem twarzy przez brutalne życie.
- Coś mi świta... Był tak samo brzydki, jak ten tutaj. - wskazał maczugą na Brocco, który słysząc ten komentarz zalał się ze złości czerwonym kolorem i zacisnął mocno pięści.
- Coś ty powiedział, ty... ty... tępa dzido!? Ty przerośnięta kupo mięsa, zaraz cię ubije na kotlety! - warknął Brocco, wygrażając i wymachując energicznie rękami. Zaraz jednak się uspokoił, pokazując na koniec środkowy palec w stronę Oni. Ten oczywiście tego nie zrozumiał, tylko spojrzał niemądrze.
- Brał udział w turnieju Anoyoichi Budōkai. Północny Kaio się nim zainteresował, więc pewnie teraz siedzą u niego i robią... cokolwiek robią bogowie. - skinął głową, zaraz drapiąc się po niej swoją wielgachną maczugą.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Kwi 22, 2019 11:35 pm

Ten cały diabeł był jakiś dziwny. Już nie wspominając, że jakiś przerośnięty, bo i tacy się zdarzają, ale kto normalny nadaje imię jakiemuś ćwiekowanemu kijkowi, całując go w dodatku? Mina Aymi wyrażała konsternację z mieszaniną chęci bycia w innym miejscu, z dala od tego dziwaka. Miał on jednak pomóc w odnalezieniu taty, musiała zatem jakoś przeboleć te dziwactwa.
W końcu przekazała diabłowi, z jaką sprawą do niego przychodzą. Nawet postarała się jak najlepiej opisać Haricotta, byleby tylko znaleźć jakąkolwiek wskazówkę. Wyraz twarzy wielkoluda już rozwiewał jej ostatnią nadzieję, kiedy ten przyznał jednak, że gdześ widział poszukiwanego. Przy okazji obraził też nie tylko jej tatę, ale też dziadka.
- Spokojnie, spokojnie! - stanęła między Brocco a niebieskim, starając się jakoś powstrzymać temperament saiyanina, ten jednak po chwili się uspokoił i znów była świadkiem tego dziwnego znaku z palcem, którego nie rozumiała. Mimo wszystko odetchnęła z ulgą, unikając niepotrzebnego starcia.
Diabeł najwyraźniej zignorował zachowanie bruneta, bo przeszedł po prostu do konkretów. Płomiennowłosa starała się słuchać uważnie, choć nie zrozumiała nawet połowy z wypowiadanych przezeń słów. Tylko coś o turnieju i kimś, kto zainteresował się tatą.
- Anoyochi... - próbowała powtórzyć, ale niespecjalnie jej wychodziło, zrezygnowała zatem. - Czyli tata brał udział w tym turnieju, a potem zabrał go ten... Północny Kaio? Jak mogę się do niego dostać?
Pominęła kwestię bogów, bo też nie bardzo wiedziała, co ma o tym sądzić. Znała jednego boga, Kamiego, a ten mimo pokładanego w nim zaufania okazał się zdrajcą, perfidnym zdrajcą. Nadal czuła urazę za to, w jaki sposób ją wykorzystał i potraktował jej uczucia. Dał jej nadzieję na zapobieżenie śmierci ojca, choć dobrze wiedział, że czegokolwiek by wtedy nie zrobiła, nie miała szans go uratować. Pozwolił jej wierzyć i kazał znów patrzeć na tragedię. Nigdy mu tego nie wybaczy. Nigdy.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Kwi 29, 2019 4:22 pm
MG

Diabłem Oni patrzył na Aymi pytająco, kiedy ta zapytała, jak może dostać się do Kaio. Podrapał się maczugą po głowie, rozejrzał się dookoła i odpowiedział.
- Nie możesz, bo jesteś w Piekle. Kaio jest w Niebie. - odpowiedział od razu, po czym przejechał dłonią pod nosem, wycierając cieknącego gluta. Brocco aż się skrzywił, powstrzymując się od nagłego wybuchu wymiotów. Odwrócił się bokiem, a spojrzenie kierował w zupełnie inną stronę.
- Fuj... - powiedział pod nosem, powstrzymując się znów przed wymiotowaniem.
- Jak znajdziesz sposób, by tam trafić, to wtedy trafisz do Kaio, ale na razie jesteś tutaj, czyli w Piekle, gdzie przebywają tylko ludzie, którzy są źli, okropni... - tu urwał, patrząc na Brocco.
- ... i brzydcy. - dodał po chwili, ale już trochę ciszej. Brocco spojrzał na niego gniewnie, nie słysząc dokładnie tego, co Oni powiedział.
Sytuacja wyglądała beznadziejnie. Aymi znajdowała się Piekle, gdzie nie było dostępu do Kaio, który mieszkał w Niebie.
- Soraski, dzieciaku. - Oni wzruszył ramionami, a widzący jego reakcję Brocco, wybuchnął. Natychmiast podelciał do niego, wymijając Aymi i złapał go za koszulę, przyciągając mocno w swoją stronę.
- Słuchaj, gościu... Albo pomożesz mojej wnuczce, albo przypomnę sobie, co o mnie powiedziałeś i roztrzaskam twój zasrany kij na twojej pustej głowie. - Saiyanin mówił spokojnie, ale widać po nim było, że był wściekły. Starał się panować nad swoimi emocjami, żeby nie pozbyć się jedynej osoby, która w Piekle była od... zawsze. Oni na początku był zdezorientowany i kiedy w końcu przeanalizował znaczenie słów Saiyanina, na jego twarzy namalowało się przerażenie.
- Na pewno jest jakiś sposób. Gadaj! Bo ci nałożę gacie na głowę! - warknął, pokazując swoje zębiska. W tej samej chwili wielki diabeł pisnął jak mała dziewczynka i objął mocno swoją maczugę. Brocco go wypuścił, a ten upadł na kolana.
- Proszę nie bić mojej ukochanej! Jest kilka przejść do Nieba, ale nie możecie ich użyć. Jeśli się przebijecie przez chmury, to może uda wam się trafić obok pałacu Enmy, ale nie mogę wam o tym powiedzieć! Jak wam powiem, to stracę robotę, dla której kończyłem dziesięcioletnie studia! - krzyczał i marudził, a do jego oczu napłynęły łzy.
Brocco zerknął na Aymi. Decyzję pozostawił jej.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pią Maj 03, 2019 5:18 pm

Zadała diabłowi w sumie całkiem proste pytanie. Zauważyła już, że ma on pewien problem z przyswajaniem informacji, dlatego też starała się przekazać to jak najłatwiej, a także cierpliwie poczekała na odpowiedź. Nigdy jednak nie spodziewałaby się słów, które padną z ust Oni. "Nie możesz".
- A-Ale... - zająknęła się, czując rosnącą gulę w gardle. Czyli już nigdy nie zobaczy taty? Wszystko poszło na marne? Wie, gdzie go znaleźć, ale nie może tego zrobić, bo jest w... piekle?
Kolejne słowa rogacza tylko w części do niej docierały, słyszała jednak wyraźnie epitety określające tutejszych ludzi. Czy ona również była zła i okropna? Dlatego tu trafiła? Dlatego nie może spotkać się z ojcem? Cofnęła się o krok czy dwa, spuszczając głowę. Czuła napływające do oczu łzy rozpaczy, wtedy jednak przypomniała sobie scenę w pałacu Enmy. Wielki rogacz wyraźnie powiedział, że walczyła w obronie Ziemi i że trafi do nieba. W prawdzie w tamtej chwili bardziej absorbowała ją sama myśl utraty życia, niż późniejsze losy, bo zdała sobie sprawę, że cała ta sytuacja nie była snem, jak z początku sądziła, ale nie zmieniało to faktu, że to nie w piekle powinna teraz być. Uświadomiwszy to sobie, poczuła wzbierający w niej gniew. Znów została oszukana i znów przez to nie może być z ojcem. Miała już tego wszystkiego dość!
Nie zwróciła uwagi na groźby dziadka, który starał się wymusić na Oni'm pomoc. Nie zwracała też uwagi na piskliwe błagania rogacza i tuloną doń maczugę. Poziom jej mocy drastycznie podskoczył, jej włosy nastroszyły się, zmieniając barwę na zzieleniały odcień złota, a całe jej ciało spowiła aura o tym samym kolorze. Uniosła wściekłe spojrzenie na niebieskiego diabła, a ułamek sekundy później już była obok niego, z białym podkoszulkiem w garści. Podciągnęła go na wysokość własnych oczu.
- Nie jestem zła - warknęła. - Walczyłam z przyjaciółmi w obronie Ziemi! Pokonaliśmy sakana-jin, gdy mój tata stracił życie, a później samego Beliala w jego paskudnej wersji! Nawet nie wiedziałam, że umarłam, a Enma mówił, że trafię do nieba! Albo wskażesz mi drogę do tego zakłamanego wielkoluda, albo groźby mojego dziadka będą twoim najmniejszym zmartwieniem. Nikt nie zabroni mi spotkać się z tatą, czy to jasne?!
Każde najdrobniejsze słowo z ostatnich trzech zdań wręcz wysyczała mu w twarz, po ostatniej deklaracji rzucając rogaczem o ziemię. Z pewnością obtłukł sobie ten wielgachny tyłek, ale też mógł uświadomić sobie, że nie żartowała. W jej oczach wciąż błyszczał gniew, aura jednak osłabła, mimo wszystko nie zamierzała odpuszczać w tej kwestii. Nikt ani nic nie mogło jej teraz przeszkodzić w ponownym spotkaniu ojca.
- Gadaj, jak do niego dojść! - zażądała ostro, stopą wgniatając kolczasty kij w glebę. Jeśli mu zależało na tym kawałku drewna to powinien grzecznie jej odpowiedzieć...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Maj 06, 2019 4:59 pm
MG

Złapany Oni zamarł ze strachu, a mówić zaczał dopiero wtedy, kiedy jego ukochana maczuga była o włos od zniszczenia. Brocco stał z boku i uśmiechał się zadziornie. Ręce skrzyżowane miał na wysokości klatki piersiowej. Widok przemienionej Aymi nie robił już na nim wrażenia. Widział już ją wcześniej i też był dziwnie opanowany.
- Spokojnie, dziewczyno... Powiedział przecież, że musimy się przebić przez chmury. - powiedział głośno, wzdychając cicho.
Przerażony Oni patrzył błagalnie na Saiyanina, jakby szukał u niego pomocy. Na jego nieszczęście, ten gość był ostatnią osobą, która wyciągnęłaby do niego rękę.
- T-Tak... przebić przez chmury! O t-te...! - uniósł drżącą dłoń do góry i palcem wskazał na żółte obłoki, rozciągające się we wszystkich kierunkach. Brocco spojrzał w górę, dłonią zasłaniając sobie oczy przed drażliwymi promieniami słonecznymi, których jak się okazało, nie było.
- Izi pizi. - odparł żartobliwie, po czym skierował się w stronę rozzłoszczonej Aymi. Nie dotykał jej, ale przeszło mu przez myśl, by położyć dłoń na jej ramieniu.
- No już, zostaw tego przegrywa. Nie ma czasu do stracenia. - powiedział beznamiętnie i machnął ręką. Oddalił się na kilka kroków od wnuczki i demona. Ponownie skierował swoje spojrzenie ku niebu.
- Pod postacią Super Saiyanina nie powinnaś mieć żadnych problemów. - dodał po chwili ciszy, kątem oka zerkając na dziewczynę.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Maj 08, 2019 11:24 pm

Znów coś stawało jej na drodze do spotkania z ojcem, tym razem zaś miała to być jej aktualna lokalizacja - piekło. A przecież sam Enma Daio twierdził, że zostanie wysłana do nieba, prawda? Poczuła się oszukana, po raz kolejny zresztą, a to obudziło w niej gniew. Była zła, a to zainicjowało przemianę, która dla niej była czymś nowym. Pochwyciła zaskoczonego diabła, wyłuszczając mu, co myśli o pewnym zakłamanym wielkoludzie, który zamiast do nieba posłał ją do piekła, co w chwili obecnej psuje jej plany, mówiąc delikatnie. Nakazała niebieskiemu wskazanie drogi, jako "zachętę" wdeptując maczugę w ziemię. Tę samą maczugę, którą ten jeszcze kilka chwil wcześniej dosłownie obcałowywał.Przyniosło to pożądane efekty.
Gdy dziadek próbował ją uspokoić, obrzuciła go gniewnym spojrzeniem, szybko jednak wróciło ono na Oni, którego wręcz gromiła wzrokiem. Wciąż zaciskała mocno pięści, zwiększając nacisk stopy na drewno, a rogacz niemal lał z przerażenia. O ile wcześniej był sparaliżowany strachem, o tyle teraz bardziej martwił go uszczerbek na jego ukochanym kijku. Uniosła wzrok na niebo upstrzone żółtymi obłokami, mrużąc przy tym oczy.
- Wyglądają jak Kinto... - mruknęła pod nosem, choć żadne z nich nie mogło wiedzieć, o czym właściwie mówiła. Ale rzeczywiście - te chmury przypominały obłok, który dostała od Korina przed rokiem, a który został zniszczony przez saiyanina imieniem Kai.
Słysząc ponaglenie ze strony bruneta, tylko przytaknęła, a następnie podrzuciła sobie maczugę stopą, ostatecznie łapiąc ją w locie. Po raz ostatni spojrzała na diabła, by moment później wbić kolczasty kijek w ziemię między jego nogami, zaraz potem odwróciła się w stronę dziadka i podeszła do niego.
- Tak, nie powinno być problemu - przyznała, również patrząc w górę. Potem jednak zdała sobie sprawę, że Brocco mówił tylko o niej, więc spojrzała na niego. - Więc... nie polecisz ze mną? Nie chcesz zobaczyć mojego taty? Swojego... syna?
Nie była do końca pewna, czy tak określa się "męskiego bachora", jakby to ujął dziadek, sama bowiem zawsze była nazywana córcią. Z drugiej strony gdzieś podczas rozmów z Ryu, gdy starał się on mówić jak swoja mama, padała fraza "mój synu", skojarzyła więc fakty. Najwyżej wyjdzie na nieco głupią, choć dziadek nie krytykował jej pytań o nazewnictwo członków rodziny. Patrzyła więc na niego, czekając na jakąkolwiek odpowiedź, dopiero potem odczekała stosowną chwilę i go przytuliła. Mieli umowę, nie mogła od niego wymagać, by z nią poleciał. Miał w końcu tylko pomóc jej znaleźć drogę do taty.
- Miło było cię poznać, dziadku - mruknęła trochę niewyraźnie. - Szkoda, że nie możemy spędzić razem więcej czasu. Pozdrów babcię Karotte, jeśli ją spotkasz.
Odsunęła się od niego, odstępując na krok, by zaraz unieść nieco przeszklone spojrzenie na jego twarz. Uśmiechnęła się delikatnie i uniosła wyżej podbródek, dodając sobie animuszu.
- Dziękuję za wszystko, dotrzymałeś słowa - powiedziała jeszcze, wyciągając przed siebie dłoń, by przypieczętować wykonanie jego części umowy. - Teraz zgodnie z obietnicą ja pozwolę ci odejść i nie będę zakłócać twojego spokoju. Chociaż... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Po uściśnięciu jego dłoni uśmiechnęła się nieco szerzej, a następnie zrobiła dwa kroki w tył i coś na kształt salutu. Moment później wybiła się mocno w górę i pofrunęła w stronę chmur. Oby tylko zdołała się przez nie przebić...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pią Maj 10, 2019 3:19 pm
MG

Brocco spojrzał w dół na Aymi. Zapytany o spotkanie z synem, westchnął ciężko i pokręcił głową przecząco na boki. 
- Słuchaj, mała... To tak nie działa. - odpowiedział wymijająco, a kiedy dziewczę go przytuliło, nie wiedział co zrobić. Stał jak wryty, nie odwzajemniając uścisku.
Zaraz po krótkiej chwili, Aymi wyciągnęła dłoń do Brocco. Ten uśmiechnął się półgębkiem i podał jej swoją, przypieczętowując zakończenie ich umowy. Uścisk był silny i pewny.
- Ta. Było miło. - burknął pod nosem, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok. Później nie odezwał się już wcale, patrząc tylko do góry, jak dziewczyna odlatuje w stronę złocistych chmur.
Wpatrywał się w nią tak przez jakiś czas, aż w końcu na jego twarzy namalował się uśmiech. Zaraz po tym, Aymi zniknęła za pierwszymi obłokami, zostawiając za sobą tylko smugę aury.

- Czemu z nią nie poleciałeś? To przecież twoja wnuczka. - odezwał się Oni, otrzepując swoją maczugę z piachu i pyłu. Gdy już ją doczyścił, zarzucił ją sobie na plecy, masując dłonią swoje krocze, które o mały włos nie zostało zmiażdżone przez Aymi.
Brocco nawet nie spojrzał na diabła. 
- Zamknij się. - odpowiedział chłodno, po czym ruszył przed siebie, zostawiając Oni samego. Demon spojrzał do góry i uśmiechnął się zadziornie. Ułożył dłonie na biodrach i dumnie wypinając swoją klatę, rzekł:
- Szkoda, że nie wie, co ją czeka, hłe hłe. Mogła smarkula być grzeczniejsza. - i splunął w bok, biorąc znów maczugę do ręki i odchodząc, wesoło sobie pogwizdując. Brocco słysząc jego słowa, zagotował się w środku. Ruszył na niego i jednym uderzeniem powalił go na ziemię, przyciskając zaraz swoją stopę do jego klatki piersiowej.
- Coś ty powiedział!? - warknął, a diabeł zasłonił swoją twarz ze strachu.

-----

Aymi leciała do góry, mijając coraz więcej pojedynczych obłoków. Ich ilość z każdą chwilą się zwiększała, aż w końcu zaczynały przypominać budyń.
Ziemi nie było widać, a gdzie dziewczę się nie obejrzało, tam napotykało intensywny, żółty kolor, któremu towarzyszyła niepokojąca cisza.
Nagle nogi Aymi zostały pociągnięte do tyłu, wybijając ją z lotu. Czarne cienie trzymały mocno jej kostki, ciągnąc ją z powrotem w piekielne czeluści. Jakby tego było mało, cienie pochwyciły również jej nadgarstki i szyję, na której mocno się zacisnęły, uniemożliwiając tym samym oddychanie.
Sponsored content

Krwawa Fontanna - Page 3 Empty Re: Krwawa Fontanna

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach