Go down
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lut 25, 2021 3:26 pm
- Nje muszem, bo se mam czyściutkiego siurka i reguralnie wietrzę wora! - skwitował od razu, uśmiechając się szeroko. Procenty działały w dziwny sposób. W jednej chwili było normalnie, a po chwili cały świat postawiony został do góry nogami.
Siłowanie trwało w najlepsze. Pot lał się z czoła, a żyły wychodziły na wierzch. Mięśnie były maksymalnie napięte, do tego stopnia, że gdyby nie brak rękawów, to poszłyby szwy w każdym miejscu łączenia.
- Kussssoooo! - krzyknął głośno, zaciskając swoje brwi. Ziemia powoli zaczynała się trząść. Kame patrzył z zaciekawieniem i sporym rozbawieniem. Do tego ciągle popijał sake, więc żyć i nie umierać!
- Haha! - zaśmiał się, gdy szala zwycięstwa przechylała się na jego stronę. Nie spodziewał się, że nagle dostanie prosto w twarz! To wybiło go z rytmu i ze skupienia. Jak się to skończyło? Poleciał do tyłu, od razu przegrywając siłowanie z Ranzoku. Natychmiast się podniósł, wstając na obie nogi. Trzymał się ręką za twarz, a w miejscu gdzie oberwał, było widoczne mocne zaczerwienienie.
- TY OSZUKISTO JEDEN TY, TO NIE BYŁO FAIR! POWIEM AYMI! - tupał nogami jak dziecko, obrażając się na cały świat.
- Ajajajaj... - marszczył gniewnie swoje brwi, a drugą, wolną ręką pokazywał środkowy palec. Do tego wystawiał brzydko język. Jeszcze w tej samej chwili przemienił się w Super Saiyanina! Czarne włosy zamieniły się w złote, ogon również zmienił kolor. Zmianie uległo prawie wszystko, ale ten pusty, pozbawiony rozsądku wzrok pozostał taki sam.
- No choć! Pokasz mi swojom moc! - przyjął pozycję do walki, szykując się na atak Ranzoku.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lut 25, 2021 6:19 pm
Nie pozostało nic innego jak w glorii i chwale przejść do pozycji stojącej i podskokami pokazać, że nikt nie jest w stanie z Nim wygrać. Unosząc ramiona ku górze krzyczał, że wygrał oraz nikt nie odbierze mu tytułu najsilniejszego wojownika. Jednakowoż utrzymanie równowagi stało się diabelnie trudno i po sekundzie, Ranzoku padł na plecy jak długi, lecz po kilku próbach udało mu się ustać, wciąż kolebiąc się na boki. - Ależ wieje! - Krzyknąwszy zwrócił się w kierunku towarzysza, która odleciał ładne parę metrów do tyłu. - I tso?! Ja jezdem lepsiejszy niż Ty. - Wskazał palcem na leżącego Saiyajina, który z bólem musiał przyznać, iż to właśnie Android był górą w tym starciu, ale... - Aymi? Coż mi mufi to imię... Czy ona nie grała przypadkowościowo w jakimż serialu? - Ranzoku zaczął szperać w swoim upitym umyśle czy faktycznie to o Niej jest mowa. Po dłuższej chwili lampka mu zaświeciła i Haricotto kiedyś wspominał o Aymi. Byli spokrewnienie czy cuś. Chwilę później, Blondyn poczuł wahania w strukturze energii w pobliżu i Jego wzrok zwrócił się w kierunku Kame Sennina. - Ło dziadzie. Silnyś nagle. Ktoź podmienił Ci trunek z taką wodą, która powiększała bojofe zdolnoźci? - Zapytał. Okazało się jednak, że staruszek śmieje się jak głupi do sera, tylko w tym przypadku byłą to butelczyna Sake. - Jeno zostaf to, bo więcej nie dostaniesz! - To nic, że trunek należał do Boskiego Mistrza, należy się przecież dzielić z bliźnimi, czyż nie? Tutaj na chwilę przerwał i ponownie przeniósł wzrok na swojego przyjaciela. - Ło Ciem Panie. W końcu zaświeciłeś, ileż można czekeć?! I wies co? Przyjmujem wyzwanie! - Chłopak zdjął z siebie górną część ubioru pokazując swoją boską klatę, gdy tylko to nastąpiło, chłopak zaczął biec na Hariego! Jednakże trochę to trwało nim udało mu się pozbyć odzienia. - Nadchodzem! - Niestety stan upojenia alkoholowego dał o sobie znać i Ranzoku wywinął orła, ale szybko się otrząsnął i ruszył z szarżą, z trudem utrzymując się na nogach. - Żartoałem! Teraz dopiro nadchodzem. - Zaczęła się akcja, którą dyskretnie chciał przeprowadzić Android i pierwszy cios miał zakończyć sprawę. Jakieś kilka metrów przed Haricotto, chłopak wyskoczył i celował swoją nogę w twarz Saiyajina. - Pokażem Ci ofoce mego trenigu! - Runda druga... rozpoczęta!
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Lut 25, 2021 8:39 pm
Haricotto zdawał się być całkiem silny. No, a przynajmniej tak mówiła Gutsowi jego zdolność od wykrywania Ki. Dlatego chłopak miał całkiem wysokie oczekiwania co do niego. Pytanie tylko czy zgodzi się na walkę. Oby tak, bo jak nie, to Ogoniasty nie będzie miał nic do roboty i pozostanie mu tylko powrót do domu i siedzenie na tyłku. A tego wolałby uniknąć! Od dawna nie miał jak się rozerwać!
Teleportował się... Gdzieś. Był na jakiejś wyspie, a przed sobą miał jakiś dwupiętrowy domek. Rozejrzał się wokół i nie widział niczego, poza daleko rozciągającym się oceanem. No i dwójką wojowników, na których zawiesił swój wzrok. Ściągnął brwi i przechylił głowę w bok, nie będąc pewnym czy to, co widzi, rzeczywiście się dzieje. Haricotto, Super Saiyanin, stał w jakiejś pokracznej wersji swojej pozycji bojowej, a Blondyn, Ranzoku czy jakoś tak, z którym Flaczek raz się ścierał, właśnie biegł prosto na niego. Widać było, że obaj panowie byli już trochę wstawieni i wkrótce Gutsowi udało się nawet zlokalizować kto lub raczej co było winne temu stanu. Całkiem niedaleko znajdował się jakiś starzec, który bawił się w najlepsze popijając jakiś trunek i oglądając tę niecodzienną walkę. Guts westchnął, oparł pięści na biodrach i spuścił głowę. Najpierw Shade, Kenzuran i Topote nie chcieli z nim walczyć, a teraz to... No dobra, ale skoro już tu jest, to chyba nie zaszkodzi mu spytać i tak? Jest pijany, to może się zgodzi... Tylko co to będzie za walka? Ehh.
Wziął głęboki oddech i wyprostował głowę, patrząc tym razem tylko na Haricotto.
-Yo. Pamiętasz mnie? Jestem Guts. Razem pokonaliśmy Daburę. Słuchaj, jest taka sprawa... Nie zawalczyłbyś ze mną, gdy tylko skończysz to, co teraz robisz?-
To była prawdopodobnie najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek powiedział do prawie obcego człowieka. Ale no, sam nie wiedział do końca co powiedzieć. I tak to było lepsze niż "Tak mi się nudzi, że potrzebuję, żeby ktoś mi spuścił wpierdol". No, zobaczymy co powie!
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Pią Lut 26, 2021 11:28 am
Haricotto mrużył swoje oczy, starając się wyostrzyć w jakiś sposób obraz, który pod wpływem alkoholu nieznacznie się zamazywał. Widząc, jak Ranzoku pada na twarz, Saiyanin parsknął cicho pod nosem.
- To se tak nje żartowuj, bo kipniemy ze śmieszków. - wbił szpilę, bełkocząc pijackim bełkotem. Masło maślane.
Obaj ruszyli na siebie! Haricotto biegł i wziął zamach, ale zbyt szybko go wyprowadził i nie trafił w Ranzoku, który... Ponownie się przewrócił, co poskutkowało tym, że Haricotto przeleciał nad nim i również spadł na glebie. Byli tak wstawieni, że nie mogli chodzić, a co dopiero poprawnie walczyć!
- Ajajajaj...! Kto tak częsie planeto... - stęknął z bolącego upadku, trzymając się za głowę.
Niespodziewanie pojawił się Guts. Niespodziewanie, bo nie widział jak nadlatuje, a ogłupione zmysły Fasoli nie wykryły zbliżającej się energii Ki.
- Hej... Buts. - przywitał się i wstał, podnosząc zaraz rękę do góry. Ciągle był w stanie Super Saiyanina, ale aura była wyłączona. Złote włosy były trochę wyblakłe, ale wciąż żółtawe, podobnie jak ogon.
- Jako Kaburę? - zapytał, masując wewnętrzną częścią dłoni tył głowy, bo uderzył nią o glebę podczas upadku.
- Ale stój spokojnie, nie kołysaj siem tak... - dodał po chwili, próbując dobrze się przyjrzeć Gutsowi.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sob Lut 27, 2021 10:14 pm
Plan był dobry. Nie ma zaprzeczać. Niestety nasz bohater źle wycyrklował lot i padł na ryj jak długi, a przecież chciał tylko obić czachę swego przyjaciela, nic więcej. Znienacka pojawiła się kolejna postać, która wyglądał jakby chciał szukać guza! Przynajmniej miał rację, ale po części, gdyż chciał wyzwać na pojedynek Haricotto. Ranzoku trochę poczuł się smutny, że to właśnie Jego nie chciał mieszać do walki. Pewnie dlatego, że Guts już wiedział, iż przegra w ułamku sekundy z Androidem. - Ty so nie śmiechuj tak ze mne, bo bydzie mi przyrko. - Krzyknął do Fasoli, potem jak został zbrechtany przez Niego. Wstał więc normalnie do pionu i kołysał się lekko na boki, trzymając nieudolnie gardę. Tym razem zwrócił się bezpośrednio w kierunku Gutsa. - Po coś żeś przylaz... Kurtularnie spożywamy ambrozję. Cesz łynia? - Zapytał Gutsa, podchodząc do Kame sennina i zabierając mu butelkę Sake, którą wystawił w kierunku nowego gościa. W przypadku, gdy ten odmówi alkoholu, stanie się wrogiem Androida, ale przynajmniej dostanie najpierw manto od Haricotto. - Weś go skopaj. Jak wygrasz to dostaniesz kolejną czarkiem Sake, Hari. - Usiadł po turecku, patrząc na potencjalny obrót spraw. Nęcąc Haricotto butelczyną trunku, ruszając nią na boki. Czy to będzie sprawiedliwa walka? A może jak kulturalni faceci przysiądą wspólnie do Sake!
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 02, 2021 4:54 pm
Uhhh... To nie zapowiadało się zbyt dobrze. Dwójka wojowników była zbyt wstawiona, jakakolwiek walka z którymkolwiek nie byłaby zbyt satysfakcjonująca. Yare, yare... Co robić? Co robić? Dobra! Wszystko powolutku, małymi kroczkami. Może coś z tego jeszcze wyjdzie... Nie, no, kogo chciał oszukać? Nic z tego, nie ma opcji! Jego jedyna nadzieja na rozerwanie się powoli znikała. Guts już miał całkowicie zrezygnować i się pożegnać, jednocześnie wracając na Vegetę. Tak się jednak nie stało? Dlaczego? Otóż! Ranzoku postanowił się podzielić trunkiem z Flaczekiem. Ten najpierw spojrzał na niego z politowaniem, ale potem w głowie zapaliła mu się lampka. A co mu szkodzi? Nikt przecież nie powiedział, że muszą się tłuc na trzeźwo, a taki dodatek w postaci alkoholu na pewno pomoże mu się rozkręcić i szybciej zabić nudę. Zszedł z Super Saiyanina Drugiego Stopnia, skinął głową w podziękowaniu i sięgnął po butelkę. Wziął jeden, porządny łyk, który powoli przełknął, skupiając się głównie na smaku. To nie było to samo, co mieli na Vegecie. Smak był... Dziwny. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie pił.
wziął kolejny łyk i wytarł kącik ust wierzchem dłoni, a następnie oddał butelczynę blondynowi. Świat wokół niego powoli zaczynał tracić ostrość, a zmysły stawały się coraz bardziej otępiałe. Świetnie, to na pewno wyrówna szanse! Uśmiechnął się lekko i wystrzelił z knykci.
-To będzie ciekawe... No dawaj!-
Uniósł gardę i czekał na ruch ze strony chwiejącego się Haricotto. Może rzeczywiście coś będzie z tej walki
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Pią Mar 05, 2021 11:12 pm
- Kolejne sake? Pewnie, że kce! To jak pytać dzika czy sra w lesie! Hehehe! - zapytał, od razu się uśmiechając. Przetarł dłonią usta i wrócił do swojej podstawowej postaci, tak jak to uczynił Guts. Haricotto był bardziej wstawiony, co nie było dziwne, skoro wcześniej zaczął pić. Ranzoku ledwo trzymał się na nogach, ale dziarsko to robił i dawał radę. Silna głowa, silna wolna, ważne u wojownika i to bardzo!
- Hmm... Mam zaczynać? - zapytał, patrząc na Ranzoku i zaraz na Kame. Nieee, to nie było w jego stylu. To ON chciał pierwszy przyjąć cios.
- Oi, Guts! - krzyknął z uśmiechem na twarzy i wypiął się, kręcąc swoim dupskiem i klepiąc się po pośladkach. Tak jak wcześniej Okorę, tak teraz chciał sprowokować Gutsa do ataku. To nie była prawdziwa walka, ale w obecnym stanie, przy tym stopniu upojenia alkoholowego, nikt nie mógł liczyć na poważną potyczkę.
- Klaps! Klaps! Klaps! Ktoś tu był niegrzeczny! Klaps! Klaps! Klaps! Hehehe! - zaśmiał się wesolutko, pocierając ręką o swój nos. Zaraz jednak zmienił zdanie i znów podskoczył. Stanął przodem do Gutsa i uśmiechnąwszy się zadziornie, zaczął biec w jego stronę. Piasek spod jego stóp tryskał na boki. Bieg był niezgrabny, dość wymuszony. Wszystkiemu winien był alkohol.
- Ikuzo! - powiedział pod nosem, biorąc zamach, by jego atak, pięść mówiąc wprost, wylądowała na twarzy Gutsa. To był dopiero początek, więc mimo sporej bani, należało zaczął spokojnie i sprawdzić przeciwnika. Czyli, jakby nie patrzeć, jak zawsze!
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 09, 2021 7:45 pm
Rzuciwszy butelkę alkoholu w stronę Gutsa, ten bez wahania pociągnął w gwinta, jakby z nie jednego chleba piec jadł. Zasługuje to na owacje na stojąco, jednakże utrzymanie się na nogach przez Androida przychodziło z trudem. Nawet nie próbował. Tak czy inaczej, zaśmiał się głośno i rzucił okejkę do Hariego. Aprobując tym samym wyzwanie Ranzoku. Jeśli przegra, to nasz Fasola będzie musiał obejść się smakiem, o ile do takowego starcie dojdzie, gdyż Guts też nie wyglądał zdrowo. - Dawajta chłopoki. Pokażcie żeśta nie baby! - Krzyknął, machając rękoma w chaotyczny sposób, jakby był uradowany udanym dzisiejszym dniem. Kame Sennin zaczął klaskać i ubierać krawat na łysą głowę, tylko skąd on go dorwał? Chłopaki chyba zupełnie zapomnieli, że wciąż jest tutaj dziecko, ale kto by się przejmował jednym smykiem. Żółw pełnił rolę niańki, a dorośli faceci delektowali się alkoholem, cieszyli się spotkaniem, walką i... dupą!? - Ty weś ta dupa schowaj, bo włożę Ci pustom butelkem miendzy poślady! - Oburzony wstał i krzyczał do Haricjusza. Tak nie wypada! Jesteśmy w trakcie poważnej bitki, a nagrodą jest Sake. Po czym Hariś rozpoczął swoją szarżę i z bananem na twarzy biegł nieudolnie w kierunku Gutsa.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Pon Mar 15, 2021 8:13 pm
Dziwna była ta sytuacja. Guts przybył na wyspę Genialnego Żółwia i palił się do walki, ale kiedy Haricotto podjuszał go, by ten ruszył pierwszy, by w ogóle zainteresował się bitką... Nie odpowiedział. Haricotto był już rozpędzony i nawet wziął zamach, ale kiedy ujrzał, że Guts nie rusza się, co więcej, sprawiał wrażenie, jakby tego nie chciał, Fasola zatrzymał swoją pięść i samego siebie, ryjąc nogami w piachu i zostawiając w nim dwa dość długie, wąskie, korytarze wyrobione butami. Gdy się już zatrzymał, to padł na twarz. Podniósł się powoli, jeszcze przy okazji ze dwa razy tracąc równowagę, aż w końcu stanął na wyprostowane nogi.
Haricotto coraz bardziej przyzwyczajał się do stanu upojenia alkoholowego, ale więcej pić już nie chciał. Z licznych opowieści wiedział, czym taka przesada może się skończyć.
- Hę? Co ty tam gęgasz? - zagaił do Ranzoku, uśmiechając się zadziornie. Pomachał wesoło swoim ogonem i obwinął go dookoła bioder, jak pasek trzymający portki w miejscu. Zaraz klapnął na pupkę i usiadł na rozgrzanym piachu.
- Eh... Jestem głodny! - krzyknął głośno, oznajmiając całemu światu, że jego brzusio chce jeść.
- Nie chcę już być pijany... Chcę kanapeczkę z szyneczką... - złapał się za głowę, bo kręciołki były zbyt mocne. Ile to może trwać!?
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 18, 2021 10:20 pm
Wypijając swoją porcję Sake, Ranzoku krzyczał w stronę Hariego, który niestety nie był w stanie zrozumieć słów Androida. Mimo wszystko, darł się dalej, byleby go usłyszał. Poza tym walka, która miała mieć miejsce, zwyczajnie się nie odbyła. Ranzoku poczuł się urażony, gdyż miał nadzieję, że pozostała dwójka nie będzie dalej w stanie pić. Niestety, Guts okazał się być cieniasem, niegodnym miana Saiyajina. - Pa jak stchórzył! - Wrzasnął, a Hari upadł po raz setny. - Cho no na ostatniego łynia! To je lepsze niż jakaź kapaneczka! - Wychylił czarkę i dopił tyle co mógł. Odłożył resztę na bok, zostawiając coś tam dla kolegi. Najwyraźniej, dwójka kumpli już ostatkiem sił trzymała się na nogach, pomimo wszelkich prób utrzymania równowagi, sprawa okazała się trudniejsza niż przypuszczał. - To co. Tera mi się byjemy?! - Zapytał blondyn, ledwo stojąc na nogach. Czyżby to był koniec libacji alkoholowej? Ranzoku spodziewał się fajnej walki dwóch małpiatek, ale widocznie jedna z nich nie nadawała się na Saiyajina! Hańbą jest to dla mieszkańców planety Vegeta! Jakiś żółtodziób przychodzi, a potem odmawia walki, którą sam zaproponował jakiś czas temu. Daleko mu do dumnego wojownika na kształt Haricotto. Blondyn ma nadzieję, że Guts sobie pójdzie i przemyśli swoje zachowanie. Frajer, nie wojownik!
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 23, 2021 10:04 pm
Słysząc słowa Ranzoku o bitce, Haricotto natychmiast poderwał się z czterech liter. Stanął na nogi, ciągle chwiejne, i równie chwiejnym krokiem podszedł do blondyna. Pokręcił głową na boki, że już nie chce alkoholu, że to jego limit. 
- Nie kce... - zasłoni usta dłonią, bo wyglądał jakby mu się zbierało na wymioty na samą myśl o alkoholu. Po chwili jednak się ożywił, od razu wskakując na poziom Super Saiyanina.
- Ale bitka dobra je! Khe! - odbiło mu się. Pijacka czkawka pijanego Saiyanina. Tak mu się odbiło, że na moment emisja złotej aury się przerwała i musiał ją odpalać od nowa.
- No dajesz, algoholigu...! - krzyknął i wyskoczył wysoko w górę. Zawisł w powietrzu i o dziwo... Poczuł się lepiej. Już się tak świat nie kołysał. Stał troszkę bardziej... stabilnie.
- Tszekam! - krzyknął, gotując się do walki! Prawdopodobnie żaden z nich nie dosięgnie celu. 
Czekając na atak Ranzoku, Haricotto zaczął się w powietrzu rozgrzewać. Pajacyki i pompki wspierane na niczym, bo gleby nie było, a także szybkie tryliardy brzuszków, tak o, na rozgrzewkę.
______
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Nie Mar 28, 2021 4:03 pm
Odmawiając alkoholu, Haricotto sprowadził na siebie gniew Androida, bowiem trunku się nie odmawia! Telepiąc się na boki, nasz bohater próbował wypić ostatnie krople Sake, jednakże niewiele tam zostało. Tyle co nic! Rzuciwszy butelkę ambrozji na ziemię, Ranzoku zwrócił się do Saiyajina. - I tak ni ma! Tamten koleś resztem wybił. - Wskazał palcem na sparaliżowanego strachem Gutsa. Blondyn aż palił się do walki, mimo trudności z utrzymaniem równowagi. - Nadchodzem! - Wrzasnął i odbijając się od Ziemi, wzniósł się w powietrze jak Jego przyjaciel. Jednakże impet jaki nabrał zmierzał właśnie skierować na Fasolę, prawą nogą chcąc kopnąć rywala w czoło. - Dawej wszystko co umniesz. Zostań świecącą się małpom! - Rzekł w trakcie próby zaatakowania. Był ciekaw czy Haricotto zdoła przetrwać tą walkę nim zejdą, wskutek alkoholizacji! Wcześniej podczas treningu na planecie Yardrat, Ranzoku szedł łeb w łeb, kiedy mieli walczyć. Czasem przegrywał, czasem wygrywał. Widział w swoim przyjacielu godnego rywala dla Androida. Kto tym razem pokaże przewagę, szczególnie w takich warunkach, wskutek wypicia paru kropelek Sake.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sro Mar 31, 2021 8:28 pm

- Dawaj, dawaj, dawaj! - krzyknął, pokazując do Ranzoku otwartą dłoń, której palce zachęcając się zginały. Android wystartował, a Saiyanin przybrał swoją pozycję do walki. Ciężko było się poruszać, bo pijane ciało nie chciało współpracować tak dobrze, jak kiedy było trzeźwe. 
Gdy Ranzoku był w połowie drogi, pchany impetem wyskoku, Haricotto skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i przemienił się w Super Saiyanina pierwszego stopnia. Ogromny, silny podmuch wiatru ki mógł nieco spowolnić nadlatującego Androida, ale nawet jeśli nic by nie dał, to i tak robił cudowny efekt.
Haricotto pokazał język i zaraz się roześmiał.

Spoiler:

Fasola miał zamiar zaatakować równocześnie wtedy, kiedy Ranzoku. Nadciągającego kopniaka chciał zbić z całej siły pięścią. I to nie byle jak! Na podwójnym Kaiokenie!
- IKUZO!!! HARIKEN!!! - krzyknął w chwili wyprowadzenia ciosu! Co stanie się dalej? Który alkoholik pokaże, że ma słabszą głowę!?

Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Kwi 08, 2021 11:20 pm
W końcu musiało do tego dojść. Dwójka rywali postanowiła stanąć w szranki. W pierwszych konkurencjach to Ranzoku był górą, gdyż Fasola zawiódł w siłowaniu się na ręce, mimo nieczystych zagrań androida, ale to była część rywalizacji i zasad w trakcie bitki. Spodziewać się niespodziewanego, tak głosił mit. Hari nie w przebierał w środkach i wlazł natychmiast na stopień Super Saiyajina. Dodatkowo otoczył swoją złotą aurę tą sławną techniką, którą był Hariken. Ranzoku był zaciekawiony siłą przyjaciela, a gdy tylko podmuch wiatru ukazał swoją moc, nasz blond bohater został odepchnięty przez co wykonał kilka salt do tyłu. - Ło kurła. Czo za hugaran! - Krzyknąwszy w stronę Fasoli, ponowił swój atak. Nadchodzący atak nogą został powtórzony, lecz ofensywa została zbita pięścią przez oponenta. Potem Ranzoku próbował chwycić Saiyajina za wysuniętą dłoń obiema rękoma. Wykonać z nim obrót w powietrzu i rzucić nim o glebę. - Leć, Hari! Leć. - Gdy to się powiedzie, nasz Android wykona taniec radości w powietrzu, a następnie zwymiotuje próbując obniżyć lot, żeby ozdobić wody swoimi rzygowinami.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Wto Kwi 13, 2021 9:23 pm
Ranzoku dokonał swego i Haricotto runął o ziemię. Wcześniej w powietrzu machał rękami i nogami, ale nic mu to nie dało. Nie zatrzymał się. Rozbił się o piasek i wrócił do podstawowej formy, tracą złotowłosą przemianę. Syknął z bólu i wygiął się w łuk, zaraz po tym rozkładając się na piachu jak deska.
- Poddaję się... Kce kanapke... - powiedział niezadowolony, marszcząc swoje brwi. Ciągle szumiało mu w głowie, ale nie chciał pić więcej. Powoli zaczął się podnosić, a gdy stanął na nogi, otrzepał swoje ubranie z brudu. Spojrzał na Ranzoku i uśmiechnął się wesoło.
- Jesteś lepszy. Ja potrzebuję cziterskich przemian, a Ty na base jesteś taki kozak. - skinął głową, a po chwili... Zerwał się i zwymiotował, plując z gardła kolorami tęczy. Razem tak wymiotowali, pozbywając się niechcianego balastu. Nic tak nie pieczętuje przyjaźni, jak wspólne rzyganie. Brakowało tylko trzymania włosów na deską klozetową.
Haricotto klapnął na pupę i podparł się rękami, żeby nie upaść na plecy.
- Uah... Nigdy więcej nie piję! - powiedział głośno, oddychając nierówno i łapiąc każdy haust cennego powietrza tak mocno, jakby już nigdy więcej miał nie zasmakować tlenu.
- Oi... Chyba czas wracać... Luna, Ranzo, Dziadku, Urigome! Idziemy do chaty? Aycia na pewno zrobiła coś do żarełka... Och, jedzonko, jedzonko~! - powiedział radośnie, od razu wstając na nogi. Ciągle jeszcze był nieco przyćmiony od alkoholu, ale myśl o żarciu dodawała mu sił.

Guts
Guts
Liczba postów : 695

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Kwi 15, 2021 8:45 pm
Stał twardo na nogach z uniesionymi rękoma i wzrokiem skupionym na chwiejącym się celu. W końcu miało się zacząć. Haricotto ruszył ze swojego miejsca prosto na Gutsa, który zacisnął mocniej pięści, szykując swój atak... Aż tu nagle poczuł, jak trunek, który wcześniej wypił, uderza raz jeszcze lecz ze zdwojoną mocą. Zrobiło mu się trochę niedobrze i odruchowo zakrył usta prawą dłonią, lewą pokazując pauzę. Najpierw się schylił, pokasłując trochę, a potem sobie usiadł, wzdychając ze zrezygnowaniem. Chyba jednak nici z tej walki... Cholera...
Po parudziesięciu sekundach wrócił do siebie, jednak Haricotto miał już inne plany i nie interesowała go walka z Ogoniastym. Teraz miał bić się z tym drugim, Ranzoku. No nic, przynajmniej sobie popatrzy na porządną walkę, nie tak jak w górach. No, może prawdziwa walka to trochę przesada, ale wciąż zapowiadała się ciekawie. I jak się okazało, taka była! Szkoda tylko, że skończyła się tak szybko. Guts wstał i wsadził dłonie do kieszeni, gdy dwójka znajomych wspólnie wymiotowała. Kiedy tak na nich teraz patrzył, to stwierdził, że dobrze, że nie wypił za dużo, bo w przeciwnym wypadku pewnie by do nich dołączył. A tak, to był tylko trochę wstawiony i miał nauczkę, żeby nigdy więcej nie brać ziemskich trunków. Hm. Skoro już było po walce i po piciu, to chyba nie miał tutaj czego szukać. Zwłaszcza, że Haricotto chciał już wracać do siebie.
-Ja też się będę zbierał. Może uda nam się zawalczyć przy następnym spotkaniu.-
Flaczek postanowił podejść do obu mężczyzn i podać im rękę na pożegnanie, a potem odsunął się na krok, zbliżył dwa palce do czoła i... Co teraz? Wracamy na Vegetę? Hmmm... Tak, nic innego tutaj do roboty nie miał, mógł wracać. Chociaż, może mógłby wpaść do Briefsa i spytać co tam u niego? Nah, będzie inna okazja. Póki co skupił się na szukaniu pewnej znajomej Ki na Vegecie.
-Bywajcie.-
Puff. Zniknął.

Z/t
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sro Kwi 21, 2021 7:02 pm
Wskutek nadużycia boskiego trunku, Ranzoku czuł już, że dużo alkoholu potrafi spowodować większe kłopoty niż sami Time Breakersi. Z ust wydobywają się wymiociny, a nasz blondas sam nie czuł się za dobrze. Najwyraźniej dobra zabawa musi kończyć się w taki oto smutny sposób. Oparłszy się rękoma i kolana, Ranzoku stał pochylony do przodu. Nie miał pojęcia jak to wygląda w przypadku Haricjusza, lecz niedługo potem ów Saiyajin rzucił zapytanie w kierunku Androida. Chłopak padł najpierw na pośladki, a potem położył się na plecach. - Ja to sobie tutaj poleżę. Chwilkę tylko. - Machnął ręką i póki co nie chciał lub nie mógł wstać i przyłączyć się do reszty.
@Vados
@Vados
No.1 Vados' Fangirl
Liczba postów : 216

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sro Kwi 21, 2021 11:05 pm
Eien no MG Modo

Haricotto i Ranzoku upili się w trzy dupy i spreparowali coś na kształt sparingu. Ciężko to było nazwać jednoznacznie, ostatecznie jednak starcie zakończyło się... poddaniem Fasoli. Saiyanin miał dość, poza tym robił się głodny. No i nie miał za bardzo sił na kontynuację starcia. Ranzoku najwyraźniej też, skoro po chwili odstawili synchroniczny rzyg, to w morze, to w krzaki.
Roshi siedział na uboczu, przyglądając się całemu zdarzeniu z lekkim rozbawieniem zakropionym alkoholem. W końcu nie codziennie widzi się dwóch pijanych wojowników próbujących lać się po mordach, prawda? Co zaś tyczy się małej ogoniastej istotki, która wcześniej poszła bawić się z żółwiem morskim... Cóż, aktualnie leżała sobie rozłożona na jego grzbiecie, wtulając się w skorupę, i drzemała. Pora była dla niej odpowiednia, a ona jeszcze w takim wieku, gdzie popołudniowa drzemka to mus. A może przecier? Chociaż... czy to właściwie nie to samo? No, tak czy inaczej Luna sobie spała, a nawoływania dziadka niespecjalnie ją ruszyły. Ot, była w swoim własnym sennym świecie~~
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Czw Kwi 22, 2021 8:17 pm
Guts w końcu odżył. Umysł zalogował się do systemu, który poruszał ciałem. Niestety, musiał się już zbierać. Haricotto, lekko wstawiony, chciał się pożegnać jak należy, więc kiedy Guts oznajmił, że już ucieka, Haricotto podniósł rękę i powiedział bardzo, bardzo, bardzo głośno:
- Trzymaj się, Buts! Odszukam Twoją ki i zawalczymy! Narka! - i puff, Saiyanin zniknął, zostawiając resztę w opłakanym stanie. Ranzoku leżał i umierał, stary Miszcz dopijał końcówkę płynu szczęścia, a Luna spała na grzbiecie żółwia. Słodziaczek dziadzia.
- No cóż... Wygląda na to, że koniec imprezy... Fajnie było! - powiedział głośniej i podleciał do Luny. Podniósł ją i zarzucił sobie na bark, trzymając ją ręką, by nie zleciała.
- Oi, dziadku! Nie pij tyle, bo Ci się zmniejszy... Poziom mocy! Heheheheh! Kurde, mam coraz lepsze żarty, hehe... - głupi humor dalej trzymał się Fasoli. Machnął ręką do Kame Sennina i podszedł do Ranzoku. Przykucnął przy nim i położył dłoń na jego ramieniu.
- Trzymaj się mocno, pijaku. - zachichotał pod nosem, śmiejąc się z Ranzoku i samego siebie. Przesadzili, ale Ranzoku przesadził jeszcze bardziej...
Haricotto wyrzygał więcej, więc czuł większą ulgę. Blondyn oddał zdecydowanie mniej płynów... Czy to oznaczało zwycięstwo Saiyanina?
- Urigome! Pilnuj staruszka, żeby mu klapki nie pospadały! Dozoba, narka! - pożegnał się z żółwiem, ostatnią istotą na wyspie, która nie spała i nie była pijana. Trochę obawiał się teleportacji, bo mogła skończyć kolejnym, niekontrolowanym zwrotem jedzenia, ale musiał zaryzykować. Spojrzał raz jeszcze na towarzystwo i skinął głową. Skupił się na energii Aymi i tak samo jak Guts kilka chwil wcześniej... Puff!
_____
z/t
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sro Sty 04, 2023 2:27 pm

No to wyleciała z domu, zostawiając śpiącą córkę pod opieką brata, i ruszyła na poszukiwanie męża. Wątpiła, by znalazła go akurat w Kame House, ale gdzieś zacząć musiała, prawda? W siedzibie Capsule Corp. go nie było, a przynajmniej do czasu jej ostatniej wizyty u doktorka i pomocy z kosmicznym kamulcem, po sygnaturze ki ciężko było go wyczuć, musiała zatem zdać się na manualne sprawdzanie dostępnych miejscówek.
I właśnie dlatego leciała nad wodą, starając się nie zaprzątać sobie głowy wahaniami energii w okolicach nabrzeża West City. Ojciec poleciał to sprawdzić, więc nie powinna się martwić tą sprawą. Chociaż nieco zdziwiło ją, gdy w którymś momencie wszelkie te wysokie energie po prostu zanikły. Znaczy inaczej... że zanikły to złe określenie, bo czuła wyraźny spadek mocy niektórych istot, nim ich moc stała się na tyle mała, by zakamuflować się wśród ludności. Bardziej zdziwiło ją nagłe wygaszenie energii Kenzurana i to bez wpływu jej ojca. Nie podobało jej się to, mimo wszystko potrząsnęła głową, skupiając się na własnych priorytetach. Musi znaleźć Shade'a!
Przyspieszyła znacznie, rozbryzgując morską toń pod sobą, aż w krótkim czasie nie znalazła na horyzoncie niewielkiej wysepki staruszka. Szybko dotarła na ten mały skrawek lądu, stawiając stopy na piasku. Rozejrzała się dookoła. Domek jak stał, tak stoi, palmy na spokojnie sobie rosną, wszędzie cisza i spokój. Westchnęła przeciągle.
- Kame Sennin, jesteś w domu? - zawołała, kierując kroki ku frontowym drzwiom. - Szukam Shade'a, nie wiesz przypadkiem, gdzie mogłabym go znaleźć?
Bo raczej nie tu - przemknęło jej przez myśl, nie było jednak sensu wypowiadać tej kwestii na głos. Bo i po co?
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sob Sty 07, 2023 8:05 pm
Teren przed domem - Page 12 Miszczgry


Po krzykach Aymi, starzec wybiegł przed dom, gubiąc za sobą pornosa z napisem "GrajChłopcze". Podbiegł do Aymi i stanął przed nią, uśmiechając się szeroko. Miał okulary przeciwsłoneczne, ale wiadomo gdzie się patrzył.
- Ay-chan, już zapomniałem jak Ty wyrosłaś~! - zamlaskał zadowolony, a zaraz przyłożył dłonie do swojej głowy, wykonując nimi dziwny gest... 

Spoiler:

- Nie, nie widziałem go. Nie było go tutaj, ale jeśli szukasz prawdziwego mężczyzny, to dobrze trafiłaś... Puff-puff~! - krew pociekła mu z nosa, ale zdawało się, że starzec był w niebie. W niebie i w świetnej formie. Śmierć mu nie straszna, jak widać...
W tej samej chwili, na zewnątrz wyczołgał się Żółw. Widząc, co wyrabia stary pierdziel, pokręcił głową na boki z zażenownia.
- Ech, niereformowalny staruch... Był tu ostatnio, ale wspominał coś o tym, że musi polecieć do Karina po fasolki, a potem chciałby potrenować w jakimś wymagającym miejscu. - wskazał swoją płetwą ku górze, pokazując kierunek w którym znajdowała się Wieża Karina.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Sob Sty 14, 2023 5:23 pm

Ay wiedziała, że nie znajdzie tu Shade'a. Gdyby miało być inaczej, już by go wyczuła w okolicy wyspy, bo przecież do zera ki nikt z nich nigdy nie wyciszał, bo i po co. Mimo wszystko to miejsce mogło naprowadzić ją na trop, a to mogło przybliżyć ją do odnalezienia tego skarania boskiego, jakim był jej mąż. I tak oto wylądowała na wyspie Kame.
Dziewczyna przewróciła oczami, gdy staruszek nagle wybiegł z domu, przy okazji gubiąc jakiś magazyn o wiadomej treści. Zaraz się zacznie...
- Tak, tak, ale łapki to trzymaj przy sobie, jeśli nadal chcesz je mieć - mruknęłam pod nosem, choć wzrokiem dawała do zrozumienia, że jest w swoich słowach całkiem poważna. Roshi bywał niereformowalny w pewnych kwestiach... - Nie potrzeba mi żadnego mężczyzny w sumie, radzę sobie świetnie sama. Szukam Shade'a, bo mamy małą sytuację kryzysową i zbieramy ekipę do wspólnego treningu na poziomie.
Oczywiście odstąpiła kilka kroków od Żółwiego Mistrza, tak na wszelki wypadek. Jakby jakaś klepka mu się nieodpowiednio przestawiła i jednak próbował położyć na niej swoje łapska. Jej uwagę przykuł jednak żółw morski, ze słów którego wynikało, że Cień jednak tu był. Wbrew temu, co przed momentem mówił Roshi, a co Ay skwitowała przeciągłym i ewidentnie karcącym spojrzeniem.
- Czyli mój mąż poleciał do Korina, a potem... zapewne wyżej, skoro na całej planecie nie wyczuwam jego ki... - skrzywiła się lekko. Kami, Daimao... dla niej byli tą samą osobą, choć sam Daimao przy ostatnim spotkaniu twierdził inaczej. Tak czy inaczej nie widziało jej się odwiedzanie Wszechmogącego. Nie zamierzała przerywać tej ponad siedmioletniej absencji kontaktu z tym zielonym kłamcą i manipulantem. Nadal nie wybaczyła mu tego podstępu z Pokojem Czasu. Rozumiała pobudki, ale stracił jej zaufanie raz na zawsze.
- No nic, w sumie nie szkodzi odwiedzić kocurka, dawno u niego nie byłam - stwierdziła w końcu, wzdychając lekko. Potem uśmiechnęła się do żółwia. - Dzięki, Umigame. Na ciebie zawsze można liczyć. A ty - tu spojrzała z dezaprobatą na Roshiego - Ty byś się wziął za jakąś porządną lekturę, a nie półnagie laski w magazynach oglądasz. Niewyżyty staruch.
Prychnęła pod nosem, obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę plaży. Nie pozostaje jej nic innego jak polecieć do Korina i sprawdzić, czy jej przypuszczenia są trafne, czyż nie?
________
[z/t] -> Wieża Korin
Sponsored content

Teren przed domem - Page 12 Empty Re: Teren przed domem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach