Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Pustkowia

Wto Kwi 16, 2019 10:46 am
Rozległe tereny pustynne. Znajdują się tutaj skalne wzniesienia z wydrążonymi wewnątrz jaskiniami. Żyją w nich potwory karmiące się krwią żywych istot. Nie wszystkie jaskinie są zamieszkałe, ale jeśli napotkasz jaja lub skorupki po nich zostawione, wiedz że nie możesz tam zostać.
W pobliżu nie ma żadnych zbiorników wodnych, a liczne kratery wypełnione są czymś, co przypomina trawę. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom. Wszystko co tu żyje, istnieje tylko po to, by zabijać.

Pustkowia Vampa


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Wto Sie 09, 2022 9:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sro Kwi 17, 2019 9:14 pm
Na Jego szczęście dobre kłamstewko jeszcze nikomu nie zaszkodziło. A nawet więcej. Pomogło! W końcu dzięki niemu nikt nie ucierpiał. Jednak czasem się opłaca kłamać prawda? Gorzej jak to Ciebie okłamują, wtedy masz problem. Taki problem miał właśnie Brolly, który miał szczęście, że nie trafił do pustki kosmicznej bo stałby się kostką lodu, a wiadomo tam panuje temperatura bliska zeru stopni Kelwina. Czyli jest tak zimno, że aż Ci jajka zamarzają. O ile je masz. I tak Nihilius z Fu się zlitowali nad tym szaleńcem, ze go tam nie umieścili. Gdy tylko się odwrócił szukając tego wrednego Anticala, i Fu go chwycił jak jakąś kochankę sporej wielkości, to również się go złapał z małym poślizgiem. Saiyan był strasznie wkurzony nie na żart, i jeśli dorwie łeb Shinjina, to chyba tym razem obejdzie się bez tortur i pęknie niczym balon. Wolał do tego nie dopuścić. Tamten tak wył, że Imperius myślał, że straci słuch, a głuchy Bóg nie może słuchać modlitw Swoich wiernych! Jego kumpel też się zmęczył i już wyglądał normalnie. Najwidoczniej to była jakaś przemiana i strasznie była podobna do tej, którą posiadał Cumber czy Brolly. Czyżby jeden z nich był Jego Ojcem!? Raczej nie. Ale faktycznie nie był w całości Shinjinem. Z resztą to nieistotne. Gdy tylko udało mu się go złapać to nie puszczał i przeteleportował ich na tą dziwną kupkę gruzu. Od razu puścił się i zapewne Fu zrobił to samo. Zanim ich wróg ogarnie co się stało to zaczął powoli wiać razem zapewne z okularnikiem, a na dodatek krzyknął.
- Antical, czy nie możesz Nas zostawić w spokoju? Musisz podążać za tym biednym Brollym?
Rzucił to pewnym głosem, jakby faktycznie tam go widział. Oczywiście wątpił, by się ponownie na to nabrał. Jeśli się ponownie nabierze to chyba umrze ze śmiechu. Warto dodać, że ten szympans powinien w ogóle niczego nie ogarniać. W końcu był w jednym miejscu i nagle był w drugim. Raczej lekki szok. Chociaż mu i tak nic nie zaszkodzi. Starał się jak najszybciej dotrzeć do Fu, i albo od razu go przenieść ponownie na Sadalę, albo jeśli ich przeciwnik nie ogarniał co się dzieje, to zapytał.
- To co teraz? Wracamy, czy coś tutaj kombinujesz i zwiedzamy planetkę?
Trącił go ramieniem w bok. Oczywiście igrał z ogniem tylko jeśli byli bezpieczni. Zawsze może użyć bariery i ochronić ich przed jednym ciosem, i zwiać, ale cholera wie. Dlatego tym razem jak tylko zobaczy niebezpieczeństwo, to od razu teleportował Siebie i towarzysza niedoli. Chociaż z tym chomikiem na kofeinie nigdy nie wiadomo. Znając życie może być bardziej skory do ryzykanctwa. Niby był zmęczony. Imperius w sumie też, bo jednak trochę tej ki tracił, ale jeszcze na parę skoków powinno starczyć. Mimo to po prostu najważniejsze było uciec od tego goryla.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Czw Kwi 18, 2019 3:45 pm
MG

I siup! Cała trójka znalazła się na innej planecie. Zawiśli w powietrzu, Nihilius puścił Broly'ego, Fu odbił się od niego nogami. Wykonał salto w powietrzu i wylądował w iście superbohaterskim stylu, na kolanie. Do tego uniósł obie ręce do góry, wykonując tzw. "daba".
Broly stał zdezorientowany w powietrzu, rozglądając się na boki. Nie zgadzał się mu krajobraz, a pustynny klimat i gorące promienie słońca od razu dały się we znaki.
Rozglądał się dookoła za Fu i Nihiliusem, a kiedy ujrzał ich daleko, daleko w oddali, zawył złowieszczo. Jego aura eksplodowała, zwiększając swoje rozmiary kilkukrotnie. Jego policzki od krzyków zaczynały się rozdzierać.

Pustkowia BURORI

- HHHRRRAAAAAAA!!! - krzyk złości na moment przerodził się w krzyk bólu. Nagle jego ciało rozbłysło się jasnym światłem.
Kiedy wszystko wróciło do normy, wyłonił się on, Legendarny Super Saiyanin. Dumnie wypinał pierś do przodu i oddychał głośno, łapiąc każdy, nawet najmniejszy haust powietrza w płuca.
Fu uśmiechał się szeroko. Cieszył się, że mógł być świadkiem transformacji Broly'ego. Zerknął na Nihiliusa, który wcześniej szturchnął go ramieniem.
- Żałuj nie czujesz tej energii! Nigdy wcześniej nie czułem takiej eksplozji!! Chyba tylko Bóg Zniszczenia jest od niego silniejszy... A może... Może są równi!? Hahahah! Ekstra! - krzyczał, zaciskając pięści i radośnie nimi wymachując. Po chwili pokręcił głową na boki i położył dłoń na ramieniu Imperiusa.
- Może lepiej nas stąd zabierz, bo za jakieś dziesięć sekund umrzemy. - uśmiechnął się zadziornie i puścił oczko do swojego towarzysza.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Czw Kwi 18, 2019 4:38 pm
Nie tracił ani chwili i korzystał z okazji, że goryl jest zdezorientowany. Tak jak się spodziewał. Brutal nie ogarniał co się dzieje. Nic dziwnego. Nie zgadzał mu się zapewne w ogóle teren. Jakby był inteligentniejszy to mógłby się nawet obawiać, że wpadł w iluzje. Niestety, albo stety, inteligencją nie grzeszył, bądź był w takim szale, że i tak się niczym nie przejmował. Miał nadzieję, że to drugie. Nihilius używając skrzydeł wylądował na Ziemi niczym Bóg, który zstępował z niebios, a Fu wylądował na kolanie robiąc pewien znany mu gest. Przynajmniej tak mu się wydawało, ale nie mógł skojarzyć skąd. Mimo wszystko widząc to, wybuchł śmiechem, bo wyglądało to komicznie. Zaraz też skorzystał z okazji i zwiał razem z Nim. Gdy tylko małpa ich dostrzegła po poszukiwaniach, to zawyła groźnie tak głośno, że mu prawie bębenki padły. Gdy byli w odpowiedniej odległości to mogli podziwiać jak transformował się w tego tak zwanego Legendarnego Super Saiya-jina. Na początku przypominało to wszystko to co robił Cumber, teraz zauważył, że jego włosy albo zmieniały się na niebieski, albo już wcześniej były zmienione. Teraz za to zmieniały kolor na zielony, tak samo jego oczy, a wokół ciała pojawiła się zielona aura. Usłyszał krzyk gniewu i bólu, a On sam został prawie oślepiony przez światło. Po chwili było już po wszystkim. Stał przed nimi wielki bydlak, znacznie większy od Cumbera i groźniej wyglądający. Wydawał się też wkurzony. Ale raczej się tylko wydawał. Przecież nie mógł być zdenerwowany! Co to, to nie! Widział jak tamten brał każdy oddech bardzo powoli. Jego towarzysz był tym wszystkim rozradowany. Na twarzy Imperiusa również się pojawił uśmiech. W końcu widział coś czego nie każdy może doświadczyć. Ba zapragnął Sam posiadać taką moc. Ale nie był saiyanem, ani tym bardziej legendarnym saiyanem. Z resztą wolał być Bogiem, ale ta moc, to było coś co również miał zamiar osiągnąć. Z resztą dzięki temu doznał też olśnienia. Czy On sam nie może się przemienić? Z tych zamyśleń w końcu wyrwał go oczekiwany głos kumpla, który mówił, żeby żałował, że nie mógł czuć tej całej energii, i sam nigdy nie czuł takiej eksplozji. I podobno tylko Bóg Zniszczenia czyli Hakaishin jest od Niego silniejszy. Ta. Każdy z Shinjinów znał tego kogoś. Co prawda osobiście go nie widział, ale słyszał różne rzeczy.
- Może to dlatego, że nie znam tej techniki.
Prychnął, ale odpowiedział zgodnie z prawdą. Scouter pewnie, by mu wybuchł, więc dobrze zrobił, ze go wcześniej schował. Fu wręcz krzyczał i wymachiwał zaciśniętymi pięściami. Mimo to zastanowił się nad Jego słowami. Naprawdę był, aż tak silny? W takim razie byli bardzo blisko śmierci! Sporo ryzykowali za nic! Mimo to sam widok tej transformacji to było coś, więc wyszło i tak dobrze. Odczul dotyk na Swoim ramieniu i usłyszał słowa towarzysza niedoli. Miał ich stąd zabrać bo za parę sekund zginą. Widząc jego uśmieszek i oczko zaśmiał się i krzyknął do żywej bomby, w tym samym czasie wykonując Swoją technikę.
- Brolly, pamiętaj, że to Nam zawdzięczasz wolność. Gdyby nie My to wiecznie byłbyś spetryfikowany. Nie zapominaj o tym!
Po chwili zniknęli z tego miejsca i samej planety, zanim w ogóle Brolly zdołał położyć na Nich Swoje łapska.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pon Lip 29, 2019 7:22 pm
Oczywiście Fu nie odpowiedział na pytanie, czemu kula nie pokazywała tamtej drużyny Nameczan i uznał, że odpowiedź pewnie, by go zdenerwowała. I tak było. Brak odpowiedzi to również odpowiedzi, więc uznał, że zgubił ich. Dziwił się, jak to możliwe, że kula w ogóle mogła zgubić dwóch Nameczan, w tym jednego, który był nieprzytomny. Rozpłynęli się w powietrzu, czy jak!? Zapadli pod Ziemie!? Gdyby wiedział, to zaryzykowałby i zaatakował ich wcześniej, a tak okazja mu przepadła, by złapać kolejną grupkę, ostatnią bądź też nie, zależy ile tak naprawdę było Nameczan. Szcerze wątpił, że jest tylko dziesiątka na całą populacje. To wydawało mu się bezsensem. Tak czy inaczej, już miał coś powiedzieć na temat tego, że jak mógł zaprzepaścić coś tak prostego jak obserwowanie Nameczanina i jego nieprzytomnego kumpla, gdy nagle Fu stworzył portal i Nihilius tylko czuł, że był chwycony i przeszedł razem z Nim. Westchnął. Później z Nim o tym pogada. Na razie był coś ważniejszego. W oddali bowiem widział śpiącego niedźwiedzia, albo też goryla, w każdym bądź razie saiyana, a wolał go nie zbudzić na razie. Nic się nie odezwał na temat bycia słodkim. Tak czy owak razem z Fu podszedł do Niego. Ciekawe jak ciężko byłoby go zabić. Czy ma jakiś zmysł, co by go obudził odnośnie niebezpieczeństwa? Cholera wie. I tak nie miał zamiaru tego robić. Wolał go pozyskać dla Swoich potrzeb. Jeśli niczego nie zepsuje to kto wie. Po chwili usłyszał jakiś dźwięk w oddali, a przynajmniej tak mu się wydawało. Popatrzył w górę i widział niezidentyfikowany obiekt latający zbliżający się bardzo blisko do nich. Przypominał jakiś statek kosmiczny. Okularnik również wiedział, co należy z tym zrobić. Chociaż, gdy powiedział, żeby szybko się schowali bo wyczuwa zabawę, to sam nie wiedział co ma odnośnie tego czuć, ale wiedział, że to dobry pomysł i również był ciekaw tej zabawy, więc schował się razem z kompanem, a raczej został przez niego pociągnięty do pobliskiej skały, i obaj obserwowali co się dzieje. Statek kosmiczny walnął mocno o powierzchnię. To nie było lądowanie, bo dosyć mocno zaorał glebę. Z jego wnętrza wyszła dosyć ładna jak na obce standardy zielona kosmitka o białych włosach, i pomarańczowy kosmita. Oboje mieli broń jak i pancerz. Poznał też ich imiona. Pomarańcz był zwany Lemo, a kosmitka Cheelai. Odezwała się do niego dziadku, ale nie wyglądali na spokrewnionych, chociaż kto wie. Raczej uznał to, w stylu przekomarzania się znajomych, bo ten gość oberwał w łeb, a prawdziwego dziadka, by raczej nie zdzieliła po głowie. Prawdopodobnie. Podobno im silnik nawalił. Jak tak patrzył na ten statek to faktycznie wydawał się nielotny, i chociaż miał jakieś umiejętności mechaniczne, to dopiero się uczył w tym wszystkim działać. Brolly się zbudził i od razu wyszedł do nich. Imperius się zdziwił, bowiem spodziewał się latających ciał, a tutaj proszę. Rozmawiał! Zapytał ich kim są, a nie zaatakował od razu. Postęp! To oznacza jedno. Da się z nim dogadać, a to już ważne! Uwolnił podmuch wiatru, ale nic im nie zrobił. Nie zabił. Fu walnął go w ramię i powiedział, że robi się ciekawie, ten tylko powiedział równie cicho co On.
- Interesujące. Brolly ich nie zabił. Nawet nie zaatakował.
Nawet Fu pewnie zwrócił na to uwagę. Tak czy siak dla Imperiusa było to dziwne. Szkoda, że to dzięki Nim został uwolniony, a nawet nie czuł wdzięczności i tylko chciał ich zabić. Smutne. Zamiast podziękowań, prawie zginął. Może teraz jest bardziej ogarnięty. Postanowił na razie Siedzieć cicho i obserwował. Pewnie nawet jego czterooki towarzysz się zdziwił, że Nihilius, jak potrzeba, to się nie odzywa i siedzi cicho. Magia!

Nagle jednakże coś w nim jakby pękło. Nie było to wyczuwalne pewnie przez prawie nikogo. Tylko osoby, które pewnie dzierżą tajemne moce, będą w stanie to wyczuć, ale nie był tego pewien. Było to bardzo dziwne uczucie. Czuł się tak jakby miał właśnie oprócz Ki, drugie źródło. Wydawało się strasznie tajemnicze, jak i potężne z ogromnym potencjałem i możliwościami. Przypominał wewnętrzną energię Ki, ale nią nie był. Nie wiedział początkowo co to jest, ale wniosek się nasuwał sam. Magia! Najwidoczniej dziwnym trafem odblokował się w nim potencjał magiczny. A może od zawsze miał ten potencjał, tylko był uśpiony? Tego nie wie. Teraz nie tylko był wojownikiem, ale również był zarówno mechanikiem jak wcześniej, a teraz na dodatek i czarnoksiężnikiem. Co prawda nie znał żadnych magicznych sztuczek, ale najwidoczniej mógł z czasem poznać. Bardzo ciekawe.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Wto Lip 30, 2019 4:34 pm
MG

Cheelai i Lemo na widok Broly'ego, wpadli sobie w ramiona. Wyglądało to dość komicznie. Przed chwilą się bili, a teraz tulili się do siebie ze strachu. Dziewczyn wyciągnęła otwartą dłoń w stronę Saiyanina, machając nią na boki, by się nie zbliżał.
- Nie zabijaj nas! Jesteśmy tu przez przypadek! - krzyknęła, a Lemo nerwowo kiwał głową, potwierdzając słowa białowłosej. Broly przekręcił głowę na bok, skupiając się na dłoni Cheelai. Przeważnie gdy ktoś do niego wystawiał rękę, to po to, by go skrzywdzić energią ki. W tym przypadku było inaczej. Broly był naprawdę zaintrygowany. Uspokoił się i podszedł powoli do tulącej się dwójki. Zbliżył się do ręki dziewczyny i zaczął ją obwąchiwać, pnąc się coraz wyżej i wyżej, aż w końcu zaczął obchodzić ich dookoła. Sprawdzał ich i wąchał, jak zwierze, które nie ma pojęcia, na co natrafiło.
Przykucnął przed nimi i wyciągnął swoją dłoń. Przyłożył ją do dłoni Cheelai, która w porównaniu do jego, była delikatna i niewielka.
- Broly. - powiedział, wskazując na siebie ręką. Przypominał zagubione dziecko. Paragus, trzymając go w specjalnych bransoletach, które miały kontrolować jego moc, skrzywdził go tak bardzo, że ciężko było to opisać. Chłopak musiał nauczyć się wszystkiego od nowa.
Cheelai i Lemo spojrzeli na siebie. Po ich minach widać było, że kamień spadł im z serca. Wstali i otrzepali swoje ubrania z pyłu.
- Ja jestem Cheelai, a to jest Lemo. - białowłosa uśmiechnęła się, wskazując najpierw na siebie, a potem na swojego starszego kolegę.
- Co tu robisz, Broly? Nie wyglądasz na kogoś, kto mieszkałby tu od zawsze.
- Broly został... To znaczy ja... Zostałem tu przeniesiony przez złych ludzi, którzy mnie tu zostawili. - spuścił nieco głowę w dół, jednocześnie smutniejąc i złoszcząc się. Chodziło mu o Fu i Nihiliusa, którzy przyglądali się całemu zajściu. Nie pamiętał wszystkich szczegółów, ale w jego oczach, to przez nich trafił na to śmiertelne pustkowie.
Dziewczyna, widząc jego żal, niepewnie, ale przytuliła go. Lemo wyglądał tak, jakby wydała na siebie wyrok śmierci. Broly nie wiedział jak zareagować, ale uspokoił się.

- Patrz jaki gówniarz niewdzięczny! - powiedział Fu, irytując się. Splunął w bok, zaciskając mocno swoją pięść.
- A niech se tu siedzi, gnojek jeden! Z ich rozwalonym statkiem i tak nigdzie nie poleci. Chodź, Nihilek, spadajmy stąd. - powiedział w złości, odwracając się i zeskakując z wysokiej skały.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Wto Lip 30, 2019 5:07 pm
Imperius nie odzywał się i spokojnie obserwował całą sytuację, obserwował uważnie nie tylko to co robili, ich czynności, jak coś robili, ale też mowę ciała. Wykorzystał okazję, by schować zarówno Swój pancerz jak i scouter, ale go nie wyłączał, dzięki czemu otrzyma wiadomość, jak zajdzie taka potrzeba. Dzięki dobremu boskiemu słuchowi i temu, że nie stał daleko. Zabawne było to, że tamta dwójka wcześniej ze Sobą walczyła i się kłóciła, a teraz się do Siebie tulili. Tak jak się spodziewał, musiały to być przyjacielskie przekomarzania się. Zabawnie próbowała odpędzić od Siebie goryla, machając dłonią, ale niezbyt to dawało radę. Cheelai krzyknęła, by ich nie zabijał, bo są tutaj przypadkowo, a drugi kosmita kręcił głową. Oboje trzęśli się ze strachu przed nieznanym przeciwnikiem. Brolly powoli do nich podchodził, patrząc na rękę dziewczyny, ale nie wyglądało to tak jakby miał ich zaatakować. Zaczął ją obwąchiwać całą, zaczynając od ręki i idąc w górę. Potem obchodził ich i wciąż wąchał niczym zwierzę. Przykucnął i dotknął jej dłoni Swoją. Wyglądało to komicznie. Powiedział jak się nazywa i wskazał na Siebie dłonią. Wyglądał na bardzo zagubionego. Dwójka obcych się uspokoiła i dziewczyna ich przedstawiła. Zapytała co tutaj robi dodając, że raczej nie wygląda jakby tutaj mieszkał od zawsze. Wcale go to nie zdziwiło, gdy Brolly odpowiedział, że został tutaj przeniesiony przez złych ludzi, którzy go zostawili. Nie ogarniał poprzednio niczego bo był w szale, i najwidoczniej trochę mu się zapomniało. Im szybciej to naprawi tym lepiej. Co ciekawe kosmitka go przytuliła, a On jej na to pozwolił, chociaż tamten pomarańczowy wyglądał jakby miał umrzeć na zawał. W końcu Fu się odezwał, że jaki jest On niewdzięczny i splunął w bok, zaciskając pięść. I niech Sobie tutaj siedzą, bo z rozwalonym statkiem nigdzie nie polecą. Następnie powiedział do niego Nihilek i rzekł, by stąd spadali. Wyglądał na zezłoszczonego i zeskoczył ze skały. Mimo to był to dobry aktor, więc się nie przejmował tą grą. Pogładził się po brodzie, i powiedział.
- Patrzy Fusiu, jak się takie sprawy załatwia.
Powiedział, a następnie poleciał w stronę tamtej trójki. Oczywiście nie chciał, być od razu zaatakowanym przez Brollego, więc postanowił się odezwać spokojnym głosem.
- Zostawiliśmy Cie na tej planecie, bo byłeś pogrążony w szale i chciałeś Nas wszystkich zamordować. Nie mieliśmy innego wyboru, jak Cie tutaj przenieść i zostawić, byś się uspokoił.
Mówił donośnym, ale spokojnym głosem. Chociaż wyglądał strasznie, to nie wyglądał na takiego co chciał ich zaatakować, bowiem pokazał się im wszystkim, tak by go widzieli, i miał skrzyżowane dłonie patrząc się na nich z góry i powoli zaczął lądować, machając skrzydłami..
- Gdybym chciał Cie zabić, to bym Cie zostawił w Pustce kosmicznej, ale tego nie zrobiłem, bo wciąż żyjesz prawda?
Uśmiechnął się ukazując ząbki. Miał na celu udowodnić, że jakby był złym, to by go zostawił w przestrzeni kosmicznej, a nasz Saiyan, by zmarł.
- Nie pamiętasz jak zostałeś posągiem? Jak myślisz, dzięki komu zostałeś odczarowany? Jak myślisz, kto Ciebie ciągle pilnował. Kto nad Tobą czuwał, byś był bezpieczny? I jak myślisz. Kogo zaatakowałeś pogrążony w szale?
Zapytał ponownie mając zamiar mu przypomnieć, że został posągiem, a dzięki komuś od Nihiliusa został odmieniony, do tego jak się obudził to pierwszą osobą którą zobaczył był właśnie Imperius. Więc musiała to być prawda. Tym bardziej jeśli się skupi to Sobie przypomni, że Nihilius nie kłamał.
- Gdyby nie My to dalej byłbyś posągiem. Zapewne już wiecznie.
Zakończył tym, że praktycznie Brolly wiele Im zawdzięczał. W końcu prawie wylądował i przestał machać skrzydłami, ale lewitował, nie lądując od razu. Lewitował Sobie spokojnie i obserwował trójkę, schował dłonie za plecami i nic innego nie robił. Miał w końcu na celu po pierwsze uspokojenie Brollego, udowodnienie mu, że jakby naprawdę był zły i chciałby go zabić, to by go przeniósł w próżnie, a nie na planetę, oraz to, że wcześniej był posągiem, a to dzięki Imperiusowi został odmieniony, a gdyby nie jego opieka i czuwanie, to pewnie coś by go zjadło, jakby był sam na sam z nieznanym. Można rzecz, że ten Tajemniczy Jegomość się nim opiekował prawdziwie, jako zapewne jedyny. Miał tylko nadzieję, że znów nie wpadnie w szał, dlatego mówił wolno i spokojnie, tłumacząc mu wszystko tak jakby tłumaczył to dziecku. Legendarny Saiyan, był teraz jak wielkie dziecko. Więc jeśli będzie mówił do Niego jak do dziecka to zrozumie. Gdyby tylko Brolly chciał go zaatakować, to przeniósłby się znacznie dalej, na wszelki wypadek, ale wciąż go nie atakowałby. Nie chce zaprzepaścić tych rozmów. Na razie dlatego zaczął od wyjaśnienia sytuacji, i tego, że Legendarny wiele mu zawdzięczał, a jak nie jest nie wiadomo kim, to nawet on powinien wiedzieć co to wdzięczność. Kto wie, może Nihilius był jedną osobą, która coś dla Niego zrobiła. A to już było coś.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pią Sie 02, 2019 4:49 pm
MG

Fu usiadł na tyłku i oparł się plecami o skałę, na której przed chwilą leżał. Nie odezwał się słowem. Zamkną oczy, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i... medytował? Cholera wie.
Cheelai poklepała Broly'ego po plecach i uśmiechnęła się delikatnie do niego. Lemo zdawał się uspokoić swoje nerwy, oddychając z ulgą.
- Już dobrze, dobrze... Nie skrzywdzimy cię. - powiedziała spokojnie na ucho Broly'emu. Również się uspokoił, odwzajemniając uścisk. Na twarzy Cheelai pojawiło się zdziwienie, ale zaraz przeobraziło się w ciepły uśmiech.
Lemo podszedł do statku i zaczął go oglądać. Po chwili kopnął nogą w blachę, przeklinając na głos i mówiąć o statku, że to wielka kupa złomu. Cheelai się roześmiała, chyba nie zdając sobie sprawy z tego, że ta "wielka kupa złomu" była ich jedyną nadzieją na ucieczkę.

Sielankowa atmosfera została zniszczona przez Nihiliusa, który wtrącił się do rozmowy. Broly widząc go, od razu wstał i zasłonił swoim ciałem dziewczynę i starca. Mimo ochrony, mieli w gotowości swoje pistolety. 
Włosy Broly'ego się najeżyły, ale nie przybrały złotej barwy. Sama obecność Nihiliusa sprawiała, że zaczynał się denerwować. To, czy mówił prawdę, czy kłamał, nie miało już znaczenia.
- Omae...* - powiedział Broly przez zaciśnięte zęby. Fu, wyczuwając wzrost energii, wystawił głowę zza kamienia. Na jego twarzy malowała się rosnąca ekscytacja.
Cheelai widząc reakcję Saiyanina, zrozumiała, że to właśnie o Nihiliusie mówił wcześniej. Broly coraz bardziej się denerwował, na co wskazywała zielona energia, która delikatnie spowijała jego ciało. Dziewczyna nie czekając dłużej, stanęła pomiędzy Saiyaninem a Shinjinem.
Rozłożyła ręce na boki, chowając pistolet do kabury. Lemo ponownie otarł się o zawał, widząc co wyczynia jego towarzyszka.
- C-co ty...? - zapytał Broly, nieco się uspakając, ale wciąż będąc gotowym do konfrontacji.
- Zostawiliście go samego, żeby się uspokoił? A nie przyszło wam do głowy, że może tutaj zginąć albo co gorsza, samemu sobie zaszkodzić? Wielka mi pomoc! - wykrzyczała białowłosa. W czasie tych kilku chwil, nawiązała dziwną więź z kosmicznym wojownikiem. Coś jak dwie zagubione dusze, które w końcu siebie odnalazły.
- Nie pozwolę ci go zabrać ani skrzywdzić! - znów wykrzyczała, pokazując swoją mocną determinację.
Fu przyglądał się zza skały, szczerząc swoje zęby.
_____
*Ty... - "omae" to obraźliwy zwrot, brak szacunku, etc.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pią Sie 02, 2019 10:12 pm
Jeszcze wcześniej jak leciał do nich to słyszał od kosmitki, że nie skrzywdzą go. Zabawne. Raczej było na odwrót. Kosmita za to kopnął latającą puszkę, zwaną inaczej przez niego kupą złomu. Jak na razie ta kupa złomu nie poleci. Tak czy inaczej powiedział to co chciał powiedzieć, i czekał. Niestety Brolly był całkowicie niekomunikatywny i niezbyt chciał słuchać tego co mówił Imperius, nawet jeśli w głębi serca ten goryl wiedział, że mówił prawdę. Tym bardziej, że małpa się wkurzyła i jego włosy się uniosły, ale nie przybrały złotej barwy, czy też zielonej. W każdej chwili był gotów zwiać za pomocą kai kai. Na szczęście nie było to konieczne. Wbrew pozorom Saiya-jin tylko odzywał się do niego bez szacunku, ale nie zaatakował go. Mogło to oznaczać parę rzeczy, w tym to, że rozumiał w głębi, że Nihilius mówił prawdę. Oczywiście nie wiedział co zamierza z tym zrobić, i jednak czekał na dłuższą odpowiedź niż krótkie "Ty".
- Watashi.
Odpowiedział krótko. Oznaczało to bardzo formalne, "Ja". Zupełne przeciwieństwo tego, co powiedział do niego tamten typek. Oprócz tego się nie odzywał, grał na czas. Czemu? A to już inna sprawa. Jednakże prawie umarł ze śmiechu, gdy widział jak kosmitka rozłożyła ręce i starała się osłonić Swoim małym ciałkiem, tego wielkoluda. Wyglądało to komicznie. Mimo to nic nie mówił. Spokojnie słuchał Sobie tego co miała mu do powiedzenia śmiertelniczka. Starała się walczyć z nim na słowa? Jakże Mu przykro. Był w tym doświadczony. Pytała się, czy zostawili go samego, by się uspokoił i czy nie przyszło im do głowy, że może tutaj zginąć, albo Sobie zaszkodzić, a następnie krzyknęła, że nie pozwoli go zabrać, ani skrzywdzić. To ostatnie już w ogóle było śmieszne. Nie był pewien, czy Sobie robi z niego jaja, czy co. Nie, żeby jej nie doceniał, ale jeszcze niedawno trzęsła się, ze strachu, a jej kruche cielsko raczej niezbyt, by było w stanie osłonić goryla. To może być zabawne. Postanowił, zagrać w jej grę.
- Bzdura. Obserwowałem go, by Sobie nic nie zrobił.
Odpowiedział na jej zarzuty.
- Miałem mu pozwolić rozwalić planetę? Rozumiem, że według Ciebie miałem poświęcić wiele niewinnych istnień, i pozwolić mu zabić wszystko na Swojej drodze, a następnie Siebie, bowiem planeta prawie przestała istnieć, a nie jestem pewien, czy wiesz czymże, by się to skończyło.
Dodał tym razem dłużej i postanowił uderzyć ostatni raz.
- Odpowiedz. Miałem pozwolić na śmierć wielu istnień, zamiast zadbać zarówno o Niego jak i niewinnych?
Uśmiechnął się sarkastycznie. Przy okazji wytworzył Sobie z niczego jabłko i je ugryzł, a następnie popatrzył się na Saiyana.
- Czy pamiętasz Swoich pobratymców? Dla przykładu Shalotta? Dołączył do Mnie i Tobie proponuje to samo.
Tym razem wylądował i powoli, się przemieszczał w Stronę Goryla, dając mu do zrozumienia, że chciał zakopać topór wojenny. Oczywiście, nie podszedł, aż tak blisko. Doskonale pamiętał na ile go stać, więc pamiętając Swoje doświadczenie i szybkość tego saiyana, stał w odpowiedniej odległości, by szybko stąd uciec. Mimo to i tak starał się coś dla Siebie zdobyć.
- Może na takiego nie wyglądam, ale dbam o Swoich podwładnych, i nie tylko. Jesteś żywym dowodem na to. Popraw Mnie, jeśli się mylę, ale czy nie byłem dla Ciebie najlepszy, i nie zrobiłem dla Ciebie znacznie więcej, aniżeli ktokolwiek inny?
Uśmiechnął się do Niego. Mówił to wszystko wyraźnie, ale i spokojnie. Jeśli Brolly to przemyśli, to pewnie dojdzie do wniosku, że Nihilius nie był w błędzie. Wyciągnął do Niego rękę.
- Brolly, dołącz do Mnie, a uczynię Cie królem Vegety podległym tylko Mnie, Bogowi. Ze Swojej strony mogę obiecać, że będę Cie dobrze traktował. Z resztą jak każdego Mojego podwładnego. Jeśli Mi nie ufasz, to mogę Cie zabrać do Twoich rodaków, i możesz z Nimi Sam o tym porozmawiać.
Zakończył ponownie, tym razem starając się przekonać Legendarnego, że Imperius byłby dobrym wyborem. Wcześniej utworzył jedzenie z niczego, by też byli bardziej skłonni uwierzyć w to, że należy do Boskiej rasy, chociaż pewnie mało kto o Niej tutaj słyszał. Może i zaproponowałby to samo tamtym, ale jeśli ten gość się zgodzi, w co wątpił, to weźmie ich ze sobą. Mimo to, jego głównym celem było dogadanie się z Legendarnym na tyle, by pomiędzy Nimi wszystko grało, po drugie starał mu się udowodnić, że był osobą której zawdzięczał najwięcej, a po trzecie dać mu propozycję i wyciągnąć pomocną dłoń. Nawet jak się nie zgodzi, to przynajmniej powinni dojść do jakiegokolwiek porozumienia. Chociaż prawda jest taka, że Brolly nie miał nic do stracenia, jeśli wszystko Sobie przemyśli i przypomni, to okaże się, że Nihilius mówił prawdę i wtedy faktycznie, może poczuje wobec niego wdzięczność. Kto wie, może nie przeszkadzałoby mu służba pod dobrym przywódcą. Wszystko może się zdarzyć! Tylko zależy od tego jak będzie przeprowadzona ta rozmowa. Dlatego postanowił jeszcze raz przypomnieć mu parę rzeczy.
- Jeśli nie jesteś pewien, czy mówię prawdę, to przemyśl i przypomnij Sobie Moje wcześniejsze słowa. Czy skłamałem?
Zapytał ponownie. A co ciekawe. W tym przypadku nie kłamał.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pon Sie 05, 2019 4:18 pm
MG

Cheelai trochę zamurowało. Nie znała całej prawdy, więc nie mogła powiedzieć, czy to, co mówił, było prawdziwe. Opuściła nieco dłonie, ale gdy Nihilius zbliżył się do Broly'ego na wyciągnięcie ręki, ciągle stawała między nimi, pozostając w trybie obronnym.
Broly ciągle był na granicy między uspokojeniem się, a wybuchnięciem. Jedynie obecność Cheelai i Lemo go powstrzymywała. To były jedyne osoby, które nigdy go nie skrzydzwiły, więc na swój pokręcony sposób, polubił ich, mimo że znali się mniej niż godzinę.
Atmosfera ciągle była napięta. W końcu, do akcji wkroczył Lemo, grzecznie przerywając rozmowę.
- Eto... Może wszyscy udamy się razem? I tak jesteśmy zamknięci na tej planecie, bo nasz statek jest popsuty. Współpraca nikomu jeszcze nie zaszkodziła. - Cheelai i Broly spojrzeli na niego, ta pierwsza była zaskoczona. Jej spojrzenie mówiło "co ty wygadujesz?". Lemo wzruszył ramionami, kontynuując po chwili. 
- Odkąd No. 79 została zaatakowana, razem z Cheelai błąkamy się po kosmosie, szukając nowego zajęcia. Wydaje mi się, że to dobry start. Zwłaszcza, że Cheelai chce mieć oko na tego chłopca. Czego zupełnie nie rozumiem... - ostatnie zdanie powiedział pod nosem, do siebie.
- Mamy kilka scouterów i kilka zbroi nowej generacji na statku. Mogą się przydać. - uśmiechnął się delikatnie, wskazując na zniszczony pojazd kosmiczny. 
- No więc jak? - zapytał, rozkładając ręce na boki. Broly nie wiedział co powiedzieć, dlatego patrzył na Cheelai. Plusem był fakt, że coraz bardziej się uspakajał, o czym świadczyło, ze wrócił do swojej podstawowej postaci.
Białowłosa spojrzała na Nihiliusa, po czym na Lemo. Znów wymieniła kilka spojrzeń, po czym westchnęła cicho.
- Lemo, jesteśmy przyjaciółmi... Poprę cię tym razem, ale wiedz, że takie rzeczy należy wcześniej ustalać! - nawrzeszczała na starszego kolegę, a ten odpowiedział cichym śmiechem, machając ręką w stylu "ah, przestań".
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pon Sie 05, 2019 7:53 pm
Na razie nic nie robił i powoli się zbliżał do grupki. Dziewczynę najwidoczniej zamurowało. Nic dziwnego, Imperius mógł zagadać nieśmiertelnego na śmierć zapewne, więc kosmitki nie przegada? Ale to nie istotne. Jej próba zasłaniania ciałem wielkiego bydlaka śmierdziela, była komiczna, ale nie na tyle, by miał wybuchnąć śmiechem. Niestety ten goryl się nie odzywał. Chyba nie potrafił mówić, ale przynajmniej go nie atakował. Zawsze coś. W końcu odezwał się staruszek. Spojrzał się na niego. Współpraca? Nie byli godni, by z nim współpracować, ale może się jakoś dogadają. Normalnie mógłby siłą wziąć to co chce, ale nie skoro jest tutaj Brolly, ta żywa bomba nuklearna. Taka broń zniszczenia u śmiertelników. Jakaś rasa ją kiedyś stworzyła. Nieważne. Cóż nie mieli wyboru i mogli albo się łudzić na ratunek i czekać tutaj, albo coś z tym zrobić. Tym bardziej, gdy usłyszał o pewnej planetce na której był poprzednio. Najwidoczniej pracowali dla Changelingów, i chyba Friezy, czy jak się zwał ten gość. A, gdy tylko usłyszał, że ta kobieta chce mieć oko na tego chłopca i nie wie czemu, to aż powiedział cicho, ale na tyle głośno, by reszta słyszała.
- Miłość. Rozumiem.
Udał, że mu się wymsknęło i nie wyglądał na takiego, który wiedział co to za uczucie. Dodał też, żę ma kilka scouterów i zbroi nowej generacji na statku, a potem zapytał jak będzie. Imperius długo się nie zastanawiał i powiedział.
- Planeta Friezy, właśnie stamtąd również mam scouter, pancerze i parę innych rzeczy. Szkoda, że mojego znajomego Saiyana, pożarł Szary Majin. Parę fajnych dokumentów udało mi się zgarnąć z laboratorium. Szkoda, że czasu zabrakło i musiałem się stamtąd ulotnić.
Mówił jak niby sam do Siebie, ale też dawał znać innym, że coś miał z tym wspólnego.
- To wcale nie tak, że wszystko zostało rozwalone na niej, dlatego, że tam się udałem z Moimi towarzyszami i doszło do walki. Wcale, a wcale. Nie odpowiadamy za burdel na niej.
Cicho się zaśmiał, jakby dalej mówił sam do Siebie, ale prawda była jasna niczym gwiazda. Słyszał też słowa kosmitki.
- Nie żebyś miała lepszy wybór, i nie żeby był czas ustalić to wcześniej, skoro jestem tutaj tylko na chwile. Twój towarzysz ma rację.
Wzruszył ramionami. I popatrzył się na trójkę.
- Współpraca? Proponuje zmianę pracodawcy. Jestem przywódcą nowo powstającej frakcji, i jeśli chcecie do Mnie dołączyć to musicie być gotowi,  że będziecie Moimi podwładnymi. W zamian na początek mogę zapewnić jedzenie, schronienie, oraz ochronę dzięki Swoim podwładnym, z czasem coś więcej.
Popatrzył się również na Brollego, by wiedział, że do niego też kieruje te słowa.
- Tak długo jak będziecie lojalni wobec Mnie i działali dla dobra Frakcji jak i z Czasem Imperium to będziecie dobrze traktowani, i chronieni. Przedyskutujcie to i przemyślcie tę decyzję, a przy okazji się przygotujcie. Jak nie jesteście pewni, to zawsze możecie pogadać z Moimi podwładnymi, a potem zdecydować na miejscu. Wasz wybór.
Po czym zaczął odchodzić od nich, by dać im czas na przemyślenie tego, czy chcą dołączyć do Imperiusa.
- Tymczasem idę po Swojego towarzysza, więc mam nadzieję, Brolly, że przemyślisz to co do Ciebie powiedziałem i zrozumiesz, że była to prawda, oraz nie zaatakujesz osoby, która się z Tobą wcześniej pojedynkowała, a którą chciałeś zabić. I jeszcze jedno, to ja Cie przeniosłem tutaj. On starał się Ciebie powstrzymać przed zniszczeniem planety i zabiciem Moich poddanych, a jako dobry Władca nie mogę Sobie na to pozwolić prawda?
Uśmiechnął się do Goryla jak i reszty.
- Kto, by podążał za Władcą i Bogiem, który nie potrafił dbać o Swoich poddanych czy wyznawców.
A następnie kończąc te słowa, poleciał wprost do Fu. Zanim jednakże, do niego doleciał to zadzwonił scouter. Wyjął go i nałożył na ucho. Okazało się, że to był Shade, który właśnie mu składał raport. Wytropili ostatnia grupkę i ich przekabacili. Idealnie. Teraz się kierowali do miejsca spotkania, czyli domku przy Guru. Dowiedział się też o jakiś niecnych planach, ale nie wiedział o co chodzi. Zaginionych też nie odnaleziono. Westchnął. Przeklęty, prosił o spotkanie. Mimo wszystko teraz był zajęty, ale pewnie nie zajmie to dużo czasu.
- Dobra Robota.
Pochwalił Shade'a na początek.
- Miejcie ich na oku, by niczego nie kombinowali, jak załatwię wszystko co trzeba, to będziesz miał zapewne nowych kompanów. Jeśli będzie się coś działo to mnie poinformuj. Bez odbioru.
Po czym się rozłączył i poszedł do Fu, jeśli go znalazł to poszedł bliżej do niego i klepnął go w plecy.
- Załatwione. Pewnie będzie czas, by Brolly się do nas przekonał o ile nie zaatakuje Cie na miejscu.
Potem jednakże uśmiech mu spadł z twarzy i popatrzył się na niego poważnym wzrokiem.
- A teraz powiedz Mi... co zrobiłeś z Moimi małpami. Nie wykręcaj się. Mam informacje, które jawnie wskazują, że miałeś coś z tym wspólnego. Moje pytania to. Czemu? W jakim celu? Gdzie Oni są?
Patrzył się poważnie na towarzysza, który był jednym wielkim kombinującym chaosem. Jeśli będzie trzeba to był gotowy do ucieczki za pomocą kai kai, czy też odpalenia bariery. Fu może zrobić wszystko dla nauki, czy eksperymentu lub jego innego celu, więc woli uważać.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sro Sie 07, 2019 5:45 pm
MG

Cheelai zirytowała się na słowa o miłości, ale postanowiła to przemilczeć. Mogłaby powiedzieć o kilka słów za wiele, a po tym z pewnością rozpętałaby się tu bitwa. Lemo jedynie skinął głową, mówiąc pod nosem "hai, hai".
Trójka stanęła blisko siebie i zaczęła się żywa dyskusja. Nawet Broly się odezwał, ale wszyscy mówili tak cicho, że Nihilius i Fu nie byli w stanie tego usłyszeć. Oczywiście, ten drugi, z natury ciekawski, był z tego faktu niezadowolony.

Fu spojrzał na Nihiliusa, gdy ten zapytał o zagubionych członków drużyny Shade'a. Okularnik wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
- Po co miałbym to robić? Wiem, że wszystko co złe, to zawsze ja. - uniósł brwi do góry, po czym klasnął w dłonie.
- Taka ze mnie czarna owieczka. - i uśmiechnął się zadziornie. Odwrócił się na pięcie i machnął ręką.
- Lubię mącić, ale nie tym razem. - i pstryknął palcami, a przed nim otworzył się błękitny portal, który prowadził na planetę Namek. Widać na nim było dom Guru i Nameczan, którzy z zaciekawieniem przyglądali się temu, co znajdowało się po drugiej stronie przejścia.

Lemo wskoczył na pokład statku, za nim weszli Broly i Cheelai. Po krótkiej chwili wyszli na zewnątrz. Broly odziany był w zbroję nowej generacji i kombinezon bojowy. Zielone futro ciągle miał zawiązane wokół pasa. Gdy Cheelai chciała mu je zdjąć, ten warknął jak zwierze i odsunął się na krok. Nie skrzywdziłby jej, ale nie pozwolił też by zabrano mu jego własność.
Lemo niósł na plecach wór pełen sprzętu. Był od niego dwa razy większy, ale dawał radę. Ledwo. Ah, gdyby tylko Broly był na tyle mocny, by nosić takie ciężkie rzeczy!
Jesteśmy gotowi. - powiedziała Cheelai, podchodząc do Nihiliusa i Fu. Nie patrzyła na nich, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Zaciekawił ją portal.
Broly wymienił się spojrzeniem z Fu, który uśmiechał się do niego serdecznie. Saiyanin znów zaczął się irytować, ale wtrącił się Lemo.
- Oi, Burori, pomożesz mi? - zapytał, wybijając tym samym Broly'ego z rytmu. Oczywiście, czarnowłosy pomógł mu, zabierając od niego ciężki wór.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sro Sie 07, 2019 6:36 pm
Krwistooki zmarszczył brwi, podświadomie czuł, że Fu miał coś z tym wspólnego. Czemu? Bo zawsze jeśli coś dotyczyło Imperiusa, to Fu był przy tym, i był z tym związany! Brolly, Saiyanie, wszystko. Ma to Swoje plusy jak i minusy. Oczywiście, więcej jest plusów, ale Fu był chaotyczny. Cholera wie co planuje, bądź knuje, i zazwyczaj nie ma na celu uprzykrzyć życie Imperiusowi, ale wszystko prowadzi do czegoś innego. Fu to szalony naukowiec. Doskonale go rozumiał, bo sam lubił eksperymentować i był po części wynalazcą zważywszy na to, że kochał moc, władzę, nieśmiertelność jak i wiedzę. Zapewne nie tylko to, ale nieważne. Fu zapewne nie sprawił ich zniknięcia, ale pewnie coś o tym wiedział.
- Może nie miałeś nic z tym wspólnego, ale zapewne coś wiesz. Widziałem jak obserwowałeś wiele rzeczy w tej Swojej kuli jasnowidzenia, przykład jest wtedy, gdy byliśmy z Cumberem i podszedłem do Ciebie. Nie mogę jakoś uwierzyć w to, że nie możesz ich znaleźć
Powiedział do okularnika, mimo wszystko pokazał, że mu ufa, że nie miał nic wspólnego z ich zaginięciem, ale też udowodnił, że jeśli próbuje się z nim bawić i coś wie, to lepiej niech to powie.
- Jeśli coś o nich wiesz, to lepiej mi powiedz, inaczej mogę Ci obiecać, że będziemy przeszukiwać całe Namek, aż ich znajdę. Shalotto ma zbyt duży potencjał, a Camden jest również potrzebny. Jeśli nie to zapytam Guru, ale jeśli się okaże, że mi specjalnie czegoś nie mówiłeś, to się obrażę.
Dodał pół żartem, pół serio. Teraz chłopak, mógł się zastanawiać, czy faktycznie Nihilius, by mu przestał ufać, po czymś takim. Jeśli to przemyśli to mu powie. Imperius specjalnie wyciągnął pomocną dłoń, bo dobrze się z nim współpracuje i nie ma potrzeby tego zaprzepaścić, więc miał nadzieję, że Fu myślał podobnie. W każdym razie, wkrótce dotarł do grupki. Obserwował zabawę śmiertelników Wskoczyli na pokład statu i wyszli z niego z pewnym sprzętem. Brolly był ubrany w zbroję, kombinezon, a zielone futra miał zawiązane wokół pasa, nawet warknął na Cheelai, gdy ta chciała to zdjąć. Biedny Lemo targał sam sprzęt. Imperius oczywiście co najwyżej może ich przeteleportować, tym bardziej, że wciąż nie wie co postanowili. Cheelai przyszła i nawet się na nich nie popatrzyła mówiąc, że są gotowi. Bóg podirytowany jej postawą zapytał.
- Mówiłaś do Nas, czy do portalu?
Powiedział sarkastycznie. Jak nie zamierza mieć do Niego szacunku to lepiej niech nie liczy na dobre traktowanie. To Oni są na jego łasce, nie na odwrót. Jeśli myślą, że Brolly ich uratuje to są w błędzie. Jedynie Lemo przejawiał oznaki inteligencji, dlatego gdy przybył to zapytał wprost.
- Jaka jest Wasza decyzja? Jeśli chcecie do Mnie dołączyć to przysięgnijcie mi wierność, postawa jest Wasza do wyboru. Ze Swojej strony mogę powiedzieć, że jestem znacznie lepszym władcą od Friezy. Możecie zapytać moich podwładnych.
Fu otworzył portal i uśmiechnął się do Brollego, co go lekko wkurzyło. No cóż. Ważne, że się kontrolował. Tak naprawdę to ich decyzja, czy chcą dołączyć do Imperiusa, czy nie. On nie będzie o nich zabiegał. To prawda, że ma mało podwładnych, ale z czasem będzie ich miał coraz więcej i więcej. Teraz jest dla nich najlepszy czas, by dołączyć i ugrać jak najwięcej dla Siebie. Jak z tego nie skorzystają to kiedyś będą tego żałować. Co do Brollego to go nawet nie brał pod uwagę, bo był praktycznie przekonany, że go oleje, więc nawet nie kierował do niego Swoich słów. Legendarny miał go gdzieś, ale będzie użyteczny jako broń ostateczna. Co prawda wierzył, że z czasem goryl się przekona do Imperiusa. Spokojnie czekał na ich decyzję. Jeśli przysięgną mu wierność to jego umiejętność pasywna od razu zadziała i z czasem oni również będą mu wierni, jak się nie zgodzą, to będzie z nimi współpracował, a potem ich oleje. Czemu? Proste. Współpracujesz z tymi, którzy mają coś do zaoferowania. Jeśli nie mają nic, to po co z nimi współpracować? Dlatego Lemo, był sprytny. Doskonale to wiedział, i dlatego coś takiego zaproponował. Może znajdzie dla Niego nawet coś więcej, jeśli przysięgną posłuszeństwo. Popatrzył się też na statek kosmiczny. Szkoda, go tutaj tak zostawić.
- Z czasem będzie go można naprawić lub rozebrać na części. Nie może się przecież zmarnować.
Powiedział w eter. Nie pytał ich o zdanie, bo i tak nic z tym pojazdem, by nie zrobili. Prędzej, by załatwili Sobie nowy, a jak zostanie naprawiony, to przecież nie Oni go naprawili, oni go uszkodzili dosyć poważnie. Z resztą Nihilius nie był ani dobrą, ani zła osobą. Robił to co najbardziej będzie użyteczne dla niego i jego frakcji. Reszta to reszta. Niezbyt się przejmował tym co nie należy do Niego. Nieważne jaką dostanie odpowiedź od Nich, to przechodzi przez portal razem z resztą.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Sob Sie 10, 2019 4:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sob Sie 10, 2019 3:15 pm
MG

Fu przeszedł przez portal pierwszy, rzucając w odpowiedzi na słowa Nihiliusa jedno zdanie. 
- Nie będę się powtarzać. - i postawił pierwszy krok na planecie Namek. Cheelai z zafascynowaniem patrzyła na cały proces. Oczywiście, starała się ukryć swoje zainteresowanie, ale gołym okiem wciąż było widać jej zaangażowanie.
Lemo, cieszący się całkiem dobrym pomyślunkiem, na słowa o przysiędze uśmiechnął się tylko. Spojrzał na Broly'ego i Cheelai.
- O ile to nie problem, najpierw chcielibyśmy zobaczyć czy prawdę mówisz. Taki, hmmm, jakby to nazwać... Okres próbny. - uśmiechnął się lekko, a stojący obok niego Broly, skinął głową i odezwał się, zgadzając się ze słowami Lemo. 
- Hai. - powiedział oschle, ciągle się kontrolując. Zaraz po tym, wszyscy przekroczyli portal i znaleźli się na planecie Namek. Fu machnął ręką i lewitująca dziura w powietrzu zamknęła się. 
Dookoła znajdowali się Nameczanie i Saiyanie. Shade siedział u Saichoro, zajmując się swoimi sprawami.
- Tadaima. - odpowiedział Fu, pochylając się niby do ukłonu. Poprawił swoje okulary i uśmiechnął się zadziornie do zebranych osób.
_____
z/t -> Planeta Namek
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Nie Kwi 18, 2021 8:36 pm
Aż cmoknął z niezadowolenia na widok statku jakim mieli się przemieszczać. Lepsze to co prawda niż kapsuła kosmiczna, ale wciąż niegodne kogoś o statusie Benorna. Widać, że Sorbet wiele utracił po zniknięciu zdrajcy Friezera. Przynajmniej tak długo jak changeling mógł zapewnić mu nadzieję, na powrót do dawnej świetności, tak długo nie musiał martwić się o jego wierność.
Z wydaniem rozkazu wylotu nie czekał długo. Gdy tylko Tapioka pojawił się w porcie i oddał należyte honory, Benorn skinął głową i wydał rozkaz. Nie zamierzał marnować więcej czasu.
- Sorbet-san. Co wiemy o miejscu do którego się udajemy? - zadał pytanie, rozsiadając się wygodniej na jednym z wolnych miejsc.

Po dotarciu na miejsce

Gdy Sorbet ogłosił, że docierają, Changeling zwlókł się ze swego miejsca i zbliżył się do przedniego okna, chcąc dostrzec gdzie też właśnie dotarli. Jego oczom ukazała się zielonkawa karłowata planeta, która na pierwszy rzut oka nie zdradzała tego jak niebezpiecznym miejscem była. Szybko jednak został uświadomiony gdy statkiem zatrząsało podczas wejścia w atmosferę, a przednią szybę przysłoniło zielonkawe i gęste powietrze.
- Przytulnie - Zażartował nie zwracając się jednak do żadnego z towarzyszy bezpośrednio. Odczekał momentu wylądowania w ciszy i natychmiast opuścił pokład statku. Omiótł okolicę swym wzrokiem, powtarzając na końcu to samo słowo, którym uraczył pozostałych na statku. Miejsce to rzeczywiście wydawało się świetnym na zesłanie kogoś w ramach kary. Może Benorn sam będzie wysyłał tutaj niesfornych żołnierzy?
- Znajdźmy byłego króla, utniemy sobie z nim małą pogawędkę - tym razem zwrócił swe słowa do konkretnej osoby. Jego wzrok padł na Tapiokę, a na ustach wykwitł uśmiech. Jego dłoń powędrowała do wiszącego przy uchu okulara. Przeszukał okolicę w poszukiwaniu silniejszych form życia. Spodziewał się, że były król Vegeta będzie najsilniejszy, inaczej już by zapewne nie żył.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Wto Kwi 20, 2021 6:12 pm
MG

- Znajdźmy byłego króla, utniemy sobie z nim małą pogawędkę -

Tapioka spuścił głowę w dół, a gdy usłyszał te słowa, skinął i zasalutował.
- Tak jest. - wyprostował się. Ugiął nogi w kolanach i odbił się od platformy, która łączyła statek z twardą glebą Vampy. Zniknął, zostawiając po sobie powidok i charakterystyczny dźwięk teleportacji. Sorbet zaczął zacierać ręce, a na jego twarzy ciągle gościł ten jeden, paskudny, wredny uśmieszek. Degradacja czy nie, charakter ciężko odmienić.
Benorn wcisnął guzik na scouterze i zaczął szukać źródła energii. Zanim jednak jakikolwiek wynik pojawił się na szkle detektora, do uszu jego i Sorbeta dotarł żałosny jęk. I nagle trach, ciało Tapioki spadło przed Benornem. Gruchnął o glebę tak mocno, że ta popękała. Nie umarł, ale dyszał głośno. Palcem wskazywał na wysoką, choć wąską skałę. Na jej szczycie znajdowała się tajemnicza osoba. Peleryna powiewała majestatycznie, a pod gęstym wąsem widniał parszywy uśmiech.

Spoiler:

Tapioka padł po jednym uderzeniu, ale wzięty został z zaskoczenia. Scoutery nie były w stanie ustalić energii Vegety. Co musiało się stać na tej planecie, że zyskał taką siłę?
- Proszę, proszę... Kolejne patałachy do ostrzału. - zaśmiał się pod nosem, uderzając dłonią o dłonią, jakby strzepywał okruchy po Tapioce.
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sob Kwi 24, 2021 2:20 pm
Chęć z jaką Tapioka zabrał się do swojego zadania była godna podziwu. Co prawda Benorn nie planował się rozdzielać, lecz skoro jego żołnierz pragnął wykazać się, to czemu by nie? Nie zamierzał jednak bezczynnie tutaj stać i sam wcisnął przycisk na okularze w celu poszukiwania byłego już króla Saiyan.
Skanowanie trwało, nie przynosząc żadnych efektów, co changeling przyjął z niezadowoleniem. Czyżby planeta była jednak pusta? Oj dostanie się Tapioce, już Benorn tego dopilnuje. Wtedy też przed jego nogami wylądowało bezwładne ciało Konatsianina. Trzeba było przyznać, że demon mrozu chciał ukarać swego podwładnego, ale nie spodziewał się, że stanie się to tak szybko.
Powędrował wzrokiem do góry, w poszukiwaniu kogoś lub czegoś, co spowodowało aż tak poważne obrażenia w jego własnym podwładnym. I wtedy dostrzegł jego. Był wysoki i postawny, choć było widać po nim, że ma już swoje lata. Biła również od niego pewność siebie, którą czuć było zawsze od wysoko postawionych osób. Serce changelinga załopotało szybciej, na ten widok. Po jego plecach przeszedł dreszcz, a klatkę zaczęło wypełniać ekscytujące ciepło, którego nie potrafiła schłodzić nawet zimna jaszczurza krew. Dłoń Benorna powędrowała ku scauterowi, lecz nie zamierzał włączać go ponownie, skoro nie udało się za pierwszym razem, to nie uda się i za drugim. Jaka tajemnica kryła się za tym zjawiskiem, nie miało teraz znaczenia. Znaczenie miało to, że chciał z nim walczyć, chciał zmierzyć się z królem saiyan i zobaczyć na co stać osobnika, który władał rasą znaną z tego, że słucha tylko silnych.
Rzucił okular do Sorbeta bez słowa. Jego nogi ugięły się niczym ściśnięta sprężyna, po czym wystrzelił w kierunku byłego króla, tylko po to by zasadzić mu pojedyncze potężne uderzenie w twarz. Nie wiedział dlaczego chciał to zrobić, lecz gdy patrzył na tego człowieka nie potrafił się opanować… i nie zamierzał.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pon Kwi 26, 2021 8:06 pm
MG

Sorbet złapał okular, który niespodziewanie został mu rzucony. Spojrzał na Benorna, bez słowa, ale wiedział, co się szykowało. Tapioka zaczął się podnosić, nie był nieprzytomny, ale był tak pogruchotany, że nie dał rady od razu dojść do siebie. Podpierając się na łokciu, trzymając się za brzuch, obserwował z poziomu ziemi nadchodzącą walkę...
Changeling wystartował, wziął zamach i...

BACH!


Pięść Benorna zatrzymała się na przedramieniu Vegety! Czy to oznaczało, że... Byli sobie równi? Różnica musiała być minimalna, a to sprawiało, że walka zapowiadała się jeszcze ciekawiej! Chyba, że... Któryś z nich się wstrzymywał? Scoutery płatały figle, wszystko było możliwe.
- Hoo. W końcu ktoś godny uwagi. - powiedział Vegeta, ze spokojem i opanowaniem. Tak jak Benorn zapragnął walki z nim, tak i on zapragnął walki z Changelingiem. Szybko wykonał ruch, odbił się stopą od klaty jaszczura, wykonał przewrót w tył i wylądował kilka metrów dalej, jednocześnie zrzucając swoją pelerynę. 
Vegeta spojrzał kątem oka na statek kosmiczny. Był to zaledwie ułamek sekundy, ale dało się to wychwycić.
Stojąc na prostych nogach, przekręcił głową w prawo i w lewo, a jego kark strzelił głośno.
- Zanim rzucimy się sobie do gardeł, na co liczę, powiedz mi... Co sprowadza tu takie... Heh... Osobistości? - zakpił sobie z Benorna, śmiejąc mu się prosto w twarz. Ścisnął dłonią pięść i strzelił palcami. Był gotowy.
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pon Maj 03, 2021 6:22 pm
Uwielbiał to uczucie gdy jego pięści trafiały w cel. Uwielbiał to uczucie gdy skóra jego przeciwnika odkształcała się pod naciskiem jego pięści. Wyobraźcie sobie zatem jego zdziwienie, gdy jego atak nie dość, że nie trafił, to został jeszcze zablokowany. Zupełnie jak podczas treningów z Shisamim. Zbył słowa byłego króla milczeniem i grymasem złości, powiększonym tym bardziej, że bezczelna małpa odbiła się od jego klatki piersiowej zwiększając w ten sposób dystans między nimi. Changeling strzepnął kurz pozostawiony przez but sayianskiego byłego króla i splunął na ziemię.
- Tapioka, chroń statek, choćby miała to być ostatnia rzecz jaką w życiu zrobisz, albo dopilnuję, że będzie to ostatnia rzecz jaką w życiu zrobisz - Ucieczka wzroku Vegety była wystarczającą przesłanką, by założyć, że były król postanowi zwiać w pierwszym momencie gdy nadarzy się okazja, a Benorn nie zamierzał pozostać na tym zadupiu.
Przyjął pozycję na lekko ugiętych nogach, zupełnie jak gdyby gotował się do skoku. Były król Vegeta zadał mu pytanie, na które mógł, choć wcale nie musiał odpowiadać. A jednak Benorn uśmiechnął się słysząc jego słowa. Wystrzelił do przodu jak z procy, nie bawiąc się w żadne wyszukane taktyki. Chciał zmniejszyć dzielącą ich odległość do minimum i wtedy zdominować go lepszymi umiejętnościami. Zaszarżował na niego mając nadzieję, że pierwszym co zrobi będzie blok, wtedy złapie go za nadgarstki i przyciągnie do siebie, uderzając swoją głową w jego.
- Słyszałem, że zostałeś zdetronizowany i wygnany - zaczął opowiadać. W między czasie, postanowił odpłacić się „królowi” za poprzednia zniewagę i sam użył swojego buta, by odbić się od jego klatki piersiowej i wylądować kilka metrów dalej. Lecz nie zamierzał dawać mu chwili wytchnienia i po chwili ponownie wystrzelił w jego kierunku, tym razem jednak chcąc zmusić starego sayanskiego króla do zwarcia się z nim w śmiertelnej wymianie uderzeń.
- Gdy już tylko udowodnię ci, że jestem od ciebie silniejszy, uczynię cię królem ponownie - Zdradził mu swój plan… no, przynajmniej tą część, o której mógł wiedzieć. Nie zaprzestawał jednak wymiany ciosów. Schemat był prosty, ot pięść, druga pięść, kopniak, pięść i tak dalej. Nie było w tym ani krzty finezji, walczył niczym brutal, chcący zdominować wroga samą przewagą siły. Chciał żeby Vegeta pokazał wpierw na co go stać, by później móc zmiażdżyć go, gdy będzie w pełni swych sił.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sro Maj 05, 2021 9:06 am
MG

Tapioka skiną głową, kiedy już znalazł się z powrotem na nogach. Sorbet jeno się uśmiechnął, zacierając swoje rączki. Benorn nie próżnował. Od razu zaatakował ponownie, szarżując na Vegetę. Jak Changeling przewidywał, przeciwnik zablokował atak, co skończyło się zderzeniem dwóch głów i "odpłaceniem" się Benorna. Między nimi raz jeszcze zwiększyła się odległość. Vegeta pomasował ręką głowę i uśmiechnął się zadziornie. Zarówno on, jak i jego syn, mieli nienormalnie duże czoła i były one bardzo solidne.
- To tylko chwilowa niedogodność. - rzucił między zdaniami, odpowiadając na słowa o detronizacji.
Wojownicy rzucili się do walki w tej samej chwili. Zaczęli nacierać się na siebie, zderzać się pięściami o pięści i blokować nadlatujące ataki. Wyglądało na to, że byli sobie równi - żaden nie mógł zdobyć przewagi - a to zapowiadało ciekawy pojedynek. Pytanie tylko, kto pierwszy wyciągnie asa z rękawa?

Pustkowia Struggle

Za każdym razem gdy ich pięści się ze sobą zderzały, silne podmuchy energii rozchodziły się w każdym kierunku. Szata Sorbeta powiewała szaleńczo, a on sam w pewnej chwili przyjął pozę ziemskiej modelki, Marron Monroe, która powstrzymała swą suknię od odkrycia jej kobiecych walorów. Pisnął przy tym jak mała dziewczynka. Tapioka z zażenowaniem spojrzał na Sorbeta, ale nie odezwał się. Przetarł jedynie kroplę potu ze skroni i udał, że tego nie widział.
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Pią Cze 11, 2021 4:20 pm
Benorn aż roześmiał się, gdy były już król Vegeta stwierdził, że jego detronizacja jest tylko stanem przejściowym. Sayanin był dumny, właśnie tego spodziewał się po królu tego prymitywnego ludu. Ciekawiło go również to jak bardzo był przewidywalny. Było jeszcze coś, jeśli dorównywał on teraz siłą Benornowi, to jak potężny musiał być człowiek który go pokonał?!
No cóż, fajnie było tak sobie rozważać różne możliwości i plany, lecz walka zaczynała się powoli przeciągać i należało ją zakończyć nim changeling popełni jakiś błąd i były już król wykorzysta go by zdobyć przewagę. Zwłaszcza, że wszystko wskazywało na to, że był jedynym, który mógł powstrzymać sayanina przed wymordowaniem wszystkich tu zebranych.
Plan był prosty, od jakiegoś czasu robili cały czas to samo, więc ciała obu walczących wykonywały te same serie ruchów już niemalże odruchowo, co więc stanie się jeśli wprowadzi się do tego równania nową zmienną? No cóż jeden z walczących powinien stracić swój impet, który jednak, tego nie mógł być pewien, lecz zamierzał się zaraz przekonać. Odczekał momentu, gdy stary Vegeta uderzy lewym prostym, lecz tym razem zamiast po prostu zbić jego atak i samemu zaatakować takim samym uderzeniem, pochwyci go za nadgarstek za pomocą prawej ręki i przyciągnie do siebie. Jednocześnie wykona ćwierć obrotu w swoją prawą stronę tak by stanąć bokiem do niego. Lewą rękę przyciągnął do siebie jak najbliżej swego ciała, tak by znalazła się ona między dwójką walczących, zgięta w łokciu z zaciśniętą pięścią zwróconą do góry. Wykorzystując ułożenie swego ciała, a także to, że czcigodny Vegeta powinien mieć ograniczone możliwości ruchowe, zamierzał zasadzić mu podbródkowego, który wyrzuci go do tyłu, zwiększając dystans między nimi. W teorii ruch prosty, lecz jego powodzenie zależało przede wszystkim od tego, czy zaskoczy starego sayanina.
Jeśli jednak udało mu się i zwiększył dystans między nimi, wtedy wykorzysta chwilę przerwy na transformację w swoją drugą formę, przyjmując formę ogromnego humanoidalnego changelinga o zakrzywionych rogach. Miał co prawda w zanadrzu jeszcze dwie formy, lecz skoro byli na równym poziomie, to taki wzrost siły powinien wystarczyć.
- Jesteś świetnym wojownikiem, muszę to przyznać, lecz wystarczy już tej dziecinady, klęknij przede mną i przysięgnij mi wierność, a ja pomogę odzyskać ci twój utracony tron! - Choć tembr głosu Changelinga uległ zmianie na niższy, to wciąż starał się by brzmiał on jak najbardziej emocjonalnie, jak gdyby stwierdzał fakt. Nie udało mu się to tylko na końcu, gdy kazał byłemu królowi klęknąć. Nie była to prośba, ani propozycja, on tego oczekiwał i nie zamierzał znosić żadnego sprzeciwu.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Nie Cze 13, 2021 7:16 pm
MG


Zagrywka Benorna powiodła się. Dystans między dwoma wojownikami został zwiększony, co dało czas Changelingowi na przemianę. Przybrał swoją drugą formę, stał się wyższy, większy i tęższy! Energia buchnęła od jego ciała we wszystkich kierunkach. Był pewny swego, wiedział po co tu przybył i nie zamierzał się patyczkować.
Vegeta zrobił salto w powietrzu i wylądował, ryjąc nogami w glebie aż po kilku metrach się zatrzymał.
- Pieprzona zamrażarka... - powiedział pod nosem i splunął w bok. Wyprostował się. Nerwy zaczynały brać górę, a urażona duma wszystko pogarszała. Vegeta spiął wszystkie mięśnie, stanął pewnie na ziemi, a gdy zaczął emanować energią, wszystko dookoła zaczęło się trzęść.
- Jak śmiesz zwracać się w ten sposób do króla Saiyan!? - zacisnął pięści, napiął się i...

Spoiler:
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Wto Paź 04, 2022 11:41 pm
Ku uciesze demona mrozu, Vegeta stracił cierpliwość. Napawał się tą chwilą, czując oczywistą wyższość nad tym, który zwał siebie niegdyś królem. Jedynym co mogło go niepokoić, było to że, pomimo przemiany jaką przeszedł Benorn, małpolud nie zdawał się być przytłoczonym. Czyżby aż tak zaślepiał go gniew, a może było to podyktowane jeszcze czymś innym?

Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewał. Były król, wyciągał właśnie kolejnego asa z rękawa, emanując ze swego ciała coraz to większa ilością energii. Changeling nie ruszał się z miejsca, przypatrując się temu widowisku. Nigdy wcześniej nie dane było mu widzieć czegoś takiego. Jak dotąd jedynie członkowie jego rasy wykazywali się umiejętnością przemiany. Obserwował więc bacznie wyłapując każdą, chociażby drobną zmianę. Tych jednak nie było zbyt dużo. Ot powiększyły mu się mięśnie i włosy zmieniły kolor na złoty, nastraszając się odrobinę bardziej. Cóż za bezsensowna zmiana, tak samo jak bezsensowna była cała ta rasa i jej marzenia o zajęciu miejsca Demonów Mrozu na szczycie piramidy. A jednak, była to moc warta odnotowania. Jak wielu saiyan mogło używać tej mocy, oraz jak groźna była ów przemiana?

Benorn podążył wzrokiem za zdetronizowanym władcą. Widział jak jego adwersarz ułożył się w pozycji do ataku. Mina demona mrozu wyrażała teraz jedynie zdegustowanie.

- Bezsensowna przemiana i bezsensowna technika - skwitował krótko, to co dane było mu zobaczyć. Jego towarzysze wpadli w panikę, co nie uszło uwadze Changelinga. I dobrze, teraz gdy wszyscy są skupieni na nim i jego kolejnym ruchu, pokaże im do czego jest zdolna jego rasa i upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze zapewni sobie pełne posłuszeństwo wśród swoich ludzi, po drugie, złamie wolę walki Vegety.

Zacisnął swe pięści, napinając jednocześnie mięśnie by pobudzić je do jeszcze większej pracy. Nagle poczuł znajome mrowienie w swoim ciele. Była to wypełniająca jego ciało skryta moc. Targnęło nim potężnie, wyginając jego ciało mocno do tyłu. Z ust zaczęła cieknąć mu ślina. Jego ciało przechodziło kolejną przemianę. Czuł jak wszystkie kości zmieniają swój kształt, napierając na skórę nakazując jej zmianę formy.
Spoiler:
Z zewnątrz musiało wyglądać to boleśnie, lecz Benorn nie czuł bólu. Nie był pewien ile trwała przemiana, lecz gdy ponownie zaczął dostrzegać co działo się wokoło niego, w jego kierunku mknęła już fioletowa fala ki. Nie miał czasu do stracenia. Ruszył jej naprzeciw, wybijając się z lewej nogi. Prawą ugiął w kolanie, odchylając jednocześnie do tyłu by nabrać momentu. Gdy fala ki zbliżyła się do niego, zamachnął się wycofaną nogą, uderzając w atak przeciwnika niczym zawodowy piłkarz. Chciał skierować falę ki w powietrze, tak by ta opuściła planetę. Jeśli jego plan powiedzie się, wyląduje ponownie na ziemi, piorunując swym wzrokiem byłego króla.
Spoiler:
- Jeśli to wszystko co masz mi do pokazania, to czekam na ciebie tutaj na dole, byś klęknął przede mną i przyrzekł mi swą wierność  - Przyjął pozę jak najbardziej rozluźnioną. Chciał wyglądać na pana całej tej sytuacji. Mógłby walczyć dłużej, lecz czas go naglił i miał jeszcze wiele spraw do załatwienia.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Sob Paź 08, 2022 9:51 pm
Pustkowia Miszczgry

Vegeta przekonany był o swojej wyższości. Będąc Super Saiyaninem, wojownikiem z legend, przekonany był, że zmiażdży Benorna. Przeliczył się, ponieważ to, co się stało po transformacji Saiyanina, przeszło jego wyobrażenia... Changeling nie był dłużny, samemu zmieniając swoją aparycję. Wyglądał teraz przerażająco, jeszcze bardziej niż wcześniej, a do tego był silniejszy. To pozwoliło mu na odbicie Czosnkowego Działa jak piłki, którą ktoś właśnie do niego dośrodkował. Kula energii pomknęła wysoko w niebo, wybuchając hen, hen, nad głowami wszystkich zebranych. Całe miejsce się rozświetliło, a nawet oślepiło na chwilkę tych słabszych.
- M-masaka...!! - wydukał Vegeta, trzęsąc się jak osika. Zaciskał mocno swoje pięści, przebijając palcami skórę. Pociekła krew, która spłynęła na wyschniętą glebę.
- Klęknął, powiadasz? Klęknął...!? - warknął, niczym dziki zwierz.
- Ore ga... Ore ga... Bejita-Sama!* - zaczął mamrotać coś pod nosem, napinając się jeszcze bardziej. Tak bardzo chciał być silny, tak bardzo chciał odzyskać utraconą władzę, że chęć jej posiadania zaślepiła go. Był gotów posunąć się do aktu samobójczego, byle tylko wygrać walkę. W jego głowie pojawiały się wspomnienia z dnia, w którym stracił wszystko. Nabawił się, prawdopodobnie, zespołu stresu pourazowego.
- ORE GA UCHU ICHI NANDA...!!!!** - wykrzyczał, zdzierając sobie gardło. Rozkładając ręce na boki, wypinając dumnie pierś do przodu, uwolnił swoją energię i drzemiącą w nim frustrację.
Ogromna fala uderzeniowa, rosnąca we wszystkich kierunkach świata, zaczęła niszczyć wszystko na swojej drodze... Czasu na ucieczkę było coraz mniej.

Spoiler:
_____
*Jestem... Jestem... Wielki Vegeta!
**JESTEM NAJLEPSZY WE WSZECHŚWIECIE!!!!
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Wto Paź 11, 2022 8:27 pm
Zdominował całe to przedstawienie bez najmniejszego trudu. Udowodnił tym samym, kto jest w tej zgrai samcem alfa. Więc niech ten głupi Vegeta zejdzie tu w końcu do niego i złoży ten ukłon. Benorn spoglądał w kierunku byłego króla Vegety, widział jak jego duch walki podupadł. Jak jego mózg nie potrafił przetworzyć tego co właśnie się stało. Demon mrozu napawał się myślą, że był prawdopodobnie drugą osobą w życiu króla, która go pokonała. Durna małpa, może w końcu zrozumie gdzie jej miejsce w szeregu.

Coś kapnęło na ziemię, w miejscu pod Vegetą, a Benorn podążył za dźwiękiem wzrokiem, odrywając go na chwilę od króla. W pierwszej chwili changeling nie mógł dostrzec co to było, lecz po chwili wszystko stało się jasne. Były już król popadł w tak ogromny obłęd, że nie czuł nawet tego, że ranił on samego siebie. Wzrok członka najpotężniejszej rasy świata wrócił ponownie do wzburzonej małpiatki w momencie gdy ten zaczął zachowywać się jak dziki zwierz. Jasnym stało się dla Benorna, że sayanin w swoim załamaniu psychicznym odzyskał wolę walki. A wszystko mogło skończyć się dla króla Vegety zupełnie inaczej. Demon przeszył go wzrokiem, który mógłby zabić tysiące, gdyby był jakimś bazyliszkiem. Uniósł on swą dłoń i wycelował wskazującym palcem w kierunku swego adwersarza, z zamiarem ostatecznego spacyfikowania go.

I wtedy też stało się. Ciało Vegety wygięło się do tyłu, a on sam rozpostarł ramiona na boki odsłaniając się kompletnie. Eksplozja, która rozdarła niebo była ogromna, a z każdą chwilą stawała się coraz większa. Benorn miał jeszcze czas wystrzelić w kierunku Vegety, lecz nie miało to już żadnego znaczenia. Changeling obrócił się na pięcie w kierunku gdzie znajdowali się jego podwładni i wystrzelił w ich kierunku natychmiast. Sorbet był jego kluczowym celem, to jego zamierzał uratować za wszelką cenę, łapiąc za kołnierz zbroi i ciągnąc w kierunku przeciwnym do wybuchu. Co tyczyło się Tapioki… jeśli znajdował się on po drodze, to zamierzał uratować i jego, w innym wypadku, był zdany na siebie.
Sponsored content

Pustkowia Empty Re: Pustkowia

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach