Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Rynek      Empty Rynek

Pon Sty 04, 2016 10:12 am
Jedna, długa ulica, ciągnąca się przez całe miasto. Tak właśnie prezentuje się tutejszy rynek. W godzinach szczytu ciężko się przecisnąć między ludźmi. Największy ruch powstaje wtedy, gdy Imegga nawiedzana jest przez nowych gości. To właśnie oni są wtedy celem wszystkich sprzedawców, tych bardziej jak i mniej uczciwych...

Rynek      Image


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Czw Lip 21, 2022 9:13 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Rynek      Empty Re: Rynek

Sro Lis 23, 2016 9:42 pm
Wśród licznych straganów z rozmaitymi towarami wystawionymi na sprzedaż między pochłoniętymi handlem kupcami i sprzedawcami przeciskała się czwórka nowych na tej planecie gości. Idący nieco z przodu osobnik w żółtej czapce, białym płaszczu i czerwonej pelerynie pewnie zwrócił na siebie uwagę kilku co bardziej uważnych handlarzy. Musiał wyglądać na przybysza z jakiejś egzotycznej planety poszukującego czegoś godnego zakupienia. Cały czas spoglądał na rozmaite towary oraz ich ceny, jakby dłużej swój wzrok zatrzymując przy stoiskach z biżuterią. Co jakiś czas robił duże oczy i krzywił się, więc można było wywnioskować że dziwi się wysokim cenom towarów. Jednak niemal nikt nie wiedział, że to wcale nie żaden kupiec, i tak naprawdę ceny żadnych towarów go nie obchodzą. Chciał tylko udawać kogoś poszukującego biżuterii. Zdawało mu się że to raczej wiarygodny scenariusz, że jakiś kupiec wraz z towarzyszami przybył na planetę znaną z handlu w poszukiwaniu kamieni szlachetnych i dziwi się wysokim cenom. Wcześniej oczywiście po cichu zdradził towarzyszom swój plan, aby ci nie wymyślali czegoś innego, co mogłoby ich zdemaskować. Przy okazji starał się przemyśleć, co może być ciekawego w tej planecie. Po pierwsze - było to miejsce znane w kosmosie, szczególnie jeśli chodzi o handel. Wcielenie go w granice imperium nie pozostałoby bez znaczenia. Po drugie - tą planetę zamieszkiwali zdolni kupcy dobrze znający się na swym zawodzie. Ich umiejętności z pewnością dałoby się wykorzystać. Ich celem życia i tak jest handel, więc jeśli changelingowie kazaliby im to robić - zgodziliby się na współpracę, bo ostatecznie w ich życiu niewiele by się zmieniło, może poza warunkami życia, które powinny się raczej poprawić. A czy były jakieś niedogodności? Cóż, większość planety zajmowała pustynia. Hurra, długoletnie zapasy piasku dla imperium! No, ale z długiej strony zawsze było to dużo pustego terenu który możnaby zagospodarować. No, jakoś by się chyba dało.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rynek      Empty Re: Rynek

Czw Lis 24, 2016 8:59 pm
Jirri schował swój scouter do kieszeni płascza, po czym wkroczył na rynek, wraz z resztą nieutraszonej ekipy. Wszędzie było pełno ludzi... Wróć! Imeczan(?). Najprawdopodbniej mieli oni głęboko w dupie czwórkę nieznanych im przybyszów. W końcu co dziwnego jest w czwórce cudzoziemców na planecie znanej z rozwiniętego handlu? Jirri nie czuł się z tym specjalnie dobrze. Uwielbiał być w centrum uwagi. Nie mógł uwierzyć, że ktoś przydzielił mu zadanie polegające na pozostaniu incognito. Mało tego! Ktoś uważał, że to dobry pomysł! To wręcz prosiło się o szukanie drugiego dna. Ktoś na pewno spodziewał się, że Jirri nie będzie chciał słuchać rozkazów. A ponadto co mu szkodzi trochę się przy okazji zabawić? Jeśli społeczeństwo tej planety nie jest jakoś specjalnie nadwrażliwe, to może potraktuje jego niecodzienne zachowania przyjaźnie? Jeśli trafi w ich gusta, to bardzo możliwe, że zjedna sobie ich serca. To znaczy, nie ulegało wątpliwości, że nie będzie to potrzebne absolutnie do niczego, ale chętnie zrobi coś ciekawego dla własnej satysfakcji. Miał już pomysł na swoje własne show! Pokaz umiejętności bojowych, maskowanych jako pokaz umiejętności atlety, czy też sportowca. Nie tylko może jakoś rozładować energię, która się w nim kumulowała (poczuł dopiero teraz, w końcu dawno nie zrobił nikomu psikusa), ale także będzie mógł przy okazji trochę potrenować i wmówić im, że jego atletyczna figura nie jest nabytkiem kariery wojskowej, lecz sportowej i jednocześnie odsunąć od siebie podejrzenia o stanowienie jakiegokolwiek zagrożenia. Ale jeszcze nie teraz. Spojrzał w tył. Gdzieś tam został statek, a na nim torba z jeo zbroją. Nie będzie potrzebna. Pogratulował sobie pomysłu, by ją tam zostawić. W czarnym, obcisłym i wygodnym stroju nikt raczej nie weźmie go za żołnierza, a za atletę jak najbardziej. Uśmiechnął się lekko. Ciekawe, co przyniesie ta przygoda?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rynek      Empty Re: Rynek

Pią Lis 25, 2016 3:32 pm
MG

Na początku nikt nie zwracał uwagi na przybyłą czwórkę. Wszyscy dookoła zajęci byli handlem, a raczej wciskaniem innym bubli po wysokich cenach. Takie jest życie sprzedawcy! Sprzedać dużo i sprzedać drogo!
Wrzawa dookoła, mnóstwo ludzi, niekiedy Changelingowie i ich dwaj pomagierzy musieli się nieźle przeciskać przez panujący tutaj tłok. Właście przez takie przeciskanie się, jeden ze scouterów zapikał głośno. Ktoś z tłumu, zupełnie niechcący, ale mimo wszystko, wcisnął guzik... Jak się okazało, był to detektor Jirriego, którego dźwięk zwrócił uwagę pobliskich kupców. Ci oderwani od pracy i wciskania kitu, na widok nowych twarzy, od razu rzucili się do Czterech Jeźdźców Changokalipsy. Na ich twarzach widoczne było podekscytowanie i ciekawość.

- Ooo, jaka piękna czapka! A jaka peleryna! Mam tutaj wspaniały proszek, dzięki któremu będą one lśnić nawet w nocy! - jeden z nich "zaatakował" Honoberuto.

- Piękna sylwetka! Wspaniała, cudowna! mam specjalne suplementy diety, które wyeksponują jeszcze bardziej wasze cudowne mięśnie! Proszę popatrzeć, o tu, o tu, dodajemy tylko jedną łyżeczkę do wody i gotowe! - kolejny zaczął napierać na Jirriego.

Kapr i Rakot stali z tyłu, odganiając się od pozostałych sprzedawców, którzy wręcz zdzierali z nich peleryny.
Całemu temu zamieszaniu przyglądali się strażnicy, byli podejrzliwi, widząc nowe twarze, a zwłaszcza dwóch jegomości, którzy byli do siebie podobni - Jirri i Honoberuto. Cała czwórka dostrzegła obecność strażników, ale byli zbyt oblegani przez tłum, by mieć swobodne ruchy. Przy użyciu siły udałoby im się wyrwać, ale wtedy straż z pewnością rzuciłaby się na nich.
Co teraz?
avatar
Gość
Gość

Rynek      Empty Re: Rynek

Pią Lis 25, 2016 6:14 pm
Czterech wspaniałych nadal przeciskało się między kupcami, ale nagle przez ten cały tłok ktoś trącił Jirriego naciskając przycisk skautera przez jego ubranie. Mimo ogromnej wrzawy, mimo głośnego targowania się niektórych sprzedających i kupujących, mimo ogólnego zamieszania, dźwięk ten był słyszalny. Liczący zaś na zysk handlarze nie wiedząc dokładnie co było jego źródłem, obejrzeli się wokół. Część ze sprzedawców zauważyła nowe twarze. Ci którym się to nie udało, od razu spostrzegli że konkurencja już naciera, a więc i oni przypuścili atak. W kilka sekund czwórka przybyszów była otoczona ze wszystkich stron. Kolejny argument za wcieleniem planety w część imperium: wystarczyłoby dać tym ludziom zamiast towarów jakąś broń, mogliby pokonać każdego wroga. A jeśli nie oni, to ktoś mógłby poznać ich taktyki i wprowadzić przeszkolenie dla żołnierzy. Tak, to miało potencjał. No dobra, ale teraz trzeba było wymyślić jak się zachować w tej sytuacji. Tym bardziej, że gdzieś z boku wszystko obserwowali podejrzliwi strażnicy, gotowi w każdej chwili zareagować. Hono nie miał dużo czasu do namysłu, więc postanowił po prostu nadal grać kupca poszukującego wyrobów jubilerskich.
-Hejże! Hejże, handlarska braci! - tutaj palcem wskazał na pierścionek który już podsuwał mu jeden ze sprzedawców - Ileż oczekujesz za toć, waćpanie? Cóżeś umyślił w zamian za toż insygnium?
Właściwie to był koniec jego planu. Od tej pory pozostawała mu improwizacja i nadzieja, że nikt nie zauważy podstępu.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rynek      Empty Re: Rynek

Sob Lis 26, 2016 3:18 pm
Zdecydowanie nie podobało mu się bycie niezauważonym. Był przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi, nie cierpiał stać z boku. Zawsze, gdy ktoś o czymś mówi, to o nim. Dlatego rozwój wydarzeń bardzo mu się spodobał, choć był niebywale zaskakujący, nieplanowany i nieprzewidziany nawet przez niego. Ktoś nacisnął przycisk na jego scouterze. Olbrzymi gwar nie był w stanie zagłuszyć dźwięku, jaki owe urządzenie z siebie wydało. Jirri wzdrygnął się. Nie był pewien reakcji tubylców. Co zrobią? Będą walczyć? A może wpadną w panikę? Wezwą strażników, którzy unicestwią ich jakąś bronią? Jirri nie wątpił, że jest od nich o wiele silniejszy, ale ich przewaga liczebna w tym miejscu była wręcz miażdżąca. Mimo przewagi mocy, którą dysponował młody jaszczur i jego kolega, raczej nie dałby rady z tyloma przeciwnikami. Tymczasem zareagowali zupełnie inaczej. Czy było to aż tak dziwne? To planeta handlarzy, więc oczywiste jest, że jej mieszkańcy to najbardziej chciwe istoty w galaktyce. Dźwięk zwrócił ich uwagę, a oni zaraz zaczęli wciskać czterem pancernym rozmaite fanty (Jirri chyba usłyszał w tłumie coś o psie na sprzedaż). W jego wypadku najbardziej nachalny był jakiś handlarz odżywkami dla sportowców. Miło było wiedzieć, że ktoś zauważa jego siłę tak na pierwszy rzut oka. Przy okazji jaszczurowi wpadł do głowy pewien ciekawy pomysł.
- Chodź proszę na chwilę zacny handlarzu! Czuję, że ubijemy dziś wspaniały interes!
Złapał gościa za rękę i odciągnął gdzieś na stronę.
- Panie! Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia! Sprawa jest taka, że zamierzałem tu urządzić wielki pokaz mych atletycznych umiejętności! Wszyscy zobaczą, jaki jestem niesamowity, a przy okazji mogę zareklamować TWÓJ sklepik kolego! Nie dowierzasz? Pozwól, że zaprezentuję me umiejętności
Skwitował wypowiedź jednosekundowym sprintem. W efekcie w ciągu sekundy pojawił się kilkanaście metrów dalej.
- Widzisz? Czy ktoś się oprze odżywkom, które dają TAKI efekt?
Spojrzał na niego, uśmiechając się z satysfakcją.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rynek      Empty Re: Rynek

Sob Lis 26, 2016 4:16 pm
MG

Sprzedawca próbujący wcisnąć bajerę Honoberutowi, wziął jego słownictwo za sarkastyczne i obraźliwe. Splunął mu pod nogi i odszedł, a jego miejsce zastąpił kolejny, który tym razem przymilał się w nieco bardziej bezpośredni sposób... 
I właśnie po kilku sekundach, Honoberuto mógł pożegnać się ze swoją czapką, która znalazła się w rękach tegoż właśnie jegomościa. Oglądał ją, przymierzał ją i w końcu wycedził prosto w twarz Changelinga:
- Panie, jak Pan możesz chodzić w czymś takim? Chodź Pan do mnie, mam najlepsze nakrycia głowy w całym Wszechświecie! 
Oznajmił głośno. Nie wiedział jednak, jak zareaguje na te słowa właściciel żółtej czapki.

Jirri natomiast, sam zaczął bajerować sprzedawcę, byleby tylko być w centrum uwagi. Kiedy zabrał na stronę jednego z handlarzy, ciężko bo ciężko, w końcu tłum gęsty, zwrócił jeszcze większą uwagę straży, która od samego początku ich obserwowała. Prawdopodobnie pomyśleli, że Changeling odciąga jegomościa, by mu coś zrobić czy nawet go porwać. Jeden z nich zbliżył się do nich, nie musiał się męczyć, bo tłum widząc straż robił im miejsce. Inaczej mogłaby spotkać ich kara.
Pan policjant zdążył ujrzeć jak Jirri przemieszcza się w szybkim tempie. To był ten moment, by wkroczyć do akcji. Wrzasnął głośno, tak bardzo, że handlarz przewrócił się ze strachu. Jirri mógł dostrzec, że milicjant stał jakieś 10 metrów od niego i że mocno ściska gumową pałkę.
- Co tu się wyprawia!? - krzyknął, uderzając lekko pałką o otwartą dłoń. Widać było, że nie ma przyjaznych zamiarów.
avatar
Gość
Gość

Rynek      Empty Re: Rynek

Nie Lis 27, 2016 4:52 pm
Cóż, jego zachowanie zostało źle odebrane i sprzedawca odebrał to jako kpinę. No, w tym jednym momencie nie chciał z nikogo szydzić, a pomyślano że jednak to zrobił. Oj, brak sprawiedliwości na tym świecie. Zaraz jednak podszedł do niego kolejny osobnik. Ten się nie patyczkował. Bez wahania i bez wstydu sięgnął po jego kapelusz, zdjął mu go z głowy i zaczął wymyślać na jego ubiór. Honoberutonowi nie podobało się takie zachowanie, a więc postanowił odebrać swą własność.
-Jakaż szumowina na tymż planeciu się uchowała! Oprych, zbójca, łupieżca! Któże gospodarzy tobą, padalcu nikczemny?!
Po wykrzyczeniu tych słów chwycił solidnie za swoją czapkę i popchnął sprzedawcę w tył. Założył kapelusz z powrotem na głowę prychając przy tym z oburzenia. Już miał zacząć rozmowę z kolejnym kupcem, gdy nagle usłyszał głos jednego ze strażników. Ten zwrócił uwagę na Jirriego, który chyba właśnie zapomniał o tym, że nie mieli zwracać na siebie uwagi.
-Cóż się dzieje, mości mylicyjancie? Czymże zawinił syniec mój?
Oj, chyba teraz także o tym zapomniał. No trudno, pocieszał się tą myślą że takie sytuacje zdarzają się pewnie na tej planecie częściej.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rynek      Empty Re: Rynek

Nie Lis 27, 2016 8:59 pm
No i się zaczęło. Czuż już w powietrzu niezłą jatkę. Nic nie poszło zgodnie z planem, ale na obecnym etapie da się to jeszcze naprostować. Jirri na szczęście opamiętał się lekko. Niejako osiągnął swój cel - zwrócił na siebie uwagę i ktoś się tu nim zainteresował, ale walka zdecydowanie nie była w tym momencie najlepszą możliwą opcją. Było ich tu raptem czterech. O siebie i Honoberuto się nie bał, Kapra miał właściwie w dupie, ale Rakot to w końcu ich pilot, bez którego powrót może być dosyć problematyczny, a na pewno bardzo męczący. Zaprezentował handlarzowi swe umiejętności, a konkretniej szybkość, jednakże ten nie zdążył zareagować, gdyż przerwał im jakiś strażnik. Był wyraźnie zirytowany, tudzież wkurzony i uderzał pałką o swoją dłoń. Jirri się nie łudził - nie byłby dla niego żadnym wyzwaniem i przez chwilę chciał go nawet zaatakować, ale się rozmyślił. Zamiast tego zaczął myśleć, jak to się wyłgać z tej sytuacji. Z pomocą przyszedł Honoberuto. Zaczął wymyślać coś o "synu" i gadać w dziwaczny sposób. To drugie podsunęło młodemu jaszczurowi pewien pomysł. Przecież nikt tak nie gada. Zwrócił się do strażnika.
- Proszę nie zwracać uwagi na mojego upośledzonego ojca. Co do tej sytuacji - jestem atletą. Planuję urządzić tu pokaz, na którym zaprezentuję swoje niesamowite umiejętności i pozbieram pieniądze, które zostaną przeznaczone na kosztowną rehabilitację tatusia. - wskazał na Honoberuto. Następnie wskazał palcem leżącego na ziemi handlarza. - Przy okazji chciałem pomóc temu panu w reklamie jego sklepu z odżywkami dla sportowców, w zamian za ewentualny maluteńki sponsoring. Rozumiem, że mogło to źle wyglądać, ale zapewniam, nie zamierzałem zrobić nic złego. Pan handlarz może to nawet potwierdzić.
Uśmiechnął się życzliwie, nie wierząc w to, ile jest w nim obłudy i przebiegłości i jak słodki potrafi być, gdy tylko tego chce.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rynek      Empty Re: Rynek

Wto Lis 29, 2016 10:24 am
MG

Strażnik był nieco skołowany. Wkroczenie Honoberuto i gadka Jirriego nieco zbiły go z tropu i gdy już miał odejść, nie odzywając się, podszedł do niego drugi strażnik, zwracając swoją uwagę na kapelusznika. 
- Hola, hola! Nie wiemy czy faktycznie jest upośledzony. Zastosował siłę fizyczną przeciwko jednemu z naszych obywateli. - wskazał palcem na tego, który został popchnięty przez Honoberuto, w rezultacie czego wpadł do błotnej kałuży i cały się upaćkał, robiąc z siebie pośmiewisko przy najbliższych stoiskach i ich właścicielach.
- Sprawdzimy, czy faktycznie jest upośledzony. - zerknął na swojego partnera, tego co to bił pałką w dłoń, po czym głośno oznajmił:
- Zenek, bieremy gościa na dołek! Jest Pan aresztowany i odpowie Pan przed samym Wielkim Don Keem! - po czym obaj ruszyli w stronę Honoberuto, chcąc go zaaresztować. Złapali go pod ramię i zastosowali chwyt transportujący wykręcając tym samym ręce Changelinga.
- Synuś pójdzie z nami, w razie gdyby faktycznie się okazało, że tatuś jest niespełna rozumu!

Kapr i Rakot zostali obładowani przeróżnymi rzeczami, które skrzętnie uniemożliwiały im poruszanie się. Dlatego też nie mogli uciec z tłumu i posłużyć jako ewentualna pomoc.
_____
Macie dwa wyjścia: stawiacie opór i wdajecie się w bójkę, albo udajecie się grzecznie na "audiencję" do Don Keego.
avatar
Gość
Gość

Rynek      Empty Re: Rynek

Wto Lis 29, 2016 7:14 pm
No cóż, po interwencji Honoberutona Jirri uznał, że tłumaczenie się chorobą będzie wiarygodne. Strażnicy nie byli bynajmniej całkowicie o tym przekonani. Na ich nieszczęście widzieli jak kapelusznik popycha jednego z kupców odbierając swoją czapkę. Mieli zamiar zabrać ich na przesłuchanie. No pięknie. Dla nakrapiańca była to pierwsza misja poza No.79, i już taka skucha! Co prawda, nikt nie odnosi stałych sukcesów i każda armia kiedyś przegrywa, ale to go wcale nie pocieszało. W końcu nie miał nawet w tym momencie pewności, czy na tym przesłuchaniu nie będą go tłuc, czy nie będą drzeć się do ucha, czy nie będą mu wyłamywać palców, czy nie będą oszpecać jego ciała, czy nie odbiorą mu peleryny i czapki, czy nie skonfiskują skautera... Nawet nie wiedział czy przeżyje! Z drugiej jednak strony gdyby teraz postanowił z nimi walczyć, to byłoby pewne, że czeka go zły los. No, dali ciała. Głównie przez Jirriego, który MUSIAŁ wykazać się swoją nadpobudliwością akurat w tym momencie. No, chyba lepiej byłoby się poddać, wtedy być może miałby okazję dowiedzieć się czegoś jeszcze o tej planecie. Dysząc więc ciężko, próbując odegnać od swych myśli wszelkie czarne scenariusze, pozwolił sobie wykręcić ręce, po czym krzyknął z bólu (nieco przesadnie), a potem powiedział:
-Czymżem ci zawinił, syńcu? Przez jakież niegodziwości potwarcą swego ojca się stałeś? Czyżem nie złożył odzienia mego, które to drzewiej nosiłem? Czyżem nie poprzysiągł insygnii na palec twójż? Za cóż chorowitym mnie milicyji przedstawiasz? Przez cóż obraza rodziciela?
Wypowiadając te słowa patrzył "synowi" prosto w oczy. Pod sam koniec mrugnął do niego porozumiewawczo, a następnie znów się odezwał, tym razem słowa kierując do straży:
-Milicyjo zaiste zacna, posłuszeństwo ślubuję, ażbym wolno puścit został, jednakże zwolnij uścisk niczym u słonia myljona, bowiem kosty me kruszeją okrutnie!
Oj nie, nie zamierzał rezygnować z udawania kupca sporo zacofanego w mowie. Może jednak uznają go za osobę niepełnosprytną, dadzą mu jakiś kaftan bezpieczeństwa i każą opuścić planetę, by nie wprowadzał zamieszania wraz ze swym "potwarcą". Wtedy pewnie udałoby im się dowiedzieć czegoś więcej niż teraz.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rynek      Empty Re: Rynek

Wto Lis 29, 2016 9:30 pm
Powoli zaczęło się robić trochę niebezpiecznie. No dobra, bardzo niebezpiecznie, bynajmniej dla Rakota i Kapra. Jirri dalej się jakoś specjalnie nie przejmował, skoro strażnicy tu potrzebują gumowych pałek do walki, to raczej nie stanowią żadnego zagrożenia. Przy okazji jego gadka jakoś nie bardzo pomogła. Niby przez chwilę strażnik był cholernie skołowany i gotów dać im spokój, ale w ostatniej chwili się jebany szmaciarz rozmyślił i zdecydował się naciskać dalej na biednego, schorowanego staruszka i jego syna, sportowca o nieco przerośniętym ego. W tym momencie Jirri nie miał już wątpliwości. Będą musieli walczyć. Gotów był już podnieść gardę, gdy nagle Honoberuto zaprezentował w pełnej krasie swe zdolności aktorskie. Niemalże uwierzył, że jest jego ojcem, w dodatku chorym na jakąś rzadką genetyczną przypadłość, z którą nikt dotąd nie miał styczności. Aż prawie się wzruszył, gdy Honoberuto wygłaszał swe ckliwe przemówienie i dziwił się, że strażnik nie zalewa się łzami nad losem biednego staruszka. Zaraz sam rzucił się do nóg bezdusznego prostaka (strażnika) i zaczął mówić, udając rozpacz.
- Panie! Miejże Pan litość! Toż to stary człowiek jest, chory! Upośledzenie umysłowe, reumatyzm, choroba serca! Zwłaszcza to ostatnie! Przecież on nie przeżyje stresu! Umrze na zawał! A wtedy ja, nie mogąc się skoncentrować, zepsuję pokaz, na który czeka sam Don Keen! Wtedy wyrzucą mnie z pracy, nie będę miał pieniędzy, mój malutki braciszek wyląduje w domu opieki, a ja sam umrę ze zgryzoty! Miej Pan litość, Panie!
Miał nadzieję, że głos sumienia rozłoży milicjanta na łopaty. Przy okazji był z siebie bardzo dumny. Nigdy nie podejrzewałby siebie o takie zdolności aktorskie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rynek      Empty Re: Rynek

Wto Lis 29, 2016 11:31 pm
MG

Strażnicy dali się wrobić, zwłaszcza ten pierwszy, który uronił łzę. Z jego twarzy widać było, że nie był zbytnio rozgarnięty. Po chwili już łzy same cisnęły mu się do oczu, słysząc błagalne słowa ojca i syna. Ten drugi jednak stał twardo, szarpiąc kapelusznikiem, by ten się pospieszył. Dopiero po chwili, gdy dwaj changelingowie nie przestawali, dał się złamać i zwolnił uścisk na ręce Honoberuto. Drugi, teraz już całkowicie beczący jak dziecko, zrobił to samo.
- Dobrze więc. Nie będziemy Cię ciągnąć za sobą, jak jakiś worek kartofli, ale i tak pójdziecie z nami. Narobiliście już zbyt dużego zamieszania, żeby was puścić, nicponie. - rzekł, przecierając swój nos, z którego powoli wypływać zaczął gęsty glut. Wtedy też zerknął na Jirriego.
- Jeśli Don Kee czeka na Twój pokaz, jak sam powiedziałeś, to z pewnością Cię wyczekuje. Tym bardziej z nami pójdziecie, dwie pieczenie na jednym ogniu. Być może puści wolno Twojego starego, jeśli wykonasz dobry pokaz, hłe hłe. - znów otarł swój nos, wycierając zaraz gluta w swoje spodnie. Schował pałkę za pas i szturchnął Zenka, by ten się ogarnął i przestał płakać.
- Dzieciuch! Dawaj, pilnuj tyłów! A wy dwaj, za mną! - rozkazał Honoberutowi i Jirriemu, po czym ruszył przodem, co chwilę się oglądając przez ramię. Zenek szedł za nimi, próbując powstrzymać płacz, ale wciąż twardo stąpał po ziemi.
Ucieczka byłaby głupim pomysłem i fiaskiem całokształtu misji.
_____
Następny post napiszcie tutaj Siedziba dyktatora, obojętnie kto zaczyna, kto pierwszy ten lepszy. Zatrzymajcie się przy strażnikach.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Rynek      Empty Re: Rynek

Pon Gru 05, 2016 12:17 pm
MG

Ulice robiły się powoli puste. Handlarze zamykali swoje skrzynki, kierując się do domu po kolejnym ciężkim dniu. Dzień powoli się kończył, a słońce leniwie znikało za horyzontem.
Jirri i Honoberuto skierowali się prosto na rynek. O dziwo, w Zamku Don Keego żaden ze strażników nie próbował ich zatrzymać. To było oczywiście na plus, ponieważ nawet wśród zwykłej straży może znaleźć się ktoś o ponadprzeciętnym poziomie bojowym.
Dochodząc wreszcie na rynek, od razu w ich oczy rzucili się ich towarzysze podróży kosmicznej. Kapr i Rakot, ubrani w różne szmaty, z różnymi zdobieniami na głowach, rękach, palcach i nogach, siedzieli pod ścianą jednego z budynków. Wyglądali tak, jakby wpadli na krowę ogromnych rozmiarów, która ich połknęła, przeżuła, a później wydaliła. Nie było w nich chęci życia, a jedyne czego pragnęli to porządny posiłek, kąpiel i podróż do tak utęsknionego domu.
Gdy umęczona dwójka zobaczyła nadchodzących Changelingów, na ich twarzach pojawił się uśmiech radości, który zwiastował szybki powrót do domu.
avatar
Gość
Gość

Rynek      Empty Re: Rynek

Pon Gru 05, 2016 5:45 pm
Honoberuto i Jirri szli przez rynek. Zupełnie inny niż gdy byli tu ostatnio. Tłumi znikły, znikały także stragany, ostatni handlarze już szli do domów. Tak się prezentował koniec dnia na planecie kupców. Pod jakimś budynkiem siedzieli Kapr i Rakot. Ich miny wskazywały na to, że mieszkańcy tej planety nie tylko na handlu się znali, lecz także na wysysaniu z innych chęci życia. A tacy niepozorni się wydawali... Towarzysze changelingów obładowani byli ogromem różnych przedmiotów, które pewnie zostały im wciśnięte na siłę. Honoberutonowi prawie było ich szkoda. Ostatecznie Rakot służył im tylko jako pilot, zaś Kapr nie przysłużył im się ani trochę. Kapelusznik jednak był dobry i już wymyślił sobie pewien sposób, aby jednak ten ich tymczasowy pomocnik nie czuł się niepotrzebny. Ale do tego dojdzie na statku. Teraz musieli ich zabierać i lecieć na pustynię, a potem udać się w drogę powrotną. A wcześniej pozostawała jeszcze jedna kwestia, którą Honoberuto z Jirrim powinni obgadać. Nakrapianiec nie chciał zwlekać, więc gdy szli przez miasto, przysunął się bliżej niego i zaczął mówić cicho:
-Słuchaj, myślę że baza powinna wiedzieć nie tylko o tym czego mieliśmy się dowiedzieć, ale o tym incydencie z tą kobietą również. Nie wiemy kim ona jest. Jakoś dziwnie działała na tego wielkouchego. Z Donem Kee też nie było najlepiej. Gdy cisnęła go o ścianę, wyglądał na martwego. Oczywiście to mogło być tylko złudzenie, ale jeśli rzeczywiście zginął? Informacja o tym że na tej planecie może przebywać ktoś taki jak ona z pewnością będzie dla nich ważna. Ale nie o to pytam. Pamiętasz jak mówiła że nasza siła może się... przydać? Chyba powinniśmy na siebie uważać, jeśli takie istoty się nami interesują. Ale o co mogło jej chodzić, masz jakiś pomysł?
Po zadaniu tego pytania, nadal szedł przed siebie wysłuchując odpowiedzi Jirriego.

z/t
Pustynia
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Rynek      Empty Re: Rynek

Pon Gru 05, 2016 8:47 pm
Jirri szedł przez rynek. Twarz miał kamienną, starał się poukładać sobie w głowie to wszystko, co się dziś wydarzyło, wszystko, co miało dziś miejsce, a nie było dla niego normalne. Zacznijmy od tego, że wpadł na kogoś, kto był potężniejszy od niego. Nie byłoby to może takie dziwne, gdyby ten ktoś był changelingiem, ale był to tylko dziwny, humanoidalny płazopodobny dziwak ze słoniowymi uszami, w dodatku brzydki jak Haricotto. Gdyby nie tamta dziwaczna kobieta, Honoberuto i Jirri byliby już martwi. No właśnie! Ona to dopiero jakieś kuriozum. Nie zrobiła fizycznie właściwie nic, a mimo to bez problemu położyła małego dyktatorka (co nie było aż tak wielkim osiągnięciem) i przejęła kontrolę nad brzydalem (co już było naprawdę imponujące). Na dodatek Jirri nie mógł poznać jej poziomu mocy, gdyż scouter jej nie wykrywał. Na domiar złego wiązała z nimi jakieś plany. Było to zdecydowanie dość niepokojące. Cholera wie, co miała na myśli. Chciała ich wykorzystać do jakiegoś niesamowicie trudnego zadania? Wykonać na nich serię bolesnych eksperymentów, celem zrobienia z nich swoich sługusów, zniszczyć jakąś planetę? Albo gorzej - wchłonąć ich, przejąć moce i pożreć dusze tak, że już nigdy nie zobaczą światła dnia! Cholera wie, co to pieprzone babsko potrafi, a mózg podsuwał teraz młodemu jaszczurowi każdy możliwy fantastyczny scenariusz. Znaleźli swoich kompanów. Siedzieli pod jakimś budynkiem, cali obładowani świecidełkami. Wyglądali jak siedem nieszczęść. Nic dziwneg. Właśnie prawdopodobnie przepuścili swoją roczną wypłatę, żony, czy też dziewczyny wywalą ich z domu i zostawią na bruku. Nie ma co się dziwić. Jak się nie ma silnej woli i poczucia wartości pieniądza, to się potem za to płaci. Olbrzymie sumy. Gdy zobaczyli dwójkę jaszczurów, uśmiechnęli się z nieskrywaną ulgą. Jirri zignorował ich, bo Honoberuto zadał mu pytanie. Co myśli?
- Myślę, że nie mam pojęcia. Coś czuję, że cokolwiek by to nie było, na pewno będzie to coś wielkiego. Ogromnego. Coś, na co kompletnie nie jesteśmy teraz przygotowani. Dlatego musimy teraz ostro brać się do roboty, bo jak nie, to tak w nas przyjebie, że się człowieku zesrasz... Znaczy... Changelingu...
Potrząsnął głową i zwrócił się do Kapra.
- Ty! Kiedy tylko wrócimy na statek, idziesz z nami trenować, czy to jest jasne? Zresztą nie odpowiadaj. I tak nie masz głosu w tej sprawie.
Przypomniał sobie o czymś. Znów zwrócił się do Honoberuto, ale gdy już miał mówić... Nie... To nie jest dobre miejsce i dobry moment.
- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć, ale to już później.
Po tych słowach skierował się w stronę pustyni, gdzie zaparkowali swój statek.

z/t
Pustynia


Ostatnio zmieniony przez Jirri dnia Pon Gru 05, 2016 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Ponieważ z/t)
Sponsored content

Rynek      Empty Re: Rynek

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach