- Ottop
- Liczba postów : 7
Ottop ...?
Pon Lis 28, 2022 12:04 am
Imię: Ottop
Wiek: 7 lat (761)
Rasa: Majin
Klasa: Wojownik-mag
Wygląd:
Charakter:
Historia:
Techniki startowe:
Planeta/Miejsce zamieszkania:
Piekło
Wiek: 7 lat (761)
Rasa: Majin
Klasa: Wojownik-mag
Wygląd:
- Spoiler:
- Ma ludzką postawę o wzroście nie przekraczającym 1,55 m oraz różowej skórze. Poza tym charakteryzuje się średniej długości czułkiem wyrastającym mu na czubku głowy. Jego oczy mają czarną barwę z czerwonymi tęczówkami, a zamiast uszu ma zwykłe otwory na niedużych wypukłościach, oraz nie posiada nosa. Po bokach głowy, ramionach i poniżej obojczyków ma po trzy otwory w ciele układające się w proste linie.
Co do stroju, to nosi on białe, workowate spodnie, przewiązane czarnym pasem, ozdobionym na całej swej długości złotymi płytkami z czego na tej z przodu widnieje ozdobne "M". Resztę jego ubioru stanowi coś co wygląda jak zrobiona z szarych bandaży kamizelka, proste, brązowe buty oraz duże, czarne nadgarstniki ze złotymi wykończeniami na obu przedramionach.
Charakter:
- Spoiler:
- Ciężko coś powiedzieć o jego charakterze. Nawet jemu samemu, gdyż nie wie, co to jest.
Jest dość chaotyczny w swych działaniach, nie zaprzątając sobie głowy jakimikolwiek konsekwencjami, polegając raczej na chwilowych impulsach. W jednej chwili może zachowywać się jak napędzany nieposkromionym głodem drapieżnik, by w ułamku sekundy zatrzymać się, chcąc spróbować zrozumieć zaobserwowaną rzecz lub zjawisko, czy też zacząć znęcać się nad znajdująca się akurat pod ręką postacią, zamiast po prostu pozbawić ją życia. Tak samo jest u niego z cierpliwością, która raz zdaje się nie mieć końca, by kiedy indziej w ogóle nie istnieć.
Jego wiedza o otaczającym go świecie jest mocno ograniczona. Można ją wręcz porównać do przypadkowych faktów i ciekawostek. co sprawia, iż może posiadać informacje na bardzo wyspecjalizowane tematy, jak i nie mieć żadnego pojęcia o ogólnodostępnej wiedzy. Trochę jakby zebrać w jedno miejsce resztki z pożaru biblioteki. Jego zasób słów również jest ograniczony, przypominając raczej przypadkowy zbiór, niż efekty jakichkolwiek nauk języka. Wciąż jednak mimowolnie uczy się nowych słów, co jednak niespecjalnie ułatwia kontaktów z nim. Tym bardziej, iż musi być zainteresowany takowym, a efekty w nauce są powolne.
Historia:
- Spoiler:
- Mało kto wie, lecz dla niektórych dusz droga z pałacu Wielkiego Emmy, do Piekła zawiera po drodze pewien przystanek dla dusz, którym jest Kadź. Kadź będąca w rzeczywistości wielką maszyną, w której można oczyścić duszę z zalegającego w nich zła i zmagazynować je z dala od świata.
Jak każda maszyna czasem bywa eksploatowana mniej, a czasem bardziej, tak więc trafiają się okresy, gdy ciężko jest zadbać o należytą konserwację. W ten też sposób powstała niewielka nieszczelność w dyszy odprowadzającej wyodrębnione zło do specjalnego pojemnika. Było to za mało, by doszło do jakiegoś nieszczęścia, lecz wystarczająco, by te negatywne emocje wyciekały. Powoli, jedna po drugiej krople zła wydostawały się z maszyny i spływały w dół w stronę Piekła, gdzie ostatecznie znalazły wgłębienie w gruncie.
Czas mijał, a drobna nieszczelność powoli zapełniała dziurę dziwną substancją. W końcu jednak ciężki czas dla świata żywych minął, a co za tym idzie również i dla Zaświatów. Liczba dusz wysyłanych w piekielne odmęty zmalała, a usterka została naprawiona. Nikt jednak nie zainteresował się, czy ten przeciek mógł nieść ze sobą jakieś konsekwencje. Przecież nawet w spokojnych czasach osąd dusz i wszystko, co z tym związane, to robota na pełen etat. Tymczasem w niecce po przerwaniu dostaw nowej esencji również sporo się działo.
Całość zdawała się wręcz gotować, wydzielając przy okazji mnóstwo energii, lecz zamiast z czasem znikać, zaczęła zmieniać formę. Z czegoś przypominającego ciecz wypełniająca zagłębienie, stało się półmetrowej średnicy kulą, której całą powierzchnię pokrywały wyglądające jak żyły wybrzuszenia.
Jednak i ten stan rzeczy nie trwał długo i różowa masa ponownie zaczęła zmieniać kształt, lecz w sposób jakby każda cząstka doskonale wiedziała, gdzie ma się znaleźć. Wszystko przesuwało się, by jak najszybciej zacząć spełniać swoją powinność, nawet jeśli to konkretne miejsce nie było jeszcze do tego gotowe, co skutkowało częstymi wywróceniami i ciągłymi próbami podniesienia się.
Ostatecznie wszystko zajęło sobie znane miejsce, przybierając podobną do ludzkiej postać. Nie ulegało jednak wątpliwości, że czymkolwiek ów istota była, to z pewnością człowiekiem ona nie była.
Różowy stwór odziany w dziwny strój stał z zamkniętymi oczami, skupiając się nie na okolicy, w której dopiero co powstał, a na obrazach i dźwiękach szalejących wewnątrz jego czaszki. Urywki najróżniejszych zdarzeń. Różne szkice, schematy, notatki czy wzory zapisane w najróżniejszy sposób, których znaczenie kompletnie mu umykało. Dźwięki, wśród których były zarówno przypadkowe odgłosy, pojedyncze słowa, jak i całe zwroty.
Wreszcie głowa różowego stwora opadła mu na jedno z ramion, a oczy otworzyły się, patrząc tępo w przestrzeń przed sobą. Mrugnąwszy parokrotnie, powoli uniósł czaszkę i bez słowa ruszył przed siebie, pchany nieznaną mu siłą.
***
– P… uść mnie… – wydyszał napakowany gość o niebieskim odcieniu skóry, cały czas bezowocnie próbując uwolnić się z uścisku różowoskórego osobnika, którego wydłużona ręka owijała się niczym wąż na gardle tamtego.
– Przejść… – odpowiedział czerwonooki, jakby nie do końca zwracając się do trzymanego przez siebie osobnika, jak i tego, na którego piersi stał, co i tak nie pozwalało mu zrównać się wzrostem z duszonym oponentem. Nawet jeśli nogi tamtego zaczynały mu już odmawiać współpracy. – Nie mogę stać… wiele ścieżek… jednym… zagłada… Ty… stać, a ja… przejść… Iść… to życie…
Niespodziewanie ten leżący na ziemi i zdający się dotąd pozbawiony przytomności, poderwał się, kompletnie ignorując niewielką wagę młodego majina i wyprowadził potężne uderzenie prosto w twarz, co skutkowało posłaniem go pod najbliższą skałę. Nie pozostał tam jednak długo i nim pył po upadku zdążył opaść, już był z powrotem przy podnoszącym się bliźniaku dopiero co duszonego dryblasa, który nagle pozbawiony, uścisku różowego nie upadł na ziemię.
I choć w tym momencie pół twarzy majina przypominało grudę ciasta, to nie przeszkadzało mu to w ponownym powaleniu przeciwnika na ziemię, brutalnym wykręceniem ręki.
I nim uwolniony dopiero co niebieski dryblas zdążył zareagować, ręka jego towarzysza z trzaskiem ustąpiła pod ciosem różowoskórego, którego twarz zdążyła już w dużym stopniowo powrócić do pierwotnego stanu.
Nim jednak w pełni wróciła do siebie, miał od jeszcze dość czasu, by posłać okaleczonego w objęcia jego jeszcze kompletnego towarzysza, który chyba nie bardzo wiedział, czy skupić na ratowaniu przyjaciela, czy też zaatakować potwora winnego takiej zbrodni.
Sam winien też chyba nie wiedział, co z nimi zrobić, całą swoją uwagę skupiając na trzymanym w garści przedramieniu.
W następnej chwili po prostu wgryzł się w kończynę, odrywając spory kawałek, który następnie zniknął w jego przełyku. Już miał odgryźć kolejny kęs, lecz w pół drogi niespodziewanie znieruchomiał. Trwał tak niewzruszony, by w końcu na oczach jego ofiar najzwyczajniej rozpłynął się w parnym powietrzu.
Młody majin bowiem był już spory kawałek dalej, co rusz doskakując coraz dalej i pozostawiając po sobie kolejne znikające po chwili powidoki. Śpieszno mu bowiem było dotrzeć do tego co, błysnęło w jego stronę spomiędzy skał. Czymkolwiek mogło być ów coś. Liczyło się tylko, że błysnęło. Nawet jeśli teraz zdawało się wciąż od niego oddalać.
I tak wciąż trzymając w garści obgryzione przedramię, w końcu się zatrzymał na jakimś skalnym szczycie, próbując zorientować się, gdzie też podziało się to, co tak długo mu uciekało. Nic takiego jednak nie znalazł. gdyż wszystko dość co dało się zobaczyć w tej jałowej okolicy, szybko ginęło w gęstej mgle.
Nawet gdy starał się ze wszystkich sił przebić wzrokiem opary, to i tak nic co udało mu się dostrzec, w żaden sposób nie błyszczało.
– Błyśnie – rzucił w przestrzeń, po czym po raz kolejny odgryzł kawałek przedramienia. Gdy przełknął, kontynuował, a jego wzrok wciąż starał się dostrzec ów coś:
– Błyśnie słońce... Energia to… istota kosmosu… Jego krew… Siła... która może tworzyć… albo niszczyć…
Po tych słowach po prostu znów zaczął pochłaniać odrąbaną kończynę. Nim jednak musiał zabrać się za dłoń, zwyczajnie rzuciła ją za siebie.
– Energia… – powtórzył sama sobie, a jego twarz przez chwilę wyglądała, jakby się nad czymś intensywnie myślał. Wyraz ten jednak równie szybko jak się pojawił, a majin po prostu zeskoczył ze skały, ruszając w objęcia mgły.
Techniki startowe:
- Spoiler:
- - Ki Blast [Kiko]:
Najbardziej podstawowa technika energetyczna, jak istnieje. Nie ma nic prostszego od skumulowania energii KI w dłoni i użycia jej jako świetlnego pocisku. Dobrze wykorzystana, może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę!
Wystrzelona zostawia po sobie poświatę, która stopniowo zanika. W zetknięciu z celem Ki Blast eksploduje.
Wymagania: 400 PL,
Efekt: DMG = Energia postaci, 40 KI/użycie
Dodatkowo: Przygotowanie techniki to zaledwie 0,1s. Szybkość techniki = statystyka energii. Przy włożeniu większej ilości KI: +50KI = +50 DMG techniki do bazowej wartości.
- Afterimage Technique [Zanzoken]:
Technika polegająca na bardzo szybkim poruszaniu się. Użytkownik jest w stanie stworzyć powidoki samego siebie, dzięki czemu można uniknąć ataku przeciwnika lub nabrać go i niespodziewanie zaatakować. W chwili wyprowadzenia ataku, znikają wszystkie iluzje.
Wymagania: 400 PL,
Efekt: 40 KI/jeden powidok.
Dodatkowo: Przygotowanie techniki to zaledwie 0,5s.
Planeta/Miejsce zamieszkania:
Piekło
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|