Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Koszary    Empty Koszary

Pią Lip 15, 2016 2:02 pm
Budynki przeznaczone do pomieszczenia wojska. Jest to zespół budynków, z których na każdy składa się jedna jednostka lub pomieszczenia administracyjne bądź gospodarcze.
To właśnie tutaj przebywają najczęściej żołnierze Imperium ciągle doskonalący swoją kondycję i przerabiający coraz to nowsze strategie. Znajduje się tutaj również budynek odpowiadający za płacenie żołnierzom.

Koszary    Planetano79


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Nie Sie 14, 2022 10:04 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Sob Lip 16, 2016 1:18 pm
Pan Od Zapisów (Gamgi, lat 512, forma pierwsza)  siedział za biurkiem sącząc przez słomkę zimny, czerwony sok z kieliszka. Wiele by dał za możliwość udania się do baru i spróbowania czegoś mocniejszego, na przykład dobrego wina, ale przecież był w pracy! No tak, ale w tym rzecz że ta praca aktualnie polegała na bezczynnym siedzeniu za biurkiem. No i po co było mu to postanowienie o szybkim wykonywaniu swojej roboty? Zresztą, po co było mu upijanie się na służbie? Właśnie przez to teraz siedział za tym biurkiem, podczas gdy mógłby to robić ktoś zupełnie inny. Ach, jakże tu było nudno! Nikt nie przychodził zapisać się do armii, nikt nie przychodził ponarzekać na niesprawiedliwość świata, nikt nie wchodził do środka tylko po to żeby zaraz wyjść tłumacząc się pomyłką... Tylko on i biurko. Zaraz, zaraz... No właśnie, biurko! A w biurku jego ukochany skarb! Rozejrzał się sprawdzając czy na pewno jest tu sam. Upewniwszy się w swym szczęściu, wysunął szufladę i wyjął z niej butelkę. W środku chlupotał krwistoczerwony napój, a na etykiecie widniał napis "Mocny Gzyms". Dopił swój sok do końca, następnie otworzył butelkę wypełniając kieliszek alkoholem. Następnie zamknął butelkę i postawił ją na biurku. Chwycił kieliszek i zaczął rozkoszować się smakiem berbeluchy. Wtem drzwi naprzeciwko niego otworzyły się. Nagle przepływ powietrza przyśpieszył. W progu stanęła postać niebywała. Jej przepiękna czerwona peleryna powiewała na wietrze, podobnie jak cztery kolorowe wstążeczki zwisające ze wspaniałej, żółtej czapki. Przyszyty był do niej czerwony kamień lśniący romantycznie oślepiając Gamgiego. Sam przybysz pokryty był wspaniale wyglądającymi cętkami, jak u geparda, lamparta bądź jaguara drapieżnego, wspaniałego i pięknego. Oczy zaś, niewątpliwie mądrze wyglądające, przykryte były czarnymi niczym otchłanie najgłębszych kanonów szkiełkami. Taki widok z pewnością na każdym zrobiłby wrażenie. Powiedzieć że wzbudzał autorytet i strach, to nic nie powiedzieć. Z pewnością sam Król Cold, Wódz Changelingów i Lider Kosmicznej Organizacji Handlu pokłoniłby się na Jego widok oddając mu całą swą władzę.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Nazywam się Honoberuto rodu Harara. Chciałbym wstąpić do armii.
-Uhm, dobrze.

I zapadła cisza. Kapelusznik chciał z początku poczekać aż na jego oczach zostaną wypełnione wszystkie papiery. Ale Urzędnik Za Karę wcale nie rwał się do pracy.
-To... Mam coś podpisać, czy coś?
-Mmm... Chwilka, mam przerwę...

Przerwę? Honoberuto parsknął cicho. A więc będzie sobie chlał ten cienkusz, podczas gdy on będzie się niecierpliwił? Niedoczekanie. Uśmiechnął się złośliwie i powiedział głośno:
-Zastanawiam się ile lat ma to...
-BIURKO, TAK!? - wykrzyknął przerywając intrygę. - Eech, przyjacielu, nie wiem ile lat ma to biurko, hehe, he, he...
To mówiąc szybko schował butelkę i do szuflady. Wyjął plik papierów i powiedział cicho:
-No dobra, cwaniaczku, wygrałeś. Podpisz się na początku i na końcu.
Zwycięzca wziął pliczek, podpisał się i usiadł na krzesełku obserwując poczynania Pana Od Zapisów. Minęło parę minut i ciszę przerwał głos Gamgiego:
-Skończone... Jeszcze jedna rzecz...
Teraz ponownie odchylił szufladę wyjmując z niej fioletowy skauter. Założył go i włączył kierując go na nakrapiańca.
-Aha... Ledwo 400... Mam obowiązek skierować pana na przeszkolenie bojowe.
-Dobrze, dziękuję. Dostanę skauter?
-Nie mam obowiązku wydawania skauterów, proszę przyjść po treningu.

Kapelusznik skrzywił się, ale nie próbował naruszać swej godności. Skierował się do wyjścia. Otworzył drzwi i jeszcze obejrzał się za siebie. Urzędnik już wyjmował jabola. Na twarzy nakrapiańca pojawił się słodki uśmiech. Odezwał się bardzo głośno:
-A dobre to WINO!?
Następnie szybko zamknął za sobą drzwi rozkoszując się słyszalną za nim kłótnią.

z/t
Sala treningowa


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Sob Lip 23, 2016 5:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Czw Lip 21, 2016 4:12 pm
Honoberuto ponownie stanął pod drzwiami koszar. Otworzył je wchodząc do środka. Spostrzegł że za biurkiem nie siedziała ta sama osoba która go wcześniej obsłużyła. Teraz siedział tam jakiś różowoskóry kosmita. Jego twarz wyglądała jak jakiś niezwykle zasmucony swym okropnym losem wilgotny glut. Oczy glutogłowego spoczęły na przybyszu. Jego usta poruszyły się i zastygły w dziwacznym grymasie. Tak zapewne uśmiechali się przedstawiciele jego rasy. Urzędnik otworzył buzię i odezwał się nosowym głosem:
-Uuu, uuu, dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Uuu.

Jaszczurowi uniosły się kąciki ust. Ten ciapciaś był tak zabawny, że rozbawił by nawet największego smutasa. Nagle dziwak poklepał się jedną ręką po piersi i zasłonił jedno oko drugą. Następnie ponownie ułożył dłonie na biurku cicho szepcząc "Uuu".
-Możesz mi powiedzieć gdzie podziewa się ten który wcześniej mnie obsługiwał?
-Uuuuuu? Gamgi, u-u-uuu? On pił i wróciłemmm, u.

A więc wyrzucili go za pijaństwo. Kapelusznik poczuł z tego powodu niemałą satysfakcję. W swoich myślach zaśmiał się szyderczo, a następnie postanowił przejść do sedna sprawy przerywając różowemu ciągłe powtarzanie "Uuu".
-Przyszedłem po mój skauter i po zbroję.
Niby-uśmiech znikł z twarzy kosmity. Jego usta stały się jeszcze smutniejsze niż na początku, podobnie jak oczy z których pociekł mały wodospad łez o konsystencji śluzu. Ten widok bił na głowę wszystko co smutne w tym naszym żałosnym świecie. Urzędnik ponownie się odezwał, tym razem nieco wyższym tonem:
-Uuu-u... Przykro mi, uuu. Nie dam... Uuu, dają w... magazynie, u.
Teraz ciapciaś stał się jeszcze smutniejszy. Spuścił głowę i zaczął łkać. Taki widok nawet kamieniowi by ruszył serce. Nakrapiańcowi też się chciało płakać. Nic nie mówiąc odwrócił się i prędko wyszedł na korytarz.
-Nosz-ja-je-pier-kur-chu-jasna - wydukał w złości.
Pomyślał o Kitenie. Miał wrażenie że ta banda debili-imbecylów która pozwalała na pracę temu umięśnionemu karakanowi, to jest jakieś nieporozumienie. Ich się powinno ośmieszać. Tak ich ośmieszać, jak ich tylko Kiten może ośmieszyć. Król Cold ich tak nie ośmieszy jak Kiten ich ośmieszy, do jasnej ciasnej, aż ich kukle będą swędziały ze wstydu. To jest dramat. To jest dramat że w tym antyspołecznym imperium, gdzie władze nie mają zamiaru ogłosić, że Honoberutona z rodu Harara zbezczeszczono, nie wsadza się tych cwaniaczków-karakanów z siłowni do komór gazowych, żeby cierpieli i zdychali jak psy. Zdenerwowany changeling ruszył w stronę magazynu.

z/t
Magazyn
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Sro Paź 26, 2016 10:01 pm
Przemierzanie tłocznych miejsc wraz z kimś niezbyt lubianym nie jest miłym doświadczeniem. Ciągle ktoś się obraca, ciągle ktoś się krzywi, ciągle ktoś szepcze. Honoberuto czuł się tak, jakby to właśnie na nim skupiała się cała uwaga. W sumie nie było to tak dalekie prawdy. Jirriego w końcu każdy kojarzył i każdy po prostu liczył, żeby ten z jakiegoś powodu nadal bezkarny facet trzymał się od niego z dala. Ale oto tuż obok niego szedł ktoś nowy bynajmniej nie wyrażając jakiejś szczególnej niechęci. Może raz czy dwa widzieli ten strój, ale o samym strojnisiu wiedzieli niewiele. I zaczęły się domysły, teorie, wytłumaczenia. A może to oficer który go pilnuje? A może to kolejny cwaniaczek który będzie wszystkim zatruwał życie? A może nawet się nie znają, a idą obok siebie przypadkiem? Ha, gdyby tylko to! Co niektórzy z bujniejszą wyobraźnią zaczęli dopowiadać sobie historie tak niewiarygodne, że mogłyby one stanowić fabułę na dwudziestotomową powieść, z każdym tomem po sześćset stron. Ponadto nie ubyło się bez uwag na temat ubioru kapelusznika, czego on już miał serdecznie dość. Akurat przechodzili obok magazynu. Postanowił skorzystać z okazji i powiedział Jirriemu że zaraz wróci. I istotnie, wrócił po jakiejś minucie z nowym skauterem o czerwonym szkiełku. Miał nadzieję że ten mu się nie zniszczy tak szybko. Założył go na lewe oko i podbiegł do psotnika. Dzięki temu miał okazję uwolnić się na chwilę od uwagi ludu, ale teraz nie bardzo miał jak ponownie ją na siebie zwrócić, znajdowali się już pod drzwiami prowadzącymi do koszar. Nie było sensu z czymkolwiek zwlekać. Przywitał ich widok jakiegoś urzędasa.
-Jestem Honoberuto, rodu Harara - powiedział.
Tu przerwał na chwilę oczekując że jego towarzysz również się przedstawi. Jeśli by tego nie zrobił, wyszłoby że zadaje się z burakiem. Zaraz potem znów się odezwał.
-Jest coś dla nas do roboty?
Następnie spojrzał na "figlarza" z miną wyraźnie zakazującą niepotrzebnego otwierania buzi. W tym momencie czuł się jak właściciel niezbyt dobrze wychowanego zwierzaka, który w każdym momencie może przestać się pilnować i zrobić coś niemile widzianego.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Koszary    Empty Re: Koszary

Sro Paź 26, 2016 10:16 pm
Jirri szedł obok Honoberuto zadowolony jak nigdy, że tym razem nie lezie drogą samemu. Tym razem nie był jedyny w całym tłumie. Nie był w pełni skazany na mordercze spojrzenia. Owszem - lubił to i bynajmniej nie czuł się z tym źle, ale teraz nie był pośrodku nienawistnego motłochu sam. Honoberuto niby nie był obrzucany wyzwiskami, nikt też nie pomstował na niego głośno, ale ten jeden raz Jirri czuł, że ktoś z nim w tym jednak siedzi. Podobało mu się to... Zaraz... Gdzie Honoberuto? Przystanął, zastanawiając się, co się stało. Stał tak przez pewien czas, gdy nagle ten wyszedł z pobliskiego magazynu z czerwonym scouterem. No tak! Jirri przyglądał się owemu urządzeniu, które tak bardzo mu się podobało. Tymczasem Honoberuto przedstawił się jakiemuś "komuś". Sam postanowił zrobić to samo.
- Ja jestem Jirri.
Podczas, gdy Honoberuto zapytał, czy jest coś dla nich, on najszybciej jak się da poleciał do magazynu. Szybko chwycił czerwony scouter i założył go na oko.
- Super!
Co ciekawe, zdążył wrócić, akurat gdy Honoberuto skończył mówić. Cóż za szybkość! Niezwykłe, nieprawdaż?

OOC:

EDIT:
Nie mogłem już nic wymyślić, sory. Po prostu wywaliłem tę pomyłkę i tyle.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Pią Paź 28, 2016 9:14 pm
MG

Wąsaty mężczyzna, łysy, niski, w dodatku przygarbiony, trzymający w dłoniach notes, spojrzał tylko na dwóch Changelingów, po czym westchnął cicho pod nosem. Mógł sobie pozwolić na lekkie lekceważenie ich, dlatego że był ważnym urzędnikiem, odpowiadającym tylko i wyłącznie przed najwyższym z najwyższych, Królem Coldem.
- Tak. Stańcie gdzieś, gdzie nie będę was widział i nie ruszajcie się stamtąd. - chwycił za długopis, który chował się za jego spiczastym uchem i podrapał się nim z tyłu głowy, mamrocząc coś pod swoim orlim nosem.
- Wybaczcie mój opryskliwy humor. Zły dzień. Tak, mamy coś dla was. Jest to misja rozpoznawcza. Najprostsza jaka może być. Wypożyczycie sobie statek z portu, weźmiecie kilku chłopaków i udacie się na jedną z planet, której jeszcze nasz Wielki i Miłościwy Pan nie wziął pod swoje skrzydła. - przekartkował swój notes, wpisując w odpowiedniej rubryce imiona dwóch ochotników.
- Przypominam, że nie możecie odkrywać swoich zamiarów. To ma być misja rozpoznawcza, zwyczajny zwiad. Sprawdzicie jaką siłą dysponują mieszkańcy i ocenicie, czy planeta warta jest podboju. - przerwał, wyciągając dokument z notesu, który upoważnia ich do odbioru niewielkiego statku kosmicznego, po czym wręczył go Honoberuto. Odwrócił się teatralnie na pięcie i odszedł, zatrzymując się po kilku postawionych krokach. Przekręcił głowę w bok, kątem oka ogarniając dwóch Changelingów.
- Nie ryzykujcie. Nie jesteście jeszcze nie wiadomo jakimi wojownikami. Powodzenia, towarzysze! - machnął ręką i odszedł, zostawiając ich samych sobie.

Gdy Honoberuto zerknął na otrzymany dokument, ujrzał, że zwiad dotyczył planety o nazwie Imecka. Dodana była krótka notka na jej temat:

Panuje tam pustynny klimat. Większość planety pokryta jest piaskiem i skałami. Przywódcą ludu jest niejaki Don Kee. Można tutaj zaopatrzyć się w mechaniczne części. Uwaga, sprzedawcy to często krętacze. Zalecana ostrożność!
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Pią Paź 28, 2016 10:04 pm
Po otrzymaniu pytania, urzędnik niegrzecznie kazał im zniknąć mu z oczu. Honoberutona zbiło to nieco z pantałyku. Spojrzał na wąsacza tak, jakby ten właśnie oficjalnie ogłosił dla niego wyrok śmierci mrugając niecierpliwie. Zaraz potem jednak mężczyzna przestał być niemiłym burakiem. Przeprosił ich, po czym zaraz przydzielił im zadanie. Mieli dokonać zwiadu na jakiejś planecie pozostającej poza granicami imperium. Brzmiało prosto, ale nie wiadomo co mogło ich spotkać na tej planecie. Oczywiście ludność planety mogłaby stanowić jakaś nie nazbyt silna i nie bardzo inteligentna rasa, której przedstawiciele mogliby być materiałem na doskonałych żołnierzy bądź niewolników. Ale co, jeśli mieszkańcami były jakieś niewiarygodnie potężne stwory, o sile ciosu porównywalnej do siły wybuchu bomby termojądrowej o mocy 58 megaton? Aż go przeszły dreszcze na myśl o tym, choć może poniosła go w tym momencie wyobraźnia. Urzędnik zapisał ich nazwiska, a potem wręczył kapelusznikowi dokument upoważniający do wypożyczenia statku kosmicznego. Następnie ostrzegł im przed popisywaniem się życząc im powodzenia, a następnie odszedł gdzieś sobie poszedł. Płomienny jaszczur rzucił okiem na wręczone mu kartki. Wychodziło na to, że planeta nosi nazwę Imecka, panuje tam pustynny klimat, a aktualnym przywódcą jest osoba zwana Don Kee. Te informacje mu wystarczyły, przecież kupować niczego nie chciał. Podrapał się po głowie, a następnie stwierdził że chyba najlepiej będzie, jeśli zaczną działać. Odwrócił się na pięcie. Widząc Jirriego, zdziwił się nieco, choć nie wiedział dokładnie czemu. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, że jego towarzysz skądś wytrzasnął skauter. Skomentował to tylko krótkim "E?". Zaraz potem jednak otrząsnął się i postanowił powiedzieć mu, gdzie właściwie lecą.
-Ta planeta nazywa się Imecka. Dużo pustyń i kantujących kupców, a obecnie przywódcą jest tam jakiś Don Kee. Lepiej chodźmy już do portu lotniskowego - powiedział.
Następnie wyszedł z pomieszczenia i zaczął zmierzać w kierunku lotniska.

z/t
Port lotniskowy
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Koszary    Empty Re: Koszary

Sob Paź 29, 2016 9:25 pm
Jirri dopiero teraz przyjrzał się urzędnikowi, który to miał zlecić im zadanie i przekazać im informacje na ten temat. Niski, łysy, wąsaty koleś, za uchem długopis, przed nosem jakiś notes, w którym zapewne zapisuje się wszystkich żołnierzy wybierających się na misje, ich ekwipunek, daty, miejsce i szczegóły zadania. Jirri nie potrafił ogarnąć swoim umysłem, jak nudna musiałaby byc takiego rodzaju robota. Z tego też powodu nie oburzył się specjalnie nieuprzejmością grubasa. Chociaż z drugiej strony był już do uszczypliwości przyzwyczajony. Zdziwił go natomiast fakt, że facet zaraz się zreflektował. Jaki mógł być tego powód? Raczej nie strach i respekt przed changelingami, prędzej zwyczajne dobre wychowanie. Że też na tej planecie cos takiego w ogóle funkcjonuje. Z drugiej strony, nie jest to świat barbarzyńców, obywatele to nie przygłupi Saiya-jini, a poza tym ów urzędnik mógł równie dobrze być cudzoziemcem, wychowanym na zupełnie innej planecie, który tylko tu pracuje. Jirri wsłuchał się w słowa misjodawcy. Co jak co, ale jeśli chce pewnego dnia być jak Frieza-sama, musi traktować robotę żołnierza poważnie, w przeciwnym razie nigdy nie będzie w stanie się z nim zrównać. Dowiedział się więc, że jest to misja rozpoznawcza, żadnej walki, a na pewno nie planowanej. Trochę go to rozczarowało. W końcu jest żołnierzem, a od żołnierza wymaga się umiejętności walki. Szybko jednak przegonił smutki. Kto wie? Może nadaży się mu jeszcze podczas tej misji okazja, by skopać komuś tyłek? W dodatku wreszcie miał z kim. Nadal czuł radość, że jest tu z nim Honoberuto... że wreszcie jest z nim ktokolwiek! Gruby urzędnik wręczył Honoberuto papiery ze szczegółami zadania. Jirri chciał zajrzeć mu przez ramię, lub chociaż zapytać, co takiego jest tam napisane. Honoberuto jednak go uprzedził. Wcześniej jednak wykazał z jakiegoś powodu zdziwienie. Jirri nie był do końca pewien, co takiego go tak zdziwiło, sam także był przez to trochę zbity z tropu, ale jego towarzysz zaraz się otrząsnął i powiedział, co takiego napisane jest na owym dokumencie. Jirri wysłuchał go uważnie.
- No dobra. Lecimy!
Podążył za swym nakrapianym kompanem prosto do portu.

z/t
Port lotniskowy
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Pon Gru 19, 2016 6:12 pm
Honoberuto przemierzał korytarze bazy tak szybkim krokiem, że jego peleryna odstawała pod kątem osiemdziesięciu stopni względem jego pleców. Gdy w końcu znalazł się w koszarach, ta efektownie opadła. Hono podszedł do urzędniczego biurka i położył na nim rękę. Trzy razy westchnął, a następnie wygłosił to, co przygotował sobie podczas przemierzania bazy.
-Nazywam się Honoberuto rodu Harara. Wraz z moim towarzyszem Jirrim oraz dwoma przydzielonymi nam asystentami - szeregowym Kaprem i pilotem Rakotem - powróciliśmy właśnie z misji zwiadowczej na planecie Imecka. Ze względu na to, iż towarzysz Jirri jest niedysponowany z powodu użycia alkoholu w niewłaściwym czasie, czuję się zobowiązany do streszczenia wszystkiego co działo się podczas misji, a nie są to sprawy bez znaczenia.
Tu łypnął okiem na urzędnika upewniając się, że ten słucha, po czym wyprostował się i z rękoma za plecami zaczął o wszystkim opowiadać.
-Po wylądowaniu na planecie cała nasza czwórka przebrała się w stroje mające sprzyjać wtopieniu się w tłum. Następnie udaliśmy się do miasta. Tam też na bazarze powitały nas liczne tłumy kupców i sprzedawców. Udawaliśmy, że mamy zamiar zakupić kamienie szlachetne. Handlarze wnet za pomocą sprytnej taktyki otoczyli nas próbując nam wcisnąć wszelkiego rodzaju przedmioty. Niektórzy byli bardzo natarczywi. Jeden z nich niemal zaczął zdzierać z nas przebrania pod którymi znajdowały się zbroje. Nie mogłem zrobić nic innego jak tylko odepchnąć go od siebie, czym zwróciłem na siebie uwagę straży. Ja oraz Jirri zostaliśmy zabrani na audiencję u dyktatora planety - Dona Kee. Mieszka on w pełnym przepychu pałacu. Rządzi twardą ręką, mieszkańcy zmuszeni są oddawać mu niemal boską cześć. Zdziera on z Imeckian ostatnie grosze samemu powiększając fortunę, przez to też mieszkańcy planety wyspecjalizowali się w krętackim handlu. Myślę że zmiana władzy ucieszyłaby Imeckian.... Nasze zachowanie doprowadziło dyktatora do wściekłości i rozkazał swojemu najemnemu wojownikowi nas zabić.
Tutaj na chwilę przerwał. Zachrząkał znacząco, ponownie oparł się o stół i kontynuował opowieść:
-Wtem znikąd zjawiła się w jego gabinecie kobieta. Niebieska skóra, białe włosy, wypukła klatka piersiowa, czerwony kostium. Doskonale wiedziała kim naprawdę jesteśmy i powiedziała Donowi Kee, że nie przybyliśmy na Imeckę w celach handlowych. Następnie kazała nas uwolnić, co też Don Kee posłusznie zrobił. Jego kat także nie próbował protestować. Widać było, że się jej bali, musiała więc być osobą im znaną. Za sprawą Towy, bo tak owa kobieta miała na imię, wojownikowi zaczęło się coś zmieniać z oczami, jakby był opętany. Don Kee zaś najpierw zaczął się dusić z nieznanych nam bliżej przyczyn. Następnie dosłownie rzuciła nim o ścianę, co poskutkowało jego utratą przytomności. Nie mamy pewności czy nadal żyje. Wnet uciekliśmy z planety, zabierając oczywiście z miasta Kapra i Rakota.
Tutaj wypuścił z siebie powietrze. Przetarł oczy i zakasłał. Następnie ponownie się wyprostował. Milczał przez jakieś dziesięć sekund zastanawiając się, czego jeszcze nie powiedział, a potem jeszcze raz się odezwał.
-Do bazy zostały przesłane dwa pomiary poziomów mocy. Ten niższy należy do Dona Kee i jest to prawdopodobnie średnia planety. Ten wyższy należy do jego woja i prawdopodobnie jest to najwyższa moc na planecie. Próba zmierzenia mocy tej dziwnej kobiecie skończyła się niepowodzeniem, bowiem skauter nie zadziałał i nie wykazał żadnego pomiaru. Jeśli chodzi o to, czy warto przejąć planetę, to raczej tak. Pustynia zajmująca większość planety po pierwsze jest dobrym źródłem piasku. Po drugie jest to dużo wolnego miejsca. Poza tym planeta jest raczej znana w kosmosie i często przybywają do niej kupcy. Tak popularna wśród handlarzy planeta z pewnością jest warta wcielenia do naszego państwa. Sami mieszkańcy, jak już mówiłem, nie powinni zbyt mocno opierać się zmianie władzy. Ich taktyka wciskania badziewii i mistrzostwo w targowaniu także się przydadzą. Doradzałbym przygotować się na to, że na planecie nadal będzie ta tajemnicza kobieta.
Tutaj zamilkł. Spojrzał na sufit zastanawiając się czy warto wspomnieć o czymś jeszcze. Po chwili zdecydował że nie. Nie ma takiej konieczności. Zastanawiał się tylko, czy ta cała Towa wie o tym, jak dużo bazie informacji przekazał. Jeśli tak, to być może jest niezadowolona, w końcu część jej tajemnic zostało zdradzonych. Miał nadzieję że nie będzie miał z tego powodu żadnych problemów. Był tylko żołnierzem, robił swoją robotę. Oblizał usta, bowiem zaschło mu w ustach od tego gadania. Nie lubił składania raportów. Przestąpił z nogi na nogę niecierpliwiąc się jeszcze. Jedyne czego w tym momencie pragnął, to usłyszeć że jest wolny i może zająć się sobą. Westchnął.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Koszary    Empty Re: Koszary

Pon Gru 19, 2016 10:06 pm
Jirri szedł wraz z Rakotem i Kaprem śladem Honoberuto. Był od niego oddalony na tyle, by ten go nie zauważył pośród wszystkich ludzi w bazie. Ściskał swoich dwóch kompanów za ręce i prowadził ich za sobą, aż do koszar. Dopiero teraz poczuł się niepewnie. Dlaczego? Przeczucie mu podpowiadało, że wydarzy się coś niespodziewanego, dziwny zwrot akcji. Coś, co zmieni wszystko... Potrząsnął głową. Ta wódka musiała być dość stara, skoro przywodzi takie halucynacje na kiju. Gdy Honoberuto wszedł do koszar, Jirri przyspieszył. W efekcie wszedł do środka, gdy ten akurat zaczynał mówić. Uśmiechnął się pod nosem. Słuchał od początku do końca. W sumie raport był całkiem przyzwoicie złożony, ale jedno mu się nie spodobało. Honoberuto złożył na niego skargę. No cholera jasna, tożto niedopuszczalne. Niemniej jednak wysłuchał od początku do końca i dopiero potem się odezwał.
- Tak! Tak to właśnie było! Mogę to z pełną pewnością potwierdzić, ale skoro już jesteśmy przy SKARGACH, - położył na to słowo szczególny nacisk, patrząc przy tym na Honoberuto. - chciałbym coś dodać. Tak się składa, że Honoberuto-san nie był zbytnio przydatny podczas tej misji. Najpierw zwrócił na siebie uwagę popychając handlarza, o czym już sam powiedział, - kwestię swojego "występu" Jirri przemilczał, a i Kapr i Rakot nie byli wtedy w pobliżu. - a potem trząsł portkami, gdy kat dyktatora Imecki próbował nas zlikwidować. Sam chciałem natychmiast zabrać się do walki, ale Honoberuto poddał się na miejscu. Potem dalej trząsł portkami, więc to ja musiałem zająć się mierzeniem poziomów mocy, bo on najwyraźniej o tym zapomniał. To jest mój scouter, można sprawdzić. - położył scouter na biurku jako dowód. - Dodam też, że ktoś musiał wnieść tę butelkę alkoholu na statek. Ja ją wypiłem, ale nie należała do mnie. Kapr i Rakot mogą potwierdzić, że nie wnosiłem w rękach żadnego alkoholu, a kieszeni nawet nie mam. Możnaby taką butelkę bardzo łatwo ukryć pod... Ekhem... Kapeluszem.
Nadal się uśmiechał. Co dalej?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Sro Gru 21, 2016 8:36 pm
MG

Changeling siedzący przy biurku zajęty był przybijaniem pieczątek i podpisywaniem dokumentów. Papierzyska były wszędzie, na stole, na podłodze, przybite do rogu Changelinga, pod jego tyłkiem, pod jego nogami, dosłownie w.s.z.ę.d.z.i.e.
Miał podzielną uwagę, więc mógł zajmować się swoim zadaniem i wysłuchiwać raportu składanego przez Honoberuto. Praktycznie ani razu na niego nie spojrzał, ciągle przerzucając papiery z jednej strony biurka, na drugą.
Dopiero słysząc imię tajemniczej kobiety, Towy, zaprzestał jakichkolwiek ruchów i uniósł swoją głowę do góry. Spojrzał na kapelusznika i przez chwilę tak ślepo na niego spoglądał.
- Towa... Aż dziwne, że jeszcze żyjecie. - zmarszczył swoje łuki brwiowe, gdyż przedstawiciele tej razy nie posiadają brwi. Nie spuszczał oczy z changelowego dalmatyńczyka do momentu, kiedy Jirri się pojawił. 
- Dziwne. Bardzo dziwne. - wyszeptał pod nosem, zapisując to wszystko na nowej, czystej kartce papieru.

Wtedy też Jirri wtrącił się, skarżąc się na Honoberuto w odwecie za poskarżenie na niego. Urzędnik raz jeszcze podniósł swoją głowę do góry, lustrując spojrzeniem dwóch młodych wojowników.
- No i co w związku z tym? - zapytał, odpowiadając na obie skargi jednocześnie. Nie był tym wzruszony, a wręcz latało mu to koło rzyci.
_____
Koniec przygody.
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Czw Gru 22, 2016 8:44 pm
Nekora po odbyciu króciutkiej kąpieli w publicznej łaźni gdzieś w bazie postanowiła złożyć raport, z męskiej szatni w swoich nowych już armorach wyszli Avo i Cado śmiejąc się z czegoś, gdy jednak zauważyli Nekorę przestali się śmiać i zachowali pełną powagę. Zmierzali w tym samym kierunku a kociak nieco się denerwował ponieważ był to jej pierwszy składany raport w towarzystwie wyższych stopni, którzy mogli ją lekko podkopać. Czy jednak zrobią to w koszarach? Członkowie elitarnej grupy zapewne poskarżyli by się bezpośrednio Freezerowi... Minęła właśnie dwóch nieco zdenerwowanych changelingów idących od strony koszar. Nekora stanęła przed drzwiami i otworzyła je. Był tam jakiś koleś siedzący w papierach. Avo i Cado weszli zaraz za nią, popatrzyła na nich a Avo powiedział:
-Śmiało, posłuchamy. - Nekora nie miała więc innej opcji.
-Nekora wraz z Avo i Cado. Wróciliśmy właśnie z misji na pustyni, zostałam tam wysłana na początku sama aby zbadać sprawę braku odzewu od posterunku changelingów, okazało się, że zniknął na wskutek ataku pustynnego potwora, który zabił prawie wszystkich, prócz jednego którego uratowałam z wciągającego piasku. Obecnie jego stan jest z tego co mi wiadomo stabilny.-Przerwała na moment by wyłączyć scouter, który jej przeszkadzał w skupieniu się gdyż ciągle mierzył moc osób znajdujących się w pobliżu. Była to również doskonała chwila na przełknięcie śliny. Kontynuowała -Dostałam rozkaz powrotu do bazy a tam czekały już nowe rozkazy, miałam udać się wraz z obecnymi tutaj Avo i Cado na kolejny etap misji, mianowicie eliminacji bestii. Z tego co mi wiadomo miałam pokazać dokładne miejsce jego pobytu, lecz wzięłam udział w jej unicestwieniu, które przebiegało tak:
Bestia zaatakowała nas od tyłu, jej atak jednak się nie powiódł, nie zrobił nam większych szkód. Zdołałam oślepić stwora w jedno oko atakiem energii kiedy Cado podniósł go za ogon a Avo go odciął. Bestia była ranna, jednak nadal niebezpieczna dlatego też zaproponowałam aby jedna z osób zaatakowała nogi stwora na czego wskutek miał on otworzyć usta a druga osoba wlecieć do jego pyska i pociąć go od wewnątrz. Plan się oczywiście udał, zaatakowałam potwora w nogi, gdy ten zawył z bólu Avo i Cado wlecieli do jego środka wylatując w innej części jego ciała doszczętnie przecinając wszystkie jego organy.
-Dziewczyna przemilczała obrzyganie i gówno na ciałach kosmitów z wiadomych przyczyn, po co miało to być w raporcie i ich ośmieszać?
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Koszary    Empty Re: Koszary

Czw Gru 22, 2016 9:25 pm
Jirri zastanawiał się nad słowami gościa za biurkiem. Mina coraz bardziej mu pochmurniała. Co to ma do cholery być? Co to jest za urzędnik? Kompletnie nie interesował się informacjami, które przekazali mu Jirri i Honoberuto. Przecież to powinno go jak najbardziej zainteresować. To była jego sprawa. Chociaż z drugiej strony mogło to być związane z fartem młodego jaszczura. Zawsze unikał wszelkich konsekwencji i wymigiwał się z trudnych sytuacji. Tym razem oczywiście było tak samo, ale jego fartowna aura dosięgła też Honoberuto. Czy to dobrze? W sumie nie tak wcale źle. Nie życzył wcale towarzyszowi niczego złego i w sumie nawet go polubił. Nie miał żadnego interesu w tym, by spotkała go jakaś przykrość. Sprawiedliwości stało się zadość. Jirri wybaczył swemu nielojalnemu towarzyszowi. Uśmiechnął się ponownie.
- No dobra! Papatki wszystkim!
Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia. Uderzyła w niego fala świeżego powietrza, powodując natychmiastowe orzeźwienie. Odetchnął głęboko. Potrząsnął głową. Nie ma co tracić czasu. Trzeba trenować.

z/t
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Sob Gru 24, 2016 11:18 am
W sumie Hono nie przypuszczał, że Jirri razem z nim pójdzie do koszar. Ale poszedł, więc trzeba było sobie radzić. Informując urzędasa o pijactwie swojego towarzysza właściwie nie miał na myśli krzywdy Jirriego, a raczej chciał zaraportować o wszystkim, co wydawało mu się ważne. Tymczasem gdy skończył mówić, zaraz swoje trzy grosze wtrącił jego koleżka. Większość z tego, co powiedział, była nieszkodliwa, ale końcówka go wpieniła. Jak mógł tak kłamać? Skąd pomysł że to on wniósł butelkę na pokład. Nie była to oczywiście żadna zbrodnia, podobnie zresztą jak napicie się trochę alkoholu. Mimo wszystko jednak kapelusznika bardzo zdenerwowało takie cwaniaczkarstwo. Urzędas oczywiście nie przejął się zbytnio zeznaniami nietrzeźwej osoby i zaraz puścił ich wolno. Nakrapianiec nie odezwał się już ani słowem. Dużo gadał, w gardle mu zaschło. No i nie miał ochoty żeby mówić coś do konfidenta. Gdy wychodzili, kątem oka ujrzał dwie powszechnie znane postacie. Avo i Cado? Prowadzący do tego jakąś kicię? Może jakiś przestępca. A może nowy członek Ginyu Tokusentai? No, a może byli po prostu bardzo podobni do tych słynnych bliźniaków. Jaszczur popisał się dobrym wychowaniem i rzucił do nich krótko:
-Dobry.
Zaraz potem ruszył w innym kierunku niż Jirri. Już się trochę uspokoił. Nie było sensu się na niego obrażać jak ostatni burak. Westchnął cicho i zaraz postanowił, że uda się do domu. Trochę odpoczynku z pewnością się mu przyda.

z/t
Dom Honoberuto
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Wto Gru 27, 2016 10:37 am
MG

Urzędnik poirytowany podniósł swoją głowę, gdy usłyszał kobiecy głos.
- Zero spokoju... - wyszeptał do siebie pod nosem, kręcąc głową na boki, aż mu kartki z rogów pospadały. Tyle co odprawił dwóch konfidentów, a tu już, przyszła kolejna trójka. Tylko czekać aż będą na siebie skarżyć.
Kocica zaczęła składać raport. To była ta część tego spotkania, która mimowolnie, ale jednak, interesowała urzędnika najbardziej. Zapisywał wszystko na kartce, a kiedy skończył, pomachał dłonią obojętnie, dając znak, by Avo, Cado i Nekora opuścili wreszcie to pomieszczenie. Bracia oczywiście uśmiechali się złośliwie, bo doskonale wiedzieli jaką osobą był siedzący obok Changeling.
- Dobrze, raport spisany. A teraz proszę opuścić to miejsce, blokujecie kolejkę. Następny proszę! - krzyknął, ale nikt nie przyszedł, bo na korytarzu nikogo nie było. Oczywiście wiedział o tym, ale chciał się pozbyć jak najszybciej całej trójcy i zażyć w końcu tak upragnione spokoju.
Kątem oka zerkał na raport Honoberuto i Jirriego. Ciągle po głowie chodziło mu imię wymienione przez jednego z nich. Towa...
_____
Nekora - koniec przygody
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Pią Sty 20, 2017 1:42 pm
W jednej chwili znikła ziemia boska, znikli patrolowcy i pojawiło się dobrze znane mu otoczenie koszar. Tą podróż zniósł już lepiej. Nadal nie była to luksusowa podróż w dogodnych warunkach, ale rzygać mu się nie chciało. Ale miotało i rzucało tak jak wcześniej, o mało znów się nie przewrócił. Złapał  oddech i rozejrzał się wokół. Sauzera co prawda nigdzie nie dostrzegł. Nic dziwnego, nikt nie obiecywał że znajdzie się DOKŁADNIE przed nim. Spojrzał prosto w oczy urzędnikowi, który zapewne był zaskoczony jego nagłym pojawieniem się. Zakołysał biodrami, przez co jego peleryna efektywnie załopotała. Następnie odegnał za barki opadające mu na nie wstążki i przenikliwym głosem oznajmił:
-Muszę się widzieć z panem Sauzerem. To sprawa najwyższej wagi. Ważą się losy naszego imperium.
Następnie skrzyżował ręce na piersi. Starał się dać mu do zrozumienia, że mówi całkowicie poważnie i że nie przyjmuje nawet do wiadomości tego, że mogą mu odmówić.


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Pią Sty 20, 2017 7:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Pią Sty 20, 2017 7:24 pm
MG

Urzędnik był nieco zaskoczony nagłym pojawieniem się Honoberuto. Jego oczy były wielkości pięciu złotych, ale ogarnął się prawie od razu. W końcu, żyli w świecie, w którym teleportacja to coś normalnego. Przełknął ślinę, podniósł długopis, który z chwilą pojawienia się Changelinga mu upadł na podłogę, po czym spojrzał dokładnie na twarz Honoberuto.
- Najwyższej wagi, ta? A trzeźwi jesteście? Wróćcie, jak wytrzeźwiejecie. Troche was chwieje na boki. - zaśmiał się, uśmiechając się zaraz złośliwie, po czym machnął ręką, by kapelusznik sobie poszedł.
W tej samej chwili zza winkla swoją blond czuprynę wychylił Sauzer. Jego niebiska karnacja biła z daleka, średnio kontrastując się z żółtym kolorem jego włosów.
- Ktoś mnie szukał? - zapytał, stając tuż obok Honoberuto. Nie wiedział, że to on był autorem słów "widzieć z panem Sauzerem". Dlatego też zerkał na urzędnika to na Honoberuto. Wtedy siedzący i mający w rzyci cały świat biurokrata, wskazał długopisem na stojącego tuż obok Changelinga. Sauzer uśmiechnął się zadziornie, po czym odwrócił się do niego twarzą.
- Podoba mi się z jakim szacunkiem o mnie mówisz. "Pan" Sauzer, podoba mi się, tak! Mów, czego chcesz? - zapytał, krzyżując ręce na wysokości swojej klatki piersiowej. Zmrużył nieco oczy, przenikliwie patrząc na kapelusznkia.
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Pią Sty 20, 2017 8:48 pm
Cóż, może jego starania z dobraniem odpowiedniej pozy i zrobienia wrażenia poważnego i świadomego swojej wartości mężczyzny poszły na marne, ale pojawił się sam Sauzer, którego przecież poszukiwał. Widocznie spodobało mu się określanie go "panem". Wobec tego jaszczur nie zamierzał przestawać go tak nazywać. Już miał mówić mu o co chodzi, ale zawahał się. Co, po prostu poprosi żeby go trenował? Przez chwilę nic nie mówił, ale potem zdecydował co powie:
-Panie Sauzerze, jest pewna naprawdę ważna sprawa. Ważą się losy władzy Króla Colda, a co za tym idzie - także Wielmożnego Księcia Coolera. Myślę że nie mogę zdradzić szczegółów w tym momencie i w tym miejscu. Ale na razie powiem tylko tyle, że powierzono mi misję stania się silniejszym. A któż mi w tym pomoże jak nie pan, sprawny fizycznie wojownik i jeden z najwyższych stopniem generałów imperium? Zna pan technikę tworzenia energetycznego miecza, prawda?
Miał nadzieję że nie przesadził z tym schlebianiem mu. Spoglądał mu w oczy jakby próbując odczytać z nich, co też w tym momencie czuje Sauzer. Dumę, że ktoś go podziwia? A może wściekłość, że jakiś pachoł ni stad ni zowąd daje mu do zrozumienia że chce trenować z jednym z najsilniejszych wojowników? Kapelusznik nie chciał wyjść przy tym na jakiegoś nadmiernie pobudzonego dzieciaka, dlatego przemawiał spokojnie i nieco przyciszonym głosem, aby wyjść na pewniejszego siebie. "Ciekawe co z tego wyjdzie" - pomyślał.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Sob Sty 21, 2017 7:52 pm
MG

Sauzer po wysłuchaniu Honoberuto, pogładził palcem swój podbródek, dumając trochę. Oczy miał ciągle utkwione w Changelingu. Ta śpiewka o zagrożeniu Imperium Colda była... cóż, ciężko było w nią uwierzyć. Kapelusznik nie miał żadnych dowodów na poparcie swoich słów. Z jego obecnej wiedzy, na tę chwilę nie istniało nic, co mogłoby zagrozić potędze Imperium. Z taką ilością żołnierzy i to z tyloma wybitnymi wojownikami, dosłownie nic nie było wstanie pokonać Armii Changelingów. Sauzer skrzyżował ręce na wysokości swojej klatki piersiowej, po czym odezwał się.
- Tak, znam. To mój popisowy numer. Ale do rzeczy, bo nie mam czasu.
Skwitował krótko, zerkając za plecy Honoberuto. Czekał na niego jego towarzysz z Oddziału Coolera. A raczej miał czekać, po w obecnej chwili nikogo tam już nie było.
- O co chodzi z tym wszystkim? Opowiesz mi w szczegółach, czy po prostu szukałeś mnie, by zmarnować mój cenny czas? Streszczaj się! - nieco warknął, ale ostatecznie nie wydarł się na kapelusznika.
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Nie Sty 22, 2017 10:48 am
Ech, no i co on miał teraz zrobić? Opowiedzieć mu o wszystkim? Kto wie, jak by zareagował? Nie wyglądał na takiego, co by był uprzedzony że ktoś przyjdzie do niego trenować, pewnie nie miał bladego pojęcia o istnieniu patrolu czy łamaczy czasu. Widać że głupi nie był i nie będzie się zgadzał na wszystko bez pytania. Hono przez chwilę patrzał na niego próbując go rozgryźć. W końcu pomyślał, że najwiarygodniejsza jest prawda. Całej prawdy oczywiście powiedzieć nie mógł, ale część - jak najbardziej! Przybliżył się do niego, nachylił mu się do ucha i cicho powiedział:
-Jest taka grupka... Działają po cichu, są podejrzenia że szykują coś dużego, jak pucz czy zamach... Pewności rzecz jasna nie ma. Rozumie pan, do szpiegostwa wzięto takich, co nikt ich nie zna, żeby nie było podejrzeń, osoby wysokie rangą które zaczęłyby węszyć, od razu zwróciłyby ich uwagę. Ale wiadomo że paru z nich jest bardzo silnych, to wysłano nas żebyśmy się wzmocnili. Mi do pana kazano przyjść, mówili że może pana numerek z ostrzem się przyda.
Jasne, brzmiało to podejrzanie, tak jakby specjalnie coś ukrywał, no ale zawsze lepsze to, niż nie mówić nic. Może Sauzer nie zorientuje się że jaszczur coś kręci? Kapelusznik szczerze liczył na to, że się uda, ale na wszelki wypadek kombinował już jakieś dodatkowe krętactwa. Przełknął ślinę i machnął ogonem, a następnie uśmiechnął się do niego lekko.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Koszary    Empty Re: Koszary

Nie Sty 22, 2017 8:01 pm
MG

Sauzer nachylił się nieco, by Honoberuto mógł dosięgnąć jego ucha. Opowiadał wszystko w taki sposób, jakby sam nie wiedział o czym mówi. Faktycznie, brzmiało to bardzo podejrzanie. Nic się nie układało w jedną całość, a wręcz przeciwnie. Jakby ktoś posklejał taśmą popękane ściany budynku i liczył, że nic ich teraz nie ruszy.
Mężczyzna odsunął się od Changelinga, po czym posłał mu dziwne spojrzenie. Jedną brew miał uniesioną wyżej, a oczy przymrużał, jakby lustrował w tej chwili kapelusznika. Chrząknął, przytykając pięść do swoich ust, po czym skrzyżował ręce.
- Coś kręcisz. Średnio mnie to obchodzi, rozumiesz. Ale rozważę twoją prośbę. Musisz coś dla mnie zrobić. - w tej chwili zdjął swoją zbroje, po czym rzucił ją Honoberuto.
- Masz ją wypucować, żeby się świeciła jak psu jajca! Dawno nie była czyszczona. Ja idę się napić, suszy mnie. Znajdziesz mnie później w barze. I nie porysuj jej! Ma być jak nowa! - powiedział głośniej, po czym przeczesał dłonią swoją blond czuprynę, zaczesując ją niczym szonę polę. Odwrócił się na pięcie i zniknął z pola widzenia Changelinga. Widać, że nie obchodziły go cele Honoberuto. Być może szukał pomocnika, który będzie wykonywał dla niego różne rzeczy?
avatar
Gość
Gość

Koszary    Empty Re: Koszary

Pon Sty 23, 2017 10:51 am
A więc Sauzer uznał go za szaleńca. Ale nic to, przecież nie powiedział, że nie wytrenuje Honoberuto. Dla niego był to widocznie prosty interes: Jeśli dziwak zostanie jego pomocnikiem, on zostanie  dziwaka mentorem. A co ten dziwak sobie myślał, nie obchodziło go to. Jaszczur też nie widział nic złego w takim układzie. Doskonale go rozumiał, on pewnie zachowałby  się podobnie gdyby ktoś jego poprosił o trening i jeszcze coś kręcił. Lepsze było dla niego w tym momencie uznanie za idiotę niż żeby Sauzer zaczął więcej wypytywać. Gdy ujrzał rzucaną w jego kierunku zbroję, złapał ją i prędko obejrzał. Z pewnością była lepszej jakości niż ta, którą miał na sobie. Blondyn pewnie stoczył w niej wiele walk, mimo to nie było na niej pęknięć, w odróżnieniu od zbroi należącej do niego. Aż kusiło, żeby sobie jej nie przywłaszczyć. Ale to byłoby przestępstwo karane w najlepszym wypadku pozbawieniem wolności. Wolał nie grzeszyć choćby myślami i prędko je od siebie odegnał. Jeśli chodzi o wygląd, to rzeczywiście zbyt czysta zbroja nie była. Nie brak było zabrudzeń w postaci plam od błota i  kurzu, ale była tu także krew przedstawicieli różnych ras. Niełatwo będzie to wszystko zmyć, ale przecież nie było to jakieś wielkie wyzwanie któremu nie da się podołać. Postanowił że najlepiej będzie zająć się tym w domu. Nie zwlekał dużej i od razu opuścił koszary.

z/t
Dom Honoberuto
Shien
Shien
Liczba postów : 34

Koszary    Empty Re: Koszary

Pon Lut 27, 2017 9:49 pm
// ze zniszczonego miasta

Shien po jakże taktycznym odwrocie udał się prosto do bazy głównej. Przejście przez główne wejście nie sprawiło większych problemów. Udał do niej prosto do koszar, gdzie spodziewał się znaleźć swojego przełożonego.
Był zły, nie... był wściekły za to, że nikt nie ostrzegł go o chodzących zwłokach. Czy żaden z tych wyżej postawionych nie wiedział o takich istotach czy po prostu nie chcieli powiedzieć o tym Shienowi? Może uznali go za słabego i stwierdzily, że w razie czego na jego mieście znajdą się kolejni? Bardzo optymistyczne...
Był też zły na siebie, może dałby radę posłać na tamten świat a dopiero po tym uciec? A może było ich mniej niż mu się wydawało? Cóż już się tego nie dowie...
Rozglądał się za swoim przełożonym i pomimo uczuć jakie kłębiły się we wnętrza Shiena, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Koszary    Empty Re: Koszary

Wto Lut 28, 2017 12:44 pm
MG Mode


Shienowi, na całe szczęście udało się uciec od miejsca, gdzie znajdowały się niezbyt żywe, jednak ruchliwe istoty. Wrócił do koszar, chcąc odnaleźć swojego przełożonego któremu to chciał złożyć raport. Był wściekły, w końcu został wysłany na pewną śmierć, nie był pewien, czy to dla tego, że armia miała braki w informacji o własnej planecie, czy może po prostu życie zwykłego szeregowego nie miało dla nich znaczenia. Jego złość była kierowana również na niego samego, za to, że nie posłał na tamten świat żadnego z pomiotów, zanim wykonał odwrót taktyczny. Szukał swojego przełożonego, a jego twarz nie pokazywała gniewu, który tlił się w jego umyśle. W końcu stary changeling będący jego przełożonym zjawił się na korytarzu i podszedł do niego. -Shien, czemu wróciłeś przed czasem i czemu nie masz scoutera, zapomniałem cię po niego wysłać czy jak?- powiedział widocznie zirytowany żołnierz.
Shien
Shien
Liczba postów : 34

Koszary    Empty Re: Koszary

Wto Lut 28, 2017 9:28 pm
Czemu wrócił przed czasem? Mógł zrobić albo to albo dać się zjeść tym trupom w ruinach. Więc chyba lepszym wyjściem był szybszy powrót.
Gdy usłyszał drugie część jego wypowiedzi mimowolnie zacisnął pięść. W wojsku były osoby od myślenia i od robienia. Wygląda na to, że coraz gorzej dobierają czy członków tej drugiej grupy.
Stanął na baczność i spojrzał w oczy swojemu przełożonemu.
-W ruinach pojawili się nowi wrogowie, wyglądają tak jak my. Utrata kończyny czy złamanie karku nie robi na nich wrażenia i... najprawdopodobniej ich ciała gniją.
Jego głos sugerował, że nie żartuje. Wręcz przeciwnie, był śmiertelnie poważny. W końcu był tam, widział jednego z tych stworów i nawet próbował z nim walczyć.
-I tak, najwyraźniej miał pan ważniejsze rzeczy na głowie niż wysyłanie kogoś takiego jak ja po scouter.
Przez to jego zapominanie Shien straci kiedyś głowę. Chyba, że wcześniej ucieknie...
Sponsored content

Koszary    Empty Re: Koszary

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach