Go down
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Jurta Honoberutona

Nie Wrz 03, 2017 9:14 pm
wygląd zewnętrzny

Stojący pośród szarego, smutnego pustkowia ger - jurta typu mongolskiego. Okrągły namiot powstały poprzez nałożenie na drewniany szkielet dwóch warstw - pierwsza z zapewniającego izolację wojłoku, druga z białego płótna. To wszystko mocowane linami, w tym przypadku czarnymi. Na drewnianych drzwiach tej jurty znajdują się abstrakcyjne wzorki przywodzące na myśl sztukę ludową. Na samej górze otwór dymny. Cała konstrukcja jest ponadprzeciętnie duża (ok. 175% pospolitej jurty). Wokół niej rośnie trochę niziutkiej, rzadkiej trawy.
W środku jurta nie imponuje. Jedyną ozdobą jest dywan wiszący na jednej ze ścian. Pod nim znajduje się łóżko, a właściwie leżąca na ziemi deska, na której znajduje się badziewny materac i trochę wojłoku mającego robić za kołdrę. W jurcie znajduje się też stojące pośrodku niewielkie palenisko z kratką na której można coś postawić, a także mały stolik wraz ze stojącymi na nim czajnikiem, drewnianym talerzykiem i również drewnianym kubkiem.
Dawniej jurta należała do jednego z demonów pilnującego porządku w piekle, obecnie jest własnością Honoberutona, potężnego wojownika który choć zginął i trafił do piekła, to aktualnie żyje.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Sro Wrz 06, 2017 8:32 pm
Jak się okazało, brak możliwości latania będący skutkiem treningu nie utrudnił mu zbytnio powrotu do domu. Nie mylił się jakoś ponadprzeciętnie i dotarł nie błądząc nadmiernie. Ale z uwagi na to że musiał częściej się zatrzymywać by przypomnieć sobie dalszą drogę, podróż trwała dłużej niż zwykle. Ale za to gdy już dotarł na miejsce, jego ki całkowicie się zregenerowała. A on był strasznie zmęczony, dlatego też od razu wszedł do jurty i rzucił się na łóżko. Gdy się obudził, doskonale czuł, że jest w nim więcej energii niż wcześniej. Czując przepełniającą go moc, nabrał chęci do dalszego treningu. Teraz jednak popracuje nad poszerzaniem arsenału technik. Nigdy nie wiadomo co może przydać się w walce z silnym przeciwnikiem. Wstawszy z łoża i wyszedłszy z jurty, zaczął się zastanawiać nad tym jak powinna wyglądać jego kolejna technika. Po chwili nieefektownego wymyślania, postanowił że najlepiej będzie zmodyfikować jedną z już posiadanych przez siebie technik tak bardzo, że powstanie nowy, całkiem oryginalny atak. Aby wybrać technikę która zostanie poddana modyfikacji, użył wyobraźni. Każda z lin mocujących konstrukcję jego geru była osobną techniką.
-Ene-due-rike-Cold, on ma najpiękniejszą z mord – powyliczał sobie Honoberuto skacząc wzrokiem między linami i już trudna decyzja została podjęta. Padło na energetyczne ostrze.
Tak więc stworzył ki sworda i wpatrując się w tworzące go, skaczące i lekko szczypiące jego dłoń iskierki, zastanawiał się: Jak tu przerobić tą technikę? Wydłużyć ostrze? Raczej mija się z celem, bo i tak zrobił duże postępy od czasów kiedy ta technika była tylko „naostrzoną rękawiczką”. A więc co? Cóż, ta technika służyła do walki w zwarciu. A gdyby tak zrobić z niej atak dystansowy? Ten pomysł mu się spodobał, więc zaczął próbować i rozwijać tą koncepcję. Najpierw zrobił chyba najprostszą rzecz jaką mógł wymyślić. Wzleciał w górę. Mając „wyjęty” miecz, zamachnął się i po chwili energicznie poruszył ręką pozwalając, by ostrze „zsunęło się” z dłoni i sobie poleciało w dół. Po chwili uderzyło w ziemię, zostawiając tam dziurę. No tak, niby to była technika dystansowa. Ale przecież to był zwyczajny, banalny wręcz pocisk ki. Nic wartego uwagi, nic co byłoby jakąś nowością. O nie, nie tędy droga. Cisnąć pociskiem to każdy głupi potrafi. A jego było stać na coś więcej. By poszukać inspiracji, poleciał bardziej w głąb pustkowia, gdzie nie istniało już ryzyko że jakimiś zabawami energią może zniszczyć swój własny dom.
Zatrzymał się, gdy znalazł się w okolicy wysokiej, samotnej skały. Dość fascynujący obiekt, bowiem miała dość małą stosunkowo średnicę do wysokości i patrząc na nią z daleka można by ją pomylić ze słupem, kolumną czy innym smukłym obiektem. Podleciał do samego jej czubka i dotknął jej powierzchni swoją dłonią. Wtem wpadł mu do głowy pomysł. Znów stworzył ki sworda, zrobił duży zamach, a potem zadał smuklej skale cięcie. Jej czubek spadł na ziemię. No właśnie, cięcie. To był podstawowy atut tej techniki. Nowa technika również musi ciąć, ale z dystansu. Honoberuto oddalił się od skały na dziesięć metrów. Zadanie na dziś: Przeciąć tą skałę bez zbliżania się do niej. Jeśli mu się to uda, uzna że właśnie opanował nową technikę. Aby tego dokonać, przyda się poznać bliżej z pozoru znaną sobie technikę. Obserwacja, wnioski i próby: oto jego plan. Nie wyłączył jeszcze techniki od kiedy zaatakował skałę, więc dobrze będzie z tego skorzystać. Machnął ostrzem przed swoimi oczyma. Potem jeszcze raz, i jeszcze. I wtem coś zauważył. Świecący miecz energetyczny przy dynamicznych ruchach zostawia za sobą coś w postaci prędko niknącej poświaty. Jasne, rzecz oczywista. Każdy przedmiot, szczególnie świecący, podczas szybkiego ruchu zostawia za sobą złudzenie poświaty. Ale ta oczywistość podsunęła mu pewien pomysł. A gdyby tak podczas ruchu miecza pozostawić część jego mocy w tej poświacie? W ten sposób utworzyłby pewien ogon z energii który podobnie jak poświata ruszyłby do przodu. W ten sposób cięcie dosięgnie znajdującego się daleko wroga! O tak, to brzmiało obiecująco. Zabrał się więc do wykonania właśnie wymyślonej sztuczki by przekonać się, czy efekty będą takie jakich się spodziewał. Uniósł więc energetyczne ostrze do góry, a następnie machnął nim na skos. Przy każdym ułamku odległości do pokonania, z jego dłoni odskakiwała jedna iskierka i obierała kurs na skałę. Wraz z ruchem dłoni, ostrze robiło się coraz krótsze i zaczynało coraz mniej świecić. Gdy ruch został zakończony, ostrze właściwie już nie istniało. Ale za to istniała poświata, która teraz była widoczna bardziej niż zwykle. Uważne oko changelinga obserwowało iskry i ich drogę. Każda leciała w kierunku obranym zaraz po odłączeniu się z jego dłoni. Poświata poruszała się w stronę skały podobnie jak stale zwiększająca się fala, ale prędko przestała stanowić jedną całość. Iskry oddalały się od siebie, było ich zbyt mało aby utrzymać jednolitą poświatę-ostrze. W rezultacie skała nie została przecięta. Kilkanaście iskier w nią co prawda uderzyło, lecz jedynym tego skutkiem była mała rysa, widoczna tylko po dokładnym przyjrzeniu się skale. Zadanie nie zostało wykonane poprawnie. Ale jaszczur, dzięki obserwacji, wiedział jak musi postąpić aby atak był skuteczny. Może to rozwiązanie banalne, ale wedle logiki – prawdopodobnie rozwiązujące problem! Wystarczyło po prostu włożyć w tą tnącą falę więcej energii. Jeszcze raz otoczył dłoń energetycznym ostrzem, a następnie wzniósł ją ponad głowę. Zaczął zbierać energię z otoczenia. Wokół ostrza zaczęło zbierać się coraz więcej iskierek. W pewnym momencie było ich tak dużo, że ostrze właściwie nie istniało, a zamiast niego dłoń wojownika otaczała kula energii, która stale rosła. Gdy była już pięć razy większa od jego pięści, a nagromadzenie energii było tak duże że czuł jak ta uciska jego dłoń, uznał że tyle mocy wystarczy. Machnął dłonią pozostawiając energię po drodze. Tak jak poprzednio, po skończonym ruchu jego dłoń już się nie świeciła. Tak jak poprzednio powstała poświata rozchodząca się jak fala. Ale tym razem, ponieważ stężenie ki było o wiele wyższe, w skałę naraz uderzyło wiele iskierek. Teraz pozostałością nie była rysa. Kawałek odłamał się i spadł. Teraz na czubku skały widoczne było gładkie, precyzyjne cięcie. A więc zadanie wykonane! Kapelusznik zacisnął pięści z satysfakcją. Udało mu się. Teraz mógł zostawić smukłą skałę w spokoju. Zawrócił więc i po kilku chwilach już był obok swej jurty.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Czw Wrz 07, 2017 10:58 pm
Honoberuto usiadł obok namiotu opierając się o jedną z jego ścian. Dłonie położył dla wygody pod głowę. Jeszcze podczas treningu zaczęła go męczyć pewna sprawa. Demigra. Kim on właściwie był? Cóż, wystarczyło jedno jego słowo, a zmarli wracali do życia, żywym zaś znikały fragmenty ciał. Jego wygląd wskazywał na kogoś dostojnego, być może władcę. Cóż, jeśli Hono miałby podejrzewać jakąś znaną sobie osobę o bycie bogiem, to w pierwszej kolejności wymieniłby właśnie Demigrę. Ale jak to możliwe że strażnicy więzienia nic nie wiedzieli o jednym z bogów? A może niektórzy bogowie kryją się przed światem? A może demony tak naprawdę wiedziały kim on jest, lecz z jakiegoś powodu musiały to ukrywać przed osobą bądź co bądź żywą, a więc niewtajemniczoną? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. A po środku tego wszystkiego jaszczur i wszyscy inni mieszkańcy piekła. Cóż, kapelusznik o boskości pana który go wskrzesił był święcie przekonany, tym bardziej że szantaż i zastraszanie zdawało mu się być metodą całkiem w boskim typie. W końcu to bogowie wymyślili własny podział na dobro i zło. To oni nigdy tego podziału nie pokazali śmiertelnikom. To oni wymagają od nich przestrzegania praw, o których można nie mieć bladego pojęcia. Ba, sam Hono mógł się tylko domyślać dlaczego jest właśnie tu, a nie w niebie.
W pewnym momencie te pełne złości na bogów rozmyślania przerwało mu burczenie w brzuchu. W pierwszym momencie był zupełnie zaskoczony i nie wiedział co się dzieje, ale zaraz potem przypomniał sobie. Przecież teraz był żywy. Potrzebował jedzenia i picia. Był głodny. Cóż, jak widać w zaświatach bardziej opłaca się być martwym niż żywym. Powstał. Rozejrzał się. Wokół jurty oczywiście rosła jakaś trawa. Podszedł do jednej z jej kęp i uklęknął. Przez chwilę wpatrywał się w nią jak faluje na wietrze. Znowu zaburczało mu w brzuchu. Prędko wyrwał z podłoża garść trawy, zamknął oczy i włożył ją sobie do buzi. Powstał. Czuł się teraz jak jakaś krowa. Ale to pozwoli mu zająć na chwilę jeśli nie brzuch, do przynajmniej buzię. Starając się ignorować fakt, iż jego "danie" było strasznie twarde i niedobre, uniósł się nad ziemię i zaczął lecieć w głąb pustkowi. Potrzebował jedzenia.

z/t
Pustkowia
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Czw Paź 19, 2017 8:13 pm
Wrócił niemało pomniejszony Honoberuto do swojej jurty, niczym możny pan z przegranej bitwy do swego zamku. Lecz tą miał teraz nad możnymi panami przewagę, że sam mieszkał i nikt nie ujrzał jego maleńkiego i słabego ciała, więc na wstyd żaden się nie naraził. Wszedł do środka wydającego się być dużo większym niż zazwyczaj namiotu, odłożył otrzymany od Pralewusa guzik na stolik i położył się na swoim legowisku, zmęczony jeszcze trochę i walką, i podróżą która przecież dłużej niż zwykle trwała. Leżał tak chwil parę, przytomność utrzymując i o tym co się stało rozmyślając. Niewątpliwie do współpracy z Belialem już się zobowiązał i o odwrocie nie było mowy, nawet jeśli właśnie zaczęły go dręczyć złe myśli. Starał się więc wyobrażać o co tak naprawdę chodzi, bo pewność miał jedynie w tym aspekcie, że ktoś go zaatakował a potem za jego własną zgodą wyssał mu całą energię. Kto wie, czy ten otrzymany guzik nie jest jakimś bezużytecznym śmieciem i nie został po prostu oszukany? Kto wie, czy czasem ta dziwaczna ssawka nie została nasączona trucizną i gdy sen zmorzy gada, to będzie to sen wieczny? Milcząc, myślał, a potem w końcu oczy zamknął i zasnął.

START SNU 19-10-2017 20:13


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Pią Paź 20, 2017 9:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Pią Paź 20, 2017 9:14 pm
KONIEC SNU 20-10-2017 21:14

Gdy Honoberuto otworzył znów swoje oczy, zorientował się że nie został otruty i nadal był żywy. Hurra. Wstał bez większych problemów. Sen dobrze mu zrobił, bo był teraz dobrze wypoczęty, a jego energia zdawała się być znów w normie. Ponadto fasolka, którą zjadł, sprawiła że nadal czuł się syty. Ale zanim powróci do trzeciej formy, dobrze będzie poćwiczyć. Nieczęsto przebywał w formie podstawowej, więc teraz była idealna okazja do zmierzenia się z jej limitami, które przecież tak znacznie na co dzień przekraczał. Wyszedł ze swojej jurty i ropoczął trening od najprostszych ćwiczeń, typu przysiady, pompki, brzuszki, fikołki, wymachiwanie rękoma i wiele innych. Po rozgrzewce od razu zabrał się do treningu bardziej zaawansowanego. Latanie wokół jurty usiłując osiągnąć maksymalną prędkość, podnoszenie ułożonych jedna na drugiej skał, manipulacja aurą czy wystawianie się na uderzenia wcześniej rzuconych przez siebie głazów to tylko niektóre z metod. Czuł się podczas podejmowania tych działań niesamowicie słaby, ale wiedział że pokonywanie limitów pierwszej formy wpłynie także na drugą. A także ułatwi mu powrót do transformacji.

START TRENINGU 20-10-2017 21:14
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Nie Paź 22, 2017 5:34 pm
KONIEC TRENINGU 22-10-2017 17:34


Trening w formie podstawowej był ciekawym eksperymentem. Dokonując przy dużym wysiłku rzeczy które byłby w stanie zrobić bezproblemowo w wyższej formie, poszerzył swe horyzonty. No i przygotował się na transformację. Postanowił że dokona jej natychmiast. Dlatego też będąc świadomy mocy jaka zostanie teraz wyzwolona, oddalił się od swojej jurty, aby nie musieć się martwić o to że może ją zniszczyć. Stanął w rozkroku i zaczął gromadzić energię. Teraz będzie o wiele prościej niż gdy dokonywał transformacji po raz pierwszy, zresztą zdarzyło mu się już wracać na trzecią formę, gdy stracił energię w wyniku walki z anonimowym Kanassianinem.
W pewnym momencie poczuł że ma wystarczającą ilość energii, na co wskazywała też naprawdę mocna aura go otaczająca. Jął wchłaniać ową ki do wewnątrz swego ciała. Trwało to tym razem naprawdę szybko. W półtorej sekundy jego ciało stało się dwa razy większe, wydłużyły się rogi, muskulatura się zwiększyła. To była już druga forma. Sekundę później był już w trzeciej: Wydłużona głowa i zgarbiona postawa. Jako że trwało to krótko, to na ból wywołany oddziaływaniem ki na ciało zareagował tylko jednym, pojedynczym wrzaskiem. Oto stał znów wielki i silny Honoberuto, czterokrotnie silniejszy niż przed kilkoma sekundami! Całej transformacji towarzyszył wielki błysk i coś w rodzaju grzyba wywołanego eksplozją energii. Jaszczur stał teraz w kraterze. Wzniósł się nad ziemię, obtarł czoło z potu i poleciał do jurty.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Pon Paź 23, 2017 6:58 pm
Odzyskanie trzeciej formy napełniło Honoberutona ochotą na zrobienie użytku ze swojej mocy. Wróciwszy więc do jurty, zajrzał tylko do środka aby upewnić się że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a potem od razu wyszedł z niej i wzniósł się do góry. Zawisł na wysokości pięćdziesięciu metrów nad swym domem. Stwierdził, że musi mieć czym pochwalić się Belialowi, skoro już zdecydował się na służbę u niego. Dlatego najbliższe chwile spędzi na opracowywaniu nowej techniki. Już nawet miał na nią pomysł. Było to coś chyba najbanalniejszego i najoczywistszego. Skoro mały pocisk, do którego stworzenia użyło się małej ilości energii zadaje małe obrażenia, całkiem prawdopodobne że używając dużej ilości energii uda się stworzyć duży pocisk i wywołać duże zniszczenia, prawda? Proste jak budowa cepa!
Najpierw wytworzył dwa pociski. Jeden w prawej dłoni, drugi w lewej. Przyłożył lewą dłoń do prawej łącząc obie energetyczne, niby-ogniste kule. Wynikiem tego łączenia była... uwaga... Jedna, dwa razy większa kula! Cóż za zaskoczenie! Trzymając ten duży pocisk w prawej ręce, w lewej wytworzył kolejny, standardowej wielkości. Przyłożył mniejszy element do większego obserwując jak wnika do środka, czego efektem jest jeszcze większa kula, wielkości trzech standardowych! Co więcej, ten pocisk był trzykrotnie silniejszy od standardowego. Zapewne mógłby tak łączyć i łączyć aż do wyczerpania energii, ale już teraz stwierdził że takie tworzenie pocisków nie ma sensu. Złapał dużą "piłkę" obiema dłońmi i wchłonął wydzielaną przez nią energię do ciała. Gdyby łączył w ten sposób pociski podczas walki, zmarnowałby dużo czasu. Lepiej będzie za jednym zamachem stworzyć ki blasta, który będzie po prostu o wiele większy od zwyczajnego. Wyciągnął prawe ramię przed siebie i otworzył dłoń. Jął zbierać energię tuż za nią. Ułamek sekundy w zupełności wystarczył aby wytworzyć kulę wielkości normalnego ki blasta. Jednak nie przestawał przekazywać energii na zewnątrz ciała. Kula zwiększała się i zwiększała. Nabierała mocy, świeciła coraz jaśniej, wydzielała coraz więcej ciepła. W końcu przestał przekazywać energię, gdy kula była na tyle duża, aby nieco utrudniać mu widzenie tego, co znajdywało się za nią. Była gotowa. Ugiął nieco ramię, a potem energicznie rozprostował popychając energię, a wraz z nią całą wielką kulę do przodu. Z pewnością drzemała w niej wielka siła i gdyby wróg znalazł się na jej drodze mógłby poważnie oberwać, tylko że... Cały wytwór poruszał się z prędkością ślimaka! Jaszczur nie miał okazji czekać kilku godzin aż ujrzy zetknięcie się energii z ziemią, o ile rzecz jasna jego ki nie rozwieje się podczas lotu i nie pójdzie na marne. Dlatego zaraz dorzucił podmuch energii wymierzony w wielką bombę. W ten sposób błyskawicznie nadał jej pęd. Nie była to bynajmniej prędkość zdumiewająca i nie pozwalająca przeciwnikowi na unik, ale była dość zadowalająca. Po kilku sekundach niby-ognista kula zetknęła się z ziemią w odległości stu dziewięćdziesięciu metrów od jurty. Wnet rozległ się huk jakby bomba walnęła, coś zabłyszczało straszliwie, w miejscu zderzenia wytworzył się krater głęboki na kilkanaście metrów, a w górę wzniósł się kurz, pył i kawałki skały tworząc kształt podobny do grzyba. Miała miejsce też fala uderzeniowa, którą Hono dobrze poczuł. Peleryna załopotała. Przez chwilę zastanawiał się, czy dobrze zrobił detonując ładunek tak blisko namiotu, ale ten ostatecznie nie uległ uszkodzeniu więc można było odetchnąć z ulgą. Jaszczur jeszcze podleciał do wytworzonego przez siebie przez chwilą krateru. Wylądował w nim, kucnął i przycisnął rękę do jednej z jego ścian. Skała była dobrze rozgrzana. Niewątpliwie ta technika mu się przyda. Zadowolony z sukcesu, wrócił do geru i wszedł do środka, dając sobie chwilę na odpoczynek.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Wto Paź 24, 2017 8:45 pm
Honoberuto siedział teraz "po turecku"  grzejąc dłonie nad rozpalonym paleniskiem. Wpatrywał się w tańczące płomienie i w dym uciekający przez otwór w poszyciu jurty. I widział wśród iskier odzianego w pelerynę i kapelusz wielkogłowego jaszczura zaciskającego dłoń na gardle jakiegoś konającego nieszczęśnika. Oblizywał usta, gdy widok ów w jego wyobraźni nabierał szczegółów i śmierć osoby duszonej była jeszcze wyraźniejsza, aż czuć było to szczególne uczucie ulatującej z ciała duszy. Nie była to nawet połowicznie taka przyjemność na jaką miał ochotę, ale w jakimś tam minimalnym stopniu jego potrzeby były zaspakajane. Ale to było stanowczo za mało.
Changeling w jednej z dłoni trzymał guzik otrzymany niedawno od Pralewusa. A może już Prawusa i Lewusa z osobna? Nie pamiętał dokładnie. Przeniósł wzrok na owo urządzenie i położył delikatnie palec na przycisku. Właściwie nie musiał tego robić. Oddał swą energię po dobroci, ale nie zobowiązywał się do niczego. Z gadki tamtego kolesia wynikało, że ten cały Belial musi wyznawać zasadę "Kto nie jest z nami - ten jest przeciwko nam". Ale przecież był silny i dałby sobie radę z jego wysłannikami. Na pewno nie byłby osamotniony w decyzji sprzeciwu wobec planów Beliala, których zresztą tak naprawdę wcale nie znał. Ale w głowie miał nadal te kuszące zapewnienia wojownika o twarzy buldoga. Zdrajcy stracą życie... Może nie powinien tak wierzyć na słowo. Może powinien być wytrwały i walczyć z tym, bądź co bądź, paskudnym nawykiem dokonywania morderstw. Ale rzecz w tym że... Pasowała mu aktualna sytuacja. Może to była największa z jego wad. Akceptacja czegoś, nad czym miewał refleksje. Niezbyt wesołe, trzeba dodać. Zdjął palec z guzika. Może jednak tego nie robić?
Znów położył palec na przycisku i wcisnął go.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Sob Paź 28, 2017 9:48 pm
MG

Klik!

Usłyszał Honoberuto. Guzik został wciśnięty. Mimo zapewnień o natychmiastowym pojawieniu się, nie było widać ani Prawusa, ani Lewusa. Czyżby wystrychnęli Changelinga na dudka? Zapewne tak sobie w tej chwili pomyślał.


Nagle zza pleców Honoberuto usłyszeć można było dziwny dźwięk, szelest jakby. Po chwili chichot, który był doskonale znany kapelusznikowi. Rozpoznał, że to musiał być jeden z bliźniaków, albo nawet dwa, śmiejący się równocześnie. Do tego dało się wyczuć dziwną atmosferę, jakby ktoś jeszcze z nimi był. Zwykłe przeczucie, szósty zmysł, nazwać to można różnie. Kiedy Honoberuto się odwrócił, jego oczom ukazali się dwaj bracia i osoba trzecia, zupełnie nowa, nigdy wcześniej nie widziana przez Honoberuto. Mężczyzna był dobrze zbudowany i wysoki. Uśmiechał się zadziornie, jak to już przystało na złodupców i rzucił przenikliwe spojrzenie jaszczurowi.
Spoiler:
- Honoberuto, tak? - zapytał rosły facet, kiwając porozumiewawczo głową do Changelinga. Następnie przedstawił się w kulturalny sposób.
- Jestem Vodorost. Jestem osobistym bodyguardem Wielkiego Beliala. Przybyłem z Prawusem i Lewusem, moimi lojanymi sługami. Mam zamiar zabrać Cię z tego ponurego miejsca. - jego kąciki ust uniosły się w tajemniczym uśmiechu.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Sob Paź 28, 2017 10:22 pm
Gdy wcisnął guzik, z początku można było odnieść wrażenie że nie stało się kompletnie nic. Ale jak się chwilę później okazało, guzik działał. Z tym że teleportacja generała Beliala przed oblicze Honoberutona odbywała się bezszelestnie, w dodatku generał materializował się za plecami osoby przyzywającej. Cwaniaki, nieźle sobie to zaplanowali. W ten sposób mogli zorientować się, czy ten, który ich wezwał, aby na pewno jest właściwą osobą. Jaszczur nadal siedział "po turecku". Gdy usłyszał chichot za plecami, uniósł się do góry na centymetr, obrócił w powietrzu o 180 stopni wokół własnej osi i wylądował znów na ziemi, patrząc z dołu na Prawusa, Lewusa i Vodorosta, jak nazywał się ich kolega. Czy ci goście serio musieli być tak nieestetyczni? Wychodziło na to, że ten Vodorost był ochroniarzem Beliala, więc można było się spodziewać że strażnik tak znamienitej osobistości będzie dobrze się prezentował. Tymczasem był to zwykły goryl który równie dobrze mógłby służyć jakiemuś gangsterowi czy nieuczciwemu plutokracie. Może nie powinien oceniać go po samym wyglądzie, już kiedyś się na tym przejechał... W każdym razie przybyli tu po niego - na jego własne życzenie. Powitał gości  następującymi słowami:
-Witajcie w mych skromnych progach. Czymże sobie zasłużyłem na wizytę tak znamienitych gości?
Tu zachichotał i powstał. Przechylił głowę na bok, aż strzyknęło. Kontynuował:
-Ja już wiem czym sobie zasłużyłem. Posłuszeństwem. Gdyby nie ono, nie żyłbym albo ja, albo Prawus i Lewus, prawda? Zdajecie się działać jak jakiś gang rzezimieszków pod wodzą jakiegoś cwaniaka. Ale coś mi mówi że pakuję się w coś ambitniejszego. Nie zawiedźcie mnie, bo będę zmuszony wyciągnąć konsekwencje. Nie czekajmy dłużej, bo zdążę się znudzić.
Przemawiał niby spokojnie, ale jego słowa były tak bezczelne że głowa mała. Był tego doskonale świadom. Przywitał ich w ten sposób, bo był ciekaw z kim ma do czynienia. Z niezrównoważonymi górami mięsa czy też osobami które domyślą się jego intencji i być może odpowiedzą ripostą? Uśmiechał się drwiąco. Był gotów na to że za chwilę może dostać po mordzie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Pon Paź 30, 2017 9:41 pm
MG

Vodorost przechylił głowę w bok, co poskutkowało strzeleniem w szyi. Nie uśmiechał się, a jego wyraz twarzy nie mówił zupełnie nic. Pokerowa twarz? To było idealnym określeniem.
Changeling przywitał gości dość ironicznie, tak jakby naśmiewał się z tego, że w ogóle raczyli do niego przyjść. W końcu usta Vodorosta wygięły się w krzywym uśmiechu. Uniósł swoją jedną brew ku górze i skinął głową, odczytując zaczepne podejście Honoberuto.
- W takim razie taki klaun, jak Ty, idealnie wpasuje się w szeregi, jak to powiedziałeś... - przerwał na moment, zerkając za siebie i patrząc na swoich podwładnych. Zaraz jednak wrócił uwagą do gospodarza.
-... rzezimieszków. - zadrwił sobie, odpowiadając zaczepką na zaczepkę. Podszedł bliżej o krok w stronę jaszczura i wyciągnął do niego dłoń, by ten ją uścisnął.
- Przypieczętujmy owocną współpracę. Za chwilę zabierzemy Cię na Planetę Widmo, chyba że masz jakieś pytania, na które Prawus i Lewus nie potrafili odpowiedzieć? - spojrzał na kapelusznika. Jego oczy wjechały wyżej, właśnie na to sławne nakrycie głowy Honoberuto. Ochroniarz Beliala uśmiechnął się zadziornie, ale nie odezwał się, wracając spojrzeniem na twarz jegomościa odzianego w czerwoną pelerynę.
avatar
Gość
Gość

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Pon Paź 30, 2017 10:11 pm
Vodorost okazał się być inteligentną osobą. Zauważył ewidentną prowokację ze strony zaczepnego jaszczura i zareagował z opanowaniem. Jego riposta była całkiem zgrabna, aż Honoberuto zachichotał cicho. Gdy wyciągnięta została w jego kierunku dłoń, uścisnął ją patrząc mu w oczy. Zauważył, że ten zaczął obserwować kapelusz. Ciekawe co sobie o nim pomyślał. Może mu się spodobał, a może tak jak większość uzna że to jakaś błazenada. Jaszczur milczał, co miało oznaczać że nie ma żadnych pytań i jest gotów na podróż na ową tajemniczą Planetę Widmo. Czyżby tam mieściła się siedziba Beliala? Czy uda mu się stanąć przed jego obliczem? Dużo go w nim ciekawiło. Starał sobie go wyobrazić,  zarówno jego wygląd jak i sposób bycia, lecz w żaden sposób mu się to nie udawało. Trudno, przekona się o tym później. A teraz nadszedł czas na wyrwanie się z piekła. W razie czego przygotował się na teleportację, którą już miał okazję odczuć na własnej skórze. Dzięki odpowiedniemu skupieniu ryzyko nudności czy zawrotów głowy powinno zostać zminimalizowane. Był gotów.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Sro Lis 01, 2017 8:40 pm
MG

Vodorost uścisnął dłoń Honoberuto i uśmiechnął się jeszcze paskudniej niż wcześniej. Położył dłoń na jego ramieniu, a Prawus i Lewus dotknęli jego pleców. Mężczyzna przyłożył dwa palce, wskazujący i serdeczny, do swojego czoła i na moment zamilkł. Zamknął oczy, skupiając się, jednakże po chwili przerwał, przypominając sobie o czymś.
- Prawus, macie fasolki? - zapytał, zerkając kątem oka na swojego podopiecznego. Ten uniósł wzrok do góry, skupiając swoje spojrzenie na swoim przełożonym i pokręcił nieśmiało głową na bok. Odpowiedź, cicha ale jednak, była przecząca. Vodorost westchnął cicho, zaś bracia speszyli się.
- W takim razie musimy się najpierw udać do Chocolaya. Trzymajcie się mocno. - powiedział oschle, po czym raz jeszcze wyszukał energię ki, której w tej chwili potrzebował i po chwili cała czwórka rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając po sobie krótkotrwały powidok.

z/t -> Wieża Chocolaya
_____
Napisz post od razu na wieży.
Sponsored content

Jurta Honoberutona Empty Re: Jurta Honoberutona

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach