Platforma

Atak Zarbona został skutecznie powstrzymany przez Laptora. Zielonoskóry kosmita już nie próbował więcej atakować swojego pana. Zamiast tego ruszył za swoim panem, gdy ten przeszedł do pomieszczenia dowodzenia. Wylądował statkiem, a następnie stanął obok swojego pana...
Laptor wyczuł duże zbiorowisko Ki ustawione w dwóch równych rzędach, które znajdowało się przy wyjściu z okrętu. Poza tym, to jeszcze wyczuł kilka źródeł w okolicach bazy głównej, a także na ulicach miasta. Żadne z nich nie było jednak zbliżone do prawdziwego poziomu mocy Majina.
Jeśli Imperator wyszedł ze swojego statku, to ujrzał dwie kolumny żołnierzy, które ciągnęły się przez kilka metrów od wejścia do okrętu. Pomiędzy obiema kolumnami na ich końcu stał Braco z prawdopodobnie gotowym raportem. Wartym uwagi był fakt, że każdy z żołnierzy był wyprostowany i gdy tylko zobaczyli Imperatora, to się ukłonili.

Statek miękko wylądował na podłożu platformy a nóżki delikatnie zasyczały wypuszczając powietrze z pneumatycznego zawieszenia. Laptor nacisnął przycisk otwierający drzwi i wysuwający zapewne podest, by zejść na dół. Chociaż go nie potrzebował, mógł zlecieć... ale tak było bardziej profesjonalnie. Powolnym krokiem ruszył przed siebie, gdy zauważył dwa równe rzędy, kłaniających się żołnierzy Imperium Majina, był zadowolony. Od razu pomyślał o tym, że Braco się nie lenił i nauczał żołnierzy tego co sam wiedział, a był jego pierwszym żołnierzem. Jak dziś, Laptor pamięta gdy znalazł Braco. Była to planeta niewiadomej nazwy, na której mieszkali tacy jak Braco, a przynajmniej podobni. Niedoceniany ze swojej mocy, odepchnięty od społeczeństwa, uznany za odmieńca, niebezpiecznego odmieńca. To była wyjątkowo głupia rasa, nie mająca pojęcia o poziomach mocy... Lecz ten żołnierz okazał się niezwykle pomocny i lojalny. Bez słowa przeszedł kolumnę z Zarbonem u boku na następnie przystanął 1,5 metra od Braco.
- Nie marnowałeś czasu. Bardzo mi się to podoba. Nie kłopocz się z czytaniem, sam zapoznam się z raportem. - Wyciągnął dłoń po niego, a następnie bez dalszych słów zabrał się za czytanie. Był ciekawy najważniejszych informacji. Ciekawe czego się dowie.

Braco skinął głową i dodał "Tak jest", po czym podał Laptorowi kilkustronicowy dokument z dokładnym opisem tego, jak przebiegała praca nad polem siłowym, treningami i sprawowaniem się żołnierzy, a także o ogólnej sytuacji na planecie. Według raportu żołnierze zostali wyuczeni odpowiednich zachowań w przeróżnych sytuacjach. To powitanie Imperatora prawdopodobnie należało do jednej z nich. Czy to przydatne? Cóż, to kwestia sporna. Na pewno dzięki temu polepszyli swoją dyscyplinę.
Pole siłowe ciągle, niestety, było w trakcie produkcji. Sam rozkaz przyspieszenia produkcji tutaj zbytnio nie pomoże, najwyżej szybciej zmęczy naukowców i mechaników. A może rzeczywiście dzięki szybszej pracy uda im się stworzyć wymagany produkt? Cóż, czas pokaże.
Według dokumentu, na Bimoc było względnie spokojnie. Wszyscy żyli, trenowali i pracowali swoim tempem, powoli przekształcając planetę w bazę główną z prawdziwego zdarzenia.
I na tym kończył się cały raport. Co sądził o nim Majin? Jakie kroki teraz podejmie? Ta decyzja należała tylko i wyłącznie od niego. Działaj!

Wziął w dłoń kilkustronicowy dokument, chociaż... chyba liczył na coś bardziej elektronicznego... W końcu to dość zaawansowana planeta, technologicznie. Laptor nawet przez chwilę nie wątpił w to, że posłuszeństwo w armii i wyuczenie odpowiednich manier, było przydatne. To drobne rzeczy tworzą całe Imperium... chociaż nie mógł mieć pewności, przecież nigdy nie zarządzał czymś takim. Uczestniczył w czymś na wzór Imperium, w innej linii czasowej. Raport nie wykazał nic ciekawego, co nadto by go zainteresowało. Było spokojnie, cicho... Laptor miał tylko jedno pytanie.
- Niech się rozejdą. Muszę pomyśleć. - w tym momencie zamknął oczy, lecz zaraz je otworzył. - Kiedy dokładnie przybędzie transport z nowymi żołnierzami i dawką technologii od trzech pozostałych planet? - Gdy tylko otrzymał odpowiedź na swoje, jakże ważne pytanie, ponownie zamknął oczy. Podczas tego, miał zamiar... rozwinąć szybko swoje umiejętności zarządzania Imperium. Był to swego rodzaju trening jego postrzegania świata, inteligencji, psychicznej siły umysłu... Jak zwał tak zwał. Zastanawiał się jeszcze chwilę nad tym co powinien dalej zrobić, jak się zachować. Ciągle w głowę wpadało mu tylko jedno. Powinien wyruszyć podbić Imperium changelingów...
- Chciałbym przetestować urządzenia treningowe... - Odezwał się, zerknął na obydwu Panów, mówiąc "lećcie za mną" i wyruszył w kierunku najbliższej sali treningowej.

z/t https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t892-sala-treningowa

Braco skinął głową, a następnie rozkazał żołnierzom wrócić na swoje stanowiska. Komitet powitalny ukłonił się ostatni raz i odmaszerował w kierunku prawdopodobnie wcześniej przerwanych zajęć. Generał tymczasem spojrzał na Majina i po chwili przerwy, podczas której zbierał myśli, odpowiedział.
-Za około 3 miesiące, panie.-
Stał i milczał, w oczekiwaniu na dalsze rozkazy. Podobnie uczynił Zarbon, który znajdował się po lewej stronie Laptora. Niby stał w bezruchu, jednak jego gałki oczne ciągle wędrowały w tę i we w tę oglądając okolicę, żołnierzy i budynki. Pierwszy raz był na tej planecie, lecz skoro był doradcą Imperatora, to nie chciał sprawiać wrażenia "zielonego", stąd takie, a nie inne zachowanie. Zmieniło się to dopiero w momencie, gdy ich pan wyraził chęć przetestowania urządzeń treningowych. Wtedy obydwoje skinęli głowami, a następnie ruszyli za Majinem...

Zarbon spojrzał zaskoczonym wzrokiem na Laptora. Ewidentnie nie spodziewał się tak nagłej i ważnej decyzji w takim momencie. Wyglądała ona na spontaniczną, a nie zaplanowaną od dłuższego czasu. A jak wszyscy dobrze wiemy, spontaniczne decyzje przy próbach podboju całego imperium mogą nie skończyć się zbyt dobrze... Cóż, miejmy nadzieję, że jednak wszystko pójdzie gładko!
Braco przytaknął, a następnie za pomocą scoutera nakazał żołnierzom przygotować statek Majina. Imperator nie trenował zbyt długo, jeśli to w ogóle można było nazwać treningiem, więc okręt był już praktycznie gotowy do lotu. Pozostawała jeszcze tylko jedna kwestia, nim będą mogli wyruszyć.
-Życzysz sobie zabrać paru żołnierzy, panie?-
Rzucił Braco, gdy cała trójka kierowała się w stronę platformy, na której znajdował się statek praktycznie gotowy do odlotu. Nieważne jak silny był Laptor, marne miał szanse w samotnej walce przeciwko całej armii. Tak przynajmniej mówi logika, lecz jak postąpi Majin? Cóż... To bardzo dobre pytanie!

Oczywiście spodziewał się, że informacja o podboju byłego imperium Freezera, przy którym Zarbon spędził większość życia, może być dość zaskakująca, jednak nie uważał, by Zarbon mógł być przeciwny, czy robić coś przeciwko Laptorowi. Zresztą nie obawiał się go. Póki co, różnica poziomów była dość znacząca. Obejrzał się tylko z uśmiechem na ustach, lecz serdecznym a nie chamskim. Pytanie Braco było dość oczywiste, lecz niepotrzebne, bo... jeżeli chciałby zabrać kogokolwiek to by o tym wspomniał.
- Nie. - Polecenie było krótkie, a Laptor nie chciał już bardziej się rozwijać w słowach niż musiał. Zaczekał aż będzie mógł wejść do przygotowanego wcześniej statku a gdy to zrobił, natychmiast kazał Zarbonowi odlecieć. Nie miał zamiaru lecieć tam z jakimiś ludźmi... Przeszkadzali by, chociaż...
- Potrzebuje tych dwóch od fuzji. Jak im było, Braco? Mają się połączyć i tu przylecieć. - Powiadomił Braco przez scouter, gdyż prawdopodobnie odszedł już jakiś kawałek.

W międzyczasie Laptor na scouter dostał informacje o tym, że niezidentyfikowana kapsuła wylądowała na planecie. Nie przejął się zbytnio. Jednakże skoro już informacje dostał, kazał Braco czym prędzej tam podlecieć i oczywiście dowiedzieć się kim jest, czego tutaj szuka i ugościć, ale mieć na nią ciągle oko. Dalsze informacje przekazywać na bieżąco.

Statek Majina zbliżał się powoli do planety, która stała się siedzibą główną Imperatora. Ciekawe, co planował po przegranej walce... Czy tym razem lepiej się przygotuje i zwiększy swoje szanse na zwycięstwo? A może znajdzie inny, lepszy sposób na pokonanie tajemniczego wojownika? Cóż, tego dowiemy się dopiero wtedy, gdy już wyląduje. Jednego można być pewien... Cold na pewno będzie gotów na kolejną inwazję i tym razem nie da się zaskoczyć.
Podróż Szarego była spokojna i niczym niezakłócona. Z planety nie przychodziły też żadne specjalne komunikaty, więc można podejrzewać, że było spokojnie.

Całą drogę Imperator milczał, gdyż... Myślał nad kolejnym krokiem, który powinien podjąć. Czuł się nieco inaczej jakby... odzyskał siłę, która uleciała z niego w momencie zapadnięcia w sen. Czuł się dziwnie w tamtym momencie, lecz teraz... Coś było inaczej. Nie chciał wegetować na Bimocy, gdyż do niczego to raczej nie prowadzi. Nie chciał również od razu wybierać się na planetę Colda, teraz był przygotowany no i ten przyboczny budził lekki niepokój. Magiczna istota? Musiał takim być. Przecież nawet ich nie dotknął. Tymczasem statek znalazł się już na platformie a Majin zdecydował. Wyrusza w kierunku planety Ziemia, aby obudzić istotę zwaną Majin Buu. Jeżeli pochodzili z tej samej krwi, z tej samej rasy, to nie było innego wyjścia, jak połączyć siły i razem zgładzić Colda i całą jego rasę. Wyszedł ze statku, chciał od razu poinformować Braco.

Statek Laptora wylądował na platformie, a spod niego wyszła specjalna platforma po której się przechodziło, by wejść lub wyjść z okrętu. Drzwi się otworzyły, a oczom Majina po raz kolejny ukazał się komitet powitalny. Zupełnie taki sam, jak wcześniej, z Braco na samym końcu. I dokładnie tak samo, jak wcześniej, tak i tym razem wszyscy się ukłonili, gdy Imperator wyszedł ze statku.
Braco czekał na rozkazy, w dłoni miał również kolejne raporty, gdyby jego pan postanowił przejrzeć czy coś się wydarzyło pod jego nieobecność. Całe szczęście (albo i nieszczęście, bo prace nad polem siłowym ciągle trwały) nic takiego się nie wydarzyło. Patrole nie zgłaszały obecności dziwnych przybyszów, których Laptor spotkał zaraz po swoim przylocie tutaj, więc albo był to tylko pojedynczy przypadek, albo bardzo dobrze się ukrywają.

To już raczej tradycją stało się, aby Imperatora witało wojsko... Dobrze wyszkoleni żołnierze ukłonili się a sam Laptor wyszedł przed statek po podeście i skierował się wolnym krokiem wzdłuż kolumny  żołnierzy, w kierunku Braco, który od razu miał gotowy raport. Ten jednak nie zainteresował Laptora, gdyż sprawy ważne zapewne zostały by mu przekazane drogą radiową. Po swojej prawicy i lewicy posiadał Heatera, oraz Zarbona!
- Braco, najsilniejszy i najlepszy żołnierz niech obejmie stanowisko dowódcze nad Bazą i roześle żołnierzy na najwyższe punkty, skąd można obserwować teren. Chciałbym od dzisiaj również wysyłać co jakiś czas pięcioosobowe patrole po terenie okolicznym. - Po czym skończył, uśmiechnął się, odwrócił się, klasnął z ekscytacji i kontynuował znowu się odwróciwszy.
- Pora obudzić mojego brata z krwi, Majin Buu czeka na pobudkę na planecie zwanej Ziemia. Tak się składa, że wiem, gdzie się znajduje! Polecimy tam, Ty, Heater, Zarbon. - Tu zrobił przerwę po czym nacisnął scouter i poprosił Klona, aby dołączył na Bimoc, gdyż będzie przewodził 20 żołnierzami w wyprawie w poszukiwaniu nowych, zaludnionych planet. Czas rozszerzać Imperium.
- Byłoby miło, gdyby pięciu, najbardziej znudzonych żołnierzy poleciało z nami, nie chciałbym słyszeć potem narzekań. Wyślij na podmianę również dziesięciu żołnierzy na Candy Land, ci którzy ochraniają tam Pałac niech wrócą tutaj, nigdy tu nie byli. - to ewidentnie dzień dobroci Laptora! Dbał o swoich żołnierzy, a tak naprawdę zapobiegał buntowi. Musiały być ruchy armią, inaczej zaczną narzekać. Zabiera na Ziemie tylko 5 żołnierzy, gdyż nie wie co tam zastanie a tylu jest w stanie poświęcić jakby coś... Poczekał tyle ile trzeba było, następnie wprowadził koordynaty ręcznie i kazał się na nie kierować jednemu z żołnierzy.

z/t? -> Orbita

Braco kiwał potakująco głową, chłonąc każde słowo wypowiedziane przez swojego pana. Trochę zaskoczyły go te nagłe ruchy, obroty i uśmiechy Imperatora, który zazwyczaj jest poważny. Wkrótce jednak dowiedział się czym to było spowodowane.
Klon Majina przyjął rozkaz i od razu zabrał się za jego wykonywanie. Generał musiał jeszcze chwilę zaczekać na otrzymanie wszystkich rozkazów, lecz gdy ta chwila w końcu nadeszła, to od razu zabrał się za wykonywanie wszystkiego. Podszedł do żołnierzy stojących w dwóch kolumnach, przydzielił im ich rozkazy, rozesłał ludzi, by przekazali wszystko dalej. Wszystko szło całkiem szybko i sprawnie, więc Laptor nie musiał zbyt długo czekać.Wkrótce wszyscy byli gotowi do odlotu, co oczywiście nastąpiło. I tak oto zaczyna się kolejna przygoda Majina...

Z/t