Go down
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Sin Empty Sin

Nie Mar 22, 2020 1:08 pm
Imię: Sin Gargon
Wiek: 18
Rasa: Spid-yanin
Klasa: Wojownik.

Wygląd:
Rasa Spid-yaninów zazwyczaj jest bardzo podobną do ludzkiej, nie wyróżniają się zbytnio jeżeli chodzi o gładką skórę, włosy. Wszystko jest w miarę normalne, po za jednym małym szczegółem. A mianowicie to sześć rączek, które to najbardziej cechuję tę rasę. Sin jak na swój młody wiek, jest bardzo urokliwym mężczyzną. Jasnoniebieskie włosy, średniej długości.  Zaczynając od twarzy, ponieważ każdy przedstawiciel Spidów ma różne kolory oczu. Prawe oczko jest czerwone, natomiast lewę niebieskie. Powieki oraz obszar wokół oczu jest zazwyczaj pokryty naturalną czernią, które też jest normalną u ów rasy. Śnieżnobiałe ząbki oraz kły, które są dość widoczne. Sin ma dość bladą cerę, jednak ku zdziwieniu pod blaskiem słońca czy to też księżyca, jego skóra wręcz lśni. Przechodząc do wzrostu, który mierzy koło dwóch metrów. Wagowo stoi koło stu kilo, a jest to po prostu spowodowane dodatkowymi kończynami, które mu tę wagę zwiększają.
Przechodząc do ubioru: Posiada on stary model pancerza, który jest dostosowany do jego ciała. A mianowicie do jego sześciu rąk. Zbroja jest w kolorze bieli, czyli podstawowym. Przechodząc jednak do ubioru pod spodem zbroi. Nosi czarne luźne spodnie oraz czarne buty skompletowane razem ze zbroją. Dopasowaną do ciała czarną koszulką z sześcioma otworami na rączki.

Charakter:
Nie jeden będzie mógł doświadczyć niedoboru komórek mózgowych, poprzez samo spotkanie Sin'a. Bowiem chłopak nie należy do osób normalnych, czy też troszkę dziwnych. Jest chodzącym niewiadomym, która nigdy nie wiadomo co odbije. Choć na ogół może wydawać się miły i gadatliwy, to ogólnie plecie co mu ślina na język wrzuci. Kultura osobista go także troszkę nie obowiązuje, ma wiele myśli w głowie, które często chce przeistoczyć w słowa. Napastowania seksualne, przekraczanie przestrzeni osobistych, plądrowanie, gwałty, oglądanie telewizji całymi dniami. Ignorowanie otoczenie, żeby zanurzyć się w świecie fantastyki i potańczyć do jakieś losowej muzyki.
Jednak wszystko zależy od tego, jak jego dzień się zacznie. Ponieważ nie zawsze jest dziwny. Może być wynudzony, gdzie to wtedy na siłę stara się znaleźć jakieś zajęcie. Byleby nie doświadczać senności i mdłości spowodowanej brakiem zajęcia. Nabuzowany, bo wpadają takie dni. Gdzie to ma ochotę się rozerwać poprzez bitkę, wysadzenie czegoś i imprezowanie. W końcu jest to taki zbuntowany nastolatek, który pragnie wszystkiego co dobre dla niego. Są też złe dni, w których po prostu zachowuje się normalnie. Tak, podczas przygnębiających dni i smutnych dla niego. Jego mózg przestawia się na normalny tryb myślenia i wypowiedzi oraz zachowań. Chociaż takie dni są rzadkością, to lepiej skupić się na co dzieńności.
No i oczywiście trzeba dodać, że jest po części kanibalem. Znaczy, zje wszystko, co się da zjeść. Jeżeli dobrze się to upiecze, usmaży i zapoda z jakimś mocnym trunkiem. Nie jest wybredny, a to z powodu, iż jego rasa to ogólnie drapieżnicy. Polowanie, walka, zjadanie innych i inne głupoty sprawiają mu wielką radość.
Chłopak ogólnie przepada za wszystkim co mu wpadnie w oczy, nawet jeżeli jest to jakaś istota żywa i mu się podoba. To z chęcią się do niej przyklei na dłuższy czas, nie ważne jakiej to płci. Nie jest jakimś wybrednym prostakiem, który lubuję się w jednym. Życie jest po to, żeby brać, a skoro ma brać to wszystko. Przechodząc jednak do aspektów religijnych, które o dziwo istnieją w jego rasie. A jest to wyznawanie śmierci, ponieważ jak to twierdzą Spid-yanie. Śmierć nie istnieje, dalej jest po prostu druga szans lub życie gdzie indziej. Dlatego też Spidyanie od urodzenia są uczeni braku strachu do śmierci, a co za tym idzie? Mają w pupie czy umrą, bardziej przejmują się swoimi celami oraz pracą. Choć co prawda jest to rasa, która dożywa tysiąca lat. To większość woli ginąć w walce, niż powoli się starzeć. Tak więc rzadko się zdarzałoby ktoś dożył pięciuset lat. Jednak nie gadając o Spidach.
Przechodząc do lojalności, która jest tylko tak naprawdę zobowiązaniem do pracy. Jak na tę chwilę młodzik chce zostać częścią Ginyu force, ponieważ bardzo się na to nakręcił. A co za tym poszło, zaciągnął się do armii Coolera. Tak więc jego cele na tę chwilę są proste, lecz zawsze mogą się zmienić. Zależy co mu wpadnie w łapki. A ścieżek jest wiele, więc zawsze może wybrać jedną z wielu.

Dodatkowe:
* Nie jest zły ani tym bardziej dobry, on po prostu nie wybrał jeszcze swojej strony.
* Nie lubi pająków.
* Uwielbia jedzenie, w szczególności mięso, gdyż pochodzi z rasy mięsożernej. Choć nie pogardzi czymś z cukrem, co mu też podchodzi pod kubki smakowe.
* Alkohol i inne używki są brane w ostateczności, gdy tylko ma do nich dostęp.
* Życie jest dla niego jedną wielką imprezą, z której trzeba skorzystać. Nie ważne czy się będzie tańczyło czy też stało pod kątem.
* Jest on też bardzo podatny na zmiany, więc prawdopodobnie będzie tylko coraz dziwniejszy.



Historia:
Wspominanie o dzieciństwie jest jak flashback z wojny, niby nie chcesz do tego wracać, ale i tak się pojawia. Tak więc po prostu nie wracajmy do tego, bo nic ciekawego się nie wydarzyło. Przejdźmy do momentu, w którym to młody Sin dostał się w szeregi armii Coolera i tam zasilił szeregi super zorganizowanej grupy społecznej. Czy jak to tam się nazywa teraz? No nie ma to znaczenia.
Był to ciepły, słoneczny dzień na Drox. Niczego świadom Sin udał się na dłuższy spacer, żeby sobie zapolować na jakiegoś bungatsa. Zwierz podobny do królika, tyle że różowe futro i jakiś trzy razy większy. Dodatkowo rogi zamiast uszu i kły. Rodzina zawsze go wyrzucała na polowania, ponieważ miała go też dość. Był troszkę zbyt nienormalny do społeczeństwa i przynosił wstyd familii, a takie polowanie to zawsze sposób, żeby się kogoś pozbyć. Wiadomo wypadki chodzą po innych, tak więc może go pożre jakiś Bungats. Jednak nie tym razem mamo, ponieważ zapuszczając się w dalekie rejony z dala od wioski. Nasz młody bohater napotkał na swojej drodze kosmitów! Znaczy rasę, której jeszcze nie widział na oczy. Jedni byli zieloni, inni jeszcze bardziej czerwoni niż pozostali. Nosili zbroje, jakieś laptopy przeczepione do dłoni. Nie wiedział zbytnio dużo, ale postanowił podejść i się przywitać.
Witajcie przybysze z kosmosu, czy skąd tam jesteście.
Rzekł na spokojnie Sin, po czym zaczął machać wszystkimi sześcioma łapkami na dzień dobry. Przede wszystkim musiał się zachować w miarę przyzwoicie, przecież nie chciał w jakiś sposób urazić nowo przybyłych gości.
Co prawda powitanie zakończył się tym, że jeden z obcych był na tyle niemiły, iż wystrzelił z laptopa pocisk energii. On oczywiście został z łatwością złapane przez prawą łapkę, był dość słaby można było rzecz. Jednak to już była oznaka niegodziwości oraz złych uczynków, które pewnie planowali. No, a jakoż nasz bohater jest wyrozumiały i wie, że wypadki się zdarzają. Postanowił jakoś rozwiązać tę sytuację.


Nie minęło jakieś dziesięć minut, a na horyzoncie pojawili się nowi i to całkiem bardziej uzbrojeni osobnicy płci kolorowej, czyli tak samo w większości kolorowi jak ci, którzy wcześniej spotkali Sina.
Jednak to co spotkali na miejscu, doprowadziło niektórych do mdłości. Ponieważ jedyne co pozostało z pierwszej grupy zwiadowczej, to zaledwie kilka krwistych plam oraz kilka turlających się głów po ziemi. Jednak to nie było najważniejsze, ważniejsze było, iż ktoś obok palił ognisko i smażył sobie kilka kończyn nad ogniem.
Może być, choć brakuję chlebka..
Rzekł chłopak sam do siebie, następnie kątem oka zauważył kolejną grupkę osobników. Uradowany tym całym zbiorowiskiem, wstał i ruszył do nich truchtając. Kiedy tylko się zbliżył, przeleciał wszystkich wzrokiem i natychmiast skomentował.
Może wy będziecie bardziej rozmowni. Ekhem. Witam was tutaj, na tym kawałku planety..
Przez chwilę zapadła cisza, nikt się nie odzywał. Jednak to szybko minęło, gdy dowodzący grupą wyszedł na przód i postanowił przemówić.
W-witaj, jesteśmy tu w celu rekrutacji do wojsk naszego wspaniałego Lorda Coolera. N-nie byłbyś zainteresowany?.
Słowa te uderzyły w chłopaka niczym odcięta ręka poprzedniego osobnika. Niby proste zapraszam do nas, będzie fajnie i pewnie będzie można zwiedzić świat. Jakby nie patrzeć Sin wszedł w świat fantazji, żeby na spokojnie przemyśleć ofertę.


Buum i tak do was dołączyłem..
Rzekł radośnie, tym samym wpychając se do ust dwa batoniki. Tym samym spoglądając na dwóch żołnierzy, którzy z ciekawości do niego podeszli, żeby zagadać, gdy ten zajadał się słodkościami. Oni sami trochę zdziwieni.
No cóż, lord Cooler wie najlepiej kto się nadaje do armii..
Odpowiedział jeden, następnie całkowicie obrzydzony z życia wstał i odszedł gdzieś w siną dał. Widać nie spodobała mu się historia dekapitacji ciał oraz ich wolnym smażeniu nad ogniem, jednak nie ma co go winić. Nie każdy potrafi docenić piękna kuchni Spidyańskiej. No wracając do drugiego, który widocznie nie speszył się jak jego towarzysz.
Po prostu ot tak dołączyłeś do nas, bez żadnych konkretnych powodów?.
Spytał, tym samym młodzik skończył zajadać się batonami. Powoli wylizując swoje palce z resztek czekolady, spojrzał na żołnierzyka.
Koleś, u mnie nie było czegoś takiego jak ten tak zwany cukier. Plus rodzinka i tak chciała mnie się pozbyć, a na Drox było nudno. Oferta podróży po świecie, gwałtów i plądrowania pod dowodzeniem Cool-gościa. Czego chcieć więcej?.
Rzekł szczerze, co prawda rozglądając się za jeszcze jakimś ciekawym pożywieniem. Jednak przy sobie nie posiadał już nic, co było smutne.
Niby racja..
Rzucił na koniec żołnierzyk, po czym odszedł od stolika. Sam pająkowaty postanowił wstać i udać się do lady, gdzie na pewno kucharz coś posiada. Jakby nie patrzeć jego planeta była pozbawiona przypraw oraz jedyne co jadł przez lata to było jedno i to samo zwierze. Troszkę mu obrzydło, dlatego też postanowił ruszyć w świat, żeby znaleźć jakieś nowe smaki. No, ale to tylko hobby, w końcu nie będzie zjadał każdej nowo napotkanej rasy.


Tak więc w wieku piętnastu lat, Sin został jednym z żołnierzy Coolera i tutaj jego całą przygoda dopiero się zaczyna.

– Namek -

W wieku szesnastu lat udało mu się odwiedzić Namek, gdzie dokonał tragicznego odkrycia, które zmieniło całe jego życie.
Jak to nie mają penisów?!.
Spytał przerażony, tym samym łapiąc się czterema łapkami za głowę. Reakcja była na temat rozmowy o rasie Namekianów, którą to tak bardzo chciał młodzik skosztować. Jednak celem misji był zwykły zwiad oraz pozyskanie jakiś ciekawych informacji, to jedyne czym zajmował się Sin były własne sprawy.
To jak oni się rozmnażają, przez aborcję czy co?.
Dodał jeszcze na koniec, rozglądając się po okolicy. W jego towarzystwie znajdywało się jeszcze trzech żołnierzy. Jeden był żółtoskóry, drugi zielono i trzeci niebieski.
Nie na tym polega aborcja głąbie..
Odpowiedział zielono skóry, tym samym zwracając na siebie uwagę młodzika, który wyciągnął do niego wszystkie sześć rączek.
Którą mam ci jebnąć, wybieraj!.
Spytał dość pobudzony i ze wściekłością w oczach, jednak wszystko zostało przerwane przez żółtego.
Uspokójcie się obydwaj, mam zadanie do wykonania.
No po tych słowach rozpoczął się kolejny nudny dzień, na patrolowaniu oraz pozyskiwaniu [co prawda nieskutecznie!] informacji na temat poszukiwania pewnego jegomościa, który postanowił zdradzić samego Coolera i zesłana została na niego kara śmierci. Sin nigdy nie przykładał uwagi i w większości zaniedbywał takie misje, a było to spowodowane znudzeniem. Samo to poszukiwanie trwało godzinami, a bez scouterów było o wiele trudniej.
W końcu gdy udało się dotrzeć do pierwszej osady, dość małe i przy jeziorku. Żołnierze w pierwszej kolejności zaczęli przesłuchiwać budynki strzelając do nich pociskami energii. Wiadomo wpierw to do czego zostali szkoleni, a później do zadawania pytań. Kiedy tylko wioska została wprawie cała zrównana z ziemią, a kilka ciał padło na ziemię. Żółty zaczął nadawać swoje treści słowne.
Poszukujemy zbiegłego żołnierza, który zdradził armię naszego wspaniałego lidera Coolera. Wiemy, że wylądował na tej planecie i może się ukrywać pomiędzy wami. Jeżeli go wydacie, ocalicie swoje skóry.

W tym samym czasie nasz główny bohater klęczał nad jednymi zwłokami Namiękania, które musiał oczywiście dokładnie wymacać i sprawdzić jak bardzo miękkie jest ich ciałko. Co prawda niby nie mógł sobie pozwolić na rozpalenie teraz ogniska i powolne pieczenie, bo wszyscy patrzą. Nawet jakaś dwójka dzieci się znalazła nieopodal i zapłakana patrzyła na swojego poległego brata czy tam jak oni się określają.
Przecież nie będę taki zły..
Rzekł sobie pod noskiem, następnie wyrwał prawą rękę martwego Nameka. Po czym wstał na wyprostowane nogi.
Reszta jest wasza..
Dodał do dzieciaków, następnie wrócił na swoją pozycję. Gdzie to pozostałych dwóch żołnierzy patrzyło na Sina ze zdziwieniem na buźkach. Chłopak na nich spojrzał też z takim,,O co wam chodzi'' na twarzy, następnie czekał, aż będą musieli ruszyć dalej.

W końcu gdy dowiedzieli się czego trzeba, ponownie wyruszyli w drogę. Tym razem drogą powietrzną, żeby szybciej się dostać do pewnej osady. Gdzie miał na nich podobno czekać zdrajca, a raczej się tam ukrywał.
Mamy go złapać żywego, taki rozkaz..
Rzekł żółty, następnie przystąpili do lądowania. Tam akurat idealnie trafili na odzianego w płaszcz i z nie zakrytą gębą zdrajcę, który rozmawiał z wodzem wioski.
Jozen! Przeklęty zdrajco, wracasz z nami..
Krzyknął niebieski, po czym reszta go otoczyła. Oczywiście nie licząc Sina, który upatrzył dość ciekawe drzewo. Mógłby z niego pozyskać drewno i rozpalić ogień, by następnie upiec tę rączkę, która już powoli traciła świeżość. Walka się zaczęła, było trzech na jednego i tyle wystarczyło, żeby młodzik się do tego nie mieszał.
Nie zajęło mu zbytnio długo pozyskiwanie drewna, tak samo rozpalenie ognia. Można powiedzieć, że najdłuższym procesem było samo pieczenie. Jednak miał na to czas, jedyne co mógł teraz zrobić to dopingować towarzyszy. Krzyżując wszystkie rączki, spoglądał jak sobie w miarę radzą z jednym gościem, który raczej był na ich poziomie. Jednak co dziwne, radził sobie znacznie lepiej. Czyżby w ostatnich dniach Jozen wziął się za ostry trening? Nie, to nie możliwe.
Walka trwała kilka minut, a sam młodzik właśnie wbijał swoje ząbki w Namekiańskie mięso, które po chwili wypluł.
Smakuje jak te przeklęte warzywa, ohyda..
Wyrzucając usmażoną rękę na bok, ponownie spojrzał na rozgrywającą się walkę, która trwałą zdecydowanie zbyt długo.
Można powiedzieć, że jego towarzysze byli dość zmęczeni i nie dawali rady. Natomiast przeciwnik jeszcze w miarę się trzymał na nogach, było to coś dziwnego.

Sin po prostu wzleciał do góry, następnie przyspieszył w stronę Jozena. Gdy ten go zauważył przygotował swoją gardę, która co prawda była skuteczna. Przynajmniej na chwilę, aż młodzik przystąpił do ataku. Pierwsze cztery ręce, które były poniżej, zaczęły serię uderzeń. Dwie skupiały się na atakowaniu gardy, kolejne dwie uderzały w brzuch. Po pierwszych ośmiu ciosach, Sin złączył górne dłonie i zamachnął się nimi by wyprowadzić atak z góry. Czyli tak zwany typowy młot, który miał za zadanie uderzyć w główkę oponenta i posłać go na ziemię. Tak też się stało i Jozen poleciał prosto w jeden z domków, tym samym rozbijając się o niego.
Gdzieś ty był tyle czasu?.
Spytał żółty tym samym ciężko dysząc, pozostali też wyglądali na mocno przemęczonych. Jednak sam chłopak po prostu wirował powoli w miejscu i spoglądał na nich.
A wiesz rozmyślałem nad nową pozycją bojową..
Jakby nie patrzeć, kiedy przyszło mu się spotkać z Ginyu force to tak jakby troszkę się zakochał. Chciał przynależeć do tej grupy świrów, którzy mieli czas walić jakieś pozycję podczas walki. Czół jakby to właśnie tam było jego miejsce, choćby na krótki czas. Specjalny odział, to jest coś o wiele lepsze, niż jakieś patrolowanie zapyziałych planet z badziewnym żarciem.
Odpowiedź co prawda tylko zdołowała bardziej pozostałych, ale walka została zakończona, a sam zdrajca dostarczony przed oblicze Coolera.


- Gdzieś w kosmosie -

Kiedy tylko skończył osiemnaście lat, Sin zaczął podejmować przeróżne decyzje życiowe. Nie mówiąc już o zostaniu członkiem Ginyu, miał o wiele więcej celów. Możne nawet zostanie łowcą głów, do tego będzie zwiedzał różne światy. Kosztował przeróżnych smakołyków, dodatkowo będzie bawił się na całego. Tyle w głowie pomysłów, a czasu jeszcze tak wiele. Trzeba wszystko jakoś rozplanować, jednak najważniejsze będzie jak na razie wybicie się w armii Coolgościa i zostanie kimś o wiele ważniejszym, niż jakiś żółtodziób. Najgorsza rola jaka go w życiu spotkała, to właśnie bycie ogryzkiem.



Techniki startowe:
- Fly
- Ki blast
Planeta/Miejsce zamieszkania: Tam gdzie Cooler

Rasa:
- Spid-Yaninie
Opis - Jest to przez niektórych zwana rasą pająków, a wszystko przez posiadanie sześciu rąk. Spidyaninie są rasą dość neutralną, lecz bardzo odnajdującą się w walce oraz polowaniach. Ich szczupłe oraz lśniące ciała, są ich drugim znakiem rozpoznawczym, zaraz po rączkach. Żyją pokojowo na planecie Dorx, która wcześniej mieściła dwie rasy. Drugą rasą byli Poligyanie, przedstawiciele wyglądający jak humanoidalne krowy. Jednak z czasem ta rasa została po prostu wybita przez Spidów, a wszystko przez smakowite mięso.

- Umiejętności rasowe
* Dodatkowe kończyny - Rasa ta od urodzenia posiada sześcioro rąk , choć mogą zdarzać się przypadki, w których ktoś rodzi się tylko z czterema.
* Odnawialne kończyny - Spid-yanie specjalizuję się też w samoregeneracji, która działa niestety tylko na kończyny. Są oni wstanie zregenerować odciętą, czy też połamaną kończynę w dość krótkim czasie.  15 ki za zregenerowanie połamanej kończyny / 25 Ki za zregenerowanie odciętej kończyny. Proces regeneracji nie przywraca utraconej liczby HP oraz działa tylko na kończyny, nie można sobie tym zregenerować ran na korpusie czy też głowie.

Spoiler:
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Sin Empty Re: Sin

Sro Mar 25, 2020 12:37 pm
AKCEPTACJA
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach