Go down
Karito
Karito
Liczba postów : 14

Lord Karito -  Bratobójca  Empty Lord Karito - Bratobójca

Sro Sty 13, 2021 1:32 pm
Imię: Lord Karito „Bratobójca”
Wiek: 1000~ (21)
Rasa: Saiyanin
Klasa: Wojownik

Wygląd:
Karito to dobrze zbudowany Saiyanin, ma 2m 15cm wzrostu i waży 98kg. Ma długie sterczące włosy, opadające lekko do boku u wierzchołków. Na jego ciele jest mnóstwo niewyjaśnionych blizn, prawdopodobnie z walk których nie pamięta już sam. Tak jak każdy (albo prawie) Saiyanin posiada on ogon, który jest jego słabym punktem. Jego oczy mają kolor czerwony z czarnymi źrenicami, co jest dosyć nietypowe u przedstawicieli tej rasy (jednak pochodzi od pradawnych Saiyan) Nosi on dosyć ciekawy rodzaj zbroi, który wykuty został dla niego podczas pobytu na Ziemi. Pod jednym z ochraniaczy na nadgarstki nosi wypalony na skórze tatuaż w kształcie symbolu rodu królewskiego.

Charakter:
Karito jest bipolarnym saiyaninem. Jest dosyć nieprzewidywalny, morderczy, a nawet przejawia objawy kanibalizmu. Nie rozróżnia granicy między wrogiem a posiłkiem - wszystko jest mięsem dla tego krwiożerczego saiyanina! Poza tym ma także inną stronę, raczej mniej chłodnawą, ale nikt poza pewna kobietą nie zdążył jej odkryć. Jest także świetnym manipulantem, zrobi wszystko by osiągnąć swój cel i mierzy innych swoją miarką, jako dumny Saiyanin gardzi słabeuszami.

Historia:
Karito nie pochodzi z współczesnej epoki, jest pradawnym saiyanem urodzonym milenium przed czasami współczesnymi na planecie Sadala. Wówczas Saiyanie mieli zbyt prymitywną technologie do pomiaru mocy, na ich planecie było zaledwie parę statków kosmicznych których celem była eksploracja kosmosu. Urodził się on w szlachetnej rodzinie, jego ojciec Vega był bratem Króla Sadali II. Nie odziedziczył on tronu z powodu słabych zdolności do walki, przez co przegrał walkę o tron ze swoim bratem bliźniakiem. Od dziecka Karito z powodu nadzwyczajnych umiejętności miał wpajaną ambicje by obalić aktualnego króla i przejąć tron. Gdy skończył 16 lat został wysłany w kosmos w celu odnalezienia rasy dysponującej lepszą technologią, by wspomóc rozwój Planety Sadala. Jego jedynym towarzyszami było jego ojciec Vega i brat Chili.
Niestety, w trakcie eksplorowania jednej z planet zostali zaatakowani przez tubylców w potężna bronią skonstruowanej z nanotechnologii.
„BINGO!”- Pomyślał Karito, dzielnie broniąc z bratem statku.
Po 3 godzinnej masakrze gdy na nogach został już sam Karito a przeciwników ciągle przybywało, ojciec zażądał odwrotu i zasugerował by wrócili tu z większa grupką wojowników gdy będzie pełnia.
„Nigdy! Moja krew saiyańska wrze, nie bądźcie tchórzami!” - krzyknął wytrącony z równowagi Karito, odpierając kolejną fale przeciwników pociskami KI.
„Głupi szczeniak, nic tu po nas! Niech się wybiją na śmierć!” - Powiedział Chili, po czym wrócili z ojcem na statek i uciekli pozostawiając Karita na śmierć.

Minął miesiąc... Saiyanie powrócili na planetę w noc w którą miała być pełnia, albowiem nikt nie ma szans z hordą szalonych Oozaru! Ku ich zdziwieniu, z planety została tylko opustoszała skała!
Vega z Chilli ruszyli przodem w kierunku ruin miasta, śledząc świeże ślady dymu.
„Trudno w to uwierzyć ale ta mała szajba chyba przeżyła!” -Powiedział Vega,
„Ale jaką mocą musiał dysponować?! Cholerny szczenia...” -Chili nie zdążył dokończyć i zniknął bez śladu.
„Skur... Chilli gdzieś Ty? Yrgh..” -Vega osłupiał, ujrzał ciało swojego pierworodnego ze skręconym karkiem pod nogami.
„Cholera... niedobitki? Pokaż się tchórzu! Wiesz z kim masz do czynienia?!!” -Wrzasnął Vega
Po czym został przebity na wylot ręką od tyłu.
„Jasne, ze zwykłym marnotrawstwem Saiyańskiej krwi, tfu...” -Powiedział Karito mordując ojca w odwecie za tchórzostwo.
Rzucił ciało ojca na ziemie by wykrwawił się na śmierć. Po czym wyczuł energię swoich i udał się w ich stronę.
„Nie macie tu czego szukać! Wszystko zostało zniszczone przez tych głupców podczas próby zwalczenia mnie! Wielkiego Karito! Wracajcie na naszą planetę, ja będę kontynuował misje. To rozkaz!”
Saiyanom zmroziło krew w żyłach na widok szalonego uśmiechu Karito, bali się zapytać co się stało z jego rodziną... chociaż mogli się domyślać.
Karito rozpoczął swoją podróż po kosmosie, niszcząc nic niewarte planety.
Wydawało się iż nie szukał wcale wysoko rozwiniętej technologii, a okazji na masakrę... bezkarnie mordował, palił i jadł swoich nowo nabytych wrogów w kosmosie.

Tak minęły 3 lata, aż wrócił na rodzinną planetę, powitał go sam Król Sadala nie będąc pewny co może oczekiwać po swoim bratanku. Doszły do niego słuchy, jakie zbrodnie popełnił w kosmosie i z dumą podszedł do niego mówiąc.
„Ha! To jest saiyanin na medal! Aleś Ty wyrósł, słyszałem o tym co zrobiłeś - masz racje, w naszych oddziałach a na pewno w rodzinie królewskiej - nie ma miejsca na tchórzy!” Powiedział zdenerwowany król do niewzruszonego Karito. Po czym rozejrzał się i krzyknął:
„Na kolana wojownicy!! Przed wami stoi mój bratanek mianowany Lord Karito zwany od dziś ‚Bratobójcą’” po tych słowach Saiyanie pokornie ukłonili się przed chłopakiem, ku uciesze jego ego.
„Potrzebuje lepszego przeciwnika, słyszałem ze na pograniczu galaktyk jest pewna zielona planeta z mocnymi kosmitami. Przygotujcie mój statek, wyruszam jutro!” - burknął Karito i ruszył w stronę barów.


Wszystko to zdaje się obserwował Kaioshin, który śledząc jednego z kryminalistów trafił przypadkiem na miejsce rzezi Karito.
„Nie mogę dopuścić by tych dwóch stworzyło koalicje!! Jeśli wymordują mieszkańców planety Namek i użyją ich smoczych kul do niecnych celów... nawet ja nie będę bezpieczny”  - pomyślał Kaioshin Arimasen

Miesiąc później, Karito zbliża się do ów zielonej planety... i wyczuwa kilkanaście  potężnych energii na niej.
„TO może być smaczne wyzwanie hahaha” - zaśmiał się sadystycznie.
„Przerobie ich na szaszłyki” dodał saiyanin.

Nie wiedział jednak że na planecie Namek właśnie odbywa się bitwa!
To nowy Kaioshin Południa Arimasen walczy z wysokim, zielonym i pomarszczonym magiem!

„Przestań się wygłupiać o wszechmogący, wiesz że nie możesz się mi równać - nie w tym tysiącleciu!” -rzekł nieznajomy mag
„Zamilcz demoniczny Nameczaninie! Niszczysz dobre imię mieszkańców tej planety” - krzyknął Arimasen.
„Oh tak? Powiedz dlaczego zatem czekałeś aż pojawię się tu hmm?” - powiedział nameczanin.
„Pomiędzy twoimi pojawieniami ciężko było cię namierzyć jakbyś rozpływał się w powietrzu, ale teraz już rozumiem! Wykradłeś pierścień czasu! Nie pochodzisz z tej epoki!” -odparł Kaioshin
„Bystryś lecz bezsilny kaioshinie. Jestem tu gdyż interesują mnie pewne żywe źródła energii, których będę potrzebował by odzyskać potęgę.” Powiedział paraliżując kaioshina
„Widzisz nazywam się Lord Tecuciztecatl, kiedyś wszechpotężny - dziś już raczej trochę stary i zbyt słaby by wykraść energię od wojowników z moich czasów” - powiedział Tecuciztecatl.  

Nagle znikąd pojawia się Karito!!
Jednym ciosem powala Nameczanina na łopatki, po czym odgryza my przedramię!
„Mniam... Ślimacze mięso!!!” - wymamrotał Karito
„Niech to szlag, jeszcze jego tu brakowało!” - pomyślał  Kaioshin
„Ale jednak mnie uwolnił!” dodał pod nosem.
Wyprowadzony z równowagi mag odrzuca narwanego przeciwnika w dal swoim kiai.
„Stracisz wszystko żałosna małpo! Hmm...OHOHOHO no tak...to jest to czego potrzebuje: Saiyanska energia!” -zaśmiał się Tecuciztecatl i wyczarował coś na kształt magicznej lampy.
„Coo? Nie może być!” - krzyknął Kaioshin.
„Oh nie martw się mój kaioshinie, by wyzwolić te moc potrzebuje złożyć ofiarę! Nadasz sie idealnie! Hohohoho” - oznajmił nameczanin.

Po chwili... Karito otrzepał się z gruzu i oblizał krew z pękniętej wargi. Wziął kilka kęsów nameczańskiej ręki którą trzymał a następnie ją upuścił.
„Zdechniesz ślimaku!” - krzyknął rzucając się na maga.
Bez namysłu zraniony Kaioshin postanowił się dołączyć myśląc „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem!” - niestety mylił się. Zirytowany Saiyanin szybko odbił go głową krzycząc „Czekaj na swoją kolej! Ciebie też zeżrę!!”
Nim się obejrzał został spętany rozciągniętą świeżo zregenerowaną ręką Tecuciztecatla!
„Pieprzony, jak on...?!” - burknął Saiyanin
„To ma być ta potęga pradawnych Saiyan? W moich czasach byłbyś tylko cieniem, no dalej znam twoją legendę! Wiem ze chcesz więcej durna małpo! Pokaż mi swoją moc albo nigdy nie zostaniesz królem!” - zadrwił demoniczny Namek, zaciskając coraz bardziej pętle na ciałach obu oponentów.
„Nigdy nie waż się drwić z Saiyańskiej potęgi!!!!” - wrzasnął Karito w szale rozrywając rękę nameka na strzępy, jego oczy przybrały kolor zielony... jego włosy przebłysły kolorek szczerego złota!
Ruszył szarżą do ataku! Ale został unieruchomiony dzięki telekinezie!
„Jak mówiłem stracisz wszystko!” - powiedział pewny siebie Tecuciztecatl. Po czym wymamrotał jakieś zaklęcia w rodzimym języku. Pozbawiając Saiyanina transformacji, ale gdzie podział się Kaioshin?!
„Wiesz co się teraz stało? Odebrałem Ci całą Twoją moc... Twoje umiejętności, potęga należą teraz do mnie! Musiałem użyć tego żałosnego Bożka jako przewodnika... wiec nie myśl ze zostawiam Cię samego haha od teraz jest on niewolnikiem w Twojej duszy hahaha”
Namek użył pierścienia czasu i przeniósł się do czasów współczesnych, na błękitna planetę.
„Ten gadżet bożków powinien być bardziej dokładny pfff...” zakpił z niezadowolenia Tecuciztecatl.  Po czym zmiażdżył kości Saiyana i rzucił nieprzytomnego do morza i zniknął.

Około 4 miesięcy później, Saiyanin obudził się w ciężkim szoku... cały w gipsie od pasa w górę i bandażach na głowie. Obok łóżka stała niewysoka blondynka z całkiem poważną miną.
„Nie wierze że wreszcie się obudziłeś, miałam już odłączać Cię od maszyny” - powiedziała stanowczo.
„Nazywam się C-98, znalazłam Cię na pobliskiej plaży, a Ty masz jakieś imię nieznajomy?” - dodała.
„Co to za planeta? Nie wyglądasz na Saiyanke!” Krzyknął oburzony Karito.
„Jesteś na Ziemi niewychowana kupko nieszczęść! Znam z widzenia kilku Saiyan którzy walczyli o dobro tej planety i nie wyglądasz jak któryś z nich.” - powiedziała zirytowana C-98.
„Nie pamietam co się stało, ale chce wrócić na swoją planetę!” - krzyknął Saiyanin
„O nie mój drogi! W takim stanie nie ruszysz się jeszcze przez parę tygodni” -odpadła Pani cyborg.
Po czym założyła dziwne urządzenie z szybką na oko.
„Mój scauter nie wyczuwa od Ciebie wielkich pokładów energii, jednak wyglądasz jakbyś przeżył bitwę niemożliwa dla kogoś z takim poziomem” - dodała.
„Moja moc! Ten robak! Argh!” - Wrzasnął, próbując się zerwać z łóżka wściekły Saiyanin, torturowany przebłyskiem wspomnień z bitwy na Namek.
Utraciwszy równowagę został złapany przez blondynkę.
„Gdy będziesz miał siły powiedzieć coś sensownego to mnie zawołaj. Chętnie się dowiem kim jesteś.” - zaśmiała się kobieta.

Mijały dni, potem tygodnie a uparty Saiyanin wciąż milczał patrząc z łóżka w niebo. Niewiele pamięta z tego co się wydarzyło, ani gdzie szukać swojego oprawcy. Jedyne o czym myśli to porządny saiyanski trening! Pewnego dnia gdy C98 postanowiła jak codziennie zajrzeć do pokoju w którym leżał Karito wręcz osłupiała na widok Saiyana
„Ty uparty! nie wol..?!” - ledwo wykrzając słowa, ku zdziwieniu ujrzała saiyanina stojącego o własnych nogach, dopiero wtedy zauważyła jaki jest naprawdę wysoki!
Saiyanin skoncentrował się i napiął mięśnie niszcząc „zbroje” z gipsu i bandaży... a następnie upadł z bólu.
C98 szybko podbiegła go podnieść mówiąc:
„Zaczynasz naprawdę mnie wner..”
„KARITO” - przerwał jej Saiyanin.
„Nazywam się Lord Karito” dodał.
Wywołało to uśmiech u Ziemskiej kobiety-cyborga.
„Jednak masz jakieś imię, co? Skoro już kości ci się zrosły to od jutra zaczynamy trening!” - powiedziała C98
„Hmm?” - zdziwił się Karito.
„Wyślę Cię do pozostałych Saiyan, ale najpierw nauczymy Cię na nowo chodzić” -powiedziała zdeterminowana blondynka.

Od tamtego zdarzenia minęło półtorej roku, dziś na świat przyszły pewne bliźnięta! Drobna czarnowłosa i niebieskooka dziewczynka z ogonkiem - Haba i czarnowłosy, kudłaty chłopiec o imieniu Nero. Pech chciał że to jedyny dzień w którym Karito może odlecieć niezauważony z Ziemi. Uraczył ich tylko na chwile by zmierzyć ich poziomy mocy, dziewczynki był ogromny! Natomiast chłopca nie wiele silniejszy niż przeciętnego mieszkańca Ziemi. Karito odszedł, oznajmiając tylko swojej partnerce że jest jej wdzięczny i wróci kiedyś po nią jak odzyska to co mu odebrano.

Po czym wsiadł do małej kapsuły kosmicznej i ruszył wedle współrzędnych na planetę Saiyan. Niestety jego niedokładne polecenie zaprowadzi go na nie tę planetę Saiyan która jest mu dobrze znana z przed milenium, a „nowa” zamieszkana częściowo przez Saiyan - Planeta Vegeta.

Techniki startowe:
KI blast
Bukujutsu
-
@Vados
@Vados
No.1 Vados' Fangirl
Liczba postów : 216

Lord Karito -  Bratobójca  Empty Re: Lord Karito - Bratobójca

Sro Sty 13, 2021 9:12 pm
AKCEPT
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach