Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Wnętrze Pałacu Empty Wnętrze Pałacu

Czw Sty 07, 2016 12:31 pm
Pałac połączony jest z ogromną platformą, w której wyryte są korytarze i wybudowane pokoje, w których pomieścić się może spora liczba osób. Biorąc pod uwagę fakt, że prawie cały czas ta budowla zamieszkała jest tylko przez dwie osoby, Wszechmogącego i jego sługę Mistera Popo, większość przestrzeni pozostaje niezagospodarowana.
Wewnątrz pałacu znajduje się specjalne pomieszczenie Wszechmogącego, a w nim jego tron, na którym zazwyczaj przesiaduje, robiąc sobie przerwę od czuwania nad Ziemią.

Wnętrze Pałacu Kamis-lookout
Wnętrze Pałacu Kamiinterior1


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Nie Lip 24, 2022 7:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Sob Maj 05, 2018 12:02 pm
Walka w końcu dobiegła końca. Kurisa miała zamiar wprowadzić ostatni atak - kopnięcie, które miało wybić przeciwnika z platformy w przestrzeń powietrzną. Jednak przed wykonaniem kopnięcia zatrzymał ją głos Popo, który stanowczo mówił, że to koniec walki. Dziewczyna wróciła do poprzedniej formy i upadła na jedno kolano próbując łapać oddech pomimo panującego w tym miejscu trudu. Musiała chwilę odsapnąć. Pierwszy krok już za mną. Będę musiała nauczyć się korzystać z tej formy efektywniej, bo póki co mam wyraźne problemy z tym. Dużo czasu nie potrzebowała, bo po chwili wstała i ruszyła za Mr. Popo w stronę pałacu. Weszła do środka i z zainteresowaniem zaczęła rozglądać się na boki. To miejsce wydawało się być jakieś takie większe, niż z wyglądu na zewnątrz, a przynajmniej takie sprawiało wrażenie. To miejsce pewnie nie raz jeszcze ją zaskoczy, bo to dopiero początek tej przygody. Szła dalej za nim, aż zaprowadził ją do celu.
- A więc to Ty jesteś Wszechmogącym? Witaj. Mam na imię Kurisa. - Powiedziała od razu, gdy go zobaczyła i wykonała ukłon w jego stronę na znak szacunku do jego osoby. On zapewne był jeszcze ważniejszym bytem na tej planecie niż Kamesenin czy sam Korin. Chciała wypaść przed nim dobrze i miała nadzieję, że pozwoli jej wejść do tejże komnaty, w której czas płynie wolniej. Potrzebowała mocy, aby ochronić to, co jest dla niej najważniejsze. Pytanie brzmi, czy faktycznie dostąpi tego zaszczytu? W grę nie wchodziła tylko natura i przyroda, ale również i życie każdej istoty na Ziemi. Nie znała do końca planów Beliala, ale już widziała, do czego są zdolne te istoty. Trzeba było powstrzymać panoszące się zło, nie miała innego wyboru.
avatar
Gość
Gość

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pią Sie 03, 2018 1:22 pm
Wydawałoby się, że Kurisu w kobiecej postaci wszedł do pałacu Kami-samy idąc za mr. Popo i po pewnym czasie doszedł do pomieszczenia, w którym znajduje się ta ważna osoba. Niestety nie było tak jednak do końca, ponieważ kiedy jeszcze szli korytarzami, ciało wojowniczki nagle zaczęło się całe świecić jasnym światłem, jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie. Nikt nie miał pojęcia co się dzieje. Ciało saiyanina zaczęło się zmieniać - przybrał na wzroście oraz masie mięśni, ramiona się poszerzyły no i zniknęły cycki. Po tej przemianie tajemnicze światło zniknęło. Kurisu spojrzał się na swoje dłonie i zaczął oglądać swoje ciało przekręcając głowę na dwa boki.
- Hura! Znowu jestem sobą! - Krzyknął z radości do Pana Popo. Wygląda na to, że otrzymane ciastko od Sakan miało tylko tymczasowe działanie, co wychodziło teraz na jego korzyść, bo nie do końca czuł się dobrze w tamtym małym i chudziutkim ciele. Cieszył się, że nie musi już być kobietą. Teraz będzie miał bardzo ważną nauczkę, aby nie brać jedzenia od obcych. Mr. Popo był zapewne zdziwiony zaistniałym wydarzeniem, dlatego Kurisu w szczegółach opowiedział mu, że został zamieniony przez Sakan w kobietę i że te zaklęcie, czy cokolwiek to było, miało tylko tymczasowe działanie. Ucieszony saiyanin chciał kontynuować swoją podróż do Kami-samy, lecz niestety znowu zostało im to niespodziewanie przerwane. Głośny odgłos wydobywający się z brzucha saiyańskiego wojownika przykuł uwagę ich obu. Do tego pojawiły się silne bóle brzucha, które sprawiły, że Kurisu musiał złapać się mocno za brzuch i zgiąć się w pół. Zaczął na przemian tuptać nogami próbując powstrzymać bestię, która pragnęła wydostać się na wolność. Teraz pojawiało się tylko jedno pytanie - rozwolnienie, czy zatwardzenie?
- Panie Popo... którędy do toalety? - Po wskazaniu kierunku niezwłocznie udał się energicznym ruchem prosto na biały tron. Przemieszczał się w zaskakująco szybkim tempie. Mógłbym śmiało rzec, że takiej prędkości nie dałby rady osiągnąć podczas walki, nawet w formie super saiyanina. To właśnie skrajne sytuacje sprawiają, że jesteśmy w stanie dać z siebie 110%. Rajski pokój szybko został odnaleziony przez wojownika, który zaraz zniknął za jego drzwiami. Nasz bohater chwilowo zniknął z planu akcji, lecz jednak wciąż uczestniczył wydając zza drzwi toalety różne, dziwne i śmieszne dźwięki.

Po długim czasie odgłosy zamilkły, a drzwi lekko uchyliły się. Najpierw wydostała się ręka, która złapała za drzwi, a potem wyłoniła się pozostała część wojownika. Był trupio-blady na twarzy i wyglądał, jakby miał zaraz upaść na glebę jak worek ziemniaków.
- Jeść... - Jedno słowo wyłoniło się ledwo z jego ust, gdy próbował o własnych siłach przemieszczać się po korytarzu, lecz niestety jednak nie udało mu się przejść dużej odległości, ponieważ zaraz stracił przytomność.

Po utraceniu przytomności Kurisu przeszedł w sen, przez który nadal odczuwał silne bóle brzucha. Miewał on różne sny - śnił wspomnienia ze spotkaniem z Ryu oraz Haricottem, albo miewał sny, które ze wspomnieniami nie miały nic wspólnego, na przykład wojna na Vegecie z Changelingami albo wizje z etapu powstawania Kurisu w zbiorniku. Męczył się przez bardzo długi czas, potem doszły jeszcze koszmary, w których widział zniszczoną Ziemię, kłęby dymu spowodowane pożarami lasów, ciała przyjaciół. W pewnym momencie złapał mocny wdech i gwałtownym ruchem podnióśł się do góry próbując ustabilizować powietrze. Zdał sobie wtedy sprawę, że znalazł się jakoś w łóżku w jednym z pokoi pałacu Kami-samy. Ból brzucha ustał, a Kurisu doszedł do siebie. Złapał się za głowę czochrając się po grzywie.
- Rany... ile czasu spałem? - Powiedział do siebie pod nosem. Oglądając się w lewą stronę zauważył postawiony stolik z mnóstwem gotowego i pachnącego jedzenia. Na jego twarzy pojawiła się radość, niczym małe dziecko, które otrzymało od rodzica swoją wymarzoną zabawkę. Od razu rzucił się pod stolik i zaczął całe jedzenie wpychać sobie rękoma do buzi. Jego apetyt w tej chwili bardzo dawał o sobie znać.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Sie 05, 2018 9:05 pm
MG

Popo wkroczył do pokoju, po czym odnalazłszy Kurisu, wskazał na niego palcem i nakazał mu za nim iść. Nie uśmiechał się - na jego twarzy widniała idealna pokerowa mina. Nie skomentował też przemiany dziewczyny w chłopca. Wyglądało to tak, jakby zupełnie go to nie ruszało.
- Iść ze mną. Twoja koleżanka przybyć. - powiedział krótko, po czym odwrócił się na pięcie i zaczekał na zewnątrz.
Gdy Kurisu wyszedł z pałacu w towarzystwie Popo, ujrzał Wszechmogącego, który rozmawiał z czerwonowłosą dziewczyną, która wyglądała znajomo...

z/t - Szczyt Pałacu
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pon Wrz 16, 2019 7:04 pm
Gdy tylko Kenzuran puścił sługusa ptaszora, to razem się udali w głąb pałacu, znikając w jego mroku. Musiał przyznać, że było tutaj dosyć ciemno, ale lubił takie klimaty. Samo miejsce też było dosyć spore. Z racji, że był paranoikiem to, wciąż wyczekiwał możliwego ataku, bądź zasadzki, więc zarówno jego oczy jak i wyczuwanie ki, były w gotowości. Po pewnym czasie dotarli do sali tronowej. Na sporawym białym tronie z czaszkami i kolcami siedział pomarszczony Nameczanin. Patrząc po wieku, przypuszczał, że mógł być podobny wiekiem do Guru, albo trochę młodszym. Tego niestety nie był pewien. Nie wyczuwał jego Ki, a to oznaczało, że potrafi ją ukrywać. Napewno jest silniejszy od tych Swoich przydupasów, ale wiadomo, może się okazać różnie. Mimo to nie podchodził zbyt blisko i też nie miał zamiaru klękać, bowiem był przywódcą frakcji również i jego żołnierze byli znacznie silniejsi od tych, których widział tutaj. Co najwyżej lider był na zupełnie innym poziomie, ale to tyle. Ledwo widział tego zielonka, ale przy okazji miał scouter. Oczywiście wyłączony pomiar mocy, ale za to lepiej widział w ciemności. Tak czy inaczej, tak jak się spodziewał, był to Nameczanin. Stary, co widać na pierwszy rzut oka, jeśli masz oczy i mózg. Nie wyglądał na silnego, ale na złowrogiego i tajemniczego już tak. Oczywiście był prawie pewny, że był bardzo silny, tym bardziej biorąc pod uwagę opowieści małpiastego. No niestety takie życie. Piano podszedł i powiedział, że tak jak zapewne prosił to ich przyprowadził, ale nie zdążył tego dokończyć bowiem dostał liścia od Swojego przywódcy. Dla niego to było idiotyczne, ale się nie mieszał. Oceniał tylko szansę na możliwe przeżycie. Ptak nie zamierzał wstawać. Był prawie pewny, że małpiasty, się zaraz znowu rzuci, albo też będzie odwrotnie i się ucieszy, że ptaszor oberwał. Nie obchodziło go to zbytnio. Powiedział, że zawiódł go ostatni raz. Ciekawe czy zamierzał go wykończyć. Następnie zwrócił się do nich pytając czego. Nie patrzył na jego ton bo miał to w dupie, ale miał parę rzeczy, które pewnie go zainteresują. Ciekawiło go tylko to, czy bał się śmierci. Zapewne tak sądząc po tym jaki był. Taki Guru raczej to miał gdzieś, ale Daimao raczej nie. I miał jeszcze jedną rzecz, która by go zainteresowała. Nie miał zamiaru najpierw zadawać pytania, bądź coś mu proponować ponieważ może go tylko zirytować bardziej niż to konieczne i zginie. Musiał pokazać, że warto jest z nim współpracować. Jak będzie chciał go kontrolować, to się lekko zdziwi. Podszedł do Daimao trochę bliżej, ale zachował odpowiednią ostrożność. Nie było widać w nim strachu, bo dopóki nie okaże się, że nie ma możliwości przeżycia to nie ma się czego bać. Ma sporo możliwości, by zwiać oraz tajną broń w postaci Brollego. Nawet Piccolo zapewne wie o Jego sile. Ukłonił się niczym dżentelmen i się odezwał.
- Wszechmogący Piccolo Daimao. Czy interesowałaby Ciebie wieczna młodość?
Najpierw zaczął od czegoś co najbardziej mu się, by spodobało, a potem dodał kolejne przynęty.
- Zainteresowałby Ciebie możliwy powrót do życia? A może chciałbyś zaopiekować się tą planetą osobiście i, wziąć ją pod opiekę niczym władca?
Tutaj się odniósł do możliwości jego śmierci i możliwego powrotu do życia. Śmierci wiadomo czemu. Przez upływ czasu, a także odniósł się do możliwego podbicia tej planety, ale nie powiedział tego wprost. Ba. Opieka to opieka. Nie wiążę się tylko z inwazją prawda? W każdym razie, wystawił trzy możliwe przynęty, ale nie powiedział nic więcej. Teraz go ciekawiły jego propozycję. Umowa. Możliwe groźby. Strzelał, że pewnie dojdzie do tego trzeciego. Dobrze zna już takie typy osób, dlatego strzelał, że chętnie też podbiłby tę planetkę. Niedługo się okaże, czy jego propozycję zainteresowałyby tego nowego Wszechmogącego. Jeśli tylko ogórek zacząłby coś kombinować to używa dwóch barier na raz, łapie Kenzurana i używa kai kai, ale to w ostateczności. Woli na razie nie wyciągać tego asa z rękawa, o ile nie jest to konieczne. Liczy na możliwość dogadania się. I też go ciekawiło, czy wyczuł ten nagły skok energii pod jego Pałacem, oraz co zamierza z tym zrobić. Pytanie jest takie, czy Nameczanin jest gotowy pójść na ugodę i się dogadać, czy woli siła zmusić Imperiusa do uległości. Jeśli to drugie, to niestety uzna, że nie ma co tutaj być i po prostu stąd ucieknie. Pytanie też co zrobi małpa. Miał nadzieję, że nie odwali niczego głupiego, a jeśli odwali to cóż. Zobaczy się.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pon Wrz 16, 2019 10:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pon Wrz 16, 2019 10:37 pm
Wkraczając do kazamatów nienawiści, czyli do Pałacu nowego Wszechmogącego, Wojownik nadal się kierował za ptaszorem. Młody Saiyanin rozglądając się tak, naprawdę mógł dostrzec swoimi oczami że jest tutaj większy mrok niż wcześniej. Syn Kellana jakoś się tym nie przejął, wiedział przecież że raczej jego zielony koleżka nic mu nie zrobi, tak przynajmniej odczuwał, wreszcie po części pomógł w jego uwolnieniu mimo iż nawet nie dotknął się do tej maszyny ryżowej. Chodząc tak przez dłuższą chwilę, wreszcie z małym ptaszkiem dotarli do jakiegoś chyba miejsca spoczynku Zielonoskórego. Wreszcie zatrzymując się przed nim, Piano odezwał się pierwszy i to było bardzo złe, ponieważ dostał mocno w dziób, odlatując na najbliższą ścianę. Daimao rzucił jakimiś słowami w stronę jego sługi, że ten go zawiódł, a potem kolejne zdanie padło w stronę jego oraz tego mrocznego zamaskowanego jegomościa. Była dłuższa chwila ciszy, gdyż na pewno Nihilius namyślał się nad doborem słów, Brat Klen tylko skrzyżował przedramiona na wysokości torsu i wyczekiwał na swoją kolej. Kenzuran wysłuchując zdań Imperiusa, dziwił się niesamowicie wielce, ponieważ te propozycje były chore, a nie można było zapomnieć że jednak Daimao przed połączeniem się z Kamim, był zły.

Mężczyzna z utraconym ogonem wreszcie skończył słuchać tych bzdur, które wygadywał rogacz i musiał się pożalić Wszechmogącemu względem jego treningowi:
-Daimao, ja muszę wiedzieć czy na pewno przybrałem na silę, ta twoja sala jest popsuta, napraw ją albo daj mi coś co mnie wzmocni! - powiedział zaciskając przed nim pięść. Nie odczuwał żadnej zmiany w swojej energii, bo jej po prostu nie potrafił wyczuwać, a nie miał scoutera. Niebieskooki chciał się dowiedzieć w jakikolwiek sposób że stał się silniejszy i że na pewno ta cała magiczna sala ducha i czasu mu pomogła, ale chciał to usłyszeć id Zielonego Ogórka.
-Mam nadzieję, że będziesz miał na to jakieś usprawiedliwienie, a jak nie, to potrzebuje innego sposobu na stanie się silniejszy, perfekcyjny android nadchodzi a nie wiem jaka będzie jego moc i potęga, dlatego musimy być gotowi na wszystko, Daimao! - Widać było na jego bicepsach, jak żyły powychodziły w niektórych miejscach, ponieważ brał to wszystko na poważnie, czyli na serio serio. Kenzuran teraz tylko mógł wyczekiwać na odpowiedź ze strony nowego Wszechmogącego i jakie dalsze będą plany.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Wto Wrz 17, 2019 8:09 pm
MG

Piano podniósł się z pozycji leżącej do siedzącej. Patrzył ze strachem na swojego pana, ale nie odzywał się, by nie zezłościć go jeszcze bardziej.
Najpierw, jak się można było spodziewać, zaczął Nihilius Imperius. Ukłonił się ładnie, grzecznie, jak przystało, kiedy przychodzi się do kogoś w interesach.
Kenzuran, będąc oczywiście w gorącej wodzie kąpanym, wypalił od razu po ostatnim słowie Nihiliusa. Daimao spojrzał na niego, niby obojętnie, ale dało się wyczuć w powietrzu rosnącą niechęć do Saiyanina. Spojrzał na stojącego obok niego rogacza i uniósł dłoń do góry, by ten poczekał chwilkę. Widocznie jego propozycja go zaciekawiła, ale nie mógł przejść obojętnie obok braku kultury Kenzurana.
- Po pierwsze, nie jesteśmy przyjaciółmi, żebyś zwracał się do mnie w ten sposób. Po drugie, miałeś umowę z Kamim, nie ze mną. Po trzecie... - urwał na moment, po czym pomachał dłonią, jakby odganiał od siebie muchę.
- ... mam dość twoich wiecznych krzyków i żądań. Wynoś się. - rzekł oschle. Skierował swoje spojrzenie na Nihiliusa i skinął głową, dodając po chwili.
- Jako jedyny masz coś do zaoferowania. Kontynuuj.
Piano w tym czasie doczłapał się powoli do tronu, na którym siedział Piccolo. Wyprostował się i jak na lojalnego sługę przystało, stanął u boku swego pana.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Wto Wrz 17, 2019 10:10 pm
Krwistooki niestety nie zdążył nawet dostać odpowiedzi od zielonego, ale widział po jego spojrzeniu, że go zainteresowało. Nie oszuka tak łatwo starego lisa, a oczy to zwierciadła duszy, i chociaż udawał obojętny wzrok, to widział tą iskierkę zainteresowania. Mocnego, zainteresowania. Imperius, wie jak uderzyć słowami, by przekonać kogoś do Siebie, albo zainteresować. Uśmiechnął się, chociaż nie było tego widać pod maską. Najważniejsze było to, że zaciekawił Swojego rozmówcę. Pokazał wcześniej zarówno siłę jak i status, a teraz uprzejmość oraz pewne możliwości. Teraz, gdy udowodnił, że jest wartościowy, to Daimao kilka razy pomyśli zanim go zabije, albo mu zagrozi. Bowiem jak będzie chciał zrobić to siłą to musi się liczyć z tym, że Nihilius pozostanie nieugięty i będzie wolał zginąć, tym bardziej znając sposoby na możliwy powrót do życia. To oznaczało, że nie może go od tak zmusić do współpracy. Tym bardziej, że na zewnątrz pałacu znajdował się jego silny podwładny. Chyba nie warto ryzykować i starać się takiego osobnika zmusić groźbami prawda? Lepiej się z nim porozumieć. O wiele się więcej zyska na współpracy, tym bardziej, że nawet nie był stąd. Kto wie, jakie mroczny mógłby mieć sposoby. Może też tylko udawać słabiaka. Piccolo to nie jest idiotą i doskonale o tym wie. Z resztą nie myli się. Jakby ogórek chciał go zmusić to skończyłyby się negocjacje. Obaj, by na tym stracili. A to niedobrze. Dlatego jeśli dobrze to ogarnie to załatwi Sobie współpracę, Co prawda wie o kulach Ziemskich tak samo jak o Nameczańskich, ale i tak dopyta na wszelki wypadek, by było, że nic o tym nie wie, oraz coś odnośnie tej całej sali. Oprócz tego pewnie będą inne rzeczy, ale to zaraz. Co ciekawe warto dodać, że teraz słyszał rozmowę Fu, Sethera i jakiś ludzi. Wcześniej scouter nie, był odpalony. Westchnął. No nic, na razie będzie po prostu słuchał tego co tam mówią, jednym uchem. Kolejna sprawa, była taka, że te ogromne ki, które wyczuł pod Nimi nagle zniknęło. Jakby ta osoba się rozpłynęła w powietrzu. Miał złe przeczucia odnośnie tego. Tym bardziej, że był paranoikiem. Na wszelki wypadek, był gotowy do ucieczki. Może przesadzał, bo ta osoba mogła się przenieść na inną planetę, albo nagle wybuchnąć, bo tak, ale nigdy nie wiadomo. Niestety, małpa bez ogona, była w gorącej wodzie kąpana i rzuciła się na zielonka z wyrzutami, mówiąc, żeby sprawdził czy przybrał na sile i może ta sala jest zepsuta, i by mu dał coś innego. Znowu ta sala. Ponownie go zaciekawił. Prawie wybuchnął śmiechem, gdy ten zaczął gadać z pretensjami, że ma nadzieję, że Daimao ma jakieś usprawiedliwienie i potrzebuje innego sposobu na stanie się silniejszym, bo perfekcyjny android nadchodził. Czymkolwiek to było. Niestety Kenzuran pchał się w gips i chyba, był samobójcą. Na wszelki wypadek się odsunął, by nie oberwać, jak zaczną walczyć. Widział, że Nameczanin był zirytowany postawą małpy. Uniósł dłoń do góry, by Bóg poczekał chwilkę, co On uczynił. Kultura tego wymaga, tym bardziej, gdy się prowadzi interesy. Zastanawiał się, co ten uczyni. Jak zareaguje. Musiał przyznać, że był lekko zaskoczony. Spodziewał się ataku, a tu proszę. Nie doszło do czegoś takiego. Zaczął od tego, że nie są przyjaciółmi, by się zwracał do Niego w ten sposób, pomógł w jego uwolnieniu, dlatego go nie zabił. A to jest ciekawa informacja. Zamknęli go i Kenzuran go uwolnił? O tym nie miał informacji. Ale to nawet dobrze. Zielony przez to wie, że warto mieć sojuszników. Miał niby umowę z Kamim, to był pewnie poprzedni wszechmogący. Ostatnie było nawet zabawne. Machał dłonią, jakby odganiał od Siebie natrętnego owada i dodał, że ma dość jego krzyków i żądań i kazał mu się wynosić. To wszystko mówił zimnie i oschle. I tak uznał, że małpiastego dobrze potraktował. Nie zaatakował go jak tego całego Piano. Potem popatrzył się na rogatego i powiedział, że jedyny ma coś do zaoferowania, i by kontynuował. Jego przydupas się w tym czasie doczłapał do jego tronu i wyprostował. Było to komiczne. Ciekawe czy Saiya-jin go zaatakuje. To byłoby w jego stylu. W tym czasie, gdy ten gadał ze złotowłosym to Shinjin już wcześniej szybko myślał o tym co powinien teraz zrobić. Wiedział, że dobrze zrobił zaczynając od zaoferowania czegoś, a nie pytania. Nie było potrzeby go denerwować. Musiał pokazać, że ma odpowiedni status, siłę, oraz coś co może być przydatne dla Niego. Kiwnął głową, gdy ten mu dał sygnał i kontynuował.
- Wszechmogący. Obaj jesteśmy liderami frakcji. Dlatego proponuję Ci współpracę.
Doskonale wiedział, że nie może tylko wszystkiego mówić i dawać mu każdej informacji jak na tacy. Musi to odpowiednio wyważyć. Dlatego najpierw zaproponował współpracę. Widział zapewne po samym Brollym, że jest godny z nim współpracować. Ale to nie było wszystko.
- Zanim powiem o co mi chodziło to pozwól, że zadam Ci również parę pytań i możliwości naszej współpracy. Jestem pewien, że obaj dobrze na tym wyjdziemy.
Nie miał zamiaru przesadzić oczywiście, więc nie będzie tylko zadawał pytań, ale też powoli mówił coś, co może go zainteresować.
- Smocze kule. Czy działają tak samo jak te z pewnej planety? Jestem ciekaw, jakie są tutaj. Oczywiście, proponuję pomoc w ich zebraniu, w zamian za życzenie.
Wszechmogący doskonale wiedział, że na tej planecie jest wiele potężnych wojowników. Nie jest powiedziane, że sam da radę. Nie jest powiedziane, że w ogóle dadzą radę, ale szansa jest. Oczywiście, by pomóc mu w ich zebraniu, potrzebował informacji. To raczej pewne. A, że Imperius go głównie testował, bo o kulach wie sporo, to inna sprawa.
- Zaciekawiło Mnie też to o czym mówił Kenzuran. Sala. Rozumiem, że to nie jest zwyczajna sala prawda? Co ma w Sobie takiego specjalnego? Jeśli ma takie możliwości jakich On mówił to sądzę, że jakbym był silniejszy razem z Moimi podwładnymi to bylibyśmy w stanie pomóc Ci znacznie bardziej.
Zapytał z ciekawości i ponownie nie tylko zadał pytanie, ale dał kolejną propozycję odnośnie ich możliwej współpracy.
- Czy słyszałeś coś o Chocolayu i jego wieży zakrytej przez ciemne chmury, a także o świętej wodzie, którą miał ukraść? Wiesz może gdzie ona jak i wieża czarnego kocura się znajdują? Sądzę, że ta woda przydałaby się zarówno Mi jak i Tobie.
To nie był koniec, oczywiście. Miał jeszcze wiele różnych propozycji, ale na razie nie będzie taki szybki, więc na ten moment doda coś ostatniego.
- Bowiem niestety wieża białego kocura właśnie się zawaliła, i obawiam się, że święta woda również przepadła. Chyba, że się mylę. A jeśli nie, to kot również powinien skądś tą wodę otrzymać prawda? Chyba jej nie wyczarował znikąd. Dzięki niej moglibyśmy się dogadać również z Chocolayem. Sojusz naszej trójki, byłby bardzo opłacalny.
Dodał na koniec. Coś takiego nawet go powinno zainteresować. Pokazał też Daimao, że teraz On musi dodać coś od Siebie jeśli w ogóle chciałby współpracować, i dowiedzieć się czegoś więcej o tym co Imperius mówił wcześniej. W końcu nie może mu od razu powiedzieć wszystkiego. Dlatego odzywał się z pełną kulturą i przy każdym pytaniu, dał coś co miało zainteresować Nameczanina i przekonać go do podania informacji, ale co ważniejsze, dostępu do tych rzeczy. Informacja, informacją, a dostęp i pomoc Swoją drogą. Dopiero, gdy się zgodzi na współprace to jest gotowy, powiedzieć coś więcej na temat możliwego powrotu do życia. Głównie była teraz mowa na temat ich zwyczajnej współpracy. To jest raczej normalne. Dziwne, by było jakby Bóg, od razu mówił wszystko jak na tacy. Wtedy nie miałby żadnej wartości, a tak przedstawił coś co go zainteresowało, zadał normalne pytania i także zaproponował, ze Wszechmogący mu pomoże, albo da dostęp, przy tym proponując za każdym razem coś od Siebie. To się nazywała uczciwa współpraca. Jeśli będą się dogadywać na temat normalnej współpracy, to dopiero wtedy, będzie oznaczało, że mogą Sobie pozwolić na więcej, i na coś znacznie ważniejszego, jak dla przykładu możliwe przywrócenie życia, czy pomoc w podbiciu Ziemi. Jego rozmówca nie był głupi i doskonale wiedział, że nie mogą od razu zacząć z grubej rury, tylko od czegoś mniejszego. Mają w końcu czas. Raczej. Teraz tylko czekał na odpowiedź. Sądził, że był wystarczająco kulturalny, ale nie był uległy, a przy tym zadał pytania i dał coś od Siebie. Nie żądał, nawet nie było tak, że nie dał niczego od Siebie w zamian, a to już ważne prawda? Uważał, że aktualnie nic nikt nie tracił, nie próbował, ani go wykiwać, ani dać mu za dużo. Inaczej to nie byłaby wtedy współpraca.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Nie Wrz 22, 2019 5:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Wto Wrz 17, 2019 10:27 pm
Kenzuran widział kątem oka, że mały ptaszek się wreszcie podniósł z podłogi, ale najwyraźniej tak się bał, że nie chciał się odzywać. Złotowłosego jakoś to nie ruszało, z chęcią jakby mógł, złamałby mu ten kark, gdyby było inaczej. Niebieskooki wreszcie dostrzegł tylko jakiś gest ze strony Daimao i usłyszał jego słowa. Mężczyzna z utraconym ogonem nic z tego nie rozumiał, nie byli dobrymi kolegami, którzy stanęli w ramie w ramię przeciwko Czerwonej Wstędze. Najwyraźniej nowy Wszechmogący zapomniał dzięki komu został uwolniony, no tak to przecież wreszcie nie Wojownik go uwolnił, tylko ten cały Gang Pilafa. Młody Saiyanin westchnął pod nosem i delikatnie się napinając w niewielkiej furii, odpowiedział mu:
-Gdyby nie to, że pomogłem Gangowi Pilafa, ciągle byś był zamknięty w maszynce do ryżu. Najwyraźniej się pomyliłem, trudno... - powiedział i stając do niego plecami, powoli się kierował do wyjścia.

Zanim jednak wyszedł, Syn Kellana stanął przy zamaskowany rogaczu i szepnął mu do uszka następująco:
-Uważaj na niego, teraz będziesz sam... - powiedział, na odchodne klepnął go po ramieniu. Oczywiście Brat Klen nie wiedział, że Zielonoskóry mógł to usłyszeć, dlatego też już reszta go nie obchodziła. Nie miał zamiaru brać udziału słuchać tej cały gadki Imperiusa o jego dziwnych marzeniach oraz innych pierdołach. Kenzuran wypuszczając powietrze nosem, szedł korytarzami aż wreszcie dostrzegł blask, który wpadał przez to, że nie było tutaj drzwi. Docierając do wyjścia, Wojownik przekroczył próg i znowu się znalazł na platformie, tam gdzie czekali pachołkowie Daimao oraz Saiyański obrońca Nihiliusa.

z/t -> Szczyt Pałacu/Lewitująca Platforma
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Czw Wrz 19, 2019 7:26 pm
MG

Kamiccolo Daimao w ogóle nie słuchał słów Kenzurana. Gdyby nie wparował przed jego oblicze z krzykiem i żądaniami, ich rozmowa mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. 
Daimao spojrzał na Nihiliusa, pozwalając mu kontynuować. Ten po chwili zaczął swój długi wywód.
- Smocze Kule są poza zasięgiem dla wszystkich, nawet dla mnie. - odpowiedział, poprawiając się na tronie. Oparł swój policzek o dłoń, cały czas wyglądając tak, jakby nie miał żadnego zainteresowania z obecnej rozmowy.
- Sala sama w sobie nie ma nic specjalnego. Czas tam płynie wolnej. Jest zajęta. - ponowna konkretna odpowiedź, bez zbędnego przedłużania.
- Chocolay to ścierwo, którego mam zamiar się pozbyć. Święta Woda przepadła razem z upadkiem wieży Korina. Widziałem to. - ponownie poprawił się na fotelu, tym razem pochylił się do przodu, jakby chciał wstać. Oparł jedynie łokcie o swoje kolana, krzyżując palce obu dłoni. Posłał zimne spojrzenie Nihiliusowi, chwilę obserwując go w ciszy.
- Pośpiesz się. Nie mam całej wieczności. - odparł, po czym oparł się plecami o tron, dłonie kładąc na jego podłokietnikach.

Piano zaczął panikować, wyczuwając nadchodzącą walkę. Skierował się do Daimao, pokonując swoje przerażenie.
- P-panie! Na zewnątrz zaraz rozpęta się walka! 
- Doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Wykonałeś polecone ci zadanie?
- Hę...? Tak, panie! Zgodnie z twoimi wskazówkami!
Piccolo skinął głową do swojego podwładnego, pozwalając mu tym samym na odejście. Przeniósł swoje spojrzenie na Nihiliusa, po czym podrapał się palcem po podbródku. Wciąż czekał na rozwinięcie tematów poruszonych na początku rozmowy.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pią Wrz 20, 2019 11:51 am
Spodziewał się, że saiya-jin, który nie miał ogona, się rzuci na biednego, pomarszczonego ogórka, jednakże tak się nie stało. Westchnął tylko pod nosem i lekko zdenerwowany odpowiedział, że gdyby nie pomógł gangowi Pilafa go uwolnić to ciągle, byłby zamknięty w maszynce do ryżu, ale chyba się pomylił. Zaraz. Uwolnił? Z maszynki do ryżu? Biorąc coś takiego na logikę to jest to niemożliwe, ale gdy magia wchodziła w grę, to co innego. Czyżby to jedno z zaklęć, lub technik pieczętujących? Całkiem możliwe. Teraz już wiedział, o co chodziło wcześniej. Co do braku agresji. Nawet się trochę zdziwił. Tym bardziej, gdy ten prawie go dotknął to jak to On to normalnie jako paranoik, i bóg nie pozwoliłby na to brudnemu śmiertelnikowi, ale ta małpa nie była brudna. Głównie dlatego, że dała mu pewne informacje, i zaprowadziła tutaj, więc nic nie zrobił. Słyszał, że ma uważać, bo będą teraz tutaj sam na sam. Kiwnął na to głową. Mu to też, nie było na rękę, ale nie ma większego wyboru. Po pewnym czasie kroki ucichły, a on był sam na sam z potencjalnym wrogiem. Dlatego zawsze był gotów do ucieczki, normalnie mógł ryzykować jeśli trzeba, ale tylko jeśli ma odpowiednie informacje, by wiedzieć, że ryzyko mu się opłaci i w ogóle jest możliwe. Niestety chociaż jego armia, była słaba to co z nim? Tego nie wie. Zielony zaczął wreszcie odpowiadać na zadane pytania i możliwości współpracy. Nie były takie jakie On chciał. Nameczanin wspomniał, że smocze kule, są poza zasięgiem wszystkich, nawet jego. Trochę go to zdziwiło. Czyżby miał je w posiadaniu ktoś silny? Ktoś je zdobył i się ukrywał? Zostały zniszczony? Przeniesione na inną planetę? Przestały działać? Nie miał  bladego pojęcia. Tylko domysły mu zostały. Czyżby jego plan związany z kulami, nawet nie byłby w stanie się rozpocząć? Najwidoczniej. Poprawił się na tronie i wyglądało to tak jakby nie interesowała go rozmowa. Ale jeśli tak, by było, to by nie rozmawiali. Zostałby wyproszony. Po prostu wie, że również i Imperius potrzebuje informacji. Dowiedział się najpierw, że sala sama w Sobie nie ma nic specjalnego, ale dodał, że czas tam płynie wolniej. To już go mocno zaskoczyło ale, że miał maskę to nie było tego widać. I to jest niby nic specjalnego? To już się bał, co jest według niego czymś specjalnym. Wolniejszy upływ czasu! Zależy jak wolny. Ale o to może dopyta. Niestety była zajęta. Przez kogo. Jakiegoś jego pomocnika. Kolejnego z jego sług? Nie pytał, bo i tak go to nie obchodziło, a prędzej czy później wyjdzie. Ale już teraz wiedział, że ta sala może się mu przydać. Będzie musiał się poważnie nad tym wszystkim zastanowić. Może nawet dogada się odnośnie tego, by Mu jak i jego najważniejszym podwładnym to użyczyć. Brolly byłby znacznie potężniejszy. Aż się uśmiechnął. Najpierw uwolniony potencjał, a potem to. Chocolay to podobno ścierwo, które chce wyeliminować. Z jednej strony szkoda, z drugiej. Jest mu to nawet na rękę. Niestety święta woda przepadła podobno razem z wieżą Korina i on sam to widział. Ciekawe jak. Też był dalekowzroczny? Bo jakby, dodał, że usłyszał to zrozumiałby to. W końcu mają niezły słuch. Teraz się zastanawiał, czy jest w takim razie sens, by iść do Chocolaya, ale nie tracił nadziei. Nawet jeśli, to może ten kot ma coś innego, albo jakieś informacje. Nie wie, ale się dowie. Ponownie się poprawiał na fotelu, ale Shinjin go uważnie obserwował. Jego mowę ciała. Oparł się łokciami o kolana i skrzyżował palce obu dłoni i przez jakiś czas się nie odzywali. Dla Imperiusa to wyglądał na jakiś sygnał, albo technikę, więc był gotowy do ucieczki w każdej chwili. Na wszelki wypadek. Ucieczka plus dwie tarcze może sprawią, że da radę przeżyć. Warto wspomnieć, że dostawał masę informacji na temat tego co się działo w jakiejś wieży muskułów. Może warto, będzie porozumieć się z Setherem na ten temat? Słyszał też głos innego z Saiyan, Shade'a który był mocno wkurzony odnośnie tego co się stało z wodą. Nie zaskoczyło go to. Ciekawe, czy wie, kto to zrobił i co z tą osobą zamierza zrobić. Daimao wreszcie się odezwał, żeby się pośpieszył, bo nie ma całej wieczności. On może i nie ma. Ale Imperius ma. Mimo to postanowił przejść do tego, co go najbardziej zainteresowało, ale ktoś mu w tym przeszkodził. Usłyszał ze scoutera krzyk Kenzurana, który gadał coś o rodaku i inne takie bzdety Jakiś rodak i Guts. Pytał go odnośnie Beliala i innych spraw. Zapytał też jak ich znalazł i co się stało z rudą i saiyanem z M na czole. Niech się drze jeszcze głośniej, bo wszystkiego nie słyszał. Już miał to przekazać ogórkowi, ale Piano zaczął panikować i mówił, że na zewnątrz się zaraz rozpęta walka. Piccolo, nie był zaskoczony i zapytał czy wykonał polecone zadanie, i ten odpowiedział, że tak, zgodnie z jego wskazówkami. Tamten tylko skinął głową, jego sługa odszedł, po czym popatrzył się na Boga i podrapał palcem po podbródku, najwidoczniej czekając na pierwsze tematy poruszone wcześniej. Tak jak sądził, to go najbardziej zainteresowało. Wiedział co zrobić i może dlatego jeszcze żył. Teraz musi pokazać, że warto z nim współpracować, i może to co oni kombinują, o czym wiedział wcześniej, go nie dotknie w złym tego słowa znaczeniu. Śmierci się nie bał, bo jeśli ma nie osiągnąć nieśmiertelności, to go nie obchodzi, czy będzie żył czy nie, ale i tak nie zamierza się poddać. Pokiwał głową i zaczął najpierw od pierwszej sprawy.
- Nameczańskie Smocze Kule. Wieczna Młodość. Czy muszę dodawać więcej? Jedno życzenie dla Mnie. Jedno dla Ciebie. Jedno dla Mojego Przyjaciela. Dogadałem się z Guru, więc lepiej ich nie atakować. Po prostu trzeba pokonać pewnego złego Nameczanina, nie zabijając go. To najważniejsze inaczej nici z umowy. Wystarczy, że Twoi podwładni, bądź Ty, pomożecie Mi w tej sprawie. O dotarcie tam, nie musisz się martwić.
Sporo ryzykował, ale to chyba była dobra propozycja. Nawet jeśli dojdzie do walki o Namek, to cóż. Po pierwsze pewnie sam o tym wiedział, ale jak się ma tam znaleźć. Magicznie? Do tego będzie mu ktoś potrzebny, więc z sama wiedzą nic nie zrobi. Potrzebuje Imperiusa, by się tam znaleźć. Już miał się odezwać, gdy nagle usłyszał krzyk Kenzurana, że nie uwolnił Daimao i nie jest po żadnej ze stron i ma zginąć, wypowiadając nazwę Swojej techniki Final Spirit Cannon. Było słychać wielki wybuch i eksplozję, aż podskoczył do góry prawie. Mimo to niezbyt się tym wszystkim przejął i kontynuował.
- Jestem magiem. I chociaż nie potrafię jeszcze przywracać do życia to w samych zaświatach jest wiele sposobów na to, tylko ciężko to zrealizować. Mogę nawet użyć kul, by Ciebie wskrzesić. Oprócz tego wiem, że istnieją zaklęcia, które również, są w stanie komuś przywrócić życie. Jeszcze ich nie znam. Jeszcze. Ale jak ktoś już jest martwy to raczej Sobie może poczekać prawda?
Odpowiedział nawiązując do tego, że jeśli umrze, to prędzej czy później Nihilius pozna to zaklęcie, a potem to kto wie. Dlatego może warto się z nim dogadać i być miłym? Już miał ponownie coś dodać, gdy usłyszał drugi krzyk małpy, mówiący o tym, że ostatni raz powtarza, że to gang pilafa, a nie On, go uwolnili i mają Sobie to zapamiętać, nazywając ich przy tym nędznymi robakami i używając tego samego ataku co wcześniej. Rozległa się kolejna eksplozja, ale ta już niestety trochę przywaliła w dach pałacu. Gdyby coś leciało mu na głowę to od razu miał zamiar to uniknąć. Miał tylko nadzieję, że sala nie zostanie uszkodzona. Mimo to ponownie specjalnie się nie przejął, ale i tak był gotów uciec jak to On. Przyszła kolej na ostatnią rzecz.
- Mógłbym Ci pomóc w zdobyciu tej planety. Jak sam Wszechmogący widzi, mój podwładny jest bardzo silny, a to nie wszystko na co go stać. Mam też wielu innych silnych wojowników na Swoich usługach. Co do tej planety. Obaj wiemy, że mają silnych obrońców. Przykład jest na zewnątrz. A co jeśli to nie są jedyni i niedługo przybędzie ich więcej?
Tutaj się zatrzymał i wskazał ruchem głowy to, co się działo przy pałacu, po czym dodał.
- Rządziłbyś tymi wszystkimi ludźmi i całą planetą, ja miałbym dostęp do technologii i zasobów oraz ekonomii. Jestem Shinjinem. Bogiem. Potrzebuję wyznawców. Ty byś nimi rządził. Oni, by Mnie wyznawali. Co o tym sądzisz, Wszechmogący?
Zapytał, przedstawiając kolejną Swoją ofertę. Całkiem możliwe, że zostanie wyśmiany i się nie zgodzi. Ba. Może nawet zostać zaatakowany, dlatego był w gotowości, by użyć obu barier na raz i użyć kai kai, w bezpieczniejsze miejsce. Mimo to sądził, że to wciąż była dobra oferta. Daimao nie potrzebował, by go wyznawali. Wystarczyło, że będą mu służyć. Nie potrzebował pewnie też zasobów, ani ich ekonomii. Więc dlatego sądził, że jest to dobra propozycja, która nie szkodzi żadnemu z nich. Ba. Mogą obaj na tym więcej zyskać, niż jakby działali osobno. Teraz tylko czekał na odpowiedź Daimao. Oczywiście tytuł wszechmogącego to tytuł niby boga, ale przyznajmy Sobie szczerze. Daimao ma to zapewne gdzieś. Oczywiście istniała szansa, ze się mylił, ale cóż. Tak bywa. Oprócz tego miał jeszcze asa w rękawie odnośnie tej całej sprawy. Tylko czy będzie w stanie, lub będzie musiał z niego skorzystać? O tym też się niedługo przekona, chociaż strzelał, że odpowie mu, że nie potrzebuje Jego pomocy i da Sobie radę sam, po czym przegra i będzie żałował, że nie przyjął tej oferty. Tak również często niestety jest. Ciągle też odzywał się do Niego z szacunkiem, ale bez służebności. W końcu obaj, byli przywódcami. Więc obaj mogli rozmawiać na w miarę równych warunkach. Specjalnie się przedstawił jako mag, i nie zdradzał nic więcej, a magowie zazwyczaj są słabsi od wojowników. W teorii. Ale potrafią znacznie więcej. Dzięki temu nawet Piccolo, powinien się zastanowić, czy opłaca się robić sobie z tego Shinjina wroga.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Wrz 22, 2019 7:55 pm
MG

Chwilami cały pałac się trząsł. Tynk odpadał małymi kawałeczkami, rozbijając się o twardą podłogę. Daimao momentami uśmiechał się delikatnie, jakby wszystko to, co zaplanował, miało się ziścić. To, lub zwariował. Zawsze są dwie strony medalu.
- Nameczańskie Smocze Kule? Wiedziałem, że moje przeczucie było dobre. - powtórzył do siebie pod nosem, przejeżdżając dłonią po swoim podbródku.
- Przywracanie do życia, co? - ponownie powiedział do siebie, wpadając w chwilową zadumę. Wyglądało na to, że mu się to podobało.
Wstał z fotela i wolnym krokiem podszedł do Nihiliusa. Wtedy też wyszedł z mroku, ujawniając swoją starą, pomarszczoną twarz.
- Jeśli jedno życzenie będzie należeć do mnie, to jestem skłonny odrzucić moje przekonania i zgodzić się na pomoc. Niemniej jednak, muszę sprawdzić co z moim gościem, który okupuje Komnatę Ducha i Czasu. - uśmiechnął się paskudnie, szczerząc swoje ostre kły. Wyciągnął dłoń w stronę Nihiliusa, a w tej samej chwili pałac ponownie się zatrząsł, strącając kolejne kawałki sufitu. Daimao cofnął rękę, patrząc w stronę wyjścia.
- Wykorzystaj swojego ochroniarza, żeby uspokoił te dzieci. To, że na tę chwilę ten pałac jest mi zbędny, nie znaczy, że nie przyda mi się później. - uniósł dumnie głowę do góry, chowając swoje zębiska za poważną miną i ponownie wychodząc z otwartą dłonią.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Wrz 22, 2019 9:42 pm
Warto wspomnieć, że słyszał wybuch złości i gniew oraz potok słów Swojego podwładnego Shade'a. Możliwe, że to pomoże mu w osiągnięciu formy super saiyana. Oczywiście to był tylko domysł. Ale istniała spora szansa, że tak było. Sether i Fu, również dobrze się bawili w Wieży Muskułów z niedobitkami Armii Czerwonej Wstęgi. Warto, będzie coś powiedzieć na ten temat. Podczas tego wszystkiego pałac cały się trząsł. Miał nadzieję, że się nie zawali mu na łeb, ale był gotowy na zrobienie Swojego hokus pokus, by przeżyć. Obserwował też Swojego rozmówcę i jego mowę ciała. Uśmiechał się co jakiś czas. Ciekawe co kombinował. Próbował się dowiedzieć, ale miał za mało informacji na ten temat. Niestety. Nienawidził być w mroku i czegoś nie wiedzieć. Najwidoczniej Daimao również miał Swoje przeczucia, na temat Nameczańskich kul. I powtórzył słowa o przywracaniu do życia, i chociaż mógł udawać, że ma wyrąbane, to Imperius widział w jego oczach i po jego czynach, że bardzo mu to odpowiadało. Nic dziwnego. Tak już było z osobami tego typu. Ważne, że wiedział jak go podejść. W końcu wstał ze Swojego tronu i podchodził powoli do Niego. Jak to Imperius nieufny, był gotowy zwiać w jednej chwili i Brollemu powiedzieć, by tu wpadł. Widział teraz go w pełnej okazałości i to jak bardzo był stary i pomarszczony. Dlatego przywrócenie do życia i wieczna młodość pewnie, by mu odpowiadały. Ale Nameczanin nie był jedynym, który knuł. Nihilius również gotował Swój własny plan. Ogórek powiedział, że jeśli jedno życzenie będzie należało do niego to jest skłonny się dogadać i odrzucić przekonania, ale najpierw musi sprawdzić co z jego gościem, który jest w Komnacie Ducha i Czasu. Ciekawa nazwa. Tak jak wcześniej się spodziewał. Nie jest to taka zwyczajna sala. Ma nadzieję kiedyś z niej skorzystać. Uśmiechnął się szczerząc kły i wyciągnął dłoń, lecz w tej samej chwili kawałki pałacu spadły blisko nich. Piccolo popatrzył się w stronę wyjścia i powiedział, by wykorzystał Swego ochroniarza, by uspokoić te dzieci, bo to, że teraz mu pałac nie jest potrzebny, to nie oznacza, że się nie przyda. Ciekawe, czy mówił prawdę, czy nie. Bo patrząc na taką dziwną salę, raczej jest to bardzo fajne miejsce. W jego interesie też było to, by przetrwało. Zielony chciał go wykorzystać do sprzątnięcia tego całego burdelu, ale to też dobrze dla Niego. Ten cały czarny dżin. Powinien też, być mu wdzięczny, a jeśli kiedykolwiek będzie kolejny wszechmogący, to również będzie musiał wiedzieć, że ten pałac stoi tylko dzięki Niemu i Brollemu. Niech i tak będzie. Daimao popatrzył się na niego dumnie i tym razem poważnie i wyciągnął dłoń. Imperius nawet długo się nie zastanawiał i również wyciągnął dłoń, ale przy tym zapytał zanim do tego doszło.
- Rozumiem, że mamy umowę i współpracujemy, Wszechmogący?
Gdy dostał takie potwierdzenie to uścisnął Mu dłoń, chociaż i tak był gotów, by w każdej chwili zwiać. Nawet jak nie dostał potwierdzenia to i tak uścisnął, ale po to, by go nie obrazić. Ostrożności nigdy za wiele. Kiwnął głową.
- Niech będzie. Ale skoro współpracujemy, to musimy być wobec Siebie fair. Słyszałem, że kiedyś się rozczepiłeś na dwie osoby, a następnie połączyłeś. Zainteresowała mnie ta technika, i mam nadzieję, że kiedyś Mnie jej nauczysz. W zamiast zajmę się gośćmi. zgoda?
Zapytał. Ani Nameczanin, ani Shinjin, niczego nie tracili. W końcu to tylko nauka techniki, w zamian za użycie Swojego ochroniarza do ochrony jego miejsca. Raczej to będzie sprawiedliwe prawda? Przysługa, za przysługę. Tak też działa współpraca. I tak powinna działać, więc starzec raczej nie powinien mieć żadnych ale, bowiem nawet chłopak, nie jest taki głupi, by pomagać za darmo. A jak nie ta technika, to inna. Dlatego też poczekał na jego odpowiedź zanim się oddalił. Oczywiście jeśli tamten się nie zgodził to niestety Imperius również, nie zamierza odwalać za Niego jedną brudną robotę. Co prawda współpraca, była na rękę obojgu, ale bez Niego też Sobie da radę. A czy Staruszek da Sobie radę bez jego wskrzeszenia, gdy przyjdzie na to czas? Powątpiewał. Z resztą to tylko jedna mała technika. Nic więcej. I tak nie zawracał mu głowy, by ją teraz przekazał skoro się śpieszył. Tylko, że kiedyś.
- W takim razie jeśli to wszystko Wszechmogący i skoro współpracujemy to idę zobaczyć co się tam dzieję. W razie czego wiem gdzie Ciebie szukać.
Gorzej, dla Niego, że Daimao nie wie zbytnio gdzie szukać go, oprócz tego, że Namek jest taką opcją. Gdy już się dogadali to oddalił się, bo zielony i tak idzie do tej całej komnaty. Rozmowa zakończona. Nawiązał współprace z Wszechmogącym Piccolo Daimao. Idealnie. Teraz został tylko mały problem na zewnątrz. Używając Swojego wykrywania ki, wiedział, gdzie mniej więcej się znajdują, po czym użył kai kai, by nie trafić na nich i przeteleportował się gdzieś, gdzie będzie mógł ich podglądać i przy tym nie zostanie zauważony. Przynajmniej miał nadzieję, że tak będzie. Specjalnie pojawił się na zewnątrz i był bardzo daleko. Ba, tak daleko, że widział zarys pałacu, ale nie widział, kto walczy. Mimo to nie przeszkadzało mu to, bo właśnie o to chodziło. Teraz się upewnił, że raczej nikt go nie zobaczy. Użył dalekowidzenia, by dostrzec walczących i ogarnąć co z Nimi zrobić. Dopóki nie wie co się tam dzieje, to niczego nie może rozkazać. Dopiero, gdy wiedział, że jest na tyle daleko, że go nikt nie zauważy bo sam nikogo nie widział nie używając przy tym dalekowzroczności, to postanowił podczas obserwacji wydać rozkazy. Pierwszy był do Brollego.
- Czekaj na sygnał. Jestem już na zewnątrz i wszystko obserwuje z bezpiecznego miejsca. Spokojnie. Broń pałacu. Jeśli ktoś będzie chciał go uszkodzić, to się go pozbądź.
Uspokoił wielkoluda, i przy okazji upewnił go, że nic mu nie jest, na wszelki wypadek, a przy tym uspokoił go niczym, by uspakajał dziecko. W końcu Brolly był takim wielkim dzieckiem. Potem przez scouter powiedział do Shade'a.
- Utrata tej wieży to nic. Kontynuujemy nasz plan. Szukaj Chocolaya, a przy okazji dowiedz się, skąd biały kot miał wodę. Może jeszcze nie wszystko stracone i uda nam się Ciebie uratować, a przy okazji zyskać na sile. Oprócz tego postaraj się dowiedzieć co się stało ze smoczymi kulami, bo się znajdują na tej planecie.
Powiedział do przeklętego, a przy tym dał mu nowe polecenie, tak na wszelki wypadek i dodał, by dowiedział się, czy skądś, wzięli wodę, oraz co ze smoczymi kulami. Specjalnie nie mówił mu, by tutaj przyszedł, bo to byłoby głupie i wręcz byłby to samobójczy ruch. Teraz przyszła kolej na Nameczanina.
- Setherze. Tutaj też znajdują się kule. Może Czerwona Wstęga coś o nich wie. Przy okazji. Twoje zadanie to przejęcie tej wieży dla Nas w jak najmniej naruszonym stanie. Jeśli Ci się uda znokautować i pojmać żołnierzy,  najlepiej tych najsilniejszych to również będzie dobrze.
Na chwile się zatrzymał, po czym kontynuował.
- Może uda nam się ich przekonać, by dołączyli do Nas. Czerwona Wstęga i tak przestała istnieć, więc nie mają większego wyboru. Skup się na najsilniejszych. Możesz im powiedzieć, że jesteś wysłannikiem Boga, co jest w sumie zgodne z prawdą i dać im szansę na Nowe życie. Jeśli się nie zgodzą to ich tylko pojmij, a ja zrobię resztę. Powodzenia.
Powiedział do Nameczańskiego podwładnego i zakończył transmisję. Miał nadzieję, że przejmą wieżę razem z technologią i najlepiej żołnierzami, i utworzą Sobie bazę wypadową. Miał też zamiar, zmusić Swoją techniką najsilniejszych wojowników do posłuszeństwa. Oni będą kontrolować resztę. Wierzył, że podoła temu prostemu zadaniu. Im więcej rzeczy nie zostanie zniszczonych tym lepiej. Nie obchodziło go szczerze powiedziawszy płotki, ale im więcej podwładnych i wyznawców tym lepiej. Jak Sether dobrze zadziała to będą wierzyć, że Bóg im faktycznie daje kolejną szansę. Potem się tam zjawi, jeśli będzie taka konieczność. Gdy przekazał to co miał przekazać, to dalej będąc daleko od wszystkich, obserwował teren dalekowidzeniem z bezpiecznej odległości,  patrząc na to wszystko z góry i lotu ptaka, przy okazji używał wykrywania, by wiedzieć jak wysokie jest ki walczących.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pią Paź 25, 2019 5:12 pm
MG

Guts podążał za Daimao. Kido ciągle go przestrzegał o zachowaniu spokoju, przynajmniej do chwili, w której będzie jasne, że Smoczych Kul nie da się naprawić.
Kiedy tak szli przez korytarze pałacu, pokonywali schody w górę i w dół, zakręcali na krętych zakrętach, w końcu znaleźli się przed drewnianymi drzwiami. Nad nimi powieszony był biały zegar. 
Daimao złapał za klamkę i pociągnął za nią, a drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Jasny blask wydobywający się zza progu lekko oślepił Gutsa, ale nie na tyle, by nie mógł widzieć.
- Tylko spójrz. - opowiedział, uśmiechając się zadziornie. Otworzył wrota na oścież, pokazującym tym samym to, co znajdowało się po drugiej stronie.
Gdy Guts spojrzał do środka, jego oczom ukazała się ogromna, biała przestrzeń. Była zniewalająca, a wręcz przytłaczająca. Wyglądała tak, jakby nie miała końca.
Na białych płytkach, oddalonych o kilka metrów od drzwi, złotym blaskiem połyskiwało siedem obiektów, które kształtem i ogólnym wyglądem przypominały Smocze Kule. Nawet miały gwiazdki, każda kolejna o jedną więcej.

Spoiler:
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Paź 27, 2019 2:49 pm
Zmrużył oczy, ale nic nie powiedział. Próbowano go oszukać? Przecież widział, jak Smocze Kule stały się kamieniami. No, może nie widział dokładnie na własne oczy, ale raczej innego wyjścia nie było. W jednej chwili były Kulami, a w następnej kamieniami. Coś tutaj nie grało...
Czyli to w końcu nie był Daimao? Cholercia... Kido miał rację, Trzeba sprawdzić wszystko, zanim przystąpią do ataku. Muszą znaleźć Daimao i znaleźć odpowiedni moment do przypuszczenia ataku. Cóż, więc nie pozostało mu nic innego, niż tylko ruszyć za ogórasem. Był jednak gotowy do uniku w razie ewentualnego ataku. Nie mógł mu zaufać.

W końcu dotarli. Trochę zajęło im dojście do tych... Drewnianych drzwi? To za nimi znajdował się Daimao? Guts spróbował użyć wyczuwania, by sprawdzić czy ktoś się za nimi znajduje. Niestety, nic nie znalazł. Spojrzał na zielonego ludka i ściągnął brwi, jednak nic nie powiedział. Czekał. Przynajmniej póki co. A wtedy... Rozchylił lekko usta, gdy zobaczył wnętrze pomieszczenia. Nie obchodziło go to, jak ogromnie wielkie było, ani to jak jasne było. Interesowały go tylko te rzeczy, które znajdowały się na środku. Smocze Kule. Ale to nie było możliwe. Był świadkiem, jak te artefakty stają się kamieniami. Na dodatek te tutaj były... Inne. Różniły się od tych, które posiadał Saiyanin. A nawet jeśli to były te... To na pewno była pułapka. Żaden gość by nie oddał tak łatwo czegoś tak potężnego. To musiała być pułapka.
-Widziałem, jak Smocze Kule stają się kamieniami. Nie nabierzesz mnie na coś takiego. Gdzie jest Daimao?-
Zaczynał się irytować. Nie podobało mu się to... Gdzie jest Daimao?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Paź 27, 2019 4:13 pm
MG


Smocze Kule połyskiwały złotą łuną. Nameczanin spojrzał na Gutsa i uśmiechnął się zadziornie.
- Piccolo Daimao potrzebuje silnego wojownika. Ty takim jesteś i chciałby zaoferować ci współpracę. - zaczął, po czym zabrał dłoń z klamki. Spojrzał raz jeszcze na błyszczące się Smocze Kule, a potem na Gutsa.
- Twoje przeświadczenie o tym, że Daimao stoi za zniszczeniem kul, jest wielce błędne. Istnieją, a raczej istniały, dwa zestawy Smoczych Kul. Tamte, o których mówisz, były słabsze, a te, które ci pokazałem, są o wiele potężniejsze. - ponownie przerwał, chcąc ujrzeć reakcję Saiyanina. Westchnął cicho i kontynuował.
- Daimao kazał mi przekazać, że jeśli zgodzisz się z nim współpracować, będziesz mógł otrzymać jedno życzenie. Spotkało cię wiele cierpienia, wojowniku. Nadszedł czas nagrody, ale tylko od ciebie zależy, czy dokonasz odpowiedniego wyboru. - przekręcił głowę w bok i uniósł kąciki ust w tajemniczym uśmiechu.
Wskazał ręką na przejście do białego pokoju. Palcem wskazującym najechał na zarys siedmiu kul, dodając zaraz po cichu, ale wystarczająco głośno dla Gutsa.
- Tylko pomyśl... Nie chciałbyś znów ujrzeć swoich przyjaciół? - zapytał, patrząc na Saiyanina ze współczuciem. Czy było prawdziwe? Raczej nie, ale z pewnością dawało do myślenia.
- Wystarczy, że przekroczysz próg drzwi i zwrócisz się do Smoczych Kul. One odpowiedzą na twe wezwanie. - i ponownie wskazał ręką na biały pokój. Dziwne ciepło wydobywało się z jego wnętrza. Dziwne, ale zarazem kojące.
Kido nie odzywał się, tak jakby słowa Nameczanina zawróciły mu w głowie. Wizja przywrócenia życia tym, którzy je stracili, była bardzo kusząca.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Nie Paź 27, 2019 9:38 pm
Zielony ludek szybko odpowiedział na pytanie Saiyanina, jednakże ta odpowiedź nie zawierała tego, co zawierać powinna: miejsca pobytu Daimao. Zamiast tego proponowano mu współpracę za możliwość spełnienia jednego życzenia. To było raczej... Niespodziewane. Na dodatek ta informacja o istnieniu drugiego zestawu Smoczych Kul... Cóż, czyli rzeczywiście jednak nie wszystko było stracone. Wciąż mógł przywrócić przyjaciół do życia. Ta wizja rzeczywiście była bardzo kusząca... Mógłby wrócić na Vegetę, do domu. Wszystko wróciłoby do normy. No, może nie wszystko. Pracowałby dla Daimao, którego nawet raz nie widział. Jako kto? Tego też nie wiedział. Ta umowa wydawała mu się bardzo opłacalna. Nawet jeśli nie wróciłby do domu, to jego przyjaciele by żyli. Był gotów do poświęcenia swojej wolności na rzecz życia przyjaciół. Ta umowa obejmowała tylko jego, więc Kido mógłby zabrać kapsułę i wrócić na Vegetę. Bardzo się wzmocnił od czasu, gdy opuścił planetę, więc powinien sobie poradzić. Ba, powinien nawet przejąć władzę po stronie Saiyan i zaprowadziłby pokój. Zdecydował. Miał nadzieję, że Kido słyszy jego myśli i wie, do czego właśnie ma zamiar doprowadzić. Szczerze wątpił, że będzie mógł opuścić planetę, więc miał stuprocentową pewność, że zobaczy się z Tsufulem ostatni raz. Cóż, chyba czas się pożegnać.
Zrobił krok przed siebie. A przynajmniej spróbował, bo w połowie się zatrzymał. Dokładnie w tym momencie z ust zielonoskórego padło coś, co zniszczyło całą wiarygodność tego przedsięwzięcia. Guts odwrócił głowę w stronę Ogórka, a potem złapał go za szyję i uniósł. Ściągnął brwi i warknął, w wyrazie gniewu. Błyskawice, które wcześniej rzadko się pojawiały, teraz zwiększyły swoją częstotliwość. Napiął wolną rękę i przygotował się do wyprowadzenia uderzenia. Nikomu o tym nie mówił. Nikt poza Kido nie powinien o tym wiedzieć. Nikt. Tym bardziej jakiś losowy ogóras z Ziemi.
-Skąd o nich wiesz? Mów!-
Zacisnął ucisk na szyi mężczyzny. Cóż, chyba jednak nie pójdzie tak łatwo.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Wto Paź 29, 2019 7:09 pm
MG

Daimao nie zrobił nic. Nie mógł uniknąć, czy specjalnie dał się złapać? Co prawda, mówiło mu się i oddychało teraz ciężej, ale chcąc przekabacić Saiyanina na swoją stronę, musiał grać, że wszystko jest w najlepszym porządku. No właśnie... Grać? Czy nie?
- Jak to skąd? Wiem o nich od Daimao, a Daimao jest częścią Wszechmogącego, który miał w zwyczaju doglądać spraw na dole. - powiedział, cicho chrapiąc. Patrzył Gutsowi prosto w oczy, jakby chciał w nie czymś wycelować.
- Guts, uspokój się! To może być nasza szansa na przywrócenie wszystkiego! Jeśli te kule okażą się fałszywe, to dopiero wtedy go zabijemy! Pomyśl chociaż raz, zanim cokolwiek zrobisz! - krzyczał Kido, karcąc Gutsa. Jego głos rozbijał się o ścianki umysłu Saiyanina.
- Przyjaciele... są na wyciągnięcie ręki. - dodał na koniec, łapiąc powoli powietrze w płuca. 
Czy wszystko poszło zgodnie z planem, czy też nie, Daimao nie mógł sobie teraz pozwolić na nagłą zmianę planów. Tak zwany "plotline" nie uległ zmianie. Ani trochę.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Sob Lis 02, 2019 2:07 pm
Złapał Ogórka bez najmniejszych problemów, a następnie go uniósł. Ten zaczął się tłumaczyć, na co Guts odpowiedział ściągnięciem brwi. Nie był pewien czy kiedykolwiek mówił na głos o przywróceniu przyjaciół. Rozluźnił lekko ucisk, który w końcu całkowicie puścił, gdy Kido się odezwał. Coś tutaj nadal mu nie pasowało. To nie mogło być takie proste. Zwyczajnie nie mogło. Ale czy miał inne wyjście, niż tylko to sprawdzić? Cóż... Nie bardzo.
Odwrócił się w stronę Smoczych Kul i westchnął. To musiała być pułapka. Zaczął iść w ich stronę, z każdym krokiem utwierdzając się w przekonaniu, że właśnie daje się pokonać. Minął wejście do białego, gigantycznego pomieszczenia, a następnie się rozejrzał. Ten pokój nie mógł być prawdziwy. Wydawał się większy, niż cała ta platforma, a co dopiero budynek na niej. Do tego przyciąganie w nim... Wszystko tutaj wydawało się zupełnie inne od reszty Ziemi. Czy to były iluzje? Tak właśnie Guts myślał o tym, co teraz widzą jego oczy. Ten pokój, te Kule. To wszystko iluzja, która ma go przybliżyć do śmierci. Więc dlaczego szedł dalej w kierunku tych artefaktów? Nie pozostało mu nic do stracenia. Poza Kido, ale wierzył, że Tsufulianin bezpiecznie wróci do domu. Cóż, jak będzie naprawdę? O tym się przekonamy...
Wreszcie dotarł do świecących się Smoczych Kul. Wyglądały inaczej niż te, które posiadał Saiyanin. Miały czarne gwiazdki. Niby wszystko inne się zgadzało. Cóż, czas spróbować spełnić życzenie... Jak powinien je wypowiedzieć? Zastanowił się przez moment, a potem podjął jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu i... Zszedł z poziomu Super Saiyanin Drugiego Poziomu do zwykłego Super Saiyanina! Nie było sensu dalej tracić Ki. Potem otworzył usta i...
-Chcę, żeby wszystko i wszyscy, którzy zostali zniszczeni w bezpośredni lub pośredni sposób przez Beliala zostali wskrzeszeni.-
Czy to koniec? Czy wreszcie mu się udało?
_____
z/t - Komnata Ducha i Czasu
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Sro Lis 06, 2019 11:48 pm
Podróżował po wnętrzu bączka, sprawdzając pokoje. Póki co jednak, zapowiadało się na to, iż jakiegokolwiek pokoju nie sprawdziłby to nie spotka tam żadnej żywej duszy. Poza ewentualnym umeblowaniem nie było tam żadnej istoty, która choć w pewnym stopniu przypominałaby Wszechmogącego bądź jego przyjaciela. Poszukiwania zawiodły bruneta w rejony, zdawałoby się ostatnich drzwi. Kiedy kierował swe kroki właśnie w tamtym kierunku, z odległości kilkunastu metrów dostrzegł dwie persony. Stały one przy drzwiach, będących otwartymi. Chwilę później, brodacz rozpoznał obie te osoby. Pierwszą z nich, nieco bardziej zieloną od tej drugiej był nie kto inny jak Bóg we własnej osobie. Wyglądało na to, iż zmienił on nieco swój ubiór, który tym razem przypominał bardziej ciuch bojowy niżeli szatę. W dodatku, kolor bieli ustąpił zieleni. Drugi osobnik z wyglądu bardziej przypominał człowieka, poza faktem, iż posiadał on blond włosy, które sterczały na baczność, jakby zostały świeżo nażelowane. Był on ubrany w biały płaszcz. Postać ta była bardzo dobrze znana Ziemianinowi. Mężczyzna ten znakomicie wrył się w pamięć chłopakowi. Jak młodzieniec mógłby zapomnieć wyglądu tego wojownika? Przecież to właśnie on wraz ze swym sojusznikiem byli tymi parszywymi Saiyaninami. Był on jednym z tych porywaczy, którzy ośmielili się porwać Aymi, a następnie zaszantażować obrońców Ziemi, w tym naszego bohatera. W momencie, w którym wojownik ujrzał tego blondyna, zatrzymał się. Uczeń Haricotto nie mógł wierzyć własnym oczom.
- To przecież… on.
Nie spodziewał się on spotkać tegoż osobnika znacznie wcześniej niż zostało to ustalone. Ryu nie spodziewał się, iż będzie chciał on kręcić się po różnych zakątkach tejże planety niżeli siedzieć w swej kryjówce i nie wychylać się. Przecież ryzykował tym, że mogło spotkać go coś bardzo złego w tym momencie. Coś, co przeszkodzi mu w zdobyciu kulek. Na błękitnej planecie znajdowało się kilka osób, którym zaszedł on za skórę, no i mogły one napsuć mu nieco krwi. Być może nie obawiał się on zagrożenia z ich strony? Cóż, mniejsza z tym jaka mogła być jego opinia. Ważniejszą kwestią był fakt, iż znajdował się dokładnie w tym miejscu. W pałacu samego Wszechmogącego. Jakim sposobem on się tu dostał? Jakim prawem dowiedział się o tym miejscu?
- Jakim cudem dowiedział się o tym miejscu?
W zasadzie to, w jakim celu on mógł tu w ogóle przybyć? Czyżby on także wiedział, iż Kami-sama posiadał komplet kul? Być może. Mogło być to prawdopodobne. Była to jedna z możliwości, choć w jakimś stopniu była na to dość spora szansa. Cóż, równie dobrze mógł on przybyć tutaj, aby zapytać jak Smocze Kule odnaleźć. W każdym razie, teraz nie było to ważne. Nic nie było ważne. Nic nie było ważniejszego od faktu, iż przebywał on dokładnie w tym miejscu. Odpowiedni człowiek, w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. To było tak niesamowite, iż nie dało się tego określić słowami. Wyglądało to tak, jakby zwykły los albo inna, wyższa siła dała młodzieńcowi jedyną okazję, aby rozliczyć się z tym paskudnym porywaczem. Właśnie tę szansę zamierzał wykorzystać brunet. Pomimo chęci pobicia tego gnoja na śmierć, brodacz musiał opanować swoją rządzę. Przynajmniej na razie. Musiał zrobić coś innego, całkowicie odmiennego. Musiał zdobyć informacje. Wydobyć je. Musiał dowiedzieć się jak najwięcej o aktualnym miejscu przebywania swej ukochanej. Dopóty, dopóki nie dowie się wystarczająco wiele, musiał utrzymywać przy życiu tego blondyna. Potem mogło stać się z nim cokolwiek. Chłopak nie dbał o jego los.
- Ciekawe co powiesz na to, śmieciu…
Wojownik wyzwolił tonę ki z głębi swego organizmu. Przybrała ona postać aury w kolorze mleka, a sekundę później, gdzieś w okolicy klatki piersiowej mignęła pierwsza błyskawica. Młodzieniec zacisnął pięści, a następnie ugiął swe obydwie nogi oraz ręce.
- Chętnie sprawdzę jak silny jesteś teraz.
Rzekł do siebie w duchu, a już sekundę później wystrzelił. Jego celem była twarz tegoż wojownika. Ziemianin zamierzał mu wymierzyć cios prawicą wprost w tamto miejsce. Nie obawiał się on ataku ze strony Saiynina. Wręcz przeciwnie. Nasz bohater drwił sobie z niego. Bardzo drwił. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż jego aktualna przemiana była na znacznie wyższym poziomie niż jakiś tam zwykły poziom Super Saiyanina. W zasadzie to w tym momencie Ryu musiał uważać, aby zbytnio nie uszkodzić swego celu. W końcu potrzebował informacji, a gdyby jego wróg dość szybko odpadł to nie mógłby dowiedzieć się zbyt wiele.

Gdyby blondasek chciał użyć jakiegokolwiek ataku energetycznego to chłopak wykonuje unik w prawy bok.
Jeżeli mężczyzna zamierzałby zaatakować Ziemianina w tors/głowę to młodzieniec wykonuje stosowny blok.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Czw Lis 07, 2019 6:10 pm
Chłopak zasłonił oczy, by schronić je przed oślepiającym światłem smoka. Odsłonił je w momencie, w którym Shenron zmienił się w jasny dym, a następnie wrócił do Kul, które po chwili się uniosły i odleciały. Saiyanina już nie obchodziło czy tak miało być, czy może Ogórek przy ich zniknięciu maczał palce. Życzenie zostało spełnione, a więc wszyscy wrócili do życia. Magu, Kana, Tok... Nawet ten Saiyanin, który podarował Gutsowi statek - Rutaga. Cała planeta Vegeta wróciła. Teraz nadszedł czas powrotu do domu.... Wreszcie.
Odwrócił się i zaczął iść za Zielonkiem. Obaj milczeli, pogrążeni w swoich rozmyślaniach. Ogoniasty się uśmiechnął i, co najważniejsze, to był uśmiech wypełniony szczęściem. Pierwszy od bardzo dawna. Niestety, nie mógł się tym wszystkim cieszyć w spokoju przez zbyt długi czas...
Wyczuł Ki. Znajomą Ki. Była całkiem niedaleko. Kto to był? Kenzuran? Nie, to nie on... Jego Ki na pewno by nie zapomniał. Więc do kogo należała ta tutaj? Póki co nie wydawała mu się zbyt silna, lecz wiadomo, że to zawsze może się zmienić. Sam Super Saiyanin był tego dobrym przykładem. Co więc powinien zrobić? Dopóki nie dowie się do kogo należy ta energia, to nie może podjąć żadnych pochopnych kroków. Dodatkowo był zmęczony i jego ruchy nie były już tak szybkie, jak wcześniej, więc powinien unikać zbędnej walki. Chociaż gdyby do takiej doszło, to musiałby skorzystać z pomocy Kido. Ich połączona moc jest ogromna! Ale nie mógł z niej skorzystać. Przynajmniej nie teraz. Zamiast tego tylko szepnął z nadzieją, że Tsufulianin go usłyszy.
-Zbliża się znajoma Ki. Na wszelki wypadek przygotuj się do tego... Połączenia. W razie czego, to uciekamy. Nasz dom wrócił, więc nic tu po nas.-
A następnie ruszył przed siebie, zatrzymując się dopiero, gdy mógł dostrzec istotę, do jakiej ta Ki należała. Teraz go kojarzył! Był w grupie tych ludzi, którzy walczyli z Belialem. I którym zagroził, że jeśli nie zbiorą Kul, to tamta Rudowłosa zginie. Guts domyślał się, że jednak nie będzie mógł uniknąć walki. Mała błyskawica na chwilę pojawiła się przy lewej nodze chłopaka, a następnie całe jego ciało otoczyła złota aura. Super Saiyanin Drugiego Poziomu! Jednakże... Jego siła wzrosła, lecz nie osiągnęła pełnego potencjału. Był zbyt zmęczony na wykrzesanie z siebie wszystkiego. Cóż, oby wciąż poruszał się całkiem szybko. Dla pewności od razu po transformacji przyłożył palce do czoła. Wyczuł jak energia tamtego wzrasta. Ciężko było Gutsowi stwierdzić czy mężczyzna był silniejszy od jego pełnego potencjału. Na pewno był silniejszy od zmęczonego Ogoniastego!
Nie miał zamiaru atakować. Pierwsze, co spróbuje zrobić to cofnąć się, by utrzymać daleki dystans między sobą a tamtym wojownikiem. Wtedy właśnie powinien zobaczyć szarżującego Ziemianina. Saiyanin w odpowiedzi przyłoży palce do czoła, a następnie... Spróbuje się teleportować za wojownika, a potem od razu wystrzeliłby z miejsca prosto do wyjścia z tego pałacu. Następnie starałby się odlecieć jak najdalej od tej platformy. Jeśli jednak wojownik okaże się szybszy, to posiadaczowi pasożyta nie pozostanie nic innego, niż tylko liczenie na wzmocnienie poprzez połączenie z Kido i kolejna próba ucieczki.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Pią Lis 08, 2019 7:18 pm
MG

Ryu odpalił swoją najsilniejszą transformację, podobnie Guts. Różnica była taka, że Ryu był wypoczęty i gotowy do działania, a Guts niedawno stoczył walkę i nie odzyskał pełni sił. Czy to oznaczało przewagę wypoczętego nad zmęczonym? Niekoniecznie.
Saiyanin cofnął się do tyłu, zanim Ziemianin rozpoczął szarżę. Ryu gotowy był do ataku, nic nie było w stanie go zatrzymać. No właśnie, zatrzymać...
Guts przystawił palce do czoła, po czym wykorzystał technikę teleportacji. Jego wyuczony czas reakcji, jak i szybkość, umożliwiły mu to.
Ziemianin spowity złotymi aurami, przeleciał przez powidok Super Saiyanina, który rozpłynął się w powietrzu. Pojawił się za czarnowłosym, po czym odbił się od powierzchni ziemi i wystartował do przodu, niszcząc eksplozją energii kafelki znajdujące się pod butami. Uciekł.

Do skrzyżowania pięści brakowało naprawdę niewiele.

Ryu zatrzymał się przy Nameczaninie. Ten tylko spojrzał na niego oschle i domknął drzwi Komnaty Ducha i Czasu. Wcześniej odprowadził wzrokiem Saiyanina i uśmiechnął się tajemniczo. Oddał mu życzenie i mieli umowę. Czy Daimao, wiedząc o sile Gutsa, zrobił to celowo, by pozbyć się go z planety? Może miał inny, jeszcze bardziej cwany plan? Diabelski uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. Z drugiej strony, może właśnie zwiastował? Po fuzji z Wszechmogącym, Piccolo mógłby chcieć pokoju na Ziemi. Pokoju na jego własnych zasadach. Czy to możliwe? Pokręcona logika!
Sponsored content

Wnętrze Pałacu Empty Re: Wnętrze Pałacu

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach