Go down
Tarro
Tarro
Liczba postów : 11

Tarro Empty Tarro

Sro Wrz 21, 2022 6:38 pm
Imię: Tarro
Wiek: 40
Rasa: Sayiajin
Klasa: Wojownik

Tarro B22eeaa0f68f19096465c7abccf036fe34fdedfe_00
Wygląd:
Mierzący dwa metry, dość dobrze zbudowany mężczyzna. Kruczoczarne średniej długości włosy, które zazwyczaj są ułożone ku górze. Lekki zarost, który ogranicza się tylko do brody z wąsami. Niezbyt długa kozia brudka. Blizna na prawej stronie twarz, od czółka, przechodząca przez oko aż do polika. Ogólnie posiada na ciele kilka mniejszych blizn, w każdym wprawie dostępnym miejscu. Ubrany w czarny pancerz, który gdzieniegdzie jest barwiony na czerwono. Jak miejsce na brzuchu oraz pasy na ramienia. Luźne czarne spodnie, czarna koszula z rozciągliwego materiału. Zwykłe materiałowe buty. Dodatki - Rękawiczki bez palców, mały czarny plecak i pas z kieszonkami na drobnostki.

Charakter:
Choć można się dziwić i zastanawiać, czy to w ogóle możliwe. To Tarro jest jednym z niewielu łagodnych wojowników, którzy pochodzą z Sayiajinów. Spokojny, opanowany i przede wszystkim niezbyt nabuzowany wieczną walką. Możliwe, że większość charakteru odziedziczył po swojej matce, która podobno była oazą spokoju. No cóż poradzić, tak los chciał i nie da się tego zmienić. No ale wracając do Tarro. To, że jest łagodny i spokojny, nie oznacza, że nie zabije czy nie splądruje wioski. Po prostu jest mężczyzną, który ma jakieś granice. Jest też dość opiekuńczy oraz wrażliwy na punkcie swoich towarzyszy, przyjaciół, rodziny. Tarro posiada też tryb OJCA, który chyba jest u niego jakimś dziwactwem. Jakoż, iż nigdy nie myślał o posiadaniu dzieci ani zakładaniu rodziny. To nie raz zachowuje się w stosunku do innych, jak do własnych dzieci. To właśnie ten tryb ojcowania, jednak zazwyczaj robi to do przyjaciół. Rzadko kiedy do jakiś napotkanych nieznajomych.
Poza tym jest dość wesołą osobą, pełną żartów i głupot. Jednak stara się być poważny i nie przesadzać ze swoim olewającym podejściem do wszystkiego.
Dodajmy jeszcze zestaw zasad, których przestrzega kiedy trzeba. Niezbyt jest za krzywdzeniem, czy też zabijaniem dzieci. Młode pokolenia mają jeszcze przed sobą całe życie. Dlatego też może nieraz wpaść w wściekłość, gdy ktoś rani dziecko na jego oczach.
Kobiety w drodze wyjątku i zasad równouprawnienia dla wszystkich.

Historia:
- Był to rok pod znakiem zapytania, dlaczego tak? Ponieważ zepsuł mi się właśnie komputer pokładowy, a jakoż szczęśliwi czasu nie liczą. Minęło dość sporo czasu, odkąd ostatni raz patrzyłem na kalendarz.
Odparł spokojnie mężczyzna opierając nogi o panel sterowania, który lekko dymił. Przy okazji trzymał jakieś urządzenie, które wyglądało jak komunikator. Tak naprawdę był to jakiś kawałek płytki, ale będąc już całkowicie zdezorientowanym i pogubionym. Po prostu to chwycił i zaczął do tego mówić, jakby chciał nagrać swoje ostatnie słowa.
Parę minut temu doszło do awarii, której nie idzie w żaden sposób wytłumaczyć. Komputer pokładowy po prostu po zalaniu gorzałą zaczął iskrzyć i przestał reagować, a trasa która była wcześniej wyznaczona została zmieniona na najbliższą planetę.
- Cóż, przynajmniej nie umrę w próżni.
Dodał, sięgając do porcelanowego dzbanka, który po chwili przykleił do ust i opróżnił z zawartości. Minęło kilka minut, po czym statek znalazł się w atmosferze. Trochę ognia, coraz więcej dymu i kręcenie się w głowie od zbyt dużej ilości alkoholu we krwi. Dodatkowo jedyne co zaczęło działać, to radio. Jakaś losowa muzyka zaczęła grać, przez co już całkowicie się porobiło dziwnie. Jednak Tarro miał na tyle dobre poczucie humoru oraz jeszcze kawałek do ziemi, że postanowił pomachać głową do rockowej muzyczki.
- I am the storm that is approaching!

-- Provoking black clouds in isolation. I am reclaimer of my name. Born in flames, I have been blessed. My family crest is a demon of death! Forsakened, I am awakened. A phoenix's ash in dark divine. Descending misery. Destiny chasing time --

No i nim nawet piosenka się skończyła, statek runął o ziemię a sam Tarro stracił przytomność. Późnej było tylko jak przez mgłę, obudził się w jakimś nieznanym mu miejscu. Namiot? Leżał na jakimś dywanie i był przykryty kocem, było dość wygodnie, zwłaszcza, ze poduszkę miał bardzo luksusowa i mięciutką. Aż nie chciało się wstawać, no i w sumie tak uczynił. Nie wstał i leżał dalej, jedynie rozglądał się po pomieszczeniu gdzie paliło się kilka jakiś lamp. Niedługo po przejrzeniu każdego kąta, do namiotu zawitało kilka osób. Mianowicie dwójka dzieciaków oraz kobieta, byli chyba jednej rasy. Posiadali zieloną skórę, czerwone włosy i dość widoczne różowe oczka. No ale mniejsza, ważniejsze było iż mieli ze sobą mały koszyk jedzenia oraz chyba dzbanek wody. Co było bardziej milsze dla oczu Tarro, który miał dość sporego kaca i nie myślał o niczym więcej niż tylko zamoczyć usta w czymś zimnym.
- Siostro, o-obudził się.
Rzekł jeden z rodzeństwa bodajże, skoro już poleciało słowo siostra. Całą trójka była zadowolona z tej informacji, przez co też pozwolili sobie podjeść bliżej do wojownika. On jak on, po prostu leżał pod kocem i wtulał się głową do poduszki. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie miał poduszki w swoim życiu, jest to nowe i przyjemne doświadczenie. Jednak nie mógł sobie pozwolić na leżenie, gdy tutaj są osoby, które chyba go uratowały? Choć nie czuje żadnych uszkodzeń ciała, to pewnie tylko go wyciągnęli spod gruzów statku. Tak więc podnosząc się do pozycji siedzącej, Tarro na razie się nie odzywał. Bardziej chciał się zapoznać z obecną sytuacją na spokojnie.
- Całe szczęście nic panu się nie stało, p-proszę.
Odparła dziewczyna, po czym wręczyła dzban wody wojownikowi. On oczywiście nie omierzał czekać, po prostu zaczął pić aż ciekło mu po polikach. Kilka chwil i wypił całą zawartość, było to bardzo odświerzające.
- Haaa o tak, tego mi było potrzeba.
Odparł na głośnym wydechu, po czym wytarł swoje usta. Następnie dzieciaki położyły koszyk, w którym było zaledwie kilka owoców i kawałek chleba. Jednak mężczyzna nie chciał zbytnio tego ruszać, taka ilość jedynie podrażni jego żołądek. Niestety on należał do tych, którzy potrafią zjeść tyle co pięciu. Dlatego też odsunął koszyk do młodziaków.
- Jesteście młodzi, powinniście jeść by mieć więcej siły. Mną się nie przejmujcie.
Odparł, jednak obydwoje spojrzało na swoją siostrę. Ona troszkę zdezorientowana, po chwili pokręciła głową na zgodę. Obydwaj młodzieńcy po chwili zaczęli pochłaniać zawartość koszyka, jakby dawno niczego nie jedli. Co prawda podzielili się po równo, a nawet zostawili troszkę chleba siostrze. Całą ta sytuacja troszkę zaciekawiła Tarro, który po chwili wstał na wyprostowane nogi. Chcieli oddać swoje ostatnie zapasy obcemu? Co za głupota, by martwić się o kogoś, kogo się nie zna. Jednak nie miał zamiaru nic mówić, po prostu nie rozumiał.
- Gdzie jestem?
Spytał, po czym zaczął masować się po karku. Odpowiedź dostał bardzo szybko od dziewczyny, która wspomniała o planecie Imegga. To co na niej się dzieje w przybliżeniu oraz jakie warunki tutaj panują, no można było powiedzieć, że dość gówniana planeta.
Nie wiadomo jak to określić, no ale skoro jest mega przepaść pomiędzy bogatymi i biedą oraz nie ma tu zbytnio jakichkolwiek praw. To jedyne co można zrobić, to wyjść wieczorem i trochę pokraść.

Tak jak pomyślał tak zrobił, gdy tylko już nastał wieczór a pustynne klimaty powoli zaczynały o sobie dawać znać. Tarro owinął swoją głowę w jakąś białą szmatę oraz ciało pokryj jakąś kolejną i niczym człowiek pustyni wyruszył w miasto. Minęło parę godzin, a zwiedzania nie było końca. Oczywiście nie to było celem, celem było ukraść i zarobić jak najwięcej by mieć na kilka dni. Tak więc po spuszczeniu srogiego łomotu kilku żołnierzom, zabraniu sporej ilości jedzenia z kilu targów i ograbieniu kilku handlarzy. Tarro wrócił do namiotu, gdzie czekali na niego młodzieńcy i ich siostra.
- Dość okrojone to miasto
Rzucił sucharem, po czym zaczął wykładać skradzione towary. Trochę Gammetów czy jak ta waluta się zwała, sporo alkoholu i jedzenia jak dla sporej grupy.
- Jakoś muszę się wam odwdzięczyć za ten dzban wody.
Dorzucił, na co kobita odparła iż to chyba lekka przesada, żeby aż tak się odwdzięczać za marną wodę. Jednak Tarro lekko się uśmiechał i po prostu wyłożył cały bufet.
- Dziś najemy się do syta, ale jak co nikomu nie mówcie.

Tak więc tutaj jego przygoda się zaczęła, w namiocie na planecie Imegga. Gdzie teraz będzie myślał co dalej począć.





Techniki startowe:
- Latanko
- Ki blast
Planeta/Miejsce zamieszkania: Imegga
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Tarro Empty Re: Tarro

Sro Wrz 21, 2022 11:31 pm
Tarro Akceptacjadb
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach