Go down
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Wto Kwi 04, 2017 8:16 pm
MG mode

Honoberuto nie wytrzymał. Wkurzył się, jest to całkiem zrozumiałe. Musiał się na nich rozładować, miał ku temu okazję i jak najbardziej miał też prawo do tego. Sprawdził poziomy mocy obydwu gości. Jak się spodziewał - nie były zachwycające. Oscylowały w okolicach 200. Podszedł do pierwszego z nich. Gość, który bladł na kolor pomarańczowy, teraz był już prawie żółty, jak jego bananowy kolega. Zaraz dostał bardzo mocno w pysk. Jaszczur teraz zamierzał zadać mu pytanie... Jednak byłoby to bezcelowe. W całej tej złości przywalił tak mocno, że gościowi głowa obróciła się kilka razy wokół własnej osi. Nie muszę mówić, że tego nie przeżył. Upadł u stóp bananowoskórego, który z kolei zmienił kolor na biały. Widać było, że umiera ze strachu, cały się trząsł, oczy wychodziły mu z orbit, a pod nogami powstała żółta kałuża.
- Nie! Proszę! Oni mnie zmusili! Nie chciałem nigdy babrać się w narkotykach! Nie miałem innego wyjścia!
Upadł na kolana przed changelingiem, błagał o litość. Funke tymczasem był już wolny. Na szczęście uniknął spotkania z igłą.
Rozległ się dźwięk syreny. Alarm? Pewnie ktoś zauważył to wszystko przez kamery. Może szefuńcio? Kajappi wbiegł do pomieszczenia.
- Kuźwa! Wszyscy tu biegną! Spieprzamy stąd, szybko!

Czy Honoberuto ulegnie presji? A może, niczym prawdziwy wojownik, stawi czoła niebezpieczeństwu? Tego dowiemy się w następnym odcinku Dragon Ball AU.
avatar
Gość
Gość

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Wto Kwi 04, 2017 10:35 pm
Wyjaśnień pomarańczowołuski mu nie udzielił. Już nigdy nic nikomu nie wyjaśni. Samo uderzenie wystarczało do wyssania z niego życia. Widząc jak upada na ziemię bez życia, przy okazji zmieniając kolor na żółć, uśmiechnął się z dziką, nieprzyzwoitą satysfakcją w oczach. Ten skurwysyn nie żyje, i bardzo dobrze. Ma za swoje. Zamiast niego wyjaśnień udzielił jego towarzysz, który upadł na kolana. Miał nadzieję, że jaszczur mu wybaczy i zaczął coś kręcić próbując się usprawiedliwić. Jego te bzdury nie obchodziły. Już miał podjąć decyzję odnośnie bananowego, gdy nagle usłyszał jednoznaczny dźwięk, a sekundę później wbiegającego do środka Kajappiego. Ostrzegł go, że nadchodzi tłum, który bynajmniej nie ma dobrych zamiarów wobec nich. Trzeba było szybko działać. Kapelusznik prędko zanalizował sytuację. Założył sobie że około 90% pracowników jest na poziomie właśnie około 200 jednostek. Reszta, jako służby ochrony, mogłaby być nieco silniejsza. W całym zakładzie pracowało dość dużo osób. Nie poradzi sobie z kilkoma czy kilkunastoma wojownikami, choćby i byli od niego słabsi. Kajappi też wiele nie da. Pozostanie tutaj byłoby głupotą. Ale wymierzyć sprawiedliwość jeszcze zdoła. Spojrzał na klęczącego głupca.
-To dla ciebie łaska.
Wyciągnął do niego rękę, otoczył ją energetyczną powłoką, a następnie wystrzelił Kikohę. Najpierw zabrzmiał charakterystyczny dźwięk tworzenia ataku, później odgłos wybuchu. Zrobił to tak szybko, że ofiara nie miała nawet czasu by zareagować. Promień bez wątpienia w niego trafił na miejscu odbierając mu życie, co także sprawiło mu niemałą radość, której objawem było krótkie syknięcie, do złudzenia przypominające z brzmienia to, które wydaje z siebie osoba odczuwająca ból. Ale stres nie pozwolił mu na czerpanie maksimum przyjemności z tego jakże rozkosznego czynu. Wziął strzykawkę z różowym płynem i schował w dłoni. Potem schylił się, wziął na ręce Funkego i zrobił z ramion "koszyk", w którym go schował, uważając by przypadkiem nie ukłuć go igłą trzymanej już przecież strzykawy. Nie mieli dużo czasu. Tempo serca wzrastało, robiło mu się gorąco. Ugiął nogi, zebrał w nich nieco siły i wyskoczył ku drzwiom najprędzej jak mógł wyciągając do przodu swoje rogi. Jeśli będzie mieć szczęście, nie wpadnie na nikogo, przebije się przez drzwi i bez zbytniej utraty szybkości będzie mógł kontynuować lot i jak najprędzej dać stąd dyla. A jeśli nie, w miarę możliwości postara się sobie dopomóc i umożliwić dalszą ucieczkę.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Czw Kwi 06, 2017 8:26 pm
MG mode

Honoberuto jednak nie zdecydował się na walkę z legionem przeciwników. Było ich za dużo? Czy to aż taka przeszkoda? Różnica w jakości była znacznie większa, ale nasz jaszczur postanowił jednak zachować się rozważnie i nie podjąć się walki. Najpierw jednak postanowił okazać swe miłosierdzie bananowemu naukowcowi. Gdy ten usłyszał, że ma go spotkać łaska, natychmiast się rozpromienił... Nie na długo jednak. Szybko bowiem zrozumiał, na czym ma ta łaska polegać. Wybuch ki niemalże rozszarpał jego ciało i podniósł tumany kurzu. Gdy ten opadł, można było dostrzec przypieczonego człowieczka z rozszarpanym brzuchem. Oczy wywrócone miał białkami na zewnątrz. Z ust jeszcze spływała mu spieniona ślina zmieszana z krwią. Ciało drżało tak mocno, że fartuch powoli zsuwał mu się z ramion. Niewątpliwie był już martwy. Tymczasem nasz jaszczur zabrał ze sobą swego pieska i strzykawkę - dowód w sprawie. Jak widać zamierzał jednak zignorować rozkazy. Wyleciał z zawrotną prędkością przez magazyn, gdy do środka wbiegł rekini ochroniarz. Nie spodziewał się szarży changelinga i szybko wyleciał razem z nim przez drzwi na platformę. Upadł na innym gościu, a jego lewa ręka wylądowała pięć metrów dalej. Honoberuto cały był zachlapany jego krwią. Wzniósł się w powietrze. Mógł już spokojnie uciekać. Jednakże Kajappi nie był dość szybki. Został powstrzymany. Starał się za wszystkich sił, by jakoś wyrwać się tym wszystkim przeciwnikom na platformie, ale widać było, że to beznadziejna walka. Jaszczura nikt już nie powstrzyma. Pozostał mu jednak wybór. Ocalić towarzysza, czy zostawić go na śmierć?


Edit:
Ok, przyznaję, pomyliłem się. Odejmij więc ki za Kikohę.


Ostatnio zmieniony przez Jirri dnia Pią Kwi 07, 2017 8:05 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Czw Kwi 06, 2017 10:23 pm
Bo obdarowaniu nieszczęśnika "łaską" wyłącznie dla własnej satysfakcji którą rzecz jasna odczuł po ujrzeniu zgonu swej ofiary, zabrał co miał do zabrania i wyleciał jak najprędzej z magazynu. Nie widział osób które potrącił i nawet nie zamierzał im się przyjrzeć. Całkowicie ignorując to zdarzenie wnet wzbił się do góry, w powietrze. Chyba nikt go nie gonił. A nawet jeśli, uciekłby bez problemu. On był w dobrej sytuacji. Kajappi jednak nie miał powodów do radości. Dla rudego nie było żadnej szansy, ucieczka była niemożliwa. Otoczony ze wszystkich stron okrutnym, nielitościwym tłumem który zrobi z nim co tylko zechce. Jaszczur zawisnął na chwilę w powietrzu, obrócił się i z odpowiedniej odległości zaczął obserwować sceny rozgrywające się na terenie rafinerii. Powiedział sam do siebie:
-O, Fortuno, niby księżyc, nieustannie zmienna. Ciągle rośniesz lub zanikasz, ciemna lub promienna.
Po rzuceniu tej jakże inspirującej kwestii wzorem bohatera poematu, postanowił jak najprędzej wracać do bazy. Nie miał na co czekać. Życie towarzysza wcale go nie obchodziło. Jedyne co czuł podczas zostawiania go tam na pastwę tych ćpunów, to nieprzyjemną krew która w pewnym momencie go opryskała, czego on sam w owej chwili nie zauważył. Zaczął lecieć w kierunku bazy.

z/t
Główne wejście
Baza Główna
avatar
Gość
Gość

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Czw Kwi 27, 2017 8:30 pm
Surowe, strome skały i uboga flora: gdzieniegdzie pojedyncze krzewinki i mchy. To pod wielką kopułą nieba w niektórych miejscach przysłonioną pojedynczymi obłokami. Na jednej z półek skalnych stał Honoberuto. Chłodny wiatr powiewał jego peleryną i wstążkami do czapki przyczepionymi. Był w tym momencie samotny jak rozbitek na tratwie na pełnym morzu podczas szalonego sztormu. I wcale mu to nie przeszkadzało. Otworzył oczy. Oto miał przed sobą nieziemski krajobraz. Za nim górskie szczyty zachwycające swą potęgą i samym widokiem swym unoszące co wrażliwszą duszę ku niebu. Przed nim zaś rozciągały się rozległe doliny, wielkie kotliny i spokojne łąki górskie. Te cuda przyodziane skupiskami żywozielonej kosodrzewiny i ciemnymi plamami górskich jeziorek. Co uważniejszy dostrzegłby płynący z gór owych strumień, który w dalszym odcinku staje się wspaniałą rzeką. Rozlegał się szum zimnego jeszcze halnego i ćwierkanie ptaków, które co jakiś czas przelatywały nad tą dech zapierającą w piersiach krainą. Zdecydowanie dobre miejsce aby odpocząć od więziennopodobnego kompleksu zwanego Bazą Główną.
Na twarzy jaszczura malowało się zadowolenie, ale także pewne zamyślenie. W istocie, myślał nad czymś intensywnie. Konkretnie nad sobą i swoim rozwojem, który nadal chciał kontynuować. Dobrze wiedział że trening ciała nie wystarcza. Żeby stać się naprawdę silnym, będzie musiał popracować także nad kontrolowaniem swej energii. Znał co prawda parę technik. Z ich wykonaniem nie miał żadnego problemu. Jednak czuł, że dałoby się wykorzystywać je lepiej, efektywniej. To z pewnością było zagadnienie nad którym musiał się nieco pochylić aby je rozgryźć. Właśnie to robił. I choć wytężał umysł niesamowicie, nie potrafił wymyślić niczego oryginalnego. Dlatego też postanowił że pozostanie w zgodności z tym co mu mówi intuicja i zastosuje najprostsze rozwiązanie jakie mu przyszło do głowy. Chciał zrobić to od razu, bo nie miał też na co czekać.
Wyciągnął przed siebie dłoń, grzbietem do dołu. Wytworzył w niej najprostszy pocisk - destrukcyjną kulę energii. Nie musiał nad tym szczególnie myśleć ani się specjalnie skupiał. Przychodziło mu to naturalnie, jak chodzenie czy mruganie. Jednak nie zawsze tak było. Pamiętał doskonale jak przed trzema laty uczył się właśnie tej sztuki. Nie było to wtedy tak oczywiste i banalne. Musiał najpierw pomyśleć o tym co chce zrobić, następnie zebrać energię w dłoni, wydostać ją na zewnątrz, zaprogramować ją na wybuchanie po zderzeniu z celem, uformować w kulę i wystrzelić w kierunku celu. To co z pozoru skomplikowane, teraz było jedną z prostszych czynności. A gdyby postanowił nauczyć się tego od nowa? Pociski które potrafił wytworzyć teraz były kopią tego pierwszego, utworzonego trzy lata temu. Inne ataki energetyczne były zaś oparte właśnie o te pociski. Teraz był już jednak bardziej doświadczony i miał w sobie o wiele więcej mocy która posłużyć może do wykonywania technik. Nie bez znaczenia pozostaje transformacja jaką przeszedł. Ona była dla niego jak klucz do zamkniętych drzwi mocy. Ciało należycie się przygotowało i teraz tylko czekało aż Honoberuto wykorzysta jego pełen potencjał. A więc wchłonął trzymanego w dłoni Ki Blasta by nie marnować energii. Nie schował jednak wyciągniętej ręki. Miast tego powrócił myślami do pamiętnej lekcji wykonywania pocisków ze swej Ki. Przypomniał sobie wytwarzanie pomarańczowych iskier ze swej dłoni. Postanowił to powtórzyć. Znajdującą się w swej ręce energię musiał pognać siłą woli w kierunku wnętrza dłoni, a następnie ją wypchać na zewnątrz. Efekt był widoczny: Na jego dłoni pojawiły się spodziewane, pomarańczowe iskierki. Jednak różniły się czymś od tych wytwarzanych po raz pierwszy. Nie wiedział dokładnie czym, więc postanowił to sprawdzić. Schylił się i urwał kawałeczek z malutkiej kępki mchu. Położył ten fragmencik na dłoń. Zauważył, że iskierki same lgną ku ciału obcemu i zaczynają po nim wędrować. Po chwili ujrzał też że kawałek mchu zaczyna trochę dymić. Wniosek był prosty: Organizm odruchowo nadawał każdej wyzwolonej energii destrukcyjny charakter. Ta informacja dała mu pewną wskazówkę odnośnie tego, jak powinien postępować dalej. Wchłonął iskry i postanowił teraz utworzyć kuliste światełko. Wyzwolił więc z siebie odpowiednią ilość energii i uformował ją w kulę. Przyjrzał się powstałemu tworowi dokładnie. I zauważył, że jego "wyrób" wcale nie ma kształtu kuli. Był to teraz płomień. Zupełnie taki jak w Ki blaście. Postanowił cisnąć tym czymś o ziemię. Gdy to zrobił, ku swemu zauważył że nastąpił wybuch owego płomienia. Już wszystko zrozumiał. W ten sam sposób co kiedyś wytwarzał świecące iluzje, w ten sam sposób dziś tworzy pociski. Same światełko rzecz jasna także potrafiłby stworzyć, lecz musiałby podczas tego stworzenia myśleć konkretnie o pozbawionym destrukcyjnej energii bycie, który po zetknięciu z przeszkodą rozwieje się jak obłok mgły. A zatem co się stanie jeśli do naturalnie tworzonego pocisku postanowi dołożyć więcej destrukcyjnego charakteru? Postanowił się przekonać. Tak więc w klasyczny sposób wytworzył standardowy płomień, a następnie siłą woli przelał doń dodatkową moc do destrukcji. Podwójnie ją zaprogramował do wybuchania. Wyglądała całkiem podobnie, tyle tylko że była jakby większa. Tak duża że złapał ją w obie ręce obawy by nie uciekła. Uniósł się w powietrze i zawisł na dwa metry od urwiska. Zamachnął się i z całej siły cisnął pociskiem w podłoże. Rozległ się huk, skała tworząca urwisko połamała się i spadła w przepaść. To było zdecydowanie silniejsze niż jakikolwiek wykonany przez niego Ki Blast. A więc cóż, zadziałało! Już wiedział co robić aby osiągać lepsze efekty. Jeśli chce zadawać przeciwnikom więcej obrażeń, techniki muszą być oparte na tym rodzaju Kiko. Ha, tylko że przydałoby się najpierw opanować tworzenie ich samych. Gdyby był w trakcie walki i musiał się za każdym razem specjalnie skupiać aby wystrzelić potężniejszy atak, wróg by go pokonał bez problemu. Powtarzanie jakiejś czynności wiele razy pomaga w uczeniu się jak ją zrobić. Dlatego też znów zbliżył do siebie ręce. Musiał wytworzyć pocisk, dodać mu destrukcyjnej energii i wchłonąć do swego ciała, aby nie zmarnować niepotrzebnie. I znowu: Wytworzyć pocisk, dodać energii, wchłonąć do ciała. I jeszcze raz: Wytworzyć, dodać, wchłonąć. I od nowa. Wytwórz, dodaj, wchłoń. I po raz kolejny. I jeszcze. Tych powtórzeń zrobił chyba z pięćdziesiąt. Ręce go już bolały, postanowił więc zrobić sobie chwilę przerwy. Zleciał na dół i wylądował na jednej z hal, gdzie pasło się niewielkie stado wełniastych stworzeń. Widząc jaszczura owcowatopodobne spłoszyły się i rozbiegły niewiadomo gdzie. Zaś przedstawiciel rodu Harara rozłożył się wygodnie na trawie. Za poduszkę pod głowę posłużył mu jakiś leżący obok kamień. Odpoczynek nie trwał jakoś długo, bo ledwie dziesięć minut. To mu wystarczyło. Powstał i wzleciał na parę metrów. Na początek postanowił użyć zwyczajnych pocisków, niewzmacnianych.  Wypuścił kilka, jeden za drugim. Zderzyły się z powierzchnią hali i wybuchły pozostawiając wgłębienia. Teraz postanowił że użyje tych wzmocnionych. W ten sam sposób co wcześniej je wytworzył, lecz zrobił to szybciej. Teraz ich jednak nie wchłaniał, tylko posłał na halę. One również zderzyły się z ziemią i powstały wgłębienia. Dwukrotnie większe wgłębienia. To oznaczało, że mu się udało!
Dłoń zacisnął w pięść i uniósł do góry w triumfalnym geście mówiąc do siebie wymowne: "Jess!". Uznał że to starczy i trening może uznać za zakończony. Wiedział jednak, że na razie lepiej nie używać tych wzmocnionych Ki Blastów poza walką. Narazie nie był na to gotowy. Czuł bowiem, że może w sobie coś jeszcze udoskonalić i lepiej panować nad swą energią. Teraz jednak nie miał zamiaru się tym przejmować i wrócić do wcale nie ukochanej, ale przynajmniej bezpiecznej bazy.

z/t
Baza Główna
Sponsored content

Góry       - Page 2 Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach