Go down
avatar
Gość
Gość

FAAAA-BUUUU! - Time Skip Empty FAAAA-BUUUU! - Time Skip

Pią Sie 04, 2017 11:39 am
Każdy ma gdzieś linie startową. Skąd wyruszy i przeżyje wiele wspaniałych oraz gorzkich przygód. Tą linią dla Bio-Androida była spotkanie Rock, oraz dołączenie do ludzi, którzy postanowili wyruszyć do Indian, by się tam ukryć przed złowrogą Armią Czerwonej Wstęgi. Na początku, kiedy do nich wrócił i stwierdził, że by chciał się do nich dołączyć, to nie ukazali zbyt wielkiego szczęścia z tego powodu. Dlaczego? Była dla nich nieznaną istotą, która w pewnym sensie wygląda strasznie oraz pokonała żołnierzy z łatwością. Lecz ich uratował, więc już nie byli do niego wrogo nastawieni, jak na początku. Babunia, która zaoferowała mu oraz Aiko schronienie z nimi, ucieszyła się tym. Ona pierwsza z tych ludzi, przyjęła go ciepło, jakby nie był innym stworzeniem, a ich wybawcą. Co było bardzo miłe.
Lato.
To wtedy do nich dołączył w podróż do „ziemi obiecanej”. Początki były dość trudne. Nie dlatego, że to było w cholerę daleko, a dlatego, że mało kto czuł się przy nim swobodnie. Jedynie Starowinka, z nim co jakiś czas rozmawiała. Odpowiadała na jego pytania długo ale ciekawie. To była kolejna osoba, po jego Pierwszej Przyjaciółce, którą polubił. No ale wiadomo, nie zawsze można ciągle gadać z jedną osobą. Przez co wiele razy szedł samotnie. Ale po tygodniu najmłodsi z rasy ludzkiej zaczęli się do niego zbliżać. Niewinne istoty, które jeszcze nie są uprzedzone do wszystkiego oraz prowadzi ich ciekawość, jak Fabu. Pierwsze ich próby tak czy siak były zniszczone przez dorosłych, którzy już się uśmiechali do niego, ale przyciągali dyskretnie dzieci do siebie. Nadal była obawa w ich sercach, że coś pójdzie nie tak i jego wielki pysk złapie ich pociechy w żelaznym uścisku. Tylko nie trwało to zbyt długo. Jeden dzieciak skorzystał z nieuwagi rodziców oraz zaczął bardzo przyjemną konwersację z Potworem. Usadził mu się na barana oraz opowiadał mu co nieco. Rozkazał Stworzeniu podobnego do Smoka, by zaczęło biegać. Tak też zrobił na jego życzenia. Młodziak zaczął się śmiać, a zaraz po nim nasz potwór, który teraz zaczął poznawać czym jest zabawa. Dzieci nie wytrzymywały, kiedy widziały, że ktoś  przełamał z nim lody. Nie powstrzymali ich rodzice. Zaczęły się bawić z Bio-Androidem. Poznawał podczas tych zabaw wiele ciekawych rzeczy, nie tylko osoby, ale pogląd na świat z oczu dziecka, tak jak i wiele innych. Już większość rodziców zaczęła łagodnieć co do ich nowego towarzysza. Nawet z nim rozmawiali, a przy bliższym spotkaniu były zdziwieni, że tak się o wszystko wypytuje. Zaczęli już nawet kojarzyć, że to coś, to tak naprawdę dziecko w łusce.
Minęło bardzo dużo czasu, kiedy wreszcie dotarli do miejsca o którym mówili. A cóż to było za miejsce? Babcia nazwała to „Święta Ziemią Korina”, nie wiedział co to jest, ale po wytłumaczeniu zrozumiał, co to znaczy „święte”. Było to dla nich bardzo ważne miejsce, które nie chcą zbrudzić krwią i innymi plugawymi rzeczami. Oczywiście nie było za dobrze. Kiedy zobaczyli naszego Potwora, byli przerażeni. Plemię Karinga nie chciała go na początku wpuścić, ale po wytłumaczeniach ludzi postanowili mu dać szanse, lecz dostał namiocik trochę oddalony od reszty. Nie wzbudzał do nich zbyt dużego zaufania. To jest zrozumiałe. Nikt o zdrowych zmysłach by nie zufał jakiemuś Smoko-Podobnemu stworzeniu. No ale jego pierwsza Przyjaciółka Rock, raczej nie była osobą zdrowego rozumu, ale chwałą jej za to, ponieważ dzięki niej Fabu ma możliwość wyrośnięcia na dobre stworzenie. Co do dalszego przebywania w tamtym miejscu, to można to określić, że to był jego okres próbny. Na początku do niego przychodziły dzieci, dorośli oraz starowina, których poznał podczas podróży. Następnie oczywiście ludzie z plemienia, najpierw niepwnie, ale po  głębszym poznaniu coraz bardziej się do niego przekonywali. Tak minęły jego dwa miesiące. Nic poza podróżą, poznawania ludzi oraz wszystkiego na świecie. Ale po tym czasie ktoś go odnalazł i postanowił go odwiedzić. Oczywiście była to jego Pierwsza Przyjaciółka Aiko. Był bardzo szczęśliwy widzieć ją całą i zdrową. Smok pokazał więcej uczuć niż na początku ich spotkania. Podbiegł do niej i przytulił. Widać było wielką różnicę w jego wiedzy oraz emocjach. Rozwija się w zastraszającym tempie.
Ich spotkanie było bardzo krótkie, ale obiecała, że jeszcze tu wróci. Łuskowaty stwór oczywiście w to uwierzył i życzył jej szerokiej drogi.
Reszta pory roku minęła dość spokojnie. Uczył się coraz to nowych nowych rzeczy oraz indianie coraz bardziej go lubili.
Jesień.
Początek tej pory roku rozpoczął się dość ciekawie. Dlaczego? Była tam z nimi jedna osoba, która umiała sztuki walki. A skąd on wiedział, że taka osoba tam jest. Pewnego ranka, zobaczył jak ktoś chodzi pomiędzy drzewami. Zainteresowany stwór postanowił za nim pójść. Nie wiedział czemu, ale to mu się wydawało podejrzane, więc chciał tam pójść za nim. Szedł tak przez prawię godzinę, aż dotarł do wodospadu. Mężczyzna bez koszulki stał na jednym kamieniu i wykonywał jakieś dziwne ruchy, które może były jak wcześniej napisałem „dziwne”, ale była w nich finezja oraz coś co od razu się spodobało stworzeniu. Zafascynowany przyglądał się jego całemu treningowi, a następnie uciekł. Po którymś tam razie wojownik postanowił wywabić gapia za krzaków. Udało mu się bardzo sprawnie go podejść, przez co wyszedł ze swego ukrycia. Wywiązała się między nimi rozmowa, przez co Bio-Android powiedział, że podoba mu się to co On robi i też chce się tego nauczyć, oraz po chwili oto poprosił. Bojownik oczywiście zaczął mu mówić, że to są „sztuki walki” i jest ich od groma, a do tego używa się ich w obronie własnej oraz słabszych. Rozgadał się i zaczął gadać rycerskie filozofie, które zafascynowały naszego Bohatera. Tak gadał, aż po pewnym czasie rozmów postanowił przetestować jaszczura. Oczywiście nie w otwartej walce. Dał mu parę zadań do zrobienia. Typu, Rozkruszenie kamienia, czy nawet wspiąć się po skałach na szczyt wodospadu i podobne testy. Oczywiście to wszystko mu się udało. Jego siła, szybkość, zręczność oraz wytrzymałość była nadludzka, więc nie miał prawa tego spartaczyć. Lekko zaskoczony tym faktem wojownik wziął go na swego „ucznia”, ale tylko codziennie rano będą trenowali, a takto ma pomagać w wiosce. Tak też zaczęła się jego przygoda ze sztukami walki, ale to nie będzie jednorazowa zabawa, ponieważ już od pierwszych treningów pokochał to całym sercem.
Dalsze jego życie było nadal spokojnie. Codziennie rano treningi, potem powrót i pomoc przy zbieraniu drewna, polowaniu i wielu innych rzeczach, które mógł wykonać Fabu, by tylko się nauczyć czegoś nowego oraz odwdzięczyć się swoim nowym przyjaciołom, za schronienie oraz przyjecie go jak swojego. Nawet mu nadali pewien przydomek, którego jeszcze dobrze nie zrozumiał, a brzmi ono tak „Czerwony Smok”. Do tego Przyjaciółka Smoka go odwiedziła, jak obiecała. Najwyraźniej się o niego bała, ale nic złego go tutaj nie mogło spotkać, a wręcz przeciwnie. Kolejne zmiany mogła zauważyć dziewczyna. Fabu był jeszcze bardziej przyjacielski oraz miał większą wiedzę o świecie. Nie był już tym samym jaszczurem na początku, który stał pośrodku dobra oraz zła. Teraz był dobry, istotą która chce czynić dobro i dbać o słabszych. A to wszystko przez obcowanie z dobrymi ludźmi przez prawie pół roku.
Zima.
To ten magiczny okres, gdzie robi się chłodniej. Wszyscy ludzie musieli się odziać w cieplejsze ubrania, by nie zamarznąć, poza „niedorozwojem”, któremu było ciepło tak czy siak. Pewnie to było spowodowane tym, że jest jakąś jaszczurką. Poza tym jeszcze nic wielkiego się nie wydarzyło w jego życiu. Prowadził spokojne życie, uczył się ciągle nowych rzeczy oraz sam trenował swoje ciało, tak jak jego „mistrz” mu rozkazał. A dlaczego rozkazał? Dlatego, że musiał gdzieś wyruszyć i nie mógł przez ten okres mu towarzyszyć i pomagać. Do tego powiadał, że każdy wojownik musi ciągle trenować, by się samodoskonalić, bo na całym świecie jest wielu silnych przeciwników z którym może się kiedyś zmierzyć. Minęło tak trochę czasu, aż dotarł do nich zakrwawiony list. Oczywiście wysłał go Mistrz Fabu. Opowiadał co robił przez ten czas, że walczył z Armią Czerwonej Wstęgi, pomagając tak Ruchowi Oporu. Tylko coś poszło nie tak, bardzo silni przeciwnicy go namierzyli i napisał przeprosiny, że nie wróci do nich. Wszyscy  byli tym wstrząśnięci, nawet Bio-Android, a chyba najbardziej On. Polubił tego człowieka z którym codziennie przebywał oraz uczył się od niego. Postanowił go odnaleźć oraz uratować. Wszyscy byli przeciwni temu wszystkiemu, ale Stwór ciągle stawiał na swoim i po paru godzinnej słownej walce, gdzie Czerwony Smok mówił „rycerskie” ideologie, których nasłuchał się od Mistrza, przez co wreszcie się poddali. Dali mu długi brązowy płaszcz z kapturem, by mu ukryć swój wygląd przed ludźmi. A po czułych pożegnaniach wyruszył znowu w świat, ale tym razem w celu odnalezienia swego Trenera. Na całe szczęście bardzo wiele się nauczył od ludzi, przez co już wiedział jak się zachować w danym momencie. Teraz mógł wykorzystać swój rozum razem z wrodzonym instyktem, by przeżyć w świecie ludzi oraz odnaleźć poszukiwaną przez niego osobę.
Po długiej drodzę przez lasy dotarł do pierwszego miejsca jego podróży. Zrujnowanej wioski. To nie była ta sama w której poznał Rock oraz Ludzi, którzy go przyjęli. Ale najwyraźniej była też zrjunowana przez siły Armi. Przechodził się między budynkami, aż nagle jakiś cień mignął mu gdzieś z boku. Odrazu się tam obrócił i zaszarżował w tamtą stronę, korzystając z całej swej szybkości. Znalazł się w zaułku. Zobaczył jakąś małą postać, która próbowała się przecisnąć między pojemnikami na śmieci. Stwór złapał to małe stworzenie i okazało się, że to dziecko, na początku było nim przerażone, ale po chwili rozmowy zaczęło coraz mniej się bać. Opowiedziało co się tutaj stało. Jak się nasz Bohater domyślał, to wszystko było sprawką Czerwonej Wstęgi. To wszystko odbyło się na początku tej Zimy, gdzie pewien Indianin im pomagał w ucieczce oraz walczył z żołnierzami. Ucieszył się tą wiadomością. Zaraz po tym spotkaniu ruszył w wyznaczonym przez dzieciaka kierunku, w którym oczywiście wyruszyl jego poszukiwany Mistrz. Dalej to trenował, znajdował inne zrujnowane zabudowania, ludzi którzy byli na początku nim wystraszeni albo już przy pierwszej okazji przed nim uciekali, wrogich żołnierzy oraz wskazówki gdzie ma się potem udać. Oczywiście przed żołnierzami w większości uciekał, a jeżeli dochodziło do walki, to zawsze trzymał się jednej zasady „Nie zabijaj”. Obezwładniał ich, tak jak tylko mógł. Jego podróż trwała tak długo, aż nastała...
Wiosna.
Na całe szczęście, dzięki wskazówką oraz dobrym ludziom dotarł do miejsca gdzie mógł być przetrzymywany Ashna (Mistrz). Było to większe zabudowanie niż dotychczas, oraz można powiedzieć, że roiło się tutaj od wrogów. Fabu, próbował oczywiście jakoś się przemykać pomiędzy ruinami, ale wykryli go. Na początku zaczęli go atakować żołnierze. Obezwładnił ich oraz ruszył biegiem przed siebie, by zgubić ogon, a potem gdzieś się ukryć. Helikoptery go namierzyły. Przez co coraz więcej wrogów do niego docierało, a nawet pojazdy. Po całej walce, uciekaniu, dotarł do ślepego zaułka. Był przez wrogów otoczony, nie miał gdzie uciec. Już myślał, że będzie musiał walczyć na całego, ale nie wiedział czy mu się uda to przeżyć. Aż nagle wszyscy usłyszeli wybuchy niedaleko ich. Co to było? Po chwili usłyszał, jak ktos przez radio jednego żołnierza krzyczał, że to „Ruch Oporu”. Można powiedzieć, że był uratowany, ale jeszcze nie od razu, musiał przetrwać aż tamci dotrą. Zaczął walczyć, całkiem nieźle mu to szło, aż nie pojawiła się jakaś postać, która w mgnieniu oka pojawiła się przed nim i odcięła lewą rękę. Przez pierwszy moment nie zrozumiał co się stało, aż poczuł przeszywający ból. Upadł do tyłu. Zobaczył, jak z ręki  nieznajomego wydobywa się energia, która jest uformowana w ostrze. Wymierzył ostrze w jego stronę, chcąc chyba zadać ostateczne uderzenie. Stwór zamknął oczy, bojąc się, że zaraz straci życie, ale tak się nie stało. Przed nim pojawiła się kolejna postać, która odgrodziła go od oprawcy. Nie czekając przyłożyła dłonie do głowy i wykrzyczała słowa „Taiyoken!”. Wydobyło się światło, które oślepiło wszystkich przeciwników. Wziął stwora na ramię, wzniósł się oraz zaczął lecieć w stronę lasu, by oddalić się od tego miejsca jak najdalej. Na początku nie wiedział kim jest ta zamaskowana postać, ale po chwili odsłoniła bandane z twarzy i zobaczył, że to jego Mistrz. Podczas lotu wytłumaczył mu, że został złapany lecz Ruch Oporu go uratował i teraz im pomagał w walce. Czerwony Smok na początku poczuł radość, ale potem smutek, bo wyruszył w podróż by go uratować, a jedynie przysporzył kłopotów oraz prawie sam umarł. Ashna go pocieszył, że to było chwalebne, ze wyruszył w podróż by go uratować. Trochę mu było lepiej, ale tak czy siak poczuł się jak kula u nogi. Wylądowali na ziemi, już Trener chciał go jakoś opatrywać, ale wtedy Fabu zaczął się skupiać, wszystkie jego mięśnie się naprężyły, a on sam wydarł się i po chwili z rany wyszła jego nowa ręka. Było to chwilowy szok dla Indianina, ale nie wnikał w to za bardzo, bo znał Jaszczura i wiedział, ze to nie jest ziemskie stworzenie, przez co ma jakieś dziwne umiejętności. Po zregenerowaniu kończyny zajęli się pomocą Ruchowi Oporu. Nie wygrali tego tak dokładnie. Było to połowiczne zwycięstwo. Musieli po pewnym czasie się wycofać w las. Tak też zrobili. Ashna po udanej uciecze, oraz rozmowie z rebeliantami postanowił wziąć Bio-Androida do domu. Przez całą podróż powrotną nasze stworzenie było samutnę, pocieszenia Indianina mało co dawały, ale kiedy postanowił nauczyć w trakcie podróży techniki oślepiającej to udało mu się lepiej odciągnąć Smoka od myśli, że był tutaj niepotrzebny. Przez całą podróż „niedorozwój”, uczył się nowej techniki. Nie szło jakoś źle, ale przez swoje mysli nie mógł się dokładniej skupić, przez co trochę mu zajmował ten trening, lecz mu się udało ją opanować. Podróżowali i trenowali, aż wreszcie dotarli do Lasu Korina, ich domu. Wszyscy byli szczęśliwi z ich powrotu. Obydwoje opowiedzieli swoje historię i oczywiście nie obyło się bez pocieszania stworzenia, ale widząc jak każdy się nim przejmuje i zachwalali to, że wyruszył na ratunek, przestał się już tym zadręczać. Doszedł do wniosku, że nie każda Przygoda kończy się tak jak powinna, ale za to poznał wielu nowych ludzi oraz technikę oślepiającą.
Wiosna już się kończy oraz nadchodzi Lato. Cały Rok przeżył z ludźmi i bardzo się zmienił. Co przyniesie jutro? Tego nie wiadomo, ale Fabu już nie jest tym samym stworzeniem co na początku.

Spoiler:
avatar
Gość
Gość

FAAAA-BUUUU! - Time Skip Empty Re: FAAAA-BUUUU! - Time Skip

Sob Sie 05, 2017 6:10 pm
Przeczytane
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach