Go down
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Cze 25, 2017 8:51 pm
Mistrz Gry

Antical latał jak idiota po całej okolicy fontanny, i gdy już wydawałoby się że nic z tego nie będzie, zauważył w oddali jakąś postać. Wykonywała jakieś dziwne ruchy... Czyżby ćwiczyła? Oczywiście nasz bohater saiyanin do niej podleciał, w końcu szukał kogoś silnego. Co mógł ujrzeć? Golusieńkiego, napakowanego kulturystę, błyszczącego się od olejku wsmarowanego w każdy rowek jego wielkiego ciała.
-Och, witaj słodziutki. Nie spodziewałem się gości, hihihi. Przyleciałeś mnie nasmarować?
Antical
Antical
Kicked over 9000!
Liczba postów : 437

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Cze 26, 2017 9:02 pm
Zatrzymał się około 10 metrów od mężczyzny, którego ujrzał. Zlekceważył pytanie nowo napotkanego, ponieważ nie interesowały go rozmowy. Miał swój cel i zamierzał go jak najszybciej wykonać. Kolejne niedojebane ścierwo... - pomyślał, krzyżując ręce na piersiach. Kim jesteś? Kto jest tutaj najsilniejszy? Zaprowadź mnie do niego, albo cie zamorduje - powiedział, mierząc rozmówcę wzrokiem. Był przygotowany na to, że osoba w kierunku której wypowiedział to zdanie może go zaatakować. Tylko spróbuj... - stwierdził w głowie, będąc gotowym do wystrzelenia ki blasta prosto w ewentualnie nacierającego na niego mieszkańca piekła. Szukanie odpowiedniej osoby zaczynało go frustrować. Potrzebował kontaktu z kimś, kto pozwoliłby mu rozpocząć przygotowania, służące realizacji jego planu. Bezsensowne znajomości nie były mu potrzebne... Lewitując w powietrzu, czekał na odpowiedź. Liczył, że będzie ona taka, jak tego oczekiwał...
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Cze 27, 2017 2:06 pm
Mistrz Gry

Antical, gdy już podleciał bliżej i mógł się przyjrzeć olbrzymowi, zauważył na jego twarzy śmieszny wąsik. Miał krótkie, trochę przetłuszczone włosy, zaczesane w grzywkę.
-Zamordujesz mnie, powiadasz? Hohoho, coś ci pokażę, chłopcze.
Hitler wziął ostry zamach, i z całej siły pieprznął w ziemię. Antical mógł usłyszeć, jak pod jego stopami przebiega mini-trzęsienie ziemi, mimo iż był w powietrzu, a do tego prosto w jego twarz uderzyła ogromna fala uderzeniowa, od której aż go lekko cofnęło. Pod Hitlerem w mgnieniu oka ukazał się krater, gdzieniegdzie było widać miniaturowe wyładowania energii na skutek szybko uwolnionych, ogromnych pokładów siły.
-No to o co chodzi, chłopcze. Cóż to ode mnie chciałeś?
Antical
Antical
Kicked over 9000!
Liczba postów : 437

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Cze 27, 2017 2:24 pm
Napotkany mężczyzna uderzył w ziemię, czego efektem było powstanie sporych rozmiarów krateru. W końcu... - pomyślał Antical, lądując na ziemi. Wybacz, zbyt pochopnie Cię oceniłem. Wydajesz się być dość silną osobą... - powiedział, uśmiechając się lekko. Idiota, ale silny, tacy są mi potrzebni - stwierdził, opuszczając swe dłonie wzdłuż tułowia. Muszę być gotowy na to, że może mnie zaatakować... - analizował swoją sytuację. W każdym momencie był gotowy na odbicie się od ziemi i ruszenie ku przestworzom, wykorzystując przy tym swoją maksymalną prędkość. Mam dla Ciebie całkiem ciekawą propozycję... - kontynuował, wzrokiem omiatając krajobraz. Obserwował teren. Jeśli będę musiał z nim walczyć, może być naprawdę nieciekawie - jego myśli chwilowo wróciły do widoku gnijących zwłok dwóch idiotów, których chwilę temu na dobre pozbawił egzystencji. Nieciekawa perspektywa... - co prawda nie bał się permanentnej śmierci, jednak... Zemsta... muszę żyć dopóki nie pomorduje tych wszystkich skurwysynów... - zachowując swój chłodny, pozbawiony uczuć ton, zapytał - Chciałbyś się stąd wydostać? Mam pewien pomysł... - był ciekawy, jak mężczyzna zareaguje na jego ofertę. Miejsce w którym się znajdowali nie napawało optymizmem. Chyba tylko idiota nie chciałby opuścić tego pierdolnika... - pomyślał jeszcze, czekając na odpowiedź.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Cze 27, 2017 10:48 pm
Mistrz Gry

Mężczyzna spojrzał na Anticala jak na wariata i zaczął się histerycznie śmiać. Usiadł na ziemi i zaczął bujać się do przodu i do tyłu, niczym dziecko z chorobą sierocą. Po kilku sekundach się uspokoił, przetarł oczy pełne łez śmiechu, wstał i wytłumaczył Anticalowi, czemu powiedział najgłupszą rzecz na świecie.
-Słuchaj, chłopcze. Naprawdę sądzisz że nikt do tej pory tego nie próbował? Nigdy nie wychodziło. Ostatnia próba chyba należała do mnie. Wtedy byłem jeszcze malutkim chucherkiem, ale za to miałem ze sobą kilkuset tysięczną armię Niemców! Ech, na niewiele mi się zdała. Pojawił się ten potwór i wszystkich wyrżnął. Widziałem tylko cień, przemieszczający się od żołnierza do żołnierza i rozcinający ich na strzępy. To było to, dzięki czemu zrozumiałem iż potrzeba siły by przetrwać w tym chorym miejscu. Dlatego ćwiczyłem, ćwiczyłem i ćwiczę. Może tym razem by mi wyszło? Ale nie sądzę bym mógł sam Go pokonać, a ty mi nie wyglądasz na jakoś strasznie silnego, jeśli mam być szczery, chłopcze. Co masz mi do zaoferowania?
Antical
Antical
Kicked over 9000!
Liczba postów : 437

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Cze 27, 2017 11:22 pm
Antical uważnie wysłuchał historii mężczyzny. Potwór... hmmm... ciekawe co to za bestia... - rozmyślał. Kiedy Niemiec zakończył swoją wypowiedź, odrzekł - Twoja armia... szkoda, że już jej nie posiadasz, przydałaby się do realizacji planu. Pomysł jest następujący... Zbierzemy jak najwięcej osób, które będą chciały wziąć udział w buncie. My dwaj nie będziemy jednak walczyć... to nasze mięso armatnie... są potrzebni, abyśmy mogli odpowiednio ocenić moc przeciwnika... - mówił spokojnie, chciał, aby jego rozmówca dokładnie zrozumiał założenia strategii. Zakładając ręce na piersi, kontynuował - Potrzebujemy również kilku silnych osób. Tych wtajemniczymy w plan do końca - spojrzał w oczy Hitlera, zwracając uwagę na to, czy ten słucha go dokładnie - Ja, Ty i reszta wtajemniczonych rozlokujemy się w odpowiednich obszarach tego miejsca, aby ustalić, gdzie wspomniana przez Ciebie bestia się pojawia. Mówisz, że ostatnio, kiedy z nią walczyłeś byłeś o wiele słabszy... myślę, że jeśli przygotujemy na nią zasadzkę, wspólnymi siłami będziemy w stanie ją pokonać... - tu urwał na chwilę, formując w swej prawej dłoni sztuczny księżyc. Nie jestem tak słaby, jak mógłbyś przypuszczać, spójrz... - rzekł, strzelając power ballem w powietrze.

Kiedy księżyc rozbłysł na niebie, Antical rozpoczął swoją przemianę. Jego całe ciało zwiększało się stopniowo, by ostatecznie przybrać formę ogromnego goryla. Przemieniony zielonooki spojrzał w stronę mężczyzny, z którym rozmawiał i rzekł - TO MOJA PRAWDZIWA MOC... OBSERWUJ UWAŻNIE... GGRRARRRRRRRAAAAUUUUUUUU - ryknął, odbijając się nogami i z pełną prędkością wzlatując w powietrze, tylko po to, by po chwili zatrzymać się i również, na pełnym gazie, opaść w odległości około 20 metrów od Hitlera tworząc przy tym krater, podobny do tego, który wieloletni mieszkaniec piekła wytworzył wcześniej. Ciekawe jak szybki jesteś... - pomyślał, uważnie obserwując, czy mężczyzna podnosi głowę w momencie w którym wzbijał się w przestworza. TO CO? DOGADAMY SIĘ? - zawarczał, szczerząc kły...
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Cze 27, 2017 11:49 pm
Mistrz Gry

Hitler z wielką uwagą słuchał słów Anticala. Co jakiś czas kiwał głową, jakby już widział ten obraz wielkiego buntu. Widział w tym chłopcu ogromny potencjał. Był świetnym mówcą, a do tego na pewno manipulatorem.
-Hym. Wiesz co chłopcze, przypominasz mi mnie. Jak byłem w twoim wieku to wystarczyło mi kilka przemówień, a ludzie już trzymali moją stronę. Zostałem wielkim Wodzem i samymi słowami przekonałem ludzi do mordowania mniejszości narodowych. Bo prawda jest taka, synu, że słowa są silniejsze niż jakakolwiek broń. Co do twojego planu z zasadzką... To się nie uda. On nigdy nie pojawia się w określonych godzinach. Po prostu czuję że jakbyśmy próbowali uciec, to on by nas powstrzymał.
Po tych krótkich słowach Antical ukazał Hitlerowi moc Ozaru. Próbował popisać się przed nim zdolnościami, ale Wielki Wódz zdołał jako tako podążyć za nim wzrokiem, choć miał niejakie trudności. Następnie wielka bestia opadła na ziemię, i Antical mógł poczuć jak twarda jak skała powierzchnia zachowuję się pod jego stopami niczym piasek, i jak opływa jego zagłębiające się w nią nogi. Podłoże pod nim następnie popękało i stworzył się mini kraterek, ale wyglądał on jak spływ w zlewie w porównaniu do krateru wytworzonego przez Hitlera.
-Przykro mi chłopcze, ale aktualnie jesteś o wiele, wiele za słaby. Może jakbyś uważnie ćwiczył swe ciało pod moim okiem przez no nie wiem, rok, to byłbyś w stanie nadążyć za mną w walce z Nim. Wtedy jakoś może byśmy dali radę.
Hitler wstał i naprężył swe mięśnie, a były one wielkie.
-Jednak potencjału nie można ci odmówić, to fakt.
Antical
Antical
Kicked over 9000!
Liczba postów : 437

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Cze 28, 2017 3:14 pm
Jestem za słaby? - zielonooki zirytował się, słysząc opinię na temat swojej siły. W żaden sposób nie dał jednak tego po sobie poznać. Trenować pod Twoim okiem? Całkiem ciekawa oferta... Jestem Antical, pochodzę z planety o nazwie Vegeta... Jak masz na imię i z jakiej planety pochodzisz? - zapytał. Widząc moc mężczyzny, stwierdził, że trening z nim może przynieść mu sporo korzyści. Nie miał jednak czasu, żeby zaczynać go w tym momencie. Zarówno podczas wypowiedzi Niemca, jak i analizy swego planu, zdał sobie sprawę, że dzięki temu, iż trafił do tego miejsca, ma jedyną szansę w życiu na odnalezienie swoich zmarłych rodziców. W końcu mógłby posiąść wiedzę na temat tożsamości morderców... Dlatego też, tuż po wysłuchaniu odpowiedzi na pytania o imię i miejsce pochodzenia, rzekł - Bardzo miło Cię poznać... Niestety, aktualnie muszę kogoś odnaleźć... Pozwól, że wrócę do Ciebie tuż po tym, jak załatwię tę sprawę... tak na marginesie... czy znasz może osoby, pochodzące z mojej rasy, które zwą się Theos i Atalin? Nie zależnie od odpowiedzi, Antical miał zamiar pożegnać się z nowym znajomym, zniszczyć power balla i odlecieć w poszukiwaniu odpowiedzi...odpowiedzi, której myślał, że już nigdy nie uda mu się uzyskać...
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Cze 29, 2017 2:21 pm
Mistrz Gry

Mężczyzna spojrzał na Saiyanina, i kulturalnie się przedstawił.
-Morderca żydów, Wódz Niemiecki, idol 3 Rzeszy i największy skurwysyn jaki chodził po planecie Ziemi- Adolf Hitler we własnej osobie, drogi Anticalu. Dobrze, idź szukać kogo musisz szukać. Ja się stąd raczej nie wybieram, bo i po co? Będę tu czekał na rozwój wydarzeń.
Antical, po usłyszeniu wiadomości, poszedł w swoją stronę, zostawiając Hitlera za sobą.



KONIEC PRZYGODY
Antical
Antical
Kicked over 9000!
Liczba postów : 437

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pią Cze 30, 2017 11:40 am
Antical delikatnie skinął głową, unosząc się w powietrze. Jego priorytetem było odnalezienie rodziców. Wydawało mu się, że byli wystarczająco silni, aby przeżyć w tym miejscu. Jeśli ktoś ich wymazał to... trudno... - pomyślał zielonooki. Przez te wszystkie lata przyzwyczaił się do myśli, że nigdy nie zobaczy już ojca i matki. Obrócił się i ruszył przed siebie. Miał zamiar latać i obserwować każdy centymetr kwadratowy piekła. Muszą tu gdzieś być... w końcu ojciec był całkiem silnym saiyaninem - myślał. Na swojej twarzy czuł pęd powietrza. Chciał odbyć sparing ze swoim rodzicielem, gdyż od ich ostatniej walki znacznie urósł w siłę. Był ciekaw, czy tamten również podszkolił swoje zdolności bojowe. Czas może tu płynąć inaczej...Nie wiadomo, czy saiyański dzień jest równy temu tutaj... - analizował. Na horyzoncie ujrzał nagle coś co bardzo go zaciekawiło... całkiem inny krajobraz... na chwilę zapomniał o swoim aktualnym celu... Lecę to sprawdzić... - stwierdził.

z/t Lodowa Pustynia
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Lip 23, 2017 7:36 pm
Leciał tak i leciał, znaku „życia” wypatrywał, aż w końcu dojrzał. W okolicy jakiejś fontanny tryskającej czerwoną cieczą przebywało coś jakby bliżej niezidentyfikowane dusze, które widocznie nie zachowały swego ciała, czy też jego iluzji. Gdyby podleciał tam bliżej, pewnie by odnalazł kogoś ciekawszego od tych bezimiennych bytów, ale na razie nie miał ochoty. Uspokoiło go poczucie że nie jest wcale sam i o wyobcowanie nie będzie musiał się obawiać. Teraz po prostu wylądował na jakimś wzniesieniu z urwiskiem, skąd widać było fontannę i jej okolice: dość bezroślinnego terenu z kilkoma ławkami, terenu z trochę większą ilością zieleni, którą stanowiły głównie trawa i krzaki oraz kilka drzew, a także czegoś jakby przykryty popiołem las bezlistnych drzew. Nie miał zamiaru na to patrzeć, zamiast tego oddalił się trochę od urwiska, pozostając nadal na wzniesieniu. Ma przed sobą całą wieczność. Prawdopodobnie. Nic nie zaszkodzi czegoś się jeszcze nauczyć. Chodziło mu, rzecz jasna, o kolejną technikę energetyczną. Tylko na czym miałaby ona polegać? Zastanowił się. Co już potrafił? Rzucać pojedynczymi pociskami energetycznymi, wykonywać podmuch zdolny odrzucić przeciwnika, wytworzyć wokół siebie tornado które będzie w stanie zaszkodzić otaczającym go wrogom, wytworzyć ostrze na swej dłoni, strzelać falami destrukcji oraz cienkimi wiązkami energii z palców, a także z oczu. No, potrafił jeszcze latać, ale to była dla niego taka oczywistość, że aż w tamtym momencie zapomniał że robi to za pomocą swej Ki. Teraz potrzebował techniki która w razie walki – a takie pewnie się wywiązują w miejscu gdzie roi się od szumowin, często lutych, chrobrych i bitnych - pozwoli mu na zdobycie przewagi nad przeciwnikiem. Nie, nie nad przeciwnikiem. Nad polem walki. Tak, tego właśnie będzie mu trzeba. W końcu nie wiadomo w jakich sytuacjach przyjdzie mu się znaleźć. A on nie miał zamiaru przekonywać się na własnej skórze, co się dzieje gdy „zaświatowa wersja” jego ciała zostanie zniszczona.
Wpadł mu więc pomysł do czerepu nielichy – technika która przeciwnika zasypie. Czym? Pociskami. Nie może to jednak być zwykła nawałnica ki blastów – bo one nie dość, że były słabe, to też powolne i mimo że masa ich byłaby wystrzelona, nietrudno by było ich uniknąć. Bardziej opłacałoby się chyba wytworzyć maluteńkie kuleczki, ale nie o to mu teraz chodziło. Może później nad tym pomyśli. Teraz musi stworzyć pociski specjalnie zaprogramowane do wystrzeliwania seryjnego. Potem zastanowi się co dalej. Wyciągnął przed siebie rękę. Najpierw stworzył ki blasta. Zwyczajnego. Potem postanowił włożyć weń więcej mocy. Jakieś cztery razy więcej. Powinno to dać pocisk analogicznie cztery razy silniejszy. A więc wchłonął pocisk i zaraz stworzył kolejny. Podobny, ale większy. Strzelił nim. I cóż, poruszał się wolniej niż normalny pocisk. Zaraz więc znalazł się przed nim, wyciągnął rękę i wchłonął go, aby Ki nie marnować. Po prostu duże ki blasty to zły pomysł. Nie tędy droga. Musi coś do nich dołożyć. Ponownie wyciągnął rękę i wytworzył pocisk taki jak wcześniej, ale tym razem dodał Kikohę, która powinna popchnąć kulę do przodu. Musiał stworzyć trochę słabszą kulkę z mniejszą ilością mocy, aby nie stworzyć ataku zbyt kosztownego. Ale zadawać będzie podobne obrażenia, oczywiście to zasługa dołożonego promienia. Sklecony przez niego twór zaczął lecieć do przodu, przybierając wygląd podobny do komety z warkoczem. Było tak, jak się spodziewał – kulka leciała szybciej od pospolitej kiko. Nie jakoś bardzo dużo, ale wystarczająco. Ponownie przemieścił się szybko do przodu przecinając pociskowi drogę i wchłaniając swoją energię do wnętrza ciała. Teraz mógł pomyśleć nad wytworzeniem deszczu takich pocisków.
Wzleciał w górę. Zawisnąwszy na wysokości dwudziestu pięciu metrów, spojrzał na wzniesienie, na którym przed kilkoma sekundami stał. Oczyma wyobraźni wykreował sobie postać przeciwnika w miejscu, gdzie widoczny był jeszcze ślad jego stóp. A że nie sięgał daleko pamięcią, przeciwnik ten miał bladą skórę, delikatne z wyglądu ciało i wypukłą pierś. Rzecz jasna mowa o tamtej dziwacznej kobiecie, która go zabiła. Miał nadzieję że gdy zginie, spotka ją w piekle i będzie mógł się odegrać. Obie ręce wyciągnął ku jej fikcyjnemu wizerunkowi i otworzył dłonie. Zebrał energię i zgromadził ją wokół dłoni. Zaraz potem usłyszeć można było świst, a ujrzeć z fałszywych płomieni wykonane niby-komety z warkoczami. Z prędkością pięćdziesięciu pięciu metrów na sekundę poszybowały ku ziemi. Dużo huku, siła kurzu wzniesionego w górę i zaraz potem – masa wgłębień w twardej skale. A owa masa wgłębień z takiej odległości wyglądała jak jedno, duże wgłębienie. No tak, niby się udało i wynik był całkiem zadowalający, ale nie o to mu chodziło. Fałszywa morderczyni szlachetnych jaszczurów oberwała co najwyżej trzema pociskami. A nie o to chodziło. Zużył trochę energii, ale nie dużo. Wystrzelił może z dwadzieścia pocisków, nie więcej. A jest w stanie zaatakować dużo większą serią. Okej, teraz nadszedł czas na drugą próbę. Tym razem bladoskóra powinna mocno oberwać. Podobnie jak przed chwilą, wybrał miejsce które będzie celem, wyciągnął ręce, zebrał energię i zaraz potem stało się to co przed kilkoma chwilami. Świst pocisków wystrzelanych jak z kałasznikowa, huk ich uderzeń o ziemię, wzbite tumany kurzu i… Tym razem nie wiele wgłębień, lecz jedno – za to głębokie! Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta – kapelusznik kontrolował „komety” w taki sposób, że ostatecznie spotkały się w jednym punkcie, niezależnie od początkowej, naturalnej trasy lotu. Białogłowa pewnie była już martwa, albo co najmniej zdrowo pokiereszowana.
Cóż, nauczenie się tej techniki nie było takie trudne. Szkoda tylko że zrobił to tak późno. Zleciał na dół i usiadł na skraju urwiska. Wyglądał tak, jakby patrzył na fontannę. Lecz gdyby ktoś zdjął zasłaniające jego oczy szkiełka, zauważyłby że jego oczy są teraz nieobecne i widzi nie fontannę, a bazę na swojej planecie – No.79. Tęskniąc, oglądał znajome korytarze i budynki. Przeniósł się do swojego mieszkania. Oto wyobraził sobie następującą scenę: Jego brat i ojciec biorą na ręce głodnego i spragnionego Funkego. Po chwili otwierają się drzwi, pojawia się posłaniec armii mówiąc: „Melduję że zamieszkały tu Honoberuto rodu Harara poległ na misji”. Zaraz potem jego rodzina, która przecież go kochała, zalewa się łzami… Hono wytarł spocone oczy ręką. Żal, żal za rodziną.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Lip 25, 2017 1:18 pm
Niedługo tak sobie siedział na tym urwisku, bo go pośladki bolały od tak niewygodnego siedziska. Już po kwadransie wstał i zleciał w dół, lądując obok jednej z ławek otaczających fontannę. Poczuł dobrze mu znany zapach krwi. Zastanawiając się czy to zbieg okoliczności czy może właśnie ten płyn w zbiorniku się znajdował, usiadł na ławce. Ziewnął, rozciągnął się na meblu i położył jedno z ramion na jego poręczy. Czuł się dziwnie w tym miejscu. Ale wiedział że się przyzwyczai. A i na nudę mu teraz doskwierającą znajdzie sposób. Zaczął wypatrywać z tego miejsca wśród lichych dusz jakiejś ciekawszej osoby. A przy tym krążyła mu jeszcze jedna myśl po głowie. A mianowicie: Co się stanie gdy zniszczy czyjeś z tutejszych ciał? Powstanie bezcielisty byt który rozejdzie się równomiernie po całym piekle? Ciało się odrodzi? Tego również będzie musiał się dowiedzieć. A także wielu innych rzeczy. Kogo ma się tu słuchać, jakie czyhają na niego zagrożenia... Ale najważniejsza rzecz, która także zakrzątała jego myśli: Jak się stąd wydostać? I czy to w ogóle możliwe?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Lip 26, 2017 7:10 pm
MG

Cisza i spokój, ani żywego ducha. Rodzi się pytanie, czy duch może być żywy? To kwestia sporna. Wracając do meritum... Honoberuto siedział przy Krwawej Fontannie, zastanawiając się nad swoim życiem, a raczej... życiu po życiu. Złota aureolka nad jego głową dobitnie dawała znać, że nie należy już do świata żywych. Jednakże, trafił do piekła, więc dlaczego posiadał ciało? To prawdopodobnie zasługa czarnej magii.
Nagle rozległ się przeraźliwy, histeryczny śmiech, który trafił do uszu Honoberuto jak strzała wbita w środek tarczy. Dochodził z góry. Gdy tylko uniósł swoją głowę ku górze, ujrzał istotę, która swoim wyglądem i budową ciała nie wzbudzała niepokoju. Uśmiechnięty od ucha do ucha, tajemniczy jegomość wylądował w końcu przed Changelingiem. Dopiero teraz kapelusznik mógł się mu dobrze przyjrzeć. Odziany był w niebieski kombinezon, na który narzucono dziwną, białą zbroję. Na głowie miał hełm, ale czy na pewno? Mogło to być coś, co wrośnięte było w jego czaszkę. Być może to była nawet kość. Do tego białe rękawice i białe buty - dość standradowo. Co rzucało się w oczy, to czarny tatuaż na czole, przedstawiający literkę "M".
Spoiler:
- Hahahahahahahahah! - histeryczny śmiech trwał dalej. Chyba naprawdę myślał, że będzie przerażający. Niestety, ku jego rozczarowaniu, wyszedł on... groteskowo.
- Witaj, Honoberuto! Nie pytaj skąd znam Twoje imię. Obserwowaliśmy... eee, obserwowałem Cię! - ledwo otworzył gębę, by powiedzieć coś więcej niż "haha", a już walną gafę. W dodatku mówił w irytujący sposób.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sro Lip 26, 2017 8:01 pm
Tak sobie siedział spokojnie, aż w końcu usłyszał jakiś dziwaczny dźwięk, jakby koń na blachę szczał. Po chwili zorientował się że to prawdopodobnie śmiech. Śmiech jakiegoś pana który wylądował tuż przed nim. Wyglądał może niezbyt imponująco, ale na pewno ciekawiej od większości zgromadzonych tu dusz. Na czole miał literę M. Pierwsza myśl changelinga: Pierwsza litera jego imienia. Być może chciał aby każdy zapamiętał jak się nazywa i dlatego to sobie wymalował. Ciekawe jak mógł się zwać. Jaszczurowi wpadła do głowy nazwa "Mortadela-Man". Rozbawił go ten głupkowaty pomysł, więc zachichotał. Ale cicho, w dodatku zaraz zamilknął. Wyglądało na to że ten koleś go zna. No i ktoś go wcześniej obserwował. Honoberuto starał się zachowywać poważnie, ale nie mógł powstrzymać uśmiechu, bo Mortadela-Man mówił w strasznie zabawny sposób. Powiedział do niego:
-Czołem. Jestem tu nowy, ale to już chyba wiesz skoro mnie obserwowaliście... Znaczy obserwowałeś.
Znów prawie zachichotał, ale przysłonił usta zanim wydał się z nich jakiś dźwięk. Chyba nie powinien zachowywać się w ten sposób, skoro całkiem nieznany koleś do niego przychodził, popisał się znajomością jego imienia i miał do niego jakąś sprawę. No cóż, może było mu już wszystko jedno, skoro był martwy? Po chwili kontynuował:
-Kim jesteś i co cię do mnie sprowadza?
Nie zamierzał zachowywać się wobec niego. W końcu liczył na spotkanie z kimś choćby delikatnie odbiegającym od normy. Może otrzyma jakieś informacje o tym miejscu. Czekał aż przybysz powie kim jest i czego chce.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Lip 27, 2017 5:09 pm
MG

Naśmiewanie się Honoberuto trochę poirytowało przybysza. Zacisnął pięść, a na czole pojawiła się żyłka, która przechodziła całkowicie przez sam środek tatuażu "M". Tupnął mocno, po czym skrzyżował swoje ręce, udając focha. Przypomniał sobie po chwili, że nie może się obrażać, ponieważ jego Pan nakazał mu wykonać powierzone zadanie. Chowając dumę do kieszeni, przybysz zaprzestał strzelać focha i znów się odezwał, jakby podśmiechujki Changelinga nie miały miejsca.
- Jestem PuiPui, najsilniejszy sługa Wielkiego Czarnoksiężnika Babidiego! - wypiął dumnie pierś, a kiedy to mówił spojrzał w dal, czując tę zajebistość, która według niego spływa po nim. Oczywiście tak nie było, ponieważ wyglądał żałośnie. Po chwili jednak ogarnął się i rzucił kolejne spojrzenie rogaczowi. Uśmiechnął się wrednie.
- Powiedz... Jesteś zadowolony ze swojej mocy? - zapytał, mrużąc oczy i ruszając brwiami w górę i w dół, na zmianę. Zaraz zaczął się śmiać, w dodatku tak samo historycznie jak wtedy, gdy tu przybył.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Czw Lip 27, 2017 6:09 pm
Honoberuto z rozbawieniem patrzył jak nieznajomy manifestuje swojego focha i robi minę rozkapryszonego dzieciaka któremu ktoś nie dał cukierka. Zaraz potem jednak mógł usłyszeć jak ten przedstawia siebie i przy okazji swojego szefa, zapewne nieobecnego teraz w tym miejscu. Imiona PuiPui oraz Babidi nie brzmiały mniej niedorzecznie niż Mortadela-Man. Tylko jeszcze to jego dziwne czoło zastanawiało. Teraz PuiPui przyjął pozę jakiegoś wielkiego gieroja i przez chwilę napawał się wyimaginowanymi atutami. Zaraz potem jednak stał się na chwilę normalny. Szczerząc się, zapytał czy jaszczur jest zadowolony ze swojej mocy. I tu jego normalność się skończyło. Znów zaczął się śmiać jak nienormalny. Kapelusznik pomyślał że ten cały Babidi musi raczyć swe sługi jakimiś magicznymi ziołami z kadzidełek. Albo właśnie stała przed nim osoba niezbyt zdrowa psychicznie. Ale przynajmniej była zabawna. Poczekał aż rechot ustąpi, a potem odpowiedział:
-Jestem zadowolony z mojej mocy, panie akwizytorze, nie potrzebuję żadnych ziółek ani niczego innego. Ale jestem pewny że wasz produkt jest niezawodny i nie wywołuje skutków ubocznych. Może moi znajomi się skuszą.
Tu zachichotał, bo naprawdę nie mógł już dłużej się powstrzymywać. Zabawne, niby to było piekło, a bawił się jak na jakimś rajskim balu! Cóż, jeśli takich cudaków będzie spotykał częściej to zapowiada się dobra zabawa.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Lip 29, 2017 8:46 pm
MG

Pui Pui nie wytrzymywał. Jego duma nie pozwalała na to, żeby ktoś się z niego w ten sposó nabijal. Mina mu zrzedła. Zmarszczył mocno swoje łuki brwiowe, albowiem brwi nie miał. Zrobił krok do Honoberuto, po czym uniósł zaciśniętą pięść ku górze, grożąc nią Changelingowi.
- Słuchaj no, głupi kapeluszniku! Jak nie przestaniesz się śmiać, to wepchnę Ci tę Twoją wieśniacką czapkę w dupsko! - zawarczał, napianając swoje całe ciało. Nie panował nad swoimi nerwami, a podśmiechujki ze strony Honoberuto wcale w tym nie pomagały.
- Gdyby nie to, że mój Pan kazał Ci nie robić krzywdy, to... - przekręcił głowę w bok, aż strzeliło mu w karku. Pokręcił zaraz głową na boki i uśmiechnął się, coś sobie uświadamiając.
- A zresztą... Powiem, że to Ty zacząłeś! - zaśmiał się w głos, po czym szybko wyciągnął rękę i złapał nią Honoberuto za szyję. 
- Zabije Cię za tę zniewagę. - powiedział przez zęby, kumulując w wolnej, prawej dłoni energię Ki, która momentalnie uformowała się na kształt kuli, połyskując na fioletowo.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Lip 29, 2017 9:37 pm
Cudaka zdenerwowało zachowanie Honoberutona. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo nie jest miło gdy ktoś traktuje cię niepoważnie. Ale cóż, tak był już jaszczur. Gdy został złapany za gardło, wysłuchał gróźb i ujrzał energię wydobytą przez akwizytora, nie stracił humoru. Może to było trochę lekkomyślne nadal traktować go jak klauna, (wszak nie znał jego mocy) ale cóż poradzić? Jaszczur nie mówił nic, ale na twarzy widać było jak kpi sobie z Pui Puia i lekceważy go, nie robiąc sobie nic z właściwie niebezpiecznej sytuacji. Spojrzał na jego ohydną twarz. Szczerząc zęby prędko zgromadził energię w oczodołach i zaraz potem wypuścił ją w postaci dwóch cienkich promieni w zamyśle mających trafić w pozbawione źrenic ślepia wielkogłowego kosmity. W razie gdyby ten dostrzegł że coś się dzieje wokół oczu kapelusznika, pewnie spróbowałby się jakoś uchylić. Jednakże jego czasza była tak wielka, że pewnie i tak zostanie gdzieś trafiony. Nie tylko na tym zaprzestał changeling. Jako że miał wolne kończyny, podjął próbę wyprowadzenia wrogowi kopniaka w jego nogi (prawdopodobnie podcinając je) i zadania ciosu w czułe miejsce na torsie zwane splotem słonecznym. Powodzenie oznaczałoby pewnie wyzwolenie się z uścisku, więc nic jaszczurki by już nie powstrzymywało przed oddaleniem się od napastnika poprzez odskoczenie w tył.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Sob Lip 29, 2017 10:01 pm
MG

Pui Pui widząc podejrzanie zachowanie Changelinga, uchylił głowę w bok, aż mu strzelił w karku. Jeden z promieni Honoebruto otarł się o policzek Pui Puia, a z przecięcia spłynęła cienka stróżka fioletowej krwi.
- Konoyaro! - zadarł się, biorąc zamach ręką, w której pulsowała jego energia Ki. Jednakże, Honoberuto okazał się być sprytniejszy i podciął nogi biednego Pui Puia. Przewrócił się, a zaraz potem oberwał w splot słoneczny, uwalniając ze swego uściku rogacza kapelusznika. Kiedy podniósł się znów na nogi, był jeszcze bardziej rozwścieczony. Skoczył do przodu, szarżując na Honoberuto, jednakże tuż przed nim zniknął i pojawił się po jego prawicy. Za chwilę znów zniknął, pojawiając się z drugiej strony. I znów, i znów, i tak kilka razy, sprawiając, że jaszczur nie mógł go zlokalizować. Poruszał się tak szybko, że jego sylwetka znajdowała się w kilku miejscach na raz, trzęsąc się i rozmazując.
- Pożałujesz tego! - warknął, a jego głos rozniósł się echem. Po chwili Honoberuto poczuł mocnego kopniaka w plecy, sprawiając, że poleciał do przodu i wylądował "na dechę" na glebie.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Nie Lip 30, 2017 8:50 pm
Zaraz po tym jak uwolnił się z uścisku i odstąpił od przeciwnika, ten zaraz powstał. Widać było na jego twarzy wściekłość. A może i trochę wstydu, że dał się nabrać na taką sztuczkę i obalić na ziemię. Zaraz skoczył ku niemu. Jaszczur już właściwie zrobił gardę, gdy nagle dostrzegł Pui Puia po swojej prawej stronie. Ani się obejrzał, a ten zniknął i znów pojawił się gdzieś obok. I tak dalej i dalej. Zdezorientowany Honoberuto nie mógł go dostrzec. Został zdezorientowany i udało mu się zlokalizować wroga dopiero wtedy, gdy poczuł jak jego stopa wbija mu się w ciało. Krzyknął z bólu i runął do przodu jak ścięte drzewo. Wylądował na twardym podłożu, ale jego instynkt przetrwania nie pozwolił mu na jeszcze więcej bólu. Położył dłonie na ziemi, a następnie wybił się w górę. Ręce zadziałały jak sprężyny. W powietrzu zrobił fikołka i po chwili wylądował z gracją na ugiętych nogach. Zaraz potem je rozprostował. Zdążył już się zorientować że wielkogłowy wojownik jest od niego o wiele szybszy, miał w końcu problem z dostrzeżeniem jego ruchów. Dlatego też jeszcze w powietrzu zaplanował wykonanie techniki która zadziała niezależnie od tego z której strony gada znajdować się będzie jego oponent. Chodziło oczywiście o Whirlwind Blow. Prędko usta ułożył w dzióbek, zaraz potem rozległ się gwizd. A chwilę potem - szum wiatru który rozszalał wobec gwiżdżącego. Pui Pui powinien zostać wyrzucony gdzieś w dal. W takim wypadku Hono planował wystrzelić w jego kierunku prędkiego Death Beama który przy dobrych wiatrach przedziurawi jakąś część jego ciała. Oczywiście zrobi to tylko wtedy, gdy zauważy gdzie leci wróg, nie będzie przecież strzelał na ślepo.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Lip 31, 2017 11:38 am
MG

Honoberuto będąc jeszcze w powietrzu zaczął gwizdać. Nie był to gwizd podziwu, ani tym bardziej kolejny żart, żeby upokorzyć bardziej Pui Puia. To był specjalny gwizd, którego dźwięk wprawiał w ruch powietrze i przekształcał je na trąbę powietrzą. Szum wiatru i jego mocny strumień zaskoczyły przeciwnika Changelinga, dlatego też niczym amator, dał się złapać i co za tym idzie, wyrzucić.
Pui Pui leciał, powoli opadając. Ciągle miał na twarzy wypisane zdziwienie i nie mógł się go pozbyć.
- J-jak to się mogło stać...? - zapytał siebie, mrucząc cicho pod nosem, a zaraz zawył, czując jak jego ramie zostaje przebite na wylot przez promień Honoberuto. Krew rozprysła się niczym wodny bicz, spływając zaraz po ramieniu Pui Puia.
- Panie Babidi... pomocy... - powiedział znów pod nosem, zdając sobie sprawę, że kolejny już raz zawiódł swojego ukochanego szefa.
Jego ciało wpadło prosto do fontanny, zalewając się litrami krwi. Po chwili nie było go już widać. Nastała cisza, przerywana dźwiękiem fontanny, która non-stop uzupełniała braki w krwi.
_____
Odejmij sobie Ki za Whirlwind Blow i za Death Beam.
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Lip 31, 2017 12:24 pm
Jak się okazało, ta banalna sztuczka wystarczyła na pokonanie Pui Puia. Wszystko poszło zgodnie z planem, przeciwnik został odrzucony gdzieś daleko, a potem trafiony wiązką energii. Dało się słyszeć jakże soczyste jęknięcie, a potem jeszcze głośny chlupot jego ciała wpadającego do fontanny. Honoberuto od razu wystrzelił w górę i zawisnął nad zbiornikiem wypełnionym zapewne krwią lub czymś podobnym. Ostatnie skrawki ciała "akwizytora" były widoczne jeszcze przez parę chwil, a potem zniknęły pod czerwoną cieczą. Jednak to nie uspokajało jaszczura. Nie czuł jeszcze żadnej przyjemności. W końcu nie miał pewności czy jego przeciwnik żył. Spoglądał w głąb fontanny przygotowując się na to że coś może niespodziewanie z niej wyskoczyć. Być może właśnie pokonany wielkogłowy wojownik. Jeśli ten nie będzie wychodzić przez dłuższy czas, uzna że go zabił. Ciekawe co on tu porabiał, nie miał przecież aureoli taką jak posiadał Hono... Ale na razie nie rozmyślał nad tym zbyt efektywnie, zamiast tego oczekiwał nieoczekiwanego.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Lip 31, 2017 8:25 pm
MG

Pui Pui zniknął na dnie Krwawej Fontanny. Honoberuto stał przy niej, starając się dopowiedzieć sobie, co tu właśnie miało miejsce. Wywnioskował, co raczej trudne nie było, że jego przeciwnik martwy nie był, ponieważ nad jego głową nie jawiła się aureolka.

W nastepnej chwili ziemia zaczęła się trzęść. Krew w fontannie zaczęła wrzeć, aż w końcu nastapił wybuch energii, który sprawił, że z cieczy wyłoniła się wolnym tempem bańka, w której znajdował się nikt inny, niż Pui Pui. Był wściekły. Trzymał się dłonią za krwawiące ramię, a kiedy całkowicie opuścił krwawe więzienie razem z bańką, ta rozmazała się, zanikając tak szybko jak się pojawiła. To była technika z wykorzystaniem energii jako bariery.
- Pożałujesz, ty kurwiu! - wrzasnął, aż prawie żyłka na czole pękła. Wyciągnął dłoń, która ociekała jego krwią z ramienia w stronę Changelinga.
- Sprawię, że znikniesz raz na zawsze. - wyszeptał, łapiąc nerwowo powietrze.

- Wystarczy! - przerwał wysoki głos, który dochodził zza pleców kapelusznika. Kiedy jaszczur się odwrócił, jego oczom ukazała się podejrzana dwójka.

Spoiler:
avatar
Gość
Gość

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Pon Lip 31, 2017 10:10 pm
Jak się okazało, przezorny zawsze ubezpieczony. Oto bowiem wynurzyła się z fontanny stworzona z energii bańka. Zapewne była to jakaś technika defensywna. Sposób wydostania się z gęstej cieczy został zanotowany w pamięci jaszczura. W bańce rzecz jasna był Pui Pui, który wcale nie umarł. Krew w nim wrzała i widać było że nie na tym skończy się to spotkanie. Bańka znikła, on zaś wyciągnął ku niemu swe ramię, przy okazji nie szczędząc gróźb. Honoberuto nie byłby sobą, gdyby nie odszczeknął na zapowiedź swego zniknięcia:
-Z pewnością jesteś do tego zdolny, złotko.
Oboje spoglądali sobie w oczy. Byli gotów aby skoczyć sobie do gardeł. Jaszczur już się gotował do ataku, gdy jego uwagę odwrócił nagle rozlegający się za jego plecami skrzek. Odwrócił głowę aby zbadać źródło tego ropuszego odgłosu. I ujrzał kolejnych dwóch gości, którzy - podobnie jak wielkogłowy - nie byli martwi. Jeden z nich był dość krzepkim osobnikiem odzianym w niebiesko-biały strój. Spokojnie możnaby go nazwać typowym diabłem. Brakowało jeszcze ogona i wideł w ręce. Uwadze kapelusznika nie umknęło znajome już "M" na jego czole. Przeniósł wzrok z powrotem na Pui Puia, by upewnić się że ten niczego nie kombinuje. Potem znów spojrzał w tamtym kierunku, by obejrzeć drugą postać. Paskudny, konusowaty starzec o przenikliwym spojrzeniu ubrany w szatę czarodzieja. Z wyglądu pasował na znachora i zielarza, być może był to właśnie Babidi. A ten czerwony musiał być jego ochroniarzem. Jak uroczo. Jaszczur znów przezornie spojrzał na białego kosmitę, a potem ponownie na przybyłą dwójkę. Uśmiechnął się złośliwie i wypowiedział miłym, złośliwym, słodziutkim, jadowitym, delikatnym, odrażającym głosem następujące słowa:
-Czyżby kolejni wysłannicy Wielkiego Guślarza Badylija? A może on sam we własnej osobie wraz ze swym sługą? Cóż za miłe spotkanie.
Pomylenie tytułu i imienia Babidiego rzecz jasna było celowym zabiegiem. Co prawda grał teraz wielkiego cwaniaka, ale zdawał sobie sprawę że gdyby wszyscy trzej go zaatakowali, mógłby nie dać im rady. Rzecz ludzka - bał się! Jednakże nie był to strach paraliżujący czy paniczny, jak ten który go przejął kilka chwil przed śmiercią. Raczej dostarczający adrenaliny i gotowości bojowej. Albo gotowości do ucieczki. Jeśli zajdzie potrzeba, będzie musiał uciekać.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Wto Sie 01, 2017 2:20 pm
MG

PuiPui zamarł. Nawet nie drgnął, słysząc głos swojego Pana. Gdy go w końcu zobaczył, momentalnie do niego podleciał, po czym ukłonił się nisko, okazując mu szacunek. Zaraz po tym odezwał się Honoberuto, kpiąc sobie z Babidiego. Ten jedynie zerknął na niego kątem oka i uśmiechnął się zadizornie.
- Oh, jakaż to będzie przyjemność Cię zniewolić. Zwłaszcza po tych słowach. Będziesz je odszczekiwał na kolanach i będzie Ci to sprawiało przyjemność. - zachichotał pod nosem, zakrywając dłonią swoje usta. Dabura również się uśmiechnął, kpiąc sobie tym samym z Changelinga. Po chwili obaj mężczyźni skierowali swoje spojrzenia na PuiPuia, który cały czas zastygniety był w pokłonie.
- PuiPui, mój już-nie-tak-drogi. Zawiodłeś mnie. - powiedział spokojnie Babidi, po czym wyciągnął obie dłonie przed siebie, celując nimi jakby w głowę swojego sługi. PuiPui podniósł głowę ku górze i kiedy tylko zobaczył wyciągnięte w jego stronę dłonie, zląkł się przeraźliwie. Cofnął się o krok, trzęsąc się ze strachu. W jego oczach widać było przerażenie. Honoberuto mógł się tylko przyglądać, choć nie wyglądało na to, żeby chciał mu w jakikolwiek sposób pomóc.
- P-panie... n-nie... błagam! Poprawię się, obiecu-... - i nagle oczy Babidiego zabłysnęły dziwnym światłem, a głowa PuiPuia zaczynała się deformować, przyjmując różne kształty. Wydzierał się wniebogłosy, czując jak jego czaszka jest miażdżona. Nie mógł nic poradzić, a kiedy ból był jeszcze mocniejszy, jego głowa po prostu eksplodowała, posyłając kawałki jego mózgu i skóry na glebę. Część jego mózgu wylądowała tuż pod nogami Honoberuto.
Ciało bez głowy opadło powoli na glebę, aż w końcu całkowicie na niej poległo.
Babidi uśmiechnął się. Spojrzał na Daburę i klepnął go w rękę.
- Tylko na Tobie mogę polegać, mój drogi Daburo. Chodźmy stąd. Tamten Saiyanin z lodowej pustyni niedługo będzie nasz. Musi po prostu oswoić swoją nową moc. Ten tutaj też niedługo zostanie naszym pieskiem, hihi. - zaśmiał się, a Król Demonów zaczął mu wtórować. Było już jasne, przynajmniej dla nich dwóch, że rozpoczęli zbieranie armii. Widocznie chcieli przekonać się, jakimi umiejętnościami posługiwał się Honoberuto. Dlaczego więc nie zrobili z nim czegoś teraz? Czyżby to była część większego planu?
Sponsored content

Krwawa Fontanna - Page 2 Empty Re: Krwawa Fontanna

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach