Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Pon Paź 21, 2019 10:56 pm
Eien no MG Modo
~Nowy świat~

Dezorientacja. Ból. Pytania. Co się właściwie stało? Dlaczego się stało? Kim byli napastnicy i czemu zrobili to, co zrobili? Safari po wylądowaniu w wodzie, wydostaniu się na brzeg i ogarnięciu własnego stanu nie zastanawiał się nad tym, gdzie właściwie się znajduje, ani czy to miejsce jest bezpieczne. Znalazł się w samym centrum nieznanego i jedyne, na czym się skupił (poza guzem nabitym przez zderzenie z wodną bestią), były wydarzenia sprzed wciągnięcia przez ten dziwny wir, czy co to mogło być.
Może to z powodu szoku pourazowego, a może po prostu był idiotą, tego oceniać nie będziemy, Mimo wszystko trzeba zaznaczyć, że nie był sam. Siedział jak ten cieć nad brzegiem jeziora otoczony przez multum drzew i każde kryjące się w zaroślach stworzenie mieszkające na tym terenie. Czy jego obecność i samo pojawienie się przeszło bez echa? Oczywiście, że nie. Brunet wzbudził nie lada zainteresowanie wśród okolicznej fauny, ale większość trzymała się z dala, w bezpiecznej odległości i poza zasięgiem wzroku. No właśnie... większość.
Mając wzrok wlepiony w swój mały tablecik, saiyanin mógł nie zauważyć lekkiego poruszenia liści w pobliskich paprotkach. Mimo wszystko po chwili mógł usłyszeć warczenie. Ciche, gardłowe, zdecydowanie zwierzęce. Gdyby obrócił się w stronę źródła dźwięku, wśród liści dostrzegłby żółte ślepia, krótki nos, a zaraz pod nim dwa rzędy odsłoniętych zębisk wyszczerzonych jak do zdjęcia. Tylko że tego drapieżnika nikt nie miał zamiaru fotografować, a on najwyraźniej nawet nie pozował - dawał ostrzeżenie, którego nie sposób byłoby zignorować. Na pewno nie dało się zignorować pary unoszących się nieco wyżej macek przypominających te u ośmiornicy. Tylko że ośmiornice nie mają zamiast przyssawek ostrych kolców, prawda?
Co więc zrobisz, chłopcze, któryś pojawił się znikąd? Staniesz w szranki z bestią, zaczniesz uciekać, czy...? No właśnie, jakie właściwie masz opcje w tej sytuacji?
Safari
Safari
Liczba postów : 44

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Wto Lis 05, 2019 9:00 pm
Po kilku minutach wglapiania się w obraz w końcu doszedł do wniosku, że to całkowicie bezcelowe. Ciekawość minęła tak szybko jak się pojawiła ustępując żalowi i smutkowi. Im dłużej patrzył na ekran, tym bardziej czuł jakby go coś w środku podduszało. Zamknął na krótką chwilę oczy i zrobił kilka głębokich wdechów. Wśród szelestu roślinności za sobą usłyszał jakiś niepokojący dźwięk. Zdał sobie sprawę, że od jakiegoś czasu nie słychać było świergotu ptaków. Jednostajny gardłowy warkot wydawał się coraz głośniejszy i bardziej modulowany gdy tylko zaczął się wsłuchiwać w jego ton. Przez tą całą sytuacje nawet nie zwrócił uwagi gdzie jest i czy ktoś tu może być poza nim. Nie było wątpliwości, że stworzenie za nim nie jest raczej nastawione pokojowo. Tym bardziej, że niedawno znokautował inne przy lądowaniu ogłaszając przy tym swoje huczne przybycie i prawdopodobnie znajdował się na jego terenie.
Powoli koniuszkiem palca przejechał po krawędzi tabletu czego efektem było zwiotczenie powierzchni i prawie bezgłośne zrolowanie się niczym roleta okienna do formy pałeczki. Teraz trzeba było w miarę powoli schować z powrotem do buta. Nie miał zbyt dużego doświadczenia z bestiami, ale jednakże nie zaszkodzi nieco ostrożności we własnym zachowaniu. Ostatnim razem jeden ze stworów zaatakował go z zaskoczenia i przeorał mu pazurami lewy bark od strony obojczyka. Chwycił się prawą ręką za ramię gdy tylko mu się to przypomniało. Wtedy gdy zdarzyła się tamta sytuacja byli na otwartej przestrzeni. A teraz był otoczony przez drzewa u brzegu jeziora gdzie wszędzie można było się ukryć. Teraz dopiero zauważył, że coś jest nie tak. Fioletowe liście i żółte niebo bez widocznych pierścieni było wystarczającym dowodem, że nie jest już na Vedal.
Ostrożnie wstał z klęczek byle tylko bardziej zwierzęcia nie rozjuszyć gwałtownymi ruchami. Przez cały ten czas był skierowany plecami do krzaków. Trochę był poddenerwowany. Powoli zawinął ogon wokół talii by się za bardzo nie majtał. Słyszał czasem historie o ogoniastych Saiyanach, którym dzikie stwory w trakcie misji najpierw atakowały ogony i rozszarpywały na strzępy. Wolał tego jakoś uniknąć. Był bardzo przywiązany do swojego.

„Nie mam pojęcia co mam robić. Jestem zmęczony i nie mam już energii i prawie wszystko mnie boli. Atak nie ma sensu jak i ucieczka. Góra też odpada skoro latać nie mogę. Będzie mnie pewnie gonić. Muszę się wycofać. Bez gwałtownych ruchów. Tylko gdzie ?”

Mógł wbiec do lasu, ale nie miał pewności co tam jest. A też dobrą opcją było się wspiąć na najbliższe drzewo, ale kto wiedział czy zwierze nie zrobi tego samego. Inną opcją było wskoczenie z powrotem do wody, która wydawała się najbezpieczniejszą decyzją póki co. Dodatkowo nie ułatwiał mu fakt, że nie miał pojęcia jak wyglądał stwór. Zrobił powoli pół kroku w bok i kątem oka zerknął za siebie. W zaroślach z paproci ujrzał żółte ślepia a nad tym gąszczem było widać lekko poruszające niczym kolczaste winorośla twory. Czy to był jeden stwór czy może było ich więcej, nie miał pojęcia. W każdej chwili zostałby rozszarpany i nawet opancerzony kombinezon co miał na sobie by go przed tym nie ustrzegł. Ba, on był bardziej zaprojektowany raczej do amortyzacji ciosów z nóg i pięści czy słabszych ataków ki jak na przykład jego, ale nie uchronił by przed kłami i pazurami. Był gorszej jakości jak mówiono, ale na treningi idealny.

Saf miał zbyt dużo wątpliwości, a też nie zrobienie nic też na dobre by mu nie wyszło. Wrócił do pozycji wyjściowej. Była serio ładna pogoda, a tafla jeziora lekko falowała. Powiał niebyt mocny wietrzyk niosąc za sobą tutejszy zapach roślinności. Przyroda, ale zaraz. Musiał się skupić i zacząć działać. Czuł się trochę zesztywniały. Już lepsze było ostrożne ruszenie z miejsca niż czekanie aż ten wykona swój ruch. Zwyczajnie pokazanie, że wycofuje się z jego terytorium z bez większego rozjuszania go. Nie miał pojęcia jaki punkt widzenia miało zwierze. Czy widziało w nim rywala czy ofiarę. Jedynie co mu na myśl przyszło, że stworzenie zdawało sobie pewnie sprawę, że już o nim wie.
Zabawnym posunięciem by było gdyby przybrał luzacką postawę i sobie pogwizdywał odchodząc, ale to było zbyt kreskówkowe jak na rzeczywistość. Totalnie by nie pasowało do niego oraz sytuacji gdzie był poobijany, osłabiony i bez KI gdzie obecnie mógł łatwo zginąć od tutejszego dzikiego czy dzikich zwierząt.
Był trochę spięty, ale kroczek za kroczkiem ruszył przed siebie idąc w prawo od miejsca postoju przy brzegu. Nadal nie miał pojęcia jak się to skończy. Czy te zwierzęta zauważyły, że nie do końca jest spokojny. W miarę ostrożnie zachowując równowagę przeszedł przez pień zwalonego drzewa gdzie część korony zanurzała się w wodzie. Miejscami przy jeziorze znajdowały się torfowiska pełne trzcin. Trawa była wilgotna nawet przed jego wypełznięciem, więc jakieś istniało ryzyko poślizgnięcia się. Jego buty nie były jakoś przystosowane do śliskich nawierzchni więc musiał uważać. Powoli się oddalał mając po jednej stronie zbiornik a z drugiej ścianę lasu, ale warkot nie ustawał.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Nie Lis 10, 2019 12:00 am
Eien no MG Modo
~Nowy świat~

Uświadomienie sobie, że nie jest tu sam, zajęło Safariemu dłuższą chwilę, gdy jednak dotarło do niego warczenie, nie mógł już mieć złudzeń. Miał za plecami drapieżnika, który ewidentnie nie sprawiał wrażenia przyjaznego. Całe szczęście w tym chłopaku została jeszcze ta odrobina rozsądku, bo postanowił nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, by przypadkiem bardziej nie sprowokować bestii.
Ostrożnie zatem schował trzymane w ręku urządzenie, po czym powoli wstał, analizując swoje możliwości. Obrócił lekko głowę, sprawdzając, z czym właściwie ma do czynienia, to jednak podsunęło mu jedną myśl: takiego stworzenia jeszcze w życiu nie widział, o ile to rzeczywiście było jedno zwierzę. Po zastanowieniu uznał, że najlepiej będzie się wycofać, dać drapieżnikowi do zrozumienia, że nie stanowi dla niego zagrożenia. Ruszył zatem powolnymi krokami w stronę jeziora, z którego tak niedawno się wykaraskał, starając się zachować równowagę. I wtedy to usłyszał.
- Zaatakowałeś Shutena - warkliwy głos dochodził zza jego pleców, przy czym warczenie na moment ustało. - Czego tu szukasz?
Saf nie wiedział właściwie, czy głos należał do bestii, czy też kogoś innego w pobliżu. Widać jednak było, że jego właściciel ma pewnego rodzaju uraz do naszego ogoniastego. Dlaczego? I kim właściwie jest ten cały Shuten? Czyżby to było imię tego stworzenia, z którym zderzył się przy upadku do jeziora? Cóż, wszystko na to wskazywało. Tłumacz się zatem, bratku, póki nie stałeś się jeszcze przekąską.
Safari
Safari
Liczba postów : 44

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Sob Lis 16, 2019 2:00 am
Sam za bardzo do końca nie wiedział czemu akurat wycofał się z powrotem do zbiornika, w którym niedawno wylądował. Pewnie dlatego, że nie widział za bardzo innych opcji w zaistniałej sytuacji w jakiej się znalazł. Co do tego też nie był jakoś specjalnie pewien. Istniała bowiem dość duża szansa, że jakieś stworzenie wychynie z odmętów jeziora, ale kto tam wiedział. Był na nieznanej planecie z równie nieznaną mu florą i fauną, więc miał prawo mieć obawy. A też musiał wybrać chociażby cokolwiek, jeśli pozwalało mu na nieco większe szanse przeżycia.
Zrobił zaledwie kilka kroków od pnia przez którego chwilę temu przeszedł. Buty lekko się zapadały w mokrej ziemi pod roślinnością. Nagle za nim rozległ się gardłowy i chrapliwy głos, którego nie mógł z niczym zidentyfikować, a z tym bardziej ludzkim. W ułamek sekundy przemknęło mu przez myśl by sprawdzić do kogo czy czego należy ten oskarżający ton.
Wraz ze swoim zaskoczonym „Co ?" na zarzut skierowany w jego stronę stracił skupienie, które zaskutkowało złym postawieniem stopy. Noga uciekła do przodu ślizgając się po mokrej trawie i ciągnąc za sobą resztę ciała. Wraz z „Aaah” i „Ała” oraz chlustem towarzyszyło głuche łupnięcie w korę leżącego drzewa. Saf walnął tak mocno potylicą, że aż go zamroczyło. Na krótką chwilę czuł się jakby jego głowę zanurzono w gęstym żelu, który stępiał zmysły razem z myśleniem. Nad nim zamajaczył jakiś niewyraźny zarys postaci, który szybko znikł. Zaraz wróciło czucie i się jakoś pozbierał do pozycji siedzącej. W sumie miał już dwa opuchnięcia na czubku głowy i na jej tyle. A na dodatek do ust dostał się muł co skończyło się jego wypluwaniem i wycieraniem rękawicą warg.
Ponownie usłyszał głos znad siebie. Niewzruszone i nieprzyjazne pytanie skierowane do niego. Widać tego kogoś raczej nie przejął jego upadek. Saiyan musiał pozbierać myśli sprzed chwili.

„Co to jest i czego chce ode mnie ? Jaki znowu Shuten ?” - oraz wiele innych pytań przemknęło przez umysł młodego wojownika.
Widać wyglądał jakby się chwilowo zawiesił, bo zaraz koło lewego ucha usłyszał gwałtowne i zniecierpliwione „ODPOWIADAJ”, które zaskutkowało podskoczeniem.
O dziwo jak tylko ogoniasty spojrzał wokół, nie było nikogo. Rodziły się kolejne pytania, na które on sam nie znał odpowiedzi.

-Eeee... O co ci chodzi ? Szuten nic mi nie mówi, nikogo nie atakowałem i nic raczej nie szukam.- końcówkę zdania zabarwił lekkim oburzeniem. Wyrzucił go tunel czasoprzestrzenny i czego by miałby szukać jak nie drogi powrotu na Vedal ?

-Jeśli serio chcesz tak wiedzieć... Wyrzucił mnie portal i se spadłem i raczej nigdzie konkretnie nie celowałem. To nie moja wina, byłem nieprzytomny do momentu zderzenia z wodą. …  Jak już, to bym chciał wrócić do siebie.- spojrzał na swoje ubłocone nogi. Wspomnienia zdarzeń sprzed parunastu minut musiały wrócić. Czy był może sens mówić coś więcej ? Raczej nie miał zamiaru temu czemuś wyjawiać co się stało wcześniej nim go wypluła ta grawitacyjna dziura. Ktoś pewnie uznałby, że Saf się mazgai. Jednakże był tym przejęty może ciut za mocno. Bardzo chciałby wiedzieć czy rodzice jeszcze żyją. Co go obchodzi gdzie jest i co go czeka. Musi wrócić nawet jeśli jest szansa, że zginie potem byle wrócić. Tylko musiałby znaleźć statek, ale nie miał pojęcia że znajdował się w zupełnie innym Wszechświecie.

-A dobra, nieważne.- wstał z pozycji klęczków mówiąc te słowa przy okazji się nieco otrzepując z trawy i mułu. Tablet wcześniej schowany w cholewie buta był na swoim miejscu. Póki co jeszcze nie miał okazji spojrzeć w swoje odbicie i odkryć, że z włosami ma coś nie tak.

-Jeszcze raz ci mówię, że nie wiem o co chodzi z tym szutenem. Jedynie co zrobiłem to przypadkiem wpadłem na coś. Cokolwiek to było w tym jeziorze. I mógłbyś już przestać się kryć. Czymkolwiek jesteś- nie miał pojęcia czym albo kim jest jego rozmówca, ale też dziwnie się czuł rozmawiając z samym głosem zza jego pleców. Rozejrzał się we wszystkie strony, także w górę. Nic nie świadczyło o istnieniu właściciela warkliwego głosu. Mierziło go by iść dalej a z drugiej strony stał i czekał. Czy malowały się jakieś emocje na jego twarzy, na pewno kilka. Był trochę poddenerwowany, że nawet nie zauważył jak mu się ogon rozwinął. W ścianie lasu obok błyskało kilkanaście par oczu co było dość niepokojące. Zaczynał podejrzewać, że traci zmysły po tych uderzeniach w głowę. Że uroił mu się głos zza pleców i że za mocno przywalił potylicą skoro dodatkowo rozmawia z niewidzialną osobą. Chociaż rozsądek mu mógł podpowiadać, że tamten po prostu jest bardzo szybki. O ile serio istnieje. Nawet zaczęła go swędzieć blizna na dłoni, którą zaraz pocierał kciukiem drugiej ręki przez rękawiczkę.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Czw Lis 21, 2019 2:28 am
Eien no MG Modo
~Nowy świat~

Ślizg i... BUM! Safari właściwie na własne życzenie wylądował tyłkiem w błocie i przy okazji rąbnął głową w pień. Usłyszał ciche parsknięcie, a może tylko mu się zdawało - to już mało istotne. Chłopak potrzebował chwili, żeby ogarnąć sytuację i zadane mu pytanie, a ponaglający warkot bestii wręcz wymuszał szybką odpowiedź.
"Nikogo nie atakowałem" - ton tej wypowiedzi wyraźnie nie spodobał się drapieżnikowi, gdyż warczenie nasiliło się, a nawet stało bliższe w odczuciu. Gdy jednak ogoniasty w końcu zaczął się tłumaczyć z przyczyny własnej obecności w tym miejscu, a także własnej wersji rzekomego "ataku na Shutena", wszystko zdawało się cichnąć. W zamian za to znów usłyszał szelest liści, co świadczyć mogło o tym, iż zwierz za jego plecami się przemieszcza. Szur, szur, szur... Dźwięk schodził się na jego prawą stronę, choć z żadnym razie nie były to kroki, a właśnie poruszana przez spore cielsko flora. Cielsko, które po krótkiej chwili znalazło się w zasięgu wzroku chłopaka.
Drapieżnik przypominał wielkiego, niemal czarnego kota, o czym świadczył krótki pysk i małe, położone po sobie uszy. Miał sporej wielkości łapy, które poruszały się bezszelestnie na podłożu, smukłe ciało upstrzone gdzieniegdzie czymś na kształt plamek czy centek, z grzbietu wyrastały mu dwie macki, każda zaopatrzona w dwa rzędy wyglądających na ostre szpikulców, poza tym miał na grzbiecie dość spory futrzasty garb. Z tym że ów garb wyraźnie odróżniał się od umarszczenia zwierzęcia. Futro było długie, bardziej brązowe i niepasujące do całokształtu. Zupełnie tak, jakby było jakąś obcą naroślą lub...
- Wpadłeś na Shutena, spadając z nieba - głos znów się odezwał, a futrzasta narośl na grzbiecie bestii uniosła się lekko. Znad kociej głowy wyłoniła się twarz, a raczej drewniana maska z wymalowaną nań twarzą. Na jej szczycie zdawało się być coś, co przypominało czarną czuprynę włosów. - To nieładnie atakować niewinne zwierzęta, ty...
Głos nagle się urwał, a maska przekrzywiła nieco w bok, jakby jej właściciel właśnie coś zauważył. I tak rzeczywiście było, gdyż z tyłka Safariego zwisał luźno zaopatrzony w kawał szmatki ogon. Drapieżnik nagle się spiął i dał susa do przodu, skracając dystans dzielący go od chłopaka do zaledwie metra.
- Jesteś saiya-jin, czemu cię nie znam? - spytał głos, a po chwili drewniana maska zsunęła się w dół, odsłaniając... twarz młodej dziewczyny z roztrzepaną fryzurą. - Masz też dziwny strój. Nie jesteś stąd, prawda? Nawet włosy masz jakieś dziwnie kolorowe...
I rzeczywiście fryz chłopaka odstawał od standardowej czerni pasmem pomarańczowych włosów, których nie zdążył jeszcze zauważyć. I zapewne zajmie mu to chwilę, bo właśnie przed nim znajdowała się dosiadająca bestii dziewczynka, której głos po zdjęciu maski już nie był taki straszny. Czyżbyś przestraszył się dziecka, wojowniku?
Safari
Safari
Liczba postów : 44

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Nie Gru 29, 2019 12:18 am
strona 1:
strona 2:
strona 3:
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Sro Sty 08, 2020 11:15 pm
Eien no MG Modo
~Nowy świat~

No i stało się, kontakt z wrogiem nastąpił! Przystępujemy do fazy natarcia! Powtarzam: przystępujemy do... Chwila... to nie ta bajka, heh.
Zatem doszło do kontaktu, wpierw werbalnego, później zaś wzrokowego. Drapieżnik z futrzastym naroślem, które okazało się zakamuflowanym jeźdźcem, wyglądali trochę groteskowo, lecz wciąż niebezpiecznie. Sytuacji nie łagodził fakt, że na grzbiecie kociska siedziała mała dziewczynka. Ile mogła mieć lat? Może z dziesięć, jedenaście, ale czy to miało znaczenie w tej chwili? No właśnie... Wystarczy, że jej widok wprawił Safariego w konsternację, bo przecież to tylko dziecko, prawda? Dziecko dosiadające przerażającej bestii.
Chłopakowi ciężko było potwierdzić, że zaiste należy do rasy saiya-jin, gdyż jego głos odmówił współpracy, stając wielką gulą w gardle. Małolata wciąż pozostawała na grzbiecie, zwierz zaś zaczął okrążać przybysza, obwąchując go, badając i tym samym pozwalając też jeźdźcowi zaznajomić się ze szczegółami wyglądu obcego. "Taki zwykły kombinezon" wcale nie wyglądał zwyczajnie, a wręcz obco. Dziewczyna jeszcze takiego nie widziała, a przecież znała sporo przedstawicieli własnej rasy. Żaden nie ubierał się w ten sposób.
Na wzmiankę o kolorowych włosach Safari zareagował czymś na kształt oburzenia, zaraz potem zaś postanowił sam sprawdzić, czy to żart dziewczyny, czy też nie. Pochylił się zatem nad taflą jeziora, chcąc spojrzeć na własne odbicie, jednak to, co ujrzał, stanowczo nie było tym, czego się spodziewał. Nie mógł uwierzyć, że nagle mu się włosy pokolorowały, sądził raczej, że ktoś zrobił mu dowcip i przefarbował jego ciemne kudły. Nijak jednak nie mógł spłukać domniemanej farby, choć próbował i próbował, zupełnie zapominając o towarzystwie.
Dziewczyna siedząca na grzbiecie kocura przyglądała się chłopakowi z dziwnym wyrazem twarzy, zastanawiając się, czy przypadkiem nie uderzył się on za mocno przy upadku, skoro sam próbuje się utopić w płytkiej wodzie na brzegu. Drapieżnik tylko uniósł lekko łeb, wydając z siebie gardłowy pomruk, jego towarzyszka zaś poklepała go po łbie uspokajająco.
- On się chyba zgubił, więc trzeba mu pomóc, Guren - powiedziała cicho i zsunęła się z grzbietu wbrew protestom zwierza. - Spokojnie, to saiya-jin. Może obcy, ale nie wydaje się zły.
Kot zdawał się westchnąć, a sekundę później kolce na mackach po prostu zniknęły, jak ostrza chowane z pomocą jakiegoś zawiłego mechanizmu. Pantera podreptała w stronę ogoniastego, zatrzymując się tuż obok, ten jednak leżał już na plecach całkiem zrezygnowany i wpatrywał się w niebo. Kot warknął krótko i przyłożył mu macką prosto w brzuch.
- Guren! Nie tak mocno! - skarciła go dziewczynka. Zaraz też podeszła bliżej, zwracając się już bezpośrednio do Safa: - Tak w sumie to jak masz na imię i jak się tu znalazłeś? Ja jestem Karri, mieszkam w wiosce niedaleko. Jeśli czegoś ci potrzeba, to cię zaprowadzę i jakoś pomożemy.
Propozycja dziewczynki wydawała się szczera, a chęć pomocy była wręcz widoczna na jej twarzy. Tylko czy Safari skorzysta ze wsparcia obcych sobie saiyan? I tylko zwierz mruczał coś pod nosem z pewną dozą niezadowolenia...
Safari
Safari
Liczba postów : 44

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Wto Mar 03, 2020 3:55 pm
Niebo mimo znacznej różnicy koloru jakoś nie różniło się od tego co tak dobrze znał. Cała frustracja powiązana z kolorem jego włosów, walką na Vedal, czy znalezienie się na nieznanej sobie planecie; po prostu zaczynała błogo odpływać niczym te chmury. Powiał lekki wietrzyk sprawiając, że było mu trochę w głowę zimnawo. Ale to nic, włosy wyschną. Przez moment był nieobecny. Do czasu gdy nagle macka z trzaskiem zdzieliła go w brzuch, że aż zgiął się wpół niczym składane krzesło. Powietrze szybko opuściło jego płuca od naporu z głośnym „GHAAAAAA” i śliną. Oczy wyszły mu prawie z orbit a potem za chwilę złapał się za brzuch i zaczął nagle kaszleć. Jasne, kombinezon jakoś złagodził cios w tym miejscu, ale ten nadal był na tyle silny by wydusić z niego cały tlen. Przez moment trzymał się ręką czując tępy powoli przechodzący ból, dobrze wiedział, że pewnikiem siniak mu po tym zostanie. Czuł się zdezorientowany, zaskoczony i poczuł złość. Winowajcą okazał się kocur, którego pysk zdawał się lekko uśmiechać albo mu się to tylko wydawało. Już miał ochotę sam go zdzielić kiedy nieznajoma zabrała głos w momencie gdy już się trochę niezgrabnie zbierał z ziemi. Kolejne pytania zawitały przy rozmowie z nią. Poczuł niejaką niechęć do nich, chociaż sam chciał wiedzieć co i jak. Dziewczyna się przedstawiła równocześnie pytając o jego własne.

-Mów mi Safari. I już ci wcześniej mówiłem, że coś w rodzaju portalu mnie tutaj wyrzuciło. Chciałem z kuzynem ojcu pomóc kiedy obcy wróg nas zaatakował i nie podołałem.... I wylądowałem tutaj przez ich portal. A kuzyn i ojciec... Nie mam pojęcia co się z nimi stało.- miał wielką ochotę wszystko jej opowiedzieć, ale nie był pewny czy może jej ufać. Na razie nie chciał się dzielić większą ilością szczegółów poza ogólnym poglądem na sytuacje w jakiej się znalazł. Nie był pewny czy ma sens nawet mówić o tym jak planeta się nazywa z której pochodzi, skoro ogólnie większość kosmosu uznaje Saiyan za rasę wymarłą. Czuł się dość niekomfortowo przez tamtą walkę (jeśli tak to można tak nazwać), a jej kot widać go nie lubił, bo czuł to w kościach.
Dziewczyna wydawała się szczera i zaoferowała mu pomoc wspominając o jakieś wiosce, w której mieszka. Coś mu nie pasowało. Zerknął na jej twarz gdzie ładną buźkę szpeciła duża, cienka blizna w kształcie X. Coś jakby go, no oświeciło.
Chwila moment, jeszcze kilka minut temu pytała czy jest Saiyaninem. Musiał się jej bliżej przyjrzeć. Spod płaszcza z długiego brązowego futra wystawały dwie smukłe  i drobne nóżki w butach typowych dla starszej generacji pancerzy. Za nimi przyuważył ogon. Czyli ona też była taka jak on, ale skąd na tej planecie i jak ? A w ogóle co to była za planeta ? Kolejny raz się siebie o to pytał. On miał pytania, ona też i nie wiedział co dalej. Jeszcze dodatkowo ta zagwozdka z jego włosami była póki co nierozwiązana. Musiał ją koniecznie zapytać kim jest, nawet jeśli będzie się jąkać jak ostatni kretyn:

-Eeee. Ty też jesteś Saiya... ekhem Saiyanką ?- tak, powiedział to. Był no bardziej zdziwiony niż zaskoczony. Już nawet nie tym, że ta mała dziewczynka okiełznała tak dużego zwierza jak Guren.
Nieco krzywo się uśmiechnął z zakłopotaniem masując kark, gdy tylko zdał sobie sprawę jak oczywistą głupotę palnął.

-Wspominałaś coś o wiosce, tak ? Czyli was jest więcej ? Ale jak ? Nie rozumiem, ale pomocą nie pogardzę skoro wiesz gdzie jesteśmy.- był bardzo ciekaw o co chodzi w tym wszystkim, a  hasło „wioska” podpowiadało mu wyraźnie, że to nie będzie zaawansowane technologicznie i gospodarczo miasto a bardziej coś w rodzaju jakby osiedla na obrzeżu miasta. W sumie na Vedal technologia jakoś nie zdominowała na tyle mieszkających tam ras by wyłącznie na tym polegać
Coś mu nie dawało spokoju. Zaufać jej czy nie. Poza tym najwidoczniej wyboru nie miał. Co będzie, to będzie. Już dziwniej nie mogło być w tym dniu.

-Zatem Karri, prowadź proszę.- rzucił jedynie.


__________
ZT ?


Ostatnio zmieniony przez Safari dnia Nie Mar 29, 2020 7:20 pm, w całości zmieniany 3 razy
@Vados
@Vados
No.1 Vados' Fangirl
Liczba postów : 216

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Nie Mar 22, 2020 5:07 pm
Eien no MG Modo
~Nowy świat~

Cóż, Safari musiał się pogodzić z losem. Na chwilę obecną nie miał jak wrócić do domu, włosy dziwnie mu się pofarbowały i właściwie nawet nie wiedział, gdzie jest. Musiał chwilę odetchnąć, przyswoić sobie nową sytuację. Kontemplację jednak przerwało mu silne uderzenie w brzuch. Kocur nazwany Gurenem ewidentnie za nim nie przepadał i był nad wyraz mało delikatny. Mimo wszystko był jeden plus tego wszystkiego - dziewczyna imieniem Karri, bo tak właśnie się przedstawiła, proponowała mu pomoc.
- S-A-F-A-R-I - przeliterowała sobie imię naszego gagatka, licząc coś na palcach w tylko sobie znanym celu. Ostatecznie wysłuchała do końca jego słów i przytaknęła energicznie. - Czyli się zgubiłeś, wiedziałam! Mówiłam, że się zgubił.
Ostatnie zdanie zdawała się kierować nie do Safa, a do wielkiego kocura, który tylko groźnie na niego popatrywał. Zwierz mruczał coś pod nosem, co dziewczyna wbrew pozorom zdawała się doskonale rozumieć. Poklepała go po masywnym boku uspokajająco, by następnie znów spojrzeć na przybysza. Przekrzywiła lekko głowę, słysząc pytanie.
- Jestem saiyanką, nie widać? - stwierdziła i dla potwierdzenia machnęła ogonem pod futrzastym płaszczykiem. - Wszyscy na Sadali to saiya-jin. Znaczy nie... Guren to w sumie furra-jin, hah.
Zaśmiała się głupkowato, drapiąc za głową.
- Wioska jest całkiem niedaleko, w tamtym kierunku
- wskazała drogę na zachód, samej wskakując na grzbiet kocura, który zaraz dumnie się naprężył, patrząc z góry na intruza. - I tak, jest nas więcej. Nawet całkiem sporo, choć jesteśmy rozrzuceni po całej planecie. Tu wioseczka, tam wioseczka... Odbudowujemy się powolutku po jakimś kataklizmie. Nie wiem, nie uważałam. No chodź!
Kolejny głupkowaty uśmiech, a po nim klepnięcie drapieżnika w bok. Guren prychnął i skoczył do przodu, zaczynając biec. Sus za susem oddalał się od Safariego. Lepiej przyspiesz, bo coś za bardzo w tyle zostajesz, kocurek raczej nie zaczeka~~
[z/t] -> Wioseczka
Sponsored content

Las        - Page 2 Empty Re: Las

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach