Go down
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Wto Sty 07, 2020 4:12 pm
Dla Maou trochę się szkoda zrobiło tych kamiennych monet. W końcu było to najcenniejsza jego rzecz. Słysząc, że ma się rozbierać zrobił coś nieoczekiwanego. Zgorzkniałą minę i popatrzył się w oczy dziewczyny. To właśnie ten moment. Podryw na sto dwa.
- Dałem ci kamień z napisem Love, bo kwiaty szybko schną. Jedyne co ci mogłem dać, to kamień z napisem love
Maou przyklęknął na kolano, dalej wyśpiewując czystym głosem swoją piosenkę.
- W jubilerskim dziale wszystko drogie tak... Kupiłbym ci korale, jedne może dwa.
Rozpiął swoją koszulę guzik po guziku.
- Pokochałabyś i uwielbiałabyś.
Chłopak rozpinał pasek i jednym ruchem jego spodnie wylądowały na ziemi.
- Lecz na szyi nadal będzie... NIC.
Właśnie w tym momencie jego ręce błyskawicznym ruchem ściągnęły gacie, a jego osprzęt odbił promienie słoneczne, jakby chciał ją oślepić. Na jej głowę poleciały jego bokserki.
Maou zawrócił się i zaczął uciekać w stroju Adama. Miał nadzieje, że nie zauważyła srebrnego pierścienia na jego "sprzęcie" między nogami. To dokładnie on odbijał promienie słoneczne.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sro Sty 08, 2020 4:00 pm
MG

Piosenka, którą śpiewał Maou, wydawała się być dziwnie znajoma dla Launch. Nie mogła jednak rozgryźć tego, gdzie ją słyszała. Czyżby puszczali ją gdzieś, kiedyś, non-stop, w radiu? Bardzo możliwe.
Odwracała wzrok, kiedy mężczyzna się rozbierał. Nie chciała widzieć jego "klejnotów", ale musiała mieć go na oku, żeby nie zrobił niczego wrednego. Nigdy w życiu nie spodziewała się, że kogoś przyrodzenie będzie odbijać światło. Oślepiona, nie zauważyła nadlatujących bokserek, które wylądowały na jej głowie. Maou, korzystając z okazji, dał długą, uciekając przed siebie. Musiało mu być ciężko biegać, biorąc pod uwagę to, co miał przyczepione do swojego dzwoneczka.
Bokserki osunęły się z twarzy Launch, drażniąc czubek jej nosa.
- Aa... Aa... Aaapsik! - kichnęła głośno, a jego złociste loki pokryły się granatem. Nie tylko jej aparycja uległa zmianie. Zmienił się też jej charakter. Spojrzawszy na pistolet maszynowy, zdziwiła się mocno.
- Ojej, ojej, a cóż to za ciężka rzecz? Lepiej ją wyrzucić do śmieci. - powiedziała i jak postanowiła, tak zrobić chciała, ale nie ujrzała w pobliżu żadnego śmietnika.
Maou zwiał, więc nawet nie mogła go zapytać o drogę.
_____
Koniec przygody, 4 punkty.
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sro Sty 08, 2020 5:21 pm
Maou biegł przez jakiś czas, dziwiąc się braku odzewu od przeciwniczki. Zrobił w swoim guście bardzo mało męską rzecz. Ucieczka przed kobietą i do tego... Jego ciało powoli opadło na ziemię. Jego pięści wzbijały kurz, uderzając w pół-skaliste podłoże.
- Ooooo nie. ale wstyd. Pokazałem swoje cenne dzwoneczki dla dziewczyny.... zaraz spalę się z zażenowania.
W oczodołach chłopaka malowały się łzy. A od kilku metrów do bioder znajdowały się trzy ślady porytej ziemi. Trzy koryta, dwie większe po nogach i jeno mniejsze.
Z tego wszystkiego zapomniał, że był w stroju Adama. Wędrował sobie przez kilka lokacji znikając w lesie i kierując się ku najbardziej orientacyjnej rzeczy. Jakieś dziwnej krzywej wieży w pizie...
Z/T:
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sro Kwi 29, 2020 7:07 pm
[1][Start trening - 19 - 29.04.2020]

Odgłosy natury ledwo przebijały się przez uchyloną pokrywę kosmicznej kapsuły o kulistym kształcie. To matka natura budziła się wraz ze wschodzącym słońcem by zacząć kolejny cykl życia. Promienie słońca wdzierały się przez kolistą kopułę do wnętrza, grzejąc żółtopasiastą skórę gekonicy. Leżała głęboko wbita w mięciutkie siedzisko kapsuły, skulona w pozycje embrionalną z drobnym uśmiechem na ustach. Długi ogon we nagłym skurczu mięśni zamerdał przed jasnozielonym obliczem, próbując się wyrwać spomiędzy uścisku grubych ud.
- Lody czekoladowe... - ślina ściekła z prawego kącika ust, ale owy wyciek został naprędce zatamowany przez wsuwający się do środka ogon. Lepki język uderzał o końcówkę ogona ze znaczną siłą, ale w reakcji usta się jedynie skrzywiły. Cóż to za złowieszcze sztuczki!? Widziała wyraźnie lody pod pokrywą zamkniętych gał, ale posmak dalece odbiegał od jednego z wielu, ulubionych deserów.
- Mrlglglglll... - przemówiła złowrogo przez zapchane usta i nadęte poliki, a następnie gwałtownie wstała unosząc głowę ku górze. Jakby usłyszała cierpienie wielu istnień i zastanawiała się, czy to czas uciekać, czy czas zerknąć co się dzieje. Ogon energicznie uderzał o mięciutkie podłoże wydając tylko odgłos puff puff z podirytowania. Ogon nie miał własnej świadomości, choć naukowcy nigdy nie zbadali dokładnie jej rasy, sama zaś myślała wielowarstwowo i obraz jedzenia był ważniejszy od kaprysów dodatkowej kończyny.
- Jeść, jeść, łe ke~ - wygramoliła się z gniazda i pchnęła właz by mogła wyjrzeć na zewnątrz. Lekko uniosła się, byle tylko wychylić głowę poza kapsułę, a żeby to cudowna magia zeza pozwoliła przeskanować okolice. Ptaszki ćwierkały, chrumkanie dzika dało się usłyszeć w okolicy, a domiar złego miała apetyt na coś słodkiego. Dawno nie jadła już czekoladopodobnych produktów i od długości pobytu w tej zarośniętej głuszy, jedyną okoliczną ciekawostką były nieznaczne eksplozje. Później część lasu zniknęła z przyczyn niewyjaśnionych, a była zdecydowanie pewna, że w tej okolicy nie żyją tęczowe węgorze oskubujące drzewa w całości swoimi wielkimi szczękami. To czas na śniadanie, najważniejszy posiłek dnia...tak ważny, jak każdy inny posiłek dnia bo jedzenie dawało jaszczurce niezmierzone pokłady szczęścia.

- Ptaszek gurglugulgu - odparła gardłowo, niezmiernie rozradowana. Wsłuchując się w symfonie ptasiej orkiestry, wyskoczyła na zewnątrz zarośniętej mchem i porostami kulistej kapsuły, by naprędce wylądować na czworaka. Odepchnęła się od ziemi rękoma i stanęła na nogi, jak na humanoida przystało. Wiedziała, że w tej okolicy kolejny skarb czekał pośród tajemniczych chruścianych kręgów. Ukryte w koronach drzew, owe kręgi skrywały pokarm godny tak pospolitej gekonicy, jak na Camoli przystało. Chwytliwe kończyny zahaczyły o fragmenty kory ogromnego drzewa by pośpiesznie wdrapać się do korony drzew bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Dwa szpikulce powoli wyrastały za kotary drobnych gałązek związanych w gniazdo, potem gały zerkały na okolice by upewnić się, że ptasiej mamy w niewielkim gnieździe nie było. Jednakże oto ich wzrok się skrzyżował i dwudziesto centymetrowy skrzydłacz o pomarańczowym brzuszku wlepił w nią ślepia. Żółte ślepia wzajemnie reagowały na siebie i nie było pewne, czy przez najbliższe kilka dni walkę na gapienie się ktokolwiek mógłby wygrać...poza tym, że obydwoje zawodnicy najprędzej by odczuli narastający głód. Camoli dostrzegła cztery małe jajka o białej skorupce pokrytej czarnymi plamkami. To musiało wystarczyć na pożywne śniadanie... dopóty nie postanowiła, że użyje języka zamiast rozumu i niedoszła ptasia mama już chrupotała pod naciskiem ostrych, jak brzytwa zębów drapieżnika...skrzydła nieznacznie drgały, gdy Camoli z kolejnym kęsem pochłaniała całego ptaszka w całości. Niewiele krwi skapywało z opierzonych skrzydeł, jak większość pożywnej cieczy wraz z mięsem i kościami było co raz dokładniej miażdżone, a następnie przeżuwane. Jedno ze skrzydeł oderwało się od reszty ciała i opadło przez około trzydzieści metrów wysokości na ziemię.

Żądzę łaknienia miała już zaspokojone, ale musiała jeszcze nasycić się wnętrzem jajek. Po kolei chwytała ręką kolejne z jajek, nadgryzała skorupkę i wylizywała środek. Zostawiając nie tylko zdewastowane gniazdo, ale też puste skorupki czterech małych jajek...życie już się z nich nie narodzi.


Ostatnio zmieniony przez Camoli dnia Pią Maj 15, 2020 2:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Czw Kwi 30, 2020 9:06 pm
[2][Koniec trening - 21 - 30.04.2020]

Podróż w koronie drzew nie należała do najprzyjemniejszych w tymże regionie. Brakowało pnączy, korony drzew nie należały do zbyt bujnych, a same drzewa wydawały się stosunkowo łamliwe i kruche z wyglądu. Gekonica prędkim ruchem zeszła z drzewa i ruszyła już wielokrotnie wydeptaną, ściółkową ścieżką. Parę minut drogi od gniazda można było dotrzeć do niewielkiej rzeki.
- Czujność - wycedziła przez ostre zębiska z których to jeszcze wylizywała resztki pokarmu. Cichym krokiem wlazła do bujnych zarośli, by na spokojnie mogła przyjrzeć się długiej linii brzegowej. I tym razem nikogo nie zastała, choć parę dni widziała czworonożne kopytka z deformowanymi rogami, gdy gasiły pragnienie na tym samym wybrzeżu.
Krzaki zaszeleściły, ale następne kroki Camoli cichutko skierowały ją do stałego źródła wody pitnej.
- Grglglgl... - będąc na czworaka wypiła znaczne ilości, by czym prędzej ugasić pragnienie. Następnie wzięła drugą porcje by przepłukać zęby z resztek, a następnie splunąć na bok z obojętnością. Stanęła nad lustrem wody by przyjrzeć się niewyraźnemu odbiciu. Nurt rzeki zniekształcił jej głowę na tyle, by ledwo mogła siebie rozpoznać, ale to wystarczyło by pokrzepić małą jaszczurkę na duchu. Od dawna nie miała okazji z kimkolwiek porozmawiać, a nudziło ją już uganianie za myszami, ptakami i innymi żyjątkami. Te większe bestie, które z łatwością mogłyby ją połknąć w całości są dużo zabawniejsze, ale z natury są zbyt agresywne kiedy orientowały się, że właśnie to wlazła im na głowę.
- Zimno nuuu... - doskwierał jej chłód od dłuższego czasu. Oddalanie się od gniazda było uporczywe i nieprzyjemne w odczuciu, ale i tą barierę musiała w końcu pokonać. Swąd dawnego przyjaciela dawno zwietrzał z kapsuły, a mięciutkie siedzisko przestało być komfortowe. Dłużej nie mogła już wytrzymać, więc z dniem dzisiejszym rzecze co następuje. Nikt ją nie znalazł, ona więc znajdzie kogoś!

Wyprostowała się i wskoczyła do rzeki by chłodny nurt ją porwał. Umiała doskonale pływać i mogła na długo wstrzymać oddech. żyła w końcu na bagiennej planecie, gdzie większość powierzchni wymagała od tamtejszych jaszczurek nauk pływania. Popłynęła z nurtem, łącząc nogi w opływowy kształt, a żeby mogła szybko i daleko wyruszyć. W przypadku powrotu wystarczyłoby, że będzie iść brzegiem rzeki, aż rozpozna znajome wybrzeże... ale nie było pewne, czy w małej kołtującej się główce gekonicy istniała opcja, jak awaryjny powrót.
- Co jeśli...lub nie, co jeśli? Łe ke - zastanawiała się, czy faktycznie znajdowała się na bezludnej planecie, ale tak niewiele przemierzyła. To miała być dopiero jej jedna, wielka podróż w nieznany, trawiasty gąszcz. Pośpiesznie wygrzebała się na jedną z większych, śliskich skał i odbiła się wysoko w górze by ponownie nabrać oddechu i zanurzyć się głęboko pod tafle rzeki. Nie martwiła się śliską powierzchnią bo jej stopy były wyjątkowo chwytliwe.

Kątem oka zerknęła na kraby przemierzające się po powierzchni. Chciała chwycić za jeden, ale ten odpowiedział klapnięciem szczypiec i już wiedziała, że będzie musiała znaleźć inną przekąskę po drodze. Ryb i glonów nie brakowało pod taflą wody, ale złapanie ich mogło stanowić większe wyzwanie, niż ptaszek przedmówca. Nie mogła bowiem pod wodą tak sprawnie używać języka i musiała zdać się na swoje szczęki. Po paru minutach raz jeszcze wygramoliła się na powierzchnie i zaczerpnęła powietrza. Zanurzyła głowę na tyle, by zakryć usta i rozejrzała się na wszystkie strony żółtymi gałami.
- Nikogo... - bąbelki wystrzeliły, gdy próbowała przemówić pod wodą. Musiał ktoś przecież żyć w pobliżu rzeki, no bo każdy powinien chcieć mieć blisko, by ugasić pragnienie. Nie widziała tu śmiesznych rurek z których po podniesieniu srebrzystej dżwigienki tryskała woda. Czuła się bliżej swojego naturalnego środowiska, a nie wielkiego gniazda dawnego przyjaciela...


Ostatnio zmieniony przez Camoli dnia Sob Maj 16, 2020 3:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Czw Kwi 30, 2020 9:07 pm
[3][Start trening - 21 - 30.04.2020]

- Chowają się? Nuuu - zapytała generując kolejną gromadkę pękających bąbelków. Brakowało jej bujnej czupryny w której mogła się ułożyć i ugnieść według własnego widzimisię. Żółte ślepia śledziły teraz żabę, co to przeskakiwała z jednego liliowego liścia na drugi. W końcu wystrzeliła językiem i złapała jakiegoś owada, pochłaniając go tak łapczywie, jak jeszcze niedawno Camoli pochłaniała ptaka. Wędrowała zapewne z pół godziny już, ale nie miała poczucia czasu i było jeszcze wyjątkowo wcześnie. Żaba wskoczyła jej na głowę, a gały szybko skierowały się ku własnemu czołu. W totalnym bezruchu Camoli przyglądała się płazowi na własnej fałdzistej czuprynie. Następnie zeskoczyła z niej by z impetem wylądować w wodzie za nią.
- Mrglglgl - odparła gulgoczącą i wypełzła na brzeg. Wpierw na czworaka, potem stanęła na równe nogi czując pod sobą chłód zmokniętych kamyków i błota. Może z góry coś dostrzeże? Tak też wdrapała się na najwyższe nabrzeżne drzewo i stojąc na jednej z grubszych gałęzi, zaczęła wypatrywać w dal z korony drzew. Zapewne w ciągu najbliższych paru sekund już by wypatrzyła paru ziomków z korzennika, ale nie tym razem...cisza, szum wiatru, gdzieniegdzie dało się usłyszeć plusk w wodzie. To ta żabka, którą zastanawiała się, czy nie zjeść... ale nie mogła za każdym razem zjadać wszystkiego, co było drobną wariacją gigantów z jej ojczystej planety.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 5:13 pm
MG mode

Ciszę przerwał łamiący się patyk, a następnie masa kroków, którą byłaś w stanie usłyszeć. W twoim kierunku kierowała się grupa osób, po głosach mogłaś stwierdzić, że w większości to mężczyźni. Po krótkiej chwili mogłaś dostrzec ów grupę ludzi, która przechodziła tuż pod tobą. Cztery dorosłe osoby, każdy ubrany jak na polowanie. Spodnie i kurtki w moro, bereciki na główce. Strzelby, plecaki. Jeden nawet niósł ze sobą mini lodówkę, pewnie z jakimś pożywieniem i napojami.
- Myślisz, że to znajdziemy?
Spytał jeden, następnie poprawił swój berecik. Natomiast osobnik, który był najbardziej z przodu odpowiedział.
- Musimy, za to nam płacą.
Nim się obejrzałaś, grupka się spokojnie oddaliła. Jednak to nie był koniec, ponieważ powolnym krokiem za ich śladami podążał kolejny nieznajomy. Ubrany w czarny płaszcz, z połową zasłoniętej twarzy i z parasolką w ręku. Kruczoczarne włosy i blada cera, osobnik wyglądał na dość młodego.
Spoiler:


Stając pod twoim drzewem, powoli zaczął się rozglądać. Coś tam gadał pod nosem i ogólnie wyglądał na troszkę wkurzonego, jednak po chwili kontynuował swój marsz i skierował się w tym samym kierunku co pozostali.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 6:18 pm
[4][Koniec trening - 18:18 - 16.05.2020]

Przylgnęła do drzewa i wypatrywała, aż gały z orbit strzelały na wszystkie strony, tylko brakowało efektów świetlnych. Tak to potężna i niewyjaśniona moc zeza pozwalała jej widzieć wszystko w krzywym zwierciadle... to nie dostrzegła, lecz usłyszała płaczliwy jęk gałązki.
Zerknęła w dół zaciekawiona, skąd owy odgłos dochodził i wtedy dostrzegła najdziwniejszą rytualną paradę, od czasów obchodów świętej cioci Veloko. Najwyraźniej szukali kogoś, ale dlaczego zwierzaki chodziły przebrane za krzaki? W ciszy przyglądała się śmiesznym krzakom, które to w dwunożnej naturze, człapały głośno po leśnej ściółce. Camoli nie mogła tego zrozumieć, udawali gąszcz, ale jednocześnie chodzili.

Jedno ze zwierzaków najwyraźniej oddaliło się od stara. Nie mogła dostrzec zbyt wiele pod powierzchnią czarnego liścia, dopóki nie postanowiła zejść na niższy pułap drzewa. Wisząc u podnóża drewnianego sprzymierzeńca w końcu mogła dostrzec bok, jak i plecy nieznajomego, który to najwyraźniej używał czarnego liścia, jako osłony przed słońcem. Ognista kula ledwo co wygramoliła się na nieboskłon, a czarne dziecię chowało się pod mrokiem liścia, niczym to Dajka duchossajka...aż wzdrygnęła się przypominając małą istotę, która wyglądem dla ziemian mogła przypominać kolibra o ciemnozielonym upierzeniu i krwawym dziobie zdolnym wyssać krew, jak i duszę z nieszczęśnika.

Westchnęła na widok kruczoczarnych włosów, a w przebłysku prawego, kaprawego oczka dostrzegła osobliwe leże. Powiew nostalgii na moment przyćmił umysł Camoli, ale w końcu gekonica rozbudziła się na sam widok, że zaczęli się od niej oddalać. Szybkim krokiem podążała za grupką nieznajomych, chowając się to za skałą...wślizgując się przez starą kłodę drewna, najwyraźniej obgryzioną przez termity...krzak za krzakiem, tuż, tuż. Camoli każdy krok był cichy, bo to było w jej naturze.

Tym razem zaszła za pierwszy gąszcz, stanęła na dwie nogi i przyjrzała się bliżej, starając się nie opuszczać nieznajomych na dystans dziesięciu do dwudziestu metrów. Ledwo co wyschła jeszcze od niedawnej kąpieli, ale wiedziała, że powoli oddalali się od rzeki z której to jeszcze niedawno wypłynęła. Nieruchomiała pośród gąszczu za każdym razem, kiedy ktokolwiek nawet ważył się obrócić i czekała...ruszając wyłącznie gałami, a żeby to nadal mieć rozeznanie w terenie. W końcu postanowiła zacieśnić dystans i starając się unikać przechodzenia przez samą gęstwinę, a przechodząc na około niej by nie powodować złudzenia ruchu...w końcu ruszyła z wolna, na czworaka, z nadzieją, że wdrapie się na głowę ciemnego nieznajomego. Wyobrażała sobie, czy był choć w najmniejszym stopniu tak ciepły, jak jej dawny przyjaciel.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 6:58 pm
Mg mode

Cały czas niezauważalna i bezszelestna dogoniłaś grupę ludzi, żaden z nich nawet się nie oglądał za siebie. Po prostu maszerowali dłuższy czas, aż w końcu przystanęli przy jednym z większych jeziorek w okolicy. Czwórka myśliwych zaczęła rozbijać obóz, gdy najmłodszy z nich podróżnik odziany w czerń został na tyłach. Z dala od prac obozowych, jedynie co to otworzył parasolkę żeby osłonić się przed upierdliwym słońcem.
Jako cel obrałaś sobie ciemnego liścia, a mianowicie wdrapanie się na jego głowę. Może nie jest to rozsądne, ale cóż każdy podejmuje swoje własne decyzje. To czy jest zła, czy też dobra. W końcu każdy uczy się na własnych błędach, a co za tym idzie? Każdego dnia jesteśmy bogatsi o jakieś nowe doświadczenie.

Kiedy to chciałaś się wdrapać na człowieczka, co za tym szło musiałaś chwycić za coś. Tak więc momencie złapania za kawałek materiału ubrania nieznajomego, on powoli odwrócił się w twoją stronę i skierował swoje oczka na ciebie. Zimne spojrzenie bez jakiejkolwiek emocji, ani ciekawości ni zdziwienia. Wyglądał jakby się spodziewał, albo całkowicie nie przejmował obecną sytuacją.
- Ułatwiasz mi tylko pracę, czymkolwiek jesteś.
Rzekł spokojnym głosem, następnie zwinął swoją parasolkę do poprzedniej formy. Widząc też, że chcesz się na niego w drapać. On po prostu wyciągnął swoją prawą dłoń i przyłożył ją do twojej buźki, chcąc tym samym po porostu cię powstrzymać przed wdrapaniem na niego.
- Muszę cię pochwalić, za twoje umiejętności. Byłabyś idealnym zabójcą.

W tym samym czasie jeden z myśliwych wyszedł zza krzaków, chcąc sprawdzić co się dzieje u najmłodszego. Jednak widząc sytuację w jakiej się znajdywał, po prostu się wycofał i pobiegł do obozu. Co pewnie będzie się wiązało z przybyciem wsparcia i to niedługo.

Kruczoczarny jegomość co prawda starał się ciebie powstrzymywać od wejścia na głowę, ale widać miałaś więcej siły niż on. No ale jak na tą chwilę była to tylko kwestia czy naprawdę chcesz mu wejść dalej na głowę?
- Jesteś dość upierdliwą jaszczurką.
Skomentował dodatkowo, jednak dalej niewzruszony stał i po prostu powstrzymywał twoje czynności.

Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 8:53 pm
[5]
Zimne spojrzenie przeszyło metrową gekonice na wylot i już czuła, że to osoba nadużywająca naparów z ziółek uspokajających. Przemówił do niej i ku jej połechtanemu brzuszku zrozumiała...że rozumie, co do niej mówi. Mimo usilnych starań, leże najwyraźniej się fatygowało nie wpuszczać ją na nowe terytorium jaszczurki, ale kiedy poczuła lodowatą dłoń na ustach to poczuła przenikający chłód. Nie umiała rozróżniać jeszcze ciepła, jak pobratymcy, ale czuła się niekomfortowo na potencjalnym leżu. Po krótkiej szamotaninie i stwierdzeniu, jak bardzo jest upierdliwa. Lepkim językiem liznęła jego dłoń i odsunęła się na czworaka parę kroków w tył.
- Nie smakujesz, jak lody czekoladowe to na pewno łeeegh! - wzdrygnęła się czując jeszcze jego posmak - będzie z ciebie kiepskie leże łe ke, nawet twoje włosy nie stoją! - dodała naprędce, jako aluzje do starego przyjaciela jednocześnie łypiąc oczami prosto na niego. Stała na równe nogi i wysunęła język na dziesięć centymetrów.
- Jestem Camoli, a nie czymkolwiek grlglgl! - zagulgotała by natychmiastowo odwrócić się i wskoczyć w najbliższy gąszcz, a następnie postanowiła zniknąć mu z oczu przemieszczając się przez leśną szczecinę wyjątkowo nisko, na czworaka. Zachodząc każde następne drzewo w pośpiechu, aż mając nadzieje, że dostatecznie się oddaliła. Zajść za jeszcze jedno, tym razem z grubszych drzew by na moment stracić go z oczu i zamiast podążać dalej przewidywalną ścieżką, to wspiąć się wysoko w górę do korony drzew, od strony dla nieznajomego niewidocznej.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 11:28 pm
MG mode

No to sobie pogawędziliście, nie ma co. Sam chłopak natomiast wysłuchał do końca twoich słów, lecz nie zareagował. Po prostu dalej stał i obserwował cię jak tylko mógł.
Kiedy tylko wydałaś mu swoje imię, zza krzaków wyskoczyło czterech łowców. W tym samym czasie ty wskoczyłaś w najbliższy gąszcz i zniknęłaś, tym samym unikając stania się celem mężczyzn.
Faceci w moro stanęli wokół młodzika, następnie dość energicznie rozglądając się po okolicy, jeden z nich zapytał.
- Feitan, to był cel?
Kruczoczarny dalej spoglądał w kierunku, w którym uciekłaś. Jednak przez chwilę się rozkojarzył i spojrzał w niebo, tym samym układając swoje myśli.
- Jest zbyt dobra i zbyt cicha. Potrzebujemy dodatkowej pary oczu, wezwij go.
Odpowiedział, po czym ruszył przed siebie. A dokładnie w miejsce gdzie wskoczyłaś w gąszcz, by następnie spróbować udać się po twoich śladach. Tym samym obserwując ziemię, mógł stwierdzić jasno.
- Tak więc jaszczurka ma imię. Będzie świetnym wyzwaniem oraz nabytkiem do firmy.
Pomyślał sobie Feitan, następnie maszerował przed siebie. Przy okazji obserwując okolicę.

W tym samym czasie jeden z łowców wyciągnął z kieszeni telefon, po czym zaczął gdzieś dzwonić. Cała czwórka udała się z powrotem do obozu.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Sob Maj 16, 2020 11:43 pm
[6]
- Głośny on... - zamerdała ogonem patrząc na całe zamieszanie z góry. Najwyraźniej ponownie się rozdzielili, a co więcej jeden ze śmiesznych krzaków zaczął piszczeć przez dziwne urządzenie. Nie przypominało ono narzędzi komunikacyjnych, jakie niegdyś prezentował jej przyjaciel, ale skrzeczało to na tyle głośno, że mogła się domyśleć, iż ktoś z drugiej strony...też skrzeczał.
- Feitan... gupie to jakie - rzekła sama nie będąc nazbyt mądrzejsza. Postanowiła udać się w przeciwnym kierunku od zamierzonego. Wpierw ześlizgnęła się na pierwszą, w miarę wytrzymałą gałąź, a następnie zamierzała przeskoczyć z jednej korony drzew w drugą koronę drzew. W pełnej ciekawości postanowiła podążać za śmiesznymi krzakami by zakraść się do ich leża. Ni wyglądali na zbyt przyjaznych, ale wślizgnięcie się do ich leśnego mieszkanka mogłoby pozwolić na znalezienie czegoś bardziej zjadliwego, a niżeli poranny ptaszek. Szukała odpowiedni busz, by na spokojnie mogła się przyjrzeć obozowi, szczególnie interesowały ją pojemniki i inne skrytki dwunożnych padalców.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 12:12 am
Mg mode
No więc Feitan udał się w głąb lasu w poszukiwaniu Camoli, gdy ona sama postanowiła udać się do obozu. No cóż, ktoś tutaj ma małego pecha i nie jest nim Camoli.
Kiedy tylko zbliżyłaś się do obozu, mogłaś zauważyć jak czwórka mężczyzn go opuszcza i udaje się w miejsce z którego przybyłaś. Tym samym pozostawiając obóz i wszystko co ciekawe na pastwę twoich łapek.
Jak do tej pory udało im się postawić jeden większy namiot, nieopodal niego było małe ognisko nad którym zwisał kociołek. W kociołku natomiast gotowała się jakaś potrawka, aromat był bardzo wyśmienity. Prawdopodobnie mięsny gulasz, tylko nie wiadomo z jakiego zwierza mięsko.
Przechodząc do namiotu, w środku znajdywała się mała lodóweczka w której było puszkowane piwo jak i butelkowane. Znajdywał się też tam stół z włączonym laptopem oraz jedna krótkofalówka, która była prawdopodobnie włączona.
Dodatkowo mapa, która przedstawiała ów las. Możesz jeszcze znaleźć ubrania na zmianę, które są w moro. Niestety nie ma rozmiaru dziecięcego, tak więc tutaj raczej będzie problem. Kek.

OOC:
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 11:03 am
[7]
Odeszli, a ona mogła na spokojnie rozejrzeć się po obozie. Stanęła na dwie równe nogi i dla pewności łypnęła gałami na wszystkie strony. Podmuch wiatru zasygnalizował gekonicy, jak wielkie mogła poczuć możliwości. Najprawdziwsze gniazdo inne, niż własne! Jedzonko od razu przyciągnęło uwagę Camoli i cokolwiek się tam gotowało, na pewno musiało być bardziej pożywne, a niżeli przebywający w jej brzuszku ptaszek.
- Mrlglglgl płócienny stożek łe ke - napomknęła zostawiając kociołek i wbiegając do środka namiotu. Niebieska skrzyneczka z białą pokrywką, czarna skrzyneczka z migoczącym ekranem i zdeformowana kostka z anteną usztywnionego patykiem ślimaka od razu rzuciły się w oczy. Musiała dokonać wyboru, ale odruchowo zaczęła już otwierać niebieską skrzyneczkę w której to znajdowały się flaszki i puszki.
- Lody? - poczuła dziwny chłód charakterystyczny dla czasów, kiedy mordką po raz pierwszy dotknęła chłodnej powierzchni czekoladowej gałki.
- Blegh! - szybko odparła, kiedy wyciągnęła pierwszą kostkę lodu i ją liznęła. - A to co za dziwne opakowanie? - zastanowiła się potrząsając bardzo mocno puszkę z napisem na szyldzie "Piwo - Dzik". Słyszała w środku coś chlupoczącego, a więc we wnętrzu musiała znajdować się jakaś ciecz.

Trzymając puszkę podeszła do stanowiska, gdzie znajdował się laptop oraz krótkofalówka i zaczęła się przyglądać ekranowi. Szukając rozwiązania tajemniczej zagadki otwarcia puszki, ulotna chwila niecierpliwości zmusiła ją do wgryzęnia się głęboko w metalową powłokę.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 11:24 am
Mg mode

No więc wgryzienie się w puszkę piwa mogło skutkować tylko jednym, mianowicie mocną falą alkoholowego płynu, który dzięki ciśnieniu po prostu zaczął tryskać ci w buźkę. No ale przechodząc do laptopu, w którym mogłaś zauważyć swoje zdjęcia. Mianowicie dwa. Na jednym z nich leżałaś po prostu na skale, spoglądając w siną dal. Drugie pokazywało jak wgapiasz się w jeziorko i oczekujesz nie wiadomo na co.
Widać od dłuższego czasu byłaś obserwowana, więc zagadka pościgu już raczej wyjaśniona. Teraz pytanie co chcą osiągnąć łapiąc ciebie?

- Tutaj James, jestem nad wami. Rozpoczynam zwiad. Odbiór.
Naglę z małego radyjka wydobył się głos, który po chwili zaniknął.

Przechodząc do laptopa, po za twoimi zdjęciami, nic ciekawego tam nie było. W pomieszczeniu raczej już nic nowego nie znajdziesz, po za przedmiotami, które były tutaj cały czas..
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 11:51 am
[8]
- Nuuu...glrglglgl - zagulgotała, kiedy dziwny płyn o cierpkim smaku zaczął wypełniać jej usta. Uniosła ręce ku górze w przypływie paniki nadal mając puszkę wbitą we własne szczęki. W końcu wypluła aluminiowe opakowanie nie mogąc uwierzyć, że to miał być orzeźwiający napój. Smakowało to jak ziółka na bóle brzucha podawane przy przejedzeniu.
- Aaa...Camoli jest na skale kiedy się grzała i... - wskazała palcem to na pierwsze zdjęcie, a następnie na drugie -...Camoli jest przy jeziorku kiedy łowiła ryby łe ke... - wskoczyła na laptop i nacisnęła parę losowych przycisków przednimi łapkami. -... Camoli jest jednak tutaj ke ke!
Szturchnęła ogonem ekran parę razy, lecz żadna z znajdujących się na zdjęciach jaszczurek na nią nie zareagowała. Żadnych bodźców, więc albo były zamrożone albo to jest ta sztuka o której kiedyś wspominał jej przyjaciel. Analogicznie, skoro to sztuka, to ktoś musiał wtedy patrzeć, aż w końcu jej mały rozumek połączył fakty, że ktoś obserwował ją regularnie i uwiecznił w ramkę.
- Grlglgll krzaki polują na mnie! - mogłaby się zasmucić w napływie zdumienia, ale przecież w afekcie odnalazła w końcu coś ciekawego, będąc z dala od swojego gniazda.

Nie pojmowała powodów, ale olśnienie zagłuszył James wypowiadający się ze twardego mięczaka. Podbiegła do źródła głosu i chwyciła krótkofalówkę w rączki. Wpierw miała zamiar wrzucić mięczaka do mięsnej potrawki, by zmiękł, ale skoro gada... to może jeszcze mu darować życie. Trzymając w dłoniach krótkofalówkę jej wzrok w końcu przykuła uwagę mapa. Takie obrazki widziała już niejednokrotnie, kiedy chciało się pokazać, gdzie się jest lub dokąd ma się iść. To, jak bardziej skomplikowane rysowanie ścieżki w błotku. Niebieski pasemek to zapewne była rzeka, którą wędrowała, ale resztę musiała jakoś skojarzyć.
Wyjrzała za namiotu i zerknęła, czy nikogo nie ma w okolicy po czym schowała się do środka, podbiegła do mapy i zaczęła wciskać losowe guziki na czarnej puszce.

W końcu odezwała się...
- Tutaj Krzak, jesteśmy przy rzece, Feitan widział Camoli... - zastanowiła się przez chwilę po czym głupkowato dodała -Odbiór.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 12:03 pm
Mg mode

No więc po tym jak się zalałaś alkoholem, pooglądałaś zdjęcia oraz wyjrzałaś z namiotu. Mogłaś stwierdzić, a wręcz zauważyć że nikogo nie było w okolicy. Co dawało ci jeszcze czas do szperania po rzeczach ludzi.
Na ścianie wisiał plecak, no i też torba medyczna z różnymi bandażami i plasterkami oraz wodą utlenioną w środku.
Jednak powinniśmy przejść do momentu w którym chwyciłaś krótkofalówkę i zaczęłaś klikać guziczki oraz mówić do niej. Wiadomość oczywiście dotarła do wszystkich słuchaczy, a tym bardziej James'a.
- Krzak? Kto się wygłupia na tym kanale?


W tym samym czasie, Feitan podróżujący z grupką łowców usłyszał znajomy głos z krótkofalówki.
- Obóz..
Rzekł krótko, następnie zawrócił i skierował się w stronę obozu razem z resztą grupy.
No widać było to zbyt proste do rozgryzienia, zwłaszcza że tylko kilka osób pewnie posiada ów urządzenie do komunikacji. Dodatkowo jedno zostawili w obozie, tak więc nic trudnego stwierdzić skąd jest nadawana rozmowa. No ale pewnie zanim wrócą do obozu, to jeszcze chwila. Jak na ten moment mogłaś usłyszeć dziwny i nieznany ci dźwięk, był dość wyraźny i co chwila się nasilał.


Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 12:23 pm
[9]
- He grlgl he grlgl he - zagulgotała prześmiewczo przez krótkofalówke, choć krzaki najwyraźniej nie tolerują innych krzaków, co było dziwne. Spojrzała na torbę wiszącą i do niej doskoczyła by zerwać ze ściany, a następnie założyła ją przez ramię. Plecak wydawał się dużo większy i mniej poradny, od torby medycznej. Następnie włożyła gadającego mięczaka do środka torby oraz butelkę z piwem zamiast puszki i już miała wybiegać, kiedy to gały raz jeszcze zahaczyły o stertę ciuchów. "- Krzaki udają krzaki, Camoli też tak umię!". Przeszło jej przez myśl, wzięła jedną z koszul w morą i zapięła ją na szyi niczym płaszcz, tym samym osłaniając prawą stronę, na której to znajdowała się torba. Przenośny skórzany pojemnik z pewnością będzie rzucał się w oczy, ale teraz okryty był moro i przypominał w mniemaniu Camoli, również krzaka.

Wybiegła na zewnątrz do ogniska i przyjrzała się palenisku. Chciałaby zjeść przed ucieczką, ale nie miała już czasu. Wzięła z paleniska jeszcze nieprzypaloną do końca grubą gałąź na której to wisiał jeszcze ożywczy płomień i zaniosła go do namiotu by palącą się końcówkę postawić na stercie ubrań. Dopiero potem postanowiła się udać w kierunku przeciwnym od rzeki, starając się zachodzić gąszcze, zamiast przez nie przechodzić w związku z tym, by ni torba, ni płaszcz o cokolwiek nie zahaczyły. Chodziła oszczędnie, na czworaka by zbierać siły na potencjalny, szybszy bieg.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 12:49 pm
Mg mode

No więc zabrałaś co mogłaś, nawet nie mając problemu z ciężarem przy tym wzroście. Odziałaś się w koszulkę moro oraz przyczyniłaś się do przyszłego pożaru.
Nie pozostało nic innego jak oddalić się od obozu i czekać na rozwój zdarzeń, prawda? No ale jak już opuściłaś obóz, mogłaś usłyszeć Jamesa z krótkofalówki.
- Widzę ją, opuszcza obóz.
W tym samym czasie nad tobą przeleciał dziwny stalowy ptak, który wytwarzał z siebie spore podmuchy powietrza. Dość odczuwalne przez ciebie oraz pobliskie krzaki.
Las Karin - Page 6 340?cb=20110728115958

Mogłaś go dokładnie śledzić jego trasę lotu, która wskazywała na to iż zawracał. W tym samym czasie padł strzał, a tuż obok ciebie w ziemię wbiła się mała strzałka. Nie wiadomo co to, ale raczej miała wbić się w ciebie.
- Brać ją!
Krzyknął dorosły mężczyzna, następnie grupka ludzi ruszyła w twoim kierunku. Oczywiście w tym samym czasie namiot zajął się ogniem, co zwróciło uwagę dwóch osobników, którzy spanikowali i ruszyli gasić ogień. Ponieważ piwerko nie może spłonąć!
Brakowało jedynie kruczoczarnego jegomościa, którego nie byłaś wstanie wyśledzić wzrokiem, nawet gdybyś się starała.
Tak więc napięcie rosło a całą sytuacja stawała się dość niebezpieczna.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 1:28 pm
[10]
Stalowy ptak wędrował nad nią zagłuszając naturalny porządek natury. Dziwaczna fruwajka o żółtawym odcieniu skrzeczała przez krótkofalówkę nieustannie. Wiedziała, że tak długo, jak posiadała mięczaka, mogli ją usłyszeć...z drugiej strony dowiadywała się wtedy o obecnej sytuacji ze strony myśliwych. Odruchowo zerknęła na strzałkę wbitą w ziemie po strzale. Przypominała żądło jadowe, które zdecydowanie powinna unikać, ale z drugiej strony ile jadu znajdowało się jeszcze w pocisku? Końcówka długiego ogona owinęła się wokół strzałki tak, by ostra igła była odwrócona z dala od reszty ciała. Musiała póki co uciekać i szybko zanurzyła się pośród bujnej szczeciny. Gałami łypała od czasu do czasu na wszystkie strony, by zorientować się w terenie. Potrzebowała skrytki, czegoś gdzie mogłaby na krótszy moment zostawić nagromadzone skarby. W momencie, gdzie choć na moment urwałby się kontakt wzrokowy, zamierzała zrobić pułapkę, schować torbę z krótkofalówką i przykryć ją koszulą z morą w jakiejś norze, czy dziupli starego pnia, a następnie wdrapać się niezbyt wysoko na drzewo. Gdyby ktokolwiek się zbliżył, to zamaszystym ruchem ogona wbiłaby mu strzykawkę w ciało, najlepiej szyje, czy ramię.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 2:48 pm
Mg mode

No więc zaczęło się polowanie, mała i niezauważalna Camoli gnała przed siebie. Zastawiając swoją pułapkę, szybko wdrapała się na drzewo. Skąd miała o wiele lepszy widok na otaczającą ją naturę.
Dwójka łowców rozdzieliła się, tym samym poszerzając teren poszukiwań. W twoim kierunku zmierzał brodaty osobnik, miał w dłoniach strzelbę, którą celował przed siebie. Co prawda bardziej spoglądał na ziemię niż na drzewa, co świadczyło o tym iż jest w miarę nieostrożny.
Naglę z krótkofalówki wydobył się ponownie głos Jamesa.
- Pszt pszt nad ksz ksz.
Widać zasięg był tutaj o wiele słabszy, zważając też na to iż ów przedmiot był okryty wieloma rzeczami. Dlatego też nie dało się dokładnie usłyszeć słów lotnika. Jednak to właśnie sprawiło, że brodaty podszedł bliżej. Dzięki czemu wpadł w twoją pułapkę.
Wbijając mu strzałkę w szyję, on przez chwilę energicznie odskoczył do tyłu. Jednak zaledwie dwie sekundy później po prostu stracił przytomność i poszedł spać, płasko runą twarzą w ziemię. No to mamy 1-0 dla Camoli, teraz co dalej?
Radio nadawało cały czas, a mianowicie o pozycji twojej jak i brodatego.
- Zaznaczam kszsz pozycję.
Widocznie ktoś znów cię znalazł i podał twoją lokację, tylko kto ma takie możliwości żeby cię znaleźć?
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Nie Maj 17, 2020 3:33 pm
[11]
Camoli ledwo zlazła z drzewa wiedząc, że zarośnięty mchem śpioch miał kolegę, a już ktoś przez mięczaka skrzeczał o jej położeniu. Szybko zabrała torbę lekarską oraz na nowo zapięła koszulkę. Chciała sprawdzić, czy zatruty jegomość posiadał cokolwiek interesującego, ale czuła, że brakowało czasu. Drugi osobnik jeszcze znajdował się gdzieś w okolicy, a było też ich razem pięcioro i skrzeczący ptak. Skoro śmieszne krzaki widziały ją bo ich chowaniec dawał im znak, to postanowiła przejść do sedna problemu. Uciekła otwartą ścieżką by jak najmniej gąszczy i drzew przeszkadzało jej w powiększeniu dystansu między nią, a resztą poszukujących. Chciała być na widoku dla lotnika, a żeby tylko on był na tyle blisko, kiedy zaś reszta musiałaby ją nadgonić. W końcu lekko odsapnęła i znalazła dogodne, wysokie drzewo, a następnie na nie się wspięła.

Camoli przyglądała się ptakowi mając nadzieje, że podleci dostatecznie blisko. Nie mogła za długo czekać bo reszta osób z pewnością by ją nadgoniła.
- Kiko! - krzyknęła bardzo głośno przez mikrofalówkę mając nadzieje, że od jej głośnego skrzekotu nie tylko wszyscy usłyszą, ale poczują się dostatecznie niekomfortowo. Pocisk energii nagromadził się w jej prawej dłoni i wystrzeliła go w stronę ptaszyska.

OOC: Strzał ki Blastem
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Pon Maj 18, 2020 6:21 pm
Mg mołde

No więc po za tym, że łowca miał przy sobie strzelbę i krótkofalówkę oraz kilka dupereli, które raczej posiadałaś. To raczej nic ciekawego nie mogłaś z niego wyciągnąć. No ale wracając do wdrapywania się na drzewo, gdzie tam zaczaiłaś się na pojazd latający. Tym samym dałaś o sobie znać przez krótkofalówkę. Samolot kierował się w twoją stronę, gdy był wystarczająco blisko użyłaś energii Ki i wystrzeliłaś w jego stronę. Sam pilot zareagował z opóźnieniem, przez co dostał w boczne skrzydło, które eksplodowało uszkadzając mocno pojazd.
Stalowy ptak po chwili chaotycznego lotu, po prostu wpadł do jeziora. No więc kolejny padł, pozostało jeszcze czterech.
Na twoje szczęście i nieszczęście, pod drzewem znajdywał się znajomy uśpionego łowcy, który właśnie spoglądał ku górze doszukując się twojego małego ciałka. Niestety jakoż iż byłaś na samym szczycie drzewa, liście oraz gałęzie dawały ci idealny kamuflaż oraz schronienie. Tak więc na tą chwilę człowiek mógł się tylko przyglądać.
Reszta jednak, czyli pozostała dwójka łowców dalej gasiła obóz. Z czego jeszcze doszła do tego akcja ratunkowa dla pilota, więc można zapomnieć, że ruszą za tobą w pościg. Pozostał więc tylko łowca pod drzewem oraz zaginiony Feitan, którego od dłuższego czasu nie dało się dostrzec.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Pon Maj 18, 2020 7:12 pm
[12]
Grzybek powietrza wystrzelił z rozdziawionych ust kiedy gekonica odetchnęła. Camoli złapała parę głębszych wdechów wodząc wzrokiem za opadającym ptakiem.
- Camoli chciała tylko znaleźć nowe leże... - zagulgotała tracąc nadzieje, że znajdzie kogoś do towarzystwa. Możliwe, że ktoś już dotarł pod drzewo na którym to przebywała, ale nie chciała już sprawdzać. Zamiast tego rozejrzała się uważnie po sąsiednich drzewach. Rozhuśtała gałąź i wyskoczyła w stronę następnego drzewa. Przeskakiwała z jednej korony drzew w drugą by dopiero po przeskoczeniu kilku z nich zejść na ziemie i oddalić się na czworaka. Musiała odpocząć i nie zamierzała już walczyć, ale starała się nadal zachować czujność. Wpierw postanowiła udać się w kierunku swojej kosmicznej kapsuły, ale po drodze poszukiwała dogodnego miejsca na schowanie torby z krótkofalówką. Nie zamierzała zabierać skrzeczącego mięczaka ze sobą, a schować w jakiejś charakterystycznej dziupli by mogła się przyjrzeć urządzeniu na następny dzień. Nie była już do końca pewna, gdzie się właściwie znajdowała... powinna więc znaleźć rzekę, którą to przez większość czasu wędrowała. By następnie idąc wśród linii brzegowej odnaleźć to szczególne, charakterystyczne nabrzeże.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Pon Maj 18, 2020 7:33 pm
Mg mode

No więc zostawiłaś ostatniego łowcę w spokoju, następnie postanowiłaś opuścić imprezkę. Nic cię w sumie nie trzymało w tym miejscu, w końcu polowali na ciebie. Dlatego też bezpieczniej było się oddalić i ruszyć w nieznanym kierunku, a mówiąc o tym.
Wychodząc z krzaków, w końcu udało ci się dotrzeć do rzeczki. Dodatkowo udało ci się dostrzec pewnego znanego ci osobnika, który to spoglądał w twoim kierunku. Tak, był nim Feitan.
Las Karin - Page 6 Images?q=tbn%3AANd9GcQtd8rIBl-cCBkgnZTTRrZU369Nqo8o2gWXaZr-E2u9d_XwH5vH&usqp=CAU
Czyżby na ciebie oczekiwał, skąd wiedział że tutaj akurat będziesz? Tego na razie nikt nie wie.
- Czekanie na ciebie jest irytująco nudne.
Odparł chłopak, który po chwili schował do kieszeni jakieś małe urządzenie. Oparł swój parasol o prawy bark i czekał, stał po prostu na słońcu i oczekiwał twojego ruchu. Co zrobisz?
Sponsored content

Las Karin - Page 6 Empty Re: Las Karin

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach