Go down
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Czw Lis 30, 2017 7:43 pm
Czarnołosa piękność mknęła w dół wodospadu otoczona szalejącą, srebrzystą aurą, a krwiste wody rozstępowały się pod naporem jej mocy. U samego dołu odbiła mocno, zrównując się lotem z biegiem rzeki, której brzeg zalewały fale czerwieni. Nie miała celu, po prostu leciała, chcąc odkryć swe nowe granice. Gdzieś w oddali wyczuła dwie mniejsze energie, lecz nie zwróciła na nie większej uwagi. Wreszcie, po tylu latach udało jej się uwolnić tę moc. Moc wszechogarniającą i niemal nieskończoną. Marzenie każdego, przekleństwo nielicznych. Pamiętała, że w tym świecie tylko silni mają prawo przetrwać. Tylko silni mogą osiągnąć szczyt. Gdy masz moc, nie musisz obawiać się rychłej śmierci, brniesz w tym padole rozpaczy i zła, szukając własnej ścieżki. Ścieżki przeznaczonej właśnie dla ciebie.
Dla postronnego obserwatora nagłe zawirowania wód krwistej rzeki były czymś niezwykłym, niespotykanym. Gdy dodatkowo nie mógłby on dostrzec źródła tegoż zjawiska, zastanowić się powinien, czy aby nie wchodzi pod nogi komuś o wiele silniejszemu, kto mógłby zmieść jego istnienie jednym zaledwie ruchem, jednym gestem. Czy jednak ów obserwator, jak na przykład czerwonowłosa demonica czy jej nowy shinjiński znajomy, byłby w stanie w jakikolwiek sposób zareagować, gdy tuż pod nim przemknął jaśniejący punkt, pozostawiając za sobą zaledwie wielką falę rozstępującej się w korycie rzeki? Punkt, który nagle wybił się w górę, przebijając kilka, jak nie kilkanaście obłoków, by wreszcie zatrzymać się w przestworzach? Zapewne nie.
Zielonoskóra bogini przymknęła powieki, chłonąc całą sobą drobne elementy otoczenia. Wygięła się w łuk, pozwalając swemu ciału opaść swobodnie, a otaczająca ją srebrzysta aura zaczęła powoli zanikać, choć tylko ona. Ciało kobiety nadal przepełnione było majestatem, mięśnie miała delikatnie zarysowane, okryte zwiewną szatą w barwie brudnego brązu. Zdawać się mogło, że właśnie osiągnęła limit swej mocy i spada nieuchronnie w dół, oczekując zderzenia z gruntem. Nic bardziej mylnego. Czuła każdym skrawkiem skóry chłód wiatru i wolność, jaką mogła się poszczycić. W chwilach takich jak ta czuła się naprawdę wolna, niezobowiązana właściwie niczym.
I spadała.

[start: 30.11. godz.: 19:43]
Dastan
Dastan
Liczba postów : 19

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pią Gru 01, 2017 6:17 pm
Dastan nie spodziewał się, że uda mu się w tak szybkim tempie dogonić Enole, która wystartowała chwilę przed nim. Nie wiedział czy to dlatego, że porusza się aż tak szybko czy jedynie fakt iż demonica dawała mu fory. Nie zamierzał, jednak tego dochodzić zwłaszcza w tej chwili, w której musiał skupić się na tym gdzie dokładnie poleci jego rywalka w tym wyścigu. W końcu zaczęła pikować w dół, co shinjin natychmiast powtórzył. Z każdą kolejną sekundą, coraz bardziej zbliżali się do ziemi, co Enola bardzo skutecznie wykorzystała. W porównaniu do niej Dastan musiał zacząć sporo wcześniej hamować aby przypadkiem nie rozbić się o twardą nawierzchnię. Dało to demonicy czas aby oddaliła się od białowłosego, który mimo utraty ważnych sekund nie miał zamiaru się poddawać i od razu gdy tylko ustabilizował pozycję, zamachnął się mocniej skrzydłami i ruszył ponownie za diablicą. Z każdą kolejną chwilą wykorzystywał coraz więcej sił aby wprawić swoje skrzydła w ruch. Co prawda sprawiało to, że leciał dużo szybciej, ale także powodowało nagłą utratę sił. Shinjin widział jak coraz bardziej zbliża się do Enoli, jednakże zauważył także nagły spadek jej szybkości, uznał że to zapewne wynik zmęczenia tak samo jak w jego przypadku.
Lecieli przez pewien czas, w bardzo bliskiej odległości od siebie, tuż nad ziemią aż w końcu znaleźli się nad samą rzeką. Prędkość ich lotu powodowała, że woda wprawiana była w ruch i delikatnie rozchodziła się na boki. Białowłosy spojrzał w taflę wody, poza miejscami gdzie woda falowała widział bardzo dokładnie swoje odbicie, dawno już go nie oglądał, tak samo jak dawno nie widział ani nie czuł uśmiechu na własnej twarzy. Od czasu gdy spotkał demonicę uśmiechnął się dużo razy więcej niż przez ostatnie kilka lat. Musiał przyznać że miała ona w sobie coś co sprawiało, że czuł się przy niej wyjątkowo dobrze. Krótkie przemyślenia białowłosego przerwał nagły skręt wykonany przez Enolę, która pofrunęła z wielką prędkością w górę. Dastan mocniej uderzył skrzydłami i również poderwał się lecąc zaraz za nią. W pewnym momencie Enola zatrzymała się a białowłosy w ułamku sekundy doleciał do miejsca, w którym wstrzymała swój lot. Shinjin w pierwszej chwili, myślał że Enola postanowiła przerwać ich zabawę, jednak gdy tylko na chwile spuścił ją z oka i zachwycał się widokiem wskazanego przez nią słońca, diablica natychmiast wykorzystała jego nieuwagę i ponownie zaczęła przed nim uciekać.
Masz rację, jest piękne ale nie uda ci się dzięki temu uciec.- krzyknął za nią Dastan po czym ruszył w kierunku chmur, które stanowiły w tej chwili kryjówkę diablicy. Shinjin gdy tylko w nie wleciał momentalnie stracił jakiekolwiek pole widzenia, nie miał pojęcia gdzie dokładnie jest ani dokąd w tych obłokach poleciała Enola. Wisząc tak w powietrzu i cały czas machając skrzydłami dopiero teraz poczuł ból i zmęczenie tym ciągłym lotem. Nie wiedział jak długo ta zabawa jeszcze potrwa, ale zdawał sobie sprawę że nie da rady tego dłużej przeciągać. Nie mając innego punktu odniesienia zaczął on kumulować swoją energię i posyłać ją delikatnymi falami po otaczających go chmurach tak by stanowiła ona pewnego rodzaju skaner. Ku jego zaskoczeniu energia zawędrowała dalej niż się spodziewał i wylatywała nawet poza obręb obłoków, jednak wiedział doskonale że tam nic nie znajdzie. Po kilku sekundach wyczuł wracające w jego stronę wibrację, dlatego natychmiast odbił swoimi skrzydłami i ruszył w tamtym kierunku.
Ku jego zaskoczeniu nie znalazł tam Enoli, a jedynie wyjście z obłoków. Gdy tylko spojrzał w dół zobaczył, że w dole coś się porusza i w podobny sposób rozcina tafle wody. Tylko o ile w ich przypadku były to delikatne wibrację, tak tutaj nieznana mu siła powodowała, że woda wystrzeliwała w oba kierunki tworząc wielkie fale. Od razu zrozumiał, że ten ktoś jest dużo potężniejszy od nich, a może nawet i od demonów które spotykał do tej pory na swojej drodze. Za nim zdążył jakkolwiek zareagować mały punkt będący do tej pory nie daleko rzeki zaczął się coraz bardziej zbliżać i powiększać by już po kilku sekundach przeciąć obłoki z których niedawno wyleciał. Przez pewien czas wisiał w powietrzu jednie przyglądając się w w punkt, w którym zniknęła nieznajoma mu postać. Z osłupienia wyrwał go dopiero widok spadającej w dół nieznajomej, dopiero teraz zdołał się przyjrzeć na tyle by zobaczyć że była to kobieta. Nie wiedział dlaczego nastąpiła w niej tak szybko aż taka zmiana, jeszcze przed chwilą leciała w taki sposób jakby nic nie mogło jej zatrzymać a teraz spadała zupełnie bez sił w stronę ziemi. Dastan nie zastanawiał się długo i natychmiast uderzył skrzydłami w powietrze i zaczął pędzić zaraz za nią, nie wiedział czy to jakaś tania sztuczka aby zwabić kogoś w niebezpieczeństwo czy na prawdę osłabła. Jednakże nie miał on zamiaru męczyć się później z wyrzutami sumienia, że nie pomógł komuś kto był w potrzebie.

Koniec Treningu: 1 Grudnia Godz: 18:17
Enola
Enola
Liczba postów : 34

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pią Gru 01, 2017 7:13 pm
To była niebywała zabawa dla Enoli, jednak wszystko co fajne kiedyś się kończy. Demonicy powoli zaczynało brakować sił i mimo, że potrafiła oddychać w próżni to jednak mogła dostać zadyszki. Zwłaszcza, gdy podczas lotu wykorzystuje się przez jakiś czas maksimum swojego ciała. Na pewno jutro poczuje te zakwasy, ale warto było. Wychodziła z założenia, że zawsze robisz coś na 100% albo wcale, tak samo nigdy nie przepuściłaby przedstawienia na pół gwizdka. Show musiało wciągnąć widza do tego stopnia, że nie mógłby oderwać wzroku od artystów oraz od niej. Dlatego każdego dnia trzeba było ćwiczyć, by stać się silniejszą i lepszą demonicą, która nie padnie po pierwszym spektaklu cyrkowym, a jak wiemy zwykle cyrk robił kilka pokazów po sobie. Na dodatek zabawa była o tyle utrudniona, że oboje z Dastanem mieli podobne granice, więc liczyła się każda sekunda, która pozwalała zwiększyć odległość.
Wszystko co piękne, w końcu kiedyś ma swój kres, tak jak i zabawa. Lecąc w dół dostrzegła jakieś dziwne zjawisko. Jakaś istota mknęła, a woda rozstępowała się przed nią. Nie potrafiła wyczuwać Ki, ani też również ocenić siły danej osoby, ale za to coś innego zwróciło jej uwagę. Sam widok wody rozbryzgujący się na boki wydawał się naprawdę czadowy, dlatego diablica zawisła w powietrzu, jednocześnie łapiąc oddech i ścierając pot z czoła. Obserwowała ten spektakl, który przed jej oczyma właśnie się rozgrywał. W zasadzie to nawet nie wiedziała co jest w kierunku, z którego przyleciała ta tajemnicza zielona kobieta, ale na pewno nie wyglądała na demona. Nie miała rogów, ani też skrzydeł, a dla Enoli to był wyznacznik bycia demonem. W końcu jedynego demona jakiego widziała to mama oraz jakieś pomniejsze demony, które pasowały do tego rysopisu. Zdecydowanie zielona postać mogłaby ich prześcignąć, zwłaszcza w aktualnym stanie zmęczenia obojga, jednak D. Vine nigdy nie daje za wygraną i walczy do końca – najczęściej utraty przytomności, bo jest małym uparciuchem, który właśnie westchnął patrząc na wznoszącą się ku niebu sylwetkę. Ciekawe jak radziła sobie na pewnych wysokościach, gdzie po prostu nie ma tlenu i jedyną opcją jest wstrzymać oddech, licząc że ciśnienie nic nie zrobi ciału? Pewnie nie wyleci na tyle wysoko, a ciężko było ocenić jak daleko pomknęła srebrna smuga. Widać niby było dziury w obłokach, ale niewiele na tej podstawie mogła powiedzieć zmachana Scanty.
Dopiero po kilku chwilach tajemnicza postać zaczęła spadać w dół. Pierwszym odruchem było przykrycie ust dłońmi i przestraszony wzrok, bo właśnie taka jest reakcja widza, gdy obserwuje zapierający dech w piersi pokaz. Adrenalina w niej buzowała, zaś sam Dastan poleciał, by spróbować złapać kobietę. Enola postanowiła zrobić to samo. Mimo bolących skrzydeł od tamtego lotu, postanowiła być dodatkową asekuracją i złapać postać tuż nad ziemią. Miała kawałek do przelecenia, więc machnęła potężnie skrzydłami, wybijając się i mknąć lekko w górę, by wyjść naprzeciw. Zawsze mógł ją złapać Magik, jednak trzeba było dmuchać na zimne. W cyrku rzadko kiedy jest siatka zabezpieczająca, bo wtedy widzowie jeszcze bardziej przeżywają pokaz. Enola tak przereagowała głównie dlatego, że nie była złym demonem, a to co zrobiła zielona po prostu było postrzegane jako odjazdowe. Chciałaby w sumie z nią porozmawiać i nawet zaoferować robotę w nowo formującej się trupie cyrkowej. Potrafiła zrobić imponujące wejście więc zapewne nada się na performerkę. Nawet jeśli było to zrobione nieświadomie. Swoją drogą diablicy wpadł do głowy pewien pomysł. Wyczarowała duży materac, który unosiła telekinezą przed sobą, by mieć łatwiejszą możliwość złapania spadającej osoby. Trochę jak ziemscy strażacy, którzy rozkładali płachtę. Aczkolwiek używanie magii, w tym stanie było bardzo trudne, a ze skupieniem się również łatwo nie było. Zwłaszcza, gdy każda komórka ciała krzyczała, że jest zmęczona i daj odpocząć. Prawie jak leniwa buła jaką o poranku była Scanty. Może była żywiołowa, ale wyciągnięcie jej rano z łóżka graniczyło z cudem, który następował zwykle z wybiciem godziny dwunastej. Potem o 14 jadła śniadanie, a obiad to już zależy od nastroju i chęci. Zwykle potem zajmowała się czymś innym.
Mimo całego tego zmęczenia, rogata poczuła, że postawiła jeden krok do stania się silniejszą istotą. Mięśnie bolały, ale to dobry znak świadczący o wykonanej pracy. Było drobniejsza od Dastana i przez to mogła nadrabiać szybkością, ale jak wiadomo on jest mężczyzną co z reguły sprawiało, że fizycznie powinien być wytrzymalszy od niej. Coś za coś, gracja i prędkość za siłę oraz wytrzymałość. Chociaż jakby się nad tym zastanowić to Enola również potrafiła mocno uderzyć. Głównie z wykorzystaniem rozwijanej prędkości dzięki skrzydłom, ale była zbyt leniwa, by martwić się fizyką i wykonywaniem stosownych obliczeń. Jeśli Dastan złapał spadającą zieloną to ona od razu podfrunęła wyżej, by ogarnąć sytuację.
Koniec treningu: 2017-12-01 19:12
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pią Gru 01, 2017 9:39 pm
Brunatne słońce zachodziło właśnie za horyzont, jednak był to tylko szczegół, tło. Niebo przybrało barwę pomarańczy zmieszanej z fioletem, ciemniejąc coraz bardziej, ale i to nie miało większego znaczenia. W tej jednej chwili liczyły się pęd i świst wiatru w uszach, otaczające ją kłęby powietrza i każdy kolejny przebijany przez jej ciało obłok.
Spadała, ale nie był to krok ku upadkowi. Upadek był porażką, pogodzeniem się z własną słabością, a ona przecież nie należała do słabych. Już nie. Mimo wygaszenia otaczającej ją jeszcze chwilę temu srebrzystej aury nadal czuła przepełniającą ją moc. Potęgę skrytą w jej smukłym ciele, w tych delikatnie zarysowanych mięśniach, w każdym skrawku swej istoty. Wypełniała ją od czubka głowy aż po pięty, rozchodząc się po każdym pojedynczym włosku na skórze, i nikt ani nic nie mogło już tego zmienić.
Pochłonięta tym odczuciem bezkresnej wolności nie zauważyła dwóch wcześniej wykrytych szóstym zmysłem źródeł energii, które zaczęły się do niej zbliżać. Nie znała ich pobudek, nie miała pojęcia o ich dobrych intencjach i myślach, jakie krążyły po ich małych główkach, gdy widzieli ją spadającą w dół. Odległość jednak cały czas malała, a gdy skróciła się do zaledwie metrów... jej instynkt zarejestrował próbę napaści. Nieważne było, czy rzeczywiście taki był zamiar białowłosego - z instynktem się nie dyskutuje, po prostu się reaguje. Tak też było i w tym przypadku.
Jej ramię wystrzeliło w bok, chwytając za próbującą ją pochwycić dłoń, a potem wszystko zdarzyło się w ciągu ułamków sekund. Mięśnie kobiety naprężyły się gwałtownie, ona sama obróciła, ciągnąc za sobą zapewne zaskoczonego shinjina, który moment później z dwa razy większą prędkością poleciał w dół, wbijając się prosto w... materac stworzony przez czerwonowłosą demonicę. Areia wyhamowała własny spadek, zatrzymując się w powietrzu, i spojrzała groźnie na spółkujących napastników, gdy jednak ujrzała to, na czym wylądował asymetrycznie uskrzydlony chłopak, przybrała swój naturalny chłodny wyraz twarzy i zaczęła obniżać lot, aż w końcu jej nagie stopy dotknęły ziemi. Z jej oczu ziała czerń, wszak to było jej cechą charakterystyczną, znakiem rozpoznawczym - najmroczniejsze otchłanie miast normalnych gałek ocznych.
- Co to miało być? - spytała chłodno acz obojętnie, spokojnie. - Nie macie innych zabaw... dzieci?
Mimo chłodu w głosie ani jej postawa, ani właściwie nic nie wykazywało wrogich zamiarów, a raczej... nutkę złości i irytacji skrzącą się w tych dwóch czarnych otchłaniach.

[koniec: 1.12. godz.: 21:40]
Dastan
Dastan
Liczba postów : 19

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Sob Gru 02, 2017 12:42 am
Prędkość z jaką shinjin zbliżał się do spadającej nieznajomej była wystarczając aby ją dogonić i postarać się uratować. Gdzieś po drodze zauważył kątem oka lecącą Enole, która wyczarowała materac i widocznie przy jego pomocy chciała ją złapać. Dastan musiał przyznać, że jej pomysł był o wiele bezpieczniejszy niż ten jego. W końcu nawet gdyby udało mu się złapać kobietę, to pęd z jaką obaj lecieli ku ziemi zapewne ściągnął by ich tam obu. A osoba będąca na dole odniosła by spore obrażenia, białowłosy rozważał nawet odpuszczenie swojego planu, jednak był już na tyle blisko że zaczął powoli wyciągać rękę w stronę nieznajomej aby ją chwycić. I wtedy stało się coś czego zupełnie się nie spodziewał, kobieta mając cały czas zamknięte oczy jakby instynktownie skręciła swoją rękę po czym momentalnie zamknęła w silnym uścisku jego przedramię. Shinjin mógłby spróbować się wyrwać, jednak zupełnie nie spodziewał się, że nieznajoma tak nagle odżyje, poza tym Dastan z samego jej uścisku wyczuł że jest ona o wiele silniejsza od niego. No i dochodził także fakt zmęczenia po dość długim lataniu za Enolą oraz czas w jakim cała sytuacja się odbywała, były to zaledwie ułamki sekund. Nieznajoma wykręciła się i z wielką siłą posłała białowłosego w stronę ziemi. Starał się on jakkolwiek wyhamować swój spadek rozkładając skrzydła i próbując jak najbardziej wykorzystać opór powietrza. Na niewiele się to jednak zdało, cały czas leciał z ogromną prędkością w stronę gruntu. Wiedząc że nie ma żadnych szans na zatrzymanie się powoli zaczął żegnać się ze swoim życiem, jednak nagle tuż pod nim pojawił się materac wyczarowany wcześniej przez demonicę, zamortyzował on upadek na tyle aby Dastan wyszedł z niego bez większych obrażeń.
Białowłosy powoli wstał z materaca, wiedział że życie zawdzięcza tylko temu materacowi, a więc też demonicy, którą dopiero co poznał.
- Dzięki bez twojej pomocy byłoby ze mną krucho. - krzyknął do nadlatującej Enoli, po czym zaczął obserwować lądującą powoli na ziemi nieznajomą. Dastan wiedział już, że jest ona o wiele silniejsza niż by się mogło wydawać patrząc na nią. Nie znał, jednak zamiarów kobiety, co prawda gdyby nie materac to zapewne nie miałby jak teraz rozważać tej sytuacji. Mimo wszystko nie uważał on żeby nieznajoma miała wobec nich wrogie zamiary, ten rzut był bardziej instynktowną odpowiedzią na jego zbliżenie niż celową akcją. Shinjin dopiero po chwili spojrzał w oczy nieznajomej i od razu się ich przeraził, były zupełnie czarne. Czuł się jakby patrzył w najgłębszą otchłań, z której bił niewyobrażalny chłód. Sprawiły one, że Dastan momentalnie zaczął jeszcze raz się zastanawiać czy przypadkiem źle nie określił jej intencji. Jednak zanim zdążył ponownie się zastanowić nad całą sytuacją, w powietrzu rozbrzmiał głos czarnookiej. Głos nie brzmiał wrogo, raczej chłodno i obojętnie, uspokoiłoby to shinjina gdyby nie myślał cały czas o mrocznych oczach wpatrzonych w tak przypuszczał jego stronę.
-Spokojnie, nie mamy złych zamiarów. Ten lot miał być czymś w rodzaju treningu,
ale wtedy nagle pojawiłaś się zupełnie znikąd. Gdy tylko zobaczyłem jak spadasz w dół, pomyślałem że coś ci się stało i chciałem jedynie pomóc w jakiś sposób.
- Dastan musiał zrobić przerwę i poważnie się zastanowić co chce dalej powiedzieć aby przypadkiem nie wywołać gniewu u nowo napotkanej osoby, interesował go jednak fakt skąd ona się tu wzięła i kim w ogóle jest, nie przypominała mu w żadnym stopniu demona, nie wiedział jednak czy ma jej o to zapytać i czy w ogóle będzie miał na tyle odwagi by przeszło mu to przez usta. Cały czas gdy miał już wydusić z siebie kolejne zdanie, przypominał sobie o oczach nieznajomej i momentalnie uchodziła z niego cała pewność siebie.
Enola
Enola
Liczba postów : 34

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Sob Gru 02, 2017 1:23 am
Czerwonowłosa obserwowała jak Dastan próbował złapać spadającą kobietę. Hmm, w sumie to nawet mogłaby być całkiem niezła ksywka artystyczna. Brzmiała idealnie dla jakiejś akrobatki bądź gimnastyczki. Między jednym, a drugim była subtelna różnica, ale brzmiało to znacznie lepiej niż człowiek-kula armatnia. Wyglądało nawet, że mu się może udać ją złapać, tylko najwyraźniej osoba nie chciała być złapana. W jednym momencie obezwładniła shinjina i chciała go strącić z nieba jak bóg upadłego anioła. Na szczęście Enola zawczasu zrobiła tamten materac, więc teraz przynajmniej mogła uratować mu tyłek. Nie zmieniało to faktu, że czerwonowłosa aktualnie była zła, bo ktoś śmiał uderzyć jej cyrkowca. Stopniowo gałki oczne demonicy zaczęły napełniać się czernią, zaś czerwone tęczówki świeciły się na tle powoli zanikających białek. Czuła się nie tyle zagrożona, co bardziej martwił ją sam fakt tego jak Dastan został potraktowany, a przecież chciał tylko pomóc. Być może jest coś w tym powiedzeniu, że dobrymi intencjami piekło wybrukowano.
Nie chciała się jednak zgodzić z tym, że nie należy z takim stanem rzeczy walczyć. Może to było nieporozumienie i tamta odebrała „pomoc” Dastana jako atak? Nah, nie obchodziło to D. Vine, która już była gotowa do bitki. Impulsywnie mogła chcieć się porwać z motyką na słońce, gdyby jej pierwszemu przyjacielowi coś się stało. Na szczęście mogła odetchnąć z ulgą dolatując do niego i widząc, że nic mu nie jest. Shinjin jej podziękował, a ona uraczyła go tylko skromnym uśmiechem, a gdy powstał z materacu, demonica stanęła profilem do zielonej kobiety, która wylądowała nieopodal. Wyglądała na dorosłą i… no starą, ale bardziej niż wygląd, Enolę zainteresowały jej słowa. Słowa, które były jak pochodnia rzucona na stóg siana, gdyż momentalnie białka oczu wypełniły się czernią, a karmazynowe Ki ulatniało się z ciała skrzydlatej. Zacisnęła zęby na tyle, że słychać było ich tarcie o siebie. Gdyby miała coś aktualnie w rękach to pewnie pękłoby pod żelaznym uściskiem zaciśniętych pięści. Jak ona śmiała nazwać ją dzieckiem!
- The fuck was that? To ja się kurde pytam co to miało być, Dastan chciał tylko help i być kind, a Ty nim rzuciłaś! – wykrzyczała w stronę kobiety zirytowana demonica, której ogon nerwowo chodził na boki – Kids? Odezwała się flippin adult! – tym razem się poprawiła, bo tata mówił, że nie wolno przeklinać, a wcześniej w nerwach Enoli się wyrwał jeden bluzg. Mimo bycia w ziemskim języku, ale jednak był to bluzg.  Patrzyła gniewnym spojrzeniem na makaioshinkę. Dopiero teraz zaczęły do niej docierać szczegóły. Zielona skóra, sylwetka atletyczna, szpiczaste uszy jak u elfa, a na końcu te czarne oczy, nikt nie przeoczy wiem, że nie. Jakoś tak w jej głowie zagrała ta piosenka, aczkolwiek same oczy nie przerażały Scanty. One ją intrygowały i ciekawiły sądząc po tym, że bezczelnie wpatrywała się w tą otchłań przed sobą. Nie umiała wyczuwać ki tak jak tata czy mama, dlatego trudniej było jej oszacować siłę kobiety. Samo rzucanie energią na lewo i prawo oraz przyciśnięcie nieprzygotowanego Dastana o niczym nie świadczyły.
- Life is a carnival, jeśli nie wiesz! Chciałaś hurt mojego magika cyrkowego – tutaj trybiki w głowie Enoli obracały się bardzo szybko, bo nawet nie było widać, że przemyśla każdą następną kwestię, tak by miała jak największe szanse – a skoro tak zrobiłaś to powinnaś zadośćuczynić za potencjalną szkodę wyrządzoną artyście, zatem również powinnaś dołączyć do mego cyrku, albowiem z tymi czarnymi ślepiami świetnie nadasz się na naszą jasnowidzkę. No właściwie to czarnowidzkę, ale wiadomo o co chodzi – plan Enoli był bardzo prosty – zrekrutować kolejne dziwadło do cyrku lub naprzykrzać się na tyle długo, aż ta się zgodzi. Demonica nie planowała odpuszczać za łatwo. Była na to zbyt uparta, a tytuł czarnowidzki zdecydowanie pasował do stojącej przed nią Arei. Ktoś pewnie mógłby odnieść wrażenie, że tej demonicy życie nie miłe, ale prawda była taka że była po prostu odważna ze względu na charakter. Poza tym jak to cyrkowiec lubiła cwaniakować.
- Besides, my trenowaliśmy! Poprzez zabawę w tag, ale jednak to był training. W ogóle fajne masz eyes – pokazała na swoje oko, które nadal jarzyło się na czerwono, a białka zastąpione były czernią. Tak co by nieznajoma na pewno zrozumiała przekaz jej wypowiedzi-  Nie jesteś a demon right? – po tym pokazała na swoje rogi. Nie czuła żadnej trwogi przed istotą, która przed nią stała. Zresztą to była już po prostu kwestia tego ognistego serca demonicy. Nie mogła też wyjść na tchórzliwą przed swoim cyrkowcem!
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Sob Gru 02, 2017 11:34 pm
Sytuacja troszkę się pokomplikowała, gdy w jej działania wtrąciła się dwójka postronnych widzów. Zareagowała instynktownie, przechwytując potencjalnego napastnika i posyłając go ku ziemi, zdawało się jednak, że nie o napaść im chodziło. Wylądowała gładko na ziemi, przyglądając się obojgu. Z jednej strony shinjin z dziwnymi, asymetrycznymi skrzydłami - pewnie ten szczegół przyczynił się do zesłania go tu, kaioshini nie lubili udziwnień. Z drugiej zaś młoda demonica, której oczęta właśnie ściemniały, a energia zaczęła buzować od gniewu. Nie żeby na Arei robiło to jakiekolwiek wrażenie, mimo wszystko jej mały wybuch wprawił czarnooką w konsternację. Zwroty, jakimi się posługiwała, dopiero po dłuższej chwili dotarły do niej z pełnym sensem słów. Sam jasnowłosy również przyznał, że chciał tylko pomóc.
- Pomóc - powtórzyła chłodno. - W tym świecie nikt nie prosi i nie dziękuje za pomoc i prędzej ci nóż wbiją w plecy niż przez myśl im przejdzie help - specjalnie na końcu zdania wykorzystała użyty przez czerwonowłosą zwrot. - Tu albo umiesz radzić sobie samodzielnie, albo giniesz.
Młody Dastan ewidentnie obawiał się jej spojrzenia. Było to widać od początku, ale nie miała mu za złe. Poczuł na swej skórze odrobinę jej siły i domyślał się, że w starciu nie miałby szans. Pokornie przyjął porażkę i starał się nie prowokować. Co innego dziewczyna. Ta ewidentnie miała charaktrek, a to może w niedługim czasie skończyć się dla niej źle. Dla bogini nie miałoby to wielkiego znaczenia, gdyby młoda nie zaczęła nawijać o karnawale, cyrku i zadośćuczynieniu za krzywdę. Tym bardziej że próbowała wymusić na niej dołączenie do jakiejś grupy cyrkowej z powodu jej oczu.
Areia potrafiła zachować spokój w wielu trudnych sytuacjach. Nawet gdy ostatnio znalazła się w potrzasku dzięki pewnemu saiyaninowi, myślała chłodno i starała się wybrnąć z opresji. Zawsze z chłodną obojętnością przyjmowała słowa szyderstwa od innych, nie dając im satysfakcji. Właściwie nawet nie obchodziło jej ich zdanie. Teraz jednak sprawa miała się ciut inaczej. Ta mała właśnie przyrównała ją do jakiegoś dziwadła z cyrku, w dodatku na dowód brała jej niezwykłe oczy. Tego brunetka przepuścić nie mogła. W jednej chwili spokojny dotąd wzrok kobiety nabrał ostrości, a w czarnych otchłaniach pojawiły się groźne ogniki. Ułamek sekundy później znalazła się tuż przy Enoli, chwytając ją za zapięcie płaszcza i unosząc nad ziemię. Przyciągnęła jej twarz pod własną tak, że ich oczy dzieliły zaledwie centymetry.
- Szukasz rychłego końca, czy jesteś just stupid, że nie rozumiesz prostych zależności? - rzuciła ostrzejszym tonem tak, by demonica zrozumiała, a jej oczy nagle rozjarzyły się pod naporem kumulowanej w nich ki. - Nie musiałabym nawet kiwnąć palcem, by skrócić cię o głowę. Wystarczyłoby wypuścić te dwa światełka. Will you look into my eyes before I deprive you the brain?
Przechyliła lekko głowę, nie spuszczając oczu z czerwonowłosej. Mogła w każdej chwili uwolnić dwa zabójcze promienie, zabijając nieznośną pannicę, lub też zniwelować technikę i puścić ją wolno. Wszystko zależało od jej reakcji i słów, które miała zamiar wypowiedzieć. By młody shinjin się nie wtrącał w jej mały test, wyciągnęła w jego stronę rękę, kumulując w dłoni ki. Miało to być ostrzeżenie, iż próba ingerencji może się skończyć źle dla nich obojga. Jaka jednak była prawda?
Dastan
Dastan
Liczba postów : 19

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pon Gru 04, 2017 5:03 pm
Shinjin po usłyszeniu odpowiedzi od nieznajomej natychmiast zaczął się zastanawiać przez co musiała ona przejść i jak długo przebywać w tym miejscu, skoro z góry uważała wszystkich mieszkańców tego świata za stworzenia żądne krwi. Nie był w stanie pojąć czemu bije od niej obojętność do wszystkiego i nie jest ona gotowa aby przyjąć pomoc od kogokolwiek. Sam żył w tym królestwie przez wiele lat, uciekając cały czas przed demonami, które jedyne czego pragnęły to zniszczenie. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale przez te wszystkie lata brakowało mu osoby, z którą mógłby po prostu porozmawiać i, która nie chciałaby jak najszybciej zabić go za posiadanie dziwacznych skrzydeł. Dastan myśląc o tym spojrzał na swoje mroczne skrzydło, które sprawiało mu problemy w świecie kaioshinów a potem na to pierzaste i śnieżnobiałe, które zwracało uwagę tutaj. Patrząc tak na dwie kończyny, który przysporzyły po wielu problemów i spowodowały że w ogóle został tu zesłany coś tknęło go w duchu. Spojrzał dokładnie na nieznajomą, przełamał się nawet aby skierować wzrok w stronę czarnych oczu kobiety. Zrozumiał wtedy pewną rzecz, wolał jednak nie wychylać się z nowo pozyskanymi przypuszczeniami, przynajmniej do momentu aż będą potrzebne.
Jego rozważania przerwał głos Enoli, która bezpardonowo postępowała z nieznajomą tak jak z nim starając się zwerbować ją do cyrku. Dodatkowo robiła przytyki ze względu na jej zachowanie wobec niego oraz oczu kobiety. Dastan bardzo szybko zrozumiał, że wszystko to prowadzi tylko w jedną stronę, do nieuniknionej konfrontacji, a raczej zmiażdżenia ich przez nieznajomą. Jednak zanim zdołał jakkolwiek zwrócić uwagę demonicy czy powiedzieć cokolwiek, przy jej płaszczu znalazła się ręka która bardzo mocno ją chwyciła. Ta ręka należała do czarnookiej, która tylko potwierdziła swoją moc poprzez tak szybkie poruszanie się. Dodatkowo białowłosy zauważył, że w jej oczach pojawiły się dziwne ogniki, które jeżeli mówiła prawdę mogły bardzo szybko pozbawić diablicę życia. Shinjin chciał ruszyć na pomoc, jednak natychmiast zauważył skierowaną w jego stronę dłoń w której powoli zbierała się energia. Wiedział, że jeżeli poruszy się choćby o krok to zostanie w najlepszym wypadku poważnie uszkodzony a w najgorszym pozbawiony życia. Nie mógł on jednak stać bezczynnie widząc jak jego jedyna przyjaciółka jest wystawiona na zagrożenie, musiał działać jednak nie mógł sobie pozwolić na doprowadzenie do konfrontacji. Tak samo o ile lubił Enole to nie liczył na to, że nagle się uspokoi i zacznie rozwiązywać sprawę poprzez retorykę. Jedyne co mu pozostało to skupić w jakiś sposób uwagę nieznajomej i odsunąć ją w pewien sposób od planów dekapitacji demonicy.
- Spokojnie nikt tu nie musi dzisiaj tracić głowy. - rzekł powoli Dastan, starając się zachowywać spokój i jednocześnie przygotowując dalszą część wypowiedzi. - Nie wiem czemu jesteś nastawiona wrogo wobec osób, które chciały ci pomóc.
Mam jednak pewne podejrzenia, tak samo jak ja zostałaś wygnana z królestwa kaioshinów. Zgaduje że to przez twoje niesamowite oczy. Ja zostałem wygnany w głównej mierze za fakt posiadania tych skrzydeł. Zdaje mi się, że ty nawet pomimo wygnania byłaś w jakiś sposób w stanie porozumieć się z demonami i dojść z nimi do kompromisu. Mi się to nie mogło udać ze względu na dwojaką naturę zarówno moich skrzydeł jak i charakteru. O ile u kaioshinów przeszkadzała im czerń mego prawego skrzydła o tyle tu każdy miał do mnie jakiś problem ze względu na to drugie. Przez wiele lat jedyne co robiłem to ukrywałem się by nie prowokować przypadkowych demonów.
- białowłosy musiał zrobić przerwę aby złapać oddech, jednocześnie spojrzał wtedy na trzymaną przez nieznajomą demonice. - W przypadku Enoli było inaczej, nie zaatakowała mnie ani nawet nie przejawiła żadnych wrogich zamiarów. Zgaduje że w twoim przypadku zabrakło tej osoby, która byłaby dla ciebie bezinteresownie miła i przez to nie ufasz nikomu kogo spotkasz. Nie wiem czy jakkolwiek moje słowa podziałają na ciebie, jednak zastanów się czy na prawdę chcesz zabić kogoś tylko za fakt że chciał obronić przyjaciela.- białowłosy skończył swoją wypowiedź, po czym zaczął bacznie obserwować poczynania makaioshinki, nie wiedział jak zareaguje jednak w razie czego rozłożył bardziej skrzydła by być w stanie szybko uciec w górę gdyby zdecydowała ona wystrzelić pocisk w jego stronę.
Enola
Enola
Liczba postów : 34

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pon Gru 04, 2017 10:11 pm
Enolę irytowało to patrzenie z wyższością i wrodzonym pesymizmem przez zielonoskórą. Nie dość, że sama nie pragnęła niczego w swoim życiu zmienić i grać zgodnie z wytyczonymi zasadami, to jeszcze miała czelność ją pouczać! Demonica miała swoje własne podejście, które mówiło, że w liczności siła i lepiej mieć dwóch silnych przyjaciół, niż żadnego. To był taki poboczny cel cyrku, by trzymać wszystkich przyjaciół w pobliżu i mieć pewność, że w tym przeklętym świecie nie straci żadnego z nich. Tylko problem D. Vine leżał w sposobie przekazu tych informacji przez co Areia odebrała to jako lekceważenie i wrogość. Czerwonowłosej zostało posłane ostre niczym brzytwa spojrzenie, a groźne ogniki zapłonęły. Jakiś instynkt podpowiadał czerwonoskrzydłej, by uciekać lub zrobić unik jednak była zdecydowanie za wolna dla kobiety, która już ją trzymała podniesioną w górę.
Odruchowo demonia mistrzyni areny złapała Shinjinkę za nadgarstki, próbując się wyrwać. Wbijała pazury w przeguby, jednak na marne. Nie miała dostatecznie siły, by móc oswobodzić się, a nawet jeśli by jej wyszło to pewnie kobieta by ją pochwyciła ponownie. Nawet Dastan nie mógł zareagować, bo właśnie został przyblokowany przez niewerbalną groźbę Areii. Nie mogła go narażać na niebezpieczeństwo, a w duchu prosiła go, by zostawił ją i uciekał, by uratować swoją skórę. Był jedną z ostoi dobra tego zepsutego świata, więc nie miał powodu ginąć. Chociaż samą demonicę przerażała wizja samotnej śmierci, to jednak na duchu podtrzymywała ją wewnętrzna wola walki. Mimo tego, że się trzęsła to postanowiła zaakceptować wyzwanie czarnookiej. Po czole leciała jej nerwowa kropelka potu, kiedy patrzyła się w te świetliki. Czas dla niej zamarł i nawet nie pomagał tu monolog Dastana, którego nie usłyszała nawet, bo była zajęta tym, by nie stracić kontaktu wzrokowego. Akt odwagi, a może raczej głupoty, by spojrzeć śmierci w twarz i dalej się szarpać. Irytowała ją nie tylko kwestia tego, że jest znowu na czyjejś łasce, ale również takiej nieudolnej próby naśladowania jej stylu wypowiedzi. Tylko to podtrzymywało jeszcze czerń w oczach czerwonowłosej, która odczuwała strach, ale za nic tego nie przyzna. Dopiero po kilku chwilach mogła na tyle się uspokoić, by dosłyszeć resztę monologu, która była historią i… skradzionym tekstem! Tak! Właśnie ona sama to chciała wypowiedzieć! Coś tak kozackiego przed śmiercią walnąć to byłby ultimate performance! Nadać swojej śmierci znaczenia oraz dramaturgii całemu wydarzeniu. Musiała jednak obmyślić na szybko jakiś inny sposób wyrwania się z tej sytuacji, a nie planowała przegrać w tej grze z byle jaką zielonoskórą. Może przegra na siłę, ale zachowa chociaż własną godność. Mimo ogromnego strachu, przełknęła ślinę i zaczęła swoją wypowiedź. Przywołując na usta krzywy uśmiech z zaciśniętymi zębami.
- Jeśli zależnością jest wybranie samotności nad friends to jesteś bardziej stupid ode mnie. Pewnie zachowujesz się jak stara virgin, bo sama nigdy nie miałaś przyjaciela ani nikogo bliskiego. If you surrender zasadom tego świata to już przegrałaś tę grę i… to się mówi deprive off – miała nawet czelność poprawić czarnowłosą, aczkolwiek z każdą chwilą gdy wpatrywała się w świecące oczy, jej puls przyśpieszał. Jakby demoniczne serce miało zaraz wyskoczyć z piersi.
- You idiot, ktoś oferuje ci przyjaźń albo chce care for you, a Ty nawet nie umiesz powiedzieć prostego thank you. Dalej, blow me, prove that słowa 16 letniej demon były prawdziwe i jesteś weak bo przegrywasz sama ze sobą like Dastan said! – wykrzyczała się Enola, której łzy zaczęły napływać do oczu. Nie czuła nienawiści wobec kobiety, a zwyczajnie współczucie, że stała się taką pustą skorupą. Dokładnie z takim pożałowaniem i współczuciem na nią teraz patrzyła. Jeśli zielona faktycznie przejmowała się tym co mówili o niej słabi, to była jedynie niewiele silniejsza od nich.
- Razem mamy większą szanse to get out of here niż pojedynczo. You understand czy moc deprived of your mózg? – zadała kolejne pytanie retoryczne o ile było jej to dane. Wszkaże Areia mogła jej już wcześniej zrobić dziurę w głowie, ale jeśli dotrwała tak długo to Enola nawet już się nie szarpała. Nie dość, że ciało miała zmęczone stresem oraz wcześniejszym wysiłkiem fizycznym to jeszcze po prostu uważała, że to nie ma sensu i tak się nie wyrwie. Chociaż w sumie miała wolne ręce, więc jeśli Areia postanowi strzelić to demonicy pozostał jeszcze jeden trik, by rozproszyć zielona albo spróbować tego dokonać. W dłoniach wyczarowała dwie tuby z konfetti, które wystrzeliła prosto w twarz shinjinki. Może ją to rozproszy lub chociażby zmusi do zamknięcia oczu. Podobno gdy błaga się o życie należy rozbawić tą drugą osobę.
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Nie Gru 10, 2017 12:48 am
~~

Mało było rzeczy, które potrafiłyby wprowadzić Areię w złość. Zazwyczaj pozostawała chłodna i obojętna. Gdy jednak ta mała, krnąbrna demonica chciała zrobić z niej cyrkowego dziwoląga przez jej oczy, nie potrafiła przejść koło tego obojętnie. Czy to nowa moc tak na nią wpływała, czy po prostu zaczynała czuć coś więcej niż tylko zobojętnienie?
Widziała w czarno-czerwonych ślepiach strach, gdy trzymała ją nad ziemią bardzo blisko własnej twarzy i rozżarzonych oczu. Spostrzegła spływającą po jej czole kroplę potu. Mimo wszystko dziewczę nie uciekało spojrzeniem, konfrontując się z nią, wręcz wyzywając. Shinjin w tym czasie zrobił jedyną w miarę rozsądną rzecz - zaczął mówić. Swoją małą przemową starał się chronić koleżankę, jednocześnie wyłuszczając własną historię i przypuszczenia względem jej własnego żywota.
Mimo że nie odrywała wzroku od demonicznych ślepi, słuchała uważnie, samej również starając się zrozumieć. Wychodziło jednak na to, że młodzian mimo wszystko się od niej różnił, a szkoda. Za to Enola po raz kolejny wykazała się nie lada odwagą, a może po prostu głupotą. Nawet ośmieliła się ją poprawić w słownictwie, co miała ochotę skwitować delikatnym uniesieniem kącika ust, jej oblicze pozostawało jednak niezmienne. Dziewczyna ciągnęła kwestię przyjaźni, już niemal płacząc z rozemocjonowania, lecz Areia nie dała jej w spokoju dokończyć. Jej powieki opadły, a dłoń poluzowała uścisk, delikatnie odpychając demonicę, w efekcie czego ta wylądowała z tyłkiem na trawie.
- Chyba jednak nie jestem w stanie was zrozumieć - mruknęła pod nosem, opuszczając wystawioną w stronę Dastana rękę, niwelując tym samym blasta. Spojrzała na chłopaka swym neutralnym spojrzeniem. - Rozumiem, z jakiego powodu zostałeś tu zesłany, tobie jednak dali szansę. Ja nie miałam tego wątpliwej jakości szczęścia, te oczy były dla nich przekleństwem, a dla tutejszych odstraszaczem.
Przerwała na moment, przenosząc spojrzenie na czerwonowłosą. Tak wiele ich różniło, czy więc mogła ot tak zaakceptować ich bezinteresowność? Nadal nie znała odpowiedzi na to pytanie, wiedziała jednak, że ta dwójka to nie zwyczajni przedstawiciele swoich ras.
- Mówisz, że poddaję się zasadom tego świata. Mylisz się. Jednak lata spędzone w otoczeniu wrogich mi osobników wyrobiły u mnie podświadome odruchy. Jesteś zbyt młoda by zrozumieć w pełni okrucieństwo, z jakim możesz się spotkać, ale tłumaczenie tego mijałoby się z celem. Doświadczenie kształtuje, pouczające gadki ulatują w eter. Mylisz się też w innej kwestii, nie jestem silna. To, że uwolniłam skryte we mnie pokłady mocy, nie znaczy, że nie znajdą się silniejsi ode mnie, a o takich nie trudno.
Znów przymknęła powieki, odwracając się na pięcie i spokojnym krokiem kierując się ku rzece. Zatrzymała się przy samym brzegu i zapatrzyła w ciemniejące niebo. Rozumiała ostatnie zdanie Enoli, jednak nie była osobą zbyt towarzyską. Nie umiała jednak stwierdzić, czy wpływało na to jej własne zachowanie, czy może sposób, w jaki była odbierana przez innych. Miała właściwie jeszcze jedną rzecz do powiedzenia.
- Młody shinjinie - odezwała się, choć w dalszym ciągu wpatrywała się w niebo. - Gdy przyjdzie twój czas, staniesz przed wyborem, który zaważy o twej przyszłości. Obyś wybrał właściwie.
I to by było na tyle. Uniosła się ponad rzeką, przekraczając jej brzeg i lądując po drugiej stronie, by chwilę później zniknąć między drzewami. Dwójka, którą zostawiała za sobą, mogła za nią podążyć, jeśli taka była ich wola, jej jednak nic do tego. Nie mogła im zabronić czy jakkolwiek wpłynąć na ich decyzje. Usiadła skrzyżnie pod jednym z drzew i przymknęła oczy. Odosobnienie było jednak tym, co najbardziej jej odpowiadało.
Dastan
Dastan
Liczba postów : 19

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pon Gru 11, 2017 9:45 pm
Wypowiedź Enoli co prawda potwierdzała w pewien sposób to co powiedział wcześniej Dastan, nie sądził on jednak aby dodatkowe prowokowanie makaioshinki poprzez poprawianie jej czy też wytykanie błędów było odpowiednim sposobem na zmianę jej planów. Na całe szczęście nieznajoma widocznie od samego początku nie miała specjalnie wrogich zamiarów a raczej chciała ich jedynie sprawdzić i zareagowała trochę zbyt impulsywnie na ich próbę pomocy. Białowłosy rozluźnił się kiedy czarnooka odrzuciła Enole a ręka, która była skierowana w jego stronę opadła i stworzony w niej pocisk wyparował tak szybko jak się pojawił. Dastan zrozumiał, że udało im się przynajmniej na jakiś czas uratować swoją skórę. Nieznajoma kontynuowała swoją wypowiedź, którą kierowała w ich stronę. Nie wiedział o co chodziło jej z uwolnieniem większych pokładów mocy, mógł się jedynie domyślać że w pewien sposób przeszła ona na wyższy poziom i zbliżyła się do siły posiadanej przez kaioshinów. Wiedział on natomiast o co chodziło jej z wyuczonymi odruchami odnośnie obcych osób, sam przeżywał to przez wiele lat. Każde spotkanie z nieznajomym było od razu niwelowane, unikał on jakiejkolwiek konfrontacji, wiedział bowiem że nie ważne co zrobi ani jak będzie się starał ich przekonywać i tak zakończy się to walką ze względu na jego skrzydła. Chciał się odezwać i zwrócić uwagę na to że sam nie miał życia usłanego różami, jednak zanim zdołał to zrobić czarnooka dała mu jedynie ostrzeżenie o konieczności podjęcia przez niego decyzji i natychmiast odleciała na drugi brzeg rzeki po czym zniknęła wśród drzew.
Dastan zaraz po tym fakcie przysiadł na ziemię i spojrzał się w stronę Enoli po czym delikatnie się do niej uśmiechnął. Doskonale zdawał sobie sprawę, że udało im się uniknąć właśnie unicestwienie z rąk tej makaioshinki. Nie wiedział na jak długo będą mogli bezpiecznie tu przebywać i czy przypadkiem nie zjawi się tutaj jakiś demon żądny krwi lub inny makaioshin, którym chciałby ich unicestwić. Jednak nie było to specjalnie ważne, od bardzo długiego czasu nie był w tak kryzysowej sytuacji i nie przeżył takich emocji w tak krótkim czasie. Może nie powinien się wtrącać i pozwolić spadać nieznajomej, nie miał pojęcia jak by to wpłynęło na jej nastawienie do nich ani jak zakończyło by się wtedy ich spotkanie. No cóż nie miał co się nad tym zastanawiać, podjął decyzję, która tym razem zakończyła się szczęśliwie. Wiedział jednak, że nie ważne co się będzie działo to nie może żałować decyzji na które się zdecyduje bo to jedynie będzie przyćmiewało jego ogląd sytuacji, który był bardzo ważny przy unikaniu niebezpieczeństw. Shinjin czuł się bardzo zmęczony, rozważał nawet czy po prostu nie położyć się tutaj i nie zasnąć, ale zdawał sobie sprawę że jest jeszcze parę rzeczy, które musi załatwić między innymi podążanie za nieznajomą. Niektórzy mogliby to uznać za niespecjalnie mądre, jednak nie mógł dać za wygraną i dowiedzieć się o co jej tak na prawdę chodziło, dlatego też wstał po czym rozłożył szerzej skrzydła i wbił się powoli w powietrze.
Lot był o wiele wolniejszy niż wcześniej, nie miał zamiaru się przemęczać zwłaszcza kiedy czekało go jeszcze poszukiwanie czarnookiej nieznajomej. Przez cały czas zastanawiał się o co jej chodziło z podjęciem stosownej decyzji, zanim jednak zdołał dojść do jakiś logicznych wniosków usłyszał głos w swojej głowie.
Nad czym się niby zastanawiasz oczywiście, że chodzi jej o to byś nie patrzył na innych a jedynie na siebie, najważniejsze jest twoje przetrwanie a nie jakieś dyrdymały i poświęcanie się dla przyjaźni.
Dastan musiał w tej chwili aż się zatrzymać, doskonale wiedział skąd dochodziły te słowa a raczej niechciane i ukrywane dość skutecznie do tej pory myśli, mimo wszystko był zaskoczony pojawieniem się ich. Była to jego mroczna strona, ta sama która odpowiadała za morderstwo przez niego popełnione i związane z tym wygnanie. Nie wiedział skąd ona się dokładnie wzięła, zdawał sobie jednak sprawę, że była ona w nim od zawsze a jego czarne skrzydło było jej ciągle widocznym zobrazowaniem. Bez problemu odgadł również przyczynę dlaczego odezwała się właśnie teraz, był zmęczony i już nie do końca panował nad swoimi emocjami, co nie zdarzyło mu się już od dawna. Im dłużej wisiał w powietrzu tym szybciej tracił siły dlatego jak najszybciej doleciał na drugi brzeg po czym bardzo szybko dojrzał siedzącą pod drzewem nieznajomą. Dotarł do znajdującego się niedaleko jej drzewa po czym usiadł i przez chwilę siedział patrząc się w przestrzeń starając się zebrać myśli i ubrać wszystko w słowa.
- Nie wiem dlaczego uważasz, że dano mi szanse, Kaioshini zsyłając mnie tu doskonale zdawali sobie sprawę, że nie dam sobie tutaj rady. Twoje oczy pomagały ci chociaż odstraszać mieszkańców tego świata, kiedy moje skrzydła jedynie prowokowały do ataku i nie dawały mi nic aby przemówić im do rozsądku bądź odstraszyć. Też starałem się wypracować sobie odruchy, jednak u mnie nie były związane z walką a jej unikaniem dlatego też dość sporym krokiem u mnie jest przełamanie ich i chociaż chęć pomocy nieznajomej takiej jak ty. O ile tą kwestię jestem w stanie zrozumieć z autopsji to do twojego ostrzeżenia o podjęciu przyszłej decyzji mam jedynie przypuszczenia, gdzie nie chciałbym aby się one sprawdziły.- powiedział Dastan po czym oparł głowę o pień drzewa, czuł że jego oddech przyśpiesza a każde kolejne słowo przechodziło mu coraz ciężej przez gardło. W tej chwili liczył jedynie na kilka rzeczy, aby jak najszybciej zakończyć tą rozmowę, jak najdłużej utrzymywać mroczną stronę oraz aby w razie nagłego przejęcia kontroli przez zło udało mu się oddalić od Enoli jak najszybciej, wiedział bowiem że ją udałoby mu się przypadkiem skrzywdzić podczas gdy nieznajoma bez problemu nie tylko by się obroniła ale także obezwładniła go.
Enola
Enola
Liczba postów : 34

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Wto Gru 12, 2017 2:31 am
Kolejne chwile będąc w uścisku dłużyły się demonicy niemiłosiernie. Było to jak rosyjska ruletka z rewolwerem, który nie wiadomo ile miał w sobie pocisków. Mógł to być jeden, dwa, trzy, a może wszystkie 6 komór było załadowanych? Czerwonowłosa zaś powoli kierowała swój paluszek, by pociągnąć za spust i przekonać się czy urwie jej to głowę, czy może usłyszy charakterystyczne cyknięcie pustej komory. Następne sekundy okazały się decydującymi i najwyraźniej właśnie demonica ustrzeliła jackpot. Areia zamknęła oczy, popychając jednocześnie czerwonowłosą, która upadła na ziemię. Zeschnięta trawa, która przybrała brunatny kolor od pobliskiej rzeki złagodziła upadek, ale nie był on przyjemny. Enola siedziała tak przez chwilę, podpierając się dłońmi i próbując uspokoić swój oddech, a tym bardziej emocje. W tym świecie nie było miejsca dla tych dobrych. Nie było dopóki sami nie wyrąbią sobie ścieżki, a właśnie przed tą nowo kształtującą się drużyną zostało postawione to trudne zadanie. Wyciąć sobie ścieżkę i udowodnić, że ich ideały są w stanie zmienić ten świat. Wierzchem dłoni skrzydlata przetarła swoje oczy, a nieco czerwonego pyłu przybrudziło jej policzki oraz okolice oczu. Byli nierozumiani przez kogoś znacznie silniejszego od nich, jednak po co mieć moc skoro żyje się tylko dla siebie? Jaki jest sens takiego życia, w którym każdy dzień wygląda tak samo?
Zielonoskórej nie dano nawet szansy, by wieść inne życie. Dokładnie tak jak Enoli i jej rodzinie, którą wygnano… no za co dokładnie? Za to, że dwie osoby z przeciwnych barykad zapałały do siebie uczuciem? Areia natomiast nie wyglądała na złą osobę. Postraszyła ich, ale ostatecznie krzywdy nie zrobiła. W oczach czerwonowłosej była tylko bardzo samotna. Nie miała nikogo. Zrozumieć okrucieństwo? Dobre sobie, tego się nie rozumie. Z tym się według niej walczyło i nie pozwalało, by było zadawane bezmyślne cierpienie. Bardziej jednak zainteresowały ją ukryte pokłady mocy. Jeśli do czegoś sama D. Vine miała użyć drzemiącej w niej potęgi to wykorzystałaby ją do obrony drogich jej osób. Rodziców, Dastana, a nawet tej głupiej zielonoskórej jeśli ją polubi. Pozostało tylko przedrzeć się przez tę skorupę, którą zbudowała w oparciu o znieczulicę tego świata. Była jeszcze młoda, nie wiedziała, że porywa się z motyką na słońce. Chociaż czasami takie zrywy młodzieży faktycznie mogły zmienić więcej, niż niejedne obrady starszyzny zaprawionej w bojach.
Enigmatycznie rzuciła jeszcze Dastanowi tekstem rodem z przepowiedni. Zresztą on już dokonał wyboru. Sam fakt, że nie uciekł widząc jak tamta trzyma demonice w garści było dokonaniem wyboru. Znaczącego z perspektywy czerwonowłosej, która właśnie obserwowała oddalającą się sylwetkę. Nogi miała jak z waty i jeszcze nie mogła wstać. Za bardzo była zdruzgotana tym szokiem, który Areia jej zafundowała, jednak to była tylko jedna iskierka, która miała rozniecić pożar wewnątrz diabelskiej duszy. Odprowadziła spojrzeniem kajoszynkę, a potem zerknęła na swojego towarzysza, który przysiadł obok.
- Dziękuję – rzuciła rumieniąc się lekko i odwracając wzrok. Nie wiedziała jak powinna mu podziękować. Znali się tak krótko, a już zdążył okazać jej przyjaźń, którą pewnie sama zielona uznałaby za lekkomyślną. Nie rozumiała tego pojęcia. Pewnie się go bała… Scanty okryła się skrzydłami i rozmyślała jak bardzo samotną musiała tamta być, a raczej kto ją tak bardzo skrzywdził, że postanowiła postawić mur między nią oraz resztą żywych istot. Może to nie moc uderzyła jej do głowy, a po prostu wiek? Wyrażała się jak nudna starucha, miała ciało ewidentnie starsze. Pewnie ma jakieś zmarszczki tylko je przykrywa, a żaden mężczyzna jej nie chciał i dlatego postanowiła być sama. Tak! W głowie Enoli ta teoria brzmiała jak najbardziej sensownie, zwłaszcza jeśli za źródła brała sobie bajki oraz powieści Ziemskie, które znalazła w biblioteczce taty. W sumie te książki kaioshinów były strasznie nudne i monotematyczne, a poezja jakoś do niej nie docierała. Na Ziemi mieli bardzo dużo autorów, którzy czymś się różnili i może dlatego tak bardzo skrzydlatej przypadły do gustu te książki.
Po tym wszystkim czuła wyczerpanie fizyczne ze względu na niedawny trening oraz psychiczne z powodu emocji, które przeżyła.
- Hej… - chciała już zacząć rozmowę, a kiedy odwróciła się, zobaczyła tylko jak Shinjin leci w stronę lasu, gdzie zaszyła się Areia. Demonica wydała z siebie tylko ofochane „pfff” i na chwiejnych nogach wstała z ziemi. Tata mówił, by nie siedzieć na podłodze albo glebie bo dostanie się wilka! Poklepała się po policzkach, żeby przebudzić się na nowo. Przykucnęła, przybrała pozę dokładnie taką jak biegacze krótkodystansowi, a następnie wybiła się w górę. Rozłożyła swoje wszystkie skrzydła, by móc poszybować w stronę lasu, jak najrzadziej machając nimi. Widziała tylko jak Dastan wlatywał do lasu, a ona miała jeszcze kawałek do przelecenia. Oczy Enoli wróciły już do normy. Białka powróciły do swej nieskazitelnej bieli, a czerwień przygasła. Już nawet nie uwalniało się z niej ki.
Sił dodawał jej szalony pomysł, który właśnie wysnuła. Miał nikłą szansę powodzenia, bo w gruncie rzeczy wszystko zależało od shinjinki, która może mieć inne rzeczy do roboty. Była jednak do tego stopnia podjarana tym pomysłem, że na moment straciła kontrolę nad lotem i na dodatek zagapiła się, więc trudniej było wyhamować. Mając 2 duże pary skrzydeł zdecydowanie trudniej manewrowało się w miejscu gdzie są drzewa. Musiała kombinować, składać skrzydła jednak to wszystko było na nic. Przywaliła w jedną z grubszych gałęzi i uwiesiła się na niej przez brzuch. Akurat wtedy kiedy Areia mogła mieć chwilę na odpowiedź po monologu Dastana, którego demonica nie słyszała. Wisiała właśnie na gałęzi, przewieszona i cierpiąca, gdyż takie uderzenie w brzuch bolało. Zakręciło jej się w głowie, a na dodatek skrzydła strasznie jej ciążyły. Musiała się trzymać, by nie spaść w dół.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy tylko ujrzała czarnooką udało jej się wykrzesać coś z siebie, by rzucić zuchwałą propozycją. Nie planowała odpuścić zielonoskórej. Będzie jej tak długo truła tyłek, aż tamta postanowi zostać ich przyjaciółką i dołączyć do cyrku!
– Pokaż nam jak wyciągnąć hidden power! Jeśli będziemy na the same level to będziemy mogli stop okrucieństwo! – wypowiedziała niemalże nakazującym tonem. Tylko po to, by dalszą część jej wypowiedzi przerwał dźwięk pękającej gałęzi, a potem pisk spadającej w dół demonicy.
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Czw Gru 14, 2017 10:24 pm
Nie dane jej było zaznać spokoju. Westchnęła cicho, czując zbliżającą się energię i podążającą nieco za nią drugą. Nic jednak nie mogła na to poradzić, widocznie już tak miała, że przyciągała dziwa tego przesiąkniętego złem świata. A może najzwyczajniej w świecie miała pecha? Kto wie...
Dastan usiadł w pobliżu we względnej ciszy, nim wreszcie się odezwał. Dlaczego uważała, że dali mu szansę? Przy określaniu przyczyny swojego zesłania użył określenia "w głównej mierze", odnosząc się do swych cudacznych skrzydeł. Oznaczało to, że nie były one jedynym powodem wygnania, a to nasuwało wnioski, że musiał jakoś jeszcze podpaść kaioshinom, w związku z czym spędził u nich trochę czasu. Jak było z nią? Wszyscy tak bali się jej spojrzenia, że od razu i jednogłośnie zadecydowali o jej zesłaniu. Czy zastanawiali się nad tym, czy sobie tu poradzi? Oczywiście, że nie. Co ich właściwie miały obchodzić wyrzutki.
Chłopak kończył właśnie swój mały monolog, gdy nadleciała panna odważna, efektownie nabijając się na jedną z gałęzi. Areia tylko westchnęła, nie zmieniła jednak pozycji, nie otworzyła oczu, na jej twarzy nie pojawił się żaden grymas. Siedziała niczym posąg, cierpliwie wysłuchując słów jasnowłosego, by po chwili samej się odezwać.
- Zapewne przebywałeś na górze przez pewien czas, a przynajmniej do takich wniosków doszłam - odpowiedziała zwięźle, dość chłodno. - Ja trafiłam tu zaraz po narodzinach, bo dla nich moje oczy były przekleństwem.
Tylko tyle miała do powiedzenia w tej chwili i to musiało Dastanowi wystarczyć w roli wyjaśnienia. Ten moment wybrała sobie demonica na przedstawienie swoich żądań. W następnej zaś chwili gałąź pękła, a Enola zaczęła spadać. Czy jednak gruchnęła o ziemię, nabijając sobie kilka siniaków? Otóż nie. Poczuła tylko delikatne szarpnięcie, jakby w locie o coś zahaczyła ubraniem, po chwili zaś długie ramię objęło ją w pasie, sprowadzając bezpiecznie na ziemię.
- Utrapienie... - mruknęła pod nosem czarnooka, gładko lądując i najzwyczajniej w świecie puszczając dziewczynę. Nawet na nią nie spojrzała, po prostu zrobiła kilka kroków do przodu. - Oboje jesteście zmęczeni, radzę wam odpocząć przed nocą, jeśli chcecie tu zostać. Niektóre istoty wolą mroki nocy od światła dnia, a okolica nie jest zbyt bezpieczna dla takich jak wy.
Czy czuła się odpowiedzialna za tę dwójkę? Właściwie nie, chociaż wiedziała, że nie dadzą jej spokoju. Zwłaszcza Enola nie była skora do ustępstw. Jeśli zaś chodzi o Dastana... było w nim coś dziwnego. Czuła, jak jego energia z każdą chwilą coraz bardziej się destabilizuje. Co to mogło oznaczać i czym się objawiać? Nie miała bladego pojęcia. Coś jej jednak podpowiadało, że nie będzie to nic miłego ani dla ucha, ani dla oka. Mimo wszystko czekała.
Dastan
Dastan
Liczba postów : 19

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pią Gru 15, 2017 8:59 pm
Dastan zdołał ujrzeć po wypowiedzeniu swoich słów, że Enola leci tuż za nim jednak zatrzymała się na jednej z licznych gałęzi. Zaraz po tym nieznajoma ponownie odpowiedziała mu jedynie krótkim zdaniem, ujawniając przy tym chociaż w delikatnym stopniu swoją historię. O ile shinjin rozumiał swoją sytuację odnośnie zesłania tutaj to nie rozumiał dlaczego czarnowłosa została tu zesłana zaraz po urodzeniu. Same oczy nie stanowiły przecież zła istniejącego wewnątrz istoty, a tym bardziej nie był w stanie pojąc jak kaioshini którzy mieli stanowić uosobienie dobra na świecie mogli zesłać kogoś bezbronnego do tego świata. Z każdym kolejnym faktem coraz bardziej zaczynał uważać że wszystko czego go tam uczono tak na prawdę nie znajduję żadnego pokrycia w praktyce. Ani u samych bogów jak i na całej reszcie świata. Jego rozważania odnośnie dobra i zła przerwał głos Enoli, która ponownie wyskoczyła do nieznajomej z kolejną propozycją tym razem nauki ich obojga odnośnie uwolnienia ich mocy. Dastan uznał że sam pomysł nie jest najgorszy, jednak nie wiedział czy nieznajoma w ogóle będzie chciała przystać na tą propozycję. Nawet jeśli, to będą musieli odpocząć przed jakimkolwiek treningiem, zwłaszcza że z każdą kolejną sekundą czuł się coraz gorzej.
Nieznajoma bardzo szybko odpowiedziała na propozycję demonicy, dając tą samą radę o której białowłosy zdążył już pomyśleć. O ile sam odpoczynek był jedynie kwestią czasu to informacja o możliwych gościach w trakcie niego już delikatnie wybiła Dastana z rytmu. Czuł że w razie konfrontacji da radę skupić się na walce, mimo wszystko wolałby jej jak najdłużej unikać. Zwłaszcza że nie wiedział na jak długo starczy mu sił by utrzymywać swoją mroczną stronę. Mieli oni dwa wyjścia albo zostać i liczyć że nikt się nie zjawi lub uciekać w jakieś bezpieczne miejsce. Nie wiedział on jednak czy jakiekolwiek takie miejsce istnieje w tym świecie.
- Skoro tak mówisz to chyba najlepiej byłoby dla nas stąd uciec, jednak wątpię żeby gdziekolwiek w tym świecie było bezpiecznie na tyle by móc tam przeczekać noc.- powiedział Dastan powoli podnosząc się z pod drzewa. Nie chciał aby nieznajoma oraz Enola zauważyły że jest osłabiony i jest z nim coś nie tak. Złożył delikatnie swoje skrzydła starając się aby zachować pełną koncentrację, jednak zanim zdołał to zrobić w jego głosie podobnie rozbrzmiał znany mu głos.
Za bardzo się wahasz i nie wierzysz w swoją siłę, pamiętasz tamtego przeciwnika, którego pozbawiliśmy wspólnie głowy. Nie masz się co martwić daj się tylko mi poprowadzić.
Dastan miał zamiar ponownie usiąść pod drzewem jednak jakoś udało mu się ustać na nogach, walka wewnętrzna była cięższa niż mu się wydawało, dodatkowo przypomnienie tamtej sytuacji nie za dobrze podziałało na jego samopoczucie. Przez wiele lat starał się o niej zapomnieć i wydawało się że mu się to udało, jednak była to tylko pewnego rodzaju iluzja. Te wspomnienia cały czas były w jego świadomości tylko głęboko ukryte. Białowłosy nie chciał więcej widzieć tej sytuacji, jednak nie miał on kontroli nad tym co zsyła jego druga strona, mógł mieć tylko nadzieję że nie będzie to się zbyt często powtarzać oraz że uda mu się ukryć gorsze samopoczucie.
Enola
Enola
Liczba postów : 34

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Sob Gru 16, 2017 2:37 am
Bad Luck Charm
Zdecydowanie Areia miała pecha, że trafiła na tak upartego I krnąbrnego młodego demona, który chciał zawojować swoją przebojowością świat. Z drugiej strony prawda była taka, że Enola stwarzała większe zagrożenie dla siebie samej, niż dla innej osoby. Nie usłyszała większej części monologu Dastana, ale za to słyszała co powiedziała zielonoskóra. Trochę ją zastanawiało dlaczemu zesłali tu kogoś za sam wzrok. Właściwie to chyba była kwestia rodziców Czarnowłosej, że nie postanowili tego jakoś ukryć, by dziecko miało jako takie dzieciństwo. Chociaż może nie miała tyle szczęścia co rodzice Scanty, którzy byli sprytni na tyle, by oszukiwać magią pozostałych Kaioshinów. Sama była zdziwiona, że ten fortel działał na tyle długo, ale jeśli coś jest głupie i działa – to nie jest to głupie. Była to podstawowa zasada świata.
Już Czerwonowłosa szykowała się na bolesny upadek. Zamknęła oczy, skuliła się w sobie i zacisnęła zęby, by jak najmniej odczuć skutek uderzenia – chwila, druga… nic się nie działo. Poczuła tylko wcześniej, że o coś zahaczyła i nią szarpnęło. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła Shinjinkę, która ją obejmowała w pasie, a potem odstawiła na ziemię. Nie musiała tego zrobić, ale jednak jakoś zareagowała. Zrobiła to bezinteresownie, co już udowadniało punkt D. Vine, że tamta idealnie nada się do jej paczki, którą właśnie rekrutowała. Demonica usiadła pod drzewem, podkulając kolana i okrywając się skrzydłami spojrzała w stronę Głębokookiej (bo taką ksywkę jej nadała. Oczy głębokie jak dwie studnie, więc Głębokooka).
- T-thanks – odpowiedziała po chwili w stronę Głębokookiej Shinjinki, która stała przed nią. Enola była zmęczona, jak każde dziecko ma ogromne zapasy energii, ale też szybciej je zużywa kiedy jest tak nadpobudliwa istotką.
- See? You can być kind i troszczyć się o kogoś. Otherwise dałabyś mi upaść i nie radziłabyś żebyśmy rest. No i you didn't refused– powiedziała szczerząc się od ucha do ucha. Myślała, że przejrzała zielonoskórą, która tylko zgrywała taką twardą i obojętną. W jakimże mogła być błędzie ta mała czerwona istota, której właśnie powieki stawały się coraz cięższe. Nie sądziła, że pień drzewa może być tak wygodny, gdy każdy mięsień krzyczał, by dać mu spokój. Demonica nawet nie potrzebowała żadnego kocyka, gdyż jej skrzydła potrafiły ogrzać całkiem nieźle. Wystarczyło się nimi otulić jak nietoperz, a błona sama z siebie grzała.
- If you want możesz sit obok mnie. Pod skrzydłami mam miejsce dla więcej niż one person – rzuciła to w eter, w sumie do obojga, bo kto pierwszy ten lepszy. Tak naprawdę pewnie Dastan i Areia mogliby na spokojnie się zmieścić pod skrzydłami, gdyby się ścisnęli po obu stronach demonicy. Mogłaby odczuwać trochę dyskomfortu, ale zmęczenie było zbyt wielkie, by narzekać na takie rzeczy. Stopniowo świadomość rogatej odpłynęła wprost do krainy snów. Głowa lekko przekrzywiła się w prawy bok, a Enola z otwartymi ustami drzemała. Pochrapując przy tym cicho i śliniąc się lekko. Miała tak dziecinny wyraz twarzy oraz tak bardzo ociekała tym młodzieńczym urokiem, że szkoda by nie patrzeć na takie śpiące stworzonko.
Areia
Areia
Liczba postów : 90

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Pią Gru 22, 2017 10:54 pm
Zaczęła się zastanawiać, czemu po prostu się nie przeniosła gdzieś indziej, unikając w ten sposób namolnego wręcz towarzystwa. Może to z ciekawości? Nie była pewna. Mimo wszystko miast się teleportować, po prostu odeszła, a oni przyleźli za nią - zmęczeni i słabi. Wytłumaczyła krótko Dastanowi podstawową różnicę między nimi. Nie interesowały jej jego przemyślenia, doświadczenia, czy cokolwiek. Dla niej był tylko młodziutkim, głupiutkim shinjinem o dwojakiej naturze. Za to Enola... cóż, sprawiała więcej problemów niż jakakolwiek inna istota, jaką zdążyła spotkać podczas swego długiego żywota. Istne utrapienie. Dlaczego więc uchroniła ją przed upadkiem?
Spojrzała na demonicę swymi bezdennymi oczyma. Czy ona tak na poważnie? Naprawdę sądziła, że Areia o kogokolwiek się troszczy? Cóż za nonsens. Shinjin za to był na tyle rozsądny, żeby zacząć myśleć. Nawet podsunął pomysł z ucieczką. Bleh, jak to ohydnie brzmi! Ewakuacja - to o wiele przyjemniejsze dla ucha słowo, a miało przecież pokrewne znaczenie.
- Dzieci takie jak wy wiedzą bardzo mało - mruknęła cicho, widząc, jak czerwonowłosa powoli odpływa w objęcia Morfeusza, mrucząc coś o miejscu pod skrzydłami. Gdy dziewczyna wreszcie zasnęła, mroczna bogini podeszła do drzewa, pod którym usadowiła się ta nieznośna dwójka, jedno obok drugiego. Przykucnęła, podpierając łokcie na kolanach, i popatrywała to na Enolę, to na Dastana. Wreszcie jej spojrzenie zatrzymało się na jasnowłosym, gęstniejąc przy tym, nabierając ostrości i wyrazistości.
- Twoja energia traci na stabilności - stwierdziła chłodno. - Jeśli nie umiesz nad tym zapanować, lepiej będzie dla was obojga zniknąć z tego miejsca.
To powiedziawszy przyłożyła jedną dłoń do skrzydła demonicy, drugą wyciągając w stronę chłopaka i kładąc mu na ramieniu. Wiedziała, że zna on technikę teleportacji, każdy shinjin miał ją poniekąd zakodowaną. Zdawała sobie jednak sprawę, a raczej wiedziała z własnego doświadczenia, jak energochłonna potrafi ona być. W obecnym stanie młodzian nie miał szans na jej użycie.
Co ty właściwie robisz? - zapytała samą siebie w duchu, lecz nie znalazła jednoznacznej odpowiedzi. Z jej ust padło krótkie "kai kai", a w następnej chwili cała trójka zniknęła w jasnym, srebrzystym błysku, pozostawiając po sobie zaledwie odgnieconą trawę i złamany konar drzewa.

[z/t] x3; Areia, Dastan, Enola -> tu
Sponsored content

Rzeka Śmierci - Page 3 Empty Re: Rzeka Śmierci

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach