Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustynia   Empty Pustynia

Pon Sty 04, 2016 10:05 am
Wielka pustynia. Zdecydowana większość planety wygląda właśnie tak. Piasek i kamienie to naturalny krajobraz tej planety. W nocy jest tutaj bardzo zimno, zaś w dzień, słońce potrafi niemiłosiernie palić. Od rozgrzanego piasku można poparzyć skórę.

Pustynia   Imecka1


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Czw Lip 21, 2022 9:10 am, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Czw Lis 17, 2016 7:28 pm
Hono, Jirri i Kapr siedzieli już w fotelach. Za oknem widzieć można było kolejne satelity mijane przez ich statek, a także powierzchnię planety. Nagle wskutek przechodzenia w kolejne warstwy atmosfery na całym statku odczuwalne były silne wstrząsy, słyszalny był też głośny hałas. Honoberuto szczerze mówiąc nieco się obawiał, czy się nie rozbiją. Pewnie nie przydzielali by im amatora jako pilota, choć nigdy nic nie wiadomo... Dlatego też złapał się mocno fotela na którym siedział zamykając oczy i zaciskając zęby. Chciał po prostu poczekać aż to się skończy. I zaczynało trząść jeszcze bardziej, i jeszcze większy hałas obliczających coś maszyn. I jeszcze mocniej trzymał się fotela, paznokcie niemal w niego wbił. Nie wiedział już co się wokół niego dzieje. Chciał po prostu już być na ziemi. Hałas jeszcze bardziej narastał, podobnie jak wstrząsy. Wydawało się, że statek może lada chwila się rozlecieć. Jaszczur otworzył na chwilę oczy. Za oknami statku ujrzał jakąś dziwną, rozmazaną plamę w brązowożółtym kolorze. Znów je przymknął. I w tym momencie rozległ się potężny huk. Jego ciało na chwilę podskoczyło do góry, a potem spadło na fotel. Drganie ustało i zapadła cisza. Oczy jednak miał nadal zamknięte. Bał się otworzyć, bo nie wiedział co ujrzy. Wszystkich całych i zdrowych? Zmasakrowane ciała w resztkach zniszczonego statku i swoje nogi gdzieś cztery metry dalej? A może bramy zaświatów? Przełknął ślinę i podołał temu wyzwaniu. Jego powieki się rozszerzyły i okazało się, ze spełniła się pierwsza opcja. Poczucie szczęścia jakie go teraz wypełniło było nie do opisania. Żeby było idealnie, to zabiłby kogoś. Ale nie mógł, bo wtedy mógłby mieć poważne problemy. Dlatego też musiał się zadowolić wyobrażeniem wbicia siedzącemu obok Jirriemu noża w gardło. A potem odpiął swe pasy i nadal drżąc nieco, powstał. To lądowanie być może nie było przyjemne, ale zdawał sobie sprawę z tego że Rakot robił co mógł. Miał teraz ochotę rzucić się mu pod nogi i go w nie soczyście ucałować za to, że żył. Ale nie robił tego aby nie stracić godności. Zamiast tego podszedł do okna i wyjrzał przez nie. To co zobaczył, z pewnością zgadzało się z opisem planety który poznał - pustynia. Odszedł do okna i spojrzał po swych towarzyszach. Czy na wszystkim to lądowanie zrobiło tak duże wrażenie? A może wzięli go za jakiegoś tchórza, który przed chwilą niemalże się rozbeczał? Nie miał ochoty o tym myśleć. Zamiast tego powiedział jedyną rzecz, jaka mu teraz przychodziła do głowy.
-Wychodzimy?
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Sob Lis 19, 2016 11:31 pm
Nareszcie przyszedł czas rozpoczęcia zadania. Jirri aż drżał z podniecenia. Z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech. Co prawda trochę się zasmucił wcześniej, gdy Honoberuto trochę go zignorował, ale nie przyjął tego tak bardzo do siebie. W końcu nie znają się wcale tak bardzo, nie wiedział zresztą co gość o nim myśli. Dlatego też nie myślał o tym specjalnie. Ostatnio ignorował wiele własnych myśli. Miał przeczucie, że w końcu się to na nim odbije. Najprawdopodbniej poskutkuje to ostrą biegunką, ale  jeszcze nie teraz. Póki co oddał się radości. Pierwsze zadanie, które nie jest jakimś testem, podczas którego byłby nadzorowany przez jakiegoś sztywniaka wysokiej rangi, patrzącego na niego z góry. Pierwszy raz nie musi się mierzyć z kompleksem Napoleona. Rozejrzał się i zmierzył wzrokiem towarzyszy. Rakot, czy jak mu tam, z pełnym skupieniem patrzył przed siebie. Widać było, że się na tym zna, bynajmniej takie sprawiał wrażenie, więc Jirri kompletnie się nie niepokoił. Zresztą jeśli straciłby to i owo, prawdopodbnie dostałby takie odszkodowanie, że kupiłby sobie mechaniczne protezy z jakiegoś niezniszczalnego materiału. Oczywiście to bzdura jakich mało. Zdawał sobie z tego sprawę, ale i tak nadal sobie to wmawiał. Dodawał sobie tym sposobem otuchy. Ostatecznie całkowicie opuścił go stres. Kapr był poza zasięgiem jego wzroku, gdyż Jirri siedział za nim. Spojrzał na Honoberuto i... No cóż... Widocznie nie czuł się najlepiej, bo siedział sztywno w fotelu, zacisnął zęby i powieki i prawie się nie ruszał. Jirri nie był pewien, czy się boi, czy może ma jakiś atak. W tej sytuacji postanowił zrobić najbardziej sensowną rzecz. Nie robić nic i udawać, że nic nie widział. Tymczasem już podchodzili do lądowania. Było ono dość twarde, ale nic złego się nie stało. Patrzał przez okno. Pustynia. Rozległa na wiele kilometrów pustynia. Nie mógł sobie wymarzyć nic lepszego. Chłód próżni był kojący, ale ciepło też naprawdę lubi. Nauczył się je lubić - w końcu jego skóra jest czarna i przyciąga światło, więc gdyby nie był do tego przyzwyczajony, długo by na świecie nie wytrzymał. Jeszcze raz spojrzał na Honoberuto. Ten był już znacznie spokojniejszy. Także wyglądał za okno, z tym że już stał. Pozostali także podnosili się z foteli, a Jirri poszedł ich śladem. Przeciągnął się.
- Ooo... Ale zajebiście.
Honoberuto zwrócił się do nich z pytaniem. Czy wychodzą?
- Jasne! Na co mamy czekać?
Zwrócił się w stronę wyjścia i przygotował się na wymarsz, a uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Nie Lis 20, 2016 10:57 am
MG

Statek wylądował, a razem z nim cała jego załoga. Mimo początkowych turbulencji, maszyna nie uległa zniszczeniu, jedynie kilka blach z zewnętrznej strony zostało powyginanych, jednakże, nie stanowiło to zagrożenia.
Jako ostatni statek opuścił Rakot, który musiał sprawdzić stan techniczny pojazdu a także przygotować odpowiednie zabezpieczenia na czas, gdy cała drużyna wyjdzie w ten nowy, nieznany teren.

Gdy wszyscy członkowie Drużyny A postawili swoje stopy na rozgrzanym piasku, Rakot, jako pilot, zobowiązany był przekazać odpowiedni komunikat bazie. Gdy to zrobił, z jego scoutera nadeszła odpowiedź, którą usłyszeli wszyscy zebrani...

---piiik---piiik---piiik---
Tu baza! Gratulujemy bezpiecznego lądowania! Liczymy, że Wasza misja przyniesie wielkie zyski dla niezwyciężonego Imperium Króla Colda. Zróbcie rozpoznanie, wtopcie się w tłum, dowiedzcie się jak dokładnie prosperuje to miejsce i wracajcie na No. 79. Zalecana ostrożność! Powtarzam! Zalecana ostrożność! Nie wdawajcie się w bezpośredni konflikt!
Powodzenia! Bez odbioru...
---piiik---piiik---piiik---


Scouter ponownie zapikał, pozostawiając Czterech Jeźdźców Changokalipsy samych sobie. Wtem, Kapr uniósł dłoń ku górze, po czym podzielił się swoim pomysłem.
- Myślę, że powinniśmy założyć jakieś peleryny, by nie było widać naszych pancerzy. Bez przykrywki, wyglądamy od razu na takich, co to szukają zaczepki. Na statku mamy jakieś szmaty. - skończył, opuszczając rękę. Rakot mu przytaknął, zerkając to na Honoberuto, to na Jirriego.
_____
Gdy będziecie gotowi, udajcie się do miasta, by zdobyć informacje na temat tutejszej ludności i ich przywódcy. Możecie to zrobić po cichu, lub całkowicie ignorując rozkazy i zasiać maluteńki chaosik.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Nie Lis 20, 2016 4:08 pm
Pokład statku można było już opuścić, co też wszyscy zrobili. Rakot przekazał bazie że już wylądowali i zaraz nadeszła odpowiedź w postaci wskazówek dla żołnierzy. To co nakazywali im przełożeni brzmiało całkiem rozsądnie. A już na pewno rozsądniej niż próba siania chaosu przez kilku słabych wojów na autorytarnie rządzonej planecie. Zaraz Kapr wystrzelił z pomysłem polegającym na założeniu jakichś płaszczy w celu zakrycia ich zbroi. Oczywiście miał rację. Jeśli ujrzeliby opancerzonych osobników, od razu przyszłaby im na myśl jakaś zaborcza armia, co byłoby w sumie bliskie prawdy. Honoberuto jednak nie byłby sobą, gdyby nie palnął jakiegoś "żarciku".
-A może lepiej by było wpaść tam i ogłosić że ta planeta od teraz jest w posiadaniu Colda? Tak, z pewnością tak by było prościej. Nawet armia by nie musiała tu przyjeżdżać, urzędnicy wpisali by dodatkową cyferkę do rejestru i byłoby po sprawie. No, a mieszkańcom ugięłyby się kolana gdyby to usłyszeli, z pewnością.
Tu przerwał aby zrobić krok bliżej Kapra i uśmiechnąć się szyderczo, a następnie dodał:
-Och, cóż ja za głupoty wygaduję. Przecież nasz towarzysz tak się natrudził z tym pomysłem, a ja tak go wyszydzam. No, widać jakim wielkim umysłem dysponuje pan Kapr, taką genialną propozycję wysunąć. Musiał pewnie nad tym myśleć przez całą długą podróż. Och, chyba ten nasz przyjaciel byłby dobrym królem. No, niestety, jesteśmy skazani na tego okropnego i tak nie dorównującego mu do pięt Colda. A więc niech nasz utalentowany filozof przyniesie nam jakieś stylowe wdzianko, zabawimy się w modelów.
Teraz odwrócił się od niego na pięcie i zaśmiał się głośno. Kapr zapewne już szedł po szmaty, a w tym czasie Hono podszedł do Jirriego i nic nie mówiąc pogładził go po głowie, tak jak głaska się małe dziecko. Zaczął rozmyślać. Skoro była to planeta kupców, zapewne nierzadko zdarzały się na tej planecie wizyty przybyszów z obcych planet, a więc względnie dziwacznie wyglądający osobnicy nie musieliby budzić żadnego zdziwienia. To znaczyło że czapkę nadal mógł mieć na głowie nie narażając się na żadne nieprzyjemne uwagi. To go pocieszyło. A potem przypomniał sobie o skauterze. Tego chyba warto by było jednak schować. Kto wie, może będzie tam ktoś kto kojarzy te urządzenia i wie do czego służą. A wtedy mógłby skojarzyć, jaki jest ich prawdziwy cel wizyty. Dlatego też zdjął skauter i trzymając go w ręce spojrzał na Kapra wracającego ze szmatami. Starał się wypatrzyć wśród nich coś, co będzie zakrywało jego zbroję, będzie pasowało do jego czapki i peleryny oraz będzie miało jakieś kieszenie, które przydałyby się do schowania detektora.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Pon Lis 21, 2016 9:52 pm
Jirri zszedł z pokładu statku, a dziarski uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy. W błyszczących radośnie oczach odbijało się światło słońca i błyszczący piasek. Było gorąco jak cholera, ale szło przeżyć. W końcu jest żołnierzem - temperatura to dla niego nic wielkiego. Radzenie sobie w trudnych warunkach to podstawowa umiejętność, którą opanował już dawno temu. Martwił się jednak o coś innego niż udar mózgu. Wzbił się lekko w powietrze, kilka centymetrów nad podłoże i oddalił się od statku. Rakot miał przekazać komunikat o lądowaniu bazie, co niezwłocznie uczynił. Chwilę potem z jego scoutera rozległa się odpowiedź. Nieznany młodemu changelingowi głos pogratulował im bezpiecznego dotarcia na miejsce, przekazał wytyczne i życzył powodzenia. Jirri właściwie nie dowiedział się poprzez ten komunikat niczego, czego nie wiedział już wcześniej. To, że nie powinni zwracać na siebie uwagi, wiedział już dużo wcześniej - te instrukcje przekazał mu i Honoberuto ten gość, który dał im dokumenty i zlecał misję. Nie mógł pojąć, po co właściwie im to znowu powtarzali, choć teoretycznie Rakot i Kapr mogli wcześniej owych instrukcji nie otrzymać, więc może były one przeznaczone specjalnie dla nich. Młodemu wojownikowi kompletnie się nie podobały. Nie zwracać na siebie uwagi? Tożto kompletnie sprzeczne z jego ideologią. Poza tym, jak zwykł mawiać pewien mądry człowiek, "Pod latarnią najciemniej". Oni mogą sobie nie zwracać niczyjej uwagi, ale on miał inny plan, przynajmniej na chwilę obecną. Kapr wyszedł z całkiem rozsądnym pomysłem i Jirri, mimo swych planów, postanowił przychylić się ku niemu. Wtedy jednak Honoberuto zaczął się naigrywać z żołnierzyka. Super! Jirri uwielbiał słuchać takiego humoru. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i słuchał, aż będzie mógł wybuchnąć śmiechem... Ale koniec nie następował. Honoberuto gadał i gadał i już po chwili Jirri się tym znudził. Zbyt długi dowcip wybił go z rytmu. Cholera, trzeba jakoś rozładować atmosferę. W tym celu Jirri postanowił rzucić czymś krótkim i dobitnym. Zaczekał tylko, aż Honoberuto skończy mówić i...
- Hej Kapr! Honoberuto-san nie potrzebuje żadnych szmat! W tym kapeluszu i tak nikt nie weźmie go na poważnie!
Jego żart był krótszy i jakoś mało go satysfakcjonował. Czuł, że stać go na więcej, ale nie w tym momencie. Żarty lepiej mu wychodziły misternie zaplanowane.
- Swoją drogą stopy ci się fajczą, Honoberuto-san - powiedział, patrząc na jego stopy, stojące w rozgrzanym piasku. Dlatego właśnie Jirri wzbił się w powietrze.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Sro Lis 23, 2016 11:03 am
MG

Po krótkiej wymianie zdań, tuż po idealnym lądowaniu na Imecce, przywdziawszy szmaty, by udać się incognito, cała drużyna była, mniej więcej, gotowa do kontynuowania misji. 
Rakot i Kapr nie odzywali się już, czekając na wytyczne swoich przełożonych. Ich reakcje na padające żarty wyglądały ubogo, bo były to jedynie delikatne uśmiechy, nic więcej. Domyślali się, że gdyby nie to, mogłoby to ponieść rażące konsekwencje.
Obaj żołnierze podążyli śladem Jirriego, robiąc to samo co on, czyli wzbijając się w powietrze i lewitując kilka centymetrów nad powierzchnią, jaką w tym przypadku był ciepły piasek.

W oddali wszyscy mogli dostrzec pojedyncze budynki, które wybijały się ponad fałdy imeckiego piasku. Miasto kupców stało otworem.
_____
Nie wiem, czy będziecie obmyślać plan, czy być może chcecie jeszcze porozmawiać, ale w każdym razie, następnym waszym przystankiem jest  Rynek. Gdy będziecie gotowi, udajcie się tam, a ja dołączę.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Sro Lis 23, 2016 7:40 pm
Swoje żarciki uważał za wyborne. Zaraz potem nadszedł żarcik Jirriego. Nieco krótszy, ale i tak dobry. Nie przejmował się tym że żart ten wyśmiewał jego ubiór. Cieszył się z tego że ma razem ze swoim towarzyszem podobne poczucie humoru. A ich tymczasowi pomocnicy tylko się uśmiechnęli, bo i nic innego nie mogli zrobić. Ze strony changelingów wykorzystywanie swoich przywilejów w stosunku do innych ras w tym przypadku było zachowaniem delikatnie mówiąc nieuprzejmym, ale to ich naprawdę bawiło. Zaraz po tej prezentacji jakże wyrafinowanego poczucia humoru jaszczurów, wzniesiony nad rozgrzanym piaskiem stwierdził, iż Honoberutonowi fajczą się stopy. Ów zaś zamknął oczy, twarz skierował w górę i jakby z dumą w głosie powiedział:
-Gorącego płomienia nic nie spali, wytworzyć się może tylko jeszcze większy, i jeszcze gorętszy płomień. A ja jestem bardzo gorący. A takich zimnych drani jak ty, przydałoby się czasem porządnie rozgrzać.
Następnie rozchichotał się jak malutka dziewczynka klaszcząc jednokrotnie w dłonie. Co prawda ani jego charakter, ani imię nie zmieniały tego że jako demon mrozu odczuwał pieczenie pod sobą, ale teraz jakby jego ego zniwelowało ból. Choć nie wznosił się nad ziemią, również mógł ujrzeć zabudowania. Pomyślał że nie ma sensu czekać i prędko się przebrał. Najpierw zdjął swoją czerwoną pelerynę, założył jakiś biały płaszcz z licznymi kieszeniami (do jednej z nich wrzucił skauter), i na niego zarzucił zdjęty wcześniej czerwony materiał. Miał teraz mniejszą swobodę ruchów, ale w końcu jeśli wszystko pójdzie dobrze, żaden wysiłek fizyczny nie powinien być wymagany przy tej misji. No, chyba że ktoś postanowi postąpić wbrew rozkazom.
-Rozkazy są najważniejsze. Wydają je bardziej doświadczeni od nas - powiedział głośno jakby do siebie, ale tak żeby wszyscy wyraźnie słyszeli. Następnie obejrzał się po kompanach upewniając się, że ci już są gotowi. Następnie nie mówiąc już nic więcej, uniósł się jakiś metr nad ziemią i zaczął lecieć ku miastu pośród pustyni.

z/t
Rynek
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Czw Lis 24, 2016 8:41 pm
Honoberuto był jednakzaskakującą osobą. Jirri był ostatnią osobą, którą możnaby posądzić o posiadanie jakichkolwiek zalet, jeśli chodzi o charakter, tymczasem jego kompan miał ich całkiem sporo. Właśnie pokazał jedną z nich, a mianowicie dystans do samego siebie. Zareagował na żart młodszego changelinga bardzo spokojnie. Jirri spodziewał się raczej wkurzenia i ciosu w twarz, a tymczasem on przyjął dowcip bardzo dobrze. Fajnie wiedzieć, że jest ktoś, kto nie obraża się za każdy prosty żart. W takim towarzystwie Jirri mógłby się obracać. Kapr i Rakot zareagowali jedynie delikatnymi uśmiechami. Jirri przypuszczał, że są po prostu zbyt onieśmieleni. Nie dziwiło go to. Changelingowie wszak są rasą panów, a oni? Oni są prostymi żołdakami, prawdopodobnie nie mieli widoków na szczególny rozwój swojej kariery, dlatego też musieli traktować dwójkę jaszczurów ze sporym szacunkiem. To także bardzo się podobało młodemu changelingowi. Wreszcie to Jirri mógł patrzeć na kogoś z góry, a nie na odwrót. Wreszcie to on był tym ważnym, tym, któremu trzeba być bezwzględnie posłusznym, bo inaczej mogą nastąpić bardzo przykre konsekwencje. Nie minęło wiele czasu, a Honoberuto znów go zadziwił. Duma, z którą zareagował na uwagę o "płonących stopach" była wręcz niesamowita. Oczywiste było, że pieczenie było nie do wytrzymania, ale mimo tego płonący jaszczur wytrwał. Dość ciekawa była także jego odpowiedź, której Jirri nie oszczędził i zaraz skomentował.
- Mmm... Gorący... - wykonał dość niejasny gest, na przemian marszcząc i wygładzając czoło, czy raczej tę jego część, która nie była częścią jego białej czachy. Cóż... Gest byłbny jaśniejszy, gdyby Jirri miał brwi, które mógłby podnosić i opuszczać. Ech...
Zrzucił z siebie zbroję i spakował ją do jakiejś torby. Następnie nałożył na lekki, czarny kombinezon brązowy płaszcz podróżny.
- No dobra! Ku przygodzie!

z/t
Rynek
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Pon Gru 05, 2016 9:30 pm
No dobra. Jirri i reszta Jeźdźców Apokalipsy dotarli wreszcie do statku. Pustynia piekła cholernie, co Jirri wreszcie odczuł w pełni. Miał już dość tej popieprzonej planety. Mała, ciasna, gorąca, gówniana, niebezpieczna, nieprzyjazna... Było mnóstwo epitetów, którymi mógłby jeszcze obdarzyć to miejsce. Nie znaczy to wcale, że źle się bawił. Było całkiem ciekawie i nietypowo. Jeszcze nigdy żadna sytuacja nie spowodowała u niego takiego stresu, jak ta przygoda. To podnosiło adrenalinę, no i przy okazji nauczył się, że ktoś jednak może być powyżej changelingów. Było to dość nieprawdopodobne, ale możliwe. Ta kobieta... Mogła być nawet potężniejsza niż Frieza-sama. Potrząsnął głową. Nie, to niemożliwe. Jak on mógł tak zbluźnić? Nikt nie może się równać z jego idolem. Frieza-sama jest jedyny w swoim rodzaju, specjalny, najpotężniejszy. Nie mogła się z nim równać jakaś niebieska baba. Nawet nie ma takiej opcji. Stanął przed statkiem, czekając, aż Rakot go otworzy. Tymczasem zrzucił z siebie te swoje szaty. Zamierzał zaraz iść na salę, trenować. Musi się stać silniejszy. Co go czeka w związku z tą babą? Cholera wie...
avatar
Gość
Gość

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Pon Gru 05, 2016 10:09 pm
W mieście Jirri już zrobił to, co Hono chciał zrobić na statku, czyli rozkazał Kaprowi z nimi trenować. Ciekawe czy ten trening tak samo wyglądał z ich perspektywy. Wnioskując po tym, jak czarnoskóry się odnosił do nieszczęsnego szeregowca, pewnie tak. W końcu jednak opuścili to miasto kanciarzy, gdzie pewnie jeszcze przebywała ta dziwaczna, władza istota. Wpadło mu coś do głowy. Skoro władca tej planety się kogoś lękał, to znaczy że ta paniusia władała nim. Być może była ambasadorką jakiegoś nieznanego im imperium? No właśnie, nieznanego. Jakim cudem mieliby się kryć? A może to wcale nie było żadne międzyplanetarne państwo, a jakaś organizacja? Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie. Oby nic złego... W końcu doszli do statku. Hono mógł z siebie zrzucić niewygodny płaszcz i ponownie ubrany był tylko w to, w czym czuł się dobrze, i w nic więcej. Swój skauter także wyjął z kieszeni tego łachmana zakładając go na oko. W sumie był wdzięczny Jirriemu za to, że wykonał ten pomiar. On był zbyt zszokowany żeby chociaż o tym pomyśleć, a nikogo innego z nimi wtedy nie było. W sumie nie było na co czekać. Gdy tylko statek się otworzy, będzie można wejść do środka i udać się w podróż powrotną. Tym razem będzie wiedział aby nie wychodzić w próżnię, to takie nieprzyjemne miejsce. Poobija trochę tego Kapra podczas treningu. Choć szczerze wolałby kogoś tak po prostu zabić, tak na dobre. No ale cóż, na to przyjdzie czas gdy będzie mógł sobie na to pozwolić.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Wto Gru 06, 2016 10:15 pm
MG

Cała drużyna znalazła się w końcu na statku. Poobijani i zmęczeni, ale jednak cali i zdrowi. Misja dobiegała już do końca, więc mogli ze spokojem odetchnąć i zdrzemnąć się, wiedząc, że nie zawiedli swojego ukochanego Imperium i Organizacji Handlu. Król Cold prawdopodobnie będzie chciał przejąć tę planetę i sprzedać ją jak najtańszym kosztem. To takie typowe i całkiem w jego stylu. 
Rakot w końcu usiadł za sterami, zamknął właz i pewny, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, wcisnął przycisk startu. Silniki odpaliły, robiąc ogromny hałas, po czym uspokoiły się i w końcu maszyna oderwała się od podłoża, ruszając prosto na No. 79.
- Wreszcie do doooomuuu! - wykrzyczał melodyjnie Rakot, fałszując jak stary kot w środku nocy, budząc tym Kapra, który tyle co zasnął.
Pasażerowie mogli zobaczyć w okrągłych okienkach jak oddalają się od planety, która przysporzyła im niemałych problemów.

Statek Kosmiczny z/t -> Orbita
_____
Wracacie na No. 79, zdajecie raport i kończymy przygodę. Dziękuję, dobranoc.
Tarro
Tarro
Liczba postów : 11

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Nie Wrz 25, 2022 1:40 pm
[start treningu fizycznego]
Zwisając sobie beztrosko z jednego większego kamienia, Tarro spoglądał w stronę palącego słońca, które niezbyt pomagało mu w dzisiejszym treningu. Było gorąco, było cicho oraz zbyt nudno. Jednak nie mógł sobie pozwolić na kolejny dzień leżenia, w końcu mięśnie zaraz mu opadną i nie będzie miał siły dalej imprezować. Oczywiście do czasu, aż nie wymyśli jak się stąd wydostać.
Wojownik chwilę zwisał, jednak zaraz zaczął serię podciągnięć. Choć nad nim grzało, to jednak nie mógł skorzystać z wymówki i wrócić do namiotu. Myśli gnębiły a czas naglił, dlatego też puszczając się krawędzi kamienia, Tarro wylądował na ziemi. Ciężko mu przychodziło do głowy, w jaki sposób może sobie ustalić jakiś w miarę sensowny trening na pustyni. Pełno kamieni i piasku, jedynie jakąś akrobatykę można odstawić i ciut potłuc kamienie. Przynajmniej pięści będzie miał twarde. No więc uderzając nie za mocno w kamień na przeciw siebie, mężczyzna postanowił tak poświęcić kilka godzin. Uderzając w martwą naturę, która może przy dobrych wiatrach nie zmieni się w kupkę kamyczków. Wojownik uderzał i uderzał, zmieniając co chwila tempo i siłę. Na szczęście ogromny głaz był w miarę solidny, więc sporo wytrzymywał. W przeciwieństwie do rąk mężczyzny, które powoli zaczynały odczuwać dyskomfort. Był to znak, że należy zaprzestać i przejść dalej. Nie ma sensu katować pieści, bo jeszcze później będzie problem z ich używaniem. Następne ćwiczenia były ciut wymagające, na szczęście teren był im sprzyjający. Kupa głazów obok siebie, można było na spokojnie ich użyć do wykonywania akrobacji. Wskakując na jedne z kamieni, Tarro odbił się od niego przy okazji robiąc w locie salto. Dolatując do następnego, odbił się od niego rękami, przy okazji starając się skierować ciało w stronę następnego. Salta w tył, gwiazdy, szpagaty w locie, co się dało by jak najbardziej wymęczyć ciało. Tarro odbijał się z kamienia do kamienia na maksymalnych obrotach. Jednak z czasem akrobacje stały się zbyt monotonne, więc postanowił przejść na walkę z cieniem. Odbijając się wciąż od kamieni, w locie wyprowadzał serię ciosów pięściami oraz nogami.
- A kiedyś się narzekało na sparingi.
Odparł pod nosem, kręcąc się w powietrzu i z całej siły zamachując się prawą nogą by wyprowadzić silne kopnięcie w pustą przestrzeń. Lądując na kamieniu, błyskawicznie odbił się od niego i skierował do następnego na przeciwko, który było dwa razy wyższy. Jednak tutaj nie miał zamiaru robić czegoś szczególnego, po prostu skoncentrował się i uderzył z całej siły prawą pięścią w sama środek. Było można odczuć chwilowy ból, a sam głaz dostał za darmo sporą dziurę i wiele pęknięć w okolicach. Trzeba ciut popracować nad uderzeniami, pomyślał sobie i ponownie powrócił do odbijania się i wyprowadzania ciosów w powietrze. Sporo czasu minęło odkąd przybył na pustynię, a słońce nie dawało mu zapomnieć o sobie. Tak samo jak i brak wody oraz prowiantu. Siedząc i dysząc na jednym kamieniu, Tarro miał dość i chciał już wracać. Jednak ku jego najmniejszemu zdziwieniu, przed sobą ujrzał jakąś nieznaną osóbkę. Osobnik ów nie miał twarzy, albo jakby to nazwać miał ją całą zamazaną czarną mazią? Ubrany był w miarę podobnie do Tarro, jednak bardziej moro. Cholera, nie wiedział co o tym myśleć. Dlatego też po prostu przestał myśleć i się przejmować, może to jakiś człowiek pustyni i coś od niego chce? Cisza i brak jakiejkolwiek reakcji z dwóch stron, nieznajomy tylko po chwili przyjął pozycję obronną. Tarro miał dość i po prostu chciał wrócić do reszty, zjeść coś i pójść spać.
- Zimnego piwerka..
Szeptał pod nosem, jednak po chwili wstał i wybił się w stronę nieznajomego. Chcąc go kopnąć prosto w buźkę, on niczym liść na wietrze po prostu ugiął się przed atakiem i przeskoczył na następny kamień. Tym samym tworząc u Tarro żyłkę na czole, nie chciał zbytnio się bawić. No ale co poradzić. Kolejne ataki doprowadzały do tego samego, nieznajomy po prostu uginał się jakby był z gumy czy innego badziewia. Wojownik nie rozumiał sytuacji, ale też nie miał zamiaru przestawać. Powoli zaczął się nakręcać, chciał chociaż raz mu grzmotnąć w dziób. W pewnym momencie czarno mordy stanął i zasłonił się rękami, Tarro miał gdzieś co on robił. Rozpędzony po prostu zamachnął się prawą ręką i wyprowadził mocny cios pięścią. Uczucie było identyczne, jakby uderzył skałę. Jednak spoglądał na nieznajomego i on ciągle tam stał, lecz po chwili odskoczył i stając w innym miejscu zrobił to samo. Żyłka pierdząca na czole Tarro rosła. Tak jak był spokojnym i radosnym osobnikiem, tak dziś nie miał wyjątkowo humoru. No po prostu drań stał mu na drodze do zimnego piwerka!
- Dobra, czas na wyższe obroty!
Ponowne starcie i ponowne uderzenie, jednak tym razem z przejściem na grad ciosów, który zasypał nieznajomego. Były to szybkie i niezbyt silne uderzenia, jednak miały choć trochę złamać obronę tego bez mordy. Sytuacja nie zmieniała się od wprawie godziny, pięści wojownika były już dość pokryte krwią, jednak co najgorsze jego własną.
Dysząc dość głośno, po chwili zaczął szukać ów nieznajomego, który jakby nic sobie stał obok i tańczył? Tak tańczył Gandam style, na co Tarro nie wiedział jak zareagować. Jednak jego umysł się po prostu wyłączył.
- Wiesz, wygrałeś.
Przyznał się bez bicia, po prostu wzlatując to góry. Po chwili cicho się śmiejąc, no zmarnował tyle czasu na ganianie za jakimś gościem. Śmiechu warte. Nabierając do płuc sporo powietrza, Tarro poprawił swoje włosy po czym....... Skoncentrował ki w dłoniach i zaczął bombardować cały teren ki blastami, dodatkowo śmiejąc się coraz głośniej.
- Uniknij tego balasie!!
Ostrzał trwał kilka minut, aż w końcu nastała cisza i ostał się tylko kłąb dymu. Wypuszczając wtedy powietrze z ust, wojownik cierpliwie czekał aż wszystko opadnie i będzie mógł poszukać cielska tego kmiota. Dym opadł, a ku oczom małpiego przedstawiciela rasy wojowników, ponownie ukazał się ów nieznajomy. Jednak tym razem po prostu stał na resztce jakiegoś kamyczka, spoglądając na Tarro. Ten jednak już nie miał nawet siły się wściekać, po prostu wylądował naprzeciw gościa i wzdychając chciał go poklepać po ramieniu. Jednak ręka po prostu przez niego przeleciała i cała jego postać rozpłynęła się w powietrzu. To dało do myślenia mężczyźnie, który po prostu stwierdził.
- Zwidy?
Spoglądając jeszcze na słońce, stwierdził, że raczej nie będzie więcej trenował na pustyni. Odwodnienie i upał robi swoje, choć nie ma co narzekać. Byle głupia halucynacja dała mu sporo treningu, nie wspominając o tym, że ręce bolą jak cholera. Ciekawe czy czegoś sobie nie złamał? Wzlatując powoli ku niebu, Tarro skierował się do centrum miasta. Tam będzie mógł w spokoju coś zjeść i się wyspać, może przy okazji znajdzie jakieś zajęcie.

[Koniec treningu fizycznego]
Sponsored content

Pustynia   Empty Re: Pustynia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach