Go down
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 13, 2017 10:13 pm
Jak się okazało, ubrania, które nosił na sobie Kurisu, zostały mu podarowane przez jego mistrza. Ryu był ciekaw, w jaki sposób staruszkowi Kame udało się w nie zaopatrzyć. Być może w przyszłości chłopak zapyta wojownika odzianego w pomarańczowo-niebieskie gi, o to czy mógłby mu załatwić kilka podobnych, skoro mogło to w jakiś sposób pomóc w treningu. Jak się okazało już po kilku chwilach, Saiyanin także został w jakiś sposób pokrzywdzony przez RR. Ziemianin ucieszył się na myśl, że znalazł sobie nowego sojusznika, który tak jak on chce zniszczyć tą przeklętą armię.
- Cieszę się. Z pewnością jeszcze wiele osiągniesz.
Tu puścił mu oczko, pokazując w tym samym momencie okejkę.
- No dobrze, to może wyruszymy  już do Kori… - W tym właśnie momencie do jego obydwojga uszu dotarł dźwięk czyjegoś klaskania – na?
Odwrócił nagle głowę w kierunku z którego pochodziło źródło dźwięku, a jego oczętom ukazała się nowa postać. Był to wielki oraz przygarbiony jaszczur o czerwonym, wręcz krwistym kolorze skóry, a właściwie to łusek. Można było także dostrzec jego żółte źrenice oraz chude ręce. Na twarzy chłopaka można było ujrzeć zdziwienie, ponieważ nigdy nie widział tak wyrośniętej jaszczurki. Było to dla niego coś nowego, jednakże nie odczuł wielkiego szoku, bo już wcześniej miał okazję poznać kosmitów. Nic tego nie przebiję. Oczywiście, nadal był zszokowany, lecz nie aż tak, jak podczas poznania mistrza Haricotto lub Jirriego. W pewnym momencie jaszczur przemówił, aby podzielić się swoją opinią na temat ostatnich chwil walki. Fakt, iż gad potrafił mówić także nie zrobił na naszym bohaterze dużego wrażenia, przecież już wcześniej spotkał się z gadającym pterodaktylem. Gdy gadzina sobie tak szła postanowiła w końcu się zatrzymać, aby zachować pewien dystans między dwójką wojaków, być może nie był pewny czy może się do nich zbliżyć? Czy może będą chcieli go zaatakować? Ziemianin nie potrafił tego stwierdzić.
- No dobra, ale kim właściwie jesteś?
Chyba nie było nic złego w tym, aby po prostu go o to zapytać. Parę sekund później wszystko było jasne, a na twarzy chłopaka znów można było ujrzeć zdziwienie.
- Faaaaa-Buuuu? Dziwne imię, jeszcze się z takim nie spotkałem.
Dopiero po chwili zrozumiał, że to przedłużenie głosek musiało zostać użyte specjalnie, zapewne chodziło mu o ''Fabu’’.
- A ja jestem Ryu, a to jest Kurisu. Mi także jest miło Cię poznać, Fabu.
Więc należał on do plemienia tych Indian, można było to wywnioskować po jego ostatnich słowach. Najwidoczniej do ich plemienia może dołączyć każdy, lecz pewnie trzeba przejść jakiś test czy coś w tym sensie.
- W zasadzie to ja przybyłem tutaj sam. Chce się spotkać z Korinem i dlatego tu się pojawiłem, a Kurisu spotkałem stosunkowo niedawno.
W tym miejscu zamilkł, czekając na dalszy rozwój wypadków.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Wrz 15, 2017 8:20 pm
Kurisu był cały obolały. Odczuwał skutki walki z silniejszym przeciwnikiem. Przez chwilę zabolała go głowa, że aż złapał się za nią i lekko schylił się bok sycząc z bólu cicho pod nosem. Dobrze zapowiadała się ich przyjaźń.

- Jeszcze się zdziwisz. - Powiedział do Ryu zakładając ręce na klatce i patrząc się na niego z uśmiechem marszcząc brwi. Po chwili do niego odpowiedział, a raczej chciał, że to już odpowiednia pora, aby ruszyć dalej. Nie było sensu stać w miejscu, dlatego też bohater postanowił tak samo i puścił luzem swoje ręce wzdłuż ciała. Mieli się już wybierać do Korina, kiedy nagle mowę Ryu przerwał dźwięk klaskania. Przechylił się na bok, aby zobaczyć, co to takiego, gdyż Ryu nieco zasłaniał mu widok. Od razu na pierwszą myśl przyszła mu armia RR, przez co zacisnął swoje pięści, a na jego twarzy pojawił się niepokój. Jednak jego oczom ukazała się niska, garbata postać. Przez chwilę na niego popatrzył i od razu skojarzył to stworzenie ze stworzeniami, które ludzie czasem opowiadają. Nazywają je smokami.

Stwarzał pozory miłego i niegroźnego, lecz Kurisu czuł coś w powietrzu, przez co nie mógł do końca być pewny, czy naprawdę jest do nich przyjaźnie nastawiony. Kiedy FAAAABUUUUU się przedstawił, saiyanin popatrzył na niego jak na dziwoląga, a po chwili strzelił sobie face palma. Nieźle się zapowiada - pomyślał. Później dziwny stworek zadał pytanie, po którym Ryu zaraz odpowiedział.
- Ja tutaj tylko trenuję. - Stanął obok Ryu. Nie chciał zdradzać mu swojego prawdziwego celu, w jakim tutaj dotarł. Co prawda Ryu również go jeszcze nie znał, ale myślał, że może być odpowiednią osobą, która może kiedyś poznać ten sekret.

- Powiedz mi dlaczego obserwowałeś nas z ukrycia? Czy wiesz, że taką technikę stosuje wróg, aby poznać technikę walki swojej ofiary, aby mieć większe szanse w walce? To nie stawia ciebie za bardzo w dobrym świetle. - Znowu założył swoje ręce na klatce i spoglądał na niego podejrzliwym wzrokiem.

Reg 10%.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Wrz 15, 2017 8:50 pm
Wojownicy nie byli aż tak zdziwieni naszym Potworkiem. Czy to możliwe, że mieli do czynienia z jeszcze większymi dziwami, może tak było. Ale na pewno byli co do niego podejrzliwy. To była dość zwyczajna reakcja co do nieznajomych osób, którzy nie wyglądają zbyt pozytywnie w oczach innych.
Po przedstawieniu swej skromnej osoby mężczyzna w białych szatach postanowił przedstawić siebie oraz swego towarzysza. Bio-Android kiedy tylko usłyszał jego ich imiona to zaczął im się bardzo uważnie przyglądać. Miało to za zadanie zapamiętać ich twarze, włosy oraz posturę, by po prostu ich kojarzyć z tymi imionami. Warto zapamiętać imię i wygląd osoby którą się spotkało.
Następnie postanowili opowiedzieć co tutaj robią. Pan o imieniu Ryu, bardzo ładnie powiedział co tutaj robi. Przybył do Korina w swojej sprawie. Za to drugi człowiek w pomarańczowym ubraniu , po prostu rzucił, że tutaj trenuje. Trochę go to zdziwiło, bo nigdy go tutaj przez rok nie widział, ale po chwili zrozumiał, że to jest jego "przystanek" i trenuje podróżując po świecie.
-Trenujesz tutaj. Bardzo dobrze. Ja też tutaj trenuje sobie co jakiś czas, jeżeli będziesz chciał będziemy mogli razem to zrobić.- Rzucił do Kurisu przyjaźnie oraz postanowił się uśmiechnąć. Tylko to mu słabo wyszło z tym jego pyskiem. Ukazał tak swe ostre zębiska, jakby szykował się do zjedzenia swej ofiary.
-Technikę ukrycia?- Powtórzył jedno słowo z wypowiedzi pomarańczowego wojownika, który zarzucał mu, że specjalnie chciał ich podpatrzeć żeby poznać ich techniki i ich zaatakować.
-Jak już to prędzej strategie. Ale jeżeli bym był zły to na pewno nie kryłbym się pomiędzy mieszkańcami Plemienia Karinga. A na domiar złego to chyba wróg by nie wyszedł klaskając, a od razu atakując niespodziewanie kiedy jeszcze walczyliście.- Położył na swej brodzie jeden pazur, w geście jakby się zastanawiał.
-Nie jestem zły. Po prostu mnie zainteresowaliście, nigdy nie widziałem przez cały rok mego życia tutaj takich wojowników, jak wy, więc zbudziliście moją ciekawość.- Zaczął iść w ich stronę, ale z rękami w górze. Wie, że Kurisu mu nie ufa, więc tak chyba pozwolą mu się do nich zbliżyć.
-Sam trenuje sztuki walki od niespełna roku. Dlatego jestem wami zainteresowany i chciałem podpatrzeć wasza walkę, bo mogę się z niej bardzo dużo nauczyć. Nie mam tutaj wielu sposobności by poznać innych wojowników i z nimi powalczyć, tak dla samego sportu albo treningu. Chyba mnie możecie zrozumieć, czyż nie?- Miał nadzieje, że zrozumieją do czego dąży. Do tego zwrócił swoją głowę w stronę Ryu. Zwycięzcy walki, która odbyła się przed chwilą.
-Czy ty Panie Ryu, nie chciałbyś ze mną zawalczyć? Potrzebuje nowego doświadczenia w walce, bez niego nie wzrosnę w siłę oraz nie uratuje ziemian przed Armią. A jesteś chyba bardzo silny z tego co widzę, a nie chce sprawiać problemu Panu Kurisu, który przed chwilą bardzo mocno od Ciebie dostał. Chce poznać swe granice.- Znowu się zatrzymał, ale był już o wiele bliżej tej dwójki. Do tego nadal miał rączki w górze i wyczekiwał na odpowiedź do jego prośby.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Wrz 15, 2017 10:32 pm
Ryu popatrzył nieco zdziwiony na Kurisu, który to wyjawił cel swojego pobytu tutaj, jednakże dla naszego bohatera było to co najmniej dziwne. Gdy go pierwszy raz spotkał nie wyglądało na to, aby oddawał się jakiemuś treningowi, przecież spadł z nieba, więc ciężko nazwać to jakimś rodzajem treningu. Być może ćwiczył w tym miejscu wcześniej, nim się pojawił tu Ziemianin, lecz brunet wątpił w to. Mogło być też tak, iż po prostu nie ufał on zbytnio Fabu i nie chciał zdradzać swego prawdziwego celu przybycia do tego miejsca. Po chwili jego przypuszczenia okazały się jak najbardziej trafione. Od razu założył, że skoro gad ich obserwował to musi być wrogiem, który mógłby później skorzystać z jakiejś nadarzającej się okazji i ich zaatakować. Ryu musiał przyznać mu nieco racji. Takie zachowanie rzeczywiście nie stawiało przybysza w zbyt dobrym świetle, wręcz przeciwnie, lecz w oczach naszego bohatera wyglądał na niegroźnego. Jak się okazało, jaszczur tak jak Ryu i jego Saiyański kolega, także oddaje się jakimś treningom, to już była dla niego nowość. Uniósł lekko brwi do góry z zaskoczenia, jednakże od razu powróciły na swe poprzednie miejsce. Po chwili, Fabu zaczął się tłumaczyć, a to co mówił miało sens. Ostatecznie, analizując wszystkie za i przeciw, postanowił uwierzyć jego słowom. Na pytanie zadane przez ogoniastego, Ziemianin tylko pokiwał głową twierdząco, uśmiechając się lekko. Kolejną rzeczą, która wzbudziła ciekawość i zaskoczenie młodzieńca, był fakt, iż gadzina trenowała sztuki walki. Był naprawdę ciekawą osobą. No, ale sztuki walki są dostępne dla wszystkich, każdy może próbować swoich sił w tej dziedzinie, nie zależnie czy jest Człowiekiem, Saiyaninem lub zwykłą, przerośniętą jaszczurką. Gdy tylko chłopak usłyszał, że Fabu chce uratować Ziemian, Ryu uśmiechnął się. Ucieszył się, że w tak krótkim czasie poznał dwie osoby, które mają taki sam cel jak on. Właściwie dla wojownika w białym gi było to czymś więcej niż tylko celem. Było to jego marzeniem, aby kiedyś ludzie znów mogli żyć w spokoju, tak jak kiedyś. Było ono po części kierowane chęcią zemsty na RR za to, iż odebrali mu jego ukochaną osobę i nie tylko. Także wiele, wiele innych osób, które zasługiwały na życie, które mogły żyć, a zostały zabite i nikt nie poniósł za to żadnych konsekwencji. Już od dawna chciał zmienić ten świat, jednakże był zbyt słaby, by mógł to uczynić, lecz teraz był znacznie silniejszy. Teraz był bardziej pewny tego, iż kiedyś mu się to uda, a jeżeli będzie dalej ciężko trenował, to na pewno mu się powiedzie, a nawet jeżeli sam tego nie zrobi, to przecież mógł liczyć na pomoc innych osób. Razem im się uda. Razem odgonią czarne chmury, które zagościły jakiś czas temu na niebie planety nazywanej Ziemią. Wracając, postanowił się zgodzić na propozycję ogoniastego, nie spodziewał się, że w przeciągu kilku minut odbędzie dwie walki.
- Niech będzie, zawalczę z Tobą. Tylko proszę, nie mów do mnie per Pan, nie jestem wcale taki stary.
Uśmiechnął się na koniec, a już po chwili odskoczył do tyłu, wykonując fikołka w powietrzu, a gdy wylądował na ziemi był już ustawiony w swej bojowej pozycji. Stał bokiem do przeciwnika, mając obydwie nogi ugięte, lewą rękę  uniesioną nieco nad udem, zaś prawą trzymając blisko ciała. Postanowił dać czas swemu sparingpartnerowi, aby się mógł przygotować do walki.
- Gotowy?

W momencie w którym usłyszał odpowiedź twierdzącą, rzucił się na jaszczura. Podbiegł do niego z zamiarem sprzedania mu jednego uderzenia w jego pyszczek, by po chwili wymierzyć mu kopnięcie prawą nogą w bok. Gdy mu się to udało odskoczył do tyłu i natychmiast podbiegł do niego wbijając się swoim kolanem w jego brzuch.

Jeżeli będzie chciał wykonać cios w tors bądź w głowę, to Ziemianin zamierza to zbijać. Zamierza odskakiwać do tyłu, aby znaleźć się poza zasięgiem nogi, jeżeli Fabu będzie chciał wykonać kopnięcie. Zachowa się tak samo, jeżeli będzie chciał zaatakować swym ogonem. Będzie robił to samo w przypadku w którym jego przeciwnik będzie chciał go podciąć. Jeśli będzie chciał użyć jakiejś techniki energetycznej, to Ryu po prostu wykonuje unik w lewy bok. Gdy będzie chciał on zablokować, zbić bądź złapać którąś z atakujących kończyć, to Ziemski wojownik wycofuje ją i kontynuuje ofensywę.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Wrz 15, 2017 11:13 pm
Słuchał, co smok ma mu do powiedzenia. Zaczął drapać się po głowie ze skwaszoną miną zastanawiając się nad tym. Zrozumiał, że to, co powiedział wcześniej nie miało sensu.

- Masz rację. Indianie nie wpuszczają tutaj byle kogo, więc nie możesz mieć złych intencji. Nie byłoby cię tutaj, gdyż są to święte ziemie podlegające ochronie nie tylko ze strony Indian, ale również i mojej. - Odpowiedział zastanawiając się, czy wszystko dobrze powiedział nie przekręcając niczego. Postanowił podejść bliżej do smoka i przysiadł obok niego po turecku, a następnie zaczął go głaskać i drapać po jego główce. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który nie był w stanie wyrazić jak bardzo Kurisu uwielbia naturę oraz zwierzęta. Co prawda wcześniej saiyański wojownik miał już do czynienia z dinozaurem i przekonał się, że te stworzenia są cholernie mocne, ale smocza gadzinka wcale w niczym nie przypominała mu tego dinozaura, z którym miał do czynienia. Fabu potrafił nawet rozmawiać, co niewiele zwierząt potrafi.

- Jeśli tak bardzo fascynują cię walki, to możemy kiedyś stoczyć pojedynek, lecz musisz wiedzieć, że będziesz musiał dać z siebie wszystko. Łatwo ci nie odpuszczę i wycisnę z ciebie siódme poty, więc lepiej przyszykuj się do tego starcia. - Powiedział z małym uśmiechem dalej siedząc po turecku. Gdy Fabu podszedł bliżej Ryu wtedy siedząc dalej odwrócił się bokiem w ich stronę, aby ich widzieć. Wtedy usłyszał propozycję walki z jego przyjacielem. Lekko się zdziwił, gdyż nie sądził, że gadzinka będzie taka odważna, aby stoczyć walkę z przeciwnikiem, który na sam rzut oka wydawał się o wiele silniejszy.

- Nie mów do mnie na ''Pan''! Mam dopiero rok! - Oparł się rękoma o kolana, gdy dalej siedział po turecku i powiedział z wielkim oburzeniem na twarzy. Po chwili również zobaczył, że Ryu przyjął propozycję walki i przygotował się już do starcia. Gdy tak na niego spoglądał, to przypominał mu nieco samego siebie. Nie sądził, że ziemianie też potrafią być tacy waleczni i chętni do bójki w każdej chwili jak saiyanie. W każdym razie postanowił, że nie będzie im przeszkadzać i wstał na nogi, otrzepał piasek z tyłka i odsunął się od nich, aby im nie przeszkadzać. Stanął pod samym totemem wieży i oparł się o niego plecami zakładając ręce na klatce.

- Jesteś pewien, że chcesz z nim walczyć? Ryu to kawał skurczybyka. - Powiedział do Fabu żartobliwie i z małym uśmiechem na twarzy. Sam bardzo chciał zobaczyć walkę z Ryu z perspektywy widza.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Wrz 16, 2017 11:37 am
-Te ziemię podlegają ochronie każdego, kto chce pokoju na świecie.- Pokiwał głową do Kurisu na to, kiedy tylko On powiedział, że te ziemie są pod jego ochronią. To było miłe, że plemię Karinga ma coraz więcej obrońców, którzy mogą ich ochronić przed czerwoną armia, tylko czy przybędą na wezwanie do obrony? To się zobaczy.
I tutaj została ukazana dość niecodzienna scena. Wojownik w pomarańczowym stroju podszedł do Jaszczura oraz usiadł. Ten odrazu zniżył swą głowę do niego. Kurisu zaczął go głaskać po głowie. Na początku można było zobaczyć zdziwienie w oczach stworzenia, ale po chwili złagodniało. Uwielbia pieszczoty, więc pozwolił mu się drapać. Można to tutaj porównać do psa, uwielbia kiedy go głaszczą.
-Dobrze, zapamiętam to Panie Kurisu. Ja też dam z siebie wszystko kiedy to zawalczymy w niedalekiej przyszłości.- I tutaj postanowił odwzajemnić gest i poklepał człowieka po głowie.
-Rok?- Przechylił głowę na bok, jak owczarek niemiecki nie rozumiejąc co miał na myśli jego rozmówca.
Wracając do głównego wątku. Ryu zgodził się na sparing z nowo poznaną osobą. Widać, że nie stroni od walki i skorzysta z każdej okazji by zawalczyć. To się ceni u każdego woja, podejmuje się każdego wyzwania. Ta wiadomość ucieszyła Fabu, wreszcie miał okazję z kimś zawalczyć i to nie z jakimiś słabszymi od siebie.
-Zaraz będę, poczekaj chwilkę.- Stwierdził na głos, spoglądając uważnie na swego nowego przeciwnika, który odskoczył wcześniej, by stworzyć jakąś odpowiednią odległość, by stworzyć jakieś równe szansę przy rozpoczęciu walki.
-"Kawał skurczybyka", to dobrze, że Pan Ryu jest silny. Jedynie kiedy będziemy walczyć z równymi sobie albo silniejszymi, to możemy pójść do przodu w naszej ewolucji. Dlatego trzeba podejmować takie wyzwania.- Spojrzał kątem oka Kurisu i pokiwał głową, jakby zrozumiał jego ostrzeżenie, że to bardzo silny przeciwnik.
Teraz kiedy to usłyszał i miał czas na przygotowanie do walki to mógł wszystko bardzo szybko przemyśleć. Podczas rozciągania się przed potyczką zaczął prowadzić w środku siebie monolog, tworząc jakiś szybki zarys planu.
~Pan Kurisu, powiedział swoimi specyficznymi słowami, że Pan Ryu jest silny. Sam widziałem koniec ich walki i zdominował swojego przeciwnika. Mogę się obawiać, że może być ode mnie silniejszy. Jeżeli nie zaszarżuje pierwszy to sam zaatakuje, jeżeli on na mnie ruszy ze wszystkim co ma, to będzie nieciekawie. Będę musiał się wycofać i zastosować pewną sztuczkę, bym mógł odwrócić szalę zwycięstwa na swoją stronę.~ Skończył swoją rozgrzewkę. Przyjął postawę bojową. Jedną noga do przodu, a druga do tyłu, by móc odbić się w którą stronę chcę. Za to ręce wystawione lekko przed siebie na poziomie swojej głowy, by móc wykonać uderzenie albo utworzyć gardę.
-GOTOWY!- Ryknął pełen determinacji.
Ryu ruszył na niego. To był jeden z najczarniejszych dla niego scenariuszy. Ziemski wojownik postanowił traktować Smoka z należytym szacunkiem i pójść na całość.
Kiedy tylko to zobaczył, to postanowił jak najszybciej wykonać odskok do tyłu, a przy tym ustawić rączki przy swojej twarzy.
-TAIYOKEN!- Wykrzyknął nazwę techniki, kiedy tylko ustawił dłonie i ją użył. To była sztuczka, którą zaplanował na Ryu, kiedy tylko miał czas na przygotowania. Może to nie jest zbyt honorowe, ale technika to technika, a jeżeli nie ma się pewności, że się z kimś wygra to trzeba wykonać jakąś szybką taktykę, by mieć jakieś szanse.
Zaraz po wykonanej technice używa latania i leci w stronę swego sparing partnera. Kiedy tylko do niego dotrze to próbuje podciąć mu nogi jednym kopniakiem. Odrazu po tym wykonuje proste uderzenie lewą pięścią w jego brzuch, oraz zmienia pozycję, by ziemianin nie mógł zlokalizować kolejnego ataku i mógł się przed nim obronić, albo co najgorsze kontratakować. Tylko gdzie chce się przemieścić? Oczywiście za wroga, a kiedy tam się zjawi wykonuje kolejnego kopniaka, tylko w jego plecy i następnie wznosi się trochę do góry i uderza gradem ciosów w swego wroga od góry.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 17, 2017 9:19 pm
MG

1s - Ryu rozpoczyna szarżę.
1.1s - Fabu widzi jak Ryu na niego rusza.
1.3s - Fabu postanawia odskoczyć do tyłu.
1.5s - Ryu jednak jest szybszy i dolatuje do niego, zadając mu uderzenie prosto w pyszczek.
1.6s - Fabu dostaje nogą Ryu w bok.
1.7s - Ryu odskakuje do tyłu.
1.8s - Ryu uderza kolanem w brzuch Fabu.
1.9s - Fabu leci niczym strzała wystrzelona w łuku.
2s - Fabu upada po raz pierwszy. Dzieli ich 10 metrów.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 17, 2017 11:20 pm
Smok odskoczył i tylko tyle z jego planu się powiodło. Myślał, że ma jakieś szanse, że da mu jakoś rade za pomocą strategi, że go na chwilę ogłuszy i wtedy zada parę ciosów. Tylko nie wziął pod uwage to, że jak Człowiek ruszył z pełną mocą to nie będzie miał nawet najmniejszych szans.
Pierwsze co zobaczył, to był prawy sierpowy Ryu, który trafił go w pysk. Następnie kopniak w bok, a po chwili kolanem w brzuch. Odleciał do tyłu przez całe to zagranie. I przed ten moment jedna myśl przeszła mu przez głowę.
~Ludzie jednak nie są słabi....~ Nie mógł w to tak za bardzo uwierzyć, bo wiele razy miał do czynienia ze słabszymi przedstawicielami tego gatunku, a tutaj niespodzianka, za silny dla jaszczura człowiek.
Upadł na ziemię. Otworzył oczy, spojrzał na swego przeciwnika, który go zdeklasował trzema uderzeniami.
-Poddaje się.- Westchnął ciężko i położył głowę na ziemi zrezygnowany.
-Jest Pan odemnie o wiele silniejszy. To jeszcze nie jest ten czas, by mógł się z tobą równać.- Zaczął się podnosić, ale nie przerywał monologu.
-Ale za niedługo, jak ewoluuje będziemy mogli się zmierzyć. W przeciwieństwie do innych ras, ja mogę się zmienić diametralnie w coś innego, więc po moim wzroście w siłę będę mógł wreszcie być godnym dla Pana przeciwnikiem.- Kiedy tylko wstał, zaczął się masować po miejscach w które dostał. Nadal czuł te uderzenia, były bardzo silne. Ryu się nie powstrzymywał, za to się szanuje każdego wojownika, traktuje poważnie każdego.
Zaczął iść w stronę Ryu z wyciągniętą ręką.
-Dziękuje, że się nie powstrzymywałeś. Po traktowałeś mnie z należytym szacunkiem i pokazałeś mi, że wiele mi brakuje i czeka mnie długa droga, by stać się obrońcą słabszych.- Znowu spróbował się uśmiechnąć, ale wiemy jak wyszło. Pochwalił się swymi zębiskami.
-Za taką przysługę powinienem porządniej się przedstawić i nie powinienem wam zabierać za dużo czasu, bo pewnie macie już wiele rzeczy do zrobienia.- Uścisnął mu dłoń, zrobił krok do tyłu i ukłonił się lekko.
-Jestem FAAAAA-BUUUUU! BIO-Android wykradziony w jednej placówki Czerwonej armii oraz wojownik tak jak i za pewnie wy, walczący o lepsze jutro dla tej planety.-
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 18, 2017 12:16 am
Chłopak spojrzał na Saiyanina z lekkim niedowierzaniem, gdy ten stwierdził, iż ma dopiero tylko jeden rok, jednakże już po chwili się ogarnął, bo sobie przypomniał, że przecież mu wcześniej powiedział o tym, iż został stworzony na podobieństwo idealnego Saiyana. Lecz jakim cudem tak wyrósł przez rok? Czy to mogło być możliwe? A może już na początku był taki wyrośnięty? Ryu postanowił nie zawracać sobie już tym głowy i oczekiwał na potwierdzenia swego sparingpartnera, iż ten jest gotów, aby przystąpić do walki. Parę sekund później chłopak ruszył ku jaszczurowi. Ziemianin był ostrożny, nie wiedział na jakim poziomie jest Fabu, ogoniasty mógł się przecież okazać od niego znacznie silniejszy lub być na jego poziomie, lecz parę sekund później już wiedział, że było całkowicie inaczej. Na samym początku, jaszczurka postanowiła odskoczyć do tyłu, jednakże na próżno, ponieważ w mgnieniu oka wojownik w białawym gi znalazł się przy nim, wymierzając mu jeden cios. W momencie, w którym chłopak wbił się kolanem w ciało swego przeciwnika, ten od razu odleciał do tyłu, jakby został wystrzelony z procy i ostatecznie dzieliło ich około dziesięć metrów, a gadzinka leżała na ziemi. Chłopak tylko czekał, aż jego przeciwnik wstanie na równe nogi, by mógł przeprowadzić dalszą ofensywę, lecz nie spodziewał się, że ich pojedynek tak szybko się zakończy. Najwidoczniej spotkał kolejnego wojownika, który okazał się być słabszy od naszego bohatera.
- Nie martw się, jeżeli będziesz ciężko trenował i doskonalił się w sztukach walki to z pewnością staniesz się znacznie silniejszy, by móc chronić tych, którzy tego potrzebują.
Skończył, a kąciki jego ust nieco uniosły się ku górze. Parę chwil później na twarzy Ryu pojawiło się zdziwienie.
- Że co znowu? Bio-Android? Więc pochodzi z jednej z placówek Czerwonej Wstęgi, ale najwidoczniej postanowił walczyć przeciw nim. Myślałem, że są oni jedynie w stanie tworzyć androidy, najwidoczniej posiadają o wiele bardziej zaawansowaną technologię niż myślałem.
Powiedział do siebie w duchu, wysłuchując tego co ma do powiedzenia gad.
- Zgadza się. My także walczymy przeciwko Armii Czerwonej Wstęgi, aby kiedyś mógł zapanować pokój na tej planecie.
Gdy skończył, jego wzrok powędrował na wieżę, którą zamieszkiwał Korin, a tuż po chwili spojrzał na Kurisu, a potem na Fabu.
- My już będziemy ruszać, ale z pewnością znów się spotkamy. – Zwrócił swój wzrok ku Saiyaninowi – Mówiłeś, że chcesz mi towarzyszyć, więc chodźmy do Korina.
Nim się wzbił w powietrze, wyciągnął ku gadowi swą dłoń, oczekując, aż ten ją uściśnie, uśmiechając się przy tym.
- Do zobaczenia.
A już następnie skierował się ku wieży razem z wojakiem ubranym w pomarańczowo-niebieskie gi.

[z/t]
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 18, 2017 3:05 pm
Kurisu opierając się o totem z założonymi rękami obserwował uważnie walkę. Oczekiwał, że zobaczy coś ciekawego, lecz jednak okazało się, że to nie ten poziom dla Fabu. Jego ruchy były wolne nawet dla saiyańskiego wojownika, a co dopiero dla Ryu, który jest mocniejszy od Kurisu o przynajmniej dwa razy. Strasznie wolno się poruszał, przez co przyjął większość ciosów, jak nie wszystkie, na siebie, a na końcu padł jak worek ziemniaków. Saiyanin zmrużył lekko oczy i zaczął wolno kiwać głową na boki. Miał wtedy świadomość, że jest jednak silniejszy od niektórych, wyróżniających się jednostek. To oznaczało, że jego roczny trening wcale nie poszedł na marne.

Po chwili Fabu wstał i otrząsł się, a następnie rozpoczęła się rozmowa. Usłyszał jednak od niego kompletnie co innego, niż mógłby się spodziewać. Wsłuchiwał się w ich rozmowę i zaczął się zastanawiać. Wtedy ręce opadły mu z niedowierzania. Jaka ewolucja? O czym on mówi? - Zadał sobie pytanie w głowie. Słuchał dalej i dopiero wtedy jego wiedza się uzupełniła. Kto by pomyślał, że saiyanin znajdzie na świecie kogoś podobnego do Kurisu. Jest bio-androidem podobnie jak do mnie, ale jednak trochę się różnimy. Ja zostałem stworzony wyłącznie z komórek saiyan, a on musi być jakąś mieszanką. I to w dodatku stworzony w RR. - Zaczął analizować sytuację. Po jego czole spływały krople potu, był najwyraźniej poddenerwowany czymś. Przypomniał sobie o czymś i właśnie zdał sobie sprawę, że Fabu może mieć w przyszłości problem podobny do Kurisu. Saiyanin jednak sam jeszcze nie wziął się za to, gdyż postanowił zrobić coś z tym na ostatnią chwilę, gdy zacznie mu to dopiero zawadzać. Sam fakt, że został stworzony w RR mówi o tym, że Kurisu ma rację. Jednak postanowił mu o tym nie mówić. Kiedyś zapewne sam do tego dojdzie, jeżeli jeszcze tego nie odkrył. Miał tylko nadzieję, że Fabu pozostanie taki, jaki jest, i że ten element nie złamie go w bliskiej przyszłości.

Spojrzał się na chwilę na Ryu, a następnie na Fabu podejrzliwym wzrokiem stojąc do niego bokiem.
- Ta. Chodźmy stąd. - Uniósł się lekko nad ziemię i zaczął unosić się coraz wyżej z coraz większą prędkością, aż zaczął lecieć na górę. Czas złożyć wizytę u kota ponownie.

Zt.
Reg 10%.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 18, 2017 7:40 pm
Dwójka wojowników którą przed chwilą poznał Bio-Android właśnie odleciała. On tylko im pomachał na pożegnanie i spoglądał, jak lecą do góry na wieże Korina. Generalnie to dlaczego by tam nie ruszyć? Taka myśl przeszła przez niego, ale po chwili zrezygnował, ponieważ jest na to za słaby. Powinien najpierw wzrosnąć w siłę i być godnym by tam wejść, dopiero wtedy tam ruszy na tą wieżę pod którą mieszka od całego roku.
Fabu usiadł sobie spokojnie na ziemi i zaczął się rozglądać. Przed chwilą tutaj rozpoczął walkę i był tutaj załatwiony na cacy. W parę sekund został rozłożony na łopaki, to był znak, że jednak trzeba jak najszybciej wzrosnąć w siłę, bo nikt nie będzie na niego czekał.
-Ale fajnie mieć kogoś kto jest od Ciebie silniejszy. Możesz za nim podążać i spróbować go prześcignąć....- I wtedy spojrzał w górę, a dokładniej na wieżę.
-Nie mogę tak siedzieć, muszę stać się jak najszybciej silny. Chcę dorównać Panu Ryu oraz pokonać czerwoną armię. A jeżeli tak silny wojownik jeszcze jej nie pokonał, to jeszcze są tam silniejsi przeciwnicy. To będzie niezłe wyzwanie. Heh.- Zerwał się z ziemi i zaczął się rozciągać. Postanowił jak najszybciej ruszyć i zacząć trenować. Chce ich prześcignąć jak najszybciej tylko będzie mógł. Każdy wojownik potrzebuje tego kogoś za którym będzie podążał żeby go pokonać, wtedy najefektowniej wzrośnie w sile, niż by siedział tak spokojnie i trenował od czasu do czasu, jak to jaszczur niedawno robił. Teraz leniuchowanie się skończyło, czas zacząć iść w stronę swojej ewolucji.

Start Treningu.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 20, 2017 12:39 pm
Trening to jest jak na razie cel życia naszego wojownika. Nieustanna droga, którą musi przejść i nigdy się nie kończy. Tak mniej więcej prezentuje się sens każdego wojownika. Nie jakieś walki ze złem, czy też ochrona najbliższych. Trening to jest to czego każdy parający się w sztukach walki potrzebuję. Bez niego nich zatrzymuje się, a po pewnym czasie zaczyna się cofać. Dlatego, by nie stać w miejscu i rosnąć w siłę ciągle trzeba ćwiczyć. I to Fabu postanowił robić. Zbyt bardzo się lenił przez ten miesiąc, dlatego musi ruszyć z kopyta. Odnalazł osobę którą chce prześcignąć, to będzie jego linia mety, albo nawet nowego startu do kolejnego silnego rywala. Do tego Ryu też sam rośnie w siłę, więc ta "linia mety" nadal się oddala, więc Bio-Android musi dać z siebie wszystko by jakoś dosięgnąć do jego poziomu i móc się z nim równać, jak równy z równym. Nie można też zapomnieć o Kurisu, który też tutaj był i może jest słabszy od Ryu, ale pewnie silniejszy od Smoka, więc będzie przystankiem w drodzę do siły naszego stwora.
-To był dobry kawałek Treningu. Ale to jeszcze nie to, muszę się stać jeszcze silniejszy i dopiero wtedy może uda mi się zmierzyć w równej walce z Panem Ryu.-

Koniec Treningu.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Wrz 21, 2017 8:59 pm
Krótki odpoczynek teraz się tutaj rozpoczął po jednym treningu. Ciągłe treningi bez chwili odpoczynku mogą się bardzo źle skończyć, wiec warto czasami pomiędzy treningami zrobić sobie chwilkę dla siebie. Usiadł sobie na trawię, a jego mięśnie zaczeły się rozluźniać oraz brać "wdech", po ciężkim treningu który właśnie ma za sobą. Przez ten czas zaczęły przez niego przechodzić myśli. A o czym? O wszystkim. O tym kim jest dokładnie, z czego go stworzyli, jaki cel ma w tym świecie oraz co armia chce osiągnąć tworzyć takim jak ON. Tyle niewiadomych, jeszcze więcej pytań, a żadnych odpowiedzi. Jedynie na czym może się skupić oraz co jest w jego zasięgu, to jest treningi oraz ewolucja, która na niego czeka. Spojrzał w górę na wieżę, która z dołu nie miała końca. Zaczął się zastanawiać co tam dokładnie jest i co tamta dwójka może robić. Na pewno jest to miejsce dla silnych wojowników, więc na pewno nie dla Fabu w tej chwili. Ale za niedługo jak dosięgnie swoją nową ewolucje to tam ruszy. Czym prędzej i dowie się nowych rzeczy o ziemi, a nawet o sztuce walki.
-Dobra, to tyle z tego odpoczynku. Czas ruszyć znowu zadek. Nie mogę tak siedzieć i się lenić, kiedy ci na górze pewnie trenują i co godzinę są ode mnie dużo silniejsi! muszę jak najszybciej ich prześcignąć.- Wstał i ruszył znowu do ćwiczeń. Teraz wziął się za to odrazu z grubej rury, najwyraźniej został zmotywowany tym co przed chwilą powiedział.

Start Treningu.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Wrz 22, 2017 9:16 pm
-Ah, to jest dobry dzień. Najpierw wykonałem misje od przywódcy, potem spotkałem dwóch dużo silniejszych odemnie wojowników i potrenowałem porządnie. Może trochę wzrosnę w silę po tym wszystkim. Kto wie, kto wie.- Znowu padł na ziemie po treningu który wykonał. Ale tym razem to padł plackiem plecami na trawę. Jakby rzucił się na miękkie łóżko z toną poduszek. Teraz nawet twarde kamienie mogą być dla niego wygodne, po tym jak dzisiaj się wymęczył oraz wytrenował jeszcze lepiej swoje ciało do nowych granic swoich możliwości. A co takiego dokładnie wykonywał? Podstawy, jak zawsze. Bez nich wojownik nie pociągnie za bardzo, a fundamenty dla dobrego woja to podstawa. Ale nie mogę przy dobrzeć z tym wszystkim. Może ciągle to trenuje, ale jeżeli będzie bez ustannie bez jakichkolwiek ograniczeń, to może sobie na serio coś zrobić. Ale na całe szczeście miał głowę na karku i po odpowiednim treningu postanowił sobie cały dzień odpocząć, od obciążania swego ciała w tak krótkim czasie. A teraz tylko czeka go odpoczynek i może coś porobić podczas czekania na wodza, który ma po swoim powrocie dać mu kolejne zadanie, by móc być oficjalnym członkiem ich plemienia.


Koniec Treningu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Wrz 23, 2017 2:39 pm
MG

Fabu postanowił opuścić wioskę, jednakże zanim to zrobił, zanim w ogóle opuścił jej teren, między namioty wbiegł chłopiec, dysząc i trzymając się za swoje serducho. Biegł ile sił w nogach, żeby jak najszybciej dotrzeć do plemienia i przekazać im wiadomość. Indianie zebrali się dookoła niego, z myślą, że informacja musi być naprawdę ważne, ponieważ nigdy wcześniej goniec nie był w takim stanie.
Nie mógł się wysłowić, a jedyne co wychodziło z jego ust, to głośnie sapanie i pojedyncze niezrozumiałe słowa. Musiał chwilę przycupnąć, by złapać oddech. Gdy mu się udało, przekazał wieści.
- Podobno... podobno kosmici... przylecieli. Są na Papayi... na wyspie... Papaya... - trzymał się ręką za klatkę piersiową w miejscu, gdzie znajduje się serce. Musiało mu bić potwornie, zważywszy na to, jaki wysiłek narzucono na jego ciało. Ludzie stali przerażeni, nie mając co pojęcia co tak naprawdę się działo.
- Wielka płaszczka i ryboludzie... - wypowiedział ostatnie zdanie, po czym stracił przytomność i osunął się na ziemię. Starsza kobieta zajęła się nim, okładając jego czoło szmatką z zimną woda, by schłodzić jego organizm.
Indianie zebrali się na małą naradę. Postanowili jednogłośnie, że należy to sprawdzić. Zgłosił się Upa, jednakże zaproponował, by poszedł z nim ktoś jeszcze. Nikt nie był na tyle odważny by to zrobić. Jeden patrzył na drugiego, ale zaraz ich spojrzenia utkwiły w ziemi. Ciekawe czy czuli wstyd?
- Fabu? Może Ty pójdziesz ze mną? - zapytał Upa, podchodząc do niego i uśmiechając się serdecznie.
avatar
Gość
Gość

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Wrz 23, 2017 3:37 pm
Już miał odlatywać ze świętych ziemi, aż coś się stało. Coś czego się nie spodziewał w tej wiosce, gdzie wszyscy żyją sobie w spokoju w zgodzie z naturą. Z pomiędzy namiotów ktoś wybiegł. To odrazu zwróciło uwagę "niedorozwoja", przez co postanowił opóźnić wystartowanie w powietrze. Zwrócił się w tamtą stronę zainteresowany całym zdarzeniem.
Po chwili się okazało, że to chłopczyk wybiegł i chyba miał bardzo ważne informacje dla każdego w wiosce.
-Kosmici?- Spojrzał zszokowany na dzieciaka, który powiedział parę słów o wcześniej wspomnianych stworzeniach i że są na wyspie Papayi. To zaintrygowało jeszcze bardziej jaszczura. Dlaczego? Bo to są inne formy życia niż ludzie na tej planecie, więc mogą być jakimś pomostem, by mógł się dowiedzieć kim jest, albo z czego/kogo został tak dokładnie stworzony.
Ostatnie słowa dzieciaka były dość dziwaczne, a dokładnie "wielka płaszczka" oraz "ryboludzie". Co pierwsze słowo rozumiał, bo to było morskie stworzenie, to drugiego nie za bardzo. Kojarzył to jakby były to ryby o kształcie człowieka, albo na odwrót, ryby które moga chodzić i oddychać na lądzie.
Stracił przytomność. Wszyscy oczywiście do niego podbiegli, w tym Fabu, który trochę się tym przejął, że dzieciak zemdlał. Ale jak zobaczył, że starsza kobieta się nim zajmuje to postanowił się nie martwić, bo jest w dobrych rękach.

Po chwili ludzie się zabrali, by obradować co z tym wszystkim zrobić. Oczywiście nasz Potwór też tam był, ale był na uboczu, bo jeszcze nie był oficjalnym członkiem ich plemienia, bo jeszcze nie przeszedł ostatniego testu wodza.
Nie minęło dużo czasu i stwierdzili, że trzeba to sprawdzić. W duszy nasz Bohater się z nimi zgadzał. Trzeba reagować na każde dziwne wydarzenie z "kosmitami" i trzeba to jak najszybciej sprawdzić, by ich Czerwona armia nie ubiegła. Jako ochotnik zgłosił się Upa, ale chciał jeszcze z kimś pójść. I wtedy wszyscy ucichli, jakby się bali tam ruszyć. No nie można bybyło ich winić, nie każdy jest wojownikiem i taki ciekawy wszystkiego.
Upa widząc, że nikt się nie zgłasza postanowił sam wytypować swego towarzysza i o dziwo odrazu wybrał Czerwonego Smoka.
-He? Mnie?- Zdziwiony Bio-android pokazał na siebie palcem. A kiedy tylko był już pewien, że to o niego chodzi to uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową.
-Zgadzam się. Chętnie ci pomogę. Tak szczerze, to chciałem tam polecieć, ale nie chciałem się wtrącać i sam o tym decydował, bo nie jestem jeszcze oficjalnym członkiem.- I nie czekając uścisnął mu serdecznie dłoń. Było po nim widać, że jest szczęśliwy z powodu, że to on został wybrany jako pierwszy. Poczuł się, jakby ludzie mogli na nim polegać i mu ufali.
-To nie czekajmy i ruszamy jak najszybciej. Musimy tam być przed Armią Czerwonej wstęgi.- I tutaj odlatuje tam gdzie wskazuje Upa. No tylko czy on umie latać, jeżeli nie to wtedy Fabu weźmie go na siebie i razem tam odlecą.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 25, 2017 10:28 pm
MG

Upa uśmiechnął się wesoło, będąc rad, że znalazł towarzysza wyprawy. Uścisnął jego dłoń i potrząsnął ją na znak współpracy.
- Dziękuję Ci. Plemię Karinga jest Ci wdzięczne! - powiedział radośnie, po czym odbił się od podłoża i poleciał w stronę miejsca, w którym rzekomo wylądował statek kosmiczny. Fabu ruszył zaraz za nim.
- Musimy być bezpieczni. Proponuję, żebyśmy się nie wychylali. Sprawdźmy ich zachowanie. - spojrzał na czerwonego smoka i skinął głową, będąc całkowicie poważnym. Plan zakładał, że obaj schowają się gdzieś w krzakach lub za skałami i będą póki co obserwować. Taka przynajmniej była propozycja młodego Indianina.

Fabu z/t -> Wyspa Papaya
_____
Napisz posta w tamtym dziale.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Sty 26, 2019 8:10 pm
Coś ty mi zrobił bandyto. Słowa które usłyszałem od jednego z żołnierzy w pewnym sensie mnie zabolały, bo poczułem się tym złym, ale z drugiej strony wiedziałem, że robię coś dobrego i muszę to zrobić. To co się dowiedziałem, to co widziałem, to co mam może zmienić moje życie, życie każdego. Tylko trzeba uważać żeby zmieniło to na dobre, a nie na gorsze.
Leciałem jak najszybciej tylko mogłem. Moją rzecz schowałem do torby, którą była przewieszona przez moje ramię i trzymałem to mocno, tak by mi nic nie wypadło po drodze. Do tego sprawdziłem co było w torbie, wszystko co wyglądało dla mnie niebezpiecznie, czy jak nadajnik to wywalam. Wiozę teraz najcenniejszy ładunek jakikolwiek mogłem tylko dotknąć przez moje całe życie, muszę na to uważać.
W oddali widziałem już wieże. Szczerze, słyszałem o tej wieży tylko trochę, że jest tam chyba jakiś korin, trzeba wejść po niej o własnych siłach i tyle. Nie wiem dlaczego się nią nigdy nie interesowałem. No ale teraz to mi tak bardzo nie zaprzątało głowy. Bo jak coraz bliżej byłem tego najwyższego obiektu to byłem coraz bliżej wioski. Mojego domu, albo raczej byłego domu, które porzuciłem nic im nie mówiąc z strachu, że zrobię im krzywdę. Do tego wyglądam inaczej niż wcześniej. Znali mnie jako niedorozwiniętą jaszczurke, a teraz się zmieniłem fizycznie. Nie wiem jak zacząć rozmowę.... czuje się tak żałośnie.
Strach coraz to bardziej się we mnie zbierał, kiedy tylko byłem bliżej plemienia.
-Co teraz....- Powiedziałem do siebie lekko załamany. Wiedziałem, ze potrzebuje informacji co i jak z tym wszystkim, ale problem jest taki że nie wiem jak poprawnie zapytać.
Wylądowałem przed namiotem starszego plemienia. Znałem to miejsce trochę. No chyba, że się trochę zmieniło. Przytuliłem do siebie torbę, a nawet włożyłem rękę by wymacać czy nadal jest ten przedmiot. Rozejrzałem się po namiotach, a może nawet po ludziach z wystraszonym wyrazem twarzy.
-To ja Fabu! Wybaczcie, że teraz wróciłem po tym jak zniknąłem! Przepraszam!- Zacząłem krzyczeć. Nie wiem co mnie opętało.
-Proszę, wybaczcie mi to i że przejdę do innego tematu, ale potrzebuje pomocy. Co wiecie o smoczych kulach?! Skąd one są? kto je stworzył? Potrzebuje szybko każdej informacji! Bo jak nie to może być za późno!- Zamknąłem przy tym oczy, trzymałem kurczowo przy sobie torbę. Bałem się ich reakcji. Byłem głupi, że po takim czasie, po takiej zdradzie przylatuje po to by prosić ich o informacje. To tak jakbym ich wykorzystywał. Wstydzę się za siebie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Sty 28, 2019 6:37 pm
MG

Fabu przyleciał do indiańskiej wioski. Miny niektórych Indian wskazywały na niezadowolenie, inni się uśmiechali, zaś na twarzy Upy widać było ulgę. Rozstawił ręce na boki w geście powitania, podchodząc bliżej Fabu. Nie zdołał nic powiedzieć, ponieważ przybyły smok zasypał wszystkich słowami.
- Spokojnie, spokojnie... - starał się uspokoić go Upa, unosząc ręce w górę i kołysząc nimi na boki. Uśmiechał się delikatnie. Dopiero teraz Fabu zobaczył, że młody mężczyzna był poobdzierany i miał na ręce, na bicepsie, zawinięty bandaż.
- Smocze Kule spełniają życzenia, a co? - zapytał Indianin, kładąc rękę na ramieniu smoka. Zerknął zaraz za siebie, po czym wolną ręką pomachał do zebranego towarzystwa, że wszystko jest w porządku i żeby wrócili do swoich poprzednich zajęć. Oni skinęli głowami porozumiewawczo, a kiedy wymijali Fabu, poklepywali go po przyjacielsku po plecach i po ramionach. Był wśród swoich, mimo że wcześniej ich zostawił.
- Chodź, usiądziemy w namiocie i porozmawiamy na spokojnie. - skinął głową do zdenerwowanego Fabu i zaprowadził go do tipi. Gdy już znaleźli się w środku, usiedli na kocu z byczej skóry.
- A teraz, na spokojnie, opowiedz mi, co się z Tobą działo. Myślałem, że nie żyjesz. Ja sam cudem się uratowałem. Jednak nie jestem tak silny, jak myślałem. - uśmiechnął się delikatnie, drapiąc się po głowie. Po jego skroni spłynęła pojedyncza kropla potu. Zaraz jednak jego mina zrzedła, ponieważ nie było z czego się cieszyć. Osiemdziesiąt procent lasu Korina było zniszczone, a on, podobnie jak jego przodkowie, przysięgali chronić te tereny.
- Do Smoczych Kul wrócimy... Zastanawiające skąd ją masz...? - powiedział pod nosem, zerkając na torbę, którą Fabu trzymał tak mocno, jakby od tego zależało całego jego życie.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Sty 28, 2019 7:45 pm
Pierwsza osoba która się odezwała był Upa. Człowiek, który mu ufał, który wybrał go na towarzysza by mu pomógł z akcją dyplomatyczną z Kosmitami. To była jedna z tych osób, która się go nie bała, nie patrzyła na niego krzywym wzrokiem a taktowała jak równego i po przyjacielsku. Jak go tylko zobaczyłem to od razu zrobiło mi się ciepło na sercu, ale także smutno. Zostawiłem go tam, na pastwę losu. Wrócił stamtąd zraniony, cały w bandażach jest. To moja wina, że tak wygląda, powinienem go chronić. Ale z drugiej strony dobrze że żyje.
Kiedy tylko on mnie dotknął. Chciałem od razu się cofnąć, poczułem strach, nie wiedziałem co zrobić. Wpatrywałem się w niego przerażony. Nie zwróciłem uwagi, że powiedział coś o smoczych kulach. Teraz przeżywałem swoje wewnętrzne rozterki. A oco dokładnie mi chodziło? Byłem przerażony tym że mnie dotknął. Bałem się ze zaraz jeden zły ruch i zrobię mu krzywdę. Nie umiem się kontrolować, moja siła jest dla mnie nie poskromiona, boje się jej. Jeszcze wyjdzie tak jak podczas walki, raz uderzyłem i istota umarła, a tutaj dotknę i co wtedy?
Nagle ludzie z wioski przechodzili obok mnie i zaczęli mnie klepać. Tego też się bałem, ale uświadomiłem sobie dwie rzeczy. Nie mają mi za złe że ich opuściłem, zostawiłem Upe. A przede wszystkim, brakowało mi dotyku przyjaznych osób, ich czułości, uśmiechu, rozmowy.
Zacząłem płakać. Ze smutku, że tyle to przeżywałem to straszne spotkanie, że nie pozwalałem sobie tutaj wrócić oraz ze szczęścia, bo brakowało mi tego plemienia, mogę ich wreszcie zobaczyć i mi wybaczyli. Ciężko było wybrać co wtedy przeważało w moich uczuciach. Może szczęście? No mam taką nadzieje.
-N-no dobrze...- Powiedziałem jak dziecko i poszedłem razem z moim przyjacielem. No dokładnie mam szesnaście lat, wiec chyba powinienem kwalifikować się do młodzieży, ale czy to tak działa u takich jak ja? Nie wiem.
Usiedliśmy w tipi. Dużo lepsza miejscówka od jaskini. Im dłużej tu jestem tym coraz bardziej nie chce wrócić do mojego wiezienia. Spojrzałem na Upe, które zapytał się mnie oto co się ze mną działo. Zamilkłem, przestałem płakać, ale pociągałem nosem co jakiś czas. Wpatrywałem się ziemię, próbując zebrać swoje myśli. To jest dla mnie trudne. Nie wiedziałem od czego zacząć. Ale na całe szczęście zmienił temat mówiąc pod nosem o smoczych kulach. Odrazu spojrzałem zdziwiony to na niego, a potem na torbę.
-He?!- Na początku nie zrozumiałem dlaczego on wie o smoczej kuli, którą chowam w torbie, ale po chwili zrozumiałem. Byłem głupi. To było oczywiste, te moje pytania na dzień dobry oraz to jak trzymam tą torbę. Nie jestem raczej dyskretny co nie?
Wyciągnąłem smoczą kule z jedną gwiazdką i podałem ją mojemu towarzyszowi.
-Zabrałem czerwonej armii.... Nie zrobiłem im krzywdy! po prostu bali się mnie, a potem oślepiłem i uciekłem z nią. Czuje się trochę parszywym złodziejem, ale zrobiłem to dla większego dobra.- Wymówki! to brzmi jak wymówka! zrobić coś złego dla dobra.
-Dowiedziałem się od nich, że te smocze kule mogą spełniać życzenia. Wszystko oco poprosisz może zostać spełnione. Nawet przywrócenie do życia zmarłych.- Zaakcentowałem to ostatnie. Chciałem to zrobić. Chciałem wskrzesić tych którzy przeze mnie umarli. No ale wracając do mojego dalszego monologu.
-Musze dowiedzieć sie wszystkiego o tych kulach. Do tego muszę jak najszybciej zacząć działać ponieważ armia czerwonej wstęgi ma już trzy! Dzięki mnie nie mają czterech, a nadal trzy. Jeżeli nic teraz nie zacznę robić to może być za późno. A kule zabrałem dość niedawno, zaraz po tym spróbowałem tak polecieć by nie zlokalizowali miejsca do którego zmierzam, czyli do was. Byli przy tym oślepieni, więc raczej nie mają zielonego pojęcia gdzie się znajduję. To tyle co wiem...- Powiedziałem do siebie na koniec, jakbym był jakiś nieprzydatnym członkiem plemienia, jakby te informacje były prawie niczym.
-Co do tego kiedy zniknąłem....- Zacząłem swój wywód....
-Załamałem się. Czułem się rozerwany, nadal się czuje w pewnym sensie. Nadal to mnie nawiedza, nie wiem co z tym zrobić. Po prostu już nie wiem. To wszystko mnie niszczy od środka.- Złapałem się za głowę i pochyliłem się dość nisko, tak w geście bezpieczeństwa.
-Kiedy tylko ci sakanie okazali się źli to zaczęła się walka, czyż nie? Ja-jak wyruszyłem do walki w swojej n-nowej formie, no-nowej sile, zabiłem jednym ruchem jednego z nich.... Zabiłem go! a tego nie chciałem! Nie chciałem splugawić się krwią! Nie chciałem zamordować! Każdy ma prawo do życia! A ja to zniszczyłem, odebrałem życie innej osobie! BRZYDZĘ SIĘ SOBĄ!- Ostatnie słowa wykrzyczałem z wszystkimi emocjami które we mnie tkwiły. To był mój krzyk rozpaczy, gniewu, wołania o pomoc. Po chwili kontynuowałem już ciszej i bez zbędnych emocji na tą chwilę.
-Nie wiem kiedy ale byłem przy drzewie po tym wszystkim. Wiedziałem co zrobiłem, byłem przerażony i uciekłem do jaskini w górach. Tam leżałem, myślałem, użalałem się nad sobą.... aż wreszcie wyszedłem. Chciałem wrócić do życia, świata zewnętrznego, brakowało mi was, wszystkiego tutaj, ale się boje że wam coś zrobię.- Spojrzałem z łzami w oczach na Upe.
-Pomóż mi.... pomóż mi ze mną.... pomóż mi z smoczymi kulami.... bo prawda jest inna.... nie robię tego tylko dla tego że chce uratować wszystkich przed czerwoną armia, która zbiera kule.... chce odwrócić wszystkie złe rzeczy które zrobiłem.... jestem żałosny...- załamałem się i schowałem twarz w dłoniach.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Sty 30, 2019 8:56 pm
MG

Upa patrzył na Fabu, kiedy opowiadał o tym, co się z nim działo. Na twarzy smoka, po jego emocjach, zachowaniu, widać było, że nosi na swoim sercu ogromne brzemię.
Indianin nie odezwał się, dając skończyć swojemu przyjacielowi. Nie chciał mu przerywać. Lekko się zdziwił, kiedy Fabu wykrzyczał, że brzydzi się sobą.
Nastała chwila ciszy. Załamany smok schował twarz w dłoniach, nie mogąc się pogodzić z tym, co zrobił. Z tym, że odebrał życie drugiej istocie.
Upa podniósł się i podszedł do Fabu. Stanął obok niego, kładąc zaraz dłoń na jego ramieniu. Zacisnął ją lekko.
- Wiesz... Nikt nie jest idealny. Taki ktoś nie istnieje. - tu przerwał, po czym poklepał Fabu, kontynuując dalej:
- Każdy popełnia błędy, a świat, w którym przyszło nam żyć, wcale nie ułatwia ich unikania. Jesteś dobry, Fabu. Napędza Cię szlachetny cel. Większość zbiera Smocze Kule z egoistycznych pobudek. Ty robisz to dla kogoś innego. Chcesz wszystko naprawić. Bogowie to widzą i biorą pod uwagę. - zabrał dłoń, ale nim to uczynił, ponownie poklepał załamanego smoka.
- Oczywiście, że pomogę Ci zebrać kule. Mamy okazję do wskrzeszenia wszystkich ofiar tamtego felernego dnia. Nie martw się... Będzie dobrze. - Upa uśmiechnął się i zacisnął pięść, pokazując swoją determinację.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Sty 30, 2019 9:29 pm
Kiedy tylko poczułem dotyk na moim ramieniu odrazu podniosłem głowę i spojrzałem na Upe. W jego spojrzeniu można było zobaczyć współczucie, zrozumienie, przejęcie się moimi problemami. To było miłe. Potrzebowałem tego, nawet nie wiedziałem, że potrzebowałem wsparcia drugiej osoby tak bardzo. Nie jakiś głośnych wskazówek co robić, czy coś, a po prostu bliskość kogoś kto będzie przy mnie w tym trudnym dla mnie okresie. To było wspaniałe.
Zaczął mówić. Powiedział coś co było w zupełności prawdą. Każdy popełnia błędy, to zrozumiałe, ale wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawę. Takie łatwe i proste, a ciężko mi było to zrozumieć. Tylko nie mogę się zgodzić z tym, że jestem dobry. Nie wiem czy taki jestem, byłem stworzony przez czerwona armie. Co jeżeli w środku coś we mnie siedzi? Czeka aż się uwolni i wtedy będę zły? To mnie przeraża. Nie wiem kim tak naprawdę jestem, z czego pochodzę, kim byli ci od których pochodzę. Dopóki się tego nie dowiem to nie będę kompletny, będę żył w niewiedzy, w przekonaniu że nie znam siebie.
-M-masz rację. Każdy popełnia błędy....- Powiedział to na głoś, spojrzałem w bok wzdychając. Była to prawda, jak już wcześniej stwierdziłem, ale to nie jest od tak, że ktoś powie raz i już ktoś zmieni swoje zachowanie, nadal mam w tym pewne wątpliwości, ale jego słowa dały mi trochę do przemyślenia nad ten temat. Może na serio za bardzo to przeżywam? Zmieńmy temat. Bo to nie ja jestem tutaj głównym powodem, nie przyszedłem się tutaj użalać nad sobą.
-Mamy jedną smoczą kule, ale potrzebujemy ich więcej, a przede wszystkim trzeba jakoś odebrać pozostałe czerwonej armii.- Pokazałem na kule, którą dałem wcześniej Upie. To był kawałek do sukcesu, by przywrócić wszystkie życia która zostały zabrane przez zło. Musimy to zrobić dla nich, dla naprawienia moich błędów, dla przeszkodzenia armii czerwonej wstęgi w ich niecnych planach.
-Co wiesz o smoczych kulach? Musisz wszystko mi powiedzieć o nich. Skąd one są? Kto wie o nich jak najwięcej. Nie mogę tutaj teraz siedzieć w miejscu, muszę działać.- Wstałem na równe nogi, naprężyłem mięśnie i pokazałem na smoczą kulę.
-Ona też nie może tutaj zostać. Jeżeli już mają trzy, znaleźli wcześniej właśnie tą kule, to mogą znaleźć ją ponownie, a nie chce narazić plemienia na jeszcze gorsze niebezpieczeństwo. Dlatego musi być ze mną. Musisz mi wszystko powiedzieć, gdzie mogę znaleźć resztę albo kogoś kto może mi w tym pomóc.- I postanowiłem zabrać smoczą kulę oraz znowu schować ją do torby.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Lut 01, 2019 4:50 pm
MG

Upa zatrzymał się przed wyjściem, zasuwając je szmatą, by nikt nie mógł podsłuchiwać ich rozmowy. To nie tak, że nie ufał swojemu ludowi, ale wolał być bezpieczny. Odwrócił się twarzą do Fabu i uśmiechnął się delikatnie.
- Mój ojciec... - zaczął, podchodząc do smoka, aż w końcu usiadł po turecku na jednej z poduszek.
- Kiedy byłem mały, mój ojciec opowiadał mi historię o Smoczych Kulach i o Boskim Smoku, Shenlongu. Po zebraniu wszystkich siedmiu kul, należało wypowiedzieć formułkę "Przybywaj Shenlongu i spełnij moje życzenie!", a wtedy wyłaniał się z nich niewyobrażalnie wielki smok. Z tego co wiem, może spełnić dosłownie każde życzenie. Został stworzony przez boga tej planety, ale... Nigdy nie miałem okazji go spotkać. Mówi się, że Mistrz Korin, opiekun tego lasu, kiedyś u niego trenował. - tu przerwał, kiwając głową do przodu i przytakując samemu sobie.
- To tylko ogólniki. Jestem pewien, że Mistrz Korin wie na ich temat o wiele więcej. Niestety, żeby się do niego dostać, będziesz musiał stoczyć walkę ze mną, a później wspiąć się po słupie wyłącznie za pomocą siły mięśni. To oznacza zero latania! - tutaj Upa podniósł nieco głos, kiwając palcem do Fabu, by się nawet nie ważył używać Bukujutsu. Zaraz po tym wstał, otrzepując swoje spodnie i podszedł do przyjaciela. Położył obie ręce na jego barkach, spojrzał na niego z szerokim uśmiechem na twarzy i skinął głową na znak, że z pewnością sobie poradzi.
Fabu
Fabu
Liczba postów : 51

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Lut 01, 2019 8:09 pm
Zaczął się dziwnie zachowywać. Co mam na myśli? Podczas do wyjścia z namiotu i zsunął kotarę, jakby to miało zmniejszyć możliwość wychodzenia informacji z tipi. Myślę, że cała wioska już się kręciła obok, kiedy słyszała moja krzyki, ale kto wie, może pomyśleli że to coś normalnego z moimi krzykami.
Kiedy tylko usłyszałem "mój ojciec", postanowiłem niczego nie mówić, zacząłem słuchać z najwyższą powagą. Nie chciałem mu przerywać. To wspomnienie, informacja była związana z jedną z ukochanych osób Upy. Trzeba to uszanować. Przy okazji dowiedziałem się bardzo ważnych informacji. Po zebraniu wszystkich kul trzeba wypowiedzieć formułkę "Przybywaj Shenlongu i spełnij moje życzenie!". Czyli coś jak bajki z magiczną lampą, tylko zamiast pocierania mamy zdanie które przyzywa magicznego smoka. Dalsze informację mnie lekko zszokowały. Tatusiek mówił o religiach, jak to jest, że to wszystko jest nie prawdziwe, a tutaj słyszę o Bogu, który stworzył magiczne kule. Czyli nie wszystko co słyszałem od osoby która się mnie opiekowała w szklanej tubie, jest prawdziwe. Każdy może się pomylić, co nie? Ostatnie informację mnie zszokowały, ale te na końcu mnie przeraziły. O Korinie zareagowałem w środku podekscytowany, że jesteśmy w jego lesie, że jest na górze słupa przy którym tyle już mieszkałem. Tylko kiedy usłyszałem, że muszę najpierw zmierzyć sie z Upą przed wspinaczką do Mistrza Korina. Wróciło moje przerażenie z wcześniej. Zacząłem się trząść. Nie wiedziałem czy dam radę. Przecież mogłem go zabić! Jak tamtego rybo-człeka! A nie daruje sobie jak zrobie krzywdę mojemu przyjacielowi! Chciałem na ten moment uciec.
-N-nie...- Próbowałem wydobyć z siebie odgłos sprzeciwu, ale wtedy podszedł do mnie, położył swoje dłonie na moich barkach i kiwnął głową, że wierzy we mnie. Poczułem się wtedy lepiej, poczułem w sobie odwagę, poczułem że Upa da sobie radę, że mogę się mylić, nie muszę być jednak aż tak silny, że mogę wszystko jednym ruchem zabić. Przełknąłem ślinę i uśmiechnąłem się do niego, łapiąc za jego dłonie.
-Dobrze! Spróbuje przyjacielu!- Zostawiłem jego dłonie i ruszyłem do wyjścia.
Kiedy tylko wyszedłem postanowiłem stanąć tam gdzie jest najwięcej miejsca w wiosce. Spojrzałem na Upe zdeterminowany, ale nie przybierałem żadnych postaw obronnych. Stanąłem wyprostowany wraz ze swoją torbą.
-Jestem gotów. Jako iż jesteś ranny... Zaatakuj pierwszy! Uderz we mnie wszystkim co masz UPA!- Postanowiłem nic nie robić. Chciałem poczuć wszystko co miał. Chciałem wiedzieć czy jest silny. Przede wszystkim chciałem się mylić, że jestem za silnym stworzeniem na tą planetę.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Lut 02, 2019 9:37 pm
Całe to spotkanie było dość specyficzną sytuacją, gdyż same rozmowy odgrywały ważniejszą rolę, kiedy to nasz bohater stronił od konwersacji. Z każdymi kolejnymi dywagacjami nasz bohater nabierał mniejszego dystansu do innych, chociaż zdobywanie informacji to też pewien rodzaj rozmówek, z tym że główną rolę grają pytania androida w kierunku pozostałych. Warto przecież nadmienić, że Ranzoku wciąż podąża według swego widzimisię, byleby zbliżyć się do głównego celu. Ważne, że każda informacja jest na wagę złota lecz nie za cenę życia, o której była mowa kilka chwil wcześniej. Odrzekłszy pełen przekonania, iż nie zakończy się to zgonem. Nagle po przybliżeniu się przez staruszka do blondasa coś dziwnego się stało. Pierwszy raz doświadczył tego na własnej skórze. Podczas, gdy po wypowiedzeniu zlepku zdań przez starca, ujrzał swoją dłoń, która znikała i pojawiała się z niewyjaśnionych przyczyn. Czo to za czary? Po kilku sekundach znalazł się w nieznanym miejscu, gdzie zewsząd biła niebieskie barwa jakby był ponad chmurami, ale to raczej niemożliwe. Prawda? Prawda?! Pod stopami ujrzał śnieżnobiałe płytki albo jej fragmenty, gdyż bardziej przyjrzeć się nie mógł, a nagle poczuł kolejny nieznany dotyk, a pamiętać należy, że zły dotyk boli przez całe życie. Zielone ramię? Jakaś nieznana cywilizacja pewnie, o której Ranzoku nie było pisane, by wiedzieć. - Co do... - Jego dalsza część nie byłaby słyszalna, bowiem spadał na dół. Coś tam z cholerą w zdaniu. Przez chwilę był zszokowany, że coś takiego się dzieje, wiec miał wrażenie jakby był to jakiś koszmar, pomimo prób uszczypnięć, nie zbudził się z żadnego letargu, niestety dzieje się to chyba naprawdę. Już nie zdążył użyć techniki latania, bowiem impet spadania mu na to nie pozwalał. To koniec? Już chciał przepływać przez rzekę Styksu wiedząc, że nie ma ratunku. Tuż przed lądowaniem nagle zatrzymał się blisko ziemi. Jakby czas zastygł na chwilę. Opatrzność boska? Może być w tym ziarenko prawdy, chyba że zmieniliśmy się z Dragon Ball w uniwersum Matrixa. Tam są naginane zasady tak bardzo, że aż jest to niedorzeczne, lecz z drugiej strony przeistaczanie energii w kule, promienie lub fale, też jest zgoła nad wyraz podejrzane dla osób trzecich. Ale co, kto woli. Wylądował na ziemi, co wiązało się z pewnym bólem po upadku, nie było to przyjemne, ale jakichś poważnych złamań nie dostąpił po wstępnym wglądzie. Rodziło się za to kolejne pytanie... gdzie teraz do diaska się znajdował? Przecież był gdzieś pośród gór i nagle krajobraz mocno się zmienił, nie wspominając o tajemniczej platformie, na której przez chwilę się znajdował, choć szczegółów nie był w stanie ujrzeć.  Nie zdążył rozejrzeć się po terenie z białym podłożem. Aktualnie znajdował się przy jakimś dziwnym totemie. Czyżby trafił na jakieś tajemnicze miejsce kultu? Kto to tam wie. Dookoła rozstawione były namioty w dość charakterystycznych wzorach na zewnątrz. Pytał siebie, gdzie się znajdował, ale były to raczej pytania bez podstaw, bo sam ni cholery nie rozumie teraz. Warto zrobić jakieś rozpoznanie po terenie. Gdzieś po chwili konsternacji zbliżył się do kompleksu namiotów i zawołał swym boskim głosem - Halo? Jest tu ktoś? - Miał nadzieję, że ktoś odpowie i wyjaśni mu co nieco. Na razie nie ruszał tajemniczego totemu, nie chcąc urazić tutejszej ludności, bo nie zna panujących tu zwyczajów i nie chciał już nastawiać się wrogo wobec potencjalnych mieszkańców tego terenu. Ów wieża sięgała niebios, więc pewnie jest tam platforma, z które spadał, lecz może się mylić równie dobrze. Chyba pewnie zauważyłby jakieś kolejne zmiany na ciele jakby naginał rzeczywistość po poprzedniej sytuacji, więc wszystkie znaki na niebie wskazują, iż na górze jest coś o czym wiedzą tylko nieliczni. Na razie nie ma co gdybać. Wpierw należy się dowiedzieć, gdzie się znajdował. W razie pojawienie się jakichś ludzi podnosiłby ręce do góry na znak, że nie jest tu w złych zamiarach. W razie ataku będzie się bronić, lecz nie zamierza odpowiadać tym samym, dopóki Jego życie nie będzie zagrożone. Naprawdę w tej chwili nasz bohater potrzebuje kilku odpowiedzi.
Sponsored content

Wioska Plemienia Karinga - Page 4 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach