Go down
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pon Wrz 16, 2019 6:32 pm
Zatrzymał się przed kocurem i splótł ręce na wysokości klatki piersiowej. Słuchał wszystkiego, co miał mu do powiedzenia Korin, a z każdym słowem coraz mocniej zaciskał zęby. W momencie, w którym padło imię "Piccolo Daimao" Guts uniósł głowę w górę. Nie widział żadnego Pałacu, ale to raczej nie było dziwne. Ze szczytu wieży Korina też nie widział tego miejsca. Nie wydawało mu się, żeby kot kłamał. W końcu i tak już nic nie miał, więc po co kłamać? Dlatego Gutsowi pozostało tylko złożenie wizyty temu całemu Daimao. To on zniszczył całą nadzieję chłopaka. Nie miał zamiaru mu odpuścić. Nie tym razem. Nie miał niczego, nawet celu w życiu. Jeśli zginie, to i tak to wiele nie zmieni, a przynajmniej spróbuje się chociaż zemścić. Wcześniej nie miał takiej okazji, bo był zbyt słaby i mógł zginąć, a miał nadzieję na przywrócenie wszystkiego, co utracił. Teraz jednak nie miał nadziei, niczego. Nie widział plusów w dalszym życiu. Ba! Jeśli zginie, to szybciej spotka się z przyjaciółmi! Pierwszy raz cokolwiek może mu się udać... Wystarczy tylko wzlecieć w górę i znaleźć Pałac. Znaleźć tego, który wszystko zniszczył. Daimao... Tak... Warknął, a złota aura po raz kolejny go otoczyła. W następnej chwili znajdował się już w górze i leciał używając całej swojej prędkości na spotkanie z przeznaczeniem. Oby tam był, oby tam był, oby tam był...
Miał wszystkie potrzebne informacje. To było jego ostatnie zadanie. Ostatnia misja. Po niej... Nie wiedział co po tym zrobi. Zemści się i koniec. Niech się dzieje, co chce. Nie był tutaj mile widziany, nie miał też domu, ani rodziny. Nie miał niczego. Poza szansą na zemstę. Tak... Dokładnie... Tylko to mu pozostało. Zemsta lub śmierć. Nie miał zamiaru odwlekać żadnego z tych wydarzeń. Musiał tylko dolecieć....

Z/t
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 18, 2019 4:42 pm
Z początku okropna informacja spłynęła nim jak po kaczce. W czasie kiedy kocur gadał jeszcze z tym nieznanym mu typem który rozwalił wieżę, Shade był tak jakby w nieświadomości. Po prostu stał, niby ich słuchał, niby nie. Coś tam łapał i zapamiętywał, ale nawet się nad tym zastanawiał. Kiedy tamten odleciał, Przeklęty, jakby wybudzony z koszmaru, zamrugał parę razy... i zaczął odchodzić w stronę lasu. Wyglądał jak ktoś zmarły. Śmiertelnie blady, nawet bardziej niż zwykle, martwe, nieobecne spojrzenie. Nawet nie patrzał dokąd idzie, zupełnie jakby, był jakimś zombie wskrzeszonym przez nekromantę. Tak sobie szedł aż uderzył w drzewo które oczywiście nie zeszło mu z drogi... wielkie mi zaskoczenie. W każdym razie popatrzył na nie przez chwilę... Po czym pierdolnął z całej pety w nie głową. Jak można przypuszczać, przy tak nieludzkiej sile, nie stanowiło to zbyt wielkiego problemu. Drzewo padło jak długie, a on kontynuował swoją wędrówkę, po jakimś czasie zatrzymał się. Jakimś sposobem trafił na ukryty, mały gaik z jeziorkiem i dużym kamulcem obok. Usiadł sobie na nim, westchnął głośno i wtedy, po raz pierwszy, potwierdził własne przypuszczenia na głos -Czyli... Jestem już martwy?! Woda poszła w pizdu, a według Guru to była jedyna opcja uratowania mnie... NO KURWA!!!!!!!!! Nagle jego twarz zaszła lekką czerwienią wściekłości, jego pięść powędrowała w kierunku kamulca na którym siedział. NIe było to, jednak uderzenie z całej pary. Raczej takie typowego ziemianina, żałującego siebie. -Czyli co? Chuj, po ptakach, zdechnę w męczarniach, albo zmienię się w jakiegoś Nierozumnego Zajoba?! Nie ma chuja! To się nie może tak skończyć! Zaczął uderzać jak opętany w kamień tracąc nad sobą kontrolę. Kontynuował żale nad samym sobą. - Dlaczego taki syf zawsze musi mi się przytrafiać??! Najpierw ten je*any debil diabeł przez którego mój poprzedni świat poszedł w pi*du tak jak moje wspomnienia, a tutaj jakiś typ nałożył na mnie namiar i klątwę, która mnie ostro doje*ie? NIE DAM SIĘ TAK ŁATWO, DO KU**Y NĘDZY! SŁYSZYSZ MNIE TY ŚMIECIU COŚ MNIE TAK URZĄDZIŁ? JAK CIĘ ZNAJDĘ... GHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA -  W chwili kiedy po raz drugi w pełni uświadomił sobie, że jego życie znowu, mówiąc bardzo brzydko... Rozjebało się jak Tirówka przed klientem, nagle ogarnęła go ogromna wściekłość, taka jakiej nigdy wcześniej nie czuł. Kolejne wspomnienia wróciły. Jednak jedno z nich, było wyjątkowo paskudne... Kiedy miał siedem lat, był niewolnikiem tego samego demona którego zniszczył na sam koniec swojego poprzedniego życia. Jego małżonka... Lubowała się w dzieciach... a w szczególności w jednym. Okropieństwa[ dla niego] jakie mu gotowała przez parę lat były tak okrutne, obelżywe i nieprzyzwoite, że nic dziwnego, że był z niego taki Emo!. Jednak równie okropna była jego ,,ucieczka'' Pewnego dnia, wszystkich niewolników zebrano i zaczęto wyżynać jak bydło, pewnie zastanawiacie się, jakim cudem przeżył? Niestety... Ta część wspomnienia nie wróciła, ale nadal wyczuł emocje jakie się kryły za tym. I powiem tak, to było nawet gorsze niż ta lubieżna ,,przygoda'' z Diabelicą. Teraz wszystkie emocje, zarówno stare i nowe, wypełnione odrazą do innych, do samego siebie, obrzydzeniem, wściekłością, smutkiem, doprowadziły go do istnego załamania nerwowego. Zaczął krzyczeć, bardzo głośno, głosem wypełnionym negatywnymi emocjami.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA- Kolanami upadł na ziemię, zaczął młócić pięściami podłoże, jakby chciał je zmasakrować do nie-istniejącego stanu. Wtedy... Zaczęło się. Nagle piorun uderzył w centrum małego jeziorka, potem drugi. Trzecia błyskawica uderzyła tuż obok niego. Zaciskając zęby z całej siły i uderzając o ziemię, z własnej bezsilności i przeznaczonej z góry śmierci w męczarniach... PO RAZ KOLEJNY! Wtedy jego ciało jakby zareagowało, włosy zaczęły blaknąć i zmieniać barwy. Oczy świeciły i także kolorystycznie przechodziły transformacje. Jego mięśnie oraz energia życiowa/energetyczna także jakby zaczęła się pompować. Zupełnie jakby dokopał się do nowego źródła wody na pustyni. Nagle podniósł się, spojrzał w niebo i wydał z siebie zwierzęcy, nieludzki... Metaliczny warkot, a z jego ciała wybuchła złota[lub złoto-czarna jak można] Aura, która wgniotła sporą część gaiku parę metrów pod ziemię, a większa część jeziorka wychlusnęła na zewnątrz. Stał tak... w zmienionej formie, potęzniejszy, bardziej nieokiełznany, wszelkie ludzkie emocje i zmysły odeszły. Została tylko zwierzęca świadomość, która nakazywała mu czekać, a dopiero potem ruszyć... Ruszyć... Na polowanie.

Occ:
SUPER SAYANIN AKTYWACJA! XD

Choć w moim przypadku to raczej:

-Edgy Super Sayanin
-Madness Super Sayanin
-Beast Super Sayanin
-Psycho Super Sayanin
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Wrz 19, 2019 2:50 pm
MG

Akceptacja Transformacji
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 22, 2019 8:22 pm
Wszystko się może zmienić w jednej chwili. Tak też się stało z naszym kochanym przeklętym Sayaninem. Jego powłoka i charakter zostały rozszarpane, a następnie zastąpione przez prawdziwe instynkty które uwolnił poprzez przemianę w nie taką legendarną przemianę Super Sayanina. Chwilę po jej aktywacji, zgasił ją od razu aby niepotrzebnie nie marnować energii. Po krótkim przemyśleniu swojej sytuacji doszedł do jednego, dość oczywistego wniosku. Skoro Korin nie może mu pomóc, może Czoko Koko Chocolay może? W końcu to jego zarekomendował mu Fuu... Choć mogło to wynikać z faktu, że nie wie kto to biały kiciałek. Szczegóły, w każdym razie, jego nowy cel stał się jasny. Po prostu zapyta właściciela rozpieprzonej wieży o jego konkurenta. Zawsze coś, więc wyskoczył w powietrze i ruszył lotem z powrotem w stronę wioski. Niewiele się zmieniła, nic dziwnego skoro minęło zaledwie parę minut. Shade już nie patrzał na nich z współczuciem i jako taką chęcią pomocy. Teraz, jedyne uczucie jakie dla nich miał, to zimna obojętność. Los wszystkich nieznanych mu osób przestał go obchodzić nawet w najmniejszym stopniu, teraz byli dla niego tak cenni jak źdbło trawy, czyli absolutnie nic. Z ukrywaną nutą szaleństwa zbliżył się się jeszcze raz do kota i odezwał się. - Ostatnie pytanie... Słyszałem, że istnieje na ziemii drugi koci mędrzec czy ktoś, nazywa się Chocolay, wiesz może gdzie mam go szukać?-
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 22, 2019 9:32 pm
MG

Indianie uwinęli się skrzętnie, przygotowując ciało poległego Upy do pochówku. Znajdował się, póki co, w jednym z tipi, które pilnowane było przez dwóch rosłych mężczyzn. Z grzeczności zajęto się także dziewczyną, która zginęła przez nierozwagę Gutsa. Korin siedział pod słupem, który prowadził do jego wieży. Patrzył na swoje łapy, jakby obwiniał się za to, co się stało. Westchnął cicho i schował twarz w kolanach, nie chcąc z nikim rozmawiać. To był czas żałoby.
Pojawił się Shade, ponownie zwracając się do białego kocura. Tym razem nie owijał w bawełnę. Przykrywka poległa, karty zostały rzucone na stół, kawa postawiona na ławę.
- Chocolay? - zapytał kocur, przenosząc swoje spojrzenia na Saiyanina.
- Upadłeś na głowę? To jest zło. - wstał i stanął przed Shadem.
- Jedyne, co spotkasz u Chocolaya, to ból i rozczarowanie. - rzucił kocur, podnosząc swoją drewnianą laskę.
- Powinieneś trzymać się od niego z daleka. - dodał na odchodne, odwracając się na pięcie. Podszedł do słupa i przystawił do niego swoją łapę, jakby chciał rozpocząć modlitwę.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Wrz 22, 2019 9:49 pm
Kocur w ogóle nie był pomocny. OOOO JEZU, SPOTKASZ TAM ZŁO I ROZCZAROWANIE... Już tyle tego doświadczył, aby takie ostrzeżenia robiły mu jakiekolwiek zastanowienia. Przy okazji dostrzegł, że indianie zajęli się całą robotą i już wyprawiali, mniej więcej, pogrzeb tej dwójki ofiar które zginęły przez głupotę tamtego Sayanina, który go zresztą obchodził tyle co kupa gówna... Korin tymczasem położył łapkę na ruinach swojej wieżyczki z roszpunki i zaczął mamrotać jakieś niezrozumiałe bliżej słowa. -Nic o mnie nie wiesz... Przeżyłem już tyle zła, że odrobina więcej to dla mnie praktycznie jak splunąć. Muszę odnaleźć tego drugiego kota! Jeśli istnieje choć cień szansy, że jest on w stanie mi pomóc, to moja jedyna opcja. Wyglądam ci na takiego którego da się odstraszyć jakimiś ostrzeżeniami?. Powiedz mi jak go znaleźć, a więcej nie będę ci zawracał gitary. Pójdę w swoją stronę i w miarę moich skromnych możliwości, będę unikał tego miejsca.- Pod koniec trochę mu naściemniał, gdyż gdyby musiał, lub chciał bo ma taki kaprys, wróci tu i skosi wszystkich i wszystko jak zboże, ale na razie nie było takiej potrzeby... HE...HE
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Wrz 25, 2019 9:18 pm
MG

Korin mamrotał pod nosem modlitwę, ale ta została przerwana przez nadgorliwego Saiyanina. Ciągle trzymając łapkę na wieży, odwrócił swoją głowę w stronę Shade'a. Zmarszczył swoje brwi i odwrócił się całkowicie przodem do młodzieńca. Westchnął cicho i pokiwał głową na boki. Był trochę rozczarowany. Bez słowa odszedł kawałek dalej, po czym laską wskazał wschodni kierunek. 
- Wieża Chocolaya znajduje się na jednej z wysp na oceanie. Przy odrobinie szczęścia go odnajdziesz, ale nie spodziewaj się, że ci pomoże. Później nie mów, że cię nie ostrzegałem. - spojrzał chłopakowi prosto w oczy, po czym sięgnął ręką wgłąb swojego futra i wyjął jedną fasolkę. Spojrzał na nią z sentymentem, po czym wręczył ją Saiyaninowi.
- To ostatni fasolka Senzu. Przywróci ci zdrowie, kiedy będziesz w stanie krytycznym. Skorzystaj z niej rozważnie. Mi się już do niczego nie przyda... Daję ci ją na znak pokoju. - skinął głową, ale nie mógł się zdobyć na uśmiech. Zbyt wiele żalu i smutku go przytłaczało.
- Powodzenia. - odparł, wracając do swojej modlitwy, znów opierając się łapą o słup, który niegdyś wiódł na szczyt jego wieży.
_____
Mapa z lokacją. Odpowiedni temat stworzymy przy kolejnym odpisie.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Wrz 26, 2019 10:00 pm
Shade cierpliwie oczekiwał aż kocur się wreszcie przełamie i pomoże mu z łaski swojej. Jeśli nie, ci ,,biedni'' ludzie mogą mieć ,,problemik''. Na ich szczęście nie trzeba było się posuwać tak daleko. W końcu Korin wyjaśnił mu mniej więcej lokalizację, gdzie powinien się znajdować czoko koko alias Chocolay. Duży krok naprzód, tymczasem, to jeszcze nie był koniec ! Kiciałek wyciągnął jakąś małą... Fasolkę i wpatrywał się w nią jak w swoją byłą z którą nie może już kopulować... ponieważ w końcu musi ją pochować. W każdym razie dał mu ją i oświadczył, że to coś nazywa się Senzu i wyleczy go w krytycznym stanie! O kurde, tego to się nie spodziewał. Jakieś magiczne fasolki, skąd takie rzeczy się biorą ? No nic, czas ruszać w drogę, koteł rzucił mu ,,powodzenia'' na co Przeklęty odpowiedział krótko. -Dzięki, jestem twoim dłużnikiem- I pomyślał Co by powiedzieć, właśnie ocaliłeś tych ludków... Czas w drogę

Z/t: Bagna i moczary pod wieżą
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Czw Paź 03, 2019 12:01 am
W dalszym ciągu, chłopak interesował się tym, co właśnie dzieje się w pałacu. Jak daleko ta walka może się posunąć? Chłopak otrzymał pokrótce streszczenie tego co się stało na miejscu. Zaczęło się od Gutsa, czyli tego Saiyajina, który chciał zabić Kenzurana, dowiedział się również, że był taki niejaki Nihilius, którego przecież nie widział. Przeszli do swoich interesów,  ale Popo nie znał szczegółów, więc Android może jedynie gdybać do czego to doszło. W natłoku wyrazów, chłopak usłyszał znajomy głos. Był to Korin, który wręczył im wodę. Chłopaka ciekawiło również jak wieża skończyła w taki sposób. - Korin. Co się stało z twoją siedzibą? Miałeś nieproszonych gości? - Zapytał, kierując wzrok na kotka i odpowiadając na Jego przywitanie machnięciem głowy ku dołu. Oznaczało to zarówno szacunek oraz przywitanie. Ranzoku wówczas nie był przyzwyczajony jeszcze do ludzkich fanaberii. Oczekując odpowiedzi od kotka, spojrzał potem na Mistera Popo, który opowiadał coś o o ojczyźnie Kamiego oraz o tym, że smocze kule straciły swoją moc. Nie wiedział dlaczego musiało się tak stać w momencie, gdy jedno życzenie mogłoby odmienić całą sytuację. Kapryśny los, powiadam Wam! - Czemu należy wskrzesić kule? Jak mogły stracić swoją moc? Przede wszystkim, czym oraz gdzie jest ta ojczyzna Kamiego? Jak to ma Nam pomóc? - Rzucił kilka pytań w stronę czarnoskórego posiadacza białego turbanu. Czyżby los smoczych kul zależał od Wszechmogącego? Brzmi głupio, ale na dłuższą metę ma to przecież sens, jednakże odpowiedź otrzyma później, o ile takowej udzieli mu Popo. Musiał się doinformować w tych sprawach, bo przecież ważą się losy planety, która rzekomo została uwolniona spod jarzma Armii RR. Ranzoku wiedział jedynie, że Kami oraz Daimao byli rasą Nameczan. Pewnie mają zieloną skórę, duże uszy oraz cztery palce? Tak z grubsza. Jak wiele nasz bohater będzie musiał poświęcić dla ratowanie kul lub Kamiego. Popo również wspominał, że spodziewał się jakiegoś wojownika, który przekaże wolę Wszechmogącego.

KONIEC TRENINGU
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Paź 04, 2019 5:30 pm
MG

Karin westchnął cicho i pokręcił głową na boki. Spojrzał na Raznoku i zawahał się, ale w końcu odpowiedział.
- Moja wieża została zniszczona przez Saiyanina, który poszukiwał Smoczych Kul. Domyślam się, że spotkałeś go w pałacu Wszechmogącego. - skinął głową, zerkając zaraz na Mistera Popo. Ten był jeszcze lekko podenerwowany, ale stopniowo się uspokajał.
- Odkąd Kami-sama połączyć się z Daimao, Smocze Kule przestać działać. My musieć znaleźć nowy Wszechmogący. Popo nie wiedzieć, gdzie lecieć, ale wiedzieć gdzie być statek, którym Wszechmogący przylecieć na Ziemia. - odpowiedział, na moment robiąc przerwę. Karin gładził łapą swoje odstające wąsiska, słuchając z zaciekawieniem.
- Jeszcze być... - zaczął, ale nie mógł skończyć. Dopiero napierający kocur sprawił, że Popo rozwinął swój język.
- Jeszcze być drugie Smocze Kule, ale być bardzo niebezpieczne! - powiedział głośniej, kręcąc rękami nerwowo.
- My nie móc ich użyć... - westchnął z dziwną ulgą. Karin spojrzał na Ranzoku, po czym znów ulokował swoje spojrzenie na bożym pomocniku. Drugi zestaw Smoczych Kul? Ciekawe...
Ni stąd, ni zowąd, kilkanaście metrów od trójki, coś runęło o glebę, wyłamując kilka drzew. Ziemia się zatrzęsła, a ptaki w popłochu uciekły z koron drzew. To był Android #16. Przykryty był powalonymi drzewami. Połowa jego głowy była zniszczona, a na całym jego ciele widniały wgniecenia po uderzeniach.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Paź 06, 2019 3:55 pm
Chłopak celowo chciał zebrać jakieś informacje, może kiedyś przyda się ta wiedza i będą mogli później jakoś to wykorzystać. Święty Kotek odpowiedział naszemu protagoniście, mowa była o tym Saiyajinie, którego spotkał w pałacu i z którym miał krótkie spięcie. - Saiyajin, tak? Miałem przyjemność go spotkać. - z dużym naciskiem na słowo "przyjemność", a skoro chciał smoczych kul to na pewno ma jakiś swój ukryty cel. Na miejscu był w amoku, więc był mocno poirytowany tym faktem. Z drugiej strony może chodzić o Kenzurana, bo nie wiedział gdzie się udał odkąd obaj się rozdzielili. Kul nie ma, więc to teraz bez znaczenia. Na pewno wyjaśnia to powód walki, ale są to tylko przypuszczenia. Być może prawdziwe. Rozmowa teraz przeniosła się z Korina na Popo, który opowiedział wiele ciekawych rzeczy. - Znaleźć nowego Wszechmogącego? Nie możesz Ty nim zostać przykładowo? - Bardziej interesująca sprawa to ten statek, o którym wspomniał Popo. - Jeżeli wiesz, gdzie ten statek to możemy tam się udać, nawet nie wiadomo czy będzie jeszcze sprawny. Warto to sprawdzić. - Odrzekł spoglądając od czasu do czasu ku górze, wciąż myśląc o tym co się tam dzieje, ale nic mu to nie da, bo i tak nic nie usłyszy, ani nic nie zobaczy. Mógł jedynie o tym myśleć. Najbardziej istotną dla Niego sprawą jest sytuacja Szesnastki. Musi wierzyć, musi! Wtem dowiedział się o innych smoczych kulach dzięki słowom Mr Popo. Ile jeszcze jest tych rodzajów kul? Myślał, że są trudno dostępne, ale widocznie się mylił. Ranzoku głaskał swój podbródek, próbując zebrać wszystko do kupy. Zdecydowanie. - Gdzie są te kule? Masz pewność, że nie wpadną w niepowołane ręce? Strach pytać, ale czemu są tak niebezpieczne? - Zaczął zamęczać Popo pytaniami, ale to jest dość istotne, bo kiedy Daimao położy na nich swoje łapska, może być tylko gorzej. Być może wymagane będzie ukrycie ich w bezpieczniejszym miejscu lub je najlepiej zniszczyć. Czy w ogóle było to możliwe? Nie wiedział, zapyta kiedy indziej. W tle usłyszał jak coś ciężkiego upada na ziemię, nie wiedział cóż to może być. - Nie oddalajcie się! Nie wiadomo co to może być. - Powiedział do obu rozmówców i poleciał w miejsce, gdzie powinno leżeć coś co wydało taki huk. Ujrzał poobijanego Szesnastkę bez fragmentu głowy. Nie był to przyjemny widok. - Żyjesz?! - Zapytał swojego przyjaciela. Co jakiś czas zerkał w stronę Korina i Popo. Mieli cel, ale najpierw musieliby oddać Rudego do lekarza albo bardziej mechanika. Ranzoku z pewnością by się zdenerwował gdyby nagle zniknęli. Niemiłosiernie. Chwycił Szesnastkę, żeby pomóc mu wstać, w razie problemów z tym to chłopak postanowi go sam przenieść w miejsce, gdzie rozmawiał ze znajomymi. Będą musieli udać się do tego statku, a potem przemyśleć dalsze plany. Do czego to ich zaprowadzi? To już zależy od Mistrza gry.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Paź 06, 2019 10:58 pm
MG

Karin i Ranzoku przyglądali się z zaciekawieniem Popo. Na tapetę weszły inne Smocze Kule, co od razu przykuło uwagę jednego i drugiego. Mister Popo westchnął ciężko i przełknął ślinę. Zerknął tęskno do góry, na niebo, po czym skierował swoje spojrzenie na stojącą obok niego dwójkę.
- Smocze Kule z Czarnymi Gwiazdkami być schowane w pałacu Wszechmogącego. Piccolo Daimao o nich wiedzieć. - urwał na moment, kontynuując po chwili, jakby to, o czym mówił, było dla niego bardzo trudne.
- Jeśli one być użyte, to one rozrzucać się po cały wszechświat, a nie złożone po roku w pałac Wszechmogącego, ich klątwa zniszczyć planeta, na której być użyte. Zostać stworzone przez Wszechmogącego zanim on rozszczepić się na dwie części. Połączenie Wszechmogącego i Piccolo Daimao uaktywnić te kule na nowo. - przełknął ślinę i wytarł dłonią krople potu, która spłynęła po jego skroni.
- Popo nie móc zostać Wszechmogący, Popo być tylko pomocnik. Żeby stare kule działać, potrzeba kogoś jak Wszechmogący. Wtedy stare kule prawdopodobnie móc zebrać te inne, jeśli inne być użyte. 

Po chwili, gdy Szesnasty się rozbił kilka metrów obok, Ranzoku przybiegł do niego. Karin i Popo zostali, respektując zdanie blondyna, który nakazał im zostać. Ledwo przytomny, a raczej ledwo działający, Android uśmiechnął się na widok Ranzoku i skinął głową.
- T-t-t-tak. - jego aparat mowy był uszkodzony. Otwarta głowa pokazywała jego procesor, który co chwile wytwarzał wyładowania elektryczne. 

Gdy wszyscy byli już obok siebie, Szesnasty przysiadł pod słupem, który niegdyś wiódł do wieży Karina.
- W-w-w-w-walka d-d-d-d-dalej t-t-t-t-trwa. T-t-t-t-ten S-s-s-s-szalony S-s-s-s-aiyanin m-m-m-mnie o-o-o-o-oszczędził. - jąkał się rudy, ciągle goszcząc na swej twarzy delikatny uśmiech.
Karin podszedł do Ranzoku i zaczepił go, ciągnąc za jego rękaw.
- Trzeba go naprawić. Znasz kogoś, kto by się nadawał? - zapytał, przenosząc swoje spojrzenie na uszkodzonego robota.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Paź 08, 2019 6:45 pm
Wysłuchawszy odpowiedzi Mistera Popo, udał się następnie w kierunku, gdzie leżał Szesnastka. Chłopak próbował nawiązać dialog z przyjacielem, ale było mocno uszkodzony i ciężko było zrozumieć Jego słowa, lecz z grubsza dowiedział się co nieco, po wysłuchaniu do końca. - Yokatta!* - Walk wciąż trwała i Rudy musiał przyjąć na siebie gniew rozwścieczonego wojownika, który prawdopodobnie postanowił włączyć się do walki. Sprawiał wrażenie opanowanego, ale wyglądało to tak, jakby rwał się do bitki. Szczegółów siły tego typa będzie musiał poznać jak Szesnasty zostanie odpowiednio naprawiony. Z pewnością będzie bardziej rozmowny, zarówno dzięki naprawie oraz oddalenia się od tego niebezpiecznego miejsca. Chyba obaj będą musieli to uczynić, lecz następnie będą musieli odnaleźć ten statek, o którym wspominał Popo. Tak czy siak, Ranzoku nadal pamięta jak przez niedbalstwo Dexa stracił szansę na rozstrzygnięcie sporu nim się rozkręci on na dobre. Teraz jeszcze kumpel potrzebuje konsultacji mechanicznej. Postanowił najpierw oddelegować Szesnastego do Dexa, potem odnaleźć ten środek lokomocji, któy zaprowadzi być może ich w miejsce, gdzie będą mogli znaleźć nowego Wszechmogącego. Po chwili został zaczepiony przez Koteła, postanawiając wówczas odpowiedzieć na Jego pytanie. - Tak, znam. Tylko czeka nas niekrótka przeprawa. - Skwitował, mając nadzieję, iż usatysfakcjonuje go ta odpowiedź. W sumie niczego więcej dodawać nie mógł, bo to tak naprawdę tylko tyle. - Popo, polecisz z Nami. Od razu z tamtego miejsca ruszymy po ten statek. Nie masz nic przeciwko? - Zapytał, bo nie chciał przecież odrywać go od tego miejsca, skoro tak wiele dla Niego znaczy, równie dobrze wystarczyłoby zapytać o te miejsce. Gdyby poleciał z nimi to łatwiej byłoby odnaleźć ten statek. W międzyczasie chwycił osiłka, by pomóc mu wstać, sugerując by ten podparł się ciała Ranzoku, jeżeli miałby trudności z chodzeniem oraz lataniem. - Korinie. Zostajesz tutaj? Jeżeli tak to postaraj się nie mówić o tych smoczych kulach z czarnymi gwiazdkami nikomu, bo jeszcze ktoś będzie chciał to wykorzystać przeciw Nam, a tego przecież nie chcemy. Obaj. - Powiedział w Jego kierunku. Brakowałoby jeszcze problemów związanych z tymi przeklętymi kulami. Ranzoku dowiedział się przecież, że tylko On oraz Wszechmogący o nich wiedzą oraz teraz i Android z Korinem. I niech tak pozostanie. Nie wiedział czy Popo dałby radę samemu lecieć. Jeżeli nie to będzie musiał go podrzucić, wraz z Szesnastym. Może to byłoby uciążliwe, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki. Chłopak będzie musiał się wysilić, ale zdoła podołać wyzwaniu. Oby. Zanim wyruszył w trasę, upewniał się, iż wszystko zostało jasno wyjaśnione. Poczekał na potencjalne odpowiedzi i opuścił ten teren z dozą ulgi i satysfakcji, nikt nie chciałby przechodzić przez to wszystko tak długi czas.

*To dobrze!
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Paź 08, 2019 10:32 pm
MG

Karin skinął głową na zgodę, po czym uśmiechnął się delikatnie. Zerknął na Popo i na Szesnastego i odetchnął z ulgą.
- Wygląda na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Uważajcie na siebie. Ja w tym czasie postaram się wyhodować więcej fasolek Senzu.- skinął głową, ponownie się uśmiechając. Wyglądał tak, jakby jego serce ponownie napełniło się nadzieją.
Popo stanął obok Szesnastego i pomachał do Ranzoku, dając tym samym znak, że zgadza się na wspólną podróż. Opierający się o słup Android, spojrzał na stojącego obok niego dżina i uśmiechnął się.
- J-j-j-jak t-t-tam? - zapytał, a Popo, lekko zakłopotany, odpowiedział po chwili.
- Dobrze być. - po czym obaj uścisnęli sobie dłonie. 

Nie zwlekając dłużej, Drużyna Pierścienia Smoczych Kul, której nazwę wymyślił poturbowany Android #16, wyruszyła w kierunku nadanym przez Ranzoku. Naprawienie robota było w tej chwili priorytetem.
_____
z/t
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Pią Paź 25, 2019 10:52 pm
Po krótkim czasie lotu dotarł do ruin. Prawie. Niestety nigdzie nie widział kocura. Tylko ruinę wieży i jakiś śmiertelników. W teorii mógł ich zapytać, gdzie zniknął mędrzec, ale patrząc na Swój wygląd uznał, że to nie ma sensu. Mógł go zmienić, ale po co. Na razie postara się tego nie robić. To byłą technika, dosyć ważna dla niego i jeśli nie musi to woli z niej nie korzystać. Postanowił się rozejrzeć po okolicy i używając Swojego zajebistego wzroku, szukał białego mędrca. Chyba się kurna nie rozpłynął w powietrzu nie? Jeśli go nie znajdzie to chyba będzie zmuszony, albo wrócić do pałacu, albo polecieć do Chocolaya. Lepiej dla tego kocura, by Nihilius go odnalazł. Kto wie, co ten czarny sierściuch planował. Jakoś mu kurna nie ufał. Rozglądał się i rozglądał, ale nie mógł go odnaleźć. Dlatego włączył scouter. Może on coś na to wszystko poradzi? Zawsze istniała taka możliwość.
- Wypatruj białego kota.
Powiedział do Swojego wojownika, co oczywiście również robił. Miał nadzieję odnaleźć kota bo miał dla niego zarówno propozycję jak i parę pytań. Jeśli go nie odnajdzie to niestety, ale czarny kot, Chocolay, będzie jest ostatnim wyborem, a tego raczej obaj nie chcieli. Nie znał go, ale nawet Daimao, sądził, że jest śmieciem, a to już coś. Był ciekaw, czy uda mu się go odnaleźć. Wciąż wytężał wzrok i nie poddawał się. Może się uda.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Paź 27, 2019 2:28 pm
MG

Nihilius pojawił się w wiosce. Na jego szczęscie, nikogo w niej nie było. Wszyscy zdawali się być zajęci pochówkiem Upy. Trwało to długo, co prawda, ale był to ważny członek plemienia, więc wszyscy chcieli oddać mu należyty szacunek.
Broly wyszedł przed szereg, podchodząc do jednego z tipi. Zajrzał do środka, ale nie ujrzał tam nikogo. Same koce i kadzidełka, od których robiło się mdło. Odwrócił się do Nihiliusa i skinął głową na boki.
Zza słupa, na którego szczycie niegdyś znajdował się do Karina, wyłonił się kocur. Do tej pory ukrywał swoją obecność, chowając się przed wyczuwaniem ki i innymi sztuczkami.
- Kim jesteście? - zapytał, podpierając się na lasce.
- I dlaczego niepokoicie tę spokojną wioskę? - zadał drugie pytanie. Broly spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie. Czyżby kocur wydawał mu się słodki? Może przypominał mu jego zwierzaka z Vampy? Saiyanin uniósł rękę nieco w górę i pomachał do niego na powitanie.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Nie Paź 27, 2019 2:51 pm
Spokojnie Sobie szukał białego kocura i gdy zauważył, że wioska jest praktycznie pusta, to postanowił, ją przeszukać w poszukiwaniu kocura. Nie chciał niepotrzebnie się pokazywać innym. Z resztą tamci byli zajęci, chowali zmarłego. Ciekawe, że wszyscy się tam znaleźli. Musieli być niczym rodzina. Strzelał, że to przez zawaloną wieże, ktoś ważny zmarł. Nie jego sprawa i nie jego wina. Brolly postanowił, że weźmie mocno te słowa do serca i faktycznie przeszukiwał wszystko co mógł. Niestety ciężko, było tego kota znaleźć. Słabo. W końcu zauważył mędrca z laską, który wyszedł zza słupa. Najwidoczniej spryciarz ukrywał Swoją ki jak i Siebie samego. Ale jednak wyszedł im na przeciw. Odważny, czy może głupi? Tego nie wie. Ale ma szczęście, że został znaleziony. Miał złe przeczucia co do osób, które poszły do Chocolaya. Ten wcześniej chciał ukraść wodę Korina. Teraz jej nie było, kot miał zniszczoną wieże. Kto wie, może zostać zamordowany przez Niego, albo jego sługusów o ile takich ma. Szczerze powiedziawszy nie ufał czarnemu kocurowi chociaż nawet go nie znał. Zdążył się nasłuchać wiele rzeczy, i nawet Daimao miał go za nic. Było zbyt wiele niewiadomych na ten temat, i jednak wolał zaufać dobrym niż tym złym. Zaufanie to może zbyt dużo powiedziane, bo paranoja robi Swoje. Podchodził wolno do Niego z lekkim uśmieszkiem, i stanął w bezpiecznej odległości, by tamten biały nie wystraszył się i nie zwiał. Wątpił, by mu zaufał, ale nie ma innego wyboru. Jak nie będzie się chciał dogadać to kto wie. Może złapie go i pójdzie z nim do Chocolaya? Wolał to uniknąć. Zresztą miał w głowie już dosyć ciekawy plan, ale najpierw pierwsza rzecz!
- Witaj Korinie, jestem Shinjinem jak zapewne widzisz.
Nie miał pojęcia, czy wie co to za rasa czy nie, chociaż powinien wiedzieć.
- Mój podwładny niedawno był u Ciebie i udał się do pewnego czarnego kocura, słyszałem, że on chciał od Ciebie wodę, a mój wojownik jej potrzebuje, Mi też, by się przydała.
Popatrzył się na ruiny wieży, a następnie na kocura.
- Wolę dogadać się z Tobą, aniżeli z nim. Pewnie wiesz dlaczego.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Mam dla Ciebie propozycję, ale zanim do niej dojdzie to pozwól, że zadam Ci parę pytań.
Chciał na ich podstawie zobaczyć, czy warto się dogadać z białym czy może czarnym kotem.
- Co tak naprawdę stało się ze smoczymi kulami? Gdzie udał się Popo? Skąd wziąłeś wodę? Musiałeś ją skądś mieć prawda? Raczej jej nie wyczarowałeś znikąd. Oraz skąd masz senzu i jak je produkujesz? W końcu jak odbudujesz wieże to raczej będziesz ponownie miał wodę jak i senzu.
Skąd wiedział o senzu? Scouter. Wątpił, by na te ostatnie pytanie mu odpowiedział, ale trudno najwyżej sam dojdzie do tego. Prawda jest taka, że kotek jeśli chce przeżyć to musi się dogadać z Nihiliusem. W końcu zapewne ma wielu wrogów, takich jak Chocolay, a bez wieży jest teraz zagrożony na ich możliwe ataki. Kto wie, co będzie chciał od Shade'a, Sethera i Fu. Zabić Korina? Zabrać jego nieistniejącą wodę? Tak naprawdę sądził, że zostanie porwany, głównie dlatego, bo chciał jego wodę. Więc skoro tej wody nie ma to przydadzą się informacje. Jest znacznie cenniejszy żywy niż martwy, więc szczerze powiedziawszy powątpiewał, że będzie chciał go zabić chyba, że już wody nie potrzebuje. Mimo to znał Siebie i nie ufał Daimao, i na pewno nie zaufa Chocolayowi. Miał własne plany i nie chce, by jego życie jak i reszta zależały od innych osób. Co odpowie kocur? Będzie chciał się dogadać, czy też może nie? Od tego zależy zapewne jego życie. Z powodu Swojego wyglądu wątpił, by mu zaufał, ale gdyby chciał to mógłby się zamienić w coś lepszego. Przybył jednakże tutaj szczerze i jeśli nie zostanie do tego zmuszony to nie będzie robił nic takiego.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Paź 29, 2019 6:45 pm
MG

Karin nie odezwał się słowem, kiedy jeden z tajemniczych gości się przedstawiał. Nawet mu wąs nie drgnął.
- Smocze Kule, ale tak naprawdę, zamieniły się w kamienie. Przestały działać, co tu dużo mówić. - odpowiedział Karin, sunąc łapą po swoich długich wąsiskach.
- Nie mam pojęcia, gdzie się udał Popo, nigdy tam nie byłem. I skąd o nim wiesz? Sam fakt, że go poszukujesz sprawia, że nie będę od tak chętny do współpracy. - zerknął kątem oka na Broly'ego, który nie spuszczał z niego wzroku. Nie patrzył na niego gniewnie, a raczej tak, jakby ledwo powstrzymywał się przed pogłaskaniem białego futerka. Kropla potu spłynęła po skroni Karina. Przeniósł swoje spojrzenie ponownie na Nihiliusa.
- Świętą Wodę otrzymałem od Wszechmogącego. Jak zapewne wiesz, bo wiesz o Popo, Wszechmogący już nie istnieje. Wystarczy dodać dwa do dwóch. A Senzu uprawiam sam, ale to trwa bardzo długo. Minie jeszcze wiele czasu, zanim Senzu znów się pojawi. Co więcej, nie miałem okazji zasiać nowych. Ta gleba nie jest żyzna. - skończył, przekręcając drewnianą laskę dookoła w łapie.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Paź 29, 2019 7:25 pm
Krwistooki obserwował białego kota, by mu nie przyszło do głowy zrobienie czegoś głupiego jak zwianie. Tym bardziej, że nie miał na celu skrzywdzenie go chyba, że ten go zmusi. Miał nadzieję, że tak nie będzie i nie zostanie zmuszony do odwalenia czegoś co obojgu, by się nie opłaciło i tylko Chocolay, by się z tego cieszył. Chociaż nie jest pewny, skoro chce wodę to raczej potrzebuje go żywego. Korin na szczęście nie był głupi i zaczął gadać. Co prawda dowiedział się, że kule przestały działać i się zamieniły w kamień. Normalnie tak jest, gdy ich twórca umrze. Z tego co pamiętał to połączył się z Daimao, w teorii nie powinny przestać działać, ale najwidoczniej to był powód czemu nie działały. Smutne. Ale jeśli Daimao nie jest nowym Kamim tej planety, to nie powinny działać? W teorii nie każdy nameczanin może je stworzyć. Czyżby musiał poszukać kogoś , kto byłby w stanie to zrobić? Nie, wykluczone. Zostaje problem nowego i fałszywego bożka tej planety. Na razie to oleje i zostawi na później. Potem postanowi co zrobić dalej. Czasem wystarczy cierpliwie czekać na to jak się potoczy cała sytuacja. Wcześniej widział jak Brolly pomachał to kotka i wyglądało to tak jakby chciał go pogłaskać. Ciekawe. Teraz też to widział, tym bardziej jego wzrok na Korinie. Kot dodał, ze nie ma pojęcia, gdzie się udał Popo, bo nigdy tam nie był. I zapytał skąd o nim wie, to że go poszukuje to sprawi, że nie będzie tak chętny do współpracy. Mógł kłamać, tym bardziej udowadniały to jego słowa, ale trudno. Z czasem go znajdzie. Prędzej czy później. Biedny Korin chyba się  bał możliwego ataku. Albo wzroku Brollego. Jedno z tych. Wreszcie dostał ciekawe informacje, które oczywiście również mogły być fałszywe. Otrzymał wodę od wszechmogącego! To znaczy, że była gdzieś w pałacu! Cholera, szkoda, że nie wiedział tego wcześniej. Teraz nawet nie miał pojęcia, czy jeszcze tam jest skoro pałac wyglądał jak wyglądał. Był tam jeszcze Guts i chyba gadał z ogórkiem, więc wolał uważać. Niby go nie wyczują, ale kto tam wie. Potem pogada z zielonym na ten temat. Wszechmogący nie istniał, więc teraz wody nie dostanie, ale jakby istniał, to pewnie co innego. Czyli ogórek był problemem. A senzu uprawia sam i trwa to długo. To też może być fałszywe. Zależało mu na tym, by wiedzieć jak to robi. Gleba byłą problemem? To żaden problem! Ale i tak mu tamten nie ufał, więc niestety odpada jego pomysł. Westchnął.
- Popo Mnie ostrzegł o Daimao, i chciałem mu zadać parę pytań, ale nie zdążyłem.
Powiedział zgodnie z prawdą. Nie była to jakaś tajna informacja.
- Współpraca opłaca się Nam obojgu. Ciekawe komu bardziej.
Dodał z lekkim uśmieszkiem na twarzy. W końcu to biały, był zagrożony. Imperius może trochę zyskać, ale to bardziej dodatek.
- Nie musisz się tak bać. Jakbym chciał to bym dawno Cie pochwycił i potem zadawał pytania. Myślałem, że nie jesteś z tych co oceniają książki po okładce.
Wzruszył ramionami. Norma. Nie przeszkadzało mu to i tak, bo sam był paranoikiem. Potem zastanowił się nad całą sprawą z wodą i senzu.
- Czyli w teorii powinna być w pałacu tak? Również to jak uprawiasz Senzu mnie interesuje. Ciekawe,  czy Chocolay też tak potrafi. Z resztą pewnie wolałbym uważać, z takim czymś od Niego.
Zaśmiał się cicho, a potem otrzymał informacje na scouter od Shade'a. Prosił o audiencję. Jeszcze dodał że czarny kot od czegoś ma uszy. Ciekawe. Szpiedzy? Podsłuch? Czy może nie powinien brać tego dosłownie. Też miał doskonały wzrok? Może kula jak Fu? Jeszcze coś innego? Tego nie wie.
- Dzięki za informacje. Podobno Chocolay wszystko już wie. Radziłbym Ci uważać. Zastanów się nad moją propozycją współpracy.
Odwrócił się i wziął rękę do góry, co było niczym pożegnanie, a następnie poderwał się do lotu i popatrzył na Brollego, by ten udał się z nim. Następnie odlecieli. Gdy już był w odpowiedniej odległości to powiedział do Shade'a i Sethera jeśli mieli włączone scoutery.
- Już się do Was udajemy.
Przyśpieszył lot w stronę gór, tam gdzie się pojawili pierwszy raz.

OOC:
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Wto Maj 19, 2020 10:11 am
[16] [Od Las Korina]
Słoneczko zachodziło, a stosem poobgryzanych ryb już zainteresowało się stado much. Siadały na ościanej padlinie licząc na pożywne resztki we znacznych ilościach. Jaszczurce już lepiły się oczy od długiej podróży po omacku. Nie mogła skojarzyć, gdzie się znajdowała, a jeszcze niedawno pochwyciła parę ryby z okolicznego stawu na kolacje. Czując zmęczenie, ziewnęła głośno i we znużeniu zaczęła poszukiwania dogodnego drzewa. Nie mogła pozwolić sobie na spanie na ziemi, a dawne gniazdo znajdowało się poza zasięgiem dygoczących odnóży. Mozolnie zaczęła się wdrapywać na drzewo by zawisnąć na jednej z grubszych gałęzi na wysokości średnio czterech do sześciu metrów.
- Zimno... - odparła osłabiona, choć na zewnątrz było stosunkowo ciepło. -Nuuu - jęknęła mając na uwadze, że brakowało jej towarzystwa.
- Zły krwiopijca i głupia kapsuła, Camoli by jadła czekoladę teraz mrglglglgl... - przypomniała sobie o małym incydencie, który przyczynił się do obecnego stanu rzeczy. Rozbiła się w innych lasach kapsułą, a następnie znowu rozbiła się w tychże lasach kapsułą, by stracić resztę zasilania. Wciskanie losowych przycisków zwykle pomagało, ale nie w takiej kolei rzeczy. Zastanawiała się, czy jego przyjaciel wiedział, że w ogóle znajdowała się tutaj...

Zaprzątając ciągle myśli przeszłością, ostatni raz zaczęła łypać gałami na wszystkie strony. Okolica wydawała się dostatecznie spokojna i mniej zalesiona. Zawiesiła torbę lekarską na pobliskiej gałęzi i wyciągnęła z niej koszule w morą. Zamierzała nią się okryć mówiąc -śmieszne krzaki... - z uśmieszkiem na ustach. Zabawa z myśliwymi to ostatnia ekscytująca podróż, jaką miała w ostatnich paru tygodniach. Zawisła plackiem na gałęzi i zmrużyła oczy, dzielnie walczyła z sennością, ale w końcu zagulgotała przez gardło parokrotnie i zamknęła ślepia. Następowała noc i Camoli pragnęła się porządnie wyspać przed dalszą podróżą.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Maj 20, 2020 7:00 pm
MG mode
Wioska Plemienia Karinga - Page 6 41fee4e0786351afdf7db34e28af4966

Nastała więc noc, rozgwieżdżone niebo okazywało swoje prawdziwe piękno. Zaledwie dwie małe chmurki podróżowały w swoim kierunku, pozostawiając po chwili czyste niebo. Mogłaś przed snem obserwować drogę mleczną oraz ogromny jasny księżyc, który lśnił niczym latarka ledowa. Sen nastał niebawem, nawet nie zdążyłaś dobrze się ułożyć i już padłaś niczym zmęczona po całym dniu uciekania przed jakimiś łowcami.

Miałaś przeróżne sny, w których na początku jawił się sam kruczoczarny młodzieniec, który gonił cię i starał pociachać mieczem. Aż po sen z grupą napakowanych mężczyzn na plaży, którzy to ci podawali lody czekoladowe i też samą czekoladę. No można powiedzieć, sny snami. Bo w końcu nastał ranek, a ty się obudziłaś nieopodal wioski, której wcześniej nie było dane ci zobaczyć. Jakoż iż noc, wiadomo nie ogarnia się wszystkiego. No albo nie chce się ogarniać. Nie ma to znaczenia, mogłaś zauważyć parę osób. Byli bardziej półnadzy, bo nosili tylko spodnie i jakieś ozdoby na ciałach.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sro Maj 20, 2020 8:08 pm
[17]
Nawet w krainie snów i mar myśliwi nie dawali spokoju. -Nuuu... - jęknęła parokrotnie ruszając prawą nogą, jakby to próbowała się odbić od nieistniejącego podłoża. Ślina ściekała Camoli z ust, kropla za kroplą nawilżając glebę przy drzewie. Znajdowała się pośród wojowników, niezmiernie sprawnych wojowników, którzy wiedzieli jak obłaskawić apetyt małej gekonicy. -Mrglglgl... - zagulgotała ze szczęścia czując czekoladowy posmak w ustach i nikt nie mógł zaprzeczyć, że słodycze to jedno wielkie uzależnienie nabyte z życia w bardziej zaawansowanej cywilizacji. Na korzenniku cokolwiek słodkiego to był luksus...zaś u przyjaciela, coś słodkiego dało się odnaleźć na każdym rogu tak długo, jak liczba wygenerowana z kawałka plastiku mogła zderzyć się ze chciwością handlarza. Ptaki ćwierkały przez całą noc i na sen Camoli działały niezmiernie uspokajająco...ale w końcu nastał ranek i słońce zaczęło ogrzewać to drobne, nagie ciałko. Okrycie z koszuli moro już od kilku godzin leżało w stanie nienaruszonym pod drzewem.

Gekonica rozciągnęła się niczym dachowy futrzak, a następnie szeroko rozwarła gały. Ogon był jeszcze sztywny, nienaturalnie wyprostowany by z wolna dopiero uginać się i przemieszczać w kierunku torby. Wolała w takim stanie jeszcze nie ryzykować dźwigania bagażu samym ogonem, a więc stanęła na gałęzi i przycupnięta, sięgnęła po torbę. Załypała gałami na dół, gdzie koszula gromadziła na sobie niewielki nakład drobnych insektów oraz pyłu. Zeszła z drzewa i parokrotnie trzepnęła z całej siły koszulą, by pozbyć się z niej wszelkiego szkaradztwa. Moro szybko zostało wepchane do torby lekarskiej i Camoli była już gotowa do dalszej podróży.

- Wioska? Grl!? - zrozumiała dopiero, że cel został osiągnięty. Oto właśnie uśmiechnęła się szeroko od ucha do ucha na samą myśl, że w końcu znalazła cywilizacje. Z wolna zaczęła zbliżać się w kierunku wioski, ale zaledwie po paru metrach zatrzymała się i przycupnęła na cztery kończyny. Wolała zachować ostrożność, ostatnim razem skończyło się to na zabawie w ściganą i choć wyglądali podobnie, to byli swobodniej odziani i bardziej brudni. Z krzaka do buszu, ostrożnie zbliżała się w kierunku wioski by bliżej móc się przyjrzeć nieznajomym.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Maj 23, 2020 5:39 pm
MG mode

Zbliżając się coraz bliżej, mogłaś ujrzeć sporo dorosłych osobników jak i kilkoro dzieci. Była to grupka koło piętnastu osób i każdy wyglądał raczej na szczęśliwego, cóż za dziwne miejsce. Przepełnione taką pozytywną energią, jakby był tu zupełnie inny świat.
Nieopodal ogniska siedział sobie starszy dziadzio, który palił z drewnianej fajki i to sobie popijał z jakiejś ceramicznej butli.

Spoiler:

Wszyscy byli zajęci przygotowaniami do uczty, mogłaś też zauważyć iż niektórzy przenosili martwe dziki. Drewno i wiele innych rzeczy typu - Kocioł, warzywa. Przeróżności jednym słowem, było tego sporo.
Dzień dopiero się zaczął, a jeszcze tyle do zrobienia. Dodatkowo mogłaś zauważyć wielki słup, który sięgał aż ponad chmury. Co prawda był kawałek drogi od wioski, jednak wszystko leży w twoich łapkach. Szalej.
Camoli
Camoli
Liczba postów : 45

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Maj 23, 2020 7:38 pm
[18]
Mając poczucie nieznacznego bezpieczeństwa spoglądała z buszu na kwitnące plemię. Byli masywni, jak ówcześnie spotkani poprzednicy i dopiero z młodym miotem mogła się równać pod względem wzrostu. Wyraźnie mieli podział na role zbliżony do zasad, jakie to panowały na rodzimej planecie. Nie znała ich nastawienia wobec obcych, ale tak szczęśliwa gromada z pewnością znała zasady, że wojna nie jest priorytetem rozwiązywania sporów. Brakowało też cech charakterystycznych dla złowrogich klanów, jak totemy z kości i flaków potężnych stworzeń oraz wrogów. W brzuchu Camoli rozbrzmiał zew głodu, a bestia w brzuchu postanowiła uzmysłowić sytuację na tyle, że to czas na poranny posiłek. Nie miała czasu na polowanie, szczególnie kiedy apetyt rósł wraz z dostrzeżoną przez nią upolowaną zwierzyną.

-Mrglglgl... - zagulgotała postanawiając rozejrzeć się jeszcze bliżej. Miała zamiar ujawnić się i stanąć na obrzeżu wioski z bezpiecznej odległości, mając nadzieje, zwróci kogoś uwagę. Stanęła na równe nogi by pokazać się od, jak najwyższej strony, ale w oddali wydawała się oczywiście dużo drobniejsza. Dopiero, jakby nikt nie zwróciłby na nią uwagi, wkradłaby się do wioski, aż w końcu zatrzymałaby się przed obliczem dziwnego szamana.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Sob Maj 23, 2020 8:55 pm
Mg mode

No więc nikt nie zwrócił uwagi, z tego powodu iż w lesie zazwyczaj dużo zwierzyny lata. Tak więc mało kto reagował na jakieś dziwne zwierzaczki, no ale postanowiłaś zawitać do wioski i podejść do niby ów szamana.
Dziadzio pił sobie spokojnie alkohol i do tego palił z fajki, miał cały czas przymrużone oczka. Nie reagował na otoczenie, ani na przygotowania do zabawy. Po prostu relaksował się ile mógł, oczywiście do czasu. W końcu minęło kilka minut i dziadzio na chwilę otworzył oczy, żeby to nacieszyć oczy porankiem. Jednak ku jego zdziwieniu, ktoś inny przyglądał się jemu.
- Hmm?
Wydał z siebie krótko, następnie odstawił swoją butlę z napojem.
- Pierwszy raz widzę takie dziwne stworzonko.
Rzekł do siebie. Przyglądając się dokładniej, coraz bardziej miał wątpliwości co do porównania z zwierzęciem. Jednak może być to zbyt dużo zielska i alkoholu, no zależy.
- Jesteś jaszczurką?
Zapytał na spokojnie, następnie zaczął stukać fajką o ziemię, by wysypać z niej resztki ziela. Po czym sięgnął do woreczka obok i zaczął znów upychać ziele do ów fajki.
Sponsored content

Wioska Plemienia Karinga - Page 6 Empty Re: Wioska Plemienia Karinga

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach