Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Wrz 24, 2017 9:33 pm
Żal po stracie bliskich pozostaje długo, a niektórym wręcz wżera się w psychikę. Wszystko zależy od tego, co właściwie nam zostaje po danej osobie. Aymi pamiętała uśmiech matki, kolor jej włosów poruszanych na wietrze, ciepły głos, zapach cytrusowych perfum. Mimo wszystko były to tylko fragmenty, które przez lata samotnego życia w lesie coraz bardziej się zacierały. Czasem nie potrafiła sobie przypomnieć jej twarzy, a gdy już miała ją przed oczami, zazwyczaj widziała te ostatnie chwile. Jej jasne oczy, delikatny uśmiech i stróżkę krwi spływającą z kącika ust. A także ciepły, choć smutny głos mówiący "dogonię cię". Dwa słowa, które nigdy nie miały się spełnić.
Płomiennowłosa leżała na trawie z wielkim kocurem wtulonym w jej bok (czarnym kocurem, Jirri, to jest czarna pantera, imię może mylić, wiem xD). Słyszała znajomy głos wykrzykujący jej imię, a chwilę później ciepła dłoń dotknęła jej policzka, ścierając łzę spod oka. Czuła, że zostaje przygarnięta, odruchowo więc przylgnęła do nagiego torsu, wczepiając palce w luźny materiał (tatko Hari bez koszulki <3). Przygryzła wargę, nie chcąc się rozpłakać, zwłaszcza po słowach mówiących o jej domniemanej sile. Czy rzeczywiście była tak silna? Jeszcze kilka chwil temu rozsadzała ją energia, a ona sama myślała o zniszczeniu jednego z żołnierzy, którzy odebrali jej matkę. Jednak... gdzie on się podział, gdzie zniknął?
"Pewnego dnia będziesz silniejsza ode mnie". Jej nos został delikatnie trącony, a ona spojrzała w twarz bruneta. Widziała, jak wyciąga dłoń do Shiro. Kocur trącił jego rękę własnym nosem, a potem delikatnie zamknął paszczę na jego palcach, puszczając je po chwili. Zaraz jednak wyczuł inną osobę w pobliżu, odwracając się ze spuszczonym łbem w stronę Jaszczura. I zaczął warczeć ostrzegawczo. Nie znał Jirriego ani celu jego obecności tutaj, jednak zamierzał bronić swojej pani przed obcym przybyszem. Stanął więc w pozycji bojowej, gotowy do skoku, a jego ogon miotał się na boki niczym bicz. Znów zawarczał, tym razem głośniej, jakby chciał przekazać czarnoskóremu "nie dam jej skrzywdzić, więc nawet nie próbuj". Mimo wszystko zachowywał odpowiedni dystans, biorąc również pod uwagę, że nie jest jedynym obrońcą halfki. Czekał, lecz nie dawał nieznajomemu się zbliżyć.

___
regeneracja 10%


Ostatnio zmieniony przez Aymi dnia Czw Wrz 28, 2017 8:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pon Wrz 25, 2017 9:34 pm
MG - SAGA


Cała trójka mogła zaobserwować jak niebo przyciemniało. Jirri, Aymi oraz Haricotto dostrzegli z gór, jak około 100 kilometrów dalej niebo na znacznym obszarze stanęło w kolorze kebaltowym. Można by zapytać jakim cudem, ktokolwiek widzi na taką odległość, jednakże jest na to prosty wzór (3,52 x pierwiastek z wysokości wzroku, przyjąłem, że góra ma około 2000m wysokości. Nikt nie widział nic więcej, odlegość była zbyt odległa, zwyczajnie widać było jedynie ciemne niebo, które nie znikało około 5 minut. Nagle z nad chmury uderzył ogromny, silny piorun, a potem jeszcze i jeszcze. Piorun był widoczny tylko odrobinę, natomiast grzmot był słyszalny dość dobrze. Po tym czasie, jeśli jakieś pary oczu nadal były zainteresowane zjawiskiem, przez chwile nastąpiło przejaśnienie, dokładnie na środku, stawało się większe i większe... Aż w końcu stało się na tyle duże, by niebo przywróciło się do normalnego stanu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pon Wrz 25, 2017 11:27 pm
Haricotto ciągle trzymał Aymi w swoich objęciach. Kiedy na niego spojrzała i ich spojrzenia się połączyły, uśmiechnął się do niej. Puścił do niej oczko, po czym przejechał dłonią po jej czuprynie, delikatnie ją czochrając.
- Moja siłaczka. - powiedział cicho, po czym wziął ją na ręce i wstał, odwracając się do Jirriego, który do nich dołączył. Shiro zawarczał na niego, co było zrozumiałe. Dla niego Changeling był intruzem, nie znał go, więc bronił swojej Pani przed ewentualnym zagrożeniem.
- Shiro, spokojnie. - powiedział Haricotto, a kiedy stanął już wyprostowany (z dziewczyną na rękach), spojrzał na Jirriego. Zrobił duże oczy, jakby nie poznał swojego starego znajomego. Głos był identyczny. Ubranie również znajome, bo pomarańczowe z naszywką kanji znaczącą "żółw". Wygląd jego był nieco inny. Głowa mu się powiększyła i stracił nos.

[You must be registered and logged in to see this link.]

Saiyanin nie wiedział co powiedzieć, był zaskoczony wyglądem jaszczura. Poczuł się tak, jakby coś przeszyło jego czaszkę. Szok!
- Jirri... To Ty? Od kiedy masz wodogłowie? - zapytał, nie mając na celu obrazy. Tu wchodziła w grę zwyczajna niewiedza Fasolki na temat transformacji rasy Changelingów. Skąd niby mógł wiedzieć, że Jirri przeszedł kolejną przemianę, która zmieniła jego wygląd bardziej niż poprzednia?
- Aleś się zmienił, chłopie! Na pewno wszystko w porządku? - zapytał, obchodząc wojownika dookoła i obserwując uważnie i dokładnie jego ciało, a raczej zmiany, jakie na nim miały miejsce. Marszczył się i starał się zrozumieć, dlaczego jego wygląd był taki, a nie inny. Po wyrazie twarzy mężczyzny było widać wyraźne zaniepokojenie, które mieszało się ze zdziwieniem. Po dłuższym namyśle doszedł do wniosku, że nie ma sensu zastanawiać się nad czymś, na co odpowiedź dostanie prawdopodobnie za kilka chwil.
- Tak czy siak... dobrze Cię widzieć, haha! Opowiadaj, co tam u Cie... - i tutaj przerwał, ponieważ niebo momentalnie pociemniało. Haricotto uniósł swoją głowę do góry.

[You must be registered and logged in to see this link.]

Następną rzeczą był ogromny, silny piorun, któremu towarzyszył potężny grzmot, dudniący w uszach i wprawiający w niepokój. Trwało to jedynie chwilę, i zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Haricotto obserwował wszystko bacznie, szukając jakby odpowiedzi na niebie, której jak się okazało, wcale tam nie było. Poczuł się dziwnie. Takie rzeczy nie powinny się dziać samoczynnie. To musiało być czymś spowodowane. Przełknął ślinę i zerknął kątem oka na Aymi, którą wciąż trzymał na rękach. Następnie przeniósł swoje spojrzenie na Jirriego. Po jego czole spłynęła pojedyncza kropla...
- Mam złe przeczucia. - skwitował, a wyraz jego twarzy był poważny.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Wto Wrz 26, 2017 6:20 pm
Jirri odsunął się, gdy czarny kot zawarczał na niego. Nie było to miłe z jego strony i z pewnością nie mądre, patrząc na fakt, że zwierzę to kompletnie nie stanowiło zagrożebia dla takiego wojownika, jak on. Nie musiałby nawet wyciągać miecza. Powstrzymał się jednak, bo Haricotto-san powstrzymał bestię. Najwyraźniej to jakiś jego zwierzak, a takich to jaszczur zabijać nie chciał. Saiya-jin podniósł rudowłosą i odwrócił się, po czym wytrzeszczył oczy. Już samo to bardzo zdziwiło jaszczura, a pytanie, które chwilę potem padło, kompletnie zbiło go z tropu. Sekunda minęła, zanim zrozumiał o co chodzi. Zaczął się głośno śmiać, gdy Haricotto-san obchodził go dookoła. Przyglądał mu się tak dziwnie i to przede wszystkim rozbawiło changelinga. Chwilę potem padło pytanie, czy wszystko w porządku. Czy w porządku? 
- Pewnie, że w porządku! To moja Trzecia Forma! Najsilniejsza transformacja, jaką dotąd widziałem. Moje nowe moce są nieopisywalne... Prawdą jest też to, że nie miałem jeszcze okazji przetestować ich w walce, ale już teraz zadziwia mnie moja własna szybkość. A energia? Mam jej tyle, że mógłbym rozbić tę planetę na kawałki tak małe, że niezauważalne gołym okiem! Ale nie martw się. Oczywiście tego nie zrobię. Tęskniłem za Wami, stary! 
Już chciał uściskać przyjaciela, on też przywitał się wreszcie jak należy. Już mieli sobie swobodnie pogadać, gdy nagle... Coś stało się z niebem. Coś, jakby przez kilka sekund była burza. Nagła i kompletnie znikąd, bez deszczu. Zaraz zniknęła równie szybko, jak się pojawiła, a im już nie było do śmiechu. To nie było normalne. Haricotto-san też to wiedział. Co to jednak może być? Odezwał się do jaszczura. Jirri zerknął na niego i uśmiechnął się krzywo. 
-Tja... Nie dane nam posiedzieć w spokoju i pogadać, co? Co chcesz z tym zrobić? Obydwoje wyglądacie na wycieńczonych... A przynajmniej na pewno ona. 
Wskazał na rudowłosą, po czym zwrócił się do niej. 
- Przepraszam, nie pamiętam Twojego imienia. Ja jestem Jirri, a Ty?
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Czw Wrz 28, 2017 8:12 pm
Siedziała wtulona w tors ojca. Przy nim czuła się bezpiecznie, po prostu. Miała tę pewność, że niezależnie od sytuacji mężczyzna stanie w jej obronie. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy poczochrał jej włosy, zaczesując je do tyłu, by po chwili ją podnieść. Słyszała również warczenie swego kociego przyjaciela, który na słowa saiyanina delikatnie się cofnął, przysiadł i lekko przyciszył powarkiwanie. Dopiero ruch ręką dziewczyny, jakby chciała klepnąć panterę po łbie, sprawił, że Shiro ucichł i wylądował w pozycji na wpół leżącej, uważnie obserwując nieznajomego.
Aymi kojarzyła skądś głos przybysza, choć nie pamiętała skąd dokładnie. Gdy jednak uniosła na niego spojrzenie, momentalnie zamarła, mocniej wtulając się z przestrachem w oczach w Haricotta. Nie tylko ją zaskoczył widok tego jaszczuropodobnego osobnika, choć poznała imię Jirri wypowiadane przez tatę. Kojarzyła czarnoskórego jaszczura, który odwiedził chatę Kame tego dnia, gdy jej życie znów się zmieniło. Ale tamten jaszczur wyglądał zupełnie inaczej, co nawet zauważył brunet. Gdy oochodził on obcego ze wszystkich stron, nawet młoda miała ogląd na szczegóły budowy jego ciała, chociaż śmiech nie poprawiał jego wizerunku. Dziwnie wyglądał groźny wizualnie stwór śmiejący się do rozpuku. Ostatecznie saiyanin uznał wyjaśnienia Jirriego i już mieli się normalnie przywitać, kiedy niebo pociemniało, a po chwili przeszył je potężny piorun. Na dźwięk tego ostatniego Ay skuliła się w ramionach opiekuna, zakrywając ramionami głowę. Bała się burz, a to właśnie ze względu na huk błyskawic. Gdy jednak wszystko ucichło, a niebo znów stało się jaśniejsze, dziewczyna odważyła się odchylić nieco swoją zasłonę i rozejrzała się dookoła.
- Nie ma burzy..? - spytała trochę niepewnie. Złe przeczucia Haricotto nie zwiastowały nic dobrego i nawet przez jej czerwony ogon przechodziły jakieś dziwne i niepokojące dreszcze. Jaszczur zauważył jej stan kondycyjny, po chwili zwracajac się bezpośrednio do niej i pytając o jej imię. Spojrzała na niego niepewnie, z pewną dozą lęku, zaraz potem zerknęła na ojca, ostatecznie zawieszając wzrok na czarnoskórym. Brunet uważał go za przyjaciela, więc chyba mogła mu zaufać, prawda?
- Jirri, jaszczur z wyspy Kame, z którym bił się tata - rzuciła cicho, jakby oczekując potwierdzenia, a następnie skinęła lekko głową. - Jestem Aymi. Miło pana poznać.
Choć ostatnie zdanie wypowiedziała trochę niepewnie, wiedziała, że tego wymaga kultura. Ryu mówił jej trochę na ten temat i sam skłonił się przed nią, gdy się przedstawiał. Tłumaczył jej potem, że w ten sposób okazuje się szacunek drugiej osobie. W jej obecnej pozycji raczej trudno byłoby się kłaniać, ograniczyła się zatem do skinienia głową.

___
regeneracja 10%
avatar
Gość
Gość

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pią Wrz 29, 2017 5:08 pm
MG - SAGA


Gdy nastała cisza po tych całych uderzeniach piorunów, a nieba zaczęła wracać do swojej pierwotnej formy i koloru, wszyscy w okolicy mogli usłyszeć kilka, nakładających się na siebie dźwięków. Były to odgłosy kopyt, deptanych liści, pękających patyków oraz skrzeczących ptaków, które pojawiły się na horyzoncie w dużej ilości i jak chmura sunęły wysoko na niebie, w kierunku grupki wojowników. Zwierząt nie było jeszcze widać, co więcej nie można było usłyszeć żadnego dźwięku z osobna, dlatego też wiedza na temat tego, co wywołuje ten dźwięk była zerowa. Nagle niebo przeciął jeden z samolotów armii RR, żółto-czerwony szybowiec sunął prosto w miejsce lądowania statku. Trzeba było podjąć decyzję.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Sob Wrz 30, 2017 2:37 pm
Haricotto odstawił Aymi na ziemię, podtrzymując ją jednak, by przypadkiem nie upadła. Trzymał dłoń na jej ramieniu, sam zaś stał blisko niej, dając jej swoje oparcie. Zerknął na nią kątem oka i znów przeczesał dłonią jej włosy, uśmiechając się. Uśmiech ten miał dać poczucie bezpieczeństwa, że tata jest blisko i nic jej nie grozi. Zaraz jednak spojrzał na Jirriego.
- Zawsze coś się musi dziać. Inaczej byłoby nudno. - odpowiedział, uśmiechając się zadziornie. Zerknął w kierunku, z którego dochodziły grzmoty. Zmarszczył swoje brwi.
- Trzeba to sprawdzić. To może być coś ważnego. Jestem pewien, że Armia Czerwon... - przerwał, ponieważ ujrzał jak szybowiec złowrogiego ugrupowania militarnego kieruje się w stronę, w którą przed chwilą Saiyanin patrzył.
- Działają od razu, to trzeba im przyznać. - zaśmiał się pod nosem, po czym pokręcił głową na boki. To go nawet rozbawiło. Ponownie jego uwaga skupiła się na Aymi.
- Aycia... czujesz się na siłach? Wolałbym, żebyś została, ale nie chcę Cię zostawiać samej. - po chwili spojrzał na Jirriego.
- Jirri. Musimy być gotowi na walkę. Nie opuszczaj gardy. - skinął do niego głową porozumiewawczo. Był gotowy do lotu. Czekał tylko na zdanie tej dwójki.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Paź 01, 2017 1:12 pm
Jirri skinął głową przyjacielowi i uśmiechnął się już nieco pewniej. Poczuł się jakoś tak stabilniej. I w sumie był zadowolony. W końcu poza tym, że są przyjaciółmi, są też wojownikami. Walka u jego boku z pewnością będzie wspaniałą opcją. Z drugiej strony nie mają pewności, że będzie z kim walczyć. Mimo to, wyglądało na to, że jak najbardziej. Zauważyli bowiem lecący w stronę dziwnego zjawiska samolot. Jakaś Armia Czerwona, czy coś takiego. Czy Aymi-chan czuła się na siłach? Może lepiej by było, gdyby została, w końcu nieźle oberwała. 
- Myślę, że powinnaś zostać, Aymi-chan. Nieźle dostałaś tamtą falą. Po czymś takim nie czujesz się pewnie zbyt dobrze, co? Haricotto-san, jeśli chcesz, mogę sprawdzić to samemu, chociaż nie wiem, czego się spodziewać. Z pewnością bezpieczniej będzie w dwie osoby. Jak wolisz? 
Jirri zastanawiał się, co to mogło być? Pierwsze, co przyszło mu do głowy, to jakiś portal, czy coś. Słyszał wciąż coś, jakby galopujące zwierzęta... 
- Radzę lecieć do góry. Jeszcze nas coś stratuje.
Podleciał lekko w górę i spojrzał w stronę, z której widoczny był wcześniej błysk. Potem przeniósł wzrok na pozostałą dwójkę.
- To co? Ja polecę tak, czy siak.

z/t Bez względu na wszystko, choć najlepiej by było z kimś. Tak czy siak czekam na odpis.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pon Paź 02, 2017 10:43 am
Koniec burzy, która nie nastała, nie zwiastował spokoju. Słyszała w dali rumor wywołany przez spłoszone zwierzęta i widziała ulatujące w popłochu ptaki. Nawet Shiro stał się dziwnie niespokojny, co chwilę przewracając nerwowo łbem na boki i powarkując. Był gotowy w każdej chwili rzucić się do biegu, podążyć za instynktami, zostawał jednak blisko niej, przynajmniej na razie.
Ojciec postawił ją na nogi, asekurując ją w dalszym ciągu przed upadkiem. Wiedziała, jak bardzo mu zależy na jej dobrym samopoczuciu i ogólnym stanie zdrowotnym. Po prostu się o nią martwił. Zdawała sobie też sprawę, że w związku z zaistniałą sytuacją należałoby sprawdzić, co tak właściwie się dzieje. Tym bardziej, że... Armia już chyba wysłała kogoś na miejsce zdarzenia.
- Polecę - odpowiedziała saiyaninowi, dla potwierdzenia tych słów stając bez podpory w postaci ojcowego ramienia. Zaraz też spojrzała na jaszczura. - Dziękuję za troskę, Jirri-san, ale dam sobie radę. Najwyżej będę trzymać się z tyłu i jeszcze regenerować siły.
Uśmiechnęła się do obojga delikatnie, a następnie odwróciła do swego kociego przyjaciela i przyklęknęła przed nim. Wtuliła się w wielkie cielsko, gładząc ciemną sierść.
- Nic mi nie będzie, leć - szepnęła kotu na ucho. - Tata mnie ochroni.
Słyszała słowa gada, więc szybko puściła Shiro i patrzyła tylko, jak znika gdzieś w gąszczu. Chwilę później unosiła się już w powietrzu obok ojca i wojownika w pomarańczowym stroju. Skinęła im głową.
- Możemy ruszać - stwierdziła krótko, gotowa do drogi.

z/t - lecimy, prawda? ^^

_____
regeneracja 10%
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pon Paź 02, 2017 6:31 pm
Haricotto patrzył na Aymi i czuł... dziwną dumę. Oberwała mocno, ale była na tyle odważna, by stawić czoło przeciwnościom losu. Oczywiście, martwił się o nią, ale czuł jak rozpiera go duma. Kiedy byli już gotowi do odlotu, położył dłoń na głowie Aymi i poczochrał jej włosy, kolejny raz. Nigdy mu się to nie znudzi. Uśmiechnął się. Rzucił spojrzenie Jirriemu i skinął głową na znak porozumienia, ale zaraz po tym kucnął przed dziewczyną. Położył na jej ramionach swoje dłonie i spojrzał jej w oczy. 
- Aymi, jeśli zrobi się niebezpiecznie, masz natychmiast wracać do chaty. To nie jest prośba. - skinął głową, po czym czule pogładził dłonią jej policzek, dając jej zaraz delikatnego pstryczka w nos, śmiejąc się cicho, by dodać nastolatce więcej otuchy. Wstał tuż zaraz, odnosząc się jeszcze do Shiro, który wydawał się być nieco przestraszony.
- Shiro, pilnuj chaty. Jak wrócę ma być w jednym kawałku! - po czym pochylił się i klepnął go kilka razy po głowie.
- Yooosha! - zacisnął swoje dłonie, dumnie wypinając klatkę do przodu. Splótł swoje palce i strzelił nimi głośno, tak samo jak swoim karkiem, ruszając głową w prawy i lewy bok.
- Ruszamy! - powiedział głośno i jeszcze w tej samej sekundzie jego ciało spowite zostało białą aurą. Odbił się od gleby i wystrzelił jak z procy, zostawiając za sobą białą smugę.

z/t
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Lip 15, 2018 10:57 pm
[Statystyki] KONIEC TRENINGU - 15.07.2018 22:57

Nie miał pojęcia, w jakim miejscu mogły w tamtym momencie znajdować się Aymi oraz Erica. A co jeżeli ten ktoś, który pojawił się nad jeziorem pobił je i zabrał, w jakieś inne miejsce? A co jeżeli tamta krew należała do rudowłosej? Nie, nie mógł myśleć w taki sposób. Ogoniasta była silna, mogła zadbać o siebie, jak i o białowłosą. Brunet powinien być o nie znacznie spokojniejszy. Może i byłoby tak, gdyby nie sytuacja, która wydarzyła się, jakiś czas temu. Fakt, ryboludzie nie byli już problemem, lecz zawsze mogli powrócić i znów zagrozić Ziemi. Przecież nikt tak naprawdę nie wiedział, jak wielu żołnierzy mieli w swych szeregach. Skoro dwóch z nich doprowadziło na skraj śmierci Aymi, która potrafiła przemieniać się w złotowłosą wojowniczkę to nie można było wykluczyć możliwości, iż posiadali znacznie więcej takowych żołnierzy. A kto wie, może nawet znacznie silniejszych? Cóż, wyglądało na to, że tak, ponieważ to właśnie jeden z nich zabił mistrza Haricotto, jednakże przy okazji pozbywając się samego siebie. Pytanie brzmiało, jak wielu? Zresztą, nie byli oni jedynym zmartwieniem. Na błękitnej planecie mógł się znajdować niejeden potężny przeciwnik, którego nasz bohater mógł wciąż nie spotkać. Miejmy nadzieję, że były one całe i zdrowe. Ryu nie mógł jednak pozbyć się tego tajemniczego przeczucia podpowiadającego mu, iż jest nieco inaczej.
- Hmmm… może będą siedziały w chatce?
Leciał już jakiś czas i nie wiedział, gdzie powinien się w ogóle udać. Ów chatka wydawała się być dobrym wyborem, czy tak było jednak w rzeczywistości? Cóż, nie miał innego wyboru, jak po prostu sprawdzić to, więc i tak postanowił zrobić. Zmienił kierunek swego lotu i udał się w stronę gór. Jakiś czas później jego oczom ukazał się znany mu budynek. Parę sekund później wylądował tuż przed nim. Nikogo nie ujrzał na balkonie, więc postanowił wejść do środka.
- Aymi, Erica, jesteście tu?!
Rozległ się krzyk, lecz nikt mu nie odpowiedział. Czyżby oznaczało to, iż się pomylił i nikogo tu nie zastał? Stwierdził, że na wszelki wypadek rozejrzy się.
avatar
Gość
Gość

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pon Lip 16, 2018 2:22 pm
MG


Ryu właśnie zakończył trening, który wzmocnił jego truchło... a nie, jeszcze nie truchło. Jego ciało. Wzmocniony, na pewno pewny siebie, mógł rozpocząć kolejną przygodę życia. Ciekawe, gdzie podziewał się Ryu, gdy go nie było. Po śmierci Haricotta, wiele osób nagle zniknęło. Teraz znajdował się przed chatą w górach. Zauważył On lecącego na niebie... no właśnie, kogo? Na szczęście również On zauważył, a raczej wyczuł Ryu. Czym prędzej zaczął lądować. I Ryu mógł zauważyć, że wraz z tajemniczym mężczyzną jest również Kame Sennin!
[You must be registered and logged in to see this image.]
- Ryu! Szukamy was. Zmierza do nas wielkie zło. Na Ziemi wylądowało około pięciu statków, na pokładzie których znajdują się istoty o nieprzyjaznych zamiarach. - Rzekł Kamesennin, natomiast mężczyzna się w ogóle nie odzywał.
- Jestem zbyt stary, aby cokolwiek wskórać. Zdecydowałem się, że pomogę przynajmniej tak jak mogę. Wiele z was znam osobiście, byłem waszym mistrzem, przyjacielem. Tenshinhan był moim uczniem, długo przed wami. - Powiedział stary zboczeniec, wskazując na mężczyznę obok. To właśnie On nosił imię Tenshinhan. Pustelnik kontynuował swoją wypowiedź:
- Spotkałem już Aymi, musisz do niej dołączyć, ona wie o tym, co należy począć. Na Ziemi istnieją przedmioty zwane smoczymi kulami. Mają one ogromną moc, także przywracając do życia wybraną osobę. Myślę, że obecność tego saiyanina o imieniu Haricotto byłaby tutaj wskazana. Był silnym wojownikiem. Aymi poleciała do Pałacu Wszechmogącego... Zresztą, Tenshinhan w tej sytuacji na pewno cię zaprowadzi. - Zamilkł i zerknął na Tenshinhana, który porozumiewawczo kiwnął głową do byłego mistrza.
- Proszę, lećmy czym prędzej. - Stwierdził Tenshinhan, i jeśli Ryu nie miał jakichkolwiek obiekcji, polecieli...
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Wto Lip 17, 2018 2:02 pm
Naszemu bohaterowi nie zajęło zbyt dużo czasu, aby przeczesać cały budynek i zrozumieć, iż nikt poza nim się tu nie znajdował. Tak więc, brunet miał problem. I to nawet niemały. Bo skoro nie odnalazł ich tutaj, to gdzie powinien się udać w następnej kolejności? Postanowił opuścić chatkę i zastanowić się nad tą kwestią przebywając na zewnątrz.
- No dobra… gdzie teraz powinienem się udać?
Zaczął drapać się palcem wskazującym swej prawicy po policzku próbując wpaść na jakiś pomysł. Jednakże rozmyślania jego przerwał znajomy mu głos. Oczom jego ukazało się dwóch mężczyzn. Jednym z nich był sam staruszek Kame, któremu towarzyszył jakiś tajemniczy jegomość. Ubiór jego sugerował, iż on także parał się sztukami walki. Co jednak ważniejsze, posiadał dodatkowe, trzecie oko znajdujące się na samym środku jego czoła. Dla bruneta było to coś nowego, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkał osób z dodatkowym okiem, lecz nie wywarło na nim to, aż tak wielkiego wrażenia. Przecież w końcu niejednego kosmitę Ryu widział w swym życiu, więc osoba z dodatkowym okiem nie była czymś, aż tak odbiegającym od normy. Przynajmniej w mniemaniu naszego Ziemianina. A skoro już o obcych mowa to ten mężczyzna mógł takowym być. Przecież jak każdy wie, Saiyanie również ludzi przypominają, lecz nimi nie są. Nie było jednak czasu na to, aby zastanawiać się nad pochodzeniem ów – jak mogłoby się wydawać – wojownika, ponieważ jak się okazało pojawiło się nowe, kolejne zagrożenie. Znów pojawiły się osoby, które prawdopodobnie chciały zagrozić błękitnej planecie oraz jej mieszkańcom.
- Szlag, dopiero co, pozbyliśmy się Sakan i tak szybko pojawili się nowi przeciwnicy.
Staruszek Kame nie wiedział, jak wiele osób pojawiło się, jednakże wspomniał o ilości statków, którymi przybyli ci nieznani przybysze. Jakiej wielkości mogły one być? Jeżeli każdy z nich był wielkości statku Sakan to na pokładzie każdego z nich mogło znajdować się naprawdę wielu osobników.
- Więc ten drugi ma na imię Tenshinhan i był kiedyś uczniem staruszka Kame.
Ryu był ciekaw, jak bardzo silny był trójoki. Chętnie przeprowadziłby z nim sparing, lecz teraz nie było czasu na takie rzeczy. Może innym razem będzie miał okazję, aby zaproponować mu walkę? Okazało się, że starzec widział się z Aymi, tak więc, młodzieniec mógł od razu do niego przylecieć. Mógłby wtedy od razu odnaleźć ogoniastą bez zbędnego marnowania czasu, jednakże nie pomyślał o tym wcześniej. Chłopak nie sądził, iż mógł on wiedzieć, dokąd udała się rudowłosa. Starzec wspomniał także o Smoczych Kulach oraz ich mocy, lecz nie było to coś, czego brunet już wcześniej by nie wiedział.
- Do pałacu… Wszechmogącego?
Zaraz, zaraz. Czy ktoś próbował właśnie nabrać naszego bohatera? O co tutaj chodziło? Staruszek Kame chyba nie mówił o Bogu? Zresztą, już za niedługo wszystko miało się okazać, gdy tylko trójoki zaprowadzi Ryu do miejsca spotkania.
- W zasadzie to już szukałem Aymi, żeby wyjaśnić z nią pewną sprawę, ale w tej sytuacji...
Zwrócił się do starca, a w następnej kolejności spojrzał na Tenshinhana, który chciał jak najszybciej odlecieć. Nie było w tym oczywiście nic dziwnego biorąc pod uwagę aktualną sytuację.
- Prowadź, Tenshinhanie.
Chłopak ugiął nogi oraz ręce, a ciało jego obtoczone zostało przez białą aurę. Odleciał od razu, gdy tylko mężczyzna sam postanowił to zrobić.

[z/t]
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Wto Mar 16, 2021 10:42 pm

Po powrocie do domu odkryła, że Hari z wnuczką jeszcze nie wrócili. Wyczuwała oboje na wyspie Kame, więc nie miała się o co martwić. A przynajmniej tak sądziła. Mimo wszystko nie skupiała się aż tak bardzo na tej dwójce, bo skoro Luna znajdowała się pod opieką dziadka, to Ay miała trochę czasu dla siebie i mogła poćwiczyć.
Podstawą była rozgrzewka, a także rozciąganie. W niektórych kręgach takie wygibasy nazywali jogą, dla niej było to po prostu uelastycznianiem ciała. W końcu mięśnie muszą być elastyczne, jeśli mają być w pełni sprawne, prawda? Zrobiła zatem porządną rozgrzewkę, po której rozciągnęła mięśnie nóg, ramion, pleców i całą resztę, skupiając się na poszczególnych partiach z osobna. Jeśli dany mięsień nie był dostatecznie rozgrzany, rozciąganie mogło mu przecież zaszkodzić. Jednak te wszystkie ćwiczenia to nie był główny cel treningu a zaledwie jego początek.
Płomiennowłosa wiedziała, że jest niezwykle szybka, a przez to również niebezpieczna. Dziś też miała ochotę nieco pobawić się tą prędkością. Brat pokazał jej kiedyś ciekawą sztuczkę z użyciem powidoku, a takie rzeczy były czasem bardzo przydatne. Śmignęła zatem wokół chaty, pozostawiając za sobą smugę, to jeszcze jednak nie był ostateczny efekt. Wiedziała, że sama prędkość to tylko jeden z elementów. Musiała w końcu wykorzystać ki do stworzenia powidoków, prawda? Prędkość i energia - to te dwa elementy musiały ze sobą współgrać. Musiała dobrać odpowiednią ilość energii, by stworzyć po drodze swoje podobizny. Zbyt mała ilość nie pozwoli im się uformować, zbyt duża zaś nie da im się zbyt długo utrzymać w docelowej formie.
Biegła zatem wokół domu, stopniowo uwalniając kolejne porcje ki, starając się, by z każdym kolejnym krokiem powidoki stawały się coraz bardziej stabilne, coraz bardziej widoczne. Obserwowała postępy, dodając następne wiązki energii, aż w końcu zauważyła ich destabilizację. Powidoki pojawiały się na ułamek sekundy i zaraz rozpływały w powietrzu. To mogło oznaczać tylko jedno - przekroczyła maksymalny próg ki wtłaczanej w smugę, którą tworzyła w biegu. To jednak nie było wcale złe. Teraz znała już granice, nic zatem nie stało na przeszkodzie, by opanować sztukę powidoków do perfekcji.
Gdy w końcu uznała efekt swych prób za zadowalający, wreszcie się zatrzymała i uśmiechnęła do siebie. Tak, to było to. Była z siebie zadowolona, to przecież dopiero początek treningu. Czas na kolejny punkt programu~~
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pią Mar 19, 2021 9:17 pm
W końcu, Mirai znalazł się w przeszłości. Ze swojego świata musiał uciekać, nie mógł już nic zrobić, żeby pomóc swoim przyjaciołom. Wszystko było zniszczone. Na szczęście ostał się wehikuł czasu. Ostatnia nadzieja.
- Oby w tym świecie wszystko było dobrze... - mówił do siebie w myślach, pokrzepiając się cały czas. Musiał odnaleźć Aymi i wszystko jej powiedzieć. Dobrze by było, gdyby mógł skontaktować się z każdym. Przede wszystkim z ojcem, którego tak pragnął poznać, a wiedział, że tutaj jest i ma się dobrze. Kwestia odnalezienia go. Może się poszczęści i też będzie w leśnej chatce?
Lecąc tak i lecąc, podziwiając piękną naturę, której w jego świecie brakowało, w końcu dostrzegł drewnianą chatę, która pięknie wyglądała na tle potężnych, zaśnieżonych gór. Przyspieszył od razu, zostawiając po sobie jeszcze więcej smug białej aury.
Wylądował kilka metrów przed domkiem, idąc niespokojnym krokiem w jego stronę. Rozglądał się na boki, wszystko wyglądało normalnie. Ptaszki ćwierkały, nadając temu miejscu nutkę tajemniczości, ale i spokoju.
- Aymi! - krzyknął, przykładając dłonie do ust, jakby chciał zrobić megafon.
- Haricotto! - dodał po chwili, nie chcąc krzyczeć "tato!" tak od razu.
- Aycia! - trzeci raz, zabierając zaraz ręce z twarzy. Ciągle się rozglądał.
- Nikogo nie ma...? - pomyślał sobie, coraz bardziej zbliżając się do chaty.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Mar 21, 2021 6:27 pm

Prysznic - to było to, czego jej ciało potrzebowało po treningu. Relaksu i oczyszczenia. Naprawdę polubiła prysznice, gdy w końcu zorientowała się, na czym to wszystko polega. Kiedy właściwie miała z nimi pierwszą styczność? Ach, tak, przytułek. Aktualnie placówkę po rozpadzie RR przejęły władze, a tamtejsze dzieciaki zdążyły wyrosnąć lub nawet dorosnąć jak ona sama. Ay nie miała pojęcia, co się stało z babcią, która sprawowała opiekę nad przytułkiem i jego mieszkańcami. Kiedy odwiedzała go po oficjalnym pokonaniu Armii, po kobiecie nie było nawet śladu. Może rzeczywiście wychowywała te sieroty na popleczników Red Ribbon? Kto wie...
Tak czy inaczej - prysznic był wyjątkowo przyjemny, musiał jednak kiedyś się skończyć. Zdążyła się wysuszyć, przebrać w świeże ciuchy, zabierając następnie za suszenie tego, co z jednej strony było jej chlubą, a z drugiej utrapieniem - włosów. Długie i gęste miały to do siebie, że ich wysuszenie zajmowało naprawdę sporo czasu. Nie żeby jej go brakowało, miała w końcu chwilę wolności bez małej pod opieką. Wchodziła właśnie do kuchni, ocierając mokre jeszcze pukle ręcznikiem, kiedy coś usłyszała. Coś na kształt... wołania? Zastygła na kilka sekund w bezruchu, nasłuchując. Rzeczywiście ktoś wołał, w dodatku jej ojca, a głos wydawał się jej dziwnie znajomy. Zaraz potem poszło w eter "Aycia!", a płomiennowłosa z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy wypuściła z rąk ręcznik, który opadł swobodnie na podłogę. Wybiegła na taras, odpalając szósty zmysł, ale i bez niego poznała gościa. Wypatrzyła go na dole, a do oczu podeszły jej łzy. Był tu! Naprawdę tu był! Bez chwili wahania zeskoczyła z tarasu, podlatując do chłopaka, i momentalnie przyciągnęła go do siebie, zamykając w uścisku.
- Mirai... braciszku... to naprawdę ty - rzuciła cicho, dopiero po chwili się do niego odrywając, by obejrzeć go dokładnie od stóp do głów. Uśmiechnęła się. - Kurczę, czyżbyś urósł? Włosy z pewnością masz dłuższe. Zresztą nie tylko ty.
Rozczochrała fryzurę brata, śmiejąc się przy tym wesoło. Co jak co, ale jego widok naprawdę ją ucieszył. Tylko... co go sprowadzało w ten czas? Lub po takim czasie? Wciąż nie do końca przyswoiła sobie tę całą wiedzę o tym, że Mirai jest z przyszłości i po ich pożegnaniu właśnie tam się udał.
- Czyżbyś się stęsknił za siostrą, młodziaku? - rzuciła żartobliwie, w końcu była niby jego starszą siostrą. Właśnie, niby starszą. Sęk w tym, że w tej rzeczywistości nawet się nie narodził.
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Mar 21, 2021 10:15 pm
W pełni ufając swojemu protegowanemu, uciekli i znaleźli się w lepszych czasach, mimo że korzystanie z tej maszyny nie byłoby zaaprobowane przez mentora naszego bohatera. Tutaj nie ma zniszczonych budynków i krajobraz był znacznie piękniejszy niż przedtem w alternatywnej linii czasowej. Unmei nie był zadowolony z tej decyzji, lecz nie może winić za to Miraia. Tytuł Shinjina przepadł w momencie opuszczenia swoich pierwotnych czasów, ale to teraz nie miało znaczenia. Po przenosinach do tutajszej rzeczywistości zauważył drewnianą chatę. Widać, że Mirai znał to miejsce gdyż niedługo po tym jak przybyli, wykrzykiwał imiona osób, o których chłopak wcześniej nie słyszał lub zwyczajnie ich nie skojarzył. Ujrzawszy jednak osobę łudząco podobną do tamtej wojowniczki, która znacząco obniżyła populację ludzkości, Shinjin nabrał podejrzeń, choć nie widać agresywności ze strony Czerwonowłosej, co więcej oboje są do siebie nastawieni przyjaźnie, wskazuje to na pozytywną relację między nimi. To dobrze, tylko ciekawe, kiedy coś Jej odbije i Unmei będzie świadkiem kolejnej wojny. - Twoja rodzina, Mirai san? -
Rzekł do swojego ucznia z zapytaniem. Podobieństwo raczej nie jest tutaj przypadkowe. Szkoda tylko, że protegowany Unmeia będzie wciąż miał przed swoimi oczyma to czego był świadkiem, widząc tę dziewczynę. Dodatkowo patrząc na nowo przybyłą, obraz już na stałe utkwi w ich wyobraźni, a o tym zwyczajnie będzie najlepiej zapomnieć i czym prędzej wrócić naprawić szkody, ale póki co, dwójka przyjaciół jest zmuszona zabawić tutaj na dłużej.
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Wto Mar 23, 2021 10:37 pm
Mirai ciągle się rozglądał. Nawet nie przyszło mu do głowy, żeby choć trochę się skupić i sprawdzić w inny sposób, czy ktoś był w domu. W każdym razie, zaczynał tracić już nadzieję, że spotka tutaj swoją siostrę. Bo to, czy spotkałby tutaj ojca, biorąc pod uwagę, że ten (z opowieści Aymi) zawsze gdzieś się włóczył, graniczyło z cudem.

[You must be registered and logged in to see this link.]

Kiedy jednak jego obawy zostały rozwiane, kiedy jego oczom ukazała się Aymi... Wesoła, radosna, a nie taka smutna i krwiożercza... Uśmiechnął się i westchnął ciężko, jakby zrzucił z serca kamień wielkości planety.
- Yokatta... - westchnął, po chwili odwracając się do Unmeia, który za nim stał. Skinął głową, a w jego spojrzeniu widać było ulgę. I radość. Taką zwykłą, ludzką radość. Mirai chyba pierwszy raz od poznania Unmeia się uśmiechnął. Tak szczerze, tak prawdziwie, tak... Po prostu. Co nie znaczy, że wcześniejsze uśmiechy nie były szczere. To były inne poziomy radości, inne znaczenia, inne przeznaczenia.
Mirai od razu przytulił Aymi. Mocno. Jakby nigdy już nie chciał jej wypuścić ze swoich objęć. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza...
- Tak się cieszę! Bałem się... Bałem się, że tutaj też...! - nie mógł dokończyć zdania, urywając je w połowie. Na słowa o tęsknocie, odpowiedział tylko cichym "Mhm!" i skinął głową dwa razy. W końcu, wypuścił dziewczę z objęć. Przetarł ręką policzek, pozbywając się mokrej, niechcianej łzy. 
- Ah, tak! Kaioshin-sama, to moja siostra, Aymi! - przywrócony na ziemię przez pytanie Unmeia, od razu wziął się za odpowiednie przedstawienie dwóch nieznanych sobie figur.
- To Unmei-sama, Bóg Światów z mojej linii czasowej! Jestem pewien, że tutaj też istnieje, ale chyba jeszcze nie został Kaioshinem. - dodał na koniec, zerkając na Unmeia. Skinął głową raz jeszcze i uśmiechnął się serdecznie.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Mar 28, 2021 6:50 pm

Od czasu, gdy miała u swego boku brata, minęła naprawdę sporo. Zdążyła tak naprawdę odkryć swoje uczucia, ułożyć sobie życie z Shadem, no i do tego dorobić się dziecka! A teraz znów miała go przed swoimi oczami. Zmężniał, tego była pewna, wyglądało jednak na to, że przybył w ten czas z jakiegoś konkretnego powodu.
Widziała ten jego uśmiech, szczery i radosny, jak za dawnych lat. W jego spojrzeniu poza tęsknotą dostrzegła coś jeszcze - ulgę. Jakby sam fakt, że ją widzi, ściągnął mu z serca ogromny ciężar. W dodatku jego słowa... Bał się? Oderwała się od niego powoli i przyjrzała mu uważnie. Coś musiało być na rzeczy. Już właściwie miała pytać, co takiego się stało, gdy usłyszała obcy głos w pobliżu. Co zaskakujące - nikogo poza Miraiem wcześniej nie wyczuwała, teraz także. Kto zatem...
- Kaioshin... - mruknęła tylko, lustrując nieznajomego taksującym spojrzeniem. Ostatni kaioshini, z jakimi miała do czynienia, właściwie wysłużyli się wojownikami z Ziemi w celu rozprawienia z Brejkersami. Cóż, jako nagrodę odzyskała życie, mimo wszystko pewien niesmak pozostał. Wyglądało jednak na to, że tego osobnika Mirai traktuje po przyjacielsku, nie zamierzała więc ingerować w ich relacje.
- Kuroyuki Aymi - przedstawiła się formalnie, wyciągając dłoń w stronę Unmeia. - Przyjaciele mojego brata są zawsze mile widziani w tym domu. Wejdźcie i rozgośćcie się. Zdaje się, że przychodzicie z czymś ważnym, skoro Mirai tak się o mnie martwił.
Znów poczochrała brata po głowie, uśmiechając się przy tym nieznacznie, potem zaprowadziła towarzystwo do środka. Zajrzała do kuchni, przygotowując herbatę i coś na przekąski, w końcu po podróży obaj mogą być głodni, zwłaszcza Mirai. Co do apetytu kaioshina nie miała pewności, brata jednak już jako tako znała. Wróciła zatem do salonu z talerzem kanapek a także dzbankiem z herbatą. Filiżanki były już rozstawione na stole, więc każdy mógł sobie nalać wedle uznania. Podobnie zresztą wyłożyła plasterki cytryny i cukierniczkę, choć sama nigdy nie słodziła.
- Częstujcie się. Za lekki bałagan przepraszam, miałam to ogarnąć po treningu - rzuciła luźno, zajmując swoje miejsce. Czas jednak przejść do konkretów. - Więc? Co takiego dzieje się w przyszłości, co napawa mojego kochanego braciszka obawami o moją skromną osobę?
Oby tylko nie okazało się to jakąś tragedią...
________
[z/t] -> [You must be registered and logged in to see this link.]
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Czw Kwi 22, 2021 10:43 pm

Mirai był zaskoczony, ale wcale mu się nie dziwiła. Kiedy widzieli się ostatni raz, była wciąż zielona w sprawach związkowy, nie wspominając o ich zgłębianiu w akcie stosunku. Aymi potrzebowała chyba odpowiedniego bodźca, który pchnąłby ją do przodu w tej kwestii. Tak się złożyło, że tym bodźcem była akurat osoba Shade'a. Zbliżyli się do siebie, miłość rozkwitła, a potem... Cóż, nie to, żeby od razu planowali potomstwo, to po prostu samo wyszło. Nie znaczy to jednak, że płomiennowłosa nie chciała dziecka, wręcz przeciwnie. Na wieść o ciąży naprawdę się ucieszyła, chociaż z Cieniem gdzieś w pobliżu nie było wcale łatwo. Mimo wszystko jakoś uzupełniali się w roli rodziców, a to chyba było najważniejsze, prawda?
Aymi tylko zaśmiała się trochę niezręcznie razem z bratem. Tak, ona też nie spodziewała się, że to przyjdzie tak szybko. Mimo wszystko cieszyła się i kochała córkę. Nawet jeśli rozrabiała gorzej niż tatuś i dziadek. O sprawach rodzinnych mogli jednak porozmawiać nieco później, teraz zaś należało przeprowadzić ten nieszczęsny test mocy. Wyszli zatem całą trójką na zewnątrz przez taras, starając się oddalić nieco od samej chatki, by za bardzo jej nie uszkodzić podczas samego testu. Mirai stanął z rozłożonymi ramionami, otwierając się na atak, stalowooka zaś przygryzła lekko wargę.
- Jesteś pewien, że nie chcesz chociaż wejść na stadium super? - dopytała dla pewności. Sama jej nie miała. Wiedziała, jak silna jest i była, nie wiedziała jednak, w jakim stopniu wzmocnił się sam chłopak.
Ostatecznie jednak po uzyskaniu odpowiedzi od brata stanęła w lekkim rozkroku i odetchnęła głębiej. W następnej chwili spięła lekko mięśnie, a jej ciało spowiła złota aura. Moment później skórę pokryło czerwone futro, a poziom jej mocy gwałtownie wzrósł. Gdy tylko transformacja się dopełniła, przezornie wyciszyła emisję mocy do niezbędnego minimum i przyjęła pozycję. Nie chciała zbytnio zwracać na siebie uwagi pozostałych wojowników z Ziemi, a przecież siłę miała wciąż na maksymalnym poziomie.
Namierzyła wzrokiem Miraia, skupiając się całkowicie na nim. To miał być jeden cios, bardzo silny cios. Tylko... co w przypadku, gdyby tym ciosem zabiła brata? Do których zaświatów by trafił? Obecnych czy przyszłych? Potrząsnęła głową. Nie może się w ten sposób rozpraszać, bo wynik będzie niemiarodajny. Przymknęła powieki, uspokajając oddech. Wyobraziła sobie siebie samą stojącą w miejscu brata. Tę siebie z przyszłości, która wymordowała wszystkich ludzi właściwie dla zabawy. Zgrzytnęła zębami. I natarła. Wybiła się mocno z podłoża, szybując na przeciwnika. Zamachnęła się mocno i... uderzyła pięścią prosto w klatkę piersiową brata, posyłając go między drzewa.
- Mirai! - wyrwało jej się odruchowo, gdy poleciała za nim, przechwytując go w locie i zatrzymując się od razu. - Wszystko w porządku? Nie zrobiłam ci nic poważnego?
Może i mieli z Unmeiem przetestować jej moc, mimo wszystko wciąż martwiła się stanem braciszka. Byli sobie w końcu bliscy, prawda? Byli rodziną.
________
SSJ4 mode on
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pią Kwi 23, 2021 8:40 pm
Głęboki wdech i spokojny wydech. Mirai czekał na uderzenie, które utwierdzić miało go w przekonaniu, że ta Aymi jest mocniejsza. Domyślał się, że tak właśnie będzie, ale musiał, po prostu musiał się przekonać. Najlepiej na własnej skórze. 
Gdy usłyszał dźwięk niszczycielskiej aury, kropla potu spłynęła po jego skroni. Nie miał czasu nawet na przemyślenie, bo już zaraz oberwał tak mocno, jak jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Uderzenie odrzuciło go do tyłu, sprawiając że ściął setkę, jeśli nie więcej, drzew swoim ciałem i dalej leciał. I pewnie kolejna setka padłaby śmiercią ścięcia, gdyby nie Aymi, która ruszyła za nim i złapała go.
- Khe... - wypluł krew, ledwo łapiąc oddech. Otworzył powieki, które same chciały się natychmiast zamknąć i patrząc na siostrę, uniósł ledwo dłoń i pokazał jej "okejkę".
- Saikyō... Hehehe... Khe... - zaśmiał się, a jego wyraz twarzy sugerował, że pomimo obrażeń, dusza była spokojna. Tak spokojna, jak nigdy wcześniej... Stracił przytomność, ale uśmiech ciągle gościł na jego twarzy.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Sro Kwi 28, 2021 11:35 pm

Aymi nie była tego do końca pewna. Racja, nie miała nic przeciwko sprawdzeniu własnej siły, ale nie chciała też przesadzić. Nie chciała mieć życia swojego własnego brata na sumieniu. Gdyby chociaż odpalił super saiyanina, byłaby spokojniejsza. Ale nie, Mirai był równie uparty co ona. Nie było zatem innej opcji.
Nie potrafiła wykorzystać pełni mocy przeciwko bratu, dlatego też mentalnie postawiła przed sobą kogoś innego. Jeden ruch, jeden cios, czyste trafienie. Młody Kuroyuki pofrunął, ścinając po drodze każde napotkane drzewo. Ay nie miała serca go tak zostawiać, dlatego też od razu poleciała za nim, przechwytując go i zatrzymując. Chłopak nie wyglądał za dobrze. Krew cieknąca z ust mogła świadczyć o uszkodzeniu żeber, które to naruszyły strukturę płuc, powodując krwotok wewnętrzny. Normalny człowiek by tego nie przeżył. No właśnie, normalny.
- No już, nie ruszaj się, zaraz zabiorę cię do Unmeia i... - nie zdążyła dokończyć, bo właśnie w tej chwili jej brat stracił przytomność. Mimo wszystko słyszała to, co powiedział. Była silniejsza. Silniejsza od tamtej, choć tamta była starsza. To było... pokrzepiające. - Same z tobą kłopoty... - mruknęła jeszcze.
Wzięła Miraia na ramiona, szybko wracając pod chatkę. Tam też powróciła do bazowej formy, nie chcąc tracić więcej energii. Zresztą nie potrzebowała w tej chwili aż takiej mocy. Wylądowała na tarasie, od razu wchodząc do domu, by ułożyć nieprzytomnego brata na sofie w salonie. Zaraz potem zwróciła się do Unmeia.
- Znasz jakieś techniki leczące? On potrzebuje natychmiastowego leczenia. Nie chcę, żeby umarł w wyniku powikłań po tym teście mocy. To wciąż mój brat.
Taka była prawda i tego zamierzała się trzymać. A dla rodziny była w stanie zrobić dosłownie wszystko.
________
SSJ4 mode off
[z/t] -> [You must be registered and logged in to see this link.]
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Czw Wrz 22, 2022 10:33 pm
[You must be registered and logged in to see this link.]

Haricotto obudził się z bólem głowy. Pulsujący guz na głowie wyglądał jak kaktus, który doznał olśnienia i zaczął żyć własnym życiem. Do tego bolał go brzuch, który domagał się karmienia. Głaszcząc się po głowie, mrucząc coś pod nosem, Saiyanin podniósł się do pozycji siedzącej.
- Ajajajaj! Ale mnie łeb napiżdża! Co ja żem robił...? - zadawał sobie pytania, ale nie dostawał na nie odpowiedzi. Zerknął w bok, na leżącego obok Ranzoku i wtedy dotarło do niego, że jakiś czas temu był w królestwie bogów i tam został oszukany na jedzenie, którego nigdy na oczy nie zobaczył. Przypomniał sobie też o treningu, który został przerwany przez coś bardzo twardego.
- Już wiem! W niebie se byłem! Ugh, ten cholerny Kotleto! Najpierw zabrania mi się bić z tym, no, jak mu tam było... Sknerusem! Później nie daje mi żarełka, a potem zabrania mi treningu! - denerwując się komicznie, zaciskał swoją dłoń, a ta z nerwów trzęsła się jak osika.
- Ah! Ranzoku! - krzyknął, podnosząc się i jednym susem doskakując do blondyna. Najpierw delikatnie go szturchnął, później nim potrząsnął mocniej, a gdy to nic nie dało, uderzył go dwa razy w twarz.
- Kurde balans... Chyba się popsuł... - postukał kilka razy w czoło blondyna, jakby pukał w zamknięte drzwi. Po chwili westchnął, a zaraz wruszył rękami, stwierdzając że jego kolega musi spać, bo przecież przetrwał gorsze rany w przeszłości.
Saiyanin capnął sobie na tyłek, zastanawiając się dlaczego Kibito przeniósł ich z powrotem na Ziemię. Niczego mądrego nie wymyślił, więc postanowił się podnieść i zaciągnąć Ranzoku do domu, żeby nie leżał tak na ziemi, bo jeszcze wilka dostanie. W tej samej chwili odezwał się brzuch, który wydał z siebie głośne "BAAAAAAAA!".
- Hehe! Spokojnie, brzuszku, spokojnie. Zara cosik wrzucimy na ruszt! Jedzonko, jedzonko, hehe! - powtarzał pod nosem, kierując się do domu i wesoło pogwizdując.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Nie Wrz 25, 2022 8:30 pm
[You must be registered and logged in to see this link.]

Haricotto odstawił Ranzoku w bezpieczne miejsce, po czym sam najadł się i napoił, aż musiał sobie ulżyć potężnym beknięciem. Zaśmiał się pod nosem, poklepał się po brzuszku i zdrzemnął się chwilkę. Gdy tylko się obudził, poczuł że pełen jest energii i aż palił się do walki. Musiał, niestety, zadowolić się treningiem. Nie tracąc więcej czasu, wyskoczył przez okno i wylądował z mocnym przykucem, aż ziemia zadrżała.
- Chciałbym se z kimś zawalczyć. Jakaś taka mała, malutka, maciupka waleczka... Eh... No nic, może później odwiedzę tego, no, jak mu tam było... Butsa! Tylko w którą stronę go szukać? Hmm... A dobra, zapytam Kaio-samę. On ma te całe patologiczne moce, hehe. - podrapał się po głowie i zachichotał, po czym splótł palce dłoni i wyciągnął ręce przed siebie, głośno strzelając stawami.
- Yosha! Ikuzo! - krzyknął, zaciskając swoje pięści. Czuł się jak dziecko i tak było mu najlepiej.
Zrobił szybką rozgrzewkę, kilka pompek, kilka podciągnięć na gałęzi drzewa, aż w końcu usiadł po turecku na dachu swojego domu i...
Siedząc po turecku, skupił się maksymalnie na rozwoju, oddając się mentalnemu treningowi. Oczami wyobraźni widział samego siebie. Walka w głowie się rozpoczęła. Wyimaginowana arena była ciemnym miejscem, pozbawionym jakiegokolwiek światła, ale mimo to, obie postacie były dobrze widoczne.
_____
Trening mentalny, start: 25.09.2022; 20:30
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Pią Wrz 30, 2022 8:30 pm
Haricotto otworzył oczy. Mimo tego, że cały trening miał miejsce w jego głowie, czuł zmęczenie na ciele. Wyprostował się i pokręcił głową na boki, słysząc towarzyszące temu przemiłe strzelanie. Podobnie było z plecami i palcami u rąk. Pyk, pyk, pyk i pyk.
Pogłaskał się po brzuszku i uśmiechnął się wesoło. Miał ochotę na jedzenie, ale demotywował go fakt, że nie ma niczego gotowego, tylko musi własnoręcznie sobie coś przyrządzić. Westchnął ciężko, godząc się z niesprawiedliwym wszechświatem.
- Ciekawe czy Ranzoku się już obudził? - zapytał sam siebie, marszcząc swoje brwi i skrobiąc się palcem po głowie.
Nagle i niespodziewanie poczuł znajome sygnatury ki, których wcześniej nie był w stanie wyczuć, a raczej blokował wszystkie sygnały dochodzące z zewnątrz. To była energia Miraia i Aymi, choć ta druga była nieco przygaśnięta, co zaniepokoiło Fasolkę. Nie chciało mu się schodzić z dachu, więc przystawił palce do czoła i po prostu teleportował się do wnętrza domu, lokując się do energii Miraia.
_____
Trening mentalny, stop: 30.09.2022; 20:30
z/t -> [You must be registered and logged in to see this link.]
Sponsored content

Teren przed chatą - Page 3 Empty Re: Teren przed chatą

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach