Go down
Gin
Gin
Liczba postów : 10

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Pią Wrz 23, 2022 3:46 pm
Nadzieja, że Gin spędzi ten poranek lecząc kaca i odpoczywając na łonie natury okazała się niestety płonna. Młoda bogini ziewnęła, rozwaliła się wygodnie na kwiatkach i zamierzała uciąć komara, od czasu do czasu biorąc łyczek - albo i dwa - gorzałeczki, gdy usłyszała zbliżające się w jej stronę kroki. Jakby przeczuwając, że zaraz ma wszystko szlag trafić, otworzyła oczy akurat w momencie gdy nieopodal niej stanęła grupka zaświatowych trolli. Czy oni? Czy trolli? Pal licho, wszyscy byli ubrani w garnitury, mieli wypolerowane rogi oraz kolorową skórę, niezmordowanie służąc Enmie i pomagając bogom. Co mogło świadczyć tylko jedno, byli tu w jakiejś sprawie właśnie do niej… Ughhhrrr…

- Pani Gin, - i dokładnie jak przeczuwała, zwrócili się do niej stając na baczność, starając się ukryć jak bardzo byli nerwowi. - M-Musimy prosić by przeniosła się Pani do budynku dla Shinjinów, gdyż obowiązki Panią wzywają, poza tym duszyczki na łące-

- Oi. No chyba nie~ - Gin wstała dość chwiejnie, ale biorąc pod uwagę jej stan było to i tak godne podziwu. Panowie w garniturkach spojrzeli po sobie gdy pociągnęła łyk z butelki i podeszli bliżej, robiąc ostrożnie kroki do przodu. Shinjinka wzięła się pod boki mierząc ich niezadowolonym, ale i trochę rozbieganym spojrzeniem, co psuło efekt trwogi jaką chciała wzbudzić. Dodając do tego fakt, że była odrobinę rozczochrana i na twarzy miała rumieniec od alkoholu, trudno było powiedzieć, że jej postać wzbudzała respekt czy strach. Ale to tylko pozory, bowiem wszyscy wiedzieli jak nieobliczalna była Gin pod wpływem alkoholu.

- Pani wybaczy, ale musimy usunąć Panią z terenów wspólnych gdzie przebywają dusze zmarłych i zaprowadzi- - ten co właśnie przemawiał nie zdążył dokończyć, bo pięść Gin poleciała prosto w jego nos, posyłając biedaka na trawę. Nieszczęśnik chciał tylko wykonać swoją pracę - ale Gin nie chciała wykonywać swojej. Proste? Proste!

Część treningowa

Tworzenie tulipana z butelki ryżowej sake, która była jeszcze w połowie pełna byłoby marnotrawstwem boskiej ambrozji, więc dziewczyna tylko zdzieliła drugiego najbliższego trolla pięścią po twarzy jeszcze raz. Jej prawy sierpowy może nie był idealny, ale radziła sobie nieźle~! Dziewczyna przesunęła ciężar ciała na lewą nogę, okręciła się w zacnym piruecie i jej dłoń zwinięta w pięść poszybowała wprost tam gdzie miała! Gdyby nie była już rozgrzana alkoholem można byłoby to nazwać rozgrzewką, ale promile w żyłach już swoje robiły! Pijacka balanga często zmieniała się w pijacką bijatykę i choć Gin nie była wojownikiem, to potrafiła się bić. I to będąc w trakcie nabierania kilku łyków swojego trunku! Raz, dwa, raz, dwa! Cios z łokcia, z kolana, poniżej pasa i tak by bolało jak najbardziej. Ugh, trochę mięśnie zaczęły ją od razu boleć - ale może to przez to, że spała na drzewie? Poczuła burczenie w brzuchu co jeszcze bardziej ją zirytowało i zaciekle Gin wykręciła rękę jednego z trolli, robiąc z niego worek treningowy i wciskając swoje kolano poniżej jego żeber Hm… Następnym razem potrzebuje czegoś słodkiego na śniadanie, jakiś likier owocowy albo ajerkoniak - w końcu jest z jajek, więc to po prostu alkoholowa wersja jajecznicy~! Nie dane jednak było Gin za długo rozmyślać nad walorami smakowymi jej napitków, bo trolle były widocznie bardzo zdeterminowane, by usunąć ją z tego miejsca w Niebie. Co którego posłała na ziemię, to następny zaraz wstawał pomimo jej zaciętych kopniaków i pięści. To się jej nie podobało. Nastroszyła się i przesuwając ciężar ciała na jedną nogę, drugą wystrzeliła do przodu, obcasem uderzając jednego z przeciwników w szczękę. Dało się słyszeć chrzęst kości, gdy Gin włożyła zaskakująco dużo siły w ten cios. Polała się krew! I dobrze, i dobrze... Uhuhu~

- Nokaut! Pięć punktów dla mnieee~! - zawołała chwiejąc się i po tym manewrze jakimś cudem nie spadając na trawę. Wytarła usta i spojrzała na pozostałych panów w garniturkach, wyraźnie nie wiedzących co mają zrobić. Strzeliła kostkami w nadgarstkach, szykując się do dalszej części zabawy. - A dacie wy mi wszyscy w końcu spokój, co? - burknęła niezadowolona dziewczyna i z całej siły jej stopa zatopiła się w kroczu najbliżej stojącego korposzczurka. Troll zrobił się czerwony na twarzy, pisnął cienko i z jego oczu trysnęły łzy, a Gin wybuchnęła rubasznym śmiechem i doprawiła go łokciem w brzuch. Ot co! Padł jak kłoda, a pozostałych trzech próbowało ją obejść, cały czas uprzejmie prosząc by przestała stawiać opór… Jakby to coś dało! - Zamknijcie się… Ugh, naprawdę musicie przeszkadzać? Środowy poranek sam się nie obleje~! - to mówiąc cmoknęła wciąż trzymaną butelkę, ale jej poczucie humoru chyba nie trafiło do nikogo. Musiała trochę nadwyrężyć mięśnie, choć to nie była jej działka… No nic! Jednego z przeciwników bezceremonialnie przewróciła, kopiąc w piszczel i popychając tak by poleciał prosto na drugiego. Podcięła go zręcznie, by tu nie skłamać! Wiedziała, gdzie trafić czubkiem buta, idealnie w kostkę a potem w piszczel by od razu zwalić wszystkich z nóg~ Czkając, trochę chwiejnie a jednak z niezłym celem, Gin trafiła ostatniego stojącego trolla kopniakiem w plecy. Cios poszybował łukiem i dźgnęła go w łopatkę, o! Coś ją zakuło w boku, przypominając dziewczynie, że może powinna faktycznie częściej ćwiczyć, ale rozmasowała swój bok i była gotowa do dalszej pracy - czyli wpuszczania lańska. Fakt, nie były to zbyt mocne ciosy, bo wstali po chwili i ba, zdążyli ją zaskoczyć. Tych co było w stanie złapało ją za ramiona a trzeci próbował chwycić za kostki, by wynieść ją z łąki - ale co to, to nie! Zaczęła się wyrywać tak agresywnie jak chihuahua na cracku. Warknęła, obcasem rozkwasiła jednemu nos w piękną plamę i ugryzła kolejnego trolla w nadgarstek. Nie ma tak łatwo! Skąd ta nagła agresja? Otóż jeden z tych korposzczurów wyrwał jej butelkę z rąk przy próbie obezwładnienia bogini. Eh, oni naprawdę nie mogli pojąć, że alkohol dla Gin był kwestią przetrwania i bez niego nie wytrzymałaby w tej norze. Wyrwała się im wdzięcznie i o dziwo wylądowała zgrabnie na trawie. Kto jak kto, ale ona miała tyle wprawy w pici, że nawalona mogłaby przebiec maraton - i to w szpilkach~! Oczywiście, że Gin nie zamierzała tak tego zostawić. Z okrzykiem wojennym rzuciła się na najbliższego trolla, siadając mu na plecach i wykręcając mu ramiona oraz nogi w zapaśniczym chwycie. Skąd taki chwyt znała? GodTube! Tam Gin zaczęło go bezceremonialnie okładać, krzycząc i mamrocząc coś o cholernych starych pierdlach i obowiązkach, ugh, najgorzej... Jej pięści spadały na kark, łopatki i kręgosłup nieszczęśnika, aż sama poczuła jak jej chude, makaronowe ramiona opadają z sił. Nie była wojownikiem, to prawda - ale zacietrzewienie w niej było silne! Gdy tylko biedak padł z bólu, poderwała się na równe nogi, szykując pięści. Siadła na następnego, drapiąc, okładając kopniakami - trochę jak dzieciak, który nie wie jak się walczy więc wali czym popadnie w co popadnie i jak leci. Ale było to efektowne, bo sińców im narobiła i ubrania podarła! Ostatni, który jeszcze stał chyba próbował uciec, ale Gin złapała go za nadgarstek i wykręciła mu ramię, stojąc za nim i wciskając mu obcas swojego buta w stopę. No! Puściła dopiero po chwili. Tym razem już bez oporów strzeliła każdego kto stał po mordzie czy to butem czy pięścią - tak na koniec - i z głośnym Phi! podniosła swoją butelkę z wódką ryżową. - Nigdy tego nie rozumiałam… - wymamrotała do siebie, stąpając po leżących na trawie i pół-przytomnych oni - musiała tutaj uważać by nie wywalić się jak długa bo chodnik z nich byłby marny - i wycierając podeszwy butów w ich ubrania. Gin nie była zbyt dobrym bogiem. - I po kie licho śmiertelnicy chcą po zejściu z tego nieszczęsnego padoły trafić właśnie do Nieba? Tu jest cholernie nudno… Ale z drugiej strony do Shinjini muszą siedzieć za raportami… - niezadowolona z tego odkrycia splunęła, przeciągając się, aż coś w jej karku chrupnęło. Pochyliła się w dół, w jeden bok, w drugi bok i splunęła jeszcze raz. Cała była obolała! Eh… Może faktycznie powinna zacząć więcej ćwiczyć? Ale wódka sama się nie wypije... Wykręciła swoje ramiona w górę, zaklęła i zaczęła sobie rozmasowywać obolałą łopatkę. Nie była to wcale taka zła rozgrzewka! No, może trochę za bardzo krwawa, ale bywa... Teraz pora na zasłużony odpoczynek~

No nic. Dziewczyna wzruszyła ramionami i zrobiła kilka kroków w bok, by walnąć się na kwiatkach i dalej leczyć kaca uratowanym przed porwaniem klinem… Podczas gdy trolle, tam gdzieś bliżej drzew, zebrali się z ziemi po małym laniu i czmychnęli byle jak najdalej od niej.



Trening Fizyczny
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Pią Wrz 23, 2022 11:22 pm
Kwiecista łąka - Page 3 Miszczgry

Jakiś czas później...

Gin usłyszała znajomy dźwięk, który od razu skojarzył się jej z techniką KaiKai. Gdy spojrzała za siebie, gdy była gotowa po całych wcześniejszych aktywnościach, ujrzała znajomą, choć niezbyt ładną twarz.  Był to... Kibito. Zbliżył się do dziewczyny i przeszedł od razu do meritum.
- Dobrze się bawisz? - zapytał, zerkając na nią z góry, bo był od niej dużo wyższy.
- Może czas dorosnąć? - zapytał znów, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Była oczywista. 
- Słuchaj, rozmawialiśmy z Najwyższym na twój temat i... Nie może tak być, że robisz to, co robisz. Cokolwiek robisz, bo z reguły nie robisz zupełnie nic. - ostatnie wypowiedział ciszej, ale z tej odległości, która ich dzieliła, wszystko było doskonale słychać.
- Tak się składa, że mam dla ciebie idealną robotę... - miała to być kara za jej sprawowanie. Nie było mowy o żadnej nagrodzie, bo za co? Za uprzykrzanie wszystkim życia? Do tej pory jej żarty były nieszkodliwe, ale im dalej w las, tym było więcej drzew, więc należało położyć temu kres.
- Pewien śmiertelnik zgrzeszył, będziesz jego opiekunką. Jeśli nie wypełnisz swojej misji tak, jak trzeba, to zostaniesz... Wymazana. - teraz żarty się skończyły, Kibito był śmiertelnie poważny. Czy to była prawda? Czy może blef? Każdy sposób na tym etapie był dobry, żeby wbić dziewczynie choć trochę oleju do głowy.
Gin
Gin
Liczba postów : 10

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Sro Paź 05, 2022 12:39 am
Ciszę, spokój i odsypianie kaca przerwał dziewczynie znajomy dźwięk teleportacji i cień rzucony na jej lico. Wielgachny cień, któremu towarzyszyła charakterystyczna, wywierająca presję aura… Ugh, cholera jasna… Coś się musiało stać, skoro sam Kibito-Śmierdzito pofatygował się w jej nieskromne progi, by prawić jej kazanie? Gin nawet nie drgnęła, tylko uchyliła jedną powiekę, bladoniebieska tęczówka łypnęła na wielgachną postać niechętnie, tylko po to by zaraz zamknąć oko. Może jak będzie go wystarczająco długo ignorować, to w końcu znudzi się, zostawi ją w spokoju i sobie pójdzie? Genialny plan~! Aaaale tego typu plany mało kiedy działały na takich zakichanych, zatwardziałych robotą mądrali. Żyli pracą i boską rolą we wszechświecie, więc oczywiście, że ledwie co otworzył usta, to zaczął prawić jej morały. Ugh…

- No ba. - przyznała bez grama skruchy czy autorefleksji Gin na pierwsze pytanie boga. - Na GodTubie są już dwa filmiki o tym jak pijana żongluję nożami! - zachichotała. Oczywiście, że nie mówiła poważnie - choć filmiki istniały, to prawda - po prostu plotła co jej ślina przyniosła na język, tylko po to by wkurzyć jeszcze bardziej Kibito stojącego nad nią jak kat nad duszą. Jego gderanie wlatywało jednym uchem a wylatywało drugim, choć rejestrowała ogólny zamysł tego co do niej mówił. - Naaah - dziewczyna machnęła ręką i wywaliła na niego jęzor - Jak dorosnę to zrobię się taka brzydka, stara i pomarszczona jak Ty. Spasuję. - rzuciła, przesuwając się na bok i kładąc sobie pod głowę butelkę z alkoholem w charakterze poduszki. - Oh-nie-już-się-boję… - wymamrotała wywracając oczami, tylko po to by jęknąć przeciągle z karykaturalną boleścią. - Oczyyywiście. Ponieważ w tej cholernej dziurze robić można tylko i wyłącznie co każą. - burknęła ciszej i już miała zamiar przewrócić się na drugi bok, ale następne słowa Kibito poderwały ją na równe nogi.

Dosłownie, w jednej chwili Gin leżała, w drugiej już stała niemalże na baczność, delikatnie się tylko chwiejąc. Przechyliła głowę w bok starając się skupić rozmyte spojrzenie na mężczyźnie, jakby próbując sprawdzić czy mówi serio. Ale oczywiście, że Kibito-Śmierdzito był zbyt poważny na jakiekolwiek żarty, to przez ten kij co miał w dupsku, wyżarł mu resztki humoru z duszy. Gdy tylko ta świadomość dotarła do jej zamroczonego alkoholowymi oparami mózgu, dziewczyna zrobiła klasyczny facepalm, wolno przesuwając dłonią po twarzy.

- Eeeeeh… Czy ja kurwa wyglądam na niańkę? - zapytała z przekąsem. - Nawet ja wiem, że to cholernie słaby pomysł… - Tu akurat Gin miała trochę racji. Ledwo potrafiła się sobą zająć, a tu jej każą pilnować jakiegoś śmiertelnika? Na bogów… Już jej go było szkoda. I siebie samej, bo nadzór nad jakimś nieszczęśnikiem to była jedna z podlejszych robót w Zaświatach. Coś na zasadzie zajmowanie się cudzym zwierzakiem, który najczęściej broił, śmierdział i brakowało mu wdzięczności za nic… I teraz wpychają jej w łapy grzesznika? Fuj! Na domiar złego jeszcze jej grożą! Nie był to niby pierwszy raz, ale no, całkowicie popsuło jej to humor. Gin zgromiła Kibito wzrokiem na wspomnienie bycia wymazaną, acz nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Bardziej irytowało to jej skacowane jestestwo - Śmiało! Proszę! - rozłożyła ramiona i zmarszczyła brwi, jej twarz ściągnięta w szyderczym karykaturalnym grymasie. - Wszystkim ulży i zniknie w końcu Ci ta żyłka na mordzie, co postarza Cię o tysiąclecia! - Dziewczyna zaraz fochnięta wydęła policzki i głośno nabierając powietrza, zamachnęła się - w przypływie złości zaciekle kopnęła Kibito w piszczel, choć dla niego pewnie i tak było to jak ugryzienie komara. O dziwo, nie straciła równowagi, tylko zachwiała się malowniczo o włos od bliskiego spotkania trzeciego stopnia swojej twarzy z kwiatkami na łące.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Sob Paź 08, 2022 10:52 pm
Kwiecista łąka - Page 3 Miszczgry


Kibito tylko stał i słuchał narzekania Gin. Połowa z tego, co mówiła, i tak do niego nie docierała, bo nauczony był już i wiedział jak z nią rozmawiać. Poględziła, pomamrotała, a koniec końców i tak się nie wywinie z narzuconego na nią obowiązku.
- Słuchaj no, gówniaku... - troszkę się zdenerwował i nachyliwszy się do niej po tym, gdy ta go kopnęła w piszczel, podniósł ją za ubranie do góry. W drugiej ręce wyczarował magiczną kulę. Mgła zamknięta w jej wnętrzu zaczęła przybierać kształty. Pokazana w niej została postać Miraia, czyli śmiertelnika, którym Gin miała się zaopiekować.
- To ten chłopak. Pochodzi z alternatywnej linii czasowej. Swoją podróżą stworzył kolejny świat, niszcząc balans czasoprzestrzeni. Otrzymał szansę na odkupienie. - potelepał biedną dziewczyną na boki, co musiało być naprawdę nieprzyjemne, zwłaszcza w jej alkoholowym stanie. Po tym odstawił ją na ziemię i "schował" magiczną kulę do swojego magicznego limbo.
- Możesz się wykazać. Pokazać, że jesteś kimś więcej, niż tylko błaznem. - był dla niej oschły, ale czy ktoś mu się dziwił? Wiecznie się z nią użerał, a ona wiecznie robiła mu na złość. Złej krwi między nimi było mnóstwo.
- Lepiej wymyśl, co z nim zrobisz, bo czasu masz niewiele. I nie możesz odmówić. Sam uważam, że to idiotyzm, ale to polecenie od "góry". - dodał na koniec, samemu zaczynając się martwić o to, czy to naprawdę dobry pomysł. Westchnął na koniec, pochylając głowę. Potarł palcami oczy i zamrugał kilka razy, próbując wyostrzyć wzrok. Był zmęczony.
- Mało brakło i wielki Piwus mógł wymazać jednych z najpotężniejszych obrońców tego wszechświata. To naprawdę ważne. - dodał spokojnie, patrząc kątem oka na Gin. Później, skrócił jej to, co miało miejsce wcześniej, podczas niespodziewanej wizyty Boga Zniszczenia.
Gin
Gin
Liczba postów : 10

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Sob Sty 14, 2023 8:47 pm
No i pięknie. Gin wierzgała jak kot złapany za skórę na karku i syknęła, próbując poczęstować Kibito kolejnym kopniakiem, ale oczywiście tym razem nie była w stanie wycelować. Nie dość, że drań był o połowę od niej wyższy to tak z pięć razy szerszy i mógł spokojnie trzymać ją na odległość swojego ramienia. Potrzebowałaby szczudeł by strzelić go w krocze. Tak dla swojej satysfakcji, by umilić sobie ten schrzaniony już na dobre dzień… Dziewczyna zerknęła na kulę, patrząc na sylwetkę chłopaka, która wysunęła się z mgły. Całkiem przystojny, choć miał głupawy wyraz twarzy, no i - jakoś tak spojrzenie miał za łagodne jak na kogoś, kto miał mieć boskiego kuratora na karku patrzącego mu na ręce. Co niby takiego zrobił?

Aha. Takie buty.

- Alternatywna linia czasowa… - powtórzyła boginka zamyślona zaraz zamykając usta, bo Kibito zakołysał jej ciałem jakby była butelką z napisem wstrząsnąć przed otwarciem. Aż żołądek podjechał jej do gardła i poczuła nieprzyjemne wirowanie w żołądku. Odpowiedziała na jego słowa nieprzyjemny spojrzeniem i głośno wciągnęła powietrze nadymając policzki. - Zrób tak jeszcze raz a przysięgam, że narzygam Ci na buty. - ostrzegła osłabionym głosem. Całe szczęście, że ją puścił i stanęła twardo na gruncie bo inaczej mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej. Sądząc po ilości na wpół przetrawionego alkoholu w jej żołądku, butów Kibito nie dałoby się odratować czyszczeniem. Gin potrząsnęła głową, masując się po brzuchu. Alternatywna linia czasowa… Był z przyszłości? Albo z przeszłości? Ciekawe, ciekawe… - Ha. Myślisz, że jest gdzieś inny świat gdzie nie jesteś takim wrednym prykiem z kijem w dupie? - wyszczerzyła się do Kibito wrednie dziewczyna, odgrywając się za wzbudzenie tych nudności. Zrobiło się jej jeszcze gorzej jak staruch zaczął gadać o tym, że może w końcu się wykazać. Słyszała tę gadkę już tyle razy, że nie robiło to na niej wrażenia. Gin wywróciła teatralnie oczami. - Ah. Tak. Wolę być skacowanym błaznem z butelką w ręku niż błaznem zdychającym pod górą papierkowej roboty. - cmoknęła i wywaliła na niego język.

Bogowie mieli to do siebie, że rodzili się i od razu hojnie obdarowywano ich odpowiedzialnością. Nikogo nie obchodziło czy chcą czy nie chcą… Nikt jej nigdy nie zapytał o zdanie, bo to się nie liczyło. Robota miała być wykonana, to był najważniejsze, choćby miała jako zombi przybijać pieczątki na boskich dokumentach. Gin nie wybrała sobie tego ciała ani rasy, taki już jej był los. Parszywy, kurewski los - gdyby tylko wiedziała, kto wepchnął jej duszę do złotego owocu złoiłaby mu tyłek aż przez sto lat nie byłby w stanie usiąść na krześle!

- Wymyślić..? To ja mam coś wymyślić? - tu Gin otworzyła szerzej swoje oczy, otrząsając się z alkoholowej mgły snującej się w jej głowie. Wpatrywała się szczerze zdumiona w starszego boga. Tym razem w jej spojrzeniu nie było ani krzty kpiny tylko czyste, bezbrzeżne zaskoczenie. Chyba po raz pierwszy w życiu przyznała Kibito rację… - Nawet ja wiem, że to cholernie głupi pomysł… - podrapała się po karku wzdychając teatralnie. Jeszcze wmieszany był do tego Piwus? Co do jasnej ciasnej odwala się w świecie śmiertelników? Zły humor Piwusa to nie jakieś tam fajerwerki… Ramiona Gin opadły i jęknęła przeciągle, głosem zbolałym jakby jej dusza była wiecznie torturowana przez demony kaca. - I tak nie mam tu nic do powiedzenia, nie? - nuta zrezygnowania całkiem nieźle została zamaskowana jej typowym marudzeniem. - Jak zwykle… To gdzie jest ten smarkacz? - zapytała.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Nie Sty 15, 2023 7:56 pm
Kwiecista łąka - Page 3 Miszczgry


Gdy Gin zapytała o to, czy gdzieś istnieje sobie "normalny" Kibito, ten tylko powiedział "nani!?", ale nie zdołał zrobić nic wiecej, bo został zasypany kolejną lawiną słów kobiety. Westchnął ciężko, w myślach dusząc bezczelną boginię. Pokręcił głową na boki i raz jeszcze westchnął. Za jakie grzechy to właśnie on musiał się użerać z największą alkoholiczką tego wszechświata?
- Zaczekaj tu, zaraz go przyprowadzę. - spojrzał gdzieś w dal, a gdy zobaczył to, co chciał, uśmiechnął się delikatnie i... zniknął.
Gin została sama dosłownie na chwilę. Po minucie, podczas której, w wielkim skrócie, Kibito objaśnił, a raczej przypomniał sytuację Miraiowi, wrócił razem z nim do Nieba.
Przed oczami niesfornej Shinianki pojawił się jej nowy pupilek. Jej oczko w głowie. Jej "być albo nie być". Wyglądał na zdezorientowanego, ale zachowywał się spokojnie i kulturalnie. Widząc dziewczynę, na jego ustach pojawił się delikatny, choć troszkę nieśmiały, uśmiech. Ukłonił się delikatnie, nauczony wcześniej dobrych manier przy boskich "zwierzchnikach".
- Y-yoroshiku onegaishimasu... - zająknął się lekko, prostując się zaraz całkowicie. Zza jego pleców wyskoczył niebieski robot, który zawisł w powietrzu i wesoło zawołał:
- Torururururu~! - był troszkę sfatygowany, wyglądał jakby był stworzony z kilku różnych robotów albo z nich połatany. Jaki by nie był, był bardzo radosny i aż tryskał pozytywną energią. Gdy Mirai się wyprostował, Toru usiadł na jego ramieniu, niczym papuga wracająca do swojego zaprzyjaźnionego pirata.
- To Mirai, twój nowy kolega. - odezwał się Kibito, czerpiąc dziwną satysfakcję z tego, że dziewczyna będzie miała, a właściwie już ma, mocno przekichane.
- Podlegać będziesz ocenie, chłopcze. Inaczej zostaniesz... sam doskonale wiesz. - bąknął Kibito, po czym sięgnął ręką do kieszenie i wyjął z niej mały guzik, który wręczył Gin. 
- To awaryjne wezwanie. Używaj go tylko wtedy, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy nie będzie innego wyjścia. Prezent od Boga Światów Wschodnich (Shin). Będziecie podróżować po kosmosie i wyłapywać ludzi bawiących się czasem. Oddajecie ich w ręce Galaktycznego Patrolu, jasne? Tu cała lista. - wszystko poszło w ręce Gin, a Kibito szybko się zmył, wracając do swoich "pilnych obowiązków". 
Ekipa składająca się z przypadkowych i zupełnie niepasujących do siebie członków... Bój się wszechświecie, nadchodzi tragedia!
Gin
Gin
Liczba postów : 10

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Nie Sty 15, 2023 9:41 pm
Kibito był, pomarudził jak to stary dziad i się zmył. Pięknie. Dziewczyna westchnęła, drapiąc się po policzku. Ile żył taki śmiertelnik? Mniej niż sto lat na pewno… Ani się obejrzy a już będzie po robocie. Nie pomagał fakt, że sama miała trochę ponad wieku na karku, no ale co, taka praca. Te lata pewnie szybko bogince miną o ile nie będzie to jakaś trudna robota, niańczyć śmiertelnika. Właściwie to Kibito nie powiedział dokładnie co to znaczy. No by chyba pieluch mu nie ma zmieniać, nie? Akurat jak była zamyślona, w połowie ziewnięcia, obok niej zabrzmiał charakterystyczny odgłos nagłej materializacji i oto specyficzna trójka stała na łące. Stary dziad, rudy i robot. I dwójka z nich uprzejmie się przywitała…

- Ee? - taka była pierwsza reakcja Gin na widok zachowania Mirai’a. Boginka otworzyła lekko usta patrząc na niego ze zdziwieniem, jej myśli zapętliły się na jednym. Chłopak był… No kutfa, jakoś tak potulny, zupełnie nie jak kryminalista którego ścigali sami bogowie. Uśmiechał się niepewnie i patrzył na nią jakby oczekiwał, że zaraz wyciągnie plan ich wspólnej pracy i zacznie odczytywać co zamierzają robić. Dziewczyna odwróciła się do Kibito marszcząc brwi i zrobiła wielkie oczy, dramatycznie wskazując na czerwonowłosego biedaka. Kij z tego, że czubek jej głowy ledwie sięgał jego nosa, Mirai to nie był ktoś kogo by się spodziewała… - Co jest kurwa? - rozłożyła ręce wpatrując się w starszego boga. - Tyle jest naprawdę drastycznych przypadków we wszechświecie co niszczą całe planety, zniewalając całe rasy i niszczą kultury a wy uznaliście tego chłystka za coś bardziej niebezpiecznego?! - tu Gin zrobiła facepalm, mamrocząc pod nosem zjadliwie słowo kolega i mordując Kibito wzrokiem.

Jakby tego mało, bóg wręczył jej cacuszko - guzik wezwania Shina. Świetnie… Nie była to wcale zła rzecz, ale dziewczyna oklapła. Ostatnią rzeczą jaką by chciała to lektura od samego Boga Światów Wschodnich. Kibito podał jej jeszcze gruby zwitek papieru i w końcu oświadczył na czym ta robota ma polegać - na ganianiu po kosmosie innych cwaniaków co mieszali w liniach czasowych. Pięknie. Jednostkę specjalną z nich zrobili, i do czego? Podróżników czasu? Jeszcze niech im mandaty każą wlepiać!

- Tak, tak, spadaj. - mruknęła do przestrzeni gdzie chwilę wcześniej stał Kibito. Jeden problem z głowy, zostały dwa. Mirai i ten jego robocik, choć ta kula złomu raczej problemem nie będzie. Gin spojrzała na listę zbrodniarzy i otworzyła ją. Papier rozwinął się w jej rękach jak zwój i był tak długi, że aż spadł miękko na trawę. Ale to nie był koniec! Uniosła go a lista rozwinęła się jeszcze na parę metrów, znacząc białą linią soczyście zieloną łąkę. Ile tu było imion, z tysiąc… Albo i dziesięć tysięcy?  - Ah, cholera jasna! - Gin cisnęłą zwój na ziemię i usiadła na trawie krzyżując nogi i drapiąc się energicznie po głowie. - Wredne stare pierdle, aaaghr! Udupili nas oboje, psia mać… Ukarali Cię za mieszanie w czasie a mnie za picie w pracy! - to mówiąc mamrocząca pod nosem boginka wymacała leżącą wśród kwiatów butelkę. Zostało w niej jeszcze pysznego trunku i w dwóch głośnych łykach opróżniła to tam było, przyjemnie rozgrzewając sobie gardło. To ją trochę uspokoiło i odruchowo rzuciła szkło za siebie, wbijając markotne spojrzenie w papier przed sobą. - I jeszcze ten cham skłamał, do diaska! - zeźliła się Gin. W końcu Kibito powiedział, że będzie miała coś wymyślić a tu dostała z góry gotowe zadanie. Jakby dali jej trochę czasu, to by Mirai’owi wymyśliła stosowną karę. Na przykład naprawianie zniszczeń po jej balangach albo bycie degustatorem alkoholi, bo w końcu tania gorzała nie godna boga… A tak szlag wszystko trafił. Pierś Gin uniosło głębokie westchnienie i w końcu spojrzała spod łba na chłopaka.

Udupili go. Dosłownie. W jej oczach wyglądało to jakby policja rzuciła się na dzieciaka co ukradł cukierka ze sklepu, ignorując rozbój z bronią w biały dzień. Nie od niej zależały te decyzje, ale to ona musiała go teraz pilnować. Już jej go było szkoda…

- Na co Ci to było, co? - zapytała w końcu trochę oschle, poprawiając kok, który trochę się poluzował. - Zabawy z czasem źle się kończą i teraz przez to jesteśmy na siebie skazani. - dokończyła teatralnie. Jak bardzo zły był to układ, pozwoliła jego wyobraźni się zastanowić.
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Nie Sty 15, 2023 10:08 pm

Gin na pierwszy rzut oka wydawała się być spokojną, ogarniętą dziewczyną...
Mirai zrobił wielkie oczy! Toru się zamknął, a jego wizjer pulsował czerwonym światłem, wydając z siebie dźwięki podobne do tych, które wytwarza stara drukarka, pracująca już ostatkiem swoich sił. Skróćcie jej cierpienia, wyciągnijcie kabel z gniazdka.
Młodzieniec nie wiedział, jak ma się zachować. Przywitał dziewczę miło i kulturalnie, a w odpowiedzi dostał bluzgi i krzyki. Powoli w jego głowie rodził się pewien obraz, którego ciężko będzie się pozbyć. Do tej pory spotykał bogów, którzy byli dostojni, spokojni i ogarnięci w tym, co robili. Teraz zderzył się z rzeczywistością, o której nie miał pojęcia... 
Dopiero teraz poczuł, że to kara. Teraz wiedział, że cokolwiek by nie zrobił, nie ważne jakie wyniki udałoby mu się osiągnąć, droga do nich i wolności będzie wyboista. Bardzo wyboista... Koleiny malują się przed jego oczami. Rozpaczliwie obejrzał się za siebie, patrząc tam, gdzie przed sekundą stał Kibito. Chyba szukał pomocy...
- Boże przenajświętszy... - powiedział pod nosem, a Toru szybko zasłonił mechaniczną dłonią usta Miraia, w nadziei że Gin tego nie usłyszała.
- Nie wiem, jak Ty, Toru, ale ja... Mam złe przeczucia. - westchnął ciężko, kręcąc głową na boki. 
- Torurururu~! Niebezpieczna! Niebezpieczna! - krzyczał robot, machając nerwowo rękami i chowając się za swoim przyjacielem. Mirai poklepał go delikatnie, chcąc go uspokoić.
- Na co mi to było? - powtórzył pytanie, nie do końca rozumiejąc aktualną sytuację. Myślał, że Gin już o wszystkim wie.
- Próbowałem wszystkich uratować! Ocalić ich życia! Nie mogłem patrzeć na ich cierpienie! - troszkę się oburzył, podnosząc głos, ale zaraz się uspokoił, wiedząc że nie tędy droga.
- Nie wiedziałem, że wasze prawo zabrania podróży w czasie... Choć chyba powinienem to nazwać podróżą międzywymiarową? - zapytał sam siebie, drapiąc się z tyłu głowy i patrząc gdzieś w dal.
- To właściwie fascynujące, jakby się nad tym zastanowić. Teoria kwantowa, tunele czasoprzestrzenne, alternatywne światy zależne od jednej zmiany... - urwał, oddając się fantazyjnemu dumaniu nad tematem.
- Torurururu~! Jaki plan? Jaki plan? - zapytał Toru, lewitując tuż obok głowy Miraia.
Gin
Gin
Liczba postów : 10

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Wto Sty 24, 2023 12:14 am
No i gdy zostali sami wszystko się posypało. Gin mogła tylko drapać się po głowie, łypiąc niechętnie na chłopaka oraz jego robocika-pomagiera… Nie za stary był na takie zabawki? W każdym razie do czerwonowłosego dotarło chyba, że w odróżnieniu od typowych Shinjinów Gin miała głęboko gdzieś zalecenia, zasady i regulacje. Co miało różne efekty i swoje własne komplikacje… A ten wyglądał jakby dostał załamania nerwowego. I ta blaszana puszka jeszczcze marudziła? Jakby nie mógł się cieszyć, że Gin nie będzie patrzeć mu na ręce! Niewdzięcznicy.

- Eeeeeeeeeeeee… - Gin podrapała się po głowie próbując skupić na Mirai’u spojrzenie, ale w końcu zrezygnowała i jęknęła przeciągle. - Oszczędź mi szczegółów, jeszcze kac męczy. - burknęła i w końcu się podniosła, otrzepując tyłek i pocierając skronie jakby tym cudownym sposobem świat miał przestać wirować. - I każ tej blaszanej puszce przestać się drzeć bo zrobię z niego otwieracz do butelek. - zagroziła, zezując nieprzyjemnym spojrzeniem na Toru, który cały czas chował się za plecami Mirai’a. No i takie piękne trio się zrobiło, boginka, kryminalista i robot. I co teraz? - Plan? A, plan. - Gin zerknęła nonszalancko na listę, którą dostała od Kibito i zaczęła ją zwijać w ciasny rulon. - Potrzebujemy statku, ale zakładam, że sam z siebie w czasie się nie przemieszczałeś, co? - mruknęła. Nawet ona wiedziała, że naginanie linii czasowej to nie jest w kaszę dmuchał, więc przy obecnej technologii musiało to być coś co pozwoliłoby na taki manewr. Może był to jakiś artefakt magiczny… Ale Mirai nie wyglądał na typowego maga-chudzielca z twarzą nerda i grubaśną księgą pod pachą. Wprost przeciwnie, miał trochę muskulatury, także… Co z tego wynikało? Statek chyba potrafiłby pilotować? Ee… A z resztą! Za ciężko się jej w tej chwili myślało.

- W każdym razie… Złapali Cię i udupili. Mnie też… - poklepała chłopaka po ramieniu ze współczuciem malującym się na twarzy, choć było ono trochę nadmierne skierowane na ubolewanie tylko nad jej sytuacją… - To pewnie przez to, że pomalowałam brokatową farbą mahoniowe biurko Enmy… Niewdzięcznicy, nie doceniają mojej wizji projektowania wnętrz. - chlipnęła.

Plan, plan… Głowa Gin kolebała się jeszcze na boki gdy dziewczyna wsadziła sobie rulon papieru pod top, między piersi, by mieć wolne obie dłonie. Poprawiła w końcu włosy, splatając je w dwa koki i przypięła odpięty naramiennik. Oprócz tego, że jej aura była jakaś taka nieświeża, z daleka chyba nikt nie zobaczy, że jest na kacu… Nie? Oh, nie, nie był jej zamiar taki, by to ukryć. Dziewczyna wyjęła listę i zerknęła na kilka pierwszych imion. Nic. Nic jej to nie mówiło, cholera.

- Masz.  - wcisnęła Mirai’owi listę w dłonie. - Widzisz jakieś znajome imię czy coś? Jak nie to możemy zacząć od najbliższej Ci części galaktyki, czy… Hm. Ja mam Cię tylko pilnować, więc wiesz… - zaczęła mamrotać Gin. Nie miała bladego pojęcia gdzie szukać tych kryminalistów, jakiej są rasy, jak silny i groźni są albo chociaż w przybliżeniu w jakiej części wszechświata mieszkają. Tak, tak, nie była zbyt dobrą boginią, ale do diaska! Nikt jej nigdy nie pozwalał na pracę w terenie a teraz każą jej robić tour-de całego kosmosu! Czuła, że pot zbiera się jej na skroni i zaśmiała się nerwowo. - W-Wiesz, to nie o to chodzi by prowadzić Cię tam za rączkę… W końcu ja tylko Cię pilnuję, o! - uderzyła pięścią o wnętrze drugiej dłoni. - Gdzie się udasz, ja będę obserwować czy wykonujesz swoje zadanie, ale to Ty musisz sam zdecydować o tym w jakim kierunku się udasz!

To mówiąc Gin tryskała zadowoleniem, opierając obie dłonie na swoich biodrach i zadzierając nos. Sprawa rozwiązana! ... Póki co.
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Nie Lut 19, 2023 2:03 pm
Mirai spojrzał na Toru i przystawił palec do swoich ust, sygnalizując tym, żeby robocik ugryzł się w język. Przynajmniej na razie, do czasu całkowitego wytrzeźwienia przez tutejszą boginię. Pokręcił też głową na boki, a Toru mu przytaknął. Jak widać, rozumieli się bez słów.
Gin dużo mówiła. Bardzo dużo... Mirai nie był w stanie wciąć się między jej słowa. Czuł też, że gdyby to zrobił, natychmiastowa karma uderzyłaby go, kierowana gniewem Gin.
Otrzymawszy listę, spojrzał na sam jej początek, sukcesywnie schodząc niżej w poszukiwaniu znajomego nazwiska. Niestety, jemu też to nic nie mówiło. Nie kojarzył żadnego imienia, żadnej ksywki, a musiał wybrać, żeby jakoś zacząć misję. Kropla potu spłynęła po jego skroni. Podrapał się po głowie, marszcząc swoje brwi i usta w grymasie niezadowolenia. W końcu wybrał. Chyba. Z zadumy wyrwały go słowa Gin...

- W-Wiesz, to nie o to chodzi by prowadzić Cię tam za rączkę… W końcu ja tylko Cię pilnuję, o!
- Gdzie się udasz, ja będę obserwować czy wykonujesz swoje zadanie, ale to Ty musisz sam zdecydować o tym w jakim kierunku się udasz!

- Z-zaraz! Chwileczkę! Jeśli dobrze zrozumiałem, to razem mamy odbyć tę karę... A to znaczy, że masz też działać, a nie się mną wysługiwać. - zebrał się na odwagę i dorzucił swoje zdanie. Czy przekroczył granicę? Przeholował? A może zrobił dobrze? Toru zasłonił metalowymi dłońmi swój czerwony wizjer, wykonując robociego facepalma...
- W-w każdym razie... Zacznijmy od tego gościa, o. - wskazał palcem na pierwsze miejsce na liście.
- Guitarr... Brzmi trochę po nameczańsku. Czyli... Planeta Namek? - zapytał, uśmiechając się delikatnie, jednak kropla potu ciągle gościła na jego skroni, wskazując na lekkie zakłopotanie.
Kibito zachował się jak prawdziwy wojskowy. Wydał polecenie, ale nie powiedział jak je wykonać ani nie dał żadnych środków. W myśl zasady "nie wiem jak to zrobisz, ale masz to zrobić"...
- Mam statek, ale chyba potrzebujemy czegoś większego. Ty masz jakieś znajomości, nie? Dałabyś radę coś załatwić? Ja mogę pilotować, to dla mnie bułka z masłem. - zachowywał się już pewniej, bo mówił o czymś, co znał i w czym czuł się dobrze.
Sponsored content

Kwiecista łąka - Page 3 Empty Re: Kwiecista łąka

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach