Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Brama Główna Empty Brama Główna

Pon Cze 20, 2016 11:25 pm
Głowna brama, która prowadzi na teren bazy. Umieszczony nad nią ogromny, czerwony znak, z napisem o białej czcionce "RR" straszy już z daleka. To właśnie za tymi drzwiami znajduje się cała siedziba Armii Czerwonej Wstęgi. Wjazdu strzegą wyszkoleni żołnierze, którzy bez specjalnego pozwolenia, czy też rozkazu od samych przełożonych, nikogo nie wpuszczą, ale chętnie rozstrzelają. Odwiedzanie tych terenów jest bardzo ryzykowane, ponieważ łatwo można pożegnać się z życiem. Teren w pobliżu bramy, jak i ogólnie całej bazy, jest wypełniony dobrze ukrytymi pułapkami.

Brama Główna Redribbonarmy2


Ostatnio zmieniony przez Tori-Bot dnia Nie Lip 24, 2022 7:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 02, 2017 5:13 pm

Gdy Saiyanin w końcu poznał lokalizację głównej bazy RR, udał się tam bezzwłocznie. Lecąc w kierunku, który był napisany w raporcie, Haricotto myślał, jak się za to wszystko zabrać. Po pewnej chwili naszła go myśl, by zaatakować w ich stylu. Z zaskoczenia, bez uprzedzenia i z całej mocy. W oddali jego oczom ukazały się budynki, które musiały należeć do złowrogiej armii. Wojownik przyspieszył więc swój lot, zostawiając za sobą złotą poświatę, która później stopniowo zanikała.
- Czuję moc, ale czuję też jak stopniowo tracę energię. Muszę się pośpieszyć.
W końcu, ujrzał główną bramę i dwóch strażników. Musieli go zauważyć, ponieważ wleciał od frontu, przelatując nad głównym wejściem. Wysoko oczywiście, ale każdy normalny człowiek zauważyłby, że coś zbliża się w ich kierunku. Zwłaszcza wartownik, który musiał być czujny. Saiyanina to nie obchodziło. Zatrzymał się gdzieś na samym środku całej bazy, po czym zawisł w powietrzu.
- Pożegnajcie się z życiem, parszywe świnie. - powiedział spokojnie, marszcząc ze złości swoje brwi. Zaraz po tym przyjął pozycję, której nauczył się u Kame Sennina. Jego aura zmieniała kształt równo z nim, ciągle wprawiając włosy w ruch.
- Ka... Me... Ha... Me... - zaczął recytować słowa, a w jego dłoniach kumulowała się energia KI. Gdy błękitna kula energii uformowała się wystarczająco, Haricotto wyprostował swoje ręce przed siebie, mocno nimi wcześniej szarpiąc, by nadać jeszcze choć trochę pędu energii.
- Haaaaa!! - i wystrzelił. Uwolnił swoją energię, która w postaci wiązki energetycznej pomknęła w sam środek obozu. Wydawała charakterystyczny dźwięk, tworząc po drodze lekkie zawijasy.
Być może to nie wystarczyło, by zmieść to miejsce z powierzchni ziemi, ale przynajmniej miało to potencjał, by spowolnić działania Armii. Powiedzmy, że był to mały sabotaż, który mógł przerodzić się w coś więcej.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 02, 2017 5:30 pm
MG

Nie wiedzieć czemu najnowocześniejsze radary czerwonej wstęgi po prostu nie zadziałały, musiało być tylko jedno wytłumaczenie, osoba zajmująca się i sprawująca opiekunek nad tą strefą po prostu to olała bo baza była ukryta, zresztą kto by się tu pchał? Albo był zwyczajnie w kibelku za potrzebą. W każdym razie, dwóch strażników zauważyło zbliżającą się postać i od razu nadali przez radio alarm. Zawył on w całej bazie RR. Żółto włosy saiyanin wystrzelił swoją kamehamehe w sam środek bazy, więc w jeden z hangarów, nastąpił silny wybuch uszkadzający dwa hangary znajdujące się obok tego środkowego. Hari widział wybiegających ludzi z hangarów, ratujących się przed ogniem. Z tej odległości mógł nie dostrzec otwierającego się włazu tuż obok dużej płyty lotniska, otwierał się pomału. Z budynków wybiegły liczne ilości uzbrojonych żołnierzy, na murach pojawiły się wyrzutnie i inne bronie, które już za chwilę, już za momencik miały wystrzelić w samobójczego wojownika.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 02, 2017 7:51 pm
Kamehameha zrobiła swoje, niszcząc niektóre rzeczy. Należało mieć tylko nadzieję, że były to ważne rzeczy, które opóźnią działania armii. Nie miał sumienia, albo lepiej powiedzieć, że w tej chwili było ono wyłączone. Ból z powodu utraty przyjaciółki był tak wielki, że Haricotto nic nie odczuwał.
- To na nic. Jest ich zbyt wielu, nie zdążę ich wszystkich zdjąć na czas. - powiedział do siebie w myślach, krzywiąc się w grymasie niezadowolenia.
- Choćbym był na poziomie Trunksa, nie dałbym rady pokonać każdego jednego żołnierza. Wytoczyliby na mnie większe działa. Albo... co gorsza, znaleźć mógłby się ktoś, kto potrafi walczyć. - złość go powoli opuszczała, a zdrowy rozsądek zaczynał przejmować stery. To nie tak oczywiście, że nie był wściekły, ale szare komórki w końcu zaczęły działać.
- Strzelę jeszcze raz i zabieram się stąd. - wtedy dotarło do niego, że być może sam nie da rady zniszczyć tej organizacji. Do głowy przyszła mu Tensa, która podobnie jak on, miała w sobie krew Saiyan. A jak to się mówi, co dwóch Saiyan to nie jeden. Przybrał więc pozycję wyjściową do fali uderzeniowej. Skumulował energię w swoich dłoniach, a gdy ta była gotowa i gdy miał już uwolnić, zaprzestał, wchłaniając moc z powrotem.
- Nie. Tylko stracę energię, a nic więcej nie wskóram. - ujrzał jak ludzie w popłochu uciekają, ratując się kto może. Wyciągnął więc przed siebie swoją dłoń i wystrzelił trzy Ki Blasty, które skierowany były w 3 największe skupiska ludzi. Na pewno było ich więcej, ale każdy "frag" w tej chwili się liczył. Ostatecznie, używając pocisków energii straci mniej Ki niż przy użyciu fali uderzeniowej Kamehameha.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 02, 2017 8:38 pm
MG


Błędem dla Hariego niedługo miało okazać się, że czekał, myślał, by ostatecznie nie uciekać a jeszcze wypuścić ze swojej dłoni trzy blasty. Wszystkie działa i bronie armii czerwonej wstęgi zostały odpalone w jego stronę, dodatkowo z włazu, który się otwierał wyłoniła się niska postać wzrostem przypominająca dziecko w wieku 16 lat, natomiast ciałem nie była wiele dojrzalsza. Miała na sobie żółty kapelusz z napisem RR. Ubrana była na niebiesko. Gdy Hari wystrzelił swoje trzy ki blasty, powietrze przeciął jeden, czerwony promień, który poleciał w taki sposób po linii prostej, że zniszczył wszystkie pociski. Dopiero teraz saiyanin mógł dostrzec tą postać. Wybór był prosty, ucieczka i powrót z towarzyszami lub samotna walka, która niosła ryzyko posiłków. Nie od dziś wiadomo było, że armia posiada w swoim wyposażeniu potężne androidy, jednakże jak silne były w rzeczywistości? Android uniósł się pomału w powietrze, odległość między nim a wojownikiem wynosiła około 40 metrów. W głowie robota zaczęły się obliczenia, zbieranie danych, ocena obecnej postaci Hariego. Prawdopodobnie nie mieli żadnych danych o takiej transformacji, jednakże jej obecną siłę i możliwości mogły zostać obliczone przez komputer, przynajmniej powierzchownie. Z hangarów zaczęły wyjeżdżać czołgi, 10 ludzi z dołu wsiadło do robotów bojowych, lotnisko było przygotowywane na start odrzutowców.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 12:15 pm
Kiedy Ki blasty wystrzelone przez Haricotto zostały w magiczny sposób przecięte i tym samym zneutralizowane, Saiyanin wpadł w konsternację, ponieważ bardzo mu się to spodobało. Ciekawiło go, kto lub co, mogło coś takiego uczynić. Gdy się obejrzał, ujrzał mężczyznę, a raczej chłopaczka, który podobnie jak on, potrafił latać. Wyglądał komicznie, szczerze mówiąc. Wielki żółty kapelusz i niski wzrost. Te dwa czynniki przypomniały mu o pewnym Changelignu, którego spotkał na zebraniu Time Patrolu. Dziwne skojarzenie, ale jakie trafne!
Haricotto odwrócił się przodem do tajemniczego osobnika. Widział też wcześniej, jak cała armia się uzbraja, mając zamiar celować swoimi pociskami własnie w niego. Jeśli te pociski były takie same jak z helikoptera, to unikanie ich nie powinno być większym problemem.
- Yo, tajemniczy nieznajomy. - zagadał, patrząc w stronę niskiego jegomościa. Honoberuto jak nic! Jednakże, zanim otrzymał odpowiedź na swoje przywitanie, ruszył do przodu, szarżując prosto na kapelusznika. Czuł, że jako Super Saiyanin jest nie tylko silniejszy, ale także szybszy, więc dotarcie do przeciwnika w mgnieniu oka nie powinno być niczym specjalnym.
Zamachnął się, lecąc prosto na niego, a kiedy był wystarczająco blisko, wyprowadził atak na twarz, który jednak zamarkował. Wykorzystał drugą dłoń, która od dołu, miała uderzyć w żebra przeciwnika. Półobrót i poczęstunek stopą w kark był następnym ruchem Super Saiyanina.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 1:14 pm
MG


Podjęta decyzja: Walka z nieznajomym osobnikiem, który wydawał się władać energią wewnątrz ciała. Szybko szarża, przebycie odległości w niewielkim czasie biorąc pod uwagę szybkość wojownika. Pierwszy cios od dołu wszedł ku celu, android zgiął się, ręka weszła głębiej ciała, szybki półobrót i uderzenie nogą w kark. Android sam w sobie bólu nie czuł, jednak miał zaprogramowanie wszelkie reakcje, po dostaniu kopa w kark od razu otworzył usta z bólu a jego oczy były w wytrzeszczu, od razu powędrował ku ziemi, jednak po 10 metrach przebytych w dół zniknął z pola widzenia Haricotto. Pojawił się za chwilę z jego prawej strony, następnie z lewej i znowu z prawej, był coraz bliżej. Haricotto jednakże mógł nadążyć za jego ruchami, wydawał się nie dużo szybszy od niego. Następnie pojawił się 10 centymetrów przed jego twarzą i wraz z pojawieniem wykonał od razu lapsa na z otwartej dłoni na twarz Saiyana, gdy miał już "odlecieć" na wskutek uderzenia został złapany za dogi pod szyją, przyciągnięty i uderzony z kolana w brzuch.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 1:47 pm
Saiyanin został lekko wybity z rytmu, gdy jego przeciwnik zaczął pojawiać się to z prawej, to z lewej i tak na zmianę. Nadążał za nim, ale takie obserwowanie i nadganianie było dość męczące. Trzeba było mieć oczy z tyłu głowy, a nie zawsze jest to możliwe. Tak czy siak, takie szybkie skakanie między jedną pozycją a drugą, było bardzo interesujące dla Haricotto. Ciekaw był, czy i on mógłby się nauczyć tej cwanej sztuczki.
- Szybki jest, skurczybyk. Ale ja też...!!
I wtedy wróg pojawił się przed jego oczami, od razu atakując otwartą dłonią na twarz Saiyanina. Ten starał się zablokować uderzenie, unosząc rękę do góry, tak, by jego przedramię mogło zablokować zamaszysty atak kapelusznika. Czy się uda? Kami jeden wie. Kolejny atak na swoje ciało, konkretnie na brzuch, również starał się zablokować. Wyciągając na linie kopnięcie swoje obie dłonie, jedna z drugą. W ten sposób, mógłby przy ich pomocy zamortyzować siłę pędu nogi przeciwnika.
Gdy nadszedł czas kontrataku, Haricotto po prostu użył głowy. Dosłownie i w przenośni. Jego czoło zetknąć się miało z czołem kapelusznika. Uderzenie miało być tak mocne, że aż z tego wszystkiego musiałby mu spaść ten żółciutki kapelusz.
Kopniak w żebra, tym razem z drugiej strony, był kolejnym posunięciem na jakie zdecydował się Super Wojownik. Saiyanin chyba lubił żeberka...
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 2:01 pm
MG


Haricotto nie zdołał w porę zablokować ciosu w twarz, był niespodziewany a przeciwnik go zaplanował wcześniej, gdyby tylko był nieco szybszy to pewnie dałby radę wykonać blok, utrzymał uderzenie, lekko się oddalił i został przyciągnięty za dogi, jednakże cios kolanem skutecznie zablokował i nie odniósł dodatkowym obrażeń. Kiedy odchylił głowę by uderzyć androida, ten zrobił to samo, równocześnie uderzyli się więc głowami, przez chwilę się siłując. Zbyt bliska odległość uniemożliwiła kopnięcie kolanem w żebra, które skutecznie zasłonięte były rękoma. Po krótkim siłowaniu się głowami, android odepchnął siłą energii od siebie Hariego, tak by byli w odległości 6 metrów od siebie. Stał tak niewzruszony, podczas gdy Saiyanin nawet nie kontrolował upływu swojej energii w furii walki. Android wyciągnął przed siebie rękę i zaczął ładować ki. Jego komputerowe oczy wyliczały na bieżąco wiele aspektów, czy zorientował się również powolnym spadkiem energii wojownika, który prawdopodobnie nie czuł, że słabnie, gdyż różnica między pełną energią a obecnym stanem nie była tak duża.
- Wiem, że zbliża się koniec walki. - Wydobył z siebie przeciwnik w chwili wystawienia ręki.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 5:34 pm
Gdy Saiyanin w końcu oddalił się, samoczynnie lub też nie, od przeciwnika, w końcu mógł złapać oddech. Czuł, że słabł, bo tego uczucia nie da się uniknąć, kiedy ciało poddane jest jakiemukolwiek wysiłkowi, a zwłaszcza takiemu jakim było wielkie natężenie w postaci złotowłosego Super Saiyanina. Energia może i spadała, ale krew ciągle się gotowała, sprawiając, że cały organizm mężczyzny wrzał. Natura Saiyan, którą zawsze posiadał, tym razem była spotęgowana gniewem. Czyżby obudził się w nim prawdziwy barbarzyńca?
Haricotto patrzył obojętnie na poczynania swojego wroga, który wyciągnął rękę przed siebie i zaczął kumulować w niej energię. Saiyanin zmrużył tylko swoje podkrążone oczy, lustrując swoim spojrzeniem oponenta.
- Wszystko ma swój koniec. - skwitował krótko, po czym przechylił głowę w bok, a jego kręgi szyjne pięknie strzeliły. Czuł jak spowija go złota aura, czuł jak przepływa przez niego legendarna moc kosmicznych wojowników.
- Dziwny jest. Zaczynam się zastanawiać, czy na prawdę jest człowiekiem... - nie spuszczał z oczu jegomościa.
- Muszę go rozwalić! - powiedział do siebie, zaciskając swoje pięści, po czym przybrał pozycję wyjściową do swojej nowo poznanej techniki.
- Ka... Me... Ha... Me... - zaczął recytować pod nosem, w ciszy i spokojnie, mimo że czuł cholerną wściekłość. Błękitna energia skumulowała się w jego zbliżonych do siebie dłoniach. Czekał z wystrzałem do chwili, kiedy wystrzeli jego przeciwnik. Jeśli ten jednak zaniecha swoich czynności, Haricotto również nie podejmie próby strzału.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 6:14 pm
MG


Kiedy przeciwnik skumulował dużą, różową kulę energii (połowa jego ciała) przyłożył do niej drugą rękę, jednocześnie powiększając ją i wystrzelił w kierunku Haricotto, który wystrzelił swoją kamehamehe jednocześnie. Kula różowej energii starła się z promieniem niebieskiego promienia, który cofał się w kierunku Saiyanina. Jeżeli dalej tak pójdzie Haricotto dostanie podwójne obrażenia, nie tylko techniką przeciwnika ale i swoją. Czy był to jego limit mocy? Czy tak właśnie miało to się skończyć? Może jednak potrafił wykrzesać z siebie więcej mocy skoro od tego zależy jego życie. Android uśmiechnął się trzymając nadal obie ręce wyciągnięte i widząc jak jego kula energii odpycha promień Saiyanina.
- Komputer, zapisz dane techniki. - Powiedział cicho do siebie, tak, że nikt tego nie słyszał. Zapewne nikt wcześniej nie widział tej techniki a teraz będą mieli dostateczne dane o jej działaniu.
Ogromne fale energii co chwile rozchodziły się w powietrzu odganiając chmury, potężny wiatr zwiał kapelusz z głowy androida i potężnie szarpał włosami Hariego.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pią Lut 03, 2017 9:45 pm
Jirri już osiągnął kłąb dymu. Nie miał pojęcia, co to mogło być. Na szczęście od razu się przekonał, że nie jest to dym szkodliwy. Całe szczęście. W sumie teraz nie był już taki pewien, co się tak naprawdę stało. Leciał dalej przez ciemną chmurę. Dym trochę szczypał go w oczy, ale nie stwarzało to żadnego problemu. Poczuł podmuch wiatru, który niemalże zdmuchnął mu z ramienia Gi. Zatrzymał się na moment i przewiązał się pomarańczowym strojem, jak szarfą. Dzięki temu nie powinien go zgubić. Nie wiedział, czemu je wogóle jeszcze przy sobie nosi, przecież za małe, ale jakoś głupio by było je wyrzucać, tym bardziej, że z tego co wiedział, utrata energii powoduje przemianę w formę pierwotną, więc wtedy byłby to w stanie na siebie założyć. Leciał tak dalej, gdy nagle zobaczył światło. Niebieskie i trochę różowego. Wychylił się trochę z dymu. Zobaczył jakiegoś niskiego gostka, który manipulował różową energią, by udupić... O cholera... Nie no, niemożliwe... Włosy inne, oczy też, ale rysy twarzy, strój, no i technika... Kamehameha... Haricotto-san! To on, niewątpliwie! W dodatku ewidentnie miał problemy. Nie ma na co czekać. Jirri nie zwlekał ani sekundy. Natychmiast wystartował tak, by wbić się z kopa w bok dzieciaka, który w tym momencie był pochłonięty walką z kumplem jaszczura... Znaczy chyba kumplem. Gdy się uda, zwraca się do Haricotto.
- Haricotto-san! Chyba jestem w porę, co?
Cały czas jednak uważa, coby nie zostać udupionym przez dzieciaka.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Sob Lut 04, 2017 4:50 pm
Saiyanin widząc jak w jego kierunku leci wiązka energii, mocno szarpnął swoimi rękami do przodu, po czym wystrzelił swoją energię.
- Haaaa!!! - wydarł się, zdzierając sobie prawie gardło. Z jego dłoni wystrzelona została Kamehameha, która pomknęła prosto na kapelusznika. Po drodze zetknęła się z jego falą uderzeniową, co poskutkowało tym, że obaj wojownicy siłowali się. Nie na ręce, a na wiązki energetyczne. Jednakże, miejsce w którym połączyły się obie fale, coraz bardziej zbliżało się w stronę Super Saiyanina. Mimo to, dumnie nie ustępował, ciągle trzymając swoją pozycję. Nie mógł się poddać, jeśli przestanie emitować energię, to oberwie tak czy siak. Istniała tutaj bardzo wąska granica błędu, którego mężczyzna nie mógł popełnić.
Całe to zamieszanie uniemożliwiało Haricottowi dostrzeżenie Jirriego, który pojawił się tutaj praktycznie znikąd.
Fasolka trzymał się jak najlepiej tylko mógł, wydzielając z siebie cały czas coraz więcej energii. Czuł jak ta go opuszcza z każdą sekundą. Wiedział, że jeżeli zaraz czegoś nie wymyśli, to zostanie uderzony techniką przeciwnika. Wiedział, ale nie mógł nic zrobić. Musiał czekać i liczyć na jakiś cud. W ostateczności, zostanie nieźle pokiereszowany. Widocznie tak miało być.
- Cholera... - przeklął pod nosem, zaciskając swoje zęby.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Sob Lut 04, 2017 8:26 pm
MG


Android prawdopodobnie nie mógł przypuszczać, że za chwilę pojawi się drugi osobnik o dużej sile. Właściwie analizował ciągle ciało saiyana oraz technikę, którą sam wytworzył. Dane były potrzebne Armii. Jirri zauważając walczącego Hariego od razu ruszył mu z pomocą, wykonał silne kopnięcie w bok Androida, który po prostu odleciał na dużą odległość. Niefartownie saiyaninowi skończyła się energia, nie miał więcej energii aby utrzymać promień energii i chociaż android został uderzony, kula pomknęła w kierunku Hariego wraz z kamehamehą. Obie techniki wpadły na niego i nastąpił ogromny wybuch, który nawet Jirriego odepchnął na pięć metrów w tył. Z utrzymującego się dymu wydobyło się ciało saiyana, która straciło nie tylko złotą aurę i włosy ale także większość pomarańczowego stroju. Z licznymi ranami na ciele i śladami przypalenizny upadł na ziemię. Czas, jaki Jirri miał na podjęcie decyzji czy uratuje go i ucieknie czy podejmie walkę w akcie zemsty był niezwykle mały i mieścił się w granicy 2-3 sekund. Android wpadł w w pierwszą napotkaną skałę. Haricotto jest na wpół przytomny, nie jest jednak w stanie się ruszyć na wskutek szoku wywołanego obrażeniami i stratą energii.
_____
Wypadało by, aby Jirri napisał pierwszy.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Lut 05, 2017 7:40 pm
Mniej więcej w momencie, w którym Jirri wbił się z kopniaka w bok niskiego chłopaka, zdał sobie sprawę z tego, że postąpił głupio. Dzieciak, pod wpływem uderzenia jaszczura, mógł stracić panowanie nad energią, a co za tym idzie "przepuśić" technikę Haricotto. W tej chwili dzieciakowi nic by się nie stało, bo już leżałby wbity w skałę, ale Jirri dostałby obydwoma technikami. Na szczęście Haricotto stracił już swą całą energię. To znaczy... Dla jaszczura był to szczęśliwy obrót sprawy, ale Haricotto miał w tym momencie, delikatnie mówiąc, przesrane. Obydwie techniki go trafiły w momencie, gdy Jirri już miał się do niego odezwać. Ostatecznie Jirri nie powiedział więc ani słowa, bo i tak nikt by nie usłyszał. Wybuch, który powstał w wyniku uderzenia obydwu technik, skutecznie zagłuszyłby dźwięk jego słów. Jirri patrzył zszokowany, jak włosy jego kumpla wracają do zwykłego koloru, a on sam upada na ziemię, pośród kurzu.
- HARICOTTO-SAN!!!
Jirri w jednej chwili doleciał do niego... i odwrócił się. O nie! Nie zamierzał uciekać. Jeszcze nie przetestował swojej nowej mocy, a ten gość musi zostać ukarany. Jirri natychmiast przyjął pozycję, do niedawno poznanej techniki.
- Ka... Me... Ha... Me...
W przestrzeni między jego dłońmi pojawiła się kula energii.
- Ha!
Wystrzelił fioletową energetyczną falę tam, gdzie akurat znajdował się dzieciak. Może z tego wyniknąć siłowanie się, jak to wcześniej musiał zrobić Haricotto, ale Jirri się nie bał. Czuł się przygotowany. O tak. Dzieciak pożałuje.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Lut 05, 2017 8:48 pm

Haricotto czuł jak opuszcza go energia. Czuł, jak ostatkami sił wydawał z siebie ostatnie tchnienie Ki. Myślał, że potoczy się to inaczej, jednakże przeliczył się w stosunku co do siły, jaką zaoferowała mu przemiana w Super Saiyanina. Czuł się trochę oszukany... Kiedy jego złota aura go opuściła, gdy tylko rozpłynęła się dosłownie w powietrzu, poczuł że nie ma już sił. Jego Kamehameha zniknęła, a ogromna fala uderzeniowa zmierzała w jego kierunku. Nie widział nic poza tym. W dalszym ciągu nie widział Jirriego, który postanowił podjąć się walki. Przed oczami miał całe swoje życie. Wszystkie te chwile radości jakie spędził na Vegecie u boku swojego trenera, nawet wtedy kiedy karcił go za brak dyscypliny i lenistwo. Zobaczył wtedy jakieś urywki z dzieciństwa, których wcześniej nie pamiętał. Na rękach trzymała go jakaś kobieta, która się uśmiechała. Tylko jej usta były wyraźne, reszta twarzy znajdowała się za mgłą. Obok niej stała druga postać, ta się nie uśmiechała, mówiła coś. To był mężczyzna. Niestety, również miał zamazaną twarz, a wypowiadane przez niego słowa były mocno wytłumione, jakby dźwięk dochodzi spod wody. Haricotto opuścił swoją głowę w dół, czekając aż uderzy go śmiercionośna fala uderzeniowa. I wtedy jego oczom ukazała się uśmiechnięta babcia, a zaraz po tym ujawnił się obraz jej martwego ciała. Saiyanin zacisnął swoje zęby, po czym podniósł głowę i wyciągnął dłonie do przodu, mając nadzieję, że uda mu się zatrzymać jakoś nadchodzące cierpienie. To była jednak złudna nadzieja. W momencie gdy dotknęła go energia, nastąpił wybuch, a on sam został odrzucony i mocno sponiewierany. Czuł, jak ból przedziera się pod jego skórę i pali go od środka i od zewnątrz jednocześnie, tak samo bezlitośnie.
Upadł.
Leżąc na plecach pośrodku tumanów kurzu, usłyszał znajomy głos. Otworzył swoje oczy i uniósł nieco głowę. Ujrzał wtedy zarys postaci w takim samym gi co on. Tajemniczy jegomość miał rogi na głowie. Po głosie rozpoznał, że to Jirri, a kiedy usłyszał jak recytuje on słowa techniki Żółwia, był już pewny!
Czując ogromny ból, przewrócił się na bok, próbując podnieść się do pozycji klęczącej. Czuł jak piecze go ciało, jak każda komórka i tkanka zaczyna żyć własnym życiem, krzycząc "to boli!". Nie mógł jednak leżeć bezczynnie. Gdy w końcu udało mu się przykucnąć na jednym kolanie, skierował swoje oczy ku wystrzelonej fali uderzeniowej Changelinga.
- Ganbare... - powiedział cicho, po czym uśmiechnął się lekko, upadając znów na glebę. Patrząc tak w błękitne niebo, które przykryte zostało gdzieniegdzie chmurami pyłu i dymu, uniósł swoją rękę do góry, chcąc jakby dotknąć nieba.
- Nie mogę się... Nie mogę się poddać... Obiecałem... - zacisnął swoją pięść, po czym opuścił rękę w dół, układając ją na ziemi.
I wtedy otworzył szerzej swoje oczy. Postanowił. To nie będzie miejsce jego zgonu. Nie teraz, kiedy dopiero co poczuł, jaką moc może zyskać. Nie po złożonej obietnicy. Musi jeszcze odprawić pochówek. To nie czas na poddawanie się! Przekręcił się więc na brzuch, po czym ile sił zostało w jego poobijanych kończynach, zaczął odczołgiwać się najdalej jak tylko mógł, by Jirri mógł rozwinąć swoje skrzydła i poszybować w wir walki. Nie chciał mu przeszkadzać, a przede wszystkim, nie chciał złamać danego słowa, które wypowiedział nad ciałem jego przyjaciółki.
Ruszył, a raczej czołgał się, mniej więcej w stronę z której przybył. To była jedyna możliwa decyzja, jaką mógł podjąć.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Lut 05, 2017 9:45 pm
MG


Saiyanin, który jeszcze przed chwilą świecił jasnym światłem teraz zwyczajnie czołgał się po ziemi zwinięty w bólu, pomału bo pomału, jednakże pierwsze metry zostały przeczołgane, zamierzał uciec? Czy pozwoli na zakończenie pojedynku i zaczeka na Jirriego?

Changeling postanowił nie ratować kompana, który w każdej chwili mógł wyzionąć ducha, chciał zmierzyć się z przeciwnikiem, którego nie potrafił pokonać Super Saiyanin. Skumulował dosyć energii w dłoniach i wystrzelił fioletową energię kamehamehy w stronę androida, który wbity był jeszcze chwilę temu w skały, jednakże po wystrzeleniu energii promień skutecznie "zasłonił" widok na tamto miejsce. Kamehameha trafiła skałę, nastąpił silny wybuch a Jirri parę sekund po nim po czuł jak coś go łapie za rogi i milisekundę później otrzymuje silne kopnięcie kolanem w twarz.
Spoiler:
Android przebył drogę górą i wykorzystując szybkość zwyczajnie znalazł się tuż nad nim.
Changeling cofnął się do tyłu krok i chociaż jedną ręką złapał się za twarz, czy Android wykorzystał jego nieuwagę, czy dysponował dużą szybkością? Android od razu cofnął się 5m, wystawił rękę przed siebie i uśmiechnął się, na co czekał?
___
Kolejność obojętna, w sumie i tak na pierwszym planie będzie walka więc Hari może coś robić co chce.


Ostatnio zmieniony przez Laptor dnia Pon Lut 06, 2017 8:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pon Lut 06, 2017 8:06 pm
Nie wyszło... Oj bardzo nie wyszło. Jirri chciał wykonać bardzo efektowny atak, a tymczasem nawet nie trafił. No poprostu żałosne. Nie da się tego ująć inaczej. Jirri był z siebie niezadowolony, a na domiar złego bolał go ryj. Dzieciak prawdopodobnie nie musiał nawet unikać ataku jaszczura. Najprawdopodobniej, gdy Jirri już wystrzelił energetyczną falę, młodego już tam nie było, więc atak nie stanowił dla niego żadnego zagrożenia. Jaszczur był w nieco gorszym położeniu. Nie był kompletnie prygotowany na atak dzieciaka, nie spodziewał się, że przeciwnik zaatakuje z zaskoczenia... W sumie mógł to przewidzieć, wkońcu sam wcześniej posłużył się taką brudną sztuczką, choć czuł się usprawiedliwiony, wkońcu ratował tyłek kumplowi. No ale to wkońcu walka, więc nie ma mowy o jakichkolwiek zasadach, a co dopiero o ich przesrzeganiu. Młodzieniaszek złapał go za rogi i kopnął bardzo mocno kolanem w twarz. To zdecydowanie nie było miłe. Ból spowodował, że Jirri zasłonił twarz dłonią lewej ręki i lekko się zatoczył. Ciężko było ocenić, czy to przeciwnik jest taki szybki, czy to tylko dlatego, że był to atak z zaskoczenia, ale Jirri nawet go nie zauważył. Zauważył za to kątem oka, jak Haricotto czołga się w stronę przeciwną. Ucieka? To w sumie dobrze, o to chodziło, uratować go. Jirri miał nadzieję, że za ten czyn będzie miał przody w Niebie. Tymczasem zaczął obmyślać plan.
- Heh... Dobry jesteś...
Tak oto pochwalił dzieciaka. Chciał w ten sposób uśpić jego czujność. Sam tymczasem zebrał trochę ki w płucach, wraz z powietrzem. Już wiedział, jak chce zadziałać. Czy to będzie efektywne? Nie miał pojęcia, ale musiał spróbować. No i nie łudził się. Haricotto nie da rady tak się odczołgać, więc musiał mu jakoś pomóc. Gdy tylko technika Iki wo Hakifuki Tobasu była gotowa, przypuścił atak na przeciwnika. Uderza zaciśniętą pięścią prawej ręki w twarz przeciwnika, by go zdekoncentrować, po czym aktywuje wyżej wymienioną technikę. Jeśli się to uda, szybko do niego dolatuje i używa Kiai, by wyrzucić go jeszcze dalej. Tym sposobem zamierzał kupić sobie trochę czasu. Gdy już to zrobi, leci szybko w stronę Haricotto, łapie go i wsuwa za "szarfę" by nie blokował mu rąk, po czym ucieka najszybciej, jak może. No tak... Dość szybko się poddaje, ale trzeba wiedzieć, kiedy spasować. Oczywiście cały czas uważa, coby nie dostać od dzieciaka wciry. Czy się uda?

OOC:
Laptorze, kumplu! Nie wiem, czy to zamierzone, czy pomyłka, ale nie przesłałeś mi obrażeń, które zadał cios tego androida.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Pon Lut 06, 2017 8:51 pm
MG


Haricotto ranny, zmęczony oddalał się coraz bardziej od pola bitwy i Jirriego, który był niebezpiecznym stworzeniem jakby tak pomyśleć o tym co zdarzyło się przy Kame Housie. W każdym razie Saiyanin znajdował się względnie w bezpiecznym miejscu, oddalony kilkanaście metrów od wcześniejszego miejsca znalazł schronienie w postaci zagajnika i kamienia, za który się przeczołgał. Musiał tutaj poczekać, jeśli Jirri będzie go szukał to go znajdzie... Jeśli oczywiście wróci...

Jirri natomiast otrzymał potężne uderzenie w twarz. Android w tym czasie wyciągnął ów dłoń w jego kierunku i ładował energię. Zanim changeling zgromadził swoją energię w płucach, podleciał do przeciwnika i gwizdnął, android zwyczajnie wypuścił kilkanaście pocisków ki w jego kierunku, zapewne Chang wypuścił swoją technikę wcześniej zmiatając zwykłe pociski energii, jednak technika nie trwa wiecznie, gdy tylko zgasła w Jirriego uderzyły pozostałe pociski sztuk 3. Wzniósł się lekki kurz na wysokości jego klatki piersiowej, bez wykrywania energii nie był w stanie wyczuć Androida, który wystartował od razu po wybuchu, teraz dopadł się do brzucha i walił serią ciosów. Ciosiów wolniejszych, jednak w każdy wkładana była ogromna siła. Po 5 ciosach android wykonał przewrót i kopnął w polik changa, który poleciał daleko jak Android przed chwilą zatrzymując się na górze w którą się wbił. Każdy cios powodował wyplucie śliny i rozszerzenie oczu, natomiast 5 cios spowodował wyplucie niewielkiej ilości krwi.

_______
Przygoda dla Harriego się skończyła.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Wto Lut 07, 2017 11:53 am
Saiyanin ciągle się czołgał. Słyszał tylko intensywność walki, jaka działa się za jego plecami. Nie odwracał się, tylko brnął przed siebie. Ciągle jednak miał nadzieję, że Changeling nie zginie i wyjdzie z tej walki cało. Albo przynajmniej w takim stanie jak sam Haricotto.
Gdy w końcu doczołgał się do zagajnika, znalazł wielki kamień, za którym się schował. Oparł swoje plecy o jego zimną nawierzchnię. Nieco go to schłodziło i orzeźwiło. Poobdzierany i poobijany po potyczce z dość, nie oszukujmy się, mocnym przeciwnikiem, jedyne czego teraz pragnął to chwila spokoju, w której mógłby złapać oddech i nabrać nieco sił. Oparł też swoją głowę o kamień, patrząc ku niebu, które zasłonięte było przez gałęzie drzew.
- Cholerny dzieciak. Muszę przyzwyczaić moje ciało do przemiany. Na pewno jakoś się da. To jak nauka chodzenia, na początku nie można złapać równowagi, a potem wszystko staje się jasne i klarowne. - spojrzał na swoją dłoń, którą zacisnął mocno w pięść. To nie był czas na rozmyślanie nad przyszłością. Ledwo uszedł z życiem. Jego duma trochę na tym ucierpiała, jednakże miał ważniejsze zadanie, które mu przyświecało w tym momencie.
Przekręcił swoją głowę w bok, kątem oka patrząc w stronę głównej bazy Armii Czerwonej Wstęgi. Zmarszczył swoje brwi i zacisnął zęby ze złości.
- Kuso... Jeszcze wam pokażę...! Trzymaj się, Jirri. Nie możesz zginąć, będzie mi potrzebna Twoja moc. - powiedział na głos, po czym przymknął swoje oczy na chwilę, zażywając odrobiny odpoczynku.
Po krótkiej chwili, poczuł się nieco pewniej, jednak wciąż był osłabiony. Spróbował wstać na nogi i odejść stąd pieszo. Czołganie się nie było najwygodniejszym i najszybszym środkiem lokomocji... Chwiejąc się na nogach, szedł od drzewa do drzewa, przytrzymując się ich i co jakiś czas robiąc małe przystanki na złapanie tchu. Nie czekał na Jirriego, nie było sensu, by ten się nim przejmował. Widział zresztą, że Saiyanin się oddala, więc mógł spokojnie zająć się walką.

z/t
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 09, 2017 3:01 pm
Jirri po raz kolejny dostał solidny wpiernicz. Tym razem nawet bardziej, wkońcu już nie eden cios, ale aż... No ciężko jest liczyć ciosy, zwłaszcza, jeśli samemu się je przyjmuje. Stracił dużo mniej Ki, niż zamierzał, ale nawet nie zadrapał dzieciaka. Sam tymczasem doznał pewnych obrażeń. Najpierw gość wystrzelił w niego serię pocisków ki. Większość została odbita przez technikę jaszczura, dobre i tyle, ale trzy trafiły. Wzbiły też trochę kurzu, przez co Jirri nie widział swojego przeciwnika. Nie była to dobra sytuacja. Zaraz poczuł to na swojej skórze, gdy dostał serię ciosów w brzuch. Wypluł trochę krwi i już chciał przywalić małemu gnojowi, gdy nagle dostał kopniaka w twarz. W wyniku uderzenia poleciał dość daleko wpadając na skałę. Tą, w którą wbił wcześniej małego gnoja, w którą później wystrzelił Kamehameha i... nie trafił dzieciaka. Cholera jasna. Sporo kurzu wzbiło się w powietrze, a Jirri upadł na ręce. Nie no, nie ma nawet opcji. Nie może w tym momencie walczyć z tym gnojem. Albo nie dorasta mu do pięt, albo poprostu ma olbrzymiego pecha. Obstawiał to drugie, ale wątpił raczej, by teraz udało mu się zwyciężyć. Dlatego pozostało mu tylko spieprzać. Tylko jak? Zwyczajny lot może być za wolny. Trzeba to rozegrać nieszablonowo. A to akurat Jirri potrafi. Zaczął od techniki Iki wo Hakifuki Tobasu... wycelowanej w ziemię. Powinna go wyrzucić w górę, dodatkowo zwiększa pęd przy użyciu Bukijutsu. Zakładając, że młody będzie już przy nim, Jirri odpala w jego stronę Kiai, jako kolejny boost dla swojej prędkości, dalej lecąc z pełną szybkością w drugą stronę. Jeśli dzieciak nie będzie tuż przy nim, Jirri i tak strzela Kiai w tę stronę, by dodać sobie szybkości. Na koniec, Kamehameha. Także w roli boosta, ale i wycelowana w stronę dzieciaka. Miał nadzieję, że takie przyspieszenie wystarczy, a i przy okazji może trochę uszkodzi małego gnoja. Oczywiście dodaje do tego też swoją prędkość, dzięki Bukujutsu. Oby się udało, bo robi się niebezpiecznie.
avatar
Gość
Gość

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lut 09, 2017 3:32 pm
MG


Jirri obmyślił szybko swój plan jeszcze będąc w skale. Zrobił jak pomyślał, początkowo wytworzył huragan by dodać sobie prędkości, następnie użył pełnej szybkości lotu, wyrzucił kiai, jednak to jest bardzo słabą techniką, nie zrobiło kompletnie nic jednakże kamehameha wystrzelona z jego rąk wycelowana w Androida go nie trafiła, zwyczajnie się odsunął z tej odległości (nie wiele się zbliżył, więc różniło was jakieś dobre 50-60 metrów jak nie wincyj), gdy ta zetknęła się z podłożem Jirri wystartował jak rakieta. Android szybko przekalkulował odległość, prędkość a i również pozostała energię, którą dysponował. Zaniechał pogoni. To był tylko robot testowy i miał wiele mankamentów o których nikt nie wiedział, przykładowo nie potrafił wykrywać energii ze 100 % pewnością a do swojego działania potrzebuję specjalnego rodzaju baterii, która teraz się powoli wyczerpywała. Po prostu odstał chwilę zbierając końcowe dane o ruchach przeciwników i ruszył z powrotem do bazy, w której dawno ugaszono pożar i już zabrano się za pracę remontowe. Czy Marszałek Czerwony wykona jakieś kroki wychodząc na przeciw takiemu haniebnemu zachowaniu? Bo kto śmiał zaatakować ich bazę, kiedy rządził całą planetą?
_________
Koniec przygody
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Cze 30, 2019 1:09 pm

Kenzuran po dostaniu odpowiedzi, najwyraźniej odczuwał że nie będzie potrzebna żadna walka. Złotowłosy dalej wsłuchiwał się w głos jednego zielonoskórego, który wytłumaczył że teraz stali się jednym dla dobra chyba tej planety. Mężczyzna z utraconym ogonem ciągle słuchając słów jednej jednostki, wreszcie otrzymał nieprzyjemny wysoki rechot jak u jakiegoś zwierzęcia. Wojownik nie miał innego wyboru, więc wzdychając tylko i słysząc, że ten powiedział że nie są przyjaciółmi, odczuwał że potem będą musieli stoczyć walkę z samym Piccolo Daimao. Syn Kellana był gotowy na wszystko, wreszcie wyszedł z sali z tym drugim Ranzoku, na szczęście byli we dwójkę więc raczej mogli zdziałać więcej. Zanim jednak wyruszyli, Pan Czarny coś dodał od siebie, że "nigdy nie pozwolą zawładnąć mu nad światem czy coś takiego"... Brat Klen nie wiedział o co konkretnie chodzi, dlatego też odpowiedział Panu Popo następująco:
-Bądź spokojny, na pewno na to nie pozwolimy! - pokazał mu potem zaciśniętą pięść i dostrzegł, że Piccolo jeszcze coś dopowiedział i skacząc w dół, gdzieś poszybował.

Kenzuran zaciskając także swoje zęby, nie mógł na to pozwolić, więc aktywował swoją złotą aurę i wyruszył za nim. Upłynęło trochę czasu, zanim On i Ran dolecieli na miejsce i mogli już dostrzegać stojącego Zielonego Pana na ulicy. Niebieskooki lądując obok jego postaci, dezaktywował swoją łunę mocy która otaczała wcześniej jego ciało i rzekł w jego stronę:
-No dobra...to tutaj mam rozumieć? Roznieśmy ich wszystkich....zapłacą mi za mój ogon!! - jego bicepsy od razu były napięte, lecz jeszcze do końca nie przemienione. Po prostu Mężczyznę z utraconym ogonem rozpierała energia i miał ochotę wykończyć Czerwoną Armię raz na zawsze, a wiedział że samemu na pewno nie podoła.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Czw Lip 04, 2019 3:56 pm
Nie zwlekając dłużej, chłopak ruszył wraz z rozjuszonym saiyajinem z ślad za Kami-Daimao. Czego możemy się więc spodziewać? Krwawej rzeźni, ot co! Nie zwrócił już uwagi na rozpacz Popo i pozostawił go bez słowa, ale Blady z kolei dodał swoje pięć groszy. Czy takie obiecanki nie są zbyt ryzykowne? A co w przypadku gdy zawiedzie? Taka sytuacja przypominała tą, z którą nasz bohater się zmagał, lecz jedynym źródłem wiedzy jest stary notatnik, który został odnaleziony przez androida na początku swojej przygody. Podobnie, ale jednak nie do końca. Chłopak spodziewa się mnóstwa żołnierzy i innych androidów, o których wspomniał Kami. Z pewnością będzie to bardziej zaawansowana technologia aniżeli mechanizmy naszego protagonisty. Bardziej interesowały chłopaka pogróżki ze strony Daimao, najwidoczniej będzie to tylko tymczasowy sojusz, żeby nie okazało się, że ten zły zielony współpracuje z samą armią. I właśnie obaj wpadli w dobrze zorganizowaną pułapkę, ale napakowany towarzysz raczej do tego podchodzi nadto poważnie. Chyba te androidy odebrały mu coś cennego. Stojąc pod bramą czekają na jakiś sygnał tudzież wskazówki. Być może Kamimao podzieli się jakimś iście cwanym planem. Chłopak czekał z sugestiami do momentu aż ten wyda jakieś komendy, choć nie był pewien czy takowe powstaną. Ranzoku przygotowuje się do akcji, obserwując otoczenie oraz samych towarzyszy. Być może będzie w stanie ich wykorzystać do swoich własnych celów.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Nie Lip 07, 2019 4:25 pm
MG

Gdy Ranzoku i Kenzuran dotarli na miejsce, ujrzeli Piccolo stojącego przed główną bramą bazy głównej RR. Po jej drugiej stronie, żołnierze krztąli się i przygotowywali osprzęt wojskowy. Na wieżach znajdowali się snajperzy, kierujący lufy swoich karabinów snajperskich w stronę trójki wojowników. Póki co, wyglądało na to, że znajdowali się tu sami ludzie.

- W końcu jesteście. Nie spieszyliście się. - burknął Piccolo, nawet nie racząc ich spojrzeniem. Nie tracąc więcej czasu, przeszedł do meritum, zwracając się teraz bezpośrednio do schowanych za murami żołnierzy.
- Słuchajcie mnie, żołnierze Armii Czerwonej Wstęgi. Jam jest Wielki Piccolo Daimao, przyszły władca tej planety. Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą. Dobra jest taka, że jeśli poddacie się bez walki, oszczędzę wasze życia i wcielę do mojej armii. Zła natomiast taka, że jeśli tego nie zrobicie, zrównam to miejsce z ziemią i zabiję każdego z was w najgorszy, możliwie najbardziej bolesny sposób. - skończył, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech. Wyszczerzył swoje zębiska, pokazując ostre kły.

Nastała cisza. Po chwili usłyszeć można było szepty dochodzące zza bramy. I nagle, kilku żołnierzy przeskoczyło mur. Zaczęli uciekać w stronę lasu, krzycząc, że przepraszają za wszystko i dziękują za darowanie życia. Niestety... Jasny błysk światła i głośny świst powstrzymał ich przed ucieczką. Ranzoku, Kenzuran, Piccolo i reszta żołnierzy patrzyli, jak uciekinierzy padają na ziemię, dławiąc się własną krwią. Coś przebiło ich ciała, tylko co?

- Marszałek Czerwony nie pozwala na takie zachowanie. - padło pytanie, a głos dobiegał zza pleców. Gdy cała trójka się odwróciła, ich oczom ukazał się jeden z androidów doktora Gero.

Spoiler:

- Wasz termin przydatności dobiegł końca. - powiedział automatycznie, bez żadnych emocji. Zaczął iść w stronę Ranzoku i Kenzurana. Piccolo skrzyżował dłonie na rękach i zmarszczył swoje brwi.
- Płotki zostawiam wam. - po czym odwrócił się przodem do bramy. Wyciągnął przed siebie dłoń i wystrzelił potężną bombę energii, która rozwaliła w drobny pył bramę i kawałek muru. Żołnierze nie zdążyli uciec i skończyli pod stertą kamieni i gruzu. Stojące w oddali czołgi, rozpoczęły ostrzał. Pociski padały wszędzie dookoła, a miejsce przeobraziło się w prawdziwą strefę wojny.
Sponsored content

Brama Główna Empty Re: Brama Główna

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach