Pustynia

+15
Laptor
Crimson
Guts
Antical
Kenzuran
Jirri
Ranzoku
Arisu
Arystarch
Shiro
Shin
Iwaru
Nekomi
Haricotto
@Whis
19 posters
Go down
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Maj 10, 2017 11:36 pm
Jirri nie stawiał żadnego oporu. Zgodził się na "dwójkę", wykonał polecenie. Wszedł do środka kapsuły i usiadł na wygodnym fotelu. Nie zamknął jednak klapy od kapsuły, dlatego Hono podleciał do niego. Nic nie mówiąc wcisnął przycisk do zamykania pojazdu. Klapa się zatrzasnęła. Czarny jaszczur był teraz szczelnie zamknięty. Hono odstąpił od kapsuły. Wyciągnął przed siebie pilot z dwójką. Wcisnął "Start".
Rozległ się nagle szum. Już po kilku sekundach kapsuła uniosła się delikatnie nad ziemię, a następnie wystrzeliła jak z procy gdzieś w górę po kilku chwilach znikając mu z oczu i wchodząc w przestrzeń kosmiczną. Pozostał po niej tylko ślad uderzenia i nadal trzymany przez pozostałego na Ziemi jaszczura pilot. Otworzył kapsułę numer 1 za pomocą przycisku, włożył do środka oba piloty i zamknął kapsułę. Nie wszedł do środka. Pozostał na zewnątrz. A dlaczego nie leciał? Odpowiedź jest prosta. Nadszedł czas by zapolować na jakąś ofiarę. Po to zdecydował się na misję. A że teraz nie miał pojęcia gdzie najlepiej będzie się udać, postanowił na razie zostać tutaj, obok kapsuły i porozważać co dalej. W końcu polowanie to także dużo myślenia, nie bez powodu polujący "myśliwymi" się zowią. Oparł się o pojazd i stał tak jakieś piętnaście minut spoglądając się w dół. W końcu miał dość i postanowił że poleci gdziekolwiek. Na tak - z tego co widział - dużej planecie, z pewnością kogoś znajdzie. A skoro trwała wojna, to całkiem prawdopodobne że ktoś się będzie ukrywał poza cywilizacją. Wzleciał w górę i poleciał gdzieś w nieznane.

Jirri prawdopodobnie robi zt na orbitę
Ja zt na polanę
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Maj 13, 2017 11:38 pm
Trening umiejętności "Sztuki Walki"


Kolejny dzień, kolejny doba, aby doskonalić siebie i swoje umiejętności. Ichiro uczył się walczyć zarówno od Indian jak i Eskimosów, jednak żadne z tych plemion nie nauczyło go prawdziwych sztuk walki, a bardziej sztuki przetrwania i zabijania. To zaś były ogromne, dwie różnice. Sztuki walki uczą w końcu nie tylko walczyć, ale także dyscypliny i samokontroli, spokoju ducha, a więc czegoś, co potrzebuje najbardziej. To właśnie skłoniło go do nauki, na razie samemu, a później pod okiem prawdziwych mistrzów. Sam mógł się nauczyć podstaw, a raczej stworzenia czegoś na wzór własnego stylu, używając do tego wiedzy dwóch plemion. Nie będzie to w pełni sztuka walki, ale na pewno jego autorska sztuka. Na początek jednak musiał uzyskać całkowitą kontrolę nad własnym ciałem, dlatego zaczął jak zwykle, od rozgrzewki i trenowania poszczególnych ciosów, każdy po kolei, ale w setkach, lub nawet tysiącach powtórzeń, aby doprowadzić każdy do perfekcji. Dopiero wtedy będzie można przejść do połączenia ich w jedną całość i nauczyć się wychodzić płynnie z jednego do drugiego. Na początek zaczął od standardowego treningu - sto pompek, brzuszków i przysiadów, oraz 10 km biegu. To absolutne podstawy, jakie każdy musi opanować, chcąc zostać mistrzem i być w formie. Z czasem przyjdzie pora na zwiększanie wymagań treningu, ale na razie to + trening walki zdecydowanie powinno wystarczyć. Po kilku tygodniach, kiedy poczuł, że przez brak doświadczenia, wiedzy i umiejętności, nie da rady dalej się rozwijać, postanowił, że będzie chodził do każdego dojo po kolei i będzie wyzywał do walki różnych ludzi. Czasem samego lidera, czasem zwykłych początkujących. Robił to jednak z głową - nowicjusze, którzy jak on dopiero się uczą, dadzą mu doświadczenie w walce, zaś mistrzowie, nawet poprzez szybkie pokonanie go, będą mu w stanie szybko pokazać jego braki.
Taka metoda treningu trwała do czasu, aż zwiedził wszystkie dojo na północnych wyspach. W większości dostawał baty, zwyczajnie poprzez brak umiejętności, ale przeważnie od starszych uczniów szkół, gdyż młodsi, poprzez swój brak fizyczności, nie byli w stanie nic zrobić Ichirowi. Jednak to doświadczenie pomogło mu zrozumieć istotę walki, istotę obrony i dyscypliny, a także kultury. Podczas podróży nauczył się też, że nie każdy mistrz jest honorowy i kulturalny, niektórzy zaślepieni swoją wielkością i umiejętnościami, zapominali o ludzkiej godności i współczuciu, oraz szacunku. I nie każdy, nie wiadomo jak bogaty, może okazać się niewychowanym bucem. Podróży udał się na tereny bardziej suche, pustynne, aby tutaj trenować swoją wytrzymałość. Na początek postanowił spróbować biegu po wydmach, jednak szybko się okazało, że jest to w tym momencie niemal niewykonalne, by robić to w ramach treningu. Postanowił więc, że wykorzysta ten okropny wiatr i utrudnione poruszanie i wspomóc swój balans ciała i zmienianie trajektorii ciosu, poprzez podążanie za ruchami wiatru. Każde kopnięcie i uderzenie miało w sobie wyraźne oznaki ciężkiej pracy i myślenia ze strony Ichiro. Postanowił po prostu dopasować swoją technikę do danych warunków. Był to nie lada wyczyn dla kogoś, kto dopiero zaczynał swoją przygodę ze sztukami walki, ale nie oszukujmy, jego technika była na tę chwilę z najniższej półki i miną długie lata, zanim wstąpi do grona mistrzów walki. Na tę chwilę mógł tylko ciężko trenować i starać się rozwijać, nie mając za bardzo u kogo się uczyć, licząc zaś na swój instynkt i wolę walki odziedziczoną po walecznych saiyanach...
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Maj 14, 2017 8:32 pm
Opuściwszy zielony las, po którego runie spłynęła krew tuzina ofiar, skierował się na pustynię. I tu odnalazł swą kapsułę w znajomym kraterze. Nadal myślał z rozmarzeniem o zabitych dziś osobach i był naprawdę szczęśliwy, możliwe że w tej chwili najszczęśliwszy na tej planecie. Lecz zachowywał zimną krew i wiedział co musi zrobić. Zleciał na dół i stanął przy kapsule. Otworzył ją, wszedł do środka, a następnie ją zamknął. Odnalazł pilot z "jedynką", ale jeszcze nie wciskał przycisku startu. Zamiast tego wcisnął przycisk na skauterze odpowiedzialny za połączenie z bazą. Chyba setną część sekundy po wykonaniu tej czynności zaczął mówić szybko i jakby niespokojnie, co brzmiało jakby to nie była pierwsza próba kontaktu z bazą:
-Raz-dwa, raz-dwa, tu-Ho-no-be-ru-to, raz-dwa, raz-dwa czy mnie słychać przez ten cholerny skauteeeer?! Halo, halo, baza, na ogon Colda! Do diaska, działa to dziadostwo?
Liczył na to, że za chwilę usłyszy komunikat z bazy i zostanie zapytany o to co się z nim działo i dlaczego nie ma go jeszcze na planecie. A na to już sobie wymyślił stosowną historyjkę. Nagle sobie o czymś przypomniał. Po cichu wyciągnął czarną skrzynkę, otworzył ją, wyjął z niej stary skauter i rozkruszył go w dłoniach. Rzecz jasna zrobił to umyślnie, ale mimo to rzucił głośną i soczystą "Kurwą", jakby to był nieszczęśliwy wypadek.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Maj 15, 2017 7:56 pm
MG

Honoberuto miał całkiem sprytny plan. Jdnak wszystko zależało od jego wykonania. Changeling zaczął udawać, że dyszy, że niby robił coś na tzw. "szybkości" i dopiero teraz miał okazję odpowiedzieć na wcześniejszy komunikat.

---piiik---piiik---piiik---
Tu baza! Co się dzieje? Jaka jest twoja obecna sytuacja? Dlaczego jeszcze nie wróciłeś na No. 79, kiedy twój cel szczęśliwie powrócił? Odbiór!
---piiik---piiik---piiik---

Komunikat został przerwany. Zwierzchnicy oczekiwali jak najszybszego odzewu ze strony Honoberuto.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Maj 15, 2017 9:05 pm
Zaraz po nadaniu komunikatu otrzymał odpowiedź. Rzecz jasna oczekiwali wyjaśnień, a on musiał je złożyć. Postanowił uczynić to bez zwłoki. Wnet odpowiedział następująco, tonem człowieka nieco zmęczonego ale o już uspokojonych emocjach:
-O, całe szczęście, słychać! Uch, melduję że po odlocie żołnierza Jirriego napadli mnie jacyś żołnierze Czerwonej Wstęgi czy jakoś tak... Było ich dużo i musiałem z nimi walczyć, ale w końcu dałem radę, uch. Dostałem czymś w skauter i chyba się popsuł, bo nie mogłem się z wami skontaktować ale wygląda na to że już działa. Siedzę już w kapsule i zaraz wylatuję.
To mówiąc wcisnął na pilocie przycisk "START". Resztę tej rozmowy dokończą już w trakcie podróży. Miał nadzieję że mu uwierzą. Raczej nie mieli powodów by tego nie zrobić.

z/t
Orbita
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Cze 18, 2017 12:18 am
Mistrz Gry


"...ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”-Przypowieść o Synu marnotrawnym


Iwaru stał jak głupi na środku pustyni po tym, jak odrzucił propozycję Yamchy. No cóż, o nauce techniki mógł raczej zapomnieć, chyba że pójdzie na kolanach i przeprosi. Co innego mu pozostało? Może na własną rękę zacznie okradać przejezdnych by wykupić się z długu 1.000.000 Zeni, po który Yamcha w końcu na pewno się zgłosi? Decyzja Iwaru na pewno będzie zależna od tego czy potrafi schować swoją dumę w kieszeń, czy też woli się stawiać, byleby się przed nikim nie ukorzyć.
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Cze 19, 2017 1:44 pm
Iwaru stał jak głupi pośrodku pustyni, tak? Zastanawiał się więc jakim cudem cała kryjówka Yamchy, w której się znajdował po prostu zniknęła. Może jednak gdzieś tam jeszcze była? Postanowił więc się rozglądnąć. Zupełnie nie przejmował się Yamchą. Tamten gość raczej nie będzie zawracał sobie głowy takich kimś jak Iwaru. Chociaż niby Iwaru wisiał mu 100.000 Zeni. A może i ten dług urósł już do powiedzmy miliona? Nie obchodziło to młodego ziemskiego żołnierza, a właściwie rebelianta żołnierza. Co będzie to będzie, a on na pewno nie ma zamiaru okradać niewinnych ludzi. Co więc Iwaru zrobił? Jak już mówiłem, zaczął się rozglądać. Jeśli kryjówka Yamchy gdzieś tam jeszcze była, to postanowił tam wejść i ją przeszukać. Ten jeden (a właściwie drugi) raz mógł się zabawić w złodzieja i dodatkowo okraść Yamchę, który coś tam jednak w pośpiechu musiał zostawić. Iwaru (o ile była taka możliwość) sprawdził czy ciężarówka (a może nawet kilka, nie pamiętam) po brzegi wypchana złotem i drogocennymi kamieniami jeszcze gdzieś tam była. Chłopak przeszedł szybkim kurs prawa jazdy, więc jeśli była to mógł ją sobie zabrać. Z całą zawartością oczywiście. Jeśli natomiast nie było w pobliżu niczego ciekawego, to młodzieniec po prostu wzruszył rękami i postanowił znaleźć chociaż jakąś wodę czy prowiant. Może coś zostało? No i przydałby się jakiś środek transportu. Najważniejsze dla niego bowiem obecnie stało się opuszczenie kryjówki Yamchy, bo nic go tutaj nie trzymało, a jedyne co mógł tutaj znaleźć to zwyczajna śmierć. Trzeba było opuścić pustynię możliwie jak najszybciej. A co później? Skierować się do najbliższej kryjówki Ruchu Oporu. Tam zapytać o jakieś zadanie, które być może przyczyni się do upadku Armii Czerwonej Wstęgi. Ewentualnie przyczynić się do zwycięstwa Time Patrolu w tej międzygalaktycznej i międzyczasowej wojnie. Znaleźć jakichś sojuszników. Cokolwiek. Byleby tylko nie siedzieć na pustyni, bo to nie miało sensu. Jeśli nawet niczego przydatnego nie znalazł, to i tak spróbował opuścić pustynię. W międzyczasie zapalił sobie papierosa.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Cze 20, 2017 4:40 pm
Mistrz Gry

To co potrzeba to nie zapamięta, ale jak człowiek chce mu walnąć większy dług to nagle ojezu olaboga ;c Baza Yamchy jest na środku pustyni, więc i ty jesteś na środku pustyni >:C


Przemyślenia Iwaru przerwała seria z dużego kalibru, wystrzelona w jego stronę od bazy Yamchy. NA razie były to strzały ostrzegawcze, trafiały 20 metrów od Ziemianina, ale jednak chyba pora się zwijać. Gospodarz tego domu chyba go już tutaj nie chciał. No więc teraz tylko wybrać nowy kierunek drogi i mógł ruszać na nową przygodę! No, prawie. Bo tylko Iwaru odszedł trochę od bazy swojego byłego pracodawcy, mógł usłyszeć dźwięk silnika ciężarówki, a chwilę potem była tylko ciemność. Strzelba elektryczna wystawiona przez szybę wykonała swoje zadanie aż za dobrze.

Iwaru z/t Rzeka


avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Cze 24, 2017 4:45 pm
Niewątpliwie błyskotliwa odpowiedź Honoberutona udzielona oficerowi przysporzyła jaszczurowi sporo autorytetu wśród powierzonych mu żołnierzy. Tak sobie przynajmniej myślał, nawet nie dopuszczając do siebie myśli że może być inaczej. Po drzemce, pobudce i zadaniu pytania żołnierzowi, a także otrzymaniu odpowiedzi, usiadł na fotelu. Nawet nie zapinał pasów, liczył na brak turbulencji. Skoro taki nowoczesny statek, to i amortyzację pewnie ma przyzwoitą. I rzeczywiście, lądowanie odbyło się po paru sekundach i było komfortowe. Gdy Hono spostrzegł że obraz za oknem stał się jednolity, powstał i krzyknął krótko:
-Przekazać bazie informację o lądowaniu na Ziemi, a potem wychodzimy.
A następnie sam wyszedł. Tak jak poprzednio, miejscem lądowania okazała się być pustynia, bezkresne morze piasku. Żołnierze którzy nie znali Ziemi pewnie pomyśleli że cała planeta tak wygląda. Nawet nie wiedzieli jak się mylili... Kapelusznik rozkazał swojemu oddziałowi pozostać na dole, po czym wzniósł się w górę na jakieś pięć-sześć metrów i włączył skauter. Rozglądał się we wszystkie strony świata odczytując dokładnie wszystkie pomiary jakie zostaną wykryte.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Cze 24, 2017 7:27 pm
MG


Żołnierz odpowiadający za komunikację z bazą od razu nacisnął guzik na słuchawkach, które miał nałożone i zaczął wywoływać bazę po czym powiadomił o sytuacji i wszyscy ruszyli ze scouterami na oczach za Honoberuto. Pustynia była brązowa, słoneczna, gorąca i opuszczona. Dwóch żołnierzy podrapało się po głowie nie mogąc pojąć po jakiego grzyba przylecieli w takie miejsce, istotnie nie mieli pojęcia o ukrytym potencjale tej planety. Honoberuto skanował teren. Na lewo zobaczył dwie naprawdę silne energie, gdzieś na Polanie, około 80 kilometrów od niego. Za sobą zaś nieco słabszą na jakiejś wyspie a przed sobą dwie silne, ledwo mieszczące się w skalę scoutera energię. Nie mówiąc o mnóstwie takich nie przekraczających 400 PL.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Cze 24, 2017 8:44 pm
Skanując otoczenie uzyskał kilka pomiarów. Dwie dość silne energie 80 kilometrów stąd, jakąś trochę słabszą, ale nadal się wybijającą siłę gdzieś na wyspach i jeszcze dwie, tym razem o sile naprawdę wielkiej. A poza nimi głównie słabe energie, niewarte jego uwagi. Ziemia planetą słabeuszy? Ho, jeśli dotąd miał jeszcze takie złudzenia to teraz ostatecznie się przekonał że podczas jego poprzedniej wizyty na Ziemi nie odbywał się wcale zlot siłaczy, a zwyczajnie są tu silni wojownicy. Nawet silniejsi od niego...
Przez chwilę tak się rozglądał starając się podjąć decyzję, aż w końcu zdecydował. Zleciał na dół i powiedział:
-Jedna osoba co zna się na łączności zostaje i pilnuje statku. Reszta leci ze mną. Beero w odstępie metra za mną, reszta w szyku dowolnym dwa metry za Beero. Wykonać.
Teraz poczekał aż wszyscy (oprócz tego co statku miał pilnować, rzecz jasna) ustawią się zgodnie z jego instrukcjami, a następnie uniósł się do góry i zaczął lecieć naprzód. Swą prędkość rzecz jasna dostosowywał do nie potrafiących tak dobrze jak on latać "podwładnych". Kierował się w stronę lasu.

z/t
Polana
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Cze 24, 2017 9:40 pm
MG


Changeling poczuł się jak prawdziwy przywódca móc wydawać rozkazy na prawo i lewo. Żołnierz odpowiadający za łączność wrócił na statek z powrotem i po prostu pilnował statku oraz tego by każdy z żołnierzy miał ze sobą łączność a także baza ze statkiem. Honoberuto leciał naprawdę powolutku, zgodnie z prędkością swoich podwładnych.
____
daj jeszcze jeden odpis lotu, może być post, jak widzisz już polanę, Haricotto oraz napakowanego Ryu.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Lip 19, 2017 6:15 pm
To była chyba największa prędkość jaką osiągnął kiedykolwiek w swym życiu. Najpierw musiał manewrować między drzewami, ale cały czas wylatywał w górę. Gdy znalazł się ponad ich koronami, nie miał już żadnych przeszkód i gnał dalej. Z jego perspektywy te wszystkie bez wątpienia piękne i godne podziwu krajobrazy były rozmywającymi się kolorowymi plamami. To że nie zderzył się przez cały lot z żadnym ptakiem było istnym cudem, bowiem żaden z nich nie zdołałby chyba nawet zorientować się że zaraz uderzy w niego rozpędzone ciało jaszczura. On sam tylko patrzył przed siebie trzymając jedną ręką czapkę i - gnał przed siebie! Kto inny mógłby czuć się wolny, on jednak tylko przez cały czas zastanawiał się jak daleko za nim jest androidka. Nie oglądał się ani razu za siebie, w takim razie nawet gdyby odpuściła sobie pościg, nie wiedziałby o tym.
W pewnym momencie teren przestał być tak rozmaity i od horyzontu do horyzontu widać było jedynie piasek. On jednak nie zwalniał ani na chwilę właściwie nawet nie do końca pamiętając o statku do którego przecież powinien się udać. Od swojego wylotu z lasu nie zwalniał ani razu, cały czas utrzymywał zawrotną prędkość, mimo zmęczenia. Przyśpieszona praca serca, płuca działające w nienaturalny sposób, no i pot który lał się z niego jak z wiadra... To musiało w końcu dać efekty. Oto w pewnym momencie poczuł jakieś ukłucie w klatce piersiowej. Zwolnił. Nagle wszystko stało się wyraźniejsze. Poczuł jak kręci mu się w głowie. Zamknął oczy. Gdy je ponownie otworzył, był już na ziemi. Nawet nie zauważył tego uderzenia. Leżał teraz na gorących piaskach pustyni. Znów zamknął oczy nie mogąc znieść światła weń bijącego. Dyszał ciężko. A może nie? Może jego płuca już przestały pracować?
Było gorąco, a na złotym morzu dryfował kolorowy obiekt.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Lip 19, 2017 6:57 pm
MG


Androidka po drodze nieco się zgubiła, podczas gdy jej prędkość pozwalała na rozwinięcie 2 razy takiej prędkości co Honoberuta, to fakt, że poleciał on w górę nieco zbił ją z tropu. Odnaleźli się dopiero na pustyni, gdzie nie było drzew i nowoczesne skanery mogły wykryć lecącego Hona. Był ponad 10 kilometrów przed Androidem, który od razu ruszył w pogoń. Kiedy Changeling dotarł do statku (bo po drodze nawet się nie zmęczył tym lotem, tak oceniam jako MG), android był parę sekund później i wylądował za jedną ze skał. Przekazał wszystko bazie RR i otrzymał odpowiednie rozkazy. Miał doprowadzić jaszczurkę przed Dr Gero, lecz najpierw miał dowiedzieć się skąd pochodzi i czego chciał a w razie potrzeby unicestwić. Ze statku wyleciał gość odpowiadający za komunikację.
- Panie, co się stało!?
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Lip 19, 2017 8:29 pm
Cóż, czasem nie wszystko jest takie jak się wydaje. Dramaturgię poprzedniego tamtego posta trafił szlag, teraz zgadza się w nim tylko wzmianka o locie. Ale może to i lepiej dla naszego jaszczura? Może teraz będzie miał jakąś szansę aby przeżyć? Tylko czy to aby na pewno jest mu pisane?
W każdym razie, Honoberutonowi udało się dotrzeć do statku, i to bez większych przeszkód. Gdy już był przy nim i ujrzał wychodzącego zeń żołnierza, obejrzał się jeszcze za siebie obawiając się że tuż za nim znajdować się będzie tamten przeklęty bazyliszkowaty fembot z piekła rodem. Nie zauważywszy go jednak, odetchnął z ulgą i starł ręką cieknący z czoła pot, a potem spojrzał na swojego żołnierza. Dobra, przed chwilą dał dyla podczas gdy reszta została i prawdopodobnie walczy z tamtym drugim androidem. Okej, może jest płochliwy jak zając. Ale to nie znaczy, że wszyscy mają to wiedzieć. A już na pewno ten pachoł. Chrząknął więc i odpowiedział głosem, miał nadzieję, brzmiącym jak głos odpowiedzialnego i pewnego siebie dowódcy, który jednak zdaje sobie sprawę z porażki jaką odniósł:
-Tamci polegli. Zostaliśmy zaatakowani przez dwa silne źródła mocy, które zabiły ich w kilka sekund. Podjąłem decyzję o wycofaniu się z tamtego terenu.
Nadal trochę dyszał, ale nie czuł jakiegoś wielkiego zmęczenia. Oczywiście poza tym naturalnie wynikającym z przebywania na pustyni.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Lip 19, 2017 10:38 pm
MG


Kiedy Honoberuto zwyczajnie opowiedział w krótkich, żołnierskich słowach o tym co się stało na Polanie, i o tym, że wszyscy zginęli (chociaż o śmierci oficera, nie miał pojęcia), wtedy białoskóra piękność wyszła zza skały z uśmiechem na ustach i powiedziała, będąc 10 metrów od przeciwnika:
- Niestety obiekt zginął, jednak dostarczę Panu jego ciało. - Po czym zniknęła Honoberuto i jego żołnierzowi z oczu i pojawiła się 5 centymetrów od jego twarzy, która wskazywała na ból i zaskoczenie. Kobieta bowiem teleportowała się wprost do wnętrzności changelinga, które przebijała teraz ręką. Żołnierz od razu zareagował, chociaż pot i otwarta buzia ciągle mu towarzyszyły.
- Zostaliśmy zaatakowani przez nieznanego, silnego przeciw... - Tu meldunek do bazy się urwał, bowiem dziewczyna skręciła mu kark. Statek oglądnęła, wleciała do środka, pobrała dane i zostawiła. Ciało martwego changelinga zostało zabrane do Dr. Gero.

_____________________
Śmierć postaci na wyraźną prośbę użytkownika

z/t Zaświaty, droga do Enmy. Koniec Przygody.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Wrz 18, 2017 7:47 pm
Jirri opuścił kapsułę i rozejrzał się. Kiedyś już był w tym miejscu planety Ziemia. W sumie zastanawiał się, czy to dobrze, że rozbił się akurat tutaj. W sumie liczył, że od razu spotka się z naturą i chłodną wodą, tymczasem trafił... no na pustynię. Czy mu to przeszkadzało? Oczywiście, że nie! Był zbyt szczęśliwy, by coś mu przeszkadzało. Znów był na Ziemi. Znów miał zobaczyć przyjaciół! Znów miał trenować u starego zboczeńca. Znów miał spotkać Saiya-jina i zapewne stoczyć z nim jakąś walkę, sparing. Może też jego ucznia, albo tą czerwonowłosą. Będzie wspaniale! Już nie mógł się doczekać spotkania z nimi, ale... Nie ruszył do nich od razu. W końcu jakby nie patrzeć nie jest tu na wakacjach. Znaczy, teoretycznie nie jest, niby został wezwanuy na misję, ale jakoś nie czuł, jakby był to szczególny priorytet. Tak, czy siak, należało jednak wziąć to sobie do serca. Na początek zdecydowanie dobrym pomysłem byłby mały trening. W końcu jeśli ma stoczyć jakiś sparing, czy trenować w Kame House, to przyda mu się trochę krzepy. Tyle tylko, że nie zamierzał sobie ot tak leciutko poćwiczyć. Nie jakieś brzuszki, pompki i tym podobne. Zamierzał osiągnąć Trzecią Formę. Owszem. Znowu to czuł. Czuł, jakby limity jego ciała ponownie zostały osiągnięte, jakby nie mógł stać się już wcale silniejszy. Właśnie to musiało być to. Znak, że jego ciało musi się dostosować do dalszego zwiększania swojej mocy. A nigdzie nie łamie się limitów tak dobrze, jak na Ziemi. W końcu to tutaj po raz pierwszy to osiągnął. Ściągnął zbroję i założył swoje pomarańczowe gi. Ach... Wracają wspomnienia. Cudownie się czuł w tym lekkim stroju, idealnym do treningu.
Ugiął kolana i zaczął głęboko oddychać, zaciskając powieki. Zaczął pewną rozgrzewkę przed treningiem. Jego aura pojawiła się. Była doskonale widoczna. Rzucała fioletowy cień na pobliskie skały. Oswajał się z nią. Skupił się. Ogarniał umysłem jej agresywne pulsowanie. Dźwięk, jaki wydawała był dla niego o wiele głośniejszy. Skupił się bardziej. Fioletowy blask prześwitywał przez jego powieki, a on sam czuł, jak wokół niego piasek wiruje, tworzy jakby burzę piaskową. Koncentracja sięgnęła zenitu. Fioletowa aura widoczna już była z kilku kilometrów, bo sięgała wysoko w górę, a okoliczne skały zaczęły się kruszyć pod naporem mocy jaszczura. Zacisnął powieki i spiął mięśnie. Starał się wycisnąć z siebie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Czuł, jakby jego masa mięśniowa nieznacznie wzrosła, ale zignorował to. Wydawało mu się, że to jedynie złudzenie. Faktem jednak było, że aura faktycznie nadal się powiększała, chociaż nie była to jakaś znaczna zmiana. Tylko trochę ciężej mu było ją utrzymać. Jakby mu się wyrywała. Zacisnął powieki jeszcze mocniej, jakby oczy miały mu wypłynąć, a na czole pojawiła mu się żyła. Nabrzmiała, pulsująca żyła. Oznaka nowego poziomu skupienia, jakiego nigdy wcześniej nie osiągnął. Zaraz do owej żyły dołączyła druga, równie pulsująca. Zacisnął zęby i pośladki i skupił się. Nie pozwolił ani malutkiej cząsteczce mocy się wydostać. Okoliczne skały już dawno pękły, a niektóre ich odłamki zaczęły latać wokół changelinga. Wreszcie otworzył oczy i wydał z siebie krótki krzyk. Wszystkie skały i cały piasek wystrzeliły we wszystkie strony, ale fioletowa aura ani trochę się nie zmniejszyła. Wykonał parę głębokich oddechów, aby się lekko uspokoić i ponownie się skupił, ale teraz już nie zamknął oczu. Na czole ponownie pojawiła się żyłka, gdy zaczął zasysać swoją aurę do wnętrza ciała. Nie było to do końca naturalne, więc oczywiście nie było też łatwe. Niemniej jednak nie przestawał ani na chwilę. Energię magazynował w mięśniach, które zaczęły gwałtownie nabrzmiewać. Na nich również pojawiły się pulsujące żyły, gdy mięśnie pęczniały w zastraszającym tempie. Sam Jirri czuł dość nieprzyjemny ból, ale wiedział, że czeka go jeszcze trudniejsze do wytrzymania uczucie. Tłumił swoją aurę, a ona słuchała go posłusznie, jakby współpracowała. Jakby wiedziała, co zamierza zrobić. Wreszcie fioletowa poświata kompletnie zniknęła, a on sam oddychał jeszcze ciężej. Można by powiedzieć, że dyszał jak odkurzacz, ale czuł się raczej jak stara, nienaoliwiona maszyna w fabryce. Oddech go palił, a on sam wyglądał wręcz nienaturalnie. Wciąż była to Forma Druga, ale jego mięśnie były olbrzymie. Klatka piersiowa niemalże przysłoniła twarz. On jednak na tym nie poprzestał. Wiedział, jak wygląda Trzecia Forma. Wiedział, że nie wygląda tak. Że to jeszcze nie koniec. Najgorsze dopiero przed nim. Wiedział, co trzeba zrobić. Wszystkie jego moce opierają się na uczuciu wolności. To też. Musiał więc poczuć swobodę. Tylko tak uwolni się od limitów. Wziął głęboki wdech i zaczął. Czy raczej... Zrobił to. W jednej chwili.
Rozluźnił całe ciało, a z jego ust wydarł się wrzask bólu, gdy energia nieograniczana już przez niego zaczęła proces transformacji. Było jej znacznie więcej, niż ostatnio. Tak wiele, że wybuch niemalże wyrzucił piasek wokół w atmosferę, a sama aura była widoczna nawet z kosmosu. Mimo, że był dzień, wszystko wydawało się ciemne od fioletowego światła. A Jirri krzyczał. Tym razem ból był znacznie gorszy. Jego czaszka ledwo wytrzymywała napór energii, a on wiedział, że musi to przetrzymać. Nos jakby mu się złamał, a następnie wrósł w głąb czaszki, powodując niesamowity ból. Z boku głowy wyrosły mu kolejne rogi, rozrywając kawałek skóry. Obydwie pary pokryły się białą powłoką. Nieco się rozsunęły, tak, że miały idealnie dużo miejsca na jego głowie. Jego oczy jakby się rozsunęły, rozciągając zatoki i powodując duszności. Mózg również odczuł zmiany. Czaszka jakby mocniej na niego nacisnęła. Spowodowała, że przed oczami jaszczura pojawiły się czarne plamy. On jednak wiedział, że nie może zemdleć. Nie przestanie. Kto wie, co się wtedy z nim stanie? Sama czaszka zaczęła pękać i rozciągać się, a następnie z powrotem zrastać, tak samo, jak kryształ na głowie changelinga. Ciśnienie wewnątrz głowy było wręcz ogromne, w wyniku czego z kącika lewego oka jaszczura spłynęła struga krwi. Język mu się jakby nieco bardziej wydłużył. Na tym jednak nie koniec. Kręgosłup również zaczął się wykrzywiać, aby utrzymać rozrośniętą czaszkę. Pękał, a następnie ponownie się łączył, przez co changeling co chwilę tracił czucie w kończynach, by zaraz znów je odzyskać. Z łopatek wręcz wystrzeliły dwa wielkie rogi. Przebiły jego skórę, która zaraz je znów oblepiła. Ostatnim etapem były barki, które, niespodzianka, odskoczyły bez sprawiania żadnego bólu. Zupełnie, jakby zawsze były przeznaczone do tego, by się odgiąć. Wreszcie transformacja dobiegła końca. Jirri wyglądał już zupełnie inaczej. Fioletowa aura, widoczna z kosmosu, ponownie zniknęła. Ciuchy zniosły tę transformację całkiem nieźle, jedynie rogi z łopatek lekko przedziurawiły mu koszulkę na plecach. Gorzej z samym jaszczurem. Gdy transformacja się dopełniła, upadł na piasek i zasnął. Zmęczony, ale potężniejszy niż kiedykolwiek. Czy to jednak koniec jego progresu? O nie. Dopiero początek.

Trening na Trzecią Formę
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Wrz 19, 2017 8:39 pm
Ocknął się następnego dnia. Nic już go nie bolało. Wręcz przeciwnie. Czuł się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Limity znów były odległe, a jego mocy nie było końca. Wstał i rozejrzał się... Szczęka mu opadła. Ogrom zniszczenia był niewyobrażalny. Stał obecnie w olbrzymiej dziurze pośród pustyni, wszelkie skały, które go otaczały, zwyczajnie zniknęły, a jego kapsuła przysypana była piachem. Jednym szybkim machnięciem ręką zdmuchnął z niej wszystko. Na szczęście była cała. Złapał ją i podniósł, po czym odleciał w inne miejsce na pustyni. Ukrył ją pod jakimś głazem. Będzie tu na niego czekać. Tymczasem on sam wrócił na swoją nowo stworzoną "dolinkę". Zamierzał kontynuować trening. Bo nie zamierzał jeszcze nigdzie lecieć. Zaczął oczywiście od małej rozgrzewki. Padł na ziemię i zaczął wykonywać pompki. Jedna za drugą, każda kolejna coraz szybciej. Właśnie teraz najbardziej odczuł zmianę we własnej mocy. Był nie tylko niesamowicie potężny, ale także nieziemsko szybki. Był z tego bardzo zadowolony. Szybkość zawsze była u niego na pierwszym miejscu. Wciąż jednak mógł być lepszy.

START TRENINGU - 19.09.2017 - 20:40
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Wrz 20, 2017 9:09 pm
Jirri usiadł na piasku i odetchnął. Nareszcie koniec treningu. Cała doba ćwiczeń przyniosła rezultaty. Jak zawsze trening był skuteczny. Wzniósł oczy w niebo. Chmury wyglądały dość dziwnie. Niewykluczone, że miało to związek z jego poprzednią transformacją. Jeszcze było widać pewne zawirowania w chmurach. Uśmiechnął się. Niezłe rezultaty. Na swojej planecie nigdy nic takiego nie zrobił. Tak. Tutaj się rozwija bardziej, niż gdziekolwiek indziej. Oblizał suche usta. Przydałoby się coś do picia. W kapsule był mały dyspozytorek z wodą. Wstał i poleciał. Wszedł do jaskini, w której ukrył pojazd i usiadł na fotelu w kapsule. Nalał sobie trochę wody, napił się i przegryzł trochę konserwowanego mięsa. Teraz przydałoby się nieco odpocząć. Założył ręce na kark. Przymknął oczy i zatopił się w myślach. Przede wszystkim dobrze by było wymyślić jakiś sposób, by znaleźć Smocze Kule. Jak mógłby to zrobić, skoro nawet nie wie, jak wyglądają? Będzie musiał z kogoś wycisnąć informacje, co jednak nie będzie łatwe. W końcu raczej niewiele osób na świecie o tym słyszało. Gość, który dowiedział się o tym na spotkaniu Time Patrolu, najwyraźniej też pierwsze słyszał. Kto mógł wiedzieć? Zaraz... Kame-sensei! No tak! Uśmiechnął się. Od niego zacznie.

Koniec treningu
20.09.2017.
21:10
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Wrz 21, 2017 9:22 pm
No dobra. Starczy już tego kiszenia dupy. Trening jeszcze nie zakończony. Dlaczego w sumie Jirri poświęcał teraz tyle czasu na trening? Cóż, przede wszystkim dlatego, że chciał się jak najbardziej wzmocnić przed spotkaniem z przyjaciółmi. Kame-sensei wyciśnie z niego siódme poty, gdy jaszczur poprosi go o trening. Haricotto-san też pewnie tym razem nie będzie oszczędzał sił podczas sparingu. No i kto wie, jakich jeszcze przeciwników spotka changeling. Może znów natrafi na tamtego gostka w żółtej czapce? A może na coś zupełnie innego? Skoro są tu dobrzy wojownicy, to dlaczego nie miałoby być złych? Choćby z tamtego całego "RR". No i dochodzą jeszcze Time Breakers, z którymi Jirri ma walczyć. Tak. Jest po co trenować. Wstał i przygotował się. Tym razem miał zamiar wreszcie wyćwiczyć się w nowej formie walki, którą to zamierzał się posługiwać. Wyciągnął z kapsuły swój zdobyczny na misji miecz ze złotą rękojeścią. Klinga błysnęła w świetle słońca, tak samo, jak oczy jaszczura, gdy ujrzał swój wspaniały oręż. Oj tak. Był z tego miecza bardzo dumny. Ale miecz to broń, więc nie jest po to, by się nim chełpić (był w idealnym stanie, nie był chyba nigdy używany, więc król, któremu Jirri go zabrał, najwyraźniej o tym nie wiedział), ale po to by nim walczyć. Jirri założył pochwę miecza na plecy, a sam przystąpił do treningu.
Ustawił się w stabilnej pozycji i wyciągnął miecz przed siebie. Nigdy jeszcze nie walczył tego typu bronią, więc musiał najpierw go wyczuć. Zamachnął się szybko. Klinga przecięła powietrze ze świstem. Czuł jednak, że nie było to odpowiednie zamachnięcie. Miał dość doświadczenia w walce, by wiedzieć, że zwykłe machanie nic nie da. Trzeba mieć technikę. A technikę trzeba wyćwiczyć. Ponownie zamachnął się bronią, tym razem dodając lekki skręt bioder. Ponownie poczuł, że nie jest to dobre, bo przejście do obrony po takim wymachu zajęłoby mu zbyt wiele czasu. Takie zamachy może i wyglądają efektownie, ale zbytt efektywne nie są, bo brak im finezji. Właśnie. Finezja. W walce wręcz chodzi przede wszystkim o silne i szybkie uderzenia. Bez siły nie zadamy odpowiednich obrażeń, a bez szybkości cios zostanie z łatwością uniknięty. Sztuki walki, których to nauczył się dawno temu, pozwoliły mu łączyć te dwa aspekty perfekcyjnie, ale walka mieczem to nie to samo, co walka wręcz. Musiał zadać cios szybki i finezyjny, jeżeli nie chciał uszkodzić broni. Ponownie wykonał wymach, ale tym razem znacznie krótszy, po czym zasłonił się mieczem, jakby blokował atak. Czas potrzebny na przejście z ataku do obrony został zminimalizowany. Zadał cios ponownie, tym razem jednak zaczął składać kombinacje. Zamach z lewej strony, z prawej górnej, lewej dolnej, kopniak. Właśnie. Kopniak. Żeby skutecznie walczyć bronią, trzeba też umieć walczyć wręcz, a jeśli potrafi się łączyć te aspekty, można osiągnąć perfekcję. Wykonał pchnięcie mieczem. Przeniósł przy tym cały ciężar ciała na lewą nogę, na której się oparł i jakby wypchnął się ogonem do przodu. W wyniku tego manewru wręcz wystrzelił, niczym z procy. Po tym ataku wykonał wymach i ponownie przecinając powietrze, zaatakował ogonem i zakończył ciosem pięścią. Dobrze. Teorię już poznał. Wiedział, że nie chodzi tu o brutalną siłę, którą rozbiłby miecz w drobny mak, ale o finezję. Czas zająć się praktyką. Zamknął oczy i wprowadził się w trans medytacyjny. Wyobraził sobie kogoś, kogo bardzo chciałby tym mieczem poszatkować. Honoberuto. O tak. Idealny cel. Jaszczur w kropki również był w Trzeciej Formie i ściskał w dłoni miecz. Oczywiście nie tak wspaniały, jak broń jaszczurki chilli. Uśmiechał się wrednie. Jirri wyskoczył w jego stronę i zadał cios z góry. Kropkowany jaszczur uniknął ataku, usuwając się w lewo, po czym sam zadał cios. Chilli ledwo dał radę zablokować klingę zmierzającą na jego gardło, po czym zaczął wymianę ataków z przeciwnikiem. Na przemian atakował barki i biodra oponenta, podczas gdy on wciąż odwdzięczał się tym samym, jednocześnie blokując lecące na niego ciosy. Uchylił się przed atakiem płomiennego jaszczura i zaatakował jego kostki, ten zaś podskoczył i zaatakował kopniakiem. Jirri zablokował ten cios swoim prawym ramieniem i odepchnął go wyżej. Wzniósł się w powietrze i zaczęli walczyć w przestworzach. Do wszystkiego doszedł element trójwymiarowości otoczenia. Obydwoje odbijali się od skał i doskakiwali do siebie, nabierali pędu i ścierali się w powietrzu. Co chwilę uchylali się przed pchnięciami i blokowali zamachy. Zadawali ciosy łokciem i kopali po kostkach. Nieczyste manewry, jak rzuty piaskiem też się co chwilę zdarzały. Wreszcie Jirri starł się z Honoberuto i zaczęli się siłować. Ani jeden, ani drugi nie pozwalał oponentowi przepchnąć miecza na swoją stronę. To jednak była tylko przykrywka. Jirri przez chwilę siłował się tak z przeciwnikiem i nagle zadał szybki cios w skroń pięścią. Oszołomiony Honoberuto nie mógł nic zrobić, gdy jaszczur chilli przebił go na wylot swoim mieczem. Po walce wizja zniknęła. Tak. Tyle wystarczy, umie już posługiwać się bronią. Teraz czas wreszcie przestać się babrać w tym piachu i wybrać się na przygodę. Dokąd najpierw... Haricotto-san! Jirri wyjął z kapsuły scouter i zaczął szukać. Szukał najwyższego odczytu. Czy doprowadzi go on do celu?

Trening walki bronią białą

z/t


Ostatnio zmieniony przez Jirri dnia Czw Wrz 21, 2017 9:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Wrz 21, 2017 9:39 pm
MG

---piiik---piiik---piiik---
Scouter głośno zapikał. Strzałka na szkiełku wskazywała ten kierunek.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Lis 29, 2017 10:25 pm
W jednej chwili złote niebo nad ogrodami zamkowymi pękło, rozszczelniło się, spadło w dół, pękło i rozsypało się po podłożu jako piasek, który przysypał wszystkie drzewa, krzewy, ławki, a nawet cały zamek Beliala. Odsłoniony został błękit nieba, a słońce jęło jakby grzać mocniej. Takie wrażenie odnieśli Vodorost, Prawus, Lewus i Honoberuto. Ten ostatni zauważywszy gdzie się znaleźli, poczuł jak po plecach przechodzą mu dreszcze. Wysoce prawdopodobne że w tym konkretnym miejscu pierwszy raz postawił stopę, ale czuł się tak, jakby stał dokładnie tam, gdzie ponad rok temu oddał ducha zaraz po tym, jak przebito mu wnętrzności. Zdaje się że własna śmierć powinna być rzeczą dość traumatyczną, on tymczasem przypomniał sobie o niej po raz pierwszy od dłuższego czasu. Przemknęła mu przez głowę myśl, że misja może się nie powieść, a on polegnie. Ale zaraz odegnał od siebie ponure pomysły. Nie po to tu był, żeby polec. Nie tym razem. A nawet jeśli, to przedtem będzie musiał kogoś zabić. Choćby i swoich sojuszników. Unosząc się parę metrów nad piaskiem, milczał.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Lis 30, 2017 9:43 pm
MG

W końcu. Przed oczami Honoberuto pojawiło się błękitne niebo, pod którym swoją gorącą obecność zaznaczał piasek. Słońce paliło przyjemnie, sprawiając poczucie komfortu i rozluźnienia. Nie wszystkim to się jednak podobało...
Vodorost pocił się strasznie. Co chwilę ocierał pot z czoła i wyglądał, jakby ta temperatura go mocno męczyła. Prawus i Lewus wyglądali normalnie. Nie byli przedstawicielami tej samej rasy, co ich przywódca, więc reagowali inaczej na wyższe temperatury.
- Pośpieszmy się... nie czuję się najlepiej. To słońce mnie dobija. Polecimy w miejsce lądowania naszych towarzyszy, ale pozostaniemy w ukryciu, do czasu aż postanowię inaczej. - powiedział, biorąc spory wdech i mocny wydech. Ruszył przodem, klepiąc Honoberuto w plecy i wyprzedzając go.
Ruszył ze sporą prędkością, chcąc schłodzić swoje ciało choć odrobinkę. Prawus i Lewus ruszyli tuż za nim, zostawiając Honoberuto w tyle.

Po przeleceniu kilkunastu metrów, Honoberuto mógł zobaczyć, jak Vodorost opada i w końcu upada ciałem na piasek, ryjąc kawałek jeszcze po nim i zostawiając ślady. Prawus i Lewus natychmiast wylądowali za nim, sprawdzając co się dzieje.
- Honoberuto! Szybko! - zawołali, machając rękoma do Changelinga.
avatar
Gość
Gość

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Lis 30, 2017 10:08 pm
Honoberuto, Prawus i Lewus reagowali dość normalnie na temperaturę w jakiej się znaleźli. Było im gorąco, ale znowu nie aż tak bardzo, żeby wykazywać jakieś niepokojące objawy. Inaczej było z Vodorostem. Można było się spodziewać, że taka rybopodobna istota będzie miała na pustyni jakieś problemy. A może i ktoś to przewidział, jakaś siła wyższa która zadecydowała o tym, gdzie przeniosą się nasi bohaterowie...
Vodorost zaproponował aby czym prędzej opuścić pustynię i ukryć się gdzieś. Ruszył natychmiast aby schłodzić się wiatrem, ale chyba rozwinięcie dużej prędkości było błędem. Zachwiał się i w pewnym momencie przestał lecieć. Spadł na piasek, chyba brakło mu tchu. Prawus i Lewus, którzy byli z nim, wnet zawołali Changelinga. Ten zaś nie zwlekając podleciał do dwóch psowatych brzydali i ich nieszczęśliwego przywódcy. Wyglądał teraz jeszcze paskudniej niż wcześniej. Spocony, obity, wyglądał jakby miał spore kłopoty z oddychaniem. Prawdę mówiąc Honoberuto miał wątpliwości czy Vodorost w ogóle jeszcze oddycha, czy może ruchy jego klatki piersiowej w istocie były falowaniem gorącego, pustynnego powietrza. Stanął obok leżącego Vodorosta i spoglądając na leżące ciało, powiedział:
-Żywy? Macie fasolki?
Rzeczywiście, można było mieć co do tego wątpliwości. Na martwego nie będzie warto marnować fasolki, to samo gdyby właśnie wydawał swoje ostatnie tchnienie. Ale jeśli to było tylko chwilowe zasłabnięcie, można było zacząć myśleć o jakimś ratunku. Ale nie tutaj, bo po otrzymaniu fasolki Vodorost może znów zasłabnąć. Honoberuto był gotów aby powstrzymać Prawusa czy Lewusa gdyby ewentualnie przyszło im do głowy aby go reanimować czy podawać tak cenną rzecz jak Senzu. Całą sytuację przyjął z chłodnym spokojem, tak jakby ewentualna śmierć rybeńki miała być jakąś niewielką stratą. Zastanawiał się czy go nie dobić, ale na razie tego nie robił.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Gru 03, 2017 8:37 pm
MG

Vodorost ciężko oddychał, sapał wręcz, próbując złapać powietrze jak nigdy wcześniej w swim życiu. Prawus uniósł głowę swojego szefa, podpierając ją na swoim kolanie. Lewus rozglądał się nerwowo, jakby szukał jakiejść oazy, w której znajdzie się choć trochę wody. Vodorost zrobił błąd, ponieważ mógł teleportować się gdziekolwiek chciał. Na pewno myślał, że tak krótki pobyt w takiej temparaturze nic mu nie zrobi. Przeliczył się.
Honoberuto stał nad nim, zastanawiając się, czy go nie dobić. Dziwne, że nie zaczął nucić piosenki, jak wtedy kiedy Jirri dokonywał żywota.
- Żyje! Musimy mu podać Senzu! - krzyknął Prawus, a Lewus natychmiast uklękł przy swoim bracie i zaczął przeszukiwać kieszenie Vodorosta w poszukiwaniu woreczka z fasolkami. Gdy w końcu udało mu się je znaleźć, wyjął je na wierzch i gotów był podać jedną z nich leżącego ryboczłekowi.
- Nie... Po prostu... Zabierzcie mnie stąd czym prędzej... - wyjąkał Vodorost, pocąc się niemiłosiernie. Prawus i Lewus równocześnie przenieśli spojrzenia na Changelinga, oczekując od niego podjęcia decyzji.
Sponsored content

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach