Góry

+20
Sether
Shade
Nihilius Imperius
Nekomi
Antical
Kenzuran
Guts
Arisu
Rock
Ranzoku
Aymi
Ryu
Tensa
Shin
Shiro
Kyuu
Jirri
Yaki Chou
Haricotto
@Whis
24 posters
Go down
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Paź 22, 2019 11:50 pm
[Statystyki] START TRENINGU - 22.10.2019 23:50

Zdawało się, iż bohater nasz był w stanie wytrzymać jeszcze przez naprawdę długi okres czasu przebywając w takowej pozycji. Nie odczuwał on jakiegoś masakrycznie potwornego bólu, choć nie było tak, iż wcale takowego nie czuł. Oczywiście, że mięśnie bolały go, lecz w niskim stopniu. Cóż, jego mięśnie musiały być naprawdę bardzo wytrzymałe skoro po takim czasie nadal sobie radził, tak naprawdę bez większego problemu. Doszedł do wniosku, że skoro tak świetnie mu idzie to pobędzie jeszcze trochę w takiej postawie.
- Mam pomysł. Zacznę liczyć do pięciu tysięcy i sprawdzę czy wytrzymam.
Mogło wydawać się, iż brunet najzwyczajniej w świecie przeceniał możliwości swego organizmu. Mogło tak być, lecz przecież nic nie stało na przeszkodzie, aby przetestować możliwości swojego ciała. Była ku temu okazja. Idealna okazja.
- Pewnie nie wytrzymam tyle... chociaż... Dobra, chrzanić to. Spróbuję to zrobić i tyle. Jeżeli teraz mi się nie uda to po prostu będę trenował dalej, i prędzej czy później mi się uda.
Dokładnie w taki sposób podszedł w taki sposób podszedł do tego wyzwania. Jeżeli udałoby mu się, oznaczałoby to, iż znajdował się na bardzo dużym poziomie, samego siebie zaskakując. Nie zamierzał jednak przejmować się porażką. Gdyby jednak jego stan okazał się niewystarczający to najlepszym sposobem na udoskonalenie własnego ciała był trening. Wciąż będzie poddawał swoje ciało wysiłkowi, no i w którymś momencie przecież mu się to uda. Jednakże, wolał, aby udało mu się to za pierwszym razem.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Sro Paź 23, 2019 11:58 pm
[Statystyki] KONIEC TRENINGU- 23.10.2019 23:58

- Cztery tysiące sto dwadzieścia dwa, cztery tysiące sto dwadzieścia trzy, cztery tysiące sto dwadzieścia cztery…
Wytrzymał długo. Naprawdę długo, lecz nie na tyle, aby mógł podołać on wyzwaniu, które rzucił samemu sobie. Pomimo własnych chęci, zaparcia, zapałowi był zmuszony przestać. Przygniótł go cały ten ciężar, cały ten ból, którego nie był już w stanie znosić. Wielka szkoda, że nie był zdolny pociągnąć tego jeszcze, jeszcze trochę. Może wtedy poradziłby sobie? Można było tylko gdybać na ten temat. No nic. Skoro sobie nie poradził to z całą pewnością w przyszłości zmieni się to. Wystarczy, że będzie nadal ciężko pracował, aż w końcu osiągnie upragniony sukces. W momencie, w którym nadejdzie ten moment, wtedy weźmie na warsztat kolejny cel wytyczony przez swą osobę. Póki co jednak, zajmował się odpoczynkiem, w trakcie którego przygotowywał się do ostatniego już ćwiczenia. Polegać miało ono na przyciąganiu kolan do klatki piersiowej na skos w podporze przodem.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Czw Paź 24, 2019 5:42 pm
Po tym wszystkim co się stało w pieczarze i po całym treningu, był gotowy do drogi. Jego energia ki została odnowiona. Był gotowy do dalszych działań bojowych. Zastanawiał się ponownie nad tym co teraz powinien zrobić i co chciał zrobić. Miał parę pomysłów, ale głównie myślał nad tym na co wcześniej wpadł w pieczarze. Próbował się dowiedzieć, czy to na pewno będzie dobry pomysł. W teorii miał wiele do zyskania i wcześniej to była tylko strata czasu, ale teraz może będzie inaczej. Nie był tego niestety pewny w stu procentach. Mimo wszystko miał parę spraw do załatwienia w tamtym miejscu i po treningach, czuł się na sile. Ba. Był znacznie potężniejszy niż wcześniej, i miał nowe możliwości walki i działań. Z resztą bardzo mu zależało na pewnym zaklęciu, a tego tak łatwo nie dostanie jeśli nie zagada z pewną osobą. Tak samo dostępu do pewnego miejsca. Bardzo mu na tym zależało i dlatego plusy powoli przewyższały minusy. Tamta osoba, tez nie zgodziła się na zawieszenie broni, które zaproponował. Pewnie nawet go nie usłyszał. Tylko olał. Zważywszy na to jaki był arogancki, to niezbyt mu to odpowiadało. Popatrzył się na Brollego. Ponownie przemyślał całą tę sytuację. Mimo wszystko uznał, że jednak mu się to opłacało. Nie chciał też, by to co zrobili i to ile czasu stracili poszło na marne. Z resztą i tak muszą złożyć wizytę ogórkowi. Chce dostać te zaklęcie, a Daimao mu je obiecał. Dopóki żadna inna sprawa go nie goniła to miał czas. Nie wiedział jak idzie tamtym bo stracił z nimi kontakt. Dlatego, gdy zajmie się wszystkim na pewnej platformie to dopiero potem uda się do reszty. Kto wie, może na razie by im przeszkadzał? Taka też była możliwość. Zacisnął pięści. Był dalej stanowczo za słaby. Zamierzał też zgarnąć miejsce treningowe dla Swoich podwładnych, a do tego potrzebował komnaty. Postanowił, że będą kontynuować zmagania. Podszedł do Swojego wojownika i jeśli ten zakończył trening to zapytał go.
- Gotowy na drugą rundę?
Raczej wiedział o jaką drugą rundę mu chodziło. Uśmiechnął się. To nie był koniec. Tak łatwo im nie ucieknie. Może nawet tego saiyana tam nie ma. Lepiej dla nich. Nawet miał na niego wyrąbane, i jeśli wiedział co dla Niego dobre i nie pojawił się w pałacu, to bardzo mu to ułatwi zadanie. A jeśli jest to cóż. Pewnie będzie współpracował z ogórkiem i jego gościem o ile wyszli z sali. Jeśli nie, to potem zobaczy, czy warto walczyć z tym mutantem bez nikogo. Na razie czekał na małpiastego. Ten cały Ki Sword, z pewnością mu się przyda. Saiyański mutant lekko się zdziwi. Na samą myśl diabelsko się uśmiechnął. Gdy ten się zgodził to leciał razem z nim do pałacu. Na razie nie używał kai kai. Nie śpieszyło mu się.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Paź 25, 2019 10:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Czw Paź 24, 2019 6:00 pm
Usiadł na ziemi swymi czterema literami, próbując złapać oddech. W międzyczasie postanowił ściągnąć z lewego nadgarstka frotkę i przetrzeć nią twarz z potu. Zakończył swój trening, tym samym mogąc odetchnąć i skupić się na sprawie, która nie dawała mu spokoju już przez dłuższy czas. Był głodny, bardzo głodny. Czuł potworną potrzebę wpakowania czegoś do ust, w jak najkrótszym czasie. Tylko był mały problem. Tutaj raczej żadnego pożywienia nie znajdzie. Nie jest on żadnym bytem, który odżywiałby się skałami lub ziemią, a właśnie tylko to można było znaleźć w pobliżu. Nie było nic poza kamieniem na kamieniu. Szansa na to, iż odnalazłby coś nadającego się do jedzenia była bardzo mała. Był zmuszony opuścić ten teren i skierować się w stronę nieco bardziej zalesionej części świata. Po kilku sekundach wstał, założył frotkę na nadgarstek, a następnie odbił się od podłoża, a majestatyczna aura w kolorze bieli otoczyła jego ciało.

[z/t]
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pią Paź 25, 2019 7:46 pm
MG

Broly wstał i stanął twarzą do Nihiliusa. Skinął głową bez słowa, ani uśmiechu i gotowy był do drogi. Szczerze mówiąc, znudzony był tym ciągłym skakaniem, to tu, to tam. Chciał wreszcie wrócić do swoich nowych przyjaciół, za którymi zdążył się już stęsknić.
Spojrzał jeno tęskno w niebo, po czym westchnął ciężko, ogarniając się do stanu używalności.

Gdy wrócili do Pałacu Wszechmogącego, zastali ciszę i pobojowisko. Na wierzchu nie było nikogo, poza ciałami Tamburyna i reszty.
Jedynie wiatr, który wprawiał wszystkie włosy i ubrania w ruch, cichutko pogwizdywał, przebijając się przez najmniejsze szczeliny.
Nie przywitał ich nikt.
_____
z/t - Pałac Wszechmogącego
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Nie Paź 27, 2019 3:08 pm
Trójka wspaniałych, Przeklęty Sayanin którego zdrowie psychiczne wynosiło -100% a klepki w głowie się spaliły co do jednej, Zielony  nameczanin o którym właściwie nie miał zdania, gdyż jego egzystencja obchodziła Shada tyle co zeszłoroczny śnieg oraz Fuu... Tak FUU, ten fioletowy okularnik o siwych włosach zawiązanych w kucyk, minie twarzy łączącej szalonego, nastoletniego naukowca-geniusza z starym pedofilem którego marzeniem jest zakisić ogóra w jakieś dziewiątce i pobić rekord świata w zboczeniu. Paskudna sprawa, dlatego szczerze może powiedzieć, że te skłonności bleeeeeeeeeeeeee były. W końcu zbliżali się do miejsca jakie ustalił przeklęty na punkt zborny, czyli miejsce w którym wyrzucił ich portal gdy przybyli na tą planetę, tutaj wylądował, dokładnie w tym samym miejscu gdzie się rozdzieli, aktywował działający scouter i zadzwonił.

Wiadomość Scouterem do Nihiliusa: Dryń Dryń! czy dodzwoniłem się do agencji towarzyskiej ,, Czarne skrzydełka'' i rozmawiam z bajzeltatą Nihilusikiem? Dzień dobry, to ja Shade. Chciałbym wystosować oficjalne zapotrzebowanie na rozmowę z szefem o ważnych sprawach ponieważ Choco po coś ma uszy . Dziękuję-


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Nie Paź 27, 2019 3:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Nie Paź 27, 2019 3:23 pm
Wydawać by się mogło, że Sether opanował w pewien sposób swoje ruchy, chociaż On sam tak pomyślał, miał wrażenie, że coś zmienił. Siłę oraz zasięg zadawanych ciosów. Gdy tylko Fu oznajmił, że jest na dobrej drodze, zaczął intensywniej trenować i doskonalić nowe kroki, to była dobra motywacja dla Nameczanina. Chwilę później usłyszał windę i spojrzał w dół. W końcu dotarła na grunt i ukazał się Shadea i ten dziwny stwór. Laptor westchnął z niechęcią, gdy zobaczył przeklętego Saiyanina, za którym po prostu nie przepadał. Jego sposób wypowiedzi w ogóle nie pasował do świata w którym żył. Był zbyt beztroski, zbyt przepełniony mroczną siłą, jak się wydawało. Sether przestał wykonywać swój trening i spojrzał na fu. Ten niestety się z nim zgodził. Z opuszczoną głową oderwał się od podłoża i skierował w kierunku mu nieznanym, za Shadem.
Po chwili wszyscy dolecieli do Gór, podobnych, gdzie zaczynali swoją podróż po Ziemi, ale Sether nie miał pojęcia, że to to samo miejsce, jeśli takie było. gdy tylko usłyszał jego "przekaz" do Nihiliusa, położył dłoń na twarzy. Miał wrażenie, że chciał być śmieszny jak Fu, ale kompletnie mu to nie wychodziło. A może go to nie śmieszyło, bo miał już wyrobione zdanie o Saiyaninie? Być może tak było... Co więcej, ta cała rozmowa zwyczajnie opierała się na... próbie skontaktowania zamiast od razu wysłania wiadomości przez to urządzenie. Strata czasu, jak sądził Sether.
- Długo jeszcze zabawimy na tej planecie? - Zapytał Fu, gdy do niego się nieco przybliżył.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Nie Paź 27, 2019 3:25 pm
Shade po zakończeniu rozmowy pseudo-telefonicznej oznajmił swojej ekipie -Potrenuje sobie w trakcie czekania na szefa-  Oczywiście miał gdzieś ich zdanie czy to co tam będą gadali, więc bez gadania zaczął. Na początku oczywiście należy się dobrze rozgrzać, dlatego stanął sobie nieco oddalony od reszty, w lekkim rozkroku i rozpoczął dzisiejszą dawkę. Najsampierw postanowił zrobić sto skłonów, czy tam tak zwanego słonika, zależy kto jaką nazwę lubi. Pyk pyk, zginał się w pół, dotykał dłońmi ziemię a potem prostował się i ustawiał je wysoko nad sobą, potem wykonał szpagat i też pochylał się w stronę danej nogi, a także parę innych pierdół o których nie trzeba wspominać. Czas wznieść się na wyżyny walki wręcz i stać się masterem sztuk walki. Powrócił do pozycji wyjściowej, sprzed zaczęcia wygibasów i zamknął oczy, powoli zaczął rozluźniać każdą część ciała, od paluszków u stóp, po kolana, następnie uda, jego drogocenne jajka, miednice, sześciopak, ramiona, łokcie, szyja, broda, nos, oczy, włosy. Innymi słowy stał się rozluźniony w luj, zupełnie jak jakaś płynna woda lub plastelina której można nadać dowolny kształt. Nagle ruszył się, obrót wokół własnej osi z wystawioną prawą nogą. Wykonał piękne kopnięcie sięgając 360 stopni, stary dobry Chuck byłby dumny, że nadal pozostali spadkobiercy jego zajebistości. Tymczasem powracając na stanowisko, rozpoczął walkę z cieniem z samym sobą. W końcu, jeśli pokona samego siebie, znającego go w 100% oznacza to, że przekroczy swoje limity i stanie się mistrzem. Wyobrażenie sobie iluzyjnej kopii było dość łatwe, gdyż posiadał dobrą wyobraźnie. Rozpoczął się pojedynek mentalno-fizyczny, pięści, uniki, kopnięcia, inne imponujące ruchy szły jak w zegarku. W pewnym momencie odpalił obraz w swojej głowie, w której jego mimik przybiera formę SSJ i atakuje go wysokim kopnięciem, na co oryginał rzucił się na plecy... i kopnął sam siebie w klejnoty, powodując, że wygrał walkę z samym sobą. Nagle otworzył oczy, które przybrały jakby bardziej doświadczony, starszy wyraz, wkroczył na szczyt fighterów wyspecjalizowanych, a nie takich którzy młucą łapami jak cepem.

Occ:
Trening 3 poziomu sztuk walki
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pon Paź 28, 2019 8:50 pm
Czas płynął a na razie informacje nie nadchodziły, toteż postanowił kontynuować swój trening osobisty. Z racji, że cały poprzedni poświęcił na fizyczną stronę możliwości, teraz postanowił przejść na wyższy poziom zdolności psychicznych. Rozsiadł się wygodnie na ziemi w formie medytacyjnej, czyli po turecku, z dłońmi formującymi wieżyczkę. Na początek postanowił badać wszystkie sygnatury Ki w najbliższej okolicy, tak więc na pierwszy ogień poszli Fuu i Suther, a potem cała reszta, jeśli coś jeszcze się tutaj znajdowało. Następnie narzucił na siebie wiele skomplikowanych obliczeń matematycznych, luj wie po co, ale może to coś pomoże na mózg? [nie prawda XD] W każdym razie podjął następny krok. Powoli wypuścił oddech i spróbował rozszerzyć swój ,,szósty zmysł'' wykrywania na o wiele dalszy zasięg niż dotychczas kiedykolwiek próbował, ale oczywiście jak to mówią, za pierwszym razem tylko Bóg może coś zrobić, tak więc musiał jeszcze parokrotnie podjąć próbę. W końcu mu się udało, więc zaczął skupiać się nad oddalonymi o duże dystanse znajome Ki, jak choćby jego ziomala Brokułka, o którego szczerze mówiąc troszkę się martwił... ON, psychopata, ale mimo to, dalej los ludzi których zaakceptował leżał mu na jego kamiennym serduszku, a tak się składa, że z całej armii Nihilusika tylko trzy osoby traktował jako przyjazne: Brollaska, Shalloto który zaginął[w końcu fabularnie nie wiem, że się odnalazł] i, choć by tego nie powiedział na głos, naszego kochanego Impiriusika maximusa.

Occ:
Trening 2 stopnia wykrywania Ki
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pon Paź 28, 2019 10:03 pm
Gdy Shade powiedział, że tutaj będą oczekiwać "Szefa", zapewne miał na myśli Nihiliusa. Dalsza część jego imienia "Imperius" mu w ogóle nie pasowała, więc nie będzie jej wymawiał. W każdym razie uznał wypowiedź psychopatycznego saiyanina, poniekąd za odpowiedź na wcześniej zadane pytanie, które było skierowane do Fuu. Nie musiał odpowiadać, jeśli nie chciał. Trudno. Teraz natomiast postanowił nie marnować tego czasu tylko na czekaniu. znalazł dogodne, płaskie miejsce i wylądował tam. W głowie miał pewną myśl... Właściwie to normalna umiejętność każdego nameczanina, chociaż zapomniana, może uważana za niepotrzebną, jednak... jednak Sether uważał, że należy dzielić się dobrocią z innymi, że dawanie życia to coś wspaniałego, a przecież mógł to zrobić tu i teraz. Sether w powietrzu przyjął pozycję do medytacji, nawet odpowiednio ułożył dłonie, w powietrzu, ku niebu, lekko zgięte w łokciu. Kumulował energię, uspokajał ją. Zero gniewu, zero złości. Tylko płynąca dobroć wypełniała jego ciało, to była natura nameczan. Był pogodny, uspokojony, uśmiechał się, chociaż powieki miał zamknięte. Był to odruch bezwarunkowy, nawet o nim nie wiedział. Czuł się niezwykle dobrze. Tak jak wtedy, gdy każdego ranka wstawał i patrzył na piękno natury Namek. Nagle ogarnął go niepokój, przypomniało mu się, że podobno jego ojciec zginął, przy porodzie Sethera. Teraz On chciał to wykonać... Ale nie chciał zginąć. Szybko jednak jego wewnętrzna natura odpędziła takie złe myśli. Otworzył oczy, nagle, szybko, pewnie. Powstał z pozycji medytacji, na jego ciele pojawiły się krople potu, pojedyncze i niewielkie. Jego wyraz twarzy zdradzał ogromne opanowanie, koncentracje, jego oczy robiły się coraz większe, krople powoli skraplały się i płynęły w dół, zamknął swoje dłonie w pięści, lekko się pochylił a ręce napiął. Teraz widać było, że przygotowuje się na jakiś większy wysiłek. Jego energia buzowała wewnątrz niego. Wszystko zaczynało się w jednym miejscu, na środku brzucha. Jakby tam było skupisko największej energii. Gdyby ktoś mógł patrzeć na tę energię, teraz ujrzałby nagły jej rozbłysk, jednocześnie Sether otworzył usta szeroko a nogi ugiął pod sobą. Naturalnie białe białka, teraz zaszły delikatnymi, fioletowymi żyłkami. Po krótkiej chwili nic się jednak nie stało. Pot zaczął znikać, żyłki zanikały, napięcie rąk zostało również zostało wstrzymane. Sether wrócił do... normalności, by po chwili niemej miny, która nic nie mówiła, jakby się tego spodziewał i wcale go to nie dziwiło, znowu rozpoczęło się coś... co miało zwiastować nadanie życia. Jednakże najpierw pojawiło się coś wewnątrz niego. To energia dziko krążyło niczym tajfun, wewnątrz ciała tego zielonego nameczanina. Jak gdyby wir wodny, położony w brzuchu, zaciągał cała energię rozlokowaną w ciele tego chłopaka. Ale był to spokojny wir, dobry wir... Nie robił krzywdy. Powoli kumulował. Bardzo powoli, bo Sether stał dobre 10 minut w bezruchu. Nagle spiął wszystkie mięśnie w swoich ciele, napiął je do granic wytrzymałości, żyły nieco uwydatniły się pod skórą a krzyk wyzwolił biało-zielonkawą poświatę otaczającą jego ciało, która szybko zmieniła się w dużą (przynajmniej jak na ilość PL), szalejącą aurę.
- AAAAAAAGGGGGGGRRRR!
Tuż po krzyku, jego białka zaszły grubymi, fioletowymi żyłkami, a całe ciało spowite zostało ścianą potu. Żyły pulsowały groźnie pod skórą, natomiast paszcza nameczanina otworzyła się do... nadludzkich rozmiarów, jeżeli można tak napisać. Ślina zaczęło sama spływać po brodzie, a po chwili zielonkawe jajo wyszło z jego gardła, co było widać, gdy nagle napuchła, by ostatecznie zostać wydalone ustami, na podłoże. A z niego szybko (jak gdyby była to tylko powłoka ochronna dla samego procesu rodzenia) wyszedł na świat dzienny dziwny, zielony potworek.

Nauka techniki własnej
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Paź 29, 2019 6:58 pm
MG

Fu powoli irytował się tym czekaniem. Z chwilowej zadumy wyrwał go Sether, który zapytał, ile jeszcze będą tutaj siedzieć. Fu spojrzał na niego i uśmiechnął się zadziornie.
- Poczekaj, poczekaj. Przyjdzie festiwal ziemian, to zobaczysz co znaczy "prawdziwa zabawa" - jego uśmiech się powiększył. Okularnik zacierał dłonie z niecierpliwości. Widząc jednak Shade'a, przypomniał sobie o tym, że miał im coś powiedzieć.
- Oi, Shade. Opowiadaj co ci kazał zrobić Chocolay. Prawie się słowem nie odezwałeś. - burknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Wiesz, że mogłeś mu to przekazać od razu? Trochę to strata czasu, nie uważasz? - zapytał retorycznie, nie oczekując żadnej odpowiedzi w zamian. Zwrócił się do Sethera i wzruszył ramionami.
- Ja nie wiem... - znów wzruszył ramionami. Odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę niewielkiego kamienia. Gdy do niego szedł, prawie się przewrócił. Coś mocno zadrżało w jego kieszeni, do tego stopnia, że stracił równowagę. 
- Co jest? - mruknął pod nosem, wyciągając z kieszeni klepsydrę, której piasek się przesypał w całości.
- Zapomniałem! Umówiłem się z pewną osobą. Wybacz, Flap, muszę cię na chwilę zostawić. Ale nie obawiaj się, wrócę! Nasze przygody potrwają jeszcze kilka odcinków. - uśmiechnął się zadziornie i puścił oczko do Nameczanina. Pstryknął palcami, otwierając mały portal i przeskoczył na jego drugą stronę. Po zamknięciu jedynie zapiszczało.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Paź 29, 2019 7:45 pm
Leciał przed Siebie dosyć szybko razem z wielkim saiyanem zostawiając białasa w zadumie. Chyba zadumie. Może się zastanowi i uzna, że nie jest źle współpracować z nim. Imperius może się dogadać z każdym! O ile mu się to opłaca. Cały ten lot nie trwał długo i po chwili ujrzał znajomy, górzysty widok. Wkrótce też dotarł do miejsca, z którego rozpoczął Swoją podróż, a na dole widział znajome mordy. Ale zaraz. Nie widział nigdzie okularnika, a za to widział małego Sethera!? Co kurna!? Dopiero potem to przemyślał i uznał, że doszło do porodu i Sether był matką, a ojciec wsiąkł. Pewnie bał się alimentów. Przyzwyczaił się do tego, że już znika. Szkoda. Ale zaraz Sobie przypomniał, że przecież jego podwładny nie był nameczaninem. Teraz nie miał bladego pojęcia jak do tego wszystkiego doszło. Czyżby się mylił i jednak był tym ogórasem? Cholera go wie. Chciał zarzucić żartem i go delikatnie wykorzystać, by inni Sobie mogli wrócić na Namek. Trudno. Wylądował niedaleko tych osób. Popatrzył się na Sethera, potem na Sethera Juniora, potem znowu na Sethera. Uśmiechnął się i zażartował.
- Gratuluje Setherze udanego porodu. Właśnie zostałeś mamą! Niestety ojca nigdzie nie widzę, ale spokojnie, nie ucieknie przed alimentami.
Zażartował Sobie i mówił te słowa do Sethera, ale jednak Nameczanin Mutant mógł usłyszeć szczerość w pierwszym zdaniu. Dopiero dwa kolejne były żartobliwe. Pewnie nawet go nie zrozumie. Poklepał go po ramieniu.
- Gdzie okularnika znowu wywiało?
Zapytał się w eter, ale jego wzrok był na zielonym. W końcu to On z nim podróżował. Mimo wszystko odezwał się potem do Shade'a.
- Gratuluje osiągnięcia nowej transformacji. Wszystko słyszałem. Również mam uszy niczym Chocolay.
Powiedział znowu zarzucając żart, ale ponownie pierwsze zdanie było szczere. W końcu jeśli ma nowego podwładnego, w teorii, i jego podwładni są silniejsi to lepiej dla Niego! Chyba, że planowaliby, go zdradzić. Wtedy niezbyt.
- Prosiłeś o audiencję, więc przybyłem. Jak poszło spotkanie z Chocolayem?
Zapytał czekając na dalsze informacje. Rozwalił jakiś głaz za pomocą ki Sworda i utworzył coś w rodzaju mini tronu, na którym majestatycznie usiadł. Przynajmniej w jego mniemaniu. Tak naprawdę był trochę zmęczony tym całym podróżowaniem w jedną i drugą stronę, a jeszcze miał tutaj parę spraw do załatwienia.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Paź 29, 2019 8:46 pm
Shade który kontynuował swoją medytację, ignorował to co się dzieje wokół niego, przynajmniej w dużej większości. Gdy Fuu narzekał, że się nudzi i zapytał dlaczego po prostu nie dał info przez Scouter, uśmiechnął się pod nosem, a, że siedział plecami, to oni tego nie widzieli. Tak samo jak Okularnik pedofil chciał aby w końcu zaczął gadać, tym razem jego śmieszek przybrał formę wyraźnie kpiącą. Po chwili Fioletowoskóry okularnik gdzieś wybył, bo ma spotkanie na które się spóźni. Oto co pomyślał sobie Shad o spotkaniu w którym może brać udział Fuu - Japie*dole, tylko mi nie mówcie, że udał się do jakiegoś innego zboczeńca, aby popatrzeć sobie na zdjęcia dziewięcioletnich chłopców? TFU! Poważnie, są jakieś granice, chyba się porzygam- Tymczasem jego ,,towarzysz'' choć Przeklęty go za takiego nie uważał, prędzej za takiego zielonego bezdomnego co się przypałętał i wozi się za naszą ekipą cyrkową chcąc wyżebrać jak najwięcej zyli na wódę. W końcu... Wykrył go! ON nadchodził! w chwili gdy tylko się pojawił, Psychopatyczny Sayianin zmienił pozycję, padł na kolana i zaczął uderzać czołem o ziemie w geście poddaństwa. Dopóki nie odezwał się do niego, powtarzał tą czynność. W końcu... słowa z ust najwspanialszego popłynęły w kierunku jego ,,sługi który tym razem trąc głową o ziemię przemówił -OOOO NAJWYŻSZY! Racz wybaczyć, że nie śmiem podnieść wzroku, lecz twój sługa, nie mógłby splamić twej boskości bez wyraźnego pozwolenia. Mój wzrost jest niczym kropla słodkiej wody w morzu twej zajebistości, o najwspanialszy!. - Nie podnosił głowy gdyż, jeszcze nie usłyszał pozwolenia na powstanie zatem mówił z tej samej pozycji-Melduje, że Choko koko, ten ciorny kocur, tak paskudny w porównaniu do twych paznokci, chce przysługi w zamian za pomoc , jestem też prawie pewny, że zna osobę która nałożyła na mnie tą klątwę. Pozwól panie, że zachowam resztę na później, trawa ma uszy, a Chocolay widzi z swej wieży sięgającej zaledwie kostki twej wielkości pokaźną część planety-
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Paź 29, 2019 9:40 pm
Sether wrócił do wszystkich zgromadzonych wraz ze swoim klonem. Miał co robić do czasu przylotu Nihiliusa, jednak to co mówił Fu, słyszał dzięki swojemu świetnemu słuchowi. Gdy powrócił do towarzystwa wszystkich, Fu się zachwiał a potem pędem gdzieś uciekł.
- Będę czekał Flip! Zostawiasz mnie z nudz... - Urwał, gdyż nie chciał nazywać Shade nudziarzem ani Nihiliusa, ale dobrze bawił się w towarzystwie żartobliwego Fu. Odprowadził go wzrokiem a potem westchnął cicho.
- Ale... to ja jestem ojcem.- Stwierdził Sether, kompletnie nie rozumiejąc tego żartu. Przecież nameczanie robią tak od wielu setek lat, dziwny był. A może nie wiedział? Inna kultura? Jednak z zadumy wybiło go coś innego. Debilne zachowanie Shade'a. Gdy tylko ujrzał Nihiliusa, padł na kolana i walił łbem o grunt, to jednak na pewno nie pomogło mu na jego dolegliwość, jak zauważył Nameczanin. Przeniósł wzrok na Nihila, gdy zadał pytanie o Fu.
- Wyciągnął klepsydrę z kieszeni... jak w ogóle się tam zmieściła? - Stwierdził Sether, ale potem kontynuował - otworzył portal i poszedł na jakieś spotkanie... z kimś. - Następnie usiadł na ziemi.
- Powiedz, jak długo zabawimy na tej planecie? Jakie masz w ogóle plany? - Był ciekawy, gdyż miał obserwować poczynania Nihiliusa, a długo go nie widział, ale nie chciał go o to pytać, bezpośrednio.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Sro Paź 30, 2019 4:03 pm
Co jak co spodziewał się wiele, ale nie tego co po chwili nastąpiło, gdy się zjawił, zrobił Sobie tron i zadał parę pytań Swoim podwładnym. Musiał przyznać, że był miło zaskoczony tym co zrobił Shade. Miło to bardzo mało powiedziane. Przeklęty bowiem padł na kolana i uderzał czołem o ziemię i powtarzał to dopóki się Imperius nie odezwał. Można było zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Jak zwykle Shade go zaskakiwał. Tym bardziej, gdy słyszał jego słowa. Jego ego się wręcz tym karmiło i pochłaniało te słowa jak i czynności niczym czarna dziura, a z każdą chwilą jego uśmiech się wręcz powiększał, i nie sposób było tego ukryć. Co jak co, ale potrafił gadać. Musiał przyznać, że jeśli o tą część chodzi, to nawet Imperius nie byłby w tym taki dobry. Patrzył się na saiyana i widział go w zupełnie innym świetle. Był nawet bardziej przyjazny dla oka, jak i jego słowa dla uszu. Podskoczył w rankingu Imperiusa na bank. W końcu jako Bóg chciał mieć wyznawców i poddanych, którzy oddawaliby mu część. Shade był w tym świetny. Nawet nie podnosił głowy. Musiał przyznać, że naprawdę był zaskoczony. Był jedną z niewielu osób, które potrafiły go niesamowicie zaskoczyć. Mimo to słuchał go uważnie, chociaż było widać, że jest bardzo zadowolony z tego. Jego słowa karmiły jego ego jeszcze bardziej, toteż wysłuchał go do końca. Właśnie taki powinien być jego prawdziwy wyznawca! Niestety był jeszcze na to stanowczo za słaby, ale kiedyś na pewno się to zmieni. Już teraz przeklęty miał znacznie wyższą pozycje w rankingu Imperiusa, nie tylko z powodu na to co teraz zrobił, ale za to, że był sprytny i bardzo przydatny. Te wszystkie rzeczy razem decydowały o tym, kto faktycznie zasługuje na bycie kimś więcej niż pionkiem. Dowiedział się paru ciekawych rzeczy. Gdy ten zakończył to zadowolony odpowiedział dostojnie do Niego.
- Dobra robota. Możesz powstać.
Chociaż starał się tego nie ukazywać, to można było łatwo po jego głosie dowiedzieć się, że był więcej niż bardzo zadowolony z tego co zrobił przeklęty. Uznał, że nie ma co chłopak być ciągle na Ziemi. I tak był zadowolony. Chocolay podobno widział wszystko ze Swojej wieży. To ma sens, on również miał dobry wzrok. Ze słuchem tak nie było, dlatego przeklęty był w błędzie, ale nie dziwota. Skąd mógł to wiedzieć? Zna też osobę, która nałożyła na niego klątwę. Wcale go to nie zaskoczyło. Ciekawe czemu. Co do Sethera to go również cierpliwie wysłuchał. Nie zrozumiał żartu, co go wcale nie zaskoczyło. Powiedział, że jest ojcem. Nie o to chodziło. Spodziewał się, że skuma żart. Nieistotne. Wyciągnął jakąś klepsydrę z kieszeni, otworzył portal i udał się na spotkanie z kimś. To go też nie zaskoczyło. Westchnął. Okularnik już taki był. Postanowił, że najpierw odpowie zielonemu podwładnemu. Głównie dlatego, że to było najprostsze.
- Plan jest dosyć prosty. Udamy się niedługo do wieży po nowych żołnierzy. Ile zabawimy tutaj? To zależy od paru czynników. Z resztą każdego z Was w każdej chwili mogę tam odesłać, jeśli tylko tego potrzebujecie.
Uśmiechnął się lekko i odpowiedział zgodnie z prawdą. Tutaj głównie popatrzył na Brollego. Był prawie pewien, że ten będzie chętny na powrót. Następnie spojrzał się na przeklętego. Ostatnie i najważniejsze rzeczy zostawił Sobie na koniec.
- Ja również widzę daleko, może nie tak jak On, ale to się niedługo zmieni. Nawet jeśli widzi to i tak nie słyszy, a nawet jeśli to nie jest to istotne i nie zmieni to niczego.
Odpowiedział arogancko, jakby cokolwiek ten czarny kot nie zrobił, to mu to nie pomoże.
- Zna tego co nałożył na Ciebie klątwę? A to niespodzianka. Może to jego szef, a może jakiś współpracownik. Może również kłamać, ale niedługo się dowiemy.
Ciekawe, że akurat znał osobę, która nałożyła klątwę na przeklętego. Jaki przypadek. Wyczuwał spisek. Ktoś śmiał knuć przeciwko Mu i jego podwładnym? To się lekko zdziwi.
- Chce przysługę? Jaką i za co? Dalej chce świętej wody? Zgaduje, że chodzi o Korina, ale kto tam wie tego kocura i co łazi mu po łbie. Rozumiem, że chodzi o zniesienie klątwy.
Zapytał. Mimo wszystko pewnie chodziło o białego kocura. W końcu byli rywalami.
- Ja też mam pewne informacje i po nich mogę stwierdzić, że nie jest nam potrzebny. Ma jakiś ochroniarzy, czy może jest sam?
To było bardzo ważne pytanie. Musi się zastanowić jak to rozwiązać. Tak naprawdę miał już parę planów gotowych, teraz potrzebował tylko reszty informacji. Nie wierzył w to, że Chocolay jest lepszy w planowaniu od Niego. Siedział wygodnie na fotelu i czekał. Na pewno czarny kot planował coś złego i nie będzie to dobre dla Jego frakcji. Może jest bez litości dla wrogów i ma gdzieś tych co nie są jego podwładnymi, ale Swoich traktuje dobrze o ile na to zasługują, więc jeśli knują przeciwko Shade'owi to najpierw muszą pokonać w knuciu go, a to jest dla nich niemożliwe. Chocolay i Daimao to nie byli jego sojusznicy tylko rywale. Każdy z nich chciał wykorzystać innego, ale wiedział, że Ci śmiertelnicy nie mogą się równać z Bogiem, i zamierzał to im udowodnić.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Sro Paź 30, 2019 9:02 pm
Shade, gdy tylko najwyższy pozwolił mu się podnieść, natychmiastowo, niczym sprężyna podniósł się i stanął wyprostowany i obojętny. Jego mina była dość dziwna, mieszaniną sympatii, kpiny i zobojętnienia, w każdym razie on tam gadali jeszcze bla bla bla. Oo, jak będzie chciał to może wrócić na Namek, ale jakoś nie ciągnęło go tam na razie, czuł, że na ziemii można jeszcze coś ugrać przydatnego dla sprawy. Nihilius wspomniał, że dalekie widzenie to nie problem, bo Czoko i tak ich nie usłyszy, może tak, może nie, w każdym razie mają mieć na to wyjebongo i bardzo dobrze. Czekał aż Bóg pozwoli swym boskim strunom głosowym wypuścić niebiańskie słowa i odezwał się dopiero gdy już wszyscy wypowiedzieli swoje zdanie. -Odpowiem po kolei, tą przysługą, jak można się domyślić, jest zabójstwo jego konkurenta czyli Korrina, pewnie dlatego, że jego laska jest dłuższa[a raczej beniz]- wzruszył ramionami i mówił dalej, tym swoim mroczno-chłodnym tonem -Zgadza się, powiedział, że wyleczy mnie z klątwy jak tylko utłukę białego kocura, mogę mu zrobić cokolwiek byle zdechł, na przykład przyprowadzić go tam i na oczach Czoko mu urwać łepek, notabene Karin dał mi coś w stylu fasolki leczniczej, co do ochroniarzy... Spotkałem tylko dwóch, jakiegoś zamaskowanego Sayanina, który jest silny, wydaje mi się, że nawet bardzo silny, a także dziwnego, smoka dżina? nie jestem pewien jak go sklasyfikować... A, gdy kazał mi iść, wspomniał, że ,,nasi'' gospodarze stają się coraz bardziej niespokojni moją wizytą... AAA, no tak. Zanim w ogóle dotarłem w pobliże wieży Chocolaya, spotkałem kogoś jeszcze. Pierwszy raz go widziałem, ale zanim to się stało, przyłożyła mi błyskawica, którą jak podejrzewam sam wywołał, dziwny typ... Mam dziwne przeczucie, że skądś go znam... i w chuj mi się podoba to wrażenie- Pod koniec lekko złapał się za głowę, ale wspomnienia ani myślały się ujawnić
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Czw Paź 31, 2019 8:30 pm
Po nowych żołnierzy... Z tego co Sether zauważył, ziemscy wojownicy byli raczej... mierni. A do teraz pamięta, jak ktoś powiedział, że jest tu kilka silnych okazów. Sether miał jedynie obserwować poczynania Nihiliusa, nie mógł ich podważać, nie chciał komentować, nie musiał też doradzać. Sama w sobie, planeta Ziemia była dość ładna, kolorowa, barwa, pełna życia. Zupełnie jak Namek, tylko mniej zorganizowana.
- Dalekowzroczność to chyba również umiejętność mojej rasy... - Wtrącił nameczanin, gdyż On faktycznie posiadał taki dar. Był ciekawy czemu Nihilius potrafi. Następnie słuchał uważnie, aż do momentu, gdy Shade skończył. Odwrócił się i zapytał:
- Chocolay jest w takim razie zły, skoro prosi o zabójstwo innej, żyjącej istoty, to chyba nie chcesz mieć z nim nic wspólnego, Nihiliusie? - W jego głosie czuć było powagę, w końcu Nihilius zapewniał o tym, że nie jest istotą zła. Neutralną. Ale Sether nadal powątpiewał, czy można wyznaczyć granicę między tymi czynami. Co w ogóle to oznaczało? Że jedną osobę zabije, drugą ocali i będzie po równo? Miał zamiar skomentować również agresywną postawę Shadea, ale darował sobie. Nihilius mógł otaczać się kim chciał, ale to też nie przemawiało za tym, by był... "Neutralny".
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Czw Paź 31, 2019 9:29 pm

Czekał spokojnie na tronie, aż wypowie się Shade. Był ciekaw czego tak naprawdę chciał ten czarny kocur. Szaleniec dosyć szybko się podniósł i wyglądało to tak jakby miał wszystko gdzieś. W sumie miał też gdzieś, czy to było szczere czy nie. Ważne, że to zrobił. Oczywiście jakby jakiś typek chciał go oszukać to nawet jakby robił takie rzeczy, to miałby na to wyrąbane, ale na razie na przeklętym się nie zawiódł. Chociaż z powodu paranoicznej natury i tak miał problemy z zaufaniem komukolwiek. Tym bardziej, że sami makaioshini kochają wbijać nóż w plecy innym, a śmiertelnicy nie są wcale inni. Czas pokaże, czy są warci jego zaufania. Na razie jest dobrze i to się liczy. Nie spodziewał się, że jednak chodziło o zabicie Korina. Brał to pod uwagę to prawda, ale uważał, że bardziej się opłaca go pojmać żywcem. Shade wspomniał, że pewnie to przez długość laski. Zrozumiał aluzję. Podobno wyleczy go z klątwy. Ciekawe jak, skoro może to dokonać tylko woda. Czyżby nie tylko ona mogła? Kłamał? Szczerze powiedziawszy miał już na to odpowiedź. Śmieć po prostu znał typka co nałożył na niego klątwę. Chyba wiadomo do czego to prowadzi. Ale ciekawe jest to, że mógł go pojmać i tam zabić. Dodał też coś na temat sensu. Kiwnął głową,  że rozumie. W sumie pamiętał o niej i nawet się zastanawiał czy jej nie sprawdzić i nie spróbować samemu wyhodować. Uznał na razie, że to nie ma sensu i niech przeklęty to trzyma. Nie chciał zepsuć tej roślinki, a może biały kocur zgodzi się na współprace. On mógł zawsze się uleczyć, Sether pewnie jako Nameczanin mutant mógł się zregenerować. A, Shade mógł co najwyżej dryndnąć do Niego. Mu się przyda bardziej, tym bardziej z powodu klątwy. Miał dwóch ochroniarzy, może mieć ich więcej. Zamaskowany silny saiyan i jakiś smoczy dżin. Nie znał tej rasy. Dodał też coś na temat gospodarzy. Zastanawiał się o kogo dokładnie chodziło. Mimo wszystko powoli wszystko się układało w jedną całość. Dodał jeszcze coś ciekawego i nawet się lekko zdziwił. Błyskawica. Przy wieży Chocolaya. Wizja jakiegoś gościa i go kojarzył? Imperius chyba wiedział o kogo chodzi.
- Może to ten znajomy Chocolya. Pewnie klątwa jest jego sprawką.
Widział, że lekko się złapał za głowę. Przeniósł wzrok na dwóch Nameczaninów. Ten jego dzieciak siedział cicho, ale na razie to olał. Może jest po prostu małomówny. Usłyszał od niego, że dalekowzroczność to chyba również umiejętność jego rasy. Uśmiechnął się na to. Interesujące. Również to potrafił. Faktycznie dziwna sprawa i jeszcze nie wiedział czemu tak jest. On osobiście używał many do tego.
- Czy używasz do tego many? Drugiego źródła energii?
Jeśli tak, to pewnie odpowiedź była prosta. Oczywiście On tak miał, nie był pewien czy u każdego tak jest. Gdy ten zaczął gadać o dobru i źle to nie wiedział czy się śmiać czy płakać. Ale rozumiał go. W końcu miał czyste serce jak to Nameczanie, w większości przypadków.
- Dobro i zło, to tylko punkty widzenia. My Shinjini patrzymy na to trochę inaczej. A i Fu to też Shinjin, przynajmniej w połowie, ale to Swoją drogą. Oczywiście nie mam zamiaru zabijać nikogo kto nie wchodzi mi w drogę i kogo śmierć nic mi nie da.
Odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie był, ani dobry ani zły. Mógł robić zarówno dobre jak i złe czyny według śmiertelników. Osobiście go to nie obchodziło. Tylko to co mu da największe zyski. Jeśli bycie dobrym sprawi, że zyska więcej to taki będzie. Jeśli złe uczynki to i je zrobi. Można rzecz, że jest wrogiem zarówno dobrych jak i złych. Czeka go zabawna droga.
- Byłem u Korina i zaproponowałem mu współpracę. Jeśli się zgodzi to mu nic nie grozi i mu pomożemy. Jeśli odmówi to trudno jego sprawa. Wtedy nie obchodzi mnie to czy zginie czy nie. Śmierć Korina nic mi nie da, i dopóki nie jest moim wrogiem i nie potrzebuję jego śmierci, to odpowiedź jest prosta.
Pewnie będzie się zastanawiał, kiedy Nihilius potrzebowałby jego śmierci, a kiedy nie. Sam też nie odczuwa radości z zabijania. Zło i dobro istniało tylko w oczach śmiertelników. Kosmos i czas mają na to wyrąbane. On również. Zastanawiał się nad tym co planował czarny kot i popadł w zadumę. Jego myśli pracowały bardzo szybko i łączyły różne informacje na ten temat. Dosyć szybko doszedł do wniosku, o co mu tak naprawdę chodziło. Jego mina była poważna, a w jego oczach wręcz było widać chęć mordu.
- Chocolay chciał nas wepchnąć na minę. Przeklęty kocur. Myślał, ze nie odkryję Jego planu? Jest stanowczo za młody jeśli myśli, że może się równać z Bogiem. Arogancki śmiertelnik.
Teraz pytanie, czy to On był arogancki czy faktycznie kot. Może obaj? Nie wierzył, że jego knowania, mogą być gorsze od kocura, i niedługo się okaże, czy tak było. Spojrzał się na Swoich podwładnych.
- Jego plan jest zapewne taki, byśmy wykonali za niego brudną robotę, On zna tego co nałożył klątwę na Shade'a więc, Mu Ją zdejmą bez problemu. Wcześniej w końcu widział jego twarz. Jestem pewny, że ta klątwa to była część ich planu, by wina spadła na przeklętego, a przez to i na Nas. Specjalnie ta dwójka nałożyła na Ciebie klątwę, by Nas wrobić.
Odpowiedział zimnym głosem. Widać było to, że był wkurzony na to, że ktoś śmiał knuć przeciwko jego podwładnym i tym samym przeciwko Niemu samemu. Ich niedoczekanie.
- Biały kot ma zapewne przyjaciół i sprzymierzeńców. Jak myślicie. Co by się stało, gdyby się dowiedzieli o jego śmierci i przypadkiem, by wyszło na jaw kto to zrobił?
Uśmiechnął się, ale ten uśmiech był iście demoniczny i widać było nawet jego kiełki.
- Nikt nie spiskuje przeciwko Mnie i Moim podwładnym. Tego śmiecia czeka kara za ten czyn.
Zlazł z tronu, i przy tym niestety go zniszczył, chociaż nawet nie wyglądało to tak jakby był wkurzony, nie licząc słów wypowiedzianych przez zaciśnięte zęby i zimnego głosu oraz morderczego spojrzenia. Nie zamierzał tracić kolejnego podwładnego. Już dwójkę ktoś uprowadził. Możliwe, że to też ich sprawka. Widać było, że te działania, są wymierzone przeciwko Niemu. Popatrzył się na zniszczony kamienny tron, który się zamienił w stertę gruzu.
- Myślał, że jest cwany i na to pójdziemy. Nie przewidział tego, że wiem skąd Korin dostaje świętą wodę. Nie jest Nam potrzebny. To, że nałożyli klątwę na Mojego podwładnego i śmieli przeciwko Niemu spiskować sprawiło, że uczynili Sobie ze mnie wroga. Jestem ciekaw czy ich działania od początku były wymierzone przeciwko Mnie, czy może to przypadek.
Wszystko mówił przeraźliwie chłodnym głosem, jak gdyby to nie był On, a ostatnie słowa, wręcz wysyczał. Oczywiście mógł się mylić, ale szczerze w to powątpiewał. Jak się weźmie to na logikę, i to, że znał typka co nałożył klątwę, to odpowiedź jest chyba jasna. Zastanawiał się co powinien z tym zrobić. Nawet jak był wkurzony, to jego emocję nie wpływały praktycznie na jego zimne i logiczne rozumowanie, przynajmniej odnośnie tej sprawy. Dobrze, że zdołał odkryć ich niecny plan. Strach pomyśleć, co by było, gdyby przeklęty wpadł w ich sidła. Ten co nałożył klątwę również musi być niesamowicie potężny. Zapewne znacznie silniejszy od Imperiusa. Ale właśnie tacy rywale pomogą wznieść mu się na wyżyny. Zamknął oczy i przez jakiś czas nic się nie działo, a wiatr rozwiewał jego kruczoczarne włosy. Wiedział, że to jest największe wyzwanie od czasu walki z Brollym. Nie zamierzał jednakże się poddać, czy zrezygnować z tego. Przyjął je godnie niczym na Boga przystało. Po pewnym czasie jego emocje się uspokoiły, wiedział bowiem, co należy zrobić. Wiedział, że ma przeciwnika, który się czai w ciemnościach, ale już nie jest, aż taki niebezpieczny skoro o Nim wie. Zamierza wygrać, pokonać go i uczynić Swoim sługą. Nagle wpadło mu coś do głowy. Otworzył gwałtownie Swoje krwistoczerwone, demoniczne oczy i uśmiechnął się podle. Skoro tak zamierzają Sobie z nimi pogrywać, to nie będzie gorszy. Kimkolwiek jest tamta osoba, którą widział Shade, zostanie pokonana. Dołączy do niego, albo przestanie istnieć. Już nie mógł się doczekać tej konfrontacji, z której zamierzał wyjść zwycięsko. Nie ma innego wyjścia, na razie sprawa kocura pierwsza.
- Już mam plan. Nie dał Ci limitu czasowego prawda? W takim razie Sobie poczeka. Święta woda, na razie jest poza naszym zasięgiem, ale to się zmieni. Jeśli ktoś chce wrócić na Namek to teraz jest najlepsza pora.
Popatrzył się na Swoich podwładnych. Jeśli nikt nie wyraził takiej chęci to wzniósł się w powietrze.
- Za mną. Czas pozyskać nowych żołnierzy. Na Wasze pytania odpowiem, gdy dotrzemy na miejsce.
A następnie wystrzelił niczym błyskawica i poleciał w stronę Wieży Muskułów. Nameczanin wcześniej dał mu potrzebne informacje, więc wiedział gdzie się kierować. Oczywiście jeśli ktoś chciał wrócić to zanim poleciał dalej to się zatrzymał i przeniósł tę osobę na Namek, ale jeśli nikt nie chciał to nie ma sensu tutaj dłużej przebywać. Przy okazji zdołał uciszyć Swoje emocje. Rzadko pokazywał ja na wierzch, ale czasem nie da się tego zatrzymać.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Nie Lis 03, 2019 10:25 pm, w całości zmieniany 3 razy
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pią Lis 01, 2019 4:44 pm
Rzeczywiście, nameczanie dzielili się na magów i wojowników, więc Sether był pewny tego, że używa do tego many. Zawsze czuł się bardziej magiem, niż wojownikiem. Więc gdy Nihilius go zapytał, ten odparł twierdząco. "Oczywiście nie mam zamiaru zabijać nikogo kto nie wchodzi mi w drogę i kogo śmierć nic mi nie da" - Nameczanin wiedział już wszystko. Nihiliusowi nie wolno ufać, jest przesiąknięty złem, samolubny i arogancki. Chce za wszelką cenę osiągnąć swój cel, nie będzie patrzył na nikogo. Sether uznał, że jego misja się zakończyła... Saichoro kazał mu obserwować Demona, który sam uważał się za Boga. Lecz nameczanin wiedział już wszystko, przynajmniej tak mu się wydawało. Wszystkich dalszych słów samozwańczego Boga wysłuchał do końca, nie analizował tego co mówił, nie bardzo też wszystko rozumiał. To było dość chaotyczne i mówił dość dużo... Gdy Nihilius zaproponował, że przeniesie tych, którzy tego chcą, na Namek, Wyszedł nieco w jego kierunku i ze spokojem, a zarazem powagą oznajmił:
- Moja misja, wydaje się być zakończona. Wrócę na planetę Namek. Muszę widzieć się z Wielkim Saichoro. - I gdy tylko go przeniesiono, wrócił na zieloną, rodzinną planetę wraz ze swoim tworem. W międzyczasie zwracając blado skóremu scouter, który otrzymał.

z/t Namek
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pon Lis 11, 2019 10:40 pm
TRENING NA SUPER SAIYANINA TRZECIEGO POZIOMU

Udało się! Nie myślał, że to się w ogóle uda, ale jednak. Wreszcie mu wychodzi! Najpierw zdobył Kule i wypowiedział swoje życzenie, a teraz to! Los rzeczywiście się do niego uśmiechnął. Wyleciał z pałacu, a następnie skierował się do miejsca, w którym znajdzie jedyny środek transportu, który zabierze go do domu. Tym miejscem były góry, znajdujące się kawałek drogi od platformy Daimao. Jakiś czas temu razem z Kenzuranem ukryli tam kapsułę, którą przylecieli na Ziemię. Teraz nadszedł czas, aby jej użyć i wrócić na Vegetę. A potem? Cóż... Potem się zobaczy, nie? Teraz liczyło się tylko dotarcie do miejsca.
Dzięki swojej prędkości udało mu się dotrzeć w miarę szybko do celu. Gdy tylko odpowiednio się zbliżył, to zszedł do poziomu zwykłego Super Saiyanina. Wylądował pomiędzy górami w miejscu, gdzie przez jakiś czas obozował samotnie, czyli całkiem niedaleko od kapsuły. Specjalnie wybrał to miejsce, żeby mieć widok na statek, a także by mieć trochę spokoju. Zerknął na resztki ogniska, nad którym dawno temu piekł tamto dziwne, czteronogie stworzenie. Poprawił kołnierzyk płaszcza, a następnie przykucnął przy resztach obozowiska. Dotknął ręką ziemi. Tutaj spał jeszcze nie tak dawno... A może dawno? Ciężko było stwierdzić, bo już jakiś czas temu stracił rachubę czasu. Nawet nie był pewien ile czasu już minęło odkąd Vegeta wybuchła. Cóż, to i tak teraz nie miało znaczenia. Czas się stąd zabierać.
Wstał, a potem ruszył w kierunku, w którym kapsuła została przykryta różną roślinnością, by nadać jej wrażenie bycia krzakiem. Zatrzymał się jednak w połowie drogi. "Krzak" zniknął. Saiyanin rozejrzał się wokół. Może zwyczajnie pomylił kierunki i kapsuła była w innym miejscu? Nie... Nigdzie jej nie było. Odwrócił się w kierunku, do którego pierwotnie zmierzał, a potem się przy nim pojawił. Nic... Nie, zaraz. Coś tutaj jednak było! Schylił się, a następnie podniósł kawałek blachy. Odwrócił ją, dokładnie oglądając. Z jednej strony przedmiot miał symbol, który głosił "CC". Zacisnął zęby i pięści, wgniatając palce w blachę. Złota aura otoczyła ciało Saiyanina, który kolejny raz wskoczył na drugi poziom Super Saiyanina. Dlaczego... Znowu to się dzieje! Teraz, gdy wszystko odzyskał... Kolejny raz traci okazję na powrót do normalności! Dlaczego?! Myślał, że już wszystko się skończy, że wróci do domu... Znowu ktoś mu wszystko niszczy! Kolejny raz to wina Kenzurana? Najpierw uwolnił Daimao, który połączył się z tym całym Kamim, co poskutkowało zniszczeniem pierwszego zestawu Kul, a teraz to?! Zabrał kapsułę i uciekł...Rzucił kawałkiem blachy w kierunku gór i warknął, co później przerodziło się w krzyk wypełniony wściekłością. Nie był jednak tak zły, jak wcześniej. Bardziej zirytowany, strasznie zirytowany.
Wyprostował się, a żyły powychodziły mu na całym ciele. Nie odczuwał tego, ale jego włosy zaczęły się wydłużać, a moc zaczęła wzrastać. Dopóki gdy przekroczyła pułap jego pełnego potencjału na poziomie Super Saiyanina Drugiego Poziomu, to zorientował się, że coś jest nie tak. Był zbyt zmęczony, by móc uwolnić aż tyle siły. Gdy się uspokoił, to jego siła zaczęła opadać, aż wreszcie wróciła do normalnego poziomu. Hm... Podobna sytuacja była przy jego pierwszej transformacji w Super Saiyanina, a także Super Saiyanina Drugiego Poziomu. Moc zaczęła wzrastać, gdy coraz bardziej się denerwował. Ale przecież poza tymi transformacjami nic więcej nie było... Racja? Niby Kenzuran osiągnął jeszcze jakąś formę, lecz ona nie była tak potężna jak druga transformacja Gutsa. Hm... Więc był świadkiem trzech różnych wersji Super Saiyanina. Do tego ten nagły wzrost mocy... Może rzeczywiście istniało coś dalej? musiał to przetestować... Nie dorwie już Kenzurana. Odleciał kapsułą. A tutaj ciągle grasowali silni przeciwnicy. Wzrost mocy był tym, czego mu potrzeba. Musiał też znaleźć informacje o tym symbolu... Cóż, kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje, nie?
Tylko... Jak odblokować nową moc? Poprzednie wychodziły mu przypadkiem, gdy wpadał w ogromny szał. Teraz nie miał takiego bodźca, więc musiał wykombinować coś innego. Westchnął, a potem zaczął rozmyślać o wszystkich wydarzeniach, jakie go do tej pory spotkały. W większości nie były miłe, niestety. Albo może i stety! Potrzebował zapalnika, czegoś co zdenerwowałoby go do tego stopnia, że odblokowałby kolejną formę. W końcu doszedł do rozmyślań o tym, co Kenzuran mógłby zrobić na Vegecie. On trzymał się razem z tym wielkoludem, a także tamtym rudym, blondynem i nieznanym mu osobnikiem, który pomagał wielkoludowi. Jeśli kiedykolwiek chciał odzyskać przyjaciół i dom, to musiał być na tyle silny, by ich pokonać. Co jeśli spróbują go zaatakować tam, gdzie najłatwiej można zranić Ogoniastego i kolejny raz wszystko pójdzie na marne? Co, jeśli znowu straci wszystko, na czym mu zależy? Nie mógł do tego dopuścić. Nie kolejny raz. Teraz nie będzie uciekał. Będzie walczył do końca o najbliższych. Nie pozwoli im zginąć. Jednakże, wyobraził sobie, jak oni wszyscy giną. Wiedział, że nie mają tyle siły, by mieć jakiekolwiek szanse z takimi ludźmi. Sam Guts i Kido ledwo sobie z nimi radzili, a co dopiero Tok, Kana czy Magu. Złota aura po raz kolejny się pojawiła wokół chłopaka, lecz tym razem zaczęła przybierać wygląd kuli, w której środku znajdował się zgięty w połowie Saiyanin, który zaczął się unosić nad ziemią coraz wyżej i wyżej.. Zaczął warczeć i szybko dyszeć, a jego włosy zaczęły się powoli wydłużać. Wokół szalały wyładowania elektryczne, a całe góry wydawały się trząść. Sam Guts w tym czasie otworzył usta, krzycząc głośno i przeciągle.
-GHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!-
Jego krzyk dało się słyszeć w całych górach, a echo ciągnęło się nawet dalej. Docisnął łokcie do brzucha, a w tym czasie jego włosy powoli zbliżały się do połowy pleców. Pomimo czystego nieba, to wokół zaczęły pojawiać się prawdziwe błyskawice, a nie tylko małe wyładowania. Uderzały w trawę i ziemię, przypalając je. Całe szczęście, że nie było tutaj zbyt dużo drzew, bo inaczej mógłby wzniecić pożar.
Jego krzyk już bardziej nie narastał, lecz włosy wciąż się wydłużały. W pewnym momencie zniknęły jego brwi, ukazując tylko czystą skórę. Wreszcie błyskawice ustały, a włosy przestały rosnąć. Zatrzymały się mniej więcej na długości tyłka chłopaka. Kula energii, która wcześniej go otaczała, również zniknęła. Nie zniknęły natomiast małe wyładowania, które pojawiały się nawet częściej niż podczas Super Saiyanina Drugiego Poziomu. Chłopaka przepełniała... Moc. Niestety, odczuwał jak wiele tak moc zjadała z jego Ki. Nie mógł jej utrzymać zbyt długo, ale nie chciał jej jeszcze wyłączać. Musiał się przyzwyczaić, oswoić z nową potęgą tak, aby móc ją przywoływać na zawołanie w stosownym momencie.
Guts się wyprostował. Jego twarz wyglądała teraz poważniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ten brak brwi na pewno nie dodawał mu uroku, niestety. Cóż, coś kosztem czegoś. Spojrzał na swoje dłonie, tak jak to robił, gdy osiągał nową transformację. Zacisnął je, uśmiechając się pod nosem. Wyczuwał jak silny teraz był...
-Nieźle.-
Opuścił ręce, a potem się rozejrzał. Ściągnął łyse brwi, gdy spojrzał na miejsce, w którym zostawił kapsułę, a zastał kawał blachy. Najpierw znajdzie znaczenie tego symbolu, a później poleci na Vegetę. Jakoś. Hm... Może gdyby wytrenował swoje wyczuwanie Ki, to mógłby się teleportować do Kenzurana? Już raz udało mu się teleportować poza planetę, więc trzeba spróbować zrobić tak drugi raz, nie? Wylądował obok resztek ogniska, a potem przesiedział jeszcze chwilę w nowej formie, przyzwyczajając się do niej, a później ją wyłączył. Nie mógł tutaj zasnąć. Kenzuran mógł tutaj zostawić jakąś pułapkę. Wolał zostać i czujnie obserwować okolicę, póki nie wymyśli co dalej.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Sob Lis 16, 2019 5:39 pm
TRENING NA SZTUKI WALKI PIERWSZEGO POZIOMU

Westchnął, a później wstał. Jego włosy powróciły do dawnego, czarnego koloru, a także wróciła ich dawna długość. Na czoło znów opadały mu dwa kosmyki, a błyskawice przestały się pojawiać. Zabawne, że odkąd tylko zdobył pierwszy poziom Super Saiyanina, to od tamtego czasu ani razu nie zszedł do swojej podstawowej formy. Ciągle utrzymywał minimum poziom Super Saiyanina. Cóż, to chyba dobrze, że wreszcie postanowił odpocząć. Zwłaszcza po zyskaniu kolejnej potężnej formy! Teraz już nie musiał aż tak skupiać się na polepszaniu swojego ciała. Mógłby zająć się czymś innym... Na przykład polepszaniem umiejętności walki! Był coraz silniejszy, ale to nie sprawiało, że był dobrym wojownikiem. Samą potęgą świata nie zwojuje. Odczuł to dobitnie podczas tamtej grupowej walki przed pałacem Daimao. Może to zabawnie zabrzmi, ale... Musiał się nauczyć bić!
Zmrużył oczy, zastanawiając się co by tutaj zrobić. Nie musiał już gonić za Kulami, ani nie odczuwał zbytniego smutku. Wskrzesił przyjaciół! Jasne, chciał ich zobaczyć jak najszybciej, ale... No, nie miał jak. Nawet nie miał pomysłu od czego zacząć, a nie chciał wegetować... Przynajmniej nie przez dłuższy czas. Dlatego ustawił się w swojej pozycji bojowej, a potem skupił się na tym, by znaleźć w niej luki. Uznał to za dobry pomysł na trening, dzięki któremu pozbędzie się problemów w swoim stylu walki. Cóż, przynajmniej miał taką nadzieję. Wiedział, że nie da się w ten sposób wykryć wszystkiego, ale jakiś tam procent powinien znaleźć.
Do tej pory jego pozycja skupiała się na górnych partiach ciała. Kompletnie odsłaniał nogi i niczym ich nie blokował, bo jego siła leży w szybkości poruszania się. Dlatego postanowił to trochę zmienić i wcześniej wyprostowane, blisko siebie położone nogi teraz rozstawił trochę bardziej. Lewą nogę wyprowadził trochę bardziej przed siebie, a prawą ugiął, skupiając na niej ciężar ciała. Hm... Teraz wystawiał lewą nogę na atak, więc wciąż musiał polegać na szybkich reakcjach, dzięki którym udałoby mu się uniknąć ataku. Ale przynajmniej prawa noga umożliwiała mu szybszy unik! To zawsze było coś.
Kolejnym punktem na liście do poprawy było usprawnienie samej walki. Pozycja bojowa to nie wszystko. Zwycięstwo zależy od umiejętności walki! Niestety, tutaj problem był jeszcze większy niż przy poprzednim poprawianiu. Dlaczego? Cóż, dlatego, że brakowało mu sparring partnera, więc nie mógł przetestować żadnego ataku, ani znaleźć luki. Pozostawała mu tylko i wyłącznie wyobraźnia, która jednak nie spełniała tego zadania tak dobrze, jak żywy przeciwnik. Hm...
Przypomniał sobie każdą z potyczek, jakie kiedykolwiek odbył, a także każdego przeciwnika, z jakim się mierzył i na tej podstawie stworzył oponenta, który został jego wyimaginowanym sparring partnerem. Skorzystał z Saiyańskiej anatomii i voila! I tak oto zaczęła się walka. Guts starał się znaleźć wyjście z każdej sytuacji, w jakiej dostał niezłego kopa w tyłek, a było ich sporo, jeśli pod uwagę bierzemy również jego pobyt w Saiyańskiej Armii i misje związane z tym faktem. Jego kopnięcia stawały się pewniejsze, a ciosy szybsze. Nauczył się też gdzie powinien uderzać, by móc zadać jak największe obrażenia. Przyzwyczajał się też do korzystania z nóg, gdy walczy na poziomie ziemi. Niby była to bezużyteczna wiedza, ale kto wie... Może kiedyś mu się przyda?
W końcu uznał, że ma dość. Wyprowadził ostatnie ciosy, a potem padł plecami na ziemię. Otarł pot z czoła i oddychał ciężko. Czy ten trening cokolwiek mu dał? Dopóki nie zawalczy z żywym przeciwnikiem, to nie będzie miał pewności...
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Czw Lis 21, 2019 6:35 pm
Dobra, koniec odpoczynku! Wstał, a następnie zaczął się rozciągać. Już nie miał zamiaru poprawiać swojej pozycji bojowej. I tak nic lepszego nie wymyśli, a bez żywego przeciwnika więcej nie zdziała, dlatego więc nie ma sensu już dalej tego kontynuować. Lepiej skupić się na czymś o wiele ważniejszym... Na precyzji ciosów! Trenował w prosty sposób: wybierał sobie miejsce, w które miał zamiar kopnąć, bądź uderzyć, a następnie to robił. Oczywiście nie uderzał fizycznych obiektów! Jeszcze by coś zniszczył albo zwrócił na siebie uwagę! Nie, uderzał w powietrze. Cóż, niby nic, ale jednak jakieś postępy robił. Jak długo mu to zajmie? Prawdopodobnie dopóki nie uzna, że już ma dość i wyruszy na poszukiwanie właściciela tegoż symbolu. Cóż... Czas trenować!

START TRENINGU NA DRUGI STOPIEŃ SZW
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Pią Lis 22, 2019 10:43 pm
Trenował w milczeniu, nie licząc szybszych oddechów, jakie zaczęły się pojawiać, gdy zaczął się męczyć. Jego ciosy i kopnięcia były tak precyzyjne, jak nigdy. Pomimo zmęczenia czuł, że mógłby teraz poradzić sobie jeszcze lepiej, gdyby ta sytuacja z lewitującej platformy miała się powtórzyć. Zyskał nową, potężną formę, a także polepszył swoje umiejętności. Niestety, nie skupił się tym razem na ulepszaniu swego ciała, więc teoretycznie stał w miejscu. A może jednak nie? Może ten trening polepszający jego umiejętności sprawił, że w połączeniu z mocą, jaką teraz dysponował stał się silniejszy niż gdyby tylko trenował? Czuł, że tak właśnie było. Nie potrzebował technik, bo większość z nich byłaby zwyczajnie bezużyteczna w jego dłoniach. Nigdy nie specjalizował się w używaniu Ki. Zawsze wolał bezpośrednią walkę w zwarciu, bez zbędnych ceregieli. Te całe fale czy inne pociski i tak były okropnie wolne. Unika ich bez problemu! Ba, jest w stanie tego dokonać nawet gdy te ataki są wykonane z bliska! Do tego wszystkiego właśnie doszła mu umiejętność precyzyjnego wyprowadzania ciosów! Szybkość w połączeniu z precyzją brzmi jak okropnie dobre połączenie! Tak przynajmniej sądził, co dosadnie uświadomił całemu światu szelmowskim uśmiechem, jaki zagościł na jego twarzy. Ciekawe, co tam u Kido? Jeszcze nigdy nie widział, żeby Tsufulianin trenował, a mimo to wciąż stawał się coraz silniejszy. Może treningi Saiyanina wzmacniały również Szaraczka? To niewykluczone...

KONIEC TRENINGU NA DRUGI STOPIEŃ SZW
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Nie Lis 24, 2019 4:56 pm
Poprawił kołnierzyk płaszczu, upewnił się że pas i guziki są odpowiednio zapięte, a także otrzepał poły. Gdyby nie ta plama krwi na rękawie, to ten ciuch wyglądałby zupełnie jak nowy! No prawie. Zerknął w stronę blachy, którą rzucił jakiś czas temu. "CC", huh? Nigdy wcześniej nie słyszał o czymś takim. Mniej więcej wiedział czym była Armia Czerwonej Wstęgi, ale oni mieli RR, więc to na pewno nie oni. Inna grupa? Ruch oporu? Tylko po co ruchowi oporu kapsuła kosmiczna? Może nie wiedzieli, że to właśnie kapsuła i uznali to za broń okupanta? Nie dowiemy się, póki nie znajdziemy winowajcy! Tylko w którym miejscu szukać? W jakim kierunku lecieć? Nie miał pomysłu. Niby mógł poszukać jakiegoś Ziemianina, którego mógłby spytać o ten kawał blachy. Hmm... To chyba była najlepsza opcja. Innej nie widział, ale dla pewności wolał jeszcze zapytać swojego osobistego pasożyta.
-Hej, Kido, masz jakiś pomysł co zrobić z brakiem kapsuły?-
A teraz pozostawało czekać na odpowiedź Szaraczka. Cóż, może będzie miał lepszy plan.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Wto Lis 26, 2019 12:17 pm
MG

Kido został wybudzony ze snu, więc żeby rozprostować nogi, wyszedł z ciała Gutsa. Materializując się już na zewnątrz, wyciągnął ręce do góry i wypiął klatę, a jego kręgi mocno strzeliły. To było uczucie natychmiastowej ulgi. Niby maź, a jednak kości ma! A może to tylko złudzenie? Spojrzał kątem oka na Gutsa i rzucił pod nosem.
- Ja nie potrzebuję kapsuły. Mogę cię tu zostawić. - i uśmiechnął się zadziornie. Guts nie miał pojęcia, czy mutant mówił poważnie, czy żartował. Niezręczna sytuacja.
- Musimy się dowiedzieć czym jest to "CC". Skup się i poszukaj Ziemian. Oni na pewno wiedzą. Twój zmysł wykrywania ki rozwinął się bardziej od mojego. - westchnął cicho, wzruszając ramionami bezradnie.
- Możemy się też rozdzielić. Ta wizja kusi mnie od samego przybycia na tę planetę. Może nawet odbudowałbym tu cywilizację Tsufulian? Nah. - machnął ręką, ale uśmiech nie zniknął z jego twarzy. Czy to był kolejny dowcip? Odwrócił się plecami do Gutsa, stając przodem w stronę otwartego świata. Patrzył w dół, na te wszystkie lasy i łąki. Czyżby Kido chciał trochę poszaleć? Odstresować się i odpocząć od ciągłej gonitwy za Smoczymi Kulami?
Sponsored content

Góry       - Page 20 Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach