Go down
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Sty 05, 2017 2:29 pm
Czerwonowłosa wyjęła butelkę wody zza pleców, połowa zawartości została przez nią wypita. Zaraz po nawodnieniu organizmu kobieta przedstawiła się i przeszła do konkretów. -Czyli istnieje coś takiego jak patrol czasu? Do tego mają pilnować, aby historia nie uległa zmianie. Ciekawe jakie miałoby to konsekwencje? Czy w ogóle zauważyłabym taką zmianę? Ile ich mogłoby już powstać? Mogły być ich setki, albo też żadnej. Skoro mają ratować czas to muszą znajdować się gdzieś, gdzie jego prawa nie obowiązują, inaczej byli by zbyt łatwym celem do zdjęcia, wystarczyłoby sprawić, aby nie powstali? Ale skoro istnieje ten cały patrol, to musi istnieć jakaś opozycja do nich, czy ona chce zwerbować mnie, żebym pomogła im w walce z nimi. Wspomniała o nowych liniach czasowych. To znaczy, że każda zmiana powołuje do życia swego rodzaju nowy wszechświat. Ciekawe ile ich już powstało? Zatkała usta. Czyżby powiedziała za dużo? Więc ile miała mi powiedzieć?-dziewczyna próbowała analizować sytuację. Jednak kilka pytań pojawiło się w jej głowie. -Z tego co zrozumiałam wychodzi na to, że istnieje jakaś grupa będąca w opozycji do was? Czy chodzi o moją pomoc w walce z nimi?- zapytała licząc, iż ta tajemnica zostanie rozwikłana. Dziewczyna postanowiła przekazać jej również te ważniejsze informacje, które to w założeniu miała jej przekazać.-Nie masz za co przepraszać, a co do tsufula i tak będę musiała tam wrócić. Oczywiście, że pójdę z tobą na spotkanie, chociażby po to, aby dowiedzieć się o co dokładnie tu chodzi.- powiedziała wstając.-Ruszajmy.
avatar
Gość
Gość

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Sty 05, 2017 2:47 pm
MG - Event


Kobitka zamyśliła się chwilę po wysłuchaniu jej pytań, w między czasie halfka wstała i powiedziała coś i przeprosinach, tsufulach, jednak zapamiętała tylko to, że zgodziła się na pójście z nią.
-Dobrze więc, odpowiadając na twoje pytania. Tak, istnieje inna grupa, która jest naszą odwrotnością. Hmm. Nazywają się Łamaczami czasu i mają bardzo potężnych członków w swoim zespole. Wybieramy jednak się po wszechświatach szukając wojowników godnych dołączenia do nas. Teraz padło na ten wszechświat, oczywiście nie jesteś jedyną wybranką. Wraz z tobą planujemy wybrać 15 wojowników czy wojowniczek.-Dokończyła, podeszła do dziewczyny i złapała ją za ramię. Nacisnęła czerwony guzik. Oczom saiyanki ukazał się rozmyty kosmos, w oddali było widać słońce i gwiazdki, mijaliście je na prawdę szybko, tak szybko, że wszystko to tworzyło tunel. Dziewczyna musiała zamknąć oczy, gdyż cały ten widok spowodował u niej odruchy wymiotne. Gdy je otworzyła była w innym miejscu. Sama z ów dziewczyną.

Z/t -> https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t53-teren-wewnatrz-komnaty
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Sty 06, 2017 1:48 pm
z/t Dzikie Tereny: Rzeka
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Lut 19, 2017 12:37 pm
To miejsce z jednej strony było wielką kartą historii w okresie rozkwitu i dobrobytu Tsufulian, ale z drugiej - sam widok zniszczonego dorobku przodków wołał o pomstę do nieba. Yatta siedziała na balkonie jednego ze zniszczonych blokowisk i spoglądała złotymi ślepiami w dół, na resztę. Mogła łatwo wyobrazić sobie, że dawniej wszystko tu tętniło życiem i wszyscy żyli w spokoju. Ale czy była w stanie wymarzyć ten sam obraz w przyszłości? Odbudowane ulice, domostwa, mnóstwo jej podobnych istot i ani jednej wzmianki o Saiyaninach... Utopijna wizja.
Przebywając w centrum miasta i tak musiała uważać, aby nie została namierzona przez przechadzające się grupy Saiyaninów, którzy często ćwiczyli swoich kadetów w tych terenach. Pozostałości po budynkach służyły jako tarcze strzelnicze, o czym świadczyły wielorakie kratery po Blastach czy pociskach. Na kilku ścianach też widziała odbite sylwetki czy to mniejszych istot jak Tsufulian, czy większych postaci podobnych do Saiyaninów. Co prawda centrum starego miasta patrolowane były rzadko, ale jak już, to dowodzone były przez doświadczonych wojowników. Nieszczególnie zależało jej na tym. Musiała zająć się sobą i ćwiczeniami. Skoro przyjęła na siebie brzemię bojowniczki, musiała rozwijać się z każdym dniem coraz bardziej. Pewnie szacunku u ojca już nigdy nie zdobędzie, lecz przynajmniej zapewni spokój swojemu ludowi, który o nią dbał dotychczas. Odpłaci się i to z nawiązką!
Ponieważ jej rówieśnicy nie byli mutantami, a Yatta po raz pierwszy zajmowała się ćwiczeniami, musiała sobie radzić sama albo radzić się starszych. Do nikogo nie przywiązała się tak mocno jak do Phila, więc wybrała samotny trening. Za przewodnika służył jej pamiętnik, który jej serdeczny kolega spisywał bardzo rzetelnie i drobiazgowo przed swoją śmiercią. W pamięci miała kilka pierwszych podstawowych rozdziałów. Dotyczyły kontroli swojej Ki do latania, miotania pojedynczych pocisków i poprawiania kondycji. Energia w jej ciele pojawiła się wraz z mutacją jej genów, toteż musiała dowiedzieć się, jak z niej korzystać prawidłowo. Znalazła zaciszne miejsce - przypominało fontannę w centrum roślinnego parku, z tym że wszystko zdewastowane i opuszczone. Podeszła bliżej i upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, skryła się w cieniu jednego z krzaczorów i przyjęła pozycję lotosu. Złożyła małe rączki jak do modlitwy i zmrużyła szkliste patrzałki. Według opisu przygotowań miała oczyścić swój umysł ze wszystkiego, co burzy jej koncentrację i psuje krew w żyłach.
- No dobra... to nie może być trudne...
Wyszeptała do siebie i próbowała pozbyć się wszystkich krępujących jej ciało i umysł myśli. Ale w tej samej chwili naszły ją wspomnienia związane z utratą najlepszego przyjaciela; ze stratą szacunku w oczach ojca, który wyrzekł się jedynego dziecka; z bólem przy zmienianiu powłoki z ludzkiej na zmutowaną. Zacisnęła ząbki i piąstki jak najsilniej umiała i powtarzała jak mantrę:
- N-nie mogę o tym myśleć, nie mogę o tym myśleć...
Jak to bywa ze staraniami się, często pojawiają się nowe przeszkody. Bo skoro tylko pomyślała o cierpieniu, przez które jej ciało zmieniło się tak drastycznie, to czy w ogóle było warto tak poświęcać się? Jak nie umie wykrzesać z siebie nawet tyle, co czysty umysł! Pojawiła się duża żyła biegnąca od lewego oka do czubka głowy i napęczniała od nerwów, które pobudzała burzliwymi kadrami z jej pięcioletniego życia. Nawet to, które dotyczyło matki, której nigdy nie zdołała poznać. Jeszcze raz motywowała się pomimo budujących agresję wspomnień:
- Nie poddam się, nie poddam się!
Musiała przekierować swoje myśli na coś neutralnego, coś co nie wzbudzało w niej złości. Ale co takiego? Odkąd pamięta, cały jej lud przesiąknięty był nienawiścią do Saiyaninów. Nie potrafiła znaleźć nic, co koiło jej duszę. Aż wreszcie z pomocą przyszło wspomnienie z jej przyjacielem, który mówił, że śmiech dziewczynki bardzo pomaga mu w życiu. Może o to chodziło? O beztroskę? Postanowiła podejść inaczej do tej sprawy ze skupieniem. Co wtedy pozwalało jej na rozbawianiu przyjaciela? Hm... chyba to, że była dość pocieszna i słodka, chociaż ona wcale tak nie uważała. Rozluźniła spięte mięśnie karku i szukała kolejnej pozytywnej myśli. Jak brzmiałby łagodnie płynący strumyk wody? Tak, aby koił jej zmysły słuchu, łaskotał wręcz podniebienie swym szumem. Aż wreszcie dostrzegła w swoim drobnym ciele źródło czegoś, czego nie umiała ująć słowami, ani zmysłami. Coś jak określenie ducha walki, które miała wielkie. To coś rozgrzewało ją od środka, a drgania wprawiały ją w lekkie łaskotki. Uśmiechnęła się do siebie wciąż nie otwierając oczu. Chyba zrozumiała, co przyjaciel w niej widział. Takie źródełko do natchnienia do walki z nierównym przeciwnikiem. Nagle poczuła, jak przez jej dłonie i stopy przepływała fala ciepła, a zarazem czegoś jeszcze. Otworzyła powoli oczy i zauważyła, że w jej dłoniach pojawiła się malutka, żółta otoczka. Jej dłonie i stopy miały poświatę od aktywnej Ki! Zrobiła zdziwioną minkę i obserwowała uważnie to zjawisko.
- To jest Ki...
Następnie ostrożnie podniosła się na nogi i zorientowała się, że nie stoi na skalistym podłożu, tylko dryfuje nad jego powierzchnią. O ile było to możliwe, otworzyła jeszcze szerzej swoje kolorowe, szklane patrzałki i powolutku zmieniała swoje położenie w powietrzu. Z początku niezgrabnie, parę razy zaliczyła upadek z kilku centymetrów na ziemię, ale nie zrażała się i powtarzała aż do skutku. Aż będzie mogła wznieść się na jeszcze kilka centymetrów wyżej i panować nad lotem. W międzyczasie wymachiwała rączkami tak jakby chciała uderzyć przelatującą muchę koło ucha, ale bardziej koncentrowała się na locie. Po dwóch godzinach lewitowała już pół metra nad ziemią i potrafiła obracać się jak chciała. Kolejne godziny upływały na poprawieniu wysokości lotu i większych akrobacji, aż po niemal całym dniu bez jedzenia zdołała wzlecieć na dach jednego budynku i wrócić z powrotem do parku z dziecięcym chichotem na twarzy.
- Niesamowite!
Musiała jednak zejść z obłoków na ziemię i opamiętać się, żeby nie zdradzać swojej pozycji komuś niepowołanemu. Zdecydowała się przez resztę czasu przybrać bierną formę treningu, to znaczy pomedytować, aby znaleźć jak najwięcej w sobie pokładów mocy. Oczywiście nie miała jej aż tak dużo, a po pewnym czasie... przysnęła na wolnym powietrzu ze zmęczenia. Nie mniej jej wesoła minka przez sen pokazywała, że była z siebie zadowolona. Po raz pierwszy od kilku dni.

[Post treningowy]
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Lut 20, 2017 5:34 pm
Ocknęła się jakoś dwie godziny po intensywnym jak na pierwszy raz treningu i rozespana cicho ziewnęła. Po przetarciu zaspanych, żółtawych ślepi nadgarstkiem zorientowała się, że znajduje się poza legowiskiem obozowym, na otwartym terenie. A co by były, gdyby ktoś obcy ją odnalazł?! Pewnie zabiłby z zimną krwią i zostałaby z niej jedynie mokra plama! Usiadła szybko po turecku i obracała główką na boki, aby upewnić się, że nikt jej nie widzi. Uff, miała sporo szczęścia. Mimo, iż była zadowolona z intensywnego treningu, to nie może sobie pozwalać na tego typu zachowania i po prostu nie ćwiczyć aż do utraty przytomności. Chyba, że gdzieś w zupełnie bezpiecznym miejscu, ale takiego nie było na Vegecie - nie dla niej i jej podobnym.
Postanowiła na chwilkę wrócić do obozu, ale tylko po to, aby zabrać ze swojego pokoiku pamiętnik Phila i z ów lekturą udać się na zewnątrz. Wzięła zeszyt pod pachę i wolno zalewitowała na ostatnie piętro zdewastowanego wieżowca, gdzie w jednym z opuszczonych pomieszczeń usiadła z lekturą i czytała zawarte w nim porady czy postrzeżenia przyjaciela. Zawsze, kiedy zanurzała się w pamiętniku kolegi, czuła jego obecność. Jakby był tuż obok i uśmiechał się do niej tak pogodnie jak zwykle. Nie, nie mogła dalej czytać, rana po jego utracie była jeszcze za świeża. Zresztą powinna była podjąć się medytacji, aby nie mieć na przyszłość problemów ze skupieniem się podczas walki. Musiała liczyć tylko na siebie, chociaż Rada Starszych miała doświadczenie w dziedzinie walk, może doradziliby coś Yattcie?
Miała ze sobą także menzurkę połowicznie wypełnioną wodą, której napiła się z dwa łyczki. Czy jej się wydawało, czy dzisiaj upał był bardziej nie do zniesienia niż zwykle? Nawet siedząc w opustoszałym, zdezelowanym lokum odczuwała gorąc. Chyba, że to przez jej ciemne ubarwienie skóry? Możliwe, absorbowało więcej promieni słonecznych niż jasna skóra. Najwyraźniej powinna częściej szukać zacienionych stanowisk i trzymać się cienia. Będzie jej chłodniej, no i jeszcze zyska dodatkowy kamuflaż.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Lut 20, 2017 7:40 pm
MG


Yatta tak sobie egzystowała swoim Tsufulim życiem, gdy w ten na niebie pojawił się jakiś dziwny, śmieszny punkcik. Punkcik zbliżał się dość szybko. W pewnym momencie drastycznie obniżył swój lot, walnął o ziemię jakiś kilometr od Yatty. Odbił się od ziemi około siedem razy, następnie zarył w nią i przejechał dobry kawałek, zostawiając za sobą szlak. Był teraz z dwieście metrów od Yatty, i ta mogła już ujrzeć go trochę wyraźniej. Była to Saiyańska kopsuła!
That's What Yatta Saw:
Naglę statek otworzył się i ze środka wyszła zgrabna, młoda Saiyanka. Jedyne co Yatta widziała z obecnej odległości to to, że nowo przybyła trzyma się za głowę, oraz fakt, że ma długie, kręcone rude włosy. I chyba... Tak, miała na sobie Scouter. Była odwrócona twarzą w stronę Yatty, i coś na nim właśnie klikała.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Lut 20, 2017 10:34 pm
W trakcie pobieżnego analizowania pamiętnika i jego zawartości, coś odwróciło jej uwagę. Wpierw był to dźwięk przeszytego powietrza, podobnego do takiego buczenia ze świstem. Oderwała wzrok od stronic i podniosła się na równe nogi, kiedy dostrzegła kulisty kształt. Piłka? Z taką prędkością? Ale im bliżej obiekt był celu, tym mina Yatty rzedła coraz bardziej. Potem tylko było gorzej. Po awaryjnym lądowaniu, po tym jak ujawniła się pasażerka statku kosmicznego w kształcie M&M'sa aż przebiegły czarnulce ciarki po plecach i cofnęła się krok do tyłu wgłąb lokalu, w którym do tej pory przebywała.
- O nie...
Spełnił się najgorszy scenariusz. Zjawił się tu nie kto inny jak rasowy Saiyanin! A przynajmniej wedle opowiadań Saiyanie mają włochate ogony, umięśnioną sylwetkę, posiadają trochę elektroniki przy sobie... to co miała ta kobieta na głowie, i to czym wylądowała przypominało jej trochę stare wynalazki Tsufulian, ale to tylko domysły. Scouter może raz w życiu widziała w laboratorium, ale krótko, bo zaraz tata ją wygonił z pomieszczenia. Wiedziała, że Saiyanie posiadają te i inne urządzenia, wykradzioną technologię od jej ludu. Niektórzy zostali wręcz zmuszeni pracować na ich usługach i tworzyć nowe wynalazki.
Co robić, co robić? Nieznajoma patrzyła się w stronę dziewczynki, która robiła coraz większe oczy z rosnącej paniki. Czy już ją widziała? Niby miała czarny kamuflaż, ale to ustrojstwo na głowie mogło ją namierzyć! Mała spontanicznie kucnęła przy ziemi biorąc do ręki gruz i cisnęła nim gdzieś w inne miejsce, aby odwrócić uwagę Saiyanki od siebie. Musiała zmienić pozycję, zdobyć kilka sekund na jakiekolwiek przemyślenie co robić dalej. Czy wezwać pomoc, czy sama rzucić się na nieznajomą, czy tylko ją przegonić lub ostrzec? Te dwie ostatnie opcje nie były najlepsze, bo przyjezdna mogłaby wezwać posiłki i zrewanżować się za groźby. Saiyanie nie mieli litości wobec jej rodaków, dlaczego ona miałaby oszczędzić kogokolwiek? Zabili jej przyjaciela, zabili także krewnych, niech przestaną się panoszyć!
Tylko czy miała jakiekolwiek szanse?
Nigdy przedtem nie walczyła, a wymachiwanie rączek i nóżek w powietrzu to tylko niewinny trening. Jeśli nic nie zrobi z Saiyaninką, to ona zrobi porządek z ukrywającymi się Tsufulami! Gorycz rosła w młodym sercu, bo nie miała pojęcia, jak zachować się w tej sytuacji! Posiadać KI to jedno, lecz przydałaby się taktyka, siła, pomysłowość, cokolwiek więcej! Denerwowała się coraz bardziej, musiała znaleźć sposób na jakiekolwiek spowolnienie dziewczyny. Odebrać jej Scouter czy statek, którym przyleciała? Przez Scouter potencjalna agresorka mogłaby wezwać posiłki, a dzięki statkowi - ewakuować się. Ryzykowne, lecz Yatta wpierw zdecydowała się podwędzić Scouter. Szkoda byłoby niszczyć wynalazek, który mógłby Małej posłużyć za narzędzie do szpiegowania wroga.
Wykorzystała chwilę, w której Rudowłosa skręciła głowę w stronę dźwięku kamyka. O ile była tym zjawiskiem dość zaintrygowana rzecz jasna. Jakby tak było, to Yatta podleciałaby jak najciszej umiała tuż za jej plecami. Była mikro rozmiarów, toteż jedynie sygnał z tego czegoś na jej głowie mógłby poinformować o obecności Tsufulinki. A jak już była dostatecznie blisko, to wskoczyłaby na głowę Saiyanki i starała się jej wyrwać z twarzy Scouter. Być może to jeszcze bardziej rozsierdzi przybyszkę, lecz wybrała mniejsze zło. Przynajmniej tak uważała Czarnulka.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Lut 20, 2017 11:03 pm
MG


Yatta rzuciła kupą gruzu. Ta poleciała nie za daleko, ale Saiyankę to zaciekawiło. Odwróciła się w tamtą stronę i zaczęła powoli iść. W tym momencie mała tsufulka wyleciała z ukrycia i zaczęła sunąć w stronę przybyszki. Wszystko szło tak pięknie... Było tak cudownie... Gdy wtem, nagle, gdy dzieciak był kilka metrów od Saiyanki, jej scouter zapikał. Ta odwróciła się błyskawicznie i złapała Yattę za szyję.
-Ohohoho. Kogo my tu mamy, hmm? Mały tsufulek, co?A gdzie twoja rodzinka?
Nieznajoma zaprzestała chwytu. Było to co najmniej dziwne. Uśmiechała się także, i w jej głosie nie było jakiejś wielkiej nienawiści. Nagle jej urządzenie zaczęło wydawać z siebie głośne pikanie.
-Cholera!!!
Saiyanka wyłączyła scouter, złapała tsufulianke i pobiegła schować się w ruinach. Coś lub coś się zbliżało. Gdy biegła, trzymała Yattę pod pachą, twarzą w stronę przeciwną ich biegowi, przez co dziewczynka obrywała po twarzy jej latającą rudą kitą.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Lut 21, 2017 6:31 pm
O nie, nie, nieee! Nie tak to miało wyglądać! Została pochwycona jedną ręką jak robal i uniesiona ponad ziemią. Nieznajoma od razu rozpoznała przedstawiciela rasy, jaką reprezentowała Yatta. Jak kot, który niemal od razu wie, że lubi gonić myszki. W tym przypadku ruda kocica pokazała kiełki w uśmiechu i zagadnęła do Tsufulki, którą przez chwilę dusiła.
- Khrrr...
Charczała gardłowo przy mocnym chwycie za jej szyję, gdyż ją podduszała. Rzecz jasna od razu próbowała wyswobodzić się z tego uścisku, ale dopiero tajemnicze pipkanie w Scouterze i reakcja Rudowłosej sprawiło, że uwolniła żelazny zacisk. Odruchowo Mała odkaszlnęła, lecz nie zdążyła zrobić nic ponadto, a już została porwana przez tą samą wojowniczkę, która najwyraźniej czegoś lub kogoś obawiała się. Może się bać, ale czemu zabrała Tsufulkę ze sobą? Mimo wszystko nie prosiła jej o taką przysługę, zwłaszcza, że była Ogoniastą! W dodatku ta jej właśnie kita trzepała Czarnulkę po główce jak z bicza i zasłaniały widok. No i zostaną ślady na twarzy!
- Puszczaj mnie, puszczaj mnie!
Wołała Yatta wierzgając bezradnie nóżkami i rękoma, ale nic z tego - tkwiła między pachą a biodrem Ogoniastej i została zignorowana. No cóż, najwyraźniej ta, którą ją trzymała, skoncentrowała się na szybkim za...gonieniu, tak szybkim, że Małej zrobiło się niedobrze. Aż przytrzymała się mocniej ramienia Saiyanki, aby od zakręcenia się w głowie nie zemdleć Nie znała jeszcze takich możliwości sprinterskich wojowników, i to na własnym ciele.
- Trzymaj mnie, trzymaj mnie...!
Urwała nawoływanie, gdy wylądowały za uszczerbioną ścianą tak szybko, że przy lądowaniu aż kurz uniósł się do góry. Wtedy też udało się Tsufulce wyślizgnąć z rąk wojowniczki, ale nie uciekła, co zdystansowała się od niedoszłej przeciwniczki. Zagrożenie nie minęło, tylko mogło pojawiło się kolejne (jeśli to przed czym uciekały było prawdziwe, o ile to było coś złego), a skoro ta dziewczyna ją... wzięła ze sobą... to większego wyboru nie miała. Stąd zaczaiła się również za szczątkami budynku. Jednak nic nie rozumiała z tego, co wyrabiało się na tym zdezelowanym przez przeszłość kawałku miasta, a dziwne akcje Saiyanki nie pomagały w rozwikłaniu zagadki.
- Co tu się w ogóle dzieje?
Zapytała się jak najciszej umiała kobiety, którą z początku najchętniej udusiła gołymi rękami, ale teraz... nie wiedziała co o niej myśleć. Była naprawdę wstrząśnięta takim obrotem spraw, lecz tym razem była skupiona na każdym jej geście. Na każdym jej oddechu i włosku. Dziewczynka otrzepała się lekko z kurzu, co na niej osiadł przy sprincie Małpiatki i utkwiła złote ślepia na towarzyszkę z przymusu, z miną wyrażającą co najmniej lekkie naburmuszenie. W zasadzie była w kozim rogu - co by nie zrobiła, byłoby źle. Zdecydowała się zostać, lecz dla własnego bezpieczeństwa przykucnęła w ukryciu jakieś pięć metrów od Saiyanki. Żeby znów nie umyśliło się tamtej duszenie czy coś gorszego.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Lut 21, 2017 11:13 pm
MG


Rudowłosa piękność jedynie uciszała Tsufuliańskie dziecko. Kucnęły za jakimś zniszczonym murkiem. Teraz Yatta mogła się dokładniej przyjrzeć nieznajomej. Była piękna, to po pierwsze. Miała długie, kręcone rude włosy, które się gały jej pod łopatki, puszystą rudą kitę, była ubrana w dość skąpy pancerz. (Jak ten Raditza, ale bez naramienników), i czarne buty bojowe. Co jakiś czas wyglądała zza murku, wypinając tyłek w stronę Yatty i machając kitą na wszystkie strony. Nagle jej ogon stanął, najeżył się, a sama Saiyanka odwróciła się szybko i złapała Tsufulkę, chowając ją za swoim ciałem. Zza murku wyszedł inny Saiyanin, ubrany podobnie do Rudowłosej, jednak jego strój miał naramienniki. Miał krótkie, czarne i nie umyte włosy, niechlujny zarost oraz twarz całą w bliznach. Na lewym oku miał zielony scouter, a na lewej ręce blaster. Rudowłosa, niczym przyczajona kocica, wystrzeliła w jego stronę, trafiając go w twarz i zwalając mu scouter. Wyprowadziła w jego stronę serie ciosów, które dla Yatty były wręcz nie zauważalne, zlewały się ze sobą. Jej przeciwnik kontratakował kopniakiem w brzuch, odbił Saiyankę na 5 metrów po czym wycelował w nią Blaster. Już miał strzelać, gdy wtem zobaczył dziewczynkę. Uśmiechnął sie do Rudowłosej i strzelił w Yattę. Już sie wydawało, że po niej, jednak Rudowłosa szybko do niej poleciała i uratowała jej życie, zabierając ją z celownika nowo przybyłego krypto menela. Podleciała tym razem do niego, potężnym lewym prawym kopniakiem połamała mu rękę z blasterem, który upadł i potoczył się w stronę Tsufulianki. Saiyanka wzleciała w powietrzę i wystrzeliła w napastnika jednego ki Blasta, na co on odpowiedział serią pocisków. Rudowłosa próbowała do niego podlecieć, omijając pociski, jednak jednym oberwała i upadła na ziemię. Aktualnie próbowała wstać, oszołomiona, a napastnik kumulował w dłoni energię Ki. Yatta widziała blaster. Mogła zainterweniować bądź uciekać. Jej wybór.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Lut 22, 2017 6:25 pm
Milczała? Dlaczego nic nie rzekła? Przecież już miała okazję dowiedzieć się, że ma ładny głos. Zresztą nie tylko. Idealna, zgrabna sylwetka, gładka skóra, nietuzinkowe spojrzenie i marchewkowe włosy pięknie ze sobą współgrały, i nawet Yatta, która miała dopiero pięć lat, wiedziała że ma do czynienia z kimś Ślicznym. Na wzór księżniczki, tylko w wersji Saiyanki. Niby jedno z drugim powinno się gryźć, ale w przypadku Bezimiennej było inaczej. Widziała tylko, jak nieznajoma zabunkrowała się za ścianą i gdzieś zerkała przed siebie, aż do momentu zjeżenia się sierści na ogonie.
Niedługo potem i Czarnulka dała nura głową zza przeszkodą, aby dostrzec kolejnego intruza. Tym razem o wiele mniej wytwornego i można by rzec - zaniedbanego. Na pewno sporo uwagi poświęcał ćwiczeniom, bo jego agresywne ataki i gesty kierowane na Ogoniastą mówiły same za siebie. W ogóle nie tylko on dysponował siłą. Kobieta nadrabiała szybkością i zwinnością niczym kot. Ale jak w szczegółach wyglądała wymiana ciosów? Nie mogła tego stwierdzić. Oni byli tacy szybcy... Nie mogła zarejestrować ich dokładnych technik i umiejętności, tylko rezultaty, i to pewnie jedną piątą ze wszystkich. Próbowała ich śledzić, ale nie była w stanie. Niczym dziecko we mgle. Próbowała wycofać się, lecz wtedy została zauważona przez Saiyana, przed którym uciekała przedtem Rudowłosa. Zrobiła duże oczy i nie mogła drgnąć ani na centymetr, kiedy w nią celował barbarzyńca. To wstyd, że drżała ze strachu. Z opowiadań Phila życie wojownika wydawało się o wiele prostsze niż w rzeczywistości, a teraz zapłaci za to najwyższą cenę. Nie zamknęła ślepi, bo i tak nie zelży jej to śmierci. Stała jak wryta, gdy została porwana i uratowana sprzed nosa zapuszczonego wojownika dzięki Ślicznotce. Ale... dlaczego? Dlaczego to zrobiła? Gubiła się w tym wszystkim, lecz jak Rudowłosa skryła Tsufulinkę za skałą, tam siedziała grzecznie, chociaż dla pewności wolała zerkać przez popękane mury na Saiyaninów. Co powinna zrobić, skoro ewidentnie była od nich słabsza? Uciec? A jeśli tamten ponownie ją zauważył, a piękna kobieta nie dałaby rady tym razem i nie ochroniła Czarnulki? Zresztą kto powiedział, by narażałaby się po raz trzeci? W międzyczasie broń palna została wytrącona z ręki mężczyzny, który i tak nie dawał za wygraną i gnębił dalej Piękną.
Wtedy rozegrała się scena, kiedy przewagi nabrał osiłek z zarostem i posyłając swojej rywalce serię Ki Blastów. Prawie udało się kobiecie skrócić dystans do metra przed Saiyanem, gdy niestety oberwała jednym z jego ostatnich energetycznych pocisków i odrzucona do tyłu próbowała zebrać się w sobie do ataku. Tym razem to Ruda była na muszce nieznanego typa, lecz Yatta instynktownie postanowiła uratować Ogoniastą i wychyliwszy się z ukrycia porwała nieopodal leżący blaster do rączek i po krótkim przymierzeniu się nacisnęła spust. Intuicyjnie celowała w wolny, nieochroniony niczym kawałek ciała przeciwnika, aby jak najszybciej pozbyć się zagrożenia.
Wybrała za cel głowę mężczyzny.
Jeśli nie trafiła w cel, to próbowała na nowo załadować broń i oddać kolejny, może tym bardziej trafny strzał. Jeśli aż za dobrze posłała pocisk, to z wrażenia upuściła blastera z rączek i zrobiła krok do tyłu. Byłoby to jej pierwsze zabójstwo, pierwszy raz komuś odebrałaby życie, bo tak zadecydowała w chaosie. Ale naprawdę zależałoby jej na dobru tej Saiyanki z kitą, która ocaliła jej skórę. Nawet nie w imię spłaty długu, co po prostu... z przymusu. Żeby wreszcie tamta Małpa odczepiła się od niej. Czy to zachowanie oznaczałoby zdradę swojego ludu? Bo zamiast pokonać obu, z jednym z wrogów przez tą chwilę trzymała sztamę, skoro unicestwiłaby jego problem. Aż zaschłoby jej w gardle, nic nie mogłaby powiedzieć. Za dużo rzeczy się działo, których nie rozumiała.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Lut 24, 2017 7:21 pm
MG

Saiyanin upadł na ziemię, martwy. Okazało się jednak przy okazji, że blaster pobrał KI Yatty, i to całą! Tsufulianka upadła, bezwładna na wskutek szoku i braku energii. Obudziła się...Hmm. Wydawałoby się... Od razu? Leżała w rękach Saiyanki w środku ruin małego domku. Oprócz nich nie było tam nikogo.
-Hej słoneczko, obudziłaś się. Już się bałam. W końcu minęły pełne 24 godziny. Twoje Ki powinno się już zregenerować.
Posadziła dziewczynkę obok siebie.
-No dobrze, wiem że masz pewnie mnóstwo pytań. Proszę, możesz je teraz zadać.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Lut 24, 2017 9:40 pm
Śpiąc pod koniec snu w ramionach Saiyaninki, zwinięta była w kłębuszek i spała bardzo spokojnie. Jakby była rozluźniona, bo czuła się bezpiecznie. Parę razy zdarzało się jej zasnąć w objęciach taty, ale to było tak dawno, że dopiero przytulenie Długowłosej odświeżyło pamięć. Ale spała tak dość długo w bezruchu. Całe ciało mrowiło, chociaż nie brała czynnego udziału w potyczce. Gdy tylko wracała jej świadomość, dowiedziała się, że nie tylko znajdowała się zupełnie w innym miejscu niż opuszczone osiedle, które pamiętała jako ostatnie, lecz także fakt, nie była sama. W zasadzie była w rękach tej samej dziewczyny, która widząc jak mała przebudzała się, przywitała ją serdecznie wśród żywych, a od której cała zwariowana sytuacja się zaczęła. Jedno słówko, bez krztyny ironii, stało się kluczem do pobudki. Słoneczko... aż pomyślała przez chwilę o Philu, lecz zaraz ocknęła się zupełnie, gdy została posadowiona obok ogoniastej, która wyjaśniła zwięźle, że najwyraźniej powód jej snu leżał w braku Ki w organizmie. I że przespała tak całą dobę.
Czy dobrze usłyszała, że Rudowłosa martwiła się o Czarnulkę? Ale dlaczego? Może dowie się w swoim czasie, ponieważ dostała przyzwolenie na zadawanie pytań.
- M-może od początku... -splotła mocniej złączone rączki na swoich kolanach i wzięła głębszy oddech, żeby wyrzucić z siebie wszystkie pytania, jakie się zmieściły podczas nerwowej walki o życie - Kim jesteś? Co robiłaś na terenach Tsufulian? Szukałaś kogoś z moich, skoro na mój widok... no... pochwyciłaś mnie? A potem... Przed kim uciekałaś? Jak to robiłaś, że ledwo widziałam Twoje ataki na tamtym przybyszu? Czym była ta broń, z której strzeliłam? A właśnie... co się stało z tamtym i ze mną? I...
Odważyła się skierować wzrok centralnie na wojowniczkę z kitą i utkwić złote ślepia bez źrenic na jej uroczą twarz. Nie było łatwo wydusić z siebie aż tyle pytań, lecz naprawdę poczuła ulgę już z samej możliwości wyrzucenia z siebie gnębiących myśli. Zostało jej jeszcze jedno pytanie, które wreszcie zostało wypowiedziane na głos:
- ... i dlaczego mnie uratowałaś? Wtedy i teraz... Mogłaś mnie zostawić na pastwę losu, a mimo wszystko...
... nie pozwoliła umrzeć Yattcie. Przecież teoretycznie były sobie wrogie, w praktyce też dowiadywała się o zabitych po obu stronach przez bijatyki ich ludów. Nie mniej ta kobieta uratowała jej życie, i to nieraz. W imię czego? Znaczy się była jej bardzo wdzięczna, ale zdała sobie też sprawę, że nic nie liczy się w konflikcie rasowym, że tak łatwo mogła zginąć. Miała o wiele więcej szczęścia niż powinna mieć. Lekko zadrżała przy westchnięciu, a oczy odrobinkę zrobiły się wilgotne, od łez. Chociaż w tym przypadku to było niewypowiedziane słowami wzruszenie, że istnieją cuda na Czerwonej Planecie.
- ...nawet nie wiem, jak masz na imię. I jak Ci dziękować.
Spuściła łebek wraz ze speszonym, smutnym wzrokiem na swoje splecione paluszki. Bycie wojownikiem to coś więcej niż chęć walki. Trzeba umieć zmierzyć się z wrogiem i go pokonać. A tak dowiodła sobie i innym, że nie powinna była modyfikować swojego kodu genetycznego. Że miała inne powołanie, skoro nie radzi sobie w nowej roli. Ale naprawdę wierzyła, że dałaby radę coś wskórać, coś zaradzić na ten niepotrzebny rozlew krwi. O ile z początku była to czysta nienawiść wobec Saiyaninów, tak postawa Pięknej zmieniła zbyt banalny tok rozumowania.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Lut 25, 2017 8:55 pm
MG


Kobieta poczekała aż Tsufulka wszystko z siebie wyrzuci, a potem po kolei odpowiedziała na każde pytanie.
-Jestem aktualnie wrogiem publicznym rasy Saiyan, za zdradę, ucieczkę z więzienia i kradzież paru ważnych zapisków. Rozbiłam się tutaj przypadkowo, a złapałam cię bo w pierwszej chwili chciałam cię zabić, gdyż pomyliłam cię z kim innym. Uciekałyśmy przed tym mężczyzną z którym walczyłam. Nie widziałaś ich, bo jestem po prostu szybsza. Strzeliłaś z blastera wykorzystującego KI osoby strzelającej. Zabiłaś mojego przeciwnika, a sama upadłaś z braku KI. Nazywam się Yatakawa, i pracowałam nad projektem "Zero Tsufuli". W trakcie tego wszystkiego przejrzałam na oczy, wykradłam wszystkie dane i uciekłam, by jakoś zakończyć tą głupią wojne. Nie musisz mi dziękować.
Uśmiechnęła się i pogłaskała dziewczynkę po głowie.
-Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Lut 26, 2017 11:38 am
Czyli rozmawiała ze zdrajczynią własnej rasy? Jakby nie spojrzeć - to, że rozmawia jeszcze z Saiyaninką, to też była potwarz dla jej plemienia. Ale nie miała żadnej motywacji, by ją skrzywdzić, zwłaszcza, że traktowała dziewczynkę bardzo miło. Nawet uśmiech był ciepły, a wojowniczka bardzo wyrozumiała dla Czarnulki. Zasypana pytaniami wszystko logicznie tłumaczyła, na co Tsufulka skinęła główką. Chyba w większości dowiedziała się tego, co chciała. Bała się wnikać w projekt "Zero Tsufuli", bo sama nazwa była bardzo wymowna. Najważniejsze, że były po tej samej stronie barykady. I co prawda raczej nikt z jej ludu nie przyjąłby ciepło Yatakawy (tak przedstawiła się) do siebie, ale Mała nie miałaby oporów. Już dość widziała na własne oczy i poczuła na własnej skórze jej wsparcie.
Na jej głaskanie po główce zmrużyła lekko oczka, w takim łagodnym wyrazie buzi, która lekko zarumieniła się od tego bardzo miłego gestu. Zaraz też odniosła się do ostatnich słów o braku potrzeby odwdzięczenia się.
- Ależ powinnam podziękować. To nie lada wyczyn wykraść dane, które mogłyby zniszczyć Tsufulian, i uratować wroga publicznego Vegety numer jeden. Przez to też straciłaś własny dom już na zawsze. To naprawdę odważne, co zrobiłaś, Yatakawa. Oh, zapomniałam przedstawić się. Jestem Yatta.
Skłoniła się grzecznie przed Rudowłosą i lekko uśmiechnęła. Dawno nie mogła wysilić się na uśmiech, zwłaszcza po tych wszystkich przeżyciach z ponownym jej narodzeniem. Poprawiła fikuśny loczek na głowie, który ukształtował się kosztem niegdyś bujnych włosów i po pytaniu o jakieś wątpliwości czy inne sprawy ze strony kompanki z ogonem, dziewczynka energicznie skinęła głową.
- Tak, chciałabym Cię o coś poprosić.
Wyprostowała się ze skłonu i spoważniała. Prośba dotyczyła czegoś bardzo istotnego z jej punktu widzenia, a przydatnego z punktu widzenia Rudowłosej.
- Czy mogłabyś mnie nauczyć, jak walczyć? Sama widziałaś, że nie potrafiłam obronić się przed tamtym Saiyaninem, a nie chcę znów narażać siebie i Ciebie na dodatkowe kłopoty. Bo wiesz...
Z lekką niepewnością usiadła znów obok starszej koleżanki i utkwiła nienaturalne ślepia w jej prześliczną twarz. Miała naprawdę przepiękne rysy twarzy, jak modelka! Wreszcie wybąkała z siebie na początku nieśmiało:
- ...nie zawsze wyglądałam tak jak teraz. Byłam córką naukowca, ale będąc nią nawet nie miałam szansy pomocy mojemu ludowi z pewnego obozu. Śmierć moich znajomych, w tym bliskiego przyjaciela, pchnęła mnie do przeprowadzenia na sobie operacji. Tak bardzo pragnęłam pomścić zabitych, że przez ten czyn... moje ciało przeszło liczne mutacje, chyba w dalszym ciągu się mutuje... ale nie umiem walczyć, zdołałam jedynie obudzić w sobie Ki. Jakbyś mnie nauczyła, wtedy byłabym użyteczniejsza dla nas. Teraz także, tak jak Ty, przejrzałam na oczy, że kolejne zabójstwa nic nie zmienią. Nie mniej wiem, że nie obędzie się bez walki. Muszę nauczyć się bronić, obezwładniać tych, którzy chcą jedynie siłowego rozwiązania. Ja... ja nie chciałam zabić tamtego Saiyanina, tylko zranić... żeby dał Ci spokój.
Rozgadała się, lecz musiała to zrobić. Z nikim w obozie, nawet z własnym tatą, nie mogła o tym porozmawiać. Starała się nie przynudzać, wszak nie wszystkie detale powinny być wypowiedziane. Chciała tylko podkreślić, że w Yatakawie widziała osobę nadającą się doskonale na nauczycielkę. Yatta miała dopiero pięć lat, nie znała też swojej biologicznej matki, nigdy też nie miała siostry, a ojciec wyrzekł się jej. Z racji na jej wiek potrzebowała jeszcze kogoś, kto mógłby uporać się z problemami i poprowadzić ku dorosłości. Będzie starała się nie przysparzać problemów, tylko musi mieć jakieś wskazówki.
- A jeśli nie chcesz mi pomóc w treningu, to mogłabym chociaż jeszcze chwilę zostać z Tobą? Boję się wrócić do domu.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Mar 01, 2017 9:16 pm
MG

Saiyanka przemilczała większość wypowiedzi tsufulki. Po prostu nie miała nic do dodania. Gdy dziewczynka skończyła mówić, Saiyanka odpowiedziała na jej pytanie.
-Przykro mi, ale nie nadaję się na nauczycielkę. Nie jestem w stanie nikogo niczego nauczyć, to nie moje klimaty. Całe życie pracowałam samotnie, więc trudno mi się przestawić. Ale...
Przysunęła się do Yatty i przytuliła ją, wciskając wręcz w swoje piersi.
-Ale mogę tu z tobą zostać. Ile tylko chcesz.
Zaczęła cicho nucić i głaskać tsufulkę.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Mar 02, 2017 8:10 pm
Skoro nie mogła Yatakawa zostać jej nauczycielką, to trudno. Nie mogła zmusić jej do czegoś, na co ani nie miała ochoty ani predyspozycji. W sumie Tsufulka sama musiała przyzwyczaić się do towarzystwa Saiyaninki, bo przecież nigdy w życiu nie przypuszczała, że można przebywać obok siebie bez grama złości. Ba, od momentu wyjaśnienia kilku spraw Piękna stała się jej koleżanką! Nie wiedziała, że to możliwe. Nie spodziewała się też, iż wojowniczka po pierwsze wytłumaczy się dlaczego nie pomoże w treningach Małej, a po drugie zdecydowała się dodać Czarnulce otuchy w postaci przytulenia i miziania po główce. Dziewczynka uśmiechnęła się lekko i na moment oparła dużą główkę o Ogoniastą, a właściwie w jej pełne, przednie amortyzatory.
- Dziękuję.
Pochwyciła dwoma malutkimi dłońmi za jej przedramiona i wsłuchiwała się w nuconą melodię. Próbowała zgadnąć o czym była, chociaż nie przerywała chwili zapomnienia Yatakawy, bo ten utwór, mimo że nieznany, był przepiękny. Mogła zanurzyć się w nim po uszy i odpłynąć myślami. Coś prawie jak medytacja. Słuchała i starała się zapamiętać nucenie, aby w chwilach samotności móc sobie przypomnieć w ten sposób o istocie, która w gruncie rzeczy była naprawdę w porządku. Stereotypy oślepiły logiczne myślenie i chęć poprawy sytuacji między zwaśnionymi rasami.
Niczym laleczka z czarnej porcelany zasnęła nieruchomo w ciepłych objęciach Saiyaninki, chociaż tym razem drzemka nie przekroczyła pół godziny. Miała wrażenie, że męczyła się szybciej niż powinna, ale to może dlatego, że była głodna. Właśnie, wspólne polowanie na jedzenie mogłoby jeszcze bardziej zbliżyć do siebie dziewczyny. Tylko na co by upolować? Na jaszczurki pustynne? A może na coś większego?
Tak czy siak przetarła rączką zaspane oczka, po czym na przywitanie uściskała Yatakawę z wielkim uśmiechem na twarzyczce.
- Ah, aż nie chce się wstawać będąc w takiej sytuacji.
Zachichotała cicho, a gdy uspokoiła się, to Mała usiadła obok kobiety z ogonem i dodała:
- Co Ty na to, że coś razem upolujemy do jedzenia? Albo jedna upoluje, a druga pójdzie po wodę?
Ot, taka mała imprezka integracyjna.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Mar 02, 2017 9:47 pm


Yatakawa spojrzała kocim wzrokiem na Yattę.
Wiesz co... Mam świetny pomysł. Strasznie długo leciałam w tej kapsule, więc naprawde przydałaby mi się kąpiel. Zaprowadź mnie do jakiejś rzeki w pobliżu. Ty weźmiesz trochę wody do przegotowania, a ja się wypluskam, hmm?
Przeciągnęła się, zamruczała przeciągle, wzięła Yatta na barana i wyszła z ich aktualnej kryjówki.
-No, prowadź, Słoneczko.
Powiedziała, uśmiechając się do siedzącej jej na ramionach dziewczynki.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Mar 03, 2017 7:34 pm
Najwyraźniej kobieta nie była tak głodna jak Yatta, skoro miała inne priorytety. Niby słuszne, bo lot w ciasnej kapsule, do tego walka na pustkowiu pełnego brudu i kurzu musiał być nieprzyjemny dla takiej ładnej, gładkiej skórce, jaką miała wojowniczka. Że też nie pomyślała wcześniej, że Saiyanka mogła po prostu chcieć się odświeżyć po tym wszystkim, a nie siedzieć tylko w ukryciu i niańczyć Czarnulkę. A gdzie kąpiel? W największej rzece? Hm... Dziewczynce wyprawa nad wodę z początku nie przypadła do gustu, ponieważ to niebezpieczny teren i dość daleko stąd. Mogły tam być patrole Saiyan, albo coś gorszego. Nie mniej zmieniła zdanie, kiedy została nagle pochwycona i uniesiona do góry, żeby zaraz wylądować na barkach wojowniczki. Nie spodziewała się czegoś takiego, więc humorek miała od pobudki bardzo dobry i trzymał się dalej. Obawy uciekły w kąt, także pochyliła się pozytywnie nad ofertą towarzyszki.
- Dobrze, w takim razie cała naprzód!
Uniosła rączkę w geście wskazania drogi, po czym zachichotała znów, gdy znalazła się na baranach Yatakawy i robiła jej za drugą głowę z nawigacją. Co prawda rzadko zapuszczała się głębiej planety ze względu na wiek i konflikt ras, lecz czemu miałaby odmówić prośbie starszej koleżanki? I to po takim wstępie do zaproszenia do wspólnej przygody? Zgodnie z propozycją udały się nad rzekę.
Tsufulka, nim wyszły całkiem z kryjówki, wzięła i przytroczyła do siebie pusty baniak na wodę. Ale nie tylko ma zamiar wypełnić go życiodajną substancją, chciała także złapać rybki na obiad! Nie powie Yatakawie, by mogła w spokoju zażyć kąpieli.

z tematu - rzeka
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Mar 05, 2017 7:05 pm
Pędziła na złamanie karku, jak tylko mogła najszybciej. Dobrze że w miarę pamiętała, nawet na oślep, o kilku charakterystycznych obiektach po drodze, więc zdołała wrócić na stare śmieci. Nie była tu bezpieczna, lecz przy rzece też nie. Zostawiła co prawda jedzenie i picie, ale przynajmniej nie zostawiła też tam swojego dziewictwa. Rozglądała się gorączkowo za jedynym przedmiotem, który mógłby być kluczem do ucieczki od wszystkiego co złe. Od życia w piekle. Pragnęłaby wszystko zacząć od zera, być o wiele ostrożniejsza z zawieraniem znajomości, a przede wszystkim solidnie wziąć się za siebie. Trening, ćwiczenia, trening, drzemka, trening, jedzenie i tym podobne. Nie była kimś bez duszy, aby sprzedać swoje ciało za jakieś ułatwienie w drodze do przyszłości. Musiała uciec od Yatakawy, była dla niej niebezpieczna pod względem siły jak i jej psychiki.
Wreszcie dostrzegła przez łzy kulisty, kremowo-biały przedmiot większy od niej. To był statek kosmiczny, który mógł jej uratować wszystko, co pozostało i należało do Yatty. Czyli właściwie tylko nędzny żywot. Tata się jej wyrzekł, przyjaciel, który mógł nim też wcale nie być, niedoszła przyjaciółka. Nie, nie mogła już myśleć o tym, musi zostawić przeszłość za sobą. Wsiadła czym prędzej do wehikułu i zamknęła szczelnie drzwiczki za sobą. Musiała teraz znaleźć taki pilot z dwoma przyciskami, albo spróbować odpalić maszynę z konsoli pokładowej. Gorączkowo rozglądała się za czymś podobnym, co widziała w książkach na temat Saiyaninów. Masa przycisków, jedna wajcha - zdaje się awaryjna. W mig rozpoczęła klikanie wszystkich guzików, jakie znalazła i sprawdzała efekty. Najgorzej, jak otworzyła się na nowo klapa wyjścia, którą na nowo zatrzasnęła z obawy o wpadnięcie niespodziewanego gościa. Coraz bardziej poddenerwowana jednocześnie klikała po całej klawiaturze co tylko dostrzegła i czekała, aż usłyszy odpalenie silników, a potem odlot. Na razie nic z tego, wciskała wszystko co możliwe, nawet te guziki na fotelu...
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Mar 06, 2017 9:03 pm
Mistrz Gry


Yatta klikała wszystkie przyciski. I żaden nie zadziałał. Siedziała, wierciła się, klikała, denerwowała się. I wtedy rozległ się straszny krzyk. A dokładniej, straszny tylko dla tsufulki.
YATTA... SKARBEEEEEEŃKUUUUU
To Yatakawa biegła do statku w którym była Tsufulka. Była coraz bliżej, a Yatta, biedna, zaplątała się w kabelki.
Yatta... YATTA...YA-
Yatakawa była dwa metry od kapsuły... I nagle powstało wielkie Puf, a przy statku wylądowała mała, szaro-skóra dziewczynka. Fizycznie była chyba w wieku Yatty. Miała długie, białe włosy i czerwone kolczyki zapięte na uszach. W rękach trzymała długą laskę z kryształową kulą na górze.
...Eeee...Eeehee....Ja...Ci to...Wyt...łu...maczę...
Powiedziała zmieszana i zaczęła powoli się wycofywać. Yatta już nie była zaplątana.
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Mar 09, 2017 6:35 pm
O nie, o nie, o nie... Napalona Saiyanka znalazła ją! To nie było zbyt trudne, skoro przed rozstaniem wspomniała o przygodzie pojazdem kosmicznym. Mimo wszystko poplątała się tak w te kable, że nie mogła się wywinąć. Cicho pisnęła z żałości, że znalazła się w takiej sytuacji, albo że niebawem dojdzie do czegoś złego. Miała już przerażenie w oczach, lekkie łzy w kącikach ślepi, gdy nagle pojawił się kłębek dymu z charakterystycznym dźwiękiem mu towarzyszącym. Przerażenie zmieniło się w zdezorientowanie i chwilowy bezdech.
- Emm... Yatakawa? To Ty?
Zapytała z głupia, była naprawdę wstrząśnięta, lecz jak przewody krępujące ruchy Tsufulki opuściły dziewczynkę, ta otrząsnęła się i mierząc uważnie wzrokiem w nowy wygląd znanej już... kobiety... zastanawiała się z kim tak naprawdę miała do czynienia od początku ich znajomości.
- No... przydałoby się coś wiedzieć...
Niepewnie wyszła ze statku i stanęła przed nowo-odmienioną koleżanką. Trzymała dystans z wiadomego celu, ale czego nie robi się z ciekawości prowadzącej do piekła? Przyglądała się jej uważnie. Miała zupełnie inne gabaryty niż przedtem, inny wygląd, inny strój. Kim ona w końcu była? Może to jakaś demonica z możliwością zmiany wizerunku? Póki nie powie, może jedynie gdybać.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Mar 12, 2017 8:44 pm
Mistrz Gry


Nieznajoma "dziewczynka" zmieszała się lekko i spojrzała na Yatte.
-No bo widzisz... Ten tego... Umm..
Machnęła swoją różdżką w stronę Yatty, i krzyknęła
-EXPLOSION!!!
Jednak chyba jej coś nie wyszło, bo zamiast oglądać wnętrzności Yatty, mogła teraz obserwować płonący wrak saiyańskiej kapsułu. Rozpieprzyła Yattcie statek.
-Ojojojojojoj....
Znowu zaczęła się cofać, jednak upadła na zad i spojrzała z przerażeniem na Yatte. Co tsufulka jej może zrobić?
Yatta
Yatta
Liczba postów : 31

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Mar 12, 2017 9:23 pm
Noooo niieeeee... noooooooo nieeeeeeeee... tylko nie statek! W porę zdążyła odskoczyć, nim odłamki wybuchającego pojazdu zdołały ją zranić. Co to w ogóle było? Jakieś czary-mary? Ten kij z kryształem... Takiej wściekłej Czarnulki jeszcze nie widziała, chociaż to była ta chłodna (przynajmniej z początku) odmiana gniewu. Rzuciła się całym ciałem na Oszustkę i wyrzuciła z jej ręki magiczną broń, a ją przyparła do ziemi (taki miała zamiar).
Jeśli jej się udało - plan A, to zaczęła krępować ręce czarodziejce. Skrzyżowała na jej nerkach, a potem podsunęła je jak najbliżej karku, by nie mogła swobodnie nimi operować.
- Mów wszystko co wiesz. Bez sztuczek. Ładna mi Saiyaninka, która uciekła z więzienia. "Zero Tsufuli", cokolwiek co mówiłaś było prawdziwe? Nie wiem co Ty kombinujesz, ale masz mi naprawić ten statek, słyszysz? Chcę zniknąć z tej zawszonej planety, bo już mam jej dość, tak jak i Ciebie, Yatakawa. O ile tak się nazywasz...
Siedziała wciąż na jej głowie przywierając masą ciała do piaskowego podłoża, a jej ręce skrępowane za plecami, by nie mogła nimi sięgnąć po kij z kulą, który wcześniej strąciła, trzymała jak najmocniej się dało.
Jeśli się nie udało - plan B. Nie mogła przewidzieć co zrobi ta istota. Nie znała jej umiejętności, więc jak plan A zawiódł po całości, jeszcze mogło pomóc uderzenie z byka w brzuch Wiedźmy, by chociaż wytrącić ją z równowagi. Może i wtedy spadłby jej magiczny artefakt z rąk, a to już coś.
Jeśli i ten plan B nie powiódł się... na pewno starałaby się ochronić przed czymkolwiek, czym zaatakuje ją nieznane jej w końcu dziewczę o długich włosach. Nie mniej nie wiedziała, jak silna była oponentka. Jedno było pewne - Yatakawa znalazła się na czarnej liście Małej, a rozwalenie statku tylko utrzymywało ją w niechlubnym rankingu.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Mar 15, 2017 5:45 pm
Mistrz Gry


Tsufulka raz-dwa rozprawiła się z nieznajomą. Przygniotła ją do ziemi, i wyrzuciła w jej stronę dość mocny monolog. Tamta jednak w odezwie cicho zachichotała. Jej usta poruszyły się, niemo. Jeśli Tsufulka w pore spojrzałaby na wargi przetrzymywanej, zauważyła by namalowane na nich słowo, wypowiedziane dwa razy.
-Kai Kai
Yatta poczuła się tak, jakby straciła cały grunt pod nogami. Wszystko na sekunde znikło, a zaraz potem wróciło... Ale w trochę... Innej oprawie. Była na jakiejś dziwnej polanie. Można było wyczuć unoszącą się w powietrzu nutkę niebezpieczeństwa. Yatta, wciąż leżąca na Makaioshince, odleciała na 10 metrów do tyłu. Mała nieznajoma wstała, otrzepała się.
-Hym hym hym. Nie jesteś znowu taka słaba. Od dzisiaj będziesz moją uczennicą. Zrobię z ciebie prawdziwą wojowniczke. No chyba że się sprzeciwisz. Wtedy...
Makaioshinka powoli przejechała palcem wskazującym po gardle. Dość prosty znak.


~~~~~~
Yatta, z/t Polana w królestwie Makaioshinów
Sponsored content

Zniszczone miasto - Page 2 Empty Re: Zniszczone miasto

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach