Re: Pustynia

Pon Sie 31, 2020 9:35 pm

MG

Benorn i Sin weszli na pokład statku Coolera. Nie różnił się niczym od tych, które były na wyposażeniu armii Colda czy Freezera.
Sauzer póki co ignorował Sina. Nie miał zamiaru uczyć swojej popisowej techniki jakiegoś przypadkowego, nowego rekruta. Czyżby Sin musiał się najpierw wykazać na służbie? Mogło tak być, mogło tak być...
Cooler rozsiadł się wygodnie w fotelu. Po Slugu nie było śladu, więc prawdopodobnie został na powierzchni planety. Statek startował, a stojący obok swojej Lorda Sauzer, wpisał na klawiaturze odpowiednie koordynaty i na wielkim ekranie pokładowym, pojawiła się grafika planety, która nie wyglądała jak planeta.

Spoiler:

- Ostatni przystanek przed powrotem, to planeta niejakiego Zuno, o panie. - wspomniał Sauzer. Po chwili kontynuował.
- Slug mówił, że ten gość zna odpowiedź na każde pytanie. Może on będzie w stanie zaspokoić waszą ciekawość, panie. - skinął głową, a Cooler uśmiechnął się delikatnie, unosząc kąciki swych malutkich usteczek do góry. Kurs został obrany, a statek wystartował, ruszając w odległy, nieskończony kosmos.

Jakiś czas później...

Statek rozpoczął lądowanie. Miejsce to przypominało wielki park o porze jesiennej. Liście z wolna opadały, obracając się dookoła własnej osi. Właz w końcu się otworzył, a Sauzer razem ze swoim towarzyszem, Benornem i Sinem, wyszli na zewnątrz. Benorn i Sin otrzymali pancerze elitarne i scoutery drugiej klasy.

Spoiler:

Spoiler:

Przywitała ich czwórka, dość dziwnych, niskich i krągłych jegomości. Stali na drodze prowadzącej do środka pałacu. Wszyscy mówili jednocześnie.
- Nie byliście umówieni. Odejdźcie. - unieśli dłonie do góry, pokazując nieskończony kosmos.
Sauzer zaśmiał się i spojrzawszy na Benorna i Sina, nakazał im zabić lub unieszkodliwić w inny sposób przeszkodę.

Spoiler:

_____
Piszcie od razu tam, z/t -> Lądowisko

Sob Wrz 05, 2020 8:24 pm

Skończył kilka godzin później. Wcześniej, był zmęczony fizycznie, teraz doszło do tego zmęczenie psychiczne. Ciężko było mu utrzymać w ryzach swoją wyobraźnię i oddać siłę swych przeciwników 1 do 1. Do tego trzeba było dodać jeszcze ich techniki i styl walki, w efekcie czego wyszła mu niezwykle złożona i trudna do utrzymania symulacja. Pierwszego przeciwnika pokonał w jednym ciosie. Nameczanin, z którym skrzyżował ręce na planecie Namek był teraz dla niego nie więcej jak rozgrzewką, a i tym trudno było go nazwać. Drugi, żabopodobny osobnik również był jedynie workiem do bicia, choć wytrzymał przynajmniej dłużej niż jeden cios. Trzeci przeciwnik, stanowił już większe wyzwanie. Pomarańczowo skóry osobnik miażdżył Benorna i wszystkie jego taktyki, sytuacja odmieniła się dopiero gdy osiągnął swoją nową formę, wtedy role odmieniły się o 180 stopni.
Lecz to wszystko nie zadowalało changelinga. On potrzebował przeciwnika, który będzie stanowił dla niego wyzwanie. Z którym będzie mógł stawać w szranki, ktoś kto nie zdominuje go w pierwszych chwilach walki i nie da zdominować siebie. I wtedy pojawił się on. Wpierw pod postacią cienia. Jego śmiech potoczył się po okolicy rozpraszając całkiem Benorna. Zaatakował niespodziewanie. Benorn zablokował jego cios, lecz ręka drgnęła mu. Rozpoczęło się siłowanie, a postać zaczynała przybierać ludzkie kształty.
- Myślałem, że w tej formie jesteś lepszy - Drwiący głos był znajomy dla changelinga. Z cienia wyłoniła się osoba, znajoma osoba. Shisami odskoczył do tyłu, natychmiast przybierając postawę ofensywną. Pierwsze zdziwienie przeszło natychmiast, to była jego odpowiedź, to był jego wyśniony przeciwnik. Ruszyli na siebie w tym samym momencie.
Pojedynek jaki stoczyli ze sobą, był epicki, a kto wyszedł z niego zwycięsko? Niech to pozostanie tajemnicą. Wiedzcie jednak, że gdy Changeling otworzył swe oczy i powstał z miejsca, był silniejszy. Jak bardzo, spytacie zapewne? Już niedługo dane wam będzie się tego dowiedzieć.

[Zakończenie treningu statystyk]