Go down
Laptor
Laptor
Liczba postów : 213

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 09, 2020 4:46 pm
Obejrzał się na małe szkraby, które wołały irytującym głosikiem "Janemba". Ciekawa technika swoją drogą... Coś jak ta Laptora, chociaż On wybrał jednego, lecz silniejszego klona niż wariant zrobienia kilku kopii, a mógłby tak zrobić też. Janemba wydawał się dumny ze swojego dzieła. Gdy tylko powstały, Imperator zaczął przygotowywać się do wykorzystania swojego asa w rękawie, techniki opartej na grawitacji.
Oczywiście podskoczył (póki co tylko podskoczył) z całych sił w górę, by zobaczyć, czy stwory potrafią latać. Był też ciekawy ich mocy i tego czy Janemba dobrze się bawi, czy zamierza "pomóc" swoim dzieciom. Ważne było jeszcze to, że jego technika pomogła temu dziwnemu saiyaninowi, jednego gówna mniej... Metalowa puszka próbowała zniszczyć "martwych" wybuchem, jednakże z ziemi znowu wyszli nowi... Tymczasem odczuł również siłę techniki Aymi. Wszyscy świetnie się bawili... Laptor wątpił jednak w powodzenie tego planu, ostatnio sam miał ogromne trudności ze zdarciem maski, a technika nie wydawała się do tego odpowiedniejsza niż czysta siła.

Dotknął scouter, chciał zobaczyć czy jest w stanie połączyć się z kimś z zewnątrz, skoro formalnie skorupa z łańcucha została rozbita.

_______
- Przygotowanie do TW -> https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t990-techniki-laptora#14615
- Próba uruchomienia scoutera
- Analiza klonów janemby pod względem PL
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Las - Page 3 Empty Re: Las

Czw Wrz 10, 2020 8:29 pm
___Błysk i huk zagrzmiały przy aktywacji techniki i Rock zacisnęła na moment powieki, by nie oślepnąć od światła. Gdy tylko otworzyła oczy, przyglądając się temu, co zrobiła, momentalnie poczuła się, jakby jej żołądek został zawiązany w supeł. Nie, nie spodziewała się, że ujrzy Salsę zalewającego się łzami i krzyczącego z bólu, gdy pocisk energetyczny trafił go w twarz. Patrząc na łańcuszek przyczynowo-skutkowy, powinna to przewidzieć. W końcu, to była walka. O to chodziło, by zranić przeciwnika, ale do tej pory dziewczyna pozwalała sobie na dźganie innych w boki swoim kluczem francuskim... Taka sójka, nic więcej. Zranienie kogoś na poważnie nagle wywołało kwaśne i nieprzyjemne uczucie, z którego nie mogła się otrząsnąć. W pewien sposób, zrobiło się jej niedobrze na samą myśl... Spojrzała na swoje parujące dłonie zmieszana, a potem jeszcze raz zerknęła na dzieciaka, zaciskając usta w wąską kreskę. Nie, nie, przecież jest jej wrogiem, nie powinna czuć takiego żalu...
___Oh, nie... - jęknęła bezgłośnie Rock, biorąc głębszy wdech. Z jednej strony czuła okropne wyrzuty, z drugiej wiedziała, że tak postąpić musiała. Ona, albo on. Naokoło niej rozgrywała się prawdziwa bitwa, a to, że jej przeciwnik nie przeszedł od razu do ofensywy, pewnie spowodowane było jej niepozornym wyglądem. Lub jego za dużym mniemaniem o sobie, kto wie... Istniała jeszcze opcja, że przed zrobieniem z niej mokrej plamy, chciał ją zwyczajnie zmacać, stąd ta chwila zwłoki, uh. Dziewczyna nie rozumiała dokładnie tego co się działo z Time Breakersami, z przybyciem na tę planetę i tym zamieszaniem, ale rozumiała jedno – byli wrogami, których trzeba pokonać. Wszelkimi, możliwymi sposobami. Kolejny wdech i za wskazówką głosu Szesnastego, Rock uniosła obie dłonie, kierując je w stronę Salsy. Pozostali dalej walczyli... Aymi dawała z siebie wszystko, zaciekle odpierając ataki wroga, a pozostali również nie zamierzali dać się tak łatwo pokonać. Wojownicy. Saiyanie... Brakowało jej tutaj kogoś. Przypływ adrenaliny i skrajnych emocji sprawił, że łzy zebrały się w kącikach oczu Rock, ale uparcie wbijała ostry wzrok przed siebie. Hari...kot? Nie, nie, to nie tak brzmiało. Skąd to słowo nagle pojawiło się w jej głowie, nie wiedziała, ale odpędziła je, nie mając chwili się nad nim rozwodzić. Sytuacja była zbyt poważna, a ona musiała w końcu wziąć się w garść – jej wątpliwości i miękkie serce tylko mogą przechylić szalę na ich niekorzyść, prawda? Dziurki w nosie zrobiły się wilgotne, z lewej kropla krwi stoczyła się z dół, gdy, dziewczyna przestała się wahać. Zacisnęła na chwilę powieki, czując wzbierające łzy irytacji i bezsilności. - Przykro mi. - wydusiła z siebie zaskakująco zbolałym głosem, nim kolejny atak poleciał w stronę jej przeciwnika.

___Użycie Hell's Storm.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Las - Page 3 Empty Re: Las

Czw Wrz 10, 2020 10:57 pm
Nawet usiłowanie zdmuchnięcia otaczających go zombiaków niewiele dało w tej sytuacji, gdyż kolejne puste skorupy zaczęły wyłazić spod ziemi, co nie wróżyło szybkiego rozprawienia się z problemem i zażegnania tej zbędnej walki z nimi. Ich ilość nie malała, a wręcz przeciwnie. Być może jest jakieś źródło energii, które je kontroluje, przez co mogą pokazywać się w nieskończoność. Ranzoku również chciał zakończyć szybko potyczkę, jednakże Shroom nie dawał za wygraną. Co więcej, totalnie nie idzie mu ta walka, gdyż oponent skacze jak Sarenka po polu walki. Jeszcze może się okazać, że trzeba będzie potężne działa wysunąć, ażeby zakończyć tę farsę. Widział kątem oka, jak Rock radzi sobie jakoś z przeciwnikiem, więc nie musi się martwić o Jej zdrowie. Kiedy Shroom uniósł się ku górze, tak samo postąpił Blondyn, dzięki czemu być może będzie w stanie odsunąć od siebie zagrożenie od strony hordy nieumarłych. Walka z nimi mogła nie mieć po prostu sensu, skoro w takim tempie pojawiają się na polu walki. Ranzoku znalazł się na tej samej wysokości co Shroom. Przez chwilę patrzał mu w oczy i czekał na moment, żeby wystrzelić w Jego kierunku. Przyjąwszy pozycję obronną zasłonił jedną ręką, tą drugą w dłoń, w której ładował Power Blitz. Odskoczył następnie w bok i wyskoczył wprost na Shrooma wypuszczając z dłoni pociski Power Blitz w trzech sztukach, po czym szybko kumulował energię w ręce przewodniej z zamiarem wystrzelenia Photon Flash na tors przeciwnika. Sukcesywnie zbliżając się do Jego osoby, by kontynuować natarcie przy użyciu rąk i nóg w takiej ilości na jaką mógł sobie pozwolić, robiąc pomiędzy ciosami pół sekundową przerwę, na którą poświęcał właśnie ułożenie prawidłowo gardy w sposób taki, żeby zminimalizować część obrażeń.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las - Page 3 Empty Re: Las

Pią Wrz 11, 2020 9:16 pm
Shade odgrywał niezły kabaret razem ze swoim przeciwnikiem Gibletem, co stanowiło dość niezłą odmianę od powagi sytuacji i pozostałych walk, gdzie nikt raczej nie żartował, tylko nawalał się piąchami lub Ki. Najlepiej to miał Mirai, brat tej zielonej bodajże, który leżał sobie na tej cycatej demonicy i się z nią siłował. Jak nic jego ręce nie raz spadły na jej krągłe piersi czy stojący zadek... Taki to pożyje Very Happy . Tymczasem Kiblet-kun został zmieciony nagłym atakiem ze strony... Tego szarego wojownika, którego w ogóle nie znał! Nie omieszkał mu za to podziękować. - Dzięki Szary przyjacielu! Jestem twoim dłużnikiem- Następnie usłyszał słowa zielonowłosej, która przypomniała mu o fakcie Shalloto i jego maski. Odkrzyknął jej potwierdzenie, a następnie zaczął pakować energii do łapki, ile wlezie!. Zamierzał użyć swojej zielonej kuli zniszczenia, aby oswobodzić przyjaciela z łap maski! Ghaaaaaaaaaaaa!!! Kiedy nadszedł odpowiedni moment, odpalił z grubego działa i nie, nie miał tu na myśli swojej fujary. Gdyby ściągnął spodnie i zaczął machać swoją maczugą, zabiłby wszystkich na miejscu, proszę ja ciebie, toteż na razie zachowa tą broń w ukryciu.

Oc:
SSJ2- 80 Ki

Omega Blaster- 1500 Ki = 3000 Obrażeń

@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Las - Page 3 Empty Re: Las

Pon Wrz 14, 2020 12:49 pm
MG

Maska Shalotto'a pękła pod naporem dwóch technik. Saiyanin stracił przytomność i zawisł se na drzewie. Salsa se wybuchł i umarł od Hell's Stormu. Została tylko uszata czapeczka i kałuża czerwonej juchy. Laptor se podskoczył, a za nim zrobiły to samo małe Janemby. Jeden trzymał się cały czas nogawki jego spodni i nie puszczał, robiąc ze swojego ciała coś na wzór liny. Scouter pokazał PL w wysokości 3 tysięcy PL na głowę. Aha, połączył się też z bazą czy czymś tam. Był zasięg. Ranzoku wzbił się do góry, a dwa trupy trzymające go za stopy zwisały i dyndały na boki jak penis między nogami. Shroom szykował atak, ale Power Blitz blondyna był szybszy. Tors Shrooma se wybuchnął, a potem dostał piąstkami androida. I się tak cofali do tyłu, cofali, cofali, a Shroom nie mógł się wybronić, więc tylko jęczał jak mała dziewczynka. Mirai dostał kopa w jaja od Towy i teraz to ona siedziała na nim. Krzyczała coś w stylu "i kto teraz jest dziwką?". Piccolo po długiej nieobecności wpadł na środek bitki, ryjąc swoim pyskiem po glebie. Tak mu szczelił Mira, że gdyby Nameczanin miał penisa, to by się zeszczał. Shin i Chronoa nie ruszyli swoich boskich tyłków nawet o milimetr. Tylko obserwowali. Mira spacerkiem szedł w stronę Daimao, a nawet se pogwizdywał, zachowując kamienny wyraz twarzy.
Laptor
Laptor
Liczba postów : 213

Las - Page 3 Empty Re: Las

Pon Wrz 14, 2020 6:30 pm
Laptor, przyszykował się do swojej techniki. Zamierzał wykorzystać jej drugi wariant, a to oznacza, że teren walki był pod jego "działaniem". Gestem otwartej dłoni oznaczył każdego z małych Janembów oraz samego Janembe i pozostałych "złych" tzn Mirę, Towę i innych których widział. Oczywiście technika ma swoje ograniczenia, być może zadziała albo chociaż spowolni przeciwników, na niektórych z pewnością oddziałuje, jak te małe wkurzające Janemby, które wpieprzą się w glebę.
Skoro było połączenie, to miał w głowie plan B, chociaż może nie będzie On potrzebny? Zacisnął pięść, aby wszystkich móc trzymać pod mocą techniki.
- To Wy jesteście Bogami? Zbyt dumni by ruszyć dupy? - Krzyknął Laptor w kierunku Bogów. Już wcześniej sobie wyrobił o nich opinie, zwyczajnie go wkurzali... Jeżeli nie włączą się do walki, po co robić wszystko za nich? Daimao nawet walczy, jaki ma w tym cel?
- Ci wojownicy mają odwalić wszystko za was? Żałosna rasa. - Oczywiście miał na myśli Shinjinów.


_____________
TW użyte obszarowo
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 16, 2020 8:36 pm
Poskutkowało! Ranzoku nie chciał grać na zwłokę i ruszył z pełną inicjatywą. Obijając Shrooma, chłopak w pełni szykował ofensywę na oponenta. Uderzając go zarówno nogami jak i pięściami. Nie chciał mu zostawić ani chwili czasu na wytchnienie, żeby ponownie nie nawiał przy pomocy swej szybkości. W pewnym momencie, próbował zajść go od tyłu i chwytając rękoma całe Jego cielsko.  Po chwili, Ranzoku zaczął pikować ku ziemi trzymając cały czas Shrooma. Celem blondyna było wbicie przeciwnika w glebę samemu odskakując w ostatniej chwili do góry, a w miejscu, gdzie wylądował łbem oponent, Ranzoku postanowił popieścić Shrooma od góry przy pomocy Kamehameha. Mając nadzieję, że będzie to wystarczająca ofensywa, która spowoduje zażegnanie problemu Łamaczy Czasu. Przynajmniej tego jednego, ale kto wie, co jeszcze kryje się za Jego umiejętnościami. Lepiej, żeby nie trzymał czegoś konkretnego na ostatnią chwilą, gdyż dłuższa walka może źle wpływać na samopoczucie wszystkich tutaj zebranych, ale pewnie istnieją tutaj przypadki, w których wojownicy odczuwają euforię, kiedy mają okazję wybić kilka zębów przeciwnikom. Żyć, nie umierać!

Spoiler:
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las - Page 3 Empty Re: Las

Czw Wrz 17, 2020 4:47 pm
Udało się! Współpraca nienormalnie wyglądającego Super Sayanina i zielonowłosej Sayianki, przypominającej jego ziomala Brokułka doprowadziła do kompletnego zniszczenia maski Shalloto i unieszkodliwienia go. Przeklęty natychmiast wyruszył w jego kierunku, jednocześnie analizując sytuację u innych. Blondasek o imieniu Ranzoku dobrze sobie radził i gwałcił oponenta równo, Mirai dostał po jajach i został ujeżdżanym konikiem dla towy. Piccolo dostał, brzydko mówiąc, w pizdę, ta dwójka ''Bogów'' stała w miejscu i sikała pod siebie ze strachu najwidoczniej, gdyż nic nie mogli zrobić. Za to ten szary męczył się z małymi kopiami tego dziwnego, gumowego stwora, ale jak na razie mniej więcej panował nad sytuacją. CIeń gdy już doleciał do przewieszonego przez gałąź Shalloto otworzył mu siłą szczenę i wsadził do środka... Fasolkę Senzu, którą otrzymał od starego, poczciwego Korina! Potem zmusił ciało jego starego towarzysza do przełknięcia i czekał aż ten się obudzi, a pierwsze słowa jakie usłyszy brzmią tak: Stary, ale cię ciorało po tej libacji, wisisz browara mi i tej zielonej za wyciągnięcie cię z łap zła. A teraz wstawaj i lecimy z kurwami-

Occ:
Tracę Fasolkę senzu z ekwipunku

SSJ2 dalej aktywne
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las - Page 3 Empty Re: Las

Czw Wrz 17, 2020 6:02 pm

Postawiła na współpracę i jej się to opłaciło. Wystawiła Shalotta wprost pod mieniącą się zielenią technikę ciemnookiego saiyanina, samej po chwili dokładając kamehamehę prosto w maskę, która po prostu się rozpadła. Nieprzytomny przeciwnik wylądował na gałęzi pobliskiego drzewa. Ay podleciała do niego i ostrożnie ściągnęła mężczyznę na ziemię. Przy okazji sprawdziła też oddech i puls - coś tam zapamiętała z lekcji życia po tym, jak myślała, że nieprzytomny Ryu był martwy. Towarzystwo Erici naprawdę jej służyło i to mogła powiedzieć otwarcie.
Cienisty również pojawił się obok, od razu wpychając w usta przyjaciela... senzu? Więc znał się z Korinem? Cóż, to teraz najmniej istotne. Ogoniasta rozejrzała się dookoła, by rozeznać się w sytuacji. Ranzoku wciąż walczył, ale dawał sobie radę, Laptor też miał się całkiem nieźle, nawet Aiko pozbyła się swojego przeciwnika. Problemy za to mieli Mirai i Daimao. Dziewczyna wstała, zaciskając szczękę. Nadal uważała Zielonego za wroga, mimo wszystko Brejkersi stanowili chwilowo większe zagrożenie. Priorytety!
- Jak się obudzi, pomóżcie Miraiowi - rzuciła w stronę nowego kompana. Ona sama miała jeszcze coś do zrobienia. Obrzuciła Kamiego nienawistnym spojrzeniem, zaraz potem podleciała jednak do tęczowowłosej. Od razu zauważyła strużkę krwi cieknącą jej z nosa.
- Aiko-san, wszystko dobrze? - spytała z wyraźnym zmartwieniem w głosie. - Coś ci zrobił?
Wyciągnęła z kieszeni koleżanki chusteczkę i od razu przytknęła ją pod jej nos. Wtedy na placu też krwawiła, ale tłumaczyła to pojawieniem się myśli, których nie powinna pamiętać. Bo przecież straciła pamięć... z jakiegoś powodu.
- Może na razie odpocznij, dobrze? - poradziła szybko. - Udało nam się zniszczyć maskę Shalotta, jest przy tamtym drzewie razem z tym ciemnookim. Dołącz do nich, dobrze? Ja muszę... jeszcze coś zrobić...
Znów spojrzała w stronę Daimao, a wyraz jej twarzy z łagodnego i pełnego troski zmienił się diametralnie. Może i nie pałała sympatią do Wszechmogącego, ale to on stworzył smocze kule, dzięki którym jej ojciec wrócił do życia. Te same kule, które mogą też pomóc jej. Zgrzytnęła zębami. Oby tego nie pożałowała...
Złączyła dłonie przy boku, kumulując w nich błękitną energię. Kulka wręcz wyrywała się spomiędzy jej palców, kiedy szybko podleciała w stronę Miiry, wypuszczając mu falę uderzeniową prosto na twarz. Zaraz potem odskoczyła, lądując przy nameczaninie. Znów zgrzytnęła zębami, obrzucając go wściekłym spojrzeniem.
- Wstawaj! To nie koniec walki! - warknęła w jego stronę, stawiając gardę. Ten atak na pewno nie zaszkodził Brejkersowi tak, jakby tego chciała. - Co z ciebie za Wszechmogący, skoro dajesz się tak obijać?!
Gadka motywacyjna? Nie, to nie było w jej stylu, nie przy nim. Była po prostu wściekła. Na niego, że musi mu pomagać, a także na siebie, że w ogóle się na to zdecydowała. On kazał jej po raz wtóry przeżywać śmierć ojca, tego się nie wybacza. To jednak nie był czas na spory...
________
LSSJ - 600 KI
Kamehameha - 900 KI
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sob Wrz 19, 2020 12:22 pm
___Chyba... Chyba wygrała. Prawdopodobnie. Na to wyglądało... Cała zawierucha i hałas naokoło dziewczyny zdawał się na moment przycichnąć, gdy patrzyła przed siebie otępiała. Wygrała... Tylko za jaką cenę? Atak energetyczny rozgrzał urządzenie wokół jej nadgarstków, ładując silny pocisk do kolejnej, zabójczej techniki. Rock nie znała się na walce. Używała tego, co podpowiadał jej system operacyjny głosem Szesnastki – nie potrafiła określić energii Salsy – może był po części androidem, może swoją Ki po prostu ukrywał... Mógł być bardzo słaby, albo o wiele silniejszy od niej i... Po co ryzykować? Rock zacisnęła łzawiące oczy, zagryzła zęby i wystrzeliła Hell's Storm, praktycznie pozbywając się Salsy z powierzchni planety – została tylko przypalona czapeczka oraz kałuża krwi. Ten widok sprawił, że żołądek dziewczyny zwinął się w supeł, kiszki utworzyły jedną, wielką, lodową kokardę. Ramiona Rock zaczęły się trząść, dziewczyna drżała, z trudem łapiąc oddech. Bolało ją serce – fizycznie i metaforycznie. Zabiła kogoś. Czuła się tak źle z tym faktem, że aż coś w jej piersi zacisnęło się mocno. I choć wiedziała, że w tej chwili nie miała za dużego wyboru, że musiała walczyć, bo wiadomo – albo ona albo on – to jednak nadal czuła się źle. Poczucie winy wgryzło się w jej duszę i nie chciało dać jej spokoju... Nie. Nie pora na roztkliwianie się nad sobą! Rock zła na siebie szybko wytarła załzawione oczy i pociągając nosem, rozejrzała się gorączkowo. Walka trwała, nie było czasu na dalsze rozgrzebywanie swoich słabości. Dziewczyna uniosła głowę wysoko, patrząc na popękane niebo. Mruczka miauknęła coś cicho z jej ramienia i kolorowa głowa Rock przytaknęła ze zrozumieniem. Trzeba było brać się do roboty... I to migiem!
___ - Co? - wymamrotała odruchowo Rock, odwracając głowę w stronę głosu i momentalnie poczuła chusteczkę dotykającą jej nosa. Aymi. Zaraz, kiedy ona znalazła się obok niej? Też nie była w najlepszej kondycji, ale sama androidka nie czuła, że napięcie wywołało drobny krwotok i cień migreny. Ba, nie zauważała tego, co działo się wokoło niej, zupełnie jakby wpadła w jakiś trans. Machnęła drżącą ręką, bagatelizując. - Nie. Nie zdążył. - odpowiedziała sucho, choć głos przy ostatnim słowie się jej załamał. Zacisnęła mocno usta, by się nie rozpłakać, głośno napełniając powietrzem płuca. Chusteczką starła krew i gromadzące się w kącikach oczu łzy. Jej wzrok wbił się w górę, w niebo nad nimi. „Wyniki skanu, poproszę.” powiedziała w myślach głośno dziewczyna, szukając w pamięci wskazówek Szesnastego. Przypominała sobie wszystko to, o czym rozmawiali chwilę wcześniej, nim pojawił się Salsa i Ci, jak im tam było, Time Breakers... Szkiełko hologramu zamigotało, gdy Rock rozmawiała ze swoim przyjacielem, nawet jeśli to tylko system operacyjny pożyczał jego głos. Hm... Nie zwróciła zbyt większej uwagi na to, co dalej mówiła Aymi, machinalnie tylko kiwając głową, choć jej myśli pochłonęło zupełnie coś innego. Potrzebowała wyników napięcia mocy w ich okolicy oraz natężenia pola elektromagnetycznego, jeśli miałaby wyliczyć rozmiar powierzchni, jaką musieliby zniszczyć, by nie wysadzić tej planety i by bezpiecznie z niej uciec. Musiał być jakiś sposób... Mrugnęła. „Jesteś w stanie skontaktować się z Dexem?” zapytała jakby ukradkiem Szesnastkę, nie będąc pewna czy byłoby możliwe wysłać informację na Ziemię, ale czemu nie..? Póki co, Rock miała świadomość, że jest zdana na siebie, zwłaszcza jeśli chodziło o technikę i funkcjonowanie tej zapyziałej kopuły nad nimi. Zeszła z głównego pola bitwy, sprawdzając gorączkowo różne informacje na holograficznym szkiełku przed sobą. Już, już... Szukała odpowiedzi, chłonąc wszystkie informacje jakie podał jej Szesnastka oraz uruchamiając własne, szare komórki.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Las - Page 3 Empty Re: Las

Wto Wrz 22, 2020 10:40 pm
MG

Małe Janemby runęły na glebę, rozbijając się i wbijając się w nią na kilka centymetrów. Podobny los spotkał Towę i wszystkie trupy, który postanowiły wyłonić się z ziemie. Shroom również oberwał. Nie mógł się podnieść, bo Ranzoku sprowadził go na ziemię, a technika Majina uniemożliwiała mu szybkie wstanie i szybką ucieczkę czy szybki blok. Nastąpiła eksplozja, a w chwili wybuchu dźwięk całego świata zdawał się spaść do zera. Dopiero po chwili ogromny wybuch wypełnił bębenki uszne wszystkich wojowników. Gdy dym opadł, po Shroomie nie było śladu. Nie znaczyło to jednak, że zginął, choć wszystko na to wskazywało. Kamyczki opadały powoli, stukocząc przy każdym kontakcie z suchą glebą...
Towa przygniatała Miraia, więc oboje cierpieli przez technikę Majina. Słychać było ich krzyki i jęki.
Janemba, główny przeciwnik Laptora, nie upadł, ale został na tyle spowolniony, że każdy stawiany przez niego krok sprawiał, że ziemia pękała, a but zatapiał się w niej na pięć centymetrów. Z jego uszu buchała gorąca para, a na całym ciele pojawiło się mnóstwo pulsujących żył.
Jedyną osobą, która nic nie robiła sobie z większej grawitacja, był Miira. Niemniej jednak, nagła zmiana ciężaru niektórych osób wybiła go z rytmu, co wykorzystała Aymi, strzelając w niego Kamehamehą. Kolejny wybuch i kolejne trzęsienie ziemi. 
Shalotto się obudził i spojrzał pytająco  na Shade'a. Po chwili wiedział już wszystko.* Szesnasty powiedział w głowie Rock, że Ziemia znajduje się daleko, ale powinien nawiązać połączenie, gdy procent zniszczonej powierzchni będzie większy.
W tym samym czasie, wszyscy mogący czuć energię, poczuli nagły zryw mocy Haricotto, któremu towarzyszyła daleka eksplozja. Widać było ją z tej lokacji, a gdy dobiegła końca, siła Saiyanina spadła do poziomu podstawowego, czyli dużo, dużo, słabszego niż jeszcze kilka sekund temu. Niewielka, z tej odległości, dziura widniała w miejscu wybuchu. Kolejny wyłom w suficie był pozytywną i pożądaną rzeczą. W tej samej chwili Szesnasty oznajmił Rock, że sygnał przebił się przez kopułę i kontakt z Ziemią został nawiązany. Czyżby to oznaczało, że ucieczka była możliwa?
Daimao podniósł, ale nie odpowiedział na słowa Aymi. Nawet na nią nie spojrzał. Otrzepał kurz z ubrania i odpalił swoją energię. Miira też nie był zadowolony. Zacisnął mocno pięści i uwolnił swoją energię, transformując się i zwiększając swoją energię. Pancerz na jego klacie rozpadł się na małe kawałeczki. Jego włosy stanęły dęba, a ciało pokryło się czerwoną łuną.

Spoiler:

Rozłożył ręce na boki i jednym podmuchem energii wyciął wszystkie drzewa. Las zamienił się w pustkowie, a błękitne niebo zakryło się krwistą czerwienią.
______
*Shade opisuje poczynania Shalotto.
Laptor
Laptor
Liczba postów : 213

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 23, 2020 4:38 pm
Był zadowolony, chociaż spodziewał się, że zarówno małe klony jak i głupkowate zombie ulegną jego mocy, spodziewał się również, że inni przeciwnicy ulegną, ale... Nie spodziewał się, że tak łatwo pójdzie z Tową, myślał, że tylko ją spowolni, ograniczy jej ruchy. Taki wydawał się być Janemba. Miał więcej siły w sobie niż pozostali? Utrzymywał się na nogach, ale było mu ciężko... Największe zdziwienie wywołał nagły wybuch i straszny dźwięk, technika można by rzec, że już miała zostać przerwana, ale Imperator wytrzymał i zdołał ją utrzymać. Teraz jednak z wybuchającą parą ten Janemba bardziej przypominał Majina niż wcześniej... Rozglądając się zauważył, że Mira kompletnie nie robił sobie nic z techniki Szarego. Zdenerwował się jednak i przemienił... Wcześniej wszyscy zebrani mogli dostrzec wybuch energii i odczuć opadającą moc Harricota. Ciekawe co tam się działo.
- Skoro już ich trzymam, to może ktoś łaskawie zajmie się Mirą i zabiję Towe i Janembe?! - Krzyknął Laptor do pozostałych, chyba leniwych, wojowników!
Sam podchodził do małych Janembów i rozpieprzał ich głowy swoim butem, w razie potrzeby uderzał kilka razy aż ich czachy zwyczajnie pękały, a nie powinno być to trudne.

_________________
-200 ki za TW


Ostatnio zmieniony przez Laptor dnia Pon Wrz 28, 2020 3:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sob Wrz 26, 2020 8:39 pm
Inicjatywa została przejęta przez blondyna, a Shroom już nie był w stanie uciec. W glebie powstała dziura po wbiciu w ziemię kosmity. To jednak nie był koniec starcia, gdyż sam Ranzoku przypieczętował swoje zwycięstwo zjawiskową falą niebiańskiej energii. W kraterze nie zostało nic z Shrooma, chyba że w jakiś magiczny sposób ulotnił się tuż przed Kamehame. Nie wiadomo jakie asy jeszcze trzymają w rękach Ci łamacze czasu. Pozostali walczący w imię "dobra" również dawali sobie radę ze swoimi przeciwnikami. Ranzoku wciąż unosił się w powietrzu, spoglądając z góry na teren walki. Jeden z tych oponentów znacząco dawał się we znaki Daimao aż do momentu, gdy obaj uwolnili pełnię swoich mocy. Jednakże to Mira przeważał tutaj, gdyż sama Jego energia sprawiła, że otoczenie zmieniło się diametralnie pod naporem Jego energii ukazując dodatkowo Jego nowe oblcze. Tutaj już nie było czasu na żarty. Zaczęła się ostatnia walka, w której przeciwnikiem nie był jakiś tam słabiak, a wojownik, który może nieźle przerzedzić siły wojowników. Ranzoku wiedział na co się pisze, tak też postanowił dołączyć do walki. Znajdując się ponad planetą, w kierunku Miry wystrzelił pięć pocisków Accel Shot. Miał jeszcze dosyć energii, żeby kontynuować walkę, a pewnie gdy pokonają tego tutaj miłego pana, będą mogli spokojnie wrócić do domku. W dalszym ciągu obserwował i atakował z góry. W odpowiedniej chwili będzie mógł zejść na ziemię i stanąć w szranki z Mirą.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las - Page 3 Empty Re: Las

Nie Wrz 27, 2020 9:51 pm
Shade czekał spokojnie, aż magiczna fasolka zadziała i przywróci jego towarzysza do stanu używalności. Kątem oka usłyszał to co powiedziała do niego zielonowłosa, a konkretniej polecenie, aby pomogli jej bratu, czyli Mirałowi. Już miał jej powiedzieć, że nie jest jego szefem, ale ostatecznie tylko kiwnął głową. Kiedy Przywrócił kumpla do sprawności i wyjaśnił mu na szybkości całą akcję, a następnie wskazał, że lecą pomóc temu rudemu. Widząc działanie techniki szaraka, czyli coś w stylu grawitacji, czy innego gówna, rozkazał Shalloto użyć jakiejś techniki energetycznej z zaskoczenia i zwalić, he he, białowłosą, cytatą towę z ich sojusznika. Tymczasem on siedział zaraz za ziomalem i wcale nie udawał, że coś robi aby oszczędzać energię i się opierdalać obserwował sytuację na polu bitwy, aby w razie potrzeby zareagować na czas na jakąś zmienną.

Occ:
SSJ2: 80
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 30, 2020 12:56 pm
___Ziemia była za daleko... No nic. Czyżby wywiało ich na drugi koniec wszechświata? Rock gorączkowo rozmawiała z Szesnastym, próbując poskładać strzępki informacji jakimi dysponowała w jedną, logiczną całość. Otoczenie jej przy tym nie pomagało i wcale, ale to wcale nie chodziło o hałas. Raczej o to poczucie, że lada moment ktoś może spróbować rzucić się jej do gardła i walczyć z androidką, która wcale tego robić nie chciała... Cóż, to nie tak przecież, że ktoś przejmowałby się tym, co by chciała, prawda? Mrucząc cicho pod nosem całe sekwencje obliczeń, dziewczyna wpatrywała się w niebo, starając się jednocześnie być ostrożna. Jęki, wystrzały, krzyki i etc jakoś nie pomagały w skupieniu, ale wyłączyła się na chwilę, skupiając kompletnie na jednym. Jeśli... Jeśli jej podejrzenia były słuszne, to wystarczyło zniszczyć powyżej jednej trzeciej całej kopuły i wszystko nagle szlag trafi. Hm... Tylko ile trzeba wysadzić, by móc teleportować się z powrotem na Ziemię? Z tym już było trudniej, ale przygryzła wargę, skupiając się na cyfrach.
___Gwałtowny wybuch sprawił, że szeroko otworzyła oczy, odwracając się w stronę eksplozji. Szkiełko zbroi zanotowało ogromną energię, która gwałtownie opadła, acz Rock nie miała pojęcia do kogo może należeć... A może wiedziała? Coś zakuło jej serce, gdy patrzył na rozwiewający się dym oraz spadający poziom mocy na holograficznych okularach. Wyrwa w kopule sprawiła, że nagle głos Szesnastego oznajmił jej, że połączenie z błękitną planetą zostało nawiązane.
___He? - zamrugała Rock, kompletnie nie będąc przygotowana na taką informację. Otrząsnęła się zaraz, unosząc rękę w górę, by dotknąć swojej skroni. Poprosiła od razu, by Szesnasty połączył ją z laboratorium w Góskiej Bazie Milicji, a jeśli to się nie uda, niech uderza do Capsule Corp, do Briefsa. - Halo? Dex! Doktorze Briefs? Słyszysz mnie ktoś?! - zwołała, widząc jak coś skacze na szkiełu holograficznym jej okularów. Dziewczyna zmarszczyła brwi, wbijając spojrzenie w dane, któe wyświetlała jej zbroja. Na jej twarzy pojawiło się szczere zmartwienie i przejęcie. Musieli działać szybko, nie było czasu na zwłokę... - Wysyłam wam wszystkie dane jakie udało mi się pozyskać o tej planecie. Chcemy się stąd wydostać. Trzeba zniszczyć część kopuły nad nami, ale za duże zniszczenia sprawią, że wywali nas wszystkich w nicość... - potrzebny był złoty środek, coś, co sprawiłoby, że przeżyliby, nim dojdzie do nieodwracalnych zniszczeń... Kątem oka Rock śledziła walkę i nagle coś wpadło jej do głowy. Plan, plan... Podbiegła do Kaioshinów, którzy do tej pory stali jak kołki na uboczu. Bogowie, huh? Nic dziwnego, że kwestia wiary jakoś nie była jej mocną stroną... Mniejsza o to. Androidka złapała oddech, opierając dłonie o kolana by nieco zregenerować energii i zwróciła się do nich. - Jesteście w s-stanie nas wszystkich stąd przeteleportować, jak to tylko będzie możliwe..? Jeśli t-tak... - wzięła jeszcze jeden, głęboki, ale drżący oddech. - M-można wykorzystać to, że planeta zostanie zniszczona. Jeśli uszkodzimy jej kopułę w odpowiednim stopniu... Tylko trzeba to dobrze rozegrać w czasie. - dziewczyna ujęła swój podbródek, zamyślając się. - Najlepiej, gdy już nasza droga ucieczki będzie stała otworem, ktoś powinien wystrzelić jeszcze jedną technikę, by powiększyć zniszczenia kopuły. Jak tylko to zrobi, możecie przeteleportować nas na Ziemię – już bez nikogo z nas, a z samymi wrogami, powinna ta planeta zostać pochłonięta przez nicość kosmosu... - zaczęła znów cichutko do siebie mamrotać Rock. - Tylko muszę dokończyć moje obliczenia... - powiedziała, zadzierając wysoko głowę.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 30, 2020 9:35 pm

Kilka rzeczy zgrało się w czasie, ale to nawet lepiej. Najwidoczniej Laptor miał w swoim repertuarze technik taką, która potrafi wgnieść wybranych przeciwników w glebę. To nieco zaszkodziło Miraiowi, gdy technika dosięgła znajdującej się nad nim Towy, ale o to się nie martwiła. Tu pomóc mieli towarzyszący im saiyanie.
Nie wszyscy wrogowie zareagowali na technikę Szarego, mimo wszystko fakt, że większość jego sprzymierzeńców nagle została siłą ściągnięta do poziomu gruntu, rozproszyło go na tyle, że ogoniasta zdołała zaskoczyć go bezpośrednim atakiem. Dziewczyna jednak zdawała sobie sprawę, że to za wiele nie da.
Nagle poczuła gwałtowny wzrost energii ojca. W dali zauważyła też eksplozję, co nie wróżyło nic dobrego. Tym bardziej, że po chwili moc Haricotta znacznie osłabła. Skupiła się przez chwilę na tamtym terenie, nie wyczuła jednak w pobliżu saiyanina żadnych większych wzrostów energii. Czyli najpewniej zakończył swoją walkę i był teraz wycieńczony. Będzie musiała po wszystkim do niego polecieć.
Daimao wreszcie podniósł swoje zielone cztery litery z ziemi, choć nie raczył ani odpowiedzieć, ani choćby spojrzeć w stronę dziewczyny, która poniekąd uratowała mu skórę.
- Żebyś sobie czegoś nie pomyślał, nadal ci nie ufam - rzuciła w stronę Zielonego, choć wzrok skupiony miała na wstającym właśnie Miirze. - I więcej nie zaufam. Teraz jednak mamy wspólnego wroga i tylko dlatego ci pomogłam. Jasne?
Jasne, ciemne, może być nawet popielate, byle tylko do niego dotarło. Tymczasem Miira wydawał się wręcz wściekły, co szybko przerodziło się w wybuch mocy. Ay rozszerzyła w szoku oczy. Ta moc... to było coś, z czym stykała się pierwszy raz w życiu. Ten poziom ki przewyższał ją, Laptora... może nawet Haricotta. Jak niby mają sobie z czymś takim poradzić?
Skoro już ich trzymam, to może ktoś łaskawie zajmie się Mirą i zabiję Towę, Janembę i Miraia?!
To jedno zdanie wykrzyczane przez Szarego nieco zbiło ją z tropu. Dlaczego mieliby zabijać Miraia? Reszta była wrogami, ale Mirai? Nazwał ją siostrą, uważał Haricotta za ojca, czyli chyba był rodziną Ay, czego do końca nie ogarniała, a Laptor chciał go zabić?
- Ale Mirai to nasz sprzymierzeniec, dlaczego mielibyśmy go zabijać? - spytała zdezorientowana, zaraz jednak musiała się osłonić, bo Miira zaatakował, zrównując z ziemią okoliczny las.
Ay, skup się, masz przed sobą wroga, potężnego wroga. Może cię zabić w dowolnej chwili, więc się nie rozpraszaj!
Mimo wszystko czuła znaczny ubytek energii i jeśli dalej będzie szastać tak ki, długo nie pociągnie. Ranzoku zaatakował z góry, ale to za mało, by pokonać wroga. Tu by się przydał zmasowany atak... Tylko jak to zgrać? Musiała uważać, by za bardzo nie oberwać, ale też nie mogła strzelać, czym popadnie. Z drugiej strony bezpośrednia konfrontacja też nie wchodziła w grę. Skoro jej kamehameha ledwo go drasnęła, w dodatku rozjuszyła, obijanie go pięściami mijało się z celem. Na chwilę obecną pozostaje jej defensywa i próba wymyślenia sensownego planu. Gdyby chociaż ta dwójka, którą Szary nazwał wcześniej bogami, zechciała choć odrobinę pomóc, zamiast stać jak kołki i tylko obserwować przedstawienie...
________
LSSJ - 600 KI
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sro Wrz 30, 2020 10:10 pm
MG

Głowy małych Janemb przegrywały z naporem buta Laptora. Będąc jedynie czymś w rodzaju iluzji, żadna krew się nie polała, a głowy zwyczajnie wybuchły. Pękły jak przebite balony. Po chwili przestały też istnieć ciała, które rozpłynęły się w powietrzu jak dym z ogniska. 
W tym samym czasie, Rock zaczęła rozmowę z Kaioshinami. Nie robili nic, bo niewiele mogli zrobić. Chronoa stała wkurzona, a Shin przerażony. Wiadomość wysłana do Dexa dotarła. Odezwał się i przyjął do dane od dziewczyny.
- Myślę, że damy radę... Musicie wszyscy w jednej chwili znaleźć się w jednym miejscu, żebyśmy mogli objąć was teleportacją. Na pewno się uda, hm! - powiedziała Kaioshin Czasu, kiwając głową.
Daimao zerknął kątem oka na Aymi, po czym się odezwał.
- Chyba mnie z kimś pomyliłaś. Nie jestem Wszechmogącym, jeśli o to Ci chodzi, dziecko. - powiedział oschle, dodając po chwili.
- Też Ci nie ufam. - splunął z pogardą, patrząc gniewnie na dziewczynę. Spojrzał ku niebu, ponieważ... 
Ranzoku wyleciał do góry. Zebrał swoją energię z zamiarem posłania swojej ulubionej techniki, Accel Shot. Pięć promieni poleciało w stronę Miiry. Nastąpiło pięć eksplozji, jedna po drugiej. 
Shade wytłumaczył całe zajście Shalottowi, ten nie do końca jeszcze sprawny, skinął głową i przełknął tajemniczą fasolkę. Od razu poczuł przepływ energii. Czuł się jak nowy! Spiął wszystkie mięśnie i uwolnił swoją energię! złote włosy i elektryczność - tak można było w skrócie opisać jego transformację. Wystartował prosto na Towę, łapiąc ją za kawałek ubrania. Zdjął ją z Miraia, a ten odetchnął z ulgą. Łapał powietrze tak łapczywie, jak nigdy wcześniej.
- Sankyu! - krzyknął, pokazując okejkę jedną ręką, a drugą ciągle trzymając się za gardło. Delikatnie się uśmiechnął, a gdy tylko zobaczył Miirę, od razu transformował się w drugi stopień Super Saiyanina. Towa wciąż przygnieciona była do ziemi przez technikę Majina. Mirai nie mógł ryzykować. Liczyło się życie nie tylko tego świata, ale i jego. Kobieta nie mogła się bronić, więc był to idealny moment na... 
Mirai wybuchnął energią. Jego złota aura wystrzeliła do góry i... ruszył! Ziemia za nim pękała, rozstępując się na boki. Shalotto nie wiedział co się dzieje. Co więcej, gęsta aura odrzuciła go nieco w tył, ale nie wyrządziła mu szkód, gdy tylko Mirai do niego dobył. Chłopak z przyszłości pochwycił demonicę za rękę, zakręcił nią i cisnął w górę.
- C-co Ty robi... Huaa... HuuaaaAAAAaaAaaaA!! - zdezorientowana, po chwili zaczęła krzyczeć. Normalnie, wyrzucona byłaby z mniejszą mocą, ale by wybić ją tak wysoko, przy warunkach techniki Majina, Mirai musiał użyć wszystkich sił. 
- Zniknij! Przepadnij, wiedźmo!! - Super Saiyanin krzyknął i wyciągnął ręce do góry, po czym wystrzelił z nich ogromny promień, który... 

Spoiler:

...bezpośrednio trafił kobietę. Nastąpiła wielka eksplozja! Z nieba spadały kamienie, które uniesione zostały przez energię Miraia. Gdy obłok dymu i kurzu zniknął, okazało się, że... Towa również zniknęła. Czyżby to był pierwszy krok do zwycięstwa? 
Janemba kroczył w stronę Laptora. Jego ruchy były coraz żwawsze. Wyciągnął dłoń w stronę szarego, a w niej pojawił się miecz. Nie zwlekając, cisnął nim prosto w Majina, a że przedmiot nie posiadał energii ki, nie mógł być wykryty. Ostrze kręciło się i kręciło, aż w końcu trafiło! Ucięło dłoń, która odpowiedzialna była za utrzymanie techniki - czyli tę zaciśniętą w pięść.
- RRRRAAAAAGHHH!! - warknął Janemba, odzyskując pełną kontrolę nad ruchami! Rzucił się na Laptora, taranując go swoim ciałem. Nie uderzył go, ale obaj rozbili się na wzniesieniu terenu. Kto podniesie się do walki pierwszy!?
Mirai wykorzystał całą siłę, ostatnią rezerwę, więc wyczerpany, upadł na kolano i wrócił do podstawowej formy. Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na Shalotta. Ten uśmiechnął się też, a po chwili na jego twarzy pokazało się przerażenie. Splot słoneczny Miraia został udekorowany dłonią. Była to dłoń Miiry, który bez problemu przebił młodzieńca. Nie zawahał się, a jedyne co powiedział, to ciche:
- Nie wybaczę. - wyjął szybko rękę, co sprawiło jeszcze więcej obrażeń. Mirai spojrzał ze strachem na swoją dziurę w ciele, a potem zerknął na Aymi. 
- Z-znalazłem... Cię... - wyszeptał. Popatrzył na nią jeszcze kilka chwil i... upadł. Czerwona kałuża krwi zaczęła się pojawiać i z każdą sekundą zwiększać...
Laptor
Laptor
Liczba postów : 213

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sob Paź 03, 2020 7:27 pm
Małe Janemby były zwyczajnie słabe, więc nie zajęło mu długo, aby pozbyć się ich raz na zawsze. Znajdował się od pozostałych ładnych parę, paręnaście metrów, więc nie bardzo wiedział o czym gadali i o co chodziło, widział jednak pewne sceny, lecz nie skupiał się na nich zbyt długo. Zwyczajnie ich to nie obchodziło. Saiyanin posłuchał go i czym prędzej uderzył w Towę, która... zniknęła. Jednakże Mira nie był z tego powodu zadowolony, ponieważ Małpę szybko dosięgła ręka sprawiedliwości... hehe ręka...
Laptor dziwił się ciągle, że Janemba był w stanie się poruszać, toteż oznacza, że obserwował go i widział. Gdy jego przeciwnik postanowił wyczarować miecz, gdy tylko formował się w jego obrzydliwej łapie, sam postanowił coś z tym zrobić. Wyskoczył ze swojego miejsca czym prędzej i wolną ręką z całej siły miał zamiar wbić, spowolnionemu przeciwnikowi, w gardło. Nawet jeśli nie był w stanie go przebić, na pewno jest to czuły punkt... Oby. Na tym nie zaprzestał. Mocno kopnął w dłoń z mieczem, aby wypadł a potem jedną ręką i nogami zaczął obsypywać przeciwnika. Powinien być zbyt zdezorientowany, zbyt wolny, aby jakkolwiek zareagować. Swoją pięść nadal ściskał z całych sił. Czy jednak musiał? Skoro nie było już Towy, klonów, Mira porusza się jakby w ogóle techniki nie było, a jeden z przeciwników gdzieś uciekł... Laptor dezaktywował swoją technikę i wystrzelił Guilty Flasha w tors Janemby, który był doładowany 5 krotnie mocniej niż normalnie.

Swoją całą uwagę poświęcił teraz Mirze. Był ostatnim, najgroźniejszym przeciwnikiem, ale czy byli w stanie go pokonać? Czy ta walka nie powinna zaczekać? Być może Majin, Android i ta Saiyanka byliby w stanie razem coś zdziałać przeciwko tej szaleńczej mocy, którą teraz dysponował Demon.
Był gotowy na ewentualne uniki, obronę... Oczywiście, podstawową strategią było najpierw lecenie w tył, ocenienie prędkości, a dopiero potem bloki dłońmi i nogami. Zazwyczaj Laptor wtedy się bawi, sprawdza, testuje... Teraz jednak był pewny siły przeciwnika i pierwszy raz nie myślał, że może z całą pewnością pokonać przeciwnika.

JEDNAKŻE! Przecież to nie był problem Imperatora. Wysłał sygnał do bazy, do swojego "maga". Szybko rzucił tylko, że ma otworzyć portal, scouter miał funkcję zdjęć/filmu, więc to nie powinno stanowić problemu. Miał plan... W portalu wyląduje razem z Janembą. A potem ten stwór będzie mu służył, albo zginie.


@EDIT:
Wszystko od "JEDNAKŻE" dodałem po poście Ranzoku i Aymi, lecz na akcje nie ma On wpływu Razz


_______
-1000 ki Guilty Flash
- Anulowanie TW grawitacyjnej
- Jaki poziom ma teraz Mira? Tzn chodzi mi o orientacyjny PL


Ostatnio zmieniony przez Laptor dnia Nie Paź 04, 2020 8:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sob Paź 03, 2020 9:02 pm
Lądując na płaskim gruncie, Ranzoku przyglądał się owocom swojej techniki i zniszczenia jakie dokonał przed chwilą mogłyby wprawić w osłupienie. Chyba... W każdym razie, nie był pewien czy cokolwiek ta technika pomogła, gdyż Mira raczej nie wyglądał na osobę, która pozwoliłaby tak się zabić. W okamgnieniu ujrzał jak ów przeciwnik przebił Miraia na wylot. W końcu musiał ktoś zginąć. Nie było innej opcji. Sprawa stała się teraz klarowniejsza. Zabicie Miry może graniczyć z cudem, ale coś trzeba zrobić z tym fantem. Wzrok wszystkich poza Szarym Glutem, skupiony był na Mirze, który miał inny problem na głowie. Decyzje! Trzeba podjąć jakieś decyzje! Widząc, że Mira niewiele sobie zrobił z techniki Ranzoku, musiał sięgnąć po większy kaliber. Tylko co mu pozostało? Obawiał się, że Jego technika może być niszczycielska nie tylko wobec Miry, ale również dla pozostałych walczących. Ranzoku mógł jedynie iść za ciosem i kontynuować natarcie. Jednak, nie mógł szarżować. Najlepiej będzie połączyć siły, zwiększyłoby to szanse, ale póki co, tylko Half Saiyajinka mogła cokolwiek zrobić. Tak więc, Ranzoku podleciał bliżej Aymi... nie ma co ukrywać, tutaj przyda się jakaś wspólna kombinacja, obserwując ciągle Mirę, blondyn zagadał do małolaty. - Chyba musimy połączyć siły. Mogę go przytrzymać dość długo, ale potrzebujemy potężnej siły ognia. - Stwierdził, gdyż w tej sytuacji innym wyjściem jest ucieczka, ale to nie jest w stylu chłopaka. Musi dobrze rozdysponować swoje pokłady energii, pomimo że ma niby spore zapasy, ale nie wiadomo jak długo potrwa ta utarczka. Kątem oka zerkał również na Rock, gdyż ona tutaj jest w największym zagrożeniu. Był gotów na potencjalne ataki od strony Miry. Póki co to potrzebują planu. Nie można bezmyślnie strzelać kulami i falami energii. Nie wiedział jednak, jakiej reakcji się spodziewać od strony pozostałych, w końcu na ich oczach została zabita sojusznicza osoba.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Las - Page 3 Empty Re: Las

Sob Paź 03, 2020 10:51 pm
___Przeszło? Przeszło... Krótka rozmowa z Dexem pozwoliła Rock określić, na czym dokładnie stoją. No, może to był nietrafny dobór słów – na polu bitwy ilość ich wrogów znacznie zmalała, ale nie obeszło się bez szkód z obu stron. Bogowie przystali na jej plan... Teraz tylko określić ile potrzeba czasu i zniszczeń, by mogli otwarcie uciec z tej przeklętej planety... Rock zacisnęła powieki, cały czas trzymając się na uboczu. Mruczka mruczała jej na ramieniu, podczas gdy dziewczyna ujęła dłonią podbródek, wpatrując się usilnie w niebo. Liczby i wykresy skakały po jej głowie, gdy rozmawiała z Dexem i wyszukiwała coraz to nowych informacji na temat miejsca w którym akurat się znajdowali. Szesnasty pomagał, skanując teren wokół nich – dziewczyna doszła do jednego – owo miejsce nie miało naturalnej atmosfery, tworzyła ją bariera nad nimi. Jakimś cudem odizolowała ona ich od przestrzeni kosmicznej. Musiała być czymś wspomagana, bo normalnie małe zniszczenie powinno sprawić, że kawałki, jeden po drugim zostaną wessane w ciemność wszechświata... Tak solidne otwory i rysy nie sprawiły, że nawet zadrgała. Coś innego maczało w tym palce – może magia? Rock zmarszczyła brwi na chwilę, zastanawiając się nad czymś usilnie. Utrzymanie procesów myślowych nie było takie łatwe, gdy nieopodal co chwila ktoś coś wysadzał, ktoś wybuchał i lała się jucha. Na moment coś ścięło lodem krew w jej żyłach i obwodach. Może za sprawą odruchu albo przeczucia, dziewczyna mrugnęła i spojrzała w bok, akurat w chwili, gdy Miria został przebity na wylot ciosem przeciwnika... Nawet nie czuła, jak unosi dłonie do ust, by zasłonić je w szoku. Stała by tak może jeszcze chwilę, gdy w głowie głos Szesnastki nie zwrócił jej uwagi na zmianę pola elektromagnetycznego. Rock przetarła łzawiące powieki i odwróciła głowę. Płaczem im nie pomoże. W walce im nie pomoże. Musi się skupić na tym, co potrafi... A mianowicie nauce.
___„Inklinacja magnetyczna jest tu wyjątkowo silna... Jeśli indukcja elektryczna ziemskiego pola magnetycznego zawiera się w 30 do 60 mikrotesli, tutaj będzie tego dwa razy więcej...” Rock wysyłała swoje myśli Dexowi poprzez oprogramowanie, jakie wstawił w zbroję. Szesnasty pomagał jak mógł, a i tak program był kompatybilny z jej chipami... Hm, czyżby zrobił to cudeńko z myślą o niej? Dziewczyna nie wiedziała czy się cieszyć czy obawiać, ale to kwestia na później. Planeta na której była miała okropne pole magnetyczne, co wcale nie równało się polu magnetycznemu... Cała siła jaka tutaj była rozdzielała się na dwie części – na samą planetę i kopułę nad nimi. Jeśli ulegnie zniszczeniu, energia potrzebna do przytrzymania bariery nie będzie mogła znaleźć zastosowania i skieruje się na nich... Co nie było dobrym rozwiązaniem. Wróg jednak o tym wiedzieć nie musiał. Musieli odpowiednio rozegrać to w czasie. Rock poprzez okulary nakreśliła kilka wzorów, wyliczając ilość powierzchni, jaka potrzebna była do zniszczenia kopuły nad nimi. Wyglądał ona to, że wystarczy do tego 41,37 procent... Milimetr powyżej tego i wszystko trafi szlag. No i to nie tak, że mogli pstryknąć palcami i zniszczyć przeszkodę... „Szukam najsłabszych punktów w strukturze bariery. Została już uszkodzona, więc wystarczy jeden cios w strategiczne miejsce, by zniszczeń było więcej... Jak tylko je wyznaczę, dam znać reszcie, a wtedy zaatakują kopułę a bogowie nas przeteleportują na Ziemię.” Tak. To był dobry plan.
___Chyba.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las - Page 3 Empty Re: Las

Nie Paź 04, 2020 12:18 am

Tylko to jedno miała do przekazania Kamiemu. Nie ufała mu i nie miała w zamiarze więcej tego robić. Przestała szastać własnym zaufaniem na prawo i lewo. Łańcuch zaufania kończył się na tych, których lepiej znała, nie obejmował ich znajomych. Raz jeden popełniła ten błąd i została oszukana, starczy. Słowa Daimao, choć oschłe, nieco ją zdziwiły. Nie jest Wszechmogącym? Zmarszczyła nieco brwi, ale nie skomentowała tego. Nie było ku temu większego powodu. Ona nie ufała jemu, on jej, tyle.
Ranzoku przypuścił swój mały atak, w tym czasie Laptor rozprawiał się z tymi małymi stworkami stworzonymi przez tego różowego typa, zaś Shalotto i jego kompan pomogli Miraiowi tak, jak prosiła. Zauważyła też, że czerwonowłosy odpalił drugi stopień super saiyanina, by zaraz zaatakować Towę. W pierwszej chwili zakręcił nią silnie, wyrzucając następnie w przestworza, by ostatecznie zmieść ją dość potężną techniką, która zdawała się wyczerpać chłopaka. Opadł na kolana, a złote włosy oklapły, wracając do pierwotnego stanu. Jednego wroga mniej. Ay nawet uniosła kącik ust, nigdy jednak nie przewidziałaby tego, co stało się moment później.
Pierś Miraia została przebita dłonią Miiry, który znikąd pojawił się tuż za nim. Ogoniasta rozszerzyła w szoku oczy, a widziana scena pokryła się z inną, wyrytą w podświadomości - pierś Haricotta przebita przez generała sakana-jinów. Jej warga zaczęła drżeć, gdy ranny chłopak spojrzał na nią, jakby była ona jego wybawieniem. Przed oczami mignęła jej scena z lodowych gór, gdzie Mirai nazwał ją siostrą, a później Hariego ojcem. Kolejne wspomnienie, gdy patrzyła na Miraia po raz pierwszy przez kryształową kulę Arisu, zauważając, że ma on oczy jej matki. Nie rozumiała tego wszystkiego, wielu rzeczy nie rozumiała, ale świadomość, że ten chłopak ginie na jej oczach jak Hari w Pokoju Czasu, sprawiała, że jej serce pękało z bólu.
- NIEEEE! - zakrzyknęła, zrywając się z miejsca. Zielonkawa aura upstrzona wyładowaniami szalała wokół niej, gdy przemknęła między Miirą a Shalottem, pochwyciwszy upadające ciało brata. Bo był jej bratem. Pamiętała przecież, jak Ryu wspominał o swoich siostrach, nazywając siebie ich bratem. Dlaczego przypomina sobie to wszystko w takich chwilach?
Potrzebowała bezpiecznej przestrzeni, więc w locie odszukała wzrokiem tęczowowłosą i skręciła ostro w jej kierunku. Wylądowała przed dziewczyną w przyklęku, ściskając w ramionach wykrwawiającego się chłopaka. Nie zwróciła uwagi na fakt, że płacze, a całe jej ciało wręcz drży. Nie była w stanie wykrztusić z siebie choćby słowa, tak bardzo ściśnięte miała gardło. Mimo wszystko całą sobą wręcz błagała o pomoc. Nie mogła pozwolić mu umrzeć. Miała do niego tyle pytań! Chciała wiedzieć, kim jest i dlaczego jej szukał. Dlaczego nazwał ją siostrą? Dlaczego ma oczy mamy? Czemu uważa Haricotta za ojca? Skąd się właściwie wziął? Musiała poznać odpowiedzi! Ale do tego potrzebowała go żywego! Potrzebowała go! Choć to irracjonalne, chłopak wbił się w jej podświadomość do tego stopnia, że sama myśl, iż miałoby go zabraknąć, była rozdzierająca. A przecież obiecała Ari, że uratują Miraia, bo przecież był jej przyjacielem, a może nawet kimś więcej. Nie mogła pozwolić mu umrzeć.
Odłożyła go delikatnie na ziemię u stóp przyjaciółki i tych, którzy ponoć zwali się bogami. Nie znała ich, ale przybyli tu ze wsparciem, a kobieta przywróciła jej energię, doradzając... by zostawiła "tę rzecz" na później... "Tę rzecz"... Ay wyciągnęła drżącą i zakrwawioną ręką nieco przesuszoną fasolkę z kieszeni, przyglądając się jej dosłownie sekundę. Korin twierdził, że senzu jest zdolne wyleczyć każdą ranę, nawet dziurę w ciele, o ile zostanie połknięte. Tylko żeby je połknąć, Mirai musiałby być przytomny na tyle, by wpierw je przerzuć, chyba że... Wsunęła fasolkę między zęby i rozgryzła, powstałą miazgę zaś włożyła w usta brata, próbując go następnie nieco ocucić, by ją połknął. Musiał to zrobić, żeby przeżyć. Musiał!
- P-Proszę... - wyszeptała ledwo słyszalnie łamiącym się głosem. - Żyj...
Obejmowała drżącymi dłońmi jego twarz, poklepując co chwilę, choć to nic nie dawało. Dlaczego za każdym razem ktoś musi ginąć?! Dlaczego mimo tej mocy nie jest w stanie chronić innych?! Przecież tyle wycierpiała, by ją zdobyć! Ojciec mówił, że go przerosła! Że jest silna! Więc dlaczego znów ktoś ginie tuż przed jej oczyma?!
Z jej gardła wyrwał się krzyk bólu przemieszanego z bezradnością, ale też z czymś jeszcze. Mentalna klatka w jej wnętrzu zadrżała, a kraty zaczęły się wyginać pod naporem Furii. Po ciele dziewczyny skakały iskry, ziemia pod nią pękała coraz bardziej, a z gardła wciąż wydobywał się krzyk, który z każdą chwilą coraz bardziej przeobrażał się w wycie. Furia uderzała w kraty, domagając się krwi. Krwi tego, który zranił brata, który wyciskał z jej oczu łzy. Furia chciała krwi Miiry. I wtedy klatka rozpadła się z trzaskiem.
Zniknęła. Wyparowała, choć tylko pozornie. W miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu klęczała, pozostała spękana ziemia i wicher wzburzony jej gniewem. Furia zaatakowała wściekle, uderzając raz po raz z wściekłym warkotem wyrywającym się spomiędzy zaciśniętych zębów. Cios za ciosem, pięść za pięścią, kopniak za kopniakiem, a wszystko to skupione na jednym jedynym celu - Miirze. Tym, którego krwi pragnęła w ramach zadośćuczynienia. Tym, który stał się jedynym wrogiem Furii. I cała reszta, pozostali walczący, całe otoczenie - to wszystko traciło na znaczeniu. Miała jeden cel - zmiażdżyć tego, który zabił jej brata.
________
LSSJ - 600 KI
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Las - Page 3 Empty Re: Las

Nie Paź 04, 2020 9:44 pm
Sytuacja pognała z prędkością światła! Shade po dobudzeniu Shalloto wysłał go w celu uwolnienia Miraia. Udało mu się tego dokonać, a rudy dokonał czegoś, czego w sumie się po nim nie spodziewał, czyli... Zabił Towę[Pewnie pozornie]. Poziom mocy zaskoczył dwójkę Sayan, toteż Przeklęty złapał odrzuconego kamrata z czasów ''służby'' w Armii Nihiliusa Imperiusa, który ''odszedł do innego świata''. Niestety Rudzielec, zwany dalej Miraiem został przebity na wylot poprzez tego całego Mirę, czyli wielkiego złego demona, a następnie padł na ziemię. Następnie ta zielonowłosa podleciała do niego i odegrała niezłą, ckliwą scenkę. Wszyscy stanęli jak wryci i zgodnie z zasadami anime, przestali robić dosłownie wszystko i tylko gapić się na to wydarzenie... W końcu maluch eksplodował wściekłością i ruszył z szarżą na Mirę, chcąc go zmasakrować za prawdopodobne zabicie ledwo odnalezionego brata!!!. -Mała bestyjka nam właśnie zerwała się ze smyczy i zaczyna szaleć. Shallo, sprawdź stan Miraia, przeszukaj jego kieszenie, może znajdziesz u niego taką zieloną fasolkę, wtedy zmuś go do połknięcia jej. Ja postaram się pomóc jego siostrze? Uważaj na siebie brachu- Po wydaniu dyspozycji towarzyszowi boju, ruszył, aby wesprzeć zielonowłosa i walczyć z samym Mirą! Zamierzał wykorzystać jego zapewny brak uwagi na kogoś znacznie słabszego[czyli mnie] i przeprowadzić atak z zaskoczenia.

Occ:
SSJ2-80 KI
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Las - Page 3 Empty Re: Las

Pią Paź 09, 2020 12:28 pm
MG

Laptor czuł, że nie jest godnym przeciwnikiem dla Miiry. Był, niemalże, drugie tyle mocniejszy od gumowego stwora. Majin usłyszał znajomy głos w swojej głowie. To był stary, tajemniczy i bardzo podejrzany Sakanianin, niemniej jednak, wciąż jedyny przyjaciel w tej chwili. Razem z Janembą zostali przeteleportowani, znikając z więziennej planety.
Ranzoku chciał rozegrać walkę taktycznie, ale nim cokolwiek udało się ustalić, Aymi poleciała po ciało Miraia, przynosząc je do Rock i Kaioshinów. Nim udało się ustalić jakikolwiek plan, Aymi wybuchła gniewem. Rzuciła się na Miirę, a ten z początku zaskoczony, dał sobie sprzedać potężnego luja na twarz. Ciśnięty został w wystający z ziemi głaz, wbił się w niego, przebił i ostatecznie rozwalił na małe kawałki. Szurał ciałem kilkanaście metrów po ziemi, aż w końcu się zatrzymał. Wstał i odwrócił się przodem do dziewczyny, która kontynuowała swój atak. Zaczęła wyprowadzać ataki, ale Miira był szybszy. I przede wszystkim, teraz był skupiony. Do akcji włączył się Shade, który mimo interesującego planu ataku z zaskoczenia, bo Mira zajęty był Aymi, niewiele mógł zrobić. Aymi nie dawała rady, a co dopiero Shade, będący poziom niżej? Gdyby miał więcej mocy, to może... Może razem z Aymi zdołaliby wymęczyć Mirę.

Spoiler:

Scoutery Rock zaczęły skanować niebo w poszukiwaniu słabych punktów. Nic, zero, ani jednego, aż nagle...

~PIIK~PIIK~PIIK~

Urządzenie zapikało głośno, pokazując jeden punkt na błękitnym niebie. W miejscu, gdzie łączyła się iluzja jednego łańcucha z drugim. Najzwyklejszy "x", wysoko, wysoko nad głowami wszystkich!
Chronoa uśmiechnęła się, a Shin otarł pot z czoła.
- Musimy przetrzymać Miirę, ale potrzebujemy naprawdę mocnego wojownika, który będzie mógł iść z nim ramię w ramię, gdy reszta zacznie atakować słaby punkt. Kluczowym jest, żebyście stali wszyscy blisko nas, żebyśmy mogli z Shinem przenieść was w tym samym czasie. - Chronoa zacisnęła swoje pięści, patrząc jak Aymi i Shade bezradnie starają się trafić Mirę. W tej samej chwili, Shade oberwał z liścia w lewy policzek i upadł na glebę, mocno się w nią wbijając. Aymi dalej napierała i nie przestawała. Jej siła rosła z każdą sekundą, rzucając jej przeciwnika w coraz większe problemy. Skończyło się taneczne wymijanie bez walki. Teraz trzeba było zbijać pięściami nadlatujące ciosy wojowniczki. Zbijać i atakować! Czoło poszło w ruch. Zielonowłosa poczuła się tak, jakby pękła jej czaszka. Z jej czoła polała się krew, a czoło Miiry było jedynie zadrapane.
- Musimy użyć Potar! - krzyknęła Chronoa, skupiając swoją uwagę na Ranzoku, jedynym wojowniku, który w tej chwili nie nacierał na Mirę. Zdjęła oba kolczyki i rzuciła je w stronę blondyna.
- Ty zakładasz na lewe ucho, a... - tu urwała, bo nie było drugiego kandydata do fuzji. Rozejrzała się dookoła i opuściła ręce bezradna, dopowiadając tylko:
- ...drugi na prawe... - beznadziejna sytuacja! Mirai leżał nieprzytomny, Shade leżał pod gruzem, Aymi zajmowała Miirę, a Rock nie była wojowniczką. W dodatku Daimao stał jak wryty, nie wierząc już chyba w zwycięstwo. Shalotto rzucił się do walki, zastępując Shade'a.
Jaką decyzję podejmie Ranzoku? Nie ma czasu! Potary? Inny plan? Co robić!?
_____
Laptor z/t, wybierz miejsce.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Las - Page 3 Empty Re: Las

Nie Paź 11, 2020 8:22 pm

Furia wrzała. Pałała żądzą mordu do tego stopnia, że nic nie było w stanie jej teraz zatrzymać. Pierwszy cios wszedł gładko, posyłając przeciwnika na skały, ale już leciała za nim. Dogoniła go i zalała falą wściekłych ciosów, on jednak skupił się na niej i bez trudu ich unikał. Kątem oka dostrzegła drugiego wojownika, który również nacierał na białowłosego, dla niej był jednak przeszkodą, zawadą. Miira był jej zdobyczą, jej celem. Tylko jej należała się jego krew, jego życie. Gdyby tylko jeszcze dał się trafić raz a porządnie...
Jej moc rosła, czuła to całą sobą. Z każdą chwilą uderzała silniej, mocniej, precyzyjniej, a przeciwnik nie mógł już z taką łatwością unikać jej ataków. Nie zorientowała się nawet, gdy dodatkowa przeszkoda zniknęła, oddając jej pełne pole. Cios za ciosem, nacierała z całą skumulowaną w sobie zaciętością, z całą wściekłością. Furia była w swoim żywiole - siała zniszczenie. Miira blokował i zbijał kolejne uderzenia pięści i nóg, kiedy nagle zaatakował. Poczuła silne uderzenie w głowę, które nieco ją zamroczyło. Przez krótką chwilę miała przed oczami tylko czerwień. Taki cios jednak nie mógł powstrzymać Furii!
Krok w tył, zaparcie na podłożu - to wystarczyło, by zachować równowagę i powtórzyć natarcie. To nic, że krew zalewała jej oczy. To nic, że wciąż nie mogła dobrze trafić przeciwnika. Zawyła wściekle i raz jeszcze rozpoczęła szarżę. Szybkie uderzenia, coraz szybsze, coraz mocniejsze. To jeszcze nie był koniec, nie mógł być. To ona będzie górować w tym starciu! Ona posmakuje krwi Miiry! Ona go zniszczy! Jego życie należy do niej! Furia rozgniecie go własnymi rękami! Jeszcze tylko... troszkę...
________

LSSJ - 600 KI
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Las - Page 3 Empty Re: Las

Pon Paź 12, 2020 8:18 pm
___Czyli... Czyli co się praktycznie działo? Wydarzenia rozwijały się takim tempem, że trudno było nadążyć za czymś innym, niż jej własny tok rozumowania. Androidka patrzyła na przewijające się po szkiełku dane, gdy zadzierała głowę, wbijając wzrok w niebo. Uporczywe pikanie i migająca strzałka wskazały miejsce na sklepieniu nieba, tuż nad nimi. Rock patrzyła na krzyżujące się tam dwa, grube łańcuchy, oceniając ich umiejscowienie względem reszty kopuły i planety na której się znajdowali... Wyglądało na to, że to faktycznie był ten słaby punkt, którego tak potrzebowali! Tylko co teraz... Zerknęła niepewnie w bok, tam gdzie wciąż trwała krwawa jatka. Przed nimi leżało ciało nieprzytomnego, rannego Mirai... Po poinformowaniu bogów o znalezieniu słabego punktu nieba, Rock przyklękła przy chłopaku, patrząc na jego przebitą pierś. Jeszcze żył, ale jak długo to mogło potrwać..? Dziewczyna uniosła dłoń dostrajając hologram na swoich oczach, a potem przypomniała sobie o swojej skrzynce na narzędzia. Rozejrzała się, próbując namierzyć ją gdzieś tutaj... Acz równie dobrze mogła dawno zostać zmieciona z powierzchni tej planety którymś atakiem energetycznym.
___''Czy w ekwipunku zbroi znajduje się coś, co jest w stanie pomóc rannemu?'' zapytała Rock systemów operacyjnych. Nie była lekarzem, była mechanikiem – ale to mechanicy właśnie uratowali jej życie, modyfikując jej organizm. Wątpiła, by była zdolna zamienić Mirai'a w androida, to nawet nie było jej celem – ale jeśli jakimś cudem uda się jej zatamować krwawienie, kupić mu tyle czasu, by mógł trafić na stół operacyjny na Ziemi... Przebity został przez sam środek splotu słonecznego, czyli przez kręgosłup, tuż pod klatką piersiową i mostkiem... Nie było tam serca, ale sam zniszczony rdzeń kręgowy był sporym problemem. Mimo to... Mirai nie był człowiekiem, tyle dziewczyna zdążyła pojąć. Miał w sobie krew Saiyanów, a Ci zdawali się co dzień patrzeć śmierci w oczy i zapraszać ją do tańca, niemniej... Jeśli tylko będzie mogła, postara się mu jakoś pomóc. Tak skupiona, jednym uchem Rock słuchała tego, co mówiła Chronoa. „Mocny wojownik”, huu..? - A Haricotto? - zapytała machinalnie Rock, nie rejestrując nawet, że te słowa padły z jej ust. Usłyszała swój głos, dziwiąc się, temu co powiedział. Skądś to imię znała, kojarzyła, ale dlaczego tak automatycznie powiedziała je na głos? Nie zdążyła się zastanowić, bo ponownie, ostry ból wbił się w jej czaszkę. Syknęła zaciskając powieki i masując skroń, obcierając spod nosa kolejną krople krwi. Coś pod grubą wartwą niepamięci próbowało się wyrwać, lekceważąc migreny, jakimi częstowało dziewczynę – dawne wspomnienia... Może kryło się za nimi coś naprawdę ważnego? Rock nie do końca chciała je rozgrzebywać, uznając tamte za zamknięty rozdział – ale to nie tak, że była w stanie ignorować ten ból i niespodziewane myśli nagle pojawiające się w jej głowie.
___Nieważne! To było nieważne... Musiała się skupić na pomocy innym. Jeśli Szesnasty nie będzie miał dla niej żadnych wskazówek, jak może pomóc Mirai'owi, z ciężkim sercem będzie musiała go zostawić i postarać się, by wspomóc w jakiś sposób resztę. Musiała coś wymyślić, musiała... W końcu to był jedyny sposób, w jaki mogła się tu przydać.
Sponsored content

Las - Page 3 Empty Re: Las

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach