Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Pustynia Empty Pustynia

Pon Cze 08, 2020 8:01 pm
Ogromna część planety, jaka pokryta jest tylko i wyłącznie piaskiem. Noce bywają tutaj bardzo chłodne, zaś dnie mogą okazać się zabójcze. Słońce pali niemiłosiernie, dodatkowo nagrzewając piasek, który parzy podczas bezpośredniego kontaktu ze skórą.
Mimo tych ekstremalnych warunków, te tereny zamieszkałe są przez zwierzęta. Jedne mniej, drugie bardziej groźne...

Niebo pokryte jest ogromnymi łańcuchami, zawiązanymi ze sobą i rozchodzącymi się we wszystkich kierunkach.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Wto Cze 09, 2020 11:25 pm
Kenzuran starał się pchać jak najmocniej swoją technikę, która miała sprowadzić Daburę na glebę, lecz ten niestety znowu zaczął się znęcać nad Gutsem i ponownie ciachnął go swoim ostrzem. Wkurzony Złotowłosy starał się dopychać swoją umiejętność, tak by pieprzony demon poczuł smak mocy Kosmicznych Wojowników. Niebieskooki niestety nie wiedział jak długo musi kupować czasu tamtego rodakowi, którego imię brzmiało Haricotto. Wreszcie poznał jego imię dzięki temu dziwnemu głosowi w swojej głowie, ale za chwilę zauważył że zielonoskóry zaczął coś działać i wykorzystał jakąś technikę przeciwko Królowi Demonów. Po dłuższej chwili starania się przebicia przez defensywę rogacza, obok Mężczyzny z utraconym ogonem, pojawił się jakiś mroczny cień, który zaczął gadać znajomo, to był głos tego całego bladego bożka! Wojownik sobie go przypomniał, dostanie od niego jedzenie i zbroje, ale niestety nic nie odpowiedział, ale ochoczo kiwnął głową, bo chciał się pozbyć ich wspólnego wroga jak najszybciej. Nie minęło zbyt wiele czasu i ten cały zielony przybysz bardzo głośno zakrzyknął do pobratymca Syna Kellana, żeby rzucił tą potężną kulę, to było niesamowite i pierwszy raz widział coś takiego na oczy. Brat Klen nie mógł uwierzyć, że ktoś może posiadać z jego rasy tak straszną oraz wręcz boską umiejętność, która może rozprzestrzenić się na tak ogromną wielkość.

Młody Saiyanin za chwilę dostrzegł, że wielka kula leciała w stronę Króla Demonów, dlatego wiedział że przerwie swoją technikę, kiedy ta zbliży się na daną odległość. Po przeleceniu kilkunastu metrów, wielka biało-niebieska kula wreszcie dotknęła bariery demona i ta po chwili pękła, czyli im się udało! Kenzuran poczuł silny podmuch i odczuł na sobie jak zostaje z dmuchany przez wiatr potężnej techniki Haricotto, będzie go potem musiał zapytać co to za umiejętność. Złotowłosy lecąc pod dziwnym kątem, poczuł jak wyrzuca go w tył i pada na ziemię obok trzeciego rodaka, który także jest wycieńczony, wraz z nim powracają do swoich czarnych włosów. Łapiąc porządne oddechy, Czarnooki odezwał się w stronę tego całego pobratymca, który rzucił tą wielką kulą mocy w stronę ich przeciwnika:
-D-dobra robota....Hari... - rzekł do niego, a potem za chwilę nie mogło być zbyt długo wesoło. Wojownik sporzał w bok i ujrzał jakiś dziwny fioletowy okrągły portal, który pojawił się obok nich, gdyż jeszcze ten cały zielonoskóry znajdował się tuż obok Saiyan-jinów. Mężczyzna z utraconym ogonem starał się podnieść, ale nie czuł się na siłach, był przemęczony przez walkę z Gutsem oraz walkę z Daburą, ale dostrzegł że kolega Hariego wyruszył na nowo przybyłych nieznajomych. Bardzo szybko został spacyfikowany i nie mógł ruszyć swoim ciałem, Syn Kellana bacznie wszystko obserwował. Poczuł za chwilę na sobie jakąś dziwną aurę, która otoczyła jego ciało i za chwilę wraz z trzecim pobratymcem zostali wrzuceni do tego dziwnego magicznego przejścia w jakieś nieznane im miejsce.

Brat Klen zostając przeniesiony wraz z dwoma towarzyszami pokoju, poczuł że pod jego dłońmi znajduje się piach? Pomyślał przez chwilę, że może znajdują się na czerwonych pustyniach planety Vegety, ale jednak ten był innego koloru. Kenzuran starając się podnieść swoje cztery litery, chwiał się dość mocno na nogach i starał się utrzymać równowagę. Robiąc co w swojej mocy, przyklęknął na jedno kolano i starał się znaleźć tych oprawców, którzy ich tutaj przenieśli. Niestety po nich nie było śladu, zaś wokół był tylko sam piasek i nic więcej. Czarnowłosy zaczął się rozglądać i spoglądając na górę, zobaczył na niebie jakieś dziwne stalowe łańcuchy, ale nie wiedział o co z nimi chodzi.
-Haricotto i ty zielony towarzyszu, spójrzcie w górę....tam są jakieś łańcuchy! - pierwszy raz spotkał się z takim fenomenem. Nigdy nie wiedział lewitujących łańcuchów, które mogą się utrzymywać nad planetą, to było coś nowego dla niego. Padając ponownie na swoje pośladki, Czarnooki nadał spokojnie oddychał, ale rzekł w stronę obrońców planety:
-Ty zielony, jak ciebie zwą...Nie usłyszałem chyba twojego imienia, Ja jestem Kenzuran. - pokazał na siebie kciukiem, a potem poważnie się uśmiechnął. Teraz oczy Mężczyzny z utraconym ogonem spoglądały na rodaka, który też był zmęczony, ale musiał z nim porozmawiać:
-Jesteś naprawdę niesamowity, Haricoccie. Jeśli uda nam się przeżyć, mam nadzieję że ty będziesz mi w stanie wytłumaczyć jak osiągnąć tą długowłosą formę....mój towarzysz Guts ukrywał ją przede mną kiedy walczyliśmy....uraził moją dumę.... - pięści zacisnęły się automatycznie, czuł potężny gniew w stronę swojego rodaka, który mu był najbliżej.

Starał się ochłonąć, ale przypomniał sobie jedną pewną rzecz, dlatego wolał uprzedzić rodaka w czarnym topie i powiedzieć mu co następuje:
-Muszę niestety cie ostrzec, Haricotto. Guts nie jest taki sam jak kiedyś, opanował go Tsuful i zapewne nadal w nim siedzi, dlatego ze mną walczył, ale dziwnym trafem mnie oszczędził, ciężko mi w to wszystko uwierzyć, ale to co mówię jest prawdą. Przeczuwam, że ten szary pasożyt żywi się na nim, a kiedy z niego wyjdzie, może coś nieprzyjemnego stać się na waszej Ziemi. Moim aktualnym zadaniem było odnalezieniem mojego towarzysz Ranczoku...Ranzaku? Androida z którym w ramię ramię walczyliśmy przeciwko Armii Czerwonej Wstęgi. Zły doktor Gero zagroził nam, że powróci z jakimś perfekcyjnym androidem, mówię ci to bo może go znasz, a co z tym zrobisz to twoja sprawa... - powiedział, a potem jego plecy samoistnie opadły i położył się na piasku. Czuł się teraz jak taki jeden osobnik, który nienawidził piasku, bo wchodził w każde zakamarki ubrania oraz zbroi. Był ciekaw jak to się wszystko potoczy i co się z nimi teraz stanie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sro Cze 17, 2020 12:32 pm
Genki Dama rzucona i... niespodziewane przeniesienie. Haricotto podniósł się na nogi. Zaczął rozglądać się dookoła, ale jedynie co widział, to ogromny teren pokryty piaskiem. W zasięgu wzroku nie było nic, a jedyną atrakcją były dziwne, zawiązane ze sobą łańcuchy, które zdobiły błękitne niebo.
- Nie podoba mi się to... - powiedział pod nosem, dalej się rozglądając, jakby szukał jakiegoś punktu odniesienia. Łatwo przyszło mu domyślenie się, że opuścił Ziemię i znalazł się na nieznanym sobie terenie.
Paikuhan i Kenzuran również tu byli. Haricotto skinął głową do tego pierwszego, co miało oznaczać, by miał się na baczności. Ten drugi zaczął coś mówić, wychwalać Saiyanina, na co Fasola uśmiechnął się delikatnie.
- Nie znałem wcześniej Gutsa, nie mam pojęcia, jaki był. Ale... Dzięki. Chyba. - Haricotto skinął głową do Kenzurana. Zaraz ponownie wszedł mu w słowo, gdy przekręcone zostało imię Ranzoku.
- Ranzoku. Nie Ranzaku. - poprawił go, a zaraz się roześmiał. Westchnął ciężko i pokręcił głową na boki. Spojrzał wysoko w niebo, na mieniące się łańcuchy, które prawdopodobnie pilnowały ich i uniemożliwiały jakąkolwiek ucieczkę.
- Oi, Kaio-sama! Kikoemasu ka?* - zapytał, kierując swe słowa bezpośrednio do Króla Światów. Miał nadzieję, że ten usłyszy i odpowie na nurtujące pytania.

Start treningu
_____
*Ej, Kaio! Słyszysz mnie?
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Pią Cze 19, 2020 3:36 pm
MG MODE

Cała trójka została przeniesiona na pustynie. Znaleźli się na planecie, gdzie nieboskłon jest oplątany dziwnymi łańcuchami o niespotykanej jak dotąd wielkości. W każdym razie, Saiyajini wraz z Paikuhanem myli sami, a pod nimi gorący piasek. Póki co nie zapowiadało się na nic złego, lecz na jak długo taki stan rzeczy pozostanie?
- Paikuhan. -
Odpowiedział Kenzuranowi, który również był zdziwiony obrotem sytuacji. Pomiędzy Saiyajinami rozpoczęła się pogawędka, która raczej niczego nie wnosiła tutaj. Pomimo prób komunikacji z Kaio, wszystko milczało. Nic się nie działo i nie było nic słychać. Zielonoskóry kolega wykonał pierwsze kroki, ażeby przeprowadzić rozpoznanie terenu, lecz widać było, iż pustynia ta nie miała końca. Jednakże, to właśnie Paikuhan poczuł jak przez Jego ciało przechodzi dreszcz. Wyczuł tajemniczą energię. Nie wiedział do kogo należy, lecz był na podobnym poziomie co sam przybysz z zaświatów.
- Miejcie się na baczności! Coś silnego się zbliża! -
Wrócił na miejsce zaraz obok Haricotto oraz Kenzurana. Był gotów stanąć w ich obronie, gdyż Saiyajini byli nieco wycieńczeni walką z Daburą. Ciekawe jednak czy grozi im jeszcze większe niebezpieczeństwo niż sam Król Demonów? Może warto podjąć jakieś akcje?
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Nie Cze 21, 2020 5:23 am
Kenzuran wreszcie poznał imię zielonego przybysza, nazywał się Paikuhan. Niestety nie dowiedział się zbyt wiele od tego drugiego Saiyan-jina, którego imię brzmiało Haricotto. Wytłumaczył tylko, że przedtem nie znał jego towarzysza Gutsa oraz podziękował, zawsze jakiś pozytywny gest. Czarnowłosy nawet nie spodziewał się, że wreszcie przypomni sobie imię androida, którego nigdy nie mógł zapamiętać, najwyraźniej miał słabość do puszek, to pewnie przez tą Armię Czerwonej Wstęgi, nie przepadał za nimi. Ranzoku....to imię na pewno zostanie w głowie Czarnookiego do końca, to był jedyny mechaniczny znajomy, który nie zachowywał się jak to całe RR, miał serce i wiedział jak nim kierować. Mężczyzna z utraconym ogonem odpoczywając trochę, podniósł wreszcie na nogi i dostrzegł, że jego rodak zaczyna mówić w górę do jakiegoś Kaio-samy? Nie znał gościa, mało go to jednak obchodziło, najwyraźniej miał jakieś kontakty z osobami, które potrafiły mówić chyba na daleką odległość, kolejna dziwna technika zapewne. Wojownik starał się nie zaprzątać tym głowy, gdyż za chwilę Paikuhan powiedział im, że jacyś nieprzyjaciele zmierzają w ich kierunku. Synowi Kellana oczywiście się to nie podobało, dlatego też przeszedł na formę Super Saiyanina, bo nie tracił na niej swojej energii, dzięki pełnemu opanowaniu tej przemiany do perfekcji.

Brat Klen wiedział, że jeżeli to będzie miał być jego koniec, tym razem nie może uciec jak z planety Vegety, musi zostać i walczyć jak prawdziwy kosmiczny bojownik! Kenzuran wie, że jeśli dojdzie do walki, zginie jako prawdziwy czystokrwisty Saiyan-jin, jego miłość i wielka chęć do walki pcha go przodu i nigdy nie ulegnie przed nowymi przeciwnikami! Spoglądając jeszcze w stronę Haricotta, rzekł w jego stronę:
-Jeśli miałbym tego nie przeżyć, dorwij doktora Gero....powstrzymaj go przed przyjściem z jego perfekcyjnym androidem i powstrzymaj Gutsa i jego Tsufula...taka jest moja prośba do ciebie....rodaku... - mówiąc to, spojrzał się przed siebie, tam gdzie spoglądał Zielonoskóry. Oczywiście jego pobratymiec może go nie posłuchać, nie musi zaakceptować tej prośby, zrobi co uważa za słuszne. Złotowłosy zbliżył się do Paikuhana i przybrał pozycję obronną, będąc gotowy na natarcie ze strony napastników.

OOC:
SSJ ON
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia Empty Re: Pustynia

Pon Cze 22, 2020 11:54 am
Kaio-sama nie odezwał się. Haricotto westchnął cicho, nieco zawiedziony. Nie mógł jednak winić Króla Światów o milczenie. To miejsce było dziwne, wiec to prawdopodobnie przez to nie mógł skomunikować się ze swoim mentorem.
Paikuhan rzekł, że ktoś się zbliża. Haricotto pozazdrościł tej umiejętności. Powinien się jej w końcu nauczyć, by przestać polegać na innych. No cóż, może kiedyś, może kiedyś...
Przemienił się w Super Saiyanina pierwszego poziomu. Na szczęście, był do tej formy przyzwyczajony, więc nie męczył się będąc pod jej wpływem. Złota poświata spowiła jego ciało, a czarne włosy przybrały kolor zgodny z roztańczoną aurą.
Haricotto stanął obok Paikuhana, na równi, by pokazać mu, że to nie on będzie ich bronił, tylko będą walczyć ramię w ramię, jak równy z równym. Skinął do niego głową i uśmiechnął się delikatnie.
- Daijobu.* - powiedział na głos, chcąc choć trochę uspokoić sytuację. Zawsze należało mieć odrobinę nadziei, nawet w najgorszych czasach.
_____
*Będzie dobrze.
Koniec treningu.
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Wto Cze 23, 2020 3:56 pm
MG MODE

Cała trójka przyjęła pozycję obronną nie znając nawet zamiaru zbliżających się gości lub gościa. Jak to mawiają, przezorny zawsze ubezpieczony, to samo było w tym przypadku. Nie wiedzieli co czyha za rogiem, a dziwna zakapturzona postać zbliżała się do wojowników. Nie śpieszył się, jednakże widząc innych osobników, przyspieszył tempo i chwilę później znalazł się naprzeciwko Nie - Świętej trójcy.
- Oh. Widzę, że nie jestem tutaj jedyny. -
Rzekł tajemniczy Jegomość z białym płaszczem na sobie, zakrywając również twarz pod dziwną maską. Spojrzał na każdego z osobna i zobaczył, iż byli gotów do walki, ale czy taki jest Jego cel?
- Hola, hola! Nie szukam guza. Was też porwał jakiś dziwny portal? -
Zapytał przyglądając się ich działaniom. Paikuhan wydawał się podejrzliwy, wiec trzymał rękę na pulsie aczkolwiek tajemniczy pan w białym odzieniu na dowód nieagresji podniósł dłonie do góry. Nawet ten czyn nie zmienił nastawienia Zielonoskórego. Może to i lepiej? W każdym razie wszystko wyglądało tak tajemniczo i dziwnie. Pozostaje jednak reakcja dwójki Saiyajinów, ale czy na pewno warto zaryzykować podniesienie rąk na przybysza w razie ofensywy? Przekonajmy się.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Wto Cze 23, 2020 10:58 pm
Kenzuran widząc, że jego rodak także wszedł na wyższą formę, czyli pierwsze stadium Super Saiyan-jina, wiedział że może być nieciekawie. Niestety Złotowłosy nie posiadał scoutera, gdyż jeden sam zniszczył, ponieważ uważał że nie będzie mu potrzebny, a drugi wybuchł przy odczytach mocy...dość wysokich odczytach, jak jeszcze był na Ziemskiej planecie. Za chwilę jakaś dziwna i podejrzana zakapturzona postać doleciała do nich i wypowiedziała się w ich stronę, stwierdzając że nie jest tutaj sam. Już sama zakryta twarz oraz kaptur sugerowało tym, że Niebieskooki wraz z dwójką swoich towarzyszy, nie mogli mu za bardzo ufać. Mężczyzna z utraconym ogonem chciał już ruszyć, ale jednak jego ciało zawahało się przez chwile i ponownie się odezwał w ich stronę, ze nie szuka tutaj żadnych walk i wypytywał o dziwny tajemniczy portal. To była prawda, ale skąd mieli pewność, że mogli mu ufać. Wojownik wzdychając pod nosem pokręcił chwilo nosem, a potem wypowiedział się w jego stronę:
-To prawda, wyrzucił nas tutaj portal...mimo to....przynajmniej zdejmij maskę, żebyśmy mogli wiedzieć kim jesteś. Podniesienie rąk w górę nic ci nie da, chyba że chcesz komuś oddać energii albo co... - oczywiście ostatnie zdanie nawiązywało do zbierania dużej ilości Ki przez Haricotta. Mówiąc to, Syn Kellana odsunął się kilka kroków na bok i postanowił usiąść po turecku. Był nadal zmęczony, ale jego stadium Super Saiyanina nie przeszkadzało mu w jego innych działaniach.

-Jeśli przybysz jest niegroźny, odsapnę jeszcze chwilę, ta cała walka mnie wykończyła... - mówiąc to, tak naprawdę chciał tylko zmylić nowo przybyłego zamaskowanego jegomościa. Wiadomym było, że Brat Klen chcę nauczyć się panować lepiej nad swoją mocą.
Wojownik postanowił także bardziej zbliżyć się do stania się silniejszym ale tak naprawdę nie musiał się ruszać, dlatego też położył jedną dłoń na drugą, łącząc je tylko kciukami i wypuszczał i wpuszczał raz na jakiś czas powietrze. Wypuszczał oczywiście ustami, a wciągał je swoimi nozdrzami, które jako tako jeszcze były za bardzo nieprzestawione, to zawsze mogłoby się zmienić. Miał zamiar dokładniej zapoznać się ze swoją własną energią, nie mógł być w tyle, chciał w jakiś sposób dorównać swojemu towarzyszowi, nie wiedział czemu z nim przegrał. Starając się kontrolować swoją energię wewnętrzną, nie dopatrzył się jednej rzeczy, niezbyt potrafił kontrolować energię poza swoim ciałem, musiał okiełznać wszystkie jej aspekty, więc musiał dążyć jeszcze głębiej, w jeszcze większe mroki swojego ciała. Starając się nad nią zapanować, Niebieskooki chciał wypuścić tak energię, by ta nie została zauważona przez trójkę znajdujących się obok niego osób, ale raczej to był kiepski pomysł.

Domyślał się, że to raczej nie przejdzie, skoro nawet jego transformacja mu przeszkadzała, to wyrzucanie energii na lewo i prawo tak samo mu będzie nie na rękę. Młody Saiyanin tym razem kierował się tylko obwodem swojej całej sylwetki, to właśnie tam wypuszczał bardzo małe źródła ki, które nie były zauważalne gołym okiem, o to właśnie chodziło w kontroli ki. Zapamiętał lekcje jaką nauczył się od Nameczan, mimo iż praktycznie z nimi tak długo nie przebywał oraz nie rozmawiał, ale pokazali mu coś cennego. Syn Kellana dostrzegł w Guru tylko jedynie ulepszenie jego mocy, ale ten jednak pokierował go zupełnie innym torem i to właśnie może chodzić o lepszą kontrolę jego energii, musi jeszcze bardziej zagłębić się w jej rdzeń i bardziej nad nią panować. Ponownie wypuszczając głębsze oddechy, Kenzuran za chwilę będzie całkowicie otoczony przez mikroskopijne kuleczki jego własnej energii, która będzie lepiej opanowana oraz gotowa na poruszenie w dane miejsce, szybciej oraz lepiej! Złotowłosy za chwilę poczuł jak jego energia delikatnie bucha i odczuwa ja na swoim ciele, co było dosyć dziwnym uczuciem. Wiedział przecież że okiełznał jej dziki chaos w jego własnym wnętrzu, ale teraz znów musi zapanować nad nią poza jego własnym ciałem. To tak jakby walka z koncentracją, ale nie może się poddać, wreszcie wywodzi się z dumnej rasy wojowników! Wojownik siedząc tak naprawdę już długo, czuł także że jego ciało wypoczywało, ale najchętniej także by coś zjadł, oczywiście przeczuwał że Haricotto oraz reszta nic nie mieli do jedzonka. Mężczyzna z utraconym ogonem wzdychając pod nosem, wypoczywał oraz nadal skupiał się na swoim celu, czyli nad zapanowaniem nad własną energią, która za chwilę dotrze do jego pasa.

Młody Saiyan-jin jako tako już sobie radził, ale odczuwał delikatnie zmęczenie oraz krople potu, które skapywały z jego czoła, przez tą jego całą koncentrację w danym miejscu. Nie mógł się wycofać, już za chwilę mikro energetyczne kule ki znajdą się tam gdzie ostała się jego część dolnych ubrań, teraz albo nigdy! Syn Kellana wreszcie wypuścił ostatni tak jakby medytacyjny dech i otworzył oczy, mając nadzieję że opanowując kontrolę ki na połowie swojego ciała, wzmocni jego wszelkie rzucaniem technik przeciwko swoim przeciwnikom. Wiedział, że jeszcze wiele przed nim do nadrobienia, ale czy się będzie tak łatwo poddawał jak kiedyś, oczywiście że nie! Brat Klen nie może sobie pozwolić na żadne porażki, oczywiście teraz dostał solidna lekcję od swojego rodaka, ale prędzej czy później jego kolega będzie go prosił o pomoc, nadejdzie taki dzień. Kenzuran tak siedząc, otarł pot z czoła i jeszcze na koniec swojego medytacyjnego treningu, był ciekaw czy może ktoś mógłby mu coś załatwić do jedzenia. Brat Klen otwierając ponownie oczy, zerknął w stronę tutaj zebranych osób i zapytał się ich o następujące zdanie:
-Macie może coś do jedzenia....trochę jestem głodny....ale jeśli nie to zrozumiem... - mówiąc to, wiedział że jeszcze jedzenie, które spożył Na Namek powoli przestawało go utrzymywać przy zdrowych zmysłach. Teraz Złotowłosy musi bazować na swoich technikach oraz transformacjach, by walczyć z jeszcze potężniejszymi przeciwnikami, nie mógł zawieść siebie oraz swojej rodziny, która tak naprawdę mogła być już dawno martwa.

TRENING: KONTROLA KI II
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Czw Cze 25, 2020 2:21 am
TRENING NA SUPER SAIYANINA TRZECIEGO POZIOMU

Kenzuran tak siedząc i zapoznając się coraz bardziej ze swoją wewnętrzną mocą zwaną "Ki", wreszcie powstał z piasku. Złotowłosy delikatnie zaczął się rozciągać, nie wiedział co ich tutaj czeka, byli w naprawdę nieznanym im położeniu, przeniesieni przez jakiś dziwny mroczny portal, który po krótszej chwili zniknął i znajdowali się właśnie....gdzie dokładnie? Niebieskooki nie wiedział gdzie się dokładnie znajdowali, nieznany im jegomość także przybył przez portal, ale ich sojusznik Paikuhan nie ufał mu, to było oczywiste. Wojownikiem jednak szarpało coś innego, zazdrość, wielka furia panująca we wnętrzu jego serca, która nie dawała mu spokoju, która musiała być zaspokojona...właśnie tym treningiem!  Jeśli nikt nic nie powiedział w stronę Mężczyzny z utraconym ogonem, ponownie rzekł do swoich towarzyszy następująco:

-Słuchajcie, nie oddalajcie się stąd, ja odejdę kilkanaście kroków...muszę o czymś pomyśleć... - powiedział to jak gdyby nigdy nic, a przecież byli w jakimś nieznanym miejscu, on rozumu nie miał?! Najwyraźniej Syn Kellana kierował się tym razem czymś innym, czymś co zbyt długo mąciło w jego głowie, musiał się wyzbyć tych wszystkich negatywnych emocji i osiągnąć to co osiągnął jego towarzysz, musiał stać się lepszy niż on. Brat Klen spacerując sobie i czując piaszczysty teren pod swoimi butami oraz delikatną bryzę, która muskała jego policzki, wreszcie zatrzymując się na około 50-100 metrów od pozostałej trójki zebranych jegomościów. Kosmiczny Wojownik wzdychając pod nosem, spojrzał na nieboskłon na którym były te dziwne stalowe łańcuchy, gdyż na takowe wyglądały i nic z tego nie rozumiał. Najpierw musieli się uporać z jakimś Królem Demonów Daburą, On oczywiście był tylko kulą u nogi. Nic nie mógł zrobić, tylko jedynie jego towarzysz oraz ten cały Haricotto, mieli wystarczają moc do pokonania go. Zacisnąwszy swoje dłonie, Kenzuran zaczął cały drżeć z całej tej wściekłości, że zawsze musi być tym trzecim, albo nawet jeszcze gorzej. Pamiętał tą dziewczynę, która osiągnęła jakąś monstrualną transformacje, także była silniejsza od niego i po prostu walnęła go jak gdyby nigdy nic, dwa razy go upokorzyła! Złotowłosy ze wściekłości zacisnął zęby i otoczył się na początku zwykłą aurą, która jeszcze tak dziko nie szalała po piaszczystych terenach i nie rozsiewała wszędzie wokół piasku, na razie wszystko się zaczęło unosić. Niebieskooki czując jak jego krew zaczyna buzować, coraz bardziej się wkurzał, chciał odzyskać Gutsa, chciał odzyskać najbliższą mu dotychczas osobę, ale to wina tego całego Tsufula, pieprzonej szarej brei która namieszała mu w głowie! Nachylając się praktycznie nad piasek, Wojownik musiał przymknąć delikatnie oczy, gdyż jego moc coraz bardziej zaczęła szaleć na nieznanych piaskach i rozpraszała się na coraz większy obszar. Wreszcie coś pękło w Mężczyźnie który stracił swój ogon, przeszedł bowiem na Super Saiyanina drugiego poziomu, zapewne trójka jego znajomków mogła to poczuć, w sumie to dwójka. Trzeci osobnik nie wiadomo był po czyjej stronie, czy przynależał do tego Króla Demonów, który poległ, czy może jednak będzie wspierać ich, ciężko było to określić. Syn Kellana jednak nie miał zamiaru o tym myśleć, nadal czuł się upokorzony, gdyż wtedy na Namek, ten dziwny Saiyanin z Czarnymi włosami i czerwonymi końcówkami, od tak sobie osiągnął Drugie Stadium transformacji, a nie wyglądał na takiego. Za dużo osobników stawało się silniejszych, Brat Klen nie chciał być na dnie tego łańcucha pokarmowego. Wiedział, że czeka go powrót na Ziemie, musi wspomóc swojego mechanicznego kumpla Ranzoku. Tak! Wreszcie imię Androida zostało zapamiętane przez Kenzurana, dzięki rozmowie z Haricottem, którego też nie dawno poznał. Teraz nie mógł się wycofać z obietnicy, będzie musiał wrócić na Niebieską planetę by powstrzymać Perfekcyjnego Androida o którym tak głośno gadał doktor Gero. Więcej.....Złotowłosy potrzebował więcej mocy....aż wreszcie ryknął....
-KSOOOOOOOOOOOO TANEEEEEEEEGAAAAAAAAAAAAA! - potężna moc wreszcie wybuchła z jego ciała, coraz  częściej wyładowania elektryczne tańczyły na jego sylwetce. Nie odczuł, że możliwe jego włosy zaczęły się tak jakby wydłużać bardziej na jego plecy oraz kierować w dół jak jego kręgosłup. Niebieskooki w ogóle nie odczuwał zmiany w jego własnych kłakach, ale odczuwał dziwne uczucie, jak jego wnętrze wybucha i wraca wspomnienia na swoją rodzinną planetę, gdzie dużo trenował z Ojcem oraz własną Siostrą.

"Czas: Przeszłość"

"Trzynaście Lat Wcześniej"

"Planeta Rodzinna": Vegeta"

"Lokalizacja Mieszkalna": Dom Rodziny Shigeki"

Kolejny dzień witał na szkarłatnej planecie o nazwie Vegeta. Jej nazwa została zmieniona, kiedy została podbita, przedtem nazywała się planetą "Plant". Bójki w miasteczkach były tutaj codziennością, wreszcie rasa Saiyan wywodziła się z konkurowania i rosnącą siłą, by zawsze kogoś przewyższyć. Przenieśmy się jednak do domu rodzinnego Kenzurana, który jako dzieciak żył w delikatnym luksusie oraz spokojem. Matka Protagonisty, Ilene szykowała właśnie jakieś dobre mięso na obiad, zaś Ojciec naszykował jakieś sztućce i nakrył do stołu. Młodziutki Saiyanin właśnie bawił się ze swoją o dwa lata starszą siostrą Klen, ale tak naprawdę zawsze chodziło o mordobicie. Można byłoby rzec, że ich zabawa wynikała z treningu i pokazywania kto tutaj jest górą. Matka Kenzuran przez większość czasu była traktowana jako mieszaniec, gdyż jej Córka miała niebieskie tęczówki od urodzenia, czyżby kolejna wada genetyczna? Kellan natomiast oczywiście zawsze pogroził pięścią tam gdzie trzeba, by dali spokój jego kochanej żonie, ponieważ musieli zrozumieć że to nie była jej wina, że urodziła córkę z innym kolorem tęczówek. Ojciec Kenzurana starał się wpiąć na szczyt, był bliski do osiągnięcia rangi generałów, ale nadal był jednak Średniej klasy wojownikiem, nie przeszkadzało mu to jakoś. Rozumował fakty, że nie tolerują tutaj za bardzo innych ras, musieli niestety wytrzymać z Tsufulianśkimi żołnierzami, którzy praktycznie dosyć często ich atakowali. Ilene powoli kończyła przygotowania do stołu, dlatego też Mąż powędrował do ogrodu, żeby zawołać dzieciaki.  Siostra Kenzurana natomiast po dobrym sparingu, posadziła swoje cztery litery pod drzewem i odpoczywała, przypominając sobie kiedy sadziła nasionko ze swoją kochaną Matulką. Była niestety niemile widziana przez większość innych saiyańskich dzieci, przez jej "inność", czyli inny kolor tęczówek.

Musiała sobie jakoś z tym radzić, jak ktoś jej nie szanował, prała go na kwaśne jabłko, nie dawała sobie w kaszę dmuchać i dzięki temu, rósł jej szacunek w hierarchii saiyańskich dzieci. Matka biorąc porządny tasak, zaczęła kroić mięso, zaś wreszcie Ojciec wyszedł na zewnątrz i machnął dłonią by dzieciaki przyszły na obiad. Za chwilę cała czwórka siedziała przy stole i jadła jakieś porządnie dobre mięso, ale ciszę skończyła się kiedy Mężczyzna tego domu przemówił do swoich pociech:

-To jak moi mali rozbójnicy? Co planujecie robić jak już dorośniecie, hmm? - zapytał i zaczął przełykać kolejny kawałek soczystego mięska. Klen przez dłuższą chwilę się zastanawiała, dlatego wyprzedził ją jej młodszy brat i rzucił pierwszy swoimi następującymi słowami:
- Ja oczywiście mam zamiar udać się do Akademii, by zostać najsilniejszym żołnierzem! Oczywiście po to by chronić naszą czerwoną planetę, Vegete! - uśmiechnął się dumnie i mocniej zacisnął dłonie na widelcu oraz nożu. Kellan usłyszawszy te słowa, przełknął kawałek dania i naprawdę porządnie się uśmiał, tylko co go tak rozbawiło?

-Synek, ty to potrafisz naprawdę rozśmieszyć! Nie dość, że nie dorównujesz swojej siostrze do pięt, to jeszcze śmiesz twierdzić, że zostaniesz "Obrońcą Planety"? Obrona naszej rodzinnej karmazynowej planety to poważna odpowiedzialność, możesz stracić przy tym swoje życie! Oczywiście możesz kogoś narazić także na śmierć, jeśli nie będziesz odpowiednio silny... - powiedział i pamiętał sytuacje, jak na którejś z misji stracił straty w swoim oddziale i jeden z jego członków nieprzyjemną śmierć na pół, zostając pochłonięty przez potężną Skolopendrę. Przez chwile była cisza, wszyscy byli zajęci jedzeniem swoich posiłków, aż tu nagle ponownie padło pytanie w stronę Siostry Kenzurana:

-No Córciu, a ty co planujesz robić, jak już wejdziesz w dorosły kobiecy wiek, hmm?? - Najwyraźniej Staruszek zawsze stał za swoją "córeczką", tak jak się to najczęściej określa. Młoda Saiyanka z wadą tęczówek przekąsiła mięsko i wypowiedziała się:

-Co planuje...nie wiem tego jeszcze...Na pewno opuszczę Vegete. Nie jestem tutaj ani mile widziana ani....wybaczcie i bez obrazy, ale nie chcę być masą mięśni, stworzoną tylko do walki. Wiem, że tylko to na mnie tutaj czeka, a większość mnie nienawidzi, tylko dlatego że mam inne tęczówki...nazywają mnie plugawym mieszańcem, a przecież tak nie jest! Tęsknie za tymi czasami, kiedy nie wprowadzono tych rygorystycznych zasad, kiedy wszystko było takie kolorowe... - wypowiadając się, wszyscy byli w niesamowitym szoku. Najbardziej zaskoczony był Kellan, ale musiał zaakceptować słowa swojej "Córeczki Tatusia". Rosły Saiyanin połykając kolejny kęs mięsa, pogładził dłonią po rozczochranych włosach Klen i znów się do niej wypowiedział:

-Oj nie przesadzaj córeczko, na pewno zostaniesz dzielną wojowniczką, tak jak twój nieudolny brat. Ja wraz z Mamą wierzymy w ciebie oraz twojego braciszka, że dopniecie swego! - rzucił w jej stronę delikatny uśmiech, którego nikomu nie pokazywał na co dzień, nawet dla swojego oddziału był surowy oraz oschły. Jedząc kolejny kawałek mięsa, Kellan kątem oka dostrzegł że jego żona zjadła szybciej od niego! To było dla niego nie do pomyślenia, ale najwyraźniej nawet Ona uwielbiała własną kuchnie, to było zrozumiałe. Zakładając na swoją zbroje pelerynę, Ilene odwróciła się do swojej rodziny i rzekła w ich stronę:

-Nie czekajcie na mnie z kolacją, mam umówiony trening ze swoim oddziałem. Po drodze kupię jakieś zapasy dla nas na targu, więc bawcie się dobrze i nie pozabijajcie się. - rzuciła wręcz ciepłym i przeszywającym uśmiechem, dlatego też wszyscy byli delikatnie przerażeni oraz zdziwieni. Teraz Kenzuran oraz Klen rozumieli czemu ich Ojciec ożenił się z tą Kobietą, miała w sobie to coś! Ojciec dwójki młodych Saiyanów po zjedzeniu swojego posiłku, walnął się mocno w klatę, by wszystko ładnie się odbiło. Odłożył także talerze po swoich dzieciakach, a potem wraz z nimi wyszedł na zewnątrz, do ich ogrodu. Staruszek Kellana nagle zaczął wykonywać jakieś sekwencje ataków oraz ruchów, by ich także prywatnie poćwiczyć, musieli wreszcie wyrosnąć na solidnych kosmicznych wojowników! Robiąc na koniec tego wszystkiego salto w tył, Mąż Ilene wylądował zgrabnie na kolanie, opierając jedną dłoń o tutejszą trawę. Uśmiechając się do swoich dzieci, powstał z gleby i rzekł do nich co następuje:

-Tak oto moje dzieci, wygląda Saiyański trening w armii. To był tylko sam początek, uwierzcie mi że jest znacznie ciężej i gorzej z dalszymi jego etapami. Teraz pokażecie mi co zapamiętaliście z tej godzinnej lekcji... - mówiąc to, faktycznie pokazywał im różne wymachy, kopnięcia oraz ciosy na powietrzu, minęła przez ten czas cała godzina. Siostra oraz Brat po tych słowach, od razu ruszyli na siebie, zderzając się ramionami. Między nimi powstawała bardzo szybka wymiana ciosów, ale niestety nadal Klen tutaj prowadziła, gdyż była starsza oraz silniejsza. Dostając porządny kopniakiem w nos, Czarnowłosy młodziak upadł na ziemie i poczuł jak krew wycieka mu z nozdrzy. Wycierając ją bardzo szybko, podniósł się na nogi i od razu wyruszył na swoją przeciwniczkę. Siostrzyczka negatywnie pokiwała głową, wiedząc że jego szarża nic tutaj nie da, dlatego też odsunęła się na bok, podcinając Ogoniastego, by ten znowu zaliczył glebę. Następnie na spokojnie podeszła do swojego młodszego Brata, perfidnie chwyciła za włosy i uderzyła go kolankiem o jego czoło, posyłając w tył. Kellan był uśmiechnięty że jego córka naprawdę widzi jak zapamiętuje wszystkie jego lekcje, był z niej bardzo dumny. Młodziutki Saiyanin masując się po główce, dostrzegł że jego Siostra przykucnęła przy nim i rzekła w jego stronę:

-Jak zwykle pokazujesz te same błędy, ty się nigdy na nich niczego nie nauczysz, co? Szarżując na mnie jak dziki małpiszon, NIGDY nawet mnie nie dotkniesz....liczy się strategia, zwinność oraz staranie się przewidzieć co twój przeciwnik będzie chciał zrobić. Samą siłą niczego nie zdziałasz....ale nie ważne, chodźmy się gdzieś przejść . - Kenzuran bardzo mocno zdziwił się tymi słowami, mówiła do niego jakby była już dorosła. Wstając z czerwonej gleby, Kellan tylko kiwnął głową na znak, że wszystko rozumie i że jego córka ma plan odnośnie jego własnego braciszka. Ojciec Kenzurana wzruszył potem ramionami, a następnie wrócił do domu, zajmując się też jako tako domowymi sprawami. Klen oraz jej brat wyruszyli na spacer po karmazynowej planecie, gdyż nie miała ona zbyt wielu znajomych oraz przyjaciół, czasami udawało jej się poznać kogoś kto był mieszańcem, mimo iż nie miała do nich zbyt wielkiego szacunku. Trafiając do centrum miasta, rodzeństwo przysiadło się do fontanny, któa znajdowała się na Vegetowym placu, a potem zaczęli między sobą konwersacje. Pierwszy zaczął Młodszy Brat Klen, ponieważ był ciekaw o co tutaj chodzi:

-No dobrze Klen, po coś mnie wyciągnęłaś na ten spacer, wytłumacz mi po co? - pytając jej o co jej może chodzi, ułożył tak dłonie by ochłodzić sobie twarz po sparingu z własną siostrą. Dziewczynka odetchnęła wpierw, a potem wypowiedziała się do niego następująco:
-O niczym w zasadzie, chcę czasami odpocząć od tego wszystkiego...chyba to nie musiał być żaden powód, prawda? - uniosła jedną brew, tak jakby była jakaś wielką znawczynią. Nie o to jednak chodziło Kenzuranowi, musiał wiedzieć co takiego musi zrobić, by ją wreszcie przewyższyć, chcę także pokazać swojemu Ojca, że on także potrafi coś osiągnąć!

-Oczywiście że nie musiał być żaden powód. Muszę się dowiedzieć....czemu zawsze jesteś ode mnie lepsza, nie rozumiem tego...wreszcie obydwoje jesteśmy Saiyanami, ale ty... - nie chciał dokończyć tego zdania, gdyż wiedział że to może ją urazić. Doskonale pamiętał rozmowę z Ojcem, że jego siostra może być mieszańcem, których tutaj zbytnio nie szanują, ale to nie było możliwe, ich cała rodzina wywodziła się z czystokrwistych Saiyanów. To była tylko i wyłącznie wina niebieskich oczu Klen, które na pewno były błędem genetycznym w jej organizmie. Za chwilę zirytowana dziewczyna spojrzała ze śmiercionośnym spojrzeniem na brata i odpowiedziała mu:

-...chciałeś powiedzieć, "a ty mieszańcem"....mam racje? Nie sądziłam że i ty tak myślisz! Wracam do domu! Nie próbuj mnie nawet zatrzymać, o ile znów nie chcesz dostać batów! - warknęła potem głośno i wstając z kafelków, które ozdabiały fontannę, pokierowała się w stronę domostwa. Chciała tylko i wyłącznie miło spędzić czas ze swoim bratem, najwyraźniej to był błąd z jej strony. Kenzuran wiedział, że niestety dobrał on nieodpowiednie słowa, to była wielka głupota z jego strony. Za chwilę saiyański młodziak wyruszył za siostrą, a potem chwytając ją za rękę, rzekł w jej stronę:

-PRZEPRASZAM KLEN! Nie miałem zamiaru mówić czegoś takiego, wiem i jestem gotowy dostać od ciebie łomot, ale nie obchodzi mnie to! Rozumiem że nie odczuwasz Vegety jako dom, gdyż żyłaś na innej planecie przez bardzo długi czas, dlatego masz takie nastawienie. Wybacz mi raz jeszcze, nie powinienem tak mówić.... - po wypowiedzianych słowach, puścił ją i czekał na jej reakcje. Rozumiał, że pewnie sama by się mogła mu tak naprawdę wyrwać z jego uścisku, ale jednak tego nie zrobiła. Była dłuższa chwila ciszy, a potem saiyańska dziewczynka odwracają się do brata, wypowiedziała się w jego stronę:

-Mam ci tak po prostu po tym wybaczyć, że chciałeś mnie nazwać odmieńcem!? Większość populacji Vegety jest halfami, mimo iż mamy tą niewielką cząstkę Saiyan w naszych organizmach, więc jeśli nadal tego nie rozumiesz, wynoś mi się sprzed oczu! - powiedziała to tak ostro, aż wykonała agresywny przytup, a następnie zaczęła odchodzić w przeciwną stronę. Kenzuran nadal nie rozumiał tego wszystkiego, przecież ją przeprosił...Klękając na kolana, zaczął po prostu płakać, wyrzucać z siebie niemiłe emocje, że to był jego błąd i źle postąpił, teraz mu było naprawdę źle i niemiło na serduszku. Wstając po dłuższej chwili, kątem oka dostrzegł Altaira, który rzucił mu pospolity uśmiech, bez żadnych emocji. Młody Drake był otoczony w gronie swoich Saiyańskich znajomków, którzy właśnie szli na trening do ich Koszarowego trenera, który był o wiele gorszy niż Xander, Mentor Kenzurana. Ogoniasty wycierając swoje łzy, po upływie kilkunastu minut, powrócił do domu i zobaczył nad sobą morderczy wzrok Ojca, który się dowiedział o rozmowie rodzeństwa przy fontannie. Oczywiście Brat Klen ostatnie to co zapamiętał, worek treningowy który był zaczepiony o jedną gałąź jedynego drzewa w ich ogrodzie oraz jej trening na nim. Za chwilę został tylko po worku sam piach oraz jego resztki....a potem pustka...



Wreszcie Mężczyzna z utraconym ogonem powrócił do swoich zmysłów, wyrzucając z siebie coraz więcej i więcej dzikiej energii Ki, która wybuchała na lewo i prawo. Chmury na tutejszym nieboskłonie zaczęły poruszać się tak jakby w kierunku wydzielanej przez mocy Wojownika, który był w olbrzymiej rozpaczy oraz furii. Obiecał sobie być silny, żeby nie dać się ciągle tłuc przez własną siostrę, a teraz nawet nie wiedział czy przeżyła wybuch planety. Syn Kellana obiecał także sobie, że musi wreszcie przewyższyć Gutsa i uwolnić go z pod kajdan Tsufuliańskiego mutanta, który nad nim władał. Brat Klen coraz bardziej zaciskając jeszcze zęby, które praktycznie już można było usłyszeć ich zgrzyt, wydarł się jeszcze głośniej niż kiedykolwiek, wykorzystał pełną moc swoich strun głosowych!
-HYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! - Łuna mocy dwukrotnie się powiększyła na ciele Młodego Saiyanina, który zaczynał się powoli prostować i czy na pewno odczuje dziwną zmianę na swoich plecach? Chciał by jego włosy się przedłużyły i urosły tak samo jak włosy jego towarzysza podróży Gutsa czy też Haricotto, musiał stać się "HIPER KENZURANEM!". Złotowłosy wyprostowując swoją sylwetkę, przestał wreszcie wydzierać się na cały obszar tej pustyni i zapominając, że mógł wywołać przez to potężną burzę piaskową, nie przejmował się tym. Nie wiedział gdzie się znajduje, ale wiedział że osiągając ten stopień transformacji, wraz z jego nowo poznanym rodakiem....nic im nie stanie na przeszkodzie z wydostania się z tego miejsca.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia Empty Re: Pustynia

Czw Cze 25, 2020 12:02 pm
Zakapturzona postać wcale nie zbiła z tropu Saiyanina. Co więcej, tajemniczy kaptur i równie tajemnicza postawa, wzbudzały jeszcze większe podejrzenia Haricotto. Jakby tego było mało, sam Paikuhan zachowywał się tak, jakby nie ufał przybyszowi. 
Dla bezpieczeństwa i zwiększenia swoich szans w ewentualnym pojedynku, Fasola postanowił pozostać w formie Super Saiyanina. Nie męczyła go, nie tracił energii, wszystko dzięki wcześniejszemu wytrenowaniu ciała. Było to stosunkowo nie dawno, jednak zdaje się, że dobry kawał czasu temu. Jedyna zmiana, to brak aury. Do tej pory tańczyła i ruszała włosami i ubraniem Haricotto'a, a rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając po sobie jedynie złoty płomyczek nad głową, który też ewentualnie zgasł.
Haricotto zerknął na Paikuhana, po czym na zakapturzonego przybysza. Unosił ręce do góry, pokazując tym samym, że nie ma żadnych niecnych zamiarów.
- Tak, porwano nas przez portal. Gapcie z nas, hehe. Co nie, Paikuhan? - Haricotto zaśmiał się wesoło, pocierając nos palcem, a zaraz szturchnął sztywnego przyjaciela łokciem w bok. Jakoś tak, bez okazji, przypomniała mu się ich walka podczas Anoyoichi Budōkai. Druga runda z pewnością będzie musiała się odbyć. Oczywiście, po tym wszystkim. No, o ile wyjdą z tego cało, ma się rozumieć.
- Ora Haricotto!* - wskazał na siebie dłonią, uśmiechając się przyjacielsko. Nie miał powodu, by być niemiłym dla rozmówcy. Wszystko zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, jeśli brak agresji to tylko tymczasowa zagrywka zamaskowanego jegomościa.
- Jak Cię wołają? - zapytał, pokazując ręką, że może już opuścić ręce w dół.
_____
*Jestem Haricotto!
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sob Cze 27, 2020 7:17 pm
MG MODE

Sytuacja tutaj nie uległa jakimś drastycznymi zmianami. Pojawił się dziwny gość, chowający twarz za maską i ubrany jak kapłan. Nic podejrzanego. W każdym razie Haricotto nie chciał zignorować tego wszystkiego, wiec postanowił przejąć inicjatywę i się przedstawić. Paikuhan jednak wciąż nie był co do tego przekonany. Zielonoskóry kolega, tylko kiwnął głową porozumiewawczo, przytakując tym samym temu co powiedział Jego rywal Saiyajin. Tajemniczy osobnik zwrócił się w kierunku Kenzurana i postanowił mu odpowiedzieć.
- Wstydzę się tego jak wyglądam, więc musisz mi wybaczyć, że w ten sposób będę z wami rozmawiał. -
Rzekł, a przez Jego maskę prześwitywały jedynie ciemne oczy. Kenzuran postanowił wykorzystać chwilę ulgi i odpocząć. Nie jest to zbyt rozsądne, ale w pobliżu na razie nie widać nic bardziej podejrzanego od gościa w bialutkim odzieniu.
- Niestety z jedzeniem tutaj krucho, chociaż sam nie tak dawno się tutaj pojawiłem znienacka. -
Powiedział, a zarazem odpowiadając na kolejne pytanie ze strony bezogoniastego. Byli po środku niczego, zewsząd leżał ciepły piach, a Słońce nie ubłagalnie świeciło nad ich głowami. Tymczasem do głowy Haricotto, ponownie zawitał znajomy głos.
- Haricotto! W końcu. Gdzie jesteś? -
Po trudnej sytuacji, w końcu mogli normalnie ze sobą porozmawiać, ale czy na długo? Czy w takiej sytuacji, pomoc Kaio się przyda? W międzyczasie, Kenzuran musiał udać się na bok, aby poświęcić się swoim własnym przemyśleniom. Z kolei dziwny gość w białym fartuchu przyglądał się Saiyajinowi z ogonem aż coś się wydarzy.
- Mów mi... Anips. Musimy stąd uciec! Tylko jak? -
Rzekł zaniepokojony obrotem spraw. Czy cokolwiek zdołają tutaj ugrać? Czas pokaże.

Kenzuran na jakiś czas zostawił trójkę towarzyszy, żeby zacząć kontemplować nad egzystencją. Chłopak postanowił w odosobnieniu wyładować swój gniew oraz rozterki. Pojedyncze błyskawice zaczęły szaleć nad łuną złotej energii otaczającej Jego ciało. Czyżby nadszedł ten moment, iż Saiyajin zdał sobie sprawę jaki to jest bezużyteczny. Wróciły wspomnienia, ale czy są one miłe? Niezupełnie. Kenzuran, który gardził mieszańcami, sam zostawał za każdym razem poniewierany przez nich, pomimo iż to właśnie on mówi o sobie jak o pełnokrwistym Saiyajinie. Gniew w nim pulsował, a złocista aura z każdą sekundą przybierała na wielkości. Włosy, które normalnie stawałby w dęba, nagle zaczęły opadać na plecy Kenzurana. Piach pod stopami zaczął sypać na boki pod wpływem nagromadzonej energii. Zarówno Paikuhan jak i Anips wyczuli nagły przypływ energii niedaleko. Należała ona do Kenzurana, bowiem to właśnie tam udał się wojownik bez ogona. Cokolwiek zrobi, za niedługo skończy się sielanka... Może.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sob Cze 27, 2020 8:20 pm
Kenzuran po ciężkim przemęczeniu jeszcze bardziej swojego ciała, wreszcie dopiął swego. Czuł tak jakby ktoś na jego plecach położył coś miękkiego i delikatnie, takie przynajmniej miał odczucia. Po chwili Złotowłosy zrozumiał, że za jego plecami były włosy, a jemu udało się osiągnąć formę, tą co przedtem wykorzystał na niego Guts oraz na tą co wszedł także Haricotto. Niebieskooki popatrzył na swoje dłonie, wokół jego ciała przeskakiwały wyładowania elektryczne, czuł się niesamowicie.
-Hmm, więc to jest ta cała moc którą wykorzystałeś przeciwko mnie, Gutsie... - mówiąc to pod nosem, postanowił powrócić do towarzyszy. Oczywiście przedtem zrozumiał informacje od nieznajomego przybysza, którego imienia niestety nie dosłyszał, ale wiedział że możliwe iż był szkaradną personą. Nie jemu było to oceniać, najważniejsze że możliwe nie miał złych intencji, albo je po prostu ukrywał. Wojownik zaczął kierować się w stronę trójki osobników, którzy możliwe że wyczuli jego energię, on sam tego nie wiedział, ponieważ stracił swój scouter, a innego sposobu nie znał na odczytywanie poziomów mocy.

Podchodząc wreszcie do swoich towarzyszy, spojrzał na nich i widząc ich zdziwione miny, rzekł w ich stronę:
-Hmm, co jest z wami, co wy tacy zdziwieni jesteście?? - zapytał się ich, a potem był ciekaw ich reakcji. Miał nadzieję także, że czegoś się od nich dowie, ale postanowił pobyć przez pewien czas na tej transformacji, ciało się musi przyzwyczaić do nowej transformacji. Za chwilę jednak spojrzał na Haricotta, który znów spoglądał na niebo, faktycznie lubił rozmawiać z chmurami, nie ma co.
-Teraz kiedy osiągnąłem tą formę co wy....tak bynajmniej mi się wydaje, Guts nie będzie stanowił zagrożenia dla Ziemi, ale jego tsuful i owszem, musimy wyplenić to robactwo i znaleźć Ranzoku....No i czy macie jakiś plan jak opuścić to miejsce?? - uniósł łysą brew ku górze i wyczekiwał na odpowiedź. Nie wiedział Mężczyzna z utraconym ogonem o czym rozmawiali, bo musiał chwilę od tego wszystkiego odpocząć i podjąć się ciężkiemu treningowi.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia Empty Re: Pustynia

Nie Cze 28, 2020 4:18 pm
Wstydzi się tego jak wygląda? Dla Haricotto'a nie miało to żadnego znaczenia. Nie oceniał ludzi po wyglądzie, mimo że często wyglądali podejrzanie. Niemniej jednak, nie szata zdobi człowieka, ani tym bardziej nie powinno oceniać się książki po okładce.
Do głowy Fasoli dotarł znajomy głos, który wywołał radość i niewielką nadzieję na to, że nie wszystko zostało stracone. Włochaty ogon bujał się na boki.
- O, to Kaio-sama! Paikuhan, słyszysz? - zapytał zielonego kolegę, zerkając na niego kątem oka. Spojrzawszy w niebo, radość została stłumiona przez dziwaczne łańcuchy.
- To jakieś... Dziwne miejsce. Na pewno nie Ziemia, choć wygląda podobnie. No i te łańcuchy, które pokrywają niebo z każdej strony. Podejrzana sprawa! - Haricotto zmarszczył brwi, dumając chwilę. Nie wiedział jak mógł jaśnieć przedstawić sytuację. Uznał, że te informacje, szczątkowe, ale jednak jakieś, będą musiały wystarczy Kaio-samie.
- Anips? - powtórzył po rozmówcy, odwracając się do niego przodem. Poskubał się palcami po podbródku. 
- Anips... Anips... Anips... Nie, jednak nie znam nikogo takiego. Miło poznać! - Haricotto uśmiechnął się szeroko, machając przyjaźnie dłonią.
- Hmm... A co, jeśli uderzylibyśmy z całej siły w niebo? Może nasze połączone fale rozwaliłyby to cholerstwo. Co myślisz, Paikuhan? - zerknął kątem oka na przyjaciela, a zaraz na Anipsa. Biorąc pod uwagę fakt, że to łańcuchy, muszą gdzieś mieć wrażliwe miejsce, które odpowiednio uderzone, rozpadłoby się i w rezultacie cała konstrukcja rozsypie się jak domek z kart. Albo... Nie?
- Możemy też się rozproszyć i zbadać większą przestrzeń. W tej chwili tracimy cenny czas... - ponownie poskubał się po brodzie, krzyżując zaraz ręce na wysokości klatki piersiowej. Musiał być jakiś sposób, żeby się wyrwać z tego miejsca.
_____
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Pon Cze 29, 2020 6:41 pm
MG MODE

Wszystko szło swoim rytmem, Anips tylko czekał aż coś się wydarzy, a nawet wysłuchał tego co powiedział Haricotto. Kenzuran przyszedł jak gdyby nigdy czekając na jakiekolwiek reakcje towarzyszy, ale nikt mu nie próbował nawet odpowiedzieć. Paikuhan i Anips tylko przewrócili oczyma i wrócili do planowania ucieczki. Aż nagle nieopodal otworzył się kolejny portal i szybko zamknął, lecz zarówno Crimson jak i tajemniczy Jegomość zdołali wkroczyć na Planetowe Więzienie.
- Anips! Szukałem Ciebie! -
Rzekł osobnik, który przybył wraz z Mafiozem. Obaj rzucili się sobie w ramiona. Najwidoczniej niczego nie knuł ten dziwny koleś. Facet ubrany na biało spojrzał na swojego towarzysza. Gdyby nie ta maska, widać byłoby, iż się uśmiecha.
- Tenjin! Wiedziałem, że mnie odnajdziesz! -
Radość rozbrzmiewała na boki, a uszaty chłopak ukłonił się w podzięce Crimsonowi, a potem swe ślepia wlepił w Saiyajinów. Zbliżył się wpierw do Haricotto.
- Poczekaj! Uleczę Ciebie! -
Rzekł do Fasoli, a następnie uniósł ręce na wysokość klatki piersiowej i z Jego dłoni zaczęła bić ciepła aura o złotej barwie. Następnie uczynił to samo Kenzuranowi, który wyglądał nieco gorzej. Pojawił się Anioł Stróż, który nie chciał patrzeć biernie na stan wojowników. Paikuhan podziękował i rzekł, iż nie potrzebuje leczenia. Wszyscy zostali uzdrowieni. Jednakowoż, wesoła atmosfera nie trwała zbyt długo, a ponownie zaczęły się czary.

Spoiler:

Magiczna wiązka porwała Haricotto, który został ponownie przeniesiony w inne miejsce. Nikt nie zdołał dostrzec skąd ów zaklęcie nagle wyszło i przez kogo zostało rzucone. Saiyajin został porwany, ale to nie koniec niespodzianek. Naprzeciwko Kenzurana pojawiła się kobieca postać, która coraz bardziej zbliżała się do Saiyajina. Gdy tylko ją ujrzał, zdał sobie sprawę, że stoi naprzeciw swej siostry.
- Haricotto! -
Krzyknął Anips, po czym spojrzał na swojego przyjaciela.
- Leć. Wiem, że możesz go wyczuć. -
Odrzekł, a białas machnął głową i odleciał, zostawiając na miejscu Tenjina. Ciekawe tylko, skąd ta chęć pomocy Fasolce? Jest to kolejna zagadka do rozwikłania. Żeby tego było mało, Crimson również ujrzał coś ciekawego. Przed nim pojawiła się dziwna postać. Była to jednak Jego kopia, która przyjęła pozycję obronną jakby czekając na atak. W przypadku Kenzurana, Jego siostra jedynie zaczęła coś mówić w kierunku Saiyajina.
- Jesteś słaby, braciszku. -
Rzekła, a na Jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Czy będzie chciał podnieść rękę na swoją siostrę, o ile naprawdę nią była. Na pewno zaczną targać nim mieszane uczucia, ale chyba nie będzie miał wyboru, choć kto wie... może warto podjąć próbę nawiązania dialogu? Nie musi się to przecież kończyć na mordobiciu. Pytaniem tylko było, kim tak naprawdę jest ta dorosła już dziewczyna? Paikuhan poczuł się zmieszany, ale widząc jak bardzo przestraszony jest Tenjin stanął zaraz obok niego, ażeby móc go obronić w razie potrzeby.
- Co tym razem, cholera? -
Warknął patrząc na wszystko co się tutaj działo. Znika Haricotto, Crimson stoi naprzeciw swojej kopii, a Kenzurana czekać może potyczka z Jego własną siostrą. Paikuhan chwycił Tenjina i nieco oddalił się, miał nadzieję, że tamta dwójka upora się z tym co właśnie ich spotkało.

__________
[zt] Haricotto > Pustynia lodowa
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Pustynia Empty Re: Pustynia

Pon Cze 29, 2020 7:51 pm
Całkiem przydatna technika, skoro potrafi przenosić na inne planety. No cóż, pierwsze marzenie Crimsonka zostało spełnione. Zwiedzić inną planetę, a może nawet kilka jednocześnie. Spoglądając w niebo, mógł dostrzec związane łańcuchami planety? Cóż, nie spodziewał się takich widoków.
Wracając jednak do obecnej sytuacji, gdzie elf czy ktoś ze szpiczastymi uszami ruszył radośnie do swojego ziomka. Radość i coś tam więcej, jakby nie patrzeć nie działo się nic dziwnego. Są nawet Sayianie z ziemi, tak więc można powiedzieć że misja zakończona sukcesem. Pozostaje teraz tylko dopytać się o to całe zamieszanie i wrócić na ziemię, by następnie zabrać się do roboty.
No i zaczęły się czary oraz leczenie, za co wilczek był w miarę wdzięczny. W końcu mógł troszkę odczuć swoją nową zmianę, która nastąpiła niedawno. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, a mianowicie ponowne porwanie jednego z wojowników. No kto by się spodziewał, już nie mówiąc o tym czego tutaj można się spodziewać? Wszystkiego, dlatego najlepiej będzie nastawić swój mózg na wyższe obroty.
Po zniknięciu jednego z blondasów, pojawiły się nowe twarze. Kobieta oraz ktoś mega przystojny i elegancki, nigdy by nie przypuszczał że będzie stał na przeciw siebie.
Widząc siebie samego przyjmującego pozycję obronną, cóż za wstyd i hańba. Można by było to skomentować, ale raczej daleko to nie przejdzie. Jednakże Crim czuł się smutny, myślał że chociaż jego kopia coś porozmawia.
- Jako jedyny nie masz zamiaru prowadzić dialogu? Żałosne i smutne jednocześnie, zawsze chciałem ze sobą porozmawiać.
Ciekawiło go czy to jakieś konkretne zaklęcie, czy może tylko iluzja? Czym by nie był, trzeba się go pozbyć. Wzdychając wilczek skierował prawą łapkę w klona, następnie wystrzelił z niej ki blasta prosto w jego twarz. Jednocześnie lewą ręką, a mianowicie palcem wskazującym wystrzelił swoją energetyczną linkę, która miała za zadanie przyczepić się do prawej nogi klonowego wilczka. Gdy tylko combo się uda, Crim pociągnie z całej siły, żeby wytrącić oponenta z równowagi. Oczywiście nie przerywając dobrej passy kombinacji, po prostu wystrzeli w kopię. Tym samym starając się uderzyć z kopa prosto w kościaną twarzyczkę, na tyle mocno żeby go odrzucić. No ale nawet jeżeli się uda i linka jeszcze pozostanie, to Crim przyciągnie oponenta do siebie. Jednak tym razem skumuluje ki blasta w dłoni i bezpośrednio uderzy nim w klatkę klona.

OOC
- 40 ki - Ki blast - 50 Ki Surredo.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Wto Cze 30, 2020 1:10 am
Kenzuran przybywając do innych osób, zauważył tylko że popatrzyli chwilę na niego i to wszystko, nic nie powiedzieli na zmianę jego wyglądu. Domyślał się, że było oczywista zmiana jego wyglądu, lecz niestety nawet Haricotto nie był tym zaskoczony, pewnie znał tą formę trochę dłużej od niego. Za chwilę zaczął jego rodak przemawiać, żeby wspólnie uderzyć w niebo z ich najsilniejszych technik, no i to był plan. Niebieskooki nie wiedział czy to co powiedział jego pobratymiec zadziała, ale trzeba spróbować. Za chwilę dodał jego towarzysz, że powinni się rozdzielić i przebadać tą dziwną planetę, ale czy to na pewno będzie dobry pomysł? Złotowłosy z długimi kudłami uważał, że raczej nie powinni się rozdzielać, nie wiedzieli gdzie się znajdują i co to dokładnie za miejsce. Na razie Wojownik nie odzywał się w ogóle, ale długo nie musieli czekać, gdyż kolejny portal pojawił się niedaleko ich. Mężczyzna z utraconym ogonem przybrał pozycję obronną i był gotowy do walki, będzie mógł przetestować nową transformacje! Za chwilę Syn Kellana usłyszał głos kogoś nowego, który znał zamaskowanego przybysza, najwyraźniej byli znajomymi i jeszcze ten drugi wilkoczłek, przecież to on był wtedy przy Daburze!? Brat Klen nic z tego nie rozumiał, czyżby Nihilius przeniósł go tutaj, czy jednak to była sprawka tych dziwnych osobników, których na chwilę zobaczyli, ciężko mu było się tego domyślić.

Kenzuran zobaczył, że dwójka nieznajomych mu osób się przywitała, a potem ten drugi o imieniu Tenjin, gdyż je usłyszał zbliżył się w ich stronę. Młody Saiyanin nie wiedział jak ma zareagować, ale zobaczył że Tenjin wykonał jakiś ruch i złote światło oplotło Haricotta, a potem także jego! Złotowłosy poczuł że jego ciało się czuło o wiele lepiej niż wcześniej, czuł się uleczony!
-Dziękuje, czuje się o wiele lepiej! - zacisnął swoje pięści i napiął swoje bicepsy, mógł dalej walczyć! Niestety to szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ dziwny portal pojawił się i wessał jego rodaka, który znowu gdzieś został przeniesiony, kolejne chytre sztuczki ich wspólnego wroga. Niebieskookiemu się to wcale a wcale nie podobało, a za chwilę ten cały Anips zakrzyknął w stronę jego pobratymca, lecz wzrok Wojownika padł w stronę Damskiej osobistości. Patrząc się tak przez chwilę, nie mógł w to uwierzyć....to była jego siostra!?
-Klen...to nie możliwe! - nie wiedział jak ma na to zareagować, nie był pewien czy to jest na pewno ona. Zawsze ktoś mógł się podszyć, tak samo jak Giblet pod Shallota, ale czy w tym przypadku może być podobnie? Brat Klen nie wiedział czy jego siostra mogła znać jakieś koleżanki, które wyglądały jak ona, a mogło tak być...chociaż to było bardzo małe prawdopodobieństwo.

Młody Saiyanin kątem oka dostrzegł, że ten Likantrop, który był przedtem na Ziemi, bije się sam ze sobą!? Kenzuran nic z tego nie rozumiał, dlatego też podszedł kilka metrów w stronę siostrzyczki i stojąc przed nią, wypowiedział się:
-Mam nadzieję, że nie jesteś jakąś iluzją i przetrwałaś upadek naszej planety, a jeśli jesteś prawdziwą osobą, to wiedz że nie jestem słaby. Osiągnąłem transformację o której zawsze tylko słuchaliśmy w legendach....teraz jestem jej na trzecim poziomie....Klen. - mówiąc to, nie ruszał się. Spokojnie oddychał, aż wreszcie napiął wszystkie mięśnie, tworząc potężną kulistą aurę, która otoczyła jego ciało i był gotowy do zaatakowania. Nie wiedział jednak, czy jego siostra jest przy zdrowych zmysłach, czy jednak mogła być pod czyjąś kontrolą, musiał zaryzykować. Wybijając się z tutejszego podłoża, miał zamiar bardzo szybko pozbyć się problemu i trafić Siostrę w splot słoneczny, następnie prawym sierpowym zaatakować jej prawy policzek i posłać na glebę. Jeśli to nie wyjdzie, polecieć za jej wybitą sylwetką, zadawać kilkanaście ciosów na dosłownie sekundy, a na zakończenie tego wszystkiego, połączyć dłonie w Młot i wbić ją w powierzchnię tej dziwnej planety. Łapiąc chwilę oddechu, Złotowłosy odleciał w tył i czekał na dalsze zamiary ze strony jego Starszej Siostry, jeśli w ogóle to była ona.

OOC:
-300Ki
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sro Lip 01, 2020 6:06 pm
MG MODE

Zabawa zaczęła się na dobre, o ile można to nazywać w ten sposób. Tak po prawdzie znikąd zjawił się dwie nowe osobistości. Crimson stanął w szranki ze sobą. Jego kopia stała i czekała na atak. Prawdziwy Gangster nie był zadowolony z milczenia jakim obdarzył go Crimson II. Nie było rozmowy o starych i dobrych czasach, ani nawet wypadu na miasto zakraplaną alkoholem. Gangsta nie zwlekał długo i po krótkim monologu wystrzelił blasta w kierunku swojego sobowtóra. Jednakże sprawa nie wyglądała tak prosto, bowiem Crimson II zrobił unik z łatwością. Na tym jednak nie poprzestał i przy użyciu techniki własnej podjął próbę pociągnięcia energetycznym sznurkiem oponenta. Tutaj również atak zawiódł, gdyż klon zwyczajnie odskoczył do tyłu. Wystrzeliwszy jak z torpedy ruszył w kierunku przeciwnika i zwyczajnie przez niego przeleciał. Zanzoken? Najwyraźniej. Gdy tylko prawdziwy Crimson się odwróci ujrzy siebie ponownie, tym razem jednak. Widać było, że zmienił pozycję. Stał w miejscu, gdzie po raz pierwszy wyskoczył Gangster chcący uderzyć swojego sobowtóra. Ten nadal milczał, tym razem jednak przyjął pozycję do ataku, czekając na odpowiedni moment.

Sytuacja u Kenzurana również nie wyglądała kolorowo. Przynajmniej z Jego perspektywy, gdyż Klen ciągle śmiała się z Niego bez uzasadnionej przyczyny. Trudno było nie zauważyć zdziwienia Saiyajina widząc osobę z zamierzchłych czasów.
- No dalej. Nazwij mnie mieszańcem! -
To krzyknęła kiedy bez problemu uniknęła ataku Kenzurana. W dodatku to właśnie Bezogoniasty odczuł kopnięcie w piszczel. Klen śledziła wzrokiem braciaka.
- Nawet się nie starasz. Co jest, panie Saiyajinie trzeciego stopnia? -
Szyderczo wręcz wskazała palcem osobę Kenzurana, jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem patrząc jak facet potyka się o własne nogi. Specjalnie prowokowała swojego braciszka? Czy jest ku temu jakieś solidne wyjaśnienie, mogące rozjaśnić tą niespotykaną sytuację? Może warto się nad tym zastanowić? Wtem Tenjin przyglądając się temu co tutaj się odwalało, powoli dochodził do pewnych wniosków, ale musi jeszcze to potwierdzić. Póki co obserwował przebieg zdarzeń, a Paikuhan dba o to, ażeby nie stała mu się krzywda.
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sob Lip 04, 2020 6:51 pm
Pomyśleć by, że to wygląda jak walka z lustrzanym odbiciem. Tylko jeden mały szczegół, on nie robił tego samego. Wtedy by chociaż ułatwił sprawę, teraz będzie trzeba bardziej się wysilić. Nie pozostaje nic innego jak trochę namieszać.
Skoro nasz Sajanan też walczy z kimś, to być może trzeba będzie się postarać i mu pomóc. Wilczek nie lubi jak traci czas na czymś mało ważnym, a tutaj widać że ktoś kupuje sobie czas. Jakiż to pech, że to właśnie Crim ma w główce pełno planów i jeden by ruszyć szybciej do przodu.
Widząc iż jego piękny sobowtór przyjął pozycję do ataku, czego on nigdy nie robi. To już było drażniące, no ale co poradzić. Widać, że marne zaklęcie i marna podróbka. Poprawiając sobie kołnierzyk w płaszczu, wilczek wyrzucić żarzącego się kiepa. Miał na tą chwilę dość palenia, ten dym nie dawał mu spokoju podczas walki. Zbytnio rozluźniał? A może po prostu drażnił oczy, nie ważne.
Spoglądając na walkę sajana, można było dostrzec że to będzie trwało wieki.
- Cóż, chyba pora na lekką współpracę.
Rzekł do siebie, następnie zamachnął się prawą łapką i wystrzelił dwa pociski energii prosto pomiędzy nim a jego klonem. Potrzebował trochę zamieszania, czyli dymu i to sporo. Kurz powinien przynajmniej na chwilę odwrócić uwagę kopii, a w tym samym czasie Oryginalny wilku wyskoczy w stronę nieznanej dziewuchy, która jest dostatecznie zajęta przez blonda.
Używając dwóch łapek, a mianowicie palców wskazujących. Crim wystrzelił swoje energetyczne linki prosto w uda dziewczyny, zadanie było proste. A raczej blondyn miał proste zajęcie, wykończyć ją jakoś jednym uderzeniem.
Gdy tylko uda się złapać oponentkę za uda, wilku użyje całej siły żeby ją po prostu wyprowadzić z równowagi. Jest to dwuznaczne co prawda, ale bardziej chodzi żeby wywaliła się na buźkę.
Można by było jeszcze wydrzeć się i powiedzieć coś w stylu - Teraz dajesz. Jednak Wilk ma swoje zasady i nie jest jakimś nabuzowanym napaleńcem, który czerpie radość z takich wydarzeń.
No ale wracając do sytuacji, będzie musiał przygotować się na nadejście jego kopii i to za kilka sekund. Dym raczej dużo mu nie dał, po za daniem mu do myślenia, że oryginał coś kombinuje. Jednak nie dla niego ta niespodzianka, tylko dla dziewoi.

OOC
x2 Ki blast - 40 KI - Surredo x2 = 100 Ki
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Nie Lip 05, 2020 3:49 pm
Kenzuran atakując swoją siostrą, niestety spudłował i nie trafił jej. Wkurzyło go to, a jeszcze za chwilę poczuł, jak ta podcina go i prawie potknął się o własne nogi. Nie musiał długo czekać, by usłyszeć z jej strony słowa obrazy, które sugerowały że jest bardzo słaby. Oczywiście ta wcześniej praktycznie kazała mu, żeby ten ją znowu nazwał mieszańcem. Złotowłosy z długimi kłakami na plecach starał się nie zostać sprowokowanym, dlatego też tylko syknął pod nosem i odskoczył w tył. Oczywiście jego furia coraz mocniej w nim wzburzała, ale dostrzegł że ten Likantrop który był przedtem na Ziemi, zaczął lecieć w stronę jego siostrzyczki. Użył jakiejś swojej techniki, która miała spowodować wywalanie się damskiej Saiyan-jinki, ale czy powali takiego babochłopa? Niebieskookiemu ciężko to było określić, ale najwyraźniej to był dla niego znak, dlatego też otoczył się ponownie dziką złotą kulistą aurę i kiwnął głową w stronę nieznajomego. Miał nadzieję, że nikogo nie zrani, ale jednak musi zaryzykować z tą techniką, więc jeszcze cofając się w tył, był gotowy. Układając jedną dłoń na drugą, jego aura nagle zmieniła kolor barwy na bardziej taki purpurowy, czyżby Wojownik miał wykorzystać technikę Księcia Saiyan? Oczywiście Mężczyzna z utraconym ogonem wiedział doskonale jak to się potoczy, dlatego też jeszcze głośniej krzyknął, żeby zebrać szybciej swoją moc w swoich dłoniach.

Czując jak energi Ki jest już gotowa do wystrzału, Syn Kellana tylko wypchnął dłonie przed siebie, wykrzykując:
-GALICK GUN, FIIIIIIIIIIIRE! - potężny fioletowy promień energii pomknął ku Klen, której równowaga miała być zachwiana przez futrzanego osobnika. Nie wiedział kim on jest, pamiętał tylko że walczył także z demonami, które przybyły razem z Królem Demonów Daburą, który teraz tylko wąchał kwiatki od spodu. Wreszcie kiedy technika zderzyła się z damską osobistością, powstał potężny wybuch, który stworzył masę dymu oczywiście i utrudnił widoczność. Brat Klen wyprostował się i spluwając gdzieś obok, rzekł w stronę swojej siostry, która mogła przetrwać jego umiejętność, wypowiadając się następująco:
-Nie jesteś mieszańcem siostro....nigdy nim nie byłaś, urodziłaś się z wadą genetyczną.... - powiedział i miał zaciśnięte pięści. Fakt, nie lubił swoich wspomnień z przeszłości, ale będzie musiał z nimi żyć do końca swojego życia, na pewno zastąpi je nowymi. Kenzuran nie wiedział co ma dalej powiedzieć, był zmieszany tym wszystkim, że po kilku latach ujrzał wreszcie swoją Starszą Siostrę z którą nie wiedział co się dzieje, czyli prawdopodobieństwo że jego Ojciec także przeżył. Wreszcie Złotowłosy pamiętał doskonale, jak jego Staruszek zabrał Klen na wspólną misję z jego oddziałem, to wtedy widział ich ostatni raz. Miał nadzieję, że to wszystko co się tutaj dzieje i sprawa się wyjaśni.

-500Ki
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sro Lip 08, 2020 10:51 pm
MG MODE

Walka rozgorzała na dobre. Wszystkie techniki i ataki nie trafiły ani razu. Tutaj z inicjatywą wyszedł Crimson, który postanowił skupić się na oponentce Kenzurana, która dawała nieźle w kość wojownikowi trzeciego stopnia. W jej kierunku pomknęła nić, a klon gangstera ciągle stał w miejscu. Tak czy siak, nić futrzaka dosięgnęła cel, lecz energetyczny sznurek nie mógł trafić. Wyglądało to tak, jakby przez moment noga Klen nie była prawdziwa, tylko zwykłym hologramem. Fakt ten nie umknął Tenjinowi, który ciągle wpatrywał się w to co działo się na polu walki.
- Nie walczcie z nimi! To zwykłe miraże! Nawet nie próbują atakować! -
Wykrzyczał wniebogłosy Uszaty. Miał nadzieję, że obaj usłyszą to co powiedział w ich stronę. Wzrok miał nietęgi, ale jednak musiał się temu przyjrzeć, pomimo wcześniejszym podejrzeniom.  Miał nadzieję przemówić im do rozsądku. Wtem Paikuhan chcąc udowodnić teorię Tenjina, wypuścił w kierunku kopii Crimsona, energetyczny pocisk, który wyraźnie przeszedł przez ciało klona. Nagle w głowach wszystkich wojowników na pustyni pojawił się głos, którego nigdy wcześniej nie słyszeli.
- Długo zajęło to wam, ale nie martwcie się. Mam dla was coś ciekawszego. -
Zdecydowanie był to kobiecy głos. Tutaj ni stąd, ni zowąd z podziemi zaczęły ukazywać się dłonie. Przypominały te ludzkie, pomimo że bardziej pomarszczone i o niespotykanej barwie skóry. W pełnej okazałości, wojownicy ujrzeli postury nieznanych osobistości.

Spoiler:

Przed ich oczyma pojawiło się co najmniej dwudziestu żywych trupów, którzy tym razem nie przypominali miraży. Wyglądały na płotki, ale czy na pewno takie były? Pięciu z nich ruszyło w kierunku Paikuhana i Tenjina, zaś pozostała ich część powoli zmierzała do Kenzurana oraz Crimsona. Z pozoru byli wolni, lecz gdy nadarzyła się odpowiednia okazja, do Saiyajina oraz Gangstera doskoczyło 3 z nich, na każdego z tej dwójki wojowników. Nie byli zbyt rozmowni. W oczach mieli pustkę. Gałki oczne pozbawione źrenic. Nie jedna niewiasta zaczęłaby krzyczeć na tenże widok. Reakcja byłaby jak najbardziej wskazana.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sro Lip 08, 2020 11:23 pm
Kenzuran kiedy zbierał energię na technikę, wiedział że cel musi zostać pochwycony przez tego dziwnego futrzanego sojusznika, lecz coś tutaj nie grało. Za chwilę ten dziwny nieznajomy krzyknął w ich stronę, żeby nie atakowali tych osobistości, gdyż są to tylko widma, hologramy? Złotowłosy z długimi włosami nic z tego nie rozumiał, dlatego też przestał ładować technikę i mógł dostrzec kątem oka, jak Paikuhan się odpalił, wypuszczając pocisk energii, który "dosłownie" przeleciał przez drugiego wilczka.  Niebieskooki kiwnął głową w ich stronę, a potem uniósł się w powietrze, za chwilę słysząc głos w swojej głowie. Spojrzał ku górze, ale nikogo nie dostrzegł, to  było trochę dziwne, ale cóż....nic na to nie poradził. Ponownie wylądował na tutejszej piaszczystej glebie i cieszył się, że pochodził z planety, gdzie zawsze było ciepło, przynajmniej temperatura mu nie była straszna. Mężczyzna z utraconym ogonem jak i pewnie reszta, zobaczyli że z pod ziemi coś wychodzi i to były jakieś sylwetki, tylko nikogo z tych osób tym razem nie rozpoznał. Wojownik tylko prychnął i przybierając pozycję do walki, był gotowy na najgorsze, ponieważ nie wiedział co ich czeka. Młody Saiyanin nie miał zamiaru się przerazić jakimś osobnikom z martwym wzrokiem, co to to nie. Otoczył się swoją mocą i czuł, że powoli słabnie, długo tej formy nie utrzyma, a i tak nieźle mu to wychodziło. Wyskakując szybko w powietrze, nie miał zamiaru się dać podejść jak małe dziecko, dlatego też od razu jednego truposza kopnął w tył głowy, zaś na dwóch następnych posłał pociski Ki, które miały dosłownie zdezintegrować martwe cele. Jeśli się to powiedzie, to postara się także wspomóc tą nieznajomą wilczą postać i także wystrzeli kolejne dwa pociski ki, żeby nieznajomy sobie poradził z jednym celem, raczej to nie powinno być trudne. Był ciekaw jak to się wszystko dalej potoczy i czego ta damska osoba od nich chcę, bo wreszcie tak naprawdę nic złego nie zrobili, chyba że chodziło temu komuś o uśmiercenie Króla Demonów Dabury.

-380Ki
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Pustynia Empty Re: Pustynia

Czw Lip 09, 2020 6:53 pm
W momencie gdy tylko nici przeszły na wylot kobitkę, Wilk mógł już wyłożyć swoją diagnozę na stół. Było to dość imponujące a zarazem wkurzające, żeby tak się bawić jego czasem. Gdy tylko głos dobiegł jego uszu, ten na chwilę przymknął oczy i westchnął.
- Świetne spostrzeżenie Watsonie.
Dorzucił dla żartu, jednak to nie była dobra chwila na żarty? No niby nie, ale takie suchary same się nie zrobią.
Dwa pociski energii przebiły kopię wilczka, potwierdzając w stu procentach teorię o mirażach. Było to smutne patrzeć na swój marny koniec, no ale jakoś trzeba z tym żyć.

No jednak nie wszystko było stracone, gdyż kobiecy głos dotarł do Crimsa. Oferowanie dodatkowej rozrywki zawsze na topie, jednak w tej chwili nie miał takiej ochoty. Niestety nie miał nic do gadania, a z samej ziemi zaczęły wychodzić trupy. No to nie tak, że przepadał za filmami z zombie. Teraz te filmy stały się jego rzeczywistością, coś pięknego.
Gdy tylko powolne zombie zbliżyły się do wilczka, ten spokojnie przykucnął. Można powiedzieć, że czekał na pierwszy ruch. Zdziwił się troszkę, gdy zombiaki doskoczyły do niego tak żwawo. Jednak to nie było jedyne zaskoczenie, ponieważ w jego stronę a raczej oponentów leciały dwa ki blasty. Był to idealny moment żeby troszkę się rozerwać. Dlatego też widząc w których zmierzają pociski, zamachnął się lewą łapką i skierował otwartą dłoń w trzeciego. W niego wystrzelił silny promień, który miał go uziemić. Ostatecznie wysłać go daleko stąd, zależy jak wytrzymały jest.
Gdy całą sytuacja się uda, wilk skieruje się do pozostałych dwóch oszołomionych po uderzeniu pocisków energii.
W ich przypadku to będzie prosta sytuacja, po prostu spróbuje złapać ich za buźki i następnie wpakuje im po jednym pocisku ki prosto w usta.


OOC
- Furu Pawā Enerugī-Ha - 100 KI Ki blast - 40 ki.
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sob Lip 11, 2020 9:43 pm
MG MODE

Tutaj zgromadzeni wojownicy nie pozostali dłużni i przeszli do szybkiej inicjatywy. Dzięki przenikliwości Tenjina oraz Crimsona wszystko stało się jaśniejsze i nieco pokazało wgląd na to co się dzieje. Pierwsze ki blasty wleciały w przeciwników. Oba trafiły, a ofiary padły na piaski pustyni i tyle z ich szarży zostało. Techniki Kenzurana sprawiły, że zniszczył część napastników. Jeden został potraktowany kopniakiem i poleciał dobre kilka metrów do tyłu. Crimson również został osaczony przez martwiaków, jednakże ki blasty Saiyajina wsparły gangstera i oba zombiaki podzieliły los poprzednich. Z ostatnim atakującym uporał się Crimson, który posłał falę energii w kierunku przeciwnika, kompletnie go dezintegrując. Tutaj jednak zabawa się nie kończyła, a na wilczka wbiegł z impetem jeden z ożywionych wojowników, który zafundował mu kilka szybkich ciosów. Pięć sierpów pofrunęło na tors gangstera, a ostatnim atakiem było kopnięcie a'la 'This is Sparta'. Tym samym kończąc kombinację ciosów. Paru z tych zawodników zachowało jednak nieco umiejętności sprzed śmierci. W tym samym czasie, jeden z wojowników rozpoczął szarżę z uniesioną pięścią w kierunku Kenzurana, zaś czterech z nich chwyciło za każdą z kończyn Saiyajina. Czy zdąży zareagować? Któż to wie. Z kolei Paikuhan użerał się z pozostałymi, które jednak stawiały niemały opór. Tenjin tutaj jest bezradny, gdyż jest zwykłym magiem bez zaklęć ofensywnych.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia Empty Re: Pustynia

Nie Lip 12, 2020 4:23 am
Kenzuran ucieszył się, że jakoś mógł wspomóc wilczego człeka, który najwyraźniej jednak został i tak nieprzyjemne zaatakowany przez wrogów. Niestety Złotowłosy z długimi włosami też miał nie lada problemy, gdyż za chwilę nie dostrzegł czterech osobników z martwym wzrokiem, którzy go pochwycili i nadchodzącego piątego napastnika. Niebieskookiemu się to nie podobało, dlatego też zaczął lecieć coraz wyżej w górę i robił mnóstwo kołowrotów, żeby z siebie rzucić wszystkich przeciwników. Nie ma zamiaru znajdować się na piaszczystym terenie, skoro rzuca się na niego jakiś osobnik, który na pewno nie potrafi walczyć. Wojownik odczuwał nieprzyjemne zmęczenie przez utratę swojej energii, przeczuwał że to może być spowodowane niedawno osiągniętą transformacją. Nie miał innego wyjścia niżeli, jeśli uda mu się zrzucić czterech nicponi, którzy pochwycili go przedtem za jego kończyny, to powróci do postaci Super Saiyanina. Wypuszczając ciężki oddech i wracając do krótszej formy włosów, miał zamiar wykorzystać jeszcze jeden pocisk ki na agresywnego potwora, który znajdował się pod nim i chciał na niego zaszarżować. Miał nadzieję, że to pomoże ale przeczuwa, że teraz będzie słabszy, przynajmniej nie będzie tracił energii bez powodu. Syn Kellana jeśli miałby pod ręką fasolkę senzu, inaczej by zupełnie to wszystko wyglądało. Teraz byli w potrzasku, gdyż nie wiadomo kiedy skończą się te ataki ze strony tych przeciwników wychodzących z Ziemi.

-20Ki
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Pustynia Empty Re: Pustynia

Sro Lip 15, 2020 11:54 pm
MG MODE

Pomimo miernych ruchów grupy oponentów, nadal byli w stanie dotrzymać tempa dwójce wojowników. Kenzuran, który został pochwycony przez czwórkę innych przeciwników, usilnie starał się ich zrzucić z siebie wiercąc się i wykonując chaotyczne ruchy, ażeby napastnicy puścili Bezogoniastego. Niestety nie wyglądało to zbyt kolorowo, gdyż tylko dwóch zombiaków, którzy trzymali Kenzurana za ręce spadli na ziemię, a ciężar pozostałej dwójki od kończyn dolnych sprowadzali wojownika ku piaszczystej ziemi. Przez co nadciągający agresor poczęstował Saiyajina prawym prostym na tors, a sam wojownik padł na glebę. Cios nie był silny, ale na pewno odczuwalny. Cała piątka ruszyła na leżącego Kenzurana, który nie miał zbyt dużo czasu na reakcję. Warto szybko zakończyć walkę, gdyż zapasy energii mocno dawały się we znaki i coraz szybciej Ki Bezogoniastego zanika.
Z kolei na drugim obrazku walczył Crimson, który zbyt długo dumał nad swoimi zagraniami przez co przeciwnik wykorzystując nieuwagę gangstera ruszył z kolankiem na ryj wilczka. Jakakolwiek reakcja byłaby wskazana, lecz czas nie pozwalał na to. Tutaj z ratunkiem wyskoczył Tenjin, który nie chciał pozostawać ciągle bierny w ferworze walki. Magiczna Bariera otoczyła Crimsona, a ten mógł poczuć się bezpieczny na jakiś czas, bowiem cios odbił się od tarczy maga ze szpiczastymi uszami.
- Skup się, Crimson! -
Krzyknął w kierunku gangstera. Paikuhan szybko rozprawiał się z nieumarłymi przeciwnikami, więc Tenjin mógł poczuć niedługą swobodę ruchów, bez ograniczeń od strony obrony Zielonoskórego. Nie trwało to jednak zbyt długo, bowiem kolejni przeciwnicy zaczęli nękać Paikuhana i Tenjina. W przypadku oponenta Crimsona, ten postanowił powtórzyć swoje natarcie, lecz tym razem bariera Uszatego nie zdąży zareagować teraz. Przynajmniej dopóki są oblegani przez masę oponentów.
Sponsored content

Pustynia Empty Re: Pustynia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach