Go down
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 11, 2017 7:04 pm
Gdy Jirri powiedział, że zamierza walczyć, dziewczyna, która była tu z Haricotto, wręcz zesztywniała. Nie spodziewał się takiej reakcji, czy na serio wyglądał aż tak strasznie? W sumie to tak. Ponadto ciężko było ocenić poziom mocy innej osoby bez scoutera, a ona mogła być właściwie początkującym wojownikiem. Zauważył u niej futrzasty ogon. Zaciekawiło go to. A zatem ona także pochodzi z tej samej rasy, co Haricotto? To chyba dobrze, jeśli ma taki potencjał bojowy, co on... Chociaż, jak się tak zastanowić, to Jirri nie miał jeszcze okazji zobaczyć, jak Haricotto właściwie walczy. Wcześniej mógł to zaobserwować, gdy razem podjęli wyzwanie Kame Sennina, ale za bardzo się wówczas skupił na sobie, więc nie zwracał za bardzo uwagi na to, co robi akurat jego kompan. Za drugim razem, kiedy różowy ogoniasty walczył, widział go w jego złotej formie, ale ów niemalże natychmiast padł na glebę. No cóż, tym bardziej będzie ciekawie. Na szczęście tym razem Haricotto nie odmówił, ale poprosił o chwilę na rozgrzewkę. Jirri wykonał dłonią gest, by pokazać, że się zgadza. Znienacka pojawiły się jeszcze dwie osoby. Z domu wyszła ogoniasta laska w zbroi. Wcześniej już ją widział, to ta, z którą też miał walczyć. Przywitała się.
- Cześć... Właśnie. Tak, przyłączę się do siebie, ale najpierw chciałbym znać twoje imię, no i sprawdzić cię w walce. Ale to kiedy już skończę ten sparing.
Druga osoba przyleciała. Ten gość, który miał wcześniej połamane żebra. Ryu?
- Tak, jestem Jirri. Miło poznać.
Dopiero teraz jaszczurka chilli zdała sobie sprawę z tego, że przez cały czas była śmiertelnie poważna. A bynajmniej z twarzy. No tak, pewnie dlatego tamta się tak przeraziła. Podszedł powoli do czerwonowłosej i uśmiechnął się. Chciał delikatnie, ale wyszedł mu uśmiech nieco szyderczy.
- Nie musisz się mnie bać. Haricotto-san to mój kumpel... To znaczy uratowałem mu raz dupsko... Kiedyś o tym opowiem. A tak w ogóle, jestem Jirri.
Nie przywiązywał większej wagi do jej reakcji, usiadł niedaleko niej i obserwował trening swojego sparingpartnera. Gdy ten wreszcie się zakończył, Jirri wstał. Haricotto może nie spełnić jego oczekiwań? Dlaczego nie użyje złotej formy? A może to sarkazm? Może nie wierzy w moc changelinga? Heh, no to się zdziwi. No cóż, najwyżej dostanie raz na ryj i pójdzie po rozum do głowy.
- Podłożyłeś się!
Natychmiast ruszył na niego. Gdy był tuż obok, wykorzystał Kiai, by wyrzucić go w cholerę. Najpewniej do wody. Nie używa pełnej mocy, czytaj, nie wzmacnia techniki kontrolą ki. Nie chce go przecież zabić, nie?
- Nie wygłupiaj się! Użyj tej swojej złotej formy!
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Pon Mar 13, 2017 5:58 pm
Usuwam kolejność, można pominąć Tensę, bo on ma i tak odlecieć w następnym odpisie a tylko jemu prowadzę jako MG. Jak Haricotto odpiszę to możecie potem pisać jak chcecie bo to i tak nie jest przygoda u was.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Pon Mar 13, 2017 10:38 pm
Haricotto zerknął na Aymi, to na Tensę, aż w końcu na Ryu. Wtedy postanowił poprosić swoją znajomą w zbroi o przysługę. Chciał ją zapytać, czy byłaby chętna na zaopiekowanie się czerwonowłosą dziewczyną i nauczenie jej i wytłumaczenie niektórych słów, by wzbogaciła swoje słownictwo i by łatwiej przychodziła jej rozmowa z innymi ludźmi.
- Tenso. Kiedy ja będę zajęty sparingiem z Jirrim, zajmij się proszę Aymi. Może opowiedz jej coś na temat naszej rasy. Ja coś zacząłem wcześniej, ale wydaje mi się, że mogło jej umknąć to i owo... Przyda jej się ta wiedza. - po czym skinął głową, obdarowując dziewczyny poważnym spojrzeniem. Następnie przerzucił oczy na chłopaka w białym ubraniu, po czym uśmiechnął się delikatnie, unosząc kącik ust do góry. Jak zwykle tajemniczy. Ta reakcja spowodowana mogła być kilkoma rzeczami: cudownym ozdrowieniem Ryu, ich ponownym spotkaniem, lub napomknięcie o planie, jaki już urodził się w głowie Saiyanina.
- Dobrze Cię widzieć. Mam nadzieję, żeś gotowy do nauki Kamehamehy. - zapytał, ale nie oczekiwał na odpowiedź, a raczej nie zdążył, ponieważ Jirri wykrzyczał coś o podłożeniu się i od razu zaatakował. Haricotto przyjął na siebie uderzenie powietrzem, które go wybiło. W momencie zetknięcie tej niewidzialnej energii z jego ciałem, uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha, na zaledwie kilka sekund. Starał się zatrzymać w powietrzu, by nie wpaść do wody. Tak czy siak, było mu to wszystko jedno. Gdy znalazł odrobinę czasu na oddech, z uśmiechem zdobiącym jego ziemistą twarz, rozłożył ręce na boki i powiedział:
- Złotej formy? Nie wiem o co Ci chodzi. - po czym przeczesał swoje włosy dłonią, poruszając swoją głową i fryzurą majestatycznie, niczym Szonę Polę. Jego oczy utkwione były w Changelingu, a jego mina sugerowała, że był naprawdę podekscytowany tą potyczką.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 14, 2017 1:59 pm
Haricotto zachowywał się dziwnie. Bardzo dziwnie. W zasadzie Jirri kompletnie nie rozumiał, co mu po głowie chodziło, bynajmniej z początku. Autentycznie się podłożył, nawet nie próbował jakiejkolwiek formy obrony przed atakiem czarnego jaszczura, jakby kompletnie go to nie obchodziło. Uśmiechnął się jednak. Co jest? Bawi się? Niemożliwe, nie może być przecież tak silny, by nie czuć ataków changelinga. Nawet się nie transformował. O co chodzi? Jaszczur zrobił zdumioną minę. Nie miał pojęcia, o powinien o tym sądzić. Przecież to nie ma sensu. No i czemu Haricotto się uśmiecha? No i jak to, "co to złota forma"? On na serio jest głupi, czy tylko udaje? A może nie bierze jaszczura na poważnie? O nie. Tak być nie bedzie. Jirri wzniósł się w powietrze. Strzelił kostkami palców, a następnie karkiem, co wywołało przyjemne uczucie. Już chciał ruszyć, gdy się opamiętał. Cholera, co on odwala? Przecież to zabawa. Trening. Nic więcej. Po co Haricotto miałby używać pełni swojej mocy w trakcie sparingu? Nie ma po co! Bo to tylko trening. Teraz Jirri poczuł się trochę jak idiota. Całe szczęście, że nie zdążył jeszcze zrobić niczego głupiego. Wyprostował się i uśmiechnął. Nieco szyderczo, niestety. Będzie musiał popracować nad ciepłym uśmiechem.
- No dawaj. Atakuj.
Nie zamierzał blokować ataków Haricotto. Chciał zmierzyć jego siłę, a i przy oklazji trochę się popisać przed laseczkami wytrzymałością. Wkońcu to zabawa, więc czemu nie? Jeśli jednak Haricotto aktywuje złotą formę, w co Jirri wątpił, gotów jest do uników.

OOC:
Sory że krótko, ale za niedługo lekarz.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sro Mar 15, 2017 10:34 pm
Haricotto uśmiechał się i czekał na atak Jirriego. Miał nadzieję, że ten ruszy zaraz na niego i że wciąż będzie drążył temat związany z Super Saiyaninem. Fasolka nie miał na razie zamiaru przemieniać się w blondyna. Wolał poudawać jeszcze chwilę i zrównać się z Changelingiem na swojej normalnej, base, formie. Wszakże w ten sposób najszybciej wychwyci swoje niedoskonałości związane z walką i taktycznym myśleniem. W postaci złotowłosego wojownika woda sodowa może często uderzać do głowy. Tutaj nie mógł sobie na coś takiego pozwolić. Poza tym, samego go świerzbiło, żeby poznać moc Jirriego. Jak to już jaszczur wielokrotnie powtarzał, byli kumplami, więc nie mieli najmniejszego zamiaru zrobić jeden drugiemu krzywdy. Co prawda, walka rządzi się swoimi prawami, więc nawet pobity do nieprzytomności wojownik nie mógł być brany pod uwagę "skrzywdzonego". Co innego, gdyby dusza opuściła jego ciało. Wtedy tak... Raczej. Chyba. Może.
Haricotto ukłonił się w powietrzu, po czym zakręcił się wokół własnej osi i wystrzelił jak z procy, mknąć prosto na Changelinga, który stał na dole. Chcąc się rozpędzić, miał zamiar podlecieć do niego i uderzyć. Plan był dość prosty - zamarkować cios prawą ręką w twarz, a lewą uderzyć prosto w żebra, kontynuując następnie dość dziwnym obrotem, ponieważ zamachnięcie nogi miało wyjść znad głowy Saiyanina. Stopa miała przejść za plecami kosmicznego wojownika. Chciał piętą zaatakować czubek głowy jaszczura, posyłając go na glebę.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 16, 2017 7:29 pm
Tensa wyleciała z domu, a dalszy przebieg wydarzeń wyglądał jakby była ona nianią, ale nie taką seksowną. Tylko taką którą wynajmuje się, żeby pilnowała dziecka. Czerwonowłosego dziecka które schowało się za nią kryjąc się przed smokiem kiedy to Hari z jaszczurem postanowili obić sobie twarzoczaszki. Dziewczyna widząc chowającą się Aymi poczochrała jej włosy. -Nie bój się mała, nie ma czego, jest po naszej stronie, no i do groźnych na razie nie należy.- skomentowała reakcję czerwonowłosej dziewczyny. Licząc iż doda jej w ten sposób otuchy. Po chwili dowiedziała się, iż ma zająć się nową członkinią ich własnego ruchu wyzwolenia ziemskiego padołu. -W takim razie lećmy młoda, pomożesz mi z czymś.- powiedziała i uniosła się w powietrze gdzie zawisła czekając na dziewczynę. Gdy ta się uniosła ruszył w stronę wieży korina. -No więc co Hari ci powiedział?- zapytała utrzymując tempo halfki.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 16, 2017 8:36 pm
Cóż reakcja rudej dziewczyny była dosyć dziwna. Wręcz niespotykana. Zamiast powiedzieć jakieś słowo w kierunku Ryu, postanowiła syknąć w jego kierunku. Było dziwnie. Chłopak w ostatnim czasie zaczął spotykać naprawdę, coraz to dziwniejsze osoby. Najpierw ludzi a właściwie to kosmitów, którzy wyglądem przypominali ludzi, lecz posiadali oni ogony, potem tego nieznajomego mężczyznę ze spiczastymi uszami, kolejnym razem spotkał jakiegoś czarnego kosmitę no, a na końcu spotkał właśnie tą dziwną dziewczynę. No, ale dlaczego? Dlaczego wybrali oni właśnie Ziemię? Czy nie było innych planet? Czemu właśnie jego ojczysta planeta przyciągała tak wielu przedstawicieli obcych gatunków? Być może Ryu na razie się tego nie dowie, a może i nigdy. No cóż nie mógł nic na to poradzić, ale jeżeli oni także chcą zniszczyć RR, to nie powinien robić nikomu wyrzutów z tego powodu. Gdy chciał wypowiedzieć kolejne zdanie, nagle zauważył ogon. Zaczął się zastanawiać czy należał on do Tensy, czy być może do tej nieznajomej. Uświadomił sobie coś. Ogon ten był koloru krwistego, ale Tensa nie posiadała go w takim kolorze. Wniosek mógł być tylko jeden. Ruda także była Saiyanem, a właściwie to Saiyanką, chyba właśnie tak się odmienia to słowo. Gdy zastanawiał się jak rozpocząć rozmowę, nagle Saiyanin odezwał się w stronę Ziemianina. To zdanie uświadomiło chłopaka, że jednak będzie on szkolony przez niego. ''Kamehamehy''? Ryu przypomniał sobie, że Tensa podczas ostatniej walki z Haricotto wypowiedziała ''Kamehameha'' ,po czym pojawił się niebieski promień. Czy właśnie tą technikę nauczy Haricotto naszego bohatera? Wyglądało na to, że tak. Rozpoczęła się walka. Jirri zniknął z pola widzenia Ryu. Chłopak postanowił swoją uwagę skierować na dwie przedstawicielki płci przeciwnej. Tensa postanowiła uprzedzić Ryu i sama coś powiedzieć. Widocznie chciała przekonać nieznajomą dziewczynę do chłopaka.
- Tensa ma rację. Nie zrobię ci krzywdy. Jesteśmy w tej samej drużynie.
Skomentował jej słowa, po czym się uśmiechnął mając nadzieję, że ociepli swój wizerunek w oczach dziewczyny której imienia nadal nie poznał. Tensa postanowiła odlecieć, ale nie sama. Chciała ze sobą zabrać rudowłosą.
- Zastanawiam się czy powinienem polecieć z nimi, ale raczej moja pomoc nie będzie potrzebna. Tensa jest dość silna, aby sobie poradzić więc zostanę tutaj. Jeżeli Haricotto ma mnie nauczyć tej techniki, to nie powinienem ruszać się z tej wyspy.
Powiedział do siebie w duchu, po czym postanowił czekać na dalszy rozwój wypadków.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 16, 2017 9:08 pm
Haricotto zabrał się za rozgrzewkę przed sparingiem, a gad ot tak stwierdził, że Aymi nie musi się go bać, bo... jest kumplem "taty" i uratował mu dupsko. Ani jedno, ani drugie nie mówiło jej kompletnie nic. Nie znała znaczenia słowa "kumpel", tym bardziej nie rozumiała frazy "uratować dupsko". Z całego tego oświadczenia wielkiej jaszczurki, która stała stanowczo za blisko, wyłapała tylko imię - Jirri. Nie odważyła się go jednak powtórzyć, po prostu trzymała się za plecami brunetki.
Tatko zakończył ćwiczenia, a zaraz potem oddał czerwonowłosą pod opiekę Tensy. Ot tak, po prostu. Dziewczyna przylgnęła bardziej do jej pleców. Obecność tego drugiego raczej nie poprawiała jej samopoczucia. Nie była pewna, czy może czuć się bezpiecznie. W prawdzie Fasolka nie zostawiłby jej z kimś groźnym, a raczej jej zagrażającym. Przynajmniej taką miała nadzieję. Poczuła dłoń na głowie i schyliła się, zamykając oczy. Na szczęście tylko jej włosy zostały po raz kolejny potargany. Zaczęła się zastanawiać, czy to aby nie jakiś dziwny zwyczaj, o którym nie wie. Całe szczęście, że chłopak zwany Smokiem tego nie próbował, inaczej chyba by go ugryzła.
Oboje zapewniali, że Ryu jej nie skrzywdzi, sam Haricotto też właściwie podchodził do młodzieńca z pozytywnym nastawieniem, ona jednak nie potrafiła się do niego od razu przekonać. Nie miał ogona, może dlatego. Zmarszczyła brwi na uwagę odnośnie "jednyej drużyny". Kolejna kwestia, której znaczenia nie pojmowała. Tak wiele niewiadomych, a jeszcze więcej pytań.
Dowiedziawszy się, że właśnie została niańką, Tensa postanowiła zabrać gdzieś czerwonowłosą. W tym celu oderwała się od ziemi i zawisła w powietrzu, czekając na jej reakcję. Podobnie zrobił Saiyanin wcześniej na plaży. Aymi przygryzła lekko wargę, zerkając na chłopaka w bieli, a potem skupiła się i trochę niepewnie zaczęła unosić. Obejrzała się jeszcze na pochłoniętego starciem "tatusia" i ruszyła za brunetką, starając się lecieć w miarę szybko. Były już w pewnej odległości od wyspy, kiedy jej towarzyszka zadała pytanie.
- Tata Saiyanin, Aymi mieszaniec, half - powiedziała powoli, dokładnie wymawiając każde słowo. Chciała być jak najlepiej zrozumiana. - Tensa też mieszaniec.
Skupiała się na locie, nie chcąc wylądować w morzu, ale zerkała w stronę koleżanki, sprawdzając jej reakcję. Byloby łatwiej, gdyby dziewczyna od razu pojęła trudności komunikatywne stalowookiej, miałyby wtedy większe szanse na porozumienie przrz odpowiedni dobór słów. Słów, których Aymi w większości brakowało, niestety.

[z/t] -> za Tensą, gdziekolwiek zaprowadzi xD
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 16, 2017 9:26 pm
MG - WALKA


Jirri jako changeling był bardzo pewny swojej siły i wytrzymałości, sprowokował swojego przeciwnika by ten oddał cios pierwszy. Hari dał się podpuścić i zwyczajnie szarżował na przeciwnika, zamarkował cios i uderzył changelinga w żebra, następnie zrobił dziwną kombinację nogą w efekcie czego jego noga uderzyła changelinga w czubek czaszki od góry w dół, cios miał go zwyczajnie położyć na ziemię. Ku zdziwieniu saiyanina, pierwszy cios w żebra nie zrobił jakiegoś wielkiego wrażenia na jego przeciwniku. Jednakże cios od góry również nie powalił jaszczura, jednakże obniżył jego pozycję do pozycji na kolanach + podparcie rękoma o ziemię (tak jak na pieska)

Sekund nie opisuje bo w sumie nie ma czego skoro Jirri zamierzał przyjąć cios.

_________________________
Aymi, Tensa -> Odpisuje od razu u Korina, tam gdzie Tensa poleciał, więc tam szukajcie mega posta.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 18, 2017 11:00 am
Efekt ataku Haricotto nieco przerósł oczekiwania jaszczura. Tylko trochę. Tak jak myślał, ciosy jakoś go specjalnie nie zabolały. Ciężko było na podstawie tych dwóch ataków ocenić możliwości Haricotto, trzeba będzie to zrobić jakoś inaczej. Należy jednak oddać mu jedno - udało mu się ruszyć jaszczura z miejsca, konkretniej posłać go na ziemię. Co prawda Jirri nie dotknął gleby całym ciałem, ale musiał się podeprzeć na kolanach, aby się nie wyłożyć jak długi. Changeling uśmiechnął się nieco szerzej i wstał. Spojrzał na swojego przeciwnika.
- Będziesz musiał postarać się bardziej, Haricotto-san.
Wzniósł się ponownie w poietrze i ogarnął szybko otoczenie. Było tu już dużo mniej widzów. Dwie laseczki już się ulotniły, trudno określić dokąd. Został tu już tylko ten gość, Ryu. Haricotto obiecał mu naukę Kamehameha, więc nie ma co się dziwić, że nigdzie nie poleciał. Taka okazja nieczęsto się nadarza. Wyglądał na kogoś, kto mógłby w przyszłości zostać naprawdę silnym wojownikiem, trochę jak sam Haricotto, tylko że bez ogona. Jaszczur musiał też przyznać, że gość miał całkiem fajne ciuchy. Trochę nie potrafił sobie go wyobrazić w gi od Kame Sennina, wyglądałby w nim dość kuriozalnie, ale w tym białym kimono... Naprawdę stylowo. Będzie musiał sobie takie sprawić, a przynajmniej przymierzyć. Na razie nie wchodziło to w grę, ponieważ ciuch Ryu był za mały na changelinga w drugiej formie, a w pierwszej - za duży. Trudno, kiedyś sobie taki znajdzie, może w jakimś sklepie.
Ponownie skupił się na swoim przeciwniku. Wiedział już, że ma nad Haricotto sporą przewagę, jeśli chodzi o wytrzymałość, przynajmniej gdy ów jest w formie podstawowej. Teraz warto by było zmierzyć różnicę w szybkości. Najszybciej jak się da leci za plecy przeciwnika i uderza łokciem w okolice prawej łopatki. Taki cios łokciem raczej nie powinien przebić się na wylot. Następnie odlatuje na jakieś cztery metry i czeka na odpowiedź małpiatki.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 18, 2017 11:59 am
Faktycznie, coraz mniej osób przebywało na tej maleńkiej wysepce. Ale to chyba było na plus, prawda? Więcej miejsca dla walczących i poniekąd więcej spokoju, bo nie ma niepotrzebnych gapiów, którzy przez przypadek mogliby stać się ofiarami zabawy, jaką Haricotto urządzał sobie razem z Jirrim.
Ryu wytrwale czekał. Nic dziwnego, Saiyanin mu coś obiecał. I mimo, że nie był ostatnimi czasy sobą, dotrzymywał swoich słów. Nigdy nie rzucał ich na wiatr. Chyba, że byłby pijany, ale nie bardzo na to jest czas.
- Zmuś mnie, Jirri-san. - uśmiechnął się zadziornie, pokazując ręką, by ten na niego ruszył czym prędzej. Chciał troszkę napędzić przeciwnika, by przyspieszyć tempo tej zabawy.
Widząc, jak Changeling podrywa się do ataku, Haricotto zebrał się i jakby napiął, czekając na ewentualną konfrontację. Chciał zablokować jego uderzenie, a bardziej... uniknąć je, dlatego miał zamiar paść jak długi na ziemię, podeprzeć się na dłoniach i niczym sprężynka, wyciągnąć swoje nogi i stopami uderzyć w korpus Jirriego, odpłacając się tym samym za atak.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 18, 2017 8:33 pm
MG - walka


Jirri po sprawdzeniu siły przeciwnika, która nie byłą zadowalająca szukał nadziei w innych jego aspektach. Teraz postanowił dać szansę saiyaninowi w szybkości. Wyruszył jak najszybciej potrafił by za chwilę znaleźć się za plecami swojego przeciwnika. Hari mógł zauważyć Jirriego lekko zamazanego, udało mu się zniżyć tak, że Jirri nie mógł oddać ciosu w plecu a ponieważ nie zamierzał atakować inaczej odskoczył do tyłu, więc i atak Hariego nie doszedł do skutku, nawet go nie zaczął bo po co skoro Jirri był już za nim daleko?

0.1s Jirri wyrusza w stronę Hariego
0.2s znajduje się za jego plecami próbując wykonać uderzenie łokciem, tym samym Hari schyla się gdyż rozpoczyna schylanie w momencie gdy Jirri wyrusza
0.3s Jirri znajduje się 4 metry od Hariego
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 18, 2017 8:57 pm
No cóż, Jirri musiał przyznać. Haricotto go zaskoczył. Jaszczur zdecydowanie nie spodziewał się takiego refleksu po swoim przyjacielu, a przynajmniej nie w podstawowej formie. Gdyby przybrał formę złotą, changeling mógłby to zrozumieć, ale on poprostu uniknął ataku bez użycia żadnego wzmocnienia, żadnej transformacji. Niezwykłe. Czyżby był aż tak szybki? Nie, to niemożliwe. Siła jego ciosów nie wystarczyła, by jakkolwiek zranić jaszczurkę chilli, a przecież wytrzymałość nie jest największym z atutów changelinga. Uśmiechnął się pod nosem. Po raz kolejny dość szyderczo. Przez te szydercze uśmiechy walka miała trochę dziwaczny wydźwięk, jakby trochę teatralny. Tak samo wypowiedź Haricotto. Jirri nigdy wcześniej nie słyszał przy swoim imieniu "san". Teraz dopiero po raz pierwszy. Musiał przyznać, że brzmiało to całkiem fajnie. No, ale oponent zasługiwał na pewną pochwałę.
- Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Nie sądziłem, że będziesz w stanie uniknąć tego ataku... Ale nie łudź się. Z następnym nie pójdzie ci już tak ładnie, Haricotto-san. - Jirri uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Jeśli pojedyncze ataki mogą nie zdać egzaminu, to pozostało mu bawić się w kombinacje. Natychmiast ruszył na pełnej prędkości na przeciwnika. Zaczął atakować. Przestaje zadawać ciosy dopiero wtedy, gdy trafi trzy razy tak, by zadać jakieś obrażenia. Ciosy zablokowane się więc w tym wypadku nie liczą. Stara się oczywiście ominąć gardę przyjaciela. Z jego szybkością nie powinno to być taie trudne. Potem ponownie odsuwa się na odległość czterech metrów. Kto wie? Może jednak ua mu się sprowokować kumpla do użycia złotej formy? A może Kamehameha? W obydwu przypadkach byłoby ciekawie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Nie Mar 19, 2017 8:02 pm
Udało się uniknąć ciosu Jirriego. Sam Saiyanin był pod wrażeniem tego co się stało. W końcu nie przybrał formy Super Saiyanina, która wzmocniłaby wszystkie jego atrybuty. Jaki był jego plan, skoro nie zamierzał przemieniać się w Legendarnego Wojownika? Czyżby po prostu chciał popracować nad swoją bazową postacią, by później podczas przemiany w Super Saiyanina otrzymać lepsze efekty? To wcale nie było głupie. To, że przy okazji może dostać konkretny łomot od Changelinga nie miało większego znaczenia. Możliwość takiego zajścia również była podniecająca. Czyżby czerpał przyjemność z bólu? Nie od parady mówi się, że "ten ból sprawi, że będę silniejszy"... Żył walką i dla walki, to perfekcyjnie podkreśla jego nastawienie.
Słysząc słowa jaszczura, Haricotto uśmiechnął się równie szeroko co on. Podobało mu się to. Coraz bardziej się nakręcał, a wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. A obaj wojownicy byli w tym przypadku głodni. Bardzo.
- Subarashii... - wyszeptał, lokując swoje spojrzenie na ciemnej twarzy przeciwnika.
Widząc jak Changeling znów szarżuje na niego, staje twardo na glebie, jakby chciał się zaprzeć nogami by nie móc zostać strąconym. Chciał uniknąć lub zablokować uderzenia Jirriego, samemu wyprowadzając pojedyncze ciosy w czasie, kiedy rogacz był otwarty. Jakież to było podniecające! Walka która była zabawą, ale również pozwalała na rozwinięcie swoich umiejętności. Neat.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Nie Mar 19, 2017 9:08 pm
Gdy dwójka dziewczyn odleciała z wyspy, Ryu postanowił się zająć rzeczą, która w tym momencie wydawała mu się najbardziej interesująca. Była to walka dwóch kosmitów. Jirriego i Haricotto. Postanowił usiąść na ciepłym piasku i wpatrywać się w dwójkę wojowników. Cóż, efekt był taki sam jak podczas walki Saiyanina i Tensy. Mimo, że Ryu próbował wyłapać jakieś ruchu wojowników to kończyło się to na tym, że nie widział nic. Wiedział jedynie tyle, że Haricotto uniknął ataku czarnego kosmity, ale po za tym to nic. Chłopak czekał na dalszy rozwój walki, przy okazji zastanawiając się jak będzie wyglądał trening tej techniki i jak bardzo, jest ona potężna. W pewnym momencie chłopaka naszła myśl. Postanowił on, że nie będzie czekał, aż walka Jirriego i Haricotto się zakończy, a po prostu poleci i będzie polepszał swoje umiejętności. Więc wstał i wykrzyczał w ich stronę.
- Na razie odlatuje z wyspy, ale za niedługo wrócę!
Po czym pomachał w ich stronę na pożegnanie, uniósł się nad ziemią i wyruszył z wyspy.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Pon Mar 20, 2017 6:57 pm
MG - walka


Chociaż Saiyaninowi udało się uniknąć pierwszego ciosu teraz niestety nie przewidział żadnego z działania jaszczura. Miał zamiar coś po unikać, jednak szybkość ciosów była zbyt duża by mógł na nie odpowiednio zareagować, pierwszy cios wszedł gładko, dwa następne nastąpiły sekundę po pierwszym... Sekundę? Nie... Minęło znacznie mniej... Haricotto po ciosach wprawdzie nie padł na ziemię, jednakże jego poobijana twarz nosiła oznaki bójki. Jego policzek był zadrapany, nos i warga krwawiła, natomiast jaszczur zaprzestał na jego szczęście po 3 ciosach.

0,1s Jaszczur wyrusza do Hariego i w tym samym ułamku sekundy jest przy Harim
0,2s Jaszczur wyprowadza trzy uderzenia w saiyanina
0,3s Jirri znajduje się znowu 4 metry od przeciwnika
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Pon Mar 20, 2017 7:28 pm
No i teraz wszystko weszło. Teraz Jirri miał już pewien obraz mocy Haricotto. A była ona w tej formie dość mierna. No a przynajmniej w porównaniu do drugiej formy changelinga. Nie dał rady obronić się przed jaszczurzymi ciosami. Właściwie nie obronił ani jednego. Trzy ciosy, trzy trafione. Pierwszy wszedł z rozpędu, dwa kolejne z miejsca. To zaczęło trochę zastanawiać changelinga. Konkretniej, ile takich uderzeń jego przyjaciel jeszcze wytrzyma? Nie chciałby go przypadkiem zabić, a na to się zanosi. Nie czeka go najwyraźniej żadne wyzwanie z jego strony. Szkoda. Wielka szkoda. Jak na razie żaden z jego ataków nic mu nie zrobił, Jirri wątpił, by ten był w stanie mu zadać jakiekolwiek obrażenia, na pewno nie w tej formie... Chyba że... Nie, w złotą formę nie chce wejść... A może?
Kolejna osoba opuściła wyspę Kame. To już była ostatnia. Ten cały Ryu, ten, który wcześniej miał połamane żebra. Trochę to skonfundowało jaszczurkę chilli. Wyglądało na to, że zamierzał zaczekać do końca walki, aby opanować Kamehameha, tymczasem zdecydował się odlecieć. No jasna cholera, co to za logika? To w takim razie po cholerę tu przylatywał? Ech... Niełatwo będzie zrozumieć logikę tych gości... No dobra, czas już to kończyć. Takie obijanie ryja bezbronnego przeciwnika nie miało w sobie żadnego uroku.
- No dobra, Haricotto-san. Ten sparing już mnie powoli męczy. Strasznie leniwie się czuję, tak ci tylko ryj obijając. Zmień się w tą złotą formę, albo kończymy.
Jeśli nie przybierze złotej formy, Jirri poprostu przerywa sparing. Tak czy siak, jakiś to trening był.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 21, 2017 9:47 pm
Haricotto odprowadził wzrokiem Ryu, który już po chwili zniknął na horyzoncie. Zamienił się w maleńką, czarną kropkę, która później rozbłysnęła i całkowicie zniknęła z pola widzenia. Coś a'la Zespół R z innego świata, o którym tutejsze postacie pojęcia nie mają. Tak.
Jego zachowanie było dziwne. Miał zaczekać na naukę techniki, a tymczasem poleciał sobie gdzieś, żeby załatwić coś, o czym nawet nie raczył wspomnieć. Może faktycznie było to coś ważnego? Wnioskując po jego słowach, tak czy siak niedługo wróci. Nauka nie zając, zawsze jest na nią czas.

Saiyanin otrzepał swoje ubranie, które zdążyło się lekko przykurzyć. Przekręcił głową na boki, w taki sposób, że jego kark mocno i głośno strzelił, co sprawiło, że Haricotto poczuł nie małą przyjemność.
Oberwał kilka rasy o Changelinga, co mocno go zabolało, ale w dalszym ciągu nie miał zamiaru przemienić się w Super Saiyanina. Miał inny plan, który niestety może się nie powieść, ponieważ Jirri, jak sam powiedział, męczy się tą walką. Szkoda, przecież żywy worek do bicia jest bardzo fajną rzeczą. Widocznie miał inny światopogląd, a przynajmniej inne zdanie w kwestii odpowiedniego maltretowania przedmiotu treningowego. Ile ludzi, tyle opinii i choćby niebo się waliło, nic tego nie zmieni. Poza oczywiście masowym praniem mózgu, ale to raczej niewykonalne. Prawda?
- Nie mam pojęcia o jakiej złotej formie mówisz. - Fasolka dalej brnął w swoją grę. Jeśli jego pomysł nie powiedzie się, będzie musiał wymyślić coś innego.
- Szlag. Myślałem, że poniewieranie mną będzie mu się podobać. No nic, najwyżej osiągnę swój cel w inny sposób. Niewiele brakuje, bo już i tak nieźle mnie "uszkodził". - pomyślał sobie Saiyanin, zawijając swój ogon wokół swojego pasa.
Nie zamierzał jeszcze kończyć, a jeśli tak rogaczowi zależało na zakończeniu zabawy, to po prostu uniknie nadchodzących ciosów. Proste jak budowa cepa.
Wojownik odbił się od powierzchni i ruszył jak strzała w stronę czarnego przeciwnika. Mógł w tej chwili nabrać piasku w dłoń, by później chamsko rzucić nim w oczy Jirriego. Nie chciał jednak zachować się jak oszust, więc nie zrobił tego. Lecąc tak, wystrzelił ki blasta, za którym sam pomknął, chcąc z zaskoczenia uderzyć Changelinga. Plan był taki, że pierwsza uderzy energia, a następnie ciało jaszczura przejdzie w bliski kontakt z pięścią Saiyanina, która wycelowana była w korpus oponenta.
Po całej walce, Haricotto miał zamiar porozmawiać z Jirrim i bardziej go poznać. I oczywiście, co najważniejsze, wprowadzić go w szczegóły swojego planu, który ciągle gdzieś tam dopracowywany był w jego głowie.
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Wto Mar 21, 2017 10:48 pm
MG - walka


Walka nudna jak flaki z olejem, jeden chciałby porządnej walki i sparingu na serio, drugi potrzebuje boosta i tyla na niego czeka, nie zamierzał brać sparingu na serio. Teraz Haricotto przejmując inicjatywę w walce wyruszył na Changelinga, jakby nie wiedział, że nic mu nie może zrobić. W jego głowie pojawiła się pewna myśl by nabrać w trakcie lotu trochę piasku z wyspy kame sennina w dłoń co oczywiście jaszczur zauważyłby. Rzucić piaskiem w jego oczy. Jednakże tego nie zrobił o dziwo. Wolną rękę ( w sumie obie miał wolne, ale walić to xd) wycelował w przeciwnika i wystrzelił ki blasta lecąc za tym pociskiem. Miał nadzieję, że to go nieco spowolni i uderzy jego facjatę pięścią gdy Chang będzie unikał ataku energetycznego.

0.1s Saiyan startuje do przeciwnika jednocześnie tworzy ki blasta.
0.2s Hari wystrzeliwuje pocisk ki w Jirriego, samemu będąc tuż za pociskiem.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sro Mar 22, 2017 8:53 pm
Jirri chyba wyraził się jasno. Nie chce dłużej walczyć... Nie, inaczej... Nie ma ochoty na obijanie mordy bezbronnego przeciwnika. Nie było to wcale zabawne. Kiedy przeciwnik się nie stara, (w tym wypadku jakby się stara, ale i tak nie chce użyć pełni mocy przeciwko przeciwnikowi, który nie może się ograniczyć i cofnąć do poprzedniej formy) nie ma żadnego wyzwania, a kiedy nie ma wyzwania, trening nie jest taki wcale efektywny, a przecież o to tu chodzi, nie? O trening. A nie o pseudo-walkę z żywym workiem treningowym. Tyle że Haricotto tego chyba nie zrozumiał. Ruszył na jaszczura, wystrzelił pocisk ki i wszystko wskazywało na to, że zamierza kontynuować. Tylko że Jirri kompletnie nie miał już ochoty. Nie było po co się bronić. Przyjął na klatę pocisk i ewentualne ciosy. Westchnął ciężko i spojrzał kumplowi w oczy.
- Słuchaj, Haricotto-san. Ta "walka" spowodowała, że postanowiłem stworzyć sobie parę zasad. Konkretniej - walczę z PRZECIWNIKAMI, a nie LEMINGAMI. To oznacza, że nie zamierzam już nigdy więcej bawić się w sparingi z żywym workiem treningowym. Jeśli chcesz, możemy później zawalczyć jeszcze raz, tylko że nie tak. Nie zgrywaj głupa i następnym razem poprostu przemień się w tą swoją blond-formę. Bo tak to mnie poprostu nie bawi. Teraz wybacz, ale chciałbym trochę potrenować. Ty sobie tymczasem odpocznij, jak skończę, to ci powiem, będziemy mogli se pogadać, a może i powalczyć, ale tym razem na serio.
Po tych słowach Jirri poklepał kumpla po ramieniu i odszedł nieco dalej, by przygotować się do treningu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Czw Mar 23, 2017 12:25 pm
Haricotto zatrzymał się więc i wysłuchał słów Jirriego. Doskonale wiedział, że ten już nie chce walczyć, ale przerwanie tego sparingu wiązało się z niewykonaniem planu, jaki założył sobie Saiyanin. Będzie musiał przejść do planu B, skoro plan A tak bardzo zawiódł.
- Lemingami? - powtórzył zaraz po Jirrim, po czym uśmiechnął się zadziornie i roześmiał się. Schylił nieco swoją głowę, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Nie chciał tym nikogo obrazić, po prostu taką reakcję wywołało słowo, które padło z skrzeczących ust Changelinga.
- Nawet nie masz pojęcia... - wyszeptał, odprowadzając wzrokiem rosłego rogacza. Gdy ten się oddalał, by zająć się swoim treningiem, Haricotto machnął do niego ręką, po czym  dopowiedział.
- Nie mam Ci za złe tego, że nie chcesz mnie sponiewierać. Ja nie mam Ci za złe tego, że nie chcesz dalej ciągnąć tej zabawy.  Chcesz wiedzieć, dlaczego nie przemieniłem się w Super Saiyanina? Ponieważ kosztuje mnie to mnóstwo energii. Ale nie obawiaj się, niedługo ten problem zniknie i wtedy zmierzymy się jak trzeba. Żebyś się tylko nie zdziwił, kumplu. - ostatnie słowo wyraźnie zaakcentował, uśmiechając się zadziornie.
Zrobił to samo co Jirri. Udał się na swój trening. Trochę bolało go tu i ówdzie, ale ten ból sprawi, że będzie silniejszy.
- Czas przejść do planu B. Obiecałem Ryu naukę, ale zdążę tu wrócić zanim on się pojawi. - powiedział do siebie w myślach, po czym jego ciało spowite zostało białą energią, która uformowała się w aurę. Odleciał, zostawiając za sobą biały ślad.
- Muszę opanować przemianę Super Saiyanina. Na pewno jest jakiś sposób! - zmarszczył swoje brwi w grymasie niezadowolenia, po czym przyspieszył swój lot, znikając na horyzoncie.

z/t
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 25, 2017 9:37 pm
Leciała niczym strzała przez niebo, mijając w zastraszającym tempie kolejne drzewa, później jakieś domki, aż wreszcie wleciała nad bezkres morza. W pierwszym odcinku trasy trzymała się kurczowo obłoku, obawiając się upadku. Podświadomy, choć niepotrzebny lęk, zważywszy niedawno nabytą umiejętność lotu. Dopiero frunąć nad wodą poluzowała uścisk, nieco się rozluźniając.
Rzeczywiście Kinto zabrała ją szybko, aż nazbyt szybko, w stronę żółwiej chaty. Nie minęło dużo czasu, gdy zauważyła coraz wyraźniejszy zarys wyspy, a na niej różowy domek. Po chwili była już na miejscu. Obłok zatrzymał się nad brzegiem, a stalowooka zsunęła się z niego ostrożnie i zaczęła rozglądać. Gdy była tu ostatnio, Haricotto walczył z jaszczurem. No i został tu też ten cały Smok. W tym momencie wyspa zdawała się opustoszała.
- Kame Sennin?! - zawołała pytająco, nie wiedząc, czy zastała gospodarza. I właściwie dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie wie, po co przyleciała. Kocur nie zdążył jej nic powiedzieć. Albo zapomniał, na jedno wychodzi.
Niepewnym krokiem zbliżyła się do wejścia i zajrzała przez uchylone okno. Czy ktoś był w środku?
avatar
Gość
Gość

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 25, 2017 10:49 pm
MG


Dziewczyna leciała sobie na obłoku kinto z nadzwyczajną prędkością o jakiej mogła sobie póki co tylko pomarzyć. Musiała lekko się schylić gdyż opór powietrze był tak duży, że nie dała by rady utrzymać się na chmurce. Chmurka leciała według swojego toru lotu, Aymi nie potrafiła jeszcze jej kontrolować. Leciała jakieś 50 metrów nad wodami, nad ziemią i innymi rzeczami. Czasami mijała jakieś latające stworzonko, które przestraszone odsuwało się z drogi. Po chwili była już przy domu kame sennina, który właśnie siadał na żółwia. Halfka mogła jeszcze zauważyć, że w oddali trenował sobie jaszczur. Dziadek zauważył Aymi, nie wiedział kim jest i co tu robi, jednak zaraz zauważył chmurę. Zszedł ze skorupy i zapytał:
- Przysyła cię Korin?
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Sob Mar 25, 2017 11:40 pm
Haricotto opuścił wyspę. Jirri odprowadził go wzrokiem. Rozmyślał przy tym, nad tym, co jego przyjaciel do niego powiedział. Czyli ta transformacja to Sūpā Saiyajin? Całkiem fajna nazwa, trzeba to przyznać. W sumie złota forma średnio mu pasowała. Była poprostu dziwną nazwą, która też nie do końca oddawała to, czym ta transformacja jest, jak wygląda. A przecież nie będzie jej nazywał "transformacją, która powoduje zmianę koloru włosów na blond, a koloru aury na złoty". Ta krótka i zwięzła nazwa, którą podał Haricotto była o wiele lepszą opcją. Nie tak prosta i łatwa do zapamiętania, jak druga forma, lub trzecia forma, ale i tak fajna. Więc ta transformacja wyciąga z użytkownika sporo energii? A to ciekawe... W sumie dziwna sprawa, Jirri nie przypominał sobie żadnej transformacji changelingów, która by męczyła użytkownika. Tymczasem tu już pierwsza transformacja jest aż tak niestabilna? Czy to znaczy, że jest tak potężna, czy poprostu trudna do kontroli? Raczej to drugie, wkońcu nie może być potężniejsza od transformacji changelingów, prawda? Nie ma drugiej tak potężnej rasy...
Jirri zauważył lecącą w tę stronę żółtą chmurkę. Na niej siedziała ta czerwonowłosa dziewczyna. A gdzie ta druga? Laska wylądowała po drugiej stronie wyspy, chyba nie zauważyła jaszczurki chilli. Zawołała Kame, który jakoś nagle się tu pojawił. Jirri wzniósł się w powietrze.
- Siemanko! Ja tu sobie potrenuję, nie będę przeszkadzał!
Zaczął od rozgrzewki. Tak trzeba zacząć każdy trening, coby się przez niego zbytnio nie uszkodzić, zwłaszcza jeśli chce się potem odbyć jeszcze jeden, a taki miał zamiar. Po raz kolejny chciał się zająć nauką techniki. Tym razem miał zamiar opanować jeden z ruchów charakterystycznych dla jego rasy. Renzoku Fingā Burittsu. Ta technika to prawdziwa definicja zajebistości. Pozwala strzelać potężnymi pociskami energii z palców. PALCÓW!!! Konkretniej z palca wskazującego. Nie mógł się już doczekać, gdy będzie w stanie tą techniką niszczyć planety... Jednym palcem... Tak więc na początek uwolnił swoją aurę. Fioletowa energia o otoczyła. Gwałtowna, ale w pełni pod jego kontrolą. Opłacało się wyćwiczyć w sobie tę umiejętność. Teraz zaczął ją kolejno rozciągać i spłaszczać. Raz była podłużna, niczym spłaszczona kula, innym razem wąska, jak postawiony pionowo walec. Przypominało to akordeon. Jirri zaczął powoli obracać się wokół własnej osi, jednocześnie energia obracała się w stronę przeciwną. Powoli przyspieszał, to samo też działo się z aurą. Ta też szybko przestała być zwykłym energetycznym płaszczykiem. Niejako oderwała się od ciała jaszczurki chilli. Ten zaczął powoli nadawać jej konkretny kształt. Jakby ją ugniatał, ubijał, lepił z niej, oczywiście tylko samymi myślami. Energia stawała się coraz gęstsza, przez co błyszczała coraz jaśniejszym światłem. Wreszcie otaczało go kilka energetycznych kul, jakby planet. Zaczął je obracać wokół siebie, a jednocześnie wokół własnej osi. Tak, ciężka to sprawa. Wymaga sporej podzielności uwagi, zwłaszcza jeśli samemu obraca się w przeciwną stronę. Powoli zaczęło się jaszczurowi kręcić w głowie, więc "odkręcił się" i wreszcie zatrzymał. Niemniej jednak nie przestał manipulować energią. Teraz bawił się w bardziej złożone kształty, zaczął nawet zmieniać kolor ki. Różowy sześcian, pomarańczowy walec, zielony stożek. Wiele barw przewijało się przez jego twory. Kolory cały czas się wymieniały, trochę jak w lampkach choinkowych. Wreszcie uznał, że czas już przejść do właściwego treningu. Zaczął zbierać swoją energię w palcu wskazującym. To nie taka prosta sprawa. Jest to bardzo mała powierzchnia, a energia sama w sobie jest siłą trudną do ograniczenia i kontroli, o czym sam się jakiś czas temu przekonał. Wreszcie jednak dane mu było ujrzeć fioletowe światło na końcu jego palca. Uśmiechnął się z satysfakcją. Teraz uformował niewielką kulkę z tego, co zebrał. Wysunął ją lekko z palca i strzelił. Nie było to zbyt satysfakcjonujące, ale jakkolwiek działało. Spróbował jeszcze raz, tylko że tym razem zebrał nieco więcej energii. Teraz efekt był lepszy, choć nie przypominało to do końa pocisku. Wyglądało to raczej jak wystrzał energetycznego śrutu. Musiał nieco bardziej ją skoncentrować. Skupił się bardziej, uformował idealną kulkę. Wystrzelił po raz kolejny, ale i tym razem rezultat był niezadowalający, gdyż po raz kolejny energia rozproszyła się, wbijając się w wodę w kilku miejscach na raz. Jirri zaczął się zastanawiać, co właściwie robi tutaj źle. Przecież potrafi kontrolować swoją energię, więc czemu nie jest w stanie jej utrzymać. Spróbował po raz kolejny. Znów uformował kulkę energii, tym razem na opuszku palca, ale nie wystrzelił od razu. Tym razem dał sobie chwilę na uspokojenie szalejącej wewnątrz kuli ki. Ta cały czas wirowała, co było trochę rozpraszające. Ciężko się było skupić w takiej sytuacji. Starał się ją unieruchomić, całkowicie uspokoić, pozwolić jej tylko leciutko falować. Teraz przeszedł do kolejnego etapu. Wytyczył ścieżkę, po jakiej miała się poruszać kulka. Jakby zrobiłdla niej drogę, idealnie zaplanowaną. Ścieżkę, utworzoną z czystej, niewidzialnej energii. Teraz jeszcze raz skoncentrował się na wnętrzu pocisku, tym razem kompletnie unieruchamiając energię wewnątrz niego. Kulka stwardniała. Wyglądała teraz jak świecący kamień. Czas spróbować. Wystrzelił... TAK! Idealny efekt. Woda wystrzeliła na kilkanaście metrów w górę pod wpływem pocisku. Świetnie. Jaszczur wylądował na dachu. Czas na przerwę.

OOC:
Trening Finger Blitz Barrage.


Ostatnio zmieniony przez Jirri dnia Nie Mar 26, 2017 10:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Nie Mar 26, 2017 10:18 pm
Lot na chmurce był fascynujący. Nigdy nie myślała, że mogłaby korzystać z takiego środka transportu. Nigdy też nie przypuszczała, że może poruszać się tak szybko. Nawet ptaki schodziły lecącemu w sobie znaną stronę obłokowi z drogi. Gdyby miała się dostać samodzielnie na wyspę Żółwiego Pustelnika, z pewnością zajęło by jej to o wiele dłużej, a tak z pomocą Kinto szybko znalazła się na miejscu.
Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu Pustelnika, choć nie wiedziała właściwie, jak on wygląda i kim jest. Słowo "kame" wskazywało jednoznacznie na żółwia, ale wiedziała już, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje. W końcu Haricotto pod żadnym względem nie przypominał jej fasolki. Zajrzała do domku, ale i tam nie znalazła gospodarza. Wtedy dostrzegła wielkiego żółwia morskiego, na skorupie którego stał staruszek w okularach przeciwsłonecznych. I ona została zauważona. Nagły okrzyk jaszczura zjeżył jej wszystkie włoski od karku, przez kręgosłup, aż po sam czubek ogona. Gadzina jednak nie zamierzała się zbliżać, a tylko poinformowała, że będzie trenować niedaleko. Aymi odetchnęła głębiej z wyraźną ulgą.
- Tak... Korin - odpowiedziała na pytanie mężczyzny, w ostatniej chwili decydując się użyć imienia, zamiast nazwać go kocurkiem. Mogłoby to być źle odebrane, podobnie jak rysowanie kamieniem po posadzce na wieży.
- Ty jesteś Kame Sennin? - dopytała jeszcze dla pewności, przekrzywiając lekko głowę. Patrzyła to na staruszka, to znów na brązowego żółwia i z powrotem.
Sponsored content

Teren przed domem - Page 5 Empty Re: Teren przed domem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach