Go down
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Paź 26, 2017 9:09 pm
Z powodu zaistniałej sytuacji możemy śmiało odrzucić jakąś jedną czwartą mego poprzedniego posta i przejść do poprawnego opisu i przedstawienia tego, co tak właściwie zaszło. No, a więc nasz dzielny Ziemianin postanowił podbiec do Tsukki w celu złapania jej, a następnie odskoczenia w bok i udało mu się to, jednakże nie skończyło się to tak jak powinno… Otóż, rozpędzone ciało Tensy wraz z promieniem energetycznym mknęło w kierunku bruneta i gdy ten myślał, że mu się udało jedna z jego nóg, ta lewa, spotkała się z ciałem, co poskutkowało połamaniem jej, lecz Ryu nie poczuł tego od razu. Zamiast wylądować bezpiecznie obok, poleciał nieco do przodu upadając prawym bokiem na ziemi. Dopiero po chwili poczuł niesamowity ból pochodzący od jego lewej nogi właśnie. Odruchowo puścił wcześniej trzymane dziecko i złapał się za obolałe miejsce drąc się wniebogłosy. Ból był nie do opisania, tego trzeba było doznać na własnej skórze, by móc wiedzieć, co czuł nasz bohater. Nie był w stanie myśleć o czymkolwiek, nie mógł się skoncentrować na niczym innym niż na tym przeokropnym bólu. Zwykłemu człowiekowi z pewnością już dawno puściłyby zwieracze, jednakże Ryu nie był zwykłym, przeciętnym przedstawicielem swego gatunku, mógł wiele wytrzymać. Po chwili poczuł jak coś zaczyna go podnosić do góry. Jego oczom ukazało się kilku kosmitów, którzy zaczęli go podnosić, by ostatecznie znalazł się na równych nogach… no dobra, tak w zasadzie to stał tylko na jednej nodze, ponieważ drugą niezbyt mógł, lecz to wie każdy. W zasadzie to poczuł się mile zaskoczony ze względu na to, iż mimo tego, co powiedział na ich temat to oni i tak postanowili mu pomóc. Tak właściwie to może on sam zachował się wtedy nieco impulsywnie i wysnuł pochopne wnioski na ich temat, lecz nigdy wcześniej nie spotkał się z taką kulturą jak ich.
- Dziękuję… ja już sobie poradzę, a i przepraszam za to, co wcześniej powiedziałem.
Zamknął usta i uniósł się kilka centymetrów nad ziemię dzięki umiejętności lotu, a już parę sekund później zaczął się rozglądać za Tensą, ponieważ chciał sprawdzić jaki był jej stan ze względu na to, iż nie udało jej się wtedy zatrzymać fali i poleciała do tyłu. Myślał, że nie jest ona w złym stanie, jednakże mylił się… bardzo się mylił. Na jego twarzy pojawiło się przerażenie oraz niedowierzanie. Nie mógł uwierzyć w to, co ujrzał. Promień. To wszystko było winą tego, można było to wywnioskować po ranie, a właściwie dziurze, która znajdowała się na wysokości brzucha. Lało się dużo krwi… bardzo dużo, dziewczyna zaczęła być zalewana hektolitrami czerwonej cieszy. Czy to oznaczało… że Tensa… mogła umrzeć? Ziemianin nie chciał tego, nie chciał, aby odeszła z tego świata. Chciał coś zrobić, pomóc jej, jednakże, co on mógł? Nie był żadnym lekarzem, nie znał się na medycynie… chociaż, czy lekarz byłby w stanie coś tu właściwie zaradzić? Więc czy to oznaczało, że nie można jej uratować? Ryu nie chciał w to wierzyć, nie chciał, aby ktoś z jego przyjaciół odszedł.
- Ja… Ja też oddam wam tyle energii ile będziecie chcieli, ale proszę… uratujcie ją.
Słowa przybysza z kosmosu odnośnie tajemniczego czegoś znajdującego się na pokładzie ich statku napełniły naszego bohatera nadzieją, że uda się uratować Tensę. Musiał im zaufać, nie było innego wyjścia. Po chwili spojrzał na swego nauczyciela.
- Mistrzu, mną się nie przejmuj, jakoś sobie poradzę. Teraz najważniejsza jest Tensa.
Oczywiście cały czas odczuwał ból dochodzący z nogi, jednakże w porównaniu do tego, co aktualnie musiała przeżywać dziewczyna to było nic. Zresztą, to już nie pierwszy raz, gdy coś zostało mu złamane. Gdyby tak policzyć był to już jego trzeci raz, najwidoczniej był pechowcem.
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Paź 27, 2017 5:10 am
Można powiedzieć, że wszystko poszło po myśli kosmitów. Iwaru oczywiście nie miał co do tego pewności i szczerze wątpił, że rzeczywiście coś takiego wymyślili, ale jednak koniec końców wyszło to z korzyścią dla nich. Mogli w ogóle nie przejmować się Tensą i Ryu, a mimo to większość wojowników zgodnie zaoferowała im swoją pomoc w zamian za ich życia. Większość tych wojowników - jeśli nie wszyscy - którzy z wielu różnych pobudek wcześniej się na to nie zgodzili. A teraz zgodnie śpiewali jednym głosem - "Pomóżcie Tensie, to oddam Wam moc!". Chłopak nie miał do nich o to żalu, bowiem rozumiał ich sytuację i sam zaoferował własną pomoc w zamian za pokonanie Armii RR. No chyba, że będzie to tak, że jedynie Tensa i Ryu pomoc otrzymają, a Iwaru nic. Wtedy android mógłby być wściekły, chociaż pewnie i tak by nie był. Warto jeszcze wspomnieć o trzech postaciach. Pierwszą z nich jest Ryu. Ten wojownik, który z powodu złamanej nogi darł się wniebogłosy. Chłopak go rozumiał. W końcu przeżył coś równie strasznego. Odcinanie kończyn na żywca było równie straszne, a może i straszniejsze. Podszedł więc do niego i zapytał:
- Nie potrzebujesz może pomocy? Twoja przyjaciółka będzie w dobrych - jak mniemam - rękach.
Oczywiście, że chłopak zaproponował pomoc. Niby Ryu sobie latał i nie nadwyrężał w ogóle chorej nogi, ale zawsze - z powodu bólu - mógł stracić koncentrację i poszybować w dół. To nie byłoby fajne, gdyby uderzył w ziemię. Android zamierzał go więc asekurować tak jak to tylko było możliwe. Wspierać. Popatrzył jednak na Tensę. Dziewczyna wyglądała potwornie. Rana w brzuchu. Hektolitry krwi. Więc jednak to była prawda, że kobiety wylewały z siebie całe tony tej czerwonej substancji. No, ale teraz nie chodziło o "pierwszy raz", ani o "te dni".
- Będzie dobrze. Na pewno jej pomogą.
Iwaru nie mógł być tego pewien, ale starał się podtrzymać wszystkich na duchu. Nic nie mówił do kosmitów. Jego warunki znali, chociaż zawsze mogli negocjować. Może to trochę wredne, ale kilka osób już zadeklarowało się, że oddadzą moc w zamian za życie dziewczyny, więc po co android miałby to robić? Fakt faktem, że i tak by to zrobił. Zamierzał oddać moc, jeśli tylko pomogą Tensie. Po prostu nie mówił tego na głos. A Armia RR? Może poczekać. Tensa ważniejsza. No i w końcu spojrzał na Haricotto. Dumny i potężny wojownik. No, ale przesadził. Obaj z tym całym Sharkym przesadzili. Jak można walczyć na poważnie, mając w pobliżu towarzyszy broni? Nikt nie zapewnił wsparcia i ochrony "widowni"? Zjebali troszkę. Jednak chłopak nie chciał ich oceniać. No, ale poprosić zawsze mogli! Android wtedy mógłby przygotować swoją specjalną technikę i dzięki niej wybronić zarówno Ryu jak i Tensę. Jednak nie zdążył. Nawet nie próbował. Po prostu wiedział, że nie zdąży ... Wolał oszczędzać energię ...
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Paź 27, 2017 10:52 pm
Działo się tak wiele. Tak wiele, że nikt nie zwracał nawet uwagi na Kurisu. W tle jakieś rozmowy, kłótnie i walka, która przyciągała najwięcej uwagi. Dziewczyna przyleciała na pobojowisko z dzieckiem, co saiyanin uważał za kompletnie nierozważne rozwiązanie. Chciał jej zwrócić uwagę, że to nieodpowiedzialne, ale nie chciał być niemiły, dlatego sobie odpuścił. Walka Harego brnęła coraz dalej do przodu, co było coraz bardziej odczuwalne dla wszystkich poprzez fale wywoływane przez moc uderzeń oraz wzniecany kurz wokół bitwy. Akcja rozkręcała się coraz bardziej, aż nagle coś wybuchło. Kurisu musiał stanąć w trochę większym rozkroku dla pewności, aby się nie przewrócić. Nim się odwrócił zauważył tylko, jak dziewczyna zostaje przebita na wylot przez falę energetyczną, a następnie uderza w Ryu, który razem z małą dziewczynką wbijają się w ziemię. Trysnęło pełno krwi, a potem było słychać okropny wrzask spowodowany bólem. Kurisu stał z wystraszoną miną, ale po chwili otrząsnął się z szoku i rzucił się w stronę Ryu.
- RYU! - Wołał jego imię lecąc w jego stronę najszybciej, jak potrafił. Znalazł się przy nim pierwszy. Patrzył się na jego złamaną nogę ze zdziwieniem, chciał coś zrobić, ale nie wiedział co. Ręce lekko drżały z powodu braku rozwiązań. Wtedy podeszli inni, którzy chcieli mu pomóc, ale Kurisu odepchnął ich od niego siłą. Nie było widać jego twarzy, gdyż miał on ją skierowaną w dół, a jego oczy były zasłonięte przez grzywkę. Jego włosy zaczęły unosić się do góry i falować na boki niczym wodorosty w wodzie. Jeżeli ktoś potrafił wyczuwać energię to czuł duży wzrost mocy, a następnie jej spadek na przemian.
- Wstawaj... - Powiedział do swojego przyjaciela cicho i przykucnął do niego. Po jego polikach spływały łzy. Wziął rękę Ryu, a następnie przełożył ją przez swoją szyję i trzymając za nią pomógł mu wstać stawiając na równe nogi. Ryu jednak nie potrzebował aż tak pomocy, gdyż sam uniósł się w powietrze i dryfował nad nią ze złamaną nogą. Jednak mimo to Kurisu postanowił pozostać przy nim i wspierać go. Jego włosy cały czas unosiły się do góry, a jego oczy zmieniły kolor na turkusowy, a po jego polikach spływały kolejne porcje łez. Spojrzał się wtedy na ranną dziewczynę, a potem odwrócił się w stronę obcych z nienawiścią wymalowaną na twarzy.
- Pomóżcie im, bo was pozabijam. - Powiedział do nich pewnie i z nienawiścią. Był nią w tej chwili cały przepełniony i nie zawahałby się teraz przed niczym. Był w stanie zrobić wszystko dla swojego przyjaciela, aby ten poczuł się teraz jak najlepiej. Można było teraz wyczuć od niego złowrogą aurę, która pojawiła się prawdopodobnie przez gniew oraz odziedziczenie genów jednego z trzech saiyan...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Sob Paź 28, 2017 10:05 pm
Sytuacja była beznadziejna. Długo nie trzeba było czekać, aż Haricotto zaczął się obwiniać, że to wszystko jego wina. Rzucił spojrzenie na Ryu i Tensę. Wiedział, że nie może im pomóc, ale Sharky wcześniej powiedział, że ich technologia będzie w stanie ich uzdrowić. Musiał wziąć to za pewnik i powierzyć swoich przyjaciół osobie, którą ledwo znał. Niemniej jednak, to było o wiele lepszym rozwiązaniem niż śmierć jednej osoby i kalectwo drugiej.
Zabrał swoją rękę z ramienia Sharky'ego, po czym westchnął cicho, biorąc spory wdech. Wydech był równie mocny. Jego ciało się trzęsło, nie potrafił nad nim zapanować. Był na siebie zły o to, że nie zauważył rykoszetu swojej fali uderzeniowej, a także na to, że gdyby nawet dostrzegł co się dzieje, nie zdążyły uratować Tensy i Ryu. Złość w nim narastała, ale nie dał po sobie tego poznać.
Ludzie otaczający go mówili coś do niego. Nekomi, Ryu, Kurisu też coś powiedział, ale nie miało znaczenia, czy akurat jego słowa kierowane były do ogółu czy tylko do pojedynczej jednostki. Haricotto był zajęty swoimi myślami, które według niego narzucały mu winę. Oddalił się w ciszy, zostawiając przyjaciół w rękach ryboludzi. Jeśli do tej pory nie zrobili nic złego, nie było sensu, by teraz mieli coś zrobić.
Był tylko jeden sposób na ucieczkę od problemów i myślich obarczających i ściskających jego umysł z każdej strony. Musiał się wyżyć w stary, sprawdzony sposób. 
- Zaraz wracam. - wyszeptał i oddalił się. Gdy znalazł się w miejscu (oczywiście wciąż na polanie, tylko w innym, odosobnionym miejscu), gdzie nikt go nie widział, rozpoczał rozgrzewkę. Był zły.

[Start treningu - 28.10.2017 - 22:04]

Edit (30.10.2017 - 21:09]:
[Koniec treningu - teoretycznie 29.10.2017 - 22:04]
_____
Musiałem się wciąć, by nie stracić kolejny raz treningów. Niczego to nie zmienia, więc carry on.


Ostatnio zmieniony przez Haricotto dnia Pon Paź 30, 2017 9:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Nie Paź 29, 2017 10:10 am


Z gardła czarnowłosej wyrwał się krzyk niepodobny do żadnego dźwięku jaki do tej pory z siebie wydała. Ból przeszył całe jej ciało w momencie, gdy starła się z falą energii. Wiedziała co to znaczyło, moc super sayana zawiodła ją, była za wolna. Siła uderzenia rzuciła jej ciałem w tył, gdy z policzka spływała pojedyncza łza. Czuła jak uderza plecami o coś twardego, słyszała dźwięk łamanej kończyny, lecz nie poczuła bólu. To nie była jej kończyna. Ciało bezwładnie upadło na ziemię.
-Tak się kończy zabawa w bohatera. - usłyszała głos zwijając się z bólu. Całe wydarzenie sprawiło poruszenie, słyszała ludzkie głosy, ale nie była w stanie ich od siebie odróżnić. Nie próbowała się podnieść. Kończyny odmawiały jej posłuszeństwa, a wyrwa paliła niczym brama do piekła. Ciężki oddech który wydobywał się z jej ust jedynie wzmagał ból. Z każdym drgnięciem klatki piersiowej czuła jakby jej świat się kończył. Z każdą chwilą było coraz gorzej, adrenalina opadała, słabła... Umierała. Nie chciała tego przyznać, nie mogła tak po prostu zginąć, ale i nie mogła nic zrobić. Wiła się niczym wąż wściekła własną bezradnością.
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Nie Paź 29, 2017 1:54 pm
MG - SAGA


Nekomi zapytała o komorę leczniczą, jeden z żołnierzy, który przejął inicjatywę na polanie, gdy jego dowódca walczył, kiwnął głową i powiedział zwyczajnie „Tak".
Żołnierze czym prędzej zanieśli Tense do statku. Natomiast dowódca odezwał się ponownie:
- Przykro mi z zaistniałej sytuacji. Poczuwam się winnym i szczerze przepraszam. Wasza koleżanka dojdzie do siebie czym prędzej dzięki naszej technologii. Ja nie zamierzam więcej walczyć, użycie siły kończy się zawsze tak samo. Gdy ją wyleczymy, od razu odlecimy. Jeżeli ktoś ma ochotę nam pomóc, proszę do statku. Ryu jak mniemam, z komory też możesz skorzystać, noga wygląda okropnie. - Ruszył w kierunku statku, lecz za moment stanął i obrócił się raz jeszcze w kierunku Iwaru.
- Jeśli oddasz swoją energię, dostarczymy wam odpowiednich środków byście byli w stanie rozprawić się z Armią Czerwonej Wstęgi. Wybaczcie, ale nie mamy więcej czasu. Jeżeli ktoś się zdecydował, prosimy z nami. - Po skończeniu mówienia, obrócił głowę w kierunku rozzłoszczonego Kurisu, nie powiedział ani słowa, jedynie się uśmiechnął, szczerze i szeroko, przypominało to w pewnym sensie szyderstwo z Kurisu, było to widać, jednakże widział to tylko on. Pięć minut później wszyscy ruszyli w kierunku statku (wyprzedziłem nieco „czynności" postaci, które już zgodziły się pójść z nimi, jeśli ktoś zmienił decyzję, to napiszcie w swoim poście), czyli Tensa, Ryu, Haricotto, Iwaru, Yamcha (który już był w środku). Nekomi oraz Kurisu zostali lekko w tyle, to była ostatnia szansa, by móc podjąć odpowiednią decyzję.

Nekomi
Ryu
Iwaru
Kurisu
Haricotto
Tensa
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Wto Paź 31, 2017 12:04 am
Weszła z tensha na statek nie pytała na razie co i jak. Teraz liczyło się by ona wyzdrowiała. rozejrzał się po statku, widząc maszynkę uśmiechnęła się. pomogła im ja tam włożyć. Spojrzała na aparaturę, trochę nie kojarzył, ale mniej więcej coś wiedziała.
-Że zapytam, normalnie złamana noga to leczy się od kilku dni po tydzień czyż nie? A coś takiego będzie miesiąc czy dłużnej?
Zapytała drapiąc się po głowie, kiedyś miała z taką do czynienia,  raczej widziała w niej dziadka. No po jednej z misji musiał w niej siedzieć kilka dni, no ale mniejsza. Widząc jak Tensha zaczyna się unosić uśmiechnęła się. Spojrzała na zgromadzonych.
-Spokojnie, z niej jest silna banka wyjdzie z tego. A pozatym, każdy człowiek potrzebuje pomocy która mzoę dostać.
Zamachała ogonem, spojrzała na kosmitów a potem na resztę kamratów.
-Czy mogę wiedzieć co tu się dzieje? Bo ja chyba nie w temacie, a poza tym miło mi was poznac jestem Nekomi Ale możecie mówić mi neko.
Wyszczerzyła ząbki w słodkim uśmiechu, cóż cała neko. Spojrzała po nowych mordkach, no nie k wiele ją ominęła jak jej nie było u żółwia. Podeszła znów do maszyny.
-Laska masz mi wyzdrowieć, z kim mam trenować u tego starego zboczeńca co?
Zaśmiała się cicho dotykając łapką szybki i wróciła do chłopaków. Westchnęła, bo ona zupełnie nie wiedziała co się tu dzieje noooo. A po za tym kim oni sa i ci rybkoludzie, dlatego musi się tego dowiedzieć.
-Dobra powie mi ktosco tu się dzieje?
Podrapał się po łepku w geście zakłopotania i machała nerwowo ogonkiem.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Wto Paź 31, 2017 10:40 pm
Ryu cierpiał, bardzo cierpiał. Złamana noga nie była niczym przyjemnym, lecz to wiedział tylko nasz bohater. Gdy chłopak znajdował się na ziemi cały czas trzymając swą obolałą nogę wtem obok niego pojawiło się kilka osób, które chciały mu pomóc, lecz pierwszy był Saiyanin nie posiadający ogona imieniem Kurisu. Chłopak z początku nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Nie spodziewał się takiej reakcji od osoby, którą w zasadzie ledwo znał. Uczeń staruszka Kame odepchnął pozostałe osoby, które podbiegły i tylko on pozostał przy wojowniku odzianym w białawe gi. Po policzkach Saiyanina spływały łzy, lecz Ryu nie mógł zrozumieć, czemu, aż tak przejął się on stanem ucznia Haricotto. Czyżby taka reakcja była spowodowana tym, iż naprawdę uważał bruneta za swego przyjaciela? Przecież to nie miało sensu, praktycznie nic o sobie nie wiedzieli, więc dlaczego? Dlaczego go tak traktował? Ziemianin nie potrafił tego zrozumieć, nie wiedział, nie potrafił stwierdzić, czemu był postrzegany przez Saiyanina w taki, a nie inny sposób, jednakże wiedział jedno, mógł na niego liczyć. Był tego pewny. Parę sekund później młodzieniec zaczął się podnosić dzięki pomocy wojaka odzianego w pomarańczowo-niebieski gi. Dopiero teraz, gdy chłopak wstawał dostrzegł to, co się zmieniło w Kurisu. Jego czupryna uniosła się ku górze falując przy tym niczym ubranie na wietrze. Czy mogło to zapowiadać moment, w którym przemieni się on w Super Saiyanina? Mogło to być wielce prawdopodobne, ponieważ podczas takowej transformacji włosy unosiły się ku górze oraz zmieniały kolor, jednakże w tym przypadku włosy nie zmieniły swej barwy, przynajmniej na razie. Były to oczywiście tylko domysły naszego bohatera, lecz coś mu podpowiadało, że już niedługo pojawi się kolejny złotowłosy wojownik, co wcale nie podobało się Ziemianinowi. Do niedawna był o wiele silniejszy od niego, a tu się nagle może okazać, że będzie na odwrót, bo przecież jak miałby sobie poradzić z taką mocą? Był tylko człowiekiem, nie mógł się przemienić w Super Saiyanina, z kimś takim nie dało się wygrać będąc człowiekiem. Jego muskularna forma nic tu nie zdziała, był całkowicie bezradny przeciw złotowłosym wojownikom. Miał szanse jedynie wtedy, gdy ich włosy pozostawały w swej naturalnej barwie. Tylko wtedy mógł coś zdziałać. Lecz nie wolno się zniechęcać, zamierzał trenować dalej, chciał stawać się silniejszy, więc nie mógł sobie odpuścić i zaprzestać treningów tylko dlatego, bo kolejna osoba mogła go prześcignąć. Ryu znalazł się na równych nogach, by po chwili unieść się nad ziemią, a parę chwil później podszedł do niego Iwaru, który najwidoczniej tak jak Saiyanin przejął się stanem Ziemianina, lecz nie do takiego stopnia jak ten drugi.
- W porządku, dam sobie radę.
Padła także kwestia Tensy. Cóż… chłopak nie mógł nic zrobić, choćby chciał, mógł jedynie powierzyć jej życie ryboludziom. Sharke zapewnił, iż dzięki ich technologii będą mogli ją uratować. Musiał być dobrej myśli.
- Mam taką nadzieję…
Z jego rozmyślań odnośnie dziewczyny wyrwał go głos Saiyańskiego wojownika, który nie wiedzieć czemu zaczął grozić kosmitom. Bardzo się przejął tym, co spotkało tę dwójkę, było to widać, jednakże nie musiał od razu grozić śmiercią. Chłopak postanowił go nieco uspokoić póki nie wydarzyło się kolejne nieszczęście. Położył swą prawą dłoń na jego lewym ramieniu, na jego twarzy gościł delikatny uśmiech.
- Kurisu, spokojnie, wszystko będzie dobrze.
W momencie, w którym zamknął swe usta jego wzrok powędrował na ogoniastą, którą niebieskoskórzy przedstawiciele rasy z kosmosu zaczęli zabierać w stronę ich statku, a Ryu otrzymał zgodę na skorzystanie z jakiejś komory, która miała pomóc wyleczyć jego złamaną nogę. Jeżeli komora ta była w stanie uratować nawet osobę, która umierała to posiadali oni niezwykle zaawansowaną technologię. Nim skierował się w stronę statku podleciał do Tsukki, ponieważ ktoś powinien mieć na nią oko, ponieważ Tensa nie za bardzo mogła. Podał jej rękę uśmiechając się.
- Spokojnie, Tensie nic nie będzie.
Postanowił ją pocieszyć, aby rozgonić czarne myśli, które mogły się kłębić w jej głowie. Po chwili ruszyli w stronę statku.
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Lis 02, 2017 12:15 am
Trening na Pre-Semiperfect Form!

Czyli ten posłaniec z rasy Sakana był tylko po to, by go przyprowadzić z powrotem i nasz Bio-Android mógł wywiązać się z umowy. Niby nic, ale to już zaczęło wydawać się podejrzane, a za razem przerażające. Znikąd pojawił się po treningu stworzenia, które już wylądowało daleko od wyspy Papayi, a ten go znalazł i wydawać być się mogło, że go obserwował przez pewien czas.
Dotarli znowu na wyspę. Wszyscy już się zbierali na statek, by móc oddać energię najwyraźniej. On też powinien, ale postanowił coś jeszcze zrobić.
Przystanął przed statkiem i rzucił do ryboluda, który go przyprowadził w to miejsce z powrotem.
-Proszę poczekać. Jak już wcześniej mówiłem. Chce coś zrobić przed oddaniem energii. Zwiększę jej pokłady i tak dostaniecie ode mnie więcej niż na początku mieliście mieć. Poczekajcie chwilę.- Pokazał dłonią nawet, by przystali na chwilę i przyglądali się.
Fabu stanął w rozkroku. Spróbował się wyprostować jak najlepiej tylko potrafił, ale garb mu w tym przeszkadzał. Przez co nadal był małą zgarbioną postacią, która może ma masywne ciało, ale była niska w porównaniu z resztą towarzystwa. Zamknął oczy. Postanowił teraz się skupić. To co teraz chciał zrobić było dość trudne dla niego. Pierwszy raz to będzie robił, a będzie to robił tylko przez to, że mu coś podpowiada, że musi to zrobić, żeby pójść dalej w swojej ewolucji. Dlatego nie wie czy ufać swojemu insynktowi i to robić. Bo może nic się nie stanie i będzie wstyd. A w najgorszym przypadku może mu się coś stać niebezpiecznego, a tego raczej nie chce. Nie chce skrzywdzić siebie oraz reszty. No dobra, to zamknął oczy. Teraz zaczął się skupiać. Skupiać na każdej cząsteczce swego ciała oraz oczywiście oczyszcza umysł ze wszelkich głupot które go nawiedzają. Na przykład kurczak z rożna czy też ping pong. Kiedy tylko udało mu się skupić to trzeba było szykować całą swoją energię. Cała jego energia oraz komórki będą musiały brać w tym udział. Ewolucja w jego przypadku będzie brała pod uwagę każdy aspekt, jak moc, wygląd, a nawet w pewnym sensie charakter. Dlatego skupiał się ciągle przez parę chwil. Chciał to zrobić raz, a porządnie. I tak reszta nie będzie na niego czekaż, az wreszcie uda mu się przemienić w następna formę w którą planuje. Sięgnął po siłę która w nim tkwiła od jego narodzin. Część siły, która jest w nim uśpiona i czeka na impuls. Na klucz do jej klatki, którą ją uwolni. Złapał ją. Była silniejsza od jego samego, ale tez ciepła, a w mgnieniu oka rozpaliła się jeszcze bardziej. Uczucie było takie, jakby ta energia domagała się uwolnienia, jakby nie mogła się doczekać, żeby być dosłownie częścią potwora, które próbuje się przeobrazić.
-Hiiiiiyaaaaaaaa....- Powiedział do siebie, biorąc duży wdech.
Nagle znienacka otworzył oczy. To był czas, kiedy przygotowania się skończyły i brał się do roboty. Pochylił się do przodu. Wyglądało to z garbem, jakby ktoś go złamał w plecach i nie mógł się wyprostować. Zgiął kolana, wyciągnął ręce przed siebie. I uwolnił całą swoją energię którą w nim wrzała, niczym ogniska rzeka "Flegeton" w tartarze. I jego mięśnie napuchnęły! Jakby ktoś wpuścił do nich drastycznie dużą ilośc powietrza. Żyły powyskakiwały. A nawet na jego chudych rączkach pojawiły się mięśnie, co było to dość wielkim zaskoczeniem dla każdego kto znał aparycję niedorozwoja. Zaczął czuć mały ból z nagłego powiększenia masy mięśniowej. Mięśnie nie były na to przygotowane. Ale szedł dalej, bo by stać się jeszcze silniejszym musi jeszcze dużo więcej pocierpieć.
-TO.... jest..... następny... krok w .... mojej ewolucji!- Ryknął ostatnie słowo i zaczęło się. Uwolnił wszystko co miał w sobie, całą energię która była dla niego dostępna. Na jego pysku pojawił sie pot. Jego mięśnie jeszcze bardziej się powiększyły, wyglądało jakby zaraz miałyby zostać rozsadzone od natężenia mocy. Przez swój nowy ciężar jego stopy wpadły niżej w ziemie, rozwalając ją tak trochę. Powietrze dokładnie wokół niego robiło sie cięższe, jakby cała jego energia w wokół niego kołowała. Zaczął dyszeć. Lał się z niego pot niemiłosiernie, a mięśnie coraz to bardziej się powiększały, żyły wyskakiwały i wyglądał prawie jak wielki kawał mięsa z łuskami i jakimś tam ogonkiem. Trwał tak krótką chwilę, wyglądał przy okazji jakby stał w pozycji na "skoczka narciarskiego" i próbował wypuścić coś do kibla. Aż nagle całe ciało zajaśniało bielą. Niczego poza bielą, która okrywała jego sylwetkę nie było widać. Wyglądało może to nawet na taki kokon, który przylegał do jego ciała. Ryknął głośno i zaczęło się dziać coś dziwnego. Jego ciało zaczął się zmieniać. Kiedy patrzyło się na białą powłokę można było widzieć, że Bio-Android zaczął rosnąć i prostować się. Zaczął przybierać formę bardziej humanoidalną niż wcześniej. Garb mu zaczął znikać. Ręce zaczęły się powiększać, powoli zaczynały pasować do reszty ciała niż wcześniej, czyli wyglądały na napakowane. Wyrosła mu reszta palców, dzięki czemu przestał mieć ich tylko po trzy na jedną dłoń.  Ogon mu się wydłużył. A pysk się trochę zmniejszył.
Biel zaczęła blaknąć, powietrze wokół potwora wracało do normy. Aż wreszcie można było zobaczyć nową formę naszego smoczego wojownika.
Polana - Page 3 WwZne0C
To już nie jest niski jaszczur, który wyglądał jak niedorobiony potwór na halloween.
Przed ryboludami oraz może niektórymi wojownikami, pokazała sie nowa postać Bio-Androida. Dwu metrowy wojowniczy smok o humanoidalnej formie. Bez garba, napakowany, o czerwonych niczym krew łuskach i wielkim ogonie z tyłu. Wyglądał dużo inaczej. Jakby był starszym Bratem Fabu, tym lepszy i idealny.
Wzrok miał też inny niż wcześniej. Można było w nim zobaczyć zdecydowanie, wojowniczość, bunt, a jeszcze opór godny byka. Już nie sprawiał wrażenie uprzejmego jaszczura, który chce się z każdym zaprzyjaźnić. Stracił swoja niewinność. Atmosfera wokół niego była inna, jakby wydoroślał w pewnym stopniu. Wygląda jakby był gotowy w każdej chwili komuś przywalić, więc warto z nim nie zaczynać, jeżeli nie chce się zarobić w dziób.
Podniósł swoją prawą dłoń do góry. Spojrzał na nią zaciekawiony. Jakby dostał dostać nowy prezent na gwiazdkę. Zgiął na początku trzy palca, a następnie resztę. Po chwili podniósł drugą i zrobił z nią to samo. Podniósł leciutko prawy kącik swoich ust. Widać był zadowolony z faktu, że ma więcej palców. Robótki ręczne będą mu lepiej wychodziły niż wcześniej. Teraz spojrzał na swój tors. Dotknął swojego kaloryfera, a następnie przeniósł się na krocze. Tam bez zmian. Niczego nie było. Podniósł swój ogon i uderzył nim w ziemie. Była zmiana. Był odrobinę dłuższy i masywniejszy. Niech sie ludzie boją, bo jak dobrze nim przywali to może zrobić kuku.
Wziął głęboki wdech, a następnie wydech. Jego żółte oczy zwróciły się w stronę ryboluda z którym przyleciał. Kiedy go zobaczył, to nie wiedział czemu, ale nie czuł już wstydu, że wcześniej uciekł. Nawet nie czuł jakiś pozytywnych myśli co do jego przewodnika. Czyżby nowa transformacja dała mu wiecej do myślenia, po tym jak go niespodziewanie "spotkał" rybolud na polanie oddalonej od tej wyspy? Coś mu tutaj trochę śmierdziało. Nie sama pomoc, a tylko intencję tej istoty, która go obserwowała wcześniej z ukrycia i jakoś wydawała się zbyta z tropu, kiedy on się tłumaczył. Ale nie będzie robił problemów. Obiecał, ze odda energię i ją odda. Nadal jest słowny. Tylko jest już dużo silniejszy niż ostatnio.
-Chce oddać energię...- I idzie za ryboludem by ją oddać.

___________
(Było, że podczas Sagi można trenować, czy tam transformować, wiec postanowiłem tutaj spróbować, kiedy wracam przez laptora na sage i mam by to zrobić)


Ostatnio zmieniony przez Fabu dnia Pią Lis 03, 2017 12:57 pm, w całości zmieniany 1 raz
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Lis 02, 2017 12:34 am
Iwaru chciał pomóc temu biednemu człowiekowi ze złamaną nogą, aż tu nagle ktoś go odepchnął. Pewnie jakiś przyjaciel Ryu, który chciał mu pomóc zanim ktokolwiek inny się zbliży. Android nie miał mu tego za złe. Sam pewnie by postąpił podobnie, gdyby to jego przyjaciel - o przyjaciółce (tzn. "przyjaciółce") nie wspominając - był w podobnej sytuacji. No, ale ten koleś przesadził trochę. Zaczął grozić kosmitom śmiercią. Przecież to nie ich wina, nieprawdaż? W sumie nie mógł stwierdzić w stu procentach do kogo należał ten promień energii, ale zawsze mógł być to wypadek przy pracy. Nikt z tutaj obecnych nie chciał, żeby tak to się skończyło. Nawet winowajca - chociaż uszkodził bardzo potężnie dwóch towarzyszy, co samo w sobie było niespecjalnie mądre. Kurisu jednak zaczął pałać jakąś dziwną złością, a jego włosy zmieniły się w kolor złota. Zupełnie tak jak u Haricotto. Z tym, że ten raczej nie mógł dłużej utrzymać tej transformacji. Pewnie wyzwalała się na wskutek silnego wzburzenia emocjonalnego, ale dało się ją też opanować i włączać kiedy się chce. Tak przynajmniej to wyglądało. No i osoby, które zostały - bowiem część już opuściła to miejsce, no dobrze ... ich wybór - zostały zaproszone na statek. Iwaru dodatkowo dostał zapewnienie, że pomogą walczyć z Armią Czerwonej Wstęgi. Biedni jego wrogowie!
- Dziękuję za Waszą hojność - powiedział i skłonił się. Tak wymagała uprzejmość, ale nie było to wymuszone zwykłą kurtuazją. Rzeczywiście był wdzięczny tym kosmitom. - Postaram się Was nie zawieść, a środki, które nam użyczycie z pewnością zostaną zwrócone, jak tylko zaprowadzimy pokój.
Nie był jednak co do tego pewny, ale gdyby był dowódcą to tak właśnie bym postąpił. Pomijając oczywiście sprzęt stracony w boju, ale zawsze można było oddać złom. Teraz pozostało tylko iść na statek, co android chciał uczynić, ale ... Ryu! Ten idiota ze złamaną nogą właśnie podszedł do jakiegoś dziecka, które nie wiadomo co tutaj robiło. Kto je w ogóle przyprowadził w takie miejsce i po co? Iwaru dopiero teraz zwrócił na nie uwagę. Podszedł więc do Ryu i powiedział:
- Jeśli się zgodzisz, to zaopiekuję się małą. No i oczywiście jeśli ona się zgodzi. Ty powinieneś czym prędzej udać się na statek.
Niezależnie od tego czy Iwaru przejął opiekę nad dziewczynką czy nie ... udał się za resztą i po chwili zniknął w czeluściach tej płaszczko-podobnej maszyny. Co najwyżej wziął ze sobą dziewczynkę. W międzyczasie ktoś od nas postanowił powrócić, albo raczej został do tego zmuszony Czy coś takiego ... No i zaczął się przy wszystkich transformować. Być może to był jego pierwszy raz. Jednak Iwaru to olał i udał się na statek tak szybko jak to było możliwe. No, ale olanie wielkiego jaszczura przyszło mu z trudem. Kątem oka więc patrzył na Fabu ...
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Lis 03, 2017 4:44 pm
Po lego polikach spływały łzy, a na twarzy widniała nienawiść. Mocno zaciskał swoje zęby. Jego włosy stale unosiły się do góry, lecz były one naturalnego - czarnego koloru. Tylko jego kolor oczu się zmienił. Przepełniała go nienawiść. Miał teraz piekielną ochotę rzucić się na kosmitów i połamać im kilka nóg, a pozostałych poprzebijać na wylot, tak jak stało się z tamtą dziewczyną. Wokół niego unosiła się dziwna, zła aura. Aura, której nie dałoby się wyczuć w nim wcześniej. Czy to była wewnętrzna przemiana? Sam poczuł się wtedy, jakby nie był sobą. W tym momencie był kompletnie kim innym. Kimś, kogo nie znał, ale posiadał jednak jego geny. Jednak po chwili poczuł ciepło na swoim ramieniu. Obejrzał się za siebie i wtedy zobaczył, że to Ryu. Po jego słowach od razu się uspokoił. Włosy oraz oczy wróciły do normalnego wyglądu, a na twarzy już nie było nienawiści. Nie był już zły, gdyż złość przeobraziła się w smutek.
- Przepraszam... Nie wiem co się ze mną dzieje... - Powiedział do niego, po czym przetarł z policzków łzy nadgarstkiem. To było nowe uczucie, które doświadczył tak intensywnie. Zaczął się nad tym zastanawiać mając skierowaną twarz w dół. Czuł, że odkrył w sobie coś nowego, ale sam do końca nie wiedział co i jak to wykorzystać. Z transu myśli wyprowadziło go zdanie Iwaru, po którym spojrzał na niego i na Ryu. Dziewczynce na szczęście nic się nie stało. Odetchnął lekko z ulgą, a potem podszedł do nich.
- Ten człowiek ma rację Ryu. Niech się nią zaopiekuje. Ty teraz powinieneś zająć się swoją nogą. Szkoda, że Korin nie dał nam od razu tych fasolek... - Rzekł, po czym odwrócił się i zaczął iść w stronę statku wolnym krokiem. Wszedł do środka, po czym stanął i zaczął się rozglądać. Był zainteresowany wyposażeniem ich statku. Jednak po chwili ruszył dalej za wszystkimi. Szedł i szedł, aż w końcu trafili do sali z komorami regeneracyjnymi. Kurisu porozglądał się po sali, a na końcu skupił swój wzrok na jednej z tych maszyn. Zalał go zimny pot, a jego ciało zaczęło drżeć ze strachu. Wyszczerzył swoje oczy ze zdziwienia. Od razu w jego głowie pojawiło się milion myśli, które zaczęły przewijać się po kolei. To były dokładnie te same maszyny, w których został stworzony Kurisu. To znaczy dopiero w ostatnim etapie eksperymentów nad nim. Od razu je rozpoznał. Jego ciało zdrętwiało i stał jak wryty. Zaniemówił. Jednak po chwili odwrócił się szybko na pięcie i zaczął iść szybkim krokiem w stronę wyjścia.
- Zawołajcie mnie, kiedy będę wam potrzebny. - Wyszedł z powrotem na korytarz i zniknął innym z oczu. Oddalił się nieco od sali i zatrzymał się na korytarzu. Usiadł pod ścianą po turecku, lecz rękoma objął się za ramiona. Trząsł się, jakby mu było zimno. Cały natłok informacji sprawił, że prawie popadł w paranoję. Przypomniało mu się wszystko. Cały proces eksperymentów nad nim. Wszystko. To nie było dla niego miłe uczucie. Siedział tak cały czas trzęsąc się i patrząc w dół.

Regeneracja 10%.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Nie Lis 05, 2017 8:14 pm
Trenując w samotności, dawał upust swojej złości, która wrzała razem z jego krwią. Obwiniał się, że był zbyt słaby, żeby obronić Ryu i Tensę. Gdyby był szybszy, przynajmniej sam zdołałby się podłożyć i zasłonić ich swoimi ciałami. Miał przed oczami ten obraz, w którym Ryu upada, a Tensa zostaje brutalnie przedziurawiona. Stojąc tak w bezruchu, spojrzał na swoje ręce. Do tej pory zaciśnięte pięści, teraz powoli były otwierane. Haricotto patrzył na swoje dłonie i zastanawiał się. Rozprawiał nad tym, czy powinien dalej walczyć, skoro nie potrafił ochornić swoich bliskich? Czy powinien dalej stać przy ich boku, skoro to on był pośrednim powodem pogorszenia ich stanu zdrowia? Pokręcił energicznie głową, chcąc się wyzbyć negatywnych myśli, które targały jej wnętrze. Powtarzał sobie w koło "nie, nie, nie". To nie była jego wina. Sam siebie przekonywał, że zawinił ten, który odbił falę uderzeniową, nie bacząc na ludzi obserwujących walkę.
Nagle powrócił do swojej normalnej postaci. Złota aura otaczająca jego ciało zniknęła, a złoty kolor włosów na nowo przeminił się w odcień węgla.
Oddychał ciężko. zobaczył, jak kropla potu spływa z czubka jego nosa. To go wybiło z rytmu, znów był myślami w świecie rzeczywistym. Podniósł głowę i spojrzał w stronę zebranych ludzi. Zobaczył jak wszyscy kierują się w stronę statku kosmicznego, na którym rzekomo Ryu i Tensa mieli zostać uzdrowieni. Otarł pot z czoła i ruszył czym prędzej w ich stronę. Nie śpieszył się, ale był lekko podenerwowany. A co, jeśli nie uda się uleczyć Tensy i dziewczyna zginie? Co, jeśli Ryu będzie musiał być kaleką do końca życia? Nie! Nie mógł o tym w tej chwili myśleć.
Kiedy dogonił resztę i wszedł na pokład statku, trzymał się z boku, zostawiając swoich przyjaciół w rękach przedstawicieli rasy Sakana. Nie ufał im, ale nie miał innej opcji, jak tylko czekać i modlić się, pierwszy raz od śmierci swojej sędziwej przyjaciółki, o to, by wszystko skończyło się dobrze. Na zewnątrz wyglądał na opanowanego, ale w środku targała nim burza nerwów. Mimo wszystko, był gotowy oddać energię, byle tylko jego znajomi wrócili do zdrowia.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pon Lis 06, 2017 5:37 pm
Co się działo? Nie była pewna. Głosy towarzyszy i kosmitów zlewały się ze sobą, do jej uszu dochodziły jedynie pojedyncze słowa z których nie była w stanie wyciągnąć większego sensu. Jedyne co rozumiała to ból który przeszywał całe jej ciało, promieniując z dziury w brzuchu. Jej oczy zachodziły mgłą, a obraz się rozmazywał wszystkie bodźce które do niej docierały. Ktoś ją podniósł, lecz nie była pewna kto, nie wiedziała nawet czy to uczucie jest prawdziwe.
-Może tak się umiera? - zapytała samej siebie. Zwykła wycieczka, a skończyła się tragedią, przynajmniej dla niej. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że to może być koniec. Otoczenie w okół niej zmieniało się, czy tak wyglądały zaświaty? Co jest po śmierci? Coś powinno być, w końcu na swej drodze zdarzyło jej się spotkać istoty podające się za Bogów z mocami które sprawiały, że za takie istoty mogli uchodzić. Słyszała głos matki pełen smutku, widziała twarz dziecka które zginęło na Vegecie, pożarte przez czerwia i jego ojca który próbował z nią walczyć. Czuła dotyk ust Gajji w dniu kiedy szyła jej rany i to uczucie, gdy z Nekomi "przekonywała" żółwiego pustelnika, aby je trenował. Po chwili to uczucie zmieniło się w ból który odczuła podczas "testu" członka patrolu i wtedy, gdy Korin rzucił nią o barierki. To było tak realne, jednak co było prawdą, a co fikcją? Czy mogła jeszcze ufać swoim zmysłom? Ciemność zaczęła spływać na jej ciało, traciła czucie jakby unosiła się gdzieś w bezkresie, niczym podczas walki w swoim umyśle kiedy ta gorsza próbowała nauczyć ją panowania nad swoją mocą.
Cichy jęk wyrwał się z jej ust, gdy ból zaczął promieniować mocniej. To wszystko co widziała rozwiało się na chwilę. Ujrzała wnętrze pomieszczenia którego nie znała, lecz po ułamku sekundy znów nastała ciemność i nie czuła już nic. Nie czuła, nie wiedziała, jakby jej nie było. Nieprzytomne ciało całkowicie zwiotczało.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pon Lis 06, 2017 8:17 pm
Gdy Jirri znalazł się na miejscu, zaraz podrapał się w głowę. Był dość zdziwiony. Co tak wszyscy idą na ten statek. I czemu jedna z tych osób jest przez resztę niesiona? Mało tego! Ranna! I z jakiegoś powodu wygląda znajomo. Jirri nie zamierzał tracić czasu. Nadal był na tyle daleko, by był w miarę niewidocznym. Sam jednak widział ich wyraźnie i od razu włączył scouter, sprawdził poziom mocy ich wszystkich, także tej dwójki, która jeszcze stała na polanie. Sprawdzał po kolei i od razu na bieżąco wysyłał odczyty do bazy, by Frieza-sama mógł je sobie przejrzeć. Przygotował też wiadomość, która głosiła: "Jeśli nie odbieram, oznacza to, że scouter został zniszczony". Zawsze lepiej się przygotować, nie wiadomo, jaką mocą ci tutaj dysponują. Gdy już skończył sprawdzać, schował scouter i wylądował na polanie obok dwójki, która dalej tam stała. Był to jakiś mężczyzna w gi... Kame? Ciekawe. Drugą osobą była dziewczyna... Zaraz. W sumie znajoma!
- Nekomi-chan? Kopę lat! To ja, Jirri! Uczyliśmy się razem w Kame House! - spojrzał znów na statek. - Co się stało, gdzie oni idą? Chwilę tylko mnie nie było.
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pon Lis 06, 2017 8:26 pm
MG - SAGA


- Nasza aparatura wyleczy nogę waszego kolegi w kilkanaście minut, natomiast rana koleżanki jest bardzo poważna, jeżeli uda się ją uratować, na co jest 50 % szans, to zajmie to do czterech waszych Ziemskich godzin.
- Odpowiedział jeden z ryboczłeków, ten, który przejął wcześniej dowództwo, gdy Sharky walczył z Saiyaninem.
Dziewczynka uśmiechnęła się na słowa Ryu i blisko niego idąc weszła do statku, tak by nie zostać sama, jednakże potem Iwaru ją przejął, ponieważ stwierdził, że Ryu musi iść się uzdrowić, to był miły gest jak na prawiczka. Pod wrażeniem przemiany byli właściwie wszyscy, ponieważ z jakiegoś czegoś, Fabu przeobraził się w całkiem przyzwoitą jaszczurkę (lub Smoka jakby stwierdził tylko on sam). Jeden z kosmitów nie żałował, że pozwolił Fabu na tę transformację a Sharky poklepał go po ramieniu porozumiewawczo, oboje doskonale wiedzieli, jakie mieli zadanie i jak niewiele brakowało do ukatrupienia jaszczuro-smoka.
Nagle wylądował Jirri, changeling, który wcześniej wyraził swoje oczywiste zdanie na temat oddawania energii. Jednak nie zmienił on niczego, osoby, które były w drodze na statek były zdecydowane i nawet nie zauważyły go... Jeśli chciał coś zmienić, było na to za późno.
- Postanowili mi pomóc, oddać energię dla naszego świata. - Powiedział Sharky zasłaniając przejście ramieniem Jirriemu.
Koniec końców Kurisu nie oddał energii, jego wspomnienia wzięły górę i zwyczajnie wyszedł ze statku, wizję w jego głowie były na tyle silne, że saiyanin dostał krótkotrwałej paranoi.

Ryu oraz Tensa zostali wsadzeni do komory regenerującej, byli nieprzytomni, jednakże czuli, że ucieka z nich energia, co oznaczało, że prócz leczenia i tak pobierają od nich energię, komory wypełniły się płynem, Tensa nadal była nieprzytomna, Ryu musiał zamknąć oczy (przez płyn) jednakże był całkowicie świadomy, cała reszta (Yamcha, Iwaru, Haricotto, Fabu, Nekomi) zostali wprowadzeni do specjalnych komór, które pobierają energię. Wszyscy zgodzie z obietnicą oddali ją, jedni więcej, drudzy mniej. Wszyscy jednocześnie zostali przebudzeni, czuli się niezwykle słabo, jakby ćwiczyli przynajmniej dwie doby, bieganie a co dopiero latanie sprawiało by sporo problemów każdemu z osobna.
- Pobieranie energii przebiegło znakomicie, jesteście istotami o niewyobrażalnych pokładach energii, które zostaną skonwertowane do uratowania naszego świata. Pragnę tutaj podziękować w szczególności androidowi, którego pokłady energii były prawie niewyczerpalne, i głównie to dzięki niemu udało się zebrać wymaganą ilość. Pozwoli nam to na oszczędzenie czasu, nie musimy dzięki temu lecieć do innych planet.

_______
Ryu, Tensa - Regeneracja 25% na post.

WSZYSCY, prócz Kurisu: Wasza energia wynosi 4% waszego pełnego paska energii, proszę o uzupełnienie scoutera, przy następnym odpisie sprawdzę (Odpisy, które będziecie pisać po mnie są bez regeneracji prócz Ryu i Tensy).
_______


Ostatnio zmieniony przez Laptor dnia Czw Lis 09, 2017 5:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Lis 09, 2017 7:52 pm
Jak się okazało, Kurisu musiał przeżyć coś takiego pierwszy raz w życiu, sam nie wiedząc, czym dokładnie to było, będąc tym wszystkim może nie o tyle przerażonym, a zmartwionym. Nie było w tym nic dziwnego, Ryu pewnie także byłby nieco zaniepokojony, gdyby to jemu coś takiego się przydarzyło. Coś, czego mógłby nie rozumieć, co byłoby dla niego całkowitą nowością. Ziemianin postanowił nieco podnieść na duchu Saiyanina, poklepał go po ramieniu, a na jego twarzy gościł delikatny uśmiech.
- Nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że jesteś na dobrej drodze, aby zostać Super Saiyaninem.
Następnie udał się w kierunku Tsukki. Już chciał z nią ruszać w kierunku statku, lecz nim to się stało pojawił się Iwaru, który zaproponował, iż to on zajmie się na razie dziewczynką. Chłopak tak właściwie nie miał powodu, aby mu nie ufać i nie powierzyć właśnie jemu opieki nad dzieckiem. W zasadzie to miał on rację, teraz Ziemianin powinien się czym prędzej udać na pokład statku, aby zajęli się jego nogą. Do Iwaru dołączył Kurisu, który go całkowicie popierał. Z ust bruneta wydobył się jego głos.
- W sumie… macie rację.
Spojrzał z uśmiechem na ustach w stronę dziewczynki.
- Na razie będziesz musiała pójść z Iwaru.
A już po chwili puścił jej rękę, aby android mógł ją przejąć, a jego wzrok powędrował na ucznia Kame, który poruszył temat senzu. Ziemianin także ubolewał nad tym, iż nie otrzymali oni tych fasolek przy pierwszej okazji, gdy znajdowali się u kota. Teraz mogłyby się one przydać. Niestety, nie posiadali ich, musieli sobie poradzić bez nich. W każdym razie, Ryu mógł ostatecznie ruszyć we wcześniej obranym kierunku. W momencie, w którym miał wejść do środka usłyszał czyjś głos, a w zasadzie to krzyk. Natychmiast się obrócił i jego oczętom ukazał się Fabu, z którym zaczęło się dziać coś dziwnego, coś czego nasz bohater nigdy wcześniej nie widział. Czyżby jaszczur… transformował się? Brunet jeszcze o tym nie wiedział, lecz odpowiedź na to pytanie brzmiała ''Tak’’. Po chwili całe ciało gada zostało pokryte bielą. Pomimo białej powłoki, która go pokryła można było dostrzec, iż jaszczurka zmienia się, a kilka chwil później ukazała się nowa postać Fabu. Wyglądał teraz znacznie inaczej. W zasadzie, gdyby brunet nie wiedział, że to ten sam bio-android, którego spotkał wcześniej to mógłby go wziąć za kogoś zupełnie innego, tak bardzo się zmienił, wręcz nie do poznania. Mógł to porównać do transformacji, którą przeszedł Jirri. Jego wcześniejsza forma wyglądała znacznie inaczej. Był wyższy i nie miał tak wydłużonej głowy. Wracając, gad nie przypominał w niczym swej poprzedniej postaci, no może poza tym, iż kolor jego łusek nie uległ tak w sumie zmianie, lecz pomijając ten szczegół to jego wygląd uległ drastycznej zmianie. Chłopak musiał to przyznać, teraz wyglądał nieco groźniej i przede wszystkim silniej. Tak, wydawał się być silniejszy, więc z pewnością teraz Ziemianin mógłby mieć z nim problem, gdyby znów się zmierzyli. Postanowił podlecieć do niego z uśmiechem na ustach.
- Nieźle, Fabu. – Przeleciał go wzrokiem od góry do dołu jeszcze raz - Wyglądasz teraz na silniejszego.
Po tych słowach udał się do środka, a gdy tam się znalazł to zaczął się przyglądać temu całemu sprzętowi. Trzeba było przyznać, że to wszystko robiło wrażenie. Były to jakieś tajemnicze urządzenia, które chyba miały pomóc dwójce potrzebujących. Przeczucia bruneta sprawdziły się, parę sekund później on i Tensa zostali do nich wprowadzeni. Młodzieniec był ciekaw jak one działają. Chłopak usiadł wygodnie uważając na swoją nogę przy lądowaniu. Podłączyli do niego całą aparaturę, a parę sekund później wnętrze zaczęło się stopniowo wypełniać jakąś cieczą, więc zamknął oczy. Po kilku chwilach poczuł jak zaczął opadać z sił, jak cała jego energia ulatuje z jego ciała. Więc urządzenia te oprócz leczenia, także pobierały energię. Aktualnie nie pozostało mu nic innego tylko czekać.
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Lis 10, 2017 1:30 am
Wszystko tutaj działo się szybko i to bardzo, Nekoś chciała być jakoś pomocna ale co ona teraz moze robić co? Jest tu najsłabsza, no ale kto wie zawsze los moze się odmienić do rzeczy. Teraz jednak liczyło się co innego, to ze nikt nie odpowiedział na jej pytanie. No ale teraz są zajęci, widziała jak te ludki się uwijają niczym małe mróweczki. A mieli przy czym przecież trzeba było zając się dwiema rannymi osobami. No ale jak już ich tam włożyli i neko usłyszała ile będą tam odetchnęła z ulgą. No mimo że kiedyś widziała te maszyny, ucieszyła się była teraz spokojna o swoją przyjaciółkę i być moze nowego przyjaciela? Kto wie co los szykuje, no ale zauważyła że gdy wnosiła tu dziewczynę była sama. Ale szybko wszyscy dołączyli więc to tym bardziej sprawiało że była spokojna. Jednak w ich zachowaniu było coś dziwnego. Spojrzała na hariego tutaj, u niej to był jej dziadek który teraz chyba się o wszystko obwiniał. Zawsze taki był, postawił by swoje życie za przyjaciół lub rodzinę. Jeśli tylko tak by mógł ich ochronić, westchnęła i podeszła do niego, położyła mu dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się.
-Dzia....znaczy Hari, spokojnie nic im nie będzie wyjdą z tego. A ty na pewno będziesz jeszcze super wojownikiem.
Chciała go pocieszyć, ale nie wiedziała czy to tu tak samo zadziała ja w domu. No trudno najwyżej później spróbuje inaczej. Najgorsze dla niej było to ze kiedyś będzie musiał powiedziec mu prawdę. No chyba że szybciej znajdzie druga maszynę i da rade spotkać swojego dziadka wtedy nie będzie musiała. Może być nawet tak ze tu utknie już na zawsze, i nie spodka tamtego hariego no zobaczymy. Po tym jak już chwile pogadała z Harim, spojrzała na pozostałych, Była tu tez jakaś mała dziewczynka było urocza ale już miała opiekę wiec chyba nie będzie się wtrącać. Więc zostawi ją, rozejrzała się dalej i widziała kilka nowych buziek których wcześniej nie widziała. Był tez chłopak w czarnych włosach i gi ero senseia, jak ona go nazywała. Może był jego uczniem, a no tak jej tam już od dawna nie ma no odkąd trenowała kontrole nad ozaru, no nie było o łatwe ale kto wie może kiedyś się przyda. Jej zamyślenie przerwał czyiś głos, nie poznała na początki Ji mienił się więc spojrzała na niego dziwnie i podrapał się po nosku a potem po włosach z tyłu głowy.
-Em miło poznać, ale czy Ji nie był troszku mniejszy?
Spytała starając sobie przypomnieć, no ale skoro znał jej imię i to ze była u starego zboka to chyba tłumaczyło. Ale jego pytanie jeszcze bardziej ją zdziwiło.
-A bo ja wiem, ja tu przyleciałam za hałasem i światłem. A potem spotkałam was, no znaczy Dzia...kurde no hari się bił z kimś a resztę znasz.
Odpowiedziała na jego pytanie jak mogła, znów mal nie nazwała hariego dziadkiem, no musi się pilnować. Jednak to takie trudne nooo, przyjrza się koledze i wzięła jego urzżdzonko.
-Hej skąd to masz fajne jest, a poza tym czy to nie pika tak dziwnie jak najedziesz na kogoś?
Wyszczerzył się i oddała mu to, bo ryboludki prosili by weszli do komór. Z początki nie była na to chętna bo jakoś źle jj się kojarzyły. Widząc jednak ze wszyscy weszli ona też. Dziwni się poczuła, i po chwili było już po wszystkim jak wyszła była wypompowana. Nogi jej drżały i kręciło jej się w głowie. Musiała usiąść z wrażenia i zmęczenia łapał też oddech. Zupełnie jakby znów trenowała kontrole nad małpą.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Lis 10, 2017 2:43 pm
Leżała, chociaż nie była pewna gdzie. Zewsząd otaczało ją ciemność i właściwie tyle nie było nic więcej. Przynajmniej przez chwilę, która wydawała się być wiecznością.
-Gdzie jestem? - zadała sobie pytanie, które echem odbiło się w jej głowie... jedynie w jej głowie. -Co tu się dzieje? - mówiła w nicość, jednak wciąż nie słyszała swojego głosu. Jej rozmyślania przerwał śmiech. Znała go, aż za dobrze.
-Co tu robisz?! - krzyknęła zirytowana, mogła się spodziewać, że jej spokój nie będzie trwał wiecznie.
-A jak myślisz? Zaczęło mi się nudzić.- usłyszała w głowie, gdy czarnowłosa Sayanka wylądowała obok niej.
-A ja liczyłam, że w końcu odeszłaś. - rzuciła wciąż wisząc gdzieś tam w przestrzeni.
-Tak, tak, nie odejdę póki żyjesz, chociaż pewnie dłużej. Ostatnio zrobiłaś się strasznie nudna.
-Nudna bo przestałam zabijać?
-Zabijać, walczyć, podróżować, robić cokolwiek. Widzisz jaki jest tego efekt?
-Tja, dałam się zabić.
-Mi to na piekło nie wygląda.
-Trochę racja, tylko gdzie jestem?
-W swojej głowie, tak jak wtedy kiedy uczyłam cię panowania nad mocą.
-Zabawne, że akurat ty mnie tego nauczyłaś.
-Ktoś musiał.
-Dobra jak się stąd wyrwać?
-Bo ja wiem? Zrobili ci dziurę w brzuchu i tu wpadłaś, może musisz zrobić komuś to samo?
-Jak zawsze... wiesz, będąc tutaj nie za wiele zrobię, zwłaszcza z umierającym ciałem.
-Ranne ciało i zepchnięcie do własnej głowy? Ty to masz problemy.
-Też tu mieszkasz... Mogłaś nas ratować.
-Sama mnie wyrzuciłaś.
-Też fakt... dobra to wychodzimy.
-Jak pani profesor?
-Najzwyczajniej w świecie. - powiedziała podnosząc się i wychodząc. Dokąd? Jak? Gdzie? No cóż umysł ludzki to niezbadana zagadka...

Otworzyła oczy, poczuła że zewsząd otacza ją woda. Na jej twarzy wciąż znajdowała się maska, ból chociaż promieniował był stłumiony, a rana nie zagrażała już życiu. Z wnętrza kapsuły obserwowała statek kosmitów.

----------------------
Regeneracja:
HP: to co pozostało + 25%
Ki: 4% + 25%
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Sob Lis 11, 2017 12:24 pm
Haricotto przebudził się. Obraz był zamazany. Czuł się słabo, był zmęczony, ale z każdą chwilą zaczynało mu się robić lepiej. Przynajmniej takie odnosił wrażenie, ponieważ obraz się wyostrzał, a on sam powoli zaczynał uświadamiac sobie, co się stało. Przypomniał sobie, co zrobiła jego energia. Rozejrzał się i dostrzegł tych, którzy również się wybudzili. Nie miał ochoty na rozmowę, dlatego nie odezwał się. Kiedy Nekomi zwróciła się w jego stronę, spojrzał na nią i jedynie uśmiechnął się półgębkiem, pozostając w milczeniu.
- Zabrali nam energię... Wygląda na to, że z Ryu i Tensą wszystko będzie w porządku. Narobiłem wystarczająco szkód, bo byłem zbyt pewny siebie. Chyba najlepiej będzie, jak stąd zniknę. - pomyślał sobie, rozglądając się kolejny raz po zebranych. Zebrał się w sobie i wstał na nogi, opuszczając komorę, po czym skierował się do wyjścia. Zatrzymał się za progiem, po czym skierował się w bok i oparł się o ścianę. Skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej, wciąż wracając myślami do nieszczęśliwego wypadku.
Analizował to, co się stało i nie mógł po prostu "od tak" przestać o tym myśleć. Był na siebie zły, złość rozpierała go od środka i potrzebował się wyżyć. Będzie się obwniał za to do końca życia, nawet jeśli Tensa odzyska stuprocentową sprawność. Cała radość jaka w nim zawsze żyła, teraz znajdowała się w stanie uśpienia.
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Wto Lis 14, 2017 6:37 pm
MG - SAGA


Ziemianin o imieniu Ryu został przebudzony, jednakże nie ruszał się, nie zrobił właściwie nic. Dlaczego? Nie było to do końca wiadome. Jego oczy otworzyły się, woda w komorze została odessana a drzwi rozsunęły się, jego noga została wyleczona, a właściwie nastawiona przez medyka, który zrobił to w czasie braku przytomności wojownika.

Tensa odzyskała przytomność, jednakże nadal znajdowała się w zbiorniku z płynem regenerującym, z przyczepionymi kablami do ciała. Mogła się ruszać, mogła też zauważyć, że jej rana została zlepiona, jednakże jeszcze nie wyglądała za dobrze...

Na jednym ze wzgórz, oddalonych o kilkadziesiąt metrów pojawił się wóz transmisyjny, który wiózł kamerzystę oraz prowadzącego, którzy kucając przymierzali się do rozpoczęcia swojej pracy.

Kurisu, Iwaru, Fabu oraz Jirri wyszli z komór, jednakże nic nie mówili... Wszyscy (prócz Tensy) znajdowali się teraz na polanie, przed statkiem. Dowódca imieniem Sharky wraz z trzy osobową załogą znajdowali się przy wejściu do statku.
- Naprawdę nie wiem jak mam wam dziękować, energia, którą zebraliśmy jest wystarczająca, by naprawić nasz świat. - Uśmiechnął się szeroko i strzelił kostkami palców u dłoni a jeden z ryboludzi wyjechał wózkiem żyroskopowym, który pozbawiony był kół, jedynie lewitował w powietrzu, na którym znajdowały się różne przedmioty wyglądające jak karabiny, pistolety i tym podobne - Oto obiecany sprzęt, który pozwoli wam pozbyć się Armii RR. Są to urządzenia, która po wystrzale pozbawiają zasilania wszystkiego na 100 metrów, mowa oczywiście o androidach, dlatego Ty - wskazał palcem na Iwaru - powinieneś zachować dystans. - Przeszedł się nieco wzdłuż włazu, po czym zwrócił się do Kurisu:
- Chociaż nie oddałeś energii obiecałem ci osiągnięcie tej przemiany, supa sajadżin? Możesz powiedzieć co wiesz o tej przemianie? Może ktoś z was coś wie?
________________________________

Kolejność nadal dowolna, ale jak stwierdzę, że odpisy są (tak jak teraz) zbyt powolne i ktoś przedłuża, to zwyczajnie straci kolejkę. Następne osoby, które nie odpiszą w miarę szybko zostaną ukarane punktami.
avatar
Gość
Gość

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Wto Lis 14, 2017 11:11 pm
Kurisu siedział na korytarzu przed główną salą regeneracyjną. Oparty plecami o ścianę oraz łokciem o zgięte kolano spoglądał się w stronę wyjścia. Zastanawiał się nad zaistniałą sytuacją oraz myślał o tej biednej dziewczynie, która prawie że odeszła z tego świata. Nawet nie widział czyj był to atak, więc z góry przyjął sobie w głowie, że to jeden z tych obcych. Ryu też na tym ucierpiał. Jak to w ogóle mogło się stać? Chciał zaopiekować się małą dziewczynką, a w podzięce otrzymał złamaną nogę. Był przez to zły, ale wiedział, że niedługo z tego wyjdzie bez szwanku, więc jego złość przemijała z czasem. Wtedy sobie postanowił, że musi zacząć opiekować się Ryu. Nie miał zamiaru mu o tym mówić, ale już więcej nie pozwoli na to, aby ktoś go skrzywdził. Dlatego właśnie musi wyjść na wyższy level, aby stać się silniejszym, gdyż obecnie nie jest w stanie go nawet uchronić i to go w tej chwili irytowało. Właśnie do tego potrzebny mu był super saiyanin. No bo... tak chyba właśnie postępują przyjaciele, co nie?

Po jakimś czasie pojawił się obok niego Haricotto, który stanął niedaleko niego. Widział po nim, że jest czymś zmartwiony, ale nie zamierzał pytać. Domyślał się, że martwił się o tę dziewczynę. Popatrzał tylko na niego przez chwilę, ale potem odwrócił swój wzrok. W ręku trzymał stary naszyjnik z kryształem, który otrzymał dawno temu od pewnej dziewczyny daleko stąd. Trochę wspominał sobie w myślach o tym miejscu i chyba właśnie postanowił wybrać się tam po wszystkim, kiedy pozałatwia wszystkie sprawy. Schował naszyjnik pod dogi, a następnie wstał wolnym ruchem i zaczął iść w stronę wyjścia. Potrzebował trochę świeżego powietrza. Gdy wyszedł ze statku poczuł intensywny impuls, gdy zobaczył przed statkiem changelinga. Jego twarz zrobiła się śmiertelnie poważna, a po jego ciele zaczął spływać zimny pot.
- Sługus uzurpatora... - Powiedział do siebie pod nosem. Musiał się powstrzymać, gdyż to nie był odpowiedni moment na to. Jednak po chwili dostrzegł, że coś mu nie pasowało. Z opisu wyglądu nie był aż tak podobny do przepisanego mu w głowie wzorca. Był nieco wyższy i jakiś taki... brzydszy? Głowę też miał przedłużoną i gdzieś mu zniknął nos. Jego ciało same drżało i rwało się do walki, ale wiedział, że teraz nie może. To nie odpowiedni czas. Zrobił zwrot w lewo na pięcie i oddalił się od niego na kilkanaście metrów. Usiadł plecami po turecku w pozycji do medytacji i zaczął się zaraz uspokajać. Zaczął się wyciszać i po chwili pojawiły się wokół niego złociste motylki, które latały wokół niego w nieregularnych ruchach. Były one wytworzone z jego ki.

Po jakimś czasie wszyscy wyszli ze statku. Gdy saiyanin się przebudził złote motylki rozpadły się na malutkie kawałeczki zamieniając się z błyszczący proch, który razem z delikatną falą wiatru zniknął z oczu. W tłumie ludzi wypatrywał Ryu, aż w końcu go dostrzegł.
- Ryu! - Krzyknął do niego i z radością ruszył szybko w jego stronę. Złapał go za ramiona i lekko nim potrząsł, aby się upewnić, że jest z nim już okej.
- W końcu wyszedłeś! Nie każ mi czekać całą wieczność!! - Jednak po chwili radość z jego twarzy przeminęła i zaraz zrobił się nieco poważny. - Chwila... a gdzie jest tamta dziewczyna?

Obcy zebrali się również w tym miejscu i zaczęli im dziękować za oddaną energię. Chwila... przecież mieli mnie zawołać! - pomyślał. Trudno. Chciał pomóc, ale jak widać jego pomoc nie była aż tak potrzebna. Zawsze liczą się również dobre chęci, co nie? Pomimo tego, że Kurisu jednak nie dał rady dotrzymać swojej obietnicy, to oni jednak postanowili dotrzymać swojej i zaraz zwrócili się do niego.
- Arigatōgozaimashita!* Chociaż nie wiem do końca sam na czym polega ta transformacja, jedynie tyle, że zwiększa ona moc saiya-jinom dwukrotnie. Nie wiem jednak jak do przemiany dochodzi. - Tutaj porozglądał się po obecnych i po chwili skupił swój wzrok na Harym (jeśli jeszcze tutaj jest, jeżeli nie to spojrzał na Ryu). - Zapewne Haricotto/Ryu wie coś o tej przemianie więcej ode mnie. Wytłumaczysz nam?

Arigatōgozaimashita* - w języku Japońskim oznacza ''bardzo dziękuję''.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Sro Lis 15, 2017 7:36 pm
Wisiała w dziwnym płynie, nie mogąc za bardzo wykonywać żadnego ruchu. Jej wzrok skierował się na ranę, wciąż nie była do końca wyleczona, jednak nie powinna już stwarzać większego zagrożenia. Wzięła głębszy wdech, nie miała zamiaru już dłużej czekać. Nawet jeśli maszyna wspomagała jej regenerację, to spędziła w niej i tak zbyt wiele czasu i nie zamierzała marnować ani chwili dłużej. Szkło powoli zaczynało pękać pod naporem energii uwalnianej z jej ciała, włosy podniosły się przybierając barwę wyblakłego złota. Eksplozja mocy rozsadziła maszynę od środka, a czarnowłosa zdjęła zalegającą na jej twarzy maskę.
-Nie wiem jak wy, ale ja znikam. - rzuciła do obecnych wychodząc ze statku. Na zewnątrz chwyciła Tsukki i wzniosła się w powietrze nie patrząc na reakcje dziecka. Miała zamiar wrócić do domu. Jasno postanowiła: Koniec z matkowaniem, czas wrócić do treningu.

--------------------------
[z/t]
Regeneracja 25%
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Lis 16, 2017 2:04 am
Iwaru przejął dziewczynkę od Ryu i udał się na statek. Miał bowiem oddać tym kosmitom swoją energię. To trochę utrudniało mu opiekę nad małą, bo w końcu ciężko to będzie zrobić, jeśli ktoś będzie wysysał z Ciebie całe pokłady Ki.
- Poczekasz chwilkę, dobrze? - powiedział do małej i pogłaskał ją po głowie. Następnie wszedł do wskazanego pomieszczenia/komory, zostawiając małą na pastwę kosmitów (kto wie? może mieli macki? ( ͡° ͜ʖ ͡°)).
- Baczcie na małą i nie straszcie jej niepotrzebnie.
Czuł się w pewien sposób za nią odpowiedzialny, ale nic nie mógł już zrobić. Wycofanie się nie wchodziło w grę. Zwłaszcza, że mogło chodzić o pokonanie Armii Czerwonej Wstęgi. Nawet jeśli ta dziewczynka poniosłaby śmierć z rąk przybyszów z kosmosu, czy idea pokonania wroga nie jest tego warta? Iwaru tak nie myślał. Nigdy! Zwłaszcza, że gdyby dopuścili się takiego haniebnego czynu, to zapewne nie można by liczyć na ich pomoc i trzeba by było ich pokonać. No i w końcu zaczęło się pobieranie energii. Android został uśpiony, ale czuł jak z jego ciała uchodzi masa energii. Musieli ciągnąć jej niesamowite ilości, skoro energia ta jednak zaczęła się kończyć. Źródło zasilania zmontowane przez Panią Bulmę zapewne nie nadążało z wytwarzaniem tej mocy. No, ale się na szczęście nie przegrzało i nie wyjebało wszystkiego w powietrze. Po wszystkim Iwaru ledwo mógł ustać na nogach, ale jakoś dawał radę. Dowiedziawszy się, że oddał najwięcej mocy, tylko się uśmiechnął i ukłonił. A następnie wyszedł na zewnątrz, gdzie mógł zaobserwować dostawę broni.
"Ciekawe jak długo byłem nieprzytomny?" - pomyślał. W końcu musieli przecież jakoś tą broń przetransportować, nieprawda? Ile minęło? Jak szybko zdołali tego dokonać? Wieźli taki arsenał ze sobą? Jeśli tak to po co? A może dokonali jakiejś teleportacji tego wszystkiego? Kto wie czy coś takiego w ogóle było możliwe? Broń ta unieszkodliwiała androidy. Kto wie jak działała? Niby wyglądała jak zwyczajny karabin, ale pozbawiała energii wszystko w promieniu 100 metrów. Czyżby naciśnięcie spustu oznaczało aktywację tego efektu? Taka pułapka na wypadek, gdyby ktoś chciał ukraść nam broń i sam jej użyć? Dziwne. Bulma będzie musiała na to spojrzeć. Może nawet uda jej się zrobić jakąś ochronę, żeby Iwaru był bezpieczny podczas wybuchu? Jeśli tylko Ruch Oporu będzie posiadał Androidy, to zwycięstwo jest niemalże pewne!
- To już wszystko czego potrzebujecie? - zapytał chłopak. Był tak wdzięczny, że chętnie by im jeszcze jakoś pomógł. - Nie wiem jak Wam dziękować za ten cały sprzęt, więc jeśli czegoś potrzebujecie, to mówcie! Nawiasem mówiąc, zdradzilibyście nam do czego dokładnie potrzebowaliście naszej energii? Chętnie byśmy wysłuchali - z czystej ciekawości - Waszej historii. Jak długo byłem nieprzytomny? Jakim cudem tak szybko załatwiłeś ten sprzęt?
Iwaru był po prostu ciekawy.
- Liczę na owocną współpracę w przyszłości. - Wyciągnął dłoń do Sharkiego, by wykonać przyjazny gest uściskania dłoni. A następnie podszedł do ryboluda, który prowadził transport.
- Mógłbyś to dla mnie przewieźć w jedno miejsce? - Zapytał go wprost. Nie wiedział bowiem czy da radę prowadzić ten pojazd. A co z małą? Jeśli jednak Tensa nie wyrwała się z komory regeneracyjnej, to mała wciąż była z Iwaru. Jeśli jednak wyrwała się, to zapewne porwała małą. Android podrapał się po głowie i zapalił papierosa...

---
Sorka za spóźniony post, ale pracuję od 18:30 do 5:00 rano przez 4 dni w tygodniu i nie mam ani siły, ani zbytnio czasu na forum. Ale postaram się być bardziej aktywny.
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Czw Lis 16, 2017 7:34 pm
Powoli zaczął tracić przytomność. Nie wiedział, dlaczego tak się dzieje, nie znał odpowiedzi na to pytanie, bo skąd miałby ją znać? Nagle jego powieki całkowicie opadły, dalej była tylko ciemność. Po jakimś czasie obudził się. Gdy otworzył swe oczy mógł ujrzeć, iż ciecz, która wcześniej znajdowała się w pomieszczeniu, w którym się znajdował zniknęła, oczywiście całe jego ubranie było nią przesiąknięte (dziwnym by było, gdyby było ono suche), a cała aparatura, która wcześniej była podpięta do ciała osiemnastolatka została od niego odpięta. Nie czuł już tego okropnego bólu, który dochodził z jego nogi, więc musiało oznaczać to, iż została ona wyleczona i znów jest w pełni sprawna. Postanowił wstać, jednakże miał niemałe problemy z tym. Był zmęczony, bardzo zmęczony, z pewnością musiało być to spowodowane tym całym pobraniem energii. Z trudem oraz lekko dysząc udało mu się wyjść z pomieszczenia. Spoglądnął na sąsiednie urządzenie, w którym aktualnie przebywała Tensa. Najwidoczniej było z nią już znacznie lepiej, a chłopak widząc, iż dziewczyna wyjdzie z tego, uśmiechnął się. Ulżyło mu. Już nie musiał się o nią martwić, parę sekund później odwrócił się i dostrzegł swego mistrza, który rozmawiał z tą nieznaną Ryu dziewczyną. Postanowił podejść i się przywitać. Gdy się przy nich znalazł wystarczająco blisko zwrócił się do nieznajomej, ciągle dysząc.
- Witaj… wcześniej nie mieliśmy okazji… aby się poznać. Jestem… Ryu… miło mi Cię… poznać.
I wyciągnął swą rękę ku niej, aby uścisnęli swe dłonie na znak powitania, mając nadzieję, że ona zrobi to samo. Po chwili wycofał kończynę. Spoglądnął na mistrza, którego chyba musiało coś trapić.
- Sensei, wszystko w porządku?
Po wysłuchaniu tego, co ma do powiedzenia skierował swe kroki ku wyjściu ze statku, ponieważ zauważył, iż wszyscy znajdowali się na zewnątrz, więc postanowił do nich dołączyć. Chciał także podziękować ryboludziom. Był im bardzo wdzięczny za pomoc. Był im wdzięczny, że pomogli jemu oraz Tensie. Gdyby nie oni to niewiadomo jak to wszystko mogłoby się zakończyć. Nie chciał myśleć o najczarniejszym scenariuszu. Nie chciał myśleć o tym, że dziewczyna mogłaby umrzeć, na całe szczęście nic takiego nie będzie miało miejsca. Kilka chwil później znalazł się na zewnątrz. W momencie, w którym się tam znalazł od razu podbiegł do niego Kurisu potrząsając naszym bohaterem jak jakimś manekinem.
- Już wszystko ze mną… dobrze.  
Parę sekund później padł temat Tensy, najwidoczniej Saiyanin chciał wiedzieć gdzie ona się znajduje, chyba nadal musiał się martwić o jej stan zdrowia.
- Tensa jeszcze nie wyszła… ale już wszystko z nią… w porządku.
W następnej kolejności podszedł do przywódcy niebieskoskórych kosmitów i wykonał w jego kierunku ukłon około czterdziestu stopni, ręce trzymając blisko tułowia.
- Jestem wam bardzo… wdzięczny za waszą pomoc. Gdyby nie wy… to nie wiem, co by się… stało... i przepraszam za to, co wcześniej… powiedziałem.
Powrócił do swej poprzedniej pozycji, by usłyszeć, że obcy zamierzali pomóc Kurisu osiągnąć transformację w Super Saiyana pomimo tego, iż ten nie oddał swej energii, jednakże sami dokładnie nie wiedzieli zbyt wiele na temat tej transformacji, o ile coś w ogóle wiedzieli. Cóż, nie było w tym nic dziwnego, nawet Ryu zbyt wiele na ten temat nie wiedział, a miał już wiele razy styczność z tą formą. Wiedział na jej temat jedynie tyle, iż zmieniała ona wygląd wojownika/wojowniczki, zwiększała moc oraz dało się ją opanować w jakiś sposób, lecz co dokładnie można przez to rozumieć? Czyżby opanowanie ów formy dawało jeszcze większy przyrost mocy czy co? Ryu tego nie wiedział. Postanowił nie zaprzątać sobie już tym głowy. Nagle usłyszał znajomy głos. Należał on do Tensy, a skoro się tu znajdowała to jej leczenie musiało dobiec końca. Jednakże, jej rana wcale nie wyglądała lepiej niż wcześniej. Powinna przecież teraz siedzieć w tamtym pomieszczeniu i odpoczywać, a nie się szwędać.
- Jesteś pewna? Powinnaś zostać… i odpoczywać.
Lecz dziewczyna nawet nie zwróciła uwagi na słowa Ziemianina, po prostu wzięła ze sobą dziewczynkę i odleciała. Ryu był na nią nieco zły. Nie dość, że początkowo po prostu pozostawiła go z Tsukki od tak, nie pytając go o zdanie to nawet teraz nie podziękowała za opiekę nad nią. Spojrzał na chwilę na Iwaru i po chwili wyszeptał.
- Mogła przynajmniej podziękować…
Jego oddech zaczął powoli się stabilizować.

(Zakładając, iż Hari nie odpowiedział na pytanie Kurisu, w co w sumie wątpię, ale co tam…)

Spojrzał na Kurisu, który najwidoczniej uznał, iż Ziemianin będzie wiedział znacznie więcej niż on, lecz mylił się.
- W zasadzie to wiem dość niewiele. Wiem jedynie, że ta transformacja zwiększa moc i można ją opanować, ale nie wiem, na czym to polega.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Pią Lis 17, 2017 5:13 pm
Wszyscy, którzy do tej pory znajdowali się na statku, byli teraz na zewnątrz, na polanie. Haricotto odetchnął z ulgą, kiedy ujrzał, że Tensie i Ryu nic się nie stało. Znaczy się, stało się, ale na szczęście było już po wszystkim.
Tuż przed wyjściem ze statku, zaczepił go Ryu. Wyglądał na zdrowego i zadowolonego. Zapytał, czy wszystko z nim w porządku, a Haricotto spojrzał tylko na niego i uśmiechnął się. Położył dłoń na jego ramieniu i poklepał go, po czym objął i lekko przytulił, po przyjacielsku. Zaraz jednak zwolnił swój uścisk, zabierając swoją rękę i lekko dłonią poklepał chłopaka po jego policzku.
- Cieszę się, że nic Ci nie jest. - powiedział i skinął porozumiewawczo głową, uśmiechając się delikatnie. To były tylko pozory, ponieważ mimo ulgi na sercu, która pozbyła się przysłowiowego kamienia, wciąż gdzieś w sobie czuł się winny tego, co się stało.

Stawiając pierwszy krok na miękkiej trawie, uniósł swoją głowę do góry i spojrzał na błękine niebo, które udekorowane było gęstymi chmurami. Wyglądało to tak spokojnie, jakby nigdy nic złego się tutaj nie wydarzyło. Gęste, białe obłoki przesuwały się leniwie po niebie, dosłowniąc płynąc po nim, jak statki po morzach i oceanach.
- Jak statki na niebie... - powiedział do siebie pod nosem, unosząc kącik ust do góry, w delikatnym uśmiechu.
Kątem oka zobaczył, jak Tensa się ulatnia ze swoją podopieczną. Nie pobiegł za nią, ale był rad, że zarówno ona jak i jej mała przyjaciółka były całe.
- Muszę odnaleźć Aymi. - pomyślał sobie, kiedy tak patrzył na odlatujące dziewczyny. Westchnął cicho pod nosem, po czym ruszył dalej przed siebie.

Ludzie z rasy Sakana przynieśli specjalny osprzęt i uzbrojenie, dzięki któremu Ziemia mogła wywalczyć swoją niepodległość. Haricotto nie chciał polegać na urządzeniach, ponieważ wierzył w swoją siłę. Rzucił tylko okiem, po czym skierował się do Kurisu, którzy będąc nieco podekscytowanym, pytał o tajemnicę związaną z transformacją w Super Saiyanina.
- To proste. Żeby zostać Super Saiyaninem musisz dać upust złości. Nie wiem co Cię najbardziej wkurza. Dla przykładu... Tensa przemieniła się w Super Saiyanina w momencie, w którym zdała sobie sprawę, że nie da mi rady. Ona chce być najsilniejsza, a ja będąc przeszkodą, której nie mogła przeskoczyć, sprawiłem, że wpadła w szał. Aymi miała podobnie, ale wydaje mi się, że w jej przypadku było to związane emocjonalnie z przeszłością, na którą nijak nie mogła wpłynąć. - Saiyanin uśmiechnął się, po czym podszedł bliżej do Kurisu i klepnął go w plecy. Skinął głową i z pewnością siebie wypisaną na twarzy, tak rzekł.
- Jestem pewien, że jesteś na dobrej drodze. Po prostu... Przestań się kontrolować i uwolnij swój gniew. - klepnął go raz jeszcze, po czym zerknął na Ryu. Jego podopieczny doskonale wiedział o co chodziło, tylko prawdopodobnie nie potrafił wyrazić tego słowami.
Specjalnie pominął fakt, przez który sam przemienił się w złotowłosego, legendarnego wojownika. Nie chciał rozdrapywać starych ran...
Sponsored content

Polana - Page 3 Empty Re: Polana

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach