Go down
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Kwi 30, 2019 5:25 pm
Gdy usłyszał słowa Fu odnośnie lotu to faktycznie mogło tak być i się pomylił. Nawet Bóg nie jest nieomylny. Tym bardziej jeśli chodzi o slang młodzieżowy. Po za tym zaśmiał się w duchu na temat bycia starym jak świat. Idealnie trafił. Przypadek? Na jego mocne klepnięcie tylko się uśmiechnął. Tyle dobrego, że nie przywalił mu z całej siły, bo mógłby stracić ramię. Mimo wszystko zaśmiał się na temat gadatliwości. Tak naprawdę obaj, byli gadatliwy, ale Fu miał Mniej do powiedzenia dlatego mógł udawać, że jest małomówny. W końcu też zaczął mówić coś na temat tego jak im pomóc i w sumie nie miał zbytnio pomysłów jak to zrobić. Nihilius coś tam miał, ale mogłoby to ugryźć go w zadek co woli uniknąć. Ale gdy usłyszał o tym, że podczas przemianie w super saiyana swędzą plecy i jest to głupie to nie mógł się powstrzymać i, aż wybuchł śmiechem. Nawet się prawie popłakał i wycierał łezki trzymając się za brzuch.
- Dobre! Jakiś geniusz to wymyślił!
Powiedział krótko powstrzymując śmiech. Z czasem udało mu się ogarnąć. Gdy powiedział, że w końcu nie wie i muszą nakłonić ich do rozbudzenia gniewu to zrobił ruch oczami świadczący o tym, że tyle to wie. Czyli nic nowego. Będą musieli o tym jakoś pomyśleć. Może zapyta się ich co wzbudziłoby w nich największy gniew. A może tę przemianę da się jeszcze jakoś osiągnąć. Wystarczy, że będą o niej wiedzieć. Wreszcie użył kryształowej kuli i ukazała się im Namek, doskonale. Dzięki temu będzie mógł się już tam przenieść techniką. Oprócz tego wskazał na Najstarszego i zaczął mówić jego towarzysz, że w sumie mu go żal i wygląda na zmęczonego życiem. Nie wiadomo ile czasu mu pozostało, bo wyczuwał jak Jego energia słabła. Nie obchodziło go to czy udawał, czy faktycznie mu było go szkoda. Podrapał się po bródce i nagle wpadł na wręcz genialny pomysł. Aż się uśmiechnął. Jeśli, by się to powiodło. To dokonałby czegoś naprawdę wielkiego. Wręcz na skalę globalną. O ile oczywiście mu się to uda. Już się nie mógł doczekać zrealizowania tego pomysłu.
- Interesujące.
Powiedział krótko jakby sam do Siebie i w sumie urwał. Co do tego pomysłu to zrealizuje go potem. Jego kompan to był idealny aktor, więc nigdy nie brał na poważnie jego działań. Przy okazji niestety nie odpowiedział na jego żarcik związany z tym, że stary pomysł był idealny. Smutne. Wreszcie pokazał też miejscy złych Nameczan. Ciekawe. Jeśli będzie chciał to będzie mógł się pobawić w zabójcę. Teraz miał parę planów, które jeśli zostaną zrealizowane to powinny strasznie ułatwić całą tę zabawę. Ale im bardziej słuchał Fu, tym bardziej nie mógł uwierzyć co On do jasnej światłości i mrocznej ciemności pierdzielił. Jaki Shalotto bez transformacji. Jego saiyanie potrzebowali transformacji, ale On nie?
- Czekaj. Jak to bez transformacji. Czy Shalotto potrafi ukrywać Ki? Gdy ze mną walczył to byliśmy na podobnym poziomie, a i scouter mi wskazywał jaki ma poziom mocy. Moi wojownicy, są od Niego i ode Mnie dwukrotnie silniejsi. Więc coś mi tutaj nie gra. Ukrył Swoją moc?
Faktycznie czegoś nie ogarniał. Teraz powinien być silniejszy od Tymczasowego Władcy Sadala, a się okazuje, że jest inaczej? Teraz się pogubił. Czuł się zagubiony dosyć mocno, a tego nie lubił. Westchnął.
- Mam parę pomysłów na temat planu walki, a także odnośnie Super Kami Guru. Gorzej z przemianą. Możemy zapytać ich, co sprawia, że się denerwują najbardziej, albo zrobić jakąś zagrywkę aktorską, ale to raczej ryzykowne.
Tak rozmyślał co tu zrobić, aż nagle mu wpadł do głowy kolejny pomysł.
- Wiem! Nauczę Ich wszystkich technik. Ki Sworda jak i Bariery. Będą mieli technikę ofensywną jak i defensywną! To powinno zwiększyć ich szansę na zwycięstwo.
Proste, ale jak genialne. Tym bardziej, będą mieli u niego dług, i będą wiedzieć, że warto Imperiusowi służyć. Gorzej jeśli znają te techniki. Wtedy będzie smutne. Ale nie był to taki zły pomysł. Przemiana plus techniki i powinni dać radę coś z tym zdziałać. A przy okazji coś mu jeszcze wpadło do głowy.
- Do wszystkich jednostek. Jeśli osoby z kapsuł zgodzą się do nas przyjść to przyprowadźcie ich do Mnie. Jeśli nie, to najpierw musicie się dowiedzieć czy stanowią zagrożenie. Jeśli nie, to można ich obserwować i tyle. Jednakże jeśli nim są, to wiecie co z zagrożeniem zrobić. Przy okazji zabierzcie to co zostało z kapsuł.
Wydał prosty rozkaz i na tym zakończył Swoją rozmowę. Miał nadzieję, że wkrótce przybędą trzy grupki. Może dołączą do niego Nowi wojownicy? Trójka to zawsze coś. Nawet jak nie będą przydatni to może będą robić za zwiad. Po za tym musi wiedzieć, czy warto się z nimi dogadać, rekrutować czy pozbyć. Nie chce, by mu wbito nóż w plecy. Woli tego uniknąć. Miał tyle pomysłów! A tak mało możliwości. No nic. Teraz musiał czekać na powrót trzech grupek i potem im da dobrą nowinę. Dostał też informację, że Despo i Buffalo przyprowadzą kogoś ze Sobą. Nieźle. Ciekawe co z resztą.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pon Wrz 23, 2019 6:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Maj 01, 2019 11:27 am
Słowo się rzekło, zgodził się aby pójść z tymi dwoma, kiedy zapytano go czy potrafi latać po prostu uniósł się w powietrze na ich wysokość. Takich rzeczy się nie zapomina, nawet z tak zaawansowaną amnezją. Poruszał się w powietrzu bezproblemowo podążając za tym mniej gadatliwym małpiatym. Ten drugi, młodszy z nich, leciał obok niego i po chwili zadał mu pytanie. Nic dziwnego, jaki milszy z grupki był oczywistym kandydatem do rozmowy z nieznajomymi. Ewidentnie sondował grunt, ale Shade nie uważał tego w jakimkolwiek stopniu niewłaściwe czy coś innego. To zrozumiałe, że nie ufa się innym tak z marszu. Kiedy powiedział, że nie wygląda jak jak normalny czystej krwi Sayanin, odpowiedziała mu cisza. Czerwonooki zastanawiał się co może mu powiedzieć i ile w tym prawdy. Po chwili odpowiedział. - Hmmm... Niewiele pamiętam, a właściwie to nic. Wiem tylko, że jestem Sayaninem i nie pochodzę ,,stąd''. Tak mi się przynajmniej wydaje.- Wzruszył ramionami z niezbyt wielkim przejęciem. Nic z tym na razie nie zrobi, obecny cel to jakoś przeżyć w całkiem nowym środowisku i iść przed siebie żywym. Mimo wszystko zasada ,,Wygraj albo zdychaj'' pasowała do każdej możliwej sytuacji. Tymczasem zbliżali się coraz bliżej do celu, a chłopak z zainteresowaniem badał okoliczne tereny. Nie kłamali, wygląda na to, że ta planeta przeszła niezłe piekło, ale rośliny jakoś zaczynają odrastać. A to znaczy, że planeta jest jeszcze zdatna do zamieszkania.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Maj 02, 2019 8:32 pm
MG

Widząc zdezorientowanego Nihiliusa, Fu uśmiechnął się szeroko, po czym westchnął ciężko. Nachylił się do Imperiusa, tak by być bliżej jego ucha i wyszeptał na nie, by czasem nikt inny nie podsłuchał ich rozmowy, a dokładniej tej części.
- Nie wierz we wszystko, co pokazuje ci scouter. Shalotto nie jest zwykłym Saiyaninem. Jeszcze tego nie rozgryzłem, ale jestem już blisko. - i odwrócił się na pięcie, oddalając się kilka kroków.
- I to nie tak, że on cię okłamuje. On po prostu sam o niczym nie wie. Albo nie pamięta. - Fu przechylił głowę w bok, uśmiechnął się delikatnie i puścił oczko do Nihiliusa.

W tym samym momencie, na niebie pojawiły się trzy postacie. Był to właśnie Shalotto, a w jego towarzystwie był Camden i nowy przybysz, Shade. Fu od razu do nich pomachał, co spotkało się z natychmiastową odpowiedzią Shalotto, który zasalutował jak do znajomego, uśmiechając się przy tym szeroko.
Po chwili cała trójka wylądowała na ziemi. Przywitali się tak, jak trzeba, oddając cześć komu trzeba, po czym przyszedł czas na przedstawienie nowego nabytku.
- To Shade. - zaczął Shalotto, a zaraz automatycznie dokończył Camden.
- Nie jest wrogo nastawiony i chętnie do nas dołączy. - skinął głową, po czym odwrócił się do Shade'a twarzą i przedstawił Nihiliusa jako lidera ludzi z Sadali.
Fu obserwował czerwonookiego Saiyanina, mrużąc nieufnie swoje oczy. Póki co, nie odzywał się, ale wyczuwał coś dziwnego. Sam nie mógł stwierdzić, co to było.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Maj 02, 2019 9:17 pm
Wysłuchał tego co miał mu do powiedzenia kompan. Najpierw myślał, że po prostu nie tyle co został oszukany, a Shalotto z przyzwyczajenia był na słabszej mocy. Ale dalej nie wie o co mu chodzi dokładniej. Czy po prostu ma tak duży potencjał, czy ukrytą moc w Sobie. Nieważne, jak na razie. Mimo wszystko to i tak lepiej dla nich. Jego podwładny nie wygląda na osobę, która zdradza, ale może się mylić. Z resztą nieistotne na to przyjdzie czas i się okaże jak jest. Ma nadzieję, że jednak trafił na silnych i wiernych wojowników. Ktoś musi odwalać robotę za Niego. Nie rozdzieli się ogromną liczbę kopii. Co ciekawe okularnik mu szeptał do ucha na ten temat parę ciekawych słów. Zastanawiał się, czy to robił specjalnie, by być bliżej, czy może faktycznie obawia się podsłuchu. Kto tam wie tego typka. Najciekawsze było to, że jeszcze tego nie rozgryzł. Tyle linii czasowej i na niego nie wpadł? Interesujące. Może zginął wcześniej i dlatego tak było. W końcu mu zapikał scouter, który mu mówił, że zbliżają się do nich pewne osobistości. Po ich poziomie mocy wywnioskował, że to Shalotto, Camden oraz ktoś jeszcze. Nie było to trudne do wywnioskowania, bo każdy z nich miał inny poziom mocy. Mimo to jeszcze trochę czasu minie zanim dolecą. Pokiwał głową, że rozumie, ale się już nie odzywał na ten temat. Nic też nie odpowiedział na większość jego tematów, ale to nieistotne. Miał Swoje plany i poczeka, aż reszta tutaj dotrze i zrobią to co trzeba. Czyli przeprowadzi jeden wielki trening, a przy okazji sam się czegoś nauczy. Miał dziwne wrażenie, że powrócą mu ukryte wspomnienia.

Po krótkiej chwili przybyła pierwsza grupka. Zauważył na niebie dobrze mu znanych saiyan, a przy okazji przyprowadzili ze Sobą kolegę. Wyglądał strasznie niecodziennie. Zanim Ci byli na tyle blisko, by ich usłyszeć to zbliżył się do ucha Fu i wyszeptał cicho, tak by tylko On słyszał.
- Rozumiem, że On również nie jest zwykłym saiyanem.
Na to wychodziło. Gdy znaleźli się blisko to widział dokładnie z kim ma do czynienia. Czarne włosy z domieszką czerwonego, czarne biała i krwiste oczy, ze srebrnymi źrenicami. Mieli prawie podobne oczy i gust. Obaj byli w czarno czerwonych barwach. Ciekawe. Poczekał, aż wylądują. Fu od razu przywitał się machając do nich, na co tylko Shalotto odpowiedział. Szczerze powiedziawszy jego scouter już wcześniej dał o nich znać. Spodobało mu się, że oddali mu obaj część niczym przywódcy. Zarówno jego pierwszy podwładny jak i drugi. Kiwnął głową i się uśmiechnął na oddaną cześć, i czujnym wzrokiem obserwował nowego. Nie wyglądał na zagrożenie, ale pozory mogą mylić. Pamiętajmy, że może ukrywać energię, a nawet jak jest teraz słabszy to z czasem będzie silniejszy. Niestety Nihilius dosyć wolno przybierał na sile, chociaż miał znacznie większy potencjał. Coś za coś. A saiyanie, są znani z tego, że dosyć szybko zdobywają większą moc. Wysłuchał tego co mieli do powiedzenia. Saiyan się nazywał Shade. W jakimś języku oznaczało to bodajże cień, jeśli dobrze pamiętał. Jako Shin-jin znał w końcu wieje języków najróżniejszej maści. Zastępca Króla dodał, że nie jest wrogo nastawiony i chętnie do nich dołączy. Został też przedstawiony jako lider tej zgrai. Postanowił się przedstawić i przywitać, ale najpierw odwrócił się i kiwnął głową uśmiechając się do dwójki jego żołnierzy.
- Dobra robota.
Powiedział, a następnie odwrócił się w stronę nowo przybyłego.
- Witam. Jestem Nihilius Imperius, Bóg, Przywódca jak i Imperator nowo powstającej frakcji a z czasem i Imperium. Króla Sadali jak i Jego zastępce zapewne już znasz.
Wskazał kiwnięciem główny na dwójkę, która go tutaj przyprowadziła. Pewnie nie uwierzy, że jest Bogiem bo większość, albo w nich nie wierzy, albo ma zupełnie inne wyobrażenie o nich. Z resztą nieistotne. Z czasem uwierzą. Przy okazji wyczarował Sobie znikąd lampkę krwistego wina, dając wyraz Swojej twórczej mocy dla niedowiarków.
- Czy to prawda, że chciałbyś do Nas dołączyć?
Zapytał, dla pewności. Kto wie, co mu nagadali, albo może źle go zrozumieli. Widział też kątem oka, że Fu był straszliwie podejrzliwy. Zazwyczaj tak było, jak czegoś o kimś nie wiedział. To będzie interesujące. Jak okularnik czegoś nie ogarnia, to oznacza to, że musi to być coś specjalnego. Lub ktoś w tym przypadku.
- Aktualnie nie posiadamy prawie nic, bo jesteśmy nową frakcją, ale z czasem to się mocno zmieni. Tak długo jak będziesz wierny i lojalny, to nie zostaniesz źle potraktowany.
Popijał Sobie wino słuchając go i nie przerywając w ogóle. Wolał mu powiedzieć sprawę czarno na białym. Może się uda go zrekrutować. Co ciekawe, nie był pewien, ale wyczuwał w nim potencjał. Dziwna sprawa.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Maj 03, 2019 9:33 pm
Shade wylądował z ekipą na ziemi i dołączył do oczekującej ich drużyny. W mgnieniu oka zanalizował sytuację i otoczenie, totalnie rozwalone miasto. Wyglądało zupełnie jakby spuścić z kojca bandę king Kongów i Godzilli które zaczęły się napie**alać. Było tutaj dużo pracy, jeśli zechcą odtworzyć to miejsce. Tymczasem został przedstawiony liderowi ludzi z Salady. Przedstawił się jako Bóg Nihillus Imperius, a to ciekawe. Sayanin jednak nie wykazał jakiejś specjalnej reakcji. Nie było niedowierzania, zdziwienia, zawału, upadu na kolana, przyznania racji, kłamstwa i tam takie tam. Dalej stał jak stał z spokojną i obojętną do bólu twarzą. Nawet gdy ten wyczarował sobie alkohol znikąd, chociaż wewnątrz był trochę zaskoczony. Zupełnie jak jakiś asperger... Więc Shalloto to Król a ten druhi Camdyon, Camyen wróć kuhwa Cay-ch*j tam to wice król. Proszę państwa proszę zacząć robić zdjęcia, delegacja z innego świata spotkała króla i Boga tutejszego świata. gdzie czerwony dywan?... Hermetooki ułożył dłonie w geście szacunku tzn: otwarta dłoń jest połączona z zamkniętą pięścią. Lekko się pochylił i powiedział cicho. - Jak przedstawiono, jestem Shade, do usług- wiadomo, w towarzystwie trzeba umieć się zachować, a odrobina respektu może wpłynąć pozytywnie na jego wizerunek. Tymczasem ten okularnik dziwnie mu się przyglądał, na chwilę ich spojrzenia się ścięły. Nie wiedział jak się nazywa, ale miał dziwne wrażenie, że ten koleś to jakiś ważniak, ale ni uja nie ma na niego haka. I bardzo dobrze, tymczasem ten bożek zapytał go czy naprawdę chcę dołączyć, a potem dodał że praktycznie zaczynają od zera ponieważ nic nima, ale jemu to niezbyt przeszkadzało, dlatego odpowiedział, spokojnie i pewnie. -Shallotto powiedział, że mam tutaj szansę na odkupienie i znalezienie druhów... Cóż, większą frajdą jest założenie imperium z praktycznie niczego. Postawię kawę na ławę, jestem sam, wydaje mi się, że na początku mam niewielką wartość jak na taką skalę przedsięwzięcia, ale jak zapewne wie pan szefie, my Sayanie jesteśmy wojownikami. A więc, z czasem wszystko się zmieni. Lojalność do śmierci, odwaga... waleczne serce. To wkład jaki mogę zapewnić na początek w to... przedsięwzięcie
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Maj 04, 2019 4:33 pm
Był ciekawy tego co powie mu nowo poznany ogoniasty. Było widać, że jest saiyanem głównie po ogonie, ale różnie może być. Gdy widział gest odnośnie przywitania się i przedstawił to mimowolnie zrobił podobny gest. Zdziwiło go bowiem to, że jakiś saiyan znał ten gest szacunku. Tym razem się zaskoczył. Tak jak się spodziewał, był zupełnie inny niż reszta ogoniastych. To dobrze. Kto wie, może z czasem będzie jedną z ważniejszych person w całym kosmosie? To się okaże. Wysłuchał też tego co miał mu do powiedzenia na ten cały temat osoba o podobnym dobraniu kolorów co On. Szana na odkupienie i znalezienie druhów. Tak jak to drugie było dosyć możliwy, tak co do tego pierwszego nie miał pojęcia co niby takiego chciał odkupić. Ale zgadzał się, że lepiej jest założyć własne Imperium z praktycznie niczego. Co mu po tym co przejmie. Będzie ciężko to ogarnąć, a tak będzie miał własne. Na razie nie mają nawet jednej planetki, ale z czasem kto wie. Dodał też, że na początku ma niewielką wartość. W sumie jak większość tutaj zgromadzonych, co do wartości to się jeszcze okaże. Nie jest to bowiem równe i Ci co znają się tylko na bitce, a są w tym również średni to raczej będą zwykłymi żołnierzami. Po większości się wiele nie spodziewał, ale może zostać miło zaskoczonym. Prawda jest taka, że główny ciężar spoczywał na Nim z wiadomych względów, a Fu mu wcale zadania nie ułatwiał. Wręcz dawał jakieś pomylone pomysły, dobre tylko dla Niego, a i tak nie wiadomo czy, by zadziałały. Spodziewał się, że raczej byłoby to średnie, a tak ten plan ma szansę wypalić i ogarnąłby coś ciekawego w nagrodę. Został nazwany szefem, no nie przeszkadzało mu to na razie, ale z czasem ich nauczy jak się należy zwracać do Niego. Początkowo, będzie miał to gdzieś bo i tak to dopiero początek, a nie ma co psuć prostego myślenia małp. Tym bardziej, że wcale nie jest powiedziane, że ta planeta będzie ich i jak się okaże, że każdy zostanie wskrzeszony to będą mieli kłopot ze zdobyciem planety. Ale to się zobaczy. Ale gdy usłyszał o lojalności do śmierci, a tutaj wbrew pozorom nawet nie tylko śmierci, bo istnieje wiele możliwości na przywrócenie komuś życia. Mimo to na jego twarzy był uśmiech, że podoba mu się to co powiedział Shade.
- W takim razie witam Cię w Naszej frakcji.
Jego uśmiech zmienił się na mroczniejszy. Prawie jak pakt z demonem prawda? Używając Swojej techniki kai kai, a coś o czym reszta nie ma pewnie pojęcia, zrobił krótki skok tak, że znalazł się obok reszty podwładnych. Popatrzył się na nowy nabytek i powiedział.
- Służ Mi wiernie, a czeka Cie nagroda. Czyli w sumie nic nowego bo tak działa każda organizacja, czy to Imperium czy coś mniejszego, ale w tym przypadku pewnie będzie trochę inaczej. Nie każdą grupą przewodzi członek boskiej rasy prawda?
Uśmiechnął się i nie dodał, że to dlatego, bo większość ma wyrąbane co się dzieje. Dlatego czuł się lepszym od Swoich braci czy sióstr i miał ich gdzieś. Zarówno zwykłych jak i Makaioshinów.
- Zapewne jak to saiyanie większość z Was będzie w boju silniejsza ode Mnie, niestety mam wysoki potencjał, ale wolny rozwój. Chociaż za to, będę miał znacznie większe możliwości, niż większość. Coś za coś prawda? Z resztą moją główną siła będzie planowanie i nie tylko, co zresztą niedługo poznacie w najbliższej sytuacji.
Skrzyżował dłonie za plecami. Miał nadzieję, że niedługo przybędzie reszta. Postara się zrekrutować resztę, zrobią jakiś szybki trening, a następnie wyjawi im co w najbliższym czasie będzie się dziać. Popatrzył się też na okularnika, będąc ciekawym czy ma On coś ciekawego do dodania.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Maj 04, 2019 6:07 pm
Shade bez słowa reagował na wszystko co powiedział samozwańczy Bożek Nihilusik Impirusik. Dla niego mógłby się nawet okazać jego prababcią i i tak nie zrobiłoby to na nim zbyt wielkiego wrażenia. Stanął obok Shalloto i Camdena czyli nowych ziomali i słuchał z uwagą tego co mówił ich przywódca Wielki, wspaniały, zajebisty, wszechpotężny, zachwycający, odjazdowy, Bombastyczny, niesamowity, nieprawdopodobny, superaśny Bóg-samozwaniec. I nie nazywał go tak w myślach dlatego, że nie wierzył, że jest tym bogiem. Po prostu, na razie niczym nie różnił się ot szarego władcy, oprócz nieprawdopodobnie rozbuchanego ego i manii swej cudowności, ale sayaninowi to nie przeszkadzało. Najpierw zapewnił go, że wszystko będzie cacy dopóki będzie lojalny, a potem wspomniał, o tym, że większość z jego podwładnych może go przewyższyć, ale w ostatecznym rozrachunku i tak to on tutaj jest najbardziej wyczesany i kozacki, ponieważ jego potencjał był jak członek trzymający założone na niego wiaderko wypełnione wodą. Innymi słowy taki potężny jak Magda Gessler w pojedynku wciągania jedzenia dupą na czas... Czyli w zasadzie jak każdy bug. Tak, bug, dobrze przeczytaliście moi kochani. Na szacunek i sprawienie, że nazywanie siebie bogiem trzeba sobie zasłużyć, dlatego właśnie Cień nazwał go szefem, a nie jakimś innym wznioślejszym tytułem. Zrobił to dlatego, że jeszcze niezbyt wiele wiedział o tej grupie ani ich przywódcy, dlatego postanowił zapytać. -Emmm... Szefie Boże, można zadać pytanie? otóż nurtuję mnie kwestia, czy tutaj zebrani to wszyscy członkowie tejże frakcji, czy oczekujemy na kogoś jeszcze?-
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Maj 04, 2019 6:19 pm
Podczas tego wszystkiego stworzył Sobie z niczego czarne jabłko i zaczął je jeść zastanawiając się, kiedy będą kolejne grupki, a przy okazji oczekując dalszych pytań. Co jak co, ale nie było osoby, która by potrafiła wytworzyć coś z niczego tak jak to robi Jego rasa. Ciekawe, że nikt go nie pytał czemu Siebie tak nazywa i czy jest to mania wielkości czy faktycznie jest Bogiem, albo jednym z nich. Mimo wszystko jak ktoś był uważny to widział, że najpierw stworzył Sobie napój, oraz coś w stylu jedzenia, ba mógł nawet tworzyć ziemskie fast foody i nie było to dla Niego większym problemem. Nie potrzebował, ani snu ani jedzenia, by przeżyć, ale dla smaku czemu nie. Po zjedzeniu tego Co Sobie sam stworzył wreszcie dostał pierwsze pytanie, które pewnie było jednym z wielu. Tak jak zwykle mu nie przerywał, chociaż to całe "Szefie Boże" go lekko rozbawiło. Postanowił odpowiedzieć czym prędzej na to pytanie, a zapewne będzie takich wiele, więc może warto Sobie stworzyć jakiś konspekt jakby kiedyś reszta pytała o to samo, a dopóki jego frakcja nie jest dostatecznie wielka to niestety musi się zająć tym osobiście. Także nie tracąc jakże cennego czasu odpowiedział.
- Oprócz osób, które cie znalazły zostały jeszcze dwie grupki. Każda bowiem poleciała w stronę innej kapsuły. Zabawne zrządzenie losu, że akurat w tym samym momencie zaczęły lądować trzy kapsuły, więc kto wie. Może będzie Was więcej? Tym bardziej, że szykuje się coś poważniejszego i niebezpieczniejszego, ale o tym powiem, gdy się wszyscy zbiorą w jednym miejscu.
Tutaj jego uśmiech zmienił się na bardziej poważny, i nawet Shalotto czy Camden jeszcze nie wiedzieli o co może chodzić i nie będą, dopóki nie przybędzie reszta.
- Jedna grupa z dodatkową osobą już do Nas zmierza, ale nie wiem co z inną grupą. Jeśli się niedługo nie odezwą, to będę musiał się dowiedzieć co się tam dzieje. Razem łącznie ze Mną, Moim towarzyszem Fu oraz Tobą, będzie nas dziewięciu, chyba, że inni też postanowią do Nas dołączyć, wtedy może być nas jedenastu. Zapewne prawie wszyscy to saiyanie. Przynajmniej na razie.
Tutaj się zatrzymał i dotknął scoutera, ale jednak jeszcze nie wzywał trzeciej grupki. Możliwe, że potrzebowali więcej czasu, ale jak się coś nie ogarnie to będzie musiał zainterweniować.
- Miejmy nadzieję, że wkrótce do Nas dołączą, a tymczasem jeśli masz jakieś nurtujące Ciebie pytania na temat tejże frakcji, to odpowiem na Nie wedle Moich możliwości.
I jak na razie postanowił Sobie poczekać. Czy to na pytania, czy powrót najbliższych grupek. Tak jak jedna była już w pobliżu, tak druga to cholera wie co robiła. Dobrze, że może się do nich przeteleportować jeśli będzie trzeba i będzie mu to dane.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Maj 04, 2019 6:57 pm
Shade uważnie wysłuchał odpowiedzi na swoje zadane pytanie. Wiedział odrobinę więcej o sytuacji w jaką trafił, więc oprócz niego były jeszcze dwie kapsuły? cóż za ciekawe zrządzenie losu, ale go na razie obchodził tylko on. Zauważył, że to jak nazwał mister bożka trochę go rozbawiło, to dobrze, przynajmniej nie miał kija w dupie... przynajmniej nie tak długiego. Czyli jedna grupa już tutaj zmierzała, a druga miała problemy. Ciekawe, zatem czy natrafili na jakichś przeciwników, albo ta osoba którą mieli zgarnąć sprawia problemy, np: wszczęła z nimi walkę. Tymczasem dowiedział się jak się nazywa ten okularnik który cały czas mu się przyglądał, normalnie jak jakiś pedofil tfuuuuuuuu. Nihilusik zachęcił go do zadania następnych pytań, tak też zrobił. - Dlaczego tak właściwie celujemy w wszechwładzę? Chce pan mieć kontrolę nad wszystkim, czy chodzi tu o to, że inni tacy jak pan mają wyrąbane na walkę o wpływy?. Trzecie pytanie jakie chciałbym zadać to: Czy mamy już na oku jakiś pierwszy cel do przejęcia, asymilacji, lub jakichś wrogów których należy się wystrzegać już teraz?- Skoro musieli czekać, odrobina przepytania nie zaszkodzi. Nawet odrobina dodatkowej wiedzy, nawet skłamanej, może przybliżyć go do utworzenia kompletnego dokumentu w głębi swej świadomości na temat tego jakim osobnikiem jest On Bóg wspaniały.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Maj 04, 2019 7:38 pm
Nie był pewien co powinien dokładniej zrobić, czy czekać na zagubioną grupę, czy się z nią skontaktować. Mimo wszystko z tego co widział to dwie kropki na mapie dalej zmierzały w danym kierunku i nie wyglądało na to, by mieli jakieś problemy. Najwidoczniej kapsuła daleko wylądowała i tyle. Zawsze coś. Chociaż nie, są w jakimś niebezpieczeństwie. Już wcześniej bowiem na chwilę stracił sygnał z pierwszą grupą, ale zanim zdążył zareagować to się wszystko ogarnęło po czasie. Jak przybędą, to będzie musiał ich o to zapytać. I tak zdadzą raport jak wrócą, bowiem w końcu wysłał ich na zwiad po większości planety, więc powątpiewał, by na nic nie trafili. W końcu też Shade zadał kolejne pytania. Nie wiedział czemu celują we wszechwładzę. Powodów było kilka, jednym z nich było to o czym wspomniał o innych co było kolejnym pytaniem. A trzecie pytanie było dosyć proste i logiczne, ale jednak nawet i ono ulegnie zmianie.
- Zanim odpowiem na pierwsze pytanie to zacznę od dwóch pozostałych, a na pierwsze odpowiem na szybko w skrócie. Na razie mogę Ci powiedzieć, że powodów jest masa i część z nich jest natury osobistej, a część jednak wszystko dotyczy samego Imperium, jego przetrwania i też bezpieczeństwa Moich poddanych, podwładnych czy też wyznawców.
Odpowiedział skrótowo, a i tak był to dosyć długi skrót, więc każdy z nich mógł się domyślać jak długa, by była główna odpowiedź dlatego im to postanowił na razie oszczędzić.
- Odpowiedź na drugie pytanie jest dosyć prosta o ile dobrze je zrozumiałem. Jest wiele osób podobnych Mnie, ale niekoniecznie działającymi tak jak ja i mogą stanowić zagrożenie dla wszystkiego co żywe i nie tylko, nawet dla tych co podążają za Nimi.
Pokiwał głową zastanawiając się co jeszcze mógłby na ten temat powiedzieć, po czym kontynuował temat.
- Ja dla Swoich taki nigdy bym nie był. Z resztą nie da się mieć absolutnej kontroli nad wszystkim, a sam kosmos jest przeogromny, ale ze względu na Moją długowieczność to mogę nawet do tego dążyć. Ale sama kontrola i wszechwładza nie jest Moim głównym celem, ale samego Imperium jak najbardziej.
Ponownie na chwilę dał wszystkim słuchającym na ogarnienie tego co mówił po czym zaczął mówił na temat trzeciego pytania.
- Odnośnie trzeciej sprawy, czyli celów to normalnie nie powiedziałbym bo uznałbym, ze możesz być szpiegiem, ale prawda jest taka, że nie masz co i kogo szpiegować bo mało kto o Nas wie. Głównym celem jest uzyskanie kontroli nad tą planetą. Sadalą. Przy okazji niedługo będzie pierwsza większa akcja, ale jak wspomniałem o niej opowiem już przy wszystkich.
To był jeden z wielu celów, i jednym z nich była kontrola nad tą planetą. Co to za Imperium bez terenów czy planet prawda?
- Co do wrogów, to raczej ich jeszcze nie mamy. Przynajmniej tak mi się zdaję. Ale niedługo będziemy mieli, chociaż z Moich informacji wynika, że nie będą stanowić większego zagrożenia, jeśli wszystko pójdzie po Mojej myśli.
Na jego twarzy zjawił się złowieszczy uśmiech i nie oznaczał on dobrego końca dla ich możliwych przeciwników. Przeciwstawienie się mu będzie miało jedną drogę kończącą się losem gorszym od śmierci. Lepiej się z nim porozumieć niż stanąć mu na drodze. Nie była to pycha, bowiem każdego będzie traktował tak samo i nie zamierza przegrać przez niedocenienie wrogów, ale i tak nie porywają się z motyką na gwiazdę. Jeszcze nie odpowiedział na pierwsze pytanie, bo nie chciał mu przeciążyć głową masą informacji. Najpierw kroczek po kroczku i, gdy większość zrozumie to przejdzie do głównej odpowiedzi jeśli komuś skrót nie wystarczył. Tym bardziej, że to było dosyć ważne pytanie. I tak z powodu szacunku do rozmówcy i tego, że mimo wszystko saiyan dołączył do Niego to zasługuje na odpowiednie traktowanie, więc chociaż dostał nawet odpowiedź w skrócie, a to już coś.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Maj 06, 2019 5:50 pm
MG

Fu nie odzywał się przez większość czasu. Zamienił raptem kilka słów z Shalotto, ale na boku i z dala od uwagi pozostałych. Camden stał i się nie odzywał. Nie był pytany, więc siedział cicho. Tak sobie postanowił.
Padały pytania i odpowiedzi na nie. Fu przyglądał się Shade'owi, a kiedy w końcu nastała odpowiedna przerwa w rozmowie, wtrącił się. wyszedł przed Nihiliusa, stając prosto przed Shadem. Patrzył mu w oczy i uśmiechał się zadziornie, jak to miał w zwyczaju.
- Wszystko pięknie i ładnie... Shade. Dobrze zapamiętałem? - zapytał, przekręcając głowę w bok.
- Może wydawać ci się dziwne, że tak ci się przyglądam i przyglądam. Nie robiłbym tego, gdybyś był z nami całkowicie szczery. - zerknął kątem oka na Imperiusa, po czym znów wrócił spojrzeniem na twarz Saiyanina.
- Nihiliusa mogłeś oszukać, ale nie mnie, starego wyjadacza. - tu urwał, bezwstydnie pociągając nosem i zwąchując zapach Shade'a. Zrobił to kilka razy, co wyglądało niedorzecznie i dość niepokojąco.
- Jesteś przeklęty. Czuję na tobie czarną magię. Chcesz dołączyć do nas, ale jaką mamy pewność, że twoja klątwa nie przejdzie na nas, hm? Celowo to ukryłeś, czy może nie wiedziałeś? - zapytał, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Shalotto i Camden stanęli po stronie Imperiusa. Nie wiedząc co się dzieje, patrzyli pytająco na nowego przybysza, którego sami tu sprowadzili.
- To prawda? - zapytał Shalotto, marszcząc swoje brwi w grymasie niezadowolenia. Atmosfera mocno się zagęściła.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Maj 06, 2019 6:42 pm
Czekał spokojnie na to co jeszcze ma do powiedzenia Shade, gdy niestety się stało coś zupełnie nieoczekiwanego. Albo stety. Zależy jak się na to patrzy. Fu przyglądał się Swojej ofierze, by wreszcie po pewnym czasie wkroczyć do boju niczym odważny biały rycerz stając przed Swoim przywódcą i patrząc w oczy śmierci. Trochę koloryzowane, ale nieistotne! Słuchał tego co miał do powiedzenia jego doradca, znaczy nadworny czarodziej, znaczy szalony naukowiec! A no tak kompan. Ma wszystkiego po trochu. Zapytał czy wszystko dobrze zapamiętał i zaczął mówić, że może się to wydawać dziwnie, że się tak przygląda i przygląda. Nihilius miał ochotę dodać, że wyglądał jak pedofil, ale się z tym komentarzem wstrzymał, bo wyglądało na coś poważnego, co go w sumie dziwiło. Gdy dodał, że nie robiłby tego jeśli byłby z Nimi całkowicie szczery i tutaj się spojrzał na rogatego. Rogaty się spojrzał na okularnika. Jeśli został oszukany, że tak naprawdę nie chce dołączyć no to trudno. Zdarza się, ale jakoś powątpiewał w to. Ale gdy usłyszał, że krwistookiego mógł oszukać, ale nie starego wyjadacza i gdy ten zaczął pociągać nosem, jak rasowy pedofil to pacnął go dłonią w tył głowy, jak kiedyś On mu to zrobił.
- Jakie oszukać. Jak na razie to tylko ja gadałem, a On zadawał pytania, więc tylko ja mogłem go oszukać nie na odwrót.
Prychnął jakby obrażony. W końcu to był atak na jego dumę i to, że dał się podejść młokosowi, przez co wyszedłby przed Królem Sadali i jego zastępcą na słabiaka, którego łatwo oszukać i łatwo nim manipulować. Nie mógł na to pozwolić, więc od razu musiał się obronić. Nie obrażając zbytnio tego młodocianego pedofila. Ale zanim to zrobił to dał mu dokończyć. Nie będzie, aż tak wredny. Przeklęty? To ciekawe! Czarna magia? Jeszcze lepiej! Gdy gadał, że skąd mają mieć pewność, czy ta klątwa nie przejdzie na Nich i czy to ukrył czy może o tym nie wiedział to Imperius zaczął mówić jakby sam do Siebie.
- Lubię czarną magię. Białą z resztą też. Ogólnie magię. Po za tym klątwa naprawdę? Jaka klątwa jest w stanie zagrozić Mnie! Nihiliusowi Imperiusowi, przyszłemu Omni Bogowi tego Omni Świata!
Powiedział arogancko i z pewnością Siebie w głosie, jakby coś takiego było niemożliwe, i ta klątwa to byłby dla Niego pikuś. Zaczął też patrzyć się na Shade'a z zainteresowaniem. Jeśli jest na nim klątwa i mógłby ją zbadać to byłoby nieziemsko. Widział, że saiyanie stoją przy nim jakby się obawiając działania klątwy. Nawet go to ruszyło chociaż zamiast serca to miał czarną dziurę.
- Po za tym drogi towarzyszu to, że Ty wyczuwasz magię, a ja nie potrafię to nie znaczy, że zostałem oszukany.
Poprawił pseudo shin-jina na wszelki wypadek. Gdy jego sługa zapytał o potwierdzenie będąc najwidoczniej niezadowolonym, i dla nich atmosfera zrobiła się mocna to Imperius się zaśmiał niszcząc te czarne chmury, które się nad nimi zebrały.
- Oh Fu. Nie wiedziałem, że się aż tak o Mnie martwisz. Jesteś niczym Mój doradca! Nadworny czarodziej i naukowiec w jednym!
Poklepał go po ramieniu i chociaż mógł brzmieć ironicznie, to jednak nawet okularnik, mógł dostrzec, ze Imperius faktycznie był wdzięczny, za tę Jego troskę, więc to było przyjacielskie klepnięcie. W końcu gdyby miał go gdzieś to by siedział cicho prawda?
- Doceniam troskę przyjacielu.
Położył mu rękę na ramieniu i po krótkiej chwili zabrał i z dumnym, ale też aroganckim krokiem ruszył ku Shade'owi. Nic nie miał do niego i nie patrzył się na Niego jak reszta. Z nieufnością, czy strachem, bądź wrogością. Lecz to był wzrok zaciekawienia? Jak na nowy nabytek. Wręcz skarb. Już teraz był pewny, że młokos będzie bardzo użyteczny, i jeśli faktycznie zostanie jego podwładnym to może dokonać wielkich czynów. Oczywiście pod jego skrzydłami. Starał się rozluźnić sytuację, bo nie zamierzał głupim sposobem tracić nabytku. A klątwa. Co kogo obchodzi klątwa? Był zbyt dumny, by dać się pokonać jakiejś klątwie, i uważał, że to może być nawet przydatne.
- Nigdy nie chciałeś Fu, zbadać klątwy? Czarnej magii? Myślisz, że jakaś słaba klątwa pokona Boga? Nie! Zamierzam ją wykorzystać. Żadna głupia klątwa nie jest potężniejsza ode Mnie!
Uśmiechnął się arogancko, ale i Swojemu kumplowi dał ciekawą propozycję badań, chociaż miał nadzieję, ze go nie rozczłonkuje bo uważa, że jest warty żywy więcej niż martwy. Klepnął zarówno Shalotto jak i czterookiego jednocześnie w plecy po przyjacielsku.
- Spokojnie. Klątwa zawsze może przejść na Jego wrogów prawda? O ile przechodzi na kogokolwiek.
Dodał lekko przez śmiech i pół poważnie. Oczywiście nie był głupi, i nawet jak inni myślą, ze jest zbyt dumny i pycha poprzedza upadek to jednak On wiedział co robi i na co się porywa. To był ryzykowny manewr, ale uważał, że jeśli Nie On to wykorzysta to zrobi ktoś inny i odważniejszy, a na to nie może pozwolić. Jego plany, są zbyt wielkie by malutka magia ją pokrzyżowała.
- Czy to prawda Shade? Wiesz coś o klątwie? Może nam opowiesz całą historię i to jak się tutaj znalazłeś. Mamy czas. A jak nie to w skrócie. Moja propozycja dołączenia do Nas nie została cofnięta, więc mam nadzieję, że dla Swojego przyszłego przywódcy będziesz szczery.
Dodał mu nawet lekkiej otuchy. Co jak co, ale jako jedyny nie był przeciwko niemu, więc raczej powinien tym zaplusować u każdego czymś takim. Nie robił też tego tylko dlatego, by zdobyć jego szacunek, czy jakieś plusy. Co najwyżej był to mały dodatek. Po prostu szczerze uważał, że jest cennym nabytkiem i należy dać mu szansę, a On jako Bóg zamierza Mu ją dać, a jeśli faktycznie ma dziwną klątwę, to albo się ją wykorzysta, albo zbada, lub w ostateczności zdejmie i tyle. Wątpił w to, by ktoś z jego braci i sióstr nie znał się na klątwach. Gorzej, że jest niestety mało ważną osobistością w Królestwie Makaioshinów przynajmniej na razie. A może dałby radę przejąć tę klątwę jeśli byłaby użyteczna? Jak nie to zawsze może potraktować go jako bombę, którą ześle na wrogów i rozda klątwy niczym święty mikołaj. Przynajmniej nie traktuje go z wrogością, a podchodzi do tego szczerze i oferty nie wycofał niczym prawdziwy, odpowiedzialny i pewny Siebie lider, który wie czego chce. A chce wszystkiego.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Maj 06, 2019 8:38 pm
Jak sobie Sayanin coś ułoży w życiu, to przylezie mu taki Fu i wszystko rozpie**oli. Nagle zaczął się tłumaczyć, dlaczego tak się w niego wpatruję jak rasowy pedofil w pięciolatkę, ale po chwili wyjaśnił swój powód zboczenia... Shade był przeklęty!! o kur... mogli sobie pomyśleć wszyscy w okolicy. Dalsze wydarzenia były przewidywalne, król i zastępca krula Kenzurana Shallotto czyli Camden schowali się za Nihilusem. Sytuacja w mig zrobiła się dość mocno napięta i niespokojna. Mina na twarzy dziwnookiej małpy dalej pozostała spokojna i obojętna. W duchu, jednak trochę się zmartwił. W myślach się zaśmiał gdy okularnik prawdopodobnie niespecjalnie okpił bożka w jego towarzystwie. Ten odpowiedział mu ,,przyjacielskim'' klepnięciem. Zanim, jednak nasz nieprzeciętny wojownik był w stanie w jakikolwiek sposób wyrazić swoje zdanie za pomocą liter związanych w tak zwane wyrazy, które następnie tworzyły zdanie, ktoś stanął w jego obronie. Tym ktosiem był nie kto inny jak nasz wspaniały, boski, wszechmocny, megamocny Szef-sama który z zainteresowaniem zaczął się przypatrywać nowemu na tym świecie. Poczekał aż wszyscy łaskawie zamkną się aby coś mu powiedział. Ledwo tu przybył, a od razu wpakował się w taką kabałę, no nic, to teraz trzeba z niej wyjść aby go nie zabili natychmiastowo. -Cóż... Może zacznę od początku. Jestem podobnym przypadkiem co Shallot, niewiele pamiętam. Wszystko jest takie mocno pomieszane i mgliste, ale coś tam pamiętam. Walczyłem z Demonem, prawdopodobnie też był bogiem. Zniszczyłem jego armię i wziąłem się za niego. On stworzył sobie brata bliźniaka, zabiłem go, to on wysadził mi planetę. Znowu zaczęliśmy walczyć a on zaczął mnie przeklinać, że jeśli on tego nie przeżyję, to ja też nie. No i zabiłem go w pojedynku na w chuj potężne podmuchy energii, a potem cały wszechświat trafił szlag, wszystko zaczęło się rozpadać, a ostatnie co pamiętam to wpadnięcie w jakiś wir. Potem obudziłem się na nieznanej planecie z dziurawą jak ser szwajcarski pamięcią, brakiem mojej całej mocy i jakby młodszy o parę lat. Przynajmniej tak mi się wydaje, tam żyłem jakiś czas, trafiłem na ledwo żywego staruszka który powiedział, że jestem przeklęty i powinienem tutaj znaleźć coś związanego z swoim przeznaczeniem. Wysłał mnie on swoją kapsułą tutaj, a po chwili wasza dwójka mnie znalazła. Po skończeniu opowieści westchnął i czekał na reakcję.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Maj 07, 2019 4:59 pm
MG

Fu ani drgnął. Nie zareagował nawet na zwykłe pacnięcie w tył głowy. Shade w końcu zaczął opowiadać o sobie, na co Fu skupił całą swoją uwagę.
Walka z demonem, pokonanie armii, walka z ostatkiem sił - wszystko to wyglądało dla Fu standardowo, w sumie nijak. Dlatego, że żył już długo i wiele widział, więc nie łatwo było mu zaimponować. Ostatnia rzecz, jaka go mocno zafascynowała, to ogromna, nieobliczalna wręcz moc Broly'ego.
Shalotto na wspomnienie o swoim imieniu zmrużył lekko oczy. Nie skomentował tego, nie wtrącając się w opowieść Shade'a. Camden stał obok niego, ale pomimo, że patrzył i ciałem był tutaj, myślami był zupełnie gdzie indziej.
Gdy Saiyanin skończył, Fu jeszcze przez chwilę wpatrywał się w niego, jakby analizował w głowie wszystko to, co młodzieniec powiedział. Niespodziewanie, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Białe, ostre zęby ukazały się światu, a on sam podszedł do przeklętego jegomościa i objął go ramieniem, jakby byli starymi kumplami.
- Coś czuję, że się zakolegujemy. Zainteresowałeś mnie, a raczej twoja klątwa. Jestem ciekaw, co na ten temat będzie miał do powiedzenia Porunga... - tu urwał, ponieważ zobaczył, że niektórzy mieli takie spojrzenia, jakby nie wiedzieli o czym była mowa. Okularnik westchnął cicho i dodał po chwili:
- To taki magiczny smok z Namek. - na jego twarzy znów pojawił się uśmiech.
- Oddam ci moje życzenie, a właściwie to sam zapytam Porungę, co jest z tobą nie tak. - zabrał swoją rękę i klepnął Saiyanina w plecy, dodając po chwili:
- Do tego czasu... Mam cię na oku, racuszku. - i puścił do niego oczko, śmiejąc się zaraz niczym sam diabeł. Znowu coś sobie wymyślił i nie miał zamiaru się tym dzielić z innymi.

Camden nachylił się do Shalotto i wyszeptał na jego ucho.
- O co właściwie chodzi? - Shalotto spojrzał na niego, westchnął cicho i schował twarz w dłoni, nie mając sił, ani ochoty na tłumaczenie całego zajścia. Podniósł zaraz głowę i spojrzał na Imperiusa.
- Gdzie reszta? - zapytał, rozglądając się dookoła.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Maj 07, 2019 5:39 pm
Imperius wysłuchiwał tego co miał do powiedzenia nowy nabytek. Opowiedział im historię Swojego życia. Może kłamał, może nie. W sumie nie wiedział i miał to po prawdzie gdzieś. Ważne, że ten pedofil dał spokój, a jakaś ścierwo klątwa nie przeszkodzi Mu w jego planach. Niewiele pamiętał, zupełnie jak Shalotto. I sam Nihilius z resztą również tak miał niestety. Przynajmniej po części. Nieistotne. Walczył z demonem co był bogiem, jakiś bożek demonów czy inne ścierwo? Ciekawe jak silny był. Shade podobno zniszczył jego armię i wziął się za Niego, a ten się najwidoczniej sklonował, lub stworzyć dodatkowe ciało. Zabił tego bożka, a On mu wysadził planetkę, podobno podczas  walki przeklinał go. Ciekawe jakie wiązanki leciały w jego stronę. A może to nie o takie przekleństwa chodziło? W każdym razie, powiedział podobno, że skoro On tego nie przeżyje to ten również, a gdy się go pozbył to się wyzwolił wybuch i wszystko rozerwało na strzępy. Cały jego wszechświat po czym wpadł w dziwny wir. Strzelał, że to jakiś tunel czasoprzestrzenny, czasem się takie tworzą jak się rozrywa rzeczywistość. Obudził się na innej planecie z dziurawą pamięcią, potem znalazł jakiegoś gościa co powiedział mu, że jest przeklęty i, że tutaj znajdzie coś związanego z Jego przeznaczeniem i potem został znaleziony przez jego podwładnych. A i jeszcze był młodszy i bez dawnej siły. Imperius strzelał, że się walnął mocno w główkę i mu się to przyśniło, a jeśli to była prawda to jeszcze gorzej, bo i tak niczego nie uratował. Trochę smutny koniec. Zapewne straszliwie ściemniał okularnikowi lub nabijał go w butelkę. Demoniczny Bóg tego nie kupował w każdym razie, chociaż kto wie, może to stu procentowa prawda. Mimo to musiał walnąć coś od Siebie, gdy ten skończył Swoją opowiastkę.
- Może Twoim przeznaczeniem jest służba Mnie?
Zaśmiał się traktując to jako żart. Przynajmniej nikt naprawdę nie wiedział, czy żartował czy mówił szczerze. Z resztą równie dobrze jego przeznaczeniem byłoby zabić Imperiusa. A tak prawdę mówiąc to cholera wie co jest, ale jeśli jest to na tej planecie, to musi to być nieźle ukryte. Jeśli to nie dotyczyło go, to już naprawdę nie wiedział czego dotyczy. Chyba, że Brollego, ale ten już jest na Vampie. Równie dobrze staruszek mógł go zrobić w konia i wysłać tutaj dla jaj. Ostatni żart przed śmiercią. Śmiertelnicy bywają różni. Bo niby skąd wiedział takie rzeczy. Był jakąś wyrocznią czy co? To wszystko jest podejrzane, ale nie obchodziło go to, bo nawet jeśli to Imperius był okłamywany to co z tego. Dopóki nie da się zabić to można wszystko wykorzystać. Tak też miało być w tym przypadku.
- Tak czy inaczej walić klątwę. Witamy we frakcji.
Kiwnął głową i teraz obserwował przyszłego pedofila w okularach, który miał mocną zagwozdkę w myśleniu. Nagle się uśmiechnął i objął Shade'a ramieniem. Widać, że lubił chłopców zbyt bardzo. Zainteresowała go klątwa. A jednak. Nihilius go przekonał. Albo Fu też miał to w dupie i wcześniej Sobie robił jaja jak to On. Potem powiedział, że pogada Sobie z Porungą na ten temat i wyjaśnił, że to magiczny smok.
- Coś jak Dżin. Spełnia życzenia niczym wróżka. Dla przykładu można poprosić, by Fu nie miał wady wzroku.
Dodał Nihilius od Siebie. Co ciekawe młokos najpierw miał zamiar oddać życzenie, a potem dodał, ze jednak zapyta o to co jest z nim nie tak, klepnął go w plecy, puścił oczko i się śmiał niczym jakiś stary zboczeniec. Zważywszy na to, że nic im nie mówił to Nihilius podszedł do Shade'a i mu powiedział na ucho, ale na tyle głośno, by jego towarzysz pedofil go słyszał.
- Uważaj. Lubi młodych chłopców.
Teraz czarnowłosy będzie mógł się zastanawiać, czy to prawda czy żart. Camden coś tam szeptał do Shalotto, a po jego twarzy wnioskował, że nie ogarniał co się dzieje. Najwidoczniej Król tracił do tego wszystkiego siły, a potem popatrzył się na Boga i zapytał gdzie jest reszta. Na to pytanie zrobił gest rękoma, że nie ma bladego pojęcia.
- Cholera wie. Mieli tu być jakiś czas temu.
Już otwierał usta, by coś powiedzieć z włączonym scouterem, gdy nagle jednak zrezygnował i wskazał małpom na urządzenie, które prawie każdy z nich miał na uchu.
- Pamiętajcie po co Wam dałem te urządzenia komunikacyjne.
Oznaczało to, żeby po prostu zapytał te dwie grupki co się u nich odwala. Camden z resztą też mógł to zrobić. Na mapie widział, że niby żyli, ale cholera wie co robili. Błądzili? Możliwe. Na razie mu się nie śpieszyło im pomagać, bo prędzej czy później się tutaj zjawią. Tymczasem uznał, że to będzie dobra okazja na trening.
- Idę się zająć planami frakcyjnymi. Czuję, że mam wenę.

Po czym poszedł Sobie na ubocze i wyjął pewne spisy. Czas będzie się wreszcie zabrać za jakiś trening. Aktualnie dosyć niedawno przeprowadził inżynierię wsteczną na temat pewnych produktów. Pora wreszcie sporządzić prawdziwe plany ich utworzenia, gdy będzie miał taką możliwość. Na razie Sobie wszystko przygotowywał, by mieć czarno na białym i nie musieć niczego szukać. Całe szczęście, że miał to wszystko pogrupowane, więc szybko to ogarnął. Już niedługo będzie tworzył pierwsze prawdziwe plany pewnych eksperymentalnych rzeczy. Mogą się okazać ciekawe. Tym bardziej w jego rękach. na tą myśl, aż się uśmiechnął.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Maj 08, 2019 5:40 pm
Zważywszy na to, że miał teraz wenę to musiał się zająć pewnymi rzeczami, a mianowicie planami eksperymentalnych rzeczy. Niedawno przeprowadził na nich inżynierie wsteczną, i zapisał najważniejsze rzeczy, ale nie sporządził żadnego projektu w celu późniejszego wytworzenia ich, a to nie było dobre. Dlatego postanowił, że jak najszybciej naprawi ten mały błąd i czym prędzej je rozpisze. Nie żeby miało to jakieś znaczenie. Sądził, że i tak był jeszcze zbyt mało doświadczony, by je odtworzyć, ale jest na tyle dobry, by sam projekt jak najbardziej utworzyć. Tyle dobrego. Usiadł Sobie wygodnie. Powiedzmy. Bo tak naprawdę to nigdzie nie miał za wygodnie. Rozłożył to co mógł. Wyjął pewne przybory, które również uratował przed zniszczeniem przez Cumbera i Szarego, i zabrał się za robotę. Na początek pierwszą rzeczą od jakiej zaczął było coś, co najłatwiej mógł zaprojektować korzystając z tego co miał zapisane i tego czego się dowiedział z inżynierii wstecznej. Osłabiający woreczek! Nic łatwiejszego nie ma. Po prostu worek, który odpowiednio rzucony, otwiera się przy walnięciu lub w locie i wypuszcza z Siebie pewien pył, który osłabia całe ciało. Idealnie. Zabrał się do roboty. Nakreślił najpierw właśnie ten woreczek, to jak stworzyć pył i z czego, a następnie jak to połączyć. Po pewnej chwili skończył. Tym o to sposobem utworzył Swój pierwszy z wielu projektów. Aktualnie jeden z czterech. Niestety i tak nic z tym nie zrobi, ale schował do przegródki i skupił się na kolejnym. Bomba paraliżująca! Nie było to coś super ciężkiego. Zrobić pojemnik, czyli w tym wypadku bombę, oraz coś co uwolni zawarty w niej paraliżujący dym przy uderzeniu, który na koniec się tam wpuści. Ot cała filozofia. Jak pomyślał tak też zrobił i dosyć szybko udało mu się nakreślić to co miał korzystając ze Swojej rozpiski. Bombka, urządzenie wyzwalające oraz to jak otrzymać ten dziwny tym i jak go następnie wpuścić do środka. Również mu to nie zajęło dużo czasu. Łatwizna! Tym razem coś innego. Pastylka. Nie byle jaka, bo była to trucizna, który najpierw nie pozwalała na zrobienie czegokolwiek, a potem mogła doprowadzić do powolnej i bolesnej śmierci, albo szybkiej i bezbolesnej. W zależności jak się to zrobi. Podzielił te pastylki na dwa kolory. Zielony, który oznaczał długą i bolesną śmierć oraz Żółty, który oznaczał szybką i bezbolesną śmierć. Następnie opisał jak je można otrzymać, a potem to, jak wytworzyć je w formie pastylek. Co prawda to było trochę cięższe, ale po pewnym czasie również i to zakończył robić. Czas na ostatni projekt. Serum Prawdomówności! To będzie najcięższe do zrobienia. Dlatego na razie nakreślił zwyczajną fiolkę, a potem się zabrał za opisywanie dokładnie tego co należy zrobić, by otrzymać tę ciecz. Wreszcie ukończył ostatnią rzecz i odetchnął z ulgą. Schował wszystko do segregatora. Tym samym główne notatki zmieniły się w prawdziwe i pierwsze projekty. Oprócz nich miał też inne, które ukradł, ale za to te były Jego własne! Nawet Imperium ich nie posiadało, bo musieli te rzeczy dostać całkowicie przypadkowo. Ciekawe, czy nie zdążyli zrobić tego co on i dlatego nie było ich w postaci projektów. Trudno. Ich sprawa. Po krótkim ogarnięciu miał zamiar się zabrać za dalszą pracę, ale na razie zastanawiał się co powinien zrobić.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Maj 08, 2019 6:00 pm


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Czw Lut 27, 2020 6:43 pm, w całości zmieniany 5 razy
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Maj 09, 2019 4:18 pm
W gruncie rzeczy sytuacja ustabilizowała się. Fuu pedofil spuścił z tonu i obiecał dowiedzieć się o tej jego klątwie. Fajnie, tylko niech tą łapę zabierze pedał jeden... Shade wyswobodził się z uścisku i odszedł na bok. Szef Nihilus poinformował ich, że musi zająć się jakimiś pierdołami frakcyjnymi. Potem nasz wszechwspaniały bozia gdzieś tam se polazł. Ekipa została sama, więc młody Sayanin postanowił także wykonać drugi trening na tym nowym obcym świecie. Usiadł na ziemi w pozycji mnicha i zaczął się wyciszać. Wyrzucał z świadomości wszystkie zbędne myśli, zostawiając wewnątrz siebie ciszę. Z zamkniętymi oczyma medytował ignorując pozostałą resztę grupy która zapewne coś tam robiła, albo opierdzielała się. Skupiał się teraz na sobie, w końcu musi zwiększać stale swoją siłę aby móc wzbić się wyżej. Teraz zapewne można by go porównać do robaka pełzającego pod ziemią, jego celem było wrócenie do dawnej formy. Równało się to możliwością zabijania bogów lub jak w przypadku Nihilusika samozwańców. Na miano Boga trzeba sobie zasłużyć, jak ktoś się nim tytułuje od tak, oznacza to, że jego ego jest rozbuchane jak szeroka jest pochwa prostytutki... nie, chwila to złe porównanie. OOO, ma tak wielkie ego, jak liczba minusowa IQ krula Kenzurana najgłupszego cymbałka świata.

Occ:

Start treningu
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Maj 13, 2019 9:01 am
Shade niestrudzenie pielęgnował swoją kondycję psychiczną i stan umysłowy podczas tej chwili wolnego. Nie rozpraszany przez nikogo mógł w pełni skupić się na uszczelnieniu choć odrobinę dziur w jego świadomości które przyprawiały go o ból głowy. Wewnątrz siebie był jak zszywacz, nawlekał ,,linie'' i łączył je ze sobą lecząc pokaźne braki. Szło to dość opornie ponieważ szkody były na tyle wysokie, że można wręcz powiedzieć, że ciężko się doliczyć szpar ponieważ jest ich aż tyle. W międzyczasie tworzył także symulację pola walki. Wprawdzie nie widział jeszcze żadnego z swoich sojuszników w akcji, więc korzystając z marginesu błędu powoli dostosowywał ich pokojowe ruchy do tych w walce. Sparował się z nimi w myślach trzymając ich na poziomie siły z którym mógł sobie poradzić. Silne ciało szło w parze z silnym umysłem. Bez któregoś z nich szanse na to, że zostaniesz zabity znacznie wzrastają. A jednego był pewien, bez siły lub przynajmniej silnych sprzymierzeńców łatwo zginąć. A skoro to nowa frakcja zatem istniało wiele silniejszych, dlatego trzeba skupić się na budowaniu fundamentów czyli wzrastaniu w siłę tak wielką aby wrogowie bali się starcia. Opornie bo opornie, ale jednak udawało mu się załatać na chwilę swoją przeciekającą pamięć, jednak nie wróciły do niego żadnego wspomnienia. Po prostu dalej istniała tam czarna dziura, ale chociaż tyle, że nie sprawiała tak wielkiego bólu głowy jak przed chwilą.

Occ:

Koniec treningu
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Maj 13, 2019 5:26 pm
MG

Fu przeciągnął się i ziewnął głośno. Przez dłuższą chwilę nie działo się nic, co mogłoby być dla niego interesujące. Nihilius i Shade oddawali się treningowi, Shalotto tłumaczył pewne sprawy Camdenowi, który tylko kiwał głową, że tak, że rozumie, ale tak naprawdę, nie ogarniał tematu. Nie w całości. Shalotto poklepał go po ramieniu i roześmiał się z bezsilności.
- Dobra, dzieciaczki. Reszta utknęła przy jednej z kapsuł, a nie mamy czasu do stracenia. Gdy się skontaktują, otworzę im portal i do nas dołączą. Do tego czasu trzymamy się razem. - oznajmił Fu, ziewając po chwili kolejny raz. W jego dłoni pojawiła się kryształowa kula, która pokazywała polanę pokrytą niebieską trawą. Obok płynęła rzeka, która kawałek dalej wpływała do większego zbiornika wodnego. Na pstryknięcie palców okularnika, pojawił się ogromny portal, który wirował i trząsł się tak, jak za każdym razem. Po drugiej stronie widać było planetę Namek i małą, niebieską żabę, która wszystkiemu się przyglądała.
- Kum, kum? - zakumkała pytająco, kiedy Fu przechodził przez portal jako pierwszy. Stanął nad nią, oparł ręce na biodrach i pochylił się nieco w jej stronę.
- No i czego nie kumasz? - zapytał, po czym odwrócił się twarzą do reszty i machnął ręką, że mogą przechodzić.
Zdezorientowana żaba wskoczyła po nogawce Fu, po jego koszuli, aż w końcu usiadł mu na ramieniu. Fu spojrzał na nią, lekko poirytowany, ale zaraz irytacja mu przeszła.
- Nazwę cię Monika. - powiedział wesoło, palcem miziając mordkę zwierzątka.
Shalotto i Camden przeszli przez portal, rozglądając się dookoła. Było spokojnie.
_____
z/t -> Rzeka
Kuzen
Kuzen
Liczba postów : 4

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Paź 06, 2019 11:09 pm
Na niebie pojawiła się pionowa poświata, w której nagle pojawił się mała kapsuła kosmiczna. Po zniknięciu powłoki, kapsuła zaczęła powoli opadać na dół wydając głośny dźwięk gasnącego powoli silnika. Kuzen twardo wylądował, ponieważ nie było tutaj żadnych amortyzatorów, ale nie odniósł żadnych obrażeń. Silnik zgasł wydając nieprzyjemny dla ucha zgrzyt, jasno świadczący o tym, że maszyna zepsuła się na amen. Saiyanin wciskał losowe przyciski, ale nic się nie działo, wszystkie kontrolki dawno zgasły. Postanowił wyjść, ale górna klapa od wehikułu zablokowała się. Postanowił użyć więcej siły, wtedy przez przypadek urwał drzwi, które następnie spadły na powierzchnię tłucząc szklany dach. Chłopak wstał i przeskoczył z kabiny zsuwając się następnie po masce i lądując stopami na podłoże. Obszedł wehikuł na około przecierając swoją dłonią po blachach i doszedł do wniosku, że tym statkiem już dalej nigdzie nie ''poleci''. Nie było nawet możliwości o naprawę, Kuzen kompletnie nie znał się na tym ani nawet nie wiedział co to za model. Pierwszy raz widział taki na oczy. Musiał usunąć ślady swojej zbrodni, tak więc odskoczył na kilka metrów do tyłu i posłał w stronę statku ki blasta, który następnie wysadził doszczętnie starą maszynę. Zaczął się rozglądać po miejscu, w którym wylądował. Było to jakieś stare, opuszczone i zniszczone miasto. Poczuł sentyment, ponieważ dalszy krajobraz tego miejsca przypominał mu nieco jego pierworodny dom - Vegetę.
- Dziwne - struktury budynków i krajobraz przypomina mi Vegetę, choć doskonale wiem, że Vegeta została zniszczona przez Freezera. Może... przeniosłem się w czasie, zanim jeszcze saiyanie zamieszkali Vegetę? A może przeniosłem się do innego wymiaru? To by wyjaśniało ten portal... - Chłopak zaczął się zastanawiać, ale długo nad tym nie dumał. Poprawił swój miecz na plecach lekko go wyciągając i wkładając z powrotem i włożył rękę do kieszeni w kurtce, z której wyciągnął butelkę po leku. Chwilę się na nią popatrzał i wyrzucił ją za plecy. Nie było sensu przebywać tutaj ani chwili dłużej, trzeba było obrać jakiś kierunek podróży. Trzeba było zbadać opuszczone miasto dogłębniej.
- Trochę mi mięśnie ścierpły. Trochę ruchu nie zaszkodzi. - Postanowił odbyć krótki trening. Rozciągnął swoje ręce, następnie rozciągnął nogi a potem plecy. Zrobił tzw. ''stołek'' wyginając się mocno do tyłu tak, że dłońmi był w stanie dotknąć ziemi tuż za swoimi stopami. Robiąc mały rozkrok zrobił kilka obrotów torsem w lewo i w prawo, potem wygiął się kilka razy robiąc skłony do przodu i do tyłu a na koniec wyprostował się wyciągając ręce do góry. Spojrzał się ukratkiem na ziemię i podniósł kamień wielkości pięści. Podrzucił nim kilka razy nadgarstkiem. Zrobił mały rozkrok, aby z całej siły rzucić kamieniem przed siebie. Po wyrzuceniu kamienia szybko skoczył na przeciwną stronę i złapał kamień tą samą ręką po tym, gdy z dużą prędkością przez chwilę leciał w jego kierunku. Ścisnął mocno dłoń rozsypując kamień na malutkie części. Upuścił je i wytrzepał dłonie z piasku. Na koniec strzelił kilka razy kośćmi zaciskając na przemian pięści i dwa razy karkiem przechylając głową na boki.
- Ten lek całkowicie postawił mnie z powrotem na nogi. Czuję się znakomicie.

Start treningu statystyk.
Sponsored content

Zniszczone miasto - Page 6 Empty Re: Zniszczone miasto

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach