Go down
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 15, 2019 4:02 pm
Po tych całych rozbiórkach, był już pewien, że może z całą pewnością rozebrać te eksperymentalne rzeczy, o ile zachowa należytą uwagę jak i ostrożność. W końcu będzie musiał nie tylko to przetworzyć, ale i dowiedzieć się jak i czemu to ma prawo działać, oraz co w ogóle sprawia, że działa jak działa. Nie będzie to łatwe, ale wydawało mu się, że ma już znacznie większe doświadczenie w tym wszystkim także powinno mu to teraz pójść znacznie łatwiej. Kto, by się spodziewał, że Bóg może być też naukowcem, mechanikiem, wynalazcą. Właśnie nikt! Dlatego to takie dobre połączenie. Co najwyżej Fu, był podobny do Niego i dlatego pewnie dobrze się dogadywali. Niby cholera wie jak to z nim jest, ale nie powinien go zdradzić, tak przeczuwał, a zważywszy na to, ze jest paranoikiem jest to rzadkość. Co prawda i tak będzie uważał. Wreszcie będąc gotowym zaczął używać inżynierii wstecznej na eksperymentalnych rzeczach jednorazowego użytku. Postanowił najpierw wybrać najłatwiejszą rzecz, a mianowicie coś w stylu bomby dymnej. Działała podobnie, co zwykła bomba dymna, lecz ten dym paraliżował ciało. Strasznie przydatne, czy to podczas zwykłej walki, czy użycia tego na cywilach, bądź żołnierzach w celu pochwycenia ich żywcem. W końcu żywi bardziej się przydadzą niż martwi. Nie znał nekromancji i słyszał o Niej tylko plotki. Nawet nie wiedział, czy czarnoksiężnicy, będą w stanie tego dokonać. Po za tym. Martwi nie płacą podatków i nie działają dla dobra Imperium, czy też nie dają Mu energii Wiary. Co prawda jak i tak będą chcieli wybrać śmierć, to zupełnie co innego. Zawsze będzie mógł ich sprzedać jako niewolników, czy inaczej wykorzystać. To będzie ich wybór. Przyda się też na osoby, których nie chce zabić z różnych względów. Dobre do tłumienia buntów czy też rebelii i walki z osobami, które nie kontrolują własnego ciała.

Rozebrał to bez żadnego problemu. Sama bomba miała w Sobie mini ładunek wybuchowy, którzy przy mocnym uderzeniu, rozwalał całą kulkę i rozprowadzał dym we wszystkie strony. Zaczął badać sam dym i jego działanie, a to wszystko co robił uprzednio zapisywał. Udało mu się też zbadać dym i jeśli będzie trzeba to korzystając z różnych rzeczy powinien, być w stanie stworzyć coś podobnego lub nawet o silniejszym działaniu. Ciekawe, że uzyskali ten dym poprzez rozdrobnienie dziwnego kamienia o właściwościach paraliżujących w proch, a następnie podawali do niego różne substancje polepszające te właściwości. Warto wiedzieć. Trzymali to też w odpowiedniej temperaturze i po wsadzeniu do pojemnika w formie właśnie dymnej.

Kolejną rzecz z którą postąpił podobnie to było coś lekko trudniejszego, ale nie działało wcale inaczej jak to. Pył Osłabiający. Był to dziwny pyłek w woreczku, który po wypuszczeniu, lub rzuceniu w kogoś otumaniał zmysły jak i osłabial ciało, sprawiając, że osoba ta czuła się zmęczona i nie mogła nic zrobić. Do tego jej ataki były słabsze, jak i poruszała się wolniej, a ciało i kości wydawały się kruchsze. Same mięśnie nie działały w stu procentach Swoich możliwości. Idealne do walki i niespodziewanego ataku, dzięki czemu będzie można łatwo się kogoś pozbyć nawet podczas normalnej walki. Po prostu rozpylasz mu to nad łbem, albo rzucasz w jego twarz, czy cokolwiek innego. Po rozebraniu to na materiały, to tak jak się spodziewał, był to zwyczajny woreczek, który łatwo było otworzyć, a jak się nim odpowiednio rzuciło to sam się otwierał w locie, tak był zawiązany. Tym bardziej przy silnym uderzeniu powinien się również uszkodzić i wyrzucić pył z Siebie na to na czym wylądował. Bardziej precyzyjne od dymu, ale ani nie było gorsze ani lepsze. Badał też ten sam pyłek. Był w stanie stałym, tylko był dosyć mocno rozdrobiony i z tego co rozpoznał to musiała to być jakaś przemielona roślinka za pomocą moździerza i tłuczka. Doskonale zmiażdżona, plus oczywiście dodane inne substancje. Tym samym na razie dwie rzeczy miał z głowy, ale dowiedział się czegoś nowego. Jednakże to jeszcze nie był koniec.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Kwi 16, 2019 4:02 pm
Zostały mu jeszcze dwie rzeczy, które miał zamiar zbadać, by z czasem mógł je tworzyć, a także nauczyć ich kogoś innego. W końcu nie będzie robił za wszystkich, tylko co jakiś czas, lub to co było akurat potrzebne. Nie lubił nic nierobienia, przynajmniej narazie. Wciąż kreślił, przy okazji różne projekty i zapisywał to co robił i jak co uzyskać, dzięki czemu się przynajmniej nie zgubi i nie zapomni. Niby ma fotograficzną pamięć jak każdy Bóg, ale lepiej dmuchać na zimne. Teraz wziął coś innego i trudniejszego. Pastylkę, która była dosyć silną trucizną. Powinna być w stanie zabić słabsze jednostki w jednej chwili, bądź jeśli się ją rozdrobni i odpowiedni pokroi, to może nawet zabijać przez dłuższy czas. Idealne do tortur, albo przynajmniej różnych morderstw. Bezsmakowa, więc jak się doda ją do jedzenia lub picia, po rozdrobieniu czy coś, to nikt nawet nie odczuje różnicy. Gdy przekroił pastylkę to ze zdziwieniem zauważył, że w niej była masa różnych trucizn, która w odpowiednich dawkach tworzyła istną mieszankę wybuchową. Prawie dosłownie, bo osoba ta umierała w męczarniach, albo od razu. W zależności jak się z tym bawiło. Coś w stylu cyjanku potasu, ale na większą skalę. Może być odpowiednie dla sił samobójczych. W każdym razie powinien być w stanie wytworzyć coś podobnego, albo nawet rozdzielić tak, że albo będzie zabijać od razu, albo powoli niezależnie od przygotowania. Przemyśli to.

Została jeszcze jedna rzecz. Serum prawdomówności! Czy jak kto wali prawdy. Nieważna nazwa. Ważne działanie! Jest to ciecz w fiolce. Podana w odpowiedniej ilości jest w stanie, wręcz zmusić słabsze mentalnie osobniki do mówienia prawdy. Działa to róznie, od zwyczajnego zmuszenia, po coś w stylu podszeptów, a także działania, że cel ma wielką ochotę mówić szczerze o tym, o czym został zapytany. Bardzo, ale to bardzo przydatna rzecz. W praktyce i w teorii świetnie powinno działać. Ale jak to wyjdzie tego nie wie. Sama fiolka była normala. Ot zwykły pojemnik z plastiku, bo bezpieczniejsze tworzywo. Sama ciecz była bardziej ciekawa. Jest to dziwny płyn, z dziwnej rośliny lub drzewa. Najwidoczniej miało dziwny wpływ na istoty myślące, bo oddziaływało na umysł i sprawiało, że byli bardziej skorzy do szczerości i dzielenia się wszystkim, ze wszystkimi. Prawie jak alkohol, tylko w tym wypadku dotyczyła prawdy i odpowiedzenia na pytania. Z opisów, ktore miał w dokumentach wynikało, że sam cel był po prostu bardziej skory do odpowiedzi na zadane pytania, a nie na gadaniu o jakiś bzdetach.

Tym też o to sposobem zakończył to co miał zrobić. Zostało mu jeszcze wiele innych rzeczy, ale na razie te najważniejsze zrobił. Przy okazji uprzednio wszystko zapisał i utworzył projekty. W końcu z czasem chciał to kiedyś wytworzyć, i nauczyć też innych. Nie będzie robił wszystkiego sam. W końcu jest Bogiem jak i Władcą. Nie wiedział też do jakiego poziomu mocy te wszystkie rzeczy działały, ale na pewno poniżej tysiąca poziomu mocy miały dosyć potężne działania. Strzelał, że powinno też działać dosyć dobrze na osoby poniżej dwóch tysięcy, albo lekko koło tego. Na osoby poniżej trzech tysięcy powinno to działać znacznie gorzej, a poniżej czterech tysięcy powinny być nawet odporne. Oczywiście to był tylko czysty strzał, bo nie testował jeszcze. Z resztą z czasem się przekona, a może nawet polepszy ich działanie jak będzie mu dane. To co ma na razie starczy. Była też szansa, że w ogóle działało to tylko na osoby poniżej tysiąca, albo dwóch tysięcy i tyle. Kiedyś sprawdzi. Teraz jedyne co mu zostało to na razie dalej obserwować Brollego. Jeśli się nie będzie budził przez pewien czas, to najwyżej zajmie się zwiadowcami. Chociaż czuł, że Brolly raczej nie będzie, aż tyle spał. Chociaż cholera go wie. Ciekawiło go też, kiedy przybędzie Fu.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Kwi 16, 2019 9:51 pm
MG

Ziemia zatrzęsła się. Kamyczki znajdujące się na twardej glebie zaczynały drżeć, powoli unosząc się do góry. Wiatr wzmorzył swoje działanie, poruszając nerwowo włosami i luźnymi elementami ubrań zebranych osób.
Ci którzy potrafili wyczuć energię, skierowali momentalnie spojrzenia w stronę Broly'ego. Ku ich zdziwieniu, nie spał. Podnosił się. Podpierał się rękami i powoli wstawał. Jego włosy połyskiwały na złoto, a wokół jego ciała pojawiała się i znikała złota, szalejąca aura. Gałki jego oczy zniknęły całkowicie. Przez zaciśnięte zęby toczyła się piana, a szkliwa wyglądały tak, jakby miały zaraz popękać. Każda żyła w jego ciele uwypukliła się, nerwowo pulsowała i pokazywała się światu zewnętrznemu.

W końcu wstał na obie nogi i uniósł ręce do góry. Szarpnął nimi w dół, a uwolniona z jego ciała energia rozwaliła podłoże, tworząc krater, który wszystkich pochłonął do swojego środka.
- RRRRRHHHAAAAA!!!! - wydarł się, zdzierając swoje gardło. Był zdezorientowany. Ostatnie co pamiętał, to walka z Anticalem i Daburą. 
Z jego ciała wystrzeliła nagle wiązka zielonej energii w postaci bańki mydlanej. Powiększyła stworzony krater dwukrotnie, pokrywając niechcianych gości gruzem.

Zniszczone miasto - Page 5 Ki-no-Baria

- Jego moc ciągle rośnie! - wykrzyczał ktoś z tyłu, ale ciężko było stwierdzić kto. Dźwięki aury Broly'ego i walących się gruzów skutecznie zagłuszały jakiekolwiek inne odgłosy.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Kwi 16, 2019 11:17 pm
Gdy tak się zastanawiał co tu teraz powinien zrobić to nagle stało się to czego się obawiał i na co czekał od Samego początku. Wielkie przebudzenie uśpionego wulkanu. Powstanie z martwych. Została odpalona bomba, i inne takie. Niebezpieczeństwo w postaci legendarnego wojownika nosiła miano Brolly. Księżniczka się obudziła! Gdyby Fu tutaj był, to by się ucieszył. Cholera wie co z nim. Może jest i obserwuje. Z tym chomikiem na kofeinie nigdy nie wiadomo co jest. Miał nadzieję, że tu przybędzie bo to On chciał uwalniać Brollego i chyba liczyć na jakiś cud. Niestety Nihilius musiał go pilnować. Aż do teraz. Zaraz się okaże, czy zginie i straci ciało, czy może uda mu się dogadać z tym bydlakiem śmierdzielem. Ziemia się trzęsła, jakby skakał na niej jakiś grubas, a kamyki leciały w górę. Jego długie włosy również się unosiły i były ruszane przez wiatr, co dodawało mu epickości przy tym wydarzeniu. Dobrze, że wyłączył od razu scouter, a inne nawet nie były w pobliżu, bo by wybuchnęły. Z resztą od razu schował ten scouter co miał, tak samo pancerz. Po co? Bo nie chciał przypominać mu przeciwnika. Kto wie, co ten Sobie pomyśli. Pomyli go z wrogiem i zaatakuje, a wtedy zostanie mokra plama. Sporo ryzykował, że był tutaj, ale czasem trzeba. Jeśli może dużo zyskać to musi ryzykować. Nawet Władca. Nawet Bóg musi zaryzykować czasem wszystko dla większych zysków. W najgorszym przypadku straci ciało. W najlepszym... w sumie pewnie nic nie zyska. Ale przynajmniej Fu nie będzie mu płakał. A jak będzie to mniej. Z resztą miał Swoje plany co do tego wszystkiego. Przyda mu się wreszcie jakiś prawdziwy Lider. Ktoś, kto mógłby poprowadzić jego saiyan z Sadal, zważywszy na to, że Shalotto ma to w pędzlu i chce tylko dodatkowo pomóc. Tymczasowo. Patrzył się w jego stronę i musiał przyznać, że czuł niepewność. Strach? Nie do końca zważywszy na to, że jak zginie to praktycznie straci dostęp do tego świata, ale to tyle. Mimo to nie chciał ponieść porażki. Jedyne czego się obawiał to raczej tego, że mało zyska. Ogoniasty podnosił się, a jego włosy się unosiły i połyskiwały na złoto. Normalnie zastanawiałby się czy plotki o transformacji były prawdziwe, gdyby nie Cumber i to co się tam działo. W końcu widział transformację Swojego prawie przyszłego podwładnego. Ta była dosyć podobna. Widać, że obaj byli legendarnymi saiyanami. Chyba, że każdy tak potrafił i czegoś nie ogarniał. Z resztą nieważne! Miał ważniejsze sprawy na głowie. Musiał wymyślić coś jak go ogarnąć i uspokoić. Wokół ciała możliwego przeciwnika pojawiła się aura, gałki oczne znikały, a z jego ust sączyła się piana. Wyglądał teraz jak wściekłe zwierze i pewnie nie było to dalekie od prawdy. Żyły się uwypuklały, jakby był na sterydach. W sumie strach pomyśleć, co by było jakby ich używał. Wreszcie wstał normalnie, a z jego ciała uwolniła się ogromna ilość energii tworząc krater, i niszcząc podłoże, przez co znajdował się w kraterze razem z Nim. Nikogo oprócz tej dwójki, nie powinno tutaj być, ale cholera wie. Usłyszał wściekły krzyk. Małpa powiększyła krater, a następnie utworzyła bańkę niczym Cumber, i posłał na Niego gruz. Samemu też wytworzył barierę na szybko, by uratować się przed możliwym gruzem i pewnie kogoś, o ile ktoś tutaj był. Wydawało mu się, że usłyszał czyjś głos, że moc tego typa rośnie. Obejrzał się na szybko, bo nie kojarzył tego głosu. Jeśli to był ktoś od Niego, to od razu postanowił go uratować i zabrać za pomocą teleportu, a jeśli nie wiadomo kto, to co najwyżej uratował go przed gruzem, gdy był w pobliżu i tyle, na wszelki wypadek, by może pozyskać kogoś nowego. Chyba, że mu się zdawało. W każdym razie musiał coś szybko zrobić, dlatego nabrał powietrze i wykrzyczał na pełen głos.
- Brolly! Obudź się! Już dawno jest po walce i tego całego Anticala nie ma! Czy jak się ten ktoś zwał!
Wykrzyczał. Powtarzał to nawet parę razy jeśli miał pewność, że go nie usłyszał. Może nie rozumiał za pierwszym razem, ale w końcu zrozumie.
- Walka zakończona! Brolly! Zostałeś wcześniej zamieniony w kamień, ale nie ma tutaj żadnych wrogów! Jest już dawno po walce!
Ponownie zdzierał głos parokrotnie, by do Niego dotrzeć.
- Jestem jednym z tych, którzy Ciebie uratowali i oswobodzili z więzów, uwalniając ciało. Odczarowaliśmy je z petryfikacji, Brolly!
Znowu krzyknął, może też parę razy. Pierwsza część miała mu wyjaśnić sytuacje, druga uspokoić, a trzecia powiedzieć, że został uratowany. Chyba nie będzie tak niewdzięczny, by zabić tego, który mu pomógł prawda? Co prawda różnie może się okazać, ale wolał wierzyć, że jednak taki nie jest. Przynajmniej Cumber nie był. Chyba i tak zrobił wszystko co było w Jego mocy, by ogarnąć saiyana. Jeśli to nie pomoże, to albo ucieknie, albo wymyśli coś nowego. Warto dodać, że jeśli ktoś tutaj jest od Niego, to go i tak ratuje, a jeśli jest tutaj ktoś nieznany to może mu trochę pomóc, ale nic więcej. I tak warto mieć jakiekolwiek plusy u kogoś. Postanowił jednakże wykrzyczeć coś jeszcze.
- Jestem jedyną osobą, która może Ci pomóc! Dzięki Mnie, możesz wiele zyskać i stać się kimś! Możemy dokonać wspólnie tyle rzeczy! Mam dla Ciebie propozycję! Brolly! Czy nie chciałbyś poprowadzić Swojego ludu i stać się poważanym i szanowanym przywódcą!?
Teraz się odwołał krzykiem do tego, że może mu wiele zaoferować. Może nawet jak mu nie zależy na władzy to kto wie. Co innego będzie przydatne.
- Czy pamiętasz jeszcze Swój lud!? Saiyan z Planety Sadala!? Zostałem ich Przywódcą! Brolly! Imperatorem! Bogiem! Są pod Moją opieką!
W to ostatnie szczerze wątpił, że pomoże. Odwołał się do jego ludu, ale może miał ich w dupie. Niestety pewnie był jednym z tych co mieli wyrąbane w rządzenie, ale nawet jeśli, to może przynajmniej ogarnie coś, że skoro został ocalony z kamiennej formy, to może faktycznie Nihilius, byłby w stanie Mu pomóc. Pytanie tylko czy się uspokoi, i czy w ogóle zrozumiał jakiekolwiek słowa, nawet powtarzane wielokrotnie, o ile ich nie rozumiał za pierwszym razem. Chyba, że zrozumiał i usłyszał, wtedy raz starczyło. Specjalnie ciągle i ciągle powtarzał Jego imię. Miał nadzieję, że tym samym Sobie wszystko przypomni i się ogarnie, ale nie miał pojęcia czy to zadziała. Na coś takiego wpadł. Logiczne, ale z saiyanami nigdy nie wiadomo. Wkrótce wszystko się okaże.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Kwi 17, 2019 11:57 am
MG

Do Broly'ego nic nie docierało. Coraz większa złość opanowywała jego ciało i umysł, przysłaniając jakiekolwiek resztki rozumu.
Energia wydzielana z jego ciała była ogromna. Tak ogromna, że samą swoją obecnością rozwalała ziemię na kawałki. Podłoże pękało i rozwarstwiało się, by na końcu zawalić się i stworzyć jeszcze większy krater.
Nihilius schowany za barierą, starał się przemówić do rozsądku szalonemu Saiyaninowi. Jego argumenty były całkiem dobre, niemniej jednak, totalnie nie trafiały do celu. Super Saiyanin widząc go, od razu na niego zaszarżował i z całej swojej siły uderzył z pięści w bańkę energii. Ta się zatrzęsła i po chwili rozpadła się na kawałki. Spełniła swoje zadanie, ratując wcześniej od kamieni i upadku, ale teraz, w obliczu szaleństwa i potęgi Broly'ego, nie była w stanie sobie poradzić. Przepaść między jednym, a drugim wojownikiem była zbyt duża.
- Robalu...!! - dłoń Saiyanina złapała twarz Nihiliusa. Zaciskała się na niej, ale nie do końca. Wyglądało to tak, jakby torturowanie Nihiliusa i trzymanie go na granicy życia i śmierci sprawiało Broly'emu przyjemność.

Nagle uścisk na twarzy Imperiusa zelżał, a towarzyszył temu głośny dźwięk, jakby coś twardego uderzyło o drugą twardą rzecz. Broly odleciał do tyłu na kilka metrów, a z jego nosa tryskała krew. Wleciał w stworzony przez siebie krater i zarył w nim głęboko. Kamienie go przykryły, ale to dawało tylko chwilę oddechu.
Gdy Nihilius zorientował się, co się przed chwilą stało, jego oczom ukazała się znajoma postać. To był Fu! Z powrotem odziany w swoje klasyczne ubranie. Spowity aurą i utrzymujący pozycję bojową. Jego włosy unosiły ku górze i falowały majestatycznie. W dłoni trzymał swój miecz, który połyskiwał. Magia?

Zniszczone miasto - Page 5 Super-Fu

- Nieźle się bawisz, Nihil! Sorki za spóźnienie, coś mnie zatrzymało. - rzucił do towarzysza, oglądając się przez ramię i uśmiechając się zadziornie.
- Nie możemy pozwolić, żeby się przemienił w Legendarnego Super Saiyanina! - pstryknął palcami i w dłoniach Nihiliusa pojawiła się kryształowa kula. Obraz się wyostrzył i pokazał planetę pokrytą piachem i kamieniami.
- Ja go złapię, a ty nas tam przeniesiesz. Ostudzimy jego zapał i wrócimy po niego jak się uspokoi. Jak tak dalej pójdzie, to Sadala wybuchnie a szkoda by było, żeby twoje małpki i twój cyrk przestał istnieć. - ponownie się uśmiechnął. Odczuwał chorą satysfakcję z zaistniałej sytuacji.
- Zaraz nadejdzie... Przygotuj się. - momentalnie spoważniał, zaciskając mocniej dłoń na swojej broni. Ziemia znów zaczęła drżeć.
Broly wystrzelił z ziemi i zatrzymał się w powietrzu. Zawył zawistnie i rzucił się na Fu, który nie czekając dłużej, odbił się od podłoża i ruszył na spotkanie z legendarnym wojownikiem.
Ich pięści skrzyżowały się, ale z każdą chwilą Broly rósł w siłę, a Fu z tej siły opadał. Starał się zajść Saiyanina od tyłu i uwiesić na nim, ale za każdym razem, gdy mu się udawało, Broly dosłownie zdzierał go ze swoich pleców jak pelerynę.
Nihilius musiał idealnie wstrzelić się w moment, w którym Fu miał bezpośredni kontakt z ciałem Super Saiyanina.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Kwi 17, 2019 6:42 pm
Miał dobry plan, i dosyć dobre słowa, ale niestety to co mówił, a wręcz krzyczał nie docierała do móżdżku tego szalonego goryla na kofeinie, czy drugach. Niestety zbyt wiele się spodziewał po tępym osiłku, ale w każdej chwili był gotowy uciec jeśli będzie taka potrzeba. Z szaleńcami nie zamierza rozmawiać. Tym bardziej z szaleńcami o poziomie inteligencji, niższym od przeciętnej ameby. Myślał, że uda mu się słowami go ogarnąć i uspokoić, a nawet jeśli ten do Niego nie dołączy, to może przynajmniej, będą współpracować. Oczywiście nie był naiwny, i nie pokładał całej nadziei w to. Niestety i tak nie spodziewał się, że od razu zostanie zaatakowany. Nawet nie zdążył się przenieść Swoim skokiem teleportacyjnym jak najdalej stąd. Aż dziwne, ale po prostu różnica w szybkości goryla, a percepcji Nihiliusa, była zbyt ogromna. Ten w jednej chwili znalazł się przy Shinjinie i przywalił w jego barierę, która to pękła niczym bańka mydlana, a w ciągu ułamku sekundy został złapany za czaszkę, gdzie też został nazwany robakiem. Miał to gdzieś bo bardziej mu zależało na przeżyciu. Miał tyle szczęścia, że nie został od razu zabity, ale nie było wcale tak dobrze, bo czuł się niczym zgniatany arbuz, a przynajmniej taka się czuła jego łepetyna. Musiał przyznać, że bolało to niesamowicie, ale zacisnął zęby. Wiedział, że Jego jedyna szansa przeżycia dotyczyła jego techniki. Jak ma zginąć to zginą razem! Dlatego też ostatkiem sił, chwycił go za dłoń, która trzymała jego łepetynę, czy też raczej zaciskała się na Niej, i już miał zamiar przenieść ich w przestrzeń kosmiczną. Ciekawiło go to, ile przeżyje w Niej, oraz to jak śmiesznie będzie umierał. Nie będzie miał innego wyboru jak puścić Imperiusa. Przynajmniej takie było założenie, ale ból głowy mu to uniemożliwiał. Mimo to już był bliski wysłania ich w pustkę, gdy nagle poczuł, że jego głowa nie była już trzymana i usłyszał głośny dźwięk dwóch zderzających się twardych rzeczy. Jucha leciała z nosa szaleńca, a On sam walnął w krater, który sam wcześniej wytworzył i znalazł się pod gruzami. Przynajmniej na razie. Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się. Tak jak się spodziewał wreszcie przybył chomik na kofeinie. Rychło w czas inaczej możliwe, że straciłby ich obu.
- Dzięki. Rychło w czas, bo już miałem go wysłać w przestrzeń kosmiczną. I byś musiał rozmrażać kolejną legendarną mrożonkę.
Powiedział i się zaśmiał. W sumie taki był oryginalny plan, tym bardziej, że był torturowany to i tak miał masę czasu, przez co faktycznie powinien być w stanie tego dokonać jakoś. Najpierw, postarał się ogarnąć, a następnie rozmyślał nad planem. Przy okazji dopiero teraz zauważył, że włosy Fu stały niczym u saiyan na przemianie. Czyżby był jakąś hybrydą boga ze śmiertelnikiem? Możliwe. Jego miecz także wyglądał dziwnie. Połyskiwał fioletową energią. Magia? Został zaklęty? A może to była jego moc na mieczu. Nieważne. Potem zapyta. Na razie najlepsze co mu wpadło to, albo uciec co byłoby głupie bo straciłby wszystko, albo przenieść Brollego w inne miejsce lub do przestrzeni kosmicznej. Zawsze mógłby przenieść go na planetkę, gdzie był ten szary majin, ale pewnie na jedno, by wyszło. W końcu też usłyszał, że nieźle się bawi i coś go zatrzymało.
- Masz szczęście, że czekałem na Ciebie z zabawą, by nic Ciebie nie ominęło, bo inaczej byś się zanudził Samemu. Jak cierpieć... znaczy bawić się, to wspólnie!
Na Jego twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Był bliski śmierci to prawda, i nie chciał umierać bo miał tutaj wiele do zrobienia, ale nie może się przejmować czymś takim. Wbrew pozorom nawet On bywa czasem szalony. I tak wątpił, że go coś zatrzymało. Pewnie Sobie wszystko obserwował, będąc ciekawym co zrobi Nihilius, lub ile wytrzyma. A może faktycznie go coś zatrzymało. Cholera wie. Usłyszał, że nie mogą mu pozwolić na przemianę w legendarnego super saiyana, na co On tylko kiwnął głową. Nic nowego. Teraz ledwo dawali radę, a najwidoczniej to jeszcze nie wszystko. Usłyszał i zobaczył pstrykniecie palcami, przez co w rękach trzymał kryształową kulę. Wiedział do czego to zmierza. Uważnie patrzył się w przedmiot, a jego oczom ukazała się dziura jakich mało. Piach i kamienie. Zarąbiste miejsce. Idealne na więzienie dla małpy. Mu i tak wszystko jedno pewnie. Wysłuchał planu Fu. W sumie nie różniło się to, aż tak od tego co sam wykombinował, więc wpadli na podobne pomysły. Tylko Fu zapewne coś jeszcze wiedział. W końcu powiedział, że ostudzą Jego zapał, a następnie tam wrócą jak będzie po wszystkim dodając, że szkoda, by było jakby z powodu wybuchu Sadala, Jego cyrk i małpki poszły w niebyt, a tak będzie jak go nie powstrzymają. Tak jak się spodziewał. Skoro o tym wszystkim wiedział, to albo ich obserwował, albo przyuważył. Ale raczej to pierwsze. Fu jest chyba stalkerem. Westchnął. Wyczuwał, że go to strasznie wszystko bawiło i czuł z tego satysfakcję. Ale raczej nie z powodu cierpienia, tylko samej sytuacji i walki. Uśmiechnął się arogancko.
- Do tego nie dojdzie.
Powiedział krótko, pewnym głosem i spoważniał, gdy jego towarzysz mu wspomniał o tym, że nadchodzi. Przygotował umysł jak i ciało. Wreszcie ziemia zaczęła się trząść, a ich przeciwnik wystrzelił niczym z procy i z ogromną prędkością gnał do nich. Musiał przyznać, że jego percepcja była za słaba i ledwo dostrzegał ruchy. Wiedział, że to będzie ciężkie. Jego kompan wyruszył mu na spotkanie i się zderzyli. Wziął głęboki wdech, i zaczął powoli, ale systematycznie się przemieszczać w stronę walczących. Najpierw chciał przyzwyczaić wzrok do jej prędkości. Liczył sekundy, a raczej setne sekundy. Przynajmniej tak mu się wydawało. Ich pięści krzyżowały się raz, za razem. Niestety miecznik opadał z siły, a ich wróg rósł i rósł niczym ciasto na drożdżach. Fu starał się robić co mógł. Zawieszał się na Nim, ale niewiele to dawało, bo ciągle został zrzucany. Wyglądało to jak pojedynek Byka z osobą, która zajmowała się walką z bykami. Jakkolwiek się to zwało. Albo też jak próba okiełznania dzikiego koniska. Sam przemieszczał się szybciej i szybciej, ale po prostu walka za szybko trwała. Jeśli tak dalej pójdzie to będą musieli zwiewać. Gdy był już wystarczająco blisko i po pierwsze oswoił wzrok z ich walką, a także wiedział, gdzie chce ich przenieść to wpadł mu do głowy pewien pomysł. Był już wystarczająco blisko i poczekał na dogodną okazję. Akurat Fu przygotowywał się do ponownego skoku, na Jego ciało, i w tym samym czasie Nihilius schował kryształową kulę i krzyknął.
- Brolly! Antical jest za Tobą i mówi, że jesteś Śpiącą Królewną!
Nie miał pojęcia czy to zadziała, ale miało to tylko na celu chociaż sprawienie, że nie będzie się zajmował Nimi. Sądząc po tym jak jest szalony i arogancki, to powinno go to trafić. A jak nie to trudno, wystarczy mu chociaż dodatkowa sekunda. Wręcz rzucił się tam gdzie się nie spodziewał. Na przód! W końcu, albo będzie starał się zrzucić Fu, albo popatrzy do tyłu. Z powodu gniewu i tak nie powinien skumać, że go tutaj nie ma. Zawsze jest najciemniej pod latarnią. Tak też było i w tym wypadku. Miał taką nadzieję. Wydawało mu się, że rzucili się w tym samym momencie, i w tym samym monecie go złapali, albo podobnymi. Nawet jak tak nie było to i tak potrzebował krótkiego okresu czasu, by ich przenieść, a Brolly, by ich zabić. Od razu starał się przenieść całą trójkę na planetę, którą wcześniej widział w kuli, i zanim legendarny goryl ogarnie, co się stało, a nie powinno to być szybkie, to zaraz znalazłby się przy czterookim, po czym zabrałby ich z powrotem na planetę Sadala. Taki był plan i miał nadzieję, że chociaż część wyjdzie. Całe szczęście, że był chociaż trochę silniejszym, aniżeli wcześniej. Może coś mu wyjdzie.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Sro Kwi 17, 2019 9:15 pm, w całości zmieniany 2 razy
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Kwi 17, 2019 8:47 pm
MG

Broly słysząc kłamstewko Nihilius, resztkami rozsądku zdołał nakierować swoje myśli na wspomnienia o Anticalu i o tym, jak go przechytrzył. Odwrócił się nagle, zapominając o walczącym z nim Fu, a ten wykorzystał okazję i założył mu kleszcze rękami i nogami.
Broly nie zdołał się transformować dalej, więc jego ciało nie rozrosło się do większych rozmiarów, pozwalając Fu na mocne objęcie jego ciała.
- Teraz! - krzyknął Fu, a jego transformacja zaczęła słabnąć. Aura zniknęła, a on sam dyszał mocno, głównie przez wcześniejsze unikanie śmiercionośnych ciosow Super Saiyanina.
- RRRRRAAAAAGHH!! - Broly zawył tak głośno, że o mało nie zdarł sobie strun głosowych. Ból w gardle zdawał się go jeszcze bardziej napędzać.
Nihilius wykorzystał ten moment, doskakując prawie w tym samym momencie co Fu, może z lekkim poślizgiem jednej, dwóch sekund.
Cała trójka znalazła się w bezpośrednim kontakcie.
______
z/t -> Pustkowia
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Kwi 18, 2019 4:55 pm
Po dosyć krótkim okresie czasu, tak szybko jak zniknęli z planety Sadala, tak szybko się tutaj znaleźli. Już widział chyba pięść legendarnego wojownika. Idealnie wymierzył sekundy do ostatniej dziewiątej, by trochę nastraszyć okularnika, gdy gadał do wkurzonego saiyana. Musiał przyznać, że zachował trzeźwość umysłu i akurat jak skończył gadać to była dziewiąta sekunda, gdzie też od razu w niej zniknęli zanim dorwała ich pięść gniewu. To było nawet zabawne. Popatrzył się na towarzysza, by zobaczyć czy chociaż było przerażenie na jego oczach, czy może raczej szaleńczy uśmiech. A może nic. Cholera wie tego chomika.
- Przyznam, że było niesamowicie. Piękna transformacja. Pokaz mocy. Dobrze, że nie jest już tutaj z Nami. Czyli za jakiś czas planujesz byśmy po Niego wrócili? W końcu raczej nie odmienialiśmy go z posągu ot tak.
Wzruszył ramionami, ale naprawdę musiał przyznać, że ten widok był niesamowity. Trochę go to oświeciło. Dosłownie i w przenośni. Może będzie w stanie samemu zrobić coś w stylu transformacji.
- Mam parę pytań jak i prośbę. Zanim znowu znikniesz to mam nadzieję, że mi na Nie odpowiesz. Chyba, że planujesz zostać na dłużej.
Pokiwał głową i w sumie, gdy wiedział dokładnie co chce powiedzieć to zaczął.
- Po pierwsze. Widziałem, że Twoja transformacja była podobna do tej której mieli saiyanie. Masz część ich genów, czy po prostu jest to transformacja naszej rasy. Przy okazji. Jak ją osiągnąłeś? Jak na nią wchodzisz?
Pierwszym pytaniem była oczywiście transformacja, jakżeby inaczej.
- Po drugie. Widziałem, że Twój miecz dziwnie się błyskał. Czy to była magia? Został zaklęty? Jeśli tak, to jak tego dokonałeś?
Kolejnym pytaniem był właśnie miecz, a w tym wypadku jak i magia. Pewnie się zdziwił, że nie zapytał się go, co robił i gdzie wcześniej był. A może się nie zdziwił. Tak czy inaczej miał to w sumie gdzieś. Ważne, by mu to nie zaszkodziło. Ale teraz przyszła kolej na najważniejszą rzecz.
- Po trzecie. Widziałem wcześniej, że Twoja kula lewitowała. Czy to było coś w rodzaju telekinezy? Czy mógłbyś Mnie jej nauczyć? Sądzę, że byłaby niezbędna i bardzo przydatna do wielu rzeczy. Tym bardziej dzięki Mojej wyobraźni.
Dodał na koniec w prośbie, mając nadzieję, że go nauczy tego czegoś. Co jak co, ale to była jedna z technik na której mu najbardziej zależało.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Kwi 18, 2019 9:10 pm
MG

- Łoł, łoł, wstrzymaj konie, kowboju! Daj mi zaczerpnąć powietrza. - uniósł ręce do góry i pokręcił dłońmi, jakby chciał zatrzymać Nihiliusa. Uśmiechnął się zadziornie, po czym skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Oddalił się na krok od Imperiusa i zaczerpnął powietrza, uspkajając się. Trzeba przyznać, że akcja z Brolym była spontaniczna i dość szalona.
- Po Brolasa się wróci, ale niech ochłonie. Prędzej czy później skończy mu się paliwo i padnie, a wtedy coś się wymyśli. Cumber miał więcej rozumu, ale z drugiej strony jego ojciec nie traktował go jak zabawki... Ojcowie bywają dziwni. - tu na moment się zamyślił, zaraz wracając do pytań zadanych przez Nihiliusa.
- Ta przemiana to coś na wzór... hmm... Super Saiyanina. Mój ojciec, Miira, ma w sobie krew Saiyan, a ta z kolei przeszła na mnie. Na początku musiałem się mocno wkurzyć, a teraz przychodzi wtedy, kiedy mi się podoba. - skinął głową, robiąc krótką przerwę.
- Mój miecz jest magicznie wzmocniony. Dzięki temu zadaje mocniejsze obrażenia. Zrobiła to moja matka, Towa. - kolejna przerwa, tym razem na wzięcie spokojnego oddechu.
- Tak, kula lewitowała, bo tak jej rozkazałem. Telekineza jest banalna. Wysyłasz swoje Kiai w strone pewnego przedmiotu, ale skupiasz się, by w niego nie uderzyła, tylko go objęła. - coraz ciężej oddychał, więc pojawiła się kolejna przerwa. Pochylił się lekko, unosząc palec do góry na znak przedłużonej przerwy.
- Rany, że ciebie takie gadanie nie męczy. Ja już wysiadam. - zaśmiał się cicho, klepiąc Imperiusa w ramię. Wyprostował się i pstryknął palcami. W jego dłoni pojawiła się kryształowa kula, a w niej Broly, który rozładowywał swoją frustrację na ogromnym, zielonym psie, który wyłaniał się z krateru. Dookoła niego biegały dziwne robale o złowieszczym uśmiechu.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Kwi 18, 2019 10:46 pm
Cóż myślał, że dał wystarczająco dużo czasu na ochłonięcie. Tym bardziej po walce z Brollym, gdy i tak czekali zanim się przenieśli. Ale w sumie nic dziwnego. To On głownie walczył z Saiyanem, a Nihilius robił za taksówkę. Mimo wszystko dobrze współdziałali. Chętnie, by mu pomógł, gdyby nie to, że po prostu nie był dostatecznie silny, by to zrobić. Więc niestety jedyną możliwością pomocy był ten teleport. Zawsze coś. Gdy, wiec powiedział, by wstrzymał kowboj konie to pokiwał głową i dał mu chwilę odsapnąć. wbrew pozorom to akurat zrozumiał. Trochę też czytał książek w wolnym czasie, i trochę wiedział o takiej przykładowej Ziemi i ludzkości. Co prawda wyglądało to tak jakby robił to w żarcie, ale widział, że ten naprawdę potrzebuje odsapnąć, więc mu nie przeszkadzał. Po krótkiej chwili oczekiwania dostał odpowiedź odnośnie saiyana. Skończy mu się paliwo to po Niego wrócą i ogarną. W sumie wątpił, by to coś pomogło, ale może go zakneblują i będą... a nieważne. Na pewno jest uparty jak osioł. Dodał też, że Cumber miał, więcej rozumu, ale przynajmniej Jego ojciec go nie wykorzystywał jak zabawkę, dodając też, że ojcowie są dziwni po czym się zamyślił. Podniósł brew. Czyżby to było o Jego ojcu? Możliwe. Nie wnikał. Też się dowiedział, że trafił i ta przemiana to faktycznie coś w rodzaju super saiyana, i osiąga się ją chyba w podobny sposób. Poprzez gniew, a potem normalnie, kiedy się chce. Przynajmniej na to wyglądało. To była bardzo dobra wskazówka. Bo to znaczy, że reszta saiyan też może osiągnąć ten poziom poprzez gniew. Tylko pytanie jak go sprowokować, by samemu się nie sparzyć przy tym i nie oberwać. Dostał też bardzo ważną informację. Jego Ojciec Miira ma w sobie krew saiyana, ale nie jest saiyanem. Half? A może jakaś inna mieszanka wybuchowa, tak jak Fu. Jego matka w końcu jest chyba shinjinką prawda? A może to jeszcze inaczej było. W sumie nie do końca pamiętał, bo nie był tym wszystkim zaciekawiony. Raz był w pewnym dziwnym miejscu, ale nie pykło i obudził się po dosyć długiej przerwie. Dodał też, że jego miecz jest magicznie wzmocniony i to zrobiła jego mama Towa. Wreszcie wspomniał o najważniejszym. Podobno telekineza była niesamowicie prosta. Wystarczyło użyć techniki kiai, ale nie w celu odepchnięcia, a objęciu. W sumie kojarzyło mu się to z lataniem. Możliwe, że działa to na podobnej zasadzie. Warto będzie to wypróbować, chociaż na razie tej techniki nie zna.
- Dzięki za wskazówkę. Co do istot żywych, też tak działa?
Zapytał krótko. Bardzo był ciekaw tego całego działania. Niestety dane mu było usłyszeć jego żartobliwą uwagę na temat gadatliwości Imperiusa. Tym bardziej, że poklepał go po ramieniu. Nie miał mu tego za złe. Też się zaśmiał.
- Eony praktyki.
Uśmiechnął się i, gdy ten pstryknął palcami i się wpatrywał z uwagą w kulę to również obserwował co się działo.
- Oczy Sobie popsujesz jak tak będziesz się wpatrywał... Jednak nieważne.
Odgryzł mu się i uderzył go lekko ramieniem w bok, by się przypadkiem nie obraził. Nie chciał być wredny, bo w sumie i tak się zastanawiał czemu nosił okulary. Postanowił, że od razu coś doda na ten temat.
- Jak będziesz chciał to kiedyś Ci te oczy wyleczę, brachu.
Powiedział z pewnością w głosie pokazując Fu, że uważa go za Swojego mimo wszystko. Nawet jeśli tamten nie miał problemów z oczami, to nie było ważne. Liczy się gest i chęć pomocy i odwdzięczenia się. Wiadomo, mógł zostać zdradzony, ale tak naprawdę nikomu się to nie opłacało. Obserwował co robił goryl. Widział, że walczy z ogromnym zielonym stworem, przypominającym psa czy inne podobne zwierze. Przy okazji biegały też jakieś robale.
- Ciekawe, czy byłbym w stanie je kiedyś, jakoś kontrolować.
Głośno się zastanawiał nad taką możliwością. Idealne jako mięso armatnie. Przy okazji doszedł do jeszcze jednego wniosku. Nie miał żadnej techniki na bliski dystans. Miał dystansową, defensywną, do ucieczki i tym podobne, ale żadnej  której mógłby użyć z bliska. Tym bardziej przydałaby mu się taka broń jak miał Fu. Gdy tak dłużej o tym rozmyślał to wreszcie wpadł na to, że przecież najlepszym wyborem i bronią jest przecież energia ki! No tak. Od razu postanowił zapytać Swojego towarzysza, czy coś takiego zna.
- Znasz może technikę dzięki której, mógłbym używać Swojej ki do walki z bliska? Jest taka możliwość, by utworzyć z ki broń?
Ta część to było pytanie, bo teraz zaczął pytać i gadać samemu do Siebie na raz.
- Skoro można używać tej mocy na wiele sposobów. To chyba walki wręcz, też powinna być możliwa za jej pomocą. Stworzenie z Ki topora, młota, miecza, włóczni, bądź czegoś innego. Łuk i strzały z ki?
Zastanawiał się przez jakiś czas. Po paru chwilach ogarnął się z tego zamyślenia i łączenia pytania z gadaniem do Siebie, po czym poprosił go o nauczenie. Chyba, że tego nie zna to byłby problem. Ale podobno zna wiele technik. Gdyby ją miał, to chyba miałby już najważniejsze techniki. Nie licząc tej brakującej mu telekinezy.
- Mógłbyś Mnie tego nauczyć, o ile coś o tym wiesz? Sądzę, ze to jedna z technik których mi brakuje, by jakoś Sobie lepiej radzić. Byłaby przydatna.
Miał nadzieję, że nie tylko ją zna, ale będzie w stanie go nauczyć.
- Trzeba, jakoś spędzić ten czas produktywnie czekając, aż się Brolly zmęczy prawda?
Powiedział szczerze. W końcu były tu same zyski.
- Jeśli chcesz to mogę Cie za to nauczyć tej bariery co mi Ją Cumber pokazał. Chyba, ze to już znasz.
Tutaj pokazał, że jest w stanie też dać coś od Siebie. Niestety niewiele miał. Może kiedyś będzie lepiej. Tak czy inaczej, bardzo mu zależało na tej technice. Czuł, że będzie mu bardzo potrzebna.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Kwi 19, 2019 2:21 pm
MG

Fu od razu zareagował na zaczepkę odnośnie jego oczu. Spojrzał kątem oka na Nihiliusa i powiedział, goszcząc zadziorny uśmiech na twarzy.
- Uspokój się, bo ci zaraz założę zasłony na oczy. - obaj spojrzeli na kulę i na obraz, jaki przedstawiała. Broly uspokajał się, ale wciąż musiał się odganiać od ogromnego psa, który zaciekle kłapał pyskiem. Robaki biegające dookoła zwierza wbijały w jego ciało swoje języki. Wyglądało na to, że żywiły się jego krwią.
- Te istoty nie posiadają rozumu. Raczej nie da się ich kontrolować. Możesz spróbować, najwyżej skończysz jako ich przystawka.

Fu robił krótkie przerwy, wstrzelając się w chwile, w kórych Nihilius nie mówił. Było ich stosunkowo mało, więc okularnik miał utrudnione zadanie.
- Z KI można formować różne kształty. Najpopularniejszy jest Ki-Sword. Kiedyś znałem jednego Shinjina, który potrafił się nim świetnie posługiwać. Ale to inny świat, więc o nim możemy zapomnieć.

Gdy na tapetę weszła propozycja nauki tarczy ochronnej, Fu zaśmiał się w głos, po czym poklepał Nihiliusa po ramieniu.
- Kochasiu, ja takie rzeczy robiłem w brzuchu mamci. Lepiej się zastanów, co chcesz bym ci pokazał. Kryształowa kula łączy się z GodTube. Tylko błagam, konkrety! Ten jeden raz nie lej wody. - doczepił się znów do płynącego z ust Imperiusa słowotoku. Żartobliwie, jak zwykle zresztą.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Kwi 19, 2019 5:13 pm
Słuchał tego co miał do powiedzenia Fu, a przy okazji uważnie obserwował Jego reakcję. Odpowiedział zadziornie, że jak się nie uspokoi to mu założy zasłony na oczy, ale oprócz tego nic nie powiedział na temat Swojego wzroku. Ciekawe. Czyżby jednak coś w tym związku było nie tak? Faktycznie jakieś problemy?  Nieistotne. Patrzył się na kulę i to co się działo. Brolly, wciąż starał się walczyć z wielkim psem i co ciekawe, nie zabił go od razu. Tak samo tych robali, które się żywiły krwią. Dziwne. Aż takie silne są? Fu powiedział, że te istoty nie mają rozumu i raczej nie da się ich kontrolować i co najwyżej skończyłby jako ich przystawka.
- Chodziło Mi o kontrolę za pomocą strachu, magii lub technologii.
Odpowiedział krótko i dalej się wpatrywał w kulę. Jego kompan również mu odpowiedział coś odnośnie tej techniki. Tak jak się spodziewał. Z ki można formować różne kształty, ale najpopularniejszy jest Ki-Sword. Podobno znał członka ich boskiej rasy, który nieźle się tym posługiwał, ale jest z innej linii czasowej najwidoczniej. Pokiwał głową, że rozumie. Chociaż, gdy mu powiedział odnośnie propozycji z barierą, to się zaśmiał, że nie takie rzeczy robił w brzuchu mamusi i uprzednio nazwał go kochasiem. Dodał też, by się zastanowił co chce zobaczyć bo ta niby kula łączy się z jakimś GodTubem. Ale błagał o konkrety i ma nie lać wody. Zaśmiał się. Nie miał pojęcia o co chodziło z laniem wody, ale pewnie to dotyczyło tego, że wypytywał o szczegóły.
- GodTube?
Zapytał, bo nie wiedział co to niby jest. Dziwny język. Dziwne słowa. Poklepał go po plecach.
- Skoro tak ładnie błagasz. Dla Ciebie wszystko brachu!
Uśmiechnął się, bo specjalnie dodał wzmiankę o błaganiu bo go łapał za słówka. ale wbrew pozorom faktycznie teraz miał zamiar walnąć konkretem.
- Ki Sword.
Tak jak obiecał, tak też zrobił. Walnął konkretnie.
- Oraz to, jak zmienić jego kształt.
Dodał pod koniec również krótko jak na Niego. To będzie idealna rzecz do szybkich zabójstw i walki. Dzięki temu powinien być w stanie walczyć na równi z silniejszymi od Siebie! Tym razem wypowiedział znacznie mniej słów od kompana! Można? Można!
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Kwi 20, 2019 5:45 pm
MG

- GodTube, prosze ja ciebie, to jest taki portal, na którym znajdują się różne nagrania wideo. Poradniki, programy kuchenne - te są świetne! - i wiele, wiele innych. - przerwał, uderzając pięścią w kryształową kulę, ponieważ obraz zaczął śnieżyć. Po kilku uderzeniach wszystko wróciło do normy.
- No... Na pewno ktoś wrzucał coś na temat Ki Sworda. Poczekaj... - gdy w końcu pojawił się napis "GodTube", Fu zaczął przewijać obrazy, aż w końcu trafił na ten odpowiedni. Na miniaturce filmu pokazani byli dwaj Kaioshinowie, jeden bardzo stary, a drugi wyglądający na świeżaka.
Nazwa widniejąca nad miniaturką, to "How to kill barbaric Babari on planet Babari".
Nie tracąc więcej czasu, Fu kliknął na przycisk. Na początku pojawił się ruchomy obrazek koła, oznaczający ładowanie materiału.

Ładowanie... Ładowanie... Ładowanie...

Po kilku minutach i kilku wymownych spojrzeniach, materiał wideo włączył się.

Zniszczone miasto - Page 5 Ki-Sword

- Widziałeś? Energia spowiła jego dłoń i przeobraziła się w ostrze. Pewnie musisz stworzyć Ki Blasta i potem uformować go wedle własnej wizji. Tak myślę... - Fu spojrzał na Nihiliusa, uśmiechając się szeroko. Był podekscytowany.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sob Kwi 20, 2019 9:56 pm
Spokojnie słuchał tego co miał mu do powiedzenia Fu. Wytłumaczył mu, że ten cały GodTube to taki portal na którym, są tak zwane rzeczy wideo. Zważywszy na to, że był mechanikiem to wiedział o co mu chodziło. Przynajmniej po części, więc kiwał głową, że rozumie. Najwidoczniej była tego cała masa od tych przydatnych po te mniej przydatne. Czyżby tylko Bogowie mieli do tego dostęp? Oraz czy działał ten dziwny system przez czas i przestrzeń, czy tylko te uniwersum? Od razu zapytał najważniejszą rzecz odnośnie tego.
- Jak zdobyć do tego GodTube, dostęp?
Bo nie wiedział dlatego zapytał. Musiał mieć własną kulę? A jak będzie miał, to co ma zrobić, jak się z tym połączyć? Musiał przyznać, że takie coś byłoby bardzo przydatne dla Jego misji. Widział, że coś działo się z obrazem w kuli, więc okularnik zaczął w nią bić, aż zaczęła działać. Typowy sposób na naprawę. Coś nie działa? Walnij w to parę razy to zacznie działać. Zabawne, ale prawdziwe. Gdy zaczęła działać, co go wcale nie zdziwiło, to powiedział, że pewnie ktoś coś wrzucał na temat ki miecza. Bardzo ciekawe. Czy tak Fu poznał, aż tyle technik? A może nie znał sam ki sworda i dlatego mu to teraz pokazywał. Zanim trafili na odpowiedni, to jego kompan przewinął masę obrazów. Trochę tego było. Na filmie byli pokazani dwaj przedstawiciele rasy bogów. Jeden wyglądał na dosyć wiekowego co było dziwne, bo Jego rasa normalnie nie powinna się starzeć niezależnie od wieku, a drugi miał białego irokeza na łbie, i wyglądał na kogoś młodego i niedoświadczonego. Mimo to z tym wiekiem to lepiej uważać u nich. Czasem może się okazać, że ten młodziej wyglądający jest starszy od tego co niby wyglądał dojrzalej. Była dziwna nazwa w chyba nieznanym mu jeszcze języku. A to ciekawe, bo shinjini znają wszystkie, albo prawie wszystkie języki. Na pewno te najważniejsze. Dziwne, że tego nie ogarnął. Musiał być z innego wymiaru. Coś jak On, ale aktualnie nie posiadał żadnych informacji z głównego ciała. Tylko to co miał tutaj. Warto dodać, że sam Imperius był bardzo wiekowy, ale to dłuższa historia. Pokazał się dziwny rysunek koła. Coś jak w systemie różnych komputerów, które widział na planecie Friezy. Czy jak się ten gad zwał. Najdziwniejsze było za to coś innego. Imperius siedział cicho i nic nie mówił. Czy był chory? Tak może pomyśleć Jego towarzysz, który uważa, że tamten jest gadatliwy, a jest tylko wtedy, gdy ma wiele do przekazania, albo zapytania. Po dłuższym czasie oczekiwania film się wreszcie włączył. Stała ta dwójka z mniejszego poglądu, a przed nimi jakaś bestia. Młodzieniec zaczął tworzyć w dłoni tego całego ki sworda o kolorze fioletowym, a następnie pewnym ruchem dłoni zrobił cięcie, a potwór został przepołowiony w pół. To było tyle. Przez ten cały czas uważnie obserwował, ale niestety nie wyczuwał ki, a nawet jeśli to nie widziałby jej w tym filmiku. Widział tylko to, jak to mniej więcej wyglądało i tyle. Resztę musiał odkryć sam. Wysłuchał też tego co mówił Fu, ale nie zgodził się z tym. Dla Niego to tak nie wyglądało, więc pokiwał głową, że to raczej nie o to chodziło. Widział jego uśmiech i to, że był podekscytowany. Żadna nowość. Uśmiechnął się i zabrał do roboty.

Najpierw zastanowił się jak powinien to zrobić. Postanowił skorzystać najpierw z tego co mówił młody i wytworzył ki blasta, a następnie zaczął go formować. Od razu przez jego dłonią pojawiła się czarna kulka energii, ale od razu została wystrzelona. Nie kłopotał się i próbował dalej to robić i co ciekawe, dopiero po pewnym czasie udało mu się coś tam formować, ale to nie było to co myśleli. Po prostu wystrzeliwał pociski ki o różnych kształtach. Tak jak się spodziewał, to nie było to o czym myślał Fu. Uśmiechnął się, ale skorzystał z Jego rady z powodu szacunku. Za to dowiedzieli się czegoś innego, równie ciekawego. Pociski ki nie muszą, być wystrzeliwane tylko w formie kulek. Inne też działały. Zawsze coś prawda? Pewnie małe odkrycie, albo nawet żadne, ale kto wie. Może okularnik tego nie wiedział? W każdym razie ponownie się starał, ale tym razem robił to co widział wcześniej. Formował aurę czarnej ki wokół Swojej dłoni. Na początku mu się to w ogóle nie udawało, bo wychodziły mu ki blasty. Dopiero potem postanowił wykorzystać inny sposób, i użył tego co robił przy lataniu. Opatulał Swoje ciało energią. Na początku całe, i wtedy łączył je z wybuchową energią. To był zły pomysł, bo zrobił mini wybuch wokół Siebie. Czyli nie tędy droga. Starał się skupić na jednym miejscu i tam gromadził tę aurę. Na początku, wciąż było to całe ciało. Dopiero potem mu się udało gromadzić energię na całej ręce, potem od przedramienia po wielu próbach. W końcu udało mu się też to zrobić przy dłoni. Niestety okazało się, że to była energia które w ogóle nie raniła. Zastanawiał się, co powinien zrobić i jaka była tego przyczyna. Wreszcie po rozmyśleniach postanowił się na czymś wzorować. Tylko na czym. No tak. Natura. Przyroda! No przecież. Tylko jaki przykład byłby dobry. Może coś z żywiołów? Do czego energia ki była najbardziej podobna? Do Ziemi niezbyt. Trochę wiatr? Może. Błyskawice i ki łączyło to, że obie były energią, ale się i tak różniły. Ogień? Przez wybuchowość. Ale przecież ki można formować na wiele kształtów, a co też może być formowane? Woda! Przecież ona działa na podobnej zasadzie co ki! Jest w każdej istocie żywej, a na dodatek można nią formować w co się chcę. Może ranić jak i leczyć. Budować jak i niszczyć. Idealne. Teraz tylko musi się zastanowić na czym dokładnie odnośnie wody chce się wzorować. Wreszcie wpadł mu do głowy pewien pomysł, gdy znalazł w myślach to co chciał. Także wykorzystał inny sposób. Kompresował energię w jednym punkcie. Działało to na podobnej zasadzie co woda, która była w stanie przeciąć nawet stal, w formie strumienia, gdy jest pod odpowiednim ciśnieniem. Jeśli ki będzie działać podobnie co woda, to znaczyło to, że jak zostanie podana kompresji to powinna się zachować tak samo. Czyli powinna w stanie ciąć! Wzorował się właśnie na naturze i przez kompresje energii, a także czymś w rodzaju ciśnienia. Potrafił zebrać czarną moc w dłoni. Co prawda zrobił to źle i się zranił, dlatego robił to teraz wokół dłoni jak na filmiku. Energia długo się nie potrafiła utrzymać i padała. Bawił się z tym kawał czasu, ale wiedział, że idzie w dobrym kierunku. Po dłużej nieokreślonym czasie, czarna energia ki była wokół jego dłoni. Jeśli wszystko szło po jego myśli to przez kompresje energii powinien być w stanie skopiować zachowanie wody będącej pod dużym ciśnieniem. Gdy tylko udało mu się utrzymać ten cały czarny ki sword, to wyprowadził cięcie w stronę pobliskiej skały. Niestety dziwnym trafem walnął normalnie pięścią. Nie wyszło. Po paru próbach szło mu to coraz lepiej i nawet robił małe cięcia, ale to wciąż było za mało. Wreszcie ponownie wytworzył ki sworda kompresując energię i dodając zamiast wybuchowości to moc cięcia i ruszył na większą skałę mając zamiar przeciąć ją w pół. Trzeba przyznać, że to było pomysłowe, bowiem łączył naturę, wiedzę i naukę razem z energią ki, która nie wiadomo do końca nawet czym była. Jeśli to nie było innowacyjne i pomysłowe, to nie wiadomo co takie było. O ile, by mu się udało przeciąć skałę, to starał się tworzyć inne kształty. Coś w rodzaju długiego miecza, włóczni, młota, kosy, i tym podobnych rzeczy. Ale tylko jeśli, by mu się udało przeciąć głaz. Po tylu próbach i niecodziennym pomyśle, może mu się uda. A jak nie to będzie próbował dalej. Sądził, ze był na dobrej drodze. Przynajmniej miał taką nadzieję. W końcu mało kto wpadnie na taki pomysł, by wzorować się na wodzie pod wysokim ciśnieniem, w celu stworzenia tej techniki prawda?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Kwi 21, 2019 10:27 pm
MG

Nihilius próbował opanować technikę Ki Sword i nawet mu to wychodziło. Do walki jeszcze się nie nadawał, było zbyt wcześnie, ale pierwsze kształty zaczynały się tworzyć. To był dobry znak i z pewnością jeszcze lepszy motywator.
Fu obserwował go kątem oka, ale że miał podzielną uwagę, to przeglądał też GodTube. Było tam mnóstwo rzeczy, które na pewno się przydadzą w przyszłości.

Na niebie, w różnych miejscach od siebie oddalonych, pojawiło się kilka małych kropek. Im bliżej były, tym bardziej ujawniały swój wygląd. Po krótkiej chwili dostrzec można było, że są to kapsuły kosmiczne podobne do tych, które używane były przez Saiyan.
- Mamy towarzystwo. To kolejne małpki do cyrku? - zapytał Fu, nie odrywając nawet oczu od kryształowej kuli.
- Ich poziom mocy szału nie robi. - dodał jeszcze pogardliwie, uśmiechając się przy tym zadziornie. Podrzucił zaraz kulą, a ta rozpłynęła się w powietrzu.
- No i jak tam? Przetniesz chociaż masło tym scyzorykiem? - zapytał, patrząc na nieustanne próby utworzenia i utrzymania Ki Sworda.
Skała nie została przecięta, ale pojawiły się na niej głębokie zadrapania.
_____
Tak trzymaj i w następnym poście może być akceptacja.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 22, 2019 1:25 am
Niestety chociaż krwistooki próbował coś zdziałać to, wciąż nie było to niestety to do czego dążył. W ogóle nie przypominało to tego co miał tamten shinjin. Ba, nawet nie wyglądało to na cokolwiek przypominające zwyczajnego ki sworda. Przynajmniej z tego co widział po własnej technice. No ale co zrobi. Potrzebuje jej, więc nie może tak szybko odpaść. Tym bardziej, że czuł, że jest na dobrej drodze. Trzeba przyznać, że jednak był geniuszem chyba, że takich jak On co się wzorowali na tym, by zrobić tę technikę na podobieństwo wody pod wysokim ciśnieniem było więcej. Wtedy trochę gorzej, bo jak jest wielu geniuszy, to nikt tak naprawdę nim nie jest. W każdym razie, gdy zaatakował kamień, to nie udało mu się go przeciąć. Tym bardziej, że nie wkładał w to nawet części Swojej siły. Początkowo nie udawało mu się w ogóle nic z tym zrobić. Cała ta zebrana ki, padała tak szybko, jak szybko się pojawiała. Nic po za tym. Smutne. Mimo to starał się dalej to robić. Czasu normalnie miałby nadto, i by się tym nie przejmował, ale aktualnie czas nagli, bo kto wie, czy nie przybędą do tego całego Brollego. Tak czy inaczej starał się dalej, aż wreszcie udało mu się tę technikę utrzymywać. Niestety to było za mało, bo tylko ją utrzymywał, a przy zderzaniu się od razu padała. Ba! Początkowo nawet nie robił żadnych zadrapań na skale. Dopiero z czasem jego miecz z ki, nie rozpadał się na części, przy uderzeniu. Na początku udawało mu się nawet robić jakieś zadrapania małe, chociaż się przy tym męczył, ale technika i tak padała mimo wszystko. Może był zbyt mało skoncentrowany? Możliwe. Jakieś kształty się tworzyły, ale do walki niezbyt się to nadawało. Pewnie nawet jedzenia tym nie przetnie. Smutne. Dobrze, że i tak jego rasa nie potrzebuje jeść, aby przeżyć tak jak mają śmiertelnicy. Chyba, że dla smaku. Wreszcie tworzyły się jakieś kształty. Ba ki sword przetrwał jakieś proste uderzenia, ale jego cięcia i siła pozostawiały wiele do życzenia. Pewnie to dlatego, że coś źle robił. Niby był na dobrej drodze to fakt, ale potrzebował jeszcze coś wykminić. Zrobił Sobie krótki odpoczynek, by poobserwować co robił Fu i w co się patrzył. Widział, że coś oglądał na tym całym GodTubie, gdzie też mu nie odpowiedział na poprzednie pytania. Jak zwykle. Westchnął. Razem z nim zauważył trzy czarne kropki na niebie. Przynajmniej tak mu się zdawało. Najwidoczniej to były saiyańskie kapsuły. Tak wskazywał wygląd. Ale czy siedziały tam akurat małpy tego to nie wiedział. Wyjął scouter i go włączył, ale nie miał pojęcia, czy wykryje ich moc z tej odległości. Jeśli wykrył to liczył na dane. Usłyszał słowa kompana na ten temat. Podobno kolejne małpy do cyrku, ale ich poziom mocy szału nie robi. Tylko, że jest tak silny, że nie wiadomo co dla Niego robi szał. Przy okazji ponownie założył pancerz. Tak na zaś. Przypominał teraz saiyana mutanta. Ale nieważne. Mimo wszystko nie był pewien, czy to na pewno trójka małpiastych. A nawet jeśli to po pierwsze nie wiadomo, czy do Niego dołączą, a po drugie czy to będą wrogowie, czy sojusznicy. Ani tego jak silni, są. Chyba, że scouter da radę. Jego pytanie na temat przecięcia masła to olał. Miał ochotę mu coś odpowiedzieć, ale tylko się uśmiechnął i zadał ponownie pytanie.
- Ty chomiku, najpierw Mi odpowiedz jak uzyskać dostęp do tego GodTube, oraz czy telekineza działa na istoty żywe.
Ponownie zadał stare pytania, uprzednio nazywając go chomikiem, by się odgryźć i zabrał się do roboty. Tym razem najpierw myślał co takiego złego robi. Niby formował ki. To wszystko spoko. Tak miało to działać. Kompresował ją, do coraz to mniejszego punktu. Też wszystko było dobrze dzięki temu. Wzorował się na wodzie będącej pod dosyć wysokim ciśnieniem. I to powinno być tyle. A jednak coś nie było tak. Tylko co jeszcze mu brakowało. Postanowił coś zrobić na temat formowania ki, bo mu pada podczas zderzenia. Dlatego zbierał energię w jednym miejscu tak jak wcześniej, ale tym razem nie rozprowadzał jej równomiernie, lecz trochę przy dłoni, a tam gdzie tworzył miecz to bardziej się skupiał. Ba. Kompresował całą energię głównie w samym mieczu i nigdzie indziej, przez co teraz powinno to być znacznie wytrzymalsze niż wcześniej, a na dodatek powinno lepiej ciąć. Jak tak dalej pójdzie to przejdzie przez głaz jak przez masło! Słaby suchar. Od razu postarał się to sprawdzić i niestety robił małe cięcia, ale za to przynajmniej jego energetyczny miecz, nie padał na litej skale! Czyli coś mu się udało. No to teraz musi pomyśleć o mocy przecinającej. Myślał i myślał i wreszcie wymyślił! Przypomniał Sobie o tym co mówił Fu i użyciu ki blasta. Może po prostu, źle mu powiedział, ale za to nie był to do końca taki zły pomysł. Dlatego też dodatkowo zrobił coś na ręce w stylu pocisku ki i go siła trzymał, nie wypuszczając go jako ataku. Zaczął go formować w ostrze, a następnie zamienił moc wybuchową, która była jego główną siła na właściwości związane właśnie z cięciem i siłą przebicia! Tak to powinno się udać. Potem to wszystko połączył razem. Aura przy dłoni, skompresowana ki, skoncentrowana na formie miecza, zachowująca się jak woda pod wysokim ciśnieniem, a dodatkowo ostra niczym brzytwa, wzorując się na pocisku ki z ostrością i przebiciem! Mając właściwości tnące zamiast wybuchowym, to powinna działać idealnie. To wszystko połączył w jedno. Cały miecz ki stał się czarny i bardziej widoczny, a przy tym wydawał się bardziej istniejący, jakby był po prostu z mrocznego materiału, a nie utworzony z energii. Niestety było to strasznie niestabilne i się rozpadało, ale im więcej tego robił, tym było to stabilniejsze. W skrócie potrzebował mieć wprawy i właśnie ją nabierał. Przy okazji robił to, wciąż za wolno, więc starał się i nad tym popracować. Zajęło mu to sporo czasu, ale wreszcie wychodziło mu to prawie od razu niczym na filmiku. Jeszcze nad tym poćwiczy i z czasem będzie lepiej. Tym bardziej instynktownie w walce. Od razu postanowił sprawdzić jak to działało. Dziwnym trafem dalej padało, ale już Mniej. Po paru próbach już dawało wytrzymać dłużej, tak samo na początku cięcia się w ogóle nie pojawiały, ale po wielu próbach już były bardziej widoczne. Nie wiedział ile minęło czasu i prób, ale było tego sporo. Technika mu wychodziła coraz lepiej i lepiej, więc ponownie ruszył na pełnej prędkości i zrobił cięcie czarnym ostrzem z ki, mając zamiar przeciąć jeden z większych głazów w pół. Jeśli to wszystko, by mu wyszło to sprawdził potem, czy też wychodziły inne kształty ki, by z czasem nie był to tylko ki sword, ale może i ki scythe i tym podobne rzeczy. Od razu przetestował to, gdy tylko mu się udało cokolwiek zdziałać, ale możliwe, że miał dobre pomysły i wybrał dobrą ścieżkę.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 22, 2019 11:48 am
MG

- Sam jesteś chomik. - odpowiedział od razu, po czym pacnął Nihiliusa w tył głowy. Odwrócił głowę w stronę najbliższego statku i przez chwilę skupił tam swój wzrok. Nie patrząc na Imperiusa, zaczął coś mamrotać pod nosem. Dopiero kiedy się odwrócił twarzą do niego, jego słowa były bardziej słyszalne.
- ... telekineza nie zadziała jak ktoś jest silniejszy, bo się będzie mógł uwolnić. Czosnki pokroju swoich małpek, to być mooooże dałbyś radę poruszyć. - skinął głową, obserwując falujące ostrze na dłoni Nihiliusa. Udawało mu się je utrzymać, ale próba wytworzenia innego kształtu kończyła się niepowodzeniem. Było zbyt wcześnie na takie zaawansowane kroki.
- Do GodTube musisz mieć specjalny sprzęt. - dodał krótko.

Scouter założony przez Nihiliusa zapikał trzy razy, pokazując trzy nowe poziomy mocy. Wszystkie były dość niskie, zamykające się w 400 jednostkach mocy.
- Jak się pośpieszysz, to może im też wciśniesz swój kit. - Fu uśmiechnął się szeroko, szczerząc swoję białe, ostre ząbki.

AKCEPTACJA
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 22, 2019 1:37 pm
Wreszcie udało mu się przeciąć kamień w pół. Był dumny z Siebie, bo powoli się zaczął irytować, że mu to wszystko nie wychodziło chociaż miał bardzo dobre pomysły odnośnie tego. Mimo to okazało się, że całkowicie niepotrzebnie się tym dłużej martwił, bo dzięki wprawie pewnie nawet te wszystkie kroki nie były potrzebne. Co najwyżej przyśpieszył to i dzięki temu ogarnął to szybciej, niż zapewne powinien. Z resztą nieważne. Miał podwaliny pod dalsze działania i z czasem jeśli dobrze pójdzie to będzie w stanie formować wiele kształtów. Może nie każdy wie, że coś takiego jest możliwe. Wtedy miałby przewagę nad takimi osobami czy to w doświadczeniu, czy to w możliwościach, czy też w zaskoczeniu. Tak samo będzie odnośnie tych co nie mają takiej broni, albo nie potrafią tworzyć innych form. Jakakolwiek przewaga nad kimś się zawsze przyda. Po przecięciu głazu, starał się bawić różnymi formami, ale niestety dalej mu to nie wychodziło, postanowił, że zostawi to na później. Jak będzie lepiej się tym posługiwać to z czasem powinien dać radę. Usłyszał od kompana, że sam jest chomikiem po czym został walnięty w tył głowy. Z tego wszystkiego technika się sama wyłączyła. A to było ciekawe. Kolejna rzecz nad, którą będzie musiał popracować. Prychnął i pokazał mu język. Dodał też, że telekineza nie zadziała jeśli ktoś jest silniejszy, bo może się uwolnić, a jego małpki, które nazwał czosnkami powinien być w stanie. Może. Czyli się da. Ciekawe. A na dodatek do tego całego GodTupe potrzebował specjalny sprzęt. Pewnie coś w stylu kuli jasnowidzenia. Znał jej działanie i budowę. Z czasem powinien być w stanie stworzyć podobną, a wtedy zobaczy czy jest to możliwe. Jego scouter zapikał trzykrotnie pokazując ten sam poziom pozy. Czterysta jednostek.
"-Interesujące."
Pomyślał. To był niezły zbieg okoliczności, że pojawiły się trzy kapsuły, a w nich osoby o tym samym poziomie mocy. Aż taki przypadek? Warto będzie się tym zainteresować. Gdy usłyszał, że jak się pośpieszy to może wciśnie im kit, to uśmiechnął się wrednie. Włączył scouter i powiedział do Swoich zwiadowców, którzy akurat byli na misji.
- Do wszystkich jednostek. Na planecie lądują trzy saiyańskie kapsuły z osobami o poziomach mocy czterystu jednostek. Podzielcie się na trzy grupy i sprawdźcie to. Vulkan i Friz, Wy idziecie do jednej, Buffalo i Despo do drugiej, a Camden i Shalotto do trzeciej.
Podał im możliwe koordynaty i miejsca lądowania. Mają scoutery to powinni dać radę ich znaleźć.
- Postarajcie się z Nimi porozmawiać, w miarę możliwości pomóc i dowiedzieć czegoś nowego. Każda informacja jest na wagę złota, a przy okazji zaproście ich do Nas. Naszym miejscem spotkania będzie Zniszczone Miasto.
Dodał jako dodatek. W końcu nie wiedział jaka to jest grupa i czy są to wrogowie, czy możliwi sojusznicy. Może się okazać, że to kolejna grupa zwiadowców, a wtedy będzie zmuszony się ich pozbyć jeśli okażą wrogie zamiary. Nie może Sobie pozwolić na utratę pierwszej planety i tych saiyan.
- Zanim tu przybędą to minie sporo czasu. I dzięki za miecz ki, przyda się. Teraz tylko nauczyć się kiai i pobawić się telekinezą. Może ktoś od nich będzie posiadał tę technikę.
Gorzej pewnie z nauką samej telekinezy. W każdym razie warto, będzie pogadać z jego małpkami, bo nawet nie wie jakie mają techniki, ani też nie wie czy są z Vegety. Przy okazji powie im o legendarnym poziomie jakim jest super saiyan. Kto wie, może dadzą radę go z czasem osiągnąć.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pon Wrz 23, 2019 6:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 22, 2019 9:38 pm
MG

Przez scouter Nihiliusa można było usłyszeć słowa, która potwierdzały, że wojownicy przyjęli polecenie do wiadomości.
Fu stał z boku i tylko się przysłuchiwał. Usiadł sobie na pobliskim kamieniu, zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Przez chwilę spoglądał tak na Nihiliusa, po czym pstryknął palcami i w jego dłoni pojawiła się znowu kryształowa kula. Sprawdzić chciał, co tam było słychać u Broly'ego. Obraz pokazał martwego psa, z którego krew wypijały ciągle wypełzające z ziemi, paskudne robale.
Broly siedział na głowie potwora. Był w swojej podstawowej formie. Zajadał mięso z ucho bestii, krzywiąc się z jego smaku, ale jedząc go bez przerwy.
- Patrz jaki słodki. Siedzi sobie i zajada mięsko. Zostawmy go jeszcze na jakiś czas. - urwał, pstryknął znów palcami i kula rozpłynęła się.
Fu wstał i rozejrzał się dookoła. Zgliszcza otaczające wszystko dookoła były... smutne. Po prostu. Żal serce ściskał na sam widok.
- Pasowałoby przywrócić tę planetkę do dawnej świetności. Podobno na Namek mają Smocze Kule, które potrafią wiele zdziałać. No, chyba że chcecie żyć jak jaskiniowcy. - uśmiechnął się i zerknął kątem oka na Imperiusa. Nic już więcej nie powiedział.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 22, 2019 10:42 pm
Usłyszał w scouterze potwierdzenie otrzymanych zadań. Dobrze. Im ich więcej tym weselej. Lepiej dla Niego i dla Nich w tym samym momencie. Oczywiście kim się okaże reszta tego nie wie. Jeśli będą sami to zawsze może ich przygarnąć, jeśli to będą wrodzy zwiadowcy to może będzie musiał się ich pozbyć. Tego to nie wie. Dopiero się okaże kim, są Ci nowi i co z Nimi będzie w stanie zrobić. Może okażą się przydatni. Oby. Z resztą aktualnie i tak nie wie co powinien zrobić innego. Może się udać na inne planety i działać dalej, ale kto wie co jest na tej. Czy jest silne zagrożenie? Inni saiyanie? Potwory? A może coś jeszcze innego i gorszego. Tego nie wie. Na razie zajmie się jedną planetką, potem się zobaczy. Może wróci na inne planety, albo do zaświatów, by coś tam zdziałać. Warte przemyślenia. Niestety aktualnie jest stanowczo za słaby, przy okazji przypomniał Sobie, że rasa Akuma czyli demonów posiada telekinezę. Przydałoby mu się coś takiego. Ah te demony. Raz to one rządzą Makaioshinami. A raz źli bogowie rządzą Akumą. Aktualnie jest pół na pół z tego co się orientował. Gdy usłyszał pstryknięcie palcami to od razu się popatrzył w stronę kompana, gdzie też pojawiła się kula jasnowidzenia. Widział jak legendarny siedzi na głowie psa, a robaczki dalej spijały krew z tego truchła, a sam saiyan jadł mięso, krzywił się przy każdym gryzie. Gdy usłyszał słowa Fu, że jest słodki oraz siedzi i je Sobie mięsko, oraz to, by go zostawić jeszcze na jakiś czas to się roześmiał.
- Zobacz, jak Mu smakuje.
Dodał z wrednym uśmieszkiem, po czym sama kula zniknęła. Widział jak jego towarzysz rozgląda się po miejscu. Ruiny jak to ruiny. Rozwalone w cholerę. Idealne miejsce dla takich jak Oni nie ma co. Oczywiście Imperius miał kiedyś nadzieję, że jego planety będą posiadały wielkie metropolie za miasta, a megalopolis za stolice. A do tego mieszkańcy będą jego wiernymi poddanymi i wyznawcami. Idealnie. Ale to kiedyś, kiedyś. Słyszał słowa młodzieńca na temat planety, i że pasowałoby ją przywrócić do dawnej świetności. Niby racja, ale nie do końca. Dodał, że na Namek są smocze kule. No tak. One mogą wiele dokonać bo spełniają życzenia. Dodatkowe słowa na temat jaskiniowców olał, bo On i tak zawsze może wrócić do Królestwa Makaioshinów. Gorzej z ogoniastymi. Z jednej strony niegłupie, a z drugiej był to lekko idiotyczny pomysł.
- Pamiętaj, że Nameczanie na to nie pozwolą, a pewnie są silniejsi nawet od Naszych saiyan. Na razie. Do tego nawet jak odnowimy planetę to powinni saiyanie się odrodzić, a nie jestem pewien jak silni byli. Zastrzyk wyznawców i sług byłby użyteczny. Z resztą powinni być wdzięczni, że ich wskrzesiliśmy, ale czy będą służyć? A samego miasta też nie warto mieć, bez podanych.
Mówił trochę do Fu i trochę do Samego Siebie, narzekając na to wszystko.
- Niby parę pomysłów mam, i przydałoby się dogadać z Saichōrō, by odblokował Mi i Tobie potencjał. Tylko pewnie się nie zgodzi. Tym bardziej, że chyba czyta w myślach. Chyba, że byśmy jego rasie pomogli, a wcześniej, by Nam to obiecał. Co o tym sądzisz? Dodatkowo może kule, by się zgarnęło w słusznej sprawie.
Zaśmiał się z tego, a co ciekawe faktycznie w tym co mówił było trochę racji. Raczej wskrzeszenie niewinnych i odnowa ich planety to słuszna sprawa. Miał wiele pomysłów, ale przez to nie wiedział co będzie dobre. Z resztą sam odblokowany potencjał to byłoby wiele. Saichōrō nie odblokuje go złym osobom, ale Nihilius nie był zły. Nie do końca. Był i taki, i taki. Osobiście uważał, że jako Bóg jest ponad złem i ponad dobrem. Tylko czy to starczy? Tego nie wie. Ale podróż na Namek brzmiał dosyć dobrze, głównie właśnie dla Nameczańskich kul i odblokowania potencjału. Były jeszcze ziemskie. Z resztą może też okłamać ich i zrobić, że saiyanie ich zaatakowali, a On ich powstrzymał. Taki blef. Ale czy Guru nie będzie widział jego myśli? Właśnie. Ciężka spraw, ale pewnie prędzej czy później na coś wpadnie. Zawsze wpada. A przydałoby się coś zrobić. Jeśli odnowiłby Sadalę, a saiyanie, by byli wdzięczni i wyznawali go jak Boga, skoro ich wskrzesił i zgodzili się do Niego dołączyć, to zyskałby całą planetę i ogromną, potężną i wierną armię. Gorzej jak będą niewdzięczni. Musi się więcej dowiedzieć.
- Jeśli chcesz to możemy ruszać, tylko gorzej będzie porozumieć Mi się z małpkami przez scoutery. Rozumiem, że wspomniałeś o Namek, bo chcesz się tam udać. Jakieś życzonko Ciebie interesuje? Jedno na Sadala, drugie dla Ciebie i trzecie dla Mnie?
Pokazał ząbki i zapytał. W końcu były trzy życzenia, a nie był chciwy i z towarzyszem się podzieli jeśli kulki ogarną.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Kwi 24, 2019 8:49 pm
MG

Fu uśmiechnął się zadziornie. Kątem oka spojrzał na Nihiliusa, po czym zaczął się śmiać w sposób taki, jakby właśnie wpadł na super demoniczny plan. Gdy w końcu przestał, trzymając dłoń na klatce, by się uspokoić, stanął twarzą do Nihiliusa i położył dłoń na jego ramieniu.
- Po prostu weź jednego ze swoich Saiyan i każ mu zaatakować Nameczan. Przedstawisz się jako łowca Saiyan i go pokonasz. On się podłoży, ma się rozumieć. Saichoro będzie wdzięczny i w ten sposób zyskasz to, co chcesz. A jak się sprawa rypnie, to ich zagadasz na śmierć. - skończył, puszczając oczko i uśmiechnął się szeroko, a jego kły aż raziły swą bielą.
- Ja? Cóż ja takiego mogę chcieć od Smoczych Kul? - zapytał, nieco ironicznie. Nie zdradził swego planu. Co by to była za zabawa, jeśli wszystko miałoby zostać zdradzona od razu? No właśnie.
- No, to jak? Wołasz swoją małpkę? Od biedy ja mogę zagrać agresora, ale ja wyglądam zbyt podejrzanie. - uśmiechnął się, poprawiając palcem wskazującym swoje okulary, które osunęły się po nosie.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Sro Kwi 24, 2019 9:31 pm
Spokojnie czekał na słowa od Fu, gdy nagle ten się zaczął śmiać. Nie wiedział czemu i go to mało obchodziło, ale mimo wszystko czekał, aż ten skończy. Dopiero, gdy ten się uspokoił trzymając za klatkę piersiową to położył dłoń na jego ramieniu i wyjaśnił Swój genialny plan. Ten pomysł był tak zarąbisty, ze aż Imperius przewrócił oczami, gdy go wysłuchał. Saiyan ma zaatakować Nameczan. Przedstawić się jako łowca saiyan i go pokonać, by Guru był wdzięczny, a jak się sprawa rypnie to ich zagada na śmierć. Widząc jego uśmiech sam się uśmiechnął powstrzymując się od śmiechu. Na razie dał mu dalej kontynuować to co chciał. Jak zwykle nic nie powiedział odnośnie kul. Co go wcale nie zdziwiło, więc wzruszył ramionami. I zapytał na koniec czy woła swoją małpkę, a od biedy może grać agresora, ale wygląda zbyt podejrzanie. Postanowił, że najpierw odpowie odnośnie tego jakże zajebistego planu i doda coś od Siebie.
- Idziemy po najniższej linii oporu. To był jeden z wielu pomysłów i wybrałeś ten najprostszy. Można tak spróbować, ale po pierwsze wątpię, by uznali Shinjina za łowcę małp chyba, że się przebiorę. Niby mam wygląd iście demoniczny, ale uszy i skóra, postawa i tym podobne rzeczy Mnie zdradzają.
Pokazał Mu jak wygląda w pełni, chociaż wiadomo, że to był bardziej żart.
- Po drugie, chcę mieć Nameczan u Siebie, więc jak się dowiedzą, że ich oszukałem to będzie z tym ciężej. Tym bardziej, że Guru czyta w myślach nie? Telepatia te sprawy. A pamiętajmy, że chcę uwolnić potencjał, więc będzie ciężko to uniknąć. Chyba, że masz coś odnośnie Jego zdolności, jakieś hokus pokus te sprawy.
Zrobił ruch dłońmi jakby czarował i puścił mu oczko
- Jesteśmy aktorami, więc jeśli się przebierzesz to nie będziesz podejrzany. Nie bardziej ode Mnie i będzie to bardziej możliwe do uwierzenia, że atakuje ich nieznany ktoś, niż małpa.
Nie miał pojęcia czy kumał o co chodzi, chociaż pewnie rozumiał co mu przekazał Imperius. Tym bardziej, że plan Fu parę wad jakim było wykorzystanie małp, czy też czytanie w myślach
- W skrócie zrób coś, by nie przeczytał Mi myśli podczas uwalniania potencjału, oraz zamiast saiyan zróbmy to We dwójkę. Powinno być prościej. Z resztą czy widziałeś kiedykolwiek saiyana aktora? A właśnie. Tylko Mnie nie zabij przypadkowo lub specjalnie, bo nie śpieszno Mi do zaświatów.
Dodał pół żartem, a pół serio. Nigdy nie wiadomo jak z tym bywa i może się zapomnieć i "przypadkowo" wysłać go na tamten świat, co wolałby uniknąć.
- Chyba, że masz jeszcze inny plan, można też naprawdę im pomóc z jakimś problemem. Wtedy nie miałby raczej wyboru zrobić to co chcę o ile, by obiecał.
Powiedział na koniec. Ten plan Fu, był za prosty i miał zbyt wiele wad. Tym bardziej jeśli, by chciał mieć Nameczan po Swojej stronie i, by mu Grubas uwolnił potencjał. Musi Sobie jakoś radzić a, że nie był do końca zły, to nie powinien Mu odmówić. W końcu chce wprowadzić ład i porządek we Wszechświecie, a do tego przekonać Ogórki, by do Niego dołączyli. Ale to z czasem.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 29, 2019 3:56 pm
MG

Fu uśmiechał się wrednie.
- Najprostsze plany są często najlepsze. Twój problem, jak i wielu innych jest taki, że za bardzo wszystko analizujesz. Czasami improwizacja daje najlepsze efekty. Ale co mi tam, to nie ja zamierzam się bawić w pchli cyrk, więc utrudnijmy sobie pracę i wymyślmy inny plan! - powiedział głośno, gestykulując rękami. Świetnie się bawił, a takie utarczki słowne tylko dodawały mu wiatru w skrzydła.
- Możemy naklepać złych Nameczan i tym samym podlizać się Najstarszemu. Tylko problem jest taki, że twoi Saiyanie mogą sobie nie poradzić. Tylko Shalotto ma potencjał, ale w porównaniu z Brolym, czy nawet słabszym Cumberem, nie robi szału. - tu urwał, skubiąc się po brodzie, aż nagle wpadł na świetny plan. Wyszczerzył zębiska, a ich biel oślepiła Nihiliusa.
- Wiem! Zrobimy z nich Super Saiyan! - powiedział głośno, uderzając pięścią w otwartą dłoń. Uśmiech jego był tak szeroki, jak wtedy, kiedy obserwował szalejącego Broly'ego.
- Potem polecimy na Namek i pozbędziemy się wrogów Najstarszego. Innej opcji nie widzę, no, oczywiście poza prostym planem, który byłby o wiele fajniejszy w egzekucji. No trudno. - przewrócił oczami, ciągle uważając, że jego pierwszy plan był idealny. Głównie dla niego, bo nie musiałby nic robić. Siedziałby sobie i oglądałby dobry kabaret.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Kwi 29, 2019 5:23 pm
Spokojnie słuchał Sobie tego co miał do powiedzenia okularnik. Nigdzie mu się nie śpieszyło, a Jego kompanowi raczej też nie. Chociaż cholera go wie. Może się mylił. Cholera wie tego chomika. Raz jest tu. Raz tutaj. A za chwilę tutaj! Nie da się za nim nadążyć. Po za tym nie wiadomo co jeszcze odwali, a ma własną, nieznaną agendę. Pytanie tylko czy to mu zaszkodzi czy niezbyt. Czy jest wykorzystywany przez okularnika, czy serio ten nie ma wobec niego żadnych niecnych zamiarów. Niby go nie zabił, ale może mu być do czegoś potrzebna, a jak skończy to cyk i nie ma główki. Dlatego też uczył się wielu technik i potrzebował jeszcze paru jak coś w stylu leczenia, zwiększenia możliwości Swojego ciała, czy też telekineza i telepatia. O tych mocach również słyszał i są pochodne. Pamiętajmy, że Guru czyta w myślach. Będzie musiał się z nim zgadać. Kto wie. Może go nauczy tego? Szczerze powątpiewał, ale kto tam wie. Może ich pomoc będzie taka, że nie będzie miał wyboru i będzie musiał się jakoś odwdzięczyć. Co jak co, ale ogórki nie oszukują, tym bardziej na umowach. Słuchał dalej z uwagą oczywiście mówił, że często najprostsze plany, są najlepsze. Dodał też, że jego problemem jest to, że zbytnio analizuje, a czasem improwizacja jest najlepsza. Ale zważywszy na to, że najwidoczniej ma wyrąbane bo nie zamierza się bawić to mogą wymyślić coś lepszego. Cóż, trochę się z nim zgadzał, ale jednak najprostszy plan jest dobry tylko w niektórych sytuacjach i ma mniejsze możliwości, a improwizacja jest zawsze dobra jeśli trzeba zrobić coś na teraz i liczy się, że zadziała. W sumie to bardzo w naturze Fu. Zaczął mocno i szybko gestykulować rękoma tak jakby miał zespół nadpobudliwości psychoruchowej co w sumie nie było zapewne, wcale takie dalekie od prawdy. Mogli w skrócie naklepać złym ogórkom i tym samym zyskać wdzięczność Super Kami Guru. Niestety jego małpy dostałyby oklep. Shalotto ma potencjał, ale to tyle. Skoro nawet młodzieniec to przyznał, to oznaczało, że musi bardziej na Niego patrzeć. W końcu tak błysnął zębiskami, że Imperius przez chwilę myślał, że stracił wzrok. Powiedział, że mogą zrobić z nich super saiyan. Pokiwał głową, że się zgadza i w sumie myślał od tym od prawie samego początku jak widział co odwalił jego towarzysz.
- Wpadliśmy na ten sam pomysł. Mimo wszystko jednak nie znasz żadnego takiego zaklęcia. Szkoda.
Stwierdził, ale dalej go słuchał. Po uśmiechu widział, że był z Siebie dumny, chociaż to było dosyć oczywiste, że skoro taka przemiana jest możliwa to trzeba im dać okazję. W reszcie potwierdził, że potem polecą na Namek, co jest głupie bo nie muszą lecieć. Pozbędą się wrogów i tyle. Dodał też, że tamten plan był fajniejszy.
- Chyba dla Ciebie.
Stwierdził sarkastycznie.
- Po co lecieć? Otworzysz portal i reszta przejdzie. Łatwiej i szybciej. Po co tracić czas na lot?
Chyba okularnik wiedział, że zaoszczędzą dzięki temu na czasie. Oby. To jest dobre dla Obojga, więc niech się nie broni głupio, a jak nie to On ich przeniesie. Będzie trochę osłabiony, ale szybko energia mu się odnowi. I tak ich jest dosyć mało raczej. Ale lepiej, by po prostu Fu był w stanie otworzyć głupi portal. Przecież to takie proste i dobre!
- Podobno to ja dużo gadam. Widzę, że uczysz się od najlepszego.
Uśmiechnął się wrednie i trącał go łokciem.
- Wiesz co? Tamten poprzedni pomysł, nie był taki zły. Może się do niego przekonam.
I zanim jego kompan cokolwiek zdążył skomentować czy się ucieszyć to się zaśmiał i dodał.
- Żartowałem. Ten plan jest lepszy. Zrealizujmy go. Pozostają tylko trzy pytania.
Mówił chodząc Sobie w tą i we w tą.
- Pierwsze. Jak pomóc im się przemienić. Wiem, że coś z emocjami. Drugie, czy Guru się zgodzi na taką zapłatę, a nie uzna, że jesteśmy źli. Trzecie. Czy saiyanie wtedy będą wystarczająco silni?
Niestety nie miał pojęcia. Co do pierwszego to wiedział, że emocje, są ważne, co do drugiego raczej Nameczanin nie ma powodu, by się nie zgadzać, a co do trzeciego to nie miał niestety pojęcia.
- Możliwe, że niedługo dołączą następni. Powinni być w stanie coś dokonać na tych słabszych. Jaka jest średnia siła złych nameczan oraz ich najpotężniejszego wojownika czy przywódcy?
Zapytał pod koniec kolejne pytanie, które mu niedawno wpadło do głowy.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Kwi 30, 2019 9:26 am
MG

- Lecieć, w sensie, że się tam udać. Serio, Nihilius, jesteś stary jak świat. Zaczerpnij trochę slangu. - Fu uśmiechnął się zadziornie, po czym klepnął mocno Imperiusa w ramię.
Na zaczepkę o gadaniu, Fu tylko machnął zbywająco ręką, po czym się zaśmiał. Możliwe, że nadmierne mówienie Nihiliusa udzielało się Fu. Nie można było tego wykluczyć.
- Jak to jak im pomóc? Musimy na nich jakoś wpłynąć. Zagrozić, przypomnieć coś... Kiedyś słyszałem, że podczas przemiany w Super Sayanina swędzą plecy, ale to musiał wymyślić jakiś zmęczony starzec, bo to super głupie. - wzruszył ramionami, po czym zaczął drapać się po głowie i dumać nad odpowiednim sposobem. Przez dłuższą chwilę nic nie przychodziło mu do głowy, więc w końcu się poddał i opuścił bezradnie ramiona.
- Nie wiem. Nakłonimy ich jakoś do rozbudzenia w sobie gniewu. - porzucił jeden temat i przeszedł od razu do drugiego, niezbyt płynnie, ale jednak. Wyjął kryształową kulę, a na niej pokazała się planeta Namek. Zaraz obraz przemienił się z widoku planety na widok wioski, w której ochoczo pracowali Nameczanie. Po krótkiej chwili, na ekranie magicznej kuli ukazał się Najstarszy. Był ogromny, stary i pomarszczony i siedział na dużym fotelu. Wyglądał na zmęczonego.

Spoiler:

- Oto on. Wiesz... Żal mi go. Widać, że jest zmęczony życiem. Wyczuwam od niego słabnącą energię. Pewnie nie zostało mu już wiele czasu... - Fu zmarszczył swoje brwi. Z nicponia przeobraził się w osobę pełną współczucia. Nie wiadomo tylko, czy było to szczere, czy tylko grał przed Nihiliusem.
Po krótkiej chwili, kryształowa kula pokazała obóz wrogich Nameczan. Nie było ich wielu, ale ci, którzy się pokazali, byli mocniejsi od Saiyan Nihiliusa.
- Tak myślałem. Przemiana w Super Saiyanina powinna wyrównać szanse albo nawet przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Shalotto mógłby dać radę bez transformacji, ale zostałby pokonany przez ich liczebność. Nie wiadomo, czy jest ktoś silniejszy od nich. Nie wyczuwam go, wiec albo nie istnieje, albo jest mistrzem we władaniu Ki i się ukrywa. - po skroni Fu spłynęła kropla potu.
Sponsored content

Zniszczone miasto - Page 5 Empty Re: Zniszczone miasto

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach