Go down
Shien
Shien
Liczba postów : 34

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Czw Mar 09, 2017 9:34 pm
Z uśmiechem na ustach patrzył jak przeciwnik spada. Trwało to dłuższą chwilę a później przeniósł wzrok na swój pancerz. Uśmiech zniknął ustępując miejsca obrzydzeniu. Trudno było mu zignorować taką "pamiątkę" po walce. Miejmy nadzieję, że truposz się nie podniesie.
Skurwiel
Wielokrotnie musiał już pozbywać się z siebie krwi czy pyłu ale mózg? Pierwszy raz coś takiego się stało. Później spojrzał na swoją ranę i próbując ignorować ból, choć było to dosyć trudne, udał się do bazy. Był ranny, prowadzenie walki byłoby dosyć ryzykowne. Dodatkowo był sam. Lepiej niech zajmie się tymi stworami jakiś dobrze wyszkolony oddział. On zaś dostał rozkaz by jak najszybciej pojawić się w bazie. Jest żołnierzem i musi słuchać rozkazów.

/zt do koszar
avatar
Gość
Gość

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Pią Mar 10, 2017 9:15 pm
Właściciel jaskrawej czapki wyszedł spod odkrytego włazu z psem w rękach. Nie był wcale świadomy co działo się na powierzchni podczas gdy on był w podziemiach. Kapr powinien być tuż za nim, a więc zapewne również się pojawi w niedługim czasie. Jasne że opóźnienie mogło wystąpić, w końcu jego towarzysz niósł trupa. A więc chcąc na niego zaczekać kapelusznik usiadł sobie gdzieś obok cały czas otwartego włazu trzymając na kolanach psa. Położył się na ziemi przyglądając się zwierzęciu. Fajnie by było takiego mieć. Nie miał jakiejś szczególnej słabości do zwierząt, ale ten żółty malec naprawdę mu się spodobał. Uśmiechnął się głaszcząc go swą wielką łapą. Ziewnął przeciągle. Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł. Przecież może go przygarnąć! Taki psiak to klawa sprawa. Jakby go wytresować to możnaby go do różnych celów wykorzystać. Na przykład do tropienia ofiar. Albo treningów. Trzeba by tylko mieć na niego pomysł.
-Cóż, jakbym miał sobie ciebie wziąć... To musisz mieć imię. Co ty na Funke? Brzmi całkiem dobrze co?
Cóż, to imię pasowało do tego zwierzaka, tak mu się przynajmniej zdawało. Miał nadzieję że jemu też się spodoba.
avatar
Gość
Gość

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Mar 13, 2017 5:41 pm
MG


Honoberuto wyszedł na powierzchnie będąc jeszcze nieznacznie ubrudzonym od kurzu i różnej maści brudu, nawet pajęczyna na ramieniu się by znalazła. Piesek natomiast radośnie merdał ogonkiem jakby cieszył się, że wszyscy (prawie wszyscy) są cali i zdrowi, zapewne również miał dość tych podziemi i tego, że oboje jego towarzyszy się tam znajdowali. Jednakże Honoberuto chciał przygarnąć zwierzę, nadał mu nawet imię, kiedy je wypowiedział pies szczeknął dwa razy poważnie i przestał ruszać ogonem, chyba mu się nie podobało. Po chwili wyszedł ryboczłek Kapr niosąc trupa na ramieniu, chyba nie miał tyle siły co nasza jaszczurka, szybko więc wyszedł z pytaniem:
- Właściwie, czemu to ja muszę go nieść? - Czas nieco gonił, chyba wszyscy mają ochotę na to by zakończyć tą misję i jak najszybciej runąć na łożu, aby odpocząć. Nie zaszkodziłby również prysznic.
___

Możesz zrobić z/t jak chcesz i odpisać od razu https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t133-glowne-wejscie
avatar
Gość
Gość

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Pon Mar 13, 2017 6:18 pm
Piesek słysząc swoje nowe imię chyba nie był zbyt zadowolony. Przestał merdać ogonem i zaszczekał już nie tak radośnie jak wcześniej. Czyżby mu się nie podobało?
-Daj spokój, Funke. Co, za męsko i za groźnie? Dobra, prywatnie może być nawet Funczuś, czy nawet Funczunio. Ale wiesz, jak powiem komuś że mój pies nazywa się Funke, to cali zesztywnieją, takie to zrobi na nich wrażenie.
Zaraz potem odwrócił swą uwagę od Funczunia i spojrzał na wychodzącego z dziury Kapra niosącego na ramieniu Baldiego. Miał do kapelusznika jakieś dziwne pretensje i zadał mu głupie pytanie.
-Jak to czemu? Bo ci kazałem, a ty nie masz powodów do marudzenia. Poza tym Funke nie potrafi latać, a ciebie by pożarł.
Tutaj słowo "Funke" wypowiedział takim tonem, jakby mówił raczej "Postrach wszystkich stworzeń, bestia rodem z odmętów piekielnych, nielitościwe bóstwo zniszczenia i bólu". O, teraz z pewnością Kaprowi łuski na głowie staną dęba, nie ma opcji żeby było inaczej. Żeby nie tracić dłużej czasu, zabójca powstał odkładając Funkego na ziemię.
-Musimy jeszcze zakryć wejście, tak mi powiedzieli. Zrobię to i lecimy.
Najpierw podszedł do włazu i go zamknął. Kłódka już była zniszczona, ale zabezpieczeniem będzie to, co wcześniej przysłaniało wejście: Przewalona ściana. Tak jak zawłazowaną dziurę odkrył, tak teraz ją zakryje. Podszedł do krańca ściany i w podobny sposób ją podniósł, eksponując przy tym iście imponującą muskulaturę, po czym przewalił na drugą stronę przykrywając wejście. Pies oraz Kapr oczywiście się odsunęli. Misja wypełniona. Można wracać do domu. Nie chciało mu się już nic gadać, bo nieco martwił się tym co oznaczać będzie ta cała kara, która miała go spotkać za wyłączenie skautera. Milcząc podniósł psa na ręce, uniósł się w górę i zaczął lecieć tam, skąd przybył: do bazy.

z/t
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Sty 20, 2019 1:24 pm
Krwistooki zanim przeszedł przez portal to jeszcze widział dwie startujące kapsuły. Najwidoczniej saiyanie się posłuchali i polecieli zgodnie z rozkazem. W sumie miał w pędzlu to czy im się uda czy nie. Z resztą byli tacy słabi, że pewnie i tak im nie wyjdzie. Może się mylić oczywiście, ale spodziewał się, że raczej będzie z nimi tak Sobie i wiele nie dadzą rady zrobić. Jednym słowem na Sadali zgarnęli w sumie trzech saiyan z których chyba tylko jeden będzie przydatny. Westchnął. Średnio. Liczył, że wykorzystają Cumbera do podboju planet, a sami się udadzą na No osobno. Ciekawe który plan będzie lepszy. Ten Fu, czy może plan Nihiliusa okazałby się lepszy. Tego się nie dowiedzą. Jego towarzysz chciał iść na łatwiznę, ale to nie oznacza, że to będzie lepsze. Wreszcie przeszli przez portal, to był na razie koniec jego przygody na Sadali.

Tym razem czas na pobojowisko. Bowiem, gdy tylko położył Swoją Boską stopę na tym terytorium to widział masę śmierci i rozwalonych rzeczy. Istne cmentarzysko. Aż zrobił głęboki wdech. Osobiście miał wyrąbane i w sumie niewiele go to obchodziło. Czy inne rasy interesują się losem robactwo? Powątpiewał w to. Więc nic nie czuł, że jakieś istoty które nie były jego wyznawcami czy sługami umarły. Miał to w sumie gdzieś. Ale dla Cumbera i Shalotto musi jednak odgrywać pewną rolę. Nic nie odpowiedział na to co mówił Fu, ale też nie powiedział, że ten się myli. Bardziej to było ciche potwierdzenie, ale to raczej odkryje tylko jego towarzysz. Po tym wdechu przynajmniej powinien się domyślić, że Nihiliusowi te tereny odpowiadają. Zrobić dokładnie to samo co Cold zrobił tutaj. Imperius tylko krótko odrzekł.
- I tak jestem za wywołaniem wojny domowej. Cumber mógłby dokonać znacznie więcej, tworząc królestwo saiyan i podbijając inne planety. Tam by lśni. Chociaż i tak pewnie nikt tego nie dostrzega. Na tej planecie zamiast wsparcia Cumbera, powinniśmy kombinować i wywołać wojnę domową lub walkę o władzę, a zgaduje, że planujesz zrobić jedną wielką masakrę przy pomocy naszego legendarnego towarzysza.
Tutaj spojrzał się na saiyana, któremu pewnie i tak było obojętne to co robił. Westchnął. Takie plany, a jednak dziwnym trafem jego kompan uparł się, by użyć właśnie jego. Dziwne. No trudno. Jego sprawa. I tak jest tylko przy okazji, bo powątpiewa, że wiele dokona. Nie z tym co ma. Mimo to przyda się robić jakieś podwaliny pod przyszłe Imperium oraz Religię. Sam Shalotto za to schylił się i znowu coś wspomniał o Anticalu. Nie wiedział co to za typek i niewiele go to obchodziło. Mimo to wyglądało to tak jakby się tym przejmował.
- Kim był ten cały Antical? I czy coś od Niego chcesz? Może pewna osoba potrafiłaby go zlokalizować.
Tutaj spojrzał się na Swojego kompana z wrednym uśmieszkiem specjalnie dodając mu możliwie więcej pracy za to, że go tak wcześniej zostawił.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Sty 20, 2019 7:19 pm
MG

Fu spojrzał na Nihiliusa, który mówił coś o wywołaniu masakry. Uśmiechnął się tylko i pokręcił głową przecząco. Czy jednak taki był jego prawdziwy plan? Cumber jak zwykle sprawiał wrażenie, że nic go nie obchodzi. Zaciekawiony czymś, skierował głowę w kierunku przeciwnym do tego, z którego tu przybyli.

Shalotto spojrzał przez ramię na Imperiusa. Westchnął cicho, luzując zaciśniętą ze złości pięść.
- To Saiyanin. Gdyby nie on, na Sadali wciąż byłby spokój. Widziałeś to pobojowisko... To wszystko jego wina. I moja, jeśli się dobrze zastanowić... - spojrzał na kawałki pancerza. Czuł się dokładnie tak samo - rozdarty, ale wewnętrznie.

- Ktoś się zbliża! - powiedział szybko Cumber.
- Świetnie. - wyszeptał Fu, zasłaniając swoją twarz dłonią, jakby dumał nad swoim wielkim masterplanem.
Na niebie pojawiły się dwie postacie. wyglądali podobnie do siebie, różnili się jedynie kolorem skóry i wersją pancerza. Wylądowali kilkanaście metrów od Imperiusa i reszty.
Stanęli pewnie na ziemi, rzucając zimne spojrzenia nieproszonym gościom.
- Jak się tu dostaliście? Nasze radary nie zarejestrowały żadnego pojazdu kosmicznego! - powiedział pierwszy, o czerwonych, krwistych oczach. Jego kolega póki co stał w ciszy.
- Oh, zostaliśmy wrzuceni w portal prowadzący tutaj! Wielki, zły czarnoksiężnik Babidi nas tutaj zesłał, żebyśmy zginęli z ręki Lorda Freezera! Oh, my nieszczęśni! - padł na kolana, załamany. Mówił takim głosem, jakby żałował, że się tutaj pojawił, jakby zaraz miał stracić swoje życie. Zwyczajnie w świecie grał. Beznadziejnie oczywiście, ale przybyli żołnierze na pewno nie znali się na aktorstwie bardziej niż on. Cumber i Shalotto patrzyli na Fu jak na błazna, ale nie powiedzieli ani słowa. 
- Babidi...? Yyy, to znaczy... Miał rację! Nikt bezkarnie nie przekrada się między naszymi zabezpieczeniami! - krzyknął, wskazując ręką na Fu i resztę.
- Chcielibyśmy dołączyć do armii Lorda Freezera, żebyśmy mogli pokonać Babidiego! Wiemy o nim takie rzeczy, o których Lord Freezer na pewno chciałby się dowiedzieć! Nie zabijajcie nas...! - Fu dalej odgrywał swoją rolę, wstając na nogi i zasłaniając twarz rękami. Kątem oka zerknął na Nihiliusa i puścił do niego oczko, szczerząc swoje zęby.
- Zapomnij! - w dłoni żołnierza pojawiła się energetyczna kula. Już miała zostać wystrzelona, kiedy drugi żołnierz powstrzymał tego pierwszego.
- Orlen... To może być nasza szansa. Pomyśl co możemy zyskać, gdy ich informacje okażą się prawdziwe. Może nawet otrzymamy własną drużynę! - mówił dość cicho, ale pojedyncze słowa były słyszalne przez pozostałe osoby.
- Appule... chyba nie myślisz...? - zapytał, wymieniając się spojrzeniami ze swoim kolegą. Opuścił rękę po chwili ciszy i skinął głową porozumiewawczo.
- Poczekajcie chwilę, musimy porozmawiać. - krzyknął, odwracając się do Appule. Zaczęli o czymś dyskutować i najpewniej fantazjować, bo co chwile słychać było głosy zachwytu.

Spoiler:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Nie Sty 20, 2019 8:16 pm
Patrzył się na Swojego kompana i podobno jego plan był inny. Przynajmniej tak twierdził. Ale w takim razie po cholerę mu ktoś tak potężny jak legendarny. Który oczywiście miał w dupie wszystko i wszystkich. Z resztą Imperius nie był inny. On miał również ich wszystkich w pędzlu. W końcu też Shalotto mu coś powiedział. Że ta całą masakra to niby sprawka jakiegoś tam Anticala. W sumie imię ma niczym Ant. Każdy wie co ono oznacza. I tak Nihilius aktualnie był słabszy od prawie każdego. Tak to jest jak dopiero stawiasz kroczki i jeszcze niewiele w Swoim Boskim życiu dokonałeś. W końcu Cumber powiedział, że ktoś się zbliża. Uznał, że to najlepsza pora i wyciągnął czarną maskę, zakrył najpierw Swoją twarz do nosa, zostawiając miejsce na oczy, potem nałożył kaptur i na koniec założył maskę. Na razie nie chciał być zbyt łatwo rozpoznawalny, tym bardziej jeśli ma działać z cienia. Fu raczej to się podobało. Cholera wie, co ten śmieszek planował. Był na tyle szalony, że trudno odgadnąć jego zamiary. Od razu, gdy wszystko zrobił i ukrył Swoją tożsamość to zjawili się dwaj dziwni kolorowi. Jakaś to była rasa, ale była na tyle mało znacząca, że nawet nie pamiętał jak się zwali. Od razu zaczęli od pytania jak się tutaj znaleźli. Chyba nie wiedzieli co to jest technika. Niby tacy rozwinięci technologicznie, a nie wiedzą co to portale. Słabo. Ale to co zaczął mówić Fu, to go nieźle zaskoczyło. Padł na kolana i zaczął udawać największego tchórza po tej stronie planety. Szkoda, że dla Nihiliusa to było bardzo sztuczne. Może dlatego, że go znał. Znowu wspomniał coś o czarnoksiężniku. Że mają jakieś informacje na jego temat. W sumie nawet miał pewien pomysł, by powiedzieć, że jest jego uczniem, ale go zdradził, chociaż... W sumie nie jest to takie głupie. Tylko coś tam zaczął gadać o Lordzie Freezerze. Ten gad to co najwyżej może mu ogon czyścić. Może był silniejszy, ale tylko na razie. Zawsze może uciec na inną planetę jeśli tylko będzie chciał. To nie jest żaden problem. Nawet malutki problemik to nie jest. Mimo to dał Fu grać, a sam się w ogóle nie odzywał. Tam ty żołnierz raczej i tak nie ogarniał co się dzieje, a jego towarzysz dalej grał. Nawet szło mu to nieźle. Ale sztucznie. Przynajmniej w jego mniemaniu. Ale to co dalej gadał to już uznawał za majaczenie chorego gościa. Dołączyć do tego słabeusza? Do tego jaszczura? Nihilius Imperius nie służy nikomu! To do niego się dołącza! Mimo to dalej nic się nie odzywał i patrzył na tę błazenadę. Nie zamierzał grać według jego planu. Z resztą i tak nie będzie ciągle na tej planecie. Po za tym nie wiedział w sumie czy faktycznie to będzie dobry plan. Nagle służyć, a potem zdradzić? Nie rozumiał o co mu chodziło. Ciekawiło go to, ale coś czuł, że to kiepski plan. Miał nadzieję, że się mylił. Nagle pojawiła się kula u jednego. Już miał zamiar się przenieść za ich plecy i ich zdjąć, gdy nagle tamten drugi go zatrzymał. Poznał ich imiona które i tak pewnie zapomni. Orlen i Appule. Potem poszli gdzieś dalej i zaczęli rozmawiać między Sobą oraz chichotać niczym małe dziewczynki. Postanowił, że to idealna okazja i schylił się do klęczącego i błagającego o życie towarzysza niedoli, by następnie wyszeptać mu do ucha.
- Co sądzisz, bym udawał, że jestem uczniem Babidiego który go zdradził? Albo nawet lepiej. Obaj możemy udawać uczniów Babidiego, tym bardziej, że znasz się na magii. Sądzę, że to będzie bardzo przekonujące. Tylko wtedy musiałbyś mnie czegoś na szybko nauczyć najlepiej, a jak nie to coś by się wymyśliło. Co o tym sądzisz?
Zapytał z ciekawości mówiąc wszystko bardzo cicho. Sądził, że to dobry plan i prędzej innych przekonają, że faktycznie coś wiedzą, oraz to, że mogą być przydatni dla nich. Chociaż nie zamierzał robić tego co jego sojusznik. Przynajmniej jeśli to nie było konieczne.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Wto Sty 22, 2019 5:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Wto Sty 22, 2019 11:58 am
MG

Fu, będąc totalnie rozbawionym i zadowolonym z tego, co robił, ledwo powstrzymywał śmiech. Ukradkiem się chichrał, zakrywając twarz rękoma, by żołnierze Freezera nie mogli zobaczyć jego uniesionych ku górze kącików ust.
Gdy Nihilius do niego zagadał, ten zerknął na niego kątem oka, ciągle goszcząc na twarzy uśmiech, który desperacko starał się wykrzywić w grymas, ale po prostu nie mógł. Zbyt dobrze się bawił.
- Coś Ty! Od zawsze chciałem mieć taki wyczesany pancerz, jak tamci dwaj. Możesz udawać ucznia Babidiego, a jak będą chcieli zobaczyć magię, to pomachasz rękami, a ja coś wyczaruję. - znów zachichotał, dodając po chwili:
- Poza tym, czarowania nie nauczysz się w pięć sekund. I na pewno nie tutaj, przy nich. Złapią haczyk, to potem pomyślimy. - skinął głową do zakapturzonego Nihiliusa.

- Dobrze więc! Zabieramy was do bazy, ale musicie trochę poczekać, ponieważ Lorda Freezera obecnie nie ma na planecie. Niebawem przybędzie. Dostaniecie zbroje, żeby nie wywoływać zainteresowania u innych żołnierzy, ale pamiętajcie, że jeden podstępny ruch i nici z naszej umowy! - krzyknął Orlen, a Appule szturchnął go łokciem w bok, by za dużo nie powiedział. Ten zerknął na niego i lekko speszony pokiwał głową na zgodę.
- Za mną. - powiedział już spokojniej, odbijając się od powierzchni ziemi. Orlen miał lecieć z przodu, Appule za wszystkimi na końcu.

Po krótkim locie cała śmietanka towarzyska dotarła do koszar. Przepuszczono wszystkich, oznajmiając, że to najnowsi rekruci do armii. Niektórzy patrzyli podejrzliwie, zwłaszcza na Cumbera, który ciągle był wściekły i na Nihiliusa, który zakapturzony był jak ksiądz chodzący po kolędzie w śnieżycy.
Appule wskazał na jedną z szatni, gdzie znajdowały się szafy z pochowanymi zbrojami. Były rozciągliwe, więc każdy rozmiar pasował.
- Wrócimy za kilka minut. Przebierzcie się, a my powiadomimy Lorda Freezera przez scoutery. - rzekł Appule, zamykając drzwi za sobą. Zaraz wszyscy usłyszeli dźwięk zamykanego zamka. Zostali zamknięci na klucz w szatni. Jakby to miało ich w jakiś sposób uwięzić!
- No, chłopcy, przebieramy się! - powiedział Fu.
- Nie założę tego. - powiedział Cumber, a Fu spojrzał na niego gniewnie. Jego humor w sekundę się pogorszył.
- Jeśli tego nie zrobisz, to pożałujesz. Pamiętasz, co się stało ostatnim razem, kiedy mi się sprzeciwiłeś!? Nie zepsujesz mojego wielkiego planu! - zmarszczył swoje oczy i zacisnął zęby, unosząc dłoń na wysokość swojej głowy. Ułożenie palców wskazywało na to, że gotowy był do pstryknięcia nimi. Cumber skrzywił się lekko, po czym z wielką łaską sięgnął po nowe ubranie.

z/t
_____
Odpisz w koszarach.
Sponsored content

Zniszczone miasto - Page 3 Empty Re: Zniszczone miasto

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach