Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pią Wrz 30, 2022 2:05 pm
Sala Tronowa - Page 3 Miszczgry


Guts był coraz bardziej zdenerwowany. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Unikał ciosów Kakarotto, ale ten czasami trafiał, przecinając skórę Gutsa "muśnięciami". Wyglądało na to, że walka była wyrównana i przegranym miał być ten, który pierwszy się zmęczy. 
Odrzuciwszy jednak natarcie przy pomocy swoich specjalnych wybuchów, król Saiyan nie zamierzał tracić więcej czasu. Zmienił plan gry i poszedł krok dalej. Jeden stopień wyżej... Przyjął postać, która samym swoim wyglądem wzbudzała strach, szacunek i potęgę...

Spoiler:

Podmuch energii powstały w chwili transformacji rozbił jeszcze bardziej zniszczony już pałac. Nie przypominał już tego, czym kiedyś był. 
Kakarotto widząc nową wersję Gutsa, zamarł w bezruchu, jakby jego ciało odmówiło posłuszeństwa. Tak, jakby samo mu mówiło, żeby nie ruszał do walki, bo źle się to skończy. Był to bitewny instynkt, który posiadają mają jedynie wybitne jednostki.
Mimo zastygnięcia, Kakarotto uśmiechał się, ciesząc się tą walką. To był kolejny etap do przeskoczenia, kolejne granice do przejścia... Jeśli tylko przeżyje. 
Wybuch w tył głowy sprawił, że Saiyanin został odrzucony w przód i upadł na twarz, tracąc transformację w Super Saiyanina Trzeciego Stopnia. Wrócił do swojej podstawowej formy. Tył jego głowy był zakrwawiony, ale nie umarł. Kakarotto był bardzo ciężki do ubicia.
- Khe... Khe... P-poddaję się... - zaczął, a później kątem oka zerknął na ciągle przemienionego Gutsa. Nie miał żadnych szans, ale chciał, ten ostatni raz, wyrazić szacunek do lepszego wojownika od siebie.
- J-jesteś naprawdę wart bycia k-królem... D-dzięku... - i stracił przytomność w połowie słowa, zamykając swoje oczy. Mimo to, uśmiech nie znikał z jego twarzy... Co to w ogóle było? Na jakich falach nadawał mózg Kakarotto? Dziwna z niego istota...

Spoiler:
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pią Wrz 30, 2022 11:56 pm
Hm, Guts trochę przecenił wytrzymałość Kakarotto albo nie docenił swojej siły na czwartej formie Super Saiyanina. Bez znaczenia, ważne było to, że walka została zakończona. Marchewka leżała na ziemi na swojej bazowej formie. Nie miał nawet siły, by podtrzymać Super Saiyanina. Lecz wciąż żył. Jeszcze.
Flaczek podleciał do przegranego i uniósł stopę nad jego głowę. Zastanawiał się nad wykończeniem go i pewnie zrobiłby to od razu, gdyby ten nie wyraził szacunku wobec Gutsa w swój dziwny sposób. Zanim zdążył zdecydować co z nim zrobić, to z zamyślenia wybił go donośny krzyk. Odwracając się chłopak ujrzał dziesiątki Oozaru, każda gotowa do walki. Ich świecące na czerwono oczy tylko dodawały im efektu furii. Saiyański król warknął i zacisnął zęby, jednocześnie obnażając je jak dzika bestia. Zrezygnował z zabicia Kakarotto i zaczął iść w stronę armii Wielkich Małp. Jego prawa ręka zacisnęła się wokół rękojeści długiego miecza stworzonego z energii Ki, po czym wystrzelił w stronę przeciwników. Miał zamiar ciąć i wysadzać wszystko na swojej drodze, ale głównie celował w okolice szyi, ogonów, nadgarstków i pachwin. Jeśli jakikolwiek cios leciał w jego stronę, to spróbował go uniknąć i odciąć daną kończynę. Na zmianę z cięciami używał wybuchów, którymi miał zamiar rozwalić głowy swoich przeciwników. Zdawało się, że był w dzikim szale, jednak wciąż kontaktował ze światem, chociaż był bardzo blisko przekroczenia granicy. Jego głowa była kompletnie wypruta z jakiejkolwiek konkretnej myśli, poza jedną. Zabijać. Instynktowne, dzikie ruchy mieszały się z wyuczonymi technikami walki ostrzem i unikami. Poruszał się tak szybko jak mógł, starając się "przeskakiwać" od jednego przeciwnika do kolejnego. Czujne i równie szybkie oko mogło wypatrzyć, że czasami na Saiyańskim królu pojawiało się coś na wzór czarnego pancerza, jednak zaraz znikało. Może to tylko złudzenie optyczne spowodowane prędkością i rozbryzgującą wszędzie krwią? A może to właśnie ta forma, w której dawno temu Guts pokonał Saiyańską księżniczkę... Cóż, na to pytanie nie da się teraz odpowiedzieć. Jedno jednak można z całą pewnością stwierdzić. To będzie straszliwy dzień dla każdego mieszkańca tej planety. Obalenie obecnego króla i wojna domowa przeciwko prawdopodobnie najsilniejszej istocie na planecie spowoduje wielkie zniszczenie, ale także ogromne straty w ludności Saiyańskiej. Niektórzy mogliby wątpić, że po takim ciosie uda się tej rasie podnieść. A wszystko przez tę głupią, dawno zakończoną wojnę domową i wymuszenie na Flaczku takich a nie innych działań przez Tsufuli... Zaczekajcie, aż tylko skończy mordować własną rasę i zobaczy do czego to wszystko doprowadziło... Dziś planeta Vegeta spłynęła krwią.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Nie Paź 02, 2022 7:59 pm
Sala Tronowa - Page 3 Miszczgry


Zaczęło się... Guts wystartował, nie zamierzając oszczędzać nikogo. W swojej obecnej formie był zbyt potężny. Przemykał między Saiyaninami, wbijając się w nich jak nóż w masło. Nie napotkał żadnego problemu na swojej drodze. Gniewne ryki Oozaru mieszały się z rykami bólu, ale jedne i drugie były tak samo przerażające.
Wielkie Małpy wymachiwały rękami, ale nie były w stanie trafić Gutsa. Niektóre strzelały promieniami z paszczy, niszcząc wszystko dookoła. W jednej chwili, spora część miasta zbudowanego u stóp królewskiego zamku, zamieniona została w pobojowisko. 
Ci, którzy potracili swoje ogony, natychmiast wrócili do podstawowych postaci, nie mogąc sobie poradzić z chodzeniem. Upadali na ziemie, nie będąc w stanie uciec. Ogony u Saiyan odpowiedzialne były za koordynację ruchową, więc dla tych, którzy potracili je pierwszy raz, dalsze egzystowanie, w tej dokładnie chwili, nie było możliwe.
Wielu uważało, że Guts postradał zmysły, ale było już za późno na zmianę strony. Krew tryskała we wszystkich kierunkach, nakładając na rzeczywistość czerwony, lekko zamazany filtr. Kolory przestały mieć znaczenie, wszystko zostało skalane czerwienią. Odcięte kończyny małp niszczyły kolejne elementy infrastruktury miasta, upadając na nie z impetem. Wybuchały budynki i ulice. Totalny chaos.


Ciemne chmury zebrały się nad Vegetą, dosłownie i w przenośni... Po chwili zaczął padać deszcz. Przez wszędobylskie zniszczenie i porozlewaną krew, powstał efekt krwistej ulewy. Kałuże zabarwiły się na czerwono, a pływające w niej zwłoki Saiyan dodawały od siebie tylko więcej barwnika.
Guts nie przestawał, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że Wielkich Małp było coraz mniej i mniej. Ci, którzy zdołali przeżyć, jakoś trzymali się na nogach, wspierając ramieniem poranionych towarzyszów. Patrzyli z dołu na prawdziwe, według nich, oblicze swojego króla.
Raditz podpierał na sobie Nappę, który stracił przytomność na samym początku. Obserwował z dołu Gutsa, wiedząc już, że po tym wszystkim, żaden Saiyanin już nigdy mu nie zaufa. Cel został osiągnięty? Czy przelanie saiyańskiej krwi miało być elementem decydującym dla Gutsa o wybraniu drogi pustelnika?
Po jakimś czasie, nie było już nikogo, kto mógłby stawić opór królowi. Ulice spłynęły krwią, a deszcz tylko rozmajał jej kolor. Było ciemno, pełno dymu dookoła, a te światła, które nie zostały jeszcze zniszczone, przebijały się nieśmiało przez utrzymującą się mgłę i pył. Szum deszczu był jedyną muzyką, której czasami akompaniował jęk konających wojowników.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pon Paź 03, 2022 8:40 pm
Guts w swoim szale ciął, ciął i ciął niszcząc wszystko na swojej drodze. Wymachiwał mieczem zdając się na wyuczone ruchy i instynkt. Stracił kompletnie kontakt z rzeczywistością, zatracając się w gniewie i ferworze walki. A gdy odzyskał pełną świadomość, to było już po wszystkim...
Saiyanin lewitował nad stolicą Saiyan. Niegdyś była to prężna metropolia pełna wojowników, lecz teraz zostały po niej tylko ruiny, krew i strach. Już nikt nie występował przeciwko niemu. Wszyscy byli martwi albo zbyt przerażeni by cokolwiek zrobić. Wtedy do niego dotarło, że jego ambicja utrzymania pokoju i zatrzymania wojny wyniszczającej obie rasy doprowadziła do tego, że on sam stał się powodem destrukcji Saiyańskiej rasy. Pozwolił by zaślepił go gniew i dług wdzięczności wobec Kido, postawił Tsufuli wyżej od Saiyan i doprowadził do... Tego. Czuł wstyd. Wiedział, że zawiódł siebie, swoich przyjaciół, wszystkich Saiyan...
Miecz w jego dłoni zaczął się rozpadać i po chwili całkiem zniknął, a on sam zszedł do swojej podstawowej formy. Oglądał zgliszcza budynków, porozrzucane tu i ówdzie części ciała Oozaru... I czuł coraz większy ból. Opuścił głowę i spojrzał na swoje dłonie, na których dosłownie i w przenośni była krew niezliczonych ilości Saiyan. Wiedział, że nie może już być niczyim liderem. Nie zasłużył na to i nie chciał już więcej katować tej rasy. Ale musiał coś zrobić, przynajmniej trochę naprawić swój błąd. Zamknął oczy i skupił się, aż w końcu udało mu się zlokalizować Ki Kido. Następnie przyłożył dwa palce do czoła i teleportował się.
-To koniec. Saiyanie są rozbici- Powiedział od razu po pojawieniu się, nawet nie sprawdzając gdzie się znajduje. -Mówiłem ci że tak będzie. Zostawcie ich w spokoju. Zrobiłem co chciałeś i większość zginęła z mojej ręki, nie mają już nawet stolicy i lidera. Zostawcie ich tutaj i zapomnijcie, niech żyją dalej w spokoju. Obiecaj mi, że tego dopilnujesz, Kido.-
Poniekąd Guts zrzucał teraz swoją ideę powstrzymania kolejnej wojny na barki swojego niedawno przyjaciela. Pytanie tylko czy Kido to zaakceptuje? Czy naprawdę postanowi zostawić niedobitki Saiyan przy życiu? Jeśli się zgodzi, to Flaczek odejdzie. Poszuka nieuszkodzonego statku kosmicznego, na pokład którego przytaszczy zapasowe pancerze i trochę jedzenie, a następnie opuści powierzchnię Vegety. Nie chciał już dłużej tutaj być. Nie zasługiwał na to i bał się ujrzeć wśród martwych bądź przerażonych oczu członków oddziału do którego należał dawno temu. To właśnie dla nich kilka lat temu szukał Smoczych Kul... Odlatując zaczął wspominać o czasach sprzed pojawienia się Beliala, gdy wszystko na Vegecie było po staremu, on nie był królem, tylko szarym żołnierzem, nikim ważnym spędzającym czas z przyjaciółmi... Westchnął ocierając oczy wiechem dłoni i odleciał. Nie miał żadnego konkretnego celu, byle jak najdalej stąd.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Sro Paź 05, 2022 10:47 pm
Sala Tronowa - Page 3 Miszczgry


Kido stał na pobliskim budynku, który był w bezpiecznej odległości od całej tej jadki, którą zaserwował Guts. Patrzył tylko i smucił się, nie mogąc (a może nie chcąc?) zareagować. Prosił tylko o wyprowadzkę, a pośrednio przyczynił się do ludobójstwa. Zasmucony i załamany swoim postępowaniem, uklęknął na kolanie, zasłaniając swoją twarz w dłoni.
- Nie tak miało wyjść... - rzucił pod nosem, kręcąc głową na boki. Mimo urazy do rasy Saiyan, nie był zwolennikiem przemocy. Nie lubował się w niej, nie kręciła go. W głowie zaczął analizować wszystkie możliwe rozwiązania "konfliktu", dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że zaślepiony był nienawiścią. Nienawiścią, która zgubić może każdego...

Guts pojawił się tuż obok Kido, ale stał odwrócony do niego plecami. Mężczyźni, mimo przyjaźni, nie mogli na siebie spojrzeć. Po prostu nie chcieli. Obaj czuli wstyd, który niczym przeciwne bieguny, odpychał ich od siebie.
Słysząc słowa Gutsa, Kido jeno skinął głową, po chwili dopowiadając, że...
- Obiecuję.
Jedno słowo. Jedno słowo, które znaczyć miało więcej niż wszystko we wszechświecie...

Smutna to była historia... Dwójka przyjaciół, niegdyś walczących ramię w ramię na śmierć i życie, teraz stanęła po dwóch stronach barykady i było już za późno na jakąkolwiek zmianę zdania.
- Wiem, że w obliczu obecnych wydarzeń, to co po wiem, nie ma znaczenia... Ale... - Kido urwał, zerkając w dal, na zniszczenia dokonane przez rebelię.
- Byłeś mi jedynym przyjacielem. - powiedział po chwili zawahania, ale nie odwrócił się. Nie mógł. Guts prawdopodobnie też nie był w stanie spojrzeć na Kido.
Kolejny rozdział ich życiach, przed sekundą, dobiegł końca.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Sob Paź 08, 2022 1:18 am
"Obiecuję". Po Gutsie nie było widać jakiejkolwiek reakcji, jednak w środku można powiedzieć, że odetchnął z ulga. Planował od razu zniknąć po rozmowie z Tsufulem, jednak jakaś siła go tutaj trzymała. Stali tak w milczeniu, dopóki drugi z mężczyzn się nie odezwał. Saiyanin nie odpowiedział, nie odwrócił się, skinął tylko głową, a po chwili ciszy uniósł się i odleciał w kierunku miejsca, w którym trzymano statki kosmiczne. To wyznanie Kido wcale nie zmieniło jego planów, wciąż chciał stąd zniknąć jak najszybciej. Gdyby potrafił oddychać w przestrzeni kosmicznej, to pewnie wyleciałby bez statku. Niestety, był zmuszony do skorzystania z jakiegoś pojazdu, byleby stąd jak najszybciej zniknąć. Dzisiaj stał się prawdziwym potworem. Niektórzy pewnie już wcześniej tak uważali, lecz po dzisiejszym dniu nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego.
Tak jak wcześniej zaplanował, tak spróbował zrobić. Parę zapasowych pancerzy zebranych z ruin zamku, trochę jedzenia, żeby nie umrzeć od razu z głodu i... I tyle, nie miał żadnego celu. Byle jak najdalej od Vegety. Nie chciał się też pokazywać na Ziemi... Będzie się włóczył po kosmosie, póki nie wymyśli czegoś nowego albo dopóki nie natknie się na armię tego całego Colda, o którym się dowiedział przed... Przed tym wszystkim. Westchnął siadając na fotelu i drżącymi dłońmi odpalił okręt, zamykając wszystkie wejścia. Nie układał zapasów w środku jakoś konkretnie, może zajmie się tym później, póki co jednak leżały niedaleko wejścia na statek. Odciągnął ster i zwiększył moc silników, powoli wylatując na orbitę Vegety. Przez szybkę spojrzał ostatni raz na coraz bardziej zmniejszającą się planetę, zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś tutaj wróci.
Sponsored content

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach