Arena Walki

Haricotto na widok statku, od razu przypomniał sobie swoją kapsułę kosmiczną, w której przybył na Ziemię. Spojrzał w błękitne niebo i uśmiechnął się delikatnie, przypominając sobie o pewnej osobie, która ocaliła mu życie. 
Podszedł do blaszanego ptaka i uderzył otwartą dłonią o ścianę, sprawdzając czy jest solidna.
- Najsu. - powiedział pod nosem, w ogóle nie wiedząc, czy ten pojazd jest dobry, ale skoro już poszedł to sprawdzić, chciał chociaż sprawić wrażenie, że ma jakieś pojęcie. Odwróciwszy się do pozostałych, zobaczył, jak jedni kierują się do środka, a drudzy... zostają na zewnątrz. Ranzoku usiadł po turecku, a Aymi odeszła na bok. Haricotto zrobił wielkie oczy, nie kryjąc swojego zdziwienia. Podszedł od razu do Aymi, nie zawracając głowy blondynowi. 
- Aycia, co jest? - zapytał, zatrzymując się przed nią. Uśmiechnął się zadziornie i pochylił się do niej.
- Nie chcesz w tym lecieć? Mówiłaś o mnie i o Aiko takie rzeczy, że... - pokiwał palcem przed oczami dziewczyny, po czym nagłym, zwinnym ruchem pochwycił ją i przerzucił sobie przez ramię, trzymając ją mocno, by nie spadła i co ważniejsze, nie wyrwała się. 
- Za karę musisz lecieć! Nie wymigasz się, ha! - i czym prędzej skierował się do samolotu, wchodząc na pokład z Aymi.
- Oi, Buruma! Ikimashou! Hayaku, hayaku!* - krzyknął wesoło, machając ręką do Bulmy, która już przygotowywała maszynę do odlotu.
Baba i Roshi usadowili się wygodnie pod ścianą, obok Arisu. Bulma zaczekała jeszcze chwilę na Ranzoku, a kiedy ten w końcu znalazł się na pokładzie, silniki ruszyły, a statek delikatnie podniósł się do góry. To, w jaki sposób się poruszał, można było przyrównać do pływania. Było tak gładko, bez wymuszeń.
- Jaaazdaa! - powiedziała wesoło Bulma, dodając gazu.
_____
*Ej, Bulma! Lecimy! Szybko, szybko!
Koniec treningu: 29.01.2020; 12:30
z/t -> Capsule Corporation